Podsumowanie 1 tury wyborów prezydenckich, cz.1

Za nami pierwsza tura wyborów prezydenckich. W głosowaniu wzięło udział 67% uprawnionych. Do drugiej tury przechodzą Rafał Trzaskowski (31.36%) oraz Karol Nawrocki (29.54%), pozostałych 11 kandydatów w niedzielę już zakończyło rywalizację. Druga tura odbędzie się 1-go czerwca. Zanim przejdę do poszczególnych kandydatów- chciałbym napisać kilka słów o znaczeniu i „wadze” tych wyborów. Wszyscy politycy i publicyści przekonują, że mają one gigantyczne znaczenie. Lewicowcy krzyczą, że jeśli nie wygrają to Polska zmieni się w jednego wielkiego Hitlera. Z kolei konserwatywni socjaliści z PiS oraz prawica ostrzegają, że wygrana Trzaskowskiego to koniec Polski i domknięcie układu, w którym Donald Tusk będzie mógł zrobić absolutnie wszystko i nikt mu w tym nie przeszkodzi. Prawda jest taka, że pod względem władzy prezydent Polski nie ma zbyt wiele do powiedzenia. W teorii jest on głową państwa i zwierzchnikiem sił zbrojnych, w praktyce bez poparcia rządu niewiele on może. Polska obecnie rządzona jest przez tzw. „demokrację walczącą”, w której premier przy pomocy „silnych ludzi” może zrobić co mu się podoba, nawet bez większości sejmowej, a co dopiero prezydenta. Wystarczy przypomnieć przejęcie TVP czy prokuratury, gdzie nikt nie głosował za tym w sejmie, więc tym bardziej nikt nie pytał o zdanie Andrzeja Dudy. Zatem układ domknięty jest już od 13.12.2023. Prezydenckie weto to martwy przepis, bo rząd najbardziej kontrowersyjne „reformy” przepycha kolanem na rympał poza sejmem, więc prezydent nie ma nawet formalnej możliwości złożenia weta wobec dekretów czy uchwał urzędniczo-ministerialnych. Rola prezydenta Polski w praktyce ogranicza się jedynie do możliwości ułaskawiania skazanych, cała reszta jego władzy to rzeczy mało istotne, dodatkowo zmarginalizowane przez obecny „ustrój”. Dlaczego więc wszyscy (z obu stron barykady) krzyczą, że te wybory są najważniejsze z wszystkich i to być albo nie być dla Polski? Odpowiedź jest prosta- bo wszystkie poprzednie też takie były i wszystkie kolejne też takie będą. Żyjemy w czasach tabloidacji i codziennie musi być nowa sensacja, a ludzie mają pamięć muszki owocówki i przeszłość się nie liczy. Każdego dnia mamy do czynienia z największą sensacją i aferą, rekordem zimna/ciepła, przeczołgiwaniem i miażdżeniem, a „tego jeszcze nie było” to najpopularniejszy nagłówek na portalach. Ja uważam, że pod względem realnych  zmian w strukturach władzy obecne wybory są mało ważne. Jeżeli wygra Nawrocki- nie zmieni się nic (nie będzie miał co wetować poza byciem „wsadzanym na minę” przez jakieś tuskowe dwubiegunowe ustawy z kijem i marchewką typu „tarcza wschód”, ewentualnie ułaskawi on kilka osób, czyli będzie robił to samo, co Andrzej Duda). Jeżeli wygra Trzaskowski to przyszli skazani przez 'niezawisłe’ sądy (o ile tacy będą) wykorzystają patent zagraniczny, opracowany przez Giertycha i Gawła, kontynuowany przez Romanowskiego, przez co też nic wielkiego się nie stanie. Rząd z Trzaskowskim na pewno będzie próbował „legalizować” swoje rympały z ostatnich 17 miesięcy, żeby uchronić się przed reperkusjami po potencjalnej utracie władzy w przyszłości. Problem w tym, że niewiele im o da, bo żelazną zasadą prawa jest to, że nie działa ono wstecz. Zatem podsumowując- wyniki wyborów niewiele zmienią pod względem umocnienia i lub osłabienia władzy obu wojujących plemion- realna władza pozostanie w rękach Tuska.

Wybory prezydenckie nie są jednak całkowitym bzdetem dwóch ważnych powodów. Po pierwsze- gdyby wygrał Trzaskowski to rząd paradoksalnie straci potężną broń, czyli możliwość zwalania winy za własną nieudolność na kogoś innego. Jest to ważne dla utrzymania w ryzach żelaznego elektoratu KO. Obecnie ekipa Tuska ma dwóch nadwornych winowajców swojej niekompetencji, czyli Andrzeja Dudę i na ławce rezerwowych „koalicjantów” z PSL. Gdy ktoś zapyta kogokolwiek z KO dlaczego ze 100 konkretów Tuska zrealizowano tylko 14 i pół- odpowiedź jest zawsze taka sama: „my byśmy już dawno zrealizowali wszystkie 100, ale nawet nie próbowaliśmy, bo Duda lub PSL by i tak to zablokowali„. Jest to oczywiście idiotyczna wymówka, ale KODziarom i widzom TVN24 to wystarczy. Gdyby wygrał Trzaskowski to karta wielokrotnego użytku pod tytułem „zwal winę na prezydenta” zostanie Platformie trwale zabrana (z kolei na PSL też coraz trudniej zwalać, bo ich reputacja jest obecnie żadna). Po drugie i najważniejsze- wybory prezydenckie są istotne, gdyż są one najbardziej wiarygodnym sondażem opinii publicznej. Sondaże publikowane przez media można potłuc o kant dupy (np. w ostatnim miesiącu były takie kwiatuszki, gdzie przewaga Trzaskowskiego nad Nawrockim wynosiła 15%, ostatecznie było to niecałe 2%). Przy urnach przeprowadzamy plebiscyt wzorcowy, najlepszy z możliwych, a znaczna część głosów prezydenckich to był plebiscyt dotyczący oceny dotychczasowych działań rządu (stąd też kiepski wynik Trzaskowskiego).

Ja wybory dzielę na dwa rodzaje: ważne (parlamentarne i samorządowe, czyli te z realną władzą zwycięskich kandydatów) oraz pomocniczo-plebiscytowe (prezydenckie i do europarlamentu), gdzie zwycięzca(y) nie zyskują realnej władzy politycznej, ale ich wynik może rykoszetem wpłynąć na siłę rządu i kolejne wybory parlamentarne.

