Dawno nic nie pisałem o naszym krajowym politycznym „bagienku”, więc niniejszym nadrabiam zaległości dość długim wpisem. Skończyły się wakacje, więc rozpoczął się nowy sezon polityczny. Parlament wznowi posiedzenia już w najbliższy wtorek, 12 września. Mniej więcej za rok rozpocznie się wielki maraton wyborczy, jakiego nigdy w Polsce wcześniej nie było. Zacznie się od Wyborów Samorządowych, które odbędą się jesienią 2018 – nie wiadomo konkretnie kiedy, bo według terminarza wypadałyby na 11 listopada, czyli Święto Odzyskania Niepodległości, w dodatku będzie to okrągłe stulecie. Opozycja zrobi wszystko, aby nie było wyborów w dniu, w którym panują mocne nastroje patriotyczne, bo z góry wiadomo, jak by się to dla nich skończyło… W tym dniu pewnie odbędzie się Marsz Niepodległości (czyli jedyny dzień w roku, w którym lewacy nie zastanawiają się ze smutkiem, dlaczego młodzież woli internet od demonstracji ulicznych) – nie jestem do końca pewny, ale wydaje mi się, że na Wyborach Samorządowych nie ma zaświadczeń, uprawniających do głosowania poza miejscem zamieszkania (wówczas w każdej komisji musiałyby być listy kandydatów z każdego powiatu, a biurokracja przy liczeniu wzrosłaby diametralnie). Wydaje mi się, że te wybory zostaną przełożone na inny dzień, bo robienie wyborów w stulecie odzyskania niepodległości trochę nie wypada. Chwilę później ma odbyć się referendum konstytucyjne, choć to też nie jest pewne. W roku 2019 czekają nas Wybory do Europarlamentu oraz Wybory Parlamentarne. Rok 2020 to Wybory Prezydenckie. Reasumując – czeka nas 5 głosowań w przeciągu niespełna 3 lat. Start już za rok, więc teoretycznie partie już powinny startować z kampanią. Póki co – nic się jednak nie dzieje. Na scenie politycznej nie zmieniło się nic od października 2015.
Najmniej powodów do zmartwień ma PiS – w sondażach wypadają świetnie, bronią ich wyniki ekonomiczne (PKB, bezrobocie, giełda, wzrost wpływów z VAT) oraz sprzeciw wobec przyjmowania islamskich nachodźców. Trudno im zarzucić cokolwiek, ponad to, co wyprawiali wszyscy poprzednicy. Główne argumenty ich przeciwników to przejęcie Trybunału Konstytucyjnego (tak, jakby za Rzeplińskiego i Biernata był apolityczny) oraz przejęcie Telewizji Publicznej (tak, jakby za Lisa, Kraśki, Tadli, Wysockiej-Schnepf i Dobrosz-Oracz była apolityczna). Dlatego PiS nie musi specjalnie przygotowywać się do maratonu wyborczego, wystarczy im dalej robić to, co robią. Wynik samorządowy z pewnością zostanie przez PiS poprawiony, gdyż w ostatnich wyborach wypadli fatalnie. Wystarczy przypomnieć, że największym miastem, którym rządzi obecnie PiS – jest… 85-tysięczny Nowy Sącz (mniej więcej 50-te największe miasto Polski). PiS odniósł sukces, przekonując do siebie lewicowych wyborców (nie mylić z lewackimi – to jest zupełnie inna grupa społeczna). Program 500+, oZUSowanie i płaca minimalna dla umów o dzieło, obniżenie wieku emerytalnego i kilka mniejszych programów rozdawniczych – to spodobało się ludziom społecznie wykluczonym przez reformy Balcerowicza, zapomnianym przez rządy. Wcześniej pewnie głosowali oni na PSL i SLD, część nie głosowała w ogóle, teraz popierają PiS, bo poczuli „dobra zmianę” w swoich portfelach. Dodając do tego „żelazny” elektorat – PiS może spać spokojnie, bo zbiór ich zwolenników powiększył się. Według mnie – wygrają Wybory Parlamentarne, a w samorządowych mocno poprawią swój wynik (choć tam sprawa jest bardziej skomplikowana – ludzie zazwyczaj głosują na konkretnego człowieka, a nie na partię).
Opozycja Totalna
Zastanawiałem się, czy nie opisywać każdej partii „totalnej” z osobna, ale to jest de facto jedna partia, podzielona na 4, czyli PO, Nowoczesna, PSL i SLD. Trudno mi napisać o nich cokolwiek dobrego. Ich główną wadą jest absolutny brak długofalowej wizji na Polskę. Nawet ich najtwardszy elektorat nie ma zielonego pojęcia, jaki oni mają program. Jarosław Kaczyński, cokolwiek by o nim nie mówić – ma jasną wizję i próbuje ją (z różnym skutkiem) realizować. A „totalni”? Ludzie bez poglądów, którzy mają jeden cel – obalić PiS i dorwać się do koryta, Polska to dla nich sprawa drugorzędna – niech sobie dryfuje w głównym nurcie europejskiej rzeki. Lewacy i feministki często zastanawiają się, dlaczego kobiety głosują na PiS. Według mnie robią to, bo kobiety lubią decyzje. Porównując sytuację do związków damsko-męskich – „opozycja totalna” codziennie chce obalić flaszkę PiS, a w innych sprawach „czeka na oferty” i „ewentualnie się dostosuje” (do zdania żony – Brukseli). Zero własnej inicjatywy, tylko czekać na propozycje partnerki oraz narzekać, że sąsiad ma lepszy samochód. Z kolei PiS jest facetem, który obudzi żonę o 7:30 i krzyknie: Wstawaj! Dziś jedziemy w góry, wyjazd za 30 minut! Może w tych górach będzie padało i w drodze powrotnej zepsuje im się samochód, ale następnym razem na pewno będzie super przygoda. Coś się dzieje, jest jakaś inicjatywa i decyzje. Takie coś lubią kobiety, dlatego głosują na PiS, a nie na „opozycję totalną”, która od 2 lat nic nie robi, tylko zrzędzi, marudzi i nie ma żadnego pomysłu na coś kreatywnego. Opozycja miała 2 lata, żeby zacząć pracę u podstaw, wykrystalizować jakiś program, ale stracili ten czas bezpowrotnie na narzekanie, jaki ten PiS jest zły. Może nawet i jest zły, ale wy jacy jesteście? Jeszcze gorsi. Co macie do zaoferowania Polsce? Dobrym przykładem jest tu program 500+ (którego osobiście nie popieram, bo brzydzę się socjalizmem). W latach 2014-2015 opozycja trąbiła, że PiS na pewno tego nie wprowadzi, bo nas nie stać, a 500+ to tylko populizm i po wyborach PiS się na pewno z tego wycofa. Program jednak został wprowadzony, ku niezadowoleniu „totalnych”. W roku 2016 mówili, że trzeba program zlikwidować, bo nas zrujnuje. W roku 2017 nagle mówią, że oni to by rozszerzyli program na każde dziecko (także na jedynaków). Na koniec Ewa Kopacz powiedziała, że jedynym ratunkiem na utrzymanie programu jest głosowanie na Platformę, bo „PiSiory” na pewno program zlikwidują… To pokazuje, jaką opozycja ma „wizję” – zmiana poglądów o 180 stopni w ciągu niecałych 3 lat. Na pierwszym (i jedynym) miejscu jest u nich krytyka PiS, nawet za cenę zrobienia z siebie idiotów.
To samo było z wiekiem emerytalnym. Najpierw Platforma zmieliła 2 miliony podpisów, wnioskujących o referendum w tej sprawie. Potem podnieśli wiek emerytalny, ku aprobacie Rzeplińskiego (przy okazji kradnąc pieniądze z OFE, przez co giełda leciała w dół przez wiele lat, odbijając się dopiero w 2016). PiS wiek emerytalny przywrócił – reforma typowo wolnościowa. Kto chce – pracuje krócej i ma mniejszą emeryturę, a kto chce – pracuje sobie dłużej i ma emeryturę większą. Wybór należy do konkretnego Polaka. „Opozycja totalna”, zamiast przynajmniej zamknąć ryje – ujada, że to skandal. Polak według nich jest za głupi, aby samemu zdecydować, w którym momencie ma ochotę pójść na emeryturę i powinien tyrać do 67 roku, mimo, że często nie pozwala na to zdrowie, a pracę w tym wieku jest znaleźć bardzo ciężko. Jednocześnie „totalni” bronią teraz lukratywnych emerytur dla funkcjonariuszy SB i UB.
Bardzo chciałbym jakoś chłodnym okiem skomentować program „opozycji totalnej”, ale po prostu nie wiem jaki on jest. Nie ma się do czego odnosić. Raz krytykują program 500+, a chwilę później chcą go nawet rozszerzyć. Raz chcą „uchodźców”, podpisują dokumenty relokacyjne, potem nagle Schetyna i Petru mówią, że nie chcą, Siemoniak mówi, że PO nigdy nie chciała „uchodźców”, a na koniec wszyscy z powrotem mówią, że ich bardzo mocno chcą, a Polacy mają 'moralny obowiązek’ ich tutaj ugościć. Analizowałem TUTAJ program „Nowoczesnej” – 124 strony, a po ich przeczytaniu nadal nie wiedziałem, jaką oni mają wizję na Polskę. Po prostu obiecali wszystko i wszystkim, od lewa do prawa, od zasiłkowicza do kapitalisty. Każdy dostanie cukierka! Według mnie – socjalizm jest przeciwieństwem wolnego rynku. Albo socjalizm, albo wolny rynek, ewentualnie pól na pół, lub jakieś półśrodki. Coś jak z czernią i bielą oraz odcieniami szarości. „Nowoczesna” tego nie wie, więc obiecała, że będą śnieżnobiali, ale też zarazem kruczoczarni. To se ne da, pane Havranek! Polacy już nie dają się nabierać na takie populistyczne sztuczki, bo prawie wszystkie partie po 1989 obiecywały gruszki na wierzbie, a efekt okazywał się dokładnie odwrotny.
Jeżeli już mowa o „Nowoczesnej” – wydaje mi się, że ta partia jest obecnie stopniowo wygaszana jako nieudany eksperyment, zagrażający Platformie Obywatelskiej. Geneza założenia „Nowoczesnej” jest następująca. W 2014 roku Polskę opuścił Donald Tusk, stając się „apolitycznym” urzędnikiem w Brukseli. Jego następczyni, Ewa Kopacz nie potrafiła kierować partią (brak cech przywódczych, obycia medialnego oraz zwykłej inteligencji, na koniec groteskowa kampania z zaglądaniem ludziom do talerza w Pendolino). Jakby tego było mało – w kraju szalała „afera taśmowa”, która bardzo mocno zaszkodziła wizerunkowi 'Platformy’. Wówczas popełniono wielki błąd – Platforma powinna wydupczyć na zbity pysk Sikorskiego, Nowaka, Sienkiewicza i Bieńkowską oraz przeprosić Polaków i posypać głowę popiołem (Sikorski, Nowak i Sienkiewicz i tak już są „w malinach”, więc ich zażarta obrona była bez sensu). Wyszłoby tak, że partia szybko pozbywa się czarnych owiec i reaguje na patologie wewnętrzne. Tak, jak to zrobił Kaczyński z Adamem Hoffmanem: osoba nr 2 w PiS została całkowicie usunięta z życia publicznego za stosunkowo niewielką defraudację (kilkanaście tysięcy złotych). W Platformie zrobiono dokładnie odwrotnie i teraz odbija im się to czkawką, gdyż partia ta ma do dzisiaj opinię aferzystów i złodziei. Wszystkie siły polityczne i medialne rzucono do bagatelizowania afery taśmowej. TVN i GW przekonywały, że na taśmach nic takiego nie było, a ośmiorniczki kosztują w Biedronce 29 zł/kg (o tym, że ośmiorniczki w „Sowie” kosztowały 1300 zł za 2 porcje – nie mówiono). Cała Platforma zaangażowała się w robienie z siebie ofiar. Jednocześnie mieliśmy pospieszną zmianę prawa, w której nielegalne podsłuchy nie mogły być dowodem w prokuraturze, więc jedynymi podejrzanymi zostali kelnerzy oraz marek Falenta. Była też pamiętna scena z wyrywaniem laptopa dziennikarzowi Sylwestrowi Latkowskiemu (z czego bardzo zadowolony był „kolega po fachu” – Wojciech Czuchnowski z Gazety Wyborczej). Ludzie widzieli ten kabaret i poparcie dla PO zaczęło szybko spadać. Ogólnie rzecz biorąc – afera taśmowa utopiła Platformę, gdyż partia zareagowała w sposób azjatycko-afrykański, a nie europejski. Zamiast przyznać się do błędu i oczyścić się z aferzystów – było wybielanie się, bagatelizowanie, wyciszanie, obrona poprzez atak, zmiana prawa, atak na dziennikarza. Poparcie spadało, czego realnym następstwem była porażka Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich. Platforma między majem a październikiem 2015 przeżyła bardzo nerwowy okres. Pierwotnie w tym czasie planowano spokojną kampanię, klepnięcie kontraktu Caracali, ustawę o uzgodnieniu płci i rozpoczęcie sprowadzania nachodźców (7000 jako pierwsza rata). Nic z tego (na szczęście) nie zdążono wykonać, gdyż afera taśmowa i klęska Komorowskiego wywróciła wszystko do góry nogami, więc trzeba było pilnie wprowadzić plan awaryjny. Widmo porażki parlamentarnej było ogromne i zaczęto się przygotowywać na czarny scenariusz. Latem 2015 wybrano „na zapas” dwóch sędziów Trybunału Konstytucyjnego, zaprenumerowano na kilka lat „Gazetę Wyborczą” we wszystkich możliwych instytucjach publicznych, za kulisami formował się już KOD. Założono również „Nowoczesną”, jako partię zastępczą, na wypadek, gdyby poparcie dla PO spadło do bardzo niskiego poziomu. Manewr ten wykonywano w tym środowisku już wcześniej – np. Unia Demokratyczna, której członkowie po drastycznym spadku poparcia przenieśli się cichaczem do Unii Wolności, a gdy kilka lat później UW pikowała w sondażach, to założono Platformę Obywatelską, do której pojedynczo i niezauważenie przechodzili członkowie UW. Tak samo zrobiono z Nowoczesną – Platforma miała pójść na odstrzał, a jej politycy stopniowo (żeby nie wszyscy naraz, bo by się wydało) mieli przechodzić do Nowoczesnej. Problem w tym, że Nowoczesną zakładano nerwowo, w dużym pośpiechu, więc nie wszystko wyszło, jak należy. Unia Wolności i „pierwotna” Platforma zakładane były w dużym komforcie czasowym, wszystko było starannie rozplanowane, więc eksperymenty zakończyły się sukcesem, a społeczeństwo nawet nie zorientowało się, że ci sami ludzie rządzili Polską przez 25 lat, tylko pod różnymi banderami. Z Nowoczesną nie było tego komfortu, bo czas gonił. Trwał gorący okres kampanii wyborczej, Nowoczesna sklecona została w tydzień po porażce „Szoguna”, więc działaczy brano bez weryfikacji, niemal z łapanki. Spora zresztą cześć członków „.N” to ludzie z kancelarii Komorowskiego, którzy akurat kilka dni wcześniej zostali bezrobotni. Zaczęła się gigantyczna promocja medialna, partię reklamowano jako coś świeżego. Sondaże wystartowały od 10%, ale poparcie szybko rosło. Niestety – czasu było na tyle mało, że nie zdążono przeprowadzić „transferu”, a w jesiennych wyborach Platforma i Nowoczesna podzieliły się (i tak stosunkowo skromnym) elektoratem. PO w latach 2010-2015 miała 207 posłów, a teraz PO razem z Nowoczesną mają tylko 162 mandaty. Czyli nie dość, że się podzielili na dwie identyczne partie, to jeszcze stracili 45 posłów (dodatkowo 40 kolejnych posłów stracił zaprzyjaźniony Janusz Palikot, kilkunastu straciło zaprzyjaźnione PSL, a SLD w ogóle nie wszedł do sejmu). Katastrofa, w Berlinie rozległo się głośne 'scheiße!’
Po wyborach w 2015 Ex-Unia Wolności miała ciężki orzech do zgryzienia – byli podzieleni na dwie partie i nie wiadomo, która miałaby być „matką”, bo poparcie w sondażach było mniej więcej podobne. Pierwotnie planowany transfer poparcia z PO do Nowoczesnej szedł bardzo topornie, gdyż jej lider, Ryszard Petru – regularnie robił z siebie idiotę w mediach, dzielnie pomagała mu w tym rozchwiana emocjonalnie i niezbyt bystra posłanka Joanna Schleswig-Holstein Scheuring-Wielgus. Na wyróżnienie zasługuje instytut IBRIS, który przez ponad rok dawał Nowoczesnej więcej poparcia, niż Platformie. W 2016 roku stosunkowo pożyteczną (dla tej opcji politycznej) pracę wykonywał Komitet Obrony Demokracji oraz media typu TVN czy GW. Straszono faszyzmem, wyjściem Polski z Unii, łamaniem demokracji, a sporo ludzi się w to zaangażowało. Przez krótki czas te „argumenty” działały, ale jest to paliwo na kilka miesięcy, a nie na całą kadencję. Tak samo, jak w „zimnej wojnie” było z lotami w kosmos – cały świat się tym wówczas emocjonował, ale gdy po kilku latach okazało się, że z podboju kosmosu nici – temat umarł, a dzisiaj interesują się nim niszowe środowiska wizjonerów i fanów filmów SF. Jednak opozycja totalna nie ma nic świeżego do zaoferowania, więc nadal używają tej zgranej karty. Już za chwilę skolonizujemy Marsa! Już za chwilę wybuchnie faszyzm!
