Europa się budzi?

Ogrodzenie na granicy Węgier i Serbii
Ogrodzenie na granicy Serbii i Węgier. Po stronie serbskiej kobiety i dzieci.

W ostatnich tygodniach osiągnięta została kulminacja „europejskiego kryzysu uchodźców”, czyli najważniejszego tematu na całej niniejszej stronie. Wydarzyło ostatnio się tyle rzeczy, że mógłbym siedzieć i pisać przez cały tydzień (niestety czas nie pozwala). Kryzys uchodźców – mimo, że nieunikniony, to przyszedł jednak niespodziewanie, zbyt szybko. Jeszcze rok temu nikt nie przewidziałby takiego rozwoju sytuacji. Kryzys ten można podzielić na dwa etapy. Pierwszy etap to bezmyślne zapraszanie wszystkich imigrantów do Europy przez niemieckich polityków (Juncker, Schultz, Merkel). Drugi etap właśnie (miejmy nadzieję) się zaczyna i jest to faktyczna reakcja obronna Europy na zaistniałą sytuację. Zacznijmy jednak od początku…


Kolejne kobiety i dzieci przybywają do Europy
Kolejne wygłodzone i skrajnie wyczerpane kobiety z dziećmi przybywają łodzią do Europy.

Zaczęło się od tego, że kilku cwaniaczków z krajów III świata chciało zarobić, ale się nie narobić. Wiedzieli, że Unia Europejska przeżarta jest socjalizmem. Dlatego też zbudowali łódź i przepłynęli z Libii do Włoskiej Lampedusy. Tam przyjęto ich hojnie – dostali jedzenie, paszporty, ubrania, pieniądze i mieszkania. Zaliczyli też dużo wolontariuszek i działaczek antyrasistowskich. Muhammad napisał więc SMSa (ze swojego Galaxy S6, którego dostał z funduszu pomocowego) do kuzynów z Libii, żeby również wsiadali na łodzie i przypływali do Europy (najlepiej sami – bez żon i dzieci, bo życie nocne w Europie to nie mit). Spirala imigracyjna zaczęła się rozkręcać na dobre. Przez pół Azji i całą Afrykę poszła fama, iż Europa zidiociała i przyjmuje wszystkich jak leci, nie szczędząc zasiłków. Sytuację rozreklamowała także kanclerz kanclerzka Niemiec Makrela Angela Merkel, która w medialnych wypowiedziach wielokrotnie mówiła o przyjmowaniu wszystkich uchodźców jako obowiązku Europy. Wtedy zaczął się masowy najazd na Europę, celem dotarcia do Niemiec (głównie do Bawarii, najbogatszego landu). Sytuacja podobna, jak z „gorączkami złota” w USA (np. San Francisco w 1849 również przeżyło masowy najazd młodych i silnych mężczyzn, spragnionych łatwych pieniędzy, na szczęście byli to w 99% przedstawiciele cywilizacji łacińskiej). Mieszkający w ogrodzonych i strzeżonych osiedlach liczni politycy europejscy gorąco zapraszali imigrantów na nasz kontynent. Nie było mowy o zawracaniu łodzi (gdy ktoś o tym głośno powiedział – z miejsca stawał się nazistą), więc przybyszów było coraz więcej. Normalna rzecz w każdej części świata- jak coś rozdają za darmo, to zawsze będą gromadzili się coraz liczniejsi chętni. Łodzie zaczęły pływać praktycznie non stop. Włochy i Grecja przestały radzić sobie z najazdem i zaapelowały o pomoc do Brukseli. Tam olano ich sikiem prostym, nakazując lepiej patrolować granice morskie (zresztą nie wiadomo po co, bo okręty patrolowe służyły za holowniki łodzi najeźdźców, nasilając coraz bardziej cały proceder, więc im więcej patroli – tym więcej nielegalnych przybyszy). Najeźdźcy przecierali oczy ze zdumienia, istny Monty Python – Europa za darmo daje pieniądze, mieszkanie, kobiety, a jak są problemy z transportem (łódź przecieka), to wysyła się sygnał „Mayday” i po trzech kwadransach przypływa komfortowy, wygodny europejski statek. Jeszcze wiosną mówiło się o 350.000 przybyszach do Europy w 2015 roku, obecnie już o 900.000. Niestety – kilka łodzi było tak przeładowanych, że się przewróciły i niektórzy ludzie się potopili, zanim przypłynęła odsiecz z Europy. Wtedy (lipiec 2015) przez Afrykę przeszła kolejna fama – „Przemytnicy tną koszty na stanie technicznym łodzi. Lądem bezpieczniej”. Łodzie momentalnie stały się passé, od teraz w modzie zaczął być tranzyt lądowy do strefy Schengen via Turcja-Grecja-Macedonia-Serbia, aż do Węgier (4 pierwsze kraje nie robiły najeźdźcom absolutnie żadnych problemów z przejazdem, podstawiano nawet darmowe pociągi i autobusy, wożące najeźdźców od granicy do granicy, oczywiście z pełnym cateringiem). W efekcie w sierpniu Europa przeżyła największy najazd w swojej historii – około 200.000 osób dostało się do Węgier, skąd ruszyli przez Austrię do Niemiec. Unia Europejska to twór rządzony głównie przez Niemcy, wiec sytuacja w końcu stała się poważna i nie wchodziło w grę dalsze zamiatanie problemu pod dywan.

