Partia „Razem” po raz kolejny udowodniła, że jest przede wszystkim lewacka, a lewicowa tylko z pozoru. Na początek napiszę skąd się wzięło lewactwo i czym różni się ono od lewicy, gdyż wiele osób (zwłaszcza lewaków) pyta mnie o to. Historia zaczyna się ponad 100 lat temu. W czasach intensywnego rozwoju przemysłu w XIX i na początku XX wieku każde ręce do pracy były na wagę złota. Dochodziło wtedy do skrajnych patologii (np. kilkuletnie dzieci pracowały w hucie, a niejednokrotnie ludzie umierali z przepracowania). Jako odpowiedź społeczeństwa na te patologie – powstały lewicowo-socjalistyczne organizacje: partie polityczne, związki zawodowe i inne organy, które miały polepszyć los pracowników (głównie w przemyśle, ale także w rolnictwie i innych branżach). Socjalizm zaczął zyskiwać znaczną siłę polityczną i na początku XX-wieku był tak potężny, że podzielił się na 2 frakcje – narodowy socjalizm (nazizm) oraz międzynarodowy socjalizm (komunizm). Przyszły dwie wojny światowe, które jeszcze zwiekszyły popyt na siłę roboczą (zarówno prowadzenie wojny, jak i odbudowa zniszczeń to bardzo pracochłonne zajęcia). Po II Wojnie narodowy socjalizm upadł i został globalnie potępiony (międzynarodowy socjalizm pozostał legalny, bo Stalin dużo dyskretniej prowadził ludobójstwo, mimo wielokrotnie większej liczby ofiar – choć miał on łatwiej od Hitlera z powodu dostępu do dalekiej Syberii). Świat podzielił się na 2 części – komunistyczną (wpływy ZSRR) i kapitalistyczną (zachód). W części komunistycznej socjalizm narzucono siłą od razu po wojnie i czas PRL pokazał, że był to eksperyment nieudany (wprawdzie początkowo ludzie się rozmnażali, nie byli głodni ani bezrobotni, ale przy pierwszym spadku koniunktury na stal i surowce – gospodarka komunistyczna całkowicie upadła w ciągu kilkunastu lat). Współcześni Polacy mieli już więc do czynienia z komunizmem, więc drugi raz nie pozwolą się wciągnąć w to szambo (czego nie potrafią pojąć różne Sorosy i Timmermansy).
Nas jednak interesuje „zachód”, bo właśnie tam zrodziło się lewactwo. Po wojnie zachodnie organizacje socjalistyczne zaczęły walczyć o prawa pracownicze i osiągnęły swój cel w końcówce lat 60-tych. Robotnicy na zachodzie w końcu zaczęli zarabiać godnie, a warunki pracy i BHP osiągnęły bardzo wysoki poziom. Jeżeli ktoś nie miał kosztownych nałogów i był pracowity – mógł wyżyć na całkiem niezłym poziomie, nawet pracując na najniższym stanowisku. Wojujący socjaliści wtedy przestali być de facto potrzebni w krajach zachodu, bo spełnili swoją misję. Zamiast w końcu robić to, o co walczyli (czyli iść do dobrej pracy bez wyzyskiwania, jakie miało miejsce w czasach rewolucji przemysłowej) – socjaliści poszli całkiem inną drogą (podobna ewolucja miała miejsce w przypadku feminizmu). W końcówce lat 60-tych powstało lewactwo. Po raz kolejny odsyłam do South Parku „Die hippie die” (S09E02) – idealnie jest tam pokazany czas Woodstocku i aktywistów, którzy sami nie wiedzą, o co im chodzi, ale chcą walczyć za wszelką cenę. Ludzie, którzy przez całe życie walczyli – chcieli to robić dalej, bo byli w tym dobrzy. Potrzebne więc były nowe cele. Rozwinęła się ekologia (socjalizm przyrodniczy), a socjaliści wspólnie z feministkami zaczęli walczyć o aborcję, o LGBTQWERTY+, stali się skrajnie antykatoliccy, a ostatnio zajmują się głównie tzw. „uchodźcami” i zapewnieniem im lepszego socjalu, niż rodowitym Europejczykom. Podsumowując – zachodni socjaliści wywalczyli wszystko, co chcieli i z braku laku stali się lewakami, którzy z walczenia uczynili sobie sposób na dostatnie życie.