Sprawa wyboru pomiędzy PO i Nowoczesną ostatecznie wyjaśniła się podczas ciamajdanu w końcówce 2016 roku oraz wyjazdu Ryszarda Petru na Maderę. W tym samym czasie posypał się KOD wskutek faktur Kijowskiego oraz sprawy kryminalisty Konrada M (człowieka-helikoptera). Mniej więcej od lutego 2017 zaobserwować można „kontrolowane wygaszanie” Nowoczesnej. Ta partia nie wykorzystała swojej szansy, przez ponad rok pompowani byli medialnie do roli „wchłaniacza” Platformy Obywatelskiej, ale nic z tego nie wyszło. Z tratwy ratunkowej stali się potężnym zagrożeniem dla Platformy. Na wysokie poparcie nie mają co liczyć, za to jest ogromna szansa na to, że zostaną drugim Zandbergiem (dostaną 4% w wyborach i nie wejdą do sejmu, marnując cenne antypisowskie głosy). Dlatego uważam, że są pierwsi do odstrzału i obserwując media antyrządowe – tak właśnie się teraz dzieje. Owe media już nie piszą codziennych laudacji na cześć Nowoczesnej, a Petru nie mieszka już w studiu TVN. Umarł Rysiek, umarł i leży na desce. Żeby mu zagrali – podskoczyłby jeszcze. Nowoczesna dlatego zaczęła być medialnie bojkotowana, żeby jej elektorat przepłynął z powrotem do Platformy. Wydaje mi się, że wkrótce z partii odejdzie Katarzyna Lubnauer, czyli jedyna normalna osoba w tym towarzystwie, której nie można nic złego zarzucić – przez ten manewr PO zyska jakieś 2% głosów, kosztem Nowoczesnej, w której zostaną same dziwolągi.
https://twitter.com/d48__/status/816781308923887617
„Totalni” nie mają żadnych kreatywnych pomysłów na siebie. Z braku laku, 12 rok z rzędu szukają (lub zmyślają) powody do ataku na PiS, co już dawno zaczęło być nudne. Jako zwiastun tego, że w rozpoczynającym się sezonie politycznym będzie podobnie – polecam nowy „talk-show” grupy Agora: „Make Poland Great Again” (nie będę linkował do Szechterów, żeby nie pozycjonować, ale w google łatwo znaleźć). W „Wyborczej” bardzo mocno to reklamują, praktycznie w każdym artykule na ich portalach znajdziemy samoodtwarzający się zwiastun tej „prześmiesznej satyry”. Jeden z dwóch głównych twórców nazywa się (fanfary) Jakobe Mansztajn 🙂 Litości! Z założenia miała być to satyra polityczna w stylu „late-night talk show”. W praktyce wyszło… nie mam nawet słów, żeby to skomentować. Żal mi ludzi, których to śmieszy, ale chyba takich delikwentów nie ma zbyt wielu (dla ułatwienia złapania, w którym momencie jest żart – w programie puszczają „śmiech z puszki”). Czerska „Satyra” zostanie niewątpliwie zdjęta z anteny jeszcze we wrześniu. Żenadometr rozbił skalę. Po oglądnięciu pierwszego odcinka „Make Poland Great Again” doceniłem poczucie humory Tadeusza Drozdy i Studia Yayo. Być może jest to dwustopniowy plan Agory – w wyniku ich „satyry” mocno wzrośnie w Polsce zachorowalność na raka, czym potem będzie można tym faktem uderzyć w ministra zdrowia…
„Totalni” nie mają zdolności przyciągania nowych wyborców. Tych można zdobyć (i utracić) trzema metodami:
- Wymiana pokoleń – pozyskując 18-latków, którzy w międzyczasie nabyli prawa wyborcze (analogicznie tracąc wyborców, którzy w międzyczasie zmarli).
- Przekonanie niezdecydowanych
- Odebranie wyborców innym partiom
We wszystkich tych trzech kategoriach „totalni” zaliczają glebę. Poparcie wśród najstarszych mają dużo wyższe, niż wśród nastolatków, więc czas działa na ich niekorzyść. Wszystkich niezdecydowanych przejęli już dawno. Stosując te same metody (a właściwie jedną – „precz z Kaczorem”, „Szydło do wora, wór do jeziora” i „Andrzej Dupa”) – nie są w stanie przekonać nikogo nowego. To tak, jak z kobietą – jeżeli przez 2 lata nie dała się adoratorowi poderwać, to bez zmiany metody podrywu – nic z tego nie będzie. A na nowe metody „podrywu” u „totalnych” się nie zanosi, mimo, że wybory coraz bliżej. W kwestii odbierania wyborców innym partiom również nie jest wesoło. „Totalni” mogą co najwyżej odbierać sobie elektorat nawzajem (razem jakieś 35% do podziału na PO/N/PSL/SLD z tendencją malejącą z powodów demograficznych), ale PiSowi nic nie uszczkną, bo nie mają tym ludziom nic do zaoferowania, prócz obelg i pogardy (polecam komentarze na Wyborczej czy Natemat pod artykułami o wyborcach PiS – jeden wielki hejt i kujące w oczy poczucie wyższości). Co gorsza – to właśnie PiS jest w stanie wyrywać elektorat „totalnym”, np. ludzi zadowolonych z programów socjalnych i spadającego bezrobocia, ludzi nie akceptujących donosicielstwa w Brukseli, ludzi przeciwnych sprowadzaniu nachodźców czy ludzi, którzy zrozumieli w końcu, jaką tragedią dla kraju były 8-letnie rządy PO/PSL.
Całą wiosnę straszono i protestowano, że we wrześniu zacznie się armageddon w szkolnictwie z powodu likwidacji gimnazjów. Właśnie rozpoczął się rok szkolny. I co? No i nic! Zupełna cisza na ten temat, Wyborcza, TVN i reszta nie znalazła ani jednego przypadku, który warty byłby wypromowania (nawet nie umieli puszek po piwie podrzucić w pobliże jednej z tysięcy podstawówek). To pokazuje ogólną strategię „opozycji totalnej”, czyli straszenie jakąś nieokreśloną przyszłością. Bankructwem kraju, chaosem w służbie zdrowia, zbrojeniówce, bezpieczeństwie publicznym, szkolnictwie, mediach i po raz tysięczny odwołaniem premier Szydło (dziś znów o tym wszędzie piszą jako główny news). Było to nośne na samym początku kadencji, bo siłą rzeczy nie można było jeszcze komentować konkretnych osiągnięć nowego rządu. Teraz jednak mijają już prawie 2 lata od wyborów parlamentarnych, a „totalni” nadal straszą przyszłością. To tacy z PiSu nieudacznicy, a przez 2 lata nie zdążyli nic zepsuć? „Totalni” zapytani o wydarzenia „dokonane” – nie potrafią wymienić nic, oprócz pierdół typu stłuczki samochodowe czy zdechły koń z Janowa, albo rzeczy, które źle funkcjonowały już wcześniej (TVP, TK, służba zdrowia). Miało być palenie książek, bojówki na ulicach, euro po 10zł, hiszpańska inkwizycja, sądy kapturowe, Polexit, a po 2 latach nie ma nic, oprócz straszenia przyszłością. Zamiast tego – w wielu dziedzinach się poprawiło… Gdy słyszę to straszenie nieokreśloną przyszłością – ziemniaki zaczynają mi gnić w piwnicy. Ostatnio antyrządowy piosenkarz – Maciej Maleńczuk „zagroził”, że wyjedzie z Polski – klasyczny syndrom „żarówki firmy Osram”, która ciągle grozi i grozi, ale jeszcze nigdy nikogo nie osrała. Dzień wcześniej dał wywiad dla „Wyborczej”, który prowadziła pani Wysocka-Schnepf (żona byłego ambasadora, na którą pobrał prawie pół miliona złotych niesłusznego zasiłku). Pani Schnepf próbowała ciągnąć Maleńczuka za język, aby podał przykłady „upadku państwa” za czasów PiS – starali się coś wspólnie wymyślić przez pół godziny i… nic nie wymyślili (głównym „dowodem” na upadek kraju miały być, według Maleńczuka – żądania reparacji wojennych od Niemiec, a jego jedynym zarzutem było to, że trzeba było wcześniej się upominać, bo teraz już jest za późno, czyli de facto nieświadomie zaatakował poprzednie rządy za opieszałość). Zwykli antypisowcy też nie potrafią nic konkretnego wymyślić – ostatnio popularny jest poniższy filmik Marcina Roli, gdzie jego rozmówca zapomniał języka w gębie. Swoją drogą – Marcin Rola nieźle się wyrobił w ostatnim czasie. Pierwszy raz widziałem jego audycję 3 lata temu (z Ziemkiewiczem i Korwinem-Mikke), gdzie Marcin był napięty jak plandeka na Żuku i prezentował podeszwy ze swych białych adidasów. Pomyślałem wtedy – co to za kretyn. Dzisiaj jednak Marcin Rola to jeden z moich ulubionych youtuberów i z całego serca polecam każdemu jego audycje (zwłaszcza debatę Szewach Weiss vs Grzegorz Braun).
https://www.youtube.com/watch?v=aNSdkB5WeBc
Jeżeli chodzi o wyborczą przyszłość – widzę 3 opcje dla totalnej opozycji (status quo, nowa partia, lub zjednoczenie). Wszystkie opcje są bardzo ryzykowne, gdyż „totalni” są ogólnie w bardzo złej sytuacji wyjściowej, zresztą wskutek własnych zaniedbań w ciągu ostatnich 2 lat („precz z Kaczorem” to stanowczo za mało, jak na 2 lata pobierania gigantycznych pieniędzy, diet i jurgieltu).
- Status quo, czyli wszystko zostaje tak, jak teraz. Opozycja do końca skupi się wyłącznie na wściekłej krytyce rządu, a na koniec standardowo obieca wszystko wszystkim. PiS otrzyma 40%, Platforma 20%. Kukiz 15%, Wolność 3%, Razem 3%, Ruch Narodowy 2%, głosów nieważnych 1%. Do podziału na N/SLD/PSL zostaje tylko 16%, czyli pewnie dwie z tych trzech partii w ogóle nie przeskoczą wymaganych 5%. Do sejmu wejdą więc tylko 4 partie, a to da PiSowi co najmniej tak wielką władzę, jaką mają teraz.
- Zjednoczona Opozycja Totalna (ZJOT) – czyli wystawienie wspólnych list przez PO, Nowoczesną, SLD i PSL. Według mnie to dla nich najgorsza opcja, więc siłą rzeczy chciałbym, żeby tak było. Cztery partie, z członkami nastawionymi wyłącznie na koryto, a lista wyborcza tylko jedna. To się musi skończyć jedną wielką awanturą wewnętrzną, więc gdyby się „zjednoczyli”, to nie pozostanie nam nic, tylko kupić popcorn i delektować się widokiem postkomuchów, żrących się nawzajem o wysokie miejsce na liście. Ponadto, gdyby się „zjednoczyli”, to byliby łatwym atakiem dla Kaczyńskiego. Pewnie ma on schowane „na czarną godzinę” jakieś taśmy z „Sowy i Przyjaciół”, więc po „zjednoczeniu” obciążyłby on nimi wszystkich swoich rywali. Gdyby zapodał taśmę z rozmową Kulczyk-Miller, to musieliby się tłumaczyć także Piechociński, Pawlak, Miller, Czarzasty, Petru i Gasiuk-Pihowicz. Moja prognoza: PiS: 45%, ZJOT: 30%, Kukiz: 15%, reszta nie przekracza progu. PiS utrzymuje większość sejmową, a zawsze mogą próbować dogadywać się z Kukizowcami. ZJOT miesiąc po wyborach rozpada się na kilka mniejszych partii.
- Nowa partia, wyodrębniona ze struktur Platformy. Bardzo ryzykowna zagrywka – może się opłacić, ale może też ich pogrążyć na amen. Jak pisałem wyżej – Platforma (i cała 'opozycja totalna’) nie ma już zdolności przyciągania nowych wyborców, więc mogą co najwyżej utrzymywać dotychczasowych, a to nie da im większości sejmowej. Dlatego można by zaryzykować i podzielić się na dwie partie – jedna (stara PO: Schetyno-Kidawo-Waltz) dla żelaznego, malejącego, ale bardzo licznego elektoratu 50+ (głównie zakompleksionych europejskich fanatyków). Druga partia to „niepokorna młodzież”, która pojawiła się dopiero w tej kadencji sejmu, a „tłustym kotom” z Platformy nie do końca jest z nimi po drodze. Chodzi o Gajewską, Kierwińskiego, Szczerbę, Nitrasa, Pomaską, Budkę, Myrchę itp. Idealna dla nich nazwa to „Europejscy Demokraci”, ale ona jest już zajęta przez groteskowy klub Misia Kamińskiego, Stefana Niesiołowskiego i Jacka „heil hitler” Protasiewicza. Dlatego nazwijmy to roboczo „Partia GKS” (Gajewska-Kierwiński-Szczerba). Ich „program wyborczy” to: „zbawix”, foodtrack, kotlet sojowy, Taj Mahal, rower holenderski, Bono, Janda,
Simon Mol, smartfon i ikonka 'wifi’. Zadaniem GKSu byłaby próba wyrwania wyborców z resztek Nowoczesnej, niezdecydowanych oraz młodych hipsterów z wielkich ośrodków miejskich, rozpieszczonych dzieci bogatych rodziców, którzy dopiero wchodzą w dorosłość. Gdy dobrze zostanie to rozegrane medialnie i organizacyjnie – mają szansę na dwucyfrowy wynik. Moja prognoza: PiS: 40%, PO:20%, GKS: 15%, Kukiz: 15%. Reszta nie wchodzi do sejmu, PSL i SLD znikają ze sceny politycznej, a GKS wchłania resztki Nowoczesnej. Nadal rządzi PiS, ale do większości potrzebna mu koalicja z Kukizem. Czyli dla „totalnych” jest to najlepsza opcja z możliwych, bo łaska Kukiza na pstrym koniu jeździ… Gdy PO/GKS dogadają się z niektórymi Kukizowcami, to może skończyć się tak, jak w 2007 roku – wielką awanturą, blokadą parlamentu i przyspieszonymi wyborami.
Do grona „opozycji totalnej” celowo nie zaliczyłem Partii Razem, bo oni jednak próbują coś robić, ponad wściekłą krytykę rządu i od jakiegoś czasu nieśmiało odcinają się od „totalnych”. Jest to partia bardzo daleka od moich poglądów, silnie powiązana z komunizmem i Sorosem, ale nie da się im odmówić, że nie mają wizji długofalowej. Ta wizja jest szatańska, tragiczna i groteskowa (100% podatku dla najbogatszych), ale jednak istnieje (w przeciwieństwie do „totalnych”, którzy nie mają żadnej wizji). Ta partia raczej nie wejdzie do sejmu, ale mimo wszystko mają bardzo silne podstawy finansowe i ideologiczne (jedno i drugie ma źródła poza Polską oczywiście). Na początku Partia Razem należała do „totalnych”, pojawiali się na wspólnych protestach i wiecach KOD, ale w końcu słusznie stwierdzili, że w ten sposób nic nie ugrają, za to zrażą do siebie elektorat ultralewicowy, pamiętający, że rządy Platformy polegały głównie na robieniu dobrze zagranicznym korporacjom.
