Mimowolną tradycją tego bloga są dwa zjawiska. Pierwsze z nich to dziwny tekst noworoczny, a drugie to niezaplanowana „posucha grudniowa”. Nie wiem dlaczego tak jest, ale zawsze w grudniu dopada mnie jakaś mentalna dekadencja i zamiast robić pożyteczne rzeczy- tracę czas na pierdoły. W ostatnich tygodniach moja „publicystyka” ograniczyła się więc do wrzucenia kilku głupkowatych memów na profil pejsowy. Na szczęście wszystko już jest u mnie w porządku, noworoczna motywacja działa bardzo dobrze, więc niniejszym powracam do pisania, jak Lenin do Piotrogrodu. Dziś tradycyjnie dziwny tekst noworoczny- opiszę pokrótce kilka spraw z ostatnich kilku tygodni, o których chciałem napisać odrębne wpisy. Kolejne teksty będą już „klasyczne”, a głowę mam pełną pomysłów (dwa już mam prawie gotowe).
Zacznę od tradycyjnych statystyk noworocznych (patrz obrazeczek powyżej). Pomimo tego, że w 2019 roku pisałem mało i z niewielu tekstów jestem zadowolony- czytelników nawet przybyło. Trochę to niesprawiedliwe, ale bardzo się z tego cieszę. Obiecałbym, że w tym roku będę pisał więcej, ale jak pokazuje praktyka- takie obiecanki są obłożone jakąś klątwą, więc najlepiej będzie po prostu zamilczeć.
Przed Bożym Narodzeniem ukazał się serial „Wiedźmin”, stworzony przez amerykańsko-żydowską korporację Netflix, słynącą z „lokowania postępu” w swych produkcjach. Jestem umiarkowanym sympatykiem pióra Sapkowskiego, przeczytałem bodajże 4 książki o „Wiedźminie” w czasach licealnych. Maniakiem nie jestem, ale temat Geralta nie jest mi całkiem obcy. Grałem też trochę w słynne gry CDProjektu, ale też bez fajerwerków (pierwszą część przeszedłem do połowy, w drugą nie grałem w ogóle, a Dziki Goj Gon przeszedłem w jakichś 25%, zrażając się na dziwacznych przebierankach i naukach pokłonów w zamku królewskim w Wyzimie). Dostępu do Netflixa nigdy wcześniej nie miałem i zamierzałem po prostu poczekać, aż serial będzie gdzieś dostępny w wersji „Janusz” (czyli za darmo). Znajomy jednak wykupił sobie Netflixa i podarował mi jeden profil. Zobaczyłem więc tego „Wiedźmaka”. Mam mieszane odczucia. Plusy są takie, że polska twórczość wypłynęła na światowe wody, a serial jest bardzo dobrze zrobiony pod względem technicznym. Gra aktorska też raczej bez zarzutów. Niestety są też minusy, zresztą typowe dla amerykańsko-żydowskich produkcji. Z książki o charakterze przygodowym zrobiono dramat kostiumowy, a patos z ekranu wylewa się hektolitrami. Za dużo jest zbędnego gadania, a za mało akcji i przygód. To taka stuningowana wersja „Korony Królów”. Brakowało mi chamskich i rubasznych scen, jak ta, gdy Geralt z Jaskrem zostali na szlaku niespodziewanie zaatakowani przez jakiegoś diabełka (chodzi o „wysublimowany” dialog między Geraltem a diabełkiem). W serialu panuje dosyć duży chaos i osoba, która pierwszy raz spotyka się z Sapkowskim- nie będzie wiedziała o co tam w ogóle chodzi. Luk fabularnych i uproszczeń ponoć jest sporo, ale nie mam kompetencji aby je wytykać, bo książki czytałem dawno i w dodatku nie wszystkie. No i główna bolączka serialu, czyli szeroko pojęty „postęp”, jakże charakterystyczny dla najnowszych produkcji zza Atlantyku. Chodzi głównie o pigmentalne uposażenie oraz feminizację. Spotykamy czarne driady i wiele postaci, które można by określić mianem „wzbogacających różnorodność i pulę genetyczną„. Nawet Yennefer po transformacji jest jakaś taka latino. Jest to zresztą główna bohaterka całego serialu. Geralt na ogół błąka się po jakichś zadupiach, z dala od „ośrodków decyzyjnych”, biorąc udział w mało istotnych kilku scenach na odcinek. Podzielił on los „Mad Maxa”, który (z głównego bohatera w 1 i 2 części) stopniowo był relegowany do postaci drugoplanowej i groteskowej, a rolę główną przejęła kobieta (na koniec jeszcze usunięto niepoprawnego politycznie Gibsona). W „Wiedźminie” najważniejsze są kobiety, to one decydują o wszystkim, z kolei mężczyźni zostali ograniczeni do roli dodatku, który ma zabawiać widza i niekiedy zdzielić kogoś w mordę (oczywiście na zlecenie kobiety). Zirytowała mnie (swoją głupotą) finałowa „bitwa”, odgrywana na zamku w Ogrodzieńcu (to akurat fajnie, że akurat tam, bo zamek pewnie skorzysta pod względem turystycznym). Taktycznie rzecz biorąc- zamek w serialu przecinał jedyny szlak, którym przemieszczała się wroga armia. Obrońcami zamku byli potężni magowie, na czele z Yennefer, czyli absolutną mistrzynią magii bojowej. Co należałoby w tej sytuacji robić? Na moje oko- z uporem maniaka siedzieć za murami zamku i bronić go magią. Yennefer powinna walić we wrogów, jak klienci dilera celebrytów w nos. Co zrobiono? Yennefer została kimś w rodzaju dowódcy i koordynatorki. Całe życie uczyła się czarować (z dużymi sukcesami), aby w najważniejszym momencie robić to, czego prawdopodobnie nigdy wcześniej nie robiła (czyli dowodzić armią). Po nadejściu wroga- Yennefer porozsyłała większość swoich żołnierzy na przedpole (oczywiście pojedynczo, żeby jeszcze łatwiej ich było pozabijać). Po chuj im w ogóle był ten zamek, skoro powyłazili z niego w kulminacyjnym momencie? Rozumiem wychodzenie z zamku w akcji „snajperskiej” typu Kmicic z Kolubryną. Ale we „Wiedźminie”? Magowie powychodzili bez powodu, zostali ubici (cóż za niespodzianka), a Yennefer została w tym zamku jak Himilsbach z angielskim i gdy zdążyła rzucić pierwszy czar ofensywny, to już dawno było „po ptokach”, bo wroga armia (dowodzona przez osobę z podwójnymi mocami, czyli pigmentalnie uposażoną kobietę) nie miała większych przeszkód z wejściem do niemalże pustego zamku.
Teraz chwilę o minionym sylwestrze. Na zachodzie oczywiście „el clasico”, czyli spalone samochody, molestowanie kobiet, wojsko na ulicach, aresztowania, dewiacje. We francuskim Strasburgu (gdzie mieści się m.in. Rada Europy, Europejski Trybunał Praw Człowieka i Parlament Europejski) padł rekord wszechczasów: spłonęło 220 samochodów, czyli około 0,78 samochodu na tysiąc mieszkańców (to tak, jakby w Polsce spłonęło 30 tysięcy samochodów). W nowy rok zmarł 60-latek, który został kilka dni wcześniej ciężko pobity w Nowym Jorku, napastnicy ubogacili go kulturowo i zabrali mu wszystkie pieniądze, czyli… 1 dolara. TUTAJ zdjęcie oprawców z monitoringu. W sylwestrową noc w niemieckim Lipsku lokalni bojówkarze i menele z Antify ostrzelali fajerwerkami radiowóz policyjny, a następnie obrzucili go kamieniami i butelkami. Jeden z policjantów w bardzo ciężkim stanie trafił do szpitala, zatrzymano 7 lewaków, oskarżając ich o próbę zabójstwa. W samym tylko Lipsku w 2019 roku odnotowano 357 ataków, dokonanych przez lewackich ekstremistów, a tamtejsze elity polityczne coraz głośniej ostrzegają o tym narastającym problemie. A co w Polsce? Jak zwykle- zaścianek i średniowiecze. Nikt nie zginął, nie spalono nawet żadnego samochodu. W związku z brakiem „ubogacenia”- w Polsce od kilku lat największe skupienie przypada na koncerty sylwestrowe, organizowane przez zwaśnione stacje telewizyjne (głównie TVN i TVP, bo Polsat stoi lekko z boku i stara się być obiektywny). Jeszcze 2 lata temu stacje rywalizowały na ilość widzów (tych obecnych na miejscu i tych przed telewizorami). W zeszłym roku TVP w tej kwestii odjechała konkurencji tak mocno, że TVNowi (i powiązanym z nim celebrytom) zostało już tylko obrażanie widowni rywali. Tegoroczny warszawski sylwester TVNu był bezapelacyjnie najgorszy w historii.
Głównym kozłem ofiarnym dla warszawskich „elyt” stał się Zenek Martyniuk, który dla „oświeconej” części Polaków stał się synonimem obciachu, żenady i Januszostwa. Problem w tym, że Zenek to całkiem sympatyczny, skromny i bardzo pokorny facet, który swoją pozycję zdobył ciężką, prawie 30-letnią pracą (nie wspieraną przez dotacje i granty). Kulturą osobistą i pogodą ducha bije on na głowę wszystkich swoich vis-à-vis, którzy z powodu własnych frustracji oskarżają go o pielęgnację chamstwa i narodowych „demonów”. Idolami „postępowymi” są np. Agnieszka „nauczyciele nienawidzę was” Chylińska, która całkiem sprawnie prześlizgnęła się przez życie dzięki kilku piosenkom Grzegorza Skawińskiego sprzed 20 lat, a dziś uchodzi za wielki autorytet od spraw wszelakich w TVN i występuje jako wiewiórka w irytującej kampanii reklamowej jednego z elektro-marketów. Innym idolem KODu jest Maciej „Niemców nienawidzę od dziecka” Maleńczuk, który sławny jest ze swoich alkoholowych ekscesów, a niedawno zasłynął z pobicia działacza pro-life w Krakowie i pochwalenia się tym wyczynem na pejsbuku, a w sądzie zastosował taktykę Rafała Gawła mówiąc, że to nie był jego prawdziwy profil. To ja już chyba w roli autorytetu wolę Zenka Martyniuka.
