Blackface z „Wyborczej” rozpaczliwie szuka guza

blackfaceDziś o pewnym zjawisku kultury amerykańskiej, które we współczesnych czasach praktycznie już nie istnieje. Chodzi o „Blackface”. Stany Zjednoczone od czasu swego powstania, aż do połowy XX-go wieku (w zależności od konkretnego stanu) były krajem jawnie rasistowskim wobec osób czarnoskórych. Byli oni wówczas niewolnikami, nie mieli pełni praw obywatelskich i traktowani byli z pogardą. Jednym z objawów tego stanu rzeczy były rasistowskie przedstawienia teatralne, z białymi aktorami, którzy malowali twarze na czarno (stąd termin Blackface). Apogeum popularności przeżywały one w XIX wieku, kiedy gościły na deskach najważniejszych amerykańskich teatrów. Przedstawienia te były skrajnie rasistowskie, a ich „fabuła” odwoływała się przede wszystkim do stereotypów wobec osób czarnoskórych. Tak więc – aktorzy typu „blackface” kradli, obijali się w pracy, uganiali się za białymi kobietami i mówiąc ogólnie – nie cechowali się zbyt rozwiniętą bystrością, ogładą, kulturą i mądrością. Chodziło o to, żeby z murzynów zrobić zwyczajnego idiotę, przy aplauzie publiczności. W latach 50-tych XX-go wieku powstał Ruch Praw Obywatelskich. Zawiązał się on po pewnym wydarzeniu w autobusie w Alabamie. Czarnoskóra kobieta odmówiła białemu mężczyźnie ustąpienia miejsca siedzącego – biała społeczność bardzo się wtedy oburzyła, a sprawa stała się głośna w całej Ameryce. To dało impuls do swego rodzaju buntu osób czarnoskórych, którzy zaczęli coraz głośniej walczyć o swoje prawa i zniesienie segregacji rasowej. W efekcie Ruch Praw Obywatelskich wywalczył w USA konstytucyjną równość dla ludzi wszystkich ras. Od tego czasu bardzo niemile widziane stały się przedstawienia typu Blackface. Zniknęły one z teatrów i stały się zwalczane. Symboliczny kres kultury Blackface to zniknięcie z telewizyjnej anteny słynnego programu komediowego „The Black and White Minstrel Show” w roku 1978, gdzie 3/10 głównych bohaterów było „Blackfejsami”. Od tego czasu w Stanach Zjednoczonych organizowanie przedstawień typu Blackface grozi poważnymi reperkusjami ze strony prawa – gdyby jakikolwiek teatr w USA dzisiaj wystawił Blackface – byłby napiętnowany przez środowiska liberalne i musiałby zwijać interes.

boglarka_blackface

Aby nie być gołosłownym – przytoczę świeży przykład (ze stycznia 2016) węgierskiej „performerki” o pseudonimie Boglarka Balogh. Jest to pani o poglądach skrajnie lewicowych, a mimo to wywołała skandal (gdyby była prawicowa, to chyba by dostałą karę śmierci). Chodzi o powyższe zdjęcie, zatytułowane „7 typów Blackface”, gdzie na siedem sposobów bohaterka zdjęcia została ucharakteryzowana jako kobieta czarnoskóra. W Polsce sprawa przeszła raczej bez echa, natomiast w krajach zachodnich był to skandal do sześcianu. Wystarczy wpisać w Google „Boglarka Balogh”, a zrozumiemy jego skalę – napisały o tym prawie wszystkie najważniejsze media amerykańskie, nie zostawiając na artystce suchej nitki. Główna retoryka skandalu była taka, iż w dzisiejszych czasach nie wypada przypominać tej rasistowskiej kultury – tak, jakby nigdy jej nie było. Inny przykład to Rachel Dolezal – ona zrobiła sobie Blackfejsa, żeby mieć łatwiej w życiu i również została za to zniszczona przez środowiska lewicowe. Obecnie malowanie twarzy na czarno przez białych ludzi jest niedopuszczalne w Stanach Zjednoczonych, uważane jest to za jeden z najwyższych symboli rasizmu. Po prostu nie wolno tego robić i każdy o tym wie. Stara kultura typu Blackface to coś podobnego do tematu holokaustu w Niemczech – absolutny temat tabu i nikomu tam nie wolno do niego nawiązywać w inny sposób, niż potępienie (ewentualnie można jeszcze zwalić winę na Polaków). Wszak tyle już zrobiono dla pojednania, że nie warto rozdrapywać starych ran – zarówno między Żydami a Niemcami, jak i między białymi i czarnymi w USA. Tak więc – przedstawienia typu Blackface to rzecz, o której nie mają zielonego pojęcia młodzi Amerykanie, podczas, gdy prawie wszyscy ich dziadkowie i pradziadkowie zrywali boki, oglądając te przedstawienia w teatrach, kinach i telewizji. Polityczna poprawność w pigułce…

