Pierwsze półrocze rządów PiS i opozycji KOD

kaczynskiWłaśnie mija pół roku od zaprzysiężenia rządu PiS, więc pokuszę się o małą analizę tego okresu. Siedząc w komisji wyborczej podczas wyborów parlamentarnych w październiku 2015 roku pamiętam, że z innym kolegą z komisji doszliśmy do wspólnego wniosku (oczywiście gdy na salę wchodzili głosujący, to przerywaliśmy debatę), że kto by nie wygrał to nic się nie zmieni, a POPiS ma się świetnie (raz jedni, raz drudzy, pozorując wojnę, ale nie wchodząc sobie w drogę). Ostatnie półrocze pokazało jak bardzo się myliliśmy – zmiany są ogromne, a POPiS jest już historią. Należy też przypomnieć, że gdyby na tydzień przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi liberalne media nie zaczęły intensywnie promować Adriana Zandberga i Partii Razem – do sejmu weszłaby Zjednoczona Lewica (ZLew), a PiS nie miałby większości w sejmie. Trwałaby teraz ostra walka między wszystkimi możliwymi ugrupowaniami, a nasza polityka byłaby jednym wielkim bagnem i prawdopodobnie teraz szykowalibyśmy się do przyspieszonych wyborów. Miał jednak miejsce „Efekt Zandberga” (jedna z większych ironii losu, które dotknęły Polskę) i stało się dokładnie odwrotnie – polska scena polityczna uporządkowała się w dwa potężne, przeciwstawne obozy (PiS i anty-PiS) oraz mniejsze, mało istotne partie, które próbują coś budować oddolnie (Kukiz’15, KORWiN i Razem).


marsz_kod

Najpierw o opozycji spod szyldu anty-PiS. Do wyborów parlamentarnych zostało około 3.5 roku, jest duże ciśnienie społeczne na zjednoczenie opozycji, więc na razie mamy wielki, sztuczny sojusz PO-Nowoczesna-SLD-PSL, który zrzeszył się w KOD (więc nie będę opisywał każdej partii z osobna, bo obecnie jadą na jednym wózku, nie mają programu i pomysłu na Polskę, a jedynym ich celem jest: „obalić rząd PiS – a potem się dopiero będziemy myśleć co dalej”). Wiadomo jednak, że do wyborów zdążą się jeszcze pokłócić 100 razy, bo pod płaszczykiem „obrony demokracji” chodzi im wyłącznie o stołki. Jakoś nie wyobrażam sobie Schetyny, Petru, Czarzastego i Piechocińskiego, którzy dla dobrej sprawy wystawiają wspólne listy wyborcze i nie kłócą się przy tym o „jedynki”. Do wyborów jednak daleko, więc na razie mamy sztuczne uśmiechy i poklepywanie się po plecach pod wspólnym szyldem KOD. W ostatnią sobotę Platforma Obywatelska zorganizowała wielki marsz w Warszawie, gdzie dla podbicia frekwencji zaproszono również resztę KOD. Jeżeli mowa o frekwencji – jak zwykle są ogromne rozbieżności. Policja mówi o 45 tysiącach, tyle samo podaje TVP, która policzyła wszystkich maszerujących metodą „kropkowania”. Według mnie to liczba bliska prawdy. Z drugiej strony, prezydent Warszawy Hajka Grundbaum, a także Ryszard Petru, Tomasz Lis czy Gazeta Wyborcza zgodnie podali liczbę ćwierć miliona, nie podając przy tym żadnej metodologii liczenia (zastępca pani Grundbaum dzień po marszu powiedział, że wszystkie obliczenia zutylizowano i został tylko wynik – powtarzam – dzień po marszu! Ten sam zastępca wyliczył ostatni Marsz Niepodległości na 15 tysięcy osób…) Warto też dodać, że marsz miał wiele imprez towarzyszących, np. darmowe koncerty Edyty Górniak czy Mietka Szcześniaka, gdzie każdego z słuchaczy podpięto pod aktywistów KOD. Byli „dziennikarze” Wyborczej, oddelegowani do zagranicznych mediów od razu przedrukowali tą napompowaną frekwencję jako „echa z zagranicy” (jeden przykład, ale było ich więcej). Spór frekwencyjny do dnia dzisiejszego stanowi jedną z głównych wiadomości codziennych. Reasumując sprawę frekwencji – Platforma pozwoziła ludzi z całej Polski darmowymi autobusami, marsz reklamowano w TVN/GW i innych mediach przez cały miesiąc, zorganizowano darmowe koncerty i inne imprezy, na koniec pomnożono frekwencję przez 5 i odtrąbiono wielki sukces. Ile by jednak nie było osób – widać, że formuła KOD w obecnej formie się wyczerpała. Najgorzej na tym wyszedł Grzegorz Schetyna i PO, bo oni sfinansowali całą imprezę (oczywiście z naszych pieniędzy), podstawili autobusy, a na koniec przedstawienie skradł jego rywal – Ryszard Petru, który w koszulce KOD ustawił się bliżej Kijowskiego na głównej scenie, wypychając wkurwionego Schetynę gdzieś na bok.

