W Warszawie, dnia 11-go listopada tradycyjnie odbyła się kolejna edycja Marszu Niepodległości. Znów było bardzo spokojnie, bez większych kontrowersji. Trasa również była ta sama. Tym razem Marsz nie miał mimowolnego patronatu rządowego, więc był dla partii konkurencją, dlatego też media PiS udawały, że Marszu w tym roku w ogóle nie ma (w dniu 11 listopada skupiły się one głównie na odrębnych uroczystościach państwowych). TVNy i Wyborcze również podeszły do Marszu bardzo skąpo, zdając sobie sprawę w swój mimowolny wkład w jego popularyzację w poprzednich latach. No, a jeżeli już coś tam powiedzieli to wiadomo- faszyzm i nazizm, odmieniany przez wszystkie przypadki.
O samym Marszu niewiele mogę napisać, bo po prostu był… zwyczajny. Nie było żadnych skandali, można wręcz powiedzieć, że był pod tym względem najnudniejszy z wszystkich dotychczasowych. Przeszliśmy jak zwykle z Ronda Dmowskiego na Stadion Narodowy. Opiszę kilka obserwacji z samego oczekiwania na wymarsz. Ludzi wyraźnie mniej, niż w ubiegłym roku, ale wówczas w grę wchodziło okrągłe stulecie, więc frekwencja jednorazowo wzrosła. Teraz było około 100.000 ludzi (organizatorzy podają 150.000, a ratusz 50.000), czyli całkiem nieźle (KODziarstwo i lewactwo nie potrafi zgromadzić nawet niewielkiego ułamka z tego, posiłkując się dodatkowo celebrytami, koncertami, wystawami, gratisami i pozytywną kampanią reklamową). Nie widać było policji (jak za czasów PO/PSL, gdy afiszowała się ona z armatkami i rozpylaczami gazu), jednak nie oznacza to, że jej nie było. Po prostu stali w bocznych uliczkach, aby nie prowokować (np. na ulicy Parkingowej widziałem duży oddział z „Tajfunem-3”). Policja zresztą okazała się całkowicie niepotrzebna. Dużo mniej, niż kiedyś było barw kibicowskich (choć może zbyt słabo się rozglądałem). Pod Novotelem widziałem 2 kobiety, wysłane przez Ewę Gawor z ratusza, aby robiły zdjęcia i szukały jakichś sensacji, które potem będzie można wałkować w mediach. Były to siwe, ostrzyżone na jeża panie (prawdopodobnie „żymianki”) w wieku około 60-lat, podobne do Kingi Dunin, z wyrazami twarzy przepełnionymi nienawiścią. Jedna z nich miała spodnie, jakie w czasie mojej młodości nosił MC Hammer (krok w kolanach), co tylko dodawało jej groteskowości. Na pobliskiej scenie trwały przemówienia oraz średniej jakości koncert rapu patriotycznego. Przed samym wyjściem puszczono „Dumę Rycerską”. Nie słyszałem tej pieśni od ponad 20 lat. Mój pierwszy kontakt z nią miał miejsce w szkole podstawowej, gdy na lekcji muzyki uczyliśmy się grać kolędy na różnych instrumentach. Mieliśmy w klasie jednego świadka Jehowy, który powiedział, że nie będzie grał kolęd, bo mu religia nie pozwala. Nauczyciel zatem zaproponował, żeby zagrał on „Dumę Rycerską”. Pamiętam, że mieliśmy z tego niezły ubaw. Całą klasa gra kolędę, a on biedny musi grać jakąś idiotyczną 'Dumę Rycerską’. Naśmiewaliśmy się z niego przez miesiąc, co ocierało się o dyskryminację na tle religijnym. Teraz, gdy przed Marszem usłyszałem „Dumę” zrozumiałem, jaki to człowiek był głupi za małolata. Przecież to fantastyczna pieśń! Dosyć dygresji. W oczekiwaniu na wymarsz lewaki wywiesili na pobliskich budynkach 2 flagi. Pierwsza z napisem „Naziole won” i 6-kolorową tęczą (co ciekawe- przy jej rozwijaniu, przez balkon na ostatnim piętrze „z tragarzami” przechodził pracownik „niezależnego” portalu oko.press). Druga flaga zawisła na dachu budynku po drugiej stronie Ronda. Były na niej skreślone 3 znaki, używane przez narodowców oraz skreślona swastyka (że niby to jedno i to samo). „Aktywistom” tak się spieszyło do ewakuacji, że nawet do końca nie rozwinąć swojego „dzieła” (po prostu zrzucili przywiązaną do dużej reklamy szmatę i w nogi, nie zauważając, że się ona w locie podwinęła). Obie flagi szybko zostały zdjęte. W okolicy Ronda widziałem kilka osób uposażonych pigmentalnie oraz wiele osób skośnookich (niektórzy uczestniczyli w Marszu, niektórzy tylko przechodzili tamtędy). Żadnemu nic złego się nie stało. Moment wymarszu został opóźniony o kwadrans przez nielegalną blokadę KODu, która odbywała się kilka przecznic dalej, koło „palmy”. Brało w niej udział kilkanaście osób: posłanka Joanna Szajbus-Bajbus oraz grupka KODziarskich celebrytów typu Dawid Winiarski. Efekty blokady mogły skutkować dwoma wariantami: 1) albo cały Marsz mógł zostać odwołany lub jego trasa zmieniona, czyli „zablokowaliśmy faszyzm”, lub 2) blokada mogła być przesunięta na bok przez policję, a wówczas miałby miejsce „wariant męczenniczy”. Ostatecznie skończyło się na opcji numer 2- KODziarze zostali przesunięci i zasłonięci prowizorycznymi parawanami. W okolicach Marszu kręcił się JAOK i Kodym z „Apteki” z córką Ksenią, nagrywając materiał na „pytę.pl”, ale obiektywnie mówiąc- wyszło im to bardzo słabo.
