Kontynuując przedwyborczą sagę chciałbym dziś skupić się na jednej osobie, która w mojej ocenie jest „przyczajonym tygrysem”, szykującym się do długo wyczekiwanego powrotu do polityki. Mowa oczywiście o nowym nabytku Platformy Obywatelskiej, Romanie Giertychu. Konia (nomen omen) z rzędem temu, który w ostatnich 5 tygodniach cokolwiek o nim słyszał. Pod koniec sierpnia, gdy Donald Tusk oficjalnie ogłosił, że Giertych wystartuje z list jego partii- było o nim przez chwilę głośno, ale później zniknął on z radarów wszystkich komentatorów politycznych, którzy całkowicie o nim zapomnieli (lub specjalnie milczą). Od 4-go września nie ma o Giertychu żadnych wzmianek medialnych, poza artykułami niskiej rangi, opartymi na tweetach jego samego, albo o tym, że strażacy na 2 godziny zasłonili mu banner w Kazimierzy Wielkiej. Ktoś zapyta- czemu poświęcam cały wpis na jedną osobę, o której nikt nie mówi, startującą z ostatniego miejsca listy świętokrzyskiej? Otóż, według moich zdolności percepcyjno-antycypacyjnych od najbliższego poniedziałku Giertych będzie osobą numer 2, po Tusku, w koalicji antyPiSowskiej, a docelowo nawet numerem 1 (nie wiemy jeszcze, czy po wyborach będą dalej w opozycji, czy może uda im się stworzyć rząd). Aby zrozumiale przekazać moją myśl- podzieliłem tekst na okresy życiorysu i „ewolucji” Giertycha.
Okres „faszystowski” (młodość – do 2007)
Giertych pochodzi z patriotycznej, konserwatywnej i antykomunistycznej rodziny, co pewnie miało niebagatelny wpływ na jego późniejsze poglądy. Od najmłodszych lat był nacjonalistą i wielkim przeciwnikiem 'dobrowolnej’ aborcji. W 1989 roku wskrzesił Młodzież Wszechpolską, czyli organizację, uznawaną przez lewicę za „faszystów” i „nazistów”. Był ulubieńcem Tadeusza Rydzyka. W 2001 roku po raz pierwszy został posłem, z ramienia (także uznawanej za „faszystowską”) Ligi Polskich Rodzin (w tej partii polityczną karierę zaczynał też m.in. Krzysztof Bosak). W czasie, gdy Polska wchodziła do Unii Europejskiej- Giertych (obok Leppera) był jej głównym przeciwnikiem spośród ważnych sejmowych polityków (cały POPiS i SLD byli „za” akcesją). W 2005 Giertych ponownie został wybrany posłem i w wyniku rozkładu sił partyjnych został zaproszony do stworzenia koalicji rządowej PiS-LPR-Samoobrona (gdzie PiS w tej koalicji był partią najrozsądniejszą i najbardziej centrową). Giertych w tych czasach wśród elektoratu lewicowego i „centralnego” uchodził za skrajnego oszołoma, ultrafaszystę, wroga publicznego nr1, osobę 100 razy gorszą niż Jarosław Kaczyński (na którego wówczas wylały się wiadra pomyj, że w ogóle ma czelność współpracować z kimś takim, jak Giertych). Chwilę później pan Roman wynegocjował dla siebie stanowiska wicepremiera i ministra edukacji narodowej. Korzystając ze swych kompetencji wprowadził obowiązkowe „faszystowskie” mundurki dla uczniów w szkołach oraz równie „faszystowski” program lekcyjny. Odbiło się to ogromnymi protestami ulicznymi i studenckimi w całej Polsce. Jak podaje jego oficjalna wikipedia: „1 marca 2007 podczas nieformalnego spotkania ministrów edukacji państw Unii Europejskiej, Roman Giertych zaproponował stworzenie europejskiej Wielkiej Karty Praw Narodów, mającej zawierać m.in. obejmujący całą Europę zakaz przeprowadzania aborcji i „propagandy homoseksualnej”” 🙂 Dla ówczesnej lewicy nie było wtedy (a może nawet nigdy w całej powojennej Polsce) osoby groźniejszej i bardziej znienawidzonej, niż Giertych. Demon zła, gorszy niż Hitler i gorszy nawet, niż współczesny Kaczyński. Nikt nie postawiłby wtedy złamanego grosza na to, że kilkanaście lat później Giertych będzie osobą bardzo szanowaną w obozie anty-PiS.
Okres wolty i „pracy u podstaw” (2007- do wiosny 2023)
Koalicja PiS-Samoobrona-LPR dosyć szybko się rozpadła (zrezygnowany Kaczyński wskutek wewnętrznych konfliktów oraz ataków ze strony PO i SLD powiedział Giertychowi „zapraszam wypierdalać”, tracąc większość sejmową), a chwilę później doszło do przedterminowych (przegranych przez prawicę) wyborów. Giertych dostał kopa w dupę od Kaczyńskiego, przez co zrodziła się w nim niewyobrażalna obsesja i żądza zemsty, która jest kluczowa w kontekście późniejszych wydarzeń i motywacji. Od tego momentu głównym celem Giertycha było pokonanie Kaczyńskiego. W tym celu niezbędne było sprzymierzenie się z najsilniejszą formacją polityczną, niechętną PiSowi.