Główni menedżerowie „oddolnego” KODu prawdopodobnie zdali sobie sprawę, że samymi „pozytywnymi” marszami nie obalą rządu i jedyny pożytek z nadmuchiwania frekwencji to wysłanie sygnału do Brukseli, aby tamtejsi urzędasy nałożyli na Polskę jakieś miliardowe sankcje za faszyzm (z kolei Bruksela teraz ma dużo większe problemy, bo pali im się grunt pod dupami, więc nie będą w takim momencie dolewać oliwy do ognia i ryzykować resztek reputacji na wspomaganie świń odspawanych od koryta w jakiejś prowincjalnej Polsce). Prócz tego pożytek z rozdmuchanej frekwencji na marszu KOD jest praktycznie żaden, bo nadal jest to ułamek jednego procenta populacji Polski. Przykład węgierski to potwierdza – tam były nawet większe marsze opozycyjne (mimo, że Węgry mają 4 razy mniej ludności, niż Polska) i do dzisiaj Viktor Orbán ma się tam świetnie, a ichniejszemu KODowi po 2 latach protestów znudziło się „przywracanie demokracji” na ulicy.

hamas

Powtórki węgierskiej boi się polskojęzyczny KOD, dlatego przestawiono wajchę na radykalizację (czyli w KOD z ilości należy zrobić jakość, bo ilość jest gówno warta, dopóki nie przekroczy miliona, co w marszach KOD nigdy nie nastąpi). Kilka dni przed sobotnim marszem Jacek Żakowski powiedział w czerskim radiu TokFM, że KOD powinien być jak Hamas. W pierwszej chwili pomyślałem, że po aresztowaniu dilera celebrytów (Cezarego P.) – Żakowski stracił dostęp do dobrego towaru i teraz wciąga jakiś szajs, co ma efekt w postaci wygadywania bzdur na antenie. Po dłuższym przemyśleniu jednak zrozumiałem, że to celowe działanie uzgodnione z „górą”, a Żakowski (jako największy autorytet KOD) oddelegowany został do przedstawienia nowej strategii (tak samo, jak wcześniej Żakowski został oddelegowany do ogłoszenia, że alimenty Kijowskiego nie mają znaczenia, bo ma on teraz dużo ważniejsze rzeczy na głowie). Pokojowe marsze KOD nie mają sensu, bo w ich wyniku „obrona demokracji” nie posuwa się naprzód. Przyjdzie tłum emerytów-lemingów, poskaczą z Giertychem, zjedzą kiełbasę, posłuchają koncertu i grzecznie wrócą do domów. Kosztowne przedsięwzięcie (wszak za flagi i autobusy trzeba zapłacić, Natalia Szroeder i Edyta Górniak za darmo nie zagrają koncertu), a efektów brak. Trzeba zmienić taktykę, aby popchnąć sprawę do przodu, stąd właśnie ten Hamas, zresztą Żydzi wielokrotnie w historii podjudzali inne narody do rozlewu krwi. Na 90% nie będzie już tak dużego marszu KOD, ale kolejne będą dużo bardziej radykalne. Potrzebna jest krew i jakiś spektakularny incydent. Dlatego maksymalnie zwiększono moce na podjudzanie społeczeństwa i napuszczanie Polaków na siebie. W najbliższym czasie można się więc spodziewać skrajnych wypowiedzi rozlicznych „autorytetów” i nawoływania do przemocy i rozlewu krwi. Taką strategię na przyszłość przyjęła opozycja, zrzeszona w KOD, która jeszcze liczy, że uda się doprowadzić do przyspieszonych wyborów.

