Sprawa Lecha Bolęsy

fot: Wykop.pl
fot: Wykop.pl

23.02.2016

Najgorętszym tematem ostatnich (i pewnie nadchodzących) dni jest sprawa „kartonów” z dokumentami komunistycznej bezpieki, które zostawił po sobie zmarły niedawno Czesław Kiszczak. Póki co – jedynymi odtajnionymi papierami z tych kartonów są dokumenty, powiązane z Lechem Wałęsą. Gdy byłem mały – Wałęsę kreowano na człowieka, który sam, w pojedynkę obalił światowy komunizm. Nigdy nie potrafiłem pojąć, jak nierozgarnięty elektryk, który nie potrafi się wysłowić – mógł obalić ustrój, przed którym trzęsło dupą pół świata, ze Stanami Zjednoczonymi na czele. Było to dla mnie nielogiczne. Dopiero później dowiedziałem się, że socjalizm jest po prostu złym systemem ekonomicznym i nigdzie na dłuższą metę nie ma racji bytu. ZSRR i kraje od niego zależne, czyli szeroko rozumiany „Układ Warszawski” – po prostu musiał się rozlecieć, bo był gospodarczym trupem, przez co przegrał „zimną wojnę”. Wiedziano to w Moskwie na długo przed rozpadem ZSRR. Sytuację próbowano ratować wolnorynkowymi reformami: „pieriestrojką” w Rosji, czy jej odpowiednikiem – „Ustawą Wilczka” w Polsce. Niestety, zacofanie względem zachodu było tak olbrzymie (ponad 40 lat socjalizmu nie jest do nadrobienia nawet przez 40 kolejnych lat), że pod koniec lat 80-tych było już pewne, że wkrótce to wszystko, mówiąc kolokwialnie – jebnie. Na pierwszy ogień odpalono Polskę, czyli największy kraj komunistyczny, nienależący do ZSRR. Prawdopodobnie Moskwa wtedy jeszcze wierzyła, że jakimś cudem uda się uratować ZSRR przed rozpadem na mniejsze państwa narodowe. Polska była swego rodzaju królikiem doświadczalnym, który miał pokazać (w praktyce) co będzie i jakich błędów należy się ustrzec w procesie transformacji ustrojowej.

