Za nami wybory parlamentarne, które przyniosły duże przetasowania na polskiej scenie politycznej. W wyniku wyborów, jak wszyscy wiemy – po raz pierwszy od „okrągłego stołu” pełnię władzy dzierżyć będzie jedna partia, czyli PiS (większość sejmowa + prezydent). W niniejszym tekście postaram się obiektywnie przedstawić każdą startującą partię oraz skomentować kampanię i wyniki głosowania. Już od czasu wyborów prezydenckich (o których w czerwcu napisałem bliźniaczy tekst – KLIK) wiadomo było, że koalicja PO-PSL nie ma szans na zachowanie władzy. Jakby to powiedział Adam Michnik – Platforma przejechała zakonnicę w ciąży. Kręgi lewicowe walczyły jednak o szeroką koalicję anty-PiS (PO+ZLEW+PSL+Petru+Razem). Zanim przejdę do sedna – chciałbym pożalić się na wysokość stawek dla członków komisji wyborczych. 160/180/200 złotych (członek/zastępca/przewodniczący) to kwota głodowa. Ja byłem zwykłym członkiem i dostałem 160 złotych… W zamian za tą fortunę musiałem być obecny na spotkaniu wstępnym (1 godzina), szkoleniu (2.5 godziny), przewożeniu i liczeniu materiałów z urzędu do szkoły w sobotę przed wyborami (3 godziny) i 14 godzin w wyborczą niedzielę (głosowanie + liczenie + urząd miasta). Razem 20 i pół godziny + 4-krotny dojazd na drugi koniec miasta. Wychodzi 8zł na godzinę… Dla porównania dziś w radiu słyszałem, że podwrocławski Amazon (światowy symbol wyzysku) właśnie rekrutuje pracowników za 14zł/h + darmowy dojazd. No ale nie o kasę przecież w wyborach chodzi…
Frekwencja wyniosła 50.92%, a liczba ważnych głosów to 15.200.671. Poniżej startujące partie, w kolejności zdobytych mandatów:
KWW Grzegorza Brauna „Szczęść Boże” (13.113 głosów – 0.09%)
Grzegorz Braun intensywnie prowadził kampanię, organizując dziesiątki spotkań i debat w całej Polsce. Niestety nie udało mu się zarejestrować list w 15 okręgach (było blisko), co było równoznaczne z porażką już przed głosowaniem. Wielka szkoda, że zawczasu nie dogadał się on z Pawłem Kukizem i Januszem Korwinem-Mikke, gdyż taka koalicja z pewnością zdobyłaby grubo powyżej 10%. Pan Braun z braku laku powrócił do swoich macierzystych zawodów, czyli publicystyki oraz reżyserowania filmów dokumentalnych.
KWW Zbigniewa Stonogi (42.731 głosów – 0.28%)
Podobna historia, jak z Grzegorzem Braunem. Panu Stonodze nie udało się zebrać podpisów, wymaganych do wystawienia list we wszystkich okręgach. Mógł on dogadać się z innymi antysystemowcami, a z pewnością wynik byłby lepszy. Swoją drogą Stonoga to osoba budząca duże kontrowersje. Z jednej strony zrobił dużo dobrego, publikując liczne dokumenty, ukazujące zgniliznę obecnego systemu. Z drugiej strony – Stonoga ewidentnie jest chroniony przez służby specjalne, lub ma liczne „haki” na najważniejsze osoby w państwie. Zwykły Kowalski na jego miejscu już dawno byłby zakopany w jakimś lesie (pomijam już to, że zwykły Kowalski nigdy nie uzyskałby dostępu do dokumentów, które publikuje Stonoga).