Jeżeli chodzi o Polskę i jej elity „lewicowe” – tu sytuacja jest jeszcze głupsza. Polska od czasu odzyskania niepodległości jest permanentnie biednym krajem, gdzie pracownik zarabia psie pieniądze, a od 27 lat dodatkowo jest dyskryminowany przez pracodawcę (ten może sobie na to pozwolić w warunkach dużego bezrobocia). „Klasyczni” socjaliści mają więc w Polsce dużo do zrobienia, zanim pójdą drogą swoich zachodnich kolegów i zaczną walczyć o przywileje dla 2% populacji LGBTQWERTY+ oraz 2 tysiące euro miesięcznie dla każdego „uchodźcy”. Walka o prawa pracownicze jest jednak ciężka, niewdzięczna i żmudna, komu by się chciało? Lepiej od razu wskoczyć na wyższy poziom i walczyć o to samo, co na zachodzie, bo wtedy jest się modnym i można liczyć na pieniądze. W Polsce pojawiło się zatem zjawisko arcylewactwa (lewactwa do kwadratu), bo „klasyczne” lewactwo z zachodu ma mimo wszystko na swoim koncie sukces w postaci wywalczenia godnych warunków dla robotników. Arcylewactwo polskojęzyczne w swojej 27-letniej historii nie odniosło absolutnie żadnego sukcesu (dlatego też żenująco niskie poparcie społeczne mają obecnie wśród młodzieży).
Partia „Razem” to xero hiszpańskiego Podemosu (przez Podemos w Hiszpanii praktycznie nie ma rządu od 10 miesięcy), silnie związana z organizacjami (i szeklami) Sorosa. Partia razem nie chciała powtórzyć błędu arcylewaka-milionera Palikota, więc niekiedy rzucą gawiedzi jakiś postulat klasycznej lewicy, ale 90% ich działań to lewactwo, a nie lewica. Mają jakieś 1-2% poparcia w sondażach, przez co mogą obiecywać gruszki na wierzbie i nigdy nie zostanie to zweryfikowane (w programie Nowoczesnej, który recenzowałem 2 dni temu również jest pełno lewicowych postulatów). Żeby było śmieszniej – na najbardziej lewicową partię w Polsce wyrasta PiS, wszak dali 500+, minimalną stawkę na śmieciówkach, darmowe leki dla seniorów, podatki dla banków i hipermarketów, a wkrótce chcą wprowadzać kolejne lewicowe reformy gospodarcze. Partia Razem (gdyby była klasyczną lewicą) – powinna chwalić PiS, bo jest to pierwszy rząd w IIIRP, który dał coś biednym ludziom. Mi się to rozdawnictwo PiSu osobiście nie podoba, bo jestem wolnorynkowcem, ale Partia Razem powinna w najgorszym przypadku być neutralna wobec PiSu, bo de facto realizują socjalny program gospodarczy. Jest jednak dokładnie odwrotnie – Partia Razem wiesza psy na PiSie z byle powodu (np. Trybunału – partia sympatyzująca z anarchistami staje murem za betonem prawniczym – to jest przecież groteska). Z drugiej strony – wobec Platformy i Nowoczesnej Zandbergerzy są neutralni, często chodzą razem z nimi na demonstracje uliczne, a krytykują się nawzajem bardzo rzadko. To dowodzi, że żadna z „Razem” lewica, ale karierowicze i arcylewacy. Tyle tytułem wydłużonego wstępu 🙂
Przejdźmy do sedna – tekst napisałem z powodu ostatnich tarć między lewactwem z PO i Razem, a ONR, wplątał się w to wszystko jeszcze Rafał Ziemkiewicz. Chronologicznie rzecz biorąc:
- 2008-2015 – Platforma Obywatelska przez 8 lat ma pełnię władzy, w 2012 roku na wniosek SLD o delegalizacji ONR – Platforma jest przeciwko.
