Sytuacja w Niemczech w 2016

muller_kloseWróciłem niedawno z Bawarii, byłem tam również w zeszłym roku. Jest to specyficzny region – najbogatszy, katolicki oraz uchodzący za wyjątkowo schludny i uporządkowany. Po rozmowach z miejscowymi ludźmi (zeszłorocznych i tegorocznych) zauważyłem, że nastroje „antyuchodźcze” zaczynają się tam rozwijać. Niestety – prawdopodobnie jest już za późno, bo młodych, muzułmańskich „lekarzy” widać w Niemczech na każdym kroku, są bardzo pewni siebie i nie sprawiają wrażenia, jakby byli tam gośćmi. Poruszają się oni w „nacjonalistycznych” grupach – Pakistańczycy razem, Turcy razem, Syryjczycy razem itd – nie integrują się oni między współwyznawcami Allaha z innych krajów, więc tym bardziej nie integrują się z rodowitymi Niemcami –  nie licząc przypadków „związków” muzułmanina z białą Niemką (nigdy odwrotnie, bo muzułmańska kobieta miałaby przesrane u swoich „braci” – oczywiście feministki nie mają nic przeciwko tej jawnej, seksistowskiej dyskryminacji). Sam dopływ świeżych „lekarzy” nieco zwolnił względem poprzedniego, rekordowego roku 2015, gdy przybyło ich do Niemiec około 1.5 miliona (swoją droga główna w tym zasługa Viktora Orbana, którego bardzo Niemcy krytykowali za zamknięcie szlaku bałkańskiego). Obecnie państwo niemieckie jest wzbogacane przez kilkadziesiąt tysięcy nowych „lekarzy” miesięcznie. Niby mniej, ale ciągle saldo jest dodatnie (bo Niemcy nie deportują prawie nikogo), do tego dochodzi ich wysoki przyrost naturalny, mieszanie się z Niemkami, wielożeństwo oraz prawo o łączeniu rodzin. Jeżeli nic się nie zmieni – Niemcy za kilkanaście (maksymalnie kilkadziesiąt) lat będą krajem muzułmańskim. Na niedzielnej mszy w dużym kościele było 10 osób (średnia wieku 70) – wszyscy zmieścili się w pierwszej ławce (a kościół pomieściłby z tysiąc). Niemiecka młodzież cierpi na syndrom wyparcia – oszukują oni samych siebie, że wszystko zmierza w dobrą stronę, jak mówią w zindoktrynowanych mediach. Za krytykę islamu można zapłacić karę 1200 euro, jak niedawno przekonała się niemiecka para, która źle wyrażała się o wyznawcach Mahometa na pejsbuku. Najbardziej świadome problemu są osoby najstarsze, a młodzież udaje że „jest super” (jak w piosence T.Love). Tyczy się to zachodnich Niemiec, bo w byłym NRD jest dość dużo nacjonalistów i kiboli, którzy nie dadzą sobie w kaszę dmuchać. Dlatego też na wschodzie „lekarze” występują tylko dlatego, że rząd centralny ich tam przymusowo zakwaterował w ogrodzonych obozach – jednak tylko patrzą oni, aby przy najbliższej okazji czmychnąć na zachód do byłej RFN.