Po wymarszu (przed zresztą też) zapalonych zostało mnóstwo rac. Lewaki mają ogromny ból tyłka na ich punkcie, ale historia pokazała, że są one nieszkodliwe (o ile się nimi nie rzuca). Ja mam do rac stosunek raczej pozytywny (choć sam ich nie używam). Z kolei denerwują mnie tzw. „achtungi”, których też niestety było mnóstwo. Race powodują fajny efekt wizualny, natomiast z „achtungami” tego nie ma. Idziesz sobie, a tu nagle „jeb”. Też mi atrakcja. Wg mnie te „achtungi” należałoby wyeliminować, bo ich skutek jest odwrotny do zamierzonego- nie dość, że uczestnicy są nimi zaniepokojeni, to postronni obserwatorzy tym bardziej. Środkiem Alei niesione były dwie bardzo długie flagi w barwach narodowych, co dało fajny efekt. Denerwująca była ilość osób pijących alkohol. Ja sam nie piję, więc wkurza mnie to jeszcze mocniej. Rozumiem, gdy ktoś napije się wódki na weselu, lub wzniesie w domu toast za niepodległość. Rozumiem, gdy ktoś wypije zimne piwo po przejechaniu 100km na rowerze w lato, albo napije się herbaty z rumem po wejściu do schroniska górskiego zimą. Jednak nie potrafię zrozumieć picia chamskiego piwa z puszki przy chłodnej pogodzie w wielkim tłumie w rocznicę odzyskania niepodległości…
Nie ma sensu opisywać relacji medialnych, bo te były standardowe i łatwe do przewidzenia. Media prorządowe bagatelizowały Marsz i skupiły się na obchodach państwowych, ale jak już coś powiedzieli, to raczej pozytywnie. Z kolei media lewackie to el clasico. Redakcja z ulicy Czerskiej przeprowadziła dwie relacje „na żywo”. Pierwsza (dla portalu Wyborcza.pl) zawierała 25 użyć słowa „faszyzm” i 2 „nazizm”, z kolei druga (dla portalu Gazeta.pl) zawierała 9 „faszyzmów” i 7 „nazizmów”. Oczywiście nie wyjaśniono na konkretnych przykładach, dlaczego te słowa są w ogóle używane w kontekście uczestników Marszu.
Jak zwykle- doszło do kilku incydentów lewaków i KODziarzy, którzy nie mogą zdzierżyć popularności, sławy i siły Marszu Niepodległości, a samo odzyskanie niepodległości przez Polskę uważają za rzecz niepotrzebną i szkodliwą. Zaczęło się na uroczystościach państwowych (które odbyły się rano). Trójka podstarzałych KODziarzy z tzw. „lotnej brygady opozycji” („czołgista” i dwóch gości, dobrze znanych z filmów Pyta.pl- nienawistnik oraz nieśmieszny grubas z siwą brodą) zorganizowali „satyrę”, polegającą na jeżdżeniu po placu elektrycznym wózkiem dla niepełnosprawnych, udekorowanym na czołg oraz celowaniu lufą w żołnierzy. Tu skandal jest podwójny. Po pierwsze- w pobliżu przebywały najważniejsze osoby w państwie, a w tym „czołgu” mógł być ukryty ładunek wybuchowy. W świat poszedł sygnał, że gdyby ktoś chciał zabić polskich oficjeli, to nie jest mu potrzebna profesjonalna ekipa zamachowców. Wystarczy 3 półgłówków, bomba, trochę tektury i wózeczek z allegro. Gdyby to samo zdarzyło się w innym kraju (zwłaszcza takim, gdzie miały miejsce duże zamachy terrorystyczne)- „czołgista” w mig zostałby „zdjęty” przez snajperów, albo w najlepszym przypadku aresztowany z poważnymi zarzutami. A co u nas, w państwie teoretycznym? Ano, nic. „Jajcarze” zostali puszczeni wolno i teraz pewnie szykują się do wykonania kolejnych, równie finezyjnych „instalacji artystycznych”. Druga sprawa w temacie „czołgu” jest oczywista. Wprawdzie Giertychy i inne Kidawy uważają, że „happening” był zabawny i niegroźny, ale ja uważam, że strzelanie żołnierzom w plecy na uroczystościach państwa, doświadczonego przez Katyń, Palmiry i wiele innych miejsc, gdzie w ten sam sposób bolszewicy rozprawiali się z polskimi oficerami jest ogromną hańbą. Na tym ich „czołgu” brakuje tylko (przeżywającego obecnie drugą młodość) znaku sierpa i młota.