magdalenka

Co wtedy zrobiły komunistyczne władze w Polsce? Logiczne, że chciały zachować swoje stołki i przywileje. Postanowiono więc zmienić system gospodarczy na wolnorynkowy, ale w taki sposób, żeby dotychczasowe władze miały miękkie lądowanie i uwłaszczyły się na zmianie ustroju. Nie można było jednak powiedzieć tego społeczeństwu wprost, bo komuniści zawiśliby na latarniach. Potrzebny więc był jakiś teatrzyk oraz uległy, niezbyt rozgarnięty figurant, a także mnóstwo „opozycyjnych” autorytetów, które by całą sprawę uwiarygodniły. W Polsce padło na Lecha Wałęsę, oraz na „autorytety” pokroju Michnika, Mazowieckiego, Kuronia, Geremka (którzy dopiero z czasem ujawnili swoje prawdziwe twarze). Społeczeństwo dostało teatrzyk w postaci „Okrągłego Stołu” i aktorki, która powiedziała w telewizji, że skończył się komunizm (wszyscy pomyśleli, że skoro można takie rzeczy mówić w telewizji, to na pewno komunizm się skończył). W 1989 roku, a może nawet wcześniej – wszystko było już podzielone między „swoich”. Najważniejsze biznesy zostały przejęte przez agentów bezpieki. Telewizja, prasa, bankowość, ubezpieczenia, handel, kantory… Na początku lat 90-tych powstały setki (jak nie tysiące) podejrzanych, do dzisiaj niewyjaśnionych fortun (jeden przykład…). Wyprzedawano za bezcen wszystko, co się tylko dało. Kontrola ze strony państwa była praktycznie żadna. Wykupowano prężne zakłady przemysłowe i celowo doprowadzano je do upadku, szalała hiperinflacja, krajowi groziło bankructwo. Ustanawiano dziwne ustawy i luki typu „oscylator ekonomiczny”. Dodatkowo z drugiej strony mocno pchał się do Polski spekulacyjny kapitał zachodni, firmowany przez Balcerowicza (i jego giermka – Ryśka Petru, który obecnie kreowany jest na „nową twarz”). Postanowiono też zrobić „reformę” archiwum SB, czym zajęła się „komisja Michnika” (w składzie cztery „polskojęzyczne” nazwiska: Szechter, Kroll, Holzer i Ajnenkiel) – prawdopodobnie Michnik wtedy skompletował/zniszczył stokrotnie potężniejsze papiery, niż te, ujawnione przez żonę Kiszczaka (niestety – ukryte są one z pewnością dużo lepiej i pewnie nigdy ich nie poznamy). Jednym słowem – początek lat 90-tych to był jeden wielki burdel. Internetu jeszcze wtedy nie było, więc „zwykli” ludzie nie wiedzieli, że dzieje się coś złego. A nawet, jak wiedzieli – zajęci byli czymś innym – po 44 latach zamordyzmu dostali oni (pierwszy raz w życiu) paszporty, VHSy, salony gier, telewizję kablową i satelitarną, prasę pornograficzną, pełne półki w sklepach, więc byli zadowoleni i zachłyśnięci zmianą. Dlatego też, większość dzisiejszych Polaków w wieku 50+ raczej będzie broniła Wałęsy, Mazowieckiego czy Michnika, żeby zakamuflować fakt, że dali dupy i pozwolili zrujnować Polskę w czasach transformacji, co jeszcze długo będzie negatywnie odbijało się na kolejnych pokoleniach Polaków.

zakowskiGdzie w tym wszystkim był Wałęsa? Według mnie w latach 70-tych ubiegłego wieku był to drobny cwaniaczek, który był Tajnym Współpracownikiem najniższego szczebla, czyli zwykłym kapusiem typu „gumowe ucho”. Coś tam gdzieś usłyszał, kogoś sprzedał, dostał za to lodówkę czy telewizor, nic wielkiego, takich osób były tysiące. Miał jednak to szczęście, że wytypowano i wykreowano go na „reprezentanta ludu”. W efekcie zdobył on ogromne poparcie społeczne (zwłaszcza wśród robotników) i miał odwracać uwagę od dziejących się wtedy skandali i rozkradania kraju. Z czasem (w latach 80-tych) przestał kapować i sprzedawać kolegów, bo sumienie go gryzło i faktycznie mógł przejść metamorfozę wewnętrzną – widząc zaufanie, jakim społeczeństwo go obdarzyło. Ciemna przeszłość jednak pozostawiła wiele śladów w archiwach SB, więc był (i jest) bardzo podatny na wpływy bezpieki. Gdy został prezydentem – sam nie bardzo wiedział o co chodzi w wielkiej polityce (nie dość, że nigdy nie był zbyt bystry, to jeszcze najważniejsze decyzje podejmowano poza jego plecami), ale dał się kupić i uciszyć luksusowym życiem. Typowa marionetka. Postkomunistyczne służby miały na niego liczne „haki”, które gwarantowały, że będzie on lojalny i będzie tańczył, jak mu zagrają (co niestety trwa do dzisiaj).

