Kilka dni temu premier Beata Szydło, na łamach tygodnika „Solidarność” zapowiedziała utworzenie Narodowego Centrum Społeczeństwa Obywatelskiego. Miałoby ono być nadrzędną instytucją dla wszystkich polskojęzycznych Organizacji Pozarządowych (NGO), odpowiedzialną za wyznaczanie celów oraz rozdzielanie środków finansowych dla tychże Organizacji. Jak można było się spodziewać – środowiska lewicowo-sorosowe wpadły w furię (oni są w permanentnej furii od roku, więc nie robi to już na nikim zbyt dużego wrażenia). O organizacjach Sorosa pisałem już wielokrotnie, więc nie będę tutaj kolejny raz ich charakteryzował (na samym dole zamieściłem kilka odnośników dla czytelników, zainteresowanych tym tematem). Dotychczas organizacje Sorosa otrzymywały lwią część pieniędzy, przeznaczanych przez państwo na działalność NGO. Odbywało się to w sposób mocno niejasny, o dotacjach decydowała cała sieć nieformalnych układzików i znajomości – w rządzie centralnym i ministerstwach, instytucjach unijnych, urzędach miast, powiatach, gminach. Kliki sorosowe czuły się w tej sytuacji jak ryba w wodzie, a dotacje z publicznych środków na ich kanapowo-koktajlowo-facebookowe organizacje sięgały wielu milionów złotych. Oczywiście wszystko odbywało się legalnie, ale parafrazując powiedzenie Stalina: „nieważne, kto zgłasza wnioski – ważne kto decyduje, które z nich zostaną dofinansowane”. Większość kosztów sorosowych NGO stanowiły oczywiście wynagrodzenia dla pracowników, reszta przeznaczana była na cele marksistowsko-trockistowskie (kreację nowego typu człowieka w wyniku tzw. permanentnej rewolucji). Dla niepoznaki prowadzili kilka ośrodków (dających się policzyć na palcach), które bezpośrednio pomagały osobom poszkodowanym i dyskryminowanym – jednakże w obliczu kłopotów finansowych pierwsze one poszły na odstrzał (np. likwidacja hostelu-schroniska dla osób LGBT w Warszawie, kosztem dalszego utrzymywania np. Hejtstopu czy Rafała Gawła). Utworzenie Narodowego Centrum Społeczeństwa Obywatelskiego prawdopodobnie całkowicie zrewolucjonizuje dotychczasowy system finansowania Organizacji Pozarządowych w Polsce, który stanie się scentralizowany i podległy bezpośrednio premierowi. Dotychczas, niezależnie od rządu – NGO zawsze były lewackie (czyli obecnie skrajnie antyrządowe), natomiast po wdrożeniu NCSO mają być dokładnie takie, jak zażyczy sobie tego aktualny rząd. NCSO ma być odpowiedzialne za rozdział środków z budżetu centralnego i Unii Europejskiej (system rozdziału pieniędzy samorządowych prawdopodobnie zostanie po staremu). Dotychczas zajmowały się tym poszczególne ministerstwa, za czasów PO/PSL wyglądało to TAK – większość wysoko ocenionych wniosków to organizacje Sorosa. W 2016 już dostali trochę mniej, ale nadal sporo. Obecnie, do końca listopada trwają konkursy na rok 2017 (np. Ministerstwo Kultury) jeszcze na starych zasadach, więc jeżeli NCSO zostanie wprowadzone, to zacznie działać najwcześniej od 2018 roku.
Należałoby zacząć od ogólnopolskiej debaty społecznej na temat tego, czym właściwie są NGO. Przeciętny Polak nie ma o tym zielonego pojęcia. Organizacje te wdarły się do Polski niepostrzeżenie, po cichutku, świetnie pozycjonując się blisko państwowych pieniędzy. Według mnie Organizacja Pozarządowa to taka, która nie ma kompletnie nic wspólnego z rządem. Chodzi zwłaszcza o powiązania ekonomiczne – wszak motywacja finansowa jest bodajże najsilniejszą z wszystkich motywacji ludzkiej natury. Jak to śpiewał Kazik: „mecenas daje złoto – mecenas wymaga„. Przykładowo – Agnieszka Holland i Jerzy Stuhr nie po ulokowali się w zarządzie PISF, żeby przeznaczyć dotację na „Wołyń” czy „Smoleńsk”- to jasne jak słońce, że zamiast tego woleli sfinansować „Idę” i „Pokłosie„. Trudno zresztą tytułować organizację mianem „pozarządowa”, skoro jej głównym źródłem utrzymania jest rząd. Przedrostek „poza” oznacza brak powiązań. Angielski skrót NGO (Non Governmental Organisation) to w ścisłym tłumaczeniu „organizacja nie-rządowa” – w Polsce nazwano to „pozarządowa”, żeby nie kojarzyło się z nierządem (choć de facto NGO Sorosa mają z nim wiele wspólnego).
