Emmanuel Macron prezydentem Francji

Witam wszystkich po majówkowej przerwie i zabieram się do ostrego pisania. Na pierwszy ogień oczywiście Francja, gdzie 7 maja odbyła się druga tura wyborów prezydenckich. Jej zwycięzcą został Emmanuel Macron. Stanowisko prezydenta jest we Francji bardzo ważne i majestatyczne (nie tak, jak w Polsce czy w Niemczech, gdzie prezydent nie ma wiele do powiedzenia). Waga tych wyborów była więc duża, a Macron uzyskał potężną władzę na najbliższe 5 lat. Zacznijmy od samych wyborów. 2 tygodnie wcześniej (23 kwietnia) odbyła się pierwsza tura. Pokazała ona, że Francuzi są jeszcze bardziej podzieleni, niż Polacy czy Amerykanie. Do urn poszło 77% uprawnionych do głosowania (w Polsce taka frekwencja jest nie do pomyślenia, natomiast we Francji to dość mało). Czterech kandydatów wówczas uzyskało niemal identyczne wyniki: Emmanuel Macron (24%), Marine Le Pen (21%), François Fillon (20%) i Jean-Luc Mélenchon (19.6%). Ukazuje to „poczwórny” podział społeczeństwa oraz wielki kryzys przywódczy we Francji (tym bardziej, że urzędujący prezydent, Francois Hollande w ogóle nie kandydował, z obawy przez totalną kompromitacją).

W „wyzwolonej” i „kosmopolitycznej” Francji, stawianej za wzór przez wszystkie feministki świata,  do wyborów przystąpiło 9 mężczyzn i 2 kobiety. Jedna z tych kobiet (Marine Le Pen) przeszła do drugiej tury wyborów, ale środowiska feministyczne poparły jej rywala, Macrona. Argument „płciowy” w ogóle nie wystąpił w kampanii (tak, jak to było np. w przypadku Hilary Clinton w kampanii w USA czy Ewy Kopacz w Polsce). Oczywiście, gdyby Macron był kobietą, a Le Pen mężczyzną – mielibyśmy liczne i głośne hasła z gatunku: „Demokracja jest kobietą” czy inne „Féminine le France”. Jednak teraz to kobieta była „faszystką”, więc zastosowano pasującą do sytuacji doktrynę medialną: „mówienie o płci kandydatów to seksizm”. Po raz kolejny okazało się więc, że wszelkie ruchy kobiece i feministyczne to najzwyklejsza w świecie odgórnie zarządzana przybudówka lewactwa.

W drugiej turze frekwencja wyniosła około 75%. Emmanuel Macron zdobył 66% ważnych głosów, a Marine Le Pen – 34%. Tutaj też objawił się kryzys przywódczy i podział społeczny. Jako sygnał w temacie braku poparcia dla obu kandydatów – oddano 4 miliony nieważnych i pustych głosów (co daje aż 11% całości). Tutaj należy się hołd dla Francuzów – nawet, gdy nie mają oni swojego kandydata, to i tak idą głosować, spełniając swój obywatelski obowiązek. W Polsce tacy ludzie po prostu zostają w domu, przez co kilkanaście procent obywateli jest w stanie wybrać rząd większościowy. Ja od lat zasiadam w komisjach wyborczych i zawsze z utęsknieniem czekam na liczenie głosów oraz KNG (Kreatywnie Nieważne Głosy, lub też: Kutasy, Narzekanie i inne Gówna). Przeważnie głosów nieważnych w całym okręgu jest z pięć, a z serii KNG jest jeden albo dwa. Ja sam podczas głosowania niekiedy rysuję różne rzeczy przy nazwiskach kandydatów, których nie lubię. Głos jest oczywiście ważny, bo wewnątrz odpowiedniej krateczki robię krzyżyk. Jest to jednak w Polsce duża rzadkość. We Francji z kolei nieważnych było aż 11%, a KNG i innych dopisków podobno jeszcze więcej, pełen podziw!

Macron wygrał w 81 departamentach Francji, natomiast Marine Le Pen – tylko w dwóch. Jednym z tych dwóch feralnych departamentów jest „dziwnym trafem” departament Pas-de-Calais, na którego terenie leży słynna „dżungla”. Mieszkańcy departamentu nie docenili bogatej palety ubogacenia kulturowego, jakim uraczyli ich sympatyczni, pigmentalnie uposażeni miłośnicy religii pokoju, którzy cudem zdążyli ujść z krajów, w których nie ma ani kobiet, ani starców, a dzieci noszą bujne brody.

Na uwagę zasługuje fakt, że po drugiej turze wyborów uaktywniły się bojówki tzw. antyfaszystowskie i anarchistyczne. W powyborczą noc policja tylko we wschodnim Paryżu zatrzymała 141 lewaków za wandalizm (KLIK). Pokazuje to, że tym ludziom się po prostu nie da dogodzić. Podobnie jak muzułmanie, także „antyfaszyści” są wiecznie niezadowoleni, pomimo licznych przywilejów i dotacji. Wygrał Emmanuel Macron, antykatolik, antykonserwatysta, zwolennik Sorosa, „postępu” i utrzymania zaawansowanego socjalizmu, a lewactwo zamiast się cieszyć – demoluje miasto. Gdyby wygrała Marine Le Pen – pewnie we Francji byłaby już wojna domowa…


Tyle o samych wyborach. Teraz pokrótce napiszę o zwycięzcy. Emmanuel Macron ma 39 lat, jest najmłodszym prezydentem w historii Francji. Dla odmiany – jego żona, 64-letnia Brigitte, nie jest najmłodszą „pierwszą damą”. Prezydent Macron obiecał w kampanii, że jeśli wygra – utworzy dla swej żony specjalne stanowisko w Pałacu Elizejskim. Wyobrażacie sobie, co byłoby w Polsce, gdyby takie coś zrobił Andrzej Duda? TVN podjudzałby tym faktem przez całą jego 5-letnią kadencję, a sprawa byłaby głośniejsza, niż Misiewicz, zdechła wiewiórka, zdechły koń i podrapane Seicento. Wróćmy do prezydenta-elekta. Z jego zwycięstwa cieszą się lewackie media z całego świata (włącznie z TVN i GW), co już samo w sobie świadczy o tym, że Francuzi wybrali źle. Media te określają Macrona jako „złotego chłopca”. Jego dobry wynik wyborczy to efekt tego, że dosłownie wszyscy jego rywale z pierwszej tury wyborów (oczywiście z wyjątkiem Marine Le Pen) poparli go w drugiej turze. Francuzi w drugiej turze zagłosowali głównie „przeciwko”, a nie „za” (sytuacja doskonale znana z Polski). Jest to według mnie antydemokracja, do której niestety trzeba się będzie przyzwyczaić. Za sytuację odpowiadają stronnicze i goebbelsowskie media, które skupiają się wyłącznie na dowaleniu przeciwnikom politycznym, wychowując w ten sposób fanatyków nastawionych negatywnie do rywala, zamiast pozytywnie do osób, na które oddają swój głos.

Najnowsza okładka gejowskiego magazynu „Garcon”. To nie jest fejk ani pastisz. Macron jest pupilkiem lewaków i środowisk LGBTQWERTYHUJ.