wilkommenskultur

„Uchodźcy” ostatnio nie próżnują, pół roku temu pisałem o ich zachowaniach na basenach, obecnie to zjawisko nasiliło się jeszcze bardziej i jest przez władze mocno wyciszane, zamiast je zwalczać. Często nieliczne, niezależne media informują o przypadkach, gdy „lekarze” składają komuś wizytę „na krzywy ryj” w ogrodzie,  albo w domu, nie brakuje też podpaleń samochodów. W dużych miastach zwiększa się liczba dzielnic-gett, w których biali ludzie nie są mile widziani. Zaczęły się też pierwsze zamachy – nie są tak spektakularne jak we Francji, ale jednak Niemcy nie miały dotychczas żadnego problemu z terroryzmem. W ostatnim tygodniu mieliśmy aż 4 takie przypadki – przeprowadzone przez tzw. „samotnych wilków”, głównie z użyciem maczet i broni palnej. Policja nie wie co robić – w relacji z jednego z zamachów (gdzie ofiarą była Polka w ciąży) możemy przeczytać, że zamachowiec… gonił radiowóz z maczetą. Skoro gonił, to radiowóz musiał uciekać – prosta logika. Podejście władz do policji i służb mundurowych jest mniej więcej podobne, jak do „uchodźców”, czyli żadnych zastrzeżeń i same pochwały. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Władze nie bardzo wiedzą co mają robić z tym bajzlem – po zamachu w centrum handlowym Monachium, gdzie islamista zastrzelił kilkanaście osób – Angela Merkel pokazała się dopiero po kilkunastu godzinach (wcześniej kondolencje zdążyło złożyć już pół świata, nawet Barrack Obama, gdzie w USA była wtedy noc). Makrela, gdy już się w końcu obudziła – przez godzinę wychwalała „profesjonalizm” policjantów, którzy „wzorowo” spisali się po zamachu w Monachium, ani słowem nie wspominając o islamie i dżihadzie. Problem w tym, że akcja policji była kiepska – zmobilizowano wszystkie możliwe służby w Monachium, a zamachowiec uciekał im przez 2 godziny i na końcu popełnił samobójstwo (w międzyczasie jakiś zwykły Niemiec kłócił się z nim przez okno, a policja go szukała całkiem w innym miejscu). Policja w czasie zamachu nakazała mieszkańcom Monachium nie wychodzić z domów i włączyć telewizory, aby na bieżąco mieć dostęp do ostrzeżeń i informacji o zagrożeniu terrorystycznym. Problem w tym, że w tym czasie w niemieckiej telewizji publicznej ZDF emitowano wywiad z… Krzysztofem Mieszkowskim z 'Nowoczesnej’ (tym długowłosym, prouchodźczym lewakiem, który bez tytułu magistra został dyrektorem teatru we Wrocławiu), straszącym faszyzacją Polski…

Granica serbsko-węgierska w Roszke na "szlaku bałkańskim". Gdyby Orban nie wybudował tu zasieków - w Niemczech byłoby pewnie w milion "lekarzy" więcej. fot: nepszava.hu
Granica serbsko-węgierska w Roszke na „szlaku bałkańskim”. Gdyby Orban nie wybudował tu zasieków – w Niemczech byłoby teraz pewnie milion „lekarzy” więcej. fot: nepszava.hu

W Niemczech zawsze potrzeba było wielu fachowców do pracy w przemyśle i usługach (oczywiście szeregowców i wyrobników, bo menedżerowie to w 99% Niemcy, Austriacy, Szwajcarzy oraz osoby z Beneluksu i Skandynawii). Niemcy zamiast otworzyć się od razu, w 2004 roku na pracowników z Polski (którzy mają fach w ręku, pracują solidnie i ciężko oraz nie powodują problemów kulturowych) zastosowali najdłuższy możliwy okres ochrony własnego rynku pracy po wejściu Polski do UE (7 lat). Dlatego najbardziej kumaci Polacy (oraz Czesi, Słowacy, Litwini i Łotysze) wyjechali głównie do Wielkiej Brytanii i Holandii, a gdy Niemcy wspaniałomyślnie otwarły swój rynek w 2011 roku – było już „po ptokach” i stosunkowo mało Polaków się tam przeprowadziło (skoro ktoś zakotwiczył się w Anglii, to nie będzie znowu się przeprowadzał do Niemiec, mimo wyższych zarobków i bliższej odległości do Polski, a skoro ktoś w ogóle nie wyjechał do Anglii, to znaczy, że w Polsce po prostu żyje mu się dobrze). Ten sam błąd popełniono w Austrii. Niemcy pewnie myśleli, że po otwarciu rynku pracy w 2011 roku i tak zwali się do nich pół Polski + wszyscy Polacy z UK, bo sami są bardzo mobilnym narodem, gdzie decyzję o przeprowadzce podejmują wiele razy w życiu (stąd bardzo popularny w Niemczech jest wynajem mieszkań, a mało który Niemiec przed 40-tką posiada własne cztery kąty). Przeciętny Polak to jednak dość stateczny człowiek, który woli nawet zadłużyć się na wiele lat, ale kupić swoje mieszkanie i osiąść w jednym miejscu na stałe. Gdyby Niemcy mogli cofnąć czas – na pewno otworzyliby swój rynek pracy od razu w 2004 roku, przez co tzw. „kryzys imigracyjny” w ogóle nie byłby nikomu potrzebny. Stało się jednak inaczej. Jeżeli brakuje rąk do pracy w Niemczech, a Polacy nie chcą przyjeżdżać, to ktoś wpadł na idiotyczny pomysł. Postanowiono ściągnąć do Niemiec miliony muzułmanów, z których większość miała być pracowitymi fachowcami. Dlatego Merkelowa ochoczo zarządziła „herzlich willkommen” i wypromowano całą „willkommenskultur”. Eksperyment ten już raz się względnie udał w przypadku Turków (dlaczego „względnie” – o tym w następnym akapicie), których kilkadziesiąt lat wcześniej ściągnięto do Niemiec w liczbie kilku milionów. Teraz również spodziewano się, że jakieś 80% „uchodźców” będzie pracowitymi fachowcami, którzy wzmocnią niemiecką gospodarkę, a te problematyczne 20% (dżihadyści i ofermy z dwoma lewymi rękami) planowano odesłać do Polski (to już było umówione z Platformą Obywatelską) i innych 'podległych’ krajów w ramach unijnego planu relokacji „uchodźców”. Sprawa się rypła z dwóch powodów – po pierwsze stosunek „fachowości lekarzy” okazał się dokładnie odwrotny, niż prognozowano (czyli 20% chciało pracować, a 80% przyjechało na 'dziwki, koks i tajski boks’, czyli wolało grillować, uprawiać szybki seks, surfować po internecie, wypoczywać, robić dżihad i pobierać dżizję). Po drugie kraje 'podległe’ wyśmiały system relokacji i nie mają najmniejszego zamiaru przyjmować żadnego „lekarza” do siebie. Sami „lekarze” zresztą też nie chcą wyjeżdżać z Niemiec, a są oni bardzo zuchwali, wspierani przez lewactwo, więc usunięcie ich za granicę jest niemal niemożliwe (nawet gdyby jakieś 'podległe’ kraje zgodziły się „lekarzy” przyjąć, to oni nigdzie się nie wybierają). W ten oto sposób Niemcy zafundowali sobie tykającą, kilkumilionową bombę, której nie da się zasymilować. „Lekarze” kiszą się we własnym sosie, nie uczą się języka, radykalizują się zamiast integrować, a nawet nie są świadomi, że robią cokolwiek złego, bo media i policja wyciszają wszystkie występki. Do tego ciągle dojeżdżają kolejni „lekarze” (nie w takim tempie, jak rok temu, ale jednak ciągle dojeżdżają). Dlatego miecz Allaha jeszcze wiele razy spłynie niemiecką krwią.

Niemcy są obecnie w czarnej dupie. Jakby tego było mało – kilkumilionowa mniejszość turecka również coraz mocniej daje o sobie znać. Dotychczas byli oni dosyć spokojni i sprawiali wrażenie zasymilowanych, ale istnienie „równoległego społeczeństwa” tureckiego w Niemczech jest faktem. Do tego dochodzi mniejszość kurdyjska, która nie lubi się z Turkami i niejednokrotnie leją się między sobą na ulicach niemieckich miast. Ostatnio w Turcji miał miejsce nieudany pucz (wkrótce osobny tekst na ten temat), co tylko pogorszy sprawę, bo Turcja się mocno radykalizuje i wkrótce oficjalnie przestanie być krajem laickim (dzieło Mustafy Kemala Atatürka właśnie upada). Stosunki na linii Berlin-Ankara będą coraz chłodniejsze, a niemieccy Turcy oczywiście staną po stronie Erdogana i jeszcze bardziej oddalą się od niemieckiej kultury, w naturalny sposób stając po stronie „lekarzy” i dżihadystów.

tzw. równouprawnienie
tzw. równouprawnienie

Wkrótce wybory do Bundestagu, które wiele wyjaśnią. Jeżeli dobry wynik uzyskają partie prawicowe, to jest jeszcze cień szansy na uratowanie sytuacji, choć będzie to piekielne trudne i należałoby wobec muzułmanów zastosować „model Izraelski” (to całkiem fajny zwrot, bo wszyscy wiedzą o co chodzi, a nikt nie śmie tego skrytykować – polityczna poprawność wpadła we własne sidła). Zwykli Niemcy udają że z ich krajem jest wszystko OK (syndrom bitej żony alkoholika, Niemcy sami przed sobą boją się przyznać, że podjęli złą decyzję i w łatwy sposób zniszczyli swą 1000-letnią, naszpikowaną sukcesami historię). Dobrym tematem zastępczym jest dla nich Polska. Jeżeli dżihadysta z maczetą gania radiowóz po bawarskiej ulicy, to  Niemcy (aby nie dostać szajby) wmawiają sobie, że przecież w takiej Polsce to jest już w ogóle dramat i nędza. Czas jednak pokaże, kto lepiej wyszedł na „uchodźcach”. Według mnie Niemcy mają teraz ostatnią szansę na pobudkę, inaczej będą musieli uciekać z własnego kraju. Jak pisałem na początku – widać pewne „oświecenie”, ale dotyczy ono głównie osób starszych, a oni sami ledwo potrafią funkcjonować, więc kraju nie obronią. Młodzież z zachodnich Niemiec niestety dalej śpi…

RacimiR, 3.08.2016

16 thoughts on “Sytuacja w Niemczech w 2016”

  1. Western_Zombie

    Genialny tekst. Rozmawiałeś z mieszkańcami Bawarii? Mógłbyś przestawić opinie zwykłych ludzi?

    od RacimiR: Z kilkoma rozmawiałem, jak pisałem – starsi mają realne podejście, ale boją się władz i ogólnie nie mają sił na walkę, a młodsi to sieczka w głowie i poglądy na poziomie Krytyki Politycznej. Mam też znajomego w Chemnitz (byłe Karl Marx Stadt) i tam ponoć z młodzieżą jest dużo lepiej, dlatego lekarze tam się zbytnio nie panoszą (przynajmniej mniej, niż na zachodzie).

  2. zniszczyli swą 1000-letnią, naszpikowaną sukcesami historię 🙂

    od RacimiR: Wojny nawet jak przegrywali, to lepiej wychodzili na nich, niż zwycięzcy 🙂

  3. O co chodzi z tą wizytą „na krzywy ryj” komuś w ogrodzie albo w domu? Pakują się na kwadrat pod nieobecność właściciela, zajmują teren i cześć? Poproszę o przybliżenie tematu bo w pale się mi to nie mieści.

    od RacimiR: Aż tak to nie, wbijają na ogród i robią grilla albo na kwadrat i wynoszą kosztowności, ale na dłużej nie zostają.

  4. Po raz kolejny musze pochwalic za dobry artykul, RacimiR boje sie ze obrosniesz w piorka 🙂

    Co do kobiet slyszalem ze z muzulmanami wiaza sie glownie polki (europa wschodnia) w niemczech, a rodowite niemki (o watpliwej urodzie) sa super hiper wymagajace i za malzonka biora bogatego niemca, wszak alladyn groszem nie smierdzi. Jesli teraz to sie zmienilo i mlode niemieckie nastolatki majace fiu bzdziu w glowie wiaza sie z alladynami to tym samym dla typowego mlodego wyksztalconego i pracujacego niemca z dziada pradziada kobiet moze brakować, bedzie taki szwab nam polki jeszcze podbieral :/
    Przyrost naturalny opalonych wynoszacy kilka dzieciakow na kobiete, laczenie rodzin tez zrobi swoje. Typowych szwabow z dziada pradziada coraz mniej bedzie, i to samo z francuzami, belgami, angolami… no nie ciekawa ta przyszlosc europy sie zapowiada.

    W kontekscie pracy moze wypowiem sie jak to wyglada w IT zwlaszcza ze w branzy mam sporo znajomych co tam pracowali nawet od 2000 roku,
    i tak praca typowego informatyka byla bardzo ograniczona, tzn zajmowales sie tylko linuxem, tylko oraclem, tylko programowaniem w java jakiegos modulu co bardzo szybko prowadzilo do odmozdzenia (w polskiej firmie jak zaczynasz od stazysty i masz ambicje to po kilku latach masz oglad na calosc procesu tworzenia syst. informatycznego, rozwijasz sie itd, trzeba tylko chciec, rozpychac sie lokciami nic nie stoi na przeszkodzie). Awans w niemczech bardzo ograniczony, wszystkie stanowiska kierownicze obsadzone przez rodowitych niemcow, dodatkowo dochodza utrudnienia jezykowe, malo ktory niemiecki manager zna angielski. Kasa jeszcze kilka lat temu mozna bylo zarobic, ale ostatnio wszystko sie zmienilo, tzn ze wzgledu na wysokie podatki jak jestes kawalerem w niemczech malo studenciakow po studiach wyjezdza do niemiec, anglia takze sie sypie ze wzgledu na mocna konkurencje ze strony hindusow. Ale sa tez pozytywy – coraz wiecej kompleksowych rozwiazan wlasnie w polsce jest tworzonych w zakresie IT dla krajow DACH. Nie wiem jak inne branze ale z IT tak to wlasnie wyglada.

    od RacimiR: Z Polkami to różnie bywa, ale jednak głównie z Polakami się wiążą i z Niemcami. Gorzej to w Londynie wygląda, dzie dość często polskie „dziewczyny lubią brąz” (potem mówisz w towarzystwie międzynarodowym że jesteś Polakiem to ci ciemniejsi robią głupie uśmieszki). Wiadomo że prawie każda by chciała bogatego Niemca, ale ich jest ograniczona ilość, w dodatku mogą mieć kogo chcą i często biorą sobie Rosjanki, Azjatki, Czeszki czy Polki, więc tym mniej urodziwym (duchowo lub fizycznie) Niemrom zostają gołodupcy (głównie ci opaleni), albo wibrator czy less. Zresztą tu nie chodziło mi o małżeństwa (specjalnie napisałem „związki” w cudzysłowie), tylko „chodzenie” dla seksu i wyręczania w obowiązkach domowych, zresztą taki Abdul gdy w końcu postanowi się ustatkować – raczej nie weźmie sobie za żonę łatwej niewiernej (chyba że jako żonę nr 2 i więcej), tylko jakąś porządną muzułmankę, którą podsunie mu rodzina.
    Z IT (i księgowością) jest teraz tak, że wszystko z powodu cięcia kosztów ucieka do biedniejszych krajów dzięki rozwojowi sieci (Indie, Pakistan, ale też Praga czy Kraków), a w Niemczech zostaje tylko centrala. Akurat mam zagwozdkę z „programowania” bo chcę wydupczyć pole z emailem i witryną z formularza dodawania komentarza (niepotrzebne wg mnie – email powoduje problemy i często wywala jakiś błąd i pewnie odstrasza wielu potencjalnych komentujących, a pole 'witryna’ przyciąga spamerów jak socjal uchodźców) – niby powinna być to podstawowa opcja, a ni ciula tego się nie da zrobić z poziomu wordpressa i trzeba kombinować z kodem, pewnie zaraz cała strona padnie jak usunę nie ten co trzeba fragment 🙂

  5. „Lekarze”. Świetne określenie. ? Nikt nie zarzuci pejoratywności.

    Od RacimiR: Lekarze, fizycy, mechanicy, informatycy, pełny serwis. Choć nie da się ukryć, że niektórzy mają kompetencje chemiczne 🙂

  6. Świetny artykuł 🙂 Może byś teraz pomyślał czy nie wspomnieć w następnym o „pseudoekologach”?