Lewactwo do niedawna nie obchodziło święta odzyskania niepodległości (a wręcz przeciwnie), ale od jakiegoś czasu zaczęli to robić. Ich świętowanie „przypadkiem” zbiega się idealnie w czasie z rosnącą rangą Marszów Niepodległości. Klasyczny „pies ogrodnika”- sami tego nigdy nie chcieli, ale odkąd rywale polityczni zaczęli celebrować to „porzucone” i „bezpańskie” święto- lewactwo zaczęło trąbić o „zawłaszczaniu przez narodowców” i organizować alternatywne obchody. Problem w tym, że ich „świętowanie odzyskania niepodległości” niczym nie różni się od parad LGBT, „czarnych protestów” czy marszy „ekologów”. Nie inaczej było w tym roku. Lewacy przemaszerowali trasą, która w żadnym punkcie nie stykała się z prawdziwym Marszem Niepodległości. Trudno powiedzieć, ilu ich było, sami określają się na „kilka tysięcy w kulminacyjnym momencie„, ale zdjęcia mówią wszystko. Było ich maksymalnie 1500 osób, z czego większość to zaprzyjaźnieni dziennikarze, politycy, celebryci, urzędnicy samorządowi oraz zawodowi działacze organizacji Sorosa. Ich tegoroczne hasło to: „Polska dla buziaków” (facepalm). Stopień zamaskowania twarzy dużo większy, niż na Marszu Niepodległości (a twarze niezamaskowane miały „mimikę miłości”, jakby właśnie zjadły pół korzenia imbiru- jedyne uśmiechy były robione „na chwilę”, do pozowanych fotek). Ich oflagowanie było klasyczne, czyli albo jawny ból tyłka o konkurencyjny Marsz, albo hasła eko, vege, LGBT, aborcja czy anty-katolickie. Flagi biało-czerwone stanowiły tam niewielki procent całości i można było je policzyć na palcach jednej ręki (ich właściciele musieli czuć się nieswojo). Już nawet flag czerwonych (bez białego) oraz czarno-czerwonych było więcej, niż państwowych. Oczywiście marsz lewaków doczekał się wielu laudacji w zaprzyjaźnionych mediach, ale w ich relacjach roi się od kłamstw, np. oko.press napisało, że na tym marszu wszyscy byli uśmiechnięci, wszyscy czuli się swobodnie i nikt nie był zamaskowany, ale na filmach widać doskonale, że było dokładnie odwrotnie (nikt tam nie jest uśmiechnięty, za to wszyscy jacyś spięci i rozjuszeni, nie licząc tych zamaskowanych, których emocji fizjonomicznych z oczywistych względów nie widać w ogóle). Jest zresztą kilka filmów z tego marszu, gdzie robione są wywiady z uczestnikami i wszyscy rozmówcy cechują się dużą dozą goryczy oraz zazdrości i praktycznie każdy mówi tylko o Marszu Niepodległości, a nie o tym marszu, na którym aktualnie się znajduje.
Zacytuję jedno przemówienie (Jakub Kocjan z organizacji Akcja Demokracja), które idealnie oddaje atmosferę „świętowania odzyskania niepodległości” przez lewaków: „Spotykamy się, bo kilka kilometrów stąd idzie największy faszystowski marsz w Europie. Faszyści nie chodzą już tylko w dresach. Coraz częściej widzimy faszystów w sutannach, mundurach i garniturach. Polko! Polaku! Wiemy, że chcesz dobrze, ale nie maszeruj z faszystami!” Ani słowa o odzyskaniu niepodległości, za to mamy 4 zdania i w każdym z nich główną rolę pełni słowo „faszyzm” 🙂
Są takie daty w naszej historii, o których wolelibyśmy zapomnieć. Ale na przekór temu musimy o nich pamietać. Są takie noce, w rocznice których chcielibyśmy milczeć. Ale na przekór temu musimy zabrać głos. 81 lat temu mieszkańcy Breslau wystąpili przeciwko mieszkańcom Breslau. pic.twitter.com/mlFxeGyS29
— Jacek Sutryk (@SutrykJacek) November 9, 2019
Marsz Niepodległości odbył się również we Wrocławiu (pod hasłem: „Żeby Polska była Polską”). Tam sytuacja była całkiem odmienna od warszawskiej. Już w poprzednich latach dochodziło tam do ogromnych problemów, związanych z brutalnością i nadpobudliwością policji. Nie inaczej było w tym roku. Swoją drogą- policja podobno podlega pod MSW, ale w przypadku Wrocławia można odnieść wrażenie, że rozkazy dla lokalnej policji wydawane są z ratusza. W tym roku we Wrocławiu ewidentnie zaplanowano kontrowersje już na długo przed 11 listopada, a zła wola samorządu była aż nadto widoczna. Najprawdopodobniej proniemiecki ratusz chce stłumić wrocławskie Marsze w zarodku (metodami siłowymi) i maksymalnie obrzydzić ludziom uczestniczenie w nich, aby przypadkiem nie rozrosły się one zbyt mocno w kolejnych latach. Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia 2 dni przed Marszem zamieścił powyższego, skandalicznego tweeta. Chodzi w nim o połączenie nazistowskiej nocy kryształowej z „naszą historią”. Problem w tym, że w 1938 roku Wrocław (wówczas Breslau) leżał na terenie III Rzeszy Niemieckiej i Polska administracja nie miała nic wspólnego z tym miastem. To, co się tam wtedy wydarzyło to nie „nasza historia”, tylko wewnętrzna historia niemiecka! Przejdźmy do konkretów z tegorocznego Marszu we Wrocławiu. Chwilę po starcie odpalonych zostało kilka rac. Po krótkiej chwili jakaś pani z ratusza przez megafon (zresztą oddalona na taką odległość, że uczestnicy nie mieli szansy jej usłyszeć) powiedziała, że daje pierwsze ostrzeżenie w związku z pirotechniką. Po chwili wydała drugie ostrzeżenie, a po kolejnej chwili ogłosiła, że Marsz został rozwiązany (wówczas nastąpiła skrajnie nieadekwatna reakcja policji, która wkroczyła z pałami, armatką wodną i gazem, lejąc kogo popadnie). Całość (od 1 ostrzeżenia do rozwiązania imprezy) trwała… 80 sekund (widać to TUTAJ). Marsz został brutalnie spacyfikowany z powodu obecności kilku rac, a w mediach tradycyjnie przedstawiono sytuację odwrotnie (niby, że to „faszyści” i „naziści” sprowokowali zamieszki). To już (niestety) kolejny przykład na to, że władza dużo delikatniej obchodzi się z KODziarstwem, lewactwem i uliczną „opozycją totalną”, niż z narodowcami (którzy w dodatku są na koniec obsmarowani przez wszystkie media).
RacimiR, 14.11.2019
PS: Dzięki za złotego cielca od Tomasza i Krzysztofa 🙂
Zobacz też:
dlaczego marsz we wrocłąwiu został spacyfikowany a w warszawie nie chociaż oba miasta są takim samym lewackim szambem- proste bo „policyjskie gieroje” są odważne tylko wtedy jak jest mniej uczestników znam to z historii , mojego kolegę pobili we trójkę ale już do grupy blokersów się bali nawet podejść
od RacimiR: Wydaje mi się, że gdyby padły odpowiednie rozkazy, to Warszawie też by rozwiązali i osoby stawiające opór spacyfikowali. Różnica w wyposażeniu, wyszkoleniu i ochronie prawnej robi swoje. Po prostu była zła wola władz we Wrocławiu. Co by nie mówić o Czaskowskim, to akurat w tym roku zachował się OK i nie robił większych problemów.
Marsz w Warszawie w pewnym sensie jest już „chroniony”, jest popularny i mimo usilnych starań lewactwa, ma pozytywny odbiór wśród społeczeństwa, tego bardziej „świadomego” i tego mniej „świadomego”. Spacyfikowanie go byłoby strzałem w kolano dla osób za to odpowiedzialnych.
od RacimiR: Z tym pozytywnym odbiorem bym nie przesadzał, pewnie z 80% Polaków uważa, że tam jest co roku wielka bijatyka. To już bardziej jego wielkość i frekwencja jest straszakiem na jego rozwiązanie. We Wrocławiu było łatwo, bo ludzi było niewielu.
No nie wiem, wśród moich znajomych, rodziny, przynajmniej tej niezlewaczałej odbiór raczej na plus. Jedynie typowo wojujący lewacy nadal próbują forsować obraz, że tam się odbywa kibolsko-naziolska Sodoma i Gomora.
od RacimiR: Moja rodzina (z pokolenia +1 ode mnie) standardowo- „gdzie ty jedziesz, znów dostaniesz po łbie”, chociaż nigdy nie dostałem.
Eeee to tak za bardzo nudno nie bylo. Cos sie dzialo. Mizernie ale jednak.
Co do goscia na wozku z armata proponuje w przyszlym roku na obchodach niepodległość lewakow nastepujacy flash mob : zamiast lufy gigantyczna rura stylizowana na fiuta, oczywiscie przypieta do wozka flaga teczowa obowiazkowa i dla lepszego efektu ten fiut strzelalby w uczestnikow protestu seriami substancja gluto-podobna. Mysle ze jednak lewacy uznaliby jednak takiego delikwenta za swojaka i sie do niego usmiechali.
od RacimiR: Najlepiej, gdyby dokładnie tym samym czołgiem pojechali na jakieś uroczystości pod pomnik Żydów z Getta – szybko wtedy poznają „poczucie humoru” agentów Mossadu i Gazety Wyborczej.
