Witam czytelników, powracając z zaświatów po bardzo długiej przerwie wakacyjnej. Na początek lekki tekst około-muzyczny o polskojęzycznej muzyce rap/hip-hop. W sezonie letnim nasłuchałem się tego (mimowolnie) bardzo dużo, więc muszę sobie teraz trochę ulżyć i spuścić z siebie negatywne emocje. Moi dziadkowie (gdy jeszcze żyli) powtarzali mi, że muzyka, której słucham to badziejstwo, a gdy dorosnę to na pewno „zmądrzeję” i będę słuchał tego samego, co oni (muzyka ludowa i big-beat). Według nich- wszystko co w muzyce powstało po roku 1970 to gówno. Wprawdzie częściowo mieli rację (np. wstydzę się, że kiedyś byłem wielkim fanem komunistycznych grup Pidżama Porno i Rage Against the Machine), ale w większości przypadków dziadkowie się mylili, a zespoły, których słuchałem za małolata okazały się później legendami, np. Metallica, Queen, Nirvana, Depeche Mode, The Cure, Duran Duran, RHCP, Guns’n’Roses czy polskie Coma, Maanam i Kult. Potem przyszedł jednak jakiś dziwny, globalny regres- wszystkie wymienione zespoły (poza tymi, które przedwcześnie skończyły działalność po śmierci wokalisty) zanotowały artystyczny zjazd w dół (na ich nowych albumach liczba dobrych kawałków waha się pomiędzy 0 a 2, z coraz częstszym wskazaniem na 0). Podobnie kiepskie są zresztą nowe zespoły rockowe (z niewielką liczbą pojedynczych 'przebłysków’). Nie wiem dlaczego tak się stało (klątwa?), ubolewam nad tym bardzo, ale faktem jest, że dzisiaj konkurencja na rynku dobrych nowych piosenek jest niska.
Po roku 2000 szturmem na rynek weszła muzyka reggae, która szybko zaczęła być mieszana z folkiem, ska, punkiem i tysiącem innych stylów, z czego w efekcie powstało reggaeo-polo (duży udział w jego popularyzacji miał Woodstock Owsiaka). Ten gatunek „weselnego reggae” jednak szybko się ludziom znudził i obecnie jest raczej niepopularny wśród nastolatków (choć memy o polskim reggae do dzisiaj pozostają zabawne). Do głosu doszło (przeżywające drugą młodość) disco-polo i hip-hop/rap. Co gorsza- te 2 gatunki zaczęły mieć się ku sobie.
W latach 90-tych w Polsce pojawił się rap i hip-hop, głównie „uliczny” i „gangsterski”, inspirowany dokonaniami 'klasyków’ z USA (Eminem, Dr DRE, 2Pac, Snoop Dogg itp). Nigdy nie był to mój ulubiony gatunek muzyczny, ale trochę go słuchałem, głównie chłopaków z moich okolic (Kaliber44 i Paktofonika), ale też Trzyhy, Molesty, Peji, OSTR, Pezeta, WWO czy Wzgórza Ya-Pa 3.
Nie o nich jednak będzie niniejszy tekst, a o ewolucji polskiego rapu w stronę dzisiejszego „rappo-polo”. Pierwszym głośnym sygnałem nadchodzących zmian była grupa „Jeden Osiem L”, która w 2003 roku wypuściła głośny singiel „Jak zapomnieć” ze 'śpiewanym’ refrenem. Środowisko „uliczne” było jednak wtedy na tyle mocne, że doszło do wykluczenia i ostracyzmu grupy „18L”, z którą nikt z branży nie chciał mieć nic wspólnego. W tym samym czasie podobny los spotkał grupę Ascetoholix i „nową falę poznańską”, która powszechnie oskarżana była o „discopolyzację” rapu, a każdy kto tego słuchał- był pozerem i frajerem. Co ciekawe- trójka 'raperów’ z tego środowiska (Mezo, Doniu i Liber) do dzisiaj funkcjonuje w branży muzyczno-medialnej. Popularność w tych czasach zdobyli też „melodyjni raperzy” Norbi czy Yaro, który również wtedy uznawani byli za obciach.
W 2007 roku nastąpił przełom, gdy ukazał się utwór „Będę brał cię w aucie„, który był pierwszym dużym rapowo-dyskotekowym przebojem, który został zaakceptowany (lub też: nie został wyśmiany) przez polskie środowisko raperskie. Ten „prekursor” nie został shejtowany prawdopodobnie tylko dlatego, że był całkiem niezły oraz udział w nim wzięły 2 osoby o ogromnym prestiżu, czyli Sokół i Piotr Fronczewski.
Ostatnim „wierzgnięciem” raperskich konserwatystów był rok 2009 i ostracyzm wobec Jędkera, który założył rapowo-dyskotekowy zespół Monopol. Co ciekawe- ostracyzm ten nakręcił jego (były) przyjaciel Sokół, który 2 lata wcześniej sam zrobił wspomniane „Będę brał cię w aucie„, według mnie zachowanie Sokoła w stosunku do Jędkera nie było w porządku i trąciło hipokryzją.
Po roku 2010 już puściły wszystkie hamulce i rappo-polo na dobre zagościło 'pod strzechami’ i na listach przebojów. Triumf święcił Popek i jego „Gang Albanii”, kolejne projekty Borixona również odchodziły od klasycznego rapu, podobnie zaczął zmieniać się Tede. Oczywiście w „klasyce” zostało trochę raperów, którzy do dzisiaj mają się dobrze (Fokus z Rahimem, Peja czy OSTR), ale ich fani to głównie osoby w wieku średnim.
Najgorszą rzeczą, jaka wydarzyła później się w polskim rapie była niezrozumiała dla mnie moda na tzw. auto-tune. Jest to modulator głosu, który przekształca go na dziwny, irytujący, metaliczny dźwięk. Nieważne czy ktoś potrafi śpiewać czy nie potrafi- po przepuszczeniu przez auto-tune każdy głos brzmi identycznie. Praktycznie 100% polskich młodych raperów z tego korzysta. W filmie „Głupi i Głupszy” była scena, gdzie Jim Carrey zaprezentował „najbardziej wkurzający dźwięk świata„, ale w mojej opinii dźwięk auto-tune jest jeszcze bardziej wkurzający. Co gorsza, inne gatunki również zaczęły z tego korzystać, nawet Golec Orkiestra wspomaga się tym szatańskim wynalazkiem. W rapie jednak jest go zdecydowanie najwięcej, często 100% wokalu to auto-tune. W rapie amerykańskim również z tego korzystają (i też mnie to wkurza), ale tam przynajmniej mają tego różne rodzaje, z kolei w Polsce jest to jeden i ten sam (nieznośny) dźwięk. Wygląda to trochę tak, jakby cała rapowa scena zrzuciła się na jeden auto-tune, który potrafi wydawać z siebie tylko jeden (i to najgorszy z możliwych) rodzaj dźwięku. Ostatnio szedłem sobie przez Katowice. Sobota wieczór, dużo imprezowiczów, czekam na zielone na skrzyżowaniu Słowackiego i 3-go Maja. Nagle przejeżdża samochód, w każdym oknie „zimny łokieć”, a z głośników na całą ulicę „eeeeeeeeeeeeee” przepuszczone przez auto-tune. Poczułem się, jakbym dostał pałą w potylicę. W auto-tune najgorsze są właśnie samogłoski, przeciągane długo, co niestety w współczesnym polskim rapie jest normą.
Przejdźmy do konkretów. Najpopularniejszym polskim raperem obecnie jest Mata, jego najnowszy przebój to „JESTEM POJ384NY”, co dosyć wiernie charakteryzuje jego osobę. Oczywiście często korzysta on z auto-tune. Teksty głównie o jaraniu i imprezach. Maty słuchają głównie dzieciaki i młodzież. Co ciekawe- fani znają na pamięć jego teksty, ale nie zawsze je rozumieją (pomimo tego, że nie są one zbyt ambitne). Ojcem Maty (Michała) jest Marcin Matczak, jego osobisty prawnik i wpływowa 'osobowość medialna’. Oczywiście „wcale” nie pomaga swojemu synowi w karierze rapera, gdyż ten osiągnął wszystko sam (tak, jak Patrycja Markowska, bracia Cugowscy czy Kasia Tusk). Marcin Matczak to powszechnie znany „ekspert” od dziedzin wszelakich, bardzo często zapraszany do TVN i innych KODziarskich mediów, gdzie wali maczugą w PiS i traktowany jest jak wyrocznia ostateczna. Mam wrażenie, że mało kto wie, iż „stary Mata” zasiada też w radzie „starozakonnej” Fundacji Batorego, obok takich osobistości, jak Olga Tokarczuk, Agnieszka Holland, Andrzej Olechowski, Helena Łuczywo czy Jan Krzysztof Bielecki. Powiązana z G.Sorosem Fundacja Batorego (dysponująca m.in. Funduszami Norweskimi) to główny sponsor polskojęzycznych 'pozarządowych’ organizacji lewackich.
Na rapowej scenie na dobre rozgościły się kobiety. Jedną z najbardziej znanych jest Young Leosia (powyżej „wybitny” duet z Matą). Jej największy hit to „Szklanki”. Trzeba szczerze przyznać, że ma niezłe, „tłuste” bity i osoba, która je robi zasługuje na uznanie. Całą śmietankę spija jednak pani Leosia, której umiejętności wokalne są bardzo kiepskie. Za czasów mojej młodości bardzo popularne na listach sprzedaży płyt było coś takiego jak „Smerfne Hity”. Brano na warsztat popularne wówczas melodie muzyki 'eurodance’, dodawano wokal o tekstach 'smerfowych’ i przepuszczano go przez modyfikator na głos niby-dziecięcy. Z niewiadomych mi przyczyn osiągnięto tym sposobem ogromny sukces sprzedażowy. Pomysł skopiowała pani Leosia. Wprawdzie ma lepsze podkłady, a teksty zamiast o smerfach są o jaraniu, piciu i imprezach, ale jej skrzeczący głos, przepuszczony oczywiście przez auto-tune daje efekt wokalny identyczny, jak w „smerfnych hitach”.
Kolejna moja „faworyta” to niejaka Otyły Bazyl Oliwka Brazil. Pomijam już to, że ma 20 lat, a wygląda na 45. Jej „rap” i „flow” jest na poziomie Young Leosi, a na domiar złego pani Oliwka jest wulgarną, groteskową i mocno nieudaną kopią amerykańskich (też zresztą kiepskich) raperek typu Megan Thee Stallion czy Nicki Minaj. W minionym sezonie wakacyjnym w całej Polsce obśmiewano panią Iwonę i jej „Jestem w Stegnie na plaży”. Gdyby jednak dać pani Iwonie dobrą ekipę (producenta, wizażystę, tekściarza, kompozytora i Dja) to podejrzewam, że efekt końcowy nie byłby gorszy od twórczości Oliwki Brazil.
Kolejny mój „ulubieniec”, ale też jedna z większych zagadek to Young Multi. Jego utwory to oczywiście gęste nagromadzenie discopolowego auto-tune i teksty 'głębokie’ jak Balaton, z niewiadomych przyczyn jego kawałki mają wielomilionowe wyświetlenia na youtube (na szczęście tylko te stare, z kolei nowe ogląda dużo mniej osób). Nie chcę jednak pisać o jego 'muzyce’ (bo właściwie nie ma o czym i musiałbym powielać pozostałe moje 'recenzje’ z innych akapitów), ale o jego dokonaniach streamerskich. Niekiedy lubię sobie zagrać w Starcrafta2 (to właściwie jedyna gra, w którą gram) i jakiś czas temu oglądałem sobie stream niejakiego IndyStarcraft na Twitchu- bardzo fajny gościu, z wysoką kultura osobistą, bogatym zasobem słownictwa i poczuciem humoru oraz nieprzeciętnymi umiejętnościami w samej grze. Ogląda go zwyczajowo jakieś 100-200 osób na żywo. Po lewej stronie wyświetlają się propozycje innych streamów. Był tam Young Multi. Z ciekawości włączyłem sobie jego transmisję. Niby człowiek wiedzioł, ale jednak siłę łudził, że będzie tam cokolwiek wartościowego. Stream Multiego wyglądał tak, że przez 10 minut (z kiepskim skutkiem) próbował on zainstalować przeglądarkę Opera. „Akompaniował” sobie całym słownikiem wulgaryzmów, ze słowem na „k” wymawianym średnio co 5 sekund. Cały ten stream (i jak później sprawdziłem inne również, a także filmiki na youtube) to jedna wielka bluzgoteka. No i spoko, niech sobie tak robi, nikt mu nie broni. Problem w tym, że transmisje Multiego mają gigantyczną wręcz oglądalność. Tysiące osób na żywo, kolejne z późniejszych odtworzeń. Na Twitchu z boku jest też czat, u Multiego wpisów było tak dużo, że cały ekran zapełniał się w ciągu kilku sekund. Jakieś 90% z tych wpisów to było: „xD”, „xDDDD”, „xDDDDDDDDDDD”, „lol”, „kek” czy „kekw”. Podejrzewam, że średnia wieku jego widowni to jakieś 11 lat. Zastanawiałem się długo (bez rezultatu)- czemu te dzieciaki to oglądają? Jest tyle fajnych i interesujących rzeczy w internecie, a oni oglądają chłopa, który przeklina jak szewc i gra w grę (przy czym on w ogóle nie umie grać i co chwilę robi ragequita, oczywiście z soczystą „wiązanką”). Multi to dla mnie spora zagadka. Czemu oferując niskiej jakości treść jest on tak popularny, zwłaszcza wśród małolatów?
Akapicik należy się kolejnym ulubieńcom dzieciaków, czyli tzw. Ekipie. Z założenia miała być to „supergrupa” celebrytów-influencerów, którzy przy okazji robili muzykę „rap”. Ich „pięć minut” przypadło na lata 2020-2021. Twórczość „Ekipy” polegała na tym, że kręcili bardzo drogie klipy w zagranicznych kurortach turystycznych, wożąc się najlepszymi samochodami i pławiąc w luksusach. Sama muzyka i teksty oczywiście bardziej przypominały disco-polo, aniżeli rap (nie muszę chyba dodawać, że hojnie korzystano z 'dobrodziejstw’ auto-tune). W szczytowym okresie sławy „Ekipa” współpracowała z takimi firmami jak Biedronka, lody Koral, Energylandia czy Herlitz. Założono też spółkę giełdową 'Ekipa Holding’, która rzekomo miała być doskonałą i zyskowną inwestycją dla akcjonariuszy. Muzyka rappo-polo popularna jest prawie wyłącznie wśród nastolatków, ale w przypadku 'Ekipy’ średnia wieku słuchaczy jest bodajże najniższa, balansująca między przedszkolakami a wczesno-szkolniakami (być może jest tak dlatego, że członkowie 'Ekipy’ nie przeklinają i nie gloryfikują używek, jak cała reszta „raperów”, więc rodzice przymykają oko gdy ich dziecko tego słucha). Według mnie, dzieciaki w wieku 4-10 lat robią sobie dużą krzywdę słuchając Ekipy, bo ich pogląd na świat staje się mocno iluzoryczny. Pewnie większość słuchaczy zapytanych 'kim chciałbyś być w przyszłości’ odpowie, że 'influencerem, jak Ekipa’. Oni są jeszcze za młodzi by zrozumieć, że szanse na to są jak jeden na kilka milionów, a twarde zderzenie z rzeczywistością w przyszłości będzie bolesne. Teksty 'Ekipy’ (oprócz oczywiście imprez) bardzo często opisują, jak to oni są bardzo zgrani, że są paczką przyjaciół, za którą każdy członek pójdzie w ogień, jak muszkieterowie. Rzeczywistość szybko ich zweryfikowała- z czasem zaczęły pojawiać się coraz większe tarcia, spory wewnętrzne, „dramy” i wzajemne oskarżenia, przez co w lipcu 2022 roku lider 'Ekipy’, Friz ogłosił oficjalne rozwiązanie grupy. Kurs akcji spółki regularnie leci łeb na szyję i trudno przypuszczać, by miało się to zmienić. Poszczególne 'sieroty’ po 'Ekipie’ próbują obecnie „celebrycić i „influencerzyć” na własną rękę, ale wg mnie długo nie pociągną i zostaną zjedzeni przez konkurencję.
