Niecały miesiąc temu, konkretnie 27.08.2015 – usunięto słynną „Tęczę” z warszawskiego Placu Zbawiciela. Z tej okazji zbiorczy tekst na temat tego szkaradzieństwa, zwanego dla niepoznaki przez lewaków „instalacją artystyczną”. Najpierw (2011-2012) „Tęcza” szpeciła plac Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Przed mistrzostwami Europy w piłce nożnej przeniesiono jednak to badziewie do Warszawy, aby rzekomo pokazać zagranicznym kibicom, że Polska jest „tolerancyjna” i „otwarta”. Samo powstanie i ulokowanie „Tęczy” było dosyć kontrowersyjne. Autorką tego „dzieła” jest niejaka Julita Wójcik. Dostała ona za zaprojektowanie „Tęczy” grube pieniądze (z naszych podatków oczywiście) – większe, niż architekt skomplikowanego budynku. Otrzymała też „Paszport Polityki” oraz nagrodę Programu III Polskiego Radia. Jedną z większych tajemnic personalnych polskiego lewactwa jest pytanie: „Kto kryje panią Julitę i załatwia jej kontrakty za publiczne pieniądze?”. Nie wiadomo, kto świadczy „kryszę” pani Julicie, ale fakt jest taki, że przeciętny absolwent studiów artystycznych może tylko pomarzyć o takiej karierze, sławie i pieniądzach. Przeciętna absolwentka ASP pracuje jako kasjerka w zagranicznym supermarkecie, ale pani Julita ustawiła się w życiu zawodowym całkiem nieźle, pomimo tego, że jej „dzieła” są po prostu banalne, na poziomie plastyki w szkole podstawowej. Ostatnie jej dokonanie to „zaprojektowanie” czegoś, co wygląda jak komar – otrzymała za to kilka tysięcy złotych, a „dzieło” postawiono w Parku Śląskim (jego prezesem jest przypadkiem działacz Platformy Obywatelskiej).
„Tęczę” ulokowano na Placu Zbawiciela, naprzeciwko kościoła. Prezydent Warszawy – żydówka Hajka Grundbaum Hanna Gronkiewicz-Waltz prawdopodobnie osobiście wybrała tę lokalizację, aby pokazać katolikom symboliczny środkowy palec. „Tęczę” postawiono w pośpiechu, bez żadnych konsultacji z mieszkańcami miasta (gdy członkowie Platformy Obywatelskiej działają w pośpiechu, to od razu wiadomo, że szykuje się jakiś przekręt finansowy). „Tęcza” miała stać w Warszawie tylko przez kilka miesięcy, (do zakończenia Euro2012) ale jakimś „dziwnym” trafem stała tam ona 3 lata dłużej i nikt nie jest w stanie uzasadnić dlaczego tak się stało. Tęcza była typowo „gejowska”, gdyż miała tylko 6 kolorów (prawdziwa tęcza na niebie ma tych kolorów 7). Tam też przebiegały trasy Parad Równości i innych imprez aktywistów z kręgów LGBTQWERTY. Powyższe fakty nie przeszkadzały jednak lewakom z przekąsem mówić, że „Tęcza” to symbol… przymierza z Bogiem i nie ma to absolutnie nic wspólnego z ich poglądami politycznymi.
„Tęcza” ogólnopolską sławę zyskała dzięki jej licznym… podpaleniom. Łącznie podpaleń było siedem. Pięć z nich to nocne podpalenia przez pojedyncze osoby, prawdopodobnie pijanych bywalców knajp przy pl.Zbawiciela. Raz „Tęcza” zajęła się w sylwestra od fajerwerków. Najsłynniejsze podpalenie miało miejsce w dniu Marszu Niepodległości (niechciane dziecko Michnika, Blumsztajna i Stowarzyszenia Nigdy Więcej, o czym napiszę wkrótce osobny tekst), choć sama trasa Marszu nie przebiegała wcale przez Plac Zbawiciela. Po każdym podpaleniu „Tęcza” była odnawiana, oczywiście za publiczne pieniądze. Każde podpalenie było główną wiadomością dnia, a resortowi dziennikarze za każdym razem łączyli podpalenie z „odradzającym się faszyzmem”.
Znamienne było to, że na teren „Tęczy” nie można było legalnie wejść (prawdopodobnie z polecenia HGW). Plac Zbawiciela jest ruchliwym rondem, na którym nie ma ani jednego przejścia dla pieszych, wewnątrz ronda znajduje się brukowany chodnik. Przepisy prawa drogowego mówią, że jeżeli nie ma przejścia dla pieszych (pasy, kładka lub przejście podziemne) w zasięgu wzroku, to przez ulicę można przejść w dowolnym miejscu (nie licząc kilkupasmówek z pasem zieleni między jezdniami), oczywiście zachowując szczególną ostrożność i ustępując pierwszeństwa pojazdom. Na 99% polskich dróg gminnych nie ma żadnych przejść dla pieszych, ale jakoś policja nie rozdaje mandatów za przejście na drugą stronę. Jednakże w Warszawie policja i straż miejska dostali wytyczne, aby karać mandatami wszystkich, którzy znajdą się pod „Tęczą”, ale z wyłączeniem lewaków. Podczas manifestacji prawicowców pod „Tęczą” – wszyscy demonstrujący dostali mandaty za przejście przez ulicę w niedozwolonym miejscu. Jednak gdy pod „Tęczą” odbywały się lewackie happeningi – mandatów nie wystawiano. Gdy Edyta Botoks Górniak poszła lansować się pod spaloną „Tęczę” – mandatu nie dostała ani ona, ani 10 jej fotografów i wizażystów. Oto równość obywateli wobec prawa w IIIRP… Inny znamienny przykład to pilnowanie „Tęczy” przez służby mundurowe przez 24 godziny 7 dni w tygodniu. Jest to bodajże ewenement na skalę krajową – nie ma w kraju drugiego przedmiotu, pilnowanego non stop przez straż miejską (najczęściej także w towarzystwie policji).