Akapicik należy się też sprawie tzw. „cenniejszych niż złoto„, czyli sympatycznych, oliwkowych brodaczy z rajskich krajów orientu. Temat ten wisi nad „totalnymi” jak Miecz Damoklesa. Wszystkie możliwe badania i sondaże (nawet te, zlecone przez antyrządowe i lewackie podmioty) wykazują, że Polacy kategorycznie nie życzą sobie pigmentalnie uposażonych młodych mężczyzn w swoim sąsiedztwie. Wczoraj nawet widziałem sondaż z pytaniem stricte o „uchodźców z Syrii” i też większość respondentów była na „nie” (mimo, że Syryjczycy z powodu wojny cieszą się i tak największą sympatią spośród ogółu „inżynierów”). Logicznie rzecz biorąc – w takich warunkach każda populistyczna partia na pierwszym miejscu swojego programu dałaby punkt o nieprzyjmowaniu nachodźców. „Opozycja totalna” to ultrapupuliści – nie mają programu i obiecują wszystko wszystkim. Jednak twardo chcą oni sprowadzać nadpobudliwych wyznawców Allaha do naszych miast. Dlaczego tak jest? To proste – „totalni” na pierwszym miejscu muszą słuchać Berlina, Brukseli i Sorosa, przez co nie mogą nawet sformułować sobie populistycznego programu, polegającego na odrzuceniu nachodźców. Mariaż „totalnych” z Berlinem, Brukselą i Sorosem jest nierozerwalny, powody są trzy: media, jurgielt i haki. Już raz Schetyna chlapnął do kamery TVP, że Platforma jest przeciwna sprowadzaniu nachodźców. Wywołał gigantyczną konsternację we własnym środowisku. Nawet Róża Maria Barbara Gräfin von herbeiführen interlich großreichen zusammenhalt von Thun und Hohenstein skrytykowała szefa własnej partii. Nie minęły 2 dni, a Grzesiu grzecznie odszczekiwał swój wywód. Co się stało w ciągu tych 2 dni, że zmienił zdanie o 180 stopni w tak ważnej sprawie? Na chłopski rozum – miał dyscyplinującą rozmowę z przedstawicielem „świata zachodu”. Rozmowa była krótka: albo przyjmujecie nachodźców, albo koniec „geszäftów”, koniec wsparcia w TVN, GW, Polityce, Fakcie, Newsweeku, prasie lokalnej, Onecie, WP, Radiu Zet, Interii, a na dokładkę wyciągamy kompromitujące teczki (w Berlinie są archiwa NRDowskiej bezpieki – Stasi, więc Niemcy mają więcej haków na „totalnych”, niż Michnik, IPN i Jaruzelski z Kiszczakiem razem wzięci). Czyli Schetyna dostał szach, a jak zaraz nie odwoła słów o nachodźcach – to szach-mat. Odwołał te słowa błyskawicznie. Doszło więc do arcygroteskowej sytuacji. „Opozycja totalna” to populiści totalni, ale akurat w najbardziej palącej sprawie (nachodźcy) nie mogą zachować się populistycznie, bo są na łańcuchu Berlina/Brukseli i Sorosa. Ci z kolei mają świadomość, że forsując sprawę przyjmowania nachodźców przez Polskę – skazują swoich jurgieltników na porażkę wyborczą, ułatwiając zadanie znienawidzonemu PiSowi. Jednocześnie nie mogą zezwolić „totalnym” na zmianę podejścia do nachodźców, bo jest to sprawa priorytetowa dla Niemiec i całej Europy. Błędne koło i Miecz Damoklesa. „Totalnym” i Berlinowi pozostaje więc tylko opowiadanie andronów o „matkach z dziećmi z Syrii” (podczas, gdy każdy widzi, że są to same młode chłopy z Nigerii i Bangladeszu).
Wniosek z tego przydługiego tekstu jest prosty i mało odkrywczy – PiS na chwilę obecną po prostu nie ma z kim przegrać. Jeżeli nie wydarzy się jakaś katastrofa – poprawią swój (i tak doskonały) wynik wyborczy w nadchodzącym wyborczym maratonie.
RacimiR, 10.09.2017
Pytanie czy kukizowcy nie zyskają wiekszego poparcia, poza kukizem ktory jest czlowiekiem podejrzanym a przy okazji szalonym w tej parti jest masa sensownych osob ktore pomysł na Polske maja wolnościowo patriotyczny.
od RacimiR: Ja nie mam nic do Kukiza, a Jakubiak wg mnie powinien zostać premierem.
RacimiR: Jakubiak premierem,zgadzam się z Tobą stary,na dzień dzisiejszy i jutrzejszy,nie znajduję innej opcji.Chociaż, Andruszkiewicz czy Patryk Jaki też mi osobiście pasują.Pozdrawiam.
Jakubiak mógłby być też Ministrem Obrony Narodowej – jako jeden z nielicznych posłów był w wojsku i to długo.
Jedno co mnie nie pokoi to że około 80% Polaków jest prounijnych (oczywiście wiem że jest to płytkie poparcie tzn. jeśli jest wybór uchodźcy vs POLEXIT to wybiorą to drugie, ale większość widzi tylko kasę z UE nie wiedząc że my też dokładamy się do tej kasy w składkach członkowskich). Kaczyński zdaje sobie z tego sprawę że gdyby publicznie powiedział ,,chcemy wyjść z Unii Europejskiej” to wtedy PiS-owi poparcie by spadło, zwłaszcza że około 70% wyborców PiS jest prounijnych (raz się już trochę na tym pojechali tzn. po sprawie wyboru Tuska między marcem a majem PiS miał kryzys sondażowy [dopiero gdy wybuchła powracająca co jakiś czas sprawa imigrantów to wtedy znów podskoczyło mu do góry] bo ludzie kupili to że PiS jest antyunijny). Myślę że PiS nawet chciałby żeby doszło do POLEXIT-u ale musi się liczyć z opinią publiczną a jedyną kwestią z którą ludzie dają przyzwolenie na spór z UE jest sprawa imigrantów.
od RacimiR: Gdy UE przytnie kasę w kolejnej transzy, to Polacy zmienią zdanie co do tej organizacji.
od kuba9131 do RacimiR: Oby tylko nie odbiło się to w drugą stronę tzn. żeby nie obwiniali za to PiS-u, a wersje są dwie:
1.Jeśli uznają że to przez sprawę imigrantów to poparcie dla PiS-u utrzyma się a być może nawet wzrośnie
2.Jeśli uznają że to przez sprawę praworządności to poparcie dla PiS-u wtedy spadnie (pewnie znów zrównają się z Platformą). W tym drugim przypadku pewnie nawet nie pomogą media prawicowe (zarówno narodowe jak i prorządowe). TVN i GW zrobią swoje
Tak czy inaczej w wyborach będę głosować na PiS bo to jedyna na dzień dzisiejszy partia, która może uniemożliwić powrót do władzy PO.
od RacimiR: Pewnie, że TVNy obwinią za to PiS, każda okazja jest dobra. Jednak uwierzą w to tylko lemingi, które i tak by na PiS nie zagłosowały, bo normalny człowiek zdaje sobie sprawę że po Brexicie i przyjęciu Rumunii, Bułgarii i Chorwacji siłą rzeczy awansowaliśmy w UE pod względem zamożności, a dotacje są dla najbiedniejszych. Zresztą zmniejszenie dopłat będzie bodajże od 2020 roku, czyli po wszystkich wyborach i 100 „incydentach”.
Przytną kasę to Polacy zmienią zdanie?
A ja znam osobników, którzy mówią: „Unia daje nam kasę za darmo, a te p***dolone pisiory nawet nie potrafią powiedzieć dziękuję”. Więc jak „przytną” to będzie wina PISu, bo „nawet nie podziękowali”… 😀
Może więc warto byłoby zagrać vabank, przyspieszyć wybory (np. nie uchwalając budżetu) i uzyskać większość konstytucyjną? Wtedy Adrian mógłby swoje weta wsadzić sobie w (….). Uchwalić porządne ustawy o sądach, wywalić całą tą zdegenerowaną „kastę” (co najmniej na emerytury, choć ja widziałbym ich raczej we Wronkach) i wreszcie zacząć odbudowywać „tenkraj”…
Tylko, że nie jest to wszystko takie proste…..
Są cuda nad urną, są rosyjskie serwery, jest bardzo rozbudowana, wroga agentura, są potężne interesy Niemiec, Rosji i Chin, które raczej nie są zbieżne z naszymi….
Zobaczymy co Prezes zrobi w najbliższym czasie……
od RacimiR: Za duże ryzyko, większość konstytucyjna dla PiS jest prawie niemożliwa. Oni i tak mają gigantyczną władzę, niespotykaną wcześniej od upadku PRL, więc nie mają co narzekać.
Dobra koncepcja z tym z tym zagraniem vabank, poszedłbym w tym kierunku krok dalej i zamiast zagrać vabank demokratycznie chwyciłbym totalnych za mordę poprzez wprowadzenie stanu wyjątkowego. W takiej europejskiej cywilizowanej Francji stan wyjątkowy mają właśnie w tej chwili więc nie jest to coś niespotykanego w dzisiejszych czasach, po za tym byłoby bardzo uzasadnione w sytuacji kiedy jawnie zapowiada się obalenie demokratycznego, legalnego rządu.
od kuba9131 do maRcin: Gdyby PiS zaczął zamykać członków opozycji czy policja stłumiłaby ich manifestacje to wtedy obawiam się że ludzie uwierzyliby w to że w Polsce jest dyktatura. Opozycja potrzebuje do tego aby ludzie uwierzyli w jej działania właśnie więźniów ,,politycznych” i jakichkolwiek męczenników n.in dlatego tak prowokują chociażby na miesięcznicy (celowo w cudzysłowiu bo np. członkowie PO mają różne przestępstwa za uszami a dla TVN-u, GW i innych lewackich, zagranicznych mediów ,,przypadkiem” nie informowałyby o tym). Właśnie dlatego PiS obchodzi się z nimi jak z jajkiem no ale nie może inaczej choćby chciał ich pozamykać i stłumić ich protesty. Poparcie dla PiS-u choć wysokie to bardzo wrażliwe na każde kontrowersyjne działania rządu (przykład: wybór Tuska i chwilowy spadek w sondażach)
PIS nie zamyka „opozycji” z jednego podstawowego powodu: co z tego, że zamkniemy złodziejkę kamienic z Warszawy, skoro za kilka dni przedstawiciel „kasty nadludzi” ją uwolni i jeszcze zasądzi 100 milionów złotych odszkodowania, bo „w celi było duszno”?
Dopóki nie zostanie rozpędzona (a najlepiej posadzona) ta stalinowska hołota (to jest kilka dynastii o korzeniach sięgających czasów UB/NKWD) w togach – w Polsce NIC się nie da zrobić.
Kiedy już było blisko celu – uruchomiono Adriana.
RacimiR to właśnie miałem na myśli zastanawiając się czy czasem 2 lata temu nie został powtórzony teatr z roku 1995r. kiedy to doszło do „zaciętego” pojedynku pomiędzy TW Bolkiem a TW Olkiem.
Moja propozycja to ostateczne rozwiązanie kwestii opozycji. Nawet jak lemingi przestraszą się dyktatury to w ramach alternatywy nie zagłosują na opozycję bo jej po prostu nie będzie. Tak zrobił Erdogan kiedy jemu próbowano zrobić pucz, i tak powinien był zrobić Kaczyński podczas protestów pod sejmem. Teraz protesty się skończyły wiec puki co musztarda po obiedzie ale pretekst był. Nie jestem za pisem ale jeżeli do władzy ma wrócić opozycja to wspieram pis z całych sił.
Ależ ten Racimir nam się płodny zrobił 🙂
Z tym GKSem bym się nie rozpędzał. Prawdopodobnie partia o takiej nazwie miałaby poparcie jedynie w Katowicach i Bełchatowie. Chociaż znając totalnych nawet by nie przemyśleli tej nazwy.
PS. Wpis jak zawsze na najwyższym poziomie.
od RacimiR: Z tym GKSem to taki zakamuflowany żarcik, bo sam jestem za Ruchem i mieszkam na „terenach spornych”, gdzie jednego dnia na murze jest „Ruch Wita”, a nazajutrz przerobione na „Ruch Cipa” 🙂 Oczywiście mam znajomych kibiców GKSu i to normalne chłopaki.
„Nawet ich najtwardszy elektorat nie ma zielonego pojęcia, jaki oni mają program”
Sądząc po ostatnim ćwierwieczu program dla kraju zakładał zredukowanie sił wytwórczych do pracy rąk obywateli. Renta z posiadania gruntów, lasów, fabryk i know-how ma płynąć do bankierów znad Renu. 28 zeta za godzine ma być sukcesem. Pouczająca jest rozmowa z kimś, kto pracował np. w rzeźni. Szwagier pracuje w małej firemce produkcyjnej. Jak tylko firemka troche urosła, zaraz właściciel sprzedał ją Szwedom. Teraz zyski i decyzje są w Sztokholmie. Właściciel sprzedając sie wzbogacił, ale cały region zubożał.
Wolny rynek można urządzać w kraju, ale z zagranicą twardo powinni rozmawiać krajowi politycy. Tak robią za Odrą i za Atlantykiem.
od RacimiR: Ochrona krajowych firm to to raczej model chiński, też bym się do niego skłaniał. Bardzo mnie to denerwuje, gdy jakaś obiecująca polska firma jest sprzedana. Np. ta strona jest „postawiona” na serwerze home.pl – wykupiłem abonament (jeden z najdroższych w Polsce), żeby pieniądze zostały w kraju i wspierały lokalny biznes, bo była to to rozwojowa firma ze Szczecina. Gdy zaczęli być lokalnym gigantem – wiadomo jak się skończyło – sprzedana Niemcom. Właściciel zarobił, ale kraj stracił. Teraz nie dość, że dużo płacę, to zyski płyną na zachód, w dodatku pewnie niebawem stronę wyłączą, bo jest niezgodna z niemiecką racją stanu (oczywiście mam kopie, więc bez paniki).
Zgadzam się – wolny rynek, ale tylko w granicach państwa. Na zewnątrz – protekcjonizm. Tak zresztą robią wszyscy – Niemcy, Amerykanie, Chińczycy. Tylko Polakom przez dziesięciolecia wmawiano, że kapitał nie ma narodowości nie ma znaczenia czy bank jest polski czy niemiecki. Skutki – widoczne. Jesteśmy j***bani z każdej strony.
od RacimiR: Tylko Chińczycy tak robią, „zachód” jest otwarty, dlatego są w dużej części wykupieni przez pejsatych. Polska to oczywiście skrajny przykład, jeszcze kilka lat rządów „demokratów” to nawet Orlen i Lotos by sprzedali.
Kapitał nie ma narodowości, a kto twierdzi inaczej ten nie rozumie czym jest kapitał albo nie rozumie, czym jest narodowość.
Wskazówka: rozważmy robola, który kopie rów łopatą. Jakiej narodowości jest łopata?
Bredzisz……. Kuc od Korwina? Pora wydorośleć…..
Zero pomyślunku, tylko bezmyślne powtarzanie sloganów i wyzywanie rozmówców.
Co odpowiesz na przykład z robolem i łopatą?
„wykupiłem abonament (jeden z najdroższych w Polsce), żeby pieniądze zostały w kraju”
Bardzo chwalebne, ale skazane na niepowodzenie. Silny rząd centralny kontrolujący i dbający o całość jest nie do zastąpienia. A u nas powstała przez ostatnie cwierwiecze wiara, ze kura lepiej bedzie biegac, gdy jej sie obetnie glowe.
od RacimiR: To jest sprawa wolności właściciela firmy, czy chce ją sprzedać i resztę życia kąpać się w szampanie, czy dalej tyrać po 16 godzin na jej rozwój. Ale powinny być jakieś ograniczenia w sprzedaży kapitałowi zagranicznemu, albo zrobić jakiś specjalny fundusz państwowy, który miałby pierwszeństwo w wykupie krajowych firm (oczywiście po rynkowej cenie). Zamiast jakichś „Polskich Inwestycji Rozwojowych” (które Sienkiewicz celnie nazwał – chuj dupa i kamieni kupa) lepsze byłoby coś takiego – „Fundusz Wykupu Obiecujących Firm, które Właściciel Zamierza Sprzedać Kontrahentowi Zagranicznemu” (w skrócie FWOFkWZSKZ).
Nie wiem jak to jest konkretnie w Chinach, ale jak widać po ich gospodarce – tam to działa.
Do Chin banki zagraniczne nie mają wstępu, a jedynym akceptowanym pieniadzem jest juan. Wiec zagraniczny kapital po prostu nie ma za co kupic Chinskich FWOFkWZSKZ. To sie w jezyku mądrych głów nazywa kontrola kapitalu. Coś jak PRL.
Niemcy chyba się zorientowali że ze względów historycznych wciskanie co 2 dzień w Niemieckich mediach (mocno nagłaśnianych przez media funkcjonujące w Polsce) krytyki odnośnie praworządności jest na korzyść Pisowi. Za krytykę Polski biorą się więc Austriacy (myślą że ludzie w Polsce to idioci którzy zapomnieli o sfałszowanych za pierwszym razem wyborach Prezydenckich w zeszłym roku). Nie kwestią nr jeden jest teraz zapowiadana przez Kaczyńskiego repolonizacja mediów. Czy lemingi nabiorą się na zabierane im ,,wolne media”
od RacimiR: Z tą repolonizacją to z jednej strony dobry pomysł, a z drugiej – największe szczujnie: GW, Polityka, WP i Natemat to są teoretycznie polskie media. Skończy się w najlepszym przypadku na przepisaniu zagranicznych mediów na polskiego „słupa”.
Witam autora bloga! Czytam Twoje teksty od jakiegoś czasu, czyta się je bardzo dobrze. Nie odzywałem się przez jakiś czas, bo musiałem zwyczajnie wyjechać poza granice naszego kraju, by zarobić na życie i inne zachcianki. Kontrakt jednak odpracowałem i siedzę sobie w Polsce obserwując nasze podwóreczko.
Chciałem się odnieść do kwestii partii Razem. Napisałeś, że jest ona powiązana z Sorosem. Otóż nie jest. Najprawdopodobniej nikt z Razem nie wziął ani centa od „filantropa” (choć 100% pewności nie mam, że ścisłe kierownictwo nie jest „zadaniowane”). Po prostu nic na to nie wskazuje, a sytuację tam miałem okazję widzieć od środka i wypowiadam się tu jako… były członek partii Razem. Zadasz sobie pewnie pytanie „Co do cholery robi na tym blogu były członek Razem?” Wyjaśnię to i przedstawię, jak Razem de facto realizuje agendę Sorosa nie biorąc za to ani miedziaka – świetny biznes dla „filantropa” – a także dlaczego nigdy nie przekroczy 3% w wyborach.