Z każdym miesiącem to towarzystwo zacznie się coraz bardziej spierać
Z każdym miesiącem to towarzystwo będzie się coraz bardziej poróżniać

W obliczu tego, co pisałem wcześniej – PiS musi po prostu nie dać się sprowokować i wytrzymać z rok. Wraz z upływającym czasem opozycja zamiast kreować incydenty uliczne – zacznie już myśleć o wyborach i oczywiście pokłóci się między sobą o ten sam elektorat (nie ukrywam, że z niecierpliwością czekam na ten teatr, popcorn już kupiony). Kaczyński to wie i tak też robi, ignorując ze stoickim spokojem wszystkie prowokacje (np. słowa Ryszarda Bugaja o rozstrzelaniu PiS, czy wypowiedź jednego z KODerów o zagazowaniu rządu w Auschwitz). Ja nie jestem zwolennikiem rządu PiS, ale patrzę na ten temat pod kątem zmiany, która się dokonała. Hasło „dobra zmiana” uważam za prawdziwe. Wprawdzie nadal jest nepotyzm, amatorszczyzna i wiele denerwujących rzeczy, ale poprzednicy byli w tym jeszcze gorsi. Ciężko mi znaleźć choćby jedną rzecz, w której PiS byłby gorszy od poprzedników. Są albo lepsi, albo tacy sami, czyli suma summarum – dobra zmiana. Chyba jedyne paliwo dla przeciwników PiS jest takie, że Kaczyński jest brzydszy i mniej wyjściowy od Tuska. Kaczyński działa z gracją „nocnego rzeźnika” z filmu Cobra, natomiast Tusk to szkodnik w białych rękawiczkach, czujący się przed kamerami jak ryba w wodzie, co przekłada się na bardzo dobry PR. Jednakże na formę, słowa i wygląd patrzą tylko lemingi, a świadomy Polak powinien patrzeć na czyny i realne efekty działań politycznych. Co nam z tego, że Tusk ładnie mówi przed kamerami, skoro podniósł wiek emerytalny czy podpierdzielił emerytury z OFE? Z dwojga złego wolę już niewyjściowego Kaczyńskiego. Spędziłem właśnie majówkę wśród rodziny, w której niestety większość osób, choć niegłupia – jest „urobiona” przez TVN, uchodzący u nich za wyrocznię i prawdę objawioną. Nie dało się z nimi dyskutować logicznie, nie potrafili podać ani jednego przykładu „złej zmiany” (oprócz tego, że „Kaczyński jest taki taki taki taki taki no wiesz…emm ymm… hmm…”). Gdy zobaczyli Kaczyńskiego w telewizji – wstępował w nich jakiś diabeł: przedrzeźniali go, buczeli, krzyczeli, gwizdali. Jestem przerażony jak media mogą zmanipulować całkiem wykształconych ludzi. Wolałem już jeździć po okolicznych meczach B-klasy, niż z nimi siedzieć i wysłuchiwać tego hejtu. Ja jednak nie zastosuję ich sposobu postrzegania rzeczywistości, a spróbuję przeanalizować rząd „chłodnym okiem”. Poniżej mini-analiza „dobrych zmian” oraz „remisów” w zestawieniu obecny rząd vs poprzedni rząd.