Ja jeszcze do alkoholu, oh RacimiR w którymś wpisie napisales ze sam piles nawet sporo kiedys tam wiec … zapomnial byk jak cieleciem byl 🙂
Tez nie lubie pijakow jednakze na mrozie z 2 lyczki wodki z malpki bym sie napil. Apropos nasz stary nowy zymski rzad zwiekszyl akcyze na faje i alkohol wlasnie. Trza latac dziure w budżecie.
Mozesz nie zatwierdza c tego komenta. Pzdr.
od RacimiR: Owszem, piłem i żałuję tego do dziś, ale nawet w najgorszym okresie nie przyszłoby mi do głowy jechać na Marsz Niepodległości z plecakiem pełnym „Kustoszy”. Przecież to żadna przyjemność pić zimne piwo z puszki na chłodzie, szybką małpkę ukradkiem jeszcze mogę zrozumieć, natomiast ludzi, którzy przez całą trasę Marszu idą z piwem w ręku- nie zrozumiem (pomijam już to, że wszystkie przecznice doszczętnie obsikane przez 'piwoszy’, co negatywnie nastraja osoby, które tam mieszkają). Niech sobie idą do baru albo do domu i się w spokoju napiją tego piwa.
Co do akcyzy- jak przesadzą to po prostu wzrośnie szara strefa. Jak byłem małolatem to pamiętam, że paczka fajek kosztowała tyle, co 1 podłe piwo w sklepie monopolowym (były fajki „Grot” i „Grom” po 1.99 i piwo „Volt” również po 1.99), a teraz można kupić z 8 piw za 1 paczkę, czyli wychodzi, że akcyza na alko praktycznie stoi w miejscu od dekad, a na fajki rośnie regularnie. Biorąc pod uwagę, że produkcja piwa i tym bardziej papierosów jest śmiesznie tania, to akcyza jest chyba jedynym czynnikiem, regulującym ceny do poziomu inflacyjnego. Ja mam to gdzieś, i tak tego szajsu nie kupuję.
Jesli sie jest rolnikiem palaczem fajek jest proste rozwiązanie – zasadzic pare drzewek tytoniu (nie ma ograniczen w nasionach jak np. marichuana) jak wyrosną liscie zerwać i wysuszyc na słońcu. I oczywiscie samodzielne robienie skretow co mi sie wydaje nawet mniej szkodliwym dla zdrowia rozwiazaniem gdyz w fabrykach fajek nigdy nie wiadomo jaka chemie tam dodaja.
Jednego juz jestem pewien – alkoholicy i palacze w przyszłych wyborach na pis nie zagłosują. Swoistym wskaźnikiem bedzie wybor dudy na prezydenta, jesli licczbowo dostanie mniej glosow niz 4 lata temu to w kolejnej kadencji pis nie bedzie mial większości.
Latanie dziury w budżecie trwa i po akcyzach zwieksza podatek na gry losowe (lotto, automaty, kasyna, zaklady sportowe…), zawsze tak było, jeszcze nie teraz ale mysle w polowie kadencji Maowiecki to zrobi. Argumentacja jak zwykle taka jak zawsze: dla dobra Polaków!
Zresztą potencjalnych podatków do podwyższenia jest multum i w tej kadencji bedzie specyficzne łupienie Polaków: mandaty i kary, najlepiej zarabiający czyli 3ci prog podatkowy, luksusowe auta + pojemność silnika, eko podatki klimatyczne, wzrost oplat za śmieci, extra podatek mieszkaniowy dla 100m2 i wiecej… a wszystko dla dzieciorobow 500+ (a moze nawet 600+).
Cos mi sie wydaje ze jak pis sie nie pohamuje skonczy jak SLD pod koniec lat 90tych.
od RacimiR: Taki własny tytoń nie zawiera iluś tysięcy związków chemicznych (dodawanych specjalnie przez koncerny tytoniowe, aby sobie wyhodować stałych i dożywotnich klientów), więc uzależniony od tych związków palacz się nim nie zaspokoi. To już prędzej alkohol ludzie zaczną robić sami, bo „produkt” nie odbiega od tego w sklepach (aż mi się przypomniała scena z filmu „Dom zły” – https://www.youtube.com/watch?v=vIeoLnC_BVg). Władza nie może przesadzić z akcyzą, bo po prostu ludzie przerzucą się na kontrabandę. Już teraz sporo ludzi kupuje fajki z Ukrainy, praktycznie na każdym targowisku można je dostać.
To samo tyczy się gier losowych- ludzie zaczną w pokera grać na włąsną rękę w przysłowiowej piwnicy i państwo nie zobaczy ani grosza. A bukmacherzy, loterie czy karcianki internetowe przeniosą się do innych krajów, najlepiej do USA, gdzie nasz poddańczy rząd nawet nie ośmieli się reagować na obchodzenie przepisów, jak to było z Uberem.
Morawiecki na pewno zna Krzywą Laffera i pewnie w jakichś badaniach wyszło, że trochę można podnieść te akcyzy.
Ja mam do tego stosunek raczej obojętny, bo wszystko to są rzeczy uzależniające, powodujące szkody finansowe i zdrowotne dla użytkownika (lepiej, żeby w ogóle ich nie było, a zwłaszcza alkoholu, który hamuje dużą część Polaków w rozwoju). Gorzej, gdy wezmą się za akcyzę na np. paliwa.
Z tą szarą strefą to nie tak do końca, bo w ślad za wzrostem akcyzy idzie takie coś:
https://biznes.interia.pl/prasa/news/zmienia-sie-sposob-zwalczania-oszustw-tytoniowych,2635132,7902
Z alko popieram jednak mam wyjaśnienie dlaczego zimne piwo na zimnie, pomimo, że to żadna przyjemność: alkoholizm 🙂 Wtedy to jest mus choćby nie wiem co.
Tak sobie myślę, patrząc na relacje, że bez rac ten marsz szedłby w ciemnościach. Słabe by to było.
od RacimiR: Państwo tego nie zwalczy, tak jak nie zwalczono narkotyków czy dopalaczy. Zwłaszcza, że najwięksi gracze odpalają urzędnikom i kontrolerom jakiś procent.
Jeszcze mi się przypomniało coś- na trasie Marszu (np. na przystankach tramwajowych) było pełno reklam TVNowego serialu „Chyłka” z wielkim portretem KODziarki Cieleckiej. Ile z nich zostało zniszczonych przez przechodzący obok tłum brutalnych „nazistów”? Ano, zero.
Podejrzewam, że (odwracając sytuację) gdyby na trasie „miłosnego” marszu LGBTxD zamontować reklamy z jakimś biskupem, to połowa by była zdemolowana.
Niezależnie od ekipy rządzącej, polityka alkoholowa w Polsce jest w gruncie rzeczy taka sama od 1945. Co około 20 lat, obniża się akcyzę na kilka lat, aby uzależniła się kolejna kohorta demograficzna. Czas na obniżkę był około 2015, jednak zamiast tego wprowadzono 500+, które – jeżeli chodzi o popyt na alkohol – zadziałało podobnie. Zasiano ziarno. Teraz mamy 2019 i czas zbierać plony.
Nota bene, z kredytami jest dokładnie to samo, tylko cykle są krótsze. Ostatnio były kredyty we frankach. Teraz, od kilku lat, są pozornie tanie kredyty złotówkowe. Kwestią czasu jest kiedy stopy poszybują w górę.
Moja rada. Nie pijcie i nie bierzcie kredytów.
od RacimiR: Alkohol obecnie jest bardzo tani. Człowiek jest w stanie się upić do nieprzytomności za równowartość 1, maksymalnie 2 godzinnych stawek minimalnych. To powoduje, że alkohol przestał być dobrem luksusowym, a stał się wręcz towarem dla społecznych nizin. Gdy ja byłem małolatem- trzeba było z 6 godzin minimalnych pracować na jeden „nokaut”, więc wielu ludzi po prostu nie piło (albo piło mniej, niż by chciało), bo im było szkoda hajsu.
Wielu jest takich „pracowników” (np. na budowach czy w warsztatach samochodowych), że wpadają oni w alkoholowe ciągi aż do wyczerpania funduszy, potem wracają do pracy na kilka dni (do wypłaty) i potem znów ciąg aż do wyzerowania portfela. Im tańszy jest alkohol, tym oni więcej piją i mniej pracują. Bezrobocie niskie, więc pracodawcy ich tolerują, bo lepszy taki pracownik, niż żaden.
Ja jako wolnościowiec powinienem być w ogóle przeciwny akcyzie na alkohol, ale jednak widzę jaką on szkodę wyrządza w narodzie, więc wyjątkowo nie jestem specjalnie przeciwny tej podwyżce.
Co do kredytów- ważne, żeby były ze stałą stopą oprocentowania i żeby były brane z głową. Np. ja jestem teraz w takiej sytuacji, że zbieram na większe mieszkanie. To, co już odłożyłem (a jest tego dosyć dużo) mogę wpłacić na lokatę 1.5% (z Belką), czyli poniżej inflacji i co gorsza- dużo poniżej średniego wzrostu cen mieszkań (obecnie około 10% rocznie). Wyliczyłem, że za kilka miesięcy taniej mi będzie pójść do żymianina i kupić to mieszkanie wcześniej, niż bym kupił za gotówkę (pomijam już to, że szybciej podniosę swój komfort życia, wynikający z przeprowadzki). Więc w moim przypadku kredyt jest jako-tako uzasadniony.
Natomiast duża część kredytów brana jest bez głowy, np. na nowy samochód, gdy stary jeszcze jest jeszcze całkiem dobry (po wyjeździe z salonu auto od razu traci 20% wartości, ale kredyt trzeba spłacać cały). No i jeszcze zmienna stopa oprocentowania, gdy nagle może się coś zmienić i rata będzie 2 razy wyższa.
Kredyty powinny być dla osób odpowiedzialnych, którzy wszystko sobie wykalkulują co do grosza, a nie dla ludzi, działających pod wpływem emocji i naganiaczy marketingowych.
Na budowach już nie piją. Potwierdzone info, od naocznego obserwatora. W czasie ostatnich recesji niewidzialna ręka rynku przetrzebiła pijaków. Jedyni, jacy jeszcze się zdarzają, to żule zatrudniani tymczasowo jako pomocnicy.