A więc od początku. Wiele znaków na niebie i ziemi wskazuje, że zasadniczy spór polityczny w najbliższych dekadach nie rozegra się między prawicą a lewicą, ale między szeroko pojętym obozem globalistów i lokalistów. Jedni chcą dopełnienia dzieła globalizacji, zatarcia tożsamości i tak naprawdę stworzenia rządu światowego; drudzy chcą obrony tradycji, tożsamości oraz okiełznania skutków globalizacji. Świetnie jest to opisane tu https://nowakonfederacja.pl/globalisci-vs-lokalisci/ oraz tu http://jagiellonski24.pl/2017/01/03/globalizmie-dorosnij/ Partia Razem w swoich początkach wyglądała jak siła lokalistyczna – z wyraźnym lewackim charakterem, ale w końcu to lewica była kojarzona z antyglobalizmem. Razem miało być tą partią, która zmieni układ polityczny, standardy polityki, tchnie nowe idee. Tak to wyglądało i wielu ludzi właśnie z tego powodu ich poparło, choćby środowisko „Nowego Obywatela”. Sam popełniłem ten nieszczęsny błąd, będąc po prostu naiwnym i nie łącząc pewnych spraw ze sobą.
Drugą sprawą był niekłamany entuzjazm ludzi w Razem. Ludzi z różnych środowisk, grup, z różnym bagażem doświadczeń i idei. Ten „melting pot” sprawiał, że udało się zrobić w miarę konkretny program wyborczy (na tle choćby Nowoczesnej), zebrać ponad 100 000 podpisów i wystawić w całym kraju listy. W tej radosnej atmosferze podniecenia wszyscy w partii byli sobie braćmi i siostrami, o różnice światopoglądowe i czystość ideologiczną nikt nie dbał, a sprawy „obyczajowe” miały być tylko takim kwiatkiem do kożucha, by trafić do wielkomiejskiego elektoratu. Przynajmniej tak to sobie tłumaczyliśmy.
Z czasem zaczęły wychodzić felery. Sprawy światopoglądowe i „walka z faszyzmem” były non-stop na wokandzie spraw najistotniejszych. Partia miała ujmować się za zwykłym człowiekiem, a jednak najważniejsze było samopoczucie feministki lesbijki siedzącej na posadce w NGO w wielkim mieście, a pochylenie się nad problemami żonatego i dzieciatego tyrającego na chleb faceta z miasta mniejszego to już patriarchat i seksizm. Usłyszałem raz, że Soros właściwie nie jest zły, bo zakłada NGO-sy i dba o demokrację. No i Razem zawsze w opozycji do rządu, jednak Osobno, by nie pokazać się z KOD-em i Totalną Opozycją. Ale PiS fe, bijo w demokrację, faszyzm, Victor Orban z Żoliborza, faszyzm, zamach na demokrację i instytucje państwa prawa. No i faszyzm i patriarchat i seksizm i walka z LGTBQWERTY. Niemniej Razem to dziecię klimaciku Unii Wolności, spór z Nowoczesną to właściwie spór w rodzinie (dla wyborcy Razem Nowoczesna to partia drugiego wyboru).
Po dłuższym czasie tych obserwacji, wnikliwego czytania forum partyjnego oraz rozmów z ludźmi uznałem, że materiał na lewaka ze mnie żaden, w swoim wyborze po prostu się fatalnie pomyliłem i wypisałem się z partii. Nawet pies z kulawą nogą nie zainteresował się moimi motywami odejścia, ciekawe, chcą zbawiać społeczeństwo, a nie potrafią zainteresować się swoimi własnymi ludźmi. Z drugiej strony zobaczyłem namacalnie jak to wygląda i odkryłem, co jest dla mnie naprawdę ważne w światopoglądzie.
Tak więc krytykując rząd, szerząc w istocie globalistyczne hasła oraz skupiając uwagę na tematach zastępczych Razem realizuje w praktyce agendę George Sorosa. Powtarzam, Soros pewnie ani centa nie rzucił na Razem, ale jest w tej partii trochę osób kręcących się wokół jego NGO-sów. Jasne, protestując przeciw TTIP lub korporacjom Razem jakoś tam sprzeciwia się globalizacji. Konieczny z Rady Krajowej napisał nawet ostatnio tekst przeciw chipowaniu ludzi. Jednak walcząc z kultywowaniem tożsamości pod pozorem walki z faszyzmem oraz hołdując hasłom swobody obyczajowej robi grunt pod totalitarną globalną IV Rzeszę, z której – jak napisał sam Karl Popper, mistrz ideowy i nauczyciel Sorosa – nie ma ucieczki, bo rząd światowy wszędzie cię dopadnie. Masz być posłuszny i konsumować, harować, konsumować i nie zadawać pytań (co ciekawe Soros chyba nie odrobił tej lekcji swego mentora). I tu dochodzimy do sedna.
Razem nie zgarnie więcej niż 3%. Jego żelazny elektorat jest skromny. Do klasy robotniczej nie trafią z tymi hasłami i wizerunkiem. Mówiąc wprost nie można być jednocześnie liberalnym obyczajowo i antyliberalnym gospodarczo. Jest się po prostu niespójnym wewnętrznie, a ludzie głupi nie są i to wyczuwają (tak jak dla kobiety niespójny facet jest mniej atrakcyjny). Poza tym w dziele walki z globalizacją to właśnie tożsamości i tradycje są źródłem siły i dają ulgę oraz poczucie bezpieczeństwa. Lewica tego obecnie nie rozumie i dlatego – uważam – jest skazana na klęskę. To prawica wyewoluowała w postać ruchu lokalistycznego i widać to coraz wyraźniej.
A na Twojego bloga trafiłem szukając informacji o Sorosie. Twoje teksty mnie wciągnęły i zostałem.
od RacimiR: Cześć i czołem, bardzo ciekawy wpis! Partia Razem w moim odczuciu nie jest lewicowa, zresztą w ogóle nie w Polsce ma takiej partii od czasów XX-lecia Międzywojennego. Do klasycznej lewicy najbliżej paradoksalnie jest PiSowi. Soros być może nie daje im forsy bezpośrednio (mają nieszczęsną dotację z budżetu), ale wielu działaczy partii figuruje na liście płac jego NGO, do tego dochodzi wsparcie medialne ze strony GazWybu i KryPolu. Z drugiej strony Soros jest mistrzem w niejasnych przepływach finansowych, przefiltrowanych przez setki spółek pośredniczących, więc nigdy nic nie wiadomo. Manifestacje organizowane przez Razem to w większości pracownicy różnych Panoptykonów, Klamr, Nigdy Więcej, Gawły i całe to radosne towarzystwo + 50 zaprzyjaźnionych dziennikarzy z GW oraz Mieszkowski, który pewnie po rozsypce Nowoczesnej nazajutrz znajdzie się w Razem.
Razem zrobiło błąd, odrzucając lewicową klasykę i skłaniając się w stronę arcylewactwa, bo inaczej spokojnie weszliby do sejmu. Robotnik na nich nie zagłosuje, gdyż zasuwa w pocie czoła za 500 euro, a Razem chce dać 1000 euro zasiłku dla każdego nachodźcy ot tak, za ładne oczy. Gdyby takie coś wprowadzono, to robotnicy pierwsi by ich wywieźli na taczkach. Wraca se chłop zmęczony z roboty w hucie, po drodze idzie do Biedronki po jakąś tanią chabaninę, a ulicą jadą Mercedesem na dyskotekę odstawieni w najlepsze ciuchy i perfumy nachodźcy, a po drugiej stronie ulicy inni nachodźcy się z niego śmieją spod restauracyjnego parasola. A jak wyrazi swoje niezadowolenie z tej sytuacji, to podjedzie policja i go wsadzą do więzienia za rasizm i mowę nienawiści. Albo facet dostanie po ryju na ulicy, straci 2 zęby, ukradną mu portfel, a sprawcy dostaną wyrok w zawieszeniu, a za rogiem ktoś opluje muzułmankę i pójdzie siedzieć na 2 lata, a sprawa trafi na czołówki gazet. Oto „równość” według partii razem.
Ich „dbałość” o chipy, TTIP, ofiary gwałtów itd. to z mojej perspektywy „zasłona dymna”, bo im na wolności i bezpieczeństwie wcale nie zależy, tylko wręcz przeciwnie – chcą na wszelki sposób uprzywilejować liczne klasy społeczne (kobiety, obcokrajowców, ateistów, muzułman, murzynów, LGBT) kosztem zwykłego Kowalskiego, który ma na te fanaberie zarobić i się nie odzywać. Antyglobaliści z nich żadni, to jest wszystko pod publiczkę. Jakoś nie widziałem, żeby protestowali przed bankiem czy firmą ubezpieczeniową, JP Morgan wchodzi wkrótce do Polski, wymarzona okazja na protest antyglobalistyczny, ale wówczas filantrop by im osobiście nogi z dupy powyrywał.
Poparcie mogą zyskać wśród 3 grup: 1) lewackiej ekstremy, 2) ludzi, którzy nie chcą głosować ani na PiS, ani na „totalnych”, ani na Kukiza, 3) niezbyt bystrych ludzi lewicowych, którzy nie zdają sobie sprawy, że ta partia nie ma wiele wspólnego z lewicą. Na upartego uskładają te 5%, ale to nic im nie daje, tym bardziej że już raz zrobili przysługę PiSowi i wycięli z sejmu SLD i samych siebie jednocześnie.
To, że jest to partia odgórna świadczy ogromne podobieństwo do hiszpańskiego Podemosu.
Pozdro i dobrze, że przejrzałeś na oczy 🙂
No rzeczywiscie, dlugi wpis z ciekawa historia bylego razem-owca gdzie … z wlasnego podwórka widac jak typowa partia traktuje swoich członków tzn. jako mieso armatnie, motloch, pożytecznych idiotów, bezmyslna masę ludzką…zaleznie od okoliczności, a co dopiero zwyklych Polaków?
To tyczy sie nie tylko razem ale i takze platfusy, nowosmieszni, koniczynki i raczej tez pisiorki, jeszcze mialem iluzje ze kukiz to powazny ruch ale przyklad liroya pokazal czarno na bialym co tam sie dzieje.
Ogolnie w kazdej partii politycznej (chyba na calym swiecie) liczy się prezes, najwyzsze kierownictwo + osobowosci polityczne a cala reszta to ozdobniki. Normalnie jak ustroj feudalny w starożytności: wladca, ksiazeta, jakas szlachta+wojsko i 99,99% chlopstwo trzymanych mocno za morde co na nich wszystkich pracowali.
I jeszcze taka dygresja, czy jest choc jedna jakokolwiek gdziekolwiek partia ktoraby dbala o interes typowego bialego mężczyzny/przedsiebiorcy (czyli tego chlopa ze starozytnosci) harujacego na cala reszte?
Ja odnosze wrazenie ze wszyscy jestesmy mocno trzymani za morde a wladza nas wyciska jak cytrynki, tak bylo jest i bedzie budiet wsiegda!
Co do globalizmu nie jest on wedlug mnie mozliwy!
Globalnie zydki moze i podporzadkuja sobie gospodarczo (a moze juz to zrobili?) caly bialy swiat wiec europe+cala ameryka Północna+australia, z wielkim wysilkiem moze sie udac ameryka poludniowa ALE chin i wogole skosnookich nie dadza rrady ze wzgledu na ochrone swojego rynku i kulture, Indie hmm zobaczymy a islam to juz wogole moga zapomnieć. Afryke nsjpredzej zdominuje islam + chiny. Rosje putin poki zyje broni.
Reasumujac globalizacja na pewno nie uda sie z większą polowa ludzkości, ale walka bedzie.
od RacimiR: Islam da się dosyć mocno zglobalizować, już tak zresztą jest. „Twardych” muzułmanów jest może z 5%, a pozostali regularnie upijają się w trupa i oglądają porno, google i facebooka na smartfonach. Oczywiście arabskie kraje naftowe nie muszą korzystać z globalnych „dobrodziejstw”, ale całą północna Afryka, Pakistany, Indonezja itp – globalizują się szybko. Chyba tylko Chiny się temu opierają.
Nie rozumiem jednego. Piszecie że 500+ jest programem „rozdawniczym”. Jak w rodzinie jest dwoje dzieci i pracują rodzice, zarabiają po około 2000 złotych. To w podatkach bezpośrednich i pośrednich wpłacają miesięcznie do budżetu o wiele więcej, niż te gówniane 500 złotych, które otrzymują od państwa z powrotem. Nie wiem dokładnie jaki jest procent zarobków w Polsce płaconych z podatków pośrednich i bezpośrednich, ale jest to grubo ponad połowa zarobionych pieniędzy. Nawet jak ktoś pracuje na czarno i kupi sobie na śniadanie w sklepie chleb, masło, kiełbasę, to i tak 23% oddaje państwu w formie podatków. Płacisz rachuneki za gaz, prąd, telefon, wywóz śmieci, to też są tam uwzględnione podatki. Jak ktoś kupi alkohol, benzynę, papierosy, to płaci około 80% podatków ceny do budżetu państwa. Dlatego, jak państwo chcące przeciwdziałać katastrofalnej sytuacji demograficznej i zwróci część ich własnych pieniędzy ludziom mających dzieci, będących z reguły w trudniejszej sytuacji ekonomicznej i mieszkaniowej niż single, lub pary nie mające w ogóle dzieci, to nie jest żadne „rozdawnictwo”. W przeciwnym razie, zwrot nadpłaconego podatku z urzędu skarbowego, też będzie „rozdawnictwem”.
No i jeszcze wypisujecie korwinowskie dyrdymały o „wolnym rynku”. W żadnym kraju na świecie „wolny rynek” nie istnieje. To jest pierdolenie o Szopenie. ZAWSZE, w każdym kraju są większe, lub mniejsze ograniczenia administracyjne, lub kulturowe. Załóż firmę jeden z drugim i spróbuj handlować wzbogaconym uranem, materiałami wybuchowymi, arszenikiem, a nawet bez koncesji alkoholem, czy papierosami. Spróbuj otworzyć sklep w Izraelu w czasie jakiegoś żydowskiego święta, albo w Wielkanoc w Polsce. Zacznijcie sprzedawać alkohol w Arabii Saudyjskiej i zobaczycie co się wtedy stanie.
od RacimiR: To wiadomo, że 500 złotych na dziecko nie rozdaje Kaczyński, tylko pochodzi to z podatków Polaków. Chodzi o to, że obsługa tego programu kosztuje, kilka dni temu widziałem reportaż, w którym pokazano 200 osób w stojących pół dnia kolejce do złożenia wniosku na 500+ , to jest marnowanie czasu Polaków, a czas to pieniądz. Czekają po to, żeby odebrać własny hajs z podatków, a urzędnikowi też trzeba zapłacić, utrzymać system komputerowy itp. Jest to klasyczny socjalizm, który z zasady rozleniwia, ale wg mnie program nie jest znów taki najgorszy, bo stymuluje przyrost naturalny (z założenia miał być taki jego cel – a totalni chcą dawać na jedno dziecko, chociaż rodzina 2+1 to kurczenie się populacji). Czysty wolny rynek oczywiście nie istnieje.
O czas Polaków to ty się nie martw, kto chce niech stoi w kolejce. Wniosek o 500+ można złożyć przez internet bardzo szybko, a nawet niektóre banki takie ułatwienia robią po zalogowaniu, byleby tylko przelewy na konta ich klientów przychodziły.
Co do urzędasów, to ich liczba zwiększa się stale co rok od 89r., również za (nie)rządów „liberałów” z PO-PSL i za etatystycznego PiS-u. Jakby zlikwidować program 500+ to jestem święcie przekonany, że liczba urzędasów by się nie zmniejszyła, tylko by mieli mniej do „roboty”.
Mam głównie zastrzeżenia to tego 500+, że to powinno być przyznawane jedynie na 2 i 3 dziecko, żeby stymulować przyrost naturalny. Jak ktoś ma tylko 1 dziecko i jest biedny, to niech idzie do MOPS-u.
od RacimiR: Faktem jest jednak, że koszt wypłacenia tych 500 złotych jest wyższy, niż 500 zł. Można przez internet, ale 200 osób stało w jednym tylko urzędzie. Ja PIT też wolę osobiście dać w urzędzie, bo mi od razu sprawdzą czy jest dobrze wypełniony, a jak wyślę przez internet to nie wiadomo czy jakiejś kary nie zapłacę potem. PiS ratuje tylko to, że z samej zwiększonej ściągalności VAT są w stanie ten program sfinansować, inaczej mówiąc – wolę 500+ niż to, żeby tą kasę ukradli złodzieje z PO i mafia paliwowa.
Ja zakładam że osoba krytukująca program 500+ może mieć rację albo się mylić , ale najważniejsze jest to o czym większość krytyków pomija w swojej wypowiedzi . W sytuacji dominacji praw a europejskiego , oraz monopolizacji wielu branż przez niemiecki kapitał interwencja państwowa zawsze będzie szkodliwa dla małej i średniej przedsiębiorczości .
Otóż jest to faktem udokumentowanym że polska firma w starciu konkurencyjnym z firmą lub koncernem zachodnim zawsze przegra rywalizację na rynku . Dlatego wielu polskich szefów decyduje się odsprzedać swoje firmy zagranicznej konkurencji .
Przyczyną są motywacje które sa inne w firmach zachodnich zwłaszcza anglosaskich a inne są motywacje dominujące w firmach polskich średnich i zwłaszcza tych małych .
W zachodnich firmach nie mam tu occzywiście etatystycznych firm niemieckich ale zachodni anglosaski model zarządzania firmami – tam dominują motywacje ekonomiczne !
Oznacza to że ludzie sa nagradzani wprost proporcjonalnie do ich przydatności i efektywności na rynku pracy i umiejętności generowania zysków .