  7. michnikuremek

    Nieuchronnie zbliża się czas kiedy na Okęciu będą lądowały samoloty z Londynu, Hamburga, Paryża czy Sztokholmu pełne przerażonych Polaków uciekających z zachodniego raju. Będą to ludzie, którzy pod wpływem wydarzeń w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji czy w Szwecji dojdą do wniosku, że lepiej żyć za 2000 złotych niż umrzeć za 2000 euro. Bo finałem sprowadzenia do Europy milionów ludzi całkowicie niekompatybilnych z naszą cywilizacją i wyznających krwiożerczą „religię” będzie gigantyczna rzeź.
    To tylko kwestia czasu, to już nie pytanie „czy” tylko „kiedy”.
    To co teraz obserwujemy na ulicach Brukseli, Paryża, Londynu czy Nicei to tylko małe „wprawki” przed generalną rozprawą z „niewiernymi”. Krew będzie płynęła ulicami, a Polska musi być przygotowana na udzielenie schronienia prawdziwym uchodźcom czyli rdzennym Anglikom, Francuzom czy Belgom. To nas czeka i zaklęcia różnych euroidiotów niczego w tej sprawie nie zmienią!

    1. Panie mirchnikuremek, dobrze pan prawisz ale żadnych uchodźców Anglików Niemcow nam nie trzeba. Historia nas nauczyła co to za jedni. Niech płacą za lata kolonizacji w Afryce, bo to co oni tam wyprawiali to sam powinieneś wiedzieć. Polska nie jest nic nikomu winna przez wieki walczyliśmy za swój kraj i dlatego mówię nie dla żadnych białych i kolorowych uchodźców. Niech się zbiorą i walczą za swą Ojczyznę . Howgh

  8. Myślę, że tak się stanie, chyba że jakaś radykalna prawica dojdzie do władzy. Żyłam w Niemczech ponad 25 lat i pamiętam lata osiemdziesiąte, które były super, mimo że już wtedy nie brakowało multi-kulti. Obecnie w dzielnicach, w których ostatnio mieszkałam (Berlin) nie da się wyjść z domu, już nawet za dnia.

  9. Znakomita strona ,czytam KAŻDY artykuł z ciekawością i w całej pełni zgadzam się z tym co piszesz.To dobrze że są jeszcze ludzie w Polsce którym nie wyprała mózgów „wyborcza” i tvn ,którzy głośno mówią to co lewactwo i wszelka światowa szumowina wyciszają, idą straszne czasy ,one bezlitośnie brutalnie zweryfikują nasz patriotyzm,religię,umiłowanie ojczyzny.

  10. Wawrzyniec Pruski

    Cala prawda! Jestem Od jakiegos czasu w Bonn , zjadlem obiad ostatnio z moimi znajomymi. 0k. 40 lat i wiecej
    Temat lekarzy omawiany byl szeptem!!! Niemcy sie boja!!! A mlodzi…? Ganiaja pokemony …

    1. michnikuremek

      U nas też nie brakuje tych pokemonowych kretynów. Wczoraj w moim mieście był zjazd…..trenerów pokemonów (!). Ja widząc gromady idiotów na ulicach zapatrzonych w ekrany, mających słuchawki w uszach i całkowicie wyłączonych z rzeczywistości myślę, że to właśnie jeden z symptomów zbliżającej się śmierci naszej cywilizacji…. Rzym upadał kilkaset lat, ale wtedy nie było smartfonów. Dziś są i dlatego upadek ten następuje w piorunującym tempie, na naszych oczach…..
      Ma rację @Jacek – nadchodzą straszne czasy…..

  11. Kapral "Wydra”

    31.08.2016
    Brawo RacimiR !
    To znakomity artykul o Niemczech i Bawarii !
    Bylem tam przez 20 lat, a od 2012 jestem we Francji…
    Teraz czas wracac do Polski…
    Zycze Ci duzo Zdrowia i Natchnienia Dziennikarskiego…
    Czołem Wielkiej, Wolnej i Niezawisłej POLSCE !
    kpr. „Wydra”

    ” TAK TWARDZI, JAK SKAŁA…”
    https://www.youtube.com/watch?v=iaj_m-AbCMQ
    ” WIERNI BOGU i OJCZYŹNIE!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top