- 3.09.2016 – Platforma Obywatelska jest w opozycji, doznaje olśnienia i zgłasza wniosek do Zbigniewa Ziobro o delegalizację ONR. Pospisuje się pod nim „aż” 4 ze 134 posłów PO – Sławomir Nitras, Paweł Olszewski, Cezary Tomaczyk i Agnieszka Pomaska (która zasłynęła łapaniem pokemonów w sejmie, przedwczesnym cieszeniem się z przegranego głosowania oraz skarżeniem się na Polskę w europarlamencie i w arabskiej telewizji Al-Jazeera). Powodami delegalizacji mają być niestosowne wydarzenia, które miały miejsce w czasie marszów, organizowanych przez ONR – okrzyki, śpiewy, transparenty przeciwko „uchodźcom”, spalenie zdjęcia jarmułki i kultowej już kukły żyda (powody raczej słabe, pomijam już to, że np. KOD robi dokładnie to samo, tylko w kierunku innego wroga i nie przeszkadza im to uznawać się za intelektualną elitę)
- 15.09.2016 – Partia Razem wspiera wniosek Platformy, apeluje o delegalizację ONR oraz zakłada stronę internetową „zero tolerancji”, gdzie oburzają się na wszystkie imprezy, gdzie pojawi się (póki co cały czas legalny) ONR. Najczęściej występującym słowem na tej stronie jest oczywiście słowo „faszyzm”.
- 17.09.2016 – Rafał Ziemkiewicz w odpowiedzi na punkt poprzedni publikuje POST NA PEJSBUKU, w którym nawołuje do „zdelegalizowania postbolszewickiej, organizacji, której istnienie w Polsce, tak doświadczonej przez czerwony terror, narusza konstytucję i przede wszystkim poczucie elementarnej przyzwoitości.”
- 19.09.2016 – Parta Razem jest bardzo oburzona, że ktoś nazwał ich komunistami (nazywał wilk razy kilka – nazwali i wilka). Zapowiadają proces o zniesławienie przeciwko Ziemkiewiczowi i są w 100% pewni wygranej – nie tylko przeprosin, ale także odszkodowania pieniężnego. Organizują na pejsbuku głosowanie, na kogo Ziemkiewicz powinien zapłacić (w konkursie biorą udział organizacje Sorosa, więc niech nie robią szopki, tylko niech obiecają potencjalną forsę Smolarowi – on jest na bieżąco w potrzebach finansowych swoich podopiecznych i najlepiej wykorzysta te pieniądze).
Partia Razem, jak pisałem – ma świetne kontakty z szeroko rozumianym Sorosem (możliwe, że to nawet jego dziecko). Dlatego Zandbergi czują się bardzo pewnie na gruncie sądowym, wszak wiele tych organizacji nie zajmuje się niczym innym, tylko donoszeniem do sądu (jak to zwyczajowo robią anarchiści i antysystemowcy w kraju autorytarnym – he he he). Organizacje Sorosa, takie jak Nigdy Więcej, Klamra, Rafał Gaweł czy Hejtstop są autorami tysięcy (a może nawet dziesiątek tysięcy) oskarżeń, więc mają sądowe doświadczenie i know-how (niewykluczone, że nawet coś więcej). Ponadto jest obecnie w Polsce wysokie zapotrzebowanie na męczenników „reżimu”, więc od jakiegoś czasu cała opozycja modli się o jakiś przegrany proces (też chcą mieć swojego „Antykomora” czy Latkowskiego szarpiącego laptop, bo takie symbole mocno mobilizują środowisko). Dlatego Partia Razem prze do procesu jak pies do kiełbasy, tym bardziej, że lud ich nie popiera, więc potrzebują hałasu wokół siebie. Akurat Ziemkiewicz również nie jest w kwestii sądowej słaby – wszak obronił się przed oskarżeniem przez Adama Michnika (jak wiadomo – żydokomuna ma się świetnie w sądownictwie, które praktycznie nie zostało ruszone od czasów PRL, więc byle kto z nimi procesów nie wygrywa). Póki co – zgłoszenie do sądu jeszcze nie wpłynęło (więc może to tylko strachy na lachy, tak jak „proces” pani Kukieły z KOD i krakowskiej restauracji Wentzl), ale z uwagą będę obserwował ten teatrzyk, popcorn już kupiony.