Partia „Razem” (550.349 głosów – 3.62%)
Partia „Razem” sama określa się jako społeczna inicjatywa oddolna. Wszystkie jednak znaki na niebie i ziemi wskazują, że jest to coś na wzór marksistowsko-leninowskiej międzynarodówki komunistycznej, finansowanej potajemnie przez Sorosa i Smolara (który wręcz rozpływa się w zachwytach nad „Razem”). Wzorcem źródłowym dla „Razem” jest hiszpańska partia „Podemos”, która ma identyczne poglądy, program, a nawet podobne, fioletowe logo. Popierają się zresztą nawzajem (KLIK). Tyle w temacie „spontaniczności” i „oddolności” Partii „Razem”. Program „Razem” to w 100% bolszewicki syjonizm, czyli zadłużanie państwa w zagranicznych bankach, sprowadzanie jak największej liczby tzw. uchodźców, podnoszenie podatków czy tworzenie ogromnej liczby lewackich organizacji pozarządowych (finansowanych oczywiście z budżetu państwa). Problemem „Razem” jest to, że ciężko „stargetować” ich elektorat. Niby celują oni w wyborcę wyzyskiwanego przez system, pracującego na umowie śmieciowej. Jednakże taki wyborca czeka na mieszkanie średnio 30 lat i nie ma co liczyć na żaden socjal, a partia „Razem” chce rozdawać darmowe mieszkania i zasiłki w pierwszej kolejności tzw. uchodźcom (a nie wyzyskiwanym na śmieciówkach – którzy dlatego na nich nie zagłosują). Inny problem „Razem” to fakt, że większość Polaków dobrze pamięta komunizm i musi minąć dużo czasu, zanim znowu się do niego przekonają (w przeciwieństwie np. do Podemosu, który osiągnął znakomity wynik w Hiszpanii, która nigdy nie była komunistyczna, a ludzie dobrze pamiętają prawicową dyktaturę generała Franco). Partii „Razem” zostaje więc skrajnie lewacki elektorat, czyli LGBTQWERTY + syjoniści + Antifa. Jest to łącznie jakieś 3.62% społeczeństwa – czyli tyle, ile „Razem” uzyskało w wyborach. W najbliższych latach możemy spodziewać się dalszego promowania „Razem” przez lewackie media i organizacje, jednakże nie wróżę im sukcesów w przyszłości (chyba, że odetną się od Marksa i zracjonalizują swe podejście do tzw. uchodźców, przyciągając klasycznego, lewicowego wyborcę, ruchanego w dupę przez system).
KORWiN (722.999 głosów – 4.76%)
Zabrakło bardzo niewiele (0.24%), aby wejść do sejmu. Przyznam się, że głosowałem właśnie na tę partię (wahałem się między Korwinem a Kukizem, choć żaden z tych wyborów nie byłby idealny). Korwin niepotrzebnie atakował Pawła Kukiza przy każdej możliwej okazji, gdyż elektorat mają oni niemal ten sam. Dopiero w ostatniej debacie telewizyjnej Korwin zdał sobie z tego sprawę (często przyklaskując Kukizowi), ale było już za późno. Wydaje mi się, że kluczowe były wybory prezydenckie – wyborca antysystemowy (nie chcąc marnować głosu) stwierdził, że Kukiz ma większe szanse, dzięki znakomitemu wynikowi wiosną. Sam Janusz Korwin-Mikke poradzi sobie – jest europosłem, felietonistą, blogerem i publicystą. Miriam Shaded także ma co robić w swojej fundacji. Najgorzej wyszedł na tym Przemysław Wipler, który obecnie musi szukać sobie nowego źródła zarobków. Po raz kolejny napiszę, że szkoda, iż nie powstała antysystemowa koalicja Braun-Stonoga-Korwin-Kukiz – 20% mieliby jak w banku. Każdy z tych czterech panów jednak uparł się, że jego nazwisko koniecznie musi być w nazwie partii, przez co głosy antysystemowe niepotrzebnie się rozproszyły po czterech komitetach wyborczych (z których tylko Kukiz dał radę przekroczyć próg).
