W zeszłą niedzielę odbyło się referendum niepodległościowe w Katalonii. Chciałbym wtrącić swoje trzy grosze do tego tematu, gdyż uważam, że medialne analizy tego wydarzenia są na ogół mało poważne i mocno upolitycznione. Na początek suche fakty. Katalonia to najbogatszy region Hiszpanii, z poziomem PKB i zarobków mocno przewyższającym krajową średnią. Katalonia od dawna posiada dosyć szeroką autonomię, mają własny rząd i bardzo silny samorząd. Co skłoniło ich do próby odłączenia się od Hiszpanii? Według mnie – pieniądze i brak współpracy ze stolicą. Niektórzy twierdzą, że powodem była historia, ale według mnie- nie ma to większego znaczenia. Katalonia nigdy nie była osobnym państwem. W czasach średniowiecza Hiszpania była podzielona na dwa główne państwa: Kastylię (ze stolicą w Toledo) i Aragonię (ze stolicą w Barcelonie). Prócz tego przy granicy z Francją istniały też mniejsze kraje, a na południu panoszyli się muzułmanie ze swoim bastionem w Granadzie. Można by pomyśleć, że niepodległość Katalonii to jakieś historyczne pozostałości po Królestwie Aragonii, ale obejmowało ono także Walencję, Saragossę i Baleary, które obecnie nie identyfikują się z Katalonią, co udowadnia, że historia nie jest głównym winowajcą tendencji nacjonalistycznych. Wszystkie rewolucje wybuchały zawsze z powodów finansowych. Wkurwieni, prości ludzie czuli się okradani i wychodzili na ulicę przeciwko rządowi centralnemu. Tak było z Rewolucją Francuską, tak było z Rewolucją Bolszewicką, tak samo było też w późnym PRL i całym „bloku wschodnim”, gdy w sklepach zabrakło kiełbasy. Prawdziwi rewolucjoniści muszą być oddolni i muszą czuć się okradani, inaczej nic z tego nie będzie (tak jak w przypadku odgórnie zorganizowanego Komitetu Obrony Demokracji i bliźniaczych inicjatyw). Katalończycy niby są stosunkowo bogaci, ale są też okradani przez rząd centralny, a ich życie jest dosyć trudne. Katalonia stoi turystyką, przynoszącą potężne dochody, których większość wypływa na zewnątrz. Jest to typowo „kobiecy” rodzaj turystyki, nieprzypadkowo mówi się, że Barcelona jest kobietą. Przeciętny mężczyzna ma, mówiąc kolokwialnie, wyjebane na to miasto, ale każda kobieta na świecie marzy o romantycznej wyprawie do Barcelony, wypiciu tam kieliszka wina za 20 euro, kupieniu pamiątki za 500 euro i zakwaterowaniu w hotelu z noclegiem za 100 euro. Dlatego nie wchodzi w grę chodzenie po Barcelonie pieszo z plecakiem, wypełnionym żarciem z supermarketu, tylko trzeba głębiej sięgnąć do portfela. W Barcelonie każdego dnia wydawane są dziesiątki, a może nawet setki milionów euro, z których większość „ucieka” z regionu – głównie do Madrytu (podatki) i za granicę (międzynarodowe korporacje hotelowe, właściciele nieruchomości, linie lotnicze), do tego dochodzi cała masa pośredników spoza regionu (firmy ubezpieczeniowe, telekomunikacyjne, finansowe, usługowe, handlowe itd.). „Cymes” wypływa z regionu szerokim strumieniem, ale cały syf zostaje w Katalonii. Mnóstwo śmieci, odchodów, hałasu, smrodu, żebraków, nachodźców, dilerów narkotykowych, złodziejaszków i innych cwaniaków. Samo życie w Barcelonie musi być piekłem – wszędzie pełno ludzi, zero spokoju. Samych legalnych zameldowań jest tam 16.000/km2 (to tak, jakby Warszawę zmniejszyć pięciokrotnie, przy tej samej liczbie ludności), do tego dochodzi drugie tyle turystów, studentów i nielegalnych imigrantów. Jakby tego było mało – niedawno na głównym deptaku Barcelony miał miejsce duży zamach terrorystyczny, o który oskarżany jest tam Madryt i Unia Europejska. Katalończycy więc nie zdzierżyli i zorganizowali referendum niepodległościowe.
Hiszpański rząd centralny zrobił najgorszą rzecz, jaką mógł zrobić, czyli z jednej strony – uznał wybory za nielegalne, ale z drugiej strony – brutalnie rozprawił się z wyborcami. O „możliwościach” hiszpańskiej policji przekonali się w zeszłym roku kibice Legii Warszawa, którzy przed meczem wyjazdowym z Realem Madryt zostali ostro spałowani praktycznie za nic. Według mnie – rząd hiszpański mógł sobie darować pacyfikację, bo zdjęcia błyskawicznie obiegły cały świat, a referendum i tak się w końcu odbyło – zagłosowało około 2.2 miliona osób, z czego około 90% było za odłączeniem Katalonii od Hiszpanii. Madryt mógł spokojnie pozwolić na referendum, a potem ogłosić, że było ono nieważne i wyszłoby dużo lepiej, bez używania siły. Zrobiono inaczej, czym wypuszczono katalońskiego dżina z butelki. Przemoc policji wobec obywateli zawsze źle się kończy dla „zleceniodawcy”, a Katalończycy będą pamiętać o tym przez całe dziesięciolecia. Wystarczy przypomnieć stan wojenny w PRL – było to 35 lat temu, a do dzisiaj strach otworzyć lodówkę, żeby przypadkiem z jej środka nikt nie przemówił o stanie wojennym. Polskie „nowożytne” wybryki policyjne, jak strzelanie do górników czy kopanie w twarz niewinnego człowieka na Marszu Niepodległości miały efekt dokładnie odwrotny do zamierzonego. Polskojęzyczne lewactwo potrafiło nawet zrobić „opresyjny symbol” z takiej groteski, jak zdjęcie uśmiechniętego Frasyniuka, którego policjanci z chirurgiczną delikatnością przenoszą 3 metry dalej, aby nie blokował jezdni, więc można sobie wyobrazić, co będzie się teraz działo w głowach Hiszpanów (narodu dosyć mocno lewackiego i pacyfistycznego). Według mnie – w niedzielę zaczął się rozpad Hiszpanii przez nieodpowiedzialną decyzję Madrytu o pacyfikacji policyjnej. Nienawiść do Madrytu w Katalonii z dnia na dzień wzrosła dziesięciokrotnie, choć już wcześniej była wysoka, nie tylko z powodów piłkarskich. Także w innych regionach Hiszpanii cała akcja na pewno wzbudziła grozę. Gdyby ktoś nie widział – zamieszczę poniżej filmów z niedzielnego referendum. Niech lewacy podziwiają „wartości europejskie” i „demokrację”.
https://www.facebook.com/neus.fortes/videos/10155106869727725/
https://www.facebook.com/neus.fortes/videos/10155106869722725/
https://www.facebook.com/KamieniKupa1/videos/1978031922411281/
Podejrzewam, że sprawy wewnątrz-hiszpańskie obchodzą czytających tyle, co odchód krowi, więc przejdę do Unii Europejsatej i Polski. Akapicik należy się hipokryzji lewactwa, Sorosa i Brukseli. Madryt jest obecnie „prymusem Europy”, ma świetne stosunki z Berlinem i Brukselą, przez co jest fundamentalną częścią NWO oraz „superpaństwa” europejskiego. Dlatego nie słychać oburzenia „obrońców demokracji”, TVNu, Fransa Timmermansa, Agnieszka Holland nie stała naprzeciw policji w Katalonii, a 'filantrop’ nie wszczął kampanii przeciwko przemocy, co byłoby oczywiste, gdyby policyjna agresja działa się w Polsce, np. wobec KODu. Dla tych kręgów rzecz jest bardzo niewygodna, więc unikają jej jak ognia i udają, że nic się nie stało, a w ogóle to Kaczor jest zły. Wszak w sporze katalońsko-madryckim konflikt rozgrywa się między komunistami ideowymi (katalońscy Che-Guevarzyści) a marksistami korporacyjno-kawiorowymi (NWO). Prawica w tym sporze zupełnie nie uczestniczy, choć niektórzy lewaccy publicyści próbują ją w to (dla odwrócenia uwagi) wciągnąć, przypominając Generała Franco, który nie ma nic wspólnego z obecnym rządem w Madrycie (Franco pewnie kazałby równomiernie spałować i Katalończyków, i obecny madrycki rząd). Tysiąc osób rannych w „postępowej” Hiszpanii, a w Polsce po 2 ratach „reżimu” i „faszyzmu” – policja nie raniła ani jednego opozycjonisty, mimo że sami się usilnie o to proszą. Najbezpieczniej jest lewactwu nabrać wody w usta i próbować zapomnieć o hiszpańskim dramacie. Unia Europejska (i niestety USA) też milczy, choć w przypadku bliźniaczej sytuacji z Kosowem od razu zgodnie uznano wyniki referendum i powstanie nowego państwa. „Król Europy” Donald Tusk jedyne, co ma do powiedzenia to „apel o nie-eskalowanie konfliktu” o takiej długości, żeby zmieścił się w jednym wpisie na Twitterze (Tusk zresztą od 3 lat nie robi nic innego, poza apelowaniem o porządek). Nakreślona przyszłość Unii Europejskiej to jedno „superpaństwo”, bez tożsamości, bez religii, z wielorasowym i wielokulturowym miksem. Jego trzon to Niemcy, Francja, Hiszpania, Włochy, Benelux, Szwecja i Austria (Wielka Brytania w ostatniej chwili opuściła to szacowne gremium). Rządzona przez Sorosa Unia nie może pozwolić sobie na wewnętrzne podziały, bo to zniszczyłoby ideę „superpaństwa”, dlatego mocno wspierają rząd w Madrycie, pomimo utraty reputacji. Potencjalny sukces w Katalonii pociągnąłby kolejnych chętnych – Basków, Bretończyków, Lombardczyków, Wenecjan, Burgundczyków i inne mniejszości, które są bogatsze, niż średnia krajowa. Madryt na pewno w kuluarach dostał od Brukseli soczystą zjebkę za zbyt opresyjne metody i złamanie wielu fundamentalnych wartości UE, ale są oni na siebie skazani i będą ich bronić za wszelką cenę. Dlatego brutalna policja jest dla Brukseli OK, a największym wrogiem jest Polska, która chce tępić kornika drukarza. Jednakże mleko już się rozlało i Katalończycy tak sprawy nie zostawią, z pewnością jeszcze nieraz o nich usłyszymy, na szczęście nie jest to nasz problem.
Sprawa katalońska była oczywiście zbyt poważna, żeby ją całkowicie zignorować w lewackich mediach, ale mówiono o tym raptem jeden dzień, w dodatku bardzo „sucho” i bardzo oszczędnie (robiono to tylko dlatego, żeby nie spadła na nie fala krytyki, jak po zmowie milczenia w sprawie Sylwestra w Kolonii, a gdyby nie potęga internetu, to pewnie byśmy się o referendum w Katalonii nigdy nie dowiedzieli). Przykładowo – w lisowym „Natemat” wczoraj o Katalonii nie było już nic, a przedwczoraj był jeden ironiczny, odwracający uwagę tekst – o tym, że Hiszpanie na Katalończyków mówią „Polacos”, bo tak samo jak Polacy – są skąpi i mają 'głupkowaty’ język. „Kolonia” nauczyła więc lewackich pismaków tego, że trzeba coś tam napisać o „trudnych sprawach”, ale najlepiej odwrócić uwagę i rzygnąć na Polskość, a wtedy nikt nie zarzuci, że temat został zignorowany. Polskojęzyczni lewacy krzyczą w kółko: KON-STY-TU-CJA i DE-MO-KRA-CJA. Chciałbym ich więc zapytać: co robić w razie sprzeczności ze sobą tych dwóch rzeczy, kiedy demokratyczne referendum jest niekonstytucyjne, tak jak w Katalonii? Co byś lewaku wybrał: konstytucję czy demokrację? Oczywiście prędzej kaktus mi na ręce wyrośnie, niż jakiś lewak odpowie na to pytanie…
Sprawa Śląska
Dyskutując o Katalonii – samoistnie nasuwa się sprawa autonomii Śląska i RAŚ. Ja urodziłem się, mieszkam i spędziłem ponad 30 lat w samym sercu tej niemal 3-milionowej konurbacji, moi rodzice również urodzili się na Śląsku. Znam ten region jak własną kieszeń, każdą ulicę i każdą dziurę. Żeby nie być gołosłownym – 8 lat temu zrobiłem stronę slaskiemiasta.pl – napisałem tam wszystkie teksty i zrobiłem prawie wszystkie zdjęcia, teraz już trochę wyrosłem z tematyki „ulicznej”, więc strona jest obecnie martwa (ona nawet wygląda tak samo, jak monitorpostepu, tylko kolory są inne, swoją drogą – wkrótce tutaj też zrobię białe tło, bo coraz więcej osób alarmuje, że czarne jest nieczytelne). Moja kibicowska tabela dzielnicowa ma prawie milion odsłon, a wpis o zbyt dużej ochronie na konwencji Platformy w 2013 doczekał się „jedynki” na gazecie.pl oraz zwołania specjalnej konferencji prasowej SLD, gdzie pokazywali moje zdjęcia (marny powód do chwalenie się, dlatego wcześniej tutaj o tym nie pisałem, ale teraz to zrobię, żeby pokazać, że Śląsk znam bardzo dobrze). Udzielam się sporo w śląskich grupach dyskusyjnych i jestem dużym sympatykiem tego regionu – mógłbym pisać o nim książki i oprowadzać najbardziej ciekawskie wycieczki.