Istnieją 4 możliwości podejścia prawa do totalitaryzmów (pierwsze 2 logiczne i kolejne 2 nielogiczne):
- Podejście wolnościowe (popieram je ja) – czyli pełna wolność słowa i poglądów, każdy obywatel ma prawo do własnej opinii i przynależności, brzydzenie się odpowiedzialnością zbiorową. Ewentualne kary należy stosować wobec jednostek przestępczych, bo karanie całej organizacji za występy jednostek jest idiotyczne – rodzi pole do prowokacji ze strony konkurencji, a w każdej dużej masie ludzi (niezależnie od jej charakteru) zawsze znajdą się czarne owce.
- Podejście „zamordystyczne” – delegalizacja wszystkich organizacji, które organizują imprezy, gdzie znajdzie się choć jeden sympatyk totalitaryzmu (dowolnego) w imię odpowiedzialności zbiorowej.
- Podejście nazistowskie – delegalizacja międzynarodowego socjalizmu, natomiast narodowy socjalizm ma być legalny.
- Podejście komunistyczne – delegalizacja narodowego socjalizmu, natomiast międzynarodowy socjalizm ma być legalny (to podejście wyznaje Partia Razem, PO i całe lewactwo).
Partia Razem, jak pisałem działa pod publiczkę i robi lansik rodem z Pudelka. Po co im w ogóle ta delegalizacja ONR-u? Zandbergi myślą, że jak dojdzie do delegalizacji ONR, to ich sympatycy powiedzą: „Okej chłopaki, ONR jest nielegalny, fajnie było, ale teraz kończymy zabawę, zapuszczamy dredy i idziemy zbierać pieniądze na KOD„. Chyba nawet Partia Razem w to nie wierzy. Przecież ONR to już teraz jest organizacja niemal podziemna. Nie biorą dotacji z budżetu ani od Sorosa, nie organizują koncertów, nie prowadzą biznesów vegańskich. ONRowcy umawiają się głównie prywatnie między sobą, działają oddolnie, pracują u podstaw, w małych grupach w wielu miejscach jednocześnie. Pogrzeby, rocznice, renowacje grobów, oddawanie krwi, domy dziecka, schroniska dla zwierząt, granie muzyki w garażu. Gdy raz na ruski rok coś dużego zorganizują (jak ostatnio w Białymstoku) to jest to w lewicowych mediach temat numer jeden przez 2 miesiące (choć nic złego się tam nie działo), a ich kapelan Międlar zostaje zamknięty na cztery spusty przez episkopat. Po co w ogóle ONRowi ta legalność, co oni z tego mają? Tylko same przypały i wrażenie systemowego bratania się z władzą wśród szeregowych członków. Delegalizacja ONRu przyniosłaby lewakom dokładnie odwrotny skutek – to środowisko urosło w siłę właśnie jako sprzeciw wobec represji ze strony państwa (chociażby sprawa Maćka z Legii). Silna u nich jest identyfikacja z Żołnierzami Wyklętymi, którzy musieli chować się po lasach przed strukturami państwowymi i żydokomuną. Ta buntowniczość jest ich największym paliwem, a nie żadna legalność.
Partia Razem jest na przeciwnym biegunie. Ciągną kasę z budżetu, Sorosa i Bóg wie skąd jeszcze. Robią memy i kolorowe plakaty z uśmiechniętymi przystojniakami. Brylują w telewizji w porze najlepszej oglądalności. Gdy organizują jakąś manifestację, to szeroko reklamowana ona jest w całej lewicowej prasie, pejsbukach NGO’sów i największych portalach, a na koniec przychodzi 130 wciąż tych samych osób (politycy opozycji, działacze Sorosa i dziennikarze Wyborczej, wszyscy zwiezieni z całego kraju). Na zamknięte imprezy ONRu przychodzi więcej ludzi (sami z siebie, a nie po kiełbasę) i tego Partia Razem zazdrości. Dlatego chcą zdelegalizować cały ONR z powodu wyczynów kilku pojedynczych osób (np. prowokatora od kukły żyda). Gdyby tak się stało – nic złego by się nie stało z ONR, a mogłoby im to wyjść nawet na dobre. Ta machina jest już nie do zatrzymania, a zwłaszcza przez Zandberga i innych Blumsztajnów. PiSowi delegalizacja ONR nie jest na rękę, ale skonfliktowane z rządem środowisko prawnicze może próbować spłatać im psikusa, co da efekt odwrotny do zamierzonego (jak pisałem ostatnio – nie podobają się rządy pisowca, to będziecie mieli rządy narodowca).
PS: TVN24 w artykule na ten temat napisał, że w czasie pikiety ONR miało miejsce ’palenie kukły żydów’. Wychodzi na to, że kukła była własnością żydów, czyli w międzyczasie była jeszcze antysemicka kradzież żydom kukły celem spalenia!
PS2: Skoro już mowa o tej nieszczęsnej kukle – widać wyraźnie na zdjęciach kto ją spalił, znane są jego personalia, to niech on odpowiada, a nie zbiorowo ONR, który nie miał z tym gościem nic wspólnego. Proste jak konstrukcja cepa.
PS3: Mimo wszystko lubię Partię Razem, bo dzięki niej nie ma SLD-TR w sejmie. Być może w przyszłości sprawią nam kolejny fajny prezent, bo za zagrożenie bym ich nie uznawał. Prędzej puszczą Sorosa w skarpetkach, niż zjednają tłumy.
RacimiR, 20.09.,2016
Walnę swoje za a nawet przeciw. Świetny tekst, dla mnie też to takie komuszki z pejsika, dadzą lajków sto i się „zesro”, albo i nie. Całe RAZEM. Zwyczajnie pospolici obrońcy nieudaczników stojący za twarzą twardego brodacza, który rozstawił po kątach w debacie Ryśka… tego Ryśka- Ricziego z kieszonkowym korposzyldem, bo nie mnie przecież i stąd są fajni. Pluszowa Marcelinka i paru innych frustratów życiowych, niedorobionych do filozofii wolnego rynku z łapą ukształtowaną do gestu „biorę”. Nie sądzę, że Naród, który w sondzie radiowej dotyczącej kasy dla nierobów ostro wypowiedział się, że może niekoniecznie, popędzi do razemowców z poparciem. Ale na scenie, tu pojadę mistrzem Jackiem, twarzy jak z katalogów zboczeń, komuszki są potrzebne. Dzięki nim młodzi i inteligentni mogą się przekonać gdzie jest granica przegrywu 😉
p.s. zdjęcie… bardzo proszę…przecież dąbrowy, sosnowce i inne będzinie, to naturalny elektorat razemowców, tam się broni przeszłości, jedynej, która nadawała wspólnotowy sznyt zbieraninie wiejskiej z zakątków tak niedostępnych, że aktualnie nawet wózki googlemaps wolą się tam nie zapędząć Może w następnym (w co autentycznie wątpię, zwłaszcza na trzeźwo) pokoleniu na którymś z niewielu tamtejszych będzie dobrze leżał ancug. Nie ma co wklejać screenów z zadupia świata, gdzie parcie na szkło i do cywilizacji przegania szeroko rozumianą warszawkię, ale spowalnia ruch kołowy w Katowicach przed ósmą i po szesnastej 😉
od RacimiR: Na Śląsku nie jest wcale lepiej, np. stary (naznaczony zębem czasu, ale jednak nie zniszczony przez mieszkańców) portret Lenina na budynku w Brzezinach Śląskich przy ul. Kotucha – widać go z DK94.
Fajny artykuł, cieszę się i nie tylko ja, że po niepokojącej przerwie znowuż piszesz.
Życzę wszystkiego dobrego.
Witam
Gratuluję świetnego tekstu.
W sondażach opublikowanych w styczniu 2018 ( bodajże dwóch) razemowcom „rośnie”. Mają już osiągnięty próg. Sztuczne nadmuchanie lewactwa w sondażach czy rzeczywiście elektorat powoli im rośnie?
od RacimiR: Dzięki. Pewnie im rośnie, w końcu PO i Nowoczesna straciły dosyć sporo w sondażach, więc razemowcom trochę skapnęło (np. po ostatniej awanturze sejmowej z „ratujmy kobiety”)