Niestety w polskich firmach dominują motywacje witalne w najlepszym obrazowym przykładzie wygląda to tak że szef firmy przychodzi i autorytarnie rozkłada ludzi po katach , a jak ktoś ma inne zdanie niz szef to otrzymuje propozycje nie do odrzucenia . W skrócie model zarządzania w polskich firmach sprowadza się do „ja
tu rządzę i jak się komuś nie podoba to wynocha ”
Nic dziwnego żę wielu zdolnych ludzi w polskich firmach traci pracę i jest dopiero doceniany w firmach amerykańskich lub brytyjskich a nawet w chińskich .
Sektor SMP małej i średniej przedsiębiorczości jest w Polsce skrajnie uzależniony od biurokracji i jest w rzeczywistości przybudówką rozbudowanej biurokracji .
To również jest faktem obrazującym obecną rzeczywistość od roku 1989 zę trzeba mieć znajomości w gminie , w powiecie aby można było przetrwać na rynku .
Ale z drugiej strony domunującce motywacje witalne świadczą o zdolności danego społeczeństwa , narodu do przetrwania w sytuacjach ekstremalnych .
To co jest wybawieniem dla Polskiego narodu w czasach kryzysowych jest zarazem przyczyną wyjaśniająca porażkę z punktu widzenia wojny informacyjnej . Co prawda gra nie jest skończona ale minął wiek złoty i trzeba się uczyć aby przetrać nie jako społeczeństwo neo-kolonialne ale jako społeczeństwo o wysokim poziomie informacyjnym .
W tej wojnie informacyjnej zawsze sojusznikiem był kościół katolicki gdyż sama ewangelia jest z cybernetycznego punktu widzenia arsenałem wiedzy w wojnie informacyjnej .Nawet katolicyzm jest postrzegany przez innowierców , jako religia bardzo naukowa .
To czy Polska będzie istniała jako państwo na mapie a społeczeństwo polskie przetrwa jako naród zależy od demografii i od motywacji witalnych.
A wystarczy przeanalizować która ekipa władzy w ostatnich 26 prowadziła politykę pronatalistyczna z naciskiem na odwrócenie katastrofy demograficznej w obliczu której jest polskie społeczeństwo .
Dla przykładu przyczyna upadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów była demografia . Przed pierwszym i drugim potopem szwedzkim IRP była silniejsza , bogatsza i miała więcej ludności od Rosji , miała więcej ludności również od Austrii i była silniejsza od Turcji .
Polska nigdy nie pozbiera się po 2 wojnie światowej jesli nie powstrzyma demograficznego tsunami .
Gdyby Polska nie zaliczyła stanu wojennego , likwidacji przemysłu oraz wielu kluczowych działów gospodarki to liczebności polskiej populacji w roku 2040 miałaby ok 96 milionów .
Ale w wojnie informacyjnej bomba atomowa jest tylko niewinną zabawką w porównaniu ze spustoszeniem jakie może wywołać infekcja informacyjna choćby na przykładzie tolerancji represywnej socjal-zdrajców ze szkoły frankfurckiej .
Obecnie statystyki jednak wieszczą koniec istnienia populacji polskiej i w konsekwencji państwa polskiego do roku 2060 z 20 milionową populacją zdominowana przez osoby w podeszłym wieku .
Polska dlatego odzyskała niepodległość w roku 1918 ponieważ w okresie od 1795 do 1918 liczebność polskiej populacji skoczyła pięciokrotnie z 4 milionów w 1795 do ponad 22 milionów w 1918 .
W roku 1939 Polska miała 36 milionów mieszkańców i gdyby nie katastrofa 2 wojny światowej polska miałaby dzisiaj 66 milionów mieszkańców .
od RacimiR: Długoterminowe prognozy demograficzne według mnie są wróżeniem z fusów. Tak samo jak z PKB – zawsze wykresik jest optymistyczny. Demografia w mojej opinii zależna jest głównie od rasy. Wszędzie biali zaliczają regres w wyniku osiągnięć naukowych, których dokonali (telewizja, gry komputerowe, smartfony, używki, antykoncepcja, przywileje dla kobiet i cywilizacyjna kastracja mężczyzn, moda na homo, ogólna próżność, a w kolejce są seks-roboty, przez które biali faceci zupełnie przestaną interesować się roszczeniowymi, sfochowanymi i rozpieszczonymi kobietami). Z drugiej strony – czarni zawsze byli bardziej płodni (skupiając się głównie na zapładnianiu, a nie na wychowywaniu), tylko wcześniej przed eksplozją demograficzną hamowała ich technika (dostęp do wody i żywności). Obecnie czarni mogą korzystać z technicznych odkryć białych, w dodatku mogą bez problemu osiedlić się w Europie (wystarczy w sto osób zrzucić się na jakąś starą łajbę i przepłynąć przez Cieśninę Gibraltarską), więc niestety dla wszystkich, którzy się fizycznie nie odgrodzą – skończy się to masowym uposażeniem pigmentalnym.
Jedyna szansa dla Polski (i V4) to skutecznie odgrodzić się fizycznie, tak jak Izrael. Nawet jak będzie nas 20 milionów to co z tego? Będzie więcej przestrzeni życiowej, przynajmniej w lasach będzie więcej grzybów, a na plaży mniejszy tłok. Zagęszczenie ludzi będziemy i tak mieli 2 razy większe, niż teraz w USA. Nie uważam, że naszym celem demograficznym koniecznie musi być Hong-Kong. Polska tradycja to wszak „wsi spokojna, wsi wesoła” 🙂
Warto wiedzieć, że w 2015 r. populacja Polski reprodukowała się w niecałych 60 proc. inaczej mówiąc, społeczeństwo polskie dość szybko wymiera.
I momencie gdy liczba polskiej populacji osiagnie liczbę 20 milionów to już będzie to proces wymierania nieodwracalny mający charakter nawet przyspieszający . Polska przy liczbie 20 milionów to już nie tylko będzie kraj dla starych ludzi z minimalnym udziałem osób w wieku produkcyjnym ale również już tylko wspomnieniem jakiejkolwiek suwerenności . Oczywistym jest wtedy że przynależność do zbiurokratyzowanej Unii Europejskiej będzie zbieżne z interesem grup społecznych będących na garnuszku budżetów euroregionów jako pozostałość po III RP .
Obecnie jeśli porównamy ilość przestrzeni życiowej 38,5 miliona Polaków plus 2 miliony Ukraińców z Japonia z 128 milonów populacji to się okaże że Japonia dysponuje o połowę mniejszą ilością obszarów gdzie można zbudować dom rozwijjać przemysł i uprawiać rolnictwo i to pomimo większej powierzchowni kraju i przestrzeni życiowej .
Przykładowo Polska mogłaby wyżywić 260 milionów mieszkańców i wciąż mogłaby rozwijać się demograficznie . Udział w sterowaniu międzynarodowym byłby nieporównywalnie większy niż jest obecnie .
Oczywiście zgadzam się że współczynnik urodzeń oraz PKB są bardzo niediagnostyczne ale w takiej sytuacji należy się posługiwać współczynnikiem reprodukcji pokoleń który dla Polski jest 0.6 oraz współczynnikiem szybkości obiegu pieniądza .
https://youtu.be/LZt9jQDBqRs
500+ jest potrzebne. Inaczej za 20 lat Polacy będą w tym kraju mniejszością. Sam sobie dopowiedz, kto będzie większością.
Naród polski w obecnej swojej kondycji jest jednak przede wszystkim skupiony na sprawach ekonomicznych. Janusze z miast i wsi kombinują nad groszowymi oszczędnościami, tymczasem ich potomstwo – żeby zarobić trochę większy hajs niż na śmieciówkach w Polsce – haruje na zagranicznych zmywakach, będąc mieszkańcami trzeciej kategorii (po nachodźcach i rodowitych obywatelach) i de facto ryzykując życie (w każdej chwili mogą zostać ubogaceni przez pierwszych lub zlinczowani „zastępczo” przez drugich). To ich nie odstrasza – hajs się zgadza.
W takich warunkach oczywiste jest, że dzietność spada – gówniak się nie opłaca, w dodatku przeszkadza zarówno w śmieciówkowaniu, jak i w wyjazdach na Zachód.
Gdyby całkowicie zlikwidować emerytury. Wtedy każdy chciałby mieć dzieci i wnuki. To by było konsekwentnie wolnorynkowe. Ale skoro dofinansowujemy starych ludzi, to i dzieci powinniśmy. Inaczej będzie nierównowaga w kierunku wymierania populacji.
Nie jestem fanem PRL-u, ale oddajmy cesarzowi co cesarskie – politykę prorodzinną prowadził taką, że PiS-owi jeszcze bardzo daleko do tego.
—-
Na koniec chciałbym rozprawić się z mitem, że jeżeli państwo komuś coś da, to innemu zabierze. Prawda jest taka, że i tak zabierze, co zresztą widać – podatki nie wzrosły, a na 500+ jakoś hajs jest. Jak to działa? A no tak:
Wyobraź sobie, że jesteś wielkim przemysłowcem i masz kupę szmalu ze sprzedaży np. ropy. Jesteś oligopolistą i przynajmniej na swoim terenie możesz dyktować ceny. Trzymasz je na wysokim poziomie, ale nie za bardzo – wszak wiesz, że gdybyś podniósł ceny, to przychody by Ci spadły. Ludzie zaczęliby oszczędzać paliwa, sprowadzać ropę z daleka, może nawet zaczęliby kraść, itp. Masz sztab specjalistów, którzy robią różne analizy i podpowiadają Ci, jaka jest optymalna cena ropy. Mogą oczywiście się mylić, ale generalnie robią dobrą robotę. To tyle na temat Twoich _przychodów_.
Twój zysk to przychody minus koszty.
Twoje koszty to wypłaty dla pracowników, zakup i amortyzacja budynków, sprzętu – długo by jeszcze wyliczać, ale jest tego dużo mniej niż przychodów. Masz sztab specjalistów, który podpowiada Ci, gdzie można koszty ciąć tak, żeby były jak najniższe, ale firma funkcjonowała poprawnie.
Masz realne koszty dużo mniejsze niż przychody. Dlatego jesteś bogaty. Oczywiście, oficjalnie nic nie zarabiasz, bo swoje wille i jachty wrzucasz w koszty. Rodzinę, którą masz na utrzymaniu oficjalnie zatrudniasz za bardzo wysokie wypłaty, które też wrzucasz w koszty. Masz sztab specjalistów, który pomaga Ci prowadzić podwójną księgowość (jedną dla Ciebie, drugą dla urzędników).
A teraz wyobraź sobie, że dochodzi Ci jakiś nowy koszt. Na przykład – z jakiegoś powodu – zacząłeś sponsorować jakąś drużynę piłkarską lub coroczne wydarzenie kulturalne. Czy z tego powodu podniesiesz ceny ropy? Nie! One i tak są już na takim poziomie, że dalsze ich podnoszenie spowoduje tylko spadek przychodów. Po prostu trochę mniej zarobisz.
Dokładnie tak samo działa państwo. Państwo to jest biznes. Ma swoje przychody (podatki) i koszty (armia, policja, służba zdrowia, oświata, drogi…). Jeżeli dojdzie jakiś koszt (500+), to nie odbije się to na podatkach, bo i tak są już maksymalnie wysokie. Po prostu hydra zarobi trochę mniej.
od RacimiR: Hajs na 500+ jest tylko dlatego, że złodziejstwo zmniejszono (VAT) i jest dobra koniunktura ogólnie na rynku. Choć i tak się coraz bardziej zadłużamy jako kraj. Według mnie lepiej, gdyby zamiast tego zrobiono obniżkę podatków i Polacy lepiej zarabiali oraz mieli lepsze warunki do rozwijania biznesów. Co z tego, że urodzi się 50.000 dzieci więcej, skoro w międzyczasie 100.000 ludzi wyjedzie za granicę? Głównym problemem demograficznym jest dla nas obecnie emigracja. Wzrost pensji w Polsce to masowe powroty Polaków – wykształconych, w miarę młodych ludzi. Zamiast tego pensje stoją w miejscu, ludzie nadal wyjeżdżają, w zastępstwie ściąga się milion Ukraińców i rozdaje 500 złotych na dziecko (chyba nie zaprzeczysz, że dając 500 państwo musi najpierw zabrać 600). Ukraińcy też biorą – skoro na Ukrainie rodzina 2+2 zarobi łącznie 1500 złotych, to wolą jechać do Polski, gdzie dostaną 1000zł na dzieci, facet zarobi 2000, a kobieta zajmuje się domem. Ten program jest już nie do odwołania, bo żadna partia sobie na jego likwidację nie pozwoli. No chyba, że Korwin przekroczyłby 5% w sondażach, to zgodnie z tradycją nazajutrz ogłosiłby, że likwiduje 500+ i Hitler nie wiedział o holokauście, a poparcie znowu spada do „żelaznych” 2% 🙂
Realnie rzecz biorąc – jedynie inflacja może program zeżreć, bo jest to 500 złociszy, które są z czasem coraz mniej warte.
Owe „zmniejszenie złodziejstwa” to właśnie rezygnacja z części zysków w wyniku zwiększenia się kosztów w analogii powyżej.
500+ w naturalny sposób powoduje powroty z emigracji. Okazuje się, że zamiast harować na zmywaku i ryzykować ubogacenie kulturowe siebie i swoich dzieci może lepiej wrócić do kraju. Poza tym 500+ wymusza na lokalnych januszach biznesu podwyżki. To jest co prawda zahamowane przez przyjazdy Ukraińców, ale uważam ich za problem przejściowy. Oni tu są na pobyt czasowy i mam nadzieję, że albo nie mają zamiaru zapuszczać tu korzeni, albo chcą załatwić sobie Kartę Polaka i się zasymilować.
Błędem w 500+ było przyznanie go wszystkim, a nie tylko obywatelom polskim. Jednak poprawienie tego błędu leży w granicach możliwości którejś tam kadencji.
—
A swoją drogą, emigracja ma – oprócz minusów – jeden plus: działa jak filtr. Wyjeżdżają głównie lemingi, którym marzy się wielka Europa i którzy najchętniej zapomnieliby, że kiedykolwiek byli Polakami. Patrioci mają raczej tendencję do robienia kariery w kraju. Wzrost nastrojów patriotycznych/nacjonalistycznych w ciągu ostatnich kilku lat to w dużej mierze zasługa emigracji. Gdyby nie lemingi za granicą, KOD miałby o wiele więcej statystów na swoje występy.
od RacimiR: Zmniejszenie złodziejstwa to zmniejszenie złodziejstwa 🙂 Zyskiwała mafia paliwowa, tracił skarb państwa i Orlen/Lotos. Gdyby zmniejszyć złodziejstwo i zainwestować te pieniądze w zmniejszenie podatków, to dużo lepiej byśmy na tym wyszli długofalowo. Tak mamy 500+ i 400 euro pensji z marną perspektywą wzrostu (Ukraińcy), a przy pierwszym kryzysie będą drastyczne cięcia kosztów budżetowych.
Emigranci nie wyjechali z powodów ideologicznych, tylko finansowych – nie byli w stanie tutaj utrzymać potomstwa. To jest cały przekrój społeczeństwa. Sam byłem na emigracji i poznałem tam wielu patriotów.
No ja jestem taki idiota-patriota, bardzo zaluje ze nie wyjechalem stad w 2004 jak inni w owczym pedzie wyjezdzali, i bardzo wielu moich dalszych znajomych – do dzis wrocilo niewielu, generalnie rozjecchali sie po całym świecie, podroze kształcą lepiej niz studia.
Kto za mlodu poznal rroznice poziomu zycia miedzy polska przed 2004 a swoim nowym krajem na plus i ulozyl sobie ram zycie juz nie wróci.
Aha, niektórzy jednak wracaja … po resztę rzeczy.
Opisywalem zreszta juz ten temat w moich poprzednich komentarzach, glownie pod tekstem o rynku pracy w polsce na tym blogu.
Zmniejszenie złodziejstwa w tym wypadku to zmniejszenie przychodów a zarazem zysków Grupy Trzymającej Władzę, czyli państwa. Ja nie rozróżniam tych dwóch rzeczy. Wierzę w podwójną księgowość. Jedną prawdziwą, drugą dla wyborców. W tej drugiej są takie rzeczy jak bilans, skarb państwa i deficyt budżetowy, a w pierwszej są po prostu przychody po lewej, a rzeczywiste koszty (armia, emerytury itd.) po prawej, cała reszta to ich zyski.
Dużo lepiej byśmy wyszli na obniżce podatków niż na 500+? Być może. Ale PiS kupiło głosy za 500+, a nie za obniżkę podatków, więc po prostu wywiązało się ze swojej części umowy z wyborcami. Są słowni i to trzeba im przyznać.
od RacimiR: Takie uroki demokracji, że lud zagłosuje za rozdawnictwem, niż za obniżką podatków, choć na tym drugim wszyscy lepiej by wyszli finansowo.
Dlatego naturalnym jest, że demokracja prowadzi do socjalizmu. Ewenementem jest USA, gdzie kapitalizm trzymał się mocno przez 200 lat – dopiero za Clintona zaczęły się socjalistyczne pomysły.
Oczywiście polscy emigranci wyjechali nie z powodów ideologicznych ale witalnych . Motywacje ekonomiczne miały mniejsze znaczenie gdyż w Polsce dominują motywacje witalne a nie motywacje ekonomiczne .