Aby wkupić się w łaski Platformy mógł to zrobić na dwa sposoby. Pierwszy sposób to „klasyk”, tak jak dziesiątki innych historii, np. Misia Kamińskiego, Stefana Niesiołowskiego czy Radka Sikorskiego. Coś jak na początku tego teledysku Beastie Boys (przed piosenką). Chłopaki przychodzą jako „hiphopowcy”, producent ich przegania, ale sekundę później wracają przebrani za rock’n’rollowców i są od razu zaproszeni na scenę. W Platformie wygląda to podobnie, przychodzi tam osoba i mówi, że została wyrzucona z PiS i szuka roboty. Tusk ją przegania, a po sekundzie ta sama osoba wraca z flagą tęczową w jednej ręce, flagą UE w drugiej, a Tusk mówi: „czekałem na ciebie cały dzień, zostaniesz u mnie ministrem„. Giertych też mógł tak zrobić już w 2007 roku, ale wybrał inną, trudniejszą ścieżkę (to pierwszy i jedyny taki przypadek, bo ludzie „zorientowani na sukces” wolą wykorzystać najłatwiejszy dostępny wariant). Postanowił on, że zostanie wierny swojemu konserwatywnemu światopoglądowi, a do Platformy wejdzie i tak.
Giertych po 2007 roku zniknął z parlamentu na 16 lat. W latach 2007-2015 (2 kadencje rządów PO) był poza głównym nurtem medialno-politycznym (być może świadomie, aby przeciętni ludzie od niego odpoczęli), ale nie zbijał bąków, tylko ciężko pracował, budując swą pozycję w, jak to mówią Amerykanie „deep state”. Zajmował się głównie pracą jako prawnik, coraz śmielej zbliżając się do Platformy Obywatelskiej (często jako mecenas reprezentował on Donalda Tuska oraz dwójkę jego dzieci, a także innych czołowych polityków Platformy oraz wpływowych oligarchów z korzeniami w komunistycznej bezpiece). Nawiązywał kontakty, budował prestiż, rósł w siłę poza kulisami. Sam fakt, że jako prawnik kręcił się przy miliardowych sprawach na styku polityki i biznesu (czyli temat najbardziej „śliski” z możliwych) pokazuje, że Giertych ma potężne „plecy” i jest to magnat, a nie gołodupiec pokroju Kołodziejczaka czy Sebixa z Seicento, których Tusk może w każdej chwili odstawić do kąta.
Po 2015 roku (okres rządów PiS) Giertych coraz częściej uaktywniał się publicznie. Brał udział w „spontanicznych” pikietach KODu, pełnił rolę „niezależnego eksperta” w mediach anty-PiSowskich, wykreował też 'największą aferę’ PiS, czyli opisał działania rozpoznawcze rządu w temacie możliwości budowy dwóch wieżowców, z czego szybko zrezygnowali, odbijając się od warszawskiego ratusza, jak gołąb od parapetu (swoją drogą- to jest raczej antyafera, bo w coraz bardziej przypominającej Manhattan Warszawie „autorytarny reżim” nie dał rady postawić nawet 2 obiektów, ale KODziarze z powodu natężenia informowania o tym w TVN24 uznają to jako największa z wszystkich afer ostatnich 8 lat). Giertych mocno wszedł też w środowisko internetowe, prowadząc własny kanał na youtube, konto na Twitterze (prawie pół miliona obserwujących) oraz koordynując w social media liczne profile i „fanpejdże”, na czele z hejterskim „Sokiem z Buraka” (1 milion obserwujących). Robi to umiejętnie, przez pośredników (np. Mariusz Kozak-Zagozda z „Soku”, który żebra u Giertycha o drobne kwoty na przeżycie, ściągając na siebie całą ewentualną odpowiedzialność karną), aby Giertych w przypadku jakiegoś procesu mógł odciąć się i udawać 'neutralnego’ i 'prawilnego’ (np. sprawa Małgorzaty Wassermann, pomówionej przez „Sok” o dokonanie aborcji). To pokazuje, że Giertych jest bardzo inteligentny i ostrożny, przygotowany na każdą ewentualność. Ta ostrożność, „zwinność” i znajomość przepisów była bardzo ważna jesienią 2020 roku. Giertych był mecenasem Ryszarda Krauzego, oligarchy, jednego z najbogatszych Polaków. Miliarderowi, Giertychowi i kilku innym osobom prokuratura zarzucała przywłaszczenie i wyprowadzenie ze spółki deweloperskiej Polnord 92 milionów złotych. Nie wiem, na ile był to proces polityczny, a na ile 'praworządny’ (sprawa jest tak zawiła i rozbudowana, że jest to zagadnienie mocno niejednoznaczne), ale w efekcie Giertych miał być zatrzymany przez CBA w jego własnej posiadłości w Józefowie. „Przypadkiem” wtedy zemdlał (niektóre źródła podają, że miał miejsce także tzw. „incydent kałowy”) i został odwieziony karetką do szpitala. W szpitalu również nie pozwolił sobie postawić zarzutów, bo gdy funkcjonariusze chcieli to zrobić- albo „spał”, albo „mdlał”. Próby przedstawiania mu tych zarzutów zostały ostro skrytykowane przez wszystkie środowiska antyPiS, włącznie z organami unijnymi czy Helsińską Fundacją Praw Człowieka (co już wtedy pokazało, że Giertych to nie byle kto na „opozycji demokratycznej”, pomimo tego, że jeszcze oficjalnie nie był jej członkiem). Chwilę później zniknął z Polski, odnajdując się we Włoszech, gdzie przebywa do dziś (wprawdzie zapowiadał, że we wrześniu zjedzie do Polski, aby prowadzić kampanię, ale nie ma o tym żadnych wzmianek, więc chyba dalej korzysta z uroków Italii). Zarzutów nigdy CBA nie miało mu okazji skutecznie przedstawić.
