Polityczna poprawność jest rzeczą tak nielogiczną, że po raz kolejny dostarczyła mi inspiracji na tekst. Dziś o sprawie Rachel Dolezal. Urodziła się ona w Montanie, USA w 1977 jako biała kobieta (patrz foto). Wychowywała się w multikulturalnej rodzinie, wraz z ciemnoskórym rodzeństwem, adoptowanym przez jej rodziców podczas pobytu w Afryce. Od narodzin miała więc do czynienia z polityczną poprawnością na dużą skalę. Prawdopodobnie szybko doszła do (jakże słusznego) wniosku, że gdyby była czarnoskóra, to miałaby większe możliwości, a jej „american dream” spełniłby się dużo szybciej. Postanowiła więc trwale ucharakteryzować się na murzynkę Afroamerykankę – zapuściła fryzurę typu 'afro’ oraz zaciemniła swoją skórę przy pomocy środków do opalania. Powiedziała, że jej czarnoskóry, przyrodni brat – jest jej synem oraz, że pożywienie musiała sobie w Afryce sama ustrzelić z łuku. Cały misterny plan okazał się strzałem w dziesiątkę – od tego czasu jej kariera zawodowa zaczęła się błyskawicznie rozwijać. Jak każdy się domyśla – nie zrobiła kariery w Google ani General Motors, lecz jako aktywistka lewackich organizacjach, utrzymujących się z publicznych pieniędzy.
Dostała 6.000$ na zrobienie „Fontanny życzeń”, lubiła też malować. Jej dzieła pojawiały się na wielu prestiżowych wystawach i wernisażach w Waszyngtonie i okolicach. Studiowała na Howard University, czyli uczelni przeznaczonej głównie dla czarnoskórych osób. Karierę naukową kontynuowała na Eastern Washington University, gdzie wykładała… kulturę afroamerykańską. Rachel prowadziła też bloga, na którym podejmowała tematy rasy i tożsamości etnicznej. Została również przewodniczącą komisji ds. praw obywatelskich przy waszyngtońskiej policji. Przede wszystkim jednak Rachel została szefową NAACP (National Association for the Advancement of Colored People – bardzo wpływowa organizacja „antyrasistowska”) w Spokane w stanie Waszyngton. Całkiem niezła kariera, jak na 37-latkę, prawda?
Wszystko pewnie trwałoby dalej i Rachel zostałaby ważną figurą w rządzie federalnym, lecz… jej rodzice po prostu nie zdzierżyli moralnie i zdemaskowali ją (pomimo, że nie utrzymują z nią kontaktu). Pokazali jej akt urodzenia i zdjęcia z młodości (biała, piegowata blondynka) oraz powiedzieli, że nie ma ona absolutnie żadnych afrykańskich korzeni. Rachel próbowała się bronić (twierdząc, że to wcale nie są jej rodzice i cała sprawa jest atakiem rasistów), ale dowody okazały się zbyt twarde, więc musiała w końcu przyznać się do winy. Złożyła dymisję z większości zajmowanych stanowisk i zapadła się pod ziemię.
Niestety nie powiedziała ona najważniejszej rzeczy, która uratowałaby jej honor i wywołałaby debatę społeczną na temat politycznej poprawności. Otóż pani Rachel mogła powiedzieć tak: „Gdybym nie udawała murzynki, to nie miałabym żadnych szans na zrobienie takiej kariery i teraz smażyłabym hamburgery w McDonalds”. Niestety – nie powiedziała tego, a polipoprawne media wyciszyły sprawę.
Cała historia dobitnie obnaża fakt, że w USA (w UE również) biały człowiek jest dyskryminowany i ma mniej możliwości, niż osoby ciemnoskóre (to samo tyczy się homoseksualistów i kilku innych „uciśnionych” grupek). Polityczna poprawność po raz kolejny ukazała, że jest ideologią szkodliwą i nielogiczną. Rachel została mocno potępiona nawet przez środowiska LGBTQWERTY, które próbują przekonać społeczeństwo, że psychika nie posiada płci ani rasy… Skoro płeć można sobie zmienić i wszyscy mają to akceptować, to dlaczego nie można sobie zmienić koloru skóry? Dlaczego nie potępiono Michaela Jacksona, który zrobił to samo, tylko w drugą stronę?
Warto pamiętać o przypadku Rachel Dolezal, który jest świetnym argumentem w rozmaitych dyskusjach z lewakami, twierdzącymi, że ciemnoskórzy są dyskryminowani.
Zobacz też:
PS: Sprawa ta nie była pierwszą, gdy zrobiono mistyfikację na „osobę dyskryminowaną” dla potrzeb kariery. Pamiętacie rosyjski duet Tatu? Udawały lesbijki i zdobyły światową sławę, a potem okazało się, że obie są hetero i żyją w związkach z mężczyznami.
PS2: Na rodzimym podwórku również było coś podobnego – sexafera w Krytyce Politycznej. Kreujący się na geja Ignacy Karpowicz miał romans z Kingą Dunin. Wprawdzie wygląda ona z twarzy jak Olaf Lubaszenko i można się nabrać, ale chyba Ignacy widział, że ona nie ma kiełbaski między nogami? Co z niego zatem za gej?
PS3: O sprawie wypowiedział się również Mariusz Max Kolonko – TUTAJ.
PS4: Rachel Dolezal mogła (wzorem Radka Sikorskiego) powiedzieć, że w całej sprawie kierowała nią murzyńskość.
Oglądnijcie sobie jeszcze to.
https://www.youtube.com/watch?v=-5CGXD2vkaQ
http://m.krytykapolityczna.pl/felietony/20150924/polskie-kobiety-witaja-uchodzcow
Tak od blackface poprzez artykul o dolenzal
i z ciekawosci troche doszedlem do dunin kingi.
Rzeczywiscie ta baba jak facet wyglada, jeszcze
krotkie wlosy masakra.
Kliknalem troche przypadkiem artykul dunin o
uchodzcach na krytyce politycznej i po prostu nie da sie tego czytac, tych klamstw o nachodzcach i ze niby to dobra partia dla polskich kobiet … bujda na resorach. Jak takiego typu sa artykuly w krytyce
politycznej to sie nie dziwie ze naklad 2tys egzemplarzy i polowa nie schodzi.
I jeszcze porownanie wygladu polaka do
swinskiego ryja z nosem jak ziemniak…w sumie dunin tak wyglada.
Od roku wyborczej sie juz nie da czytac takze.
Michael Jackson cierpiał na bielactwo ignorancie.
od RacimiR: I lekiem na bielactwo była seria operacji plastycznych?
Z Michaelem Jacksonem było inaczej. To nie było jego widzimisię, tylko chorował na bielactwo nabyte. Po prostu bez operacji wyglądałby groteskowo z murzyńskimi rysami twarzy i jasną skórą. To, że operacje miały takie efekty po jakimś czasie to już inna sprawa…