ZLEW (1.147.102 głosów – 7.55%)
Polska postkomuna nie ma szczęścia do skrótów. Najpierw był TREP (Twój Ruch Europa Plus), teraz zaś ZLEW (Zjednoczona Lewica SLD+TR+PPS+UP+Zieloni). Cały ten ZLEW to zbieranina postkomunistów i lewaków (Palikot, Miller, Szczuka, Senyszyn i inne typki spod ciemnej gwiazdy, zabrakło tylko Kwaśniewskiego i Kiszczaka). Jako koalicja – ZLEW obowiązywał 8% próg wyborczy, zabrakło im niecałe pół procenta, co mnie zresztą bardzo cieszy. ZLEW padł ofiarą sondaży wyborczych i zaprzyjaźnionych mediów – dawano im co najmniej 11% i byli przekonani, że bez problemu wejdą do sejmu. Ich medialni opiekuni poszli więc 'va banque’ i postanowili pociągnąć dwie sroki za ogon. 3 dni przed wyborami zaczęli nachalnie promować Partię „Razem” i Adriana Zandberga (swoją drogą byłego narzeczonego Barbary Nowackiej). W efekcie lewacki elektorat się podzielił i do sejmu nie wszedł ani ZLEW, ani „Razem”. Pokerowa zagrywka – lewactwo chciało mieć dwie partie w sejmie, a nie będą mieli żadnej. Szach-mat. Sztandar wyprowadzić.
PRÓG WYBORCZY
KWW Mniejszość Niemiecka (27.530 głosów – 0.18% – 1 poseł)
Nieprzerwanie od obalenia PRL mniejszość niemiecka ma w sejmie przynajmniej jednego posła (pomimo tego, że mniejszość niemiecka w Polsce jest bardzo skromna liczebnie). Dzieje się tak, bo prawdopodobnie w 1989 roku pojawiła się w pobliżu ustawodawcy reklamówka Aldi, wypełniona niemieckimi markami. W związku z tym – Niemców nie obowiązuje próg wyborczy. Problem w tym, że w Niemczech mieszka około 2 milionów Polaków i nie mogą oni liczyć na takie ułatwienia. Jestem za zasadą wzajemności – albo Niemcy wprowadzają to samo u siebie, albo traktujemy mniejszość niemiecką tak samo, jak inne partie (5% progu wyborczego). Podobnie zresztą jest z wizami do USA. W obecnej sytuacji wychodzimy na klasycznych frajerów i jurgieltników.
Polskie Stronnictwo Ludowe (779 875 głosów – 5.13% – 16 posłów)
Jak zwykle udało im się jakimś cudem wślizgnąć do sejmu. Partia bez poglądów, której jedynym celem jest władza i stanowiska. Wejdą w koalicję nawet z diabłem. Na szczęście te 16 mandatów nie daje im mocnej pozycji wejściowej do negocjacji z rządem. Drugi plus jest taki, że najbardziej „betonowe” osoby z PSL (Piechociński, Pawlak, Bury) nie dostały się do sejmu. Mam nadzieję, że to ostatni raz, gdy przekroczyli jakikolwiek próg wyborczy.
„Nowoczesna” Ryszarda Petru (1.155.370 głosów – 7.60% – 28 posłów)
„Nowoczesna” Ryszarda Swetru Petru to ciekawe zjawisko politologiczne. Jest to sztuczny twór sił, które dotychczas popierały Platformę Obywatelską (służby specjalne, media, zagraniczna finansjera). Słusznie zauważono, że PO jest wizerunkowo nie do uratowania, więc stworzono alternatywę, która mogłaby przejąć elektorat i polityków PO. Dzięki bardzo intensywnej kampanii reklamowej i medialnej (w/w siły hojnie łożyły dolary i szekle na kampanię Petru) – uzyskano dosyć dobry wynik. Sam Petru to całkiem mądry i poukładany facet, mający dużą wiedzę z ekonomii. Problemem są jego powiązania i mocodawcy – pan Ryszard jest tylko marionetką z mnóstwem zobowiązań, więc nawet jakby chciał dobrze dla Polski, to zaraz zostanie przywołany do porządku przez Wall Street. Mimo wszystko Petru przyda się w opozycji jako organ kontrolny.