orbanNa osobny akapit zasługuje postawa Węgier i Viktora Orbána (jak ja kocham tego chłopa!). Orbán jako jedyny przywódca kraju UE zachował zdrowy rozsądek i sprzeciwił się temu masowemu najazdowi na Europę. Dostało mu się oczywiście po uszach od syjonistycznych mediów i lewackich polityków, ale jak to mąż stanu – zdania nie zmienił. Polecił on zbudować ogrodzenie na granicy Węgier i Serbii, skąd najwięcej najeźdźców trafiało na Węgry. Odniosło to skutek psychologiczny i propagandowy – informacja o ogrodzeniu poszła w świat, przez co teraz najeźdźcy omijają szerokim łukiem Węgry i szukają innych tras. Dzisiaj na Węgrzech weszło w życie nowe prawo – za przekroczenie ogrodzenia grożą 3 lata więzienia (za uszkodzenie ogrodzenia – 5 lat) – w pierwszym dniu już 400 delikwentów załapało się na odsiadkę. O tym, że nie są to kobiety, dzieci i starcy nie muszę chyba pisać. Dam sobie głowę uciąć (i nie tylko głowę), że jutro już śmiałków będzie mniej niż 400, pojutrze jeszcze mniej, a za miesiąc będą to przypadki sporadyczne. Po prostu najeźdźcy zrozumieli, że z Orbánem nie ma żartów i trzeba wytyczyć nowe szlaki „uchodzenia”. Jeżeli Europa jakimś cudem zdoła uratować się przed tym najazdem – będzie to głównie zasługa Viktora Orbána, któremu powinno się w przyszłości stawiać pomniki.

Na drugi osobny akapit (tym razem in minus) zasługuje postawa Austrii. Kraj ten boryka się z piętnem „wydania na świat” Adolfa Hitlera, więc teraz próbują być bardziej święci od samego papieża, aby oczyścić się z tej hańby. W związku z tym ochoczo przyjęli wszystkich najeźdźców z Węgier. Austriacy myśleli, że przewiozą ich do granicy z Bawarią i na tym skończy się ich „humanitarna” rola. Podstawić autobusy, nakarmić i przewieźć szybko najeźdźców do Niemiec, po czym ogrzać się w blasku „humanitarnej” chwały – to był plan Austrii. Kanclerz Werner Faymann w mediach szczuł społeczeństwo na Orbána, którego porównywał do Hitlera. Apelował on też do przywódców UE o zablokowanie unijnych funduszy pomocowych dla Polski, Węgier, Czech i Słowacji – za sprzeciw wobec bezmyślnego przyjmowania najeźdźców. Niemiecki Żyd – Martin Schultz (przewodniczący Parlamentu Europejskiego) poszedł nawet o krok dalej – apelował on o interwencję wojskową wobec nieposłusznych krajów Grupy Wyszehradzkiej, czyli chciał po prostu wywołać wojnę domową wewnątrz Unii Europejskiej (swoją drogą, gdyby go posłuchano – wyszedłby ciekawy paradoks, czyli „uchodźcy wojenni”, którzy „uchodzą” z krajów nieprowadzących wojny do krajów prowadzących wojnę). Wracając do Austrii – sprawa im się koncertowo rypła. Chcieli między 10 a 13 września przerzucić ponad 100.000 najeźdźców od granicy z Węgrami do granicy z Niemcami (czyli chcieli mieć najeźdźców tylko przez 3 dni, a potem niech się inni martwią). Wtem Angela Merkel w nocy 12/13 września nakazała całkowite zamknięcie granicy Niemiecko-Austriackiej. W związku z tym – ponad 100.000 najeźdźców zostało uziemionych w Austrii i prędko (a może nigdy) stamtąd nie wyjadą. Austriacy mają to, na co zasłużyli – krytykowali Orbána, to niech teraz mu udowodnią że się mylił. Chcieli być cwaniakami, a zostali frajerami. Może to kara boska za Hitlera?

