Giełda Papierów Bananowych

Dziś napiszę kilka (konkretnie 2776) słów o warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, z największym naciskiem na najnowsze notowania akcji firm, notowanych na WIG20. Jako, że jestem umysł ścisły, postanowiłem ostatnio postudiować wykresy i zauważyłem bardzo niepokojące zjawiska, o których (z niewiadomych mi powodów) nikt inny w Polsce jeszcze nie napisał (chyba, że na jakimś mało znanym forum). Chodzi głównie o duże przetasowania pod względem cen akcji oraz wielką nieprzewidywalność GPW. Najpierw trochę najnowszej historii w kilku słowach. Polska giełda w ostatnich 10 latach otrzymała dwa nokautujące ciosy- jeden zewnętrzny i jeden wewnętrzny, oba przypadają na czasy rządów „prymusów Europy” z PO. Pierwszy „nokaut” to oczywiście 2008 rok i bankructwo amerykańskiego banku Lehman Brothers, gdzie WIG20 w ciągu roku stracił 66% wartości – do dnia dzisiejszego nie udało się tego odrobić i raczej nie zanosi się na to w najbliższych 5-10 latach. Drugi giełdowy krach to zamach na OFE, wykonany przez środowisko Donalda Tuska, Vincenta Rostowskiego i zatwierdzony przez Andrzeja Rzeplińskiego (czyli dokładnie to samo towarzystwo, które zakładało OFE, obiecując wówczas przyszłym emerytom jesień życia na Majorce i innych Seszelach). Fundusze OFE lokowały nasze oszczędności (około 154 miliardów złotych, z których 19mld po drodze gdzieś wyparowało, w wyniku „różnych takich działań„) głównie na WIG20, więc zamach na OFE musiał skończyć się wielką giełdową klęską: z tej okazji WIG20 stracił około 35% między majem 2015, a styczniem 2016.

Długo wyczekiwane odbicie w górę zaczęło się mniej więcej rok temu, jesienią 2016. Przez kolejny rok giełda rosła całkiem szybko, ale niecałe 2 miesiące temu (połowa października 2017) zaczęły się spadki, które wydają się być początkiem bessy (jak to mówił Mateusz Kijowski o podsłuchach w swoim telefonie – „nie mam na to dowodów, ale mam pewność„). Obecnie WIG20 jest na tym samym poziomie, co w 2000 roku. Jest to w mojej opinii żenada, patrząc na to, jak w te 17 lat wzrosły giełdy w innych krajach. Skumulowany wzrost PKB Polski wzrósł w tym czasie o ponad 70%, a giełda nic – w dodatku teraz jeszcze spada.

Sama giełda to prestiż danego kraju. Daje ona obraz na jego kondycję oraz perspektywy rozwoju. W przypadku reform takich sektorów, jak edukacja czy służba zdrowia – realne efekty następują po kilku latach, a nawet dekadach. Z giełdą jest dokładnie odwrotnie – reaguje ona na bieżąco, a nawet z lekkim wyprzedzeniem. W normalnym kraju, z 4% tempem rozwoju PKB giełda powinna rosnąć mniej więcej podobnie (+ inflacja), być stabilna i w miarę logiczna. W Polsce tego niestety nie ma. U nas giełda potrafi spaść w ciągu roku o 30%, żeby w następnym roku wzrosnąć o 29%, a potem znowu spadać, co gorsza- bez wyraźnej przyczyny. Przetasowania są ogromne, przypominają mi się szalone początki lat 90-tych ubiegłego wieku, kiedy w krótkim czasie likwidowano największe polskie zakłady pracy, a w ich miejsce powstawały błyskawiczne fortuny ludzi z rodowodem w komunistycznej bezpiece.

Lewacy nieustannie ubolewają nad tym, że cały świat się z nas śmieje. Według nich- „świat” nie ma co robić, tylko wciąż śmieją się z „Atlasu Kotów”, żółtego żakietu premier Szydło i patriotycznej peleryny prezesa. Świat ma oczywiście to w dupie, ale gdy zobaczą oni naszą giełdę – jest się z czego śmiać, oj jest. Nasze wykresy giełdowe wyglądają jak jakieś Kajmany, Bora-Bora czy inne Burkina Faso.

Złoty Cielec – symbol Wall Street o bardzo ciekawej historii

Przejdźmy w końcu do konkretów. Największe giełdy na świecie rosną ostatnio jak na drożdżach. Japonia, Niemcy, USA – wszędzie na zielono. A co w Polsce? Oczywiście pełna awangarda, czyli spadki. Od 11  października WIG20 spadł o około 6%. Dlaczego? Nikt nic nie wie, czeski film. Eksperci nabierają wody w usta, komentatorzy rozkładają ręce, na portalach giełdowych piszą o jakichś nieistotnych pierdołach, a Morawiecki prosi o inny zestaw pytań.

Te 6% spadku jeszcze można by jakoś zdzierżyć, gdyby nie jego struktura (oraz to, że prawdopodobnie spadki będą kontynuowane). Mówiąc krótko- mamy obecnie do czynienia z ubankowieniem GPW i wielką klęską firm przemysłowych.

Na początek weźmy spółki paliwowe, czyli Orlen i Lotos. Przez ostatni rok dosyć mocno zyskiwały, głównie dzięki uszczelnieniu VAT i PiSowskiej walce z mafią paliwową, osiągając w październiku szczytowe kursy akcji. Od października jednak akcje tych firm lecą łeb na szyję, nikt nie wie dlaczego. Wprawdzie trochę wzrosła cena ropy, ale też w międzyczasie spadła cena dolara (co w znacznej części zamortyzowało wzrost cen ropy), ceny paliw na stacjach benzynowych też wzrosły. Paliwa płynne mają to do siebie, że nie da się ich niczym zastąpić, wszak do baku samochodu nie wrzucimy drewna, ani plastikowych butelek, więc nawet gdy ceny paliw idą lekko w górę, to popyt utrzymuje się na tym samym poziomie. Przyszła zima, samochody zaczęły więcej spalać, rowerzyści odstawili swoje pojazdy do piwnic. W międzyczasie rząd zrobił stacjom benzynowym wielki prezent – od marca 2018 będzie obowiązywał zakaz handlu przez 2 niedziele w miesiącu (docelowo wszystkie niedziele od 2020). Jako, że stacje benzynowe to dzisiaj także sklepy z niemałym asortymentem- obłowią się na zakazie handlu bardzo zacnie. Orlen zanotował w 3 kwartale rekordowo duże zyski, a czwarty chyba będzie jeszcze lepszy. Prognozowany zysk netto Orlenu za 2017 to około 7 miliardów złotych. Jak na te dobre wiadomości zareagowała giełda? Otóż, przez 4 dni (od wtorku do piątku) kurs Orlenu… spadł o 16%. Lotos zachował się mniej więcej podobnie. W kolejnym tygodniu zapowiada się powtórka z rozrywki, bo wśród inwestorów zaczęła się już panika. Dlaczego tak się stało? Nie wiadomo.

Nie lepiej jest z firmami energetycznymi. Rząd co chwilę robi im prezenty, wykupując elektrownie i sieci ciepłownicze z rąk zagranicznych firm. Zaczął się też sezon na ogrzewanie, nie pamiętam, żeby kiedykolwiek 1-go grudnia było -5 stopni, tak jak wczoraj w nocy. Jak na to zareagowały ceny akcji dużych firm energetycznych? „Klasycznie”. Energa zaliczyła 15% spadku od sierpnia. PGNiG spadł o ponad 16% w ciągu ostatnich 6 tygodni. Wszystkich zdeklasował Tauron, tracąc 23% od końca wakacji, choć PGE dzielnie walczyło z nim do samego końca, tracąc w tym czasie „tylko” 20%.

Pozostałe spółki przemysłowe z WIG20 to KGHM (spadek o 12% przez ostatni miesiąc) oraz JSW (13% spadku od września).

Podsumowując – na WIG20 jest łącznie 8 spółek przemysłowych (Orlen, Lotos, PGNiG, Energa, Tauron, PGE, KGHM i JSW) – WSZYSTKIE z nich w ostatnim czasie puściły się, jak ładna i obrotna córa Koryntu w hotelu, w którym nocuje Grupa Bilderberg.

„Piękna” passa indeksu WIG Paliwa w ostatnim miesiącu, fot: bankier

Cały WIG20 spadł w ostatnim czasie „tylko” o kilka procent, gdyż świetną passę zanotowały (i notują nadal) największe polskojęzyczne banki, co zrekompensowało potężne straty przemysłu. Rok temu o tej porze lewackie media i inni „antyglobaliści” ostro protestowały przeciwko nowemu podatkowi bankowemu. Wszystkie banki miały wynieść się z Polski, a my mieliśmy cofnąć się do średniowiecza, zmieniając oficjalną walutę na kwintal pszenicy i koło od roweru. Ile było w tym prawdy, a ile antyPiSowskiego jazgotu- pokazują ostatnie wyniki giełdowe banków.

W czasie, gdy spółki przemysłowe traciły na potęgę- banki rozwijały się znakomicie (dlatego też cała giełda nie padła na pysk). Ostatni kwartał banków z WIG20 wygląda następująco: PKOBP +20%, mBank +12%, BZWBK +6%, PEKAO +7%, Alior +5%. Tak przy okazji- znacjonalizowany „PiSowski” bank PEKAO SA 2-go listopada zerwał umowę sponsorską z WOŚP i „złotym melonem”, lewactwo wpadło w szał i zaczęło „bojkot” (polecam wyguglować sobie komentarze w GW czy Natemat). W ciągu kilku dni „bojkotu” kurs PEKAO wzrósł o 5% 🙂 To moja rada dla osób z kapitałem- jeżeli lewactwo rozpoczyna bojkot, czym prędzej pędź kupić akcje tej firmy, a źle na tym nie wyjdziesz.

Jak pokazują wszystkie przytoczone wyżej liczby- na polskiej giełdzie w ostatnim kwartale możemy zaobserwować spadek udziału spółek przemysłowych i wzrost udziału banków (co pewnie będzie się nasilać). Według mnie jest to fatalna sytuacja, bo najprężniejsze gospodarki powinny być oparte na przemyśle i realnych siłach wytwórczych, a nie na bankach. Są oczywiście bogatsze od nas kraje z gospodarką opartą na bankach, jak Luksemburg, Cypr i wiele innych rajów podatkowych, ale Polska nigdy nie dołączy do tej grupy. Po pierwsze- nienawidzi nas pewna bogata nacja o pochodzeniu „bankowym” (choć bardzo wiele nam zawdzięczają w swej historii), więc nie pozwolą nam na zostanie ważnym graczem w kręgach światowej finansjery. Po drugie- banki z WIG20 w dużej części są własnością kapitału zagranicznego, więc zyski wędrują za granicę. Po trzecie- polski system podatkowy jest tak zbójnicki, skomplikowany i niejasny, że nie ma żadnych szans, aby nasze banki wybiły się na poziom ponad-lokalny, bo trzymanie w nich dużych pieniędzy jest nieopłacalne. Dlatego wzrost wartości polskich banków to dla mnie jakiś Monty-Python. Sam tenże wzrost nie jest niczym złym, ale niestety odbywa się on kosztem firm przemysłowych, a to bardzo źle.

W 2008 roku światowe giełdy zanurkowały, także nasza. Jednakże Polska jako jeden z niewielu krajów zachodu uniknęła recesji, czyli spadku PKB. Nie była to zasługa Donalda Tuska i jego słynnej „zielonej wyspy” (drugą zieloną wyspą na jego słynnej mapce była Grecja). Prawdziwym powodem było to, że od kryzysu po dupie dostał głównie sektor bankowy, a w Polsce był on w dużej części w zagranicznych rękach, więc my dostaliśmy od kryzysu tylko rykoszetem. Panowie Balcerowicz, Lewandowski i Boni wyprzedali w latach 90-tych za bezcen polską bankowość i to paradoksalnie uchroniło nas przed recesją po 2008 roku. Ironia losu godna tej, że Stalin mimowolnie uratował współczesne polskie społeczeństwo przed marksizmem, lewactwem i skomunizowaniem. Obecnie jednak rząd PiS mozolnie, ale skutecznie nacjonalizuje polską bankowość. Bardzo się z tego cieszę, ale biorąc pod uwagę obecny wzrost sektora bankowego na WIG- wystawiamy się na niebezpieczeństwo w razie potencjalnego, kolejnego kryzysu światowego. Wówczas już nie będzie „zielonej wyspy”, tylko twarda recesja, w wyniku której gospodarka się sypnie, a zdenerwowane społeczeństwo pójdzie zagłosować na „opozycję totalną”, która tylko czeka i przebiera nóżkami, żeby nadejszło jakieś światowe załamanie finansowe.

Podsumowując- obecna sytuacja giełdowa jest według mnie bardzo zła i rząd powinien zacząć coś z tym robić, zamiast udawać, że nic się nie dzieje. Banki zyskują na potęgę, a to prawdopodobnie dopiero początek roszad. W dodatku cała giełda spada od 7 tygodni. Między lutym a marcem przyszłego roku prawdopodobnie zostaną podniesione stopy procentowe NBP, co przełoży się na wyższe oprocentowanie lokat bankowych. Kapitał z giełdowych akcji spółek przemysłowych nadal będzie przepływał do banków, co poskutkuje dalszym wzrostem ich znaczenia na giełdzie (kosztem przemysłu).

Najbardziej mnie boli spadek wartości Orlenu. Jest to nasze dobro narodowe, okręt flagowy polskiej gospodarki, posiadający swoje oddziały i zakłady także w Niemczech, Czechach, na Węgrzech i Litwie. Jest to też realna siła polityczna, wpływająca na dywersyfikację dostaw ropy naftowej, na które do niedawna monopol miała Rosja. Bez Orlenu inwestycja w Gazoport w Świnoujściu byłaby bezsensowna. Tymczasem w ciągu ostatnich 3 dni (!!!) akcje Orlenu staniały o 13% bez wyraźnej przyczyny. Takie zachowania może wykazywać jakaś gówniana spółeczka z Forexu, a nie państwowy gigant, monopolista na rynku paliw. Polska, jako kraj wstający z kolan nie może sobie pozwolić na taką groteskę.

Dlaczego polski przemysł tak szybko traci na znaczeniu? Według mnie- powody mogą być dwa (być może i jeden i drugi jest prawdziwy). Po pierwsze- działania rządowe. Ceny akcji spółek przemysłowych idealnie zbiegły się w czasie z kondycją krajowego budżetu. Minister Morawiecki często chwalił się, że do października Polska miała nadwyżkę budżetową, a od października zaczął się wielki deficyt (tym już się nie chwali). Dokładnie tak samo zachowały się akcje firm przemysłowych. Być może rząd inwestował tą nadwyżkę w akcje przemysłowe, a gdy na horyzoncie pojawiła się dziura budżetowa- zaczęto akcje sprzedawać. Drugi powód (może być powiązany z pierwszym) to spekulacja kapitału zagranicznego. Polska jest najeżona agentami i informatorami zagranicznymi, więc oni doskonale wiedzieli, co się święci. Zawczasu nakupili akcji spółek przemysłowych i zawczasu zaczęli je wczesną jesienią sprzedawać, z dużym zyskiem (inwestując to w banki, co da im wkrótce kolejne zyski). Być może zagraniczna „spekuła” zorganizowała to wszystko sama, a teoria o nadwyżce jest fikcją. Tak czy inaczej- pieniądze wypłynęły i będą wypływać za granicę, a drobni inwestorzy zostali z ręką w nocniku.

Tak powinna wyglądać normalna giełda (na wykresie amerykański Dow Jones). W Polsce mamy jakąś sinusoidę, której bliżej do kasyna, niż do giełdy.

W normalnym rozwiniętym kraju, z normalną i dojrzałą giełdą, roszady na liście największych 20 krajowych spółek zdarzają się bardzo rzadko i są wielkim, szeroko komentowanym wydarzeniem. A jak to wygląda w Polsce? Dokładnie odwrotnie- roszady są codziennością i nikt o tym nie mówi.

W ciągu ostatnich 2 miesięcy mieliśmy następujące zmiany pod względem kapitalizacji spółek WIG20. Przede wszystkim PKO BP stał się większą firmą, niż PKN Orlen (zamienili się miejscami pierwszym i drugim, choć to Orlen ma 2 razy większy zysk netto, więc kolejny bezsens i republika bananowa). Polski oddział francuskiego Orange stał się większą firmą, niż energetyczny gigant, Tauron. Bank BZWBK stał się większą firmą, niż gazowy monopolista PGNiG i inny energetyczny gigant PGE. Jak dotychczasowe trendy zostaną utrzymane (a na 90% tak będzie), to wkrótce Orange będzie większy niż Lotos, BZWBK będzie większy niż KGHM, a Orlen z niedawnego lidera i największej firmy Europy Środkowej może wylądować nawet na 4 miejscu- za PKOBP, PZU i PEKAO SA. Będzie „piękna” pierwsza trójka: dwa banki i ubezpieczalnia. Pierwszy finansowy kryzys światowy i pod względem PKB leżymy na macie, jak Najman.

Tyle o WIG20. Jeszcze akapicik o jednej „gorącej” spółce giełdowej, czyli o CDProjekt, producencie gier komputerowych. Bardzo cieszyłem się z sukcesów tej spółki i serii gier „Wiedźmin” (choć nie miałem okazji ani czasu, by w nią zagrać). Jej akcje przez dłuższy czas drożały bardzo szybko. Branża gier komputerowych jest bardzo przyszłościowa, gdyż gry to (obok używek i filmów) właściwie ostatnia rzecz, która zostaje białemu, heteroseksualnemu młodemu mężczyźnie. Kiedyś głównym „pochłaniaczem czasu” były dla nich kobiety i zakładanie rodziny, ale marksiści zadbali, aby współczesne kobiety krzyżowały się z mężczyznami pigmentalnie uposażonymi, ewentualnie zostawały agresywnymi feministkami, a biali faceci za samą próbę zbliżenia się do kobiety oskarżeni byli o rasizm, faszyzm i molestowanie. Dlatego po pracy/szkole zostaje im tylko zagrać sobie w grę (będę chciał wkrótce napisać o tym osobny tekst z cyklu Likwidacja Rasy, więc nie będę tutaj rozwijał tego problemu). W związku z powyższym- popyt na dobre gry będzie coraz większy. Polska słynie z bardzo zdolnych programistów i miło byłoby, gdybyśmy posiadali jakąś globalną firmę produkującą gry, a nasze perełki nie wyjeżdżały tworzyć gier do USA. Taką firmą miał być właśnie CDProjekt, niestety w ostatnim miesiącu przeżył on giełdową klęskę, tracąc ponad 20% (i końca spadków nie widać, inwestorzy są zrozpaczeni i sprzedają wszystko, jak leci, wczoraj nawet zatrzymano notowania, aby nie nakręcić spirali wyprzedaży). Firma jest w trakcie tworzenia gry „Cyberpunk 2077” i według mnie jest o jej „być albo nie być”. Jeżeli gra będzie nieudana- programiści zbankrutowanego CDProjektu pewnie rozjadą się po świecie i zaczną robić gry dla zagranicznych firm. Jeżeli tak się stanie- CDProjekt także stanie się ofiarą polskiej giełdy, która zareagowała bardzo nieprzewidywalnie. Mam jednak nadzieję, że „Cyberpunk” okaże się sukcesem, a CDProjekt zostanie dużym globalnym graczem na rynku gier, budując prestiż i gospodarkę naszego kraju (kapitał ma narodowość, wbrew temu, co mówią niektórzy głupcy).

Ogólnie rzecz biorąc- przewidywalność GPW mocno kłóci się z logiką. Na koniec podam moje autorskie rady dla krajowego inwestora na końcówkę 2017 roku i 2018 rok, w większości pokrywają się one z popularnymi „Prawami Murphy’ego”:

  1. Jeżeli giełdy zachodnie zyskują – giełda polska albo zyskuje, albo traci (różnie bywa)
  2. Jeżeli giełdy zachodnie tracą – giełda polska traci podwójnie
  3. Jeżeli dana spółka opublikuje bardzo dobry (ponad prognozę) raport finansowy – jej kurs albo wzrośnie, albo spadnie (rożnie bywa)
  4. Jeżeli dana spółka opublikuje średni (zgodny z prognozą) raport finansowy – jej kurs spadnie
  5. Jeżeli dana spółka opublikuje zły (poniżej prognoz) raport finansowy – jej kurs przydzwoni o glebę
  6. Jeżeli dana spółka ma pozytywne rekomendacje agencji ratingowych/biur maklerskich/banków/ekspertów – jej kurs albo wzrośnie, albo spadnie
  7. Jeżeli dana spółka ma negatywne rekomendacje agencji ratingowych/biur maklerskich/banków/ekspertów – jej kurs przydzwoni o glebę
  8. Jeżeli rząd zrobi jakiejś firmie prezent (np. zakaz handlu w niedzielę, nieobejmujący stacji benzynowych, lub zakup aktywów dla firm energetycznych) – jej kurs przydzwoni o glebę

Podsumowując cały wpis- sytuacja na giełdzie zaczyna robić się bardzo nieciekawa. Aż chciałoby się napisać, że Hitler też zaczynał od finansowej katastrofy. Cała polska giełda w ostatnich tygodniach spada (w przeciwieństwie do „normalnych” giełd, np. japońska zyskała w tym czasie około 10%!), a od krachu ratują ją tylko rosnące kursy banków. Giełda z wyprzedzeniem reaguje na bieżące wydarzenia polityczne i ekonomiczne, więc być może w niedalekiej przyszłości kroi się jakaś zła wiadomość dla Polski. Być może to tylko chamska spekulacja kapitału zagranicznego, który wkrótce powróci i włoży wszystkie moje dzisiejsze teorie między bajki? Gdybym to wiedział, to sam inwestowałbym i został milionerem. W każdym razie apeluję do rządu- jeżeli Polska ma być poważnym krajem, szanowanym na świecie, to nie możemy pozwolić sobie na taką, przepraszam za słowo, chujową giełdę.

Gorąco zachęcam czytelników i komentatorów do dyskusji na ten temat- zwłaszcza dlatego, że nikt inny o tym nie rozmawia, nawet Gazeta Wyborcza nie korzysta z idealnej okazji, aby przywalić w PiS. Chciałbym wyjątkowo prosić, aby dyskusja nie zeszła na „standardowy” temat, czyli „Polska jest języczkiem u wagi dla wszechświatowej geopolityki, więc podklejmy się pod, do wyboru: [Rosję/Brukselę/USA/Chiny]

PS: Ostatnio mam duże problemy z czasem, więc nie odzywałem się od 10 dni. Znów praca na nocki, sprawy rodzinne, kupowanie prezentów świątecznych przed sklepowym „owczym pędem”, szukanie nowej roboty, różne niespodziewane przypadki, wymiana opon, nagły atak zimy, ostatnio jakieś wandale w nocy lekko uszkodzili mój 17-letni samochód (gdybym był wojującym lewakiem, to pewnie już byłbym bohaterem medialnym i męczennikiem, a Bruksela pisałaby dyrektywę o ostrym sprzeciwie na wandalizm z pobudek politycznych). Planuję napisać coś nowego w połowie przyszłego tygodnia, czyli już za około 4 dni.

PS2: Dostałem ostatnio 4 wsparcia, za które kłaniam się nisko, bo jak powszechnie wiadomo- kawy w Costa Coffee nie pijam, ani burgerów w Bonerowskim nie jadam. Wielkie dzięki (w kolejności filantropicznej) dla: Przemysława, Bartosza i Kariny oraz niezawodnego Romana. Dla ewentualnych naśladowców składam obietnicę, że ani grosz nie trafi na giełdę 🙂

RacimiR, 2.12.2017

Zobacz też:

Zdjęcie mówiące więcej, niż tysiąc słów

42 thoughts on “Giełda Papierów Bananowych”

  1. Otoz Racimirze gielda jest jak kasyno do nabijania baniek (byly w historii bańki zwiazane z kolejnictwem w xix wieku, poczatkiem elektrycznosci, okolo 2000r byla banka informatyczna a w 2008 banka nieruchomości), gielda warszawska (czyli polska) jest malutka wzgledem swiata i tym bardziej mozna nią manipulować.
    Gielda zwlaszcza w nowoyorska to scisle powiazanie z polityka – czytaj prywatyzacja zzyskow i nacjonalizacja strat.

    Na gieldzie mozna zarabiac ale jesli jest sie w kilku zarzadach/radach nadzorczych firm (czyli posiadac minimum 10% akcji) bo wtedy posiadasz informacje o spolce, przewidywania co do jej losu i wiesz czy sie akcji pozbyć czy nie.
    W szczególności tyczy sie to startupow gdzie poszukiwani sa łosie do dojenia, malo ktory startup przetrwa na gielszie 5 lat.

    Dla akcjonariuszy mniejszosciowych, czyli typowego kowalskiego majacego w akcjach kilka tys zl (no moze kilkanascie) gielda zawsze ich wydoi. Znalem kilkanascie amatorow gieldy (informatycy) i kazdy stracil kase, relatywnie kilka tys czyli dla nich niewiele, ale bardziej od straconej kasy zalowali straty czasu i nerwów.

    Firmy z top 500 (najwieksze korporacje swiata) to inna sprawa, tam do zarzadzania sa najlepsi z najlepszych i nieograniczony kapitał, dzialanie na pewnych podstawach, relatywna analiza ryzyka, innymi slowy standardy zarzadzania kilka rzedow wielkosci lepsze niz nasze lokalne janusze biznasu z mikrozarzadzaniem.
    Ale nawet na top500 sa przetasowania, tyle ze nie tak nagłe i jak juz sa znaczne to jest sensacja i dymisje w zarzadzie (nie to co u nas).

    Gielda jest dla duzych rekinów biznes u, wlascie dla top 500 moze nawet top 1000 😉 a cala reszta to plotki ktore sa pochlaniane lub zdychaja śmiercią naturalna, dlatego dla przecietnego janusza lepiej trzymac sie od niej z daleka, sa inne sposoby zdobycia kapitalu, a niejednokrotnie zdarzylo sie ze zalozyciel spolki akcyjnej wykupywal udzialy i wycofywal firme z gieldy, aby ja ratowac, sa tez powszechnie znane marki ktore na gieldzie nie sa.

    Na pytanie czemu polska gielda swiruje – nie wiem, moze wkrotce sie dowiemy.

  2. https://en.m.wikipedia.org/wiki/Bloomberg_Terminal

    A o konsoli bloomberga ktos wie? Teraz jak na dloni widac kto steruje gieldami swiata, dokladniej ci nooo rzymianie 😉

    Wystarczy gdy slupek pkn orlen w konsoli operator zmniejszy o 30% i po kilku sekundach wig20 reaguje … spadkami.
    To tylko pokazuje bezmyslnosc i zawierzanie analiz gieldowych jednej firmie … dokladniej jednej osobie.

    Od kilku lat jest tendencja do nieprawdopodobnej wrecz informatyzacji i algorytmizacji gieldy (jak zreszta w bankowosci i kazdej innej dziedzinie) a ilosc maklerow giełdowych maleje na rzecz informatykow, teraz transakcje gieldowe trwaja mikrosekundy a zamiast zlecen w czasie rzeczywistym stosowane sa triggery (sterowane zdarzeniami spadku/zwyzki cen).
    Powoduje to m.in. nagly spadek nawet calej gieldy w ciagu kilku minut.

    Wiara w algorytmy (nieomylnosc informatykow) oraz uczciwosc bloomberga, sorosa, ernest and young, moodys, i calej tej zydowskiej ferajny powoduje ze mamy swiat jaki mamy.
    Zadziwiajace jest ze takiemu buffetowi warenowi idzie jednak dobrze jako inwestorowi.

    Jedynie odporna gielda na bańki i spekulacje jak na razie sa gieldy azjatyckie choc zobaczymy na jak dlugo.

  3. Jeśli na giełdzie zawirowania, wiedz że coś się dzieje. A na poważnie trzeba by wiedzieć kto ściąga hajs z giełdy, być może (tzw wróble) ćwierkały o ekstra podatku dla producentów co2(firmy paliwowe), lub coś innego (elektromobilność) może nasz przyjaciel filantrop organizuje akcje (patrz kryzys w Indonezji czy innej Malezji, bank Anglii). Chyba że jest run inwestorów(akurat nie wierzę w to). Inna opcja to koniec roku i wypłata DYWIDENDY w bankach. Trzeba w tym siedzieć głęboko by mieć jakiś ogląd sytuacji, dla mnie nowoczesne finanse to pogranicze „magii”, ponieważ wyciągają kase jak królika z kapelusza.
    Ps czekam na kolejny wpis
    Pss narysuj na aucie jakieś pacyfy lub inne g, to odstrasza lewaków jak czosnek wampiry, chyba że trafisz na prawaków to będzie „wpi…l”. Pozdrawiam

  4. Co może pierdyknąć? Glapiński z NBP mówi na konferencjach że momentem prawdy wokół którego kręcą sie wszystkie przygotownia jest 2020-22, czyli moment wyschnięcia rzeki euro z dotacji, które wpływają i od razu wypływają z kraju. Co się dzieje w kraju bez twardej waluty pokazały Cypr i Grecja.

    Wzrosty banków? Ludzie w ostatnich latach bardziej chcą mieć pieniądze niż to co za nie można kupić.

    Spadki na giełdzie? Ja bym się nie przejmował, na razie nie mamy sensownych firm, więc nie ma za bardzo co wyceniać. To co jest to monopole jeszcze z czasów komuny. Powstaną krajowe firmy i krajowi milionerzy, to i ulica nabierze zaufania do giełdy.

  5. O giełdzie niestety pojęcia nie masz żadnego, tyllko mącisz ludziom w głowach. Z jedną radą tylko się zgadzam, nr. 2 : Jeśli ciągle rosnąca bańka na giełdzie amerykańskiej pęknie, to niestety wszystkich inwestorów z bananowej natychmiastowo i jeszcze bardziej niż do tej pory zaboli. Jako najpewniejsze i sprawdzone od lat zabezpieczenie finansowe polecam złoto (fizyczne, nie kontrakty). PS: I proszę nie nazywać mnie Żydem! Nawet jak tego nie powiedzieliście to czułem to 😉
    pozdrawiam, Czytelnik

    od RacimiR: Te rady były przecież z przymrużeniem oka, a na giełdzie faktycznie się nie znam, dlatego piszę o niej raz na 4 lata 🙂

  6. https://www.tvp.info/35052873/rosja-umiesci-iskandery-juz-na-stale-przy-granicy-z-polska
    Rosja chce umieścić na stałe Iskandery (rakiety przenoszące broń jądrową) w Kaliningradzie. W zasięgu rakiet znajduje się niemalże cała Polska, kraje bałtyckie a nawet Berlin czyli stolica Niemiec. Jest to odpowiedź Rosjan na budowę tarczy antyrakietowej w Polsce.
    Wydaje się że Rosja takimi ruchami chce zastraszać kraje naszego regionu, chce ich zmusić aby nie chciały amerykańskiej obecności wojskowej u siebie. Swego czasu Putin groził że amerykańskie tarcze antyrakietowe w Polsce i Rumunii są dla Rosji zagrożeniem i będą musiały zostać zniszczone, automatycznie wystawiając się na celownik.
    Czy Putin spełni swoje groźby i będzie chciał zniszczyć militarnie amerykańskie tarcze antyrakietowe (byłby to atak nie tylko na USA ale też na kraj w którym stacjonuje US Army) czy to tylko taki blef po to by się bać ?

    od RacimiR: Polska i tak jest od dawna w zasięgu ruskiej broni jądrowej.

    1. michnikuremek

      W osiemnastowiecznej Polsce dominował pogląd, że jeśli nasz kraj będzie słaby, nie będzie posiadał armii i nie będzie zagrażał sąsiadom, to będziemy bezpieczni i sąsiedzi zostawią nas w spokoju. No i dali nam spokój – na 123 lata.
      W 2010 roku na sejmowej komisji obrony niejaki Palikot złożył wniosek o likwidację Wojska Polskiego, bo przecież nikt nam nie zagraża…..
      A dziś po Polsce jeżdżą ludzie pokroju Grzegorza Brauna i zalecają Polsce…neutralność.
      Od 300 lat nic się w tym względzie nie zmieniło…..

      1. Nam to by się przydała naturalność na zasadzie Szwajcarii, ale niestety nie mamy takiego terenu jak oni, bezpiecznych banków itp.
        W tej chwili gdyby ktoś chciałby zaatakować Szwajcarię to poniosł by wielkie straty, ponieważ praktycznie każdy ma tam broń i jest to kraj górzysty, wojna na takim terenie to szaleństwo. Niestety polska to kraj z dosyć łatwym do pokonania terenem i oprócz tego jesteśmy zawsze w środku działań.
        Jedyną szansą dla nas to posiadanie broni jądrowej i dalsze ulepszanie armii.
        Prawdopodobnie jeżeli Ukraina nie zlikwidowała by swojego arsenału jądrowego by przypodobać się zachodowi (co nic im nie dało) to dzisiaj Putin byłby bardziej pokojowy.

        1. michnikuremek

          Neutralnym można być tylko wtedy gdy godzą się na to wszyscy sąsiedzi. Szwajcaria podczas II WŚ była neutralna, bo obu walczącym stronom był potrzebny bank i miejsce gdzie mogą spokojnie pogadać. Podobną rolę pełniła Szwecja.
          Polska nie ma na to szans, a to, że taki inteligentny człowiek jak Braun wygaduje takie farmazony świadczy o tym, że się sprzedał i bierze kasę za to co mówi…. 😀

    2. Tak sie przewrotnie zapytam. Czy na serio sadzicie ze Usa Rosja i inne w tym Izrael posiadaja broń atomowa ? Pytam bo jest wysyp na YouTube filmow dowodzacych ze bomba atomowa to fikcja. Checa z Mordechajem Vanunu jako by mial zdradzic atomowe sekrety Izraela jest strasznie naciagana. Malo sie slyszy o zydowskich zdrajcach a to z tego powodu ze oni zawsze trzymaja sie razem i praktycznie nie zdradzaja siebie. Jesli juz jakis jest to ginie jak np. H.W.Rosethal. patrzac wczeaniej w okres zimnej wojny sowiecka/amerykanska bomba atomowa skutecznie terroryzowala swiat. Ktos zaraz napisze o Hiroshimie. Ale niewiadomo czy to nie byla poprostu zaawansowana bomba zapalajaca.

      1. Według mnie bomba atomowa istnieje, tak samo jak i wodorowa. Skoro są filmy z testów takiej bomby to raczej istnieje. Do dzisiaj na północy Rosji jest duże zanieczyszczenie związane ze skażeniem radioaktywnym.

  7. Państwo Islamskie jest już niemalże pokonane. Jedynie na pograniczu Syrii i Iraku znajdują się jego resztki. Wydaje mi się że paradoksalnie może to oznaczać zwiększenie się częstotliwości zamachów w Europie. Wielu członków ISIS z których wielu jest obywatelami krajów europejskich zaczyna powracać do Europy. Zapewne już na terytorium ,,niewiernych” będą chcieli kontynuować swoją walkę. Zresztą zagrożenie stanowią nie tylko bezpośredni członkowie ISIS ale także ci którzy ulegli jego propagandzie (np. dotychczas wydawałoby się spokojny muzułmanin poczyta propagandę ISIS i nagle coś mu się w głowie poprzewraca). Zresztą w ostatnim czasie terroryści w propagandowych materiałach nakazali atakować bez jeżdżenie na dżihad i czymkolwiek się da.
    Islamiści stracili kalifat jeśli chodzi o terytorium jednak nadal będzie on istnieć w wielu umysłach i propagandzie muzułmanów. Pokonanie Państwa Islamskiego oznacza że Europa nie ma się tak naprawdę z czego cieszyć a wręcz przeciwnie, dla Europy ,,problem zamachowy” tylko się pogłębi.

  8. https://www.youtube.com/watch?v=Hq6QMar6cu4
    Co myślisz o tym filmie? Dodany został w 2010 roku, ale powstał w 2009 czyli jakieś 5-6 lat przed nalewem „wartych więcej niż złoto”. Zwłaszcza rok powstania jest ciekawy, kto był takim prorokiem, że to przewidział? Czy może to po prostu zwykła obserwacja świata i studiowanie ksiąg? Dla mnie to co jest w filmie to realistyczny scenariusz, jednak bardzo ponury zwłaszcza, że w 2029 roku będę miał około 27 lat czyli wiek poborowy.

    od RacimiR: Film realistyczny, ale to żadne proroctwo, zalew inżynierów zaczął się dużo wcześniej, od 2015 roku ich ilość w Europie zwiększyła się łącznie może o 15%. Jesteś młody to przynajmniej wiadomo, w którą stronę się kształcić, żadne marketingi i zarządzania 🙂

    1. Ja poważnie obawiam się że ten scenariusz wypełni się dla Europy ,myślę że w dalszej przyszłości ale jest jak najbardziej realistyczny.Wielomilionowa społeczność muzułmańska i dalsze sprowadzanie imigrantów jest dla Europy jak „bomba atomowa” gdzie już dawno zapalnik został uruchomiony ,tylko że dziś nikt nie jest w stanie wskazać KIEDY eksploduje,tego się już nie da rozbroić używając porównań saperskich ,nie ma tu dobryego wyjsćia,nie mam wątpliwości-na długą metę pokój jest niemożliwy kiedy Europę zasiedlają miliony ludzi o zupełnie odmiennej kulturze,mentalności o zupełnie odmiennej religii ,wartościach itp.którzy dotychczasowej europejskiej kulturze cywilizacji okazują mniej lub bardziej otwarcie głęboką pogardę.Ta chora lewacka utopia pod nazwą „multi-kulti” musi się kiedyś -choćby nawet za 50 lat- skończyć czymś takim jak widać na tym filmie.

    2. W tego typu filmach jedna rzecz mi się nie dodaje, nawet jeśli to co jest tam pokazane się spełni, i kolorowi stworzą armię do natarcia na białą część europy. To ta armia będzie potrzebować karabinów i kul w ogromnych ilościach, a do tego potrzeba przemysłu i specjalistów którzy to wyprodukują, pytanie jak miało by to się stać jak większość z nich nawet gwoździa prosto wbić nie potrafi(czarni w Afryce głównie korzystają z broni kupionej za granicą bo sami tego wyprodukować nie potrafią). Darcie mor.y i palenie opon to jedno, natomiast sformowanie armii jej zaopatrzenie i uzbrojenie to zupełnie co innego.

      od RacimiR: U muzułmanów panuje kult noża i miecza, więc bez broni palnej sobie poradzą z rurkowcami.

      1. Polski chłopak

        Tak wypiorą mózgi lewakom że będą za darmo produkować wyposażenie dla bojowników islamu, aby zniszczyć rasistowskie, ksenofobiczne, katolickie narody na wschodzie:)))

      2. Mogą nastąpić grabieże magazynów z bronią ,jednostek wojskowych ,policyjnych itp.,poza tym już obecnie w armiach państw Europy i innych służbach mundurowych,policyjnych służą wyznawcy „religii pokoju” i mocno opaleni z czasem będzie ich tam coraz więcej,mogą się kiedyś zbuntować -w godzinie W-i zacząć walkę w imię allaha przeciw państwu którego będą obywatelami.Nawet białym odbija dziś palma i przechodzą na islam ,po czym-jak niewinnie lewacy ujmują- radykalizują się .

      1. Niestety film na telefonie jest częściowo niemożliwy do obejrzenia.
        Da się, jednak to zrobić z pomocą przeglądarki internetowej do, której trzeba wkleić link i szybko włączyć tryb wersji na komputer.

    1. michnikuremek

      Widocznie w niemieckim kontrwywiadzie usadowili się faszyści. Zwolnić ich z roboty, a sytuacja natychmiast się uspokoi. 😀

  9. Sam gram na giełdzie (ale długoterminowo). Ja kieruję się wyłącznie analiza fundamentalną bo na technicznej się nie znam. Nie jestem jakimś specem, ale raz jeden jedyny odniosłem spory sukces inwestując w akcje na New Connect w spółkę od gier video Bloober. Kupiłem akcje gdy były po jakieś 20-parę złotych za sztukę a sprzedałem w momencie kulminacyjnym gdy chodziło po 120 zł. Już wtedy cała spółka była tak potwornie przewartościowana że to musiało pójść mocno w dół. Wtedy sprzedałem i troszkę się obłowiłem. New Connect radzę jednak unikać, ryzyko wtopy tam jest przeogromne.
    Aktualnie mam w portfelu akcje trzech spółek na GPW, jedna z branży spożywczej, druga usługowej i trzecia to deweloperka.
    To czego najbardziej żałuję to fakt że nie zainwestowałem kasy w 3 (słownie TRZY) bitcoiny jak chodziło coś koło 1800 zł za sztukę. Dziś byłbym kurde Carringtonem. A co do bitcoina, rośnie ta bańka i rośnie i jak zleci na ziemię to będzie huk.

    od RacimiR: Newconnect to duże ryzyko, mała płynność, więc nawet jak teoretycznie zarobisz, to możesz nie mieć kupca. Dzisiaj Orlen znowu odwalił dziwactwo- zaczął na 106,70, potem był po 105, potem nawet po 111 i zakończył na 108 🙂 Śmiech na sali, spekuła aż huczy.
    Ten Bloober to pewnie coś takiego jak CDProjekt – bańka właśnie pękła. A bitcoiny sam jestem ciekawy- dostałem tutaj od czytelnika w prezencie 0.02 jakoś w wakacje- wówczas były po około 300zł, a teraz już 800 (nadal je mam, bo nawet nie wiem jak to się sprzedaje). Ciekawe jak się to skończy, czy dalej będzie rosło? Wszak ich ilość jest ograniczona i wkrótce przestanie ich przybywać.

  10. trochę o czymś innym : zobacz jak czerwoni gryzą się między sobą – ta afera z molestowaniem na lewicy, już donoszą na siebie nawzajem, więc pewnie już kończy im się forsa i muszą o nią walczyć 😀 miło to widzieć, ponad 20 lat czekałem na upadek i ostateczne rozwiązanie problemu lewicy w Polsce XD

    od RacimiR: Wyciszyli to z finezją Goebbelsa 😉 Ostatnio w wyborczej (papierowej) były 2 strony o seksaferze w… Polskim Związku Kolarskim 🙂 A o molestowaniu na Czerskiej ani pół słowa.

    1. Przypuszczam że myli Pan dwie różne sprawy. Nie spotkałem jeszcze żadnego miłośnika komunistycznych a rzeczywistości kapitalistycznych Chin ot tak z czystego sentyntalizmu. Jeśli są ludzie którzy wskazuja ba potęgę Chin oraz ich racjonalnie dlugofalowa politykę to nie są to idealisci oderwani od rzeczywistości. Chiny już rządzą i używaja metod sterowania które nie wymaga tak wiele angażowania energii jak czynił to stalinowska Rosja albo trzecia rzesza niemiecka. To Chiny używają inteligentnych metod i od nich się należy uczyć póki nie jest za późno

      1. michnikuremek

        Pisząc „miłośników” nie miałem na myśli sentymentalizmu tylko tych, którzy nie chcą widzieć płynących stamtąd zagrożeń (bo biorą od Chińczyków łapówki) i tych, którzy rzeczywiście nie widzą (bo są durniami).
        Skąd w ogóle pomysł o jakiś „sentymentach”???
        Chiny rzeczywiście stosują inne metody niż Stalin i Hitler, ale cele mają dokładnie te same – czyli podbój. W swych działaniach gospodarczych przede wszystkim kierują się interesami imperialnymi, a dopiero później biorą pod uwagę (albo i nie) rachunek ekonomiczny.
        Oni nawet tego nie ukrywają – wystarczy posłuchać co mówił ten ich Naczelny Kacyk przemawiający na tle czerwonej flagi z sierpem i młotem.
        „Miłośnikom” Chin trzeba zadać jedno pytanie: jak sobie wyobrażają życie swoich dzieci/wnuków w świecie zdominowanym przez cywilizację azjatycką?

        1. Polityka 3 Rzeszy oraz radzieckiej Rosji była klasycznym przykładem niepowstrzymanego ekspansjonizmu. W historii Chin tego nie ma. Nawet kraje w Afryce zdominowane przez kapitał chiński maja więcej niezależności niż Polska w Unii Europejskiej po 2004. Chiny są państwem środka i założenia wszystkie inne kraje są satelitami Chin.
          Czas nieubłaganie pracuje dla Chin . O historii decyduje demografia a w przypadku Rosji ta sytuacja jest dramatyczna. Na pewno granicą z Chinami będzie na Uralu.

          od RacimiR: Masz rację. Chiny jawione są przez różnych kaznodziei jako „agresor totalny”, a oni przez kilka tysięcy lat historii praktycznie nikogo nie zaatakowali, ani nie próbowali podbić. A, że kraje rozwinięte na własne życzenie się zlewaczyły i zmarksizowały, to Chiny wykorzystały sytuację. Co mieli zrobić? Jednakże w przypadku Rosji może być inaczej. Chiny nie są samowystarczalne surowcowo, pod samym nosem mają „stację benzynową”, na której prawie nikt nie mieszka. Na razie ją zasiedlają, a w przyszłości ją sobie kupią, albo zdobędą siłą

          1. W wielu przepowiedniach (w tym także III tajemnicy fatimskiej) jet o tym że Chiny zaatakują Rosję więc może coś w tym jest.

  11. https://www.salon24.pl/u/eska/827064,o-co-chodzi-z-ta-rekonstrukcja-rzadu-tak-naprawde

    Z naszego swojskiego podwórka politycznego,
    jako ze temat rekonstrukcji rzadu znowu nabrzmiewa pani Eska przedstawila ciekawa teorie; mianowicie nadal mial byc popis tyle ze niespodziewanie dzieki duetowi duda+szydło pis samodzielnie zaczal rządzić robiac zmiany tyle ze za dobrze im idzie i zbyt duze maja poparcie spoleczne, dlatego pozakulisowe gierki (morawieckiego, ziobra, macierewicza…) z osoba kaczynskiego maja na celu obu wywalenie z polityki, innymi słowy w przypadku kolejnej wygranej kadencji pisu – pis sie podzieli i wroci popis czyli znowu podporzadkowanie unii tyle ze z innymi aktorami.
    Rekomenduje przeczytac bo pani eska pisze z zsensem na salon 24.

    1. Noi Morawiecki jest JUŻ premier a szydlo wice.
      Lepsze wrogiem dobrego, a pis sie na przyszla kadencje podzieli.

  12. http://fakty.interia.pl/swiat/news-trump-oglosi-w-srode-decyzje-o-uznaniu-jerozolimy-za-stolice,nId,2474029
    Dzisiaj prezydent USA Donald Trump ma oficjalnie uznać Jerozolimę za stolicę Izraela (USA będą wtedy pierwszym krajem które uznają Jerozolimę za stolicę Izraela), oraz zobowiązać się do tego że w ciągu kilku lat amerykańska placówka dyplomatyczna będzie przeniesiona z Tel Awiwu do Jerozolimy. Jednakże taki krok może spowodować że w Ziemi Świętej tylko dojdzie do eskalacji konfliktu (Hamas zapowiedział że może ogłosić nową intifadę) i wywoła to gniew całej społeczności muzułmańskiej nie tylko wobec Izraela ale także wobec Stanów Zjednoczonych.
    Nie do końca rozumiem czemu Amerykanie zdecydowali się na taki krok skoro niemal pewne jest że to pogorszy sytuację w regionie.

    1. Bo usa to wasal izraela i dlatego usa poprze izrael nawet jak ten stolica swojego kraju (sztucznego, wymyslonego) uznalby nawet ksiezyc.

      Zydki dawno zadnej porzadnej draki nie odjebali wiec sobie ubzdurali z ta jerozolima i sruuu.
      Widocznie za spokojnie jest w regionie (syria sie pomalu wypala, muslimy tez ostatnio sie przyspokoily) wiec musza cos zdziałać aby byl permanentny zamet a co za tym idzie argument na wiekszy zamordyzm.

      od RacimiR: To nie jest takie proste. Według mnie tu bardziej chodzi o podziały wewnątrzżydowskie- Jerozolima to prezent dla tradycjonalistów i konserwatystów żydowskich oraz policzek dla finansistów i Sorosów.

  13. Odbywa się rekonstrukcja rządu. Beata Szydło złożyła rezygnację, nowym premierem najprawdopodobniej zostanie Mateusz Morawiecki (i to mnie trochę martwi bo ponoć to człowiek finansjery). Nie rozumiem tylko jednej rzeczy: po co ta rekonstrukcja rządu skoro PiS ma obecnie rekordowo wysokie poparcie, jest przecież powiedzenie że zwycięskiego składu się nie zmienia.

    1. michnikuremek

      Operacja uwalenia Macierewicza idzie zgodnie z planem. Teraz pacynka LWP/WSI/GRU z Pałacu Prezydenckiego musi zaakceptować nowy rząd. A zaakceptuje tylko wtedy, kiedy w jego skład nie wejdą Macierewicz i Ziobro.
      Obaj panowie stanęli w poprzek miliardowym przekrętom i trzeba było coś z tym zrobić. No to wymyślono „rekonstrukcję” i bankstera Morawieckiego kupionego za 30 milionów, które „zarobił” w bankach.
      I jeszcze jedno: w 2015 bilans w handlu z komunistycznymi Chinami wynosił 1:10 na naszą niekorzyść. Obecnie wynosi 1:12.
      Pewnie za 2 lata będzie 1:20, bo Mateuszek jest zakochany w Jedwabnym Szlaku…..

  14. Zdecydowanie najgorszy tekst, jaki dotychczas napisałeś. Dość jasno pokazuje, że nie masz pojęcia o giełdzie i gospodarce.

    „Obecnie WIG20 jest na tym samym poziomie, co w 2000 roku. Jest to w mojej opinii żenada, patrząc na to, jak w te 17 lat wzrosły giełdy w innych krajach.”

    A wziąłeś pod uwagę wzrost podaży pieniądza? Bo jeżeli nie, to twoja analiza nie ma sensu. Co z tego, że giełda rośnie jak szalona, skoro podaż pieniądza też rośnie jak szalona? Tyczy się to szczególnie USA. Tam spora część „gigantycznych wzrostów” jest wywołana przez dodruk i tak naprawdę giełda stoi w miejscu.

    „Sama giełda to prestiż danego kraju. Daje ona obraz na jego kondycję oraz perspektywy rozwoju.”

    Dawno już tak nie jest. Stan giełdy bardziej zależy od globalnych przepływów kapitałowych. Nawet jeżeli kraj dobrze rokuje (jak Polska), to i tak może boleśnie odczuwać zawirowania na międzynarodowych rynkach, bo przeciętny zachodni inwestor nie odróżnia Polski od Rumunii i wrzuca wszystko do wora „kraje rozwijające się z Europy środkowo-wschodniej”, a jak trwoga, to kapitał płynie do krajów rozwiniętych, głównie USA.

    „Największe giełdy na świecie rosną ostatnio jak na drożdżach. Japonia, Niemcy, USA – wszędzie na zielono. A co w Polsce? Oczywiście pełna awangarda, czyli spadki.”

    Spadki u nas przy jednoczesnych wzrostach na Zachodzie to sytuacja zupełnie normalna. Tak już jest, że kiedy giełdy w krajach rozwiniętych rosną, to w krajach rozwijających się spadają i vice versa. Nie jest to jakieś prawo ekonomii, ale z danych jasno wynika że było tak przez kilkadziesiąt ostatnich lat.

    „Paliwa płynne mają to do siebie, że nie da się ich niczym zastąpić, wszak do baku samochodu nie wrzucimy drewna, ani plastikowych butelek, więc nawet gdy ceny paliw idą lekko w górę, to popyt utrzymuje się na tym samym poziomie.”

    Ależ oczywiście, że da się je zastąpić, np. komunikacją miejską, Uberem, skrzykiwaniem się i jeżdżeniem w kilka osób albo po prostu niejeżdżeniem. Jeżeli cena rośnie, to popyt ceteris paribus spada.

    „Rok temu o tej porze lewackie media (…) ostro protestowały przeciwko nowemu podatkowi bankowemu.”

    Protestowała też w znacznej mierze prawica, głównie partia Wolność/KORWiN. Lewactwo podnosiło jazgot tylko dla zasady, żeby atakować PiS.

    „Wszystkie banki miały wynieść się z Polski (…) Ile było w tym prawdy, a ile antyPiSowskiego jazgotu- pokazują ostatnie wyniki giełdowe banków.”

    A to już jest kłamstwo. Nikt nie twierdził, że banki się wyniosą. Prosty argument przeciwko temu podatkowi jest taki, że podatki są przerzucalne, więc nałożenie podatku na banki tak naprawdę oznacza nałożenie podatku na klientów banków, czyli na prawie każdego.

    „Według mnie jest to fatalna sytuacja, bo najprężniejsze gospodarki powinny być oparte na przemyśle i realnych siłach wytwórczych, a nie na bankach”

    Na szczęście są to tylko twoje urojenia. Rozwinięte gospodarki opierają się w ~ 2/3 na usługach czy ci się to podoba, czy nie. Najbardziej innowacyjne (i dobrze płatne) są takie branże jak IT, czy ostatnio data science. Bycie montownią dla Zachodu to nie jest dobry pomysł na rozwój. Na taśmie robić może każdy ciapak z Bangladeszu, ale projektować i prowadzić badań naukowych już nie.

    „Sam tenże wzrost nie jest niczym złym, ale niestety odbywa się on kosztem firm przemysłowych, a to bardzo źle.”

    A ma pan dowód? Bo równie dobrze może być tak, że po prostu przypłynął kapitał np. z USA i wzrost cen banków nie jest niczyim kosztem. Giełda nie jest grą o sumie zerowej.

    „Obecnie jednak rząd PiS mozolnie, ale skutecznie nacjonalizuje polską bankowość. Bardzo się z tego cieszę”

    To źle i głupio z twojej strony. Twoja wymarzona „nacjonalizacja” będzie wyglądać tak, że rząd kupi banki jak są drogie a potem sprzeda, jak będą tanie. Hajs podatnika znowu pójdzie w błoto.

    „Podsumowując- obecna sytuacja giełdowa jest według mnie bardzo zła i rząd powinien zacząć coś z tym robić, zamiast udawać, że nic się nie dzieje.”

    Czyli etatyzm? Kapitan państwo ma ratować giełdę pieniędzmi podatnika, tak? Niestety, ale giełdami rządzą głównie prawa ekonomii (a czasem machinacje na poziomie technicznym), a rząd nie jest wszechmocny i nie może zmieniać praw ekonomii. Grawitacja nie zniknie, jeżeli nie będziesz w nią wierzył.

    „Najbardziej mnie boli spadek wartości Orlenu. Jest to nasze dobro narodowe, okręt flagowy polskiej gospodarki (…) Takie zachowania może wykazywać jakaś gówniana spółeczka z Forexu, a nie państwowy gigant, monopolista na rynku paliw. Polska, jako kraj wstający z kolan nie może sobie pozwolić na taką groteskę.”

    W tym miejscu tekst zaczyna śmierdzieć komunizmem, nazimem i faszyzmem. Bije od niego uwielbienie dla modelu gospodarczego, jaki stosowały ZSRR, III Rzesza, Włochy czy II RP. Taki model jest oczywiście nieskuteczny i prowadzi do biedy. Państwowe spółki należy sprywatyzować (tylko uczciwie, a nie oszukańczo, jak dotychczas).

    „Być może rząd inwestował tą nadwyżkę w akcje przemysłowe, a gdy na horyzoncie pojawiła się dziura budżetowa- zaczęto akcje sprzedawać.”

    Czy ty sugerujesz, że przed październikiem rzad nie wiedział o tym, że na koniec roku będzie deficyt? Chwalenie się nadwyżką to zabieg marketingowy, a inwestowanie jej na giełdzie byłoby głupotą (nie wierzę, żeby Morawiecki był aż tak głupi).

    „zamienili się miejscami pierwszym i drugim, choć to Orlen ma 2 razy większy zysk netto, więc kolejny bezsens i republika bananowa”

    Skąd takie wnioski? Ceny akcji powinny dokładnie odbijać zysk netto, bo tak ci się wydaje?

    „Polska słynie z bardzo zdolnych programistów i miło byłoby, gdybyśmy posiadali jakąś globalną firmę produkującą gry, a nasze perełki nie wyjeżdżały tworzyć gier do USA. Taką firmą miał być właśnie CDProjekt, niestety w ostatnim miesiącu przeżył on giełdową klęskę, tracąc ponad 20%”

    Spadki notowań CDProjekt nikogo nie powinny dziwić, bo akcje tej spółki to była ogromna bańka spekulacyjna, która musiała kiedyś pęknąć. Tajemnicą poliszynela jest też, że pensje są tam zaniżone (jak w całej branży gier), a pracownicy traktowani jak gówno.

    „kapitał ma narodowość, wbrew temu, co mówią niektórzy głupcy”

    Kapitał nie ma narodowości. Kto twierdzi inaczej, ten nie rozumie pojęcia kapitału. Pisałem to już w którymś komentarzu. Dla przykładu: jeżeli ktoś jest rolnikiem i jeździ pługiem, to jakiej narodowości jest pług?

    Dodam tylko, żeby nie drażnić idiotów, którzy tego nie rozumieją: kapitał nie ma narodowości, ale właściciel kapitału już może ją mieć (ale nie musi).

    „Cała polska giełda w ostatnich tygodniach spada (w przeciwieństwie do „normalnych” giełd, np. japońska zyskała w tym czasie około 10%!)”

    Japońska giełda z pewnością nie jest normalną. Gigantyczne udziały praktycznie we wszystkim ma tam Bank Japonii (czyli bank centralny), co nie może się dobrze skończyć.

    Podsumowując: prawie wszystkie twoje teksty są bardzo dobre, ale ten to zupełne dno. Nie pisz więcej na temat giełdy.

    Jak ktoś chce poczytać rzetelnego bloga o giełdach i innych takich, to polecam
    https://independenttrader.pl/

    od RacimiR: Zacząłem odpisywać i gdy już miałem 30 linijek, to nacisnął mi się bezużyteczny klawisz „windows” i wszystko poszło się kochać. Więc teraz krócej- oboje się zgadzamy, ze giełda to kasyno, stajnia augiasza i siedlisko szwindli, nie mających nic wspólnego z klasyką giełdową przedwojennych USA. Dlatego chyba trochę surowo mnie oceniłeś. To tak, jak pastor Chojecki, który np. z Korwinem czy Braunem zgadza się w 99% przypadków, a na koniec nazywa ich idiotami, agentami i lewakami 🙂
    „Spadki u nas przy jednoczesnych wzrostach na Zachodzie to sytuacja zupełnie normalna. Tak już jest, że kiedy giełdy w krajach rozwiniętych rosną, to w krajach rozwijających się spadają i vice versa.” – to jest zupełna nieprawda, najlepszy przykład to 2008. Spadki w USA to zawsze spadki w Polsce (mam na myśli większe sprawy, a nie jakieś -0.0001%)
    ;
    Co do benzyny i banków. Piszesz, że wzrost cen benzyny to spadek popytu, a więc spadek kursu akcji (pomijam już to, że benzyna i tak jest tania – TUTAJ są ceny z czerwca 2011). Zatem dlaczego banki rosną a spółki naftowe spadają? Wszak tu i tu jest to samo – dodatkowe koszty przerzucone na klienta, więc kursy też powinny reagować podobnie.
    ;
    IT, data science czy badania naukowe według mnie nie wliczają się do usług, to już montownie bardziej podpadają pod usługi (logicznie rzecz biorąc- montaż to usługa, a napisanie programu to produkcja). Montownie czy magazyny typu Amazon to są bieda-usługi, na których Polski nie zbudujemy. Przemysł to dla mnie paliwa, górnictwo, energetyka, hutnictwo, transport. Wszystko to ostatnio straciło na giełdzie. High-techy to najbardziej zbawienne rzeczy dla każdej gospodarki, niestety w Polsce tego tyle, co kot napłakał.
    ;
    Jeżeli za 2 lata mieliby wrócić „prymusi Europy” z PONowoczesnej i odssprzedać to PEKAO za połowę ceny zakupu to oczywiście, że cały proces nie miałby sensu, ja jednak liczę, że tak się nie stanie.
    Ja nie mam nic przeciwko prywatyzacji, byleby firma została w polskich rękach (tzn miała siedzibę w Polsce) i była dobrze zarządzana. Problem w tym, że w Polsce takie przykłady można policzyć na palcach. Większość przypadków to pozostawienie zakładów w Polsce (tania siła robocza) i przeniesienie centrali (wysysającej zyski) za granicę. Ostatnio w ten sposób pozbyliśmy się dużej części sektora produkcji mięs (w czym jesteśmy potęgą- dalej nią będziemy, tylko zyski wypłyną z kraju do zagranicznych central). Nie wyobrażam sobie, żeby na podobny manewr pozwolili sobie Niemcy czy Francuzi, którzy swoje bogactwo zawdzięczają głównie dzięki centralom globalnych firm. Pomijam już takie przypadki z lat 90-tych, jak „prywatyzacja”, żeby potem firmę od razu zlikwidować, bo to był kryminał.
    „A ma pan dowód? Bo równie dobrze może być tak, że po prostu przypłynął kapitał np. z USA i wzrost cen banków nie jest niczyim kosztem.” – porównaj sobie kurs PKO i Orlenu za ostatnie kilka tygodni. Nie wiem, który konkretnie kapitał to spowodował (jakie to ma znaczenie?), ale faktem jest, że przemysł stracił na udziale w WIG kosztem banków. Fajnie, gdybyś mógł wyjaśnić źródła tego zjawiska, bo to było główne zagadnienie mojego całego tekstu- według mnie to działania spekulacji zagranicznej.
    Po co byś chciał prywatyzować Orlen? Firma przynosi 7 miliardów zysku, a jest warta na obecną chwilę 45 miliardów, czyli po niecałych 7 latach zaczynamy być na minusie, w dodatku nowy (zagraniczny oczywiście) właściciel może stosować szantaż energetyczny. Jak konkretnie chciałbyś prywatyzować firmy „nieoszukańczo”? Ja też bym tak chciał, ale gospodarka to nie koncert życzeń. Jeżeli ktoś decyduje się na kupno dużej firmy, to nie z dobrego serca, tylko dlatego, żeby jak najwięcej z niej wycisnąć.
    Rząd wiedział o deficycie i z nadwyżką był to oczywiście marketing dla idiotów, nie wiem co przez pierwsze 8 miesięcy 2017 robili z tą kasą, raczej nie trzymali tego w skarpecie, a giełda akurat od wakacji zaczyna spadać. Nie mówię, że tak na pewno było, ale też tego nie wykluczam.
    „Skąd takie wnioski? Ceny akcji powinny dokładnie odbijać zysk netto, bo tak ci się wydaje?”
    Nie ceny, tylko zmianę cen, bo gdyby spółka przyniosła stratę, to wówczas akcje powinny kosztować ujemną kwotę, a to niemożliwe. Zysk rośnie=cena akcji rośnie- tak powinno być, podstawowa zasada giełdy. A według Ciebie co powinno być wyznacznikiem ceny akcji? Zysk to podstawowa sprawa, pokazująca kondycję spółki. Do tego ma to bezpośredni wpływ na dywidendę. Tymczasem PKO wyprzedziło Orlen pod względem kapitalizacji, mimo, że zyski ma dużo mniejsze (Orlen ma rekordowe, a dzięki zakazowi handlu w niedziele pewnie jeszcze je powiększy).
    „Spadki notowań CDProjekt nikogo nie powinny dziwić” – ludzie fortuny potracili, więc chyba zdziwienie było. Nie każdy wszedł, gdy było po 20 zł. Skoro powszechnie wiadomo, że to był balon i obóz pracy, to powinno spadać powoli, a nie z hukiem. Dzisiaj zresztą wzrosło o 5%, czyli pewnie zagraniczna spekuła znowu się bawi.
    PS: Dobrze, że chociaż teksty na inne tematy nie są dnem 😉 O giełdzie i tak już nie zamierzałem pisać.

    1. ” to jest zupełna nieprawda, najlepszy przykład to 2008. Spadki w USA to zawsze spadki w Polsce (mam na myśli większe sprawy, a nie jakieś -0.0001%)”

      Ciężko, żeby globalny krach nie był globalny. Ja miałem na myśli raczej czasy bez globalnych krachów. Zresztą na zalinkowanym przeze mnie blogu był kiedyś tekst na ten temat, ale nie chce mi się szukać.

      „Piszesz, że wzrost cen benzyny to spadek popytu, a więc spadek kursu akcji”

      Wzrost cen benzyny to spadek popytu CETERIS PARIBUS, czyli przy pozostałych warunkach niezmienionych. W rzeczywistości wszystkie warunkie zmieniają się ciągle i jednocześnie, więc nie można dokładnie przewidzieć, co się rzeczywiście stanie. Wiadomo za to, że nawet jeżeli popyt wzrósł, to wzrost cen przyczynił się do jego spadku i wobec tego jakieś inne czynniki musiały być silniejsze i zdecydować o wzroście.

      Podobna uwaga tyczy się twojego drugiego wnioskowania: być może ceteris paribus spadek cen ropy oznacza spadek kursu akcji firm naftowych, ale w rzeczywistości mogą być inne czynniki o większym znaczeniu, np. informacje o odkryciu nowych złóż.

      „(logicznie rzecz biorąc- montaż to usługa, a napisanie programu to produkcja).”

      Słowo „przemysł” dość mocno kojarzy mi się z wytwarzaniem dóbr, takich jak wymieniłeś, czyli paliwa, energia etc.. Na pewno nie zaliczyłbym do niego badań naukowych ani analizy danych.

      Nasza niezgoda powinna nam zresztą przypomnieć, że klasyfikacja ta jest dość sztuczna. Czy rolnictwo przemysłowe to rolnictwo czy już przemysł?

      A IT w Polsce ma się całkiem dobrze i miałoby się jeszcze lepiej, gdyby nie kretyńskie podatki i inne biurokratyczne gówna, na które bezproduktywnie marnowany jest czas.

      „ja jednak liczę, że tak się nie stanie.”

      A ja uważam, że właśnie tak się to skończy. No, jest jeszcze druga opcja, czyli „znacjonalizowane” banki pozostaną na zawsze państwowe, ale to oznacza niższą jakość usług i wyższe ceny. Jedyny pożytek z nich będzie kiedy zachodnie banki pozdychają, a na codzień będą tylko kulą u nogi.

      „Po co byś chciał prywatyzować Orlen?”

      Już pisałem. Państwowe firmy w konkurencji na wolnym rynku po prostu radzą sobie gorzej niż prywatne, co oznacza straty dla konsumenta.

      „Jak konkretnie chciałbyś prywatyzować firmy „nieoszukańczo”?”

      Normalnie. Trzeba sporządzić wykaz tego, co konkretnie składa się na taką firmę, zrobić licytację i ten, kto zapłaci najwięcej, przejmuje firmę. Jeżeli zdecyduje się ją zlikwidować albo wynieść centralę za granicę — jego sprawa.

      Żeby uniknąć opcji nr 2 można kombinować z dwoma licytacjami, pierwszą dla Polaków i drugą dla wszystkich. Żeby uniknąć likwidacji — cóż, nie znam się na tym, ale pewnie gdyby znalazły się kompetentne osoby z wolą polityczną, to też można byłoby coś poradzić.

      W przypadku małych firm była też opcja oddania jej pracownikom — dzięki temu można nawet zyskać trochę poklasku od lewactwa, a potem jak to upadnie, to wypominać im, że ich pomysły nie działają : )

      W przypadku Orlenów i innych gigantów rzeczywiście mógłby być problem, bo pewnie nikogo w Polsce nie byłoby na niego stać. W takim wypadku należy wprowadzić wolny rynek, poczekać aż Polacy się wzbogacą, a potem dopiero sprywatyzować.

      Państwowe firmy to rak, a najlepszym przykładem II RP.

      „Zysk rośnie=cena akcji rośnie- tak powinno być, podstawowa zasada giełdy.”

      Znów, ceteris paribus. Jeżeli tak się nie stało, to znaczy, że były jakieś ważniejsze czynniki.

      ” A według Ciebie co powinno być wyznacznikiem ceny akcji?”

      Mogę ci za to powiedzieć, co jest tym wyznacznikiem — popyt i podaż. Jeżeli ktoś kupuje akcje mimo spadku zysków, to musi mieć jakieś powody, o których niekoniecznie musimy wiedzieć.

      „ludzie fortuny potracili, więc chyba zdziwienie było”

      No tak, jak ludzie z ulicy bez żadnej wiedzy zaczynają inwestować w akcje na górce tuż przed krachem, to rzeczywiście mogą się trochę zdziwić. Ja natomiastem już jakiś czas temu czytałem artykuł o tym, że cena akcji CDP to bańka.

      https://www.bankier.pl/inwestowanie/profile/quote.html?symbol=CDPROJEKT

      Widać jak byk, że wykres ma kształt bardzo podobny do wykładniczego (w perspektywie 5 lat). Od stycznia do listopada cena wzrosła o jakieś 150%.

      „Dobrze, że chociaż teksty na inne tematy nie są dnem ? O giełdzie i tak już nie zamierzałem pisać.”

      Teksty na tematy społeczne są wesołe i bardzo trafne, te na tematy gospodarcze już nieco mniej, a ten ninejszy jest moim zdaniem wyjątkowo słaby. Nie zajmuj się giełdą i gospodarką — zostaw to korwinistom — i pisz na tematy społeczne, bo to ci wychodzi mistrzowsko.

Skomentuj Jacek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top