KWW Kukiz ’15 (1.339.094 głosów – 8.81% – 42 posłów)
Komitet Kukiza to jedna wielka niewiadoma. Jego wyborcy to głównie osoby młode, wkurwione na system do granic możliwości. Kukiz to człowiek uczciwy i prawdziwy, chyba nikt nie posądza go o korupcję i działanie na szkodę państwa – to jego największy atut. Komitet nie będzie pobierał żadnych pieniędzy z budżetu państwa, co daje mu dodatkowego plusa. Kolejny plus to nienawiść mediów rządowych wobec Kukiza – ja wyznaję zasadę, że wróg Gazety Wyborczej i TVNu jest moim przyjacielem. Niestety, Kukiz nie jest doświadczonym politykiem, więc partie systemowe będą w niego waliły jak w bęben. Z komitetu Kukiza do sejmu dostało się też kilka innych znanych osób – Marek Jakubiak (właściciel browaru Ciechan, który zasłynął w wyniku… bojkotu jego piwa przez lewactwo, pisałem o tym TUTAJ) czy Robert Winnicki (wcześniej Ruch Narodowy, znienawidzony przez Gazetę Wyborczą, odkąd ośmieszył ich guru Jana Hartmana – TUTAJ). Niestety jest też Liroy… Jestem z pokolenia, które słuchało Liroya, WYP-3, Molesty czy Kalibra44 i mam do niego jakiś szacunek muzyczny, natomiast nie podoba mi się jego członkostwo w Ruchu Kukiza. Powód jest prosty – osoba lewicującego Liroya będzie powodowała ogromne tarcia wewnętrzne. Z jednej strony kibicuję Kukizowi, z drugiej strony wydaje mi się, że ten Klub się wcześniej czy później rozleci, a większość ich posłów przejdzie do PiS. Pożyjemy – zobaczymy.
Platforma Obywatelska (3.661.474 głosów – 24.09% – 138 posłów)
Temat rzeka, partia skompromitowana do szpiku kości. Dziesiątki afer, jawne złodziejstwo, podwojenie długu publicznego, zamach na OFE, niespójny program, uległość wobec Berlina, arogancja, oderwanie od rzeczywistości, obłuda. Te 24% to prawdopodobnie żelazny elektorat, czyli urzędnicy, fundacje pozarządowe, lemingi, aferzyści, złodzieje, mundurówka i skazani z zakładów penitencjarnych. Ich kampania wyborcza to w 100% straszenie PiSem (w sumie słuszna strategia – nie mieli się czym pochwalić po 8 latach rządów, to kierowali całą uwagę na Kaczyńskiego i Macierewicza). Jako, że wszyscy inni politycy PO byli już skompromitowani – kampanię jednoosobowo prowadziła Ewa Kopacz, jeżdżąc pociągami i wąchając cudze kotlety. PO miała gigantyczne wsparcie medialne (Lis, Michnik, Kraśko, Żakowski i reszta „elyty” dziennikarskiej), co tylko pogorszyło ich wynik (Polacy, doświadczeni komuną nie dadzą się nabrać na niskich lotów propagandę medialną). Mimo wszystko przydadzą się w opozycji – tak bardzo nienawidzą PiSu, że żadna, nawet najmniejsza aferka nowego rządu nie zostanie ukryta. Platforma Obywatelska prawdopodobnie zostanie przejęta przez Grzegorza Schetynę (dopiero za miesiąc wewnętrzne wybory w PO, ale ja już teraz mogę się założyć, że wygra Schetyna), który w końcu doczeka się władzy po latach cierpliwego czekania. Wobec braku partii lewackich w sejmie – Platforma będzie chciała przejąć ich elektorat i skręci światopoglądowo jeszcze bardziej na lewo (o ile się jeszcze da – wszak flagowe dzieła PO to uzgodnienie płci, in-vitro, uchodźcy, konwencja „antyprzemocowa”, gender itd).
Prawo i Sprawiedliwość (5.711.687 głosów – 37.58% – 235 posłów)
Ciężko mi cokolwiek o nich napisać. Robili swoje, nie dali się sprowokować przez Platformę do wymiany ciosów. Beata Szydło, nowa premier to oczywiście marionetka, ale to normalne w systemie partyjnym (Ewa Kopacz też była marionetką Tuska, a Tusk marionetką Merkel). PiS to nie moja bajka, ale są oni 100 razy lepsi od Platformy. Mają większość parlamentarną oraz prezydenta, więc będą mogli bez przeszkód wprowadzić swoją wizję państwa. Co by nie mówić o Kaczyńskim – jest on patriotą, nie toleruje złodziejstwa i korupcji, a aferzystów usuwa błyskawicznie, nawet za drobne przewinienia (np. Hofman). Całkowite przeciwieństwo Platformy Obywatelskiej w tym względzie. Jeśli chodzi o politykę zagraniczną, to wymieniliśmy proniemiecką PO na proamerykański PiS. Oznaczać to będzie, że jeszcze bardziej będziemy „robić laskę Amerykanom” (i rządzącym nimi Żydom), z drugiej strony odsuwając się od Berlina i Brukseli. Wierzę, że przemówienie Kaczyńskiego o uchodźcach (KLIK) nie było tylko kiełbasą wyborczą, a realną wizją na ten problem. Kaczyński nie kryje też swojej sympatii do Viktora Orbána, a to mój ulubiony polityk i dobrze byłoby w końcu zacząć z nim współpracować, a nie traktować jak gówno, co konsekwentnie robił poprzedni rząd.