Działaczki "Feminoteki". Podejrzewam, że jednak wolą uchodźców, niż uchodźczynie...
Lewicujące działaczki „Feminoteki”. Ich fizjonomie mogą sprowokować wniosek, że jednak wolą uchodźców, niż uchodźczynie…

Polska w tej sytuacji ma więcej szczęścia, niż rozumu. Po pierwsze – dużo brudnej roboty zrobił za nas Orbán, który zachował się jak strażnik południowej granicy Schengen (wielu najeźdźców wybierało szlak Węgry-Słowacja-Polska-Niemcy, teraz mogą o tym zapomnieć, bo nie wjadą do Węgier). Drugi nasz fart to październikowe wybory parlamentarne i trwająca kampania wyborcza. Gdyby wybory parlamentarne wypadały np. za 3 lata, to sprzedajny rząd Platformy Obywatelskiej zgodziłby się na każdą zachciankę (full service) Niemiec i Brukseli. Ewa Kopacz (marionetka Donalda Tuska) chętnie przyjęłaby nawet 10 milionów islamistów, gdyby nie realna groźba odsunięcia od władzy. Na szczęście, wybory są za miesiąc i Platforma panicznie boi się o swoje stołki. Dlatego też PO unika otwartych deklaracji przyjmowania najeźdźców, aby nie pogorszyć swoich sondaży wyborczych. Jeżeli PO jakimś cudem wygra te wybory, to będzie to koniec Polski, bo po wyborach wszystkie hamulce im puszczą.

W dniu wczorajszym w sejmie odbyła się debata na temat „uchodźców”. Nie jestem zwolennikiem Kaczyńskiego, ale wygłosił kapitalne przemówienie – TUTAJ. Nieźle wypowiedzieli się też Gowin i Wipler. Nawet Armand Ryfiński (którego dotychczas miałem za jednego z największych idiotów w polityce) bardzo mądrze przemówił. Jedynie Kopacz (jak zawsze zresztą) nic ciekawego nie powiedziała, atakując opozycję i próbując wywołać szantaż moralny i poczucie winy w Polakach.

Reasumując ten lekko chaotyczny tekst – widać, że Unia Europejska (pod naciskiem rdzennego społeczeństwa) powoli zaczyna zmieniać kurs. Kolejne kraje zawieszają układ z Schengen i przywracają kontrole graniczne. Niemcy wywołały efekt domina z zamykaniem granic, gdyż nikt przed nimi nie chciał się wyłamać, aby nie podpaść Brukseli (tak samo, jak nikt ze strachu nie przestawał klaskać Stalinowi, dopóki on sam nie nakazał przerwania wielominutowych oklasków). Europejskie partie polityczne, które są przeciwko najazdowi „uchodźców” – zwyżkują w sondażach (nawet Francuzi się ocknęli i ich Front Narodowy ma bardzo wysokie poparcie). Mam nadzieję, że sprawy idą w dobrym kierunku i nie jest jeszcze za późno na uratowanie Europy przed rasowo-kulturową zagładą. Pewnik jest jeden – na niejednym nowoczesnym smartfonie w Azji i Afryce w ostatnich dniach wyświetlały się newsy, zdjęcia i filmy z Węgier, gdzie policja gazuje i aresztuje najeźdźców. Wielu jak to zobaczyło – zrezygnowało z „uchodzenia” i zajęło się pracą, żoną i dziećmi w swoich własnych krajach. Kilka tysięcy euro, które każdy przyszły najeźdźca miał odłożone dla przemytników na „ujście” – zainwestowane zostało u siebie na miejscu. Myślę, że to wyjdzie wszystkim na dobre.

PS: Co to za humanitaryzm, gdy siłą, wbrew woli najeźdźców, przewożeni mają być do Polski, czyli kraju, w którym absolutnie nie chcą oni mieszkać? Przypomina to nazistowskie transporty do obozów koncentracyjnych lub stalinowskie wywózki na Syberię, a nam mówią, że jesteśmy bezduszni i niehumanitarni, bo nie chcemy tego procederu realizować…

PS2: Może to i dobrze, że miała miejsce ta sierpniowa, ogromna fala najeźdźców. Widać, że przeciętni ludzie zaczęli (w końcu!) interesować się tematem, nawet ta strona przeżywa 5-krotny wzrost odwiedzin w porównaniu z pierwszą połową roku. Gdyby najeźdźcy przybywali wolniej i różnymi szlakami, pewnie dalej Europa by spała, aż obudziłaby się z ręką w nocniku.