Na uchodźstwie Giertych rozbudowywał i koordynował swoje mini-imperium internetowe oraz tworzył ostre treści anty-PiSowskie. Zaskarżył polski rząd w instytucjach międzynarodowych o bezpośrednie zabójstwo kilkuset tysięcy Polaków (!!!) w kontekście COVIDu, co według mnie było chybioną decyzją, zwłaszcza, że nawet jego stronnictwo udaje dzisiaj (gdy wiadomo już, że pandemia była 'wałkiem’) że nigdy nie uległo tej panice i było sceptyczne wobec lockdowców. Wiosną zasłynął, gdy u Tomasza Lisa oskarżył Kaczyńskiego z Jędraszewskim o podstępne stworzenie filmu TVNu, szkalującego papieża Jana Pawła II (pisałem o tym TUTAJ).
Wiosna 2023 – 15.10.2023 – wprowadzenie Giertycha do „drużyny Tuska” i „oswajanie” elektoratu lewackiego
Nie wiadomo, kiedy Giertych postanowił, że wystartuje w tegorocznych wyborach, ale mniej więcej od pół roku było to już ogłoszone oficjalnie. Po 16 latach poza sejmem chce on „wjechać z bramą” do oficjalnej polityki. Co ważne- ma on ku temu solidne podstawy, a ostatnie 16 lat przepracował bardzo ciężko. W obozie anty-PiS powszechnie uważa się, że najpracowitszymi posłami są Joński ze Szczerbą, bo „odkrywają afery”. Realnie jednak ich praca „śledcza” polega w 90% na jeżdżeniu limuzyną w wyznaczone miejsce, gdzie akurat można coś ugrać politycznie (jako, że ich zaprzyjaźnione media kreują nową „aferę” co 1-3 dni, to tego jeżdżenia jest sporo), na miejscu czekają już na nich dziennikarze, oni wyciągają neseser, w którym niby są jakieś dobitne dowody, mówią „Hańba! Skandal! Rząd do dymisji!„, pokazują jakieś randomowe (może nawet ciągle te same) kartki, których treść nie interesuje nawet KODziarzy, na koniec Joński mówi: „Tą sprawę z posłem Szczerbą wyjaśnimy do samego końca„, po czym po kwadransie pakują dupy z powrotem do limuzyny i jadą do domu, a za 2 dni powtórka, nowa afera i tak w kółko przez ostatnie 8 lat. Czy to jest pracowitość? Z jednej strony niby tak, bo zajmuje to sporo czasu (zwłaszcza spędzonego w samochodzie), ale z drugiej- nic z tego nie wynika, a już zwłaszcza dla ich pozycji politycznej, która jest taka, że jedna zachcianka Tuska i są zmieceni z planszy. Dlatego uważam, że prawdziwa pracowitość to to, co w ostatnich latach robił Giertych. On wykonał „pracę u podstaw”, budując sobie silny, wielowarstwowy układ (polityczny, prawniczy, internetowy, „bankietowy”, medialny), co będzie owocowało wkrótce (chociażby tym, że po wyborach dostanie Jońskiego i Szczerbę jako chłopców na posyłki).
Od wiosny pojawiały się informacje, że Giertych aktywnie szuka sobie miejsca w nadchodzącej kadencji parlamentu. Jest on jak sportowiec, który latami ćwiczył w pocie czoła i w końcu zdecydował się pojechać na olimpiadę, mocno pewny swoich sił i szans. Oczywiście najbardziej interesowałoby go stanowisko, które obecnie piastuje Zbigniew Ziobro, czyli połączony stołek Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości (Platforma niby chce to rozdzielić, ale po doświadczeniach z przeszłości ich obietnice wyborcze trzeba traktować z dużym dystansem).