Każde podpalenie było na rękę twórcom „Tęczy”, gdyż mieli oni monopol na jej remonty i konserwację. Może nawet sami ją podpalali? Wszak kilkadziesiąt tysięcy złotych piechotą nie chodzi… Jakby tego było mało – po którymś z kolei podpaleniu właściciele „Tęczy” wysępili dodatkowe pieniądze z budżetu (kolejne kilkadziesiąt tysięcy), aby przerobić elementy „Tęczy” jako odporne na podpalenie. Dodatkowo wokół „Tęczy” zamontowano automatyczny system przeciwpożarowy. Miała być zatem podwójna ochrona – zraszacze plus niepalne elementy. Jak się to skończyło? Otóż dwóch pijanych delikwentów, ledwo trzymających się na nogach – po wyjściu z knajpy podpaliło „Tęczę” przy pomocy zwykłej zapalniczki, o czym pisałem TUTAJ. Czy ukarano osoby, które wzięły potężne pieniądze za to, żeby „Tęcza” była niepalna? Pytanie retoryczne…
Legendarny reżyser Stanisław Bareja nakręcił słynny film „Miś”. Dzięki ostatnim politycznym majakom Stanisława Tyma (główny bohater) film ten trochę mi się obrzydził (podobnie jak filmy ze Stuhrami), lecz tytułowy „Miś” idealnie oddaje sytuację z „Tęczą”. Otóż „Tęcza” to po prostu „słomiana inwestycja” oraz „Miś na miarę naszych czasów”, umożliwiający legalny transfer publicznych pieniędzy do prywatnych kieszeni. Zbiorczy koszt „Tęczy” (projekt, budowa, utrzymanie, remonty i ochrona) przez czas jej trwania na pl.Zbawiciela szacuje się łącznie na kilkanaście milionów złotych. Za tę kwotę można by wyremontować kilkadziesiąt patriotycznych pomników, z których wiele jest obecnie ruiną…
PS: Ciekawe jaki raban by się rozległ, gdyby chciano przenieść „Tęczę” na ulicę Szeroką na krakowskim Kazimierzu? Pewnie nawet Gazeta Wyborcza uznałaby, że „Tęcza” jest jednak niefajna…
PS2: Poznańscy lewacy też chcieli mieć w swoim mieście „Tęczę”. Na szczęście skończyło się tak, jak na poniższym filmiku:
RacimiR, 20.09.2015
Masz rację, RacimiR, to jest tęcza na miarę naszych czasów i właśnie wypadło oko temu misiu. Tylko że tamten Miś to był jednak film, a tęcza z placu Zbawiciela to nie klub sportowy, któremu szefuje Ochódzki Ryszard. Nie do uwierzenia.
Niedawno świetny pomysł na nową lokalizację dla wszystkomającej tęczy przedstawił S. Michalkiewicz: „Osobiście proponuję, by „tęczę” ustawić przy Umschlagplatzu, naprzeciwko budynku, w którym podczas niemieckiej okupacji mieściła się „Nordwacha”, a obecnie – Wydział Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Propozycja wygląda na paradoksalną, ale tylko z pozoru. Po pierwsze bowiem, nie ma mowy o żadnej niestosowności takiej lokalizacji. O niestosowności moglibyśmy bowiem mówić, gdyby „tęcza” była konstrukcją nieprzyzwoitą, albo prześmiewczą. Tymczasem tak nie jest, o czym wielokrotnie zapewniała sama autorka, a poza tym tak samo musi uważać nie tylko Instytut Adama Mickiewicza, ale również – władze Warszawy. Gdyby było inaczej, to przecież nie umieściłyby „tęczy” na Placu Zbawiciela, akurat naprzeciwko kościoła. Skoro „tęcza” mogła stać naprzeciwko kościoła pod wezwaniem Najświętszego Zbawiciela, to może stanąć również na Umschlagplatzu”.
Mnie ta propozycja odpowiada, nie mieszajmy do tego Krakowa, bo jeszcze kto pomyśli, że owa tęcza to nie dzieło sztuki, ale objazdowy burdel 😉
od RacimiR: Ja się boję, że „Tęcza” zostanie wystawiona na aukcji na WOŚP, a ten co ją kupi (za pieniądze Sorosa) będzie uzurpował sobie prawo do postawienia jej w dowolnym, wybranym przez siebie miejscu w Polsce 😉 Niby science fiction, ale za 10-20 lat całkiem realna sprawa.
Mam nadzieję, że za 2-3 lata to Owsiak zacznie kręcić lody w pierdlu. No, może nie kręcić.