Co dalej?
Czeka nas ciekawy okres, ja osobiście jestem pełen nadziei. Minął ledwo tydzień od wyborów, a już zaobserwować można pozytywne zjawiska. Nagle obudził się Trybunał Konstytucyjny, który 1 dzień (sic!) po ogłoszeniu wyników wyborów – wydał wyrok, że kwota wolna od podatku jest za niska i należy ją zwiększyć. Jakoś przez 8 lat rządów PO trybunał milczał. Po łapach dostaną chuligani podatkowi, czyli zagraniczne supermarkety i banki, które „przypadkiem” rokrocznie wykazywały straty, unikając płacenia podatku dochodowego. Media głównego nurtu w końcu odzyskają powierzoną im funkcję kontrolowania władzy. Dotychczas GW, TVP i TVN robili wszystko, aby tuszować wpadki i afery rządu, teraz z pewnością się to zmieni o 180 stopni – będą patrzeć nowej władzy na ręce jak mało kto – z powodu wściekłej nienawiści do PiS. Te same media w powyborczych analizach nagle zaczęły dostrzegać błędy Platformy, czego nie robiły przez 8 lat. Tzw. „ból dupy” mediów głównego nurtu jest całkiem zabawny, miło poczytać lamenty, gorzkie żale i straszenie średniowieczem.
Największy problem nowego rządu to finanse państwa. Platforma Obywatelska zostawia Polskę w opłakanym stanie – na odchodne wpisali na 2016 rok najwyższy deficyt w historii Polski – 54 miliardy złotych. Oficjalny dług publiczny przekroczył bilion złotych (nieoficjalnie 2-3 razy tyle). Przed świętami Bożego Narodzenia dadzą o sobie znać górnicy – Platforma tak zorganizowała „kroplówkę” dla górnictwa, żeby było ono kukułczym jajem dla nowego rządu – pieniędzy starczy jeszcze na jakiś miesiąc, a potem kilofy w ruch… W styczniu Unia Europejska odbierze Polsce 5 miliardów, przeznaczonych na rozwój kolei (wiadomo to już od miesiąca i jest to ewidentna wina PO, ale porażka ta w mediach przedstawiona zostanie jako zaniechanie PiS). Unia pewnie dowali nam jeszcze jakieś kary czy cofnięcia dotacji za sprzeciw w sprawie „uchodźców”. Tak więc – finansowo nowy rząd zastaje kraj w tragicznej sytuacji. Jeżeli PiSowi uda się przebrnąć przez te finansowe „prezenty” Platformy – z czasem może być już tylko lepiej. Co do innych partii w sejmie – przy większości PiS – nie będą one miały dużego znaczenia. Ale z kronikarskiego obowiązku napiszę swoją wizję. PO skręci jeszcze bardziej w lewo, stając się partią jawnie lewacką. Formacja Kukiza prawdopodobnie się rozleci z powodu Liroya. PSL i Petru po prostu będą w sejmie, nie mając żadnego wpływu na nic. Zakończę klasykiem – z powodu złego stanu finansowego państwa być może nie będzie lepiej, ale na pewno będzie śmieszniej.
PS: Michnik napisał, że… wybory to klęska demokracji 🙂 Może zmieni nazwę swojej gazety?
PS2: Nie napisałem słowa o senacie, bo ich władza jest praktycznie żadna.
RacimiR, 3.11.2015