Problemy z Giertychem są dwa (tzn. nie są to jego osobiste problemy, ale „opozycji demokratycznej”, która musi ostro główkować jak go wprowadzić w swe kręgi i przy okazji nie rozjuszyć lewaków). Po pierwsze- jest on wciąż ścigany przez prokuraturę, która nadal nie miała okazji przedstawić mu zarzutów (aby to zrobić muszą być spełnione jednocześnie dwa warunki: osoba musi przebywać na terenie Rzeczpospolitej oraz musi być 'nieśpiąca’ i 'nieomdlała’, a Giertych w ostatnich 3 latach tychże warunków jednocześnie nie spełnił). Skoro zarzutów nie przedstawiono, to można załatwić sprawę immunitetem parlamentarnym, który pewnie Giertych uzyska w najbliższą niedzielę.
Drugim, dużo większym problemem jest to, że Giertych nie zamierza nawet udawać, że zmienił światopogląd od czasów LPR (ani myśli zrobić to, co na wyżej omawianym teledysku Beastie Boys). On nadal jest dumnym katolikiem, przeciwnikiem aborcji, być może nawet nacjonalistą. Podejrzewam, że jego przyszli koalicjanci polityczni jak np. „aborcyjny dream team”, Lemparty czy inne „aktywiszcza” są w niemałej konsternacji. Najlepsze jest to, że pozycja Giertycha jest dziś tak silna, że zupełnie nie interesuje go, w jaki sposób partia go wprowadzi, to nie jest w ogóle jego problem. On zjeżdża do Polski na białym koniu i reszta ma mu przygotować tron, za przeproszeniem chuj go obchodzi jak oni to zrobią.
Statystyczni KODziarze (czyli głównie emeryci pro-Tuskowi, a także sympatycy Trzeciej Nogi) akurat polubili go od razu, bo dla nich liczy się tylko to, żeby nienawidził PiSu, a pan Roman niewątpliwie spełnia te wymagania z nawiązką. Gorzej z lewactwem (Lewicą oraz 'liberalnym skrzydłem PO), bo dla nich bardzo ważne są sprawy światopoglądowe (aborcja, mniejszości seksualne, przywileje dla kobiet, zniszczenie kościoła). Jak im wytłumaczyć, że Giertych jest spoko? Zadanie bardzo trudne, wymagające mnóstwa czasu i zabiegów socjotechniczno-PRowskich.
Giertych najpierw chciał zostać senatorem 'bezpartyjnym’, startującym z 'paktu senackiego’ (to dałoby mu immunitet, bez którego ani rusz), ale na propozycję umieszczenie Giertycha w 'pakcie senackim’ ostro sprzeciwiła się Lewica (z pewnością Giertych też był jednym z głównych powodów, dla których w 'opozycji totalnej’ nigdy nie powstała 'wspólna lista’ do sejmu, o co mocno zabiegał Tusk, TVN, GW czy Tomasz Lis). Oprócz Lewicy, także w samej Platformie były głosy niezadowolenia, np. poseł PO Franciszek Sterczewski mocno Giertycha krytykował i domagał się od niego publicznych deklaracji na temat 'zreformowanego’ światopoglądu, za co o mały włos nie został usunięty z partii (chyba nie zdawał sobie sprawy, z kim zadarł). Po złożeniu samokrytyki w zaciszu gabinetów skończyło się 'żółtą kartką’ i zsyłką na niższe miejsce karty wyborczej.
Po niepowodzeniu z 'paktem senackim’ nadszedł więc impas, a czas naglił. Postanowiono ocieplić wizerunek Giertycha, wytaczając najcięższe działa. 7-go lipca w Gazecie Wyborczej ukazał się (poświęcony Giertychowi) wywiad z Adamem Michnikiem (który sam dawniej uważał Giertycha za demona z oczywistych względów). Michnik od dłuższego czasu jest „tłustym kotem” i bardzo rzadko się udziela, ale jak już wyjdzie z nory- znaczy, że sprawa ma ogromną wagę. Wywiad jest TUTAJ, niestety za 'paywallem’. Ja miałem okazję przeczytać go w całości i chyba w całym bieżącym roku nie przeczytałem niczego śmieszniejszego. Fikołki i szpagaty logiczne z apelem końcowym, aby zaakceptować Giertycha w imię wyższych idei (obalenia Kaczora) i nadzieją, że uda się Romana zreformować oraz przekształcić w wielbiciela LGBT, Żydów i Unii Europejskiej. Michnik tym wywiadem położył na szali cały swój autorytet. Efekt? Niestety nie pykło, delikatnie mówiąc. Wystarczy poczytać komentarze pod powyższym linkiem- praktycznie 100% to pociski po Michniku, godne Gazety Polskiej. Czegoś takiego nie przypominam sobie nigdy wcześniej. Lewicowcy (nie żadne PiSowskie trolle, bo trzeba płacić abonament za Gazetę, żeby móc tam komentować) jadą po Michniku, jak po burej suce. Cymes i creme de la creme. Równolegle w środowiskach antyPiSu prowadzono pomniejsze próby ocieplania wizerunku Giertycha, które również były nieudane.