Wyobraźmy sobie kilka dialogów – przykładów na słowa z przedrostkiem „poza”:
Mąż do żony:
– Kochanie, wziąłem pożyczkę pozabankową!
-Oj głupi jesteś! Skoro już musiałeś, to mogłeś wziąć bankową, bo pozabankowe są dużo wyżej oprocentowane.
-Spokojnie, kochana. Ja ją wziąłem w banku!
Pracownik NASA do swojego szefa:
– Eureka! Rewolucja naukowa! Właśnie wynalazłem silnik z napędem pozanaftowym dla statków kosmicznych! Możemy kolonizować odległe planety! Proszę natychmiast zwołać konferencję prasową!
– Konkretnie czym miałyby być napędzane nowe statki kosmiczne?
– Ropą naftową!
Minister infrastruktury na konferencji prasowej:
– Drogi się rozpadają, bo dotychczas jedynym czynnikiem przetargu na budowę dróg była niska cena. Dlatego firmy koncentrowały się na wykonaniu prac jak najtaniej, nie dbając o jakość. W nowej ustawie zawarliśmy także pozacenowe kryteria, więc jakość nowych dróg będzie dużo wyższa.
– Może pan wymienić te pozacenowe kryteria?
– Oczywiście. Właściwie będzie to tylko jedno kryterium, czyli cena.
Prezydent na konferencji prasowej:
– W najbliższych dniach zacieśnimy współpracę gospodarczą z kilkoma krajami pozaeuropejskimi.
– O które kraje konkretnie chodzi?
– O Niemcy, Włochy i Hiszpanię.
Szkolenie dla pracodawców i headhunterów:
– W dzisiejszych czasach trudno znaleźć i utrzymać fachowca-specjalistę, dlatego same pieniądze mogą nie wystarczyć. Należy takiemu pracownikowi zaoferować także pakiet pozapłacowych benefitów.
– Chodzi o kartę multisport, prywatną opiekę medyczną i samochód służbowy?
– Ależ skąd! Najlepiej po prostu podnieść takiemu pracownikowi pensję.
U okulisty
– Niestety, cierpi pan na pozagałkowe zapalenie nerwu wzrokowego.
– Ojejku… To gdzie rozwinęło się zapalenie?
– W gałce ocznej.
Rolnik szuka żony
– Czym się zajmujesz, Stasiek?
– Prowadzę pozarolniczą działalność gospodarczą.
– Czym konkretnie zajmuje się Twoja firma?
– Mam 20 hektarów pszenicy i 40 świń.
W ośrodku dla tzw. „uchodźców” w Szwecji
– Sorry Muhammad, ja nie mam kasy, nie idę dziś z wami na miasto. Próbowałem coś wysępić w urzędzie, ale dadzą dopiero w następnym miesiącu.
– Spróbuj gdzieś indziej, jest wiele pozainstytucjonalnych ośrodków pomocy.
– Czyli gdzie?
– Na przykład w urzędzie imigracyjnym.
Dzień otwarty w szkole
– Naszą szkołę wyróżnia bogaty wachlarz zajęć pozalekcyjnych.
– Jakie zajęcia pozalekcyjne prowadzicie?
– Bardzo wiele, np. lekcje matematyki, lekcje języka polskiego czy lekcje historii.
Działacz lewicowy do kolegi:
– Założyłem organizację pozarządową!
– A skąd zamierzasz czerpać przychody?
– No jak to skąd? Od rządu!
Sedno sprawy jest takie, że wszystkie powyższe przykłady są absurdalne. Wszystkie? No właśnie nie… Ostatni dialog to dla lewaków rzecz całkowicie normalna. Ja jako ścisły i logiczny umysł nie potrafię zrozumieć, dlaczego organizacja pozarządowa ma czerpać pieniądze rządowe. Skoro jest „pozarządowa” to znaczy, że utrzymuje się z innych źródeł (składki członkowskie czy 1% podatku). Skoro jednak czerpie pieniądze rządowe, to automatycznie jest rządowa, a nie pozarządowa – proste jak konstrukcja cepa. NGO Sorosa jednak domagają się pieniędzy od rządu, ale nie pozwalają się nazwać mianem rządowych. W dodatku za te pieniądze odsądzają swego chlebodawcę od czci i wiary. Czy to jest normalne? To tak, jakby dziecko dostało od matki pieniądze, po czym zamówiło i rozkleiło po mieście plakaty z informacją, że matka jest starą kurwą. Gdy wkurzona matka powiedziała, że od teraz ona sama będzie decydowała, na co mały wydaje kieszonkowe – syn odpowiedział, że to skandal, bo prowadzi on jednoosobową organizację pozarodzicielską i matka nie ma prawa w nią ingerować (przy okazji prosząc o kolejną dotację, bo plakaty mu się skończyły).
NGO i działacze Sorosa są tak bardzo oderwani od rzeczywistości, że nie rozumieją, jak wielkim absurdem jest ten chory system. Uważają oni, że powołanie Narodowego Centrum Społeczeństwa Obywatelskiego to faszyzm, antysemityzm, zaścianek i ksenofobia. Są oni tak przyzwyczajeni do publicznych pieniędzy, że ich odebranie będzie dla nich tragedią. Najlepszy przykład to Gazeta Wyborcza. Idealnie wpisuje się ona w obecną definicję Organizacji Pozarządowej – czerpie pieniądze publiczne z różnych źródeł, jest powiązana z Sorosem, jest w kontrze do obecnego rządu oraz promuje wartości „tolerancyjne”, „demokratyczne” i „obywatelskie”. Nie wiem, po co Sorosowi setki mniejszych organizacji, które dublują działania Gazety Wyborczej (chyba tylko po to, żeby powoływać się na siebie nawzajem i pisać listy otwarte, pod którymi podpisuje się kilkaset małych organizacji, a nie kilka dużych). Na miejscu Sorosa – w ramach cięć budżetowych (wymuszonych przez ostatnie wybory w USA) zostawiłbym tylko Agorę, Krytykę Polityczną i 'Nowoczesną’, a całą resztę zamknął w pizdu – wszak żadna z pozostałych jego organizacji nie robi nic więcej ponad to, co robi wyżej wymieniona „wielka trójka Sorosa”. To tak, jakby na jednej ulicy otworzyć supermarket z mięsem, a naokoło niego 30 małych sklepów mięsnych. Póki na każdy z nich przypadają dotacje ze środków publicznych – ma to rację bytu, ale bez dotacji należy zostawić najsilniejszą jednostkę.
Oprócz GW, standardowo ujadają lewackie TokFM, Newsweek, Polityka, Natemat, Krytyka Polityczna, Okopress i wszystkie NGO Sorosa, smarując dziesiątki artykułów na temat „skandalu”, jakim jest powołanie NCSO.
Niezawodny Jan Hartman na swoim blogu napisał: „Społeczeństwo obywatelskie z istoty rzeczy nie podlega centralizacji! Żadnej! Jest wolne, rozproszone, spontaniczne. Nie znosi żadnego centralnego zarządu„. Niby nie znoszą centralizacji, ale nie przeszkadza im globalna centrala w Nowym Jorku. Nie znoszą centralnego rządu, ale kasy się od niego domagają. Czy żądanie pieniędzy od kogoś, kogo się nie znosi, jest zjawiskiem normalnym? Dalej Hartman pisze: „społeczeństwo obywatelskie jest wolne i spontaniczne, a jego relacje z państwem polegają na wolnej współpracy” – poddaństwo wobec Sorosa to nie jest spontaniczność, a oczernianie kogoś za jego pieniądze nie jest „wolną współpracą”.
Sławomir „Żydzi wracajcie” Sierakowski powiedział w TokFM: „Prawo i Sprawiedliwość organizuje rządową instytucję, która ma rozdzielać pieniądze dla organizacji pozarządowych, co jest wbrew definicji. Trzeba być idiotą, żeby nie rozumieć, na czym polega słowo „pozarządowa” – niekontrolowana także ekonomicznie, finansowo przez rząd” – wypowiedź wpadła w kontekście oburzenia, że rząd przestanie dawać im pieniądze z naszych podatków, to się nadaje do skeczu Monty-Pythona. Przecież dopiero od momentu zatrzymania rządowych dotacji te instytucje staną się faktycznie pozarządowe (dotychczas były rządowe).
Co do samego Narodowego Centrum Społeczeństwa Obywatelskiego – mam do tego pomysłu wiele zastrzeżeń. Przede wszystkim powinniśmy zdefiniować, czy Polska jest państwem opiekuńczym, czy państwem „odchudzonym”. Są dwa logiczne modele – rozpasane państwo socjalne, które samo zapewnia obywatelom dobra publiczne oraz państwo „chude”, które zleca dostarczenie dóbr publicznych organizacjom zewnętrznym. Obecnie Polska spełnia oba warunki – zatrudnia ponad pół miliona urzędników oraz kilka milionów innych pracowników, więc potencjał jest ogromny. Mimo to – zlecane są różne konkursy i przetargi dla organizacji zewnętrznych. Przykładowo, w Polsce istnieją tysiące publicznych instytucji kultury (państwowe, wojewódzkie, miejskie, powiatowe, gminne), większość z nich ma wolne „moce przerobowe” i po prostu się nudzą (a ich budynki trzeba przecież utrzymać). W wielu z nich (zwłaszcza gminnych) jedyne atrakcje to stół do ping-ponga, szachy i gry planszowe. Nie widzę więc powodów, aby Ministerstwo Kultury wydawało miliony złotych dla zewnętrznych organizacji na promocję kultury. Niech najpierw wykorzystają to, co mają. Zmierzam do tego, że najlepiej byłoby całkowicie obciąć jakieś 90% budżetu, przeznaczonego dla Organizacji Pozarządowych i przesunąć zaoszczędzone środki w stronę niedoinwestowanych publicznych instytucji (kulturalnych, charytatywnych, naukowych itd). Jeżeli organizacje lewackie typu „promocja dialogu społecznego”, czy „budowanie społeczeństwa wielokulturowego” chcą dalej istnieć, to niech utrzymują się ze składek, albo transferów od „filantropa” pochodzenia „węgierskiego”, a nie z pieniędzy, przymusowo odebranych polskiemu podatnikowi.
Powołanie Narodowego Centrum Społeczeństwa Obywatelskiego niczego nie zmieni w tej chorej sytuacji. Jedynie strumień przesunie się w inną stronę (Smoleńsk, Rydzyk, Karnowscy, Terlikowski itd.), ale zgniły system pozostanie. Polski podatnik nadal będzie musiał utrzymywać organizacje „pozarządowe”, które są de facto rządowe. Gdyby w przyszłości zmienił się rząd na lewacki, to wiadomo co się wtedy stanie – prezesem NCSO zostanie Biedroń lub feministka z serduszkiem na głowie, a strumień pieniędzy wróci z powrotem do Sorosów (w dodatku podwojony, aby zrekompensować chude lata po 2015 roku). Centralizacja NGO nie jest złą zmianą, ale nie jest też dobrą zmianą.
Łudzę się jedynie, że być może Kaczyński próbuje to rozegrać strategicznie i dwuetapowo. Póki co – nie ma żadnych liczb, jeśli chodzi o budżet NCSO. W ostatnich dniach media lewicowe wściekle atakują pomysł powołania NCSO (co było do przewidzenia – kolejne źródełko się oddala). Pierwszy etap służy do tego, aby lewactwo (używając retoryki Gazety Wyborczej) zmiażdżyło, przeczołgało, zmasakrowało i uderzyło w NCSO celnie w punkt (co właśnie ma teraz miejsce). Drugi (pożądany przeze mnie) etap to ustanowienie śmiesznie niskiego budżetu dla NCSO (np. milion złotych na rok), co byłoby praktycznie śmiercią dla 90% polskojęzycznych NGO. Lewacy przy okazji po raz kolejny zrobiliby z siebie bałwanów w oczach społeczeństwa – najpierw nie zostawiając suchej nitki na samym NCSO, a potem płacząc, że NCSO ma zbyt mały budżet (tak, jak PO z programem 500+, gdy najpierw mówili, że to fatalny program rujnujący gospodarkę, a potem, że oni by go rozszerzyli na każde dziecko). Wkrótce zobaczymy co będzie – jak pisałem na początku: pierwsze ewentualne reformy finansowania NGO będą dotyczyły roku 2018, więc może się jeszcze sporo zmienić. Ja życzę Polsce, aby budżet NCSO był jak najniższy, a zaoszczędzone środki zostały przesunięte na szpitale, hospicja, domy dziecka, okna życia i inne instytucje, które bezpośrednio pomagają potrzebującym, a nie tylko dyskutują o biedzie na skórzanych kanapach przy jarmużowym caffè latte macchiato…
RacimiR, 25.11.2016
Zobacz też:
Tymczasem dzisiaj miał miejsce we Francji kolejny atak, według policji nie-terrorystyczny dokonany przez nie-muzułmanina
Znamienne było to, że policja od razu powiedziała, że to NIE BYŁ zamach terrorystyczny, mimo, że sprawca uciekł i dopiero go szukają…… No cóż… Losy Francji są już przesądzone……
od RacimiR: Dzisiaj też były zamieszki w Grecji i Bułgarii oraz we włoskim Turynie, gdzie 1500 „lekarzy” zasquattowało byłą wioskę olimpijską. Ciekawe czasy…
Najfajniejsze sa powody tych zamieszek i podpalen osrodkow dla uchodzcow, kontenerow, w grecji podpalili osrodek bo zbyt wolno trwala procedura przyznawania azylu, a w bulgarii bo braklo slodyczy nutelli, generalnie takie to blahe powody.
ciekawy jestem kiedy zaczna podpalac z powodu braku mieszkan, aut, ajfonuf i bialych kobiet.
Tzn. jeszcze nie wiadomo czy to były zamieszki i jeszcze nie wiadomo czy z udziałem uchodźców i jeszcze nie wiadomo czy uczestniczył w nich jakieś osobniki po za dość silnymi kobietami z dziecmi posiadającymi spore brody jak na niewiniątka
Ciekawe czasy?
BARDZO ciekawe…
Kto ma dzieci (a może i wnuki) niechaj dziś się obawia o ich los…..
Oni nie będą mieli takiego spokojnego życia jak ich dziadkowie i rodzice ( w końcu nikt ich nie chciał wysiedlić czy zabić)…..
A w przypadku tych pokoleń, „po nowoczesnych ” – nie jest to takie pewne…..
Ta kobita 3 od lewej co to za jedna? ona do dyskusji 2 krzesel potrzebuje bo na jednym sie nie miesci. Widac bardzo dobrze sie jej powodzi na lewackim wikcie, 4 albo i wiecej obiadki dziennie sa.
Az zaluje ze sam nie zalozylem jakiejs lewackiej organizacji, zylbym jak lord, a typowy Janusz prywaciarz by na mnie pracowal 🙂
od RacimiR: Ostatnio grube feministki zrobiły performens artystyczny „smash the scale”, gdzie kijami basebollowymi i młotami niszczyły wagi, jako urządzenia nienawiści (tak, jakby na oko nie było widać, że one są zwyczajnie otyłe).
https://www.youtube.com/watch?v=ZPBfGm3fYUo
Muzułmanin – Palestyńczyk, absolwent AWF we Wrocławiu, podobno nauczyciel WF-u (?!) w jednej z wrocławskich szkół wysyłał do Miriam Shaded wulgarne groźby poprzez pejsbuka.
Kiedy Miriam ujawniła te jego maile na pejsbuku…zostało zablokowane jej konto!!!!!!
Sprawą zajmuje się policja i ABW, ale facet ponoć jest obecnie za granicą.
Dobrze byłoby tą sprawą zainteresować tą śliczną Joasię z hejtstop (tą, która zakapowała Pudziana).
Skoro w tamtej sytuacji tak sprawnie zadziałała – to i w tej powinna…. 😀
Oczywiście to żart – wiemy kim oni są, od kogo i za co biorą kasę, ale przy tej okazji może się znowu czegoś ciekawego dowiemy o nich samych?
Mam nadzieję, że Miriam już ich zawiadomiła….
W tym wywiadzie Miriam na koniec powiedziała znamienne słowa: „Ludzie obudźcie się, to jest wojna”.
Obawiam się, że ma rację…….
od RacimiR: Pani Joasia już raz olała sprawę Hansa Gielena, choć gdyby to Polak dręczył Niemkę to od razu by się tym zajęła.
Dobry artykuł , a tak nawiasem mówiąc jak nie wiadomo o co chodzi to wiadomo o co biega , dla mnie sprawa jest jasna zdelegalizować wszystkie organizacje tzw.( pozazawodowe ) które korzystają z subsydiów rządowych a zwłaszcza te które biorą kasę z zagranicy (Soros).
Dla mnie jasne jest ze takie organizacje utrzymują się z datek społecznych, szkoda ze nie ma takiego przedmiotu w szkołach jak logika ( na zdrowy chłopski rozum ) 🙂
od RacimiR: Ja to nawet bym zostawił możliwość finansowania z zagranicy (Soros) – to zdrowe dla budżetu krajowego: czysty dolar, który zostanie wydany w Polsce na towary i usługi, napędzając gospodarkę. Niech sobie dyskutują i prowadzą gazetę, to i tak tylko ośmiesza lewactwo coraz bardziej. Byle tylko trzymali się z dala od publicznych pieniędzy i różnych machlojek typu korumpowanie urzędników czy lobbing ustawodawczy. Można by też walnąć z 30% podatek od transferów zagranicznych w stronę NGO.
Cała ideologia lewacka opiera się właśnie na braku logiki. Mówiąc brzydko – wszystko co oni mówią czy piszą nie trzyma się ani kupy, ani dupy. Wystarczy średnio inteligentny polemista i posługując się właśnie prostą logiką rozbija ich bełkot w pył.
Patrząc więc z tego punktu widzenia, zaprzestanie nauczania w szkole logiki ma sens….
https://www.youtube.com/watch?v=HJBp3DlN1TU
Towarzysz Sierakowski się wysypał….
Kaczyński może mu skoczyć, bo on 90% kasy dostaje z zagranicy….
od RacimiR: We wczorajszych wiadomościach jest o tym fajny materiał i o tym NCSO. Niby toto ma mieć 60 mln budżetu – z jednej strony sporo, z drugiej strony dużo mniej, niż obecnie dostają NGO.
Budżet powinien być 0 (słownie: zero) złotych, a te 60 mln PLN lepiej przekazać na program 500+. Jako wolnościowiec jestem przeciwko rozdawnictwu pieniędzy podatników, ale jeżeli nie ma takiej możliwości, to lepiej, że ta kasa pójdzie na pampersy dla polskich noworodków niż na dalszy przyrost masy puszystej Joasi walczącej z mową nienawiści i faszyzmem…….
Dobry artykuł. A tak btw. to słyszałeś o tej akcji z szefem KP i jego „wyznaniem”?
od RacimiR: Trudno było nie usłyszeć. Swoją drogą dziwne to dla mnie – KP już od czasów PO/PSL rozpaczliwie żebrze o kasę (grożąc, że bez składek przestaną wydawać swój biuletyn), dając do zrozumienia, że mają kryzys finansowy, a tu naglę ni z gruszki ni z pietruszki pan Sławek taka zuchwała i butna wypowiedź. Matthew Tyrmand udostępnił na Twitterze fotkę Sierakowskiego, jak obżera się w drogiej warszawskiej restauracji przy lampce czerwonego wina – ot klasyczny działacz „kawiorowej” lewicy…
Proletariat pije szampana ustami swych przedstawicieli. :D:D:D
Jak wiadomo proletariat zdradził światową rewolucję, więc jego niedawni obrońcy znaleźli sobie „proletariat zastępczy” czyli wszelkiej maści dewiantów, zboczeńców i degeneratów….
I to w ich imieniu towarzysz Sierakowski obżera się tymi przysłowiowymi ośmiorniczkami popijając je winem…. :D:D:D:D
Smacznego, towarzyszu…. :D:D
Świetnie napisane. Ja jeszcze dawniej, gdy nie interesowałam się tak jak dziś polityką, nie mogłam zrozumieć, że pozarządowe organizacje dostają jakiekolwiek dotacje publiczne. No przecież są „poza rządem”? Jakoś instynktownie mi to nie pasowało i teraz uświadomiłam sobie dlaczego. Masz rację w 100%, ja bym im dała jakieś grosze, a może nawet wcale. Nie może być tak, że z moich pieniędzy opłacane są szuje, które w przyszłości, być może, mnie o coś tam zaskarżą. No i jeśli te pieniądze miałyby wypływać do KK czy na Smoleńsk, zawsze lepsze to, niż miałyby utonąć w kieszeniach lewackich bandziorów. Może faktycznie jest to pierwsza faza planu Kaczyńskiego, oby tak było. Pozdrawiam i dziękuję za ciekawe i inspirujące do myślenia, artykuły.