Dobre zmiany

fot: Newsweek
fot: Newsweek

Póki co nie ma żadnych spektakularnych afer gospodarczych i to chyba największy sukces tego rządu. Jedyne co opozycja ma do zarzucenia PiSowi to „ruchadło leśne” wśród obserwowanych przez twitterowe konto prezydenta Dudy. Druga największa „afera” lansowana przez opozycję to zdechły koń z Janowa Podlaskiego, tak jakby konie żyły wiecznie i wcześniej nie zdychały w tej stajni (co ciekawe, najdroższy polski koń „Pianissima” padł w końcówce rządów PO/PSL i sprawa przeszła bez echa – pewnie przeczuwał co się stanie w nadchodzących wyborach i zawczasu popełnił samobójstwo, tzw. syndrom Bartoszewskiego).

Poprzednicy kradli aż huczało, a jak kogoś złapano, to bagatelizowano sprawę i próbowano ją wyciszyć, lub „zalegalizować” wydając na szybko jakąś ustawę (np. w sprawie afery hazardowej, infoafery czy afery taśmowej, gdzie szybko wprowadzono, że dowody zdobyte nielegalnie nie mogą być brane pod uwagę przez sąd). Nie ma też spektakularnie ustawionych przetargów z ramienia publicznego, jak np. te na Euro, gdzie wykiwał nas chiński COVEC, a ogromny Polimex-Mostostal upadł. Poniżej fotka z dzisiejszego audytu sejmowego – Platforma zostawiła PiSowi „prezent” w postaci 10-miliardowych roszczeń firm budowlanych wobec skarbu państwa, zamieszczonych na długiej liście ze zdjęcia. Nie jestem fanem metod Kaczyńskiego i Ziobry, ale znając ten duet – na pewno nie przepuszczą oni potencjalnym aferzystom gospodarczym i odpowiednio ich osądzą (a nie zwalą całą winę na kelnerów, jak poprzednicy).

lista
10-miliardowe roszczenia wobec skarbu państwa po rządach PO, fot: tvp info

Kolejna „dobra zmiana” to prezydent Duda. Jedyne, co ludzie mają mu do zarzucenia to uległość wobec prezesa i bezwolność. Zgodzę się z tym w 100%, ale dokładnie taką samą marionetką był Bronisław Komorowski, w dodatku sterowany przez jakieś niejasne służby specjalne, powiązane z Rosją. W Polsce istnieje taki system rządzenia, że prezydent jest praktycznie bez żadnej władzy i pełni funkcje reprezentacyjne (tak jak np. w Niemczech), więc trudno od niego wymagać spektakularnych działań politycznych. Jeżeli chodzi o wspomniane funkcje reprezentacyjne, to wiadomo, kto je lepiej sprawuje. Duda nie jest ociężały umysłowo i fizycznie, nie miał póki co żadnej spektakularnej gafy, natomiast Bronek notował je z regularnością szwajcarskiego zegarka. Wystarczy przypomnieć „Bula”, „bigos” czy „Szoguna”, nie mówiąc już o kampanii wyborczej (suflerka Jowita, zamach krzesłem, kurczaki, obwodnica Inowrocławia czy zniknięcie obrazów, sokowirówki, kawiarki i niszczarki). Prezencji pierwszych dam nie porównam z litości i strachu przed oskarżeniem o ’body shaming’. W kwestii prezydenta nastąpiła więc ewidentna dobra zmiana.

Komorowski odznacza Kulczyka Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski
Komorowski odznacza Kulczyka Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski

Kolejna sprawa to gospodarka. Chciałem dać tą sprawę do „remisów”, ale po dłuższej analizie stwierdziłem, że Platforma była dużo większymi szkodnikami ekonomicznymi. Zarówno obecny, jak i poprzedni rząd zadłużają kraj na potęgę i musimy się modlić, aby w przyszłości nastąpił jakiś „aj waj reset” i nie musiały tego spłacać kolejne pokolenia, bo nasze dzieci i wnuki nas wtedy wyklną. W kwestii oficjalnego długu jest remis. Jednakże poprzedni rząd zrobił też potężny „dług ukryty” – ukradł pieniądze z Rezerwy Demograficznej oraz OFE (najpierw sami stworzyli OFE rękami Jerzego Buzka, potem dali gigantyczne, 7-procentowe prowizje od samej wpłaty z naszych emerytur dla zagranicznej finansjery, w międzyczasie Buzek „przypadkowo” odnalazł się jako szef Parlamentu Europejskiego, następnie w PO sami uznali że jest to system nieefektywny, a na koniec ukradli przerzedzoną prowizjami i stratami giełdowymi forsę ku aprobacie sędziego Rzeplińskiego, aby uniknąć procedury nadmiernego deficytu – oto rząd Platformy w pigułce). Inna sprawa to krytykowany program 500+. Ja nie jestem jego zwolennikiem, gdyż to socjalizm pełną gębą. Jednakże – skoro i tak Polska się zadłuża, to z dwojga złego wolę, żeby pieniądze dostały polskie rodziny, a nie jakiś Jan Bury, Jan Kulczyk czy Mosze K.

Antypolak Gross - prezydent Duda chce zabrać mu Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi RP
Antypolak Gross – prezydent Duda chce zabrać mu Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi RP

Następna „dobra zmiana” nastąpiła w kwestii kultury, historii i ogólnego światopoglądu. Odcięto się od uprawiania pedagogiki wstydu, kosztem budowania w Polakach narodowej dumy. Zaczęto współpracę z Redutą Dobrego Imienia. Powoli państwo rezygnuje z dopłat na różne „Golgoty Picnic” czy inne lewackie „instalacje artystyczne”. W modzie zaczęli być Żołnierze Niezłomni i patriotyzm, z czym mocno walczył poprzedni rząd. Cofnięto dotacje dla Gazety Wyborczej, zlikwidowano siedlisko lewactwa, czyli Radę do Walki z Dyskryminacją i Ksenofobią, cofnięto „ustawę o uzgodnieniu płci” i inne faszystowskie dżendery. Cofnięto część pieniędzy na organizacje Sorosa (od razu odciąć się całości nie dało, bo to finansowa pajęczyna, z powiązaniami międzynarodowymi). Dla mnie w kwestii światopoglądowo-historycznej bardzo dobra zmiana.

Inny plus to podejście do zwykłego obywatela, to zresztą jedna z głównych przyczyn wysokiego poparcia społecznego dla PiS. Teraz mamy 500+ i większą dbałość o „zwykłych” Polaków. Wcześniej faworyzowany były osoby powiązane z układem polityczno-salonowym, a na wszystko harowali zwykli ludzie na umowach śmieciowych, którzy byli obiektem pogardy rządu („tylko frajer pracuje za 6.000zł” – Elżbieta Bieńkowska). Platforma podniosła też VAT i kilkanaście innych podatków (choć Donald w kampanii obiecywał, że obniżą podatki), podniesiono również wiek emerytalny.

Kolejna „dobra zmiana” to prywatyzacja. PiS póki co nie sprzedał i nie planuje sprzedać żadnej dużej ani strategicznej spółki państwowej, Platforma robiła dokładnie odwrotnie – sprzedawali wszystko, co posiadało jakąkolwiek wartość, często podstawionym firemkom za ułamek realnej wartości…

Tajniak kopie spokojnego demonstranta na Marszu Niepodległości
Tajniak kopie w twarz spokojnego demonstranta na Marszu Niepodległości

Następna rzecz to inwigilacja i wykorzystywanie służb specjalnych przeciwko własnym obywatelom. Platforma nie miała sobie równych w tym względzie, inwigilowano internautów, kibiców, dziennikarzy i ich rodziny, umieszczano agentów i prowokatorów wewnątrz Marszu Niepodległości, w czasie 8-letnich rządów padła rekordowa liczba prawie 2 milionów podsłuchiwanych abonentów telefonicznych. Po utracie koryta te same osoby próbują wmówić społeczeństwu, że dopiero teraz zacznie się inwigilacja i faszyzm oraz aresztowania… Gazeta Wyborcza nawet wydała poradnik aresztowanego 🙂 Mądrzy ludzie jednak pamiętają spaloną budkę przed ambasadą, aresztowanego blogera czy Latkowskiego szarpiącego laptopa.