Powyżej teledysk niejakiego Żabsona, znajduje się on obecnie w czołówce najpopularniejszych klipów na Youtube. W wikipedii jest napisane, że Żabson to „raper” i szeroko pojęta scena muzyczna uważa go za rapera. Ma on mnóstwo fanów, głównie małolatów. problem w tym, że rapu jest tu jak na lekarstwo, a zaprezentowany styl muzyczny to zwykłe disco-polo (z litości już nie będę pisał o wyjątkowo irytującym auto-tune).
Dochodzimy tu to ważnego problemu, czyli discopolyzacji hip-hopu. Gatunek disco-polo kojarzy się (zwłaszcza małolatom z blokowisk) raczej pejoratywnie, czyli z „wieśniakami”, „zgredami”, „Januszami” i „pijanymi wujkami z wesela”. Problem w tym, że współczesny polski hip-hop to gatunek, który ma wiele wspólnego z disco-polo (a często więcej ma wspólnego z disco-polo, niż z rapem). Gdyby Zenkowi Martyniukowi przepuścić wokal przez auto-tune, dodać trochę basu i zmienić teksty na jaranie i imprezy, to wyszedłby przeciętny polski „hip hop”. Małoletni słuchacze 'rapu’ cierpią więc na klasyczny syndrom wyparcia. Słuchają disco-polo typu Żabson czy Young Leosia, ale boją się do tego przyznać sami przed sobą, gdyż muzyka disco-polo to dla nich obciach. Co więcej- sami się niejako domagają „discopolozacji” hip-hopu, bo mają do wyboru (nielicznych, ale są tacy) 'konserwatystów’, jednak ich nie słuchają, zamiast tego wybierając discopolowców pseudorapowych. Skoro jest popyt, to jest i podaż. Gdyby małolatom nie podobało się disco-polo + auto-tune, to by tej „muzyki” nie nagrywano w takich ilościach, jak teraz. Dlatego też nie mam wielkich pretensji do discopolo-raperów, bo oni po prostu odpowiadają na popyt rynkowy i zarabiają na tym gruby hajs. Dziwię się jednak i nie potrafię zrozumieć skąd w Polsce wzięło się tylu konsumentów tej gównianej „muzyki”? Być może to po prostu efekt ogólnego zidiocenia społeczeństwa i niskiej jakości edukacji, a także promocja nihilistyczno-konsumpcyjnego trybu życia w popkulturze amerykańsko-żydowskiej typu Netflix, pod którą podlega nasz okręg kulturowy.
Mógłbym pisać jeszcze o wielu „raperach”, ale musiałbym się powtarzać, bo oni są jak skopiowani od kalki (czyli disco-rytmy, auto-tune i teksty o jaraniu i imprezach). Dlatego daruję sobie i przejdę do ostatniego przedstawiciela, Malika Montany (Mosa Ghawsi). Urodził się w Hamburgu w rodzinie polsko-afgańskiej. Próbował on rapować po angielsku i niemiecku, ale nikt tego nie słuchał. Zastosował więc „plan B”, wykorzystując polskie kompleksy na tle zachodu i wraz ze swoim kolegą Sentino (również urodzonym w Niemczech) zaczęli podbijać rapowy rynek nad Wisłą. Jak można się było spodziewać- teksty o imprezach, jaraniu oraz kozakowanie. Auto-tune niemalże w 100% czasu trwania wokali. Jego największy przebój to: „Robię Yeah”. Malika od innych „raperów” odróżnia podejście do kobiet, które (zarówno w tekstach, jak i teledyskach) traktowane są maksymalnie seksistowsko. Lewactwo oczywiście wsadziło głowę w piasek, bo Malik ma podwójną ochronę- po pierwsze jest muzułmaninem, a po drugie urodził się w 'postępowym’ Hamburgu. Malik z czasem pokazał, że ma łeb do interesów i dobrze potrafi wstrzelić się w rynkową niszę. Najpierw założył wytwórnię muzyczną GM2L, w której wypromował m.in. kolejny zaciąg „gangsta-raperów” urodzonych poza Polską, z korzeniami w Afryce (bracia Alberto i Josef Bratan). Później Malik założył organizacje freak-fightową HIGH-League, która okazała się dużym sukcesem komercyjnym i marketingowym. Gale organizowano w najokazalszych halach w Polsce (Arena Gliwice, Ergo Arena w Gdańsku, Tauron Arena w Krakowie czy Atlas Arena w Łodzi). W walkach dla tej organizacji brali udział znani youtuberzy, influencerzy i patostreamerzy, m.in. Owca WK, Pashabiceps, Lil Masti, „Fagata”, „Japczan”, Robur WK, Hardkorowy Koksu, Artur Szpilka czy wspominani wyżej „Mini Majk” z Ekipy, Alberto i Josef Bratan. Pomijam już smutny temat, że zawodowi bokserzy, zapaśnicy i kickbokserzy w Polsce zarabiają grosze, walczą przy pustych trybunach i często muszą dopłacać do interesu, a celebryci z niskimi umiejętnościami (którzy od tych pierwszych dostaliby ostry łomot) zarabiają na swych „walkach” gruby szmal w wypełnionych po brzegi halach. Jest to prywatne przedsięwzięcie i nic mi do tego, smutne jest tylko to, że ludzie tak bardzo się tym ekscytują (przypomina mi się popularna kreskówka MTV z lat 90-tych „Celebrity Deathmatch”). Największym paradoksem jest jednak niejaka maja Staśko, zawodowa feministka, 'działaczka’ i 'aktywistka’, powiązana ze skrajnym odłamem lewactwa. W swoim 'aktywizmie’ specjalizuje się ona w prawach kobiet, a konkretnie w temacie przemocy wobec kobiet. Ona już wcześniej była człowiekiem-memem, ale jej ostatni wyczyn przebił skalę żenady. Pani Staśko, działaczka „antyprzemocowa” wstąpiła bowiem na gali Malika Montany (w którego twórczości kobiety są jak przedmiot), gdzie sprała na kwaśne jabłko inną kobietę. Całość uzupełnia fakt, że wiodące udziały w federacji HIGH-League posiada Khazhbi Edelbiev- Czeczen, powiązany z Ramzanem Kadyrovem (człowiekiem Putina, który ścigany jest listem gończym w UE i USA za łamanie praw człowiek i homoseksualistów). Zarówno Malik, jak i Edelbiev to muzułmanie, a religia ta nie słynie z szanowania praw kobiet. Pani Staśko jednak nie widzi problemu w obijania ryja innej kobiecie za pieniądze tych dżentelmenów.
Wróćmy do tematu hip-hoppolo. Jak pisałem- nie mam żalu do twórców i gwiazd tego gatunku muzycznego (bo oni po prostu wstrzelili się w rynek i robią na tym niezłą kasę). Smutno mi jednak z powodu ogromnego zainteresowania małolatów tą tematyką. Dawniej hip-hop był prawdziwy, opisywał problemy codziennego życia. Słuchacz solidaryzował się z raperem, bo jego codzienność wyglądała podobnie, co w rymowanych tekstach. Dzisiaj jest inaczej- raper pokazuje jaki to z niego kozak, ile ma pieniędzy, ile ma modelek, drogich alkoholi i worków zielska. Słuchacz tego nie ma, może sobie najwyżej pomarzyć i wmawiać sobie, że kiedyś też taki będzie (marzenie ściętej głowy). O tym kretyńskim auto-tune nie chce mi się już więcej pisać.
Dzisiejsza scena „rapowa” przypomina mi trochę kiepskiej jakości paradokument z TVN czy Polsatu. Ludzie emocjonują się różnymi „dramami”, gdy jeden raper coś powiedział na drugiego, a drugi mu odpowiedział. Dawniej raperzy wyjaśniali sobie sprawę w cztery oczy, albo nagrywali kawałek „diss”, nieraz dawali sobie po ryju (w skrajnych przypadkach kończyli tak, jak 2Pac). Popularne były też „bitwy rapowe”, czyli freestyle na scenie- dzisiaj to nie wchodzi w grę, bo twórcy by się tylko ośmieszyli (do tego dochodzi fakt, że nie mogliby korzystać z auto-tune, co jest barierą nie do przebicia). Zamiast tego współcześni wykonawcy nagrywają na siebie nawzajem reżyserowane filmiki i „dramy”, mające setki tysięcy odtworzeń na youtube. Gdy już obie strony postanowią wyjaśnić spór siłą- obowiązkowo robią to na gali freak-fightowej, przy pełnej widowni i siedmiocyfrowej gaży. Gdy przegrają- nie przyznają się do porażki, ale zwalają winę na wszystkie plagi egipskie (kontuzja, nie jedli śniadania, nie wyspali się, mają zakwasy i ciasne buty), po czym domagają się rewanżu na kolejnej gali.
Rapowe teksty też zeszły na dno. Głównym motywem są imprezy. Wszystko jest dla ludzi, ale ile w kółko można o tym śpiewać? Pomijam już to, że przeciętne „imprezy” współczesnych małolatów wyglądają tak, że 80% uczestników siedzi z nosem przyklejonym do telefonu, a pozostałe 20% robi sobie zdjęcia i wrzuca do internetu. Bez smartfona w łapie nie potrafią wytrzymać dwóch minut. Imprezowicze od siedmiu boleści. Być może sprawy doszły już tak daleko, że dzisiejszym małolatom odpowiadają wyłącznie imprezy wirtualne, czyli teledyski Ekipy czy Malika Montany?
Częstym motywem tekstów rapowych jest palenie marihuany. Temat niestety został bardzo spłycony i obecnie jest na etapie: „patrzcie, my palimy, mamy dużo palenia, palenie jest spoko, wszyscy wokół też jarają, a później też będziemy palili„. Odkrywcze… Już za 'moich’ czasów powstawały o tym dużo lepsze kawałki (np. „Ja wolę się nastukać”) czy cały, genialny album o 'ciemniejszych’ stronach palenia (pierwsza płyta Kalibra44). Dzisiaj jednak temat palenia to ślizganie się po powierzchni.
Bardzo popularnym motywem dzisiejszego „rapu” jest swego rodzaju wątek „rewolucyjny”. Często w tekstach są jacyś bliżej nieokreśleni „oni”, którzy mówili i doradzali, ale autor ich nie posłuchał i teraz sobie jara zioło w 5-gwiazdkowym hotelu na Jamajce w towarzystwie 10 modelek. Przypomina mi to trochę muzykę reggae, gdzie w wielu piosenkach był jakiś „Babilon”, przy czym nikt nie wiedział co to konkretnie jest. Przeciętny 'rastaman’ zapytany o definicję Babilonu wymigiwał się od odpowiedzi (np. „ty i tak tego nie zrozumiesz„) albo rozpoczynał pseudofilozoficzną improwizację, połączoną ze zmianą tematu po 3 sekundach. W dzisiejszym rappo-polo nie używa się słowa Babilon, ale często są tam jacyś tajemniczy „oni”, których w żadnym wypadku nie należy słuchać. Zamiast tego trzeba jarać zioło, imprezować, jeździć drogimi autami i kozakować w towarzystwie modelek z agencji- wtedy sukces życiowy jest zagwarantowany. Skąd jednak przeciętny małolat ma wziąć na to pieniądze- nie wiadomo.
Dawniej nieodłącznym dodatkiem do hip-hopu był taniec breakdance i jeżdżenie na deskorolce, co wymagało nieprzeciętnej kondycji fizycznej. Dzisiaj tego już nie ma, a małolaci jeżdżą (stoją) na hulajnogach elektrycznych i są przekonani, że uprawiają sport.
Tyle o polskim „rapie”. Jak już pisałem, są też w Polsce porządni, „życiowi” raperzy (starzy i młodzi), ale pełnią obecnie role drugoplanowe. Podobnie dzieje się w USA, gdzie rap poszedł w złą stronę. Mój „ulubieniec” to niejaki 6IX9INE. Poniżej jego przebój „Zaza”. W skali od 0 do 10 daję mu mocne 0, zarówno za teledysk, jak i za warstwę 'muzyczną’. Pan 6IX9INE ma kilka 'utworów’ dochodzących do miliarda odsłon na YT. Gdy to widzę- zastanawiam się, czy żyję w jakimś matrixie? Kobiety w tych klipach służą do machania gołym tyłkiem i sztucznymi cycami, ale dodano liczne wstawki „tęczowe”, więc lewackie aktywistki feministyczne nie mogą tego komentować. W USA jednak psy szczekają, a na imprezach czy w radiu dalej leci „stara szkoła” z lat 90-tych.
Ja, podobnie jak moi dziadkowie uważam, że muzyka słuchana przez dzisiejszych małolatów to gówno. Mam jednak nadzieję, że po latach okaże się, iż miałem więcej racji, niż dziadkowie.
Tyle o „rapie”. Wiem, że tekst niekonwencjonalny i dziwny, ale chciałem to wyrzucić z siebie. Miałem tutaj 3 miesiące przerwy od pisania, więc trzeba było się rozgrzać przed poważniejszymi tematami. Wkrótce zacznę wrzucać więcej tekstów, z których niektóre zacząłem już pisać.
Moja 3-miesięczna przerwa spowodowana była wakacjami i innym projektem internetowym. Stwierdziłem, że siedzenie w domu przed komputerem to kiepski sposób na spędzenie sezonu letniego, dlatego złapałem 'zajawkę’ na zwiedzanie okolicznych kąpielisk i robienie ich opisu. Efekt można zobaczyć na stronie slaskiemiasta.pl (na głównej stronie są miejsca, które odwiedziłem w minione wakacje), albo też na mapce. Szwendając się całymi dniami po tych kąpieliskach mimowolnie nasłuchałem się „rapu” z auto-tune, czego efektem jest dzisiejszy tekst. Jako, że lato się skończyło to odkładam projekt kąpielisk do przyszłego sezonu (zostało mi jeszcze kilkadziesiąt obiektów do zjechania). Teraz więc do łask na najbliższe miesiące wraca Monitor Postępu (który w zeszłym miesiącu miał 9 rocznicę powstania).
Zanim jednak zacznę pisać, czekają mnie 2 wyjazdy zagraniczne. Jeszcze dziś wyjeżdżam na tydzień do Skandynawii, gdzie pozwiedzam różne „ubogacone kulturowo” miasta, co pewnie da mi nowe spostrzeżenia w temacie destrukcji białej rasy. W połowie października czeka mnie drugi wyjazd, tym razem na zachód. Postaram się wrzucić coś pomiędzy nimi (w pierwszej połowie października), a po powrocie będę miał już dużo czasu na blogowanie.