Wielu komentatorów porównuje Macrona do Ryszarda Petru (z tą różnicą, że eksperyment z Macronem jest bardziej udany, niż z Petru). Według mnie – jest to idealne porównanie, a obaj panowie mają wiele wspólnego. Emmanuel Macron to typ bardziej wykształconego, bardziej obytego w „salonach”, ale jednak nadal – Ryszarda Petru. Podobieństwa są co najmniej trzy. Po pierwsze – liberalne media skutecznie wykreowały obu panów na „świeżych” i „oddolnych”, podczas gdy obaj są obecni w polityce od wielu, wielu lat i niczym specjalnym się dotychczas nie wykazali (Macron był np. przez 2 lata ministrem gospodarki Francji). Po drugie – obaj panowie to ludzie, wystawieni na polityczną scenę przez wielką finansjerę. Macron ma bliskie powiązania zawodowe z rodziną Rothschildów oraz George Sorosem. Po trzecie – nijaki program i złudna łatka „centrystów”. Zarówno Macron, jak i Petru posiadają identyczne poglądy i program polityczny. Jest on: lewicowo-konserwatywny, wolnorynkowo-socjalny, proimigrancko-antyterrorystyczny i wolnościowo-politycznopoprawny. Czyli jednym słowem – populistyczny. Pisałem TUTAJ szczegółowo o programie Nowoczesnej – Macron mógłby go skopiować i przedstawić jako własny. Nie patyczkował się, nie kombinował, nie bawił się w Margaret Thatcher, lecz po prostu obiecał wszystko wszystkim. Nie trzeba być omnibusem, żeby przewidzieć, jak to będzie wyglądało w praktyce. Pod wodzą Macrona będzie miało miejsce klasyczne „pudrowanie trupa”, czyli wykonywanie działań, zmierzających do oddalenia w czasie upadku Francji (który jest nieunikniony – finansowo, społecznie i religijnie). Francuzi mieli wybór – rozpaczliwą szarżę w obronie kraju (Marine Le Pen), albo bal na Titanicu (Macron). Wybrali w „standardowy” dla swojego narodu sposób. Macron nie będzie wykonywał żadnych dużych reform, aby nie drażnić uprzywilejowanych grup społecznych. Jego mocodawcy (pochodzenia „bankowego”) będą nadal kredytować Francję, aż to wszystko, mówiąc kolokwialnie – jebnie z hukiem za kilka lat. Budżet kraju już teraz jest napięty jak plandeka na Żuku, coraz więcej jest osób, żyjących na koszt państwa, rosną też odsetki od spiralnego zadłużenia. Rosną wydatki socjalne, wydatki na bezpieczeństwo, a firmy radzą sobie coraz gorzej, często przenosząc się do krajów o tańszej sile roboczej. Francję ratuje tylko kilkanaście central korporacji globalnych oraz zabytki, nakręcające turystykę. Korporacje jednak długo nie wytrzymają wysokiego opodatkowania i przy pierwszym kryzysie zostaną sprzedane Chińczykom, z kolei turyści coraz mniej chętnie będą podróżować do miejsc, gdzie można napotkać „szalonego Belga” lub „ciężarówkę”, po której z turysty zostanie najpierw czerwona plama, a nazajutrz kolorowa kreda. Sama polityka wewnętrzna Francji nie powinna nas zbyt bardzo obchodzić, bo to nie nasz problem. Jednakże Polska i Francja należą do tego samego systemu granicznego, więc gdy we Francji zapanuje chaos – sympatyczni brodacze nie wrócą do Nigerii i Pakistanu, lecz poszukają dla siebie czegoś bliżej. Dlatego polityka wewnętrzna Francji będzie miała pośredni wpływ na Polskę. Emmanuel Macron jest ogromnym zwolennikiem „polityki otwartych drzwi”, a przy tym promotorem „świeckości” państwa (czyli antykatolicyzmu). Idealny kandydat z punktu widzenia NWO – uległy, lewak, przeciwnik tradycji, globalista, człowiek światowej finansjery, zwolennik mieszania narodów. Macron jest socjalistą prawdopodobnie tylko „na pokaz”, bo on i jego mocodawcy wiedzą, że we Francji każda próba odebrania jakichkolwiek przywilejów socjalnych kończy się ulicznymi walkami ze związkami zawodowymi i „antyfaszystami”. Francuskie społeczeństwo to beczka prochu, a odebranie komukolwiek przywilejów byłoby iskrą, wystarczającą do wybuchu. Dlatego też wszyscy kandydaci (także ci z pierwszej tury wyborów) postulowali o utrzymanie, a nawet rozszerzenie polityki socjalnej Francji. Przywileje socjalne Francuzów nie są na rękę praktycznie nikomu, a już zwłaszcza mocodawcom Macrona (finansjerze i globalistom, którzy najchętniej przywróciliby feudalizm). Dlatego niedługo zacznie się we Francji sytuacja, która miała miejsce kilka lat temu w Grecji – obniżanie emerytur, odbieranie przywilejów, zmniejszanie wynagrodzeń, wydłużanie czasu pracy, walki uliczne, emigracja najbardziej zdolnych Francuzów.

Trudno powiedzieć, co Macron zamierza zrobić z polityką zagraniczną. Prawdopodobnie – pozostanie ona bez zmian. W naszym kraju bardzo głośne stały się słowa Macrona z kampanii wyborczej, gdzie nazywał Polskę „reżimem”, który „łamie wszystkie europejskie zasady”, stosuje „dumping płacowy” i dlatego w ciągu kilku miesięcy będzie zabiegał on o nałożenie na Polskę sankcji gospodarczych. Według mnie – są to „strachy na lachy”, zastosowane na użytek wewnętrzny. Macron tyle makaronu nawinął na francuskie uszy, że nie da rady spełnić nawet 10% swych rozlicznych obietnic. Żadnych sankcji nie uda mu się wprowadzić, bo po pierwsze – to Francję należałoby obłożyć sankcjami za łamanie wolności mediów, nieprzestrzeganie polityki azylowej i promocję terroryzmu. Groźby ze strony upadającego kraju, w którym od ponad roku trwa stan wyjątkowy brzmią dosyć niesmacznie. Po drugie – do wprowadzenia sankcji potrzebne są niezliczone debaty, długie procedury biurokratyczne, a na koniec głosy WSZYSTKICH krajów Unii Europejskiej, a kilka z nich (z Węgrami na czele) ogłosiło już, że nigdy za sankcjami na Polskę nie zagłosują.

Polska, rządzona przez PiS ma we Francji dość słabą opinię, ponieważ ichnie media to w 80% kosmopolityczne lewactwo, spokrewnione ideologicznie, finansowo i narodowo z Gazetą Wyborczą i George Sorosem. Macron prawdopodobnie całą wiedzę na temat Polski czerpie właśnie z tych judzących źródeł, więc nie ma mu się co dziwić, że uważa Polskę za reżim i wrota piekieł. Jego słowa o Polsce skupione były zresztą wyłącznie na tym, żeby dowalić swojej wyborczej rywalce, która kojarzona jest jako „bliska ideowo” z Jarosławem Kaczyńskim. Ponadto Francuzi nadal mają potężny „bul dópy” za Caracale oraz to, że Polska nie chce od nich przyjmować brodatych „stomatologów” i „informatyków”.

Chciałbym jednak skupić się na pokrętnej logice Macrona, dotyczącej rzekomego zaniżania wynagrodzeń przez Polaków. Sprawa zaczęła się w montowni sprzętów AGD firmy Whirlpool w Amiens, która z końcem roku z powodów finansowych ma zostać przeniesiona do Polski. Trwają tam z tej okazji wielkie strajki. W tejże fabryce w Amiens podczas kampanii wyborczej pojawił się Emmanuel Macron. Został przywitany soczystymi gwizdami, a z braku lepszej alternatywy – postanowił uderzyć w Polskę, jako rzekomego „winowajcę” całej sytuacji. Problem jest taki, że w cenie jednej pralki wyprodukowanej we Francji można mieć 6 pralek, wyprodukowanych w Polsce (w dodatku o lepszej jakości). Rachunek jest więc prosty, przez co rynek pracy we Francji jest w bardzo złym stanie (pomimo pozornie wysokich wynagrodzeń). Samych Polaków we Francji jest stosunkowo niewielu (w porównaniu z Wielką Brytanią, Niemcami czy Holandią), prawdopodobnie z powodu bariery językowej. Mimo to – Polacy traktowani są jako potężna konkurencja na tamtejszym rynku pracy (silny stereotyp tzw. „polskiego hydarulika” czyli „Le plombier polonais”). Co ciekawe – kilka milionów nachodźców z Afryki i Azji nie jest uznawane przez Francuzów za konkurencję na rynku pracy, gdyż ich „pracowitość” jest powszechnie znana… Francuzi jednak nie zdają sobie sprawy, że ich pigmentalnie uposażeni goście to nie perpetuum mobile i muszą z czegoś żyć, więc Francuz de facto pracuje na siebie oraz na zasiłkowiczów. Efekt jest prosty do przewidzenia – całkowita nieopłacalność prowadzenia biznesu we Francji oraz „wzrost” gospodarczy bliski zeru. Zresztą wzrost ten napędzany jest inflacją, kreatywną księgowością, wzrostem liczby imigrantów i siedzibami kilkunastu wielkich neokolonialnych korporacji globalnych, wysyłających zyski do centrali – inaczej wzrost PKB Francji byłby mocno ujemny. Realny poziom życia w tym kraju spada od dłuższego czasu. Tamtejszy pracodawca prywatny to bardzo niewdzięczna rola. Musi on wypłacać potężne wynagrodzenie za 35-godzinny tydzień pracy. Ma on na głowie silne związki zawodowe, ekologów, gigantyczne opodatkowanie, polityczną poprawność, parytety płciowo-rasowo-religijne, a wolny rynek jest skażony przez systemy dotacyjne. Kto tylko mógł – uciekł z biznesem do Chin lub Polski, gdzie z pocałowaniem ręki znajdzie pracownika, który będzie harował po 50 godzin tygodniowo za 30% francuskiego wynagrodzenia. Są oczywiście branże, których nie da się „wyeksportować”, głównie te oparte na usługach i pracy ludzkiej. W tych branżach panuje we Francji powszechna drożyzna, np. mechanika samochodowa, usługi fryzjerskie, cena pieczywa itd. Gdy Francuzowi zepsuje się pralka – taniej mu będzie kupić nową (wyprodukowaną w Polsce), niż wynająć mechanika, który naprawiłby starą. W efekcie – we Francji nie ma pracy ani dla producenta, ani dla serwisanta pralek. Podobna sytuacja jest we Włoszech i w Hiszpanii. Wina Polaka? Cała ta chora sytuacja to efekt rządów socjalistów i lewaków, którzy zdusili przemysł produkcyjny i wolny rynek. Dlatego Emmanuel Macron, który oskarża Polskę o zaniżanie kosztów pracy – jest oderwany od rzeczywistości. Nie twierdzę, że w Polsce zarabia się dużo, bo tak nie jest (sam coś o tym wiem). Jednakże we Francji zarabia się po prostu zbyt wiele, więc rynek mimowolnie reaguje ucieczką do tańszych krajów. Ja uważam, że idealna, rynkowa stawka za pracę leży w połowie między żenującą stawką polską, a nadmuchaną jak balon stawką francuską. Niech więc pan Macron zajmie się urealnieniem stawki francuskiej, a nie wtyka nos w cudze sprawy. Co śmieszniejsze – gdy polskie wynagrodzenia całymi latami stały w miejscu na poziomie 250 euro netto, nie przeszkadzało to kręgom Macrona, bo w Polsce rządzili wówczas ich sojusznicy z Gazety Wyborczej. Zaczęło to przeszkadzać dopiero teraz, gdy od 2 lat wynagrodzenia w Polsce dosyć szybko rosną. Wypowiedź Macrona wydaje się jeszcze głupsza, biorąc pod uwagę politykę płacową francuskich firm w Polsce, które uchodzą za obozy pracy półniewolniczej. Przez całe lata korzystały one z wysokiego bezrobocia w Polsce, wypłacając upodlające stawki (poniżej minimalnej na umowach śmieciowych). Od początku 2017 roku rząd PiS zmusił je ustawowo do wypłacania godzinowej stawki minimalnej, ale nadal ma tam miejsce istna „bomba płacowa”, a do podwyżek może je zmusić tylko konkurencja (czyli brak chętnych do pracy za miskę ryżu). Mam znajomego, pracującego w dużym call-center francuskiej firmy Orange, w Katowicach na ul. Curie-Skłodowskiej 28. Stawka oczywiście minimalna (13zł na godzinę brutto), umowa na 3/4 etatu, żeby przyciąć na kosztach pozapłacowych, bo godzinowo praca jest na pełny etat. Praca zmianowa, zero dodatków za niedziele czy nocki. Co miesiąc połowa ludzi się stamtąd zwalnia, ale Francuzi ani myślą podnieść wynagrodzenie choćby o złotówkę – wolą przyjmować nowych jeleni, z łapanki, bez żadnych wymagań. Klasyczna mentalność poganiaczy niewolników, praktykowana przez Francuzów przez kilkaset lat na całym świecie. Rzecz ma miejsce w śródmieściu stolicy regionu, który jest w czołówce krajowych statystyk zamożności, wysokości wynagrodzeń i niskiego bezrobocia. Efekt jest taki, że bardzo trudno załatwić cokolwiek na infolinii Orange, bo pracują tam osoby niekompetentne i niezmotywowane, które nastawione są głównie na to, żeby klientowi wcisnąć dodatkową, drogą usługę, od czego dostaną premię, za którą będą mogli sobie kupić pół pizzy. Podobnie rzecz ma się w takich francuskich firmach jak Auchan, Carrefour, Intermarche. Wtem, jak Filip z konopii wyskakuje Emmanuel Macron, bredzący coś o „dumpingu płacowym” polskich pracowników. Niech lepiej na francuskie firmy ponakłada te sankcje… Nakręciłem się trochę tym tematem, bo sam na studiach dorabiałem w TPSA (dokładnie w czasie przejmowania narodowego operatora przez Francuzów). Póki ta firma była polska – każdy miał umowę o pracę, stabilność zatrudnienia, jakiś socjal, brak dużego ciśnienia na wyniki, były związki zawodowe. Po przejęciu firmy przez Francuzów (za cenę mniejszą, niż wartość metali kolorowych w przejętych, ogólnopolskich instalacjach kablowych) – wywalono kogo się dało, zastępując stare kadry zdesperowanymi studentami na śmieciówkach (czyli m.in. mną). Wypłata wyglądała tak, jak na poniższym filmiku, socjalu brak…

Osobiście bardzo żałuję, że nie wygrała Marine Le Pen. Francja tak czy inaczej upadnie pod krwawym mieczem Allaha, bo jej obywatele nigdy nie byli wojowniczym narodem. Jednak pod rządami Le Pen Francja przynajmniej przestałaby przyjmować nowych nachodźców, co spowolniłoby islamizację i kryminalizację Europy. Len Pen na pewno poszłaby też na wojnę z lewakami okupującymi Brukselę, co mogłoby się przyczynić do zreformowania Unii Europejskiej, czyli jedynego dla niej ratunku (w obecnym kształcie światopoglądowo-politycznym Unia nie przetrwa nawet dekady). Nie podoba mi się uwielbienie Le Pen dla Rosji, ale Francuzi zawsze byli prorosyjscy, głównie z powodów strategicznych – Francję od Rosji dzieli „sojusznicza” odległość, czyli zbyt daleko by walczyć ze sobą, ale zbyt blisko, by się nawzajem ignorować (tak samo, jak np. Polskę oraz Anglię, Włochy i Hiszpanię, z którymi to krajami zawsze żyliśmy w zgodzie, w przeciwieństwie do Francji, dla której te 3 kraje to odwieczni rywale graniczni). Spory militarne między Francją i Rosją to raptem jeden epizod napoleoński, gdzie zamiast podbojów i łupów skończyło się dla francuskich wojaków „klasycznie”. Dlatego nie popieram, ale rozumiem rusofilizm panny Le Penówny, bo wynika on z historii i geografii. Macron zresztą wcale nie jest lepszy pod tym względem i z pewnością nie będzie miał żadnych problemów z Rosjanami i Putinem, o czym pewnie się niedługo przekonamy. Zresztą Macron to nie żaden „centrysta” i „ideowiec”, lecz uległa marionetka bankierów, globalistów, lewaków i ich mediów. Uznali oni zawczasu, że Francois Hollande nie ma żadnych szans na reelekcję, więc podstawili w jego miejsce młodszego i bardziej wyjściowego Macrona, który zagwarantuje „kontynuację” dotychczasowej francuskiej polityki, czyli dalszy bal na Titanicu, zadłużanie kraju, sprowadzanie imigrantów i utrzymanie przywilejów pracowniczych. „Podstawianie” kandydata „świeżego” w miejsce skompromitowanego to znany i sprawdzony trik w polityce, mieliśmy z nim do czynienia także w Polsce w „partyjnej hydrze”, kontrolowanej przez postkomunistyczne służby specjalne: Unia Demokratyczna -> Unia Wolności -> Platforma Obywatelska. Za każdym razem, gdy partia kompromitowała się i traciła poparcie – zmieniano nazwę, logo i kilka głównych marionetek. Przy intensywnym wsparciu medialnym społeczeństwo połykało haczyk, głosując na „świeżą” i „centrową” partię. Podobnie stało się teraz we Francji – Hollande był wizerunkowo nie do uratowania, więc gawiedź dostała jego młodszą kopię – Macrona. Wkrótce we Francji odbędą się wybory parlamentarne, jest to o tyle ciekawe, że „partia” Macrona (En Marche!) to francuska odmiana Nowoczesnej. „En Marche” powstało „spontanicznie” i „oddolnie” rok temu (w tej „spontaniczności” prezesem został przypadkiem człowiek Rothschildów), niby mają 250 tysięcy „członków”, ale nie płacą oni żadnych składek ani nie biorą żadnego udziału w życiu „partii” (coś jak Komitet Obrony Demokracji, mający oficjalnie również ćwierć miliona członków). Macron i jego „partia” mają tylko kilka tygodni na znalezienie sensownych kandydatów do parlamentu, więc już teraz wiadomo, że znajdą się tam „kwiatuszki” z łapanki, pokroju Krzysztofa Mieszkowskiego i Joanny Shleswig-Holstein Schuering-Wielgus. We Francji parlament ma mniejsze znaczenie, niż w Polsce, więc może nie będzie aż tak źle. Ostatniego słowa nie powiedział też Front Narodowy marine Le Pen, który zapowiada ostrą walkę o dobry wynik parlamentarny. Tyle moich spostrzeżeń na początek elekcji Macrona, więcej nie ma co pisać, bo on jeszcze nie zdążył nic zrobić. Jeżeli zdarzy się we Francji coś ciekawego – na pewno będę o tym pisał. Tymczasem zmykam do znajomka na rozgrywany w kraju Macrona mecz Monaco-Juventus i pojedynek Kamila Glika z ulubionym piłkarzem Aleksandra Kwaśniewskiego – Giorgio Kiellinim Chiellinim.

PS: Dostałem już 3 wpłaty na rozwój bloga (informacje w dziale Wsparcie). Daje to jedną trzecią kwoty, potrzebnej na nowy wygląd strony. Serdecznie dziękuję tej hojnej trójcy 🙂

RacimiR, 9.05.2017

Zobacz też:

31 thoughts on “Emmanuel Macron prezydentem Francji”

  1. Ostatnio dostałem meila z prośbą o podpisanie petycji likwidacji ONR, argumentem jest słynna kukła żyda. Nie jestem aż takim pesymistą jak ty odnośnie odwiedzin hord muzułmanów. Mimo usilnej propagandy, specjalnych mapek nie jesteśmy jakoś strasznie zalewani przez islam. Prawdopodobnie to efekt kampanii w zachodnich mediach polegającej na wmawianiu iż na Marszu Niepodległości dochodzi do egzekucji LGTB. Wydaje mi się że najpierw wymordują niewiernych potem już zaczną lać się między sobą, a jest mnóstwo animozji, Araby vs Turkowie, Sunnici vs Szyici, Kurdowie, Plemię vs Plemię.

    od RacimiR: Też dostałem ten spam, jakiś lewak nawet to wkleił na moim pejsbuku jako „post gości” (oczywiście usunąłem). Ja nie pisze, że Polska jest nie do uratowania przed hordami muzułmańskimi, a wręcz odwrotnie. Młode pokolenie Polaków daje nadzieję na skuteczny odpór ekspansji islamu.

  2. Vic z Klamath

    Trochę sobie powróżę, nieco przewrotnie może błędnie ale uważam że Macron to najlepsze co mogło spotkać Polskę:
    1. Mamy następne 5 lat podczas których Francja będzie walczyła z muslimami przy pomocy kwiatów i kredek co równa się postępującej degradacji
    2. Koniec wszelkiej dyskusji o wyjściu Francji z UE oznacza że GB sama będzie musiała przełknąć gorzką pigułę wyjścia z gejropejskiego sajuza co może bardzo negatywnie odbić się na ich gospodarce, dochodzi również aktywny u brytoli czynnik muslimski.
    3. Wielcy tego świata (na czele z 'murica) mogą zauważyć w krajach Europy Środkowej coś czego zaczyna brakować w postępackim zachodzie – stabilnośc (patrz plany przeniesienia dowództwa dywizji w Europie z Niemiec do PL http://www.defence24.pl/588851,dowodztwo-dywizyjne-us-army-w-poznaniu-przeniesienie-z-niemiec-zwiekszy-efektywnosc-news-defence24pl) nie należy też zaniedbywać szlaku jedwabnego i co mnie wyjątkowo cieszy ostatnich kontaktów nawiązywanych w Afryce , istnieje więc tu pewna szansa na stanie się lokalnym mocarstwem z nadania Usa (jak izrael czy Korea płd)
    4. Największy problem – wyplenienie sowieckiej mentalności z umysłów polaków zarówno tych rządzących jak i rządzonych. Mam nadzieję że pierwszym takim pokoleniem będzie to do którego należę, urodzone po 1990. Jednak patrząc na kilka ostatnich lat i ogromny wzrost szeroko pojętego patriotyzmu i postępujący upadek sił lewicowych mam dobre przeczucia.
    Oczywiście wpis jak zawsze na świetnym poziomie.
    PS: http://wmeritum.pl/rewolucyjna-zmiana-stanowiska-schetyna-przeciwko-przyjmowaniu-imigrantow-wideo/183490
    Na Czerskiej musi być teraz niezłe przegrzanie mózgowe 🙂

    od RacimiR: Francja niech zajmie się sobą, a Polska sobą. Może jesteśmy biedniejsi, ale mamy dużo lepsze perspektywy na przyszłość. Schetyna palnął tak z tymi nachodźcami, że chyba każdy jest zdziwiony, włącznie z jego towarzyszami partyjnymi. Jak Schetyna nie odszczeka swoich słów, to być może nagle Nowoczesna zaliczy cudowne odbicie sondażowe z 4% do ponad 20. Oczywiście mowa o sondażach TVN, GW, Onet, Fakt, WP, Newsweek i ich przybudówki Oko Press.

    1. michnikuremek

      Zgadzam się w 100%. Okno historyczne otwarło się i trzeba w nie teraz wejść, by się znowu nie zamknęło.
      Nie należy już oglądać się na spedaloną Unię i budować blok państw Europy Środkowej z Polską jako liderem – tym bardziej, że chaos z Francji przeniesie się do Niemiec co spowoduje osłabienie także i tego kraju.
      W tej sytuacji mamy szansę stać się dla USA tym samym czym dla nich jest Izrael na Bliskim Wschodzie i Korea Południowa na Dalekim Wschodzie. Problem tylko w tym czy Jarosław Kaczyński potrafi wykorzystać tą nadarzającą się okazję. Myślę, że tylko on i Antoni Macierewicz są w stanie udźwignąć tą sytuację. Antoni właśnie dostał zaproszenie do USA….

      Oczywiście temat ten nie jest przeznaczony do rozważań przez tych, dla których polityka to Misiewicz, holocaust drzew, wiewiórek i koni oraz codzienne przeklinanie tego cholernego kurdupla….. 😀

      1. rychu-pijak

        Nie uważam, że Polska ma być liderem tego bloku. Sugerowałbym Czechów. Znacznie sprawniej potrafią utrzymać swoje racje stanu w globalnej polityce. Są także gwarantem rozwagi w polityce zagranicznej, takim hamulcem bezpieczeństwa dla krewkich i oznaczonych krótkim horyzontem myślenia północnych braci. Pępek świata to nie jest model, do którego powinniśmy dążyć. Naprawdę!

  3. Uważam, że Makaron to dobry wybór dla Polski. Im gorzej we Francji tym lepiej dla nas.
    Stefan Kisielewski: „Pocieszam się tylko, że ta stara k…a Francja odcierpi jeszcze za naszą krzywdę, zawsze nas zdradzała i sprzedawała!”

    od RacimiR: Tyż prawda, problem w tym, że ta „stara k….” może nas jeszcze zarazić czymś przed śmiercią.

    1. michnikuremek

      To się nazywa francuska choroba. 😀
      Dlatego też należy kategorycznie odmawiać współżycia, a inne kontakty odbywać tylko w gumowych rękawiczkach i w maseczce na twarzy… 😀
      Marian Kowalski wczoraj przeglądał Gazetę Wyborczą mając na dłoniach gumowe rękawiczki 😀 😀

      1. A moim zdaniem, ten sposób postrzegania geopolityki jest bardzo krótkowzroczny. I o ile wewnętrzne sprawy Francji nie muszą i nie powinny nas interesować, to już polityka otwartych granic i kwestie migracyjne jak najbardziej. Chaos migracyjny we Francji, Niemczech czy Skandynawii to też potencjalny problem dla nas. Polska powinna budować swoją pozycję w świecie nie przez upadek państw ościennych tylko przez pomnażanie kapitału. Bogaci Polacy to bogatsze państwo, a bogatsze państwo to lepsza pozycja w geopolitycznej rozgrywce.

        od RacimiR: Dlatego powinniśmy przyjmować tylko bogatych uchodźców (to dobre słowo wobec rdzennych Europejczyków, wypartych z ojcowizn przez islam) oraz szkolić się w walce, umacniając też granicę zachodnią.
        30-letni starbucksowy rurkowiec z Francji, utrzymywany przez rodziców – nie jest Polsce potrzebny.

        1. michnikuremek

          Dodajmy – nie jest nam potrzebny francuski rurkowiec, który ma głowę wypełnioną neomarksistowskim g**nem..

          Nie ma w tej chwili czegoś takiego jak budowanie swojej pozycji na upadku państw ościennych, bo Polska nie przykłada do tego ręki (tak jak to robili nasi sąsiedzi w 18 wieku). Oni się sami zabijają, giną popełniając powolne samobójstwo.

          Oczywiście, że kalifaty europejskie będą dla nas dużym zagrożeniem. Dlatego też trzeba wykorzystać dany nam jeszcze czas na zbrojenia (co jest związane w sposób oczywisty ze stanem gospodarki) i budowanie sojuszów bezpieczeństwa z naszymi jeszcze normalnymi sąsiadami w tej części Europy będącymi w podobnej sytuacji.

          Bogatych Niemców, Francuzów przyjąłbym do Polski, ale musiałoby się to wiązać z obowiązkową nauką języka polskiego, deklaracją lojalności oraz zdaniem egzaminu np. z historii….

  4. Na twitterze podawano linki do ciekawych artykułów, że jeśli Macron zostanie prezydentem to głównodowodzący armią francuską poda się do dymisji. Generalnie podobnież wojsko jest bardzo średnio zadowolone z wyboru Macrona. Sytuacja wyjątkowo nieciekawa jest też w policji, ostatnie wydarzenia (widzieliście chyba mołotowy lądujące na policjantach, dwóch w stanie krytycznym) doprowadziły policjantów do stanu wrzenia czego symbolem było niepodanie ręki Holland’owi. I co ciekawe, tu nie chodzi o zamachy lecz właśnie o te zadymy na przedmieściach oraz ostatnio o zadymy organizowane przez antifę i zwykłą bandyterkę. Macron obiecał zwiększyć kadrowo policję o 20 tysięcy ludzi. Wg mnie siły bezpieczeństwa we Francji będą w bezustannym stanie erupcji i wkurwienia i słabo się to może skończyć (komuś puszczą nerwy i zacznie walić na ślepo w tłum seriami, może jakiś zamach stanu o czym niżej, jakiś strajk w postaci niewyjścia z koszar i sytuacja na ulicy rodem z filmu „Oczyszczenie”).
    Wybór pomiędzy Macronem a Le Penem to jak wybór pomiędzy powolnym a przyspieszonym rozkładem UE. Wybór padł na ten wolniejszy rozkład, a więc bardziej bolesny. Podziwiam to samozadowolenie TVN, GW, Tuska i całej tej liberalnej jaczejki spod znaku PO. Przy czym ja stawiam, że oni wiedzą, że ten wybór to też gówno, ale orkiestra ma grać, nawet niemiłosiernie rzępolić, ale nie może przestać. Ja osobiście bardzo żałuję, że w drugiej turze kontrkandydatem Le Pen nie został ten pajac Melenchon (widzieliście zdjęcia tego osła w t-shircie z sierpem i młotem?), gość praktycznie komunista i coś w stylu lewackiej baby z brodą, którego powinno się pokazywać podczas występów w cyrku w ramach dziwadła wieczora. Francja wg mnie zasłużyła sobie właśnie na takiego typa by się ten kraj skompromitował doszczętnie i szkoda że to nie on zamiast Macrona nie został prezydentem.
    Francja jest, tak jak napisałeś, w fatalnej kondycji gospodarczej. Nawet najmniejsze próby urealnienia ich gospodarki będą się kończyć ulicznymi zadymami ze związkami zawodowymi i towarzyszącą im antifą oraz islamską biedotą z przedmieść. Tu nie ma żadnej nadziei. Chyba, że we Francji siły bezpieczeństwa wspólnie z wojskiem wymyślą sobie „opcję Salwador-Honduras-Nikaragua”, czyli opcję znaną z lat 80-tych z krajów Ameryki łacińskiej (zamach stanu, stan wyjątkowy, napierdalanka ostrą amunicją do tłumów). Czy to niemożliwe? No ja bym nie przesądzał, w końcu to w tym kraju wybuchła Rewolucja swojego czasu.
    Co do słów Macrona o Polsce. Myślę, że najlepiej to podsumował Krzysztof Rak (mój ulubiony komentator spraw międzynarodowych oraz geopolitycznych): nie ma nic gorszego gdy polityk składa deklaracje, które są całkowicie bez pokrycia. Innymi słowy: Makaronie całuj nas Polaków w sam środek dupy.
    A co do porównania Macrona do Petru. Ja słyszałem jeszcze śmieszniejsze bo przecież Macron to tak naprawdę gość Holland’a z Pałacu Elizejskiego: to tak jakby u nas zamiast Komorowskiego, prezydentem został Tomasz Nałęcz.

    od RacimiR: Gdyby z Francji na 3 dni wycofać policję i wojsko, to tam by nie został kamień na kamieniu. Dlatego oni zawsze będą bardzo sowicie opłaceni, przez co chętnych nie będzie brakować. We Francji każdy, kto nie jest informatykiem marzy o tym, by zaczepić się w budżetówce.
    Też żałuję, że Melenchon nie został prezydentem. Byłoby dużo śmieszniej, a sprawy potoczyłyby się dużo szybciej. Czekanie to najgorsza rzecz dla Europy, bo demografia i kryzys imigracyjny nieustannie zmieniają społeczną tkankę, a na wojnie najważniejszą rzeczą jest liczebny rozkład sił.

  5. Kot Behemot

    Myślę, że każdy po wyborach przysiada na dupie bo zostaje dopuszczony do tajnych dokumentów, pozakulisowych „umów” między rządami itp. Okazuje się wtedy, że w gruncie rzeczy lepiej poprzestać na szczekaniu w kampanii wyborczej. Także pewnie nie musimy się przejmować Merderonem:)
    Na rozluźnienie:
    http://paczaizm.pl/content/wp-content/uploads/co-tam-czytasz-emmanuel-edyp-swietna-ksiazka-macron.jpg

    od RacimiR: Francja de facto może nam skoczyć. Nie mają żadnej realnej formy nacisku na Polskę, za to my możemy się odwinąć przy np. kontrolach podatkowych francuskich korporacji, działających u nas.

  6. Kaliski Fan Lecha

    Serwus,
    „(…)Po przejęciu firmy przez Francuzów (za cenę mniejszą, niż wartość metali kolorowych w przejętych, ogólnopolskich instalacjach kablowych(…)”.
    To pomysł na inny artykuł… Ta cała „prywatyzacja”, NFI…
    Pozdrawiam

    od RacimiR: W „prywatyzacji” TPSA łapy maczał Jan Kulczyk, więcej chyba nie trzeba dodawać…

    1. I jeszcze jedno 🙂 Grzesiu Schetyna nagle zmienił front o 180 stopni i już nie chce przyjmować ,,imigrantów” 🙂 Ciekawe co jeszcze wymyśli żeby do koryta wrócić? A swoją drogą co Soros na to?

      od RacimiR: Gazeta Wyborcza napisała o tym per „wpadka Schetyny” 🙂 Druga wersja to niby taki cyniczny sarkazm Schetyny na widok reżimowych dziennikarzy z TVP. Co na to Soros? Szybko Grzesia ustawi do pionu, a jak nie, to błyskawicznie do łask wróci Nowoczesna z Lubnauer na fotelu lidera.
      Platforma tak czy inaczej nachodźców przyjęłaby, ich obietnice zresztą najczęściej kończą się dokładnie odwrotnie (np. o obniżeniu podatków czy zmniejszeniu biurokracji). Choć miło się ogląda, jak Platformersi się plączą, unikając odpowiedzi na proste pytania, jak nachodźcy, wiek emerytalny czy 500+, na które można odpowiedzieć „tak” lub „nie”.

      1. Idioci z PO dziś już oficjalnie przyznali że są ,,za a nawet przeciw” przyjmowaniu imigrantów 🙂

      2. http://www.dzienniknarodowy.pl/6558/szok-ryszard-petru-takze-jest-przeciwny-przyjmowan/

        Rysiu Pysiu też nagle zmienił kurs o 180 stopni. Teraz się zastanawiam czy oni tak tylko żartują czy serio myślą że ktoś się na ich gadkę złapie. Sam nie wiem co o tym myśleć, Ci ludzie się kompromitują raz za razem i ja nadal jestem zaskoczony tym że ludzie w moim otoczeniu popierają tych imbecyli z opozycji. PiS to nie moja bajka ale skoro nagle wypiera się ich 90% Polaków… to kto na nich głosował? A, jeszcze Soros się tym przejmie – wypowiedziami Schetyny i Petru – i szybciej zakończy ze zgryzoty żywot. Oj, Michnik by się chyba pociął po takiej stracie 😉

        od RacimiR: Ciekawe co na to Mieszkowski z Nowoczesnej, największy zwolennik nachodźców w Polsce 🙂 Chyba jemu i Gazecie Wyborczej zostanie wkrótce tylko Partia Razem. Oczywiście, gdy przyjdzie co do czego i Platforma jakimś cudem odzyskałaby władze, to jestem pewny, że tych nachodźców przyjmą. Teraz tylko tak gadają na potrzeby kampanii wyborczej, bo sondażowo 75% Polaków nie chce imigrantów.

        1. Coś mi się obiło o uszy że ,,prezydęt gejów” Biedroń ma ruszyć z jakąś ,,inicjatywą na lewicy” 🙂 Strach pomyśleć o co to może chodzić 🙂

          od RacimiR: Od dłuższego czasu rozprowadzany jest na on prezydenta, pewnie zdobędzie 4 miejsce w pierwszej turze, aby w drugiej turze poprzeć rywala PiS, a potem wstąpi do Partii Razem, obok Mieszkowskiego z upadającej w tym czasie Nowoczesnej.

          1. Kaliski Fan Lecha

            Serwus,

            zwróćcie uwagę też na prezydenta Poznania Jaśkowiaka.

            Koleś jest tak forowany przez tvn gw i spółkę, nawet dali mu teraz przemawiać na marszu komików i ubeków 6 maja… Mają jakieś plany co do niego.

            PS na finał PP 2 maja nie pojechał. 4 dni później na marsz – owszem.

            PS 2 w dniu obchodów Powstania Wielkopolskiego nie pojawił się na uroczystości, wrzucił za to zdjęcie jak leży rano tego dnia w łóżku z psem…

            PS 3 rzucił kilkadziesiąt tysięcy pieniędzy miasta na czytanie konstytucji – przyszło coś ok. 30 osób…

            Poznań przeprasza za tęczowego Jacka!!!

            od RacimiR: Niestety samorządy to głównie lewactwo. Ostatnie wybory samorządowe były mocno podejrzane, a nie istniał jeszcze ruch kontroli wyborów, PSL dostał jakieś niewiarygodne poparcie. Największym PiSowskim miastem jest teraz bodajże Nowy Sącz. Z kolei Warszawa, Wrocław, Łódź, Poznań, Gdańsk to samorządowa tragedia, mam nadzieję, że w nadchodzących wyborach duża część z tych szkodników odejdzie. Najlepiej, gdyby powygrywały lokalne, uczciwe inicjatywy, niepowiązane w żaden sposób z POPiSem.

  7. dziwię się że „przedsiembiorczy” Polacy nie wykorzystują całego tego cyrku na „zachodzie” europy do rozkręcania interesów, można by powiedzieć na ich nieszczęściu (chyba że o czymś nie wiem) do tego zawsze mieliśmy smykałkę ( do „interesów” 🙂 )
    np. w „Bundeslandzie” widzę świetny rynek zbytu dla firm ochroniarskich specjalizujących się w ochronie osiedli (może miasteczek) opłacanych na zasadzie abonamentu, ( coś jak policja anty muzułmańska ubrana w ładną nazwę np. „Peaceful sleep”, „safe street”, „Streets without rape” 🙂 ).
    widzę też możliwości dla naszych „organizacji” pozarządowych odrywanych od koryta „batory”, „lbgtowe śmieci” itp. że nie szukają zbytu na swoje gówniane „usługi” za naszymi granicami, maja olbrzymie doświadczenie w okradaniu i ogłupianiu a tam myślę że zapotrzebowanie jest ogromne, ale pewnie konkurencja zbyt duża :-).
    No i tu mam bardziej „humanitarny” pomysł na biznes nie biznes – otwarcie „agencji” o dużym rozrzucie oferowanych usług w zakresie pozyskiwania przedsiębiorców mających ochotę na porzucenie ubogaconej cywilizacji, (kosztem zamieszkania w kraju trzeciego świata 🙂 – tak starają się nas przekazać EU, nasi „opozycjoniści”), w zamian za bezpieczeństwo które obecnie jest kartą przetargową Polski, agencja miała by na celu reklamowanie Polski poza granicami (przede wszystkim obalanie mitów, powielanych przez zdrajców Szechterowych ), pomoc w zakładaniu działalności, wyszukiwaniu nieruchomości pod działalność, zakwaterowanie, pozyskiwanie pracowników… w sumie zakres nieskończony. Z tym reklamowaniem w sumie powinien wyjść nasz rząd – myślę że nie za bardzo może bo Sorosowe i szwabskie media by ich chyba rozszarpały (przecież u nich jest lepiej) – fajnie by było oglądać na ZDF-ie spot reklamujący Polskę jako ostoję spokoju, uśmiechniętych i przyjaznych ludzi, spokojne ulice, budowane stocznie, fabryki 🙂 pojechałem…., ja bym poszedł na tą wojnę 🙂

    od RacimiR: Nazwa firmy „Streets without rape” podpadałaby pewnie pod mowę nienawiści i islamofobię 🙂 Batory to nie jest fundacja polska, tylko sorosowa. Za otwieranie nowych filii zagranicznych odpowiada centrala, a nie jedna z istniejących filii. Na zachodzie zresztą ich nasycenie jest dużo większe, niż w Polsce. Co do złej opinii Polski to ja nawet się z tego ciesze, przynajmniej muzułmanie unikają nas jak ognia. Nie uważam, że powinniśmy to jakoś specjalnie prostować (z wyjątkiem przypadków okołożydowskich typu „polskie obozy”). Kumaci i tak swoje wiedzą z internetu. Przypominają mi się spoty na Euro2012, gdzie występowały uśmiechnięte półnagie modelki, niosąc przesłanie do zagranicznych kibiców „przyjeżdżajcie do Polski, a na pewno trafi się jakiś seks”. Co do imigracji ludzi z zachodu – nie jestem do tego przekonany. Zjadą się nam tutaj miliony lewaków, rurkowców, lewaków z Niemiec i Francji, robiąc nam z czasem podobny bajzel, jak zrobili u siebie. Na pewno nie będą chcieli się integrować, bo uważają nas za coś gorszego. Pewnie soros by wykorzystał tę furtkę do umieszczania nam tutaj różnych śniadych „Belgów”. Ja bym zastosował model Japoński, czyli wpuszczać tylko wybitnych fachowców oraz tych, którzy mają ponad 3 miliony euro na koncie. Reszta niech kosztuje efekty swoich własnych działań w ojczyźnie.

    1. nazwy firm oczywiście z dupy wzięte :-), co do „Batorego” to wiadomo tylko nazwa ma wskazywać na Polską fundację chciałem nią w sumie podkreślić zakres działalności im podobnych „fundacji”, co do prostowania naszego wizerunku bardziej mi zależało na przekazie do tych bardziej wartościowych ludzi mających własne interesy bez zrytych beretów żeby mogli mieć jakąkolwiek zajawkę co do naszego kraju i bym obstawał żeby ich pozyskać jako wartościowych „obywateli” , mam kilku znajomych we Francji i Niemczech jak mam możliwość z nimi się spotkać to są zachwyceni Polską i bardzo zdziwieni w stosunku do tego co zazwyczaj słyszą w mediach na nasz temat, a ich konsternacja co do ich rządzących jest na poziomie wybuchowym, co do zagrożenia lewakami i rurkowcami tego rzeczywiście nie wziąłem pod uwagę a zagrożenie jest rzeczywiście duże :-), zresztą to były luźne dywagacje, obecnie powinniśmy skupić się na uszczelnieniu granic, rzetelnej edukacji młodzieży i odbudowie „elit” rządzących których po za kilkoma wyjątkami de’facto nie ma

  8. Polski chłopak

    Witaj serdecznie. 3 maja zaczął się temat zmiany konstytucji, lewaki i komuchy oszaleli. Według mnie zmiana jest konieczna, jakie jest twoje zdanie na ten temat? Pozdrawiam.

    od RacimiR: Ja mam podobne zdanie, obecna konstytucja to bubel prawny i należy ją napisać od nowa. Pierwszy pójdę zagłosować za jej zmianą, jeżeli dojdzie do referendum. Gdyby ona była dobra i klarowna, to nie byłby potrzebny kosztowny i upolityczniony Trybunał Konstytucyjny, którego jedynym zadaniem jest interpretowanie konstytucji. Konstytucja powinna być tak napisana, żeby nie trzeba było bandy prawników, którzy przez miesiąc spierają się, czy coś jest zgodne z konstytucją, czy niezgodne.

  9. Co za wielka zmiana podejścia Platformy (anty)Obywatelskiej. Grzegorz mówił nie tylko że Polska nie powinna przyjmować imigrantów. PO wielokrotnie zmieniała stosunek do 500+, na początku funkcjonowania 500+ mówili że to zrujnuje nasz budżet a wczoraj Grzesiek powiedział że rozszerzy program na pierwsze dziecko, powiedział też że jego partia nie ma planów podwyższania wieku emerytalnego ale planuje wprowadzenie 13 emerytury. Czy to nie jest populizm, który Platforma tak bardzo zarzuca PiS-owi ? Aczkolwiek odkąd pamiętam to PO zawsze zmieniała zdanie i poglądy w zależności skąd wiatr wieje, typowy oportunizm.

    od RacimiR: Jest taka piosenka Kultu „Keszitsen kepet onmagarol” – tak mi się przypomniała po ostatnich działaniach programowych opozycji totalnej.

  10. brexitbrexit

    Gospodarka frrancji nie upadnie jak grecka, wprawdzie zadluzona na prawie 100procent pkb (jak inne wysoko rozwinięte panstwa jak np japonia) ale to druga gospodarka europy po niemczech. Doiła francja swoje kolonie i nadal traktuje inwestycje zagraniczne jak swoje kolonie, tzn. zzysk i tak przelewany jest do Francji. Maja bardzo dobrze rozwiniety przemysl kolejowy, lotniczy, morski, wojskowy, telekomunikacyjny, motoryzacyjny… moznaby wymieniac, upychaja swoje produkty i technologie za granica i maja kase, panstwo wspierra gospodarke, lobbuje i sie im kreci to na plus (nie to co w polsce gdzie poza outsourcing iem czyli biali murzyni nie mamy swojego przemyslu zdolnego do zagranicznej ekspansji, a i panstwo klody rzuca pod nogi), w efekcie stac ich na rozdmuchane pensje, socjal, nawet polowa francuzow moze byc na zasilkach i nadal bedzie im sie krecic. Ich wysokie pensje, zwiazki zawodowe uwazam za przejaw zaradnosci francuzow, w tym aspekcie nie daja sobie w kasze dmuchać, zzysk przedsiebiorstw przeklada sie na zrównoważony dobrobyt calego społeczeństwa, sprawiedliwy podzial dobr. W polsce za to pracownik godzi sie na najnizsza krajowa na śmieci owce… i kto jest tu miękki, polski pracownik czy francuski?
    Whirpool moze sie z francji wycofać, to tylko jedna z wielu montowni i tyle, jednakze francja ma silna gospodarkę oparta na wiedzy i wynalazczosci, porownanie z greccja troche niefortunne, narody poludniowej europy to cale zycie bajlando, fiesta i marny przemysl lub brak.
    Biali niemcy, francuzi, brytole sa pracowici, proceduralni, karni, zapieprzaja jak dobrze naoliwiona maszyna, nawet jak muslimy beda stanowic polowe ich społeczeństwa to beda na nich zapieprzac i nadal jako calosc te panstwa beda na plusie.

    od RacimiR: To o czym piszesz skończyło się we Francji 20 lat temu, włącznie z rozwojem infrastruktury. Paryż to dzisiaj jeden wielki śmietnik i smród, a będzie coraz gorzej. Obecnie Francja dryfuje w stronę Grecji, oczywiście musi trochę potrwać zanim upadną, ale to jednak nieuniknione. Przejadają owoce pracy swoich przodków. Tylko kolonializm ekonomiczny i turystyka ich ratuje przed krachem, ale konkurencja z Azji i nachodźcy islamscy w końcu zwyciężą.

    1. michnikuremek

      Dzietność kobiet w krajach z których pochodzą zalewający Europę „uchodźcy” wynosi około 5. Oznacza to, że 100 kobiet urodzi 500 dzieci. Dzietność wśród białych Europejek wynosi ok. 1,2 czyli 100 kobiet urodzi 120 dzieci. Czy wobec tych FAKTÓW, ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości jaki los czeka takie kraje jak Szwecja, Francja, Wielka Brytania czy Niemcy?
      Podziwiam optymizm ludzi, którzy nadal wiążą swoją przyszłość z emigracją do tamtych krajów…..

  11. brexitbrexit

    Aby francozow za bardzo nie zachwalac gospodarczo jak opisalem moje opinie powyzej dam przyklad z mojej miejscowosci jak zrobili w bambuko samorzadowa sitwe w latach 90tych, typowy przyklad icch kolonializmu i transferu zzyskow za granice.
    W latach 90tych w mojej miescinie byla cukrownia, rolnicy sadzili burak i, w sezonie skupu kolejka kilka km traktorow z przyczepami, cukier byl tani, zarabiali i rolnicy i pracownicy cukrowni a sama cukrownia miala jaki tam zzysk na inwestycje, modernizacje itd. Niestety proces prywatyzacji zarzadzony przez samorzad pozwolil francuzom na zakup cukrowni za miche soczewicy, francuzi cukrownie zdemontowali, pracownikow wywalili na bruk, rolnicy nie zarabiali na burakach cukrowych, a unia jeszcze przyznala kase francuzom za obnizenie limitow produkcji cukru bo uznala ze cukrowni w polsce jest za duzo.
    Minelo kilka lat, cukier zdrozal a co za tym idzie rozne ciasta i pochodne cukru, moja miescina stala sie jednym z najbiedniejszych powiatow w polsce, wyludnia sie, … a cukrownia czesciowo wyburzona, teren sprzedany stoja tam supermarrkety teraz, miasteczko terniace zyciem jest przykladem biedy i bezrobocia.
    Tak oto my polacy dalismy sie wyruchac w dupsko tutaj akurrat francuzom ale tez i niemcom, amerykanom, brytolom … ogolnie tym no … rzymianom … czytelnikom tej strony nie musze tlumaczyc o kogo chodzi.

    od RacimiR: Pamiętam posła Gabriela Janowskiego jak walczył z tym cukrowym procederem, to media zrobiły go na oszołoma. Podobnie z Lepperem. Po latach okazało się, że Lepper i Janowski to najmądrzejsi w tym sejmie byli…

    1. michnikuremek

      I tak Janowski miał więcej szczęścia niż Lepper. Mogli go zabić, a podali mu tylko extasy……

  12. Będzie jakieś zestawienie nt. francuskiej prasy piszącej o wyborach? 🙂

    od RacimiR: Nie umiem po francusku, więc niestety nie. Mam za małe „moce przerobowe” na takie rzeczy 🙁

Skomentuj Monika Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top