Druga tura dopiero przed nami, więc nie ma sensu się przesadnie rozpisywać na temat sytuacji po 1-szym czerwca. Na pewno jednak potencjalna wygrana Nawrockiego znacznie osłabiłaby obecny rząd (w dodatku zaczęliby wszyscy się żreć między sobą i szukać winnych, zresztą już teraz jest tego zalążek, np. coraz głośniejsze marudzenie prorządowych 'niezależnych ekspertów’, że trzeba było wystawić Sikorskiego). W efekcie porażka Bążura mogłaby nawet zaowocować przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi. Z kolei potencjalna wygrana Trzaskowskiego utrzymałaby obecny stan rzeczy. Z jednej strony byłoby to fatalne dla Polski (dalsza wasalizacja względem Brukseli, nie wspominając o złodziejstwie i deficycie), ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Sytuacja w Polsce jest obecnie napięta, jak plandeka na żuku. Plandeka ta pęknie w czerwcu (niezależnie, kto wygra wybory). Czekają nas podwyżki cen energii i innych dóbr, imigranci, zapaść finansowa służby zdrowia i wiele innych przykrych, nieuchronnych czynników, wpływających na życie codzienne Polaków. Po 2.5 roku takiej pogłębiającej się degrengolady będą oni tak doświadczeni „pełnowładcą” Tuskiem, że zostanie mu maksymalnie 20% wyborców, co jest bardzo dobrą wiadomością. Niestety aby to się stało- do 2027 cofniemy się w rozwoju, oczywiście w przypadku zwycięstwa Trzaskowskiego, które jest pod dużym znakiem zapytania.

Ja wszelkie sondaże traktuję z dużym przymrużeniem oka. Moja zwyczajowa reakcja na sondaż zlecony dla mediów to popularny związek frazeologiczny, używany na Śląsku, czyli: „ja, mhm„. Sondażownie „profesjonalne” w żaden sposób nie odpowiadają za swoje błędy, więc mogą publikować co im się podoba (także „wyniki” na zamówienie partyjne). Gdy się pomylą- nic im nie grozi, poza krótkotrwałą utratą reputacji i kpiną społeczeństwa, które po tygodniu o wszystkim zapomni. Jest jednak jedna, nieoczywista kategoria sondaży, które są całkiem wiarygodne. Mam na myśli firmy bukmacherskie, których w Polsce jest dosyć dużo (ostro konkurują między sobą) i poza główną kategorią działalności (sport) niemal wszystkie oferują również zakłady polityczne. Bukmacher MUSI wystawić realne kursy prawdopodobieństwa, bo w przeciwnym razie pójdzie z torbami. Z powyższych przyczyn w kampanii wyborczej olałem sondaże „profesjonalne”, ale co kilka dni śledziłem kursy bukmacherskie (te dotyczące ostatecznego zwycięstwa w drugiej turze). Tam przed pierwszą turą królował Trzaskowski. Za każdą złotówkę postawioną na niego można było wygrać jedynie (w zależności od dnia i firmy) między 1.40 a 1.65 zł (minus marża i podatek, czyli ostatecznie nagroda byłaby niemal zerowa). Kursy na Nawrockiego wahały się między 2.30 a 2.80, reszta kandydatów to już przepaść. Z dużym zdziwieniem zajrzałem tam po wynikach pierwszej tury. Role się odwróciły. Teraz więcej można zarobić stawiając na Trzaskowskiego (od 2.0 do 2.15), niż Nawrockiego (1.7-1.8), czyli bukmacherzy dają dziś większe szanse Nawrockiemu (około 51% głosów). Dla jasności- nie namawiam nikogo do hazardu (a wręcz odradzam), a kursy polityczne można sprawdzić bez zakładania konta.

Jedno zdanie o komisji wyborczej- znów w niej byłem (nieprzerwanie od 2015) i wszystko poszło świetnie- wybory prezydenckie są najłatwiejsze z wszystkich pod względem technicznym (jedna, niewielka karta). Już o godzinie 0:15 ostatecznie wyszedłem z urzędu miasta (dałoby się nawet wcześniej, ale niektórzy chcieli mieć dodatkowy dzień wolnego w pracy, a ten nie przysługuje, gdy komisja skończy robotę przed północą). Szkoda tylko, że honorarium dosyć niskie (w dodatku za drugą turę pomniejszone o 25%), ale skoro chętnych nie brakuje to po co mają podnosić gażę.

Tyle tytułem wstępu, poniżej oficjalne wyniki pierwszej tury, a pod nimi moje krótkie spostrzeżenia na temat poszczególnych kandydatów.


Miejsce 13- Marek Woch: 18.338 głosów (0.09%)

Trudno mi cokolwiek o nim napisać, zapamiętałem go jedynie z tego, że często wspominał o swoich umiejętnościach hydraulicznych.


Miejsce 12- Maciej Maciak: 36.371 głosów (0.19%)

Kontrowersyjna postać, sympatyk Rosji i Putina (i to oficjalny, nie tak jak wszyscy spoza koalicji rządowej, którzy z automatu według „liberałów” są ruskimi onucami). Jego wynik mówi sam za siebie. Nie wiem, jakim cudem zebrał wymagane do startu podpisy.


Miejsce 11- Artur Bartoszewicz: 95.640 głosów (0.49%)

Szczerze mówiąc- nie wiem kto to jest i nie chce mi się sprawdzać, wolę poświęcić czas na dłuższe opisanie kandydatów, którzy osiągnęli lepsze wyniki.


Miejsce 10- Marek Jakubiak: 150.698 głosów (0.77%)

Znany i lubiany wśród konserwatystów, ale też nie traktowany przez nich poważnie, gdy przychodzi do głosowania. Z jednej strony- kiepski wynik, z drugiej strony w 2020 roku miał raptem 0.17%, czyli można powiedzieć, że poprawił swój wynik wyborczy o 450% 🙂 Ciekawostką jest fakt, że jest to jedyny w stawce człowiek Pawła Kukiza, przy czym sam Kukiz oficjalnie poparł… Sławomira Mentzena. Ja osobiście lubię Jakubiaka i nie obraziłbym się, gdyby został prezydentem, ale ma on jedną cechę, na którą jestem wyczulony. Mianowicie jego wiedza na niektóre tematy jest niska, ale mimo to zgrywa on eksperta od wszystkiego, a swoje braki próbuje maskować pewnością siebie i sztuczkami erystycznymi. Tę cechę oczywiście posiada wielu innych polityków (zwłaszcza z KO), ale od polityka którego lubię oczekiwałbym większej wiarygodności.


Miejsce 9- Joanna Senyszyn: 214.198 głosów (1.09%)

Dziwna postać. Komunistka, obecnie skłócona z innymi post-PZPRowcami typu Czarzasty, która „od zawsze” przewija się przez politykę. Startuje w niemal każdych możliwych wyborach z mieszanymi sukcesami (niekiedy zostaje posłanką lub europosłanką, innym razem nie). Wylansowała się na debatach, grając rolę wesołej babci, która nie ukrywa, że nie ma ani programu, ani szans na wygraną, ale mimo to świetnie się bawi. Dużo głosów od małolatów, którzy zagłosowali na nią dla jaj. Dla prawicy najlepiej byłoby, gdyby na bazie „sukcesu” założyła jakąś głupkowatą partyjkę z poparciem 1% i wystartowała w wyborach parlamentarnych, marnując głosy lewaków na nią oddane.