Wątpię, czy System pozwoli Ci wziąć kredyt ze stałym oprocentowaniem w złotówkach. Wyliczenia wyliczeniami, ale pamiętaj, że gdyby opłacało się kupować na kredyt, to bankowcy sami by kupowali (zamiast dawać te pieniądze komuś, kto kupi i tylko częścią zysku się podzieli).
Wzrostem cen się nie przejmuj, to jest bańka inwestycyjna. To jebnie, tak jak ~10 lat temu. Poczekaj.
od RacimiR: Piją, piją. Oczywiście zależy to od firmy, bo wiele jest takich (zwłaszcza te duże i te budujące wysokie biurowce), które na dzień dobry badają alkomatem, ale ogólnie pijaczek nie ma najmniejszych problemów ze znalezieniem dzisiaj pracy u przysłowiowego Janusza (na budowie, w warsztacie czy przy układaniu kostki). Oczywiście chodzi o pomocników i najniżej wykwalifikowanych, bo pół-menel przecież nigdy nie zostanie specjalistą. Niewidzialna ręka rynku wzięła nawet pijaczków w czasie najniższego w historii bezrobocia.
Banki chyba nie mogą kupować mieszkań, musiałyby mieć armię „słupów”.
Ceny mieszkań i tak są niskie (zwłaszcza na Śląsku), więc raczej nie jebnie, a jeśli już to nie w najbliższym czasie i nie tak bardzo, jak w 2008. Wg mnie cena wzrośnie o 50% w 5 lat i potem ewentualnie przyjdzie korekta o 15%. Póki co tracę 10% rocznie z tego co uzbierałem, co mnie mocno stresuje. Ja nie chce brać kredytu na całe mieszkanie, tylko na ułamek jego wartości, co jestem w stanie spłacić w 2 lata.
Chcesz powiedzieć ze realna inflacja to teraz 10% rocznie w pln? Mnie sie wydaje
ze raczej 2 – 3 %
od RacimiR: Nie inflacja ogólna, tylko stricte wzrost cen mieszkań.
Ogólną ciężko policzyć, bo każdy ma inny koszyk zakupów. Mieszkania drożeją bardzo szybko, ale z kolei np. benzyna jest tańsza, niż w 2011 roku.
Obecna podwyżka akcyzy nie jest duża (ponoć średnio ma podrożeć około 1,40) i przestępcy na tym nie skorzystają. Jakby ta podwyżka była drastyczna o kilkadziesiąt procent albo co gorsza czyli wprowadzenie prohibicji to szara strefa (a w tym drugim przypadku to jednocześnie czarny rynek gdyż alkohol byłby nielegalny) byłaby gigantyczna. W USA w latach 1920-32 była prohibicja, alkoholizm był na najwyższym poziomie, ludzie albo produkowali własny alkohol lub brali od przestępców, swoją drogą mafie rywalizowały wtedy o wpływy w branży alkoholowej i wzajemnie się zwalczali.
Oczywiście śmieszyć mogą deklaracje rządu że to dla naszego zdrowia, od kiedy rząd tak dba o nasze zdrowie.
PS: Ponoć rząd planuje również wprowadzić podatek od cukru (bodajże od słodyczy i napojów typu coca-cola). Oczywiście ,,dla naszego zdrowia”.
PS 2: Ale te podatki są raczej akceptowalne społecznie, łatwo można uzasadniać ,,walką o zdrowie”, natomiast są to produkty tzw. luksusowe czyli dla przyjemności, relaksu itp. Gorzej gdyby PiS miał np. podwyższyć VAT (tak jak w 2012 zrobił to Tusk) który jest na produkty codziennego użytku tj. chleb. Taki krok byłby nie do wytłumaczenia i spotkał by się z powszechną krytyką i pewnie protestami.
od RacimiR: Co by nie gadać o Morawieckim, to na podatkach on się zna bardzo dobrze, więc wyliczył, że podwyżka takiej wysokości zwiększy wpływy do budżetu i nie przyczyni się do wzrostu szarej strefy. Ja już pisałem wcześniej ale powtórzę- koszt wytworzenia papierosów i wódki to grosze, a znakomitą większość ich ceny w sklepach to podatki. Dlatego przy ogólnej inflacji około 3% rocznie- ceny wódki i fajek stały w miejscu od bardzo dawna (zwłaszcza wódki, która od ponad 20 lat kosztuje tyle samo). Gdyby nigdy nie podnosić akcyzy to z czasem doszłoby do tego, że wódka kosztowałaby tyle, co woda mineralna, a to nie byłoby normalne (narodowy alkoholizm osiągnąłby niewyobrażalne rozmiary, a niestety Polacy mają do tego ogromne tendencje historyczno-genetyczne). Dlatego nie jestem jakoś przeciwny tej podwyżce. Wolę to, niż podwyżkę VAT. Można by też powiązać na sztywno cenę wódki i papierosów z płacą minimalną.