Niektórzy pytają jak u mnie sytuacja zdrowotna. Ogólnie czuję się dobrze, ale wszystko wykażą badania, które robione będą w grudniu. Nowotwory (i ich wznowy) na ogół nie są odczuwalne do momentu, gdy sytuacja jest już zła. Ja często o tym myślę i boję się nawrotu, ale równocześnie wierzę, że ten koszmar już za mną.
RacimiR, 25.09.2022
PS: Dzięki kilkukrotne dla Barbary, czyli w ostatnim czasie jedynej osoby, która mi coś przysyła 😉
Ja to głównie słucham disco polo m.in Zenon Martyniuk, Marcin Miller, zespół Classic, Weekend; ogólnie moje okolice czyli Sochaczew a także pobliski Żyrardów to zaraz po Podlasiu drugie miejsce na muzycznej mapie disco polo, szczególnie wieś Iłów w pobliżu Sochaczewa się tu wyróżnia. Z zagranicznych piosenek to np. podobała mi się rosyjska Biełyje rosy którą śpiewał nieżyjący już Jurij Shatunow choć te piosenki muzycznie podobne są do disco polo.
Uważam że disco polo jest nielubiane przez elity III RP, ponieważ słuchają tej muzyki ludzie bardziej o konserwatywnych poglądach, szczególnie na wsi mieszkający (i tutaj kolejny przykład jak elity pogardzają ludźmi ze wsi nazywając ich ,,wieśniakami”).
Oczywiście uważam że o gustach się nie dyskutuje i każdy słucha takiej muzyki jaką lubi, na to się nie ma wpływu co się lubi, ja nie mam problemu z tym że ktoś może nie lubić disco polo.
od RacimiR: Ja nie słucham disco-polo, ale mam do niego swego rodzaju szacunek, bo twórcy nie cwaniakują i nie udają wielkich kozaków, a po prostu robią melodyjną, prostą muzykę. Samo disco polo też niestety trochę „ewoluowało” w stronę auto-tune i kozactwa, w porównaniu z „klasykami” znanymi z weekendowych programów Polsatu w latach 90-tych.
Disco polo jest nielubiane przez elity, bo jest polskie. Elity wolałyby, żeby Polacy słuchali albo muzyki zagranicznej (o tekstach z reguły głupszych niż disco polo) lub muzyki polskiej, ale wzorowanej na zagranicznej.
Dokładnie. Cały ten hejt na disco polo jest nakręcany przez media, które w 90% nie są polskie. Jakoś włosi mają swoje italo disco i nie uważają go za obciach, wręcz przeciwnie – potrafią się przy nim dobrze bawić.
Italodisco jest 3 klasy wyżej od stodoładisko z Polski.
Bzdura, disco polo było wzorowane na gatunku Italo disco, niestety z dużo gorszą produkcja i bylejakoscia
Jako fana rapu/hip-hopu mocno bolą mnie aktualne trendy. Na szczęście istnieją nadal raperzy, którzy robią robotę. Dajmy przykład takiego Bisza – poetyzm i technika top topów, czy Bonsona (tematyka może przykra i banalna, ale te emocje! ). Tak samo quebonafide już odleciał, ale to co robił kilka lat temu to nadal dla mnie mistrzostwo. Popularny „prawostronny” Kękę też raczej trzyma pozom. Pozdrawiam
od RacimiR: Jak ktoś lubi porządny hip-hop to zawsze znajdzie coś dla siebie, ale jednak jest to już nisza dla zgredów, a nie główny nurt jak dawniej.
Kilka lat temu miałem współlokatora który słuchał jedynie rapu. Większość to raczej „uliczni” raperzy, ale często zdarzały się kwiatki podobne do wspomnianych w twoim tekście. Kiedyś jechaliśmy samochodem, słuchając radia.
Najpierw zagrał jakiś przebój disco-polo, gdzie chłop śpiewał o imprezie, dziewuchach i zabawie. Zaraz po nim zagrał jakiś raper, śpiewający o podobnych tematach.
Zwróciłem uwagę, żeby mój kumpel się wsłuchał i gdyby zamienić w obu kawałkach podkład muzyczny, generalnie nic by się nie zmieniło. Wywiązała się dyskusja, zakończona solidnym fochem z jego strony, gdy stwierdziłem, że większość nowego rapu nie różni się wiele od disco-polo. Miałem również uwagi odnośnie autotune, jako narzędzia dla ludzi bez talentu.
Na koniec usłyszałem, że tak tylko pierdolę bo mam zamknięty umysł i ograniczony gust muzyczny.
Ograniczony gust i zamknięty umysł… Ja, na którego playliście można znaleźć kawałki od popu, przez country i muzykę elektroniczną, po ciężki rock i death metal. No cóż.
Generalnie wali mnie kto jakiej muzyki słucha, ale cieszę się, że nie tylko ja jestem załamany poziomem dzisiejszej muzyki dla mas.
od RacimiR: Mam to samo, nie pozostaje nic innego jak połączyć się 'w bulu i nadzieji’ 🙂
Współczesny rap ale nie tylko to czysty bełkot, niby śpiewają po polsku ale nic z tego nie rozumiem. Co do disco polo to ponoć jakiś disco polowiec położył jednym ciosem na jednego z nie wspomnianych w tekście pseudo raperów jakiegoś smolastego tania imitacje popka.
Kevlar i RKM na Szwecję kupione? 🙂
od RacimiR: Kupiłem, ale okazało się że nie trzeba było 😉 Jestem w totalnym szoku, może się pochowali przede mną, albo w złych dzielnicach Sztokholmu się poruszałem (nie chodziłem ani po blokowiskach ani po zmroku). Spodziewałem się czegoś gorszego co w Paryżu czy Londynie, a zastałem poziom ten sam, co w Polsce, albo i niższy.
Hejka, że też chciało ci się pisać o rapie i hiphopie 🙂 heh.
Z tego gatunku daaaawno temu za mlodziaka pamiętam z polskich peja 'ciemność… noc nadchodzi’ (tekst okazał się plagiatem wiersza mimo że peja zarzekal się że to 'wysamplowal’ hehe) potem peja się spasł reprezentował biedę i 'wiecie co z nim zrobic’, 18L jak zapomnieć hicior oczywiście że się go pamieta, z zagranicznych colio snop dog 50cent białas eminen … i więcej nie pamiętam.
Że współczesnych to donGoralesko, verba, jano (świata sam nie zmienię), liber, smolasty (ale tylko niektóre kawałki). Golec orkiestra miksuje chyba wszystko i co by nie mówić dobry jest w te klocki.
Disco Polo to skoczna i prosta muzyczka, a jako że my Słowianie po paru głębszych jesteśmy z natury wesolkami to podświadomie pomimo inputowania nam w mediach typu MTV, vivazwei eskatv i inne syndromu wyparcia lubimy te muzę, Kurski to wykorzystał i TVP lato z dwójką, sylwester i inne bez disco polo ani rusz, wredniak Kaczor go awansuje na coś tam to teraz się zobaczy co będzie z disco polo w TVP. Jest jeszcze poloTV i tych wykonawców tam jest chyba setka łącznie z pudzianem i pseudo-detektywem rutkowskim.
Ogólnie teraz jest niesamowita wręcz konkurencja w każdym muzycznym gatunku, jest niesamowity wręcz przesyt. Każdy sobie coś tam brzdąka myśląc że będzie gwiazda, ale niestety jak zawsze podkreślam światem rządzi pieniądz to samo jest i w branży show biznesu.
A kogo promuje ten show biznes? Dziwolagi z obowiązkowym fiolem lewackim, i mamy z tego to co mamy. Im bardziej ktoś popjebany, bardziej fluid gender, pieprzy 3 po 3 to bardziej promowany.
Przeciez są tysiące młodych ludzi u nas z talentem do śpiewu w głosie, no ale ostatecznie szansę dostaje Sara James, a wcześniej Wiktoria Gabor, powodów dlaczego akurat one tutaj nawet nie muszę wyjaśniać 😀 pzdr.
Nie jestem fanem rapu, powiedziałbym, że wręcz przeciwnie, ale jako laikowi dobrze mi się słucha takich rzeczy jak:
https://www.youtube.com/watch?v=N2yRRgFUhxA
https://www.youtube.com/watch?v=iLafKDM-E9U
A ostatnio też fajne jest to:
https://www.youtube.com/watch?v=jca0Zd-e-jI
Być może to discopolizacja, ale nie dziwię się, że to się sprzedaje.
Z pozostałych rzeczy co piszesz to kojarzę Ekipę, ale to moja 8-letnia córka to lubi 😀
O ile Rage Against The Machine jest komunistyczne, Nirvana (jak sama nazwa wskazuje) była nihilistyczna i jej zadaniem było doprowadzanie młodzieży do depresji, a najlepiej samobójstwa. Kolejna krecia robota w kierunku (samo)zniszczenia zachodnich społeczeństw.
Rap też ma swoje zadania. W branży muzycznej nic nie dzieje się przypadkowo.
Chyba nie chcesz powiedzieć, że RATM i Nirvana to byli ludzie sterowani przez NWO, a nie z jednej strony ludzie/muzycy nierozumiejący tego jak działa społeczeństwo i ekonomia a z drugiej zwyczajny muzyk rockowy z odrobiną talentu i masą problemów natury umysłowej które doprowadziły go do samobójstwa, w obu wypadkach tacy jak miliony innych na świecie?
od RacimiR: Nirvana (czy pokrewna historia Layna Staleya) raczej nie, ale RATM raczej tak.
„Sterowanie” może się ograniczać do znalezienia zespołu garażowego prezentującego „jedynie słuszne” poglądy, następnie wypromowaniu go i ewentualnie zniszczeniu gdyby coś się chłopakom w ich kudłatych łbach poprzestawiało i zaczęliby śpiewać nie tak, jak trzeba.
W tym sensie, Nirvana była „sterowana”. Spośród tysięcy zespołów wybrano akurat taki, który grał chwytliwe ale depresyjne kawałki, bo akurat takie były potrzebne.
To ma być rap? Czarnuchy z Compton by się uśmiały!
Potrzebne do czego?
Depresyjne rockowe piosenki to wg Ciebie coś tak niestandardowego i o tak ogromnej sile oddziaływania że bez sterowanego wypromowania by się coś takiego nie przyjęło? Bo ja uważam że to się przyjęło na podobnej zasadzie na której przyjęły się seriale komediowe.
Twierdzenie że muzyka Nirvany sama w sobie doprowadziła kogoś do depresji i samobójstwa jest równie odklejone co twierdzenie że chłopcy biegający po podwórku z plastikowymi pistoletami to gotowy materiał na bandytów i morderców.
a tu piękny artystyczny pokaz wokalistki RATM i przygłupiego białasa…
https://youtu.be/-nQ8Aap0H6g
Mylisz reagge z muzyką SKA. I czego wstydzisz się słuchania piżamy porno?
od RacimiR: Nie mylę. Cała ta wielka fala popularności 'woodstockowsego reggae’ (zapoczątkowana w okolicach 2000 roku) to solidna domieszka SKA (i innych stylów). „Korzennego” reggae praktycznie wśród nich nie ma, a wręcz pokusiłbym się o stwierdzenie, że reggae w tej muzyce stanowi procentową mniejszość.
Co do Pidżamy to oczywiście przeszkadzają mi radykalnie lewicowe, ocierające się o stalinizm poglądy polityczne, bardzo chętnie prezentowane przez wokalistę przy każdej możliwej okazji. W latach 90/00 był to zespół antysystemowy i buntowniczy, a dzisiaj to przedłużenie przekazu różnych TVN24, Politico czy innych CNN.
dobrze rozumiem, że z ratm masz problem ze względu na ideologię? ja muzycznie do dziś ich pierwsze płyty uważam za mistrzostwo. trzecia słabiej, a czwarta była niepotrzebna już.
jeszcze co do maty: nigdy nie byłem fanem rapu, ale z ciekawości sobie gościa kiedyś puściłem. no i wczesna twórczość mi się bardzo spodobała. a potem, zgodnie z tym co piszesz o rapie, samo gówno z autotunem.
dobrze cię w końcu poczytać. pozdrawiam
od RacimiR: W RATM wyłącznie ideologia mi przeszkadza, muzycznie jest to bardzo wysoki poziom. Za małolata gdy wydawali pierwsze 2 płyty ja byłem młody i głupi, oni nie byli jeszcze tacy radykalni, a samo lewactwo nie było takie silne jak teraz. Dzisiaj jednak mam już utrwalone poglądy, a członkowie RATM stali się karykaturami samych siebie. Oczywiście mam na myśli to, co mówią w wywiadach, bo nic nowego nie nagrali od dekad, więc nie wiadomo jaka byłaby ich nowa muzyka (choć patrząc na zespół 'Prophets of Rage’ można się domyślać, że byłaby to gloryfikacja BLM i komunizmu). Ostatnie występy RATM to już żenada- 50-letnie chłopy udają nastolatków jak Kuba Wojewódzki i grają na koncertach (gdzie bilety kosztują jakieś irracjonalne pieniądze) ten sam show, co 30 lat temu (problem w tym, że wtedy miało to „power” i młodzieńczy bunt, teraz tego nie ma). Ostatnio Zac tak skakał po scenie że sobie nogę skręcił grając stary kawałek, to zdarzenie dosyć dobrze oddaje bieżącą formę zespołu.
Wyniki referendów na okupowanych terytoriach Ukrainy to podobno od 97 do 99% w zależności od regionu za przyłączeniem do Rosji.
Oczywiście nie ważne kto głosuje, ważne kto liczy głosy; zapewne wynik referendum był już od dawna znany, równie dobrze nie potrzebnie tracili czas na referendum, mogli od razu ogłosić wyniki.
Podobno około 30 września Putin ma ogłosić aneksje tych regionów a Rosjanie już grożą atomówką jeśli Ukraina dalej będzie próbowała je odbijać.
Obie nitki gazociągów Nord Stream zostały uszkodzone przez wybuch, najprawdopodobniej sabotaż który ruscy dokonali. Teraz jest pretekst żeby nie dostarczać gazu do Europy bez płacenia odszkodowań za niewywiązanie się z umowy no bo formalnie to awaria techniczna, tym razem prawdziwa a to że sami ruscy to zrobili, nikt nie złapał na gorącym uczynku.
Swoją drogą w tamtym rejonie nie zaobserwowano rosyjskich okrętów podwodnych co oznacza że Rosjanie musieli już podczas budowy tych nitek uzbroić te gazociągi i wykorzystać to gdy będą chcieli szantażować Europę czyli przygotowywali się na każdą ewentualność, co by o nich nie mówić to planują wszystko do przodu z kilkunastoletnim wyprzedzeniem.
od RacimiR: Jak bardzo nie znoszę Putina, tak nie wiem jaki miałby mieć w tym cel. Przecież Rosja i tak kontrolowała zawory i zaopatrzenie tego gazociągu, więc nielogiczne z ich strony byłoby go niszczyć, narażając się na wielkie straty. Wystarczyło poczekać na koniec wojny i odkręcić gaz pełną parą, a teraz nie dość że trzeba robić kosztowny serwis to jeszcze niemieckie społeczeństwo zaczęło rozumieć, że polityka energetyczna Niemiec (forsowana w całej UE), polegająca na imporcie tanich surowców z Rosji i odsprzedawanie ich drożej to utopia.