Z perspektywy dotkniętej ogniem #Australia, gdzie dziś jestem mogę powiedzieć jedno. Nie ma dziś gorszej zarazy w cywilizowanym świecie niż ci, którzy kwestionują konieczność dbania o naszą planetę i jej ochronę Jędraszewski, idź do diabła, tam jest twoje miejsce. pic.twitter.com/ShZO5lKsnf
— Pawel Rabiej (@PawelRabiej) December 26, 2019
Kolejny „gorący” (dosłownie) temat w ostatnim czasie to pożary lasów w Australii. Mam za mało wiedzy, aby ocenić dlaczego one wybuchły (ponoć złapano kilkudziesięciu podpalaczy) i jaki mają wpływ na środowisko. Przypomniały mi się jednak podobne pożary lasów, które miały miejsce pół roku wcześniej w Brazylii. Wtedy winny całej sytuacji był wytypowany od razu: „faszystowski” prezydent Jair Bolsonaro, który jest nie na rękę międzynarodówce lewackiej. Doznał on wówczas wielu obelg dyplomatycznych i szeroko pojętego „zaniepokojenia” z całego „postępowego” i „ekologicznego” świata. A kto został obwiniony o trwające pożary w Australii? Otóż wszyscy (np. biskup Jędraszewski- patrz tweet wyżej), ale nie władze zdziwaczałej Australii (która zresztą na potęgę produkuje śmieci i zanieczyszczenia oraz eksportuje gigantyczne ilości węgla). Można na tym przykładzie zauważyć, że to co dzieje się w Polsce (między PiSem a anty-PiSem) działa również w skali globalnej. To nie jest tak, jak uważa KOD i TVN, czyli „podstępny Kaczor podzielił Polaków„. Ten podział przyszedł do nas z zachodu, gdzie społeczeństwa są jeszcze bardziej podzielone i skłócone, niż nad Wisłą, a prym w szczuciu i odczłowieczaniu rywali wiodą kręgi lewackie.
Najgorętszym tematem ostatniego tygodnia jest napięta sytuacja pomiędzy Iranem a Izraelem (oraz jego amerykańskim wasalem). Nie przepadam za pisaniem o geopolityce, bo pojęcie (i źródłową wiedzę) na jej temat ma może kilkadziesiąt osób na świecie, a cała reszta „znawców” bazuje na domysłach, konfabulacji i teoriach spiskowych (w dodatku wszystkie dyskusje o geopolityczne zawsze zmierzają do sporów o to, pod które mocarstwo najkorzystniej byłoby się Polsce „podczepić” w roli giermka). Punktem zapalnym był zabójczy atak amerykańskich rakiet na irańskiego generała Ghasema Solejmaniego, który otoczony był w swych kręgach ogromnym kultem i lansowano go na przyszłego prezydenta Iranu. Dosyć dokładnie jego postać oraz ogólną wewnętrzną sytuację w Iranie opisał Witold Gadowski w swoich ostatnich słuchowiskach i wywiadach. Iran Iranem, ale według mnie sprawa jest prosta, ale o tym nie powiedzą ani w TVP, ani w TVN, co jest zresztą jedyną w swoim rodzaju sytuacją, gdy te stacje mówią jednym głosem. TVP to PiS, czyli wierni wasale USA, z kolei TVN to niby anty-PiS, ale jednak własność amerykańskiej sieci Discovery, więc obie te stacje zawsze będą pod wpływem Waszyngtonu (o czym mogliśmy się przekonać choćby wtedy, gdy ambasador Mosbacher jednym tweetem zakończyła ledwo rozpoczęte śledztwo, które miało wyjaśnić wpływ TVNu na inscenizację leśnych urodzin Hitlera). Wersja oficjalna i „jedyna słuszna” jest od lat taka sama, czyli dzielne Stany Zjednoczone zabiły herszta terrorystów, który był wielkim zagrożeniem dla całego świata, ponieważ pracował nad bronią masowego rażenia, której chciał użyć na przypadkowych ludziach, jak dr Strangelove. Problem w tym, że dowody są takie, jak w przypadku Saddama Husajna (czyli żadne), a terroryzm praktycznie zanikł w ostatnich latach (nie licząc terroryzmu o niskiej wadze, ale to akurat cały zachód ma głęboko w dupie, a już zwłaszcza gdy masakrowane są resztki chrześcijan w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie). A jak jest naprawdę? Otóż, według mnie sprawa jest prosta jak drut i idealnie wpasowuje się w politykę USA oraz Izraela w ostatnich 30 latach. USA chcą kontrolować światowy rynek produkcji ropy naftowej oraz utrzymać dolara jako główną walutę w handlu tym surowcem. Bogaty w ropę Iran, zwiększający w ostatnich latach swe wydobycie jest dla USA zagrożeniem i ogromną konkurencją. Z kolei Izrael od lat stosuje doktrynę osłabiania wszystkich krajów w pasie między Algierią a Afganistanem (z wyjątkiem Arabii Saudyjskiej, od której kupują ropę i która jest oddanym sojusznikiem USA). Żaden kraj na tych terenach nie ma prawa być stabilny, bogaty i nowoczesny, bo to byłoby zagrożeniem dla wiodącej roli Izraela w regionie. Gdy jakiś kraj na omawianych terenach rozwija się szybko- wysyłana jest tam tzw. „misja stabilizacyjno-antyterrorystyczna„, która rozwala w pył dobrze rokujące miejscowe struktury organizacyjno-gospodarcze. Syria, Libia czy Irak to najnowsze przykłady na „stabilizowanie” sytuacji. Zatem największym grzechem Iranu jest to, że rozwija się zbyt szybko, więc należy mu trochę „pomóc” powrócić do sytuacji „bazowej” (w której kraj jest biednym zadupiem, ogarniętym wewnętrznym chaosem, skąd emigrują młodzi mężczyźni). To właśnie jest robione obecnie z Iranem, co zresztą poprzedziła ubiegłoroczna konferencja w Warszawie, której gospodarzowi przypisano wyłącznie rolę noclegowo-gastronomiczną. Śmierć Solejmaniego już sama w sobie zdestabilizuje sytuację, bo byłby to bardzo dobry przywódca, gwarantujący dalszy szybki rozwój Iranu. Teraz tylko wystarczy wylansować jakiegoś imbecyla lub agenta na przyszłego przywódcę Persji, a sytuacja być może sama się rozwiąże. W tym roku odbędą się wybory prezydenckie w USA, więc Trump raczej nie będzie rozpoczynał wojny, zanim nie zostanie wybrany ponownie. Nie wiadomo, jakie podejście do Iranu mają amerykańscy tzw. „Demokraci”, ale na pewno jest ono dużo bardziej przyjazne, niż podejście Republikanów (świadczyć może o tym bardzo przyjazna polityka Barracka Obamy wobec Iranu, która przez 10 lat wywoływała konsternację u syjonistów). Na razie więc trwa faza uspokojenia i badania przeciwnika, a ewentualna wojna wybuchnie najwcześniej pod koniec roku. Najważniejsze, żeby Polska nie wzięła w niej udziału (bo wyjdziemy na tym tak samo, jak z Afganistanem i Irakiem, czyli jak Zabłocki na mydle), na co niestety trudno liczyć, znając poddańcze podejście PiS do USA.
Na koniec mój „ulubiony” temat, czyli stosunki polsko-żydowskie. Niejaki Mosze Kantor, oligarcha spod ciemnej gwiazdy, powiązany z Władimirem Putinem- w dniach 22-23 stycznia zorganizuje w Jerozolimie obchody 75 rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz-Birkenau. Zaproszono przywódców kilkudziesięciu krajów, w tym prezydenta Dudę. Pierwotnie miał on tam pojechać i wygłosić przemówienie, ale gdy wszystko zostało już uzgodnione- nagle zmieniono decyzję, relegując polskiego prezydenta do roli biernego słuchacza i worka treningowego, który byłby oskarżany przez Putina, Niemców, Francuzów i Żydów o wywołanie holokaustu i całej wojny, bez prawa do obrony przed tymi kuriozalnymi zarzutami. W związku z powyższym polska dyplomacja postanowiła, że prezydent Duda w ogóle nie pojawi się w Jerozolimie i według mnie jest to jedna z niewielu dobrych decyzji naszych władz w sferze kontaktów polsko-żydowskich (które niestety od 30 lat są poddańcze i wasalne). Nie widzę sensu, żeby Duda tam jechał i pozwolił się (oraz wszystkich Polaków) poniżać, bez prawa zabrania głosu. Niech przemówią: prezydent Francji (która aktywnie kolaborowała z nazistami w kwestii wyłapywania Żydów i wysyłania ich do obozów koncentracyjnych), kanclerz Niemiec (głównego winowajcy) i prezydent Rosji, która wprawdzie w przerwach w marszu na Berlin wyzwoliła niemieckie obozy, ale na ich miejsce zainstalowała nowe katownie, kreując przy tym takie kadry zarządzające, jak Salomon Morel, Stefan Michnik, Helena Wolińska i setki podobnych przyjemniaczków o „pierwszorzędnych” korzeniach. Bardzo dobrze, że Polska nie będzie uczestniczyła w tym propagandowym cyrku. Strona żydowska jest mocno niezadowolona, bo cały misterny plan oczerniania Polaków się nie powiedzie (tzn. oczernianie na pewno będzie, ale przynajmniej prezydent Polski nie będzie musiał świecić oczami bez prawa zabrania głosu). Z braku laku zagrano w „dobrego glinę-złego glinę”, gdzie tymi „dobrymi” są tzw. „przyjaciele Polaków” Szewach Weiss oraz Johnny Daniels (zwolennicy regulowania przez Polskę bandyckich roszczeń organizacji żydowskich), którzy chwalą decyzję prezydenta Dudy, tym samym punktując i zdobywając zaufanie mało uświadomionych Polaków, co zaprocentuje w przyszłości. Na koniec prezydentowi Dudzie dostało się od mediów „opozycji totalnej” (wszak trwa kampania, więc każdy powód jest dobry), a Lech Bolęsa zaproponował (zażartował?), że to on pojedzie do Jerozolimy i wszystkich tam poustawia swoim noblowskim autorytetem…
Tyle na dziś. Wpis dziwny, bo poruszający kilka niezależnych spraw. To taka rozgrzewka po dłuższej kontuzji, kolejne teksty będą już normalne i pojawią się wkrótce.
RacimiR, 10.01.2020
PS: Dzięki dla Tomka i Krzycha!
W kwestii Zenka i ogólnie Disco Polo w TVP – to dobrze, że muzyka, której nikt nie słucha leci w telewizji, której nikt nie ogląda 😉
od RacimiR: Ja Zenka słuchałem dla beki 20 lat temu, gdy było na Polsacie Disco Polo Live i Disco Relax 😉 Swoją drogą jego stare kawałki są niebo lepsze od tych nowych, które zyskały duża popularność. Teraz jest mi obojętny, ale też nie przeszkadza mi ani on, ani ludzie, którzy go słuchają.
Ja z całego DP to najbardziej lubię Braci Figo Fagot (choć to takie, bym powiedział, Progressive Disco Polo).
Swoją drogą, DP było od początku jego istnienia hejtowane/ignorowane przez mainstream na zasadzie przyganiania kotła garnkowi. Wytykano prymitywność i rubaszność tekstów, jednocześnie promując Britney Spears, Lady Gagę, boskiego Enrique i całą masę innego zagranicznego popu, nie mówiąc o alfonsowatym hip-hopie. Mam wrażenie, że starano się uwalić DP tylko dlatego, że było polskie. To, że mimo to DP rozwijało się w najlepsze i nadal się rozwija, można rozpatrywać w kategoriach zwycięstwa polskiej kultury.
od RacimiR: Bracia FF trudno zaliczyć do disco polo, to jajcarska kapela prześmiewcza, zresztą tak samo, jak bajki Walaszka (Blok Ekipa czy Egzorcysta), w których panuje dosyć specyficzne poczucie humoru, a postacie wyznają twardy marksizm (kult lenistwa i kombinatorstwa, kult wódki i narkotyków, brak wyższych celów w życiu).
Disco Polo zostało wylansowane przez wspominane przeze mnie 2 programy na Polsacie w latach 90-tych. Wtedy było równie popularne, co teraz, zresztą Zenek już wtedy był jedną z największych gwiazd. Później Solorz-Żak zdjął programy z anteny (pomimo wysokiej oglądalności), aby jego stacja nie kojarzyła się z jarmarkiem i tandetą. Cała branża Disco Polo mocno ucierpiała i musiała zejść do podziemia (wesela, remizy, lokalne podlaskie stacje radiowe) na kilkanaście lat, wielu myślało że to koniec tej muzyki. Odrodzenie nadeszło kilka lat temu na bazie popularności piosenki „Ona tańczy dla mnie”, a potem kolejnych (np. „Oczy zielone”). Po 2015 do gry włączyła się TVP, a ostatnio nawet powstała odmiana dla zbuntowanej miejskiej młodzieży (np. przebój „Ona by tak chciała” z ponad 100kk wyświetleń na YT to takie disco polo dla gangsta-małolatów).
Ja mam mieszane podejście do tej muzyki. Uważam że jest mało wysublimowana, by nie powiedzieć że prymitywna. Dużo bliżej mi do Italo Disco (z którego wywodzi się DP)- jest bardziej romantyczne i profesjonalne, zwłaszcza w kwestii muzycznej (disco-polo to takie umpa umpa 'na pałę’). Jednakże jak ktoś to lubi to nic mi do tego, zwłaszcza że ludzie tego słuchają zazwyczaj po kilku głębszych, a wtedy najważniejsza jest zabawa a nie walory artystyczne.
„Bracia FF trudno zaliczyć do disco polo, to jajcarska kapela prześmiewcza”
DP to na tyle wyluzowany i bezpretensjonalny gatunek, że w zasadzie trudno odróżnić, co jest prawdziwym DP, a co parodią. Nie zapominajmy, że kawałek Kondrata „Mydełko Fa” miał być parodią, a stał się klasyką gatunku. Nie zdziwię się, jak i BFF przejdzie do historii jako po prostu DP.
DiscoPolo to temat rzeka, ale moim zdaniem rzeczywistość wyglada tak ze od lat 90tych od poczatkow tej muzyki i naglego spadku zainteresowania ta muzyka ciagle w narodzie jest obecna: wesela, kasety magnetofonowe (pokolenie urodzone dalej niz 90r nawet nie wie co to jest), domowki, imprezy w akademiku, wreszcie wszelkie dicho w klubach. Sama muzyka zmieniala się, przejęła rytm i elementy papki pop ze „zgnilego marksistowskiego zachodu”, a artyści discopolo sa tylko z nazwy bo wiekszosc utworow to wlasciwie pop. Po kasetach byly na cd, w sieci emule kazaa i inne ptp, a teraz youtube. Od zawssze byly 2 rodzaje wykonawców: zawodowcy jak boys, toples, martyniuk, don vasyl a z drugiej strony wykonawcy jednego sezonu co znikali po jednym albumie. Pokolenie 30 40 50 60 latkow wspomina to z nostalgią, a mlodym o dziwne nawet sie to podoba, zwlasszcza ze na ytube od czasu do czasu jakas fajna muza discopolo wystrzeli 🙂 niektorzy wykonawcy np. czadoman czy przessmiewczy figo fagot garsciami czerpia z dichopolo.
A dlacczego discopolo sie podobalo i marketingowo co pare lat jest reklamowane jako nawrot? Kasa misie kasa ! Pieniadze nie śmierdzą. Solorz zak wzgardzil groszem z disco polo live na Polsacie ale 15 lat pozniej Kurrski cokolwiek o nim nie mówić (a ploty są ze mierny bierny) perfekcyjnie zagospodarowal ten kawaleczek rynku muzycznego (a zagraniczna lewacka muzyczna papaka medialna i konkurencja jest wrecz przytlaczajaca) i widzow do tvp jakos to przyciagnelo.
Zreszta byle kapela weselna ma ambicje zostac gwiazdami disco polo. O ile w latach 90tych wykonawcow bylo kilkunastu sie liczacych, to terraz (poza dinozaurami jak boys czy toples) jest ich setka, taki plankton ale zarabiają niezla kase z koncertów.
I powiem jedno niczym maly fiat co przetrwa 1000 lat z disco polo bedzie tak samo 😀
od RacimiR: TVP raz na rok zrobi sylwestra z Zenkiem i to wszystko. Wkład Polsatu był dużo większy, bo 2 trwające godzinę, dosyć profesjonalne programy w sobotę i niedzielę, emitowane przez wiele lat, mające ogromną oglądalność. Co ciekawe, w obu tych programach nie powtarzały się żadne piosenki i każdy nich miał osobną „stajnię” wykonawców (tam chyba rywalizowały dwie wytwórnie płytowe). To był bardzo ciekawy model biznesowy jak na tamte czasy, coś jak z Media Marktem i Saturnem, które miały jednego właściciela, ale mocno konkurowały ze sobą o tego samego klienta. Z tego co pamiętam, to większą pamięć zostawiły po sobie zespoły z Disco Polo Live, choć pewnie wielu będzie się upierać, że lepszy był Disco Relax.
Disco polo mocno ewoluowało, słychać wpływy zachodnie no i sprzęt do tworzenia muzyki jest lepszy i bardziej dostępny, niż kiedyś. U mnie na Śląsku DP nigdy nie było popularne, jego rolę od dawna pełnią „ślonskie szlagry”, które mają swoje gale, koncerty i media (np. radio Piekary). Mirosław Jędrowski jest dużo bardziej rozpoznawalny, niż Zenek Martyniuk. To taki lokalny folklor, bo jak wyjadę w Polskę (zwłaszcza na wschód od Wisły) to już disco polo króluje 🙂
Czadomana miałem okazję poznać osobiście i chwilę z nim pogadać. Nie będę powtarzał, co mi powiedział o disco polo i muzyce którą robi, bo niektórzy by się obrazili 😉
Bardzo trafna analiza polityki gospodarczej i zagranicznej USA. Ten czy inny prezydent – bez różnicy. Wojna jest nie dlatego, że wygrał Trump, tylko dlatego, że wojna w Syrii się skończyła. Liczy się ropa i kurs dolara, a w tym obie Przewodnie Siły Narodu Amerykańskiego są zgodne.
Swoją drogą, kontrolę USA nad ropą uważam za mniejsze zło (w porównaniu do tego, co by było, gdyby kontrolę miał świat muzułmański).
od RacimiR: Z Iranem zmiana prezydenta dosyć znaczny wpływ miała na sytuację, ale to chyba wyjątek, bo Obama to było coś w rodzaju przystojniejszego i kulturalniejszego Komorowskiego. Gdy Obama znosił sankcje na Iran, to wywołał konsternację nawet we własnej partii (nie mówiąc o republikanach i Izraelu). Teraz sytuacja wróciła do porządku. Wg mnie jednak głównym rozgrywającym na bliskim wschodzie jest Izrael (którego rola jest nagminnie bagatelizowana). Wg mnie gdyby Izraela nie było, albo gdyby był w innym miejscu, to Solejmani by nadal żył.
Iran był dogadany z Chinami co do sprzedaży ropy i rozliczeń w Juanach, ale jakoś Chiny biernie się zachowują ostatnio. Świat muzułmański jest zbyt skłócony ze sobą, aby być poważnym graczem naftowym. USA jednak dmuchają na zimne i likwidują nawet najmniejszą konkurencję, bo utrata monopolu na ropę to byłby dla nich koniec. Zresztą nie tak dawno przyłożyli cegiełkę do wywołania burdelu w bogatej naftowo Wenezueli.
Moim zdaniem głównym rozgrywającym są USA. Izrael jest tylko ich pionkiem na bliskowschodniej planszy. Oczywiście nie oznacza to, że Żydzi są pionkiem Amerykanów – raczej, że Izraelici są pionkiem Żydów z USA. Jak już kiedyś pisałem, Izraelici to dolna część żydowskiej drabiny społecznej, są to zebrani z całego świata ludzie, którym w życiu nie wyszło (temu interes nie szedł, tego z partii wyrzucili) i z braku lepszych alternatyw (np. rodzina w USA) postanowili szukać swojego szczęścia na ziemi obiecanej. Są siepaczem, zderzakiem, mięsem armatnim, a w razie czego także kozłem ofiarnym dla pobratymców-zwierzchników z USA.
O nieudaczności tych z Izraela dobitnie świadczy fakt, że stanowiąc prawie większość i dysponując potężną siłą nie potrafią utrzymać porządku i spokoju na terenie, na którym kolejno Krzyżowcy, Turcy i Brytyjczycy dawali sobie radę, mając na miejscu jedynie garstkę.
od RacimiR: USA może i są głównym rozgrywającym, ale strategiczne sektory USA (finanse, media, rozrywka, nauka i sama polityka) opanowane są przez ludzi, którzy są bardziej lojalni wobec Izraela, niż wobec USA.
Zgadzam się, że mieszkańcy Izraela to żydowskie doły społeczne, ale mają ogromną „kryszę” (wojskową, finansową, medialną i polityczną) zza oceanu.
Co do porządku w Izraelu- jest ich tam raptem połowa. Nie mogą zastosować oni działań słynnych lewicowców z początku XX wieku, bo każdy ma teraz własną kamerę, a świat stał się pacyfistyczny. Co oni niby mają zrobić z Palestyńczykami? Taka Francja czy Szwecja ma raptem 5-10% mniejszości islamskiej i już bajzel tam mają do kwadratu. Gdyby było ich tam 50% (co zresztą nastąpi kiedyś), to już dawno byłby tam szariat i lincze na „niewiernych”. A Izrael w tej sytuacji radzi sobie jako-tako, dlatego nie uważam, że są specjalnie nieudaczni. Oczywiści jak pisałem- gdyby nie pomoc USA, to by ich już tam dawno nie było.
A to nie jest tak, że w Iranie mają opresyjne władze, których Irańczycy nie lubią?
od RacimiR: Ja nie mam wiedzy na ten temat, ale na ogół tak właśnie Amerykanie zawsze tłumaczyli swoje „misje stabilizacyjne”. Najpierw oskarżali dyktatora/przywódcę o to, że go nikt nie lubi, potem go zabijali, a na koniec był jedne wielki bajzel, wojna domowa i tysiące tzw. „uchodźców” do UE.
Wiesz,co. Bashar al-Asad nie podzielił losu Saddama Husseina, Muammara Kadafiego, więc teraz wszyscy zaczynają się interesować Libią.
A Brytyjczycy radzili sobie nie tylko w Palestynie, ale i w Pakistanie, Egipcie czy Malezji, gdzie mieli prawie 100% muzułmanów. I nie stosowali lewicowych pomysłów z początku XX wieku, tylko własne, typowo prawicowe (oparte o porządek plus ogólnodostępną wiedzę na temat tego, kto tu rządzi).
od RacimiR: Wtedy nie było poprawności politycznej, a społeczeństwa te były totalnie zacofane pod każdym względem. Ludzie mieli świadomość, że albo nadal przysłowiowe chatki z gówna, albo muszą oddać władzę kolonizatorom.
Teraz mamy 21 wiek i jest całkiem inaczej. Nie ma już mowy o tym, żeby biała mniejszość mogła rządzić kolorową większością. Izrael daje radę dzięki represjom i zamordyzmie oraz oskarżaniu o antysemityzm wszystkich obrońców praw człowieka, którym się to nie podoba.
Co do Sylwestra to wyznam że lubię słuchać disco polo. Zwykle teksty tych piosenek są o miłości lub zabawie. Na imprezach zawsze jest disco polo. Podobno nikt nie słucha ale i tak wszyscy bawią się przy tej muzyce, znają teksty piosenek itp. Przynajmniej kilka lat temu tak było ze nikt się nie przyznawał że słucha disco polo. Kilka lat temu w czasie poprzednich rządów traktowana była jako muzyka dla plebsu ze wsi itp. Teraz dzięki TVP disco polo weszło na salony
Oczywiście wiadomo że to dlatego że wyborcy PiS słyną z tego że słuchają disco polo, szczególnie że ta muzyka wywodzi się z remiz strażackich OSP, dobrze o tym wiem bo mieszkam na granicy miasta i wsi, mam styczność z wsią do której blisko mam.
od RacimiR: Niech każdy słucha tego co chce i bawi się przy tym, co lubi, a wykonawcy niech wykonują muzykę, a nie politykują. To robi Zenek i inni discopolowcy. Nie słucham tego, ale szanuję ich, że nie wpierniczają się do politykowania, jak różne Marie Peszek. A jak już muszą, to niech to robią jak Kazik, czyli w miarę obiektywnie. Niestety głupia moda z zachodu jest taka, że każdy wykonawca powinien się zadeklarować politycznie, oczywiście po lewej stronie. To samo zresztą jest z aktorami.
największy ubaw maiłem z tego, że ultraantypisowskie lewackie radio zet było patronem medialnym tego „sylwestra marzeń”, jak widać kaska od pisu im w tym wypadku nie śmierdziała, a co do disco jak słysze co pieprząe debilki dla gimbazy to już naprawdę wolę disco polo niż ich wymiotną twórczość
od RacimiR: Radio ZET wróciło do Agory 😉 Pecunia non olet do kwadratu. Jeszcze apropos agory- ważny „dziennikarz” GW Stasiński dostał w sylwestra w dzban od Wietnamczyków i ostatnią gazetą, która o tym napisała (kilka dni po innych mediach) jest… Gazeta Wyborcza 😉 I to nawet nie napisali, że dostał, tylko że jakiś wietnamski związek zawodowy wyraził ubolewanie. Pewnie by w ogóle nic nie napisali, gdyby wszystkie inne media wcześniej o tym nie poinformowały.
Gdyby jednak Polacy pobili Wietnamczyka, to GW by o tym napisała od razu (potem by dopiero sprawdzali, czy to w ogóle prawda).
Bolęsa jakby tam pojechał to jeszcze biłby brawa po każdym wystąpieniu kolejnych polakożerców.
od RacimiR: Jemu pewnie gospodarze pozwoliliby się wypowiedzieć, żeby palnął jakąś głupotę 😉 Pewnie by wyskoczył na scenę w koszulce OTUA na swoim gigantycznym bebzonie i grzmiał, że PiS i ich wyborcy to szmalcownicy oraz antysemici, więc on domaga się wojskowej interwencji międzynarodowej koalicji antyfaszystowskiej, aby obalić kaczy reżim (a na koniec oklaski od Putina, Macrona i Netaniahu oraz seria artykułów „Murem za Wałęsą” w Jerusalem Post, New York Times i Gazecie Wyborczej).
Nie oglądałem telewizyjnych Sylwestrów ale oczywiście spotkałem się w necie ze stwierdzeniami że ten na TVP to wieś i żenada, a TVN ma „klasę”. 1 lub 2 stycznia trafiłem gdzieś na screeny z tefałenowgo dzieła sztuki, a tam Chylińska i śpiewający Karolak. Classy as fuck.
Terrorystyczny zamach na Suleymaniego chyba nikogo nie dziwi poza wiernymi oglądaczami CNN. Żydowskie lebensraum musi się rozrastać, a przecież ma ono w domyśle sięgać nawet Egiptu
od RacimiR: Na tym sylwestrze TVN w Warszawie ponoć w ogóle ludzi nie było, prawie sami obcokrajowcy, to już ten polsatowski lepiej wypadł, nie mówiąc już o tym zakopiańskim. Śpiewający Karolak to jeszcze większa żenada, niż śpiewający Jakubik.
tego wiedźmina to nawet nie zamierzałem i nie zamierzam oglądać a po twojej opini tym bardziej, ścierwnix wypuścił także w grudniu propagandę pro franciszkowską zabawne było jak swiężo po niej wyskoczył z łapami do tej chyba azjatki, c
ja nowości filmów nie oglądam prawie wcale ale w 2019 zrobiły na mnie wrażenie poniższe filmy:
Rambo Ostatnia Krew- całkieim dobra przymało akcji ale jak była to fajnie pokazana i bez polit poprawności , latynosi w wiekszości źli a czarnego to sobie wogóle nie przypominam w tym filmie
bitwa o long tan – australijski film wojenny który skupia się na pokazaniu bitwy bez lewackiej propagandy i chwalenia komuchów
Legionista Maxx- b klasowy film akcji jak zobaczyłem że tam będzie jakiś wątek kościelny spodziewałęm się kleru 2 ale nic z tych rzeczy, postać księdza w tym filmie byłą dobra uratowała głównego bohatera i pomagała ludziom w tej wiosce, w dodatku ten ksiądz nie pieprzył pacyfistycznych franciszkańskich głupot a wręcz na odwrót zachęcał tytułowego Maxxa do walki, znamienna scena jego śmierci ci najemnicy przed zabiciem go rzucali aluzję że jest pedofilem a główny zły szef najemników chciał się pozbyć kościoła z tej okolicy, , potem oczywiście była rzeźnia z zemsty za księdza w wykonaniu tego maxxa robiona staroszkolnie bez efektów komputerowych, niby zwykły film akcji ale stanowi świętną odtrutką na syfy vegi czy kler
Legionista Maxx – dzięki za recenzję, obejrzę z pewnością (mimo spojlerów).
Dodalbym jeszcze joker – calkiem znosny, bez patosu, efektow specjalnych czy polit poprawności. Typowy dramat chorego psychicznie czlowieka, z trudnym dziecinstwiem, wbrew pozorrom niebezpieczna praca jako klown, probujacego zwiazac koniec z koncem, przezyc do pierwszego i jeszcze utrzymac chora matke.
Pokazane jest rowniez jak to w wpracy (wlasciwie w kazdym zawodzie to sie moze zdarzyć) sa szuje ktore kopią dołki, chroniąc wlasne dupsko potrafia doprowadzic do niesprawiedliwego zwolnienia kolegi z pracy.
Rambo last blood – dziadek stallone daje rade, malo akcji wszak stallone ma juz 70 na karku (moim zdaniem najlepszy byl w rambo 2008), pod koniec filmu hołd calej serii wiec to juz chyba ostatni film stallone.
Inne zaproponowane filmy mysle ze obejrze.
Natomiast syjonwood spieprzylo terrminatorra, i go nikt nie rekomenduje.
od RacimiR: Joker bardzo fajny, choć są dłużyzny nudne. Rambo sobie też zobaczę, bo jeszcze nie miałem okazji. W najbliższy piątek premiera „Psy 3”, mam nadzieje że tego nie zepsują.
Joker fajny, dluzyzny jak to w dramacie na rozkrecenie akcji.
Mi sie jednak podobało jak mordowal typy ludzi moim zdaniem szkodliwych społecznie (maklerow gieldowych kradnacych kasse od ludzi i obnoszacych sie swoim hajsem, szuje z pracy, choc lekarke od czubkow moglby sobie darować). I oczywiście najlepszy byl karzel i zasowka w drzwiach, nie lubie smiac sie z wad fizycznycch innych no ale po prostu ta scena mnie rozwalila.
W psy3 niespecjalnie wiem co tam moga wymyślić, moim zdaniem będą jechać po sukesie 2 poprzednich filmow. Tam byl klimat zmiany systemu, poczatkow zorganizowanej przestępczosci i korupcji policji politykow prawnikow na najwyższym szczeblu , picie wódy i ynteligentne pogaduchy, ponizanie kobiet, ogolnie lata 90te w pelnej krasie.
Teraz sa inne czasy, Bogus Linda po wyjsciu z kicia, w erze smartfonow powszechnych kamer i inwigilacji nagle sie jakos odnajduje i robi swoje … no jakos nie widze tego. 2 filmy o psach stanowily zamkniętą częśc i koniec.
Zostawiliby by bogusia w okland w nowej Zelandii i basta.
od RacimiR: Przerażony karzełek oraz nagła śmierć De Niro to najlepsze sceny 😉
Z Psami zobaczymy co będzie. Na ogół sequele po tylu latach przerwy kończą się klapą, ale może nie będzie aż tak najgorzej.
ja tego terminatora z 2015 nawet nie widziałem obrzydzili mi go jak wizerunek z tego filmu promował tęczę, a tego z 2019 tym bardziej nie zobaczę on jest odwrotnością nowego Rambo czyli dużo feministycznych wiedźm i biednych imigrantów z meksyku, schwarzenegger poszedł w totalne lewactwo ale chociaż sprawiedliwość w jednym mu muszę oddać w 2018 swobodnie fotografował się z naszym prezydentem jak dwaj koledzy a mógł go z pozycji „autoretetu” zjechać że niszczy demokracje ale na szczęście przynajmniej do naszej lokalnej polityki się nie mieszał
od RacimiR: Terminatory to tylko pierwsze dwa były warte uwagi, cała reszta później to już kapa. Arnold w latach 90 niestety poszedł w złą stronę. Z klasyka stał się ciepłą kluchą, a potem jeszcze lewakiem.
mimo wszystko jakoś mnie do tego jockera nie ciągnie zwłaszcza że najlepszą rzecz czyli śmierć de bilo zobaczyłem przypadkiem na youtubie, ponoć lepszy jest podobnie tematyczny Upadek z 1993 ma ponoć bardziej wartką akcję i lepsze teksty ale jakoś go nigdy nie widziałem
od RacimiR: Trzeba zobaczyć całość, żeby w pełni „docenić” śmierć de Niro. „Upadek” jest niezły, ale on ma niewiele wspólnego z Jokerem.
Czytałem kiedyś na stronie Wolna Polska artykuł; „Rozpad Rosji wszystkim uprości życie.”, w którym wspomniano, że na rozpadzie Rosji będzie zależeć Chinom, Iranowi i Turcji. Czy to prawda?
od RacimiR: Chinom pa pewno, bo oni będą głównym zaborcą terytorialnym. Turcja i Iran raczej nie zyskają za dużo, bo to po pierwsze sojusznicy obecnej Rosji, a po drugie- akurat od strony ich terenów Rosja będzie istniała nadal.
Ciekawy przykład nagłówkowej propagandy. „Rozpad Rosji wszystkim uprości życie.”. Mamy tutaj czas przyszły w formie dokonanej, tak jakby rozpad Rosji był czymś oczywistym. Żadnego gdybania (np. „uprościłby”). Dzielenie skóry na rosyjskim niedźwiedziu, który żyje i ma się dobrze.
Redakcja tej „Wolnej Polski” nie znajduje się przypadkiem w Waszyngtonie, lub Nowym Jorku?
Dobrze, ale Czeczenia Tuwa Jakucja i Tatarstan oraz Ałtaj i Kałmucja wyrwą się od Federacji Rosyjskiej, gdy mocno osłabnie. Przecież w tych republikach narody rdzenne tych republik dominują liczebnie nad Rosjanami.
Moim zdaniem nie osłabnie. W każdym razie nie za naszej kadencji.
To mnie trochę zastanawia, czemu Chojecki gada , iż Chiny i Rosja to wieczni sojusznicy. Moim zdaniem on nie wie, że Chiny straciły terytoria na rzecz Rosji w 1860 roku. Nie bierze pod uwagę czynnika, iż Rosja leży na terenach, które Chiny( w ukryciu) uznają za swoje.
od RacimiR: Psychopastor to ogólnie niezbyt bystry jest, w dodatku zdany na łaskę Waszyngtonu i Syjonistów. Może on uważa, że skoro Chiny i Rosja są rywalami USA, to na pewno muszą być w sojuszu. Problemem jest geografia- Chiny nie zabiorą terytoriów od USA, bo są one zwyczajnie za daleko. Rosję z kolei mają pod samym nosem, w dodatku są to niemalże bezludne tereny.
Chojecki argumentował sojusz Chin z Rosją tym, że w czasie wojny 1969 roku Chiny dostały MIGI-29. Że nie było wiadomo, gdzie Chiny i Rosja walczą o tereny. Dlaczego Chiny nie zabierają Rosji Syberii i Dalekiego Wschodu? Chyba Chiny nigdy nie będą miały rozszczeń terytorialnych wobec Rosji.
od RacimiR: Polska też miała radzieckie Migi, czyli również jesteśmy sojusznikiem Rosji? Chiny nie zabierają Rosji terenów, bo się boją odwetu nuklearnego. W przeciwnym razie już dawno by je zajęli. Roszczenia terytorialne można sfabrykować w każdej chwili. Hitlerowcy też nie mieli roszczeń terytorialnych wobec Warszawy, a „przypadkiem” się tam jakoś znaleźli.
Kogoś tu popierdoliło. MiG-29 był oblatany w 1977 roku.
Poza tym Syberia zaspokoiłaby zapotrzebowanie Chin na wodę,surowce,przestrzeń dla osiedlania się ludzi i żywność, jeśliby należała do ChRL. Prędzej czy później ChRL zabierze Rosji Syberię, bo tam mają liczną mniejszość chińską i groźbę bankructwa gospodarczego.
Rosja i Chiny się dopełniają i to rozumieją, co (oprócz wspólnego wroga) czyni ich naturalnymi sojusznikami. Podobnie Rosja i Niemcy się dopełniają i to rozumieją (choć Hitler tego nie rozumiał, podobnie jak Wilhelm II tego nie rozumiał).
Sporne tereny, o których mowa, nie są jakoś szczególnie istotne dla żadnego z krajów. Tak jak wyspa Hans, do której pretensje ma Kanada i Dania, ale tak naprawdę im to zwisa. Jak Chińczycy będą chcieli, to kupią je po prostu jak Stany Alaskę. Stać ich.
Chiny nie zabiorą od USA terenów nie dlatego, że są za daleko, tylko dlatego, że nie będą ryzykować frontalnego starcia. Tak się nie robi. Robi się wojny zastępcze i tutaj już jest pole do popisu. Wojna z Iranem ma spore szanse stać się taką wojną.
od RacimiR: Syberia jest bardzo istotna dla Chin, bo wkrótce braknie im zasobów i utopią się w śmieciach. Dla Rosji jest to mniej warty teren, ale ich imperializm nie zakłada, że jedyne akceptowalne zmiany terytorialne to te „na plus”. Gdyby teren dało się kupić jak Alaskę, to podejrzewam, że świat byłby teraz jednym wielkim Izraelem.
Swoją drogą- od lat szukam odpowiedzi na proste pytanie- czemu Chiny nie skolonizowały Syberii, mając ją praktycznie pod nosem i nigdzie nie potrafię znaleźć odpowiedzi. Zamiast w średniowieczu brać te tereny, jak bolszewicy zegarki, to jeszcze zrujnowali sobie budżet, budując mur, który ich odgradzał 🙂 Monty Python.
W czasach dynastii Ming i wcześniej – nie widzieli dobrego interesu w kolonizowaniu tych niegościnnych terenów. Poza futrami nie było tam nic cennego, za to były hordy barbarzyńców. Lepiej było się od nich izolować nić próbować ich podbić. Rzymianie zrobili to samo w Brytanii.
Myślenie się zmieniło za czasów dynastii Qing, która wywodziła się właśnie z tych barbarzyńców (a konkretnie z Mandżurii). Próbowali oni skolonizować północ. Ponieważ Chińczycy nie chcieli tam się przeprowadzać, wysyłali tam różnych awanturników i wykolejeńców (taka trochę kolonia karna). Nie udało im się nad tym zapanować i zamiast Chin zrobiły się tam jakieś dzikie pola, rojące się od bandytów. Można powiedzieć, że nieliczni chińscy osadnicy po prostu zasymilowali się z miejscową ludnością barbarzyńską.
No ale szanse były mizerne. Czasy dynastii Qing to w zasadzie równia pochyła, okres upadku. Coś jak okres Sasów i Lasów u nas, tylko trwające dłużej.
od RacimiR: Te tereny nie są aż takie niegościnne, oczywiście chodzi o wschodnie wybrzeże, a nie jakieś kontynentalne zmarzliny syberyjskie. W Pekinie, nie mówiąc o Harbinie jest zimniej, niż w okolicach Morza Ochockiego. Chińczycy nawet nie dość, że tych rewirów nie skolonizowali, to ich nawet nie odkryli. Nigdy przed Ruskimi nie byli na Kamczatce. Woleli sobie mur postawić (co wg mnie było największym idiotyzmem w historii ludzkości, bo mur ma sens tylko wtedy, gdy się go pilnuje i chroni przed wyrwą/drabinami/podkopem, a ten mur był tak długi, że nie dało się go upilnować). Pomijam już to, że szanujące się państwo (Ming) powinno koczowników ze stepu zjadać na śniadanie, a nie srać przed nimi ze strachu.
Wydaje mi się, że Chińczycy są pracowici i bardzo inteligentni w kopiowaniu i udoskonalaniu, ale słabi w nowych wynalazkach i odkrywaniu czegoś nowego. Typowo defensywna postawa „żółwia”. Dlatego mieli takie, a nie inne podejście do północy, dlatego też byli światowym zadupiem do czasu, gdy obieg informacyjny trwał bardzo długo.
Nie jest to prawdą, Chińczycy wynaleźli wiele rzeczy, m.in.
– papier
– proch
– wypiekane cegły
– porcelanę
– kompas
– mosiądz
– twierdzenie Pitagorasa przed Pitagorasem
Poza tym są to bardzo praktyczni ludzie i zasadniczo nie robią rzeczy, których się nie opłaca (choć czasem mylą się w analizie opłacalności, w końcu nie da się przewidzieć wszystkiego). Podbój dzikich terenów na północ od Chin jawił się im tak opłacalny, jak atak Ruskich na Afganistan – dużo strat i co najwyżej pyrrusowe zwycięstwo.
Ruscy i w ogóle biali podchodzą do życia bardziej ambicjonalnie, a czasem wręcz awanturniczo. Rachunek ekonomiczny jest na drugim miejscu, najważniejsze jest wywieranie wrażenia. Stąd takie przedsięwzięcia jak car-puszka, car-bomba czy wojny z Czukczami. Podobny wymiar mają wyprawy na Księżyc, bieguny czy nawet Mt. Everest; Chińczycy nigdy na niego nie weszli, mając go pod nosem – bo po co?
Mur chiński zawiódł, bo zawiodło najsłabsze ogniwo – człowiek. Chiński generał Wu Sangui zdradził cesarza i przepuścił mandżurską armię przez bramę (przechodzili trzy dni).
W Pekinie jest o wiele cieplej niż w Ochocku:
https://en.wikipedia.org/wiki/Beijing#Climate
https://en.wikipedia.org/wiki/Okhotsk#Climate
od RacimiR: Może masz rację, ale prawdy nigdy się nie dowiemy. Wiemy natomiast, że dzisiaj Chiny za Syberię dałyby się pokroić i tylko rosyjski arsenał nuklearny powoduje, że jeszcze jej nie mają. Musi im to działać mocno na nerwy, że te nieodległe tereny są pod władaniem stosunkowo nielicznego (z ich punktu widzenia) narodu, który ma stolicę na drugim końcu świata i aby to skolonizować musiał przejść przez góry, wielkie rzeki i zmarzlinę.
Wielkiego Muru nie dało się obronić. Mur „militarny” ma sens wtedy, gdy obrońcy mogą się w miarę szybko przemieścić na dowolny jego fragment.
1. Z punktu widzenia Chińczyków chyba każdy naród jest nieliczny.
2. Mur Chiński umożliwiał szybkie przemieszczanie się wzdłuż niego, bo jest jednocześnie drogą.
od RacimiR: „Szybkie przemieszczanie się” czyli jakie, pół roku marszu z jednego końca na drugi? Zresztą mur nie był „drogą” na całej długości, na niektórych odcinkach w ogólne nie było żadnego muru, tylko naturalne bariery albo wykop. Dla mnie to najbardziej przestrzelona inwestycja w historii ludzkości. Gdyby zamiast tego zainwestowali te środki w odkrycia, to pewnie dzisiejszy świat wyglądałby całkiem inaczej.
Zaś co do imperializmu – problem można rozwiązać mniej oficjalnie, na zasadzie „wasze ulice, nasze kamienice” – nominalnie tereny będą ruskie, ale chiński kapitał będzie właścicielem wszystkich istotnych zasobów w tym rejonie. Wilk syty i owca cała.
No i jeżeli patrzeć nie na oficjalne granice, tylko na własność aktywów, to temu światowi niewiele brakuje do bycia jednym wielkim Izraelem.
od RacimiR: Tak też można zrobić, ale zawsze lepiej posiadać jakiś teren oficjalnie. Właściciel terenu zawsze może nasłać na kapitalistę skarbówkę czy policję, co zresztą jest w Rosji normalną 'praktyką negocjacyjną’ rządu z przedsiębiorcami.
Świat „zachodni” i jego aktywa to Izrael. Cała reszta świata (od wielu dziesięcioleci stale zyskująca na znaczeniu kosztem części zachodniej) to bardzo niewielkie wpływy żymskie. Zwłaszcza Chiny tak się rozwinęły ostatnio, że eskimosi boją się ich jak ognia.
Należy zauważyć, że Rosjanie zapijają i skrobią się na potęgę. Jest tam więcej aborcji niż porodów a średnia długość życia o pół roku niższa niż w Bangladeszu. Do tego szybko rosnący procent rosjanek bierze sobie Chińczyków. W tym tempie to w kilkadziesiąt lat kwestia rosyjska zostanie rozwiązana.
od RacimiR: Depopulacja białych Rosjan to główny problem Rosji. Putin nie ma zielonego pojęcia jak temu zaradzić, poza zajmowaniem terenów, gdzie mieszkają Rosjanie (Krym, Donbas, a teraz Białoruś). W Rosji dzieje się to samo, co na zachodzie Europy, czyli demograficzna eksterminacja rdzennych Europejczyków i zastępowanie ich Azjatami/Afrykanami. Dlatego śmieszą mnie ludzie (których niestety jest całkiem sporo), którzy jako obrońcę Europy i chrześcijaństwa uważają Rosję.
@Tancred: Zanim gruby schudnie, chudy umrze z głodu.
@RacimiR: Mnie w ogóle śmieszą ludzie, którzy kogokolwiek uważają za obrońcę Europy. Europa to obiekt geograficzny, niemający podmiotowości, więc pojęcie „obrona Europy” ma taki sam sens jak „obrona Mierzei Kurońskiej” czy „obrona Półwyspu Indochińskiego”.
Owszem, gdyby cała Europa była własnością jakiegoś jednego kraju, albo chociaż sojuszu, to wtedy „obrona Europy” byłaby po prostu częścią obrony całego tego kraju/sojuszu, czyli tak jak np. „obrona Helu” była częścią obrony Polski w 1939.
Tak jednak nie jest, Europa jest podzielona, dlatego „obrona Europy” ma sens tylko w kontekście, z którego wynika, kto przed kim się broni. Na przykład jeżeli czasie zimnej wojny stratedzy z NATO opracowywali plany „obrony Europy”, to chodziło im o obronę zachodniej części Europy przed wojskami Układu Warszawskiego, i vice versa.
Co do pani Hanny Lis de domo Kedaj, primo voto Smoktunowicz to ładnie skomentował to https://youtu.be/Zo-s7gcg2r0?t=187.Tydzień później bylo o pożarach w ałstrali i Iranie, do przemyślenia.
Autonom.pl
Były minister obrony narodowej Antoni Macierewicz w pełni poparł amerykańską operację, w wyniku której zabity został dowódca irańskich sił Al-Kuds, generał Ghasema Solejmaniego. Według niego atak przeprowadzony przez Stany Zjednoczone nie zaowocował światowym konfliktem, otwierając zamiast tego „drogę do porozumienia”.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości wygłosił swoje poglądy w stałym felietonie, jaki nagrywa dla Radia Maryja. Przede wszystkim poparł on decyzję amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, która jego zdaniem była zarówno słuszna, jak i ryzykowna. Macierewicz uważa jednak, że była konieczna z powodu odpowiedzialności Solejmaniego za „destrukcję sytuacji pokojowej na Bliskim Wschodzie”
Polityk powtórzył więc wszystkie tezy propagandy USA, obwiniającej irańskiego wojskowego za prowadzenie agresywnej polityki przez jego państwo. Były szef MON uważa, że to Solejmani stał za działaniami w wyniku których wykreowano powiązane z Iranem grupy bojowników w całym regionie Bliskiego Wschodu.
„Decyzja prezydenta Donalda Trumpa nie zaowocowała wzmocnieniem i wielkim konfliktem, zagrożeniem III wojny światowej, ale powolną ewolucją w kierunku porozumienia, takiego, jakiego dotychczas na Środkowym i Bliskim Wschodzie nie było” – dodaje Macierewicz, który wierzy w możliwość osiągnięcia porozumienia z Iranem właśnie w wyniku mordu dokonanego na Solejmanim.
W rozmowie z Polskim Radiem 24 Macierewicz stwierdził z kolei, że działania Trumpa były „majstersztykiem”. Amerykański prezydent miał bowiem wyeliminować człowieka odpowiedzialnego rzekomo za „rozbudowę struktur terrorystycznych na Środkowym i Bliskim Wschodzie”, jednocześnie składając Iranowi propozycję podjęcia rozmów. Zestrzelenie ukraińskiego samolotu w Teheranie porównał on z kolei do wydarzeń w Smoleńsku w kwietniu 2010 roku.
od RacimiR: Zdziwiłbym się, gdyby Macierewicz coś innego na ten temat powiedział. To skrajny filo-amerykanista, dla którego „majstersztykiem” będzie każda akcja, wykonana przez Waszyngton, jakakolwiek by ona nie była. Podobnie Cejrowski i kilku innych.
Najgłupsze w postaci Antoniego jest to, że KODziarze (dzięki działaniom GW) mają go za ruskiego agenta 😉
„Lech Bolęsa zaproponował (zażartował?), że to on pojedzie do Jerozolimy i wszystkich tam poustawia swoim noblowskim autorytetem…”
Boże, chciałbym to zobaczyć. Na żywo. Ze szklaneczką whisky w ręku i cichutko grzechoczącymi kostkami lodu w jednej ręce, a w drugiej z moją tlącą się fajką, w głębokim fotelu, z którego nie spadnę w paroksyzmie śmiechu.
Odnośnie Australii – Jerzy O. zadeklarował, że pomoże temu biednemu kraikowi, który w porównaniu z Polską jest jak mucha z czołgiem – wszak Polska (Polin) mocarstwem jest i basta, a taka Australia to przecież wysepka pełna dziwnych stworzeń, która ledwo wiąże koniec z końcem. Nie dalej jak wczoraj jechałem z narzeczoną na Kabaty metrem. W okolicach Centrum oczywiście pojawiło się sporo dzieci i młodzieży, wierzących w szczytny cel WOŚPu, Mrówek Całych, Złotych Melonów, śmierciów Adamowiczów i innych tego typu wydarzeń. O dziwo – już nie brano tak ochoczo serduszek jak dawniej i nie wrzucano do puszek monet. Wśród ludzi mniej więcej na oko można było zobaczyć około 2 – 3 osoby na 10 z serduszkami na kurtkach. Kiedyś było znacznie więcej. Ja sam, zanim poznałem prawdę o synu milicjanta i księgowej oraz jego powiązaniach, grałem nawet po 2 – 3 koncerty w zimie na mrozie, szczerze ufając w piękno i dobro oraz pomoc dzieciom, skazanym na cierpienie. Już mi przeszło od mniej więcej 10 lat.
Konfrontacja z Iranem będzie krwawa po wyborach (chyba, że Trump przegra) i największe obawy mam odnośnie polskiego mięsa armatniego, albowiem ja również jeszcze podlegam obowiązkowi mobilizacyjnemu, mimo średniego już wieku. Lecz kiedyś służyłem i przysięgę składałem. Ale na wierność Rzeczypospolitej (w którą wtedy wierzyłem i w jej niepodległość) a nie na wierność wasalnemu państweku Polin, gdzie o wszystkim decydują dwie stolice tegoż Polin – Washington i Tel-Aviv, a jeśli wyborcy, wściekli wybiorą na złość inną opcję polityczną – to Bruxeli lub Berlinowi. Trudno bowiem mówić o jakiejkolwiek niepodległości czy niezawisłości.
BTW – warto może napisać, Racimirze, o Marszu Tysiąca Tóg, gdzie na potężnej Mocy pod nazwą WOL-NE-SON-DY-KĄ-STY-TÓ-CJA!!! „niezawiśli sędziowie” walczyli o utrzymanie kastowości, nadzwyczajności i przywilejów. Nawet sam Najsztub się pokazał, w ramach wdzięczności za umorzenie sprawy potrącenia.
I jeszcze jedno – ponoć Kamil D., niegdyś postać dziennikarska, znana głównie z przekonywania Rurka o up… brudzonym stole, ma zamiar popełnić straszliwy come back do TVN.
Pozdrawiam mocno i życzę wszystkiego coraz to lepszego w Nowym Roku.
od RacimiR: Zobaczyć Bolęsę mądrującego się w Izraelu pewnie każdy by chciał, ale z drugiej strony mogłoby to narobić wielu szkód na arenie międzynarodowej.
O Owsiaku nawet nie chce mi się pisać. Zbiórki charytatywne powinny być apolityczne, tymczasem Owsiak z roku na rok coraz bardziej się radykalizuje. Robi też z siebie wielką ofiarę reżimu, podczas gdy pławi się w luksusach i nawet PiS sra przed nim ze strachu, bojąc się tknąć go oraz równe melony czy mrówki.
Jeżeli ktoś miałby służyć w Iranie, to raczej tylko zawodowcy-ochotnicy za ogromne honorarium, więc nie ma się co bać. Powszechny pobór obowiązkowy dotyczy tylko wojny obronnej na terenie Polski. Wtedy ja też będę podlegał wezwaniu.
Durczok wg mnie jest skończony, bo za dużo narozrabiał i nawet KODziarze go nie szanują (a brak szacunku KODziarstwa przy wyznawaniu identycznych poglądów politycznych to sytuacja beznadziejna). Gdyby jeszcze miał odpowiednie korzenie (jak Najsztub) to może by coś z tego było. Wg mnie pan Kamil podzieli los Ilony Felicjańskiej, czyli będzie obecny w mediach tylko z okazji odwyków, romansów, czy alkoholowych przypałów.
PozdRo i wszystkiego najlepszego 🙂
Ja tam nie miałem złudzeń. Znam historię. Wiem, że Wojsko Polskie bardzo słabo spełnia obowiązek obrony Ojczyzny (koncentruje się raczej na wypełnianiu zobowiązań sojuszniczych). Pierwszego dnia wojny zostałoby ewakuowane, zostawiając kraj na pastwę wroga, a kilka miesięcy/lat później zostałoby rzucone pod jakieś Arnhem czy San Domingo.
To już lepiej się zapisać do jakichś survivalowców.
Co do WOŚP, uważam że gdyby Owsiak był apolityczny to do teraz TVP transmitowałaby finały WOŚP, nie musiałby prosić o to TVN. Aczkolwiek od 2016 roku non stop padają rekordy zbiórek, prawdopodobnie KOD-ziarze wrzucają ,,na złość PiS-owi”, co śrubuje wynik (może taki był jego cel). Aczkolwiek uważam że większość ludzi wrzuca do puszek apolitycznie po to bo ma dobre serce, zapewne także wyborcy PiS dają pieniądze na WOŚP.
Zresztą ja uważam że krytyka Owsiaka to nie krytyka WOŚP, jak spotykam jakiegoś wolontariusza z puszką to nie mam problemu z wrzuceniem pieniędzy.
od RacimiR: W ostatnim czasie mBank coraz więcej im płaci (ale na frankowiczów pieniędzy nie chcą dać). Chodzą słuchy, że ma być on wkrótce zrepolonizowany.
Skala pieniędzy z WOŚP (mimo tego, że co roku jest więcej) to śmieszne pieniądze, w porównaniu choćby z budżetem NFZu. WOŚP to coś takiego, jak ja bym kupił komuś na urodziny małego szczeniaczka. Zapłaciłbym za niego 300zł i podarował komuś. Ten ktoś musiałby go karmić, wyprowadzać, szczepić, utrzymywać w czystości itp, co pochłonęłoby setki razy więcej, niż te 300 złotych.Po kilku latach ja bym w błysku fleszy oświadczył, że to dzięki mnie ten pies jest u swojego pana, przypisując sobie wszystkie zasługi. Dokładnie to samo jest z Owsiakiem. Kupi (za nieswoje) sprzęt do szpitali, ale serwisowanie i koszty eksploatacyjne (dużo droższe, niż sama cena sprzętu) są już po stronie obdarowanego, czyli NFZ. Na koniec wychodzi Owsiak lub jego fanatycy i mówi, że gdyby nie WOŚP to by dzieci umierały, a NFZ to dno i reżim. Swoją drogą ciekawe jaki jest proces wyboru tych sprzętów. Przedstawiciele medyczni kręcą się tłumnie wokół nawet najmniejszych poradni, aby tam „zarekomendować” farmaceutyki odpowiedniego producenta, wypisywane na receptę ubogim emerytom. Skala zakupów Owsiaka jest nieporównywalnie większa, więc z pewnością handlowcy firm produkujących drogi sprzęt medyczny próbowali się z nim wielokrotnie skontaktować. Oczywiście wprost nie wolno go o to pytać, bo zacznie drzeć japę i łązić po stole.
W maju będą wybory prezydenckie. Uważacie że Duda wygra wybory ? Ja uważam że tak. Rywali nie ma wymagających.
Ale gdyby jednak przegrał to myślicie że PiS zdecydowałby się na przedterminowe wybory parlamentarne uznając że bez prezydenta może zaryzykować; ja ogólnie uważam że porażka Dudy w prezydenckich mogłaby być początkiem końca rządów PiS (coś w stylu porażki Komorowskiego dla PO w 2015); nawet jeśli nie doszłoby do przedterminowych to w 2023 PiS albo je przegra albo może minimalnie wygra ale nie będzie mieć większości, do której dużo im będzie brakowało a rządy obejmie szeroka koalicja KO-PSL-SLD (co dzisiaj obserwujemy w Senacie).
od RacimiR: Myślę, że Duda wygra, bo opozycja totalna po rezygnacji Donalda Tuska nie ma kogo wystawić, tam są same miernoty i skompromitowane imbecyle. Gdyby jednak Duda przegrał to nie wiem po co PiSowi byłyby przedterminowe wybory parlamentarne, żeby je też przegrać? Przecież mają teraz większość sejmową.
Białorusini nie chcą iść do Federacji Rosyjskiej. Wolą mieć własne państwo.
od RacimiR: To prawda, ale są skazani na łaskę Rosji. Nie mają zasobów ani nawet dostępu do morza.
Z bialorusinami mamy w polsce ten sam problem co ukrami – sporo ich jest w Polsce i sobie cichaczem pracują, my myslimy ze to ukraincy a oni kręcą glowani i ze oni z Białorusi. Juz tak kilka zwlaszcza kobiet spotkałem (w miejscowosciach turystycznych nad morzem). Podkreslaja stanowczo ze mają inny jezyk, inne pismo anizeli ruskie czy ukraincy. A najbardziej smieszy mnie jak zaczynam temat Łukaszenka i wogole polityke, ucciszaja się nagle i zmieniaja temat, chyba myślą ze jestem jakims agentem bialoruskim hehe 🙂 ogolnie maja stracha przed swoim dyktatorkiem.
od RacimiR: Ja to samych Ukraińców spotykam, jest ich naprawdę mnóstwo. Białorusinów jest garstka, przynajmniej jeśli chodzi o południe.
a co do tych bieda seriali historycznych z tvp z założenia ich nie oglądam ale przypadkiem widziałem w weekend fragment tego młodego piłsudzkiego scena w drukarni jest mowa o zamówieniu druku przez Dmowskiego i narodowców po czym tekst piłsudzkiego że im nigdy nic nie wydrukuje a chwile po tym mówi robi zamówienie dla „rzymian” w 2018 też przypadkiem trafiłem na podobną scenkę z korony królów , jakiś nadworny sługa mówi do króla że lud się burzy że nadał przywileje „eskimosom” po czym Kazimierz Wielki mów tekst że to antysemici którzy hamują postęp gospodarczy , podwójny fail bo tego słowa nikt nawet nie znał w XIV wieku
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/parlament-europejski-debata-o-praworzadnosci-w-polsce-relacja/zfwfwke
Wczoraj miała miejsce debata o praworządności w Polsce. Oczywiście stała się miejscem do ataku na Polskę dla agentury niemiecko-brukselskiej, czyli POKO (Thun, Lewandowski, Sikorski itd.) i Biedronia. Pomagali im w tym „przyjaciele Polaków” z zachodniej Europy. Główna narracja była taka, że w Polsce jest autorytaryzm, reżim, łamanie praw człowieka, koniec demokracji i prześladowanie sędziów (?), jedna Niemka życzyła przybyłym jako goście na debatę polskim sędziom, aby jak wrócą do Polski nie spotkały ich represje. Oczywiście europosłowie PiSu nie uzyskali żadnej odpowiedzi od zachodnich polityków nt. pałowania prawników w ostatni weekend we Francji, więzienia katalońskich separatystów w Hiszpanii czy tego że w Niemczech szefem TK jest polityk partii rządzącej. Mam nadzieję, że za tydzień Putin podczas przemówienia w Izraelu wykorzysta przemówienia totalnych do udowodnienia swoich słów o polskim antysemityzmie i o polskiej winie podczas wojny. Może to da coś do myślenia totalnym, choć nie sądzę (pewnie będzie to wina podstępnego Kaczora, który sprowokował patriotycznie nastawionych polityków PO 🙂).
Za to bardzo podoba mi się za to postawa europosłów PiSu. Za PiSem nie przepadam, ale jedyni ich politycy, do których czuje sympatię, to ich eurodeputowani. Bronią Polski, stają w obronie przed różnymi Timmermansami i Macronami i udowadniają hipokryzję unijnego lewactwa.
https://mobile.twitter.com/JSaryuszWolski/status/1217539911227772928
Tu link do wczorajszego tweeta Saryusza-Wolskiego (jego też nie lubię za członkostwo w PZPR i przez długie lata bycie pupilem Tuska). Udostępnił opinię Komisji Weneckiej, która twierdzi, że… nowe demokracje w Europie powinny mieć mniej swobód niż te starsze i bardziej doświadczone (!), ponieważ mają gorszą kulturę i tradycję (!!!!). Dla mnie jest to nazistowski podział na nadludzi (Niemców i zachodnich Europejczyków) i podludzi (mieszkańców wschodniej Europy, w tym Słowian). Można to zakwalifikować z pewnością pod rasizm. Jednak dla lewaków Polacy nie mogą być ofiarami rasizmu (oraz innych tego typu przypadłości).
od RacimiR: Smutne to wszystko jest. Najgorsza jest postawa UE (mam na myśli polityków spoza Polski), która chyba robi to ze zwykłego lenistwa, bo nie chce im się sprawdzić jak jest naprawdę, tylko słuchają mediów i polityków. Oczywiście Timmermansy itp to wyrachowani cynicy, ale w głosowaniu absolutna większość europosłów głosowała przeciwko Polsce, pewnie spora część z głupoty i braku informacji. Przez takie akcje poparcie dla UE będzie szybko spadało i jeżeli skończy się polexitem/wypierpolem to będzie to wina POKO/TVN/KODu, a nie PiSu.
dotyczy to też węgier i idealnie pokazuje to że co z tego , że Orban idzie na ustępstwa czy głosuje za Tuskiem dla lewactwa i tak bedzie takim samym faszystą jak Kaczyński, idealnie to pokazuje , że chodzenie na ustępstwa tzw polityka wielowektoroa niema żadnego znaczenia jak pieprzą niektórzy
Uważam, że powinniśmy działać na rzecz uznania nas za wieloletnie ofiary rasizmu ze strony zachodu.
Zachód Europy ma inne geny niż my, więc to inna rasa. To, że wyglądają podobnie, da się wytłumaczyć konwergencją. Krótko mówiąc – w przyrodzie podobieństwo nie oznacza pokrewieństwa. Np:
– wilk szary (czyli taki, jak u nas występuje) jest podobny do wilka workowatego, ale jest znacznie bliżej spokrewniony z nietoperzem i wielorybem niż z wilkiem workowatym
– koń jest dość podobny do krowy, ale bliżej spokrewniony jest z niepodobnym do konia góralkiem
– jaskółka jest podobna do jerzyka, ale bliżej jest spokrewniona z wróblem
od RacimiR: Moglibyśmy tak robić, ale obawiam się, że karty w tym temacie zostały już dawno rozdane. Jedyni biali, którzy mogą być ofiarami rasizmu to Żydzi. My Słowianie jesteśmy niestety na drugim biegunie- jesteśmy nazistami, faszystami, kolonizatorami, handlarzami niewolników i suprematystami, a gdy inna rasa nas obrazi to mamy do czynienia z tzw. „odwróconym rasizmem”, który jest moralnie uzasadniony i etyczny w związku z naszą „haniebną” przeszłością.
Ooo, wpis! to tak na szybciocha bo zaraz ksiądz zawita w moje progi z kolędą. Tak się złożyło, że tegorocznego Sylwestra spędziłem u siebie na chacie i w TV leciał Sylwester na TVP, niestety ilekroć przełączyłem na TVN to zaraz zaczynałem odczuwać senność, takie powolne smęty leciały. Rozumiem, że ktoś lubi tego słuchać jak ma jesienna depresję czy inne zawody miłosne, ale na Boga, jak chce się rozruszać widownię to powinno lecieć coś żywszego. Polsat był nawet ok, ale nie mam tego kanału w HD, więc wracałem na TVP. Sam disco polo nie słucham, ale z moich doświadczeń weselnych itp to jest uniwersalna muzyka do tańca. Rytmiczna i na wesoło i bawią się przy tym wszyscy. Nie wiem, czy cokolwiek z tego, co sobie puszczam na słuchawkach, nadawałoby się na wesele. Ostatnio chociażby utwór z soundtracku najnowszego sezonu Mindhuntera o tytule: Silk Drape stworzony przez Jasona Hilla. Jeden z najbardziej creepy kawałków jakie słuchałem 🙂 Wszystkiego dobrego w Nowym Roku RacimiR!
p.s. u mnie w mieście na orszaku Trzech Króli szły trzy kobiety przebrane za króli w tym jedna pomalowana idealnie na czarno jako król z Afryki. Gdyby to było większe miasto zaraz by się rozeszło, że to blackface (jak ze starymi zdjęciami premiera Kanady czy z Twoja Twarz brzmi znajomo).
od RacimiR: Ja jestem takim muzycznym konserwatystą, że dopiero dzisiaj odkryłem, że jeden z moich ulubionych zespołów (Simple Minds) wydał 2 lata temu nową płytę, ale niestety do bani jest.
Blackfejsy na orszakach to dosyć popularne zjawisko, aż dziwne, że jeszcze lewactwo się do tego nie przyczepiło. W USA by to nie przeszło, ale tam mają pod dostatkiem prawdziwych murzynów, więc nie muszą się bawić w Hugo-Badera.