Miejsce 8- Krzysztof Stanowski: 243.479 głosów (1.24%)

Krzysztof Stanowski wystartował nie dla zwycięstwa, ale po to, aby od wewnątrz pokazać kulisy kampanii wyborczej i świetnie mu się to udało. Dzięki niemu poznaliśmy didaskalia zbierania oraz przekazywania i liczenia podpisów, ukazał on liczne „smaczki” kampanii, o których bez niego nie dowiedzielibyśmy się, on też nagrał i upublicznił „negocjacje” (jak się potem okazało bezskuteczne) sztabów kandydatów z przedstawicielem TVP na temat zmiany prowadzącej debatę Doroty Wysockiej-Schnepf (korespondencyjna wojna Wysockiej ze Stanowskim trwa do dziś, na niekorzyść tej pierwszej, która pogrąża siebie, ale też telewizję oraz całą partię, którą popiera). Stanowski zaprosił też do siebie wszystkich innych kandydatów (tylko Trzaskowski odmówił), z którymi przeprowadził wielogodzinne rozmowy, gdyż media „czystej wody w likwidacji” wbrew swojej „misji” tego zrobić nie raczyły, stąd realna debata prezydencka z możliwością dłuższych wypowiedzi toczyła się wyłącznie w Kanale Zero. Oczywiście Stanowski to nie filantrop, który zrobił to wszystko dla misji społecznej, gdyż dzięki swojemu udziałowi w wyborach rozbudował się zasięgowo, biznesowo i wizerunkowo. Ponad rok temu, na starcie Kanału Zero przewidywałem, że będzie to bardzo udany i wpływowy projekt, tak też się stało. Dziś Kanał Zero jest projektem, który w kategorii youtube ośmieszył korporacyjną konkurencję, z tej okazji „eksperci” mają obecnie tzw. pękające dupy i dla usprawiedliwienia swojej beznadziei i niskiej widowni stosują koronny argument, czyli ich nikt nie ogląda bo są „elytą”, a Stanowskiego ogląda plebs i idioci (kończy się to tak, że Stanowski nagrywa o ich lamentach kolejne filmiki, bijące rekordy oglądalności, teraz ponoć nagrywa coś o Michniku i Giertychu, pewnie Schnepf też znów będzie). Prawda jest taka, że ludzie oglądają Stanowskiego, bo jego programy są ciekawe, natomiast programy „niezależnych ekspertów” są nudne i wystarczy spojrzeć na skład osób w studiu, aby bez włączania wiedzieć co będzie mówione, więc po w ogóle co tracić na to czas?

Minusem kampanii Stanowskiego jest to, że w kolejnych wyborach może on znaleźć naśladowców wśród innych youtuberów,  influencerów i freak-fighterów, przez co kolejna kampania wyborcza może zmienić się w cyrk z dodatkiem marketingowego lokowania produktów (aczkolwiek to zjawisko pewnie i tak by powstało nawet bez Stanowskiego).


Miejsce 7- Magdalena Biejat: 829.361 (4.23%)

Kiepski wynik: milion głosów mniej, niż otrzymała jej partia Nowa Lewica w parlamentarnych w 2023 (aczkolwiek wtedy w jej strukturach była jeszcze Partia Razem Zandberga). Niespodzianki jednak nie ma, bo każdy potencjalny jej wyborca zadał sobie wcześniej pytanie: „Po co mam głosować na Biejat, skoro mogę od razu na Trzaskowskiego?„. Z drugiej strony wynik Biejat jest dwukrotnie lepszy, niż osiągnął Biedroń w prezydenckich w 2020, więc klęski nie ma.

Biejat tylko raz zaznaczyła swoją obecność, chodzi oczywiście o debatę w Końskich i dziarskie zabranie Trzaskowskiemu tęczowej flagi (którą oddał bez słowa ze wzrokiem wpatrzonym w ziemię). Trudno powiedzieć, czy było to wcześnie ustalone i jaki przyniosło efekt (lewaki i tak w drugiej turze zagłosują na Bążura, ale być może jakiś procent dzięki tej fladze strzeli focha i w ogóle nie pójdzie głosować, z drugiej strony oddanie flagi być może przysporzy trochę konserwatywnych głosów Trzaskowskiemu).

Oprócz akcji z flagą Biejat była w tej kampanii sumienną „rozprowadzaczką” Trzaskowskiego, z którym ma praktycznie takie same, dosyć wąskie poglądy (Bruksela i Soros, reszta to faszyzm). Rozprowadzała go tak, jak kolarze drużynowi na dużych wyścigach, którzy ciężko pracują dla swojego lidera, tworząc mu tunel aerodynamiczny i blokując rywali, aby przed finiszem (drugą turą) zjechać na bok i pozwolić liderowi na skuteczny sprint końcowy.

Biejat według mnie jest „bezpłciowa”- nie zdziwiłbym się, gdyby był to chiński robot AI, ustawiony na niski poziom odchyłów od wzorcowego zachowania. Miła, uśmiechnięta, niekontrowersyjna, ale też nijaka, przewidywalna i nudna, przez co raczej nie zrobi większej kariery w polityce, a mijająca kampania była szczytem jej popularności, z czasem będzie tylko gorzej. Jedyny moment, gdzie pokazała pazur to wspomniana tęczowa flaga w Końskich, z kolei w innej debacie dostała mocno po łapach od Zandberga, gdy ten celnie zarzucił jej partii, że przehandlowali lewicowe ideały za stołek dla Czarzastego (pewnie jej się to będzie śniło po nocach do końca życia).

Właśnie te słowa Zandberga w ostatecznym wyniku wyborczym wywindowały go miejsce wyżej od niej, co było bardzo ważne w bratobójczym pojedynku dwóch partii lewackich, konkurujących o ten sam elektorat (pisałem o tym w jednym z poprzednich tekstów). W efekcie Nowa Lewica już może zacząć negocjować z Tuskiem warunki aneksji, bo wkrótce zostanie jedną z niezliczonych frakcji KO, z których najbardziej zbliżona to „Inicjatywa” Barbary Nowackiej. Chodzą słuchy, że po Czarzastym nowym prezesem Lewicy miałby zostać Gawkowski, który już teraz jest jedną nogą w KO, co tylko uprawdopodabnia taki scenariusz do maksimum.


Miejsce 6- Adrian Zandberg: 952.832 głosów (4.86%)

Niezły wynik (dostał 19.7% od wyborców w wieku 18-29, co dałoby mu drugie miejsce i drugą turę, gdyby tylko najmłodsi mogli głosować), najważniejsze to zajęcie wyższego miejsca od Biejat, co wkrótce zaowocuje sondażową „mijanką” Partii Razem i Nowej Lewicy. Moje podejście do lewaków jest powszechnie znane, ale akurat do Zandberga mam pewien rodzaj sympatii. Ja spośród polityków na lewo od Konfederacji potrafię (nie dla jaj) słuchać tylko dwóch osób: Kaczyńskiego i Zandberga, cała reszta nudzi mnie maksymalnie po 3 minutach. Wystarczy powiedzieć, że odsłuchałem całą, około 3-godzinną rozmowę Zandberga ze Stanowskim i nie dość, że dobrnąłem do końca bez znudzenia, to nawet mi się podobała (oczywiście w kluczowych sprawach jak imigracja czy aborcja miotał się, jak węgorz).

Problem z Zandbergiem jest taki, że on nie tylko z tembru głosu i wyglądu przypomina niedźwiedzia. Mianowicie jest to zwykły leń, który z sukcesami uaktywnia się w kampaniach wyborczych, a potem zamiast przekuwać to na siłę partii- zapada w zimowy sen (czyli popija jarmużowe latte na Placu Zbawiciela). Czas leci, a on politycznie od 10 lat stoi w miejscu, bo w okresach pomiędzy wyborami gdzieś znika.

Teraz ma kolejną szansę, aby coś zbudować, ale zobaczymy, czy mu się będzie chciało. Na pewno ma liczne cechy, które pożądane są w polityce. Gdyby niespodziewanie wziął się do roboty- Partia Razem mogłaby wyrosnąć na polityczną siłę nr4 (za KO, PiS i Konfederacją). W kampanii Zandberg był bardzo krytyczny wobec rządu i Donalda Tuska (głównie szeroko pojętego  złodziejstwa i braku spełniania obietnic), a kluczowe jest teraz pytanie- czy nadal tak zostanie, wszak Zandberg i Tusk mają niemal takie same poglądy, o 180 stopni różnią ich jedynie dwie rzeczy: podejście do spraw izraelsko-palestyńskich oraz wspomniane podejście do złodziejstwa i nieudacznictwa obecnego rządu. Szanse na to, że obaj panowie w przyszłości się dogadają szacuję na 50%. Dla prawicy lepiej, żeby się nie dogadali, bo to znacznie ułatwiłoby Tuskowi stworzenie kolejnego rządu.


Miejsce 5- Szymon Hołownia: 978.901 głosów (4.99%)

O tym gamoniu muszę trochę dłużej się rozpisać, bo po pierwsze- tak głupkowatej kampanii jeszcze nie widziałem, a po drugie- jest to jedna z ostatnich okazji napisania o Hołowni, który powoli będzie musiał zejść ze sceny politycznej (on chętnie zostałby w błysku fleszy, ale tak jak w starych filmach i bajkach- z boku sceny zaraz ukaże się ręka, trzymająca zakrzywioną na końcu laskę i zgarnie go za kurtynę). Pan Szymon to bezapelacyjnie największy przegrany tych wyborów, w dodatku nie sprzyjała mu matematyka (4.99% to jednak nie 5, a 978 tysięcy głosów to nie milion). W porównaniu z wyborami prezydenckimi w 2020 roku (gdy zajął 3 miejsce)- stracił 1.7 miliona, czyli niemal 2/3 wyborców.

Hołownia to typowy manipulant w białych rękawiczkach i arogancki cwaniak. Gdyby odwiedził go Siwy z „Chłopaków nie płaczą”– za skalę cwaniactwa kazałby mu zapłacić nie 30, ale co najmniej sześćdziesiątkę. Cwaniacy mają zawsze taki sam cykl życia: najpierw szturmem zdobywają sympatię, ale tracą przy bliższym poznaniu. Hołownia, gdy był świeży- zdobył w 2020 roku 13.87% głosów, potem trochę zniknął na 2 lata, następnie w 2023 roku razem z PSL ich Trzecia Noga (z błogosławieństwem Tuska) zdobyła 14.4%, a po 13.12.2023 zaczęła się równia pochyła. Ludzie zobaczyli, że on poza gwiazdorzeniem nic sobą nie reprezentuje. Jego poglądy to największa niewiadoma z wszystkich kandydatów. U Trzaskowskiego (który również nie słynie z trwałości wyznań) wiemy chociaż tyle, że zawsze będzie podążał za europejskim głównym nurtem i Sorosem, przez co jest on w miarę przewidywalny. Z Hołownią z kolei jest totalna loteria, nikt nie potrafi przewidzieć jego aktualnych poglądów na żaden temat (z których najbardziej palące to aborcja, CPK, Trump czy imigranci).

Kampania Hołowni była groteskowa. Miał on to samo zadanie co Biejat- być kolarskim „rozprowadzaczem” Trzaskowskiego i jako „konserwatysta” oddelegowany był na linię odbierania głosów Mentzenowi. Hołownia lizał tyłek Trzaskowskiemu niemiłosiernie (także po ogłoszeniu wyników exit pool, gdy jako pierwszy, zaraz po godzinie 21 oficjalnie poparł Bążura w drugiej turze bez żadnych, nawet pozornych negocjacji i warunków). Popełnił on jednak dwa gigantyczne błędy, które w efekcie odstraszyły sporo ludzi od Dupiarza. Pierwszy to historia powyższego zdjęcia. Sławomir Mentzen skrytykował Hołownię za zaproszenie nielegalnych imigrantów do budynku sejmu. Hołownia powinien to zignorować, ale zdecydował się wytoczyć Mentzenowi proces w trybie wyborczym. „Wolne i niezależne” sądy wydały kuriozalny wyrok: Mentzen musiał przeprosić Hołownię, gdyż imigranci ze zdjęcia wprawdzie siłą, nielegalnie przeszli przez granicę z Białorusią (co potwierdziła bodajże sorosowa Fundacja Ocalenie, którą trudno posądzić o sympatie prawicowe), ale w momencie robienia tego zdjęcia nie byli już nielegalni, bo wcześniej państwo polskie (nie wiadomo na jakiej podstawie) zalegalizowało ich pobyt w Polsce. Dlatego nie wolno ich nazywać nielegalnymi imigrantami. Wyborcy Mentzena (który zmuszony był przeprosić i o którego elektorat Hołownia miał zawalczyć, zwłaszcza na drugą turę) dostali więc komunikat, że Hołownia nie dość, że wpuścił nachodźców do sejmu, to jeszcze wcześniej ktoś z władzy porozdawał im dokumenty legalizacyjne na nieznanych warunkach. Wyborcy Mentzena w naturalny sposób nabrali tym samym odrazy do Hołowni i w drugiej turze chętniej skierują się ku Nawrockiemu.

Drugi, jeszcze większy babol kampanijny Szymona Hołowni dotyczy debaty w Końskich (tej w sali gimnastycznej, bo była jeszcze druga na Rynku). Początkowo mieli w niej wziąć udział tylko Nawrocki i Trzaskowski. Ten drugi (nie lubiący nagłych zmian i presji) właśnie pod ten wariant 1vs1 był od początku przygotowywany przez sztabowców, PRowców i psychologów. Wszystko było fajnie (z punktu widzenia obozu rządzącego), ale Hołownia, wykorzystując resztki swojej autonomii niespodziewanie ogłosił w dniu debaty, że on też się na nią wybiera, co uruchomiło całą sekwencję nieprzewidzianych (i jak się potem okazało- fatalnych dla obozu rządzącego) wydarzeń. Gdyby Hołownia został tego dnia w domu, to najprawdopodobniej w Końskich debatowałoby tylko dwóch głównych faworytów. On jednak nagle stwierdził że jedzie. Rządowi głupio było w tej sytuacji wysłać własnego marszałka na drzewo, bo wtedy śmiechom prawicy nie byłoby końca, a koalicja KO z TD zawisłaby na włosku, więc zgodzono się na ultimatum Hołowni i jego udział w debacie. Sytuacja tego dnia była bardzo dynamiczna. Pozostałe sztaby stwierdziły, że skoro Hołownia weźmie udział, to ich kandydat też jedzie do Końskich. Zdezorientowane siły rządowe 2 godziny przed debatą wydały komunikat na Twitterze, że zapraszają wszystkich kandydatów (co jest osobnym skandalem, bo zaproszenia powinny być wysłane oficjalnie i znacznie wcześniej, ale Hołownia wsadził swoich szefów na minę). W debacie nie wzięli udziału Mentzen i Zandberg, gdyż mieli na ten wieczór zaplanowane spotkania w terenie i dowiedzieli się o wszystkim zbyt późno (w efekcie ich elektorat jest zły na rząd i jego przedstawiciela w wyborach, że ich ulubiony kandydat nie został dopuszczony do debaty). Z powodu fatalnej organizacji i braku czasu problemy z wejściem na debatę miało kilku innych kandydatów (m.in. Stanowski i Jakubiak), którzy musieli wepchać się siłą do budynku, a filmiki z awantur z ochroną obiegły internet. W samej debacie bardzo źle wypadł Trzaskowski, który był przygotowany tylko na starcie z Nawrockim, a ostatecznie rywali było więcej (plus wspomniana akcja z flagą Biejat). Od tego czasu jego sondaże zaczęły spadać. Kolejnym skandalem są kwestie formalne związane z organizacją debaty. Do dziś nie wiadomo, kto ją organizował- sztab Trzaskowskiego, czy TVP (jedni i drudzy twierdzą, że to nie oni, ale przecież debata sama się nie zorganizowała). Obie wersje są nielegalne, bo jeżeli był to sztab to z jakiej racji TVP zapłaciła za salę, prowadzącą i produkcję sygnału. Jeżeli jednak organizatorem była TVP to z jakiej racji zaprosili najpierw tylko dwóch kandydatów (resztę pod presją dopiero 2 godziny przed startem) i z jakiego klucza wybrano telewizje prywatne, które mogły tam się również pojawić (TVN i Polsat, a Republice odmówiono). Mam nadzieję, że zostanie to wyjaśnione w przyszłości, z oczywistych względów wcześniej musi zmienić się rząd i prokuratura. Cały ten ambaras jest z winy Hołowni. Miał on w tych wyborach pomagać Trzaskowskiemu, ale do końca się to nie udało z powodu jego gwiazdorzenia. Hołownia lizał mu rów przez całą kampanię, ale też wsadził go i cały rząd na minę z Końskimi oraz zraził wyborców Mentzena za wyrok za fotografię z nachodźcami, a obie te sprawy mogą mieć decydujący wpływ na wyniki w drugiej turze, gdzie różnice będą minimalne. W poprzednich wyborach prezydenckich bardzo duży procent wyborców Krzysztofa Bosaka zagłosowało potem (z niepojętych dla mnie powodów) na Trzaskowskiego, teraz na szczęście z Mentzenem (innym kandydatem Konfederacji) będzie takich osób dużo mniej, także dzięki Hołowni.

W innej debacie pan Szymon zaliczył żenującą kłótnię z Markiem Jakubiakiem. Ten drugi oskarżył go o to, że zdjął znak Polski Walczącej z siedziby Ministerstwa Klimatu (gdzie „ministrą” jest jego posłanka, Hennig-Klęska). Hołownia zdecydowanym głosem odparł, że zdjęto znak ze ściany, bo był remont, ale potem wrócił. „Nie wrócił!”- krzyknął Jakubiak. „Wrócił!”- odkrzyczał Hołownia <koniec czasu>. Potem okazało się, że Hołownia skłamał w żywe oczy, bo znak PW obecnie wisi gdzieś w Radomiu, ale o tym już mało kto się dowiedział. Ogólnie, Hołownia w debatach był bardzo irytujący. Niby scena i kamera to jego naturalne środowisko (latami pracował w telewizji) i czuje się tam jak ryba w wodzie, ale jego wypowiedzi były bardzo aroganckie. Nie odpowiedział chyba na ani jedno zadane mu przez rywali pytanie, zamiast tego uogólniał, manipulował i wbijał chamskie szpileczki rywalom spoza własnej koalicji.

Jaka jest przyszłość Hołowni? Rotacja i lubnaueryzacja. Po wakacjach (na korzyść Czarzastego) Hołownia przestanie gwiazdorzyć jako marszałek sejmu, a w niedalekiej przyszłości on i jego partyjka Polska2050 zostaną już oficjalną przystawką, będącą w strukturach Koalicji Obywatelskiej. W najlepszym przypadku będzie zwykłym, trzecioplanowym posłem pokroju Ryszarda Petru, a jego jedynym zadaniem będzie okazjonalne komentowanie pozytywne poczynań Donalda Tuska.

Kiepski wynik Hołowni spowodował pośrednio problem dla Kosiniaka-Kamysza i PSL. Oni sami nie wystawili do wyborów nikogo, a Hołownia, czyli ich mini-koalicjant z Trzeciej Nogi zawiódł na całej linii. Koalicyjka ta nie ma już żadnych szans na przekroczenie progu 8% w przyszłych wyborach do sejmu (nawet, gdyby się zjednoczyli w jeden byt, obniżając tym samym próg do 5% to Hołownia już teraz dostał niewystarczające 4.99% i trudno przypuszczać, by zyskiwał poparcie w przyszłości). Jak pisałem wyżej- Hołownia wkrótce (tak, jak Nowa Lewica) pójdzie do KO (ewentualnie strzeli focha i odejdzie z polityki), a PSL będzie musiało szukać nowego żywiciela (wcześniej był nim Kukiz’15). Z jednej strony nie dawałbym im dużych szans, z drugiej strony, jak mówi staropolskie porzekadło: każdy sondaż, który nie daje PSLowi wejścia ponad próg- jest z zasady błędny.

Na koniec piosenka wyborców Hołowni– uprzedzam, że tego nie da się od-zobaczyć.


Miejsce 4- Grzegorz Braun: 1.242.917 głosów (6.34%)

Duże zaskoczenie pozytywne. Gdy Braun zimą ogłosił swój start- byłem zawiedziony. Poczułem to samo kłucie w sercu, jak gdy Korwin wielokrotnie aktywował swój „protokół 3%”. Już było dobrze, Konfederacja zyskiwała poparcie, a tu nagle Braun musiał wszystko zepsuć i podzielić elektorat na dwa twory polityczne. Szacowałem, że dostanie 2-3% (odebrane Mentzenowi), a ostatecznie zdobył aż 6.34%, przy czym Mentzen wcale nie osłabł. Braun uzyskał doskonałe, dwucyfrowe wyniki w niektórych regionach i u emigrantów. 1 tura wyborów pokazała, że rozstanie Brauna z Konfederacją wyszło obu stronom na dobre, co mnie mile zaskoczyło. Razem z Mentzenem zdobyli ponad 21%, co byłoby niemożliwe, gdyby startował tylko jeden z nich, więc musieli zabrać wyborców komuś innemu (zwłaszcza Hołowni). Obie strony mogą teraz spokojnie głosić swoje postulaty i nie oglądać się na wewnętrzne ustalenia. Do tej pory dowolny polityk Konfederacji zaproszony do telewizji przez 80% czasu antenowego musiał tłumaczyć się z cytatów i happeningów Brauna, teraz już nie będzie tego problemu. Braun będzie jeźdźcem szturmowym, działającym na własne konto, a Konfederacja odklei się od znacznej części kontrowersji. Tzw. Okno Overtona przesunęło się w prawo. Jeszcze 2 lata temu PiS był onucami i hitlerowcami, teraz już nikt ich tak nie nazywa, bo na prawo jest Konfederacja, dalej Braun, a za onucę robi Maciak.

Byłem niedawno na wiecu Brauna w Katowicach, na pamiątkę mam zdjęcie i gaśnicę z dedykacją 🙂 Gdybym wiedział, że dostanie ponad 6% to może też bym na niego zagłosował.

Słowo należy się Winiemu, czyli youtuberowi, który prowadzi popularne wywiady w samochodzie. Nigdy nie był to dla mnie podcast pierwszego wyboru, ale przez cały czas istnienia przesłuchałem w sumie kilkanaście jego audycji i lubiłem tego tłuściocha. Jakieś 2 miesiące temu z okazji, że mam niedaleko- wybrałem się samotnie na Klimczok celem wyciszenia się i spalenia kilku kalorii. Żeby się nie nudziło- pobrałem na telefon dwie niecodzienne, bo polityczne audycje Winiego, które pojawiły się w krótkim odstępie czasowym, pierwsza była z Trzaskowskim, druga z Braunem. Pierwsza to żenujące lizodupstwo i ustawka, sporządzona dla pokazania Bążura jako luzaka i młodzieżowca. Mimo zasady Sun-Tzu, że wroga należy dobrze poznać- wytrzymałem tylko 1/4 całości (w międzyczasie ciary żenady przeszyły całe Beskidy), potem odpaliłem Brauna i przeżyłem szok. Różnica intelektualna obu panów była porażająca, a co gorsza- grubas w bardzo nieudolny sposób próbował zrobić z Brauna wała. Dopiero wtedy doszło do mnie, że Wini to nie tylko KODziarz, ale też kompletny kretyn. Wstyd mi, że tej parówy kiedyś słuchałem i obiecuję, że to się nigdy nie powtórzy.

Wracając do Brauna. Główne pytanie brzmi: jak w przyszłości wykorzysta on swój kapitał, zdobyty w 1 turze (czyli 1.25 miliona głosów). Prawdopodobnie założy wodzowską, z natury opozycyjną partyjkę (gdyż jego zdolności współpracy i kompromisu na dłuższą metę są niskie, żeby nie napisać zerowe) i wystartuje w wyborach do sejmu (o ile będzie mógł, bo właśnie stracił immunitet brukselski i Giertychy już pracują, aby go uziemić). W wyborach parlamentarnych w 2027 jest niestety duże prawdopodobieństwo „efektu Zandberga” i „protokołu 3%”, czyli wylądowaniu partii Brauna lekko poniżej progu wyborczego i tym samym zmarnowania znacznej liczby prawicowych głosów, co może mieć duże znaczenie w walce na pozostałych ugrupowań o większość sejmową.


Miejsce 3- Sławomir Mentzen: 2.902.448 głosów (14.81%)

Mocne, trzecie miejsce na podium zdobył Sławomir Mentzen. Właśnie na niego głosowałem, ale do ostatniej chwili wahałem się też nad Braunem. Brałem wcześniej pod uwagę głosowanie na Stanowskiego (w ramach buntu), a na upartego mógłbym zagłosować też na Jakubiaka lub Nawrockiego. W drugiej turze oczywiście od początku wiem, że zagłosuję na rywala kandydata Tuska, kimkolwiek by nie był.

Wynik Mentzena jest świetny (zwłaszcza w obliczu konkurencji o głosy z Braunem, Nawrockim, Hołownią, Stanowskim i Jakubiakiem)- dwukrotnie lepszy od wyniku Konfederacji w parlamentarnych w 2023 i i ponad-dwukrotnie lepszy od wyniku Krzysztofa Bosaka w prezydenckich w 2020. Czapki z głów!

Kampania Mentzena wyszła dwojako, podzieliłbym ją na dwie kategorie- lokalną i ogólnopolską. Kampania lokalna (bezpośrednia) wyszła doskonale i prawdopodobnie dzięki niej Mentzen odniósł znakomity wynik. Wymagała ona prawdopodobnie największej z wszystkich kandydatów pracy i nakładów czasu. Zaczęła się jeszcze jesienią zeszłego roku i polegała na odwiedzeniu wszystkich powiatów w Polsce, gdzie doszło do niezliczonych przemów, zdjęć, uścisków dłoni. Niestety nie byłem na żadnym tego typu wydarzeniu (nie pokrywały się z moim terminarzem), więc znam sprawę tylko z relacji internetowych. Niezłym pomysłem było to, że Mentzen przemieszczał się hulajnogą, co wzbudziło sympatię młodych wyborców. Oczywiście media głównego ścieku musiały się (za przeproszeniem) przyjebać do tej hulajnogi (że niby wykorzystuje ją do ucieczki przed niewygodnymi pytaniami), ale świadczy to tylko o tym, że żadnych lepszych haków na niego nie znaleźli, co świadczy o nim bardzo dobrze.

Kampania ogólnopolska (medialna) Mentzena wyszła dość średnio. Mentzen nie jest urodzonym oratorem (jak Marek Jakubiak czy Szymon Hołownia) i nigdy nim nie będzie, bo z tym trzeba się urodzić. Mówi on to co myśli, prosto z serca (często bez zastanowienia), co często przysparza mu kłopotów. Kiepsko wypadł jego występ u Stanowskiego, gdzie wypowiedział twarde stanowisko przeciwko aborcji, co oczywiście z ochotą podchwyciły media Trzaskowskiego. Mówił też o płatnych studiach, z czego również zrobiono „aferę”. Przypadkiem „z tragarzami” obok wypowiedzi Mentzena o studiach przechodziło też „apolityczne” Ministerstwo Edukacji Narodowej, które na swym oficjalnym Twitterze wrzuciło tabelkę z kosztami studiów w Polsce (niestety nie umiem tego teraz znaleźć), gdzie kwoty były horrendalnie wysokie. Pożądany podtekst brzmiał: „jak zagłosujesz na Mentzena to tyle będziesz płacił za studia, a teraz masz je za darmo„. Efekt uboczny jest taki, że część osób (takich jak ja) widząc te kwoty pomyślała sobie: „Nieee, to niemożliwe! Aż tyle płacimy z podatków na dżendery i na to, że różne Julki latają w celach naukowych spotykać się z Hiszpanem z akordeonem w plecaku? No to muszę głosować na Mentzena!„. Dzisiejsze uczelnie to wylęgarnia lewactwa i procentowo coraz mniej w nich przyszłych specjalistów. Np. Uniwersytet Śląski ostatnio (w pogłębiającym się niżu demograficznym!) natworzył masę nowych kierunków dżenderystycznych i w efekcie nie mieli w centrum Katowic już miejsca w budynkach (fizyczna rozbudowa kampusu nie wchodzi w grę, bo jest on w Śródmieściu zabudowanym w 100%), więc wyrzucili jedyne pożyteczne wydziały (nauki ścisłe) do Chorzowa (poza centrum, do dzielnicy bloków), jak zużytą szmatę. I ja mam jeszcze za to płacić w podatkach? Też jestem za płatnymi studiami, z wyłączeniem kilku najpotrzebniejszych zawodów (typu lekarz), gdzie są znaczne niedobory kadrowe. Cała reszta niech płaci, a zwłaszcza erazmuski, które chcą studiami o 5 lat przedłużyć młodość, a finalnie i tak nigdy nie będą pracować w swoim „wyuczonym” zawodzie.

Pan Sławek był całkowicie ignorowany przez główny nurt (poza powtarzaniem sloganów), zatem przeciętny KODziarz wie o nim tylko 3 rzeczy: 1) zestaw cech standardowy dla wszystkich spoza koalicji (faszysta, nazista, onuca, głupek), 2) chce płatnych studiów, 3) chce bić kobiety i kazać im rodzić dzieci z gwałtu.

W oficjalnych debatach Mentzen wypadł nietęgo. Był dosyć drewniany i zdenerwowany, a jedyny zapamiętany moment to powtarzanie w kółko, że on ma największe szanse na wygraną z Trzaskowskim w 2 turze. Na szczęście nadrobił wspomnianymi spotkaniami w każdym powiecie, gdzie niemal zawsze witały go tłumy ludzi, głównie młodych. 36.1% Mentzena (czyli deklasacja, bo drugi Zandberg 19.7%) zdobyte w grupie wiekowej 18-29 mówi samo za siebie.

Co dalej z Konfederacją? Uzyskany przez Mentzena wynik potwierdził, że żaden kolejny rząd nie ma szans na większość sejmową bez Konfederacji (chyba, że PO-PiS, ale to też raczej nierealne, przynajmniej na dzień dzisiejszy). Najbardziej naturalnym rozwiązaniem w 2027 byłaby koalicja z PiS, ale tutaj Konfederacja musi uważać, aby nie zostali przystawką, bo PiS to polityczne rekiny i na pewno będą dążyli do takiego scenariusza.


Tutaj miał być jeszcze Nawrocki i Trzaskowski, ale siedzę przed komputerem już z 12 godzin i na pewno nie dałbym rady tego dzisiaj napisać (już godzina 22:25), bo o zwycięzcach i ich kampaniach mam do powiedzenia najwięcej (co najmniej drugie tyle, co o całej reszcie). Dlatego podzielę ten tekst na 2 części- pierwszy o kandydatach, którzy już odpadli (czyli ten) i drugi o tych, którzy nadal są w grze. Może dojdą jakieś nowości, bo kampanie obu zwycięzców nadal trwają i sztaby mogły zostawić sobie w zanadrzu jakieś bomby. Nie wiem, kiedy pojawi się druga część, ale na pewno stanie się to przed ciszą wyborczą finalnego starcia.

RacimiR, 20.05.2025

PS: Dzięki dla Tomasza i Krzysztofa.

4 thoughts on “Podsumowanie 1 tury wyborów prezydenckich, cz.1”

  1. Jeśli interesujesz się kim jest Artur Bartoszewicz, jest to przedstawiciel drobnicy niby-prawicowej.
    Poglądy to między innymi:
    pełen dostęp do broni dla pełnoletnich Polaków, która powinna być deponowana na jednostkach policji lub wojskowych
    zmiany hymnu na Rotę, oraz przywrócenie godła z 1919-1927 (z zamkniętą koroną i krzyżem)
    wprowadzenie obowiązku codziennego składania przez dzieci powyżej 3 roku życia przysięgi na wierność ojczyźnie
    nakaz odśpiewywania hymnu państwowego przed rozpoczęciem zajęć w szkołach oraz codzienne salutowanie fladze
    wprowadzenie matury obejmującej historię i kulturę Polski oraz zasady ochrony obywatelskiej (ochrona i ratowanie życia, sytuacje kryzysowe)
    zmianę konstytucji
    zrównanie podpisu fizycznego z mObywatelem
    zmianę liczby posłów (37.600.000 obywateli przekłada się na 376 posłów w Sejmie)
    przeznaczenie 10 bln zł na budowę atomowego lotniskowca oraz 6 okrętów podwodnych
    przeznaczenie 10,75 bln zł na rozwój infrastruktury Polski
    likwidację niemalże wszystkich ministerstw i ograniczenie ich do 7 wybranych
    Ale żeby nie był taki fajny, to lubi izrael i sanitaryzm, nie wiem czy dalej lubi dochód podstawowy.
    https://x.com/jager_majster/status/1759662552550670820
    https://x.com/jager_majster/status/1714947784032321700
    A propos Maciaka o ile nie jest ruskim agentem, to go lubie (sprawia wrażenie naiwnego, a nie agenta). Zresztą zachowanie stanowskiego i tv republiki wobec niego było chamskie. Też był kandydatem (co ciekawe w republice wstawił się za nim Braun). Dobrze byłoby gdyby Maciak został posłem z partii Brauna. Oczywiście o ile nie jest agentem.

    od RacimiR: Też uważam, że Stanowski powinien inaczej to rozegrać- albo w ogóle Maciaka nie zapraszać, albo jak już zaprosił- normalnie z nim gadać, jak z innymi. Ciężko powiedzieć, czy to ruski agent, nie jest to wykluczone. Wielu uważa, że głównym zadaniem agenta jest konspiracja sama w sobie (np. PiS według KODziarzy taki jest- robią na złość Putinowi, żeby nikt ich nie zdemaskował), ale tak nie jest. Maciak mógł być oddelegowany na linię oswajania Polaków z oficjalną sympatią do Putina, bo przed kampanią był to u nas temat tabu (absolutnie nikt nie mówił, że podziwia Putina, nawet tacy jak Olszański, a tu nagle wyskakuje Maciak, mówi to i owo i dziwi się, że ludzie krzywo patrzą- w tym może być metoda). Na pewno nie chciałbym, żeby Braun go przygarnął.