korwin

W czasie prezydentury Wałęsy nie przeprowadzono lustracji i podjęto decyzję o tzw. „grubej kresce”, co pogrążyło go w oczach młodego pokolenia, gdyż kraj do dzisiaj nie potrafi się po tym pozbierać. Komuniści na dobre rozsiedli się w polityce, sądownictwie, spółkach skarbu państwa, mediach, wojsku, policji. Emeryci komunistycznych służb bezpieczeństwa do dnia dzisiejszego pobierają gigantyczne emerytury, kosztujące podatnika wiele miliardów złotych każdego roku, podczas, gdy „zwykli” emeryci muszą wyżyć za 350 euro miesięcznie. Wałęsa na początku lat 90-tych (gdy został prezydentem Polski) widział, że w kraju dzieją się złe rzeczy, ale nic nie zrobił, wybrał wygodę i sławę. Być może, gdyby mógł cofnąć czas – zachowałby się inaczej. W 1992 roku miał miejsce pewien chwilowy zwrot akcji – rząd Jana Olszewskiego chciał przeprowadzić lustrację, ale zablokował to szantażowany Wałęsa i czerwcowej nocy (tzw. „noc teczek” lub „nocna zmiana”) obalono ten rząd w skandaliczny sposób. Później Wałęsa pewnie miał pretensje do swoich mocodawców, że „nie tak to miało wyglądać”, ale ci po prostu usunęli go z polityki po zakończeniu kadencji prezydenckiej, od tego czasu jest on tylko celebrytą. Dzisiaj zdarzają mu się krótkie chwile szczerości, np. to przemówienie (swoją drogą, tylko ja je opublikowałem, mimo, że były tam prawie wszystkie telewizje i prasa), ale prawdy dotychczas nie ujawnił, bo „haki” są na niego potężne. Świadczy o tym fakt, że obecną burzę medialną Wałęsa spędza na drugim końcu świata i pewnie prędko do Polski nie wróci.

czuchnowskiWałęsa skrywa wiele tajemnic, których ujawnienie wywołałoby w Polsce polityczną burzę, jakiej ten kraj nigdy jeszcze nie widział. Wprawdzie Wałęsa zna tylko małą część postkomunistycznych machlojek, ale nawet to wystarczy do trzęsienia ziemi. Bolek musi mocno czuć, że „okrągły stół” stoi za nim murem, bo inaczej się wygada i kaszana gotowa. Postkomuniści wspierają go więc jak tylko mogą, bo wiedzą, że jak Wałęsa się „rozpruje” – będą mogli co najwyżej bukować bilety 'last minute’ do Izraela. Dlatego też zaobserwować możemy gigantyczne wsparcie środowisk „Gazety Wyborczej” i innych „resortowych dzieci”. Przeżywają oni teraz fatalny czas, bo są zmuszeni bronić osoby, którą sami uważają za debila i którą sami chamsko wykorzystali w przeszłości. Bronią go za wszelką cenę, rujnując resztki swojego autorytetu. Oficjalna strategia „Wyborczej” jest nastawiona na skierowanie dyskusji na boczny tor, z wykorzystaniem sentymentów anty-kaczorowych i pro-solidarnościowych. Przeglądając retorykę postkomunistycznych mediów „dowiedziałem” się mniej więcej tego, że to Jarosław Kaczyński spreparował dokumenty na „Bolka”, potem przebrał się za żonę Kiszczaka i ujawnił te „falsyfikaty”. Środowisko postkomunistów robi z siebie idiotów, ale nie ma innego wyjścia, tylko odwracać uwagę od sedna problemu i stosować to, co robią od wielu lat, czyli straszyć PiSem. Prawdopodobnie Adam Michnik jest jedną z tych tajemniczych osób, o której Wałęsa wie coś ważnego, czego my nie wiemy. Jak przestaną go bronić – Wałęsa poczuje się osamotniony i zdradzony, puści parę z gęby i afera gotowa. Stąd też np. najbliższa demonstracja „oddolnego” Komitetu Obrony Demokracji odbędzie się pod hasłem solidarności z Wałęsą. Sprawa jest tak poważna, że gdyby „Bolek” zrobił kupę na środku ulicy – KOD w „geście solidarności” obsrałby cały Plac Zamkowy. Wszystkie ręce na pokład, bo tutaj nie ma już żartów, stawka jest zbyt wysoka.

olejnikNie zdziwiłbym się nawet, gdyby Wałęsę wkrótce odwiedził seryjny samobójca. Wszak nie ma on stalowych nerwów, dodatkowo lubi wypić, więc szanse, że w emocjach coś wyśpiewa – są gigantyczne. Czytając jego chaotyczne, często przeczące sobie nawzajem wpisy na mikroblogu na Wykopie – można odnieść wrażenie, że jest kłębkiem nerwów, którego od środka zżera własne sumienie. Szanse, że pęknie i wszystko powie są duże, mam nadzieję, że wkrótce do tego dojdzie i wszyscy poznamy prawdę. Już teraz Wałęsa coś pisał o jakiś tajemniczych postaciach, którym jednak dał słowo milczeć. To przypomina podświadome wołanie o pomoc i próbę pozyskania sojuszników. Wałęsa wie, że jeżeli będzie milczeć – historia zapamięta go jako agenta Bolka, a prawdziwym zbrodniarzom wszystko ujdzie na sucho. Wie jednak też, że jak wszystko powie – ludzie zapytają: „Lechu, do cholery – czemu nie powiedziałeś nam tego 20 lat temu?”. Poza tym – wpadnie gówno w wentylator i w odwecie ujawnione zostaną również jego ciemne interesy z przeszłości. Jednakże kaliber tych zdarzeń jest całkiem inny. Komuniści ujawnią coś typu: „Wałęsa sprzedał kolegę, drukującego antykomunistyczne ulotki, żeby dostać nową pralkę i 3 flaszki wódki”.  Za to Wałęsa ujawni coś, co trwale zmieni podręczniki historii Polski, a może nawet świata. Tak więc – życzyłbym sobie i wszystkim obywatelom tego kraju, aby Wałęsa uderzył się w pierś, i w domowym zaciszu włączył kamerkę i po prostu powiedział, co mu na sercu leży. Być może nawet mu wtedy wybaczę błędy młodości.

PS: Cały ten tekst to oczywiście moja prywatna opinia, bo póki co – nie ma żadnych dowodów na tezy w nim zawarte.

RacimiR, 23.02.2016

Zobacz też:

bolek

8 thoughts on “Sprawa Lecha Bolęsy”

  1. W zasadzie podpisuję się dwoma rękami pod tym tekstem.
    Dziś już można śmiało postawić tezę, dlaczego padł rząd Olszewskiego. Wykonano po prostu polecenia. Nie ma co się nad tym rozwodzić bo po co gadać/pisać zwykłe truizmy.
    Nie wiem czy czytałeś „Michnikowszczyznę” Ziemkiewicza, bo drugi akapit to właśnie ta książka. Dodać należy także to, o czym mówi i Ziemkiewicz i choćby G.Braun, że w 1989 r. to była Neo-Solidarność a nie Solidarność z 1980 roku, zawłaszczona przez takie zakały jak Geremek, Michnik, Kuroń. A komuniści się uwłaszczyli kilka lat wcześniej przed 1989 r., choć bardziej trafne jest stwierdzenie, że przygotowano prawną bazę pod zamianę książeczek czerwonych na czekowe. Przy okazji nawiązali sojusz (w wielu wypadkach wymuszony tajną współpracą) z tzw. lewicą laicką z Solidarności. Ja ciekaw jestem gdzie są inne teczusie bo podobno kiszczakowa szafa może kryć wiele tajemnic (mówi się o Pawlaku, Buzku, podobno o Tusku). Dla mnie najbardziej tajemniczym przypadkiem jest Geremek, tutaj potrzeba nowego Cenckiewicza bo biografia tego szkodnika wręcz czeka na napisanie.
    I jak najbardziej prawdziwe jest to, że to czego najbardziej bał się Michnik, wręcz ogarniał go zwierzęcy strach, to wariant rumuński w Polsce, który jak najbardziej był możliwy do realizacji. Wiedział nasz niezawodny Adaśko, że ten scenariusz oznacza, że do władzy dojdą wtedy ludzie którzy będą realizowali scenariusz którego on najbardziej nienawidzi: Polska prawicowa z Kościołem u boku. Problem w tym, że urabiał 25 lat, ciężko, w pocie i znoju a tu chuj: dzisiaj do władzy doszli ci i robią to czego on się bał w 1989 roku. Oczywiście życie pokaże czy mamy do czynienia rzeczywiście z „dobrą zmianą”.
    Jeśli Wałęsa dużo wie i ma co powiedzieć, to niewykluczone że może zapaść na niego wyrok. Swoje lata ma, problemy kardiologiczne również. Wyjątkowo łatwy cel.