PS3: Organ Michnika po raz kolejny strzelił sobie w stopę. Proszę porównać te 2 obrazki. Niby Polacy chcą przyjmować uchodźców („sondaż” GW), ale PiS wygra wybory, bo jest przeciwko nim (dziennikarka Wyborczej – Wielowieyska). Gdzie sens, gdzie logika?

sondaz_wyborczej

Screen z Facebooka Wielowieyskiej
Screen z Facebooka Wielowieyskiej

RacimiR, 17.09.2015

5 thoughts on “Europa się budzi?”

  1. Jak dobrze, że oczy Polaków zwrócone są teraz na zachodnie i południowe granice i udało się zaangażować wszystkich w przepychanki ideologiczne strasząc terrorystami z jednej i rasistami z drugiej strony bez konieczności wymyślania zastępczych tematów (trochę oddechu dla jedynych słusznych mediów)… będzie można jeszcze przez miesiąc spokojnie przyklepać kilka „nocnych” uchwał i zacieśnić współpracę z biednymi bandero-sąsiadami i braćmi zza oceanu – chociaż jeżeli są to nasi bracia to kierując się słowami p.Sikorskiego zahacza to wszystko o fetysz i związek kazirodczy. Ps. martwimy się jak przychylić nieba najeźdźcom z Afryki, a nie potrafimy pomóc naszym na wschodzie, gdzie polskie „w” zamienienia się na „v”, likwiduje się polskie nazwy i szkoły.

  2. Dzień dobry,

    To dobrze , że nasze społeczeństwo się budzi .
    Czekam , aż Niemcy spełnią swoje groźby i odetną nam fundusze. To byłby szok dla naszych elit , lemingów i tych tysięcy firm -pasożytów żyjących z dotacji. Jako
    społeczeństwo musimy zabrać sie do pracy ( „umiesz liczyć, licz na siebie” ).

  3. te tłumy szturmujące granice kojarzą mi sie z filmami o zombie:-P

    skala tego co sie dzieje jest przerazajaca.

    a tak powaznie to sama jestem ciekawa jak sie ten problem rozwiąze. Europa juz otwiera oczy,zamyka częsc granic, chociaz watpie,by uchodzcy wrocili z powrotem stamtad skad przyszli.

  4. Za „zmiany na ziemi” :

    Chodzi o odkrycie dziennikarza Sky News, Jonathana Samuelsa, który dotarł do „książeczki uchodźcy” wyjaśniającej wszystko co trzeba aby ruszyć w drogę do „raju” w Unii Europejskiej. Okazuje się, że druk tych książeczek finansuje między innymi organizacja W2eu czyli Welcome To Europe, należąca do słynnego żydowskiego „filantropa” Georga Sorosa.

    Tutaj owa strona:

    http://www.w2eu.info/

    od RacimiR: Rothschildowie też podobno maczają w tym palce. Ta nacja zawsze była za wojną i mieszaniem kultur.

  5. Od dwóch i pół roku mieszkam w Belfaście. Proszę oszczędzić krytyki za to, że się tu znalazłem, a zauważyć we mnie Polaka. Dostrzegam w całej sytuacji znaczący plus. Rodacy już coraz to rzadziej przez miejscowych nazywani są „fucking polish”, jak było to do tej pory. Ludzie otworzyli swoje małe irlandzkie/brytyjskie mózgi na wiadomości, które są non-stop pokazywane w bbc i lokalnych gazetach. Teraz problemem stali się ciapaci, muslimy etc. UK ma o tyle dobrze, że jest wyspą oddzieloną od Europy krajami, które już wzmacniają granice przed ludźmi typu „jestem muslimem/cyganem, tak więc mam zajebiste benefity na minimum 5 dzieciaków i siedzę wygodnie w darmowym mieszkaniu”.
    Teraz dla przykładu: chodzę do koledżu na naukę angielskiego. Zapłaciłem za nią z odłożonych pieniędzy. Większość z całej reszty po około 4 razy mniej niż ja. Dlaczego? Otóż jestem tam jedynym Polakiem, z Europy jest jeszcze tylko jedna Węgierka, a reszta z 20 osób to china-iran-sudan-filipiny-nigeria-algieria-zimbabwe-somalia. Po zrobieniu krótkiego wywiadu dowiedziałem się, że pracują w fabrykach na taśmach produkcyjnych i w restauracjach na zmywaku w miejscowości NIGDZIE. Za to mają dzieci i je wychowują na drodze pokojowego islamu.
    Podsumowując: Chwała Orbanowi!

    od RacimiR: Ciekawy wpis. Sam kiedyś zasuwałem w Londynie i miałem kilka podobnych doświadczeń. Belfast przy Londynie nie jest jeszcze taki zły… Wg mnie UK nawet jak pozamyka granice, to dzięki demografii niedługo upadnie pod naporem „uchodźców” i ich dzieci. No chyba, że opuszczą UE.

Skomentuj Megi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top