Skoro po sprzeciwie Lewicy nie udało się do senatu, to trzeba było Giertycha wcisnąć na listę do sejmu (chodzi tylko o immunitet, bo Prokuratorem Generalnym mógłby zostać nawet bez żadnego mandatu demokratycznego). Na którą listę go dać? Partie spoza „zjednoczonej opozycji” z oczywistych względów nie wchodziły w grę, małe komitety spod progu wyborczego również, bo wtedy nici z immunitetu. Lewica podobnie, bo oni go nigdy nie zaakceptują z powodu światopoglądu (jedynie czasowo do poniedziałku zamknęli ryje na temat Giertycha, żeby nie eksponować wewnętrznych konfliktów przed ważnymi wyborami). Trzecia Noga też raczej nie, bo Giertych z miejsca stałby się tam osobą nr1 pod względem siły, a nie po to Kosiniak z Hołownią budowali swą autonomię i odrzucili wspólną listę, aby na koniec zostać wasalami Giertycha, który przyjeżdża sobie „na gotowe” z Włoch. Została więc tylko Platforma (i to przy dużym sprzeciwie wewnętrznym). Jak to zakomunikować, żeby nie było obciachu? Skoro nawet Michnik przez próbę ocieplenia Giertycha zrobił z siebie idiotę we własnej Gazecie, to zadanie było arcytrudne. Przede wszystkim Giertycha osobiście wprowadzić musiał oberfuhrer, czyli Tusk (który na domiar złego wcześniej zakomunikował, że na jego listach nie znajdzie się ani jedna osoba, która jest przeciwko aborcji).
PR-owcy i spin-doktorzy Platformy wybrnęli z tego ciężkiego zadania dosyć dobrze. Po pierwsze- umieszczono Giertycha na ostatnim miejscu karty wyborczej. To stworzyło przekaz typu: „oj tam, oj tam, to nikt ważny, jakaś przybłęda, czemu nie zajmujecie się kandydatami z ostatnich miejsc w innych okręgach? Zresztą po co o tym mówić, to niedobra jest„. Po drugie- Giertycha wrzucono na listy okręgu świętokrzyskiego (nr33), czyli z tego samego, z którego startuje Jarosław Kaczyński. To miało za zadanie pokazać, że Giertych (były minister edukacji w koalicyjnym rządzie Kaczyńskiego) to jednorazowy, wyborny żart słynącego z ponadprzeciętnego poczucia humoru Tuska, wysublimowany prztyczek w nos dla „dyktatora”. To bardzo spodobało się KODziarskiemu i antyPiSowemu „betonowi”. Po trzecie- Tusk powiedział, że on w gruncie rzeczy wcale Giertycha nie lubi, ale jest zdolny do poświęcenia, aby zrobić na złość Kaczyńskiemu. Na koniec Giertych został poproszony, aby pomógł Platformie ocieplić swój wizerunek i jakoś podlizał się elektoratowi „opozycji totalnej”, np. zadeklarował, że jednak aborcja jest OK. Napisał on więc to:
Ściana tekstu, którą można skrócić do dwóch krótkich zdań: „Poglądów na aborcję nie zmieniam, pocałujcie mnie w dupę lewaki. Jebać PiS„. To było 30-go sierpnia. Przez niecały kolejny tydzień Lewica trochę pyszczyła w mediach i okazywała publicznie swe niezadowolenie w kontekście swojego nowego koalicyjnego „kolegi”. Trwało to do 4-go września, kiedy najprawdopodobniej do Tuska na dywanik przyszli Biedroń z Zandbergiem i spytali, czy ten Giertych w ich wspólnej koalicji jest konieczny, bo to trochę głupio wygląda. Odpowiedź Tuska wyglądała mniej więcej w ten sposób, i od tego czasu (4 wrzesień) zaczęła się zmowa milczenia na temat Giertycha, która będzie trwała do dnia wyborów (to, że Lewica od 40 dni nie pisnęła słowa o Giertychu pokazuje tylko, jak bardzo oni są dzisiaj zwasalizowani przez Tuska).