Na koniec najważniejsza „dobra zmiana” czyli problem młodych, opalonych siłaczy, zwanych z niewiadomych mi powodów „uchodźcami”. Poprzedni rząd (wasale Angeli Merkel) chciał przyjmować ich z otwartymi rękami, obecny rząd robi co może, aby nie przyjąć ani jednego (nawet tych 7.000 „klepniętych” na odchodne przez rząd Ewy Kopacz). Znamienna jest sprawa Karpackiego Ośrodka Straży Granicznej w Nowym Sączu – gdy media informowały o nowym szlaku „uchodźców” przez Ukrainę i Polskę – Platforma postanowiła… zlikwidować KOSG, aby przypadkiem żaden z tych „uchodźców” nie został złapany na granicy i spokojnie mogli wejść na teren Polski. Dopiero kilka tygodni temu PiS reaktywował KOSG. Według mnie sprawa „uchodźców” to największy powód dużego poparcia dla PiS. Bardzo dobra zmiana w tym temacie. Gdyby Platforma utrzymała się przy korycie, to w tym momencie kolejne autobusy z Niemiec, pełne „spuchniętych jąder” właśnie wjeżdżałyby do Polski.

Uchodźcy umilają sobie czas tradycyjną zabawą islamską
Uchodźcy umilają sobie czas tradycyjną zabawą islamską

Remisy

rzeplinskiWśród rzeczy, które zostały „po staremu” na pierwszy plan wysuwa się osławiona sprawa Trybunału Konstytucyjnego. Zaczęła Platforma Obywatelska, która latem 2015 roku wybrała sobie sędziów „na zapas”, aby móc przez zawłaszczony Trybunał blokować wszystkie możliwe ustawy PiS jako niekonstytucyjne. Nowy rząd w efekcie zaczął walić w Trybunał cepem i próbuje go zmarginalizować. Obie strony potraktowały Trybunał jak polityczne narzędzie, służące do bicia w rywala, nie widzę tu żadnej różnicy między obecnym, a poprzednim rządem. Sprawa „sędziów na zapas” to jeden z największych tematów tabu wśród sympatyków KOD, bo wtedy nic nie zrobili, a od tego wszystko się zaczęło. Obudzili się dopiero gdy PiS wykonał kontratak.

Kolejna sprawa to premier. Beacie Szydło zarzuca się, że jest uległą marionetką Kaczyńskiego. Zgodzę się z tym, ale kim niby była Ewa Kopacz? Kim był Waldemar „panie Waldku” Pawlak, albo Kazimierz Marcinkiewicz? Mamy w Polsce partiokrację, jest to pokłosie Okrągłego Stołu i Magdalenki. W rządzeniu Polską liczy się przede wszystkim ilość posłów oraz żelazna dyscyplina partyjna czy nieformalne układy poselskie. Krajem rządzi ani nie prezydent, ani nie premier, ale ten, który wydaje polecenia jak największej ilości posłów. Wiedział to już Adam Szechter-Michnik, który po pierwszej kadencji w roli posła dał sobie spokój i został nadzorcą, który jednym telefonem mógł z tylnego siedzenia wydać rozkazy do głosowania kilkudziesięciu posłom (np. ujawniona przez Palikota sprawa uznania Zbrodni Wołyńskiej za ludobójstwo). To samo robił ksiądz Rydzyk czy Tusk po ewakuacji do Brukseli. Teraz robi to Kaczyński i nagle jest wielkie oburzenie, że premier nie rządzi… Pretensję proszę kierować do twórców tego chorego systemu, a nie do premier Szydło. Remis, nic się nie zmieniło.

kaczynski2Następna rzecz to sądownictwo i prokuratura. Od niedawna całość podlega pod ministra sprawiedliwości. Wcześniej teoretycznie wszystko było „niezawisłe”, ale było tak samo polityczne jak teraz (zresztą ten zgniły układ to nietknięta spuścizna po PRL). Za Platformy byli sędziowie na telefon, mafia komornicza i bezkarność „grubych ryb”, a zwykłe i proste procesy ciągnęły się latami, potwierdzi to każdy, kto miał do czynienia z wymiarem sprawiedliwości. Teraz jest dokładnie to samo, tylko oficjalnie podlega to pod rząd.