  2. Jeszcze jedna sprawa. Jeśli mamy już na 100% potwierdzoną agenturalność LW to wynika z tego raczej prawie logiczny wniosek, że LW stał się narzędziem Kiszczaka i jego kolegów by nie przeszkadzał w robieniu biznesów i by udupiał wszystko co stanie im na drodze (np. emerytury esbeckie itp). Pojawiła się raz taka przeszkoda i to poważna: noc teczek i lista Macierewicza. Ja to słabo pamiętam bo miałem wtedy niewiele lat, ale na studiach kumpel mi opowiadał, że jego starszy kuzyn służący wtedy w Jednostkach Nadwiślańskich MSW został zmobilizowany i wsadzony do ciężarówki i wydano chłopakom w czarnych beretach ostrą amunicję. Było gorąco. Wiadomo już więc dziś o co toczyła się gra. O utrącenie albo przeżycie całego układu. Pamiętacie słowa LW o „wariancie Jelcyna”? Wszyscy wielkie oburzonko, że przesadził (Jelcyn rozgonił czołgami Dumę, były ofiary), ale widać, że jednak ten tekst miał drugie dno.
    Warto więc na nowo porządnie przetrzepać uczestników tamtej nocnej zmiany. LW to wiadomo, Moczulski TW Lech gaża 1500 zł miesięcznie. Pawlak o którym mówi się że Kiszczak miał coś na niego. No i sam Presidente Tusk.
    Wali się układ tak troskliwie tkany przez 25 lat. A najlepsze że rękę do tego przyłożyła żona Kiszczaka (pytanie czy zrobiła to działając na rozkaz czy po prostu dlatego że jest mało rozgarnięta to osobna dyskusja).

  3. Sama jestem ogromnie ciekawa jak to wszystko się rozwinie. I chciałabym by Wałęsa zaczął mówić i przestał kryć innych. Wszak i tak ciągnie się za nim od lat smrodek Bolka, więc co za różnica. Polacy myślę w większości i tak go już osądzili, więc dobrze by było jakby faktycznie powiedział jak było. Co niektórzy trzęsą przed tym pewnie gaciami, mam nadzieję, ze nie sprawdzi się scenariusz o jakim już wspomnieliscie … zle by było gdyby skończył jak Lepper.

    od RacimiR: Powtórka z Leppera jest bardzo prawdopodobna, najlepiej jeszcze w ten sposób, aby winę zwalić na Kaczyńskiego. Już nawet Gazeta Wyborcza od dzisiaj przestaje bronić Wałęsy za wszelką cenę (co robili jeszcze do wczoraj), więc może ktoś już przestawił wajchę. Niech Wałęsa lepiej już siedzi na tej Florydzie i jak najszybciej zacznie mówić.