Podsumowując temat „wprowadzania” Giertycha na listy wyborcze. Był w tym temacie ogromny sprzeciw wewnątrz samej „koalicji liberalnej”. Próbowano (z mizernym skutkiem) ocieplić jego wizerunek, ale jedynym tego namacalnym efektem było samo-ośmieszenie się Michnika. Postanowiono więc, że wprowadzą go „kuchennymi drzwiami”, jako osobę mało ważną, która nie jest samodzielnym podmiotem, ale szpileczką, wbitą Kaczyńskiemu (tak, jakby trener piłkarski desygnował do składu jakiegoś zabijakę, który miałby za zadanie w 1 minucie meczu brutalnie sfaulować najlepszego gracza rywali i od razu zejść z boiska z czerwoną kartką i dyskwalifikacją). Kolejna próba ocieplania wizerunku odbędzie się dopiero po wyborach, czyli w czasie, gdy elektorat jest już nieważny. Po wprowadzeniu Giertycha na listy słuch o nim zaginął, totalna zmowa milczenia. W mediach antyPiSowskich jest to zrozumiałe i logiczne, natomiast nie rozumiem, dlaczego media PiSowskie również pomijają temat Giertycha. Przecież aż się o to prosi, Platforma (i cała jej koalicja) wystawiła gołą dupę i wręczyła PiSowi trzepaczkę do dywanów, a PiS z niewiadomych przyczyn nic z tym nie robi. Wszak to byłby piękny dysonans poznawczy dla najbardziej lewicowych wyborców. Powinni oni zewsząd słyszeć: „Patrzcie kochani! Jedną z najważniejszych osób w waszej koalicji jest człowiek, który chodzi do kościoła, jest przeciwko aborcji, przeciwko homoseksualistom, a być może jest nawet narodowcem i przeciwnikiem Unii. Czy naprawdę chcecie takiego rządu?„. Tego w ogóle nie ma, nie wiem dlaczego, nie moja sprawa. Albo na Nowogrodzkiej na to nie wpadli, albo musiałaby wjechać jakaś teoria spiskowa.
Po wyborach (moja prognoza)
Giertych na 99% w niedzielę zostanie posłem. Wprawdzie Świętokrzyskie to matecznik PiS, ale jest tam do zebrania 15 mandatów, czyli bardzo dużo. Platforma w ostatnich wyborach zdobyła tam 3. Teraz pewnie będzie podobnie, według moich obliczeń wystarczą im 2, a nawet (przy najczarniejszych scenariuszach) gdyby zdobyli tylko jeden to prawie na pewno będzie to właśnie Giertych. Inni kandydaci na świętokrzyskiej liście KO są mało znani, totalne randomy i noł-nejmy, więc cała społeczność antyPiSowska zagłosuje na pana Romana, w czym nie przeszkodzi mu nawet ostatnie miejsce na liście. Przeczuwam też, że sporo osób z innych województw uskuteczni „turystykę wyborczą” i zagłosuje (przez zaświadczenie o głosowaniu poza miejscem zamieszkania) na Giertycha. Aż sobie po wyborach sprawdzę ile tych zaświadczeń było w komisjach okręgu kieleckiego i jestem prawie pewny, że będzie to wielokrotność „średniej krajowej”. Jak opisałem wyżej- jest to człowiek bardzo wpływowy, więc pewnie w ten sposób również się zabezpieczył.
Gdyby Giertych jednak nie wszedł do sejmu (na co szanse są iluzoryczne), to będzie to dla niego duża porażka i z powodu braku immunitetu pewnie będzie musiał dalej bunkrować się we Włoszech (co najmniej do momentu, aż Platforma wymieni ludzi w prokuraturze i umorzy mu zarzuty, ale do tego będzie jej potrzebna silna większość sejmowa, na co się nie zanosi). Nawet gdyby Giertych musiał kolejne 4 lata ukrywać się za granicą, to jest stosunkowo młody, cierpliwy i zdeterminowany, więc za 4 lata wróci jeszcze mocniejszy i spróbuje ponownie.
Jak będzie wyglądała sprawa od przyszłego tygodnia? Wszystko zależy od wyników wyborów (konkretnie od tego kto i czy w ogóle ktoś zdoła utworzyć rząd większościowy). Pierwsze tygodnie pewnie Giertych poświęci na przeprowadzkę i urządzenie się w starym-nowym kraju. Politycznie Giertych stanie się w całej KOG (Koalicji Ośmiu Gwiazdek) osobą numer 2 po Tusku, z ambicjami na zajęcie miejsca nr1 w przyszłości. Sam Tusk wszystkich silnych rywali wewnętrznych po prostu usunął z Platformy (teraz przy konstrukcji list wyborczych zmarginalizowane zostały ostatki dawnych baronów typu Schetyna czy Neumann). Ponadto Tusk sprawia wrażenie zmęczonego i wypalonego, widać to było na ostatniej debacie. Już w czasie kampanii często gdzieś znikał na urlopach. Rządzenie to jest dużo większa robota, niż działania opozycyjne, gdzie wystarczy drzeć ryja na PiS, a 90% roboty odwalają media typu TVN24. Tusk w mojej opinii nie będzie w stanie udźwignąć fizycznie ciężaru rządzenia krajem i bandą dyspozycyjnych, ale nieporadnych sługusów (najchętniej pewnie wróciłby do Brukseli na jakąś figurancką posadę, ale pewnie mu jej nie dadzą, opcjonalnie chciałby być prezydentem po 2025 roku i podróżować po świecie). Kto miałby odciążyć Tuska w obowiązkach? Kierwiński, Kopacz, Kołodziejczak? Wolne żarty. Tych 'gadaczy’ można co najwyżej wysłać gdzieś z gotową rozpiską celem darcia japy o złym PiSie. Do działań „wykonawczych” i „decyzyjnych” potrzebny był Tuskowi jakiś silny, inteligentny i ambitny pracoholik, a Giertych do tego celu nadaje się doskonale i de facto nie ma żadnej konkurencji. Będzie on początkowo „bulterierem”, który dostanie dużo władzy w Platformie (np. Jońskiego ze Szczerbą czy całą „kastę” prawniczą), a w dłuższej perspektywie (po wycofaniu się Tuska do roli prezesa-seniora) przejmie Platformę.