  2. 1. Zandberg mimo że mam totalnie przeciwnie poglądy od niego to mnie w jednym pozytywnie zaskoczył. Wygląda na to że jest ideowcem i wierzy w to co robi. Pytany kogo poprze w II turze powiedział ,,wyborcy to nie puchar przechodni żeby można było im nakazać”. Oczywiście ,,silniczki” (silni razem) się na niego rzucili, moralne szantaże, wulgaryzmy; Hołownia od razu rzucił bez żadnych warunków wstępnych poparcia Trzaskowskiemu (nawet symbolicznie nie walczył o chociaż jeden postulat), Biejat próbuje udawać że coś tam negocjuje natomiast Zandberg trzyma się własnych zasad. Oczywiście silniczki od razu dodawali poparcie Hołowni, Biejat, Zandberga (i Senyszyn ale tego 1% nie biorę pod uwagę) z automatu a tutaj nie dostali tego czego chcieli czyli bezwarunkowego hołdu dla Trzaska. Co by nie mówić to postawa Zandberga powinna uświadomić że nie powinno być czegoś takiego że głos się ,,należy” tylko sam kandydat powinien o ten głos zawalczyć. To kandydat który jest w II turze ma obowiązek walczyć o głosy kandydatów z I tury a nie traktować wyborców innych kandydatów jak karne bydło które coś ,,musi”. Nikt nic nie musi.
    2. A pro po, wkurzające jest to że ktoś coś musi w II turze. Powiem tak. Ja głosowałem na Mentzena i zamierzam pójść na II turę zagłosować na Karola Nawrockiego (na jego korzyść działa to że po pierwsze oficjalnie nie jest i nie był w PiS, a gdyby np. PiS wystawił Morawieckiego to ja wcale nie poszedłbym na II turę, wtedy miałby to w dupie; sam Nawrocki wydaje się być dość sympatyczny i da się z nim dogadywać). Jednak dobrze że Mentzen chce najpierw zorganizować spotkanie i mam nadzieję że Karol Nawrocki który zgodził się na to spotkanie zgodzi się poprzeć jak najwięcej postulatów Mentzena i byłby to dobry znak dla wyborców Konfederacji tych którzy się wahają czy iść że jednak warto poprzeć Karola Nawrockiego w II turze. Uważam że to dobra postawa Mentzena i przede wszystkim szanująca własnych wyborców. Wkurza mnie też twardy elektorat PiS który jak czytam wypowiedzi niektórych zwolenników na Twitterze który też rzuca moralnymi szantażami (tyle dobrego że chociaż ci nie wyzywają go wulgaryzmami tak jak to silniczki z Zandbergiem robią). Taka postawa raczej zniechęca; dobrze że Karol Nawrocki potrafi wyjść z własnej bańki, potrafi być koncyliacyjny, zdolny do współpracy (czego Kaczyński nie rozumiał w 2023 i mimo formalnego zwycięstwa przegrał koalicjantów atakowaniem Konfederacji). Jestem zdania że nic nikomu się za darmo głos nie należy tylko trzeba sobie zapracować, zasłużyć na głos, to kandydat w II turze ma obowiązek zachęcać wyborców innego kandydata np. przyjmując spełnienie choć części postulatów jeśli chce mieć szansę na zwycięstwo w II turze; mówienie że głosy kogoś kto odpadł w I turze mają niemalże z automatu przechodzić na danego kandydata z II tury to jest robienie kolonii karnej z wyborców. Na szczęście Karol Nawrocki zdaje się mieć normalne podejście, dobrze że osobiście zabiega o poparcie wyborców Sławomira Mentzena bez butnej postawy tylko z szacunkiem do tych wyborców którzy mają własny rozum

    od RacimiR: Biejat też dosyć szybko oficjalnie poparła Bążura, ale Hołowni wyprzedzić się nie dało, bo zrobił to od razu po 21. Zandberg nie może tego zrobić, bo wyszedłby na kretyna- przez całą kampanię wbijał szpilki Tuskowi i Trzaskowskiemu (chyba nawet bardziej, niż prawicy). Tusk musiałby Zandbergowi dać co najmniej stołek ministra, aby go udobruchać.

  3. „Szczerze mówiąc- nie wiem kto to jest i nie chce mi się sprawdzać, wolę poświęcić czas na dłuższe opisanie kandydatów, którzy osiągnęli lepsze wyniki.” – to bardzo źle że Pan nie wie. Bo ten człowiek to koronaświr który sam się zaszczepił ale wyrzucał niezaszczepionych studentów ze swoich wykładów! Teraz najważniejsze pytanie: po co tacy ludzie się szczepili?

    od RacimiR: Skoro to świr to po co mam go znać? 🙂 Tak przy okazji- słyszałem, że te szczepionki przestały być w ogóle produkowane, co ostatecznie pokazuje, jaki to był bezsens.

  4. Ma prawo weta. Pomyśl o ustawie przeciwko nienawiści, Jeśli ją uchwalą, Trzaskowski podpisze, Nawrocki nie. Nawrocki nie wyśle polskich żołnierzy na Ukrainę, Trzaskowski nie wiem. O takich pierdołach jak LGBT czy związki partnerskie nie chce mi się pisać. A propos, czy ktoś może mnie oświecić
    Czym ma się różnić związek partnerski zawarty przez parę heteroseksualną od małżeństwa w USC?

    od RacimiR: Weto da się obejść w demokracji walczącej. Gizela zabiła dziecko w 9 miesiącu ciąży, a nikt ustawy o aborcji nie klepnął (wręcz przeciwnie- chcieli, żeby Duda ją zawetował, żeby powiedzieć „a nie mówiłem?”, a wyłożyli się koncertowo już w sejmie dzięki PSL i Giertychowi). Poszły jednak ciche wytyczne do sądownictwa i już można to robić, tyle że po cichu. To samo będzie z tzw. mową nienawiści, gdyby wygrał Nawrocki (zresztą już jest- za atak na murzyna czy Żyda Polakowi od dawna grozi większa kara, niż za identyczny atak na innego Polaka, albo jak na Owsiaka coś napiszesz w inernecie to masz wjazd smutnych panów na kwadrat, a jak to samo napiszesz na Konfederację to nikt się tym nie przejmie). Z LGBT czy Ukrainą to samo, wyśle MON po cichu.
    Co do związków partnerskich to jest ich kilka wersji i nie wiadomo, która z nich ma być przeforsowana.
    Władza prezydenta obecnie jest niemal żadna, ogranicza się do ułaskawiania. Wybory jednak są ważne pośrednio, bo wpłyną na poparcie dla rządu i tarcia w koalicji.

Skomentuj CWIRRED Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top