Gdyby wysadzili tylko Nord Stream 1 to mogłoby mieć jeszcze sens, bo wówczas na chama i w pośpiechu otwarto by NS2 w trybie błyskawicznym, tłumacząc to że dwójka przejmie rolę jedynki i nic się nie zmieni (a potem po cichu zrobiono by remont jedynki i oba projekty by pracowały). Jednakże uszkodzono też NS2, co pokazuje że Rosja nie miała w tym zdarzeniu żadnego zysku, a wręcz jest największym przegranym całego sabotażu.
Kto by nie uszkodził tych rur- jest to Polsce na rękę, a jak tłumaczyli się Niemcy i ich pachołki podczas budowy- nie powinno nas to w ogóle obchodzić, bo to prywatne przedsięwzięcie niezależnych firm, a nie projekt polityczny.
Takie drony podwodne do niszczenia podmorskich rurociągów można kupić w każdym sklepie.
Ja myślę że jednak kacapy to wysadzily, CIA czy mos-sad mało prawdopodobne. Poszlaki:
– tuż po zdarzeniu tej rangi zazwyczaj Rosja (gdyby nie znała sprawców) natychmiast postraszylaby odwetem atomowym, uruchomiła by cała maszynę propagandowa fakę newsów i ogólna brutalna retoryke, i temat byłby grillowany non stop że przycmilby wojnę, a tu cisza (bo kacapskie politykiery wiedza że to robota fsb), pierwszy ich glupi odzew to Polacy to zrobili bo otwarli baltic pipe, a potem jak idiota Sikorski wysmarowal twita to dopiero wtedy ruskie to podlapaly w ONZ i zgonily na usa
– wiadomo że to jednakowe straty dla Niemiec i Rosji i pomysl jest totalnie głupi tyle że to w stylu KGB właśnie teraz jak się im wali wszystko podejmują taki idiotyzm (palenie mostów), oni nie liczą się z kosztami (a już na pewno nie z życiem ludzi) skoro posylaja w mogilizacji na śmierć tysiące swoich obywateli a seryjny samobójca grasuje wśród oligarchow, nawet na koszt NS 8mld ejro maja wyjebane (bo przez Polskę rurociąg kosztowałoby to 2mld) skoro nadrobia straty w handlu weglowodorami z chinami
– czytałem też opinie że te ładunki wybuchowe podlozone były w trakcie budowy NS bo wybuchły na kacapskiej części rurociagu
– teraz nawet kacapy nie muszą płacić kar umownych bo przecież brak gazu w Niemczech to nie ich wina tylko akt terroru, ciekawe swoją drogą gdzie NS jest ubezpieczony od aktu terroryzmu? Stawiam że właścicielem firmy ubezpieczeniowej nie jest Rosjanin.
– jako że nie na rękę to jest Rosjanom to Niemcom bardziej, a skorzystać mogą USA i szejkowie naftowi, ciekawe czy teraz ktos rozwali tak baltic pipe?
Putin mógł mieć w tym cel. Uszkodzenie rurociągów nie jest to w interesie Rosji, ale jest w interesie Putina. Chodzi o to, żeby trudniej było go obalić.
W wyniku porażek, pozycja Putina słabnie. Grupa spiskowców może próbować go obalić i zastąpić kimś bardziej kompetentnym.
[dygresja] Podobne motywy mieli von Stauffenbeg i spółka – to byli twardogłowi naziści, którzy byli niezadowoleni z porażek Hitlera, chcieli przejąć rządy, po czym doprowadzić nie tyle do wygranej, ale do bardziej kontrolowanej przegranej. Liczyli na to, że będzie można dogadać się z aliantami zachodnimi, a całe zło wojny zwalić na Hitlera. [/dygresja]
Podobny manewr zapewne chcieliby zastosować spiskowcy i tutaj. Wszystko zwalić na Putina (ewentualnie na tę część jego otoczenia, która nie uczestniczy w spisku), a następnie dokonać „resetu” z zachodem, doprowadzić do zniesienia sankcji, doprowadzić do zawieszenia broni (celem „nabrania oddechu”) a może nawet do jakiegoś pokoju (który po paru latach będzie można złamać, tym razem będąc lepiej przygotowanym).
W zasadzie Niemcy wychodzą im naprzeciw. W Niemczech utrzymywana jest retoryka, że jest to „wojna Putina” i że on osobiście odpowiada za całe zło tej wojny, a reszta „tylko wykonuje rozkazy” (brzmi znajomo?). Między wierszami: panowie Rosjanie, podmieńcie tego Putina na kogo innego, to się dogadamy.
Te plany mocno utrudnia wysadzenie NS-1 i NS-2 w powietrze. Teraz Niemcy i Rosja nie odnowią tak łatwo kontaktów handlowych, bo Rosja ma zdecydowanie mniej Niemcom do zaoferowania, a Niemcy i tak muszą szukać dostaw gdzie indziej. Potencjalni spiskowcy muszą na nowo ułożyć odpowiedź na pytanie „no dobra, obalimy Putina, i co dalej?”
od RacimiR: Putin ma tak złą reputację (zwłaszcza w Polsce), że wszystko jest na jego konto, ale wydaje mi się, że on akurat tego nie zrobił. Jeżeli koniecznie szukamy winowajców w Moskwie, to mogła to zrobić putinowska opozycja, która już przygotowuje się do rządzenia.
Tamtejszej opozycji ten rurociąg właśnie byłby potrzebny, aby po ewentualnym obaleniu Putina stanąć na nogi, zresetować stosunki z zachodem, odnowić stosunki handlowe z Niemcami. A po kilku latach znów zaatakować, tym razem racjonalniej.
Opozycja mogła ewentualnie stać za atakiem na Most Kerczeński. Bo opozycji Krym nie jest do niczego potrzebny, jest wręcz kulą u nogi, bo jest nierentowny.
od RacimiR: Putinowi z tego samego powodu rurociąg był potrzebny- po zakończeniu wojny (niezależnie od jej wyniku) bez zbędnej zwłoki i z przylaskiem Niemców puszczono by gaz pełną parą. Wysadzenie rur przez Putina ma mniej więcej tyle sensu, co wysadzenie linii energetycznych przez elektrownię czy rur z wodą przez wodociągi.
Most jest nowy i w obecnym kształcie nie wymaga jakichś wielkich sum na utrzymanie, bardzo droga była sama jego budowa ale to pieniądze wydane wcześniej (nie do odzyskania).
Według mnie oba sabotaże mają źródło gdzieś poza Rosją.
Gdyby ktoś odstrzelił Putina to pewnie połowa ludzi by stwierdziła, że to on sam zrobił by osiągnąć jakieś swoje tajemne cele polityczne.
„Putinowi z tego samego powodu rurociąg był potrzebny- po zakończeniu wojny (niezależnie od jej wyniku) bez zbędnej zwłoki i z przylaskiem Niemców puszczono by gaz pełną parą.”
Najważniejszym celem każdej władzy jest utrzymanie się przy władzy. Szczególnie ważne jest to dla Putina, bo jeżeli straci władzę, straci również życie.
Wygranie wojny jest tu tylko środkiem do osiągnięcia tego celu, i to nie jedynym. Innym sposobem jest przedłużanie tej wojny w nieskończoność (co jest łatwiejsze niż jej wygranie).
Natomiast co będzie potem – dla Putina to sprawa trzeciorzędna. Jakoś to będzie, a na razie trzeba w ogóle dotrwać do tego punktu.
Sam zdecydował o przymknięciu gazu dla Niemiec. Nie wiem, co nim kierowało. Może chciał wymusić certyfikację Nord Stream 2, a może była to kara/szantaż dla Niemiec za niewywiązanie się ze swojej części jakiejś tajnej umowy, zawartej jeszcze przed inwazją.
Ewentualnym punktem zaczepienia dla spiskowców obalających Putina mógłby być właśnie reset stosunków z Niemcami, i ten punkt zaczepienia poszedł się bujać, gdy wysadzono Nord Streamy.
BTW. To urocze zdjęcie wstawiłem sobie na tapetę:
https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/-sjk9kuTURBXy8xNjRmMmU4OC1lNGE5LTRkYzYtOGViYi00YzBlNzJhYzljZGMuanBlZ5GTBc0DFM0BvIGhMAU
Jest tyle ciekawych tematów i tyle się obecnie dzieje na świecie A Ty napisałeś artykuł z D… na temat muzyki.
od RacimiR: To jest mimo wszystko duży problem, bo większość dzisiejszych małolatów w Polsce jest pod silnym wpływem hip-hopowców. „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Kolejne wpisy będą już bardziej 'bieżące’.
Witam
Niestety wielu moich dawnych idoli, mimo że dalej słucham ich muzyki to na dzisiaj superlewacy. Taki na przykład Jello Biafra, Bono czy mimo wszystko nieśmiertelny Lennon (pierwsze z brzegu nazwiska) to czerwone aż parzy.
Pozdrawiam
od RacimiR: Ja mógłbym też niestety długą listę wymienić, choć akurat Lennona bym się aż tak nie czepiał- zginął, zanim lewactwo zaczęło być absurdalne.
A ja bym się jednak przyczepił, bo Lennon to nie był jakiś tęczowy wykręt, tylko normalny komunista. A komunizm w 1980 miał się całkiem nieźle i był całkiem groźny.
Jak już jest Lennon wspomniany to nie mogę się powstrzymać i muszę wkleić tekst kawałka „A Song for Lennon” moich ulubionych sympatycznych śląskich bardów z Voidhanger z ich drugiej LP, jest do wysłuchania na YT, najlepszy jest jeden z komentarzy: „usłyszałem utwór Imagine w wykonaniu amerykańskich celebrytów z okazji koronawirusa i teraz leczę psychikę tutaj” 😀
Welcome to the world of ruined dreams
Where dreamers are destined to fail
This one is meant for one of them
Look into the future
What will prevail?
Imagine there is heaven
Imagine there is hell
Imagine world starvation
Imagine man eating man
Imagine there is suffering
All the grief and sorrow
Imagine all the people
Who’ll fucking die tomorrow
Believe my words, no life s sacred
Be sure that men will die
No happy ending, no peace and love
The world won’t live as one
Imagine there are conflicts
I wonder if you can
Imagine all the people
Killing and killing again
Imagine there is hatred
Imagine there is pain
Imagine all the people
Going down the drain
Do you really think the world is gonna change?
Collapse is imminent, the peace is dead my friend
I’ll be sitting here just waiting for the fall
Well, I fucking hate this world and I don’t care at all
What the fuck did you expect to see?
The final triumph of humanity?
The brotherhood of man will come
When we’re all fucking dead
Dead!
Think of harmony
Think of peace
Imagine there is none
Imagine war
Imagine murder
Imagine there is no Lennon
No nie można ich nie lubić 😀
„Dziwię się jednak i nie potrafię zrozumieć skąd w Polsce wzięło się tylu konsumentów tej gównianej „muzyki”? Być może to po prostu efekt ogólnego zidiocenia społeczeństwa i niskiej jakości edukacji, a także promocja nihilistyczno-konsumpcyjnego trybu życia w popkulturze amerykańsko-żydowskiej typu Netflix, pod którą podlega nasz okręg kulturowy.”
Drogi RacimiRze! Skąd się to w Polsce wzięło, pytasz? Odpowiem. A zacznę od tego, że Twoi dziadkowie… mieli rację!
Tak, tak! Mieli rację, chociaż na razie, na początku, pewnie mi nie uwierzysz.
Mnie także zajęło trochę czasu, zanim poznałem prawdę. A raczej zanim UWIERZYŁEM W NIEZAPRZECZALNE, JAWNE FAKTY. Albowiem „najważniejsze tajemnice tego świata nie są ukrywane poprzez ich utajnianie, ale poprzez powszechne niedowierzanie”.
A jakie są te fakty? Fakty są takie, że ci, którzy uparcie dążą do zniszczenia europejskiej cywilizacji (cywilizacji łacińskiej) doskonale wiedzą, iż osiągnięcie tego celu jest niemożliwe bez STOPNIOWEJ śmierci duchowej białych ludzi. („Bez powolnego przerobienia historycznych, chrześcijańskich narodów na nawóz historii.” jak mawia Stanisław Michalkiewicz). Warunkiem śmierci duchowej narodów jest nie tylko upadek ich chrześcijańskiej wiary, ale i ogólny upadek duchowości m.inn. sztuki. Bowiem „matką etyki jest estetyka”.
Ten proces niszczenia estetyki, w tym estetyki muzycznej, został CELOWO zapoczątkowany na przełomie lat 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku. Np. wydawnictwa muzyczne w USA, pomimo zarabiania kroci na genialnej muzyce Simona and Garfunkela albo ich poprzedników Everly Brothers i innych wspaniałych, a zapomnianych zespołów i solistów (The Seeckers; Peter Paul and Marry, Buddy Holy i… długo by wymieniać!) wolały wydawać muzyczną szmirę. I tak, pomimo jeszcze różnych ABBA et consortes, poprzez lata 70-te ub. wieku obserwujemy stopniowy upadek muzyki rozrywkowej. Upadek DUCHA!
Jestem rocznikiem 1964. Prawdę odkryłem już in tractu, tzn. podczas przeprowadzania całej operacji. A uwierzyłem w tę prawdę jeszcze później.
Diabeł jest obrzydliwy. I wszystkie jego dzieła cechuje SZPETOTA. Nadejście Antychrysta nie jest możliwe, bez uprzedniego odejścia od ludzi Ducha Świętego. (Jak pisze to w jednym ze swoich listów św.Paweł.) Cały proces ma właśnie na celu pozbawienie narodów duchowości. Ta duchowość rodzi się z wiary oraz z podnoszącej duszę ku Bogu muzyki i poezji. Dlatego są one CELOWO eliminowane. Właściwie muzyka rozrywkowa została już zniszczona.
I teraz rozpocznie się proces usuwania muzyki klasycznej i dawnych, wartościowych dzieł literackich. Już lewactwo przebąkuje o „antyfeminiźmie” Mozarta… Z pewnością bez wyeliminowania dzieł tego geniusza oraz Bacha, Chopina, Vivaldiego, Rossiniego i wielu innych, trudno będzie pokochać kocią kakofonię z piekła rodem! Pozdrawiam.
Czajkowski na pewno ocaleje, bo był homo.
Dobre!
:-)))
Zgadza się. Nie bez przyczyny zmieniono również częstotliwość dźwięków w nagraniach. Kto nie wierzy, to może sobie znaleźć analizę w necie – kiedyś nagrywano w innych, bardziej przyjaznych ludzkiemu uchu częstotliwościach dźwięku. Potem wszystko przestrojono i zaczęto nagrywać w obecnych. Jaki jest skutek? Ma to wpływ na psychikę i mentalność, co zostało udowodnione już dawno. Czytałem gdzieś, że taki np. jazz również miał za zadanie zdegradować poczucie estetyki w muzyce, a to było bardzo potrzebne, by zacząć rozwalać społeczeństwa. Dziś jazz jest kojarzony raczej z klasą intelektualną, podobnie jak muzyka klasyczna.
Ogólnie jestem fanem muzyki z lat ’70, fanem Watersa (wiem, że lewak, ale jednak ostatnio objęty ostracyzmem, bo mówi rzeczy niezbyt wygodne – zmądrzał?) i Pink Floyd, nie stronię od klasyki rocka, bluesa, metalu i bardzo lubię ciężkie brzmienia, współczesne też. Rap tylko i wyłącznie old schoolowy, często połączony z metalem, bo to jedyna muza tego typu, jaką toleruję. Nawet rzadziej, niż czasami zapodaję RATM, ale tylko ze względów nostalgicznych (bo kiedyś to było, panie!). Wracam częściej do Public Enemy, House of Pain, Beastie Boys, Run DMC, czy nawet czarnych rasistów z NWA czy Onyx, bo ta muza miała WYMIAR. Co do ulubionego metalu, to nigdy natomiast nie podobały mi się charczenia o wspaniałości szatana (Deicide), ale takiego HC w rodzaju Pro Pain czy dziś kapele w stylu pn. bit down hardcore, to często sobie zarzucam na słuchawy podczas pracy w domu. Uwielbiam za to numetal np. Machine Head, industrial metal np. Fear Factory i klimatyczny metal (o ile jest coś takiego?) w rodzaju Deftones. Klasyki w rodzaju Iron Maiden, Slayer, Pantera, Rush, Cro-Mags, to już ze względów oczywistych pominę.
Również uważam, że prawdziwa muzyka, której da się słuchać i która coś ze sobą niesie to już tylko w archiwach. A jednak zdziwiłem się, kiedy się przekonałem, że nie tylko ludzie w moim wieku nadal namiętnie tego słuchają (mam 53 lata), ale i młodsi i dużo młodsi też. Jest nadzieja, że tak, jak nażarli się ludzie antysztuką, czyli sztuką nowoczesną i już nie zachwycają się kałem, tak samo i muzyka przeżyje renesans.
https://www.myslczlowieku.pl/432-hz-o-co-chodzi/
https://akademiaducha.pl/czestotliwosci-432-hz-440-hz/
I coś o technologii nagrań:
https://estradaistudio.pl/technologia/31323-kreowanie-znieksztalcen
P.S. cieszę się RacimiR, że u Ciebie w porządku. Badania powinny Cię uspokoić. Trzymaj się twardo.
od RacimiR: To słuchamy mniej więcej podobnej muzyki 😉 Do numetalu dodałbym jeszcze Slipknota i Linkin Park, a także wspomniał o „chirurgach metalu” i „metalowym Pink-Floyd” (oba przydomki wymyśliłem sam) czyli Toolu – ich ostatni album to jedna z lepszych płyt ostatnich lat w ogóle, oczywiście to wina słabej konkurencji w czasach ogólnego marazmu muzycznego. Z „nowszych” zespołów bardzo lubię też Kasabian (płyty z Tomem, bo ostatnia słaba) czy 'naszą’ Comę (pierwsze 3 albumy, bo potem to już coraz większa lipa).
O TOOL to mistrzostwo świata, lubię też A Perfect Circle. Ostatnio wpada mi w ucho Meshuggah, Gorija, Heart of Coward. Ostatnio przypomniałem sobie Life of Agony, kiedy wokal był jeszcze mężczyzną 😉 Slipknota oczywiście znam, a Linkin’ Park to już dla mnie trochę słodzona muza dla nastolatków, choć faktycznie – niektóre numery fajnie chodzą. Dobry jest też Incubus i Porcupine Tree.
Z pewnoscia diabelskie dzialania sa wielotorowe, szerokie, swietnie przemyslane i konsekwentnie przeprowadzane.
I miejmy swiadomosc: dalej nie o wszystkim wiemy!
Protoss, Terran czy Zerg? Ladder czy z kompem?
od RacimiR: Ladder, głównie terranem.
Widzę że nawet znienawidzone Trwam ojca Rydzyka zszedl na psy skoro emituje takie cuda
https://www.telemagazyn.pl/film/smialy-duchem-abraham-joshua-heschel-2897241/
Biali słuchający hip-hopu są komiczni i tyle. To zawsze była prymitywna muzyka dla biednej hołoty z przedmieść. Afroamerykanów (że tak poprawnie politycznie napiszę) kolorowych itp.
Biali przejmujący język, obyczaje w/w stają się tacy jak oni a nawet gorsi bo wyglądają jak nieudolni naśladowcy. Także dobrze, że to poszło w kierunku czegoś co dla świadomych ludzi stało się czymś obciachowym.
Jak sobie przypomnę końcówke lat 90-tych (może poza kalibrem i 1 płytą) to było jedno i to samo. Wszystko na jedno kopyto. „Jest ciężko, przej..e ale z ziomalami trzymamy się” – rzygać się chciało od tego. Kopia przemieść z USA, u nas z to robiły blokowiska.
„Biali słuchający hip-hopu są komiczni i tyle. ” – i ta scena z Gran Torino, gdy Eastwood bluzga białego nigga. 🙂
No racja, trochę to tak zabrzmiało;)
Niestety jako wieloletni fan rapu muszę się zgodzić. Hiphopolo to jedno, w końcu zarówno rap jak i disco to prosta muzyka dla zwykłych ludzi, więc dziwne by było spodziewać się że nikt tych gatunków nie połączy; i nie miałbym nic przeciwko gdyby taka hybryda istniała obok zwykłego rapu, zamiast go wypierać (jak w czasach mezo na przykład)
a gdzieś od 2018 jest straszny regres, z jednej strony ludzie walący autotune na 110% i nie przykładający wagi do tekstów, z drugiej tacy którzy coś tam umieją nawijać, ale będący tak bardzo woke i julkocentryczni że i tak się nie da słuchać
Czy Rosja użyje broni atomowej na Ukrainie ? Na razie na froncie armia rosyjska ponosi straty, zobaczymy czy w najbliższych miesiącach mobilizacja przyniesie jakieś korzyści militarne ale patrząc na morale Rosjan to raczej dużo nie da. Ukraińcy wyzwolili prawie cały obwód charkowski, są coraz bliżej Chersonia, nawet w Donbasie Rosjanie tracą tereny.
Doktryna rosyjska o użyciu broni nuklearnej zakłada jej użycie gdy zagrożone jest bezpieczeństwo i integralność terytorialna państwa. Kilka dni temu Putin zaanektował obwody chersoński, zaporoski, doniecki i ługański do Federacji Rosyjskiej, obwodów których Rosjanie w całości nie kontrolują a w dodatku Ukraińcy wyzwalają coraz więcej terytoriów tych obwodów. Zatem Rosjanie mogą to uznawać za atak na swoje terytorium a zatem według ich doktryny mogą użyć atomówki (tak wiem jest to cynizm, zająć cudze terytorium, włączyć je do siebie i ogłaszać że się broni ale po ruskich można się tego spodziewać).
Są tu scenariusze: albo jakiś atak/ataki dużą atomówką na duże miasto/miasta Ukrainy np. Kijów, Lwów, Charków itp w celu zastraszenia, zmuszenia do kapitulacji Ukrainy (tak jak USA zrzuciło atomówki na Hiroszimę i Nagasaki co zmusiło Japonię do kapitulacji). albo atak/ataki małymi atomicami na tyły wojsk ukraińskich; słyszałem że żołnierze rosyjscy mają przygotowywane jodki potasu na wypadek promieniowania co oznaczałoby to że na Kremlu rozważają przynajmniej ten scenariusz. A paradoksalnie im lepiej Ukraińcom idzie na froncie tym większe prawdopodobieństwo ataku nuklearnego, Putin będąc zdesperowany, wiedząc że nie może przegrać może dopuścić się do wszystkiego.
I powstaje pytanie jaka byłaby reakcja Zachodu. Są dwie opcje: albo dalsze zaostrzenie sankcji i całkowita izolacja Rosji, pewnie nawet takie kraje jak Chiny czy Indie by się wkurzyły albo co ponoć sugerują Amerykanie, byłaby odpowiedź militarna choć bronią konwencjonalną tzn. np. USA mogłoby zniszczyć Flotę Czarnomorską, aczkolwiek po takim ataku Rosja również by musiała odpowiedzieć militarnie, być może niekoniecznie bronią konwencjonalną. Obawiam się że obecnie ryzyko wojny nuklearnej jest większe niż podczas kryzysu kubańskiego z 1962 roku, a w takiej wojnie nie będzie zwycięzców.
Nie ma takiego czegoś jak „całkowita izolacja”, zawsze ktoś się wyłamie i będzie odgrywał rolę słupa dla handlu czymkolwiek (jakiś % biorąc do siebie, rzecz jasna).
Putin dostał fajny prezent na 70 urodziny. Most krymski został częściowo zniszczony przez Ukraińców. Co prawda już otworzono jedną jezdnię dla pojazdów lekkich ale pojazdy wojskowe póki co nie mogą tam wjeżdżać zatem strategicznie jest to dobry ruch z tym uszkodzeniem mostu który jest symbolem dla Putina połączeniem Krymu z kontynentalną częścią Rosji.
Ciekawi mnie tylko czy wybuch spowodowała rakieta (a jeśli tak to z której części wystrzelona bo Ukraina nie kontroluje obecnie Morza Azowskiego a zatem najbezpieczniejsze miejsce byłoby dla Ukraińców opłynięcie szerokim łukiem Krymu a i tak pewnie zostałoby to zauważone przez rosyjską flotę, pod drugie z tego co wiem to most krymski był mocno uzbrojony w broń przeciwlotniczą i przeciwrakietową); lub co bardziej prawdopodobne jakiś Ukrainiec z cysterną z ładunkami wybuchowymi, co prawda pojazdy na wjazd na most są kontrolowane przez strażników no ale w Rosji korupcja więc mógł przekupić ich, wjechać i wysadzić ładunki jednocześnie siebie poświęcając w bohaterskim czynie.
Tak czy inaczej Putin lubi symbole a most krymski + jego 70 urodziny to podwójny symbol czyli dostał podwójny policzek.
od RacimiR: Ponoć wybuch spowodowała ciężarówka. W tym samym czasie w Niemczech ktoś zniszczył trakcję kolejową w kilku miejscach, co spowodowało lokalny chaos w kursowaniu pociągów.
Jako, że jest to artykuł na luzie, to ja mam dla Was też opowieść na luzie 😀
Dla referencji trzeba wcześniej obejrzeć ten film: https://www.youtube.com/watch?v=J1Tq_tTsd8w
Agent wszystkich ogranizacji Skajfan, którego odsubowałem od samego początku chociaż nigdy go nie subskrybowałem, znowu zataił przed Wami moi drodzy wierni tajemną prawdę.
Nieliczni tylko znali prawdziwą funkcję teleportów, ale byli stale uciszani i wyśmiewani, nazywani szurami. W imię pluralizmu i demokracji każdy, kto wypowiadał się negatywnie na ich temat został natychmiast podejrzany o sianie mowy nienawiści. Ludzie byli masowo zgłaszani przez oddolny i bezinteresownie opłacany w ramach międzynarodowej ustawy ONZ: OMZAiK – Ośrodek Monitorowania Zachowań Antyteleporterskich i Ksenoodległościowych. W ramach śledztwa, które zgodnie z konstytucją odbywało się bez zbędnej zwłoki, konta cyfrowo-bankowo-osobisto-biometryczne wspomnianych hejterów były zamrażane na rok do najbliższego terminu rozprawy, a oni sami wykluczani ze wspólnoty demokratycznej zachodniej ludności (obejmującej całą ludność na wszystkich 3 planetach). Było to dobre, gdyż było dobre i odbywało się zgodnie z prawem i nie odbierało im wolności, a po całkowitym usunięciu gotówki z życia społecznego stanowił merytoryczny argument niebędący przymusem i naciskiem, by hejterzy sami usuwali swoje hejterskie wpisy i publicznie przepraszali za sianie dezinformacji – przecież jak wiadomo odstępując od wykroczenia nie było powodów prowadzić żmudnych i bezzwłocznych procesów administracyjno-sądowych.
Myślisz sobie jakie wspaniałe narzędzie, wchodzisz w domu, mija ćwierć sekundy i wychodzisz w pracy, w przedszkolu, szkole, na karaibach, w Paryżu. Świat nigdy nie był sobie bliżej. Nie jest już nawet policzalne ile kosztów zaoszczędzono dzięki teleportom, ile czasu nie trzeba było marnować w autobusie, samochodzie, na chulajnodze, w samolocie. Ówczesna minister klimatu Hanna Petersburg w każdym swoim wystąpieniu podkreślała na zakończenie „…a poza tym sądzę, że teleporty ocaliły nas przed globalnym ociepleniem, dziękuję”. Piękny, tęczowy i zbliżony do siebie świat… ale za jaką cenę?
Lecz zanim opowiem Ci do czego faktycznie służą teleporty, to jeszcze chwilkę o szurach. Ostatnim bastionem szurskiej propagandy antyteleportacyjnej była oczywiście wyrastająca z pokoleń dawnej skajnej prawicy banda pseudo-prawników. Kiedy niestety terrorysta Snoward Edden wykradł i upublicznił faktyczne działanie teleportu (Skajfan oczywiście przemilczał to nazwisko), szury z prawicy zaczęły zadawać bezpodstawne i niewygodne dla rozwoju świata pytania. Przy okazji podjudzili ludzi i wzbudzali niechęć do teleportów. To był bardzo niebezpieczny okres dla wolnego i zachodniego świata, który na szczęście korporacja Meta-amf-soft zakończyła i skwitowała swoim szerokim naukowym reaserchem wydając dwa wpisy na twitterze, które zostały następnie rozpowszechnione przez znamienitych władców absolutnych demokratycznych republik nowego świata np. El-Manuel de Sade-Makaron (prezydent Nowego Kalifatu Parii). Pomogło także rozporządzenie WcHO, które zakazywało niechęci do teleportów, poparte artykułem drugim zasadniczej ustawy międzynarodowej mówiącej o tzw. „myślozbrodni”. Ostatnim szurskim bastionem było otwarte zapytanie dlaczego w międzynarodowej „Ustawie o powszechnej teleportacyjnej komunikacji ludności cywilnej” są zapisy w artykułach 40, 41 i 42, które w ramach ogłoszonej klęski micro-elementarnej obowiązującej w kabinie teleportera inicjalnego na czas pomiędzy zeskanowaniem stanu firmy osoby fizycznej, a powtórzeniem tego stanu w kabinie docelowej nie znosi następujących praw i obowiązków wynikających z ustaw i rozporządzeń: ustawy o bezwzlędnym posłuszeństwie w stanie wyższej konieczności, ustawy o policji, rozporządzenia o przeciwdziałaniu zaraźliwych chorób psychicznych VOC-Sras-2, ustawy o mobilizacji ludności cywilnej, ustawy o ujednoliconym podatku od firm osób fizycznych – wszelkie inne ustawy i przepisy (także nadrzędne) zostają zniesione, a wątpliwości są rozstrzygane wedle prawa lokalnego na korzyść państwa międzynarodowego. Na szczęście szeroko zakrojone śledztwa Zbigniewa Ziębry trwające przez 10 lat ostatecznie skazały tych dziennikarzy i samozwańczych prawników na śmierć przez dobrowolną aborcję, a ich zamrożone majątki zostały zgodnie z testamentami skazanych przekazane na publiczne świadczenia socjalne. Sprawy sądowe oraz wyroki z uzasadnieniami i testamenty zostały utajnione ze względu na transparentność publiczną.
Pomimo działań władz i tajnych agentów wciąż żyła myśl i wspomnienie… jednej anomalii teleportacyjnej. Jakoś przetrwała demokratyczną cenzurę i gdzieś tliła się np. w Youtube’owych szurskich komentarzach. Historia jednej teleportacji do pracy młodego chłopaka „Jeżoka” z kasty naz-ist-ów (naz-ist-a[иа-cy-дта] – ówczesny potomek podludzi[untermensh] pracujących i o poglądach prawicowych z początków XXI w., jak powszechnie wiadomo nasienie zła i nienawiści przenosi się z pokolenia na pokolenie, więc przynależność do tej kasty była nadawana od urodzenia po 2050 roku prawem międzynarodowym; *nie mylić z tymi „z kosmosu” – wyznawcami ideologii z XX wieku). Jeżok był dobrze znany OMZAiK’owi, wiele razy na otwartym forum publicznym mówił, że zamiast bezpiecznych pod każdym względem teleportów wolałby dojeżdżać do pracy niezdrową dla środowiska hulajnogą. Za ten wpis na swojej prywatnej stronie internetowej został prawomocnie skazany na 2 lata ciężkich nieprzymusowych robót w demokratycznym gułagu w miejscowości Choroszcza.
We wtorkowy poranek Jeżok jak zwykle tego dnia wstał o 5:30 rano i wykonywał ćwiczenia fizyczne na swoim osiedlu. Choć w obecnym świecie nie były one nikomu potrzebne ze względu na dobro teleportów, nie były one nielegalne. Oczywiście już pojawiały się szeroko pojęte dyskusje na wpływ zwiększonej produkcji dwutlenku węgla przez tzw. „ludzi naz-ćwiczących-istów” na środowisko. Na szczęście osobnicy uprawiający takie szalone działania jak bieganie byli, i słusznie, poddawani ostracyzmowi społecznemu. Więc kontynuując przestępca Jeżok sobie nic sobie nie robił z dobra wspólnego i każdego dnia dbał o tzw. kondycję fizyczną produkując nadmiernie dwutlenek węgla przed pracą.
Około godziny 6:00 wrócił do domu by z niczemu nieuzasadnionym strachem udać się do swojego w 100% bezpiecznego teleportacyjnego środka transportu. Każdy czyn teleportu dla każdego wygląda tak samo – firma osoby fizycznej wchodzi do kabiny, następuje skanowanie, czas na chwilę znacząco zwalnia, a świat rozciąga się wręcz błyskiem w oślepiającą biel. W podobny sposób, w odwrotnej kolejności wszystko wraca do normy sekundę później i już osoba fizyczna znajduje się od kilku do wielu milionów kilometrów dalej.
Jeżok jak zwykle bezpodstawnie wzdrygnął się na myśl o tej bezpiecznej pod każdym względem codziennej czynności, ale niestety spóźniając się do pracy mógł się narazić na utratę tego-miesięcznej wypłaty gwarantowanego dochodu w walucie czasowej, co mogłoby oznaczać poddanie się dobrowolnej głodówce na miesiąc, do której zachęcają politycy (stosujący się do nich od roku, a szurskie i hejterskie nagrania z bufetu sejmowego nie dość, że są nieprawdziwe, to jeszcze sfałszowane i zdobyte nielegalnie).
Jednorazowo nastąpiła anomalia. Dla Jeżoka ta teleportacja nie przebiegła jak zawsze. Owszem czas zaczął zwalniać, a widok świata rozciągał się w biel, jednak materializacja, która za chwilę nastąpiła nie odbyła się w jego publicznym zakładzie pracy nieprzymusowej jak każdego dnia (łącznie z bezbożną niedzielą). Tym razem błysk i biel teleportacji zmaterializował się w głuchą czerń.
Po tej krótkiej sekundzie Jeżok nie został przywitany gwarem ludzi pędzących do pracy każdego wesołego, tęczowego dnia, ale głucha i martwa cisza.
Ciemność i mrok… Gdziekolwiek się pojawił teraz Jeżok, nie było tam nawet docelowej kabiny teleportacyjnej. Nie był on nawet pewien czy stąpa po ziemii, próbująć iść do przodu wydawało się, że się porusza, ale równie dobrze mógł tylko wierzgać nogami w miejscu. Na jego wołania czy coś się stało i gdzie są wszyscy lub ktokolwiek nie odpowiadało mu nawet echo. W ciągu godziny jego wołania zamieniły się w krzyk i rozpacz. Ciemność była wszechogarniająca, nie mógł on nawet zobaczyć wyciągniętych rąk. Przykucając i próbując dotknąć ziemii wydawało się jakby ręce były w stanie sięgać poniżej podłogi. Mijały kolejne godziny, chyba minął już cały dzień… Potem kolejny i następny, a może tylko minęło więcej godzin? W tej nieprzeniknionej ciemności i głuchej ciszy cała percepcja Jeżoka nadawała się do śmieci. Obserwator z boku z zegarkiem w ręku mógłby dokładnie wyliczyć co i ile czasu działo się z Jeżokiem. Minął miesiąc, potem kolejny, minął rok, potem drugi. Jakimś cudem Jeżok nie odczuwał głodu ani bólu, jego ciało nie ulegało degradacji. Wciąż czuł swoje ręce, nogi, brzuch… Jeżok nie umarł, przecież dalej miał świadomość, wciąż mógł wspominać swoje szare, nędzne i biedne życie. Cały czas mógł się poruszać w tej czerni. Czy umarł podczas teleportacji? Czy to jest piekło? Czy tak już będzie zawsze?
Minęło 50 lat. Bez zmian. Ciężko już było nawet mówić co się działo w głowie Jeżoka. Bez jakichkolwiek bodźców ze świata umysł praktycznie się rozpływał… ale wciąż żył. Świadomość choć spowolniała istniała nadal. Miały kolejne lata, już chyba około stu. Nagle wokół Jeżoka zaczęła się materializować światłość. Trafił do dziwnego szarego, zimnego miesca, małej kamiennej klatki, w której ledwo się mieścił. Niestety jego umysł był bardzo słaby tymi wszystkimi latami spędzonymi w mroku, wszystko pływało jakby w kisielu, a on sam widział wydarzenia jakby były snem 4-latka, równie ulotne. Ciężkie metalowe drzwi otworzył jakiś człowiek. Siłą wywlekł Jeżoka z klatki. Jego ciało było młode i silne tak jak gdy wchodził do teleportu (w końcu też ćwiczył), lecz otępiały umysł ledwo był w stanie zgiąć jeden palec, a co dopiero podnieść się z zimnej podłogi. Człowiek, który go wywlekł z ciasnej celi przewrócił go na plecy, pochylił się nad nim. Spoglądał na Jeżoka z grymasem, coś do niego burkał po rusku albo niemiecku, ale Jeżok ledwo rejestrował co się w ogół niego dzieje. Obok stał drugi, podobny typ. Mieli na sobie ciemnoszare kombinezony z napisem „Militia”, byli uzbronjeni w pałki. Wzięli obaj Jeżoka i prowadzili go długim korytarzem z milionem małych, ciężkich drzwi po obu stronach.
Jeżok widział wszystko jak przez mgłę, nawet nie wiedzieć kiedy znalazł się w małym pokoju przesłuchań. Usadzili go na krzesełku bez oparcia przed małym biurkiem, cały czas go trzymając. Inny starszy człowiek w kombinezonie „Militia” (to już trzeci) coś tam do niego gadał po rusko-niemiecku. Następnie wsunął mu długopis między palce i trzymając jego dłoń, poruszył nią i nabazgrał jakby podpis na kartce przed Jeżokiem. Jedyne co utkwiło w pamięci to napis „RODO / GDPR” w tytule dokumentu.
Na chwilę Jężoka zmroczyło, a następnym razem jak się ocknął już był ciągnięty przez wielkie pomieszczenie o pięknie udekorowanych ścianach. Było tam jak na wielkich lożach w ekskluzywnym klubie, ale nie grała głośna myzuka tylko gwar osób przebywających. Co jest? Przecież ja kojarzę tych ludzi, pomyślał Jeżok. No tak! Na lożach byli sami znani i bogaci ludzie, szybko poznał Billsa Gejta, Jerzynke Szorosza. Czy to George Szetinek? Ale zaraz… coś jest nie tak. Koło nich, koło loży wala się pełno półprzytomnych i półżywych ciał ludzi. Jedyni żwawi i ruszający się to ci, których twarze poznajesz z telewizji. Wszędzie jest pełno krwi, niektórzy wyją z bólu… Dopiero teraz to dotarło do uszu Jeżoka. Tam Donaldinek Task rozwala pałką głowę młodej dziewczyny. Vateusz Zmorawiecki wciąga kreskę białego proszku z rozciętego brzucha młodego mężczyzny śmiejąc się i wyjąc „Juuuuhuuuu!!!”, obok niego Leszek i Jaskier Gęsińscy piją drinka z wydłubanych oczodołów tego młodziaka. Młodzik ma zaszyte usta, ale najwidoczniej czuje wszystko co się z nim dzieje. Z sufitu zwisają rozdarte na pół ludzkie kadawery, albo same kończyny powieszone za haki rzeźnicze, na ziemie skapują krople krwi. „Militianci” zaciągnęli Jeżoka do loży grubaśnego starca, poznał go od razu – to Klaun Schab. Obleśny miliarder nachylił się nad Jeżokiem beknął i zaczął mówić coś po niemiecku. Czuć było alkohol, rzygowiny i smród niemytych zębów. Następnie zdjął spodnie i powiedział łamanym polskim językiem „to mohje baghno”, zanim nie przeszedł do gwa*cenia Jeżoka przez około minutę małym jak palec u nogi orzeszkiem. Po tym przedwczesnym performensie, zasapany Schab zawołał Eleonorę Mózg i swoje sadystyczne i zboczone zapędy na Jeżoku dokańczali z pomocą gumowych dild w kolorze tęczy. Na wielkim telewizorze na ścianie właśnie leciały obrady sejmu dawnej Rzeczypospolitej Polskiej z początków XXI wieku. Ówczesny premier wyszedł na mównicę sejmową. Cała sali przycichła o gwar miliarderów, przerywany jedynie jękami ich ofiar. Premier powiedział do narodu (co było na bieżąco tłumaczone lektorem na język rusko-niemiecki), że to wszystko wina tej inflacji, tej putinflacji. Cała sala ryknęła gromkim śmiechem i jeszcze zuchwalej wróciła do torturowania swoich ofiar. Śmiechy nawet ledwo nie ucichły, gdy na mównicę weszła jakaś posłanka i zaczęła przedstawiać szczegółowy plan przeciwdziałania inflacji poprzez zwiększenie wypłaty świadczeń socjalnych. Ci miliarderzy, którzy akurat mieli przy ustach kieliszki z alkoholem kremialnie i ostentacyjnie wybuchając kolejnymi falami śmiechu pryskali swoimi napojami wymieszanymi ze śliną niczym armaty do śniegu na stoku narciarskim, rozbryzgując drogie wina i alkohole na podłodze. Polityk Agnek la Kermel, która akurat przybijała półżywe dzieci do koła ustawionego na środku sali dostała napadu kaszlu i wzymiotowała prosto w miejsce, w które właśnie waliła młotkiem, cały czas próbując rechotać w przerwach kaszlu.
Ten stan trwał długo, a ból był prawdziwy. Gwar i szum i wszystko co działo się z Jeżokiem jedynie sprawiało, że zatęsknił on za błogą ciszą i spokojem 100-letniego mroku. Jakimś cudem jednak ci sadyści się w cale nie męczyli. Zwłoki, a właściwie w pełni już zmasakrowane ciała zabierali co chwila „Militianci”, ale ciągle zaciągali nowych, świeżych i półprzytomnych. Jeżok nie miał okazji uświadczyć na własne oczy co się więcej działo, gdyż on też szybko został użyty jako kieluszek do szocików. Ból jednak nie ustępował, gwar i jęki się nasilały. Godziny mijały, zmieniały się w dni. Wszystko zlało się w pusty szum, a szum nie wiedzieć kiedy przerodził się w ciszę i mrok.
Minęło 100 lat. Oślepiający blask światła materializuje Jeżoka w ciasnej, szarej celi. Drzwi otwiera człowiek ubrany w ciemnoszary kombinezon z napisem „Militia”. Tym razem w pokoju przesłuchań stary, wąsaty „Militiant” śmieje się i wymachuje papierkiem „RODO / GDPR”, uderza Jeżoka pięścią w twarz i zabierają go do sali. Godziny krwi i bólu, godziny wycia, godziny szumu… Ciemność i mrok…
Mineło 100 lat. Oślepiający blask materializuje Jeżoka w ciasnej celi…
Mineło kolejne 100 lat… Cela, niekończący się korytasz, sala przesłuchań, korytarz, loża, ból, szum i ciemność…
Mineło kolejne 100 lat…
Minęło kolejne 100 lat…
Jeśli by spojrzeć z boku co się dzieje z Jeżokiem. Lata mijają umysł wariuje w ciemności by zaraz odczywać niewyobrażalny ból w zabawach sadystów i degeneratów, rozczłonkowane zwłoki są zabierane przez „Militianów” niewiadomo gdzie… Zanim się obejrzysz znowu Jeżok pływa w mroku… Czy to prawdziwe co się dzieje? Czy świat oszalał? Dlaczego i po co?
Minęło kolejne 100 lat…
Mineło kolejne 100 lat…
Ciemność… ból… szum… ciemność… ból… szum… ciemność…
Minęło kolejne 100 lat… Mięło kolejne… 100… Minęło…
Obserwator z boku stoi, patrzy i liczy ten czas. Ojej, to już prawie 10 tysięcy lat cierpienia i agonii. Jendak tym razem coś dziwnego się dzieje z jego ciałem, jakby zaczynało samo świecić, wpadać w biel. Białe światło rozlewa się wszędzie wokół, rozlewa się wszędzie i oślepia. Nie widać nic tylko biel.
Teraz świat rozciąga się z bieli i powraca jakby był z gumy. Z rozciągnięcia na peryferiach ludzkiej wizji pojawia się i nabiera normalnych kształtów. Pojawia się szkło i metal. Oczy przyzwyczajają się do tego co widzą. Stopy stają na twardym gruncie w kabinie teleportacyjnej. Wszędzie pełno smutnych ludzi, którzy dopiero co zakończyli teleportację i idą do pracy.
Teleporter docelowy właśnie zmaterializował Jeżoka do dokładnie tego stanu, tego wyćwiczonego stanu o 5:30 we wtorkowy poranek. Jest 6:01. Czas do pracy.
Jeżok westchnął ze smutkiem, że trzeba iść do ciężkej i dobrowolnej pracy, ale też i odetchnął z ulgą, że teleportacja się udała.
Nie pamiętał on, żeby podczas tego smutnego, pracującego, wtorkowego dnia zdarzyła się jakakolwiek anomalia teleportacyjna.
…to nie była anomalia, tak się działo za każdym razem.
od RacimiR: Ciekawe 😉 Ja, jak i pewnie większość populacji nigdy nie przywiązywałem większej wagi do teleportów. Dla mnie były to fikcyjne maszynki do skracania czasu w grach komputerowych czy filmach. Pewnie nikt by nie grał w gry typu Diablo czy Cyberpunk, gdyby miał spędzać 95% czasu gry na transportowanie się w żądane miejsce. Ale przecież mamy teleport i już jesteśmy na miejscu, oszczędzając kupę czasu. Oczywiście wszyscy wiedzieli że to lipa i fikcja, więc nikt nawet nie próbował wyjaśniać sprawy naukowo i logicznie. Niepisana umowa między twórcą gry/filmu a konsumentem- ja robię teleporty i oszczędzam twój czas, a ty w zamian nie pytasz jak to działa.
Czy Białoruś zaatakuje Ukrainę albo czy zostanie utworzony przez Rosję front na północy Ukrainy ? Rosja wysyła coraz więcej żołnierzy na Białoruś w pobliże granicy z Ukrainą. Już samo to powoduje że Ukraina musi jakąś część wojsk koncentrować przy granicy z Białorusią tym samym nie mogąc wysyłać ich na front.
Na Białorusi ma powstać wspólne zgrupowanie wojsk rosyjskich i białoruskich, dzisiaj Łukaszenka ogłosił mobilizację która się inaczej nazywa, bodajże sprawdzanie gotowości bojowej oraz wprowadził stan operacji antyterrorystycznej bo oskarża Ukrainę o przygotowywanie ataku na Białoruś.
Na Białorusi jest odmienna sytuacja niż w Rosji, mianowicie Białorusini są w większości przeciwni angażowaniu się w wojnę oraz nienawidzą Łukaszenki więc decyzja o wejściu wojska białoruskich mogłaby być samobójcza dla Łukaszenki, ludzie mogliby zrobić jakieś powstanie zbrojne, część wojska mogłaby się zbuntować (choć w tej kwestii nie wiadomo jakie są nastroje w armii). Dlatego moim zdaniem na 70-80% Łukaszenka nie zdecyduje się na użycie białoruskich wojsk, zamiast tego cały czas będzie co najwyżej wspierał logistycznie i materiałowo armię rosyjską. I moim zdaniem istnieje duże ryzyko że w ciągu kilku miesięcy będzie ponowiony atak z Białorusi przez armię rosyjską z powodu ponoszenia porażek na wschodzie i południu, żeby jeszcze bardziej rozciągnąć front co będzie niekorzystne dla Ukrainy, wkrótce walki chwilowo zmniejszą się bo zbliża się rasputica (dla wyjaśnienia termin rasputica oznacza dwa okresy na jesień i wiosnę gdy drogi na wschodzie Europy są nieprzejezdne z powodu odpowiednio deszczy i roztopów) ale od połowy listopada grunt zaczyna zamarzać przez co walki mogą być znów intensywne i np. zimą może ruszyć ofensywa z Białorusi. Pytanie tylko z jakiego kierunku, czy może Rosjanie znów spróbują ruszyć na Kijów, może ruszą wzdłuż granicy polsko-ukraińskiej w kierunku Lwowa w celu odcięcia dostaw broni z zachodu a może jedno i drugie.
W każdym razie uważam że wojna jeszcze długo będzie trwała, może nawet kilka lat. Cały ten konflikt przypomina mi trochę wojnę krymską z lat 1853-56 gdy Rosja zaatakowała Imperium Osmańskie ale potem do konfliktu po stronie Turcji włączyła się Wielka Brytania, Francja i Sardynia, wojnę tą Rosja przegrała i oby teraz też tak się skończyło (różnica jest tylko taka że obecnie nie ma zachodnich wojsk po stronie Ukrainy tylko dostawy broni).
Czy Federacja Rosyjska się rozpadnie ? Gdy Putin ogłosił mobilizację głównym mięsem armatnim są mniejszości narodowe na terenie Rosji. I coraz większe bunty są przeciwko temu. Na początku lat ’90 za Borysa Jelcyna już wtedy dochodziło do prób ogłoszenia niepodległości ze strony niektórych republik np. Tatarstan czy na Kaukazie sprawa Czeczenii gdzie I wojnę czeczeńską Rosjanie przegrali (dopiero Putin w czasie II czeczeńskiej ostatecznie podporządkował ją i teraz rządzi tam jego namiestnik Kadyrow), Putin później dodatkowo scentralizował państwo i póki co bunty ucichły.
Największe protesty przeciwko mobilizacji są na Kaukazie gdzie oprócz narodowych aspiracji dochodzi jeszcze islamski terroryzm. Dużo mniejszości jest przy ujściu Wołgi do Morza Kaspijskiego czy na Syberii np. Jakucja czy na Dalekim Wschodzie gdzie jest trochę ludności żółtej.
Rosja często nazywana jest ostatnim imperium kolonialnym (poniekąd słusznie czego mobilizacja mięsa armatniego dobitnie pokazuje). Patrząc w ujęciu historycznym terytorium historycznej Rosji powinno pokrywać się z terenem Wielkiego Księstwa Moskiewskiego, który od czasów Iwana Groznego gdy koronował się na cara w 1547 (od tej daty jego państwo nazywane jest Rosją) rozpoczęła się ekspansja na wschód w kierunku azjatyckim kontynuowana przez kolejnych carów, również w kierunku Kaukazu po wojnach z Turcją i Persją, w kierunku zachodnim ekspansja była zatrzymywana przez Rzeczpospolitą która była w posiadaniu terytoriów dawnej Rusi Kijowskiej. W każdym razie 70-80% obecnej Rosji historycznie nie miała nic wspólnego z Rosjanami, czy jakąkolwiek ludnością słowiańską, gdyby stosować retorykę Putina o sprawiedliwości dziejowej to Rosja o mniej więcej tyle powinna się skurczyć.
Ciekawe czy Amerykanie będą chcieli podsycać nastroje separatystyczne w Rosji, z pewnością byłoby im to na rękę, nie zdziwiłbym się gdyby jakieś dolary poszły w tym kierunku. Oczywiście efekt domina rozpoczął sam Putin decyzją o wysyłaniu na śmierć na Ukrainę mniejszości narodowych.
Nie miałbym nic przeciwko aby Wielka Kacapia się rozpadła. Jest tylko jeden problem, te mniejsze nowo powstałe państwa będą zależne od Chin które będą to podsycac przez dekady. Zresztą ludność wschodnia kacapii jest skosnooka i te tereny są słabo zaludnione, więc propaganda chinoli że tak naprawdę oni są etnicznie chińczykami zrobi swoje i bez wojny powstanie tam chińska eksklawa. I oczywiście tamtejsze zasoby i kopalin wszelakie Chiny będą miały w cenie transportu. Ostatnie posiedzenie gdzie Xi zostanie na 3 kadencję i właściwie ma nieograniczona dyktatorska władze wprost wskazuję że Chiny chcą być światowym hegemonem zamiast USA a gospodarczo już są, idą na konfrontację z USA.
Europejska zachodnia część rosji raczej nie ulegnie rozbiciu, i nadal będzie nam zagrażać zwłaszcza Polsce.
Mentalność typowych kacapow też się nie zmieni, oni tylko patrzą aby się nazreć popić poruchać i tyle, a poza tym mogą żyć w gownie po szyję i im wszystko jedno.
A USA zwłaszcza za obecnego juzia bajdusia jakoś niespecjalnie ma pomysły jak powstrzymać Chiny i kacapie, zobaczy się co dalej.
od RacimiR: Kacapia się rozpadła wraz z ZSRR, teraz właściwie nie ma się kto odłączać, poza Czeczenią która trzymana jest za mordę przez proputinowskiego Kadyrowa. Rosyjscy Tatarzy (ich największa mniejszość etniczna) są zasymilowani i raczej nie mają tendencji separatystycznych. Naszym nieszczęściem jest to, że prawie cała populacja Rosji mieszka na zachodzie kraju i nawet jak Chiny wezmą im połowę terytorium to dalej będziemy mieli ich na głowie.
Populacja mieszka na zachodzie, ale zasoby mieszkają na wschodzie. I o te zasoby Chińczykom chodzi, bo populację to oni mają swoją.
Zbliża się zmiana czasu. Ani nasze lokalne komuszki, ani brukselskie nie chcą znieść tego idiotyzmu, ponieważ partia ma się najlepiej, gdy najniższa klasa społeczna zajmuje się przyziemnymi problemami i nie podnosi za wysoko głowy. Dlatego każdy sposób uprzykrzenia życia ludziom jest dla władzy dobry. Proponuję znosić zmiany czasu oddolnie poprzez wstawanie o tej samej porze i w miarę możliwości dogadywanie się w miejscach pracy, żeby zaczynać o tej samej porze, bez względu na urzędową godzinę. Ja pracuję na etacie, ale mogę nie zmieniać czasu i cały rok jestem na czasie letnim. Gdyby się nie dało ze względu na zależności to może przynajmniej da się budzić na jeden czas, a w zimie dodatkową godzinę rano wykorzystać na zajęcia, które wykonuje się wieczorem.
od RacimiR: Z tego co wiem to w Brukseli jest specjalny zespół „ekspertów” którzy „badają” czy robić zmianę czasu czy nie. Pobierają oni wysokie wynagrodzenia praktycznie za nic, więc wiadomo, że będą ciągnęli sprawę jak najdłużej, bo inaczej ich cieplutkie stołki zostaną zlikwidowane.
https://dorzeczy.pl/zdrowie/362533/pogotowie-coraz-czesciej-jezdzi-do-udarow-i-zawalow.html
https://pch24.pl/co-powoduje-plage-udarow-w-statystykach-widac-ogromna-roznice-w-porownaniu-do-poprzednich-lat/
Wpiszcie w google ,,coraz więcej udarów i zawałów” to wyskoczy wam kilka informacji. O dziwo nawet na TVN24 w rozmowie z łódzkim pogotowiem o tym informują. Szczególnie dużo jest tego wśród osób młodych, wysportowanych, coraz więcej jest nagłych zgonów, żartobliwie nazwanych zmarł NA-GLE, statystyki dziwnie wystrzeliły w górę w 2021. Oczywiście media, ,,eksperci” twierdzą że to powikłania pocovidowe. Problem tylko w tym że Covid-19 był już w 2020 roku i nic wielkiego się nie wydarzyło w tej kwestii. Mam wrażenie że gdyby jakiś lekarz czy naukowiec chciał wyjaśnić korelację między zawałami a preparatami które w wielu krajach przymuszali do wstrzyknięcia to taki ktoś w najlepszym wypadku straciłby pracę, a może popełniłby samobójstwo dźgając się nożem kilkanaście razy.
https://polskieradio24.pl/5/3/artykul/3062403,seul-oplakuje-ofiary-nasz-korespondent-byl-na-miejscu-tragedii-to-straszne-co-stalo-sie-tym-ludziom
W Seulu stolicy Korei Południowej podczas imprezy Halloween doszło do (chyba) ataku paniki gdzie zginęły na ten moment 154 osoby, a około 133 rannych. Tylko dla mnie jest to dziwne, są niby dwie relacje że z jakiegoś powodu panika i ludzie się tratowali co byłoby bardziej logiczne a są też informacje o zawałach serca ale dziwny byłby to przypadek gdyby tyle osób na raz nagle miało zawał.
Teoretycznie będzie śledztwo, może wkrótce zdezaktualizuje się ten komentarz. Póki co może ktoś bardziej orientuje się co mogło się stać, dziwny to przypadek dla mnie, już doba minęła a my nic nadal nie wiemy.
Mimo sankcji (wg USA i EU) mających doprowadzić do kryzysu w rosji jej gospodarka skurczyla się tylko o kilka % co umożliwi jej dalsze finansowanie wojny, zwłaszcza ceny węglowodorów przepompowywanych na tankowcach na morzu Śródziemnym. Bardziej te sankcje uderzyły mieczem obusiecznym w UE niż kacapie. Bardzo na tym skorzystały chiny które wykupują masowo udziały firm europejskich co się wyniosły z rosji (w przemyśle motoryzacyjnym to właściwie reguła).
By wyjść z kryzysu Niemcy jak zawsze działają na niekorzyść całej Europy, Scholtz podpisal przejęcie przez chinoli 25% udziału w niemieckich portach które staną się ich hubem w Europie na czym obie strony zarobią.
Już pisałem tutaj że nasz rząd widząc jak nas UE doi i nie przyznaje kasy powinniśmy zaciesnic współpracę z Chinami, no ale będąc kondominium niemiecko amerykańskim nie ma na to szans.
A w USA wybory polowkowe do izby Senatu, istnieje obawa że jak wygrają republikanie zablokuja pomoc militarna dla Ukrainy co dla Polski byłoby katastrofalne w skutkach – więcej ukrow uchodźców, więcej byśmy płacili za zbrojenia Ukrainy i po wygranej Rosji jej sąsiedztwo na wschodzie. Wprawdzie wolę konserwatywnych republikanow aniżeli tęczowych demokratow, jednakże mam nadzieję że będą republikanie na wojnę w Ukrainie patrzeć ogólnoświatowo – jak się wycofaja z finansowania tej wojny stracą rolę mocarstwa militarnego i chinole będą robić co chcą m.in wezma Tajwan, Afryka zdziczeje, a nawet saudowie mogą wykopać Amerykę od siebie.
Dlatego ameryki nienawidzę bardziej od Rosji
https://www.patrzymy.pl/amerykanski-sojusznik-zmow-zmusza-polske-do-wyplaty-zydom-odszkodowan-za-niemieckie-zbrodnie/
od RacimiR: Ogon macha psem, więc nie trzeba od razu nienawidzić całego psa.
Hameryka jest właśnie jak pies kraj kundli mieszkańców, tam większość ma takie poglądy to pewne
Chwila odskoczni od spraw politycznych, napiszę coś o piłce nożnej. Mianowicie obserwuje sobie w tym sezonie ekstraklasę z uwagą. A to dlatego że patrzę na Raków Częstochowa i wszystko na to wskazuje że tytuł mistrza Polski znów wróci na Śląsk. Do tej pory jakoś tak nie emocjonowałem się ekstraklasą (czasami zwaną prześmiewczo esktraklaPą) bo zwykle europejskie puchary weryfikują naszą piłkę – choć w tym sezonie Lech sprawił niespodziankę po zwycięstwie 3:0 z Villarealem i awansem do 1/16 Ligi Konferencji Europy – w każdym razie zazwyczaj w pucharach jest klęska. I tak w poprzednich sezonach naszej ligi była Legia (poza poprzednim sezonem gdy do końca grała o utrzymanie ostatecznie zajmując 10 miejsce oraz sezonem 2018/19 gdy na ostatniej prostej mistrzostwo zabrał jej Piast Gliwice) i zazwyczaj było tak że Legia nie grała rewelacyjnej piłki, czasami głupio gubiła punkty tylko że jej potencjalni rywale robili to jeszcze częściej (nie pamiętam dokładnie ale chyba w sezonie 2017/18 Legia zdobyła mistrza przegrywając w całym sezonie aż 11 meczy, w innych ligach to nie do pomyślenia) i tak jakaś drużyna z górnej tabeli przegrywała wysoko z drużyną walczącą o utrzymanie, w tabeli zwykle był straszny ścisk z którego najlepiej zwykle wychodzi Legia która po prostu nie ma z kim przegrać MP choć wyjątkiem takim był sezon 2018/19 gdzie jak już wspomniałem wtedy Piast Gliwice był drużyną która nie traciła głupio punktów tylko seryjnie wygrywała szczególnie w rundzie wiosennej. Poprzedni sezon był dla Legii katastrofalny z niewyjaśnionych dla mnie powodów (o ile na początku rozumiem że Legia grała w Lidze Europy a polskie kluby nie mają sił grać na dwóch frontach i muszą skupić się na pucharach a odpuścić sobie rozgrywki krajowe to później po odpadnięciu z LE ciężko mi to wyjaśnić) tak teraz sytuacja dla Legii niemal wróciła do normy, po 16 kolejkach Legia jest druga z 31 punktów a z kolei między 3 a 8 miejscem jest duży ścisk między 26 a 24 punkty czyli teoretycznie Legia już wychodzi ponad ten ścisk; lecz napisałem niemal bo na 1 miejscu wybija się Raków Częstochowa który ma aż 38 punktów, oglądałem jego mecz jak rozbił Wisłę Płock 7:1, to jego szósta wygrana z rzędu, póki co nie ma seryjnie wpadek, oczywiście wiem że to dopiero połowa sezonu i jeszcze runda wiosenna i teoretycznie wszystko może się zdarzyć (wszakże to ekstraklasa tutaj nie takie wywrotki były, tutaj drużyna która w poprzednim sezonie walczyła o utrzymanie albo dopiero co awansowała do ekstraklasy może być w czołówce i odwrotnie) jednak liczę że tym razem będzie inaczej, nie ma co się łudzić, gdyby nie Raków to znów Legia byłaby pewnym mistrzem i tym samym liga byłaby coraz bardziej betonowana a tak przynajmniej są emocje i taka Legia ma z kim przegrać, ma konkurencje.
We wczorajszym meczu widać było jak piłkarze Rakowa są lepsi technicznie np. przyjmowanie piłki, szybszy atak (oczywiście jak na warunki ekstraklasowe) a piąta bramka to ośmieszenie obrony Wisły Płock. Z tego co czytałem Raków został budowany de facto od podstaw, jeszcze niedawno była to drużyna gdzieś na uboczu polskiej piłki, od sezonu 2019/20 w Ekstraklasie a dwa ostatnie sezony to II miejsce, trenerem Rakowa jest Marek Papszun, piłkarze którzy grają u niego to w innych klubach nie błyszczeli dopiero Papszun wpłynąć miał na nich pozytywnie, Raków nie rozsprzedawał się w przerwie letniej i są tego efekty a słyszałem że chce co najmniej trzech wzmocnień. Sądzę że Raków będzie na 70-80% mistrzem. I mam nadzieję że nie będzie to tylko przysłowiowe 5 minut jak u Piasta Gliwice (który teraz walczy o utrzymanie), puchary i przyszły sezon to zweryfikują.
od RacimiR: W Rakowie widać jakąś długofalową wizję co procentuje i wzbudza sympatię. Szkoda tylko, że nie mają stadionu bo na tym obiekcie wstyd grać w pucharach. Może inne kluby wezmą przykład i przestaną zmieniać trenera co pół roku oraz sprzedawać najlepszych piłkarzy przy pierwszej ofercie z zagranicy. Skoro w niewielkiej Częstochowie na śmiesznym stadionie da się zrobić porządną piłkę, to tym bardziej powinno się dać w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu czy Gdańsku.
PS: Częstochowa to Małopolska, a nie Śląsk.
Cieszy mnie ogólny wzrost frekwencji na meczach ligowych- wcześniej czy później zaczną zauważać to porządni sponsorzy (być może także zagraniczni), bo obecnie większość klubów utrzymywana jest przez samorządy, co nie sprzyja długofalowemu inwestowaniu w drużynę oraz trafności podejmowanych decyzji i ogólnie jest lekko patologiczne jak każdy styk polityki i biznesu (pomijam już to, że ta miejska kasa powinna być inwestowana np. infrastrukturę miejską i komunalną, a nie w pensje piłkarzy). Legia, Lech, Górnik, Widzew i ostatnio Pogoń gromadzą kilkanaście tysięcy co mecz, na hitach nawet więcej. Na Wisłę Kraków też dużo chodzi pomimo problemów organizacyjno-sportowych, na Jagiellonię też od święta trochę ludzi przyjdzie. Na mój Ruch też często przychodzi komplet widzów (niestety stadion do dupy- na nowym byłoby spokojnie po 15.000 co mecz). Duży potencjał kibicowski mają też Zagłębie Sosnowiec (nowy stadion na ukończeniu) i GKS Katowice (stadion w budowie) czy ŁKS i Arka Gdynia.
Jedynie Śląsk i Lechia to śmiech na sali, duże miasta, duża 'strefa podmiejska’, wielkie nowe stadiony a widzów na meczu kilka tysięcy (nie licząc meczu z Legią raz do roku).
Jeżeli ta liga ma być porządna to musi być wysoka frekwencja na większości meczów, tak jak w Anglii czy Niemczech, bo to nakręca się jak kula śnieżna (są kibice to są sponsorzy, gadżety, media, moda itd). Dlatego, z całym szacunkiem, takie kluby jak Zagłębie Lubin, Stal Mielec, Warta Poznań, Wisła Płock, Miedź Legnica, Piast Gliwice powinny grać co najwyżej w 1 lidze, bo nie są w stanie zgromadzić dużej liczby kibiców z powodu takiego, że teren którym dysponują ma małą populację (a jeżeli ma dużą, jak Piast czy Warta to korzysta z niej ich lokalny rywal, a nie oni).
No wiesz, ekstraklasa to taka liga gdzie każdy może wygrać z każdym. O wyniku często decyduje przypadek i dyspozycja dnia. Zespół który się z tego schematu wyłamuje ma duże szanse na mistrzostwo, właśnie taki Piast zrobił to w sezonie 2018/19 i jeśli nic się nie zmieni będzie teraz to Raków. Poza sezonem poprzednim to Legia na rundzie wiosennej po zwykle jednobramkowych zwycięstwach i słabej grze zwykle doczłapywała się do tego mistrzostwa. Oprócz poprzedniego sezonu gdy walczyła o utrzymanie i ostatecznie była 10 w tabeli to zwykle tak to bywało (no i oprócz wyżej wspomnianego sezonu z Piastem Gliwice choć wtedy Legia była druga tuż za Piastem)
PS: Częstochowa leży w województwie śląskim choć historycznie i kulturowo to Małopolska (ale województwa w dużej części nie pokrywają się z regionami)
od RacimiR: W piłce ogólnie tak jest, że każdy może wygrać z każdym, dlatego jest tak piękna 😉 Niedawno Real Madryt przegrał w lidze z Rayo. Mistrzem pewnie będzie Raków i bardzo dobrze, ale my potrzebujemy kilku silnych klubów regularnie punktujących w pucharach europejskich. Nasza liga bodajże jest na 31 miejscu w Europie, co uważam za żenadę, przy naszej populacji powinniśmy być w pierwszej dziesiątce.
Komentarz o kilku sprawach politycznych, w tym geopolitycznych.
Mamy już listopad, jesień ale żadnych poważnych obostrzeń covidowych w Polsce (swoją drogą było dziwnie tego lata, mieliśmy pewną małą ale jednak falę między lipcem a wrześniem która właśnie na jesień zaczęła opadać czyli odwrotnie niż ostatnimi czasy) i Europie (jedynie w Niemczech oprócz masek w szpitalach i aptekach dodatkowo od 1 października powrócono do masek w pociągach dalekobieżnych, domach opieki, zakładach opiekuńczych oraz dodatkowo w szpitalach, domach opieki i zakładach opiekuńczych pracownicy oraz pacjenci którzy chcą wejść muszą się testować) i albo nie ma obostrzeń albo są symboliczne tak jak w Polsce typu maski w szpitalach i aptekach, nadal koncerny produkują kolejne dawki szczepionki aczkolwiek formalnie WHO nie odwołało pandemii, teoretycznie nadal trwa; oznacza to moim zdaniem że postanowiono że pandemia będzie na małym lekkim ogniu, ale nie całkowicie zakończona bo może wkrótce będzie użyta ponownie (pewnie nie jako covid-19 tylko już inna) a system obostrzeń funkcjonuje, wystarczy go tylko stosować, póki co duży ogień, wielkie obostrzenia uznano za tymczasowo niepotrzebne (wyjątkiem są Chiny gdzie stosowane są drakońskie lockdowny cały czas z murowaniem domów włącznie, możliwe że to element wojny gospodarczej, Chiny to fabryka świata, lockdown to brak towarów do Europy i USA, wszyscy są uzależnieni od Chin, które tym samym osłabiają konkurencje a możliwe że to też przygotowanie Chin do wojny np. o Tajwan, zresztą osłabienie USA zwiększa szanse że ci zajmą się własnymi problemami a nie obroną Tajwanu).
Zamiast pandemii a właściwie lockdownów pod pretekstem wirusa teraz postanowiono chyba na blackout, już teraz w wielu krajach Europy są obostrzenia ale energetyczne, w Polsce również niektóre samorządy zaczynają wyłącznia latarni w późną noc czy banerów reklamowych. Jeśli zima będzie mroźna to dojdzie do blackoutu i wiele dużych miast w Europie może być pozbawionych światła i ciepła na wiele dni albo nawet i tygodni. Oczywiście to wina głównie ideologii klimatyzmu w UE, wojna na Ukrainie w małym stopniu się do tego przyczyniła.
Klimatyzm w połączeniu z wcześniejszymi pandemicznymi lockdownami i dodrukiem pieniędzy będzie powodował jeszcze większy wzrost inflacji, pewnie wkrótce w Polsce przekroczy 20%, oczywiście politycy liczą na krótką pamięć ludzi i nazywają ją ,,putinflacją” choć zaczęła ona rosnąć już od początku 2021, a sama wojna w nie więcej niż 1/3 wpływa na inflację.
Dla krajów Europy Środkowej, zwłaszcza dla Polski będzie tej zimy źle bo na Ukrainie niszczona jest infrastruktura energetyczna i tam blackout jest pewny (swoją drogą tam to przynajmniej jest to przez wroga spowodowane a nie przez głupotę jak w krajach UE); pewnie będziemy mieli kolejną falę uchodźców tym razem ludzi uciekających przed zimnem.
Nadal pewnie będą dziwne zgony, szczególnie wśród młodych osób, jakieś zawały, udary, zakrzepy, o których media nie będą chciały się zajmować.
W każdym razie ciężkie czasy nas czekają. A to dopiero początek, to wszystko plan globalistów znany jako agenda 2030, ONZ ją forsuje dla całej planety, zrobią nam piekło na Ziemi.
hej jak zdrowko?wyniki w normie?pzd cieplo
od RacimiR: Badania robię za miesiąc więc nie wiem, ostatnie wyniki mam z czerwca. Niestety mam coś nowego- pogorszył mi się wzrok w 1 oku.
Rosyjskie pociski spadły na Polskę, konkretnie na wsi Przewodów na Lubelszczyźnie. 2 osoby zginęły.
Wydaje mi się że był to omyłkowy atak, tego dnia (data komentarza) był rekordowy ostrzał rakietowy na Ukrainie ponad 100 rakiet na dobę (prowokacji też nie wykluczam, może chcieli sprawdzić reakcję ale że to blisko granicy z Ukrainą, około 7 kilometrów stawiam jednak ta omyłkowy atak).
Mimo wszystko sytuacja pod którą można podciągnąć artykuł 5 NATO, jednak wydaje mi się że nie dojdzie do wojny NATO-Rosja. Sytuacja pokazuje że w każdej chwili jest zagrożenie dla nas, wszakże od początku ataku Rosji na Ukrainę dochodziło do ataków rakietowych na zachodzie Ukrainy także przy granicy z Polską i zawsze mogło się zdarzyć że omyłkowo przeleci granicę, no i właśnie się to stało.
od RacimiR: Po czasie wyszło, że to najprawdopodobniej przeciwrakieta wystrzelona z Ukrainy (tak też twierdzą Stany). W mediach panuje rozmywanie tematu, żeby nie urazić naszych 'braci’, sami Ukraińcy i Zełeński palą głupa.
Pewnie tak choć jeszcze trzeba poczekać. Zełeński po długim zaprzeczaniu teraz twierdzi że ,,nie ma pewności”.
Aczkolwiek jak uważam że to jest omyłkowy atak, nie uważam żeby Ukraińcy zrobili to specjalnie np. po to żeby zrzucić winę na Rosję i wciągnąć NATO do wojny. Ale źle to wygląda z jego strony, powinien przeprosić jeśli śledztwo rzeczywiście to pokaże, wszakże wiadomo że pomyłki się zdarzają
Tusk oddał Smoleńsk kacapom, u ruskich, a oni oddali przewodów w Polsce Ukraińcom. Bo to że będą zacierać ślady jest bardziej niż pewne.
Że świata globalnej finan(rzymian)sjery czyli dojenia frajerów za bajer: zbankrutowala giełda kryptowalut FTX prowadzona przez ceo Samuel Fried wraz z ziomalami z dziecięcego podwórka która w rzeczywistości okazała się piramida finansową.
Ponad milion klientów FTXa straciło kilka mld zielonych.
W sumie piramida czy też przekręt jak każdy inny, mieliśmy madoffa z Lemans Brothers, wkrecenie jankesow w drogie domy z pazdzierzu, wkrecenie Europejczyków w kredyty we frankach, na naszym swojskim smrodku Amber Gold i get back, SKOKi… i jeszcze wiele ich będzie w przyszłości.
Finansowe portale internetowe które m.in naganialy zwierzynę w kryptowaluty teraz rozpisuja się o spektakularnym i szybkim upadku w 24h tej piramidy.
Ale najbardziej wartościowa informacja czego nie piszą media to że ceo Fried i jego ziomale (zarząd, dyrektorzy) są pochodzenia starozakonnego, wszak po co o tym mówić to nie dobra jest. Ponoć nawet mieszkali w jednym penthousie na bahamach, też tam była giełda FTX zarejestrowana. Nikt ich nie kontrolował, nie audytowal, finansowo robili co chcieli i doili frajerów (których mi jakoś nie żal, wszak to bogaci Amerykanie w większości). Sam Fried pomimo tego że jest niesamowicie inteligentny (rodzice profesorowie, studiował matmę i fize na MIT) jest oszustem i zasługuje na więzienie, a oszukani myślę by go zatlukli na śmierć. Jednakże mi spodobał się jeden z jego cytatów: 'studia, to czego uczą nie są przydatne w prawdziwym życiu, strata czasu’ z czym się w 99% zgadzam osobiście i niestety po fakcie (ten 1% to studia medyczne, prawnicze i niektóre inżynierskie wszak lekarz czy prawnik bez wykształcenia to ciężko sobie wyobrazić). Pzdr i czekam na sprawozdanie z wojaży z cywilizowanych postepowych miejsc Skandynawii.
od RacimiR: Te krypto to prawie same piramidy, może poza BTC który jest „too big to fall”. Wcześniej była Luna (czy jakoś tak) i też jebło, ponoć Zaorski się obłowił na tym. Co do Skandynawii to raczej nie mam wielkich spostrzeżeń, dzisiaj o tym trochę napiszę.
Absolutnie podpisuję się czterema kończynami podtym tekstem. A upadek nie dotyczy tylko rapu ale również popu, rocka czy nawet elektroniki(poza niszą progressive czy synthwave). Dostaje się też rozrywce( influencerzy, streamerzy, patogale mma) i programom tv (krolowe zycia, warsaw whore). Ogolnie fajne kulturowo czasy skonczyly sie wraz z pierwszą dekadą XXI wieku.