Na Śląsku zawsze panowała duża „odrębność” i lokalny patriotyzm. Media ogólnopolskie od dawna traktują Śląsk po macoszemu (podobnie też Łódź) – w kółko tylko Warszawa, niekiedy Kraków, Wrocław, Poznań i Gdańsk. Z kolei Śląsk (i Łódź) w mediach mainstreamowych to przez 29 dni w miesiącu „czarna dziura”, a raz w miesiącu jakiś pożar, powódź czy wypadek – to są wszystkie informacje, docierające do masowego odbiorcy, dlatego statystyczny Polak ma bardzo małe i stereotypowe pojęcie na temat Śląska. Rynek nie znosi próżni, więc na Śląsku bardzo silne są media lokalne. Telewizja Silesia, TV TVT, Radio Piekary, Radio Katowice, Jaskółka Śląska, durczokowy portal Silesion, świetny informator kulturalny „Ultramaryna” czy niemiecka gazeta codzienna Dziennik Zachodni, z nakładem niewiele mniejszym, niż największe dzienniki ogólnopolskie. Każdy Ślązak zna dobrze te nazwy, z kolei mieszkańcy innych regionów pewnie nie wiedzą, że takie coś w ogóle istnieje. Dlatego też – gdy słucham takich „znawców Śląska” jak Chojecki czy Olszański Jabłonowski, którzy mądrują się poprzez improwizację, mieszkając 300 kilometrów dalej i pewnie nigdy na Śląsku nie byli – nóż mi się w kieszeni otwiera. Panie Chojecki – ja się nie mądruję na temat mentalności mieszkańców Lublina, bo nic o tym nie wiem, więc niech pan przestanie mądrować się i podjudzać wobec Ślązaków, bo robi Pan dużą krzywdę Polsce.
O Śląsku wiem bardzo dużo, więc spróbuję w miarę zwięźle i obiektywnie przedstawić sytuację „separatystyczną” tego regionu. Zacznę od wniosku koncowego – Śląsk na pewno nie odłączy się do Polski.
Do referendum niepodległościowego na Śląsku nie dojdzie, ale na chwilowe potrzeby przyjmijmy, że ono będzie. Nie wiadomo, jaki miałoby mieć ono zasięg terytorialny. Z Katalonią sprawa była prosta – jest to region autonomiczny z jasno wytyczonymi granicami. A Śląsk? Historycznie ciągnie się od wschodnich Niemiec, aż po czeską Ostrawę, czyli de facto referendum musiałoby dotyczyć 3 krajów, a na to szans nie ma (zresztą nawet, gdyby były, to z 90% uprawnionych do głosowania byłoby przeciwko). Obecne Województwo Śląskie też odpada, bo jego dużą częścią są ziemie, które nigdy nie były śląskie (Zagłębie Dąbrowskie, Częstochowa i okolice oraz południowo-wschodnia część województwa). W najlepszej (dla separatystów) możliwej konfiguracji nowy kraj musiałby pokrywać się z terenami, zaznaczonymi na beżowo na powyższej mapce z XX-lecia Międzywojennego (pętelka od Lublińca po Pszczynę). Pomarańczowe tereny na wschodzie to Małopolska, gdzie Ślązaków ze świecą szukać. Białe tereny na zachodzie (Gliwice, Zabrze, Bytom bez Łagiewnik, i wszystko inne na zachód, aż do granicy z Niemcami) to niby Śląsk, ale po 1945 roku całkowicie wymieniła się tam ludność. Niemcy, którzy mieszkali tam wcześniej zwiali na zachód przed napierającymi bolszewikami, a tereny te zostały zasiedlone przez Polaków z okolic Lwowa, którzy mieszkają tu zbyt krótko, aby czuć się Ślązakami. Tam poparcie dla niepodległości Śląska także byłoby żenująco niskie. Separatystom zostaje więc tylko ten „beżowy” środek, gdzie mieszka ludność „zakorzeniona”, identyfikująca się z regionem (w tym ja). Sporo jednak tu ludzi przyjezdnych, np. liczba ludności Katowic w czasie PRL wzrosła ponad trzykrotnie, a Tychów ponad piętnastokrotnie, więc wiadomo, że się tak szybko nie rozmnożyli, tylko większość mieszkańców Górnego Śląska ma korzenie w innych regionach Polski (migracjom sprzyjał oczywiście ogromny popyt na siłę roboczą w przemyśle ciężkim, w czasach Edwarda Gierka na Śląsku powstały setki tysięcy nowych mieszkań w wielkiej płycie). Wydaje mi się, że na tych „środkowych” terenach mniej niż połowa ludzi ze Śląska pochodzi, reszta to przyjezdni z całego kraju. Zresztą nawet ci, którzy ze Śląska pochodzą – są obecnie raczej propolscy. To wiem na pewno, bo tu mieszkam i znam te osoby bardzo dobrze. Nawet robiąc takie referendum na meczu Ruchu Chorzów, który jest symbolem i rzekomym epicentrum separatyzmu (gdzie co druga ekipa przyjezdna prowokacyjnie śpiewa hymn Polski, bezskutecznie czekając na gwizdy) – jestem przekonany, że większość chciałaby pozostać w Polsce. Są oczywiście zatwardziali autonomiści, ale to są osoby nieliczne i zazwyczaj niezbyt inteligentne (znam kilkunastu osobiście i ich głównym hobby jest picie piwa). Są też osoby, które przyjechały na Śląsk w wieku 10 lat (bo ojciec dostał pracę na kopalni i cała rodzina się przeprowadziła) i teraz chcą się przypodobać, udając wielkich Ślązaków, kalecząc „ślunskom godke” tak, że uszy więdną – takie przypadki to już skrajna żenada, niestety jest ich niemało i oni pewnie zagłosowaliby w referendum przeciwko Polsce.
Nie wiadomo zresztą, na czym miałoby polegać to referendum. RAŚ chce autonomii w granicach Polski. Chojecki, Jabłonowski, Braun i reszta „ekspertów” przekonują, że chodzi o włączenie regionu w granice Niemiec, a sprawa katalońska (która obudziła całą dyskusję) dotyczyła całkowicie nowego państwa, czyli de facto w referendum powinny być 4 warianty: 1) bez zmian, 2) autonomia, 3) Niemcy, 4) nowe państwo – nie ma najmniejszych szans, żeby któryś wariant (poza pierwszym) uzyskał więcej, niż 50%.
Uważam zatem, że nawet w tych „beżowych” terenach na mapce wyżej nie ma najmniejszych szans na „separatystyczny” wynik potencjalnego referendum, szacuję, że może z 20% byłoby przeciwko Polsce (a nie tak, jak w Katalonii – 90%).
Chciałbym jeszcze napisać o tych „separatystycznych” 20% i powodach, dla których w ogóle istnieją. Ich liczba ewidentnie się kurczy, a główny nowożytny rozkwit przeżywali oni w czasach postkomuny, czyli 1989-2015. Od tego czasu ich siła i liczba maleje. Spora część najbardziej proniemieckich Ślązaków wyjechała do Niemiec w czasach PRL i bardzo szybko się tam „zasymilowali” – teraz przyjeżdżają na Śląsk i mówią z pogardą: „a u nas porządek, a u nas nie ma psich kup na chodnikach…” – opowiada o tym piosenka Hasiok „Heimat” (wgrałem mp3, bo nigdzie nie ma tego do odsłuchania online).
W latach 90-tych na Śląsku bardzo popularny był nazizm, a na stadionach piłkarskich częstym widokiem były flagi niemieckie. Nazizm został wytępiony, a na jego miejscu pojawił się patriotyzm. Flagi niemieckie zostały zastąpione przez flagi Polski. 10 lat temu tutejsi kibice piłkarscy z zazdrością spoglądali na bramki urodzonych na Śląsku Miroslava Klose i Lukasa Podolskiego, podczas gdy reprezentacja Polski z Grzegorzem Rasiakiem na szpicy zajmowała 70 miejsce w rankingu FIFA. Wówczas wielu ludzi na Śląsku kibicowało bardziej Niemcom, niż Polsce. Panowało przekonanie, że Polska jest nieudolna i trzeba wyjechać, żeby zrobić karierę. Obecnie mamy Lewandowskiego, Glika i Krychowiaka, a gdy gra nasza reprezentacja – Śląskie ulice pustoszeją. Gdy Sebastian Mila strzelił gola Niemcom – cały Śląsk (i cała Polska) oszalał ze szczęścia.
Niechęć do Warszawy
Na Śląsku zawsze istniała duża nienawiść do Warszawy, co według mnie jest głównym źródłem separatyzmu. Zjawisko jest oczywiście ogólnopolskie, ale na Śląsku szczególnie widoczne. Oczywiście nie chodzi o niechęć do przeciętnych warszawiaków (którzy zresztą też w dużej części nie urodzili się w Warszawie), ale o aparat administracyjno-urzędniczy, scentralizowany na wzór Rosji, gdzie każdy, kto chce zrobić karierę zawodową musi przenieść się do stolicy. W czasach 25% bezrobocia i masowego „wygaszania” przemysłu – na Śląsku narastały frustracje antywarszawskie. Niejeden musiał zimą zbierać węgiel z torów kolejowych, żeby mu dupa nie odmarzła, a potem w TVN oglądał warszawskich celebrytów, pławiących się w luksusach. Sama Warszawa została w sporej części odbudowana po wojnie ze śląskich cegieł (rozbierano całe budynki, a cegły przewożono do Warszawy, oczywiście połowa tych cegieł została w tym procesie zniszczona), w dodatku wszyscy Polacy obciążeni byli wówczas dodatkowym podatkiem (tzw. SFOS), co u wielu osób wzbudziło niechęć do stolicy. W latach 1989-2008 reprezentacja piłkarska większość meczy grała na starym, obskurnym stadionie Legii, mieszczącym jakieś 13.000 kibiców, zamiast na 3 razy pojemniejszym i dużo nowocześniejszym Stadionie Śląskim. W ostatnią niedzielę (w dniu referendum w Katalonii) uroczyście otwarto przebudowany Stadion Śląski – ma on „górnośląskie” barwy żółto-niebieskie, mimo, że teoretycznie jest stadionem narodowym, na którym nie będzie grał żaden ligowy klub. Pierwotnie barwy krzesełek miały być biało-czerwone, ale społeczność lokalna zablokowała ten projekt już w 2010 roku, głównie dzięki temu, że Warszawa zabierała większość meczy (teraz to normalne, że gramy na wielkim i ultranowoczesnym Narodowym, ale zanim go wybudowano – granie na „starej Łazienkowskiej” było nielogiczne i rodziło dużą antypatię do tego miasta). Po upadku PRL, w czasach rządów postkomuny niemal każda wchodząca do nas zagraniczna firma musiała mieć koniecznie siedzibę w Warszawie, aby tam płacić podatki (i łapówki), a prowincję zostawić na pastwę losu (teraz się to powoli zmienia, ale praktycznie wszystkie banki, ubezpieczalnie i telekomy mają centrale w Warszawie, w tym względzie jesteśmy daleko za Niemcami, gdzie największe ich firmy rozsiane są po całym kraju). Osobiście widziałem nachalne naciski polityczne na przeniesienie polskiej siedziby ING z Katowic do Warszawy – nie doszło do tego tylko dlatego, że ING ma w nazwie „Bank Śląski”, a 90% górników ma tam konto (kopalnie mają rachunki w ING, więc wypłata pensji na konto w ING jest od razu, a nie kolejnego dnia roboczego, pod każdą kopalnią jest też bankomat tej firmy). Do tego dochodzi około 100.000 (zazwyczaj ciepłych) etatów administracji centralnej, ulokowanych w Warszawie i finansowanych z pieniędzy wszystkich Polaków. Na Śląsku było też mnóstwo mniejszych, lokalnych „antywarszawskich” spraw. Kiedyś zamiast NFZ było takie coś jak zdecentralizowane „Kasy Chorych” – śląski oddział jako jedyny w kraju był na plusie (głównie wskutek odsyłania pacjentów z kwitkiem), po czym cała nadwyżka decyzją polityczną została przesunięta do oddziału warszawskiego, który był na minusie. Śląski oddział kolejowych Przewozów Regionalnych za pieniądze z dotacji samorządowej wyremontował kilkanaście składów EN-57 (tzw. „kibli”), po czym warszawska centrala firmy zdecydowała, że przeniosą te odnowione składy na Mazowsze (bodajże na WKD), a w zamian dadzą rzęchy, nadające się tylko do remontu – po tym skandalu Ślązacy się wkurwili, zrezygnowali z usług Warszawy i założyli własne Koleje Śląskie, które obecnie są wiodącym przewoźnikiem kolejowym w regionie. Mógłbym wymieniać więcej przykładów lokalnych, ale nie chcę zanudzać. Sprawa złodziejskiej reprywatyzacji też nie przynosi sympatii stolicy, bo na warszawskie „odszkodowania” przeznaczane są pieniądze z budżetu centralnego. Do tego dochodzi Gazeta Wyborcza, fundacje Sorosa (w 90% z siedzibą w Warszawie), TVN… Cała ta niechęć do Warszawy naturalnym biegiem logicznym przekształcała się na Śląsku w tendencje autonomiczne i separatystyczne (dokładnie tak, jak w Katalonii). Sprawę sprytnie wykorzystał Jerzy Gorzelik i RAŚ, kanalizując tę niechęć do stolicy przez pryzmat historyczny (Gorzelik jest historykiem z ogromną wiedzą). Tego samego (z powodów historycznych) nie można było (na szczęście!) zrobić w innych regionach Polski – mimo, że tam transformacja ustrojowa także zebrała śmiertelne żniwo, a Warszawa nie jest zbyt lubiana. Warszawiak Vienio na kultowej, pierwszej płycie „Molesty” rapował: „Który lamus jakiś problem ma? Niech szuka rozwiązania!”. Autonomiczni Ślązacy właśnie to robią – szukają rozwiązania na problem uprzywilejowania Warszawy kosztem biedniejszej reszty kraju. Śląsk to obecnie jedyny region Polski, gdzie w ogóle można mówić o jakimkolwiek separatyzmie (choć według mnie – są to strachy na lachy).
Po wejściu do Unii Europejskiej – Ślązacy nadzieję zobaczyli w Brukseli, stając się najbardziej prounijnym regionem Polski (ogromne poparcie miała tutaj też Platforma Obywatelska i jej poplecznicy). PO nawet weszła z RAŚ w koalicję w sejmiku wojewódzkim (jak się potem okazało – straciły na tym obie strony). Tendencje separatystyczne rozwijały się na Śląsku bardzo szybko, wydaje mi się, że specjalnie podgrzewały je rządy i media proniemieckie (metodą konia trojańskiego), chcąc maksymalnie osłabić nasz kraj, robiąc z niego bezwładny i uległy rezerwuar taniej siły roboczej dla niemieckich firm. W 2011 roku miał miejsce spis powszechny, gdzie 847 tysięcy osób uznało, że jest narodowości śląskiej (z czego 376 tysięcy podało ją jako jedyną). Był to w dużej mierze wyraz sprzeciwu wobec rządu warszawskiego, który wówczas kradł na potęgę, łamał wszelkie standardy etyczne i w dodatku realizował lewackie reformy. Na Śląsku nastała potężna moda na gadżety regionalne – podobna, jak kilka lat później wybuchła w całej Polsce na artykuły patriotyczne. Swoją drogą – producenci gadżetów patriotycznych powinni zwrócić uwagę na swoją śląską konkurencję. Gadżety śląskie są lekkie, humorzaste i świetnie wykonane jakościowo (np. te ze sklepu „gryfnie”). Te patriotycznie często bywają toporne, zbyt poważne, słabo wykonane, co może wywołać skutek odwrotny do zamierzonego. Ostatnio widziałem koleżkę w bluzie z gumowym, odklejającym się od materiału husarzem na całe plecy – wyglądało to słabo. Na szczęście jakość tych artykułów jest coraz wyższa – rynek ten ruszył z kopyta jakieś 10 lat po śląskim odpowiedniku, ale szybko nadrabia zaległości.
Tendencje separatystyczne najwyższe były na Śląsku w okolicach 2010 roku – gdyby wówczas zorganizować referendum, to mogłoby być różnie. Na szczęście od tego czasu dużo się zmieniło na wielu płaszczyznach. Najbardziej nieszczęśliwi mieszkańcy po prostu wyjechali na zachód. W końcu przestano zamykać kopalnie (dotychczas zamykano średnio 3 rocznie, a od kilku lat nie zlikwidowano żadnej). Dzięki środkom Unijnym mocno wzrosła jakość życia i infrastruktury na Śląsku. W międzyczasie bezrobocie spadło do minimalnych rozmiarów – wypłaty nadal są żenujące, ale przynajmniej nie ma najmniejszych problemów ze znalezieniem pracy za stawkę minimalną (która rośnie szybciej, niż inflacja). Spadła przestępczość, miasta wyładniały. Sieć drogowa jest ewidentnie najlepsza w Polsce, samych skrzyżowań bezkolizyjnych jest chyba więcej, niż w pozostałych miastach wojewódzkich razem wziętych. Wymieniono na nowe niemal wszystkie tramwaje i torowiska (jedna z najdłuższych sieci tramwajowych świata). Paradoksalnie – stało się to dzięki Unii Europejskiej, która zamiast zyskiwać poparcie – zaczęła je na Śląsku tracić. Podobnie jest z sympatią dla Niemiec – mało kto już stawia ten kraj za wzór, co było powszechne jeszcze 10 lat wcześniej. Chodzi głównie o sprawę nachodźców, lewactwa i mieszania się UE w wewnętrzne sprawy – Śląsk to bardzo konserwatywny i „faszystowski” region. Liczba osób, pochodzących z innych kultur jest tutaj bardzo niska – jedyne przypadki to kebaby, trochę studentów i trochę pigmentalnie uposażonych „owoców miłości” kobiecych wycieczek do Afryki, ale jest to łącznie dużo mniej niż 2% populacji. Rząd PO/PSL mocno nagrabił sobie tutaj strzelaniem do protestujących górników. Grupa „separatystyczna” kurczy się obecnie w bardzo szybkim tempie, a na śląskich ulicach zaczynają pojawiać się propolskie akcenty patriotyczne (za które 15 lat wcześniej można nawet było dostać na Śląsku po mordzie – bardzo popularne było zrywanie polskich flag w święta państwowe, teraz tego już nie ma). Swoje zrobił też program 500+. Co by o nim nie mówić – jest on kwintesencją równości, bo wszyscy dostają dokładnie tyle samo, niezależnie od regionu, w którym mieszkają – powoduje to, że już nie każdy ma interes przenosić się do Warszawy, gdzie ceny są wyższe (na Śląsku ceny są prawdopodobnie najniższe w Polsce). Okres rządów PiS to bardzo mocna „patriotyzacja” Śląska – oczywiście nie aż taka, jak w innych regionach Polski, ale postęp jest znaczny. Dlatego – w obecnej sytuacji politycznej nie ma najmniejszych szans na jakąkolwiek demokratyczną separację. Sprawa może się zmienić, gdy do władzy dojdzie ktoś inny. Ślązaków można by podburzyć tak samo, jak Katalończyków – represjami siłowymi. Kaczyński na pewno tego nie zrobi, skoro zostawił w spokoju 100 razy większe zagrożenie, czyli KOD. Dopóki nie zmieni się władza na taką, która naśle na Ślązaków policję z pałami – Polsce i Śląskowi nie grozi żadna separacja. Ze smutkiem niestety czytam internetowe komentarze pełnych testosteronu młodych narodowców, podburzonych przez youtubowych „znawców”, typu: „tępić śląskie robactwo”, „pałować hanysów” itp. Właśnie w ten sposób Polska może się pozbyć Śląska na własne życzenie, identycznie jak to będzie z Katalonią. RAŚ najlepiej zostawić w spokoju, tak jak KOD, a wyginie śmiercią naturalną. Każde tępienie i zwalczanie będzie miało dokładnie odwrotny skutek – tak, jak to miało miejsce z represjonowanymi narodowcami za czasów rządów PO/PSL. Youtubowi „znafcy” niech sobie dadzą spokój z oskarżaniem wszystkich 847 tysięcy zadeklarowanych Ślązaków o bycie niemiecką agenturą, bo to na prawdę jest szkodliwe, a problem jest dużo głębszy, co starałem się tutaj wyjaśnić.
Dosyć dużym paliwem dla konającego RAŚ jest sprawa „polskich obozów koncentracyjnych”, której warszawskie rządy unikają jak ognia. Chodzi o komunistyczne obozy pracy przymusowej, powstałe po wojnie. Nie były to obozy takie, jak hitlerowskie (gdzie często wysyłano ofiary prosto do gazu), ale przymusowe obozy przy dużych zakładach górniczych, gdzie BHP nie istniało, a codziennie ginęły dziesiątki robotników. Głównym takim obozem była „Zgoda” (w Świętochłowicach, naprzeciw szkoły salezjańskiej), ale były też inne, np. w miejscu dzisiejszych marketów Tesco-Selgros-Obi-Media Markt na granicy Chorzowa i Bytomia. Rząd PiS tłumaczy, że to nie były obozy polskie, lecz komunistyczne. To z jednej strony prawda, ale stosując tę retorykę – mimowolnie przyznają, że obozy hitlerowskie nie były niemieckie, tylko nazistowskie, czyli powstaje sprzeczność logiczna, którą próbuje wykorzystać RAŚ. Co roku organizują oni przemarsz autonomistów w miejsce, gdzie był obóz „Zgoda” (tzw. „marsz na Zgodę”). Aby załagodzić napięcie – prezydent Duda powinien w styczniu 2018 udać się na rocznicę „Zgody” i tam wygłosić „przemówienie wyjaśniające” (bez przepraszania, jak Kwaśniewski za Jedwabne), w którym powinien wyjaśnić różnice między obozami nazistowskimi, a komunistycznymi. Nazizm był doktryną typowo niemiecką, a organizatorzy i strażnicy nazistowskich obozów byli Niemcami, więc obozy te można śmiało nazywać niemieckimi. Z kolei obozy na Górnym Śląsku nadzorowane były głównie przez Rosjan i Żydów, a wszelkie związane z nimi rozkazy miały źródła w Moskwie, dlatego niesprawiedliwym jest nazywanie tych obozów „polskimi”. Niby prosta rzecz, ale dotychczas tego nie zrobiono, a odebrałoby to resztki paliwa RAŚ-owi.
Mógłbym pisać o Śląsku jeszcze przez 3 dni bez przerwy, ale nie chcę zanudzać, więc dziękuję wszystkim za uwagę. Śląsk na zawsze pozostanie w Polsce i proszę nie słuchać różnych podjudzaczy w postaci Chojeckiego czy Jabłonolszańskiego, którzy najchętniej wysłaliby tutaj policję z pałami, aby skończyło się, jak w Katalonii. Pewnie jakiś madrycki Paulinio Chojeckinio też twierdził, że wszyscy Katalończycy to zagraniczna agentura i trzeba ich profilaktycznie spałować, a od razu się uspokoją…
RacimiR, 4.10.2017
PS: W odpowiedzi na dział wsparcie w ciągu ostatnich 3 tygodni dostałem 3 wpłaty, ogólnie jest tego niestety coraz mniej (łącznie 209 zł przez prawie cały miesiąc). Tak jak ostatnio – dzięki dla tego samego Krzysztofa i tego samego Romana, stawkę podziękowań uzupełnia pan Marcin.
Chojecki to jakiś paranoik. Wszędzie widzi agentów. Zapytałem kiedyś w IPP o przeszłość Ameryki (że taka protestancka biblijna wolna republika, a zbudowana na ludobójstwie Indian, niewolnictwie Murzynów i wyzyskowi imigrantów). O ile Marian jakoś normalnie odpowiedział to Chojecki od razu że pytanie to bzdura i coś a la propaganda Urbana co to przyczynił się do śmierci Popiełuszki i ogólnie antyamerykańska szczujnia, a potem ban…
Sory że nie na temat. Pozdro z Dąbrowy Górniczej ☺️
od RacimiR: Chojecki najchętniej wszystkich, których nie lubi powsadzałby do więzienia za służbę obcej agenturze, czyli jakieś 99% społeczeństwa 🙂 Ostatnio powiedział, że Korwin-Mikke to największy lewak w całej Polsce 🙂 On nie powinien wypowiadać się na tematy inne, niż religijne.
Od razu się zastrzegam: mnie też irytuje agentomania pastora Chojeckiego.
Ale……
Spójrzmy na historię przynajmniej od sierpnia 1980 roku…….
Ile razy zostaliśmy – przepraszam – WYRUCHANI i oszukani? Samo się zrobiło czy zrobili to AGENCI, którzy doskonale wiedzieli co robią i jak nas podejść? Bolek z Matką Boską w klapie, długopis z JP2, w Szczecinie TW, w Jastrzębiu kapitan SB, „wspaniali” wojownicy podziemnej „S” – Zbyszek i Władek – trzymaliśmy za nich kciuki w mrocznych latach stanu wojennego – i co z tego wynikło? Co się okazało?
Nie chcę się rozpisywać, więc przejdźmy do niedawnych czasów – Adrian – chyba też nas znowu zrobiono w ch…. – piękne przemówienia patriotyczne, ratowanie hostii, pogrzeby wyklętych itp. – i co znowu się okazało….? To samo…..
O co mi chodzi?
A o to, że może warto trochę tej „paranoi”, by znowu nie dać się wyru****ać?
———————————————————————————————-
Jeżeli chodzi o USA……
Oczywiście, że zbrodni było tam co niemiara – nie ma się co oszukiwać.
Proszę mi tylko podać nazwę drugiego takiego kraju do którego miliony ludzi chcą się dostać DOBROWOLNIE i gotowi są zrobić wszystko by pokonać jego granice – do środka!!!
Fascynatów Rosji pytam – jak się nazywa kraj do którego miliony ludzi wywieziono PRZYMUSOWO i gdzie znaleźli tylko cierpienie i śmierć?
I jeszcze jedno: czyich czołgów oczekiwały niedobitki AK w lasach? Rokossowskiego czy Pattona?
od RacimiR: Chojecki to skrajność – agenci oczywiście w Polsce są, ale nie jest to połowa populacji, jak on twierdzi. Zresztą na początku wychwalał Dudę pod niebiosa, dopiero od wakacji zmienił podejście i jeszcze teraz kłamie, że od początku go nie lubił. W Madrycie też jakiś Chojecki stwierdził, że Katalończycy to agenci i narobili sobie bajzlu na całe dekady. Ja ciągle uważam, że sprawa z prezydentem Dudą została zainspirowana przez Kaczyńskiego – jednym ruchem uciął wakacyjne protesty i uwiarygodnił prezydenta, który dotychczas uważany był jako „długopis”. A reformę sądów i tak zrobią, tylko po cichu, rozłożoną w czasie.
Co do USA – teraz mało kto chce tam jechać, poza amerykańskimi latynosami. Kraj wzbogacił się na kapitalizmie, więc ludzie tam jechali, bo można tam było dobrze zarobić, teraz jest coraz gorzej, w dodatku są duże napięcia społeczne. Teraz to chyba do Niemiec czy UK jest więcej chętnych imigrantów, niż do USA.
No i co? Doczekali się tych czołgów czy nie?
A dlaczego były to niedobitki? Nie przypadkiem przez pakt Sikorski-Majski oraz operację burza pod kierunkiem sowietów i aliantów?
Kto najpierw nas wyruchał w 39, wykrwawił a potem sprzedał w Jałcie? Nie czasem alianci do których się tak ciągle pucujemy?
Amerykanie obok angoli to jedni z naszych wrogów i sprawców naszej niedoli, a fascynatom Trumpa doradzam nabrać do niego trochę dystansu gdyż w Ameryce która jest największym światowym zbrodniarzem i terrorystą nie rządzi prezydent tylko FED, i gdyby Trump faktycznie był taki antysystemowy i chciał się FEDowi postawić to już dawno skończyłby jak Kennedy albo Lincoln.
Na świecie buduje się kolejne elektrownie węglowe i cały czas rośnie zapotrzebowanie na węgiel, natomiast my jako górnicza potęga będziemy kupować węgiel od USA. Wytłumaczysz mi jakim cudem jest to dla nas opłacalne jeżeli górnik w USA zarabia 5 razy więcej od polskiego i wydobywa go 7 tysięcy kilometrów stąd?
Siedzimy tutaj na węglu i nikomu nie jest na rękę abyśmy nim dysponowali, ani Niemcom, ani Rosji, ani USA. Węgiel to nasze czarne złoto ale nie zostaniemy drugim Dubajem do puki w Polsce nie rządzą Polacy tylko obcy, obecnie jest to stronnictwo izraelsko-amerykańskie.
Chojecki to szabesgoj, kłamca i lobbysta amerykański. Marian teraz musi się u niego szprzedawać bo w życiu mu nie wyszło a na bramkarza w klubie jest już za stary.
od RacimiR: Ogólnie się zgodzę, ale z węglem jest ten problem, że koszty jego wydobycia w Polsce są gigantyczne, bo jest bardzo głęboko, zazwyczaj niżej niż 1 kilometr, bo za komuny eksploatowano jak najwięcej, bez pomyślunku, przez co uniemożliwiono dotarcie do wielu pokładów, które obecnie są zalane. W USA z kolei węgiel jest płytko, zazwyczaj wydobywają go metodą odkrywkową, wielokrotnie tańszą niż głębinowa. Nawet jak górnik tam zarabia 4 razy tyle, to i tak wydobycie tony węgla w USA wychodzi dużo taniej (i zarazem bezpieczniej, bo odpada znaczna część zagrożenia metanowego i zawałowego). Koszty transportu statkiem to grosze – z USA do Polski wychodzi wielokrotnie taniej, niż koleją z Katowic do Gdańska (jedyny minus to to, że statek płynie miesiąc, ale węgiel to nie jest pieczywo ani pizza, że musi być jak najszybciej dostarczony do klienta).
Co nie zmienia faktu, że na śląski węgiel ostrzą sobie zęby Niemcy, którzy mają w niedalekich planach zamknąć u siebie wszystkie atomówki i zamiast nich zbudować wiele nowych elektrowni węglowych – jednocześnie Polakom kazali nie budować nowych węglówek, bo nieekologiczne, zamiast tego mamy kupować od nich niewydajne i nieprzewidywalne wiatraki, a jak będą niedobory to mamy kupować prąd z niemieckich elektrowni po horrendalnych cenach (oni mają też węgiel u siebie, ale zostawili go sobie na „czarną godzinę”, więc będą próbowali wykupić złoża na Śląsku i importować ten surowiec na potęgę). Mnie najbardziej wkurwia, że w śląskich kopalniach jest mnóstwo metanu, który mógłby być czystym paliwem (gdyby zainwestować w maszyny przetwórcze), a zamiast tego wypuszcza się go bezpowrotnie w powietrze.
Szykują się takie czasy, że słabi szukają silniejszych kolegów, bo jak dupnie, to nie będą mieli w przeciwnym razie żadnych szans. Mamy do wyboru: Niemcy, Rosję albo USA. USA to najmniejsze zło z tego wszystkiego.
Już któryś raz próbuję to wytłumaczyć @maRcin, ale on na samo słowo USA dostaje wścieklizny, która mu odbiera władze umysłowe i zaczyna bredzić: FED, najwięksi zbrodniarze, sprzedali nas, terroryści światowi i takie tam podobne idiotyzmy funkcjonujące wśród lewaków i pacyfistów.
Raczej jest on przypadkiem beznadziejnym….. 🙁
Jeżeli cały świat jest oparty na węglu to prędzej czy później ktoś będzie chciał się dobrać do tego węgla niezależnie od tego jak głęboko się on znajduje. Powiedzenie że potrzeba matka wynalazków jest tutaj jak najbardziej adekwatne, dlatego powinniśmy inwestować w nowoczesne technologie wydobycia.
Słyszałem o technologii podziemnego zgazowania węgla- http://www.cire.pl/item,90968,1,0,0,0,0,0,proba-podziemnego-zgazowania-wegla-w-kopalni-wieczorek.html
To jest kierunek w którym powinniśmy podążać, po coś utrzymujemy te wszystkie polibudy.
od RacimiR: Wydział Górniczy w Gliwicach na polibudzie słynie z tego, że studiują tam ci, którzy nie dali rady dostać się na żaden inny wydział 🙂 A zgazowanie to fajna sprawa, to już chyba przed wojną robiono, a teraz jest na to jakaś polityczna blokada. Węgiel to temat rzeka, tam postkomunistyczne mafie pośredników dorobiły się miliardów.
Radzę ci maRcin – zapuść włosy, weź gitarę i idź pod amerykańską bazę wojskową zaśpiewać „Imagine” Lennona. To bardzo pasuje do twojej dziecinnej wizji polityki. Aha – a potem spróbuj zrobić to samo pod jakąś bazą rosyjską lub chińską. Tylko wcześniej spisz testament. Nara.
A ty zapuść pejsy i kup se jarmułkę bo w Judeopoloni to będą przydatne atrybuty.
Gdzie ja jestem, w gimbazie?
michnikuremek- jesteś na tym blogu jedyną, niekulturalną osobą która pisze emocjonalne komentarze oraz obraża dyskutantów, a potem jeszcze odwraca kota ogonem twierdząc że ktoś tam nie potrafi nic sensownego odpisać i rzekomo tylko obraża. Dlatego pozwolisz że teraz ja ci coś doradzę zarozumiały bucu, jak nie potrafisz nic sensownego wypocić odnośnie tego co napisałem to najlepiej nie pisz nic, a personalnie to się ode mnie odpierdol chamie. Chyba że masz do mnie faktycznie jakiś problem to możemy się spotkać i sobie wyjaśnić kto jest samcem alfa a kto długowłosym hipisem. Nara.
Ja bym chętnie jeszcze poczytał. Pozdrawiam
W hiszpanii nic sie nie zmieni, na pewno rzad w Madrycie nie pozwoli wszelkimi mozliwymi srodkami na oderwanie sie katalonii, kraju baskow ani zadnego innego regionu na oderrwanie sie (nawet moga wyprowadzic wojsko na ulice czemu UE przyklasnie i powie ze to wewnetrza sprawa hiszpanii).
To co sie aktualnie dzieje to tylko chwilowy debiut politykierow autonomicznego rzadu katalonii, beda teraz protesty, moze jakies demonstracje, pochody pikiety ale to ucichnie (cos jak debiut Kodziarstwa u nas 2 lata temu, a teraz kazdy nimi rzyga).
Katalonczycy powrócą do swojego leniwego trybu zycia, leniwego podejscia do pracy (tak dokladnie, to sa poludniowcy i cale zycie bajlando), siesty, srodziemnomorskiej wyzerki, winka, korridy i robieniu hiszpana spasionym hiszpanskim bapsztylom.
O RAS nawet nie oplaca sie pisać – beda zawsze w tym kontekscie pozyteczni idioci nawolujacy do anarchi, moze za kase niemcow/szorosza i na tych wyglupach sie im skonczy.
od RacimiR: Według mnie w Katalonii byłoby tak jak piszesz, gdyby nie to pałowanie policyjne. KOD też pewnie by inaczej wyglądał, gdyby ich spałować – wtedy byliby silniejsi (dlatego lewactwo usilnie próbuje wykreować jakiegoś męczennika – ostatnio forsują na tę rolę Tomasza Piątka). Nasyłanie mundurówki na obywateli zawsze kończy się źle. Katalończycy to południowcy, ale jednak muszą obsługiwać miliony turystów i dbać, żeby nie utonąć w gównie. W Andaluzji i Walencji jest dużo większe bajlando.
To pałowanie było tak idiotycznym błędem, że chyba jednak było celową prowokacją – ktoś w Madrycie chce, żeby to wszystko jebło.
Pomyśl może o jakimś kanale youtube, tekstach w wersji audio. Można puszczać sobie do auta. Leci 30zł ode mnie.
od RacimiR: Mam jakiś uraz do youtuba, wolę klasykę czyli tekst pisany. Może kiedyś, bo teraz nawet czasu nie mam. Dziękówka za 3 dychy.
Podpinam się pod apel o wejście na youtube, nie dość że znacznie zwiększyłby ci się krąg odbiorców, to jeszcze znacznie łatwiej jest nagrać nawet długą audycję niż pisać teksty.
Znam kogoś kto w ciągu dwóch lat z niszowego blogera ledwo wiążącego koniec z końcem stał się można już powiedzieć gwiazdą youtube, a nagrywa tylko audycje, nie pokazuje się prawie wcale. Obecnie ma 4 mln wyświetleń, a tematykę porusza dość ambitną.
Sprawdź portfel BTC, powinno już dojść.
od RacimiR: To jest jakiś pomysł, tylko czasu brak wiecznie. Z pisaniem jest o tyle łatwiej, że można się zastanowić, poprawić, wypieścić. A youtube to na żywca trza jechać. Póki co pracuję nad szablonem, ogólnie trudno mi cokolwiek zrobić bo doba za krótka, a jak znajdę czas to wolę coś napisać nowego, żeby się przypomnieć czytelnikom.
Wielki dzięx za bitcoin grosza. Myślałem, że coś się zepsuło z tym, bo to pierwsza wpłata tamtędy od ponad 5 miesięcy. Myślałem też, że BTC chyli się ku końcowi, obserwując wrześniowe spadki, ale już wszystko wraca do normy.
Gdybym zawsze tyle dostawał wsparcia, co przez ostatni tydzień, to rzucam robotę i przechodzę na zawodowstwo 🙂
Ślązacy to tak naprawdę zgermanizowani Polacy, podobnie zresztą Kaszubi.
od RacimiR: To jest dużo bardziej skomplikowane. Tak jakby powiedzieć, że Polacy to złacinowani Rosjanie.
Na Śląsku są też duże wpływy czeskie, połowa słów w języku śląskim pochodzi z czeskiego, a po niemiecku te słowa brzmią zupełnie inaczej (np. rower = koło). Ja z Czechami normalnie gadam po śląsku, oni do mnie po czesku i w 95% się rozumiemy, to samo ze Słowakami. Gdyby pogadał z nimi mieszkaniec Białegostoku, to pewnie poziom zrozumienia byłby dużo niższy, z 60%. Z drugiej strony ja za cholerę nie potrafię dogadać się z Ukraińcami, a znajomy z Katowic, pochodzący z Zamościa normalnie z nimi gada i wszystko rozumie.
Z kolei z Niemcem bym się na pewno nie dogadał, gdybym w szkole i na kursach nie uczył się niemieckiego.
To ponoć Pan Soros finansuje niepodległość Katalonii, poprzez swoje liczne fundacje.
W moim odczuciu lewackie mediA popierają autonomie Katalonii, ponieważ już są pewne podziału, a puki się nie odbędzie w głosowanie w Hiszpańskim parlamencie nie ma możliwości podziału.
od RacimiR: Niewykluczone, że Soros macza w tym palce, ale bez „żyznej gleby” nic by z tego nie było. W Polsce też Soros próbuje coś tworzyć, a wychodzi z tego tylko kupa śmiechu i same straty filantropa. Witold Gadowski w ostatnim filmiku twierdzi, że chodzi o przewałki finansowe i bank w Andorze, ale tam „bomba” ma wybuchnąć już w 2018 roku, więc Katalonia na pewno nie zdąży do tego czasu umknąć z Hiszpanii, więc wydaje mi się, że to fałszywy trop – gdyby chodziło o banki, to zrobiono by to referendum już kilka lat wcześniej.
Tak czy inaczej – wydaje mi się, że Katalonia jest już dla Hiszpanii stracona przez tą pacyfikację, chyba że zmieni się tam rząd.
ja bym jeszcze dodał jako powód niechęci Ślązaków do Warszawy też to że ciągle tylko świętują przegrane powstanie warszawskie a o naszych trzech wygranych powstaniach śląskich przeciwko niemcom nic nie gadają i jeszcze mają czelność nazywać nas volksdojczami – oni chyba nie rozrózniają inkorporacji od autonomii
Tak samo jak po macoszemu traktowane jest powstanie wielkopolskie, również wygrane, a mające dużo większą skalę niż powstanie warszawskie. To z kolei mnie wkurwia, bo ja mam korzenie na terenach, które gdyby nie powstanie byłyby między wojnami w Niemczech, a moja rodzina brała w tym powstaniu udział.
Witam Panie RacimiRze, z racji tego że jest Pan również kibicem, chciałbym się odnieść do słów Pana Macieja Szczęsnego, które niedawno miały miejsce w wywiadzie udzielonym dla telewizji ( a jakże by inaczej) TVN, w odniesieniu do incydentu z udziałem piłkarzy Legii poturbowanych przez własnych „kibiców”, które to zachowanie Pan Maciej z rozbrajającą szczerością porównał do zachowania Żołnierzy Wyklętych i poznać Twoje zdanie na ten temat? Rozumiem że w czasach świetlności Pana M. wykształcenie nie szło w parze z rozumem w środowiskach piłkarskich (z małymi wyjątkami), jednak czasy się zmieniły a Pan Maciej miał sporo czasu na nadrobienie zaległości z zakresu podstawowej wiedzy historycznej na ten temat . Poza tym pieniędzy, jak sądzę mu nie brakuje, żeby gadać takie bzdury za niemieckie srebrniki, chyba że faktycznie Pan M. szczyt swoich możliwości intelektualnych osiągnął na etapie łapania piłki oburącz? Co do samego artykułu, przekaz i treść jak zawsze na najwyższym poziomie, natomiast obłuda i zakłamanie środowisk lewackich, oraz idei jakie im przyświecają sięgnęła dna a w zasadzie po raz kolejny pokazała swe prawdziwe oblicze i udowodniła o co w tym wszystkim naprawdę chodzi. I tu jeszcze ukłon w stronę Cezarego Pazury, za wzniecenie skowytu wśród tych „poprawnych politycznie” idiotów. Pozdrawiam Serdecznie z Łodzi.
od RacimiR: Nie widziałem wywiadu Szczęsnego, więc trudno mi powiedzieć. On zawsze był niezbyt mądry, zresztą ponoć jest w konflikcie z własnym synem. Bicie piłkarzy uważam za skandaliczne zachowanie, bo to nie ich wina, że nie potrafią grać. Legia mogła pozostawić Nikolicia, Ofoe i innych, a nie sprzedawać ich za czapkę śliwek i na ich miejsce sprowadzić totalnych drewniaków. Winni są działacze i skauci – z takim budżetem Legia powinna spokojnie co roku grać w lidze mistrzów. Czeskie kluby regularnie tam grają przy wielokrotnie mniejszych budżetach.
Bicie piłkarzy jest dosyć popularne na Bałkanach, w Grecji, Turcji, na Cyprze. Natomiast w Polsce jest to patologia, zasługująca na najwyższe potępienie.
Pazurę zawsze lubiłem, świetny aktor, choć dawno w niczym dobrym nie zagrał (ogólnie mało dobrych filmów ostatnio w Polsce jest kręconych, chyba tylko Smarzowski trzyma poziom). Podobnie Janusz Rewiński – też otwarcie mówi o swoich konserwatywnych poglądach, wszyscy znają go głównie z „Kilera”, ale według mnie rolę życia zagrał w 4 odcinku „Zmienników” 😀
Rewiński najbardziej mi się podobał w „Yyyreek kosmiczna nominacja”. Ale i tak za najlepszego polskiego aktora uważam Lindę. Potrafi genialnie zagrać nawet jeżeli film jest żenująco słaby, np. „Quo Vadis” lub „Haker”.
od RacimiR: Ten yyyrek ma kosmicznie wysoką ocenę na filmwebie 😉
Są dwa rodzaje złych filmów. „po prostu złe” (np. niesamowicie nudne) i „tak złe, że aż dobre”. „Yyyreek” należy do tej drugiej kategorii, podobnie jak „Plan 9 z kosmosu”. Polecam 🙂
od RacimiR: Mój ulubiony z drugiej kategorii to „Węże w samolocie” 😀 Tylko trzeba odpowiednio do niego podejść, że to jest komedia i parodia, a nie thriller.
Koniecznie obejrzę 🙂 oglądanie filmów na jedną gwiazdkę to moje hobby, nieco odłożone na bok z braku czasu.
Byłem pewny że największe poparcie dla Raś jest w Katowicach
od RacimiR: Na pewno nie w Katowicach, bo tam większość mieszkańców to ludzie przyjezdni. Według mnie RAŚ ma najwięcej poparcia w okolicach Rybnika (tzw. ROW) oraz w miastach jak Ruda Śląska, Chorzów, Świętochłowice, Siemianowice i Piekary.
Poparcie dla RAŚ jest obecnie żenująco niskie, więc najlepiej ich zostawić w spokoju jak KOD. W przyszłym roku wybory samorządowe to sami zobaczymy, ile dostaną.
Warto wspomnieć na ostatni sondaż z lipca 2017 kiedy to przeciwników niepodległości było 49 % a zwolenników tylko 41 %. Gdyby nie to pałowanie czyli iście frankistowskie metody to już inaczej mogłoby to wyglądać. Moim zdaniem rząd w Madrycie powinien stać na stanowisku że referendum jest nielegalne ale nie pałować bądź co bądź (jeszcze) własnych obywateli. Wtedy skończyłoby się jest duża szansa że skończyłoby się podobnie jak w Szkocji czyli minimalnie zwyciężyliby przeciwnicy niepodległości a problem sam by się rozwiązał. Natomiast teraz gdyby już taki sondaż po referendum przeprowadzić to pewnie jest teraz około 70 % zwolenników niepodległości, pewnie nawet wiele osób którzy dotychczas byli przeciwnikami niepodległości to w referendum zagłosowali za niepodległością jako wyraz protestu przeciwko władzom hiszpańskim (wszakże obywatele często głosują w emocjach) nie mówiąc już o tym że osoby wahające się już nagle przestały się wahać i wiedzą co teraz popierać.
Ja obawiam się jednej rzeczy a mianowicie tego że w Katalonii może wybuchnąć nawet wojna domowa a przynajmniej jakieś poważne zamieszki i chaos. Bo teraz są już tylko dwa scenariusze: albo Katalonia będzie niepodległa albo będzie sprawa załatwiona siłą.
od RacimiR: Tak właśnie będzie, albo anarchia, albo niepodległość. Madryt tym pałowaniem zrobił najgorsze, co mógł zrobić. Przypomina mi to pacyfikację kopalni Wujek – też było to niepotrzebne, idiotyczne i do dzisiaj komunie odbija się czkawką.
PS: 5 listopada ma się odbyć referendum choć tylko sondażowe czyli nieoficjalne o możliwej niepodległości Kraju Basków.
Jak ktos juz wspomnial powyzej, to Soros od 2014 r bardzo aktywnie dziala przy wladzach Katalonii. Ma on ogromne doswiadczenie w tej materii, wspominajac chocby arabska wiosne lub wolnosc ukrainska(u nas tak mialo byc 16 grudnia 2016, ale nie wyszło).
Jeszcze 10 lat temu w Katalonii za niepodlegloscia bylo 12% ludnosc.
Drugim aspektem jest brak reakcji Jewropejsatych.
Po trzecie- zakrwawiony czlowiek odruchowo wytrze sie z krwi- a ta pani pozuje jak dziewczynka z Syrii filmowana tak naprawde w Egipcie.
Czy moze byc tak, ze to jakies obce sluzby palowaly ludzi? Przypomnijcie sobie Ukraine.
Jak juz rozbiora ta Hiszpanie, to zgadnijcie, kto bedzie chcial tam rzadzic najbardziej?
Mnie sie to wydaje zbyt grubymi nicmi szyte.
od RacimiR: Są rózne teorie ale nie da się ich potwierdzić. Soros i europejsaci to jedna klika. Nie każdy ociera się z krwi, to nie jest odruch. Ja kilka razy miałem nos złamany i nie wycierałem tego, żeby nie pobrudzić ubrania. Zresztą w necie jest mnóstwo filmów z brutalnego pałowania, więc po co mieli podstawiać babę zakrwawioną. Wiadomo, że to było inspirowane odgórnie, ale Katalonia to beczka prochu.
Racimir, wybacz, ale nie wytarcie krwi przez ubiór 🙂
chyba że miałeś drogie ubranie. Zauwaz że w necie jest wszędzie ta sama kobieta i jeszcze jeden facet. Jestes człowiekiem myslacym. I bardzo lubię Twoje wpisy. Czekam zawsze na nowy artykuł.
Trzeba się zastanowić,i porównać zniszczenie Jugosławii i w jaki sposób powstało Kosowo bez żadnego referendum! A z przykrością stwierdzam, że Wojska Polskie zostały wciągnięte poprzez NATO w wiele tzw. misji pokojowych_czytaj wojen. Taka teraz nowomowa. Nasze wojsko hanbi swoja historię wraz że zbrodniarzami anglo żydowskimi.
od RacimiR: Jeżeli rana jest otwarta, to po co wycierać, ryzykować jakieś zakażenie i się dodatkowo brudzić, skoro za chwilę znów będzie cała gęba we krwi? Nawet w przepisach pierwszej pomocy jest, żeby krwotok zatamować czymś jałowym, a nie wycierać rękawem. Sugerujesz, że zastosowano metodę „na Aylana Kurdiego”, mógłbym się nawet zgodzić gdyby nie to, że dodatkowo mamy do dyspozycji mnóstwo filmów, gdzie widać, jak policja się zachowuje – tylu aktorów by raczej nie zebrali. Zbyt duże to było, żeby mogło być wyreżyserowane, a to nie koniec bo w Katalonii ciągle są protesty w ilości 100xKOD, dzisiaj jeszcze była jakaś draka z trybunałem w Madrycie, który odwołał obrady, bo bał się, że premier Katalonii jednostronnie ogłosi niepodległość. Dodatkowo trzeba wziąć pod uwagę fakt, że sprawa kompletnie nie jest na rękę Sorosowi, bo on jest po stronie „faszystów” z Madrytu (tak jak UE przez niego sterowana), więc to raczej nie jego sprawka – zresztą milczenie mediów i NGO Sorosa mówi same za siebie.
Co do Kosowa i innych misji „pokojowych” z czasów SLD i prezydenta Stolzmana to pełna zgoda. Kosovo je Srbija!
Racimir, czyli Soros jest po obydwóch stronach. Więc widzisz sam, w czyim jest to interesie. I zgodzę się z Tobą. Kosovo je Srbija.
Ps. Nie chodzilo mi o A. Kurdiego. Była również dziewczynka ok. 7 lat filmowana w Egipcie, a cały świat pokazywał że ona przeszła piekło w Syrii.
od RacimiR: Nie wydaje mi się, żeby Soros był po stronie Katalończyków. Bez sensu, żeby bił się sam ze sobą – chyba, że na starość zamienił się w Nerona i chce podpalić własne imperium.
Aylan, dziewczynka z Egiptu, wiewiórka, Frasyniuk – wiadomo o co chodzi. W Katalonii jest inaczej – to nie jest medialna gównoafera kręcona na podstawie jednego zdjęcia z zakrwawioną babą, tylko materiałów jest cały ogrom.
Tu jest wręcz odwrotnie – zdjęć i filmów są tysiące, a media pokazywały je tylko przez jeden dzień, a potem nastała zmowa milczenia.
Ps. Nie chodzilo mi o A. Kurdiego. Była również dziewczynka ok. 7 lat filmowana w Egipcie, a cały świat pokazywał że ona przeszła piekło w Syrii.
Może Katalonia to jakieś inne lewactwo, którego Soros nie kontroluje?
do RacimiR: To że hiszpański TK odwołał obrady katalońskiego parlamentu to nic nie znaczy i według mnie posiedzenie się odbędzie i prawdopodobnie zostanie ogłoszona niepodległość. Referendum też teoretycznie odwołał a i tak wiadomo co wyszło. Bardziej mi to wygląda na akt propagandowy.
Żal mi tego psa z pierwszego filmu…. On naprawdę nie rozumie dlaczego jego pana przewrócono na ziemię…. 🙁
Jednak uważam że Sorosowi jest na rękę rozbicie UE, łatwiej mu będzie sterować pojedynczymi Narodami czy nawet małymi regionami niż całym Euro-kołchozem. Nie ulega wątpliwości że ma duży wpływ na obecną politykę EU, jednak nie taki jak by chciał. ( w końcu centralno-wschodnia flanka się buntuje :D)
Jeśli UE się rozpadnie a w końcu się tak stanie. Ciężej będzie sterować dużymi krajami np. Hiszpanią, niż podzielonym wewnętrznie krajem mającym problemy. Soros to jednak genialny strateg, szachista, zawsze planuje do przodu i rozważa kilka scenariuszy. Świadczy o tym fakt tworu jakim jest EU w obecnym stanie. Przecież jak by ktoś opisał 30 lat temu, że takie rzeczy będą miały miejsce w Europie ( napływ setek tysięcy ludzi, bez jakiejkolwiek weryfikacji) , nikt by nie uwierzył. Niestety dla Sorosa ten twór umiera, a on chce jak najbardziej skłócić podzielić aby mieć później łatwiej.
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/las-vegas-kolejna-dramatyczna-krwawa-operacja-falszywej-flagi-dla-super-naiwnych-gojow-2017-10
Czy możliwe jest że zamach w Las Vegas to fałszywa flaga ? Wiem że lewacy wykorzystują takie zamachy aby odebrać broń zwykłym obywatelom. Tylko że obecnie prezydentem USA jest Trump który jest zwolennikiem posiadania legalnej broni więc czemu miałaby być fałszywa flaga za czasów tego prezydenta ?
od RacimiR: Niewykluczone, a fałszywa flaga, żeby nie było na anty-pistoletowych lewaków.
W Katalonii przed referendum nastąpiło cudowne rozmnożenie wszelakich organizacji niepodległościowych finansowanych przez Sorosa. Na to też trzeba zwracać uwagę. Może chodzi o rozwalenie Hiszpanii żeby tzw. uchodźcy mieli już w pełni otwarty dostęp do Europy.
od RacimiR: To brzmi logicznie i może tak być. Soros teraz natarczywie szuka nowego szlaku przerzutowego dla nachodźców, odkąd Włosi przestali przyjmować wszystkich chętnych.
Gwoli ścisłości, Franco nie spałowałby jednych i drugich, tylko zatrudnił Luftwafe do zbombardowania zarówno Madrytu jak i Barcelony (taki z niego był patriota, że zatrudniał obce wojska przeciwko własnym obywatelom; Borysowi Budce i TW Znakowi jeszcze wiele brakuje do Franco).
od RacimiR: Ja miałem na myśli tego powojennego Franco. A ten „wojenny” pewnie by tak zrobił.
Franco miał do wyboru: albo Hitler, albo Stalin. Wybrał Hitlera, przegnał komunistów, a potem Hitlera zrobił w konia przez całą wojnę wymyślając coraz to nowe powody, by nie przystąpić do niej w sojuszu z Adolfem.
Niestety – ogłupieni czerwoną propagandą Hiszpanie nie chcą przyjąć do wiadomości, że Franco uratował im d*py przed komunizmem i trzymał Hiszpanię z dala od 2WŚ.
od RacimiR: Franco nie miał za bardzo wyboru, skoro 3 lata przed wojną w Hiszpanii wybuchła potężna rebelia komunistyczna, wspierana militarnie przez ZSRR.
Oczywiście. Stalin też nie miał wyboru, musiał mordować miliony, bo przecież była wojna i roiło się od wrogów ludu. Nie można było sobie pozwolić na skrupuły.
Miło czytać, że Śląsk jest obecnie propolski. Ja mieszkałem przez jakiś czas na Śląsku, chodziłem tam do podstawówki, to było za Jaruzelskiego. Wtedy nawet dzieci były zafascynowane Hitlerem (co podejrzewam było echem nastawienia ich rodziców), a rodowici Ślązacy prześcigali się w wyszukiwaniu dziadków w Wehrmachcie. Dziadek w Wehrmachcie był nie tylko powodem do dumy, ale umożliwiał wyjazd do raju, czyli do RFN. Ja, jako gorol, byłem cholernie nielubiany (mimo, że z Warszawą ani tym bardziej Sosnowcem nie miałem nic wspólnego).
A co do humorzastych regionalnych gadżetów – humor, nawet rubaszny, przejdzie w patriotyźmie lokalnym, bo to można traktować jako folklor – kaszubskie gadżety też są z mocnym przymrużeniem oka. Ale to jakoś nie przechodzi w patriotyźmie ogólnopolskim. POprzednia ekipa nawet próbowała, zrobiła akcję „Orzeł może”, ale to nie chwyciło. Dlatego dzisiejsi twórcy gadżetów patriotycznych idą raczej w patos, a jak już jest jakiś humor, to raczej ostrożny (np. koszulka z Chrobrym i podpisem „Bolek z którego jesteśmy dumni”).
Na koniec taka refleksja – śląskie miasta wyładniały po części niestety dlatego, że przemysł podupadł. Jak ja tam mieszkałem, to okna trzeba było myć co tydzień. Teraz pewnie rzadziej, bo mniej sadzy unosi się w powietrzu. No niestety, nie można mieć wszystkiego.
od RacimiR: Patriotyczne gadżety też mogą być humorzaste, oczywiście nie można wpadać w skrajność jak orzeł z czekolady, bo to nie było nawet śmieszne. Mogłaby być. np koszulka z napisem „w Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie”, jakiś piękny krajobraz i flaga Polski. Lekkie, wesołe i patriotyczne (gdybym dłużej pomyślał, to pewnie coś lepszego bym wymyślił).
Co do powietrza to już jest całkiem niezłe, bez porównania z tym co w Krakowie. Huty poznikały, okolice GOP to ogromne lasy z każdej strony, w dodatku region leży na wyżynie, więc mocno wieje (odwrotność Krakowa, który leży w kotlinie i cały syf unosi się tuż nad ziemią).
Miasta wyładniały dzięki inwestycjom – tu nawet nie chodzi o czystość, ale o drogi, chodniki, place zabaw itp.
Przy okazji hiszpańskich klimatów chciałem zapodać ciekawostkę- kojarzy ktoś tę melodię?
https://www.youtube.com/watch?v=2wRqbwHS4Hs
Kolejnym krajem po Hiszpanii będą Niemcy, słusznie zauważyłeś w poprzednim tekście że słabe i podzielone Niemcy to idealna sytuacja dla Polski, natomiast zwycięstwo frakcji makreli = dalszy pro imigracyjny kurs = prawo łączenia rodzin = koniec Niemiec. Powinniśmy oficjalnie popierać politykę makreli klepiąc ją po plecach, równocześnie stawiając zasieki i wojsko na Odrze i Nysie.
Nie trzeba być ze Śląska żeby stwierdzić fakt że RAŚ to ukryta opcja niemiecka, a Gorzelik to gorol z Przemyśla który wysługuje się Niemcom za pieniądze, oraz buduje kapitał polityczny na słusznej frustracji Ślązaków. Koalicja z PO mówi sama za siebie na temat tego co to jest za towarzystwo i jaka to niby alternatywa dla Śląska.
Oderwanie Śląska na szczęście nie grozi dzięki władzy ludowej która zawczasu przewidziała taki scenariusz i stąd taki a nie inny, współczesny podział administracyjny w ramach którego na Śląsku obecnie leży Sosnowiec, Jaworzno i Częstochowa a Lubliniec, Kędzierzyn i Opole to już nie jest Śląsk.
od RacimiR: Piosenkę oczywiście kojarzy, choć ostatnio kojarzy mi się z KODem, bo tam to w kółko puszczają (choć Kaczmarski był raczej prawicowy i pewnie gdyby żył, to by im nie pozwolił używać jego twórczości w antypolskich celach).
RAŚ był proniemiecki na początku, teraz to właściwie nie wiadomo, czego oni w ogóle chcą, ich poparcie spadło do minimum, w nadchodzących wyborach dostaną pewnie z 1%.
A Niemcy albo się rozlecą na mniejsze kraje, albo islam utrzyma ich w ryzach i będzie wielki kalifat germański.
PS. Wykorzystywanie obozów na zgodzie do anty polskiej propagandy i nazywanie ich polskimi to już nawet nie jest skurwysyństwo, a ja nie znam nawet dostatecznie obelżywych epitetów na określenie takiego postępowania. Jeżeli piekło istnieje to wierzę że jest tam już naszykowane osobne miejsce dla autorów tych kłamstw z gorzelikiem na czele.
Kaszubów też Niemce podjudzają, na szczęście tam mają znikome poparcie. Mimo, że kilkaset tysięcy Kaszubów mówi w domach po kaszubsku, tylko kilka tysięcy zadeklarowało kaszubską narodowość a nie polską.
Pejsbuk też miesza w Polsce, robiąc wersje śląską i kaszubską, a np. góralskiej już nie.
od RacimiR: Tu chyba chodzi o popyt. Ja mam androida po Śląsku w Samsungu, nawet nie trzeba było nic ściągać, po prostu się wybiera z menu język- „Polish (Silesian)” , innych gwar „polskojęzycznych” tam nie ma.
A co Cię właściwie skłoniło do tego ustawienia, zamiast normalnego polskiego? Pytam z autentycznej ciekawości, bo fenomen popytu na gwarowe wersje oprogramowania nie jest dla mnie zrozumiały. A chciałbym zrozumieć.
Tym bardziej, że w dla innych krajów niż Polska takich gwarowych wersji nie ma, nawet w Niemczech czy we Francji, gdzie dialekty bardzo różnią się między sobą, więc popyt teoretycznie by był (a także siła nabywcza). Wyjątkiem jest Norwegia, ale tam po prostu są dwa standardy literackie języka.
od RacimiR: Miałem tak ustawione przez tydzień, żeby się pochwalić znajomym i żeby zabić nudę. Bawiły mnie ikonki „klang”, „taszenlampa”, „nasztalowania”, „internec” itp. Teraz mam ustawiony normalny polski.
Niemieckie w moim samsungu są 3, francuskie dwa, ale te odmiany dotyczą różnych krajów (Niemcy, Austria i dwa szwajcarskie – niemiecki i francuski). Gwar faktycznie nie ma żadnych. Może gdyby kupić telefon w innym kraju to byłoby inaczej? Bez sensu, żeby zaśmiecać pamięć gwarami z innych krajów. Jak będę gdzieś za granicą to sprawdzę z ciekawości.
A czy Pejsbuka da się nastawić na np. Tyrolski, Toskański albo Pikardyjski? (nie mam jak sprawdzić, bo nie używam)
od RacimiR: W Polsce nie, być może z tyrolskiego IP by coś było.
Możliwa jest też opcja pośrednia, kilka landów się odłączy a na pozostałych będzie kalifat.
Proniemieckość nie musi polegać na jawnym wielbieniu Niemiec, może to być działalność dywersyjna której celem jest osłabienie państwa polskiego na tym terenie. Z tym, że zazwyczaj od tego się zaczyna, a dopiero potem się ujawnia mocodawcę, RAŚ widocznie robi nie po kolei.
Na przykładzie sytuacji w Katalonii widać do czego mogłaby doprowadzić jeśli powstałaby jedna, armia europejska. Zapewne służyłaby to tłumienia niewygodnych protestów zwłaszcza w tak niewygodnych krajach jak Polska. Podobnie jest z ustawą 1066. Katalońska policja nie chciała tłuc własnego narodu to zrobiła to hiszpańska policja przysłana z reszty Hiszpanii która już nie miała wyrzutów sumienia aby tego nie robić. Podobnie mogłoby być w Polsce. Polska policja musi stłumić niewygodne dla niektórych krajów protesty, polskich policjantów rusza sumienie więc na mocy tejże ustawy przysyłane są obce siły policyjne które już bez ograniczeń robią co chcą z Polakami.
A teraz wyobraźmy sobie, że owa policja składa się z sympatycznych, młodych brodaczy, którzy tysiącami zasiedlają nasz kontynent. Ja podejrzewam, że to jest właśnie główny cel sprowadzania tej dziczy. Oni nie tylko nie będą mieli najmniejszych skrupułów, ale raczej będą czerpać przyjemność z katowania i mordowania niewiernych. Niemcy mają doświadczenie w tworzeniu takich jednostek morderców….
Kilka słów ode mnie odnośnie kwestii śląskiej i Kataloni.
Śląsk
Urodziłem się i mieszkałem do 19 roku życia w Bielsku-Białej, potem przez 5 lat studiowałem w Gliwiach by od 13 lat pracować w Warszawie. W rodzinnych stronach jestem co 2-3 tygodnie. Sprawę autonomii / niepodległości śląska też nie uważam za realna. Jak mieszkałem w B-B to 90% osób tego miasta i okolic nie lubi (nie lubiało) ślazaków nazywając ich „hanysami”. Powody niechęci to podobnie jak w przypadku niechęci ślązaków wobec warszawiaków sprawy ekonomiczne/historyczne. Ślązacy byli bardziej zamożni w związku z praca na kopalni, wykupywali ziemie i działki w górach (ojcowizne górali) na domki weekendowo-wakacyjne. Zapychając drogi Żywca, Bielska, Wisly itp w niedzielne popołudnia. Lobby górnicze na śląsku było dosyć mocne i potrafiło forsować swoje pomysły, do tej pory starsi kibice BKSu pamiętają dlaczego ta druzyna 2 razy nie awansowała do 1 ligi (kosztem GKS Tychy i GKS Katowice). Kibice BKSu sympatyzowali z Legia i Zaglebiem, nie jako na złość lobby śląskiemu. W każdym razie wydaje mi się ze antypatia ślązaków jest do warszawy w taki sam sposób jak antypatia podbeskidzia do śląska i wynika ona bardziej z czasów komunizmu, który generował ubóstwo oraz korupcje i problemy z tym związane. Można powiedzieć ze to problemy które sa rodzinie, w jednej rodzinie – i na szczęście potrafimy sie dogadać i wybaczyć i pogodzić
Inna sprawa ze Rosja i Niemcy chciałyby wykorzystać kwestie śląską, Polacy którzy nastawiają pozostała cześć Polski przeciwko Śląskowi to albo robią to z premedytacja, inspirowane przez obcą agenturę albo z braku wiedzy/głupoty. Jest to dobry papierek lakmusowy który pokazuje kto jest z nami i ma poukładane pod sufitem, albo podszywa sie pod prawaka i uprawia dywersje albo jest po prostu idiotą.
Katalonia.
Tutaj troche będe teoretyzował i spekulował, ale co mi tam.
Najlepiej zadać sobie pytanie kto najwięcej skorzysta na rozpadzie Kataloni. Wydaje mi się, że są dwie opcje. Pierwsza to Wlk. Brytania – której może zależeć na osłabieniu UE i pozycji negocjacyjnej w sprawie Brexitu.
Druga opcja to też Wlk Brytania a dokładnie „city” – rozpad potencjalnie zagraża południu Francji po drugiej stronie Pirenejów stwarza problemy z północnymi Włochami, w Belgii czy w Bawarii czy Bretanii. Jeśli Katalonia uzyska więcej autonomii to w ślad za nią pójdą inne regiony na zachodzie Europy. UE to moloch na glinianych nogach i wydaje mi się że decyzja zapadła żeby zachodnia Europa upadła. Upadek ma być spektakularny. „Uchodźcy”, problemy z euro na południu, brexit, rozpad dzielnicowy, zadluzenie we Fra-ITL,ESP itp. Jak do tego dojdzie cykliczny kryzys finansowy to może doprowadzić do rozruchów imigrant vs tubylec, Katalończyk vs Hiszpan , Grek vs Niemiec itp. W sumie to nawet nie będzie wiadomo kto przeciwko komu, tak jak w Syrii w sumie to nie wiadomo ktoś jest po czyjej stronie i z kim walczy. Bedzie totalny haos. Marksizm dąży do tego żeby na zgliszczach zbudować nowy porządek od Gibraltaru po Władywostok pod czerwona flaga.
od RacimiR: W Bielsku i okolicach lepiej się nie przyznawać, że się jest ze Śląska, to samo w Wiśle, Ustroniu – mimo, że 80% turystów to Ślązacy. Wiele razy odczułem tam niechęć, chociaż nie jestem politykiem, ani górnikiem… Mają dużo pretensji, w sumie nie wiem czemu, bo to jeden z najbogatszych regionów Polski – stopa życiowa jest w B-B porównywalna do najbogatszych miast Śląska (Katowic, Gliwic, Tychów) i wyższa, niż w pozostałej części województwa (nie mówiąc o reszcie kraju).
Te animozje które opisujesz Ślązaków do Warszawki, są niemal identyczne jak Poznaniaków. Rodowici Poznaniacy też żywią dużą niechęć do Warszawy i mówią, że gdyby im Warszawa nie odbierała jakichś mitycznych pieniędzy, to Wielkopolska byłaby dzisiaj pewnie drugą Szwajcarią, co jest bzdurą. Po drugiej wojnie światowej rzeczywiście Poznań się uchował bez większych zniszczeń, a Warszawa była bardzo zrujnowana. Wtedy rzeczywiście szły z Wielkopolski, Śląska i innych rejonów kraju ogromne pieniądze na odbudowę stolicy. I tak w mentalności ludzi zostało do czasów współczesnych.
Nie tylko w Katalonii, ale też i w Polsce były tendencje separatystyczne. Kazimierz I Odnowiciel przy pomocy posiłków ruskich, dwa razy musiał zbrojnie przywracać władzę Polski nad Mazowszem. Władysław Łokietek który z trudem zjednoczył dwie dzielnice miał problem z Krakowem. Stefan Batory znowu bogaty Gdańsk musiał siłą przywracać do posłuszeństwa.
Największym problemem są zbyt duże różnice między regionami. Podobnie rozpadła się Jugosławia, gdzie dwie najbogatsze republiki – Słowenia i Chorwacja, nie chciały łożyć pieniędzy na biedniejsze Kosowo, Bośnię, czy Macedonię. A takiego przywódcy, o takim autorytecie jak marszałek Tito nie było, który by ich trzymał wszystkich za mordę.
Gdyby nie wybuchła II wojna światowa, to w latach 40-tych ubiegłego wieku II Rzeczpospolita mogłaby się rozpaść pod wpływem mniejszości etnicznych zamieszkujących Polskę i ogromnymi różnicami regionalnymi. Chłopi w Wielkopolsce mieszkali w murowanych domach, umieli czytać i pisać w dwóch językach (analfabetyzm w Wielkopolsce prawie nie występował). Podobnie rzecz się miała na górnym Śląsku i pomorzu gdańskim. Najgorzej było na wschodnich terenach w okolicach Pińska, gdzie była bieda z nędzą i można było spotkać nawet kurne chaty. Analfabetów nie umiejących czytać i pisać było w tamtych rejonach nawet 40% populacji.
Tutaj macie filmik który przygotował Jack Caleib, mówi o RAŚ i nowej „partii śląskiej” na którego czele stoi osobnik o ukraińskim pochodzeniu:
https://www.youtube.com/watch?v=7S4CUfXHk6o
od RacimiR: Ten Caleib nie wiem dlaczego, ale przypomina mi Zbigniewa Stonogę połączonego z Jabłonowskim, gościu dużo improwizuje i gada sporo prymitywnych głupot. On chyba nawet nie wie, że już teraz RAŚ ma kilka osób w sejmiku, bo mówi o tym w potencjalnym czasie przyszłym. Ta partia regionalna to fuzja dwóch – RAŚ i Związku Górnośląskiego, czyli na pewno nic nowego. Co by o Gorzeliku nie mówić (nie lubię go), być może jest agentem, ale na pewno nie jest Ukraińcem.
http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/zachodnie-media-sa-zdegustowane-masowymi-modlami-polakow-w-akcji-rozaniec-do-granic
Środowiskom lewackim nie podoba się że Polacy demonstrują swoją wiarę chrześcijańską. Analogicznie gdy muzułmanie blokując miasto modlą się w stronę Mekki to nie ma oburzenia, wręcz przeciwnie.
od RacimiR: Klasyczna hipokryzja lewaków. Przypomina mi się coroczna akcja „one billion rising”, gdzie feministki robią układy taneczne, co niby ma zmniejszać przemoc wobec kobiet – to jest dla nich super fajne, a grupowe modlitwy to już obciach i wstyd przed światem.
Jak to mawiała moja świętej pamięci babcia – umaczać miotłę w gównie i lać tych hipokrytów.
Nie chcę się wtrącać, ale autor notki sugeruje że media zachodnie przeprowadzają zmasowaną krytykę, na podstawie jednego słowa w którymś z nagłówków. Równie dobrze mogło się ono pojawić, bo redaktor nie wymyślił innego
od RacimiR: To prawda, media są powściągliwe, ale wystarczy poczytać komentarze lewaków o tej różańcowej akcji – mnóstwo pogardy.
Gdyby na polskich ulicach pojawili się masowo brodaci dżentelmeni i zaczęli wypinać d**** wyjąc przy tym przeraźliwie z tych ich kominów – lewacy byliby zachwyceni. I piszę to jako osoba, która nie jest fanem takich akcji różańcowych. Tylko, że ja wiem, że jeżeli tych różańcowych przepędzimy z ulic to na ich miejsce przyjdą brodacze. A oni już przepędzić się nie pozwolą.
Po prostu wolę ludzi z różańcami w ręku niż facetów z maczetami w dłoniach.
od RacimiR: Ja też nie jestem fanem różańca, ale w ogóle mi ta akcja nie przeszkadza. Luzie masowo wchodzili np. na Giewont, żeby się pomodlić na szczycie. Lepsze to, niż urżnąć się w trupa na Zbawixie.
Z tego co zaobserwowałem, to ta akcja różańcowa odbyła się WBREW Episkopatowi…… Była organizowana oddolnie i wynika z niej, że ok. milion katolików zrozumiało, że granice Polski są zagrożone…..
A przez kogo?
Raczej nie (na razie) przez armie: Rosyjską, Białoruską czy Niemiecką – tylko przez islamską dzicz z Afryki i Bliskiego Wschodu.
Dzicz tą chce wprowadzić (tzw. „korytarze humanitarne”) lojalny wobec papieża-komunisty… Episkopat Polski, którego frontmenami są biskupi Nycz, Gądecki , Pieronek i kapelani TVN…..
„Ujrzyjmy w uchodźcach twarz Chrystusa”, „kto nie przyjmuje uchodźców nie będzie zbawiony”, „Polacy też byli uchodźcami” i takie podobne idiotyzmy wypowiadane przez panów w purpurach…..
Milion polskich katolików powiedziało NIE, bo jak inaczej rozumieć odmawianie różańca na GRANICACH Polski?
Może to dobry znak? Może idzie jakaś odnowa od dołu?
Daj Panie Boże – przepędź komunistów z Watykanu!!!!
Nic dodać, nic ująć Racimirze. Mój śp. kolega mieszkający w Rybniku (kibic ROW, sympatyk piłki nożnej i żużla) choć był nastawiony raczej propolsko, to w naszych rozmowach zawsze twierdził, że wodą na młyn dla zwolenników autonomii jest właśnie nieudolność rządu w Warszawie, marnotrawstwo publicznych środków, ogólne warcholstwo polityków. Choć nigdy nie było między nami niechęci to spieraliśmy się w pewnych drażliwych kwestiach (tak po prawdzie, czasem ciężko było nie przyznać mu racji). Dopóki żył to nawet proponowałem mu by nauczył mnie waszej gwary, która zawsze mnie fascynowała :). Swego czasu Kaczyński użył określenia „ukryta opcja niemiecka” w odniesieniu do RAŚ i tego typu ludzi, ale uznano to za obrazę dla Ślązaków ogółem, co rzecz jasna podchwycił Gorzelik i antypisowskie media. W sumie cieszy mnie twoja opinia, nieco mnie uspokoiłeś. Jeszcze tak pół żartem, pół serio a propos tych naszych wzajemnych, warszawsko-śląskich relacji… Kiedyś w TVP leciał taki komediowy serial „Święta wojna”, który w zabawny sposób owe relacje ukazywał. Bercik dawał radę :). Oglądałeś może?
od RacimiR: Przeważnie rozpad państwa następuje dlatego, że jest ono „teoretyczne”. Jeżeli kraj płynie w głównym nurcie, a rząd nie ma nic do powiedzenia, to obywatele sami chcą brać sprawy w swoje ręce. Obecne tendencje Polski są raczej „wzmocnieniowe”, więc ruchy autonomiczne na Śląsku praktycznie wygasły. Gdyby w przyszłości władzę odzyskała postkomuna i zaczęła znów okradać obywateli na potęgę, to od nowa się zacznie narzekanie na Warszawę. Serial niekiedy oglądałem, on był z gatunku „tak głupi, że aż śmieszny”. TUTAJ jest fajny odcinek o derbach piłkarskich 🙂
Tak właściwie to kto ma najwięcej kibiców na Śląsku? Górnik, Ruch czy GKS?
od RacimiR: Górnik i Ruch mniej więcej po równo, teraz niestety będzie się to prawdopodobnie rozjeżdżać na korzyść KSG z powodu różnic sportowych, organizacyjnych i stadionowych. GKS na 3 miejscu, potem Tychy, Piast, Jastrzębie, Polonia Bytom, ROW, Odra Wodzisław…
Raczej żaboli jest najwięcej, w PRL-u byli resortowym klubem oraz oczkiem w głowie ludowej władzy, w związku z czym odnosili największe sukcesy, do tego darmowe wówczas bilety dla górników na całym Śląsku zrobiły swoje. Po za tym samo Zabrze jest prawie dwukrotnie większe ludnościowo od Chorzowa, tak że pod względem ilości fanatyków Ruch jest jednak na drugim miejscu. Natomiast moim zdaniem nic się raczej nie będzie rozjeżdżać- w Piekarach Śl odwieczny podział dzielnicowy jest mocno scementowany, natomiast na Rudzie mamy taką ekipę że w najbliższych latach też się pewnie radykalnie nic nie zmieni. Bardziej obawiam się o tereny na których rywalizujemy z GKS, bo jesteśmy tam w defensywie (Mysłowice), albo wręcz na wymarciu jak w Katowicach, bo umówmy się że te parę bastionów (Szopienice, Nikiszowiec, Janów, Panewniki) to niewiele w stosunku do całej reszty Katowic, dlatego mam nadzieję że bezpośrednia rywalizacja z GKS zmobilizuje naszych z tamtych terenów do działania. Za tydzień pierwsze w mojej kibicowskiej karierze derby z nimi więc trzymajmy kciuki.
od RacimiR: W Katowicach nic się nie zmieniło praktycznie od 20 lat.
I rozeszlo sie po kosciach (zreszta jak przypuszczalem na poczatku we wcześniejszych komentarzach).
Poprzez te serie wydarzen pozytywnymi bohaterami zostali politycy regionu autonomicznego katalonii nabijajac sobie znaczne poparcie spoleczne (udowadniając ze sa ’ potrzebni ’ spolecznie i dbaja o swoja katalonska trzodke), społeczeństwo tego regionu tez sie w pewnym sensie zintegrowalo.
Teraz jak mysle politycy w katalonii beda lawirowac i nadal straszyc hiszpanie niezaleznoscia aby przynajmniej publicznie udowadniac potrzebe swojego politycznego bytu, wszak nie powiedzieli jeszcze ostatniego slowa.
Tak samo mniemam bedzie nadal postepowal RAŚ, mimo znikomego poparcia społeczeństwa a nawet osmieszanie sie (jak koderasci) beda przeprowadzac pozorowane działania , moze nawet za kase szorosza.
Ja sądzę, że jest tak:
Najpierw rozbicie Europy na małe i słabe państewka czyli na przykład niepodległa Katalonia, Andaluzja, Kraj Basków, Szkocja, Bawaria(?), Górny Śląsk i tak dalej…..
Słabe kraiki, które nie będą miały ani siły ekonomicznej, ani militarnej, ani politycznej, by przeciwstawić się czemukolwiek.
A potem (czyli po sprowokowanych krachach ekonomicznych) – ZJEDNOCZENIE EUROPY.
No i mamy „Manifest z Ventotene” komunisty Spinellego czyli Europa bez granic (keine Grenze” jak śpiewał pewien idiota o czerwonej fryzurze) i jeden wielki „naród europejski”.
„Naród europejski” czyli takie mieszańce – wynik kopulacji przybysza z Afryki lub Bliskiego Wschodu z białą kobietą. Namawianie do mieszanych związków, pobłażanie dla gwałcicieli – już wiecie o co chodzi? O wyhodowanie takiego „Europejczyka” – bez korzeni, bez historii, bez zasad – ot, takiego niewolnika, który żre, wydala, gapi się w telewizor i głosuje na kogo mu każą….! Plan Coudenhove-Kalergi – poszukajcie w sieci – tam jest to dokładnie opisane.
To plan zagłady rasy białej! Plan szatański! I tym groźniejszy, że Kościół katolicki pod przewodem antychrysta Franciszka, również się do tego projektu przyłączył!
Jeżeli nie wydarzy się nic takiego, co powstrzyma ten szatański plan, to dzisiejsi 20 latkowie będą mieli przej***bane – czyli skończą w obozach koncentracyjnych lub w dołach katyńskich!!!
Aha – potrzeba będzie też „armia europejska” tłumiąca wszelkie próby buntu…..
Jak myślicie – dlaczego pasażerami tych łódek płynących z Afryki i Bliskiego Wschodu są młode, wypasione byczki w wieku od 20 do 30 lat…..?
od RacimiR: Rozbicie państw to zadanie na przynajmniej 50 lat, do tego czasu zachód będzie kalifatem.
„Istota planu Kalergi: W książce Praktyczny idealizm [Practical Idealism], Kalergi pisze, że mieszkańcami przyszłych „Stanów Zjednoczonych Europy” nie będą narody starego kontynentu, a rodzaj podludzi, produkty mieszania ras. Wyraźnie oświadcza, że narody Europy powinny krzyżować się z azjatycką i kolorowymi rasami, tworząc wielonarodowe stado, bez żadnej jakości i łatwo kontrolowane przez elitę rządzącą. Kalergi głosi zniesienie prawa do samostanowienia, a następnie eliminację narodów przy wykorzystaniu ETNICZNYCH RUCHÓW SEPARATYSTYCZNYCH i masowej migracji. Żeby Europę kontrolowała elita, chce zamienić ludzi w jedną jednorodną mieszankę czarnych, białych i Azjatów. „
Słyszeliście ostatnio, że teraz Europejska Partia Ludowa chce zrobić w Parlamencie Europejskim debatę o praworządności w Hiszpanii? Nawet słyszałem, że Komisja Europejska wykazuje wątpliwości do praworządności w Hiszpanii. Mark Weber ( szef Europejskiej Partii Ludowej) porównał Hiszpanię pod rządami Sancheza do Polski pod rządami Kaczyńskiego i Węgier pod rządami Orbana. Czy to was szokuje, że w Parlamencie Europejskiej debatowali o praworządności w Hiszpanii? Bo mnie tak.
od RacimiR: Mnie nie szokuje, akurat zwolniły im się moce przerobowe w temacie praworządności, to przekierowali je na inny kraj, który zaczyna „faszyzować”. Pewnie Holandia wkrótce też zacznie być niepraworządna. To tak, jak feministki czy homo-organizacje wywalcza jakiś sukces po czym wcale nie rozwiązują się, tylko wyznaczają kolejny cel i znowu drą ryja. Rewolucja nigdy nie ustaje, show must go on.
Na pewno nie? Przecież Hiszpanią rządzi koalicja lewicowców i separatystów popierana przez UE, więc dziwi mnie to, że lewicową władzę pierwszy raz oskarża się o łamanie praworządności na forum PE.
Bo może to są nie ci lewicowcy, co trzeba.
To można wyjaśnić tym że przez to że Sanchez lobbował za wotum zaufania u separatystów może dojść niedługo do kolejnego referendum w Katalonii. A w wielu krajach Europy Zachodniej wzmocni to tylko nastroje separatystyczne co mocno by rozbiło UE (wszakże chociażby Belgia mogłaby się rozpaść na Flandrię i Walonię, Francja czy Włochy też mieliby problem). Na pewno sprawa Katalonii nie jest na rękę UE co pośrednio obrywa się Sanchezowi mimo ideologicznego pokrewieństwa.
Wiecie, że teraz Platforma Obywatelska próbuje wprowadzić w życie ustawę, która nadaje mowie śląskiej ( ” językowi śląskiemu”) status języka regionalnego? Czy ta ustawa nie jest pierwszym krokiem do nadania województwu śląskiemu autonomii?
https://www.eska.pl/slaskie/jeden-podpis-i-slask-zajmie-cwierc-polski-rewolucyjna-koncepcja-11-02-aa-Dbma-Lr7P-Qdjg.html
https://100konkretow.pl/wszystkie-konkrety/
https://demagog.org.pl/obietnice/konkret-83-uznanie-slaskiego-za-jezyk-regionalny/
od RacimiR: Typowy populizm, skierowany na pozyskanie autonomistów i lokalistów, już w 2007 to samo obiecywali. Po wyborach samorządowych pewnie temat znów zostanie zamrożony.
Realnie robią coś dokładnie odwrotnego, czyli przerzucenie władzy w górę (do Brukseli i Berlina), a nie w dół (do lokalnych społeczności).
Ponadto oni ustawami się nie babrają, tylko wprowadzają rzeczy uchwałami, bez sejmu, a województwo śląskie to sztuczny twór, którego połowa powierzchni to Małopolska, a nie Śląsk.
Noi sejm przeglosowal i momy gware slonsko, teroz ten portal bendzie po slonsku pisany ja.
Jeszcze prezydent podpisze ja i byndzie jo.
I tero będzie jeszcze gwara góralsko kaszubsko kujawsko i nowe podziały gotowe jo.
A tak na serio mamy wojnę na Ukrainie, potencjalny nawał nachodzcow, gospodarka
wchodzi w fazę mniejszego wzrostu od prognozowanego, a władza usmiechnietej
polski zajmuje się tematami zastępczymi m.in gwara slonska (każda normalna władza
w każdym państwie wszystko ujednolica a nie dzieli i daje przywileje, swoją drogą
w kolejnym pokoleniu te gwary lokalne śląskie góralskie wymra wraz z pokoleniem
ich używającym), 4096 raz aborcja, standardowo lgbt(wstaw dowolny ciąg liter),
komisje na które typowy Kowalski rzyga (wogole ja ogólnie już rzygam na
polityków naszych wasalnych wszelakich), propagandę pokazujących
napierdalanie się słowne popis niczym gimbusy.
Konkrety gospodarka wojsko może i jakies robią ale zakulisowo
by Polacy nie polapali się że są bardziej okradani niż wcześniej. X