Co z jego konserwatywnym wizerunkiem? Będzie stosunkowo ocieplany, ale wyborcy „opozycji liberalnej’ potrzebują na to trochę czasu. Początkowo Giertych będzie więc swego rodzaju Januszem Korwinem-Mikke. Cała Konfederacja od lat drży, aby znowu nie chlapnął nic o Hitlerze, Żydach czy „lekkiej pedofilii”, bo potem 80% ich czasu antenowego w mediach to świecenie oczami do czytanych przez redaktora cytatów z Korwina. Podobnie będzie z Giertychem- politycy Platformy (i Lewicy) będą drżeli, aby Roman nie powiedział nic o swoim stosunku do aborcji, kościoła czy szeroko pojętego lewactwa. Wraz z wzrostem siły Giertycha wewnątrz PO- niemożliwy wydaje się na dłuższą metę mariaż z Lewicą, ale początkowo scali ich zamordyzm Tuska oraz nienawiść do Kaczora-dyktatora. Jednakże wcześniej czy później z pewnością lewaki z Giertychem zaczną się żreć między sobą o sprawy światopoglądowe.
Giertych w PO jest jak „uchodźcy”, którzy przyjechali do Niemiec czy Szwecji. Gdy już zainstaluje się w partii- nie będzie się go dało 'deportować’, a z czasem wszyscy „rdzenni” Platformiarze będą mu grzecznie schodzili z drogi, lub oferowali swe usługi służebnicze. Jak pisałem wyżej- nie jest to człowiek znikąd, bez żadnych „pleców” jak Kołodziejczak, tylko osoba bardzo wpływowa. Giertych ma za sobą oligarchów, sądy, własne farmy trolli, rozległe kontakty towarzyskie. Przychylne są mu media 'opozycji totalnej’ oraz instytucje unijne. Jedyne, czego Giertych nie ma to wpływy w armii, ale Polska to nie jest Afryka, gdzie generałowie robią wojskowy zamach stanu. Niewykluczone, że 'na wszelki wypadek’ Giertych posiada też jakieś mocne, umożliwiające szantaż kwity na różnych oficjeli, wszak po spędzeniu połowy życia w sprawach sądowych najważniejszych osób w państwie (polityków i biznesmenów)- musiał na coś takiego trafić, choćby przez przypadek.
Scenariusz Giertycha-hegemona w oczach osób o poglądach prawicowych jest dosyć fajny, bo na pewno lepiej, żeby Platformą rządził Giertych, niż np. człowiek Sorosa- Trzaskowski, albo jakiś młody pół-lewak. Spoglądam na tę sytuację „w bulu i nadzieji” (bul, bo Giertych to jednak szaleniec z cechami totalitarnymi, a nadzieja bo nie jest to lewak, a wręcz przeciwnie). Mam do niego też swego rodzaju szacunek z dwóch powodów. Po pierwsze- jest pracowity, działa długofalowo i nie przebimbał ostatnich lat, jak cała Platforma, która przez 2 kadencje w opozycji nie zrobiła kompletnie nic, poza 8 gwiazdkami i zakładania marynarki pijanemu Junckerowi (dosłownego i w przenośni). Po drugie- ma stałe (w dodatku niepopularne w „postępowych” czasach) poglądy, z których jest dumny, co jest dzisiaj rzadkością (zwłaszcza wśród polityków, u których „podwójne standardy” to chleb codzienny).
Na miejscu samych lewaków i „Julek”- bardzo bym się Giertycha obawiał jako szefa formacji, do której sami są tylko przystawką, ale to nie moje zmartwienie. Z pewnością będzie z tego powodu kupa zabawnych i tragikomicznych sytuacji w przyszłości.
Na koniec jeszcze raz powtórzę to, co napisałem wcześniej- bardzo dziwne jest to, że do Polski za 3 dni zjeżdża „przyczajony tygrys, ukryty smok„, który całkowicie przemebluje polską politykę, a mediach od niemalże 6 tygodni nikt nie napisał o nim ani słowa poza tym, że strażacy z OSP przysłonili mu banner w Kazimierzy Wielkiej.