  4. Jeżeli chodzi o upadek ZSRR to pomijając gospodarkę socjalistyczną/wolnorynkową itd, decydujące było to że głównie w latach 70 zbudowano dobrobyt na kredyt. Następnie żydki z wall street podnieśli oprocentowanie wywołując kryzys w państwach bloku wschodniego. Kiedyś oglądałem jakiś wykład Grzegorza Brauna w którym opowiadał że na początku lat 80 Jaruzelski negocjował w stanach warunki kapitulacji z Rockefellerem bo już wtedy wszyscy wiedzieli że jak to określiłeś wszystko jebnie. Dlatego w 82 spacyfikowali solidarność, następnie podstawili swoich przywódców (bolęsów, michników, kuroniów, geremków, itd) zmieniając oddolny wielomilionowy ruch społeczny w koncesjonowaną opozycję po to aby przy okrągłym stole swoi oddali władzę swoim. Co do dalszej części tekstu o bolęsie to wszystko się zgadza w stu procentach, natomiast ujawnione dokumenty raczej nie są zaskoczeniem dla większości średnio rozgarniętych ludzi którzy tylko utwierdzili się w tym co już i tak wiedzieli. Nasuwa się jednak pytanie dlaczego te dokumenty wypłynęły? Po co? Dlaczego akurat teraz? Kto miał w tym interes?
    Znajomy podsunął mi taką teorię że jest to jednak temat zastępczy? Od czego miałby w takim razie odwrócić uwagę?
    No niby to nie pis to opublikował ale słyszałem że ponoć ostatnio przeszła jakaś ustawa inwigilacyjna (coś w stylu acta?).
    Sam już nie wiem co o tym sądzić. Być może plotę farmazony, jeżeli tak to naprostujcie mnie.
    PS. Jakoś dalej nie chce mi się wierzyć że w Polsce po 25 latach wali się system, raczej doszło do pewnego przetasowania na górze.

  5. Ja też obstawiam że Bolek zostanie ,,wygaszony” i zrobią mu samobójstwo. Zrobią z kapusia męczennika i będą trupem okładać rząd.

  6. Mnie się wydaje, że Boluś nie ma sumienia. To sprzedawczyk i kapuś, który za jakieś drobne „prezenty” zdradzał kolegów i przyjaciół, którzy mu bezgranicznie ufali. Ktoś taki jest bez moralnego kręgosłupa.
    Teraz na starość może mu odbijać, to normalne, może chce jeszcze coś ugrać, nie wiem co, dlatego w swoim stylu chce niektórych postraszyć, że coś tam powie, że coś tam wyjawi.

    Faktycznie jeśli kiedyś „przesadzi co nieco”, posunie się za daleko to może zdarzyć się, że dowiemy się, iż popełnił samobójstwo. Tak może być. Ale myślę, że jednak Boluś zamknie gębę i to tym bardziej, że przecież przeciwko niemu jest na pewno pełno dowodów i on o tym dobrze wie.

  7. RacimiR,
    Czytam, tak jak zadeklarowałem na początku, wszystkie Twoje artykuły jeden po drugim i za każdym razem muszę się z Tobą zgodzić co do ocen w nich zawartych!
    Powyższy teks jestem gotów podpisać rękami i nogami, dokładnie jak ja sam bym go napisał!
    Kiedyś myślałem, że może ja jestem jakiś … „dziwny” ale widzę, że kilka osób myśli podobnie.
    Mam tylko nadzieję, że kiedyś ta nasza polska historia wyjdzie na światło dzienne, obawiam się tylko, że będzie to tzw. „musztarda po obiedzie” więc nie będzie miała żadnego wpływu na los żyjących w tym kraju ludzi a jedynie stanie się swoistym „pro memoria”, z których tyle już razy nie wyciągaliśmy żadnych wniosków!
    Dziękuję za ten artykuł, popieram zawarte w nim opinie w 100%!
    Dzisiaj – z perspektywy 26 grudnia 2016 roku widać to co napisałeś jeszcze bardziej wyraźnie!!!

  8. Warto pamiętać że SLD i PSL doszły do władzy w 1993 dzięki Lechowi Wałęsie bo po odwołaniu rządu Hanny Suchockiej rozwiązał parlament, który kończyłby kadencję pod koniec 1995, tak jak on. Ciekaw jestem czy miało to jakiś związek z tym ciemnym okresem 1970-1976. Można było zawsze mianować nowego premiera.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top