Również bez zmian jest w podejściu państwa do kościoła. Poprzedni i obecny rząd woleli z nim nie zadzierać, finansując go hojnie. W efekcie kościół jest „państwem w państwie”, przeżartym przez korupcję i masonerię, niezdolnym choćby na krytykę lewackiego papieża Bergoglio, instytucją która potrzebuje pilnej reformy. Żaden jednak rząd nie ma jaj, żeby te reformy wymusić. Każdy dla świętego spokoju woli paść przed kościołem na kolana i kupować sobie spokój z naszych pieniędzy.

Bez zmian jest także zależność Polski od innych krajów i polityka zagraniczna. Poprzedni rząd był wasalem Niemiec i Brukseli, obecny jest wasalem USA. Oba rządy były/są też wasalem Żydów, to logiczne, bo kontrolują oni zarówno Unię, jak i USA. Chciałbym doczekać się czasów, gdy Polska stanie się znów niezależnym i suwerennym krajem, który nie będzie oglądał się na innych. Jednakże imperialne zakusy mocarstw światowych prawdopodobnie nigdy do tego nie dopuszczą, możemy więc tylko wybierać pod którymi skrzydłami chcemy aktualnie się znajdować.

Małżeństwo Lisów - beneficjenci rządów platformy
Małżeństwo Lisów – beneficjenci rządów platformy

Kolejny „remis” to nepotyzm w spółkach skarbu państwa i innych instytucjach publicznych oraz TVP. Zawsze po 1989 roku było tak, że nowy rząd wymieniał wszystkich – od prezesa po sprzątaczki. Nie inaczej zrobiła PO/PSL, nie inaczej zrobił też PiS. Jest to swoista „tradycja” demokratycznej Polski i chyba musimy się do tego przyzwyczaić. Są też w Polsce stanowiska „nie do ruszenia” ani przez jednych, ani przez drugich, np. Emil Wąsacz w zarządzie Stalexportu Autostrady Małopolskiej. Ten szkodnik przyspawał się tak mocno do koryta, że nic nie jest w stanie go usunąć, nawet Kaczyński. Mały plusik dla PiS jest taki, że ostro opodatkowali odprawy, które na odchodne pobierali wywalani na bruk pracownicy. Od tego momentu powyborcze wymiany kadrowe przynajmniej będą mniej kosztowne dla budżetu.

To cała lista „dobrych zmian” i „remisów” które przyszły mi do głowy. Nie potrafiłem dopatrzyć się żadnej „złej zmiany” – nie z sympatii dla PiS, ale po prostu wszystko co znalazłem – już wcześniej było „zastosowane” przez ich poprzedników, więc wychodził remis. Jeżeli ktoś jednak coś w tym temacie wymyśli – chętnie poczytam o tym w komentarzach na dole.


Podsumowując, polska polityka okopała się na dwóch przeciwnych biegunach. Bardzo trudno obecnie nie popierać żadnej z tych dwóch stron. Kukiz’15 niestety się posypał (właśnie odszedł Liroy), KORWiN nie wszedł do sejmu, podobnie jak Partia Razem (to akurat dobrze). Jakkolwiek by nie chcieć – jesteśmy skazani na PiS albo na anty-PiS, trzeciej możliwości na obecną chwilę nie ma. Uważam, że to niedobrze, ale jeśli mam wybierać między złem a złem (jak bohaterowie literaccy z epoki romantyzmu), to zdecydowanie wybieram PiS. Trwam jednak 'w bulu i nadzieji’, aby wkrótce urosła w siłę jakaś inna partia prawicowo-konserwatywna, na bazie Kukiza, Korwina, Brauna i narodowców. Póki co niech już będzie ten PiS, a Platforma powinna zostać rozliczona i odpowiednio osądzona za swoje szkodnictwo i zmarnowanie tysięcy szans dla Polski.

