Kampania i wybory prezydenta 2015

fot: pikio.pl
fot: pikio.pl

Tekst ten piszę trochę „po fakcie”, gdyż już od jakiegoś czasu znamy zwycięzcę. Przebywałem jednak za granicą i nie miałem okazji napisać go wcześniej. Chciałbym dzisiaj zbiorczo przeanalizować kampanię prezydencką, jej głównych aktorów, same wybory oraz to, co wydarzyło (i wydarzy) się później. Kampania była bardzo ciekawa (wg mnie najciekawsza z wszystkich prezydenckich po 1989) i najeżona licznymi smaczkami, zwłaszcza kampania przed drugą turą. Dyskutować będzie się o tym wydarzeniu jeszcze przez wiele miesięcy, gdyż spowodowało ono początek końca grupy, która powstała 26 lat temu w Magdalence. Zacznijmy jednak od początku…


Przed Kampanią

Propagandowy sondaż TVN , na który społeczeństwo się nie nabrało
Propagandowy sondaż TVN , na który społeczeństwo się nie nabrało

Jeszcze pół roku temu wszyscy zgodnie twierdzili, że Komorowski wygraną w I turze ma w kieszeni, sam również tak myślałem. Obóz władzy kompletnie nie brał pod uwagę porażki Komorowskiego, aż do ogłoszenia wyników I tury. Cały mainstream, z TVN i GW na czele, zlekceważył te wybory. Przykładowo, w styczniowym programie Tomasza Lisa (o którym pisałem TUTAJ) pan Szechter Michnik powiedział z głupkowatym uśmieszkiem: „Komorowski musiałby potrącić zakonnicę w ciąży na przejściu dla pieszych, żeby nie wygrać tych wyborów”. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że Komorowski tą zakonnicę potrącił. Gdyby obóz postkomunistyczny nie obrósł w piórka i porządnie przygotował się do tych wyborów – z pewnością wynik byłby inny, bo różnica w ostatecznym wyniku była bardzo niewielka. O zlekceważeniu wyborów świadczy też wesoły fakt, że Komorowski nie załatwił swoim kilkudziesięciu Szogunom z kancelarii prezydenta żadnego miękkiego lądowania. Gdyby brano pod uwagę porażkę – wszystkie Szoguny z pewnością, jak śpiewał Kazik „z udziałem skarbu państwa przeniosę go do spółek”. Nie zdążył.


Kampania przed I turą

fot: tvp.pl
fot: tvp.pl

Kampania wyborcza początkowo była dosyć niemrawa (ale z czasem rozkręciła się na dobre). Warto przypomnieć, że przedstawiciele polskiego lewactwa, mocno lansowani przez żydokomunę, czyli Wanda Nowicka i Krzysiek Bęgowski Anna Grodzka nie potrafili zebrać nawet 100.000 podpisów, co dobitnie świadczy o społecznym poparciu Polaków dla marksizmu kulturowego, tak nachalnie promowanego w mediach. Ostatecznie w pierwszej turze wyborów wzięło udział 11 kandydatów. Kampanię prowadziło 10 z nich, a Komorowski ograniczył się do wysłania w Polskę 20 agitacyjnych „Bronkobusów” (każdy jeździł oddzielnie, więc 19, albo niekiedy nawet wszystkie były bez Bronka na pokładzie, za to z licznymi jego klakierami). Przed I turą odbyła się tylko jedna debata telewizyjna, którą Grzegorz Braun celnie określił mianem „teleturnieju jeden z dziesięciu”. Komorowski nie wziął w niej udziału (nie wiadomo czy ze strachu, czy z pychy). W tejże debacie panował względny spokój, każdy kandydat przedstawił pokrótce swój program i postulaty. Jedyny „smaczek” to (wg mnie kompletnie niepotrzebne) starcie JKM z Kukizem w sprawie JOW. Obaj panowie wg mnie powinni się zjednoczyć, a nie kłócić…


Wybory – I tura

urna_chorzow-Cwajka

W I turze sam długo zastanawiałem się na kogo głosować. Wahałem się między Pawłem Kukizem, Januszem Korwinem-Mikke, Marianem Kowalskim oraz Grzegorzem Braunem (nie brałem pod uwagę głosowania na Dudę). Cała czwórka zresztą ma ze sobą dużo wspólnego, a nawet razem zbierała podpisy przed wyborami. Mój głos w końcu otrzymał pan Grzegorz Braun. Niestety ostatecznie otrzymał niecały 1% głosów, widocznie społeczeństwo nie dojrzało do otwarcia oczu na pewne sprawy…

Z ciekawości (bo przecież nie dla głodowego honorarium) zgłosiłem się jako przewodniczący komisji wyborczej i osoba, która będzie przewoziła wszystkie dokumenty z/do Urzędu Miasta. Mogę z czystym sercem powiedzieć, że wszystko odbyło się uczciwie. W mojej komisji pierwszy był Bronek, druki Kukiz, a dopiero trzeci Duda (który w skali kraju wygrał I turę). W takim miejscu mieszkam, że zawsze „styropian” miał tu bardzo mocną pozycję. Zauważyłem też, że na Komorowskiego głosują przede wszystkim osoby starsze, a na Kukiza młodzież. Jest to dosyć znamienne- a najlepiej sytuację oddają dwa cytaty z Szechtera Michnika. Kilka lat temu namawiał on, żeby „zabrać babci dowód”, a teraz mówił „nie oddajmy władzy gówniarzom”… Poniżej lista wszystkich kandydatów z moim subiektywnym opisem:

Paweł Tanajno (0.20% głosów) – wesoły i pocieszny typek, lecz brak mu cech przywódczych, słabo wypadł w debacie „jeden z dziesięciu”, gdzie w kółko mówił o przejęciu czasu od nieobecnego Bula.

Jacek Wilk (0.46%) – trudno mi cokolwiek o nim napisać, niewidoczny w kampanii.

Marian Kowalski (0.52%) – fajny gość, ale jego aparycja i wykształcenie działają na niekorzyść. Odcięcie się od niego kibiców Motoru Lublin nie przysporzyło mu popularności. Myślę, że Bosak lub Winnicki zdobyliby więcej głosów. Mimo to pozostaję cichym kibicem Ruchu Narodowego.

Grzegorz Braun (0.83%) – na niego głosowałem. Świetny mówca, romantyk, logik, bardzo dobrze zorientowany w sytuacji geopolitycznej świata. Jedyny, który nie bał się poruszać drażliwej sprawy nieuzasadnionych roszczeń organizacji żydowskich. Mam nadzieję, że nie zniknie z polityki. Gazeta Wyborcza podczas kampanii usmarowała na niego kilka paszkwili, za co później musieli grzecznie przepraszać. Jedyny jego minus to rozwlekłość wypowiedzi – ciężko mu przekazać coś sensownego, gdy ma mało czasu na wypowiedź. Jego „kondominum” przejdzie do politologicznych annałów.

Janusz Palikot (1.42%) – chciałoby się rzec „ciszej nad tą trumną”. Tym razem nie skorzystał z poparcia Kwaśniewskiego i Kalisza. Zaledwie 4 lata wcześniej wprowadzał do sejmu kilkudziesięciu posłów. W wyborach prezydenckich żenujący wynik (biorąc pod uwagę pompowanie medialne). Jedyny lewak, któremu udało się w ogóle zebrać podpisy (jak pisałem – jego kumple Nowicka i Bęgowski odpadli już w pierwszym etapie). Mam nadzieję, że jesienią zniknie z polityki na dobre. Mimo wszystko wykonał pozytywną robotę, o czym pisałem TUTAJ.

Adam Jarubas (1.60%) – chłopek roztropek z figlarnym blond loczkiem. Kompletnie nieznana postać, która wyskoczyła jak Filip z konopii. Nie wiem, skąd w PSL go wytrzasnęli, ale zrobili błąd. Mogli od razu poprzeć Komorowskiego, a wtedy może by wygrał.

fot: PAP
fot: PAP

Magdalena Ogórek (2.38%) – słaby wynik, ale mocno zaznaczyła swoją obecność w kampanii. Wystawił ją szef SLD – Leszek Miller. Lewactwo liczyło, że Miller wystawi „młodzieżowych” Kalisza albo Senyszyn. Gdy tak się nie stało – zaczął się na nią wściekły atak ze wszystkich stron. Co by o niej nie mówić – jest najlepiej wykształcona z wszystkich kandydatów i nie przyniosłaby takiego wstydu Polsce na arenie międzynarodowej, jakiego przysporzył nam Komorowski. Kandydatura Magdaleny Ogórek koncertowo obnażyła obłudę środowisk feministycznych. Środowiska te w kółko trąbią o większym udziale kobiet w polityce oraz o odrzuceniu seksizmu. Gdy przyszło co do czego – wszystkie feministki wypowiadały się negatywnie o jedynej kobiecie w wyborach oraz sprowadziły ją do roli lalki barbie, komentując (z zazdrością i pogardą) głównie jej wygląd, a nie poglądy.

Janusz Korwin-Mikke (3.26%) – Korwin to temat rzeka. Wahałem się nawet, czy na niego nie zagłosować. Uważam jednak, że Korwin najlepiej wypadłby w roli opozycji parlamentarnej. Idealnie byłoby, gdyby jego partia zdobyła około 10% w wyborach do sejmu, a on stałby się „kontrolerem” i „strażnikiem” uchwalanych ustaw. Jest on jednak zbyt kontrowersyjny, by zostać prezydentem – na arenie międzynarodowej Polska mogłaby stać się pośmiewiskiem. Najlepsza byłaby dla niego rola marszałka sejmu. Uważam, że 95% rzeczy, o których mówi Korwin to prawda. Problem w tym, że pozostałe 5% to klasyczne strzały w stopę…

Paweł Kukiz (20.80%) – mam do niego emocjonalne podejście, bo od pierwszej do trzeciej płyty (Powrót do raju) byłem wielkim fanem zespołu Piersi (niestety po odejściu „Jeziora” zespół ten zaczął powoli staczać się na muzyczne dno). Prawdziwy i autentyczny, wkurwiony na system patriota, zwolennik JOW. To wystarczyło, aby (bez zaplecza politycznego) uzyskać genialny wynik w wyborach. Jestem ciekawy, co będzie dalej – od wyborów minęło już trochę czasu, a Kukiz nadal nie zmontował żadnej partii politycznej (czas działa na jego niekorzyść). Prawie wszyscy moi znajomi na niego głosowali. Gdyby nie Braun – ja też głosowałbym na Kukiza. Pan Paweł to prosty, ale logiczny głos ludu. Ma zdrowe podejście do wielu drażliwych spraw, takich jak napływ islamskich „uchodźców” z Afryki czy kwestia roszczeń żydowskich. Życzę powodzenia w rozwalaniu betonu magdalenkowo-postżydokomunistycznego.

Bronisław Komorowski (33.77%) – człowiek obciach i przypał, antyprezydent. Nie zna języków obcych, jest niewyjściowy (jego żona to już w ogóle…), niebłyskotliwy, ociężały. Napisałbym coś więcej, ale nie chcę podzielić losu administratora strony antykomor.pl i pana Wojciecha Sumlińskiego. Bohater licznych gaf, wymieniając tylko te najpopularniejsze: gafa szogunowa (chodzenie po krześle w japońskim parlamencie), gafa kieliszkowa (podprowadzenie kieliszka królowej Szwecji), gafa obwodnicowa (otwieranie nieistniejącej obwodnicy Inowrocławia w asyście wynajętych na tę okazję sprzętów budowlanych), gafa kurczakowo-lewatywowa (totalny brak dyplomacji wobec osób, które się z nim nie zgadzają) , gafa ortograficzna (w bulu i nadzieji), gafa synowa (ulokowanie syna w zarządzie publicznej spółki oraz utrudnianie przez niego kontroli), gafa siatkarska (gratulacje dla piłkarzy do zdobyciu mistrzostwa przez siatkarzy), gafa małżeńska (sugerowanie Barackowi Obamie, że żona go zdradza), gafa „inkowa” (przemowa o ofiarach żołnierzy wyklętych), gafa bigosowa, gafa suflerska (sprawa Jowity Kacik), gafa ukraińska (Jak jest wojna, to trudno tam wysyłać żołnierzy) i wiele innych. Jedyny (ale za to arcy-gigantyczny) atut Komorowskiego to bycie marionetką wojskowych służb specjalnych oraz mediów głównego nurtu. Pomimo jego rozlicznych wad – wsparcie WSI i mainstreamu pozwoliło mu niemal wygrać wybory, co świadczy o potędze tychże wspierających go sił (których nie możemy zlekceważyć w przyszłości).

Andrzej Duda (34.76%) – ciężko cokolwiek o nim napisać w obecnej chwili, dotychczas był zupełnie mi nieznany. Wygrał wybory, więc będzie miał 5 lat na wykazanie się. Na pewno jest bardziej wyjściowy i reprezentacyjny od poprzednika, zatem nie powinien kompromitować Polski na arenie międzynarodowej. Pożyjemy zobaczymy.


Kampania „międzyturowa” i klęska sitwy

Karolak z Lisem bawią się w Goebbelsa
Karolak z Lisem bawią się w Goebbelsa

Wyniki pierwszej tury zostały przyjęte przez PO, WSI, GW, TVN i resztę sitwy jak cios obuchem w czerep. Przed pierwsza turą kampania Komorowskiego praktycznie nie była w ogóle prowadzona (nie brano pod uwagę porażki), z kolei po pierwszej turze sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Nagle Komorowski (a raczej jego sztab) stał się nadspodziewanie aktywny. W pierwszym dniu po pierwszej turze PO i „salon” robili sobie złudne nadzieje na pozyskanie elektoratu Kukiza. Oczywiście nie udało się, więc zaczęli go atakować na równi z PiSem czy Korwinem.

Ogólnie rzecz biorąc – z powodu braku atutów Komorowskiego – w kampanii skupiono się głównie na straszeniu PiS-em (my to zgoda i bezpieczeństwo, rywal to faszyzm i wojna, a kto się nie zgadza ten awanturnik) oraz pozyskiwaniu poparcia licznych sprzedajnych celebrytów. Komorowski, który nic dobrego nie zrobił przez 5 lat – nagle zaczął obiecywać referendum w sprawie JOW oraz obniżenia wieku emerytalnego. Niespodziewanie zaczął pojawiać się w mediach (wprawdzie u resortowych dziennikarzy, znając wcześniej pytania – ale zawsze coś). Nierealnych obietnic było mnóstwo. Przede wszystkim jednak mieliśmy setki przykładów prowadzenia „kampanii negatywnej”, czyli atakowania rywala. Andrzeja Dudę próbowano wykreować na potwora ze średniowiecza, a najbardziej symbolicznym atakiem „salonu” był program Tomasza Lisa, który wspólnie z Tomaszem Karolakiem próbował ośmieszyć córkę Dudy („Mogę zacytować ten wpis? Bo ja to akurat mam”). Sam Karolak (obok pejsaka Łukasza Jakóbiaka, który zaprosił Bula do swej kawalerki) wyszedł po kampanii na totalnego idiotę i mam nadzieję, że jego „kariera” jest już zakończona (swoją drogą dlaczego skrajnie kiepski warsztatowo aktor stał się tak chętnie zatrudniany?). Inni debilni celebryci i beneficjenci obecnego systemu, którzy oficjalnie w mediach popierali Bronka to: Przemysław Saleta, Krzysztof Skiba, Barbara Kurdej-Szatan, Marian Opania, Magdalena Środa, Andrzej Hadacz, Grzegorz Turnau, Daniel Olbrychski, Krzysztof Penderecki, Olgierd Łukaszewicz, Władysław Bartoszewski, Rafał Sonik, Anda Rottenberg, Jan Hartman, Marcin Gortat, Krzysztof Grabowski, Krzysztof Materna, Otylia Jędrzejczak, Kupa Wojewódzki, Romuald Lipko, Andrzej Wajda oraz setki innych, wśród których jest niestety jedna osoba, którą bardzo ceniłem – Janusz Gajos 🙁 Po co grał główną rolę w „Układzie Zamkniętym” skoro teraz ten układ swym nazwiskiem firmował?

Adam Michnik, fot: legionisci.com
Adam Michnik, fot: legionisci.com

Na osobny akapit zasługuje nasza ukochana Kosherzeitung Gazeta Wyborcza. Przeczuwając co się kroi – byłem pewny, że w piątek 22.05.2015 (ostatnia możliwość przed ciszą wyborczą) przejdą samych siebie. W tymże celu za wszelką cenę chciałem uzyskać egzemplarz tego szmatławca. Objechałem 4 McDonaldsy, kilka uczelni i 2 urzędy. W normalnych dniach leżą tam całe sterty darmowej (na koszt podatnika) „Wyborczej”, ale wtedy nie było ani jednego. Cóż – widocznie więcej podobnych mi osób planowało oprawić sobie go w ramkę. Zrezygnowany i zmuszony sytuacją musiałem zachować się jak dziwka – poszedłem do kiosku i kupiłem. Nie myliłem się – ten numer „Wyborczej” powinien przejść do annałów stronniczego dziennikarstwa i być obowiązkowym rekwizytem dyskusyjnym na wszystkich wydziałach politologii, psychologii, filozofii, psychiatrii, kulturoznawstwa i dziennikarstwa. Goebbels i Stalin to przy tym mistrzowie niezależności medialnej. Wyborcza poniosła koncertową porażkę. Straciła resztki wiarygodności, ich zespół wyszedł na bandę bez poglądów, której zdanie narzuca siłą Szechter. Dodatkowo jesienią prawdopodobnie stracą rządowe reklamy i prenumeraty, czyli główne źródło utrzymania. Och, jaka piękna katastrofa. Pan Adam na pewno sobie poradzi – ma brata w Szwecji, który z chęcią go ugości. Ale co z resztą dziennikarzy stażystów? Jak żyć, panie Michnik?

Społeczeństwo wykazało się dojrzałością – nie kupiło tej nerwowej i na szybko kleconej kampanii, wysyłając „Bula” na śmietnik historii. Podobno ten w efekcie strzelił focha i dostał depresji. Ależ mi przykro…

A co z kampanią Dudy? Po prostu sztab robił dalej swoje – promował pozytywny przekaz i tradycyjne wartości. Społeczeństwo z jednej strony widziało uśmiechniętego i przyjacielskiego Dudę, a z drugiej wściekłego i nerwowego Komorowskiego (który ostrzegał przez „chuliganem” Dudą). To wystarczyło, by pokonać cały aparat medialno-bezpiekowy.


Po Wyborach

Ryszard Petru, fot: facebook
Ryszard Petru, fot: facebook

Po wyborach zaczął się rozkład rządzącej sitwy. Platforma, zamiast uderzyć się w pierś i wyciągnąć wnioski – zaczęła jeszcze bardziej straszyć PiSem i Kukizem, co wywołało dalsze spadki w sondażach. O porażkę obwiniła wszystkich, tylko nie siebie samych. Jedyny słuszny wniosek wyciągnięty przez PO to fakt, że nie docenili siły internetu. Myśleli, że sprzedajna telewizja + celebryci wystarczą na wygraną. Mogli zawczasu posłuchać swojego guru Zygmunta Baumana, o czym pisałem w ostatnim akapicie TEGO tekstu. Na zjeździe w Jahrance premier Kopacz zapowiedziała zatrudnienie 50 (docelowo 100) płatnych hejterów, oczywiście z naszych podatków. Problem w tym, że samym hejtem jesiennych wyborów się nie wygra, ale niech próbują.

Obecnie jesteśmy świadkami żenujących kłótni wewnątrzpartyjnych i kolejnych skandali. Platforma Obywatelska wydaje się być już nie do uratowania. Premier Kopacz właśnie wywaliła połowę rządu (z Sikorskim, Arłukowiczem i Tomczykiewiczem na czele), co powinno stać się rok temu. Teraz takie czystki są kompletnie niewiarygodne i robione „pod publiczkę”. Tym bardziej, że zdymisjonowany Sikorski będzie „jedynką” na liście w nadchodzących wyborach parlamentarnych.

Ewidentnie widać też „odklejenie się” służb specjalnych od Platformy. Służby widząc, że pudrowanie platformerskiego trupa nie ma sensu – próbują wykreować jakieś alternatywy i szalupy ratunkowe, w stylu Nowoczerska.PO Nowoczesna.PL Ryszarda Petru. Nawet sprzedajni pseudodziennikarze zaczynają ukradkiem zmieniać front- poczytajcie sobie choćby postkomunistów Daniela Passenta, Aleksandra Smolara czy Jacka Żakowskiego. 8 lat lizali dupy Platformie, a od niedawna zmiana o 180 stopni. Myślą, że ktoś się jeszcze na to nabierze?

Temat można by snuć bardzo długo, i tak już rozpisałem się ponad miarę. Na koniec napiszę tylko tyle, że obecnie jesteśmy świadkami najciekawszego okresu w polskiej polityce od co najmniej 20 lat. A to dopiero początek – w nadchodzącym półroczu będzie się działo, oj będzie…

michnik2


PS: W czasie kampanii zmarł Władysław „bydło” Bartoszewski. Płakał po nim nie będę (delikatnie mówiąc), i w ogóle bym o nim nie pisał, gdyby nie pewien fajny cytat. Otóż pan Władek powiedział, że chciałby, żeby na jego pogrzebie przemówił prezydent Komorowski. Zdążył.

PS2: Prezydent w Polsce nie ma specjalnie wielkiej władzy, lecz jest jedna rzecz, o której mało kto wie. Prezydent (jako jedyny) ma pełen wgląd i zwierzchnictwo nad wszystkimi służbami specjalnymi. Służby te w Polsce należałoby trochę przewietrzyć, bo niedługo staną się silniejsze od swojego „inwestora”, o tym pisał choćby pan Sumliński.

PS3: Co najmniej trzeci raz (na 5 możliwych) od 1989 roku „pierwsza dama” jest pochodzenia żydowskiego. Cóż za niesamowity przypadek, jak na kilkunastotysięczną mniejszość.

RacimiR, 11.06.2015

3 thoughts on “Kampania i wybory prezydenta 2015”

  1. Hej, miło cię znowu czytać. A już myślałem, że cię zakazali. Uprzedzaj o tak długiej nieobecności. Bo faktycznie jeszcze ktoś pomyśli, że „był blogger a teraz pewnie zamiast blogować to grypsuje:)”

  2. Czytałem z przyjemnością, chociaż dużo po czasie bo dzisiaj jest sierpień. Będę tutaj częściej zaglądał. Pozdrowienia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top