Podejrzewam, że Unia też po cichu maczała w tym palce (może coś po cichu PiS wynegocjował z nimi) bo coraz więcej polskich papierosów eksportowano (niby nie wolno, ale przy braku granic lądowych było to nie do wyłapania), przez co zachodnie kraje (gdzie te używki są jeszcze droższe) traciły spore pieniądze na własnych akcyzach. Większość kierowców międzynarodowych których znam zawsze bierze jakieś papierosy, gdy jadą w trasę i potem je sprzedają Niemcowi 2x drożej. Polskie fajki są cenione, bo nie różnią się jakościowo od zachodnich, z kolei jeszcze tańsze papierosy z byłego ZSRR (opisywane cyrylicą) nie mają wzięcia na zachodzie.
W Wrocławiu cała policja to chyba banderowcy, więc im żal dupę ściskał, że mogą tylko pałować, nie rezać Lachów…
😕
Za rok cała polska kibolska do wrocławia 🙂
~kasia z POLIN z interii.pl:
Nie tylko rac należy zakazać ale również tych biało czerwonych flag na tych wszystkich marszach 11 listopada. Jesteśmy Europą a nie jakąś tam Polską. Byłam na marszu i uciekałam przerażona tym co się tam wyprawiało, a w nocy miałam koszmary. Mnóstwo rac, petard, haseł zachęcających do nienawiści. Trwał pokaz nienawiści i bezprawia. Marsz powinien zostać rozwiązany. Gronkiewicz-Waltz miała rację. Maszerowała ksenofobia i rasizm. Jestem pewna, że UE powinna natychmiast interweniować. Najgorsze, że małe dzieci biorące udział w tym marszuuczono od małego nienawiści. Skandalem dyplomatycznym jest pominięcie przez Dudę osoby Premiera Tuska,jakby nie było Przewodniczącego Rady UE i przyszłego Prezydenta RP oraz spalenie flagi UE, za co powinni odpowiedzieć organizatorzy przed TSUE. Goniła nas grupa dzikich ośmiolatków z jakimis biało czerownymi flagami i święconą woda . To było traumatyczne przeżycie , odetchnęłam dopiero w ciemnej uliczce gdzie spotkałam znajomego patriotę z KODU , to on odprowadził mnie na melinę . Przed wejściem podpuściłam ze stresu , wdeptam , i wpadłam w poślizg . Uderzyłam PO tylicą w schody . Zobaczyłam ciemność oraz rudego anioła…
od RacimiR: Ja bym jakieś odszkodowanie próbował zażądać od kościoła, PiS i Konfederacji za ten wypadek, przecież to ich wina. Może Giertych pomoże pro bono?
„Jesteśmy Europą a nie jakąś tam Polską”
Mniej więcej to samo próbowano mi wmówić na jednym forum, przedstawiającym się jako nacjonalistyczne.
A komentarz Kasi czyta się fajnie. Zaczyna się dość banalnie, ale potem się rozkręca 🙂
Za rok Do Wroclawia!!!
Noc kryształowa w Breslau
Pan Jacek Sudryk jest „otwarty”.
On… „jest otwarty nie na żarty” –
On nie nażarty jest… na kasę!
I stąd nieporozumień masę…
Marcin Makowski publicysta
To jest faszysta (oczywista!).
Dlatego ban go na Twitterze
Spotyka u Sudryka. Wierzę…
Jak z twittu jasno to wynika,
Ważną rocznicą dla Sudryka
Jest kryształowa nocka w Breslau.
(Więc Jacuś omal się nie zes…ał.)
Prezydent Sudryk „z nienawiści –
Poprzysiągł – Breslau że oczyści”.
Bo „noc ta to historia nasza”…
Żydów za pogrom więc przeprasza.
Makowski: „Odkąd Breslau dzieje
Są nasze?” – spytał. I widnieje
Już zbanowany. Bo „otwarty”
Jest Jacek Sudryk… NIE-NA-ŻARTY!!!
*
Żarty skończyły się. Już wiecie.
Nie wiedział, kto na marsz wziął dziecię!
Na rękach trzyma czterolatka
Ojciec, gdy wodna tnie armatka.
Zostanie za to ukarany!
Po pierwsze: marsz jest rozwiązany;
Po drugie: mógł teleportować
Dziecko, lub je… pod koła schować!
A tak „wytworzył zagrożenie”.
Jakie? Policja polecenie
Przecież dostała: „Czyścić Breslau!“
A on ze strachu się nie zes..ał.
Nie zes…ał się i wziął rodzinę! –
Na marsz!!!… Ponosi więc sam winę,
Wraz z żoną. Nie dość są „otwarci”!
Akt oskarżenia ich ukarci…
Nie „żeby Polska Polską była”
Władza na marsz się wpierw zgodziła….
Ale, czy Sudryk wie „otwarty”,
Że NA TYM SIĘ SKOŃCZYŁY ŻARTY?!
Wczoraj był międzynarodowy dzień mężczyzny znienawidzone święto przez lewactwo na zachodzie u nas ten dzień jest przemilczany nie to co dzień kobiet „święto komunistyczne” ze zgniłego zachodu