To również z tego powodu samo obniżanie podatków nie spowoduje zwiększenia urodzin i zastępowalności pokoleń w Polsce.
Za słabe są motywacje ekonomiczne wśród większości Polaków .
Polacy głosują nogami i wybierają kraj z większymi zarobkami ale i opieka socjalną i odpowiednikiem naszego 500+ .
RFN jako przykład który najbardziej przypomina model znany z PRL -u chociaż w przypadku RFN często mówi się o model u gospodarki kapitalistycznej z rozbudowanym systemem socjalnym .
Ale w przypadku Niemiec są słabe motywacje witalne i żadne rozdawnictwo nie będzie skutkować zwiększeniem urodzeń wśród rdzennych Niemców.
Podobnie sprawa wygląda w wielu krajach Europy zachodniej . Tam większość klasy średniej oraz milionerów operuje skumulowanym kapitałem odziedziczonym po rodzicach tak jest w przypadku 68 % Duńczyków i ponad 60 % Niemców .
https://howmuch.net/articles/billionaires-map
To co dla matek w Polsce jest bardzo ważne i co podkreślają to Polskie matki w Szkocji i w Anglii to własnie darmowe leki , dostępna darmowa opieka medyczna , pomoc finansowa do czasu wysłania maluchów do przedszkola .
Warto również podejść bardziej krytycznie do pomysłu polityki prenatalnej poprzez obniżanie podatków .
Jeszcze nikomu nie udało się w historii świata odwrócić trendu wymierania społeczeństw z wyjątkiem dwóch wyjątków – Niemcy za czasów Hitlera oraz Polska za czasów Gierka .
od RacimiR: Nie wiem , czy jestem witalny, ale ja wyjechałem bo nie mogłem znaleźć pracy, z której mógłbym się utrzymać i wszyscy ludzie, z którymi rozmawiałem – również. Żaden ze znajomych emigrantów nie jechał po socjal, tylko pracować za 5 razy większe stawki.
Oczywiście jesteś jednostką autonomiczną na tyle na ile
jesteś niezależny od otoczenia – czyli nie podlegasz procesom sterowniczym . To samo dotyczy Polski jako
jako wspólnotę narodową . Oprócz wyżej wymienianej motywacji istnieje jeszcze możliwość dominacji u ludzi motywacji poznawczych (tutaj człowieka interesuje prawda obiektywna jako najistotniejszy motyw decyzji ludzkich), ekonomicznych (człowiek walczy nie tyle o pieniądz ale o cele twórcze działalności wytwórczej w społeczności , jako misję cywilizacyjną i uznaje go jako najistotniejszy motyw decyzji ludzkich), prawnych (człowiek uznaje prawo jako najistotniejszy motyw decyzji ludzkich), etycznych (człowiek uznaje etykę jako najistotniejszy motyw decyzji ludzkich) i witalnych (człowiek uznaje przetrwanie i zarabianie pieniedzy na życie , rozmnażanie, zdobycie pozycji w hierarchii społecznej ). Przy czym u Polaków , Rosjan , Ukraińców dominują jednak motywacje witalne – oczywiście inne również mogą występować ale nigdy nie dominują.
od RacimiR: Jest takie coś jak Piramida Maslova. Na samym dole są potrzeby fizjologiczne, czyli rzeczy dostępne wszędzie, bo odlać i odesrać się można byle gdzie. Drugie od dołu jest bezpieczeństwo – a tego w Polsce nie ma z powodu żenująco niskich wynagrodzeń. Ludzie nigdy nie docierają do wyższych pięter piramidy, o których piszesz, bo muszą wyemigrować dla bezpieczeństwa ekonomicznego. Teraz to powoli się zmienia, ale wielka emigracja po 2004 to typowo „za chlebem”.
500+ demografii nie uratuje. Patentu na kontrolowanie demografii nie wymyśliło jeszcze żadne społeczeństwo. Ludzie nie potrafią rozmnażać zwierząt w zoo, a co dopiero przyszłych obywateli.
Ale przyjemnie jest zobaczyć na bałtyckich plażach dzieci nie tylko „wykształconych z wielkich miast”.
To prawda że niewielu rządom nie udało odwrócić demograficzne wymieranie społeczeństwa z wyjątkiem dwóch przypadków – Niemiec w czasach rządów Hitlera oraz przypadku Polski w czasie industrializacji za czasów dekady Gierka .
Za Gomułki promowano ograniczenie urodzeń oraz model rodziny 2+1 – słynne mieszkania M3 dominowały w budownictwie rodzinnym w latach 60-tych .
Skutek był taki że w ekstensywnej gospodarce socjalistycznej zaczynało brakować rąk do pracy . To nie jest przypadek że w 1968 doszło do wydarzeń marcowych w efekcie wydalenia wielu aktywistów stalinowskich .
Czasy Gierka to okres dwukrotnego zwiększenia współczynnika reprodukcji pokoleń w porównaniu z okresem końca lat 60 -tych .
od RacimiR: Cały blok komunistyczny od wojny do połowy lat 80 szybko zyskiwał ludzi. Czasy Gierka to już schyłek boomu demograficznego.
W PRL była taka polityka prorodzinna, że PiS-owi jeszcze do tego daleko. Nie twierdzę, że rodziny wielodzietne miały cokolwiek lepiej niż dzisiaj. Raczej w odwrotną stronę – single mieli o wiele gorzej niż dzisiaj, a posiadanie rodziny pozwalało jakoś tam lepiej żyć. No i nie było tułania się po świecie, śmieciówek i innych gówien. Można było pracować całe życie na jednej fabryce.
To, że brakowało rąk do pracy, wynikało z tego, że system nakazowo-rozdzielczy był niewydajny i nie potrafił właściwie zagospodarować tych rąk do pracy, które były.
Oczywiście, że 1968 to nie był przypadek, natomiast ma się to nijak do demografii.
Jest jeszcze jeden czynnik, który uderzył w demografię. Telewizja. Ludzie oglądają seriale, a w tych serialach co chwilę ludzie się rozwodzą, zdradzają itd. Ponieważ seriale obyczajowe (w przeciwieństwie do filmów akcji) mają formę bardzo realistyczną, zamykającym się w domach i wpatrującym w telewizor ludziom mieszają się one ze światem rzeczywistym. Następuje trywializacja zdrad i rozwodów. Polecam obejrzeć prezentację:
https://www.youtube.com/watch?v=vi2cF9lI25Y
Nie twierdzę, że scenarzyści robią jakiś świadomy sabotaż. Po prostu muszą dbać o emocje u widza, a pokazywanie w kółko ułożonej, kochającej się rodzinki byłoby nudne (chyba, że sitkom).
Komunizm w Polsce skończył sie w 1956 nawet Korwin o tym mówił . A Polska pomiędzy 1970 a 1979 była bardziej suwerennym krajem niż po wejściu do Unii Europejskiej .
Kto to może dzisiaj pamiętać że po 1955 promowanie ograniczenia dzietności w krajach takich jak Polska ZSRR , Czechosłowacja . Rumunia itd zaczęło sie od rady onz w Genewie w 1955 . Gdzie Chruszczow dał się nabrać na bajeczkę zwolenników idei maluzjanizmu że kraje bloku wschodniego RWPG jeśli nie będą ograniczać dzietności to będzie katastrofa , przeludnienie i bida z nędza .
Nieprzypadkowo tylko w NRD nie wprowadzono polityki zachęcania ograniczenia urodzeń. Jeszcze moja babcia wspomina żę gdy była w ciązy to lekarz pierwsze co musiał zapytać – to czy chce usunąć ciąże .
To była Polska w 1962 . Nic dziwnego że u schyłku lat 60 poziom urodzeń w Polsce był dwukrotnie niższy niż w czasie największych prześladowań okupacji niemieckiej .
Proces ten udało się odwrócić i prawdziwy boom demograficzny nastąpił za czasów Gierka .
Jeszcze jest jedna rzecz, która może spowodować powrót do władzy którejś partii z obecnej opozycji (najpewniej Platformy). A mianowicie rozłam w obozie rządzącym lub (co gorsza) w samej partii. Dużo mówi się o sporze PiS – Prezydent. Aczkolwiek uważam że to jedno veto nie spowoduje rozłamu, po prostu obie strony są na siebie skazane. PAD bez poparcia PiS-u nie wygra wyborów, a PiS nie może sobie pozwolić aby wybory prezydenckie wygrał Tusk. Swoją drogą wielu twardych zwolenników reformy sądownictwa (najczęściej wyborców PiS) wkurzyło się na Dudę (m.in ja) ale po przemyśleniu sytuacji gdy w wyborach będzie konfrontacja Duda vs Tusk i tak zagłosuje na tego pierwszego.
Gorzej gdy dojdzie do rozłamu w partii rządzącej, choć obecnie nie wydaje mi się że to nastąpi bo Kaczyński jest silnym liderem w swojej partii, który ustala zasady i wszyscy mają się słuchać. Gorzej jak Prezes odejdzie z polityki, a to pewnie niedługa przyszłość bo w końcu jest to już starszy człowiek. Jeśli nie będzie silnego lidera to PiS najpewniej pogrąży się w walkach o pozycję w partii, a wtedy PiS najpewniej straci władzę, zapewne będzie to powrót do Platformy
od RacimiR: Nie będzie żadnego rozłamu, nikt nie kwestionuje władzy komendanta, co najwyżej jest wojna na niższych szczeblach o to, kto najbliżej Kaczyńskiego będzie siedział. Ziobro miał dostać część kompetencji prezydenta, więc normalne, że się chłopaki patrzą na siebie spod byka. Ja nie wykluczam, że Duda na polecenie Kaczyńskiego to weto zrobił, żeby się uwiarygodnić oraz zatrzymać próbę puczu. Gdyby Duda był zdrajcą, to już wcześniej by się uaktywnił (np. podczas sporu o trybunał, gdzie wziął na siebie sporą część gówna).
Choć tu się zgodzę – PiS nie ma z kim przegrać, więc co najwyżej przegra sam ze sobą.
Totalni zbyt bardzo obrażali Dudę, żeby teraz go przejąć. Ostatnio Sienkiewicz (ten od podpalania ambasady i kamieni kupy) w GW powiedział, że jak nie pozyskają Dudy, to marny ich los. Niezłe zdanie ma o własnym obozie 🙂
Z tym wetem to była ewidentna ustawka. Kaczyński na pewno ma na Dudę haki. A jak nie sam Kaczyński, to jego mocodawcy.
W ogole w kontekscie demografii cala dyskusja o prawach reprodukcyjnych/polityce prorodzinnej/stymulowaniu dzietnosci/zlobkach i przedszkolach oraz 500+ to sa brednie, a moze raczej balony probne przed kolejnymi wyborami. Te rzeczy ulatwiaja zycie, ale na ilosc dzieci nie maja zadnego wplywu. Do rodzenia dzieci niezbedna jest rodzina, a taka wystepuje wylacznie na wsi. W miescie nie ma rodziny tylko uklad przyjemnosciowo-wygodnicki. Dlatego gdy wszyscy juz wyjada ze wsi do miasta, demografia siada.
Zreszta u nas demografia nie bedzie problemem przez najblizsze 50 lat. Mamy duza nadwyzke z czasow PRL i potezny potencjal wzrostu poprzez poprawe ogranizacji wszystkiego. Nawet lepiej ze brakuje rąk ludzi do prostych prac w montowniach i call center. Jest motywacja do ulepszania, a potrzeba matka wynalazkow.
od RacimiR: Ja też nie uważam, że za wszelką cenę powinniśmy zwiększać populację (być może dlatego, że mieszkam w wielkim mieście i brakuje mi spokoju – wszędzie jacyś ludzie). Gdyby populacja decydowała o dominacji, to Indie już powinny zgładzić USA, Rosję, Australię, Kanadę i zachodnią Europę.
Nie mamy nadwyżki z czasów PRL. Zobacz sobie na gęstość zaludnienia u nas a w innych krajach o podobnej geografii (np. nie patrz na Norwegię gdzie są prawie same góry ani na Rosję, gdzie olbrzymia Syberia zaniża średnią; patrz raczej na Niemcy, Francję, Anglię).
Do RacimiR: Zauważ, że Europa zachodnia właśnie jest zgładzana, co prawda nie przez Indie, ale przez inne potęgi demograficzne.
Australia jest bezpieczna, bo chronią ją tysiące kilometrów oceanów. My nie mamy takich zajebistych naturalnych granic jak Australia.
od RacimiR: Francja ma mniejszą gęstość zaludnienia, niż Polska. Niemcy musiały pomieścić ludzi, którzy uciekli po wojnie z Prus Wschodnich, Śląska, Wielkopolski, Pomorza. Inaczej też by mieli mniej, niż Polska. Hiszpania też ma mniej. Anglia ma sporo, ale to tak jak Niemcy – po rozpadzie Imperium wielu ludzi przyjechało do UK (z RPA, Indii itd). Mamy bardzo dobre zagęszczenie i nie widzę powodu, żeby je na chama zwiększać.
Australia prowadzi „politykę zamkniętych drzwi”, a oceany to tylko ułatwienie. Już niejedni próbowali tam „ujść” i musieli obejść się smakiem. Granice Europy są spokojnie do upilnowania przy dzisiejszych technologiach (satelity, radary, noktowizory i inne bajery), tylko przede wszystkim musi być wola polityczna, a tego nie ma (niejednokrotnie sama włoska mundurówka służyła za taksówki dla nachodźców).
W sumie to masz rację, że gęstość zaludnienia nie jest nam potrzebna. Ważniejsze jest upilnowanie granic.
Zgadzam się również, że granice dadzą się upilnować – PRL kontrolował swoje granice całkiem skutecznie przy słabszych technologiach (co prawda w drugą stronę, ale jednak).
Natomiast pozostaje problem pełzającej islamizacji i pigmentyzacji Polski, bo mamy tu co najmniej 50k muzułmanów i oni się rozmnażają szybciej od nas. I cały czas nie mogę się nadziwić – po jaki ciul rząd dał 500+ również obcokrajowcom?
Do RacimiR: jeszcze jedno. Rozumiem Cię, ja też mieszkam w wielkim mieście i wszędzie są jacyś ludzie i brakuje mi spokoju, ale jednak wolę mieć wokół siebie pół miliona Polaków niż pół miliona islamskich terrorystów lub pół miliona rezunów.
od RacimiR: Co mają do tego islamiści? Piszesz, jakby populacja Polski musiała być stała i automatycznie na każdego brakującego Polaka pojawiał się jeden islamista.
Właściwie, to rzeczywiście nie musi tak być.
W Japonii tak nie ma.
Tam populacja się zmniejsza i nie jest zastępowana imigracją.
U nas też tak by mogło być.
Tylko że daleko nam do japońskiej wydajności pracy i do japońskich systemów emerytalnych.
Trzeba byłoby to wszystko u nas wprowadzić.
Był już tu taki, co obiecywał drugą Japonię.
.
.
.
Nie wyszło.
od RacimiR: Polacy są bardzo pracowitym narodem (względem Francuzów, Włochów, a tym bardziej pigmentalnie uposażonych). Gdy będzie potrzeba zwiększyć wydajność i organizację – firmy szybko o to zadbają. Póki co – nie ma na to żadnej presji, skoro można mieć pracownika za półdarmo. Właśnie przejrzałem 20 stron ogłoszeń o pracę na OLX – to jest jeden wielki skandal. Kierowca międzynarodowy 21 dni w trasie miesięcznie – 3000 zł brutto, gdy skorzystanie z prysznica w zachodniej Europie kosztuje 5 euro – czyli niemal 20% wypłaty idzie na same prysznice, dwa razy tyle na żarcie, zostaje 1000zł na opłaty, ubrania, dojazd do firmy i przeżycie tego wolnego tygodnia. Kurier 2500 brutto, a ta sama robota w Niemczech 4 razy więcej i nie mogą znaleźć ludzi. Produkcja, ochrona – minimalna. Wszystko na Śląsku, gdzie niby sytuacja jest jedna z najlepszych w kraju. Rezerwy pracy roboczej są w Polsce ogromne, skoro pracodawcy mogą sobie pozwolić na takie stawki. Gdyby podniesiono stawki w Polsce do poziomu niemieckiego, to od razu nie dość, że jest 2 razy więcej chętnych Polaków, to jeszcze ci dotychczasowi będą pracować 2 razy ciężej, bo za obecną jałmużnę to nikomu się nie chce wysilać. Do tego dochodzą setki tysięcy niepotrzebnych zawodów, o których często mówi pan Karoń – coaching, doradztwo, pośrednictwo, konsulting, akwizycja, ostatnio widziałem wywiad z kocią behawiorystką (!!!). Jak ktoś mówi, że Polska bez imigrantów padnie z braku rąk do pracy, to mam ochotę mu dać w mordę. Nie potrzeba nam żadnych nachodźców ani Ukraińców, a nawet przy ujemnym przyroście naturalnym damy sobie radę bez żadnego problemu. Kiedyś ludzie żyli średnio 40 lat, nie było prądu, samochodów, komputerów, kombajnów rolniczych, fabryk, a jakoś się to wszystko kręciło.
@ RacimiR
Tu masz rację. Mam okazję obserwować od środka te „firmy” w Warszawie. Prawie 30 lat po upadku komunizmu i w zdecydowanej większości te firemki są źle zarządzane, a na rynku konkurują głównie ceną. Płace pracowników zatrudnionych w tych „firmach” w naszym bantustanie są jednak za niskie, skoro nie ma specjalnego nacisku na podwyższenie wydajności. Pracownicy są zmuszeni pracować na zdezelowanym sprzęcie, oszczędza się na wszystkim, a zwłaszcza na wypłatach które są nieraz oszukiwane i nie wypłaca się wszystkiego.
Zwykli szeregowi pracownicy parkują przed „firmami” samochodami 10-15 letnimi. Za to właściciel takiej „firmy” kupuje żonie SUV-a za 300 tys. złotych. Ale płaczą za każdym razem jak rząd podwyższy płacę minimalną o jakieś tam grosze i oni będą przez to zmuszeni zamknąć firmę, bo już teraz dokładają do interesu. I wracają z wakacji na Galapagos, czy innego Samoa za kilkanaście tysięcy, bo do Włoch, Grecji, Egiptu to jedynie plebs jeździ i śmiali by się z nich znajomi gdyby też tam pojechali.
Akurat w kwestii presji na wypłaty to 500+ jest krokiem we właściwym kierunku. Jeżeli matka ma pracować za 1500 zł i połowę z tego płacić za żłobek lub prywatne przedszkole (do państwowego się nie dostanie np. za to, że wzięła ślub zamiast zgodnie ze nowoczesnymi standardami żyć w konkubinacie), to woli iść na bezrobocie. Podaż pracy się zmniejsza.
Ten cały coaching, doradztwo, telemarketing itd. to niestety spierdolone pokolenie obecnych trzydziestoparolatków, którzy uwierzyli, że warto iść na studia, bo po tym będzie praca.
Obiektywnie mówiąc Polacy sa odważni, do tego pracowici
i zdecydowana większość moich znajomych bez szczególnej znajomości języka na zachodzie po prostu radzi sobie .
Ale jest to za mało aby wygrać w komercyjnej rywalizacji pomiedzy polską firma i firmy angielska na rynku .
Motywacje witalne są przyczyną walki o pozycję w stadzie i ewentualnie o pozycje dla stada. Profesor Kossecki twierdzi, że z taką motywacją witalną przegrywamy np. z Brytyjczykami których dominującą motywacją jest motywacja ekonomiczna. Tzn. przeciętny Polak w firmie jak tylko dostrzeże kogoś kto zagraża jego pozycji będzie z nim walczył mimo, że ucierpi na tym firma jako całość. I dlatego nie możemy być z tego powodu konkurencją ani wspiąć się wysoko w hierarchii organizacji. Bo będziemy działać na szkodę . Jednostki mogą mieć inny rodzaj motywacji – motywację poznawczą. I pewnie wielu z ludzi którzy czytają tego bloga jest takim przypadkiem
Racimir uważam że się mylisz „Ja też nie uważam, że za wszelką cenę powinniśmy zwiększać populację” . W obecnej sytuacji nie idzie gra o zwiększenie populacji ale o przetrwanie biologiczne narodu polskiego.
Bez polityki prenatalnej i uświadamiania społecznego nie ma żadnej innej alternatywy dla degradacji pod względem politycznym, jak narodowym i kulturalnym.
Wizja Polaka – jako najemnego, słabo opłacanego robotnika – w czasie
okupacji niemieckiej znakomicie łączyła się z polityką osłabiania polskiej populacji.
Dzisiaj mamy dominacje Niemiec w UE i znów ta sama polityka wobec Polski .
Dla biurokracji europejskiej celem polityki państwa
„jest niszczenie odrębności życiowej obcych narodowości za pomocą odpowiednich środków stosownych do panującego ducha czasów. Rozwiązania są zasadniczo dwa: asymilacja lub emigracja .
W ostatecznej konsekwencji prowadzi do naturalnego wyniku, polegającego na tym, że biologicznie silniejszy wchodzi w posiadanie większej przestrzeni życiowej.”
Jest to w istocie realizacja planu Himmlera dla Polski a powyzszy cytat jest autorstwa Ernsta Damzoga, rezydującego w Poznaniu inspektora niemieckiej policji bezpieczeństwa, który zasłynął z masowych wysiedleń Polaków z Wielkopolski do Generalnego Gubernatorstwa
od RacimiR: Teraz sami sobie to robimy, sprowadzając już drugi milion Ukraińców, przez co nadal jesteśmy pachołkami we własnym kraju, a Polacy nadal wyjeżdżają na zachód.
Nie wrzucałbym wszystkich Ukraińców do jednego worka z upadlińcami . Wielu tych Rusinów ratowało zycie Polakom , wielu zapłaciło zycie za to . Już za czasów IIRP ponad połowa Rusinów identyfikowała się z Polską a nie z Ukraina z powodów więzów rodzinnych . Tam rodziny we wschodniej Małopolsce i Zachodnim Podolu były przemieszane z Polakami .
Czasem nie można było wydzielić etnicznej granicy pomiędzy w takich społecznościach .
Ale oczywiście słusznie dostrzegasz że emigracja i wpuszczanie obcej narodowości jest niebezpieczne . To też jest realizacja planu Himmlera dla Polski . Tyle ze obecny rząd nie miał możliwości zablokować otwarcia granicy to było ustalone ponad naszymi głowami w Brukseli przez dzisiejszych głownie niemieckich kontynuatorów polityki Himmlera ( nieprzypadkowo zgodne z tolerancją represywną )
Ukraińcy którzy w jakiś sposób pomogli Polakom w czasie rzezi wołyńskiej, to był niewielki promil. Podobny, jak Niemcy przed II wojną światową, którzy byli Hitlerowi.
Większość ukraińców co prawda nie mordowała czynnie Polaków, ale popierała zbrodnie na Polakach, Czechach, Słowakach, Ormianach, to co robiła OUN-UPA. Więc nie wypisuj głupot że ukraińcy są jacyś święci, bo znam ich od dziecka. I co z tego, że były mieszane małżeństwa ukraińsko-polskie. Tylko jak przyszło co do czego, to ukrainiec mordował swoją żonę Polkę i dzieci. A w cerkwiach grekokatolickich popi święcili noże, kosy, siekiery, którymi później ukraińcy mordowali ludzi.
od RacimiR: Film Wołyń dobrze to pokazuje – są tam też pokazane przykłady Ukraińców przychylnych Polakom.
@Archer nikt nie pisze że Ukraińcy byli swieci . Chodzi o to że Ukraińcy byli na terenach II RP mniejszością . Wiekszość tych grekokatolików to byli Rusini , potem ludzie którzy uwazali sie za tutejszych i dopiero następni byli Ukraińcy .
W takich miastach jak Lwów , Tarnopol , Stanisławów ludność niepolska to byli albo żydzi albo ludność napływowa spośród tych trzech mniejszości .
To dlatego aby ukrainizować Rusinów i tutejszych OUN/UPA stosowała terror wobec tych mieszkańców wiosek . Szacuje sie że tylko na Wołyniu zamordowano w sposób barbarzyński od 60 do 120 tysięcy Polaków oraz 40 do 60 tysięcy Rusinów/Tutejszych ujętych jako Ukraińców .
W rzeczywistości moda na ukraińskość była bardziej popularna wśród tej części chłopów bezrolnych – parobków którzy dostrzegali możliwość awansu społecznego .
Mówienie o tym że OUN/UPA to stosowała terror tylko wobec Polaków i Czechów z pominięciem naszych Rusinów i „Tutejszych ” jest tylko mówieniem półprawdy .
Tak się składa ze pochodzę z chłopskiej rodziny kresowej wiec to jak mam tą przewagę informacyjną .
@ Adamos
Co ty za głupoty wypisujesz? Ludność w dwudziestoleciu międzywojennym II RP , która nie miała jeszcze wykształconej świadomości narodowej, nie uważała się za Polaków, Rosjan,Ukraińców, tylko mówili że są „tutejsi”, zamieszkiwała głównie tereny Podlasia, Polesia, i dzisiejszej zachodniej Białorusi.
Ukraińcy mieli poczucie swojej odrębności na długo przed II wojną. W przeciwnym razie upiorny ukraiński szowinizm pod postacią OUN-UPA by się wśród ukraińców nie rozwinął, ani nawet prawdopodobnie powstanie Chmielnickiego przeciwko „polskim panom” by nie wybuchło. Ukraińcy zawsze zdradzali Polaków jak były kryzysy państwowości, wojny i inne zawieruchy dziejowe.
A co do Lwowa, to zobacz sobie skład ludnościowy w II RP. Polacy stanowili we Lwowie około 65% ludności. Kolejne zajmowali żydzi, Ormianie, Niemcy, Rosjanie. Ukraińcy byli na 4 lub 5 miejscu wśród ludności Lwowa.
@RacimiR
Ta ukraińska pomoc Polakom w czasie rzezi wołyńskiej była w tym filmie wyolbrzymiana, żeby nie narazić się na większą krytykę ze strony ukraińców. A i tak film „Wołyń” jest na Ukrainie zakazany. Rosja jaka ona jest, to jednak Rosjanie puścili ten gniot Wajdy – „Katyń” w państwowej rosyjskiej telewizji.
od RacimiR:: E no w filmie za dużo się nam nie napomagali 🙂 Był jeden czy dwa przykłady, żeby nie było, że Ukraińcy to sami zbrodniarze. Rosjanie i Ukraińcy to wg mnie bardzo podobne narody (pewnie od jednych i drugich dostałbym w mordę za takie stwierdzenie).
@Adamos
PS. Jeszcze trochę i napiszesz, że więcej ukraińców zginęło z rąk OUN-UPA i zostało „zamordowanych” przez Polaków, którzy mieli czelność się bronić i stawiać jakikolwiek opór.
@Archer
Sprawdz sobie od kiedy istnieją Rusini a kiedy zostali wykreowani Ukraińcy . Za za czasów IRP nikt nawet nie przypuszczał że Rusinów będą nazywać Ukraińcami .
W sejmie IIRP istniała silna reprezentacja Rusinów którzy zawsze protestowali aby nie identyfikować ich z Ukraińcami .
Przynajmniej do 1939 Rusini mieli silną tożsamość która była przeciwwagą dla nacjonalizmu ukraińskiego .
Oczywiście Rusini dopiero w IIRP mogli się cieszyć swobodą ponieważ w zabiorze austriackim faworyzowani byli Ukraińcy jako przeciwwaga dla Polaków i Rosjan i przede wszystkim przeciwko Rusinom .
Wielu ludzi określało siebie jako tutejsi ich mowa oraz tradycja miała mniej wspólnego z nacjonalizmem ukraińskim niż gwarami polskimi na Lubelszczyznie , Wileńszczyźnie itp .
O pomocy Rusinów dla Polaków mówi Ewa Siemiaszko a także wielu kresowian którzy zyją ponieważ pomogli im Rusini niewłaściwie nazywani Ukraińcami .
http://www.polskieradio.pl/39/1240/Artykul/873701,Kresowa-Ksiega-Sprawiedliwych-O-Ukraincach-co-Polakow-na-Wolyniu-ratowali
Moja Babcia dopiero o Ukraińcach to się dowiedziała jak UPA paliła wsie na kresach .
We Lwowie Rusini mówili przeważnie po polsku, a na wsi Polacy mówili prawie wyłącznie po rusku. Kościoły budowano przeważnie w miastach, a po wsiach budowano prawie wyłącznie cerkwie, niemal aż do pierwszej wojny światowej.
Dopiero w czasach IIRP zaczęto mówić częsciej po Polsku na wsiach .
Proszę przeczytaj jeszcze raz mój wcześniejszy komentarz nie musisz polemizować ze mną o czym już wcześniej wspomniałem w kwestii tego ze Polacy byli większością we wszystkich miastach względem Rusinów i tutejszych oraz Ukraińców .
Proszę czytaj ze zrozumieniem zanim zaczniesz wymyślać bezpodstawne zarzuty .
Pochodzenie Rusinów na podstawie relacji kronikarzy z bardziej zamierzchłych czasów:
„Kronika Nestora twierdzi, że mieszkańcy Rusi są Lechitami, i pochodzą z nad brzegów Wisły.”
„Karamzyn, dziejopis urzędowy, utrzymuje, że trzy słowiańsko-lechickie pokolenia z nad Wisły przyszły nad Dniepr, i osiadły w kraju nazwanym po dziś dzień gubernją Kijowską, i brzegach rzeki Sozy w gubernji Mohylewskiej.”
„Długosz dowodzi, że Rusini pochodzą od Polaków (Ruthenorum ex Polonis descendentium). Stryjkowskiemu zdaje się, że wie rok, w którym Kijowianie z nad Wisły mieli przenieść się nad Dniepr. (Kron. Rozdz. XI, str. 3.)”
O tym, jakie są relacje pojęciowe między „Polakiem” a „Rusinem” pisze Antoni Przeździecki, którego dzieło „Podole, Wołyń i Ukraina”
„Stosownie do każdej miejscowości, są Polacy-Litwini, Polacy-Mazury, Polacy-Wielkopolanie, Polacy-Poleszuki, Polacy-Rusini; tak jak Francuzi-Bretończycy, Francuzi-Prowansale, Francuzi-Owerniacy i t. d. To rzecz jasna i łatwa do zrozumienia przy dobrych chęciach i poczciwych zamiarach.”
od RacimiR: Wydaje mi się, że Ukraińcy byli już obecni w XIV wieku na południowo-wschodniej Litwie (która wówczas była powierzchniowo większa, niż Polska).
@RacimiR
Ukraińcy w XIV wieku jeszcze nie mieli literackiego jezyka ukraińskiego który został utworzony przez Tarasa Szewszenke w drugiej połowie XIX wieku .
Szkoda że narracja jest typowa niemiecka w odniesieniu do Rusinów których nazywa sie niesłusznie Ukraińcami . Ok po 1945 to już zostali ukrainizowani ale przed 1939 wciąż to byli Rusini-Polacy .
Do RacimiR:
„Rosjanie i Ukraińcy to wg mnie bardzo podobne narody.”
Są ze wschodu i piszą dziwnymi literkami. Jest jeszcze kilka podobieństw, ale różnic jest znacznie więcej.
Rosjanin, bogaty czy biedny, jest dumny ze swojego narodu, jednego z najpotężniejszych na świecie, mającego wiele osiągnięć w różnych dziedzinach. Na Polskę i Ukrainę patrzy z góry, jak na dwie zabłąkane owieczki ze słowiańskiej rodziny, które – nie wiadomo po co – na każdym kroku manifestują swoją odrębność, odstawiają jakieś inby i robią jakieś złośliwości Matce Rosji.
Ukrainiec, bogaty czy biedny, ma kompleks zachodu o wiele gorszy niż Polak. Ukrainiec zdaje sobie sprawę, że jego naród niewiele osiągnął. O wszystkie swoje niepowodzenia obwinia Polaków i Rosjan, których traktuje jak zaborców.
Czyli dwa przeciwne bieguny.
Oczywiście generalizuję, są wyjątki. Opisałem wnioski z rozmów z jednymi i drugimi oraz obserwacji.
od RacimiR: Coś w tym jest. Rosjanie też mają wielki kompleks zachodu, choć starają się go kamuflować. Gdy dorwali się w końcu do Bałtyku, to od razu sobie stolicę tam zbudowali, a gdy Czerczesow zdobył mistrzostwo Polski (każdy by zdobył, bo Legia ma więcej kasy, niż cała liga), to go od razu wzięli na trenera reprezentacji. Wg mnie tylko duma militarna/naukowa ich odróżnia od Ukraińców. Poza tym to samo – kompleksy, prawosławie, dziwne znaczki…
„Bez polityki prenatalnej i uświadamiania społecznego”
Uswiadamianie i polityka nie zwiekszaja liczby urodzonych obywateli, one tylko przesuwaja w czasie moment urodzenia. Niemcy przed II wojna mieli wiecej urodzen, za to po wojnie mniej. W efekcie teraz maja rekordowa dysproporcje emerytow do pracujacych. Japonia pierwsza wprowadzila welfare state i kobiety zaczely rodzic, i pierwsza idzie na demograficzne dno.
W tekscie miało być polityka pronatalistyczna a nie prenatalna .
Ale wskazywanie na Japonię i Niemcy jako przykład potwierdza tylko fakt że w żadnym kraju wysiłki mające odwrócić wymieranie społeczeństw są i były nieskuteczne .
Gdy społeczeństwo wejdzie na drogę ograniczenia dzietności to już nie ma z niej powrotu . ( oczywiście z wyjątkiem Polaków 40 lat temui)
Dlatego polityka pronatalistyczna i uświadamianie społeczeństwa tworzenie przyjaznego wizerunku modelu rodziny co najmniej 2 +3 jest bardzo istotne .
Pomijając już że cześć nie będzie mogła mieć dzieci to tworzenie przyjaznego wizerunku rodzin wielodzietnych ma duży wpływ na postrzeganie siebie jako matkę i planowanie dzieci przez kobiety . Opinie kobiet są w tym temacie ciekawe gdyż jeszcze 10 lat temu kobiety ukrywały fakt ciąży nawet tej zaawansowanej .
Od wielu lat zresztą ciąży fatalny wizerunek rodzin wielodzietnych jako potencjalnych patologii co nie jest zgodne z prawdą .
I tutaj bardzo doskonale widać jak polskiemu społeczeństwu została sprzedana ideologia maltuzjanizmu która była pierwotnie przewidziana jako towar eksportowy w czasach rywalizacji pomiędzy Francją i Anglią . Ciekawe że ideologia maltuzjanizmu – ograniczenia dzietności była zakazana w Anglii .
Dzięki temu że Francja została zainfekowana wrogą ideologia Anglia mogła zamienić sie miejscami z Francją na podium dla światowych liderów .
Taką samą strategię infekowania wrogą ideologią stosowali Niemcy w czasie ww2 wobec Polski , USA wobec ZSRR i Chin .
Ale spośród tych wszystkich państw tylko Chiny były odporne na wrogą ideologię ograniczenia dzietności . Nawet w czasie trwania polityki jednego dziecka Chiny zawsze miały dodatni przyrost ludności – co najmniej 15 milionów rocznie .
Obecnie Chiny całkowicie odrzuciły maltuzjanizm i liczba urodzeń skoczyła ponieważ do statystyki uwzględniane są dzieci tych osób które były poza limitem jednego dziecka i nie są nigdzie zarejestrowani w żadnym rejestrze ludnościowym w Chinach .
Zatem nikt nie wie ilie jest ludzi w Chinach .
Kim tak naprawdę jest ten człowiek w białym kitlu?
https://info.wiara.pl/doc/4179033.Papiez-Potrzebna-jest-roztropnosc-w-podejsciu-do-migracji
dywersant który na zajmowanym urzędzie rozsadza Kościół od środka.Dzisiaj nie są potrzebne bolszewickie uzbrojone bandy żeby zniszczyć religię katolicką,tamta taktyka była błędna ,tylko utwierdzała w oporze,dzisiaj wystarczą „oświeceni” „postępowi” księża którzy „przewietrzają Kościół” od 50 lat -tacy jak Bergolio,to oni rozkładają wiarę.
Wczoraj był 11 września i tym samym minęło 16 lat od zamachu na WTC. Na temat tego zamachu jest wiele teorii spiskowych m.in że to Amerykanie sami sobie zburzyli te wieże. Czy wierzycie w te teorie spiskowe ?
Na 100% sami sobie zburzyli te wieże po to żeby mieć pretekst do wojny w Afganistanie.
Dziś 334 rocznica Bitwy pod Wiedniem. Oczywiście to wspaniałe zwycięstwo ale tak naprawdę Polska nic na nim nie zyskała poza odzyskaniem utraconych terenów z 1672. Polacy powinni zawrzeć porozumienie z Turcją w sprawie rozbioru Austrii i przynajmniej pozbylibyśmy się późniejszego zaborcy Polski. Ewentualne porozumienie z Turcją ograniczałyby też wpływy Rosji jako wspólnego przeciwnika.
No to byśmy mieli zabory Pruski, Rosyjski i Turecki. A dzisiaj byśmy mieli liczną, zakorzenioną ludność muzułmańską w Małopolsce.
Do RacimiR, odnośnie:
„””
od RacimiR: Coś w tym jest. Rosjanie też mają wielki kompleks zachodu, choć starają się go kamuflować. Gdy dorwali się w końcu do Bałtyku, to od razu sobie stolicę tam zbudowali, a gdy Czerczesow zdobył mistrzostwo Polski (każdy by zdobył, bo Legia ma więcej kasy, niż cała liga), to go od razu wzięli na trenera reprezentacji. Wg mnie tylko duma militarna/naukowa ich odróżnia od Ukraińców. Poza tym to samo – kompleksy, prawosławie, dziwne znaczki…
„””
Przyznaję Ci rację, car Piotr I miał coś w rodzaju eurokompleksu, ale Putin nie ma.
Piłki bym do tego nie mieszał, bo tam jest międzynarodówka. W meczach ligowych mieszanka całkowita, w reprezentacjach jest wymagane obywatelstwo, ale np. w Niemczech nikt nie robi z tego problemu, żeby nadać obywatelstwo komu trzeba, byle mógł dla nich grać. U nas grał polski obywatel Olisadebe. Natomiast jeżeli chodzi o selekcojenrów, to zatrudnianie cudzoziemców to chyba światowa norma, także i u nas.
Natomiast mianowanie obcokrajowców na wysokich urzędników, np. Nowaka czy Balcerowicza, to inna bajka. Takich rzeczy u nas nie było nawet w latach 90 (przynajmniej oficjalnie), a w Rosji są chyba w ogóle nie do pomyślenia.
Witam,
Może nie na główny temat, a trochę obok, ale: niedawno widziałem sondaże ufności/nieufności wobec polityków, totalni bardzo ciężko pracowali na te wyniki i tak:
1 miejsce zaufania – Duda, 3 miejsce – Kukiz, poza tym wszyscy inni w top10 są z PISu
1 miejsce nieufności już chyba dożywotnio ma Macierewicz, ale w zależności od sondażu, o 2gie miejsce trwa bój między Kaczyńskim (który zawsze miał i ma silny elektorat negatywny) a … Grzegorzem „zniszczę Cię” Schetyną, czwarte miejsce ma Petru
Myślę, że to całkiem ładne podsumowanie tego, co ludzie o nich myślą
Tak swoją drogą, ciekawe czy przeszło im przez ich mózgownice, że może jednak robią coś nie tak?
Pozdrawiam
Ponieważ przez pisowskie mózgownice nic nie przechodzi, więc przypomnijmy ich zbrodnie z całkiem niedalekiej przeszłości:
1/ masowo padające konie w Janowie Podlaskim;
2/ masowe zabijanie żubrów w Puszczy Białowieskiej i masowe wycinanie tej puszczy;
3/ przepijanie pieniędzy z programu 500+;
4/ San Escobar;
5/ Misiewicz na dyskotece;
6/ Macierewicz przeszedł przez jezdnię;
7/ smog;
8/ masowe wycinanie drzew;
9/ holocaust wiewiórek.
To tylko niektóre wyczyny pisiorów – lista jest cały czas otwarta….
😀 😀 😀
od RacimiR: Jest dużo więcej – sranie na Krystynę Jandę, wgniecione nadkole Seicento, zabicie Diduszki, zabicie Frasyniuka, cięzkie ranienie Szumełdy na pogrzebie, sfabrykowanie dowodów na Człowieka-Helikoptera z KOD, traktowanie Cieleckiej jak naziści traktowali żydowskie dzieci w tramwaju, wypędzenie za granicę Macka Maleńczuka, oblanie kwasem Jakuba Wojewódzkiego, doprowadzenie mistrza pióra Tomasza Piątka do załamania psychicznego… Toż to faszyzm! Guy Verhofstadzie – zrób coś! Sankcje!
Polexit to pies?
Racimir widziałeś jak lewactwo „tworzy nowy ład” na mapie Polski ?
od RacimiR: Ale co konkretnie tworzą?
Tworzą Polskę według swoich ambicji. https://pbs.twimg.com/media/DJcsPZiW4AAnRET.jpg
I z zemsty za prawdę pisiory nasr*** na Krysię…… 😀 😀
od RacimiR: Krysia powinna otworzyć biznes „nasraj na mnie” – za 5zł od kupy. Chętnych na pewno by nie zabrakło, więc odzyskałaby finansowy poziom życia z czasów PO/PSL. Jednocześnie nic by nie straciła na tym, bo i tak ciągle czuje się ona tak, jakby ktoś na nią srał.
5 zł od kupy????
Ja słyszałem, że są faceci, którzy dadzą kilkaset złotych, by zdefekować na kobietę…. I odczuwają przy tym ogromną przyjemność…..
Ale tylko słyszałem (czytałem)…. Nie wiem czy to prawda….
Może pani Krysia miała już kiedyś taką „przyjemność”????
—————————————————————————
A tak poważnie…..
Oto elity PRL-bis….. Twór stworzony przez bezpiekę kiszczaka (!) i jego szpicli….
W takim „państwie” żyjemy…….
od RacimiR: Za 5 złotych byłaby kolejka na kilka kilometrów, a za kilkaset to pewnie kilku czy kilkunastu zboczeńców. Janda czuje, że srają na nią cały czas, więc chyba za piątkę by więcej zarobiła, po prostu zrobiłoby się limit czasowy, ewentualnie kilka rynienek, spotykających się u dołu.
Skąd w takim razie środkową Polskę na tej „mapce” przyłączyli mające sugerować poparcie elektoratu na PO i zwolenników „postępu”. Jak elektorat województw centralnej Polski, łącznie z ziemią krakowską, głosowali na PiS w 2015r.
http://www.wyborynamapie.pl
Witaj RacimiR!!!
Dawno mnie nie było, z różnych przyczyn o których mniejsza!
Przeczytałem oczywiście wszystkie „zaległe” teksty a co do ostatniego to mam jeden krótki komentarz!
Otóż niezwykle dziwią mnie postawy zwykłych zjadaczy chleba w Polsce, którzy po tylu udowodnionych przekrętach i złodziejstwach Platformersów, ujawnieniu bandyckiego i sprzedajnego, niezgodnego z jakimkolwiek interesem Polski i Polaków działaniem, afer reprywatyzacyjnych, wypowiedzi o „lipie” młodego Tuska, po tym wszystkim co jest OCZYWISTE!!!!, dalej chcą głosować na tych złodziei i zdrajców!!! W głowie się nie mieści jak podatni na indoktrynację GW czy TVN i pozbawieni zdolności myślenia są ludzie!!! Przerażające!!!
Pozdrawiam Cie serdecznie
od RacimiR: Siemano Robert. Na szczęście elektorat PO kurczy się bardzo szybko, popierają ich chyba tylko oni sami, ich rodziny i cała uwłaszczona postkomuna.
Bo woekszosc polakow nie ma wyrobionej swiadomosci politycznej, nie angazuja sie w polityke , nie rozliczaja politykow z obietnic , nie mysla logicznie (do takich szwajcarow nam daaaaaleko gdzoe kazda decyzja wazniejsza od razu maja referendum w ktorych wieksza polowa uczestniczy), a zachodnie media oglupiaja polakow i oto efekty.
Sam nie mialem takiej swojej świadomości politycznej dopoki blog Racimira mi tego i owego nie wyjasnil , no ale przynajmniej ja nie chodzilem na wybory i nie glosowalem na peło.
a to nie jest tak, że to chodzi o głosowanie przeciwko PiS? a w tej sytuacji dla tych ludzi to jest jedyna większa alternatywa. tak mi się wydaje.
od RacimiR: Chyba tak właśnie jest, zwłaszcza, że poza obaleniem PiS nie mają innych postulatów.
A w norwegii lewactwo zaczyna byc w odwrocie (oby to proces byl permanentny i nieodwracalny) tzn po ostatnich wyborach maja 88 glosow w 169osobowym ichniejszym parlamencie, reszte zgarnela prawica i centro-prawicowe ugrupowania.
Norwegowie chyba nie docenili multi kulti i milusinskich brodaczy urozmaicaczy. I takniech trzymaja!
od RacimiR: Norweska „prawica” jest mniej więcej na poziomie SLD 😉 Partia Merkel to też niby prawica. Ale miło obserwować, że coś się dzieje. Norwegia i FInlandia może się jeszcze jakoś uratują, w przeciwieństwie do Szwecji.
To już chyba można śmiało określić jako coming-out AfD:
https://wpolityce.pl/swiat/357968-oburzajace-slowa-lidera-wyborczego-afd-gauland-mamy-prawo-do-dumy-z-osiagniec-niemieckich-zolnierzy-w-wojnach-swiatowych
Co prawda wciąż uważam, że jest to mniejsze zło niż Niemcy islamskie, ale wciąż jednak zło.
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/wielka-brytania-obowiazuje-krytyczny-stopien-zagrozenia-terrorystycznego/lytme8z
Już im poziomów zagrożenia nie starcza.
Najbliższe wybory pokażą na jaką skalę ludzie myślą samodzielnie a w jakiej skali jeszcze słuchają jak różnych tefałenów bo tylko w tych szczujniach PO jeszcze coś znaczy.Oni mają swój żelazny elektorat ,znam takich ludzi ,z nienawiści do kaczora zagłosują na każdego pajaca jakiego im w telewizji pokażą,z tym że tym razem-tak myślę- przepadną różne gajewskie,szczerby, nitrasy i inne indywidua to jest ich ostatnia kadencja w karierze.Dostatecznie się skompromitowali a takiej „fali” na jakiej wypłynęli już nie będzie.
Mniamm! Swietny tekst i piorunujaco trafny. A przy okazji usmialem sie troche. Gratuluje i pozdrawiam.
https://ndie.pl/tymczasem-w-warszawie-na-osiedlu-muranow/
Testują nas – będzie jakaś reakcja czy nie będzie?
I najciekawsze jest milczenie tych, którzy podczas miesięcznic smoleńskich wrzeszczą, że modlić się należy w kościele, a nie na ulicy…..
Miałem też to wrzucić 🙂 Może to być też prowokacja żeby ktoś ,,opluł” brodacza żeby niemieckie polskojęzyczne media miały co grzać z miesiąc.
„Rząd pozostaje nieugięty wobec presji przyjmowania muzułmańskich imigrantów, więc problem nas nie dotyczy” – takimi opowieściami raczy Polaków od kilkunastu miesięcy premier Szydło czy minister Błaszczak. A tymczasem na ulicach polskich miast coraz więcej ciemnoskórych brodaczy oraz zakwefionych kobiet. Jak grzyby po deszczu wyrastają kebaby prowadzone przez orientalnych dżentelmenów, które są zawsze zlokalizowane w najdroższych częściach miast: dworce kolejowe, rynki, główne ulice.
Skąd oni się tutaj biorą? Ich naprawdę przybywa mimo głośnych deklaracji rządu! Po prostu ta fala ruszyła także na Polske, tylko, że trochę inaczej niż na Francję czy Niemcy. Ci, których widzimy na polskich ulicach to po prostu obywatele Unii Europejskiej czy też imigranci posiadający tam prawo pobytu. Wobec tego oni do Polski przyjeżdżają legalnie (przecież mamy Keine Grenze!), kupują lub wynajmują mieszkania i mając zachodnie zasiłki żyją sobie w Polsce w luksusach. I tak oto pani premier nas ekscytuje swoją nieugiętą postawą – ale wobec RELOKACJI imigrantów w ramach „kwot”! Natomiast te coraz większe tłumy ciemnoskórych cudzoziemców w polskich miastach to żadne „kwoty” tylko obywatele UE korzystający z dobrodziejstw traktatu z Schengen. Na ich temat pani premier i minister Błaszczak taktownie milczą……
I tu masz 100% racji. Niestety.
Zastanawia mnie jedna rzecz. A mianowicie: dlaczego obywatele krajów Europy Zachodniej nie wybierają polityków prawicowych, antyimigranckich- chyba widzą co dzieje się w ich krajach. W Holandii, Francji i za chwilę w Niemczech wygrają ci sami politycy.
od RacimiR: Wszędzie prawica powoli zyskuje – w Holandii wybory już były i prawie wygrał Wilders, w Austrii podobnie – zabrakło niewiele. W Niemczech to Makrela jest bardziej prawicowa, niż Schulz, a pewnie AFD też sporo ugra, tylko ludzie boją się oficjalnie ich popierać. Francja już pluje sobie w brodę. Europa powoli się budzi, ale chyba i tak już jest stracona.
Bo w Europie Zachodniej NIE MA prawicy – nawet tej w sensie kulturowo-obyczajowym (o sprawach ekonomicznych zapomnijmy w ogóle). Została skutecznie zmarginalizowana (Le Pen) lub zamordowana (Heider), a króluje lewicowa, neobolszewicka politpoprawność, która nalała ludziom do mózgów g**na.
Można znaleźć na yutubie film z Paryża: kilku chłopaków z flagą francuską i antyislamskim plakatem. Wokół kilkuset białych ludzi wygrażających im pięściami i krzyczący „precz faszyści! Wreszcie przyjeżdża policja, rzuca chłopaków na glebę, kajdanki i do lodówki.
Tłum bije brawo i wiwatuje na cześć policji…..
Wydarzenie to miało miejsce 3 dni po masakrze w Paryżu podczas której zamordowano na ulicach ponad 100 osób…..
Oni naprawdę są już straceni………
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/trzeci-dzien-protestow-w-amerykanskim-saint-louis/c8cw1jm
Zamieszki w amerykańskim mieście Saint Louis. Czarni ,,protestują” (czyt. wszczynają zadymy) po uniewinnieniu białego policjanta który w 2011 zabił czarnego przestępce. Tylko nie bardzo rozumiem czemu czarni tak bardzo martwią się o przestępców tej samej rasy. Ja uważam że skoro ten czarny przestępca stwarzał zagrożenie to słusznie został zastrzelony.
od RacimiR: Dla bandytów każda okazja do robienia zadymy (połączonej z plądrowaniem sklepów i domów) jest dobra. No, prawie każda – gdyby zabili białego, to by nikt nie protestował.
@kuba9131
Protestują murzyni, bo to jest mentalność plemienna. Jak żyd okaże się zbrodniarzem, pedofilem, gwałcicielem, to inni żydzi też będą go bronić do upadłego na wszystkie możliwe sposoby, że to nieprawda, antysemityzm, itd. Podobnie jest też z Cyganami vel. Romami.
Jak we Francji policja zastrzeli jakiegoś murzyńskiego bandytę, to też są rozruchy, demolowanie sklepów, podpalanie samochodów. Podobnie się dzieje w Słowacji z Romami. Winni są zawsze goje, gadzie, a już na pewno biali heteroseksualni mężczyźni wyznający chrześcijaństwo. Mniejszości etniczne, religijne, rasowe, nie mają sobie absolutnie nic do zarzucenia.