PS: Pisząc ten tekst słuchałem sobie w tle audytu rządów PO/PSL, który pewnie będzie głównym tematem najbliższych dni. Włos się jeży na głowie, moje zdanie o poprzednim rządzie jeszcze się pogorszyło i gdybym miał pisać ten tekst od nowa, to jeszcze bardziej skrytykowałbym Platformę. Prawdopodobnie w odpowiedzi na audyt pojutrze syjonistyczne agencje finansowe obniżą Polsce ratingi. Co ciekawe – Platforma również zrobiła podobny audyt po przejęciu władzy, głównym jego efektem był… dorsz za 8,16zł.

RacimiR, 11.05.2016

Giertych i Niesiołowski na balkonie podczas ostatniego marszu KOD - obaj kiedyś byli przyjaciółmi Kaczyńskiego, jeden z LPR, drugi z ZChN
Giertych i Niesiołowski na balkonie podczas ostatniego marszu KOD – obaj kiedyś byli przyjaciółmi Kaczyńskiego, jeden z LPR, drugi z ZChN, fot: wpolityce.pl

3 thoughts on “Pierwsze półrocze rządów PiS i opozycji KOD”

  1. faFafaszysta

    mnie najbardziej zniszczylo jak M.Kaminski od sluzb mowil ze po tragedii smolenskiej do ambasady w moskwie zglosil sie koles, ktory mial jakies info dotyczace mozliwosci zamachu. Ambasada przekazala jego dane ruskim. Dopoki ludzie odpowiadajacy za takie rzeczy beda chodzic po wolnosci to nic sie nie zmieni. Taki stan rzeczy zabija wiare w normalne panstwo

  2. Z jedną uwagą: Kukiz’15 się nie posypał. Liroy nie odszedł z Kukiz, tylko ze stowarzyszenia.
    Oto jego oświadczenie:

    Niepotrzebne zamieszanie medialne po publikacji jednego z tygodników przypomina komunikaty agencji TASS lub Radia Erewań. Pragnę wszystkich uspokoić, że nadal pracuję aktywnie w klubie sejmowym Kukiz’15.

    Zrezygnowałem z członkostwa w Stowarzyszeniu na rzecz nowej konstytucji Kukiz’15 aby skupić się na rozwoju projektów, którymi zajmuję się od dawna. Chodzi o lokalne problemy i rozwój regionu świętokrzyskiego oraz takie zagadnienia, jak cyfryzacja administracji, partycypacja obywatelska, e-voting czy medyczna marihuana.

    Należę do kilku stowarzyszeń o charakterze lokalnym i ogólnopolskim. Każde ma własne cele i metody działania. Sensem Ruchu Kukiza jest nadanie im synergii.

    Byłem i jestem w Ruchu Ķukiza, który chce zmieniać Polskę. Jest wiele dróg realizacji przyjętej przez nas Strategii. Zamierzam skupić się na skutecznej realizacji naszych posulatów.
    PL-M”

    od RacimiR: Mimo wszystko Kukiz’15 to za dużo indywidualistów i ciężko mówić o nich jako spójnej całości, każdy ciągnie w swoją stronę. Z jednej strony tak powinno być i to główny efekt JOW, z drugiej strony – przy żelaznej dyscyplinie i wodzostwie w innych partiach – takie coś nie ma szansy się wybić.

  3. Janów Podlaski – to tam się ważą losy Polski, ba, nawet świata. Taki przynajmniej jest przekaz ubeckich mediów. O koniach słyszę wszędzie – w pracy, w sklepie, na imieninach….. Trzeciorzędne wydarzenia są urastają do wydarzeń newralgicznych. To tylko daje pogląd jak duży wpływ na mózgi mają te wszystkie pedałeny24.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top