blackface2Dlaczego o tym w ogóle piszę? Ponieważ po raz kolejny zaskoczyła mnie Gazeta Wyborcza. Ciągle mam jakieś głupie przekonanie, że organ Michnika nie jest w stanie mnie już niczym zadziwić, ale zawsze udowadniają, że jednak mogą. Tak było z intratnym stanowiskiem dla agenta Maleszki, później „patriotyzm był jak rasizm”, list otwarty do papieża, trolle z wykopu i sprawa „pobitej” murzynki, a ostatnio wywiad ze zmarłym księdzem Tischnerem. Myślałem, że większych idiotów na Czerskiej nie są w stanie już z siebie zrobić, aż tu nagle otrzymałem cios obuchem w potylicę. Otóż, proszę państwa – tolerancyjna, antyrasistowska i politycznie poprawna Gazeta Wyborcza zrobiła w 2016 roku klasyczny Blackface. Gdyby zrobili to w USA – gazeta przestałaby istnieć, a cała jej redakcja nie znalazłaby już nigdy pracy w branży medialnej (co ciekawsze – zadbałby o to pan Soros, sponsor GW). W Polsce nie ma licznej populacji murzyńskiej, prawdopodobnie kontaktowali się w tej sprawie z Sorosem, więc dostali licencję na jednorazowego Blackfejsa, tak jak James Bond dostawał licencję na zabijanie. W USA na pewno liberalne media o tym wydarzeniu nie napiszą. Powód Blackfejsa był wzniosły – trzeba było sprowokować jakiś incydent na tegorocznym Marszu Niepodległości, bo na policjantów kopiących demonstrantów w twarz oraz służby specjalne podpalające samochody i budkę pod ambasadą Gazeta już nie może liczyć. Teraz nałożyły się 2 ważne doktryny polskojęzycznej opozycji politycznej – atak na znienawidzonych narodowców oraz (setna z kolei) próba wykreowania męczennika systemu. Plan był sprytny – chcieli wysłać na marsz murzyna (otoczonego fotografami), żeby dostał tam soczysty wpierdol i potem przez 3 lata o tym zdarzeniu pisać w kontekście „faszyzacji”.

Jacek Hugo-Bader w roli Blackfejsa. fot: twitter
Jacek Hugo-Bader w roli Blackfejsa. fot: twitter

Pierwszy problem wystąpił już podczas castingu na główną rolę. Wprawdzie Simon Mol już nie żyje, ale pracownicy Agory to ostatni ludzie w Polsce, którzy nie znają żadnego murzyna. Jednakże nie udało się żadnego z nich przekonać do wzięcia udziału w tej szopce (prawdopodobnie honorarium było wprost proporcjonalne do kondycji finansowej Agory, stąd brak chętnych murzynów). W tym momencie powinni się wycofać z pomysłu. Ciśnienie na incydent na Marszu było jednak tak wielkie, że na Czerskiej zrobili inaczej. Efekt jest taki, że 100 lat temu cała Ameryka śmiała się ze swoich Blackfejsów, a dzisiaj cała Polska śmieje się z naszego rodzimego Blackfejsa. Gazeta postanowiła więc wysłać „ochotnika”, który będzie błąkał się po Marszu Niepodległości i szukał guza. Wytypowano chyba najgorszą osobę z możliwych – Jacka Hugo-Badera. Wygląd pana Jacka wzbudza litość – jest niemłody, chudziutki, smutny, ma podkrążone oczy. Jakże takiego uderzyć? Jemu trzeba pomóc! Wysmarowano go jednak pastą do butów (lub samoopalaczem, albo bronzerem kulturystycznym) i wysłali na Marsz celem wyłapania wpierdolu. Był to klasyczny Blackface – reszta ciała była zasłonięta. Jakby tego było mało – z kilometra było widać, że to nie prawdziwy murzyn. Pomijam już rysy twarzy, kolor oczu, kształt czaszki, nos, ale „wizażyści” z Czerskiej nawet pana Jacka nie ogolili i brązowa farba na jego siwych włosach (rzęsy, broda, wąsy) wyglądała przekomicznie. Jak sam pan Jacek powiedział: „postanowiłem zostać mazowieckim bambusem, brudasem, asfaltem, nizinnym Makumbą krótkowłosym z Grochowa”.

Sprawa się oczywiście rypła, a pan Jacek wrócił do domu cały i zdrowy – nikt go nawet nie uderzył. Oczywistym jest, że w takiej sytuacji spisuje się prowokację na straty. Gazeta Wyborcza jednak tak bardzo potrzebowała incydentu, że mimo wszystko napisała o tym naciągany jak plandeka na Żuku artykuł (17 listopada – 6 dni po Marszu!) Jego najlepszym podsumowaniem jest cytat: „Przede mną przeszło kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którym towarzyszyło zdziwienie: 'Matko, czarnuch przyszedł’. Nawet, jak tego nie wypowiadali, czułem to.” Później usunęli to kuriozalne zdanie z artykułu, ale w internecie nic nie ginie. Artykuł zatytułowany jest: „Wyp… stąd, Czarnuchu! Ucharakteryzowany Jacek Hugo-Bader poszedł na Marsz Niepodległości” – kto chce, niech sobie wygoogluje, ubaw po pachy. Teraz tylko zostaje nam czekać na dyskusję Sierakowskiego ze Środą i argumenty typu: „Pan Jacek nie dostał w nos, ale to nie jest ważne, bo mógł dostać! To dowodzi, że marsz skupia faszystów!” Ja nadal nie mogę uwierzyć, że to się stało naprawdę. Przecież niemożliwe jest większe „samozaoranie”. Wysłali Blackfejsa, któremu nic się nie stało, a mimo to próbują przekonać czytelników, że Marsz to jedna wielka chuliganeria i wandalizm. Bardzo dobrze całe wydarzenia opisał portal Żelazna Logika. Dla porównania tolerancji demonstrantów można przytoczyć „czarny protest„, gdzie miała miejsce pikieta środowisk „pro-life”. Obrzucono ją wyzwiskami, jajkami i innymi przedmiotami. Od linczu uchroniła ich tylko policja…

RacimiR, 18.11.2016

PS: Nie linkuję tego tekstu z pejsbuka, bo wiadomo, czym by się to skończyło…

cotojapowiedzialem

11 thoughts on “Blackface z „Wyborczej” rozpaczliwie szuka guza”

  1. Ten Hugo-Bader kiedyś dobrą książkę napisał o krajach byłego ZSRR – „Biała gorączka”. Dziwiłem się wtedy, że tacy jak on pracują w Gazecie Wybiórczej.

  2. Jak chciał dostać wpierdol, to powinien powiedzieć, że jest dziennikarzem Gazety Wyborczej. Miałby to jak w banku! :D:D:D

  3. https://www.youtube.com/watch?v=sIrHS3uTl2s

    Bawer Aondo Akaa – ciemnoskóry Polak, patriota. Syn Polki i Nigeryjczyka, inwalida.

    Prawdziwy ból dupy dla lewaków i lewackiej Gazety Wyborczej.
    Czarnoskóry „faszysta”, który ogłosił na pejsbuku, że na Marszu Niepodległości, pod sztandarami ONR czuł się BEZPIECZNIE.
    Tego to już sklerotyczny Michnik nie ogarnie….
    W ogóle pan Szechter coraz mniej ogarnia rzeczywistość…..
    Ale czego oczekiwać od człowieka, który urodził się po śmierci swoich rodziców….?

  4. https://www.youtube.com/watch?v=BzZ6–p01KM

    W Europie już beż silenia się na jakiekolwiek pozory wprowadza się komunizm. Oto film na którym policja włoska siłą – mimo protestów właściciela – kwateruje „uchodźców” w prywatnym hotelu.
    Komunizm to zbrodnia, rabunek i kłamstwo.
    Kłamstwo już jest w mediach głównego ścieku.
    Rabunek – patrz załączony film.
    Czas na zbrodnię…… Sądzę, że to już niedługo…..

    od RacimiR: Ale żenada, ja bym na miejscu tych policjantów w ten sam dzień odznakę złożył u komendanta, wolałbym chyba sortować śmieci. Z drugiej strony trudno powiedzieć jaka była sytuacja własnościowa tego budynku – prawdopodobnie Luigi przepisał go na córkę/wnuczkę (ta, co gada zza kadru żeby nie pił kawy), która ma poglądy „antyfaszystowskie”… Sytuacji, żeby komuś zrobili wjazd na hotel to we Włoszech (jeszcze) nie ma. Obecnie ponad 90% nowych „lekarzy” dostaje się do UE przez Włochy, niedawno Breitbart pisał bodajże o 12.000 nowych „inżynierach”, którzy dopłynęli do Włoch w ciągu tylko jednego weekendu!

    1. Włosi prawie już urządzają łapanki w Afryce i przywożą wszystkich, jak leci….

      Możliwe, że ten 80-latek przepisał hotel na swoją córkę „antyfaszystkę”, która wyraziła zgodę na zakwaterowanie beżowych. Ale skąd w takim razie tam się wzięła policja? Przecież z opornym tatusiem powinna sobie poradzić postępowa córeczka….?
      Faktem jest, że ten Luigi dopytywał się w urzędzie ile płacą za zakwaterowanie imigrantów. Stwierdził, że za mało i zrezygnował. Tyle tylko, że ktoś tego nie przyjął do wiadomości i mu przysłali brudasów pod eskortą policji i zakwaterowali siłą….
      Ossendowski w swoim „Leninie” opisuje jak po rewolucji dokwaterowywano proletariat w mieszkaniach burżujów…. Dokwaterowanie kończyło się zawsze wyrzuceniem właściciela na bruk…

      Europa idzie coraz szybciej ku komunizmowi…..
      I niczego tu nie zmienia fakt, że dzisiejsi komuniści zamiast kufajek mają drogie garnitury, a rewolwery zamienili (na razie) na laptopy…..

  5. Ale wybrali 🙂 mozna boki zerwać ze śmiechu. Sam pomysł by biały malował się na murzyna. Skoro prowokacja im nie wypaliła to mogli chociaż siedzieć cicho. A jednak i mnie wyborcza zaskoczyla 🙂

  6. Jest temat dla Ciebie: Rybak, „spalenie kuły Żyda” i 10 miesięcy bezwzględnego wiezienia dla Rybaka.

    Sam Rybak jest postacią dość niejednoznaczną (może nawet trochę szemraną), ale nie o to tutaj chodzi….
    10 miesięcy pierdla za spalenie czegoś, co komuś tam przypominało postać Żyda!!!
    https://www.youtube.com/watch?v=4RfHqUviDoE
    Jednocześnie żadnej reakcji wymiaru sprawiedliwości na zbezczeszczenie barw narodowych przez bydlaka Urbana (on jest Żydem, więc jemu wolno….):
    https://www.youtube.com/watch?v=aBOG7TE4ZVg
    Innym razem Urban przykleił sobie na dupie Polskę Walczącą – oczywiście też nic go za to nie spotkało….
    https://www.youtube.com/watch?v=ZJNZVGjqF_Y
    Jawne pokazanie kto w Polsce rządzi…….

  7. Sorki – to znowu ja – ale ten temat mnie poruszył….

    https://www.youtube.com/watch?v=qN5CStc2f_I

    Prawie rok pierdla za spalenie czegoś tam….. Ten facet do tej pory nie był niekarany! Prokurator żądał grzywny i prac społecznych – ale „polski” sąd wymierzył 10 miesięcy!!!!
    Nie mam nic osobistego do tego Rybaka, ale trudno się nie wk…wić, kiedy na naszych oczach odbywa się coś takiego….
    I zobacz na początku filmu – te oszalałe „kobiety” – chyba duchowe spadkobierczynie Heleny Wolińskiej i Julii Brystygierowej (nie muszę pisać kim były te UBeckie k..wy).
    I obejrzyj zachowanie tego „sędziego” na końcu filmu….
    Na 100% resortowe dziecko!
    Ręce opadają – to jeszcze Polska czy już braunowe „kondominium”?

    od RacimiR: No skandaliczne, widać że są równi i równiejsi. Napisałbym o tym osobno, ale właściwie wyczerpałeś temat dwoma krótkimi wpisami, wspomnę o tym w „prasówce” którą właśnie robię. Te dwie opętane baby mają dość semickie rysy twarzy…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top