Dzisiaj jeszcze wrzucę jeden, ostatni przedwyborczy tekst, niestety nie zdążę napisać tego o „męczennikach”, bo od północy zaczyna się cisza wyborcza (wg mnie głupi wymysł, ale 'dura lex sed lex’).
PS: Wielkie dzięki dla Krzysztofa.
RacimiR, 13.10.2023
Jeśli Giertych rzeczywiście jest taki jak go opisujesz (consigliere a w przyszłości ojciec chrzestny powracający z wygnania) to ja bym się wogole bał cokolwiek o nim pisać, zwłaszcza jak już tym posłem/prokuratorem generalnym zostanie.
Jeśli potrafi dopieprzyc się o te przyczepę z plakatem, to będzie zamykał strony www jak twoja wraz z właścicielami w kiciu, pod byle pretekstem. Już mieliśmy zajawke z odbieranie m notebooka po aferze podsłuchów i sowy z ziomalami).
Fakt jest ze mało kto go kojarzy pozytywnie, i na pewno mało kto będzie na niego głosował gdyż ma 'specyficzna’ opinie wśród pospolstwa, no ale ziarnko do ziarenka.
Osobiście mam nadzieję że na 99% posłem nie będzie.
od RacimiR: Liczę się z tym, że może mi zamknąć bloga, ale może chociaż z odsiadki się jakoś wywinę, wszak nie napisałem o nim w gruncie rzeczy nic krytycznego, ani tym bardziej hejterskiego (to już lewackie strony bardziej po nim cisną). Platforma między innymi przez swoje działania typu zamykanie stron, aresztowanie logerów, ACTA, szarpanie laptopa, podpalenie budki pod ambasadą czy Maciek Dobrowolski przegrali te wybory, więc może się czegoś nauczyli i tym razem będą łaskawsi.
O przyczepę z plakatem to bardziej się PO dopieprzało żeby wywołać kolejną aferę „męczenniczo-dyskryminacyjną” i pokazać że reżim wykorzystuje nawet OSP, a nie on osobiście.
Posłem będzie, twardy, nielewacki elektorat antyPiS (średnia wieku 70, czyli ludzie bardzo zdyscyplinowani) stoi za nim murem z powodu „wspólnej pasji”, czyli nienawiści do Kaczafiego, poza tym nie ma specjalnej konkurencji w Kielcach i zbierze wystarczające głosy już za samo bycie jedynym rozpoznawalnym kandydatem Platformy.
Nie ma czegoś takiego jak nie lewacki elektorat antyPiS, jak wyznajesz antyPiS to jesteś lewakiem, proste.
od RacimiR: Nieprawda, trzon antyPiS to dosyć konserwatywni emeryci, telewizyjni widzowie TVNu24.
Lewactwo to głównie młodzież tęczowa (internetowo-netflixowa) która praktycznie w całości głosuje na Lewicę, która miota się w okolicach 8-9%.
To są dwa różne elektoraty, których jedną z niewielu cech wspólnych jest nienawiść do Kaczora (i które pokłócą się po wyborach właśnie przez Giertycha).
Nie mówiąc o Konfederacji, która też jest anty-PiS.
Konfederacja to wydmuszka polityczna , taka pseudo prawicowa partia ktora na zawolanie odwala babola ktory sprawia ze prawica sie pogrąża kosztem lewactwa.np. afera menorowa lub dziwne wypowiedzi JKM.
Całkowicie Zgadzam się z opinią przedmówców ale chciałbym rzucić taką kontrowersyjną tezę że w obecnych dosyć niebezpiecznych czasach wojna na Ukrainie it’d Giertych że swoim charakterem i poglądami jest dobrym materiałem na premiera.Moim zdaniem ma jaja żeby sprostać zadaniu w razie wojny a jego dyscyplina na pewno by pomogła w lepszym przygotowaniu kraju na to co może się wydarzyć. Dodam na koniec że w spokojniejszych czasach pewnie bym nigdy tak nie pomyślał i uznał to za poroniony pomysł.
od RacimiR: Na pewno lepszy Giertych niż Biedroń, ale jest to jednak osoba mocno kontrowersyjna i uwikłana w różne podejrzane układy.
Hmm nie wiem jak dokładnie rozdzielane na mandaty są głosy w obrębie okregu wyborczego w danej partii w stosunku do danego kandydata na liście ale wygląda że uznaniowo.
Jak np. w PO pierwszy na liście kandydat dostanie 20tys głosów i wejdzie do Sejmu a ostatni giertych powiedzmy 200glosow i nie wejdzie to Tusk może zarzadzic żeby pierwszy na liście się zrzekl mandatu i te głosy przekierować na giertycha który wejdzie.
Dla odmiany jak np. w PiS pierwszy na liście kaczor dostanie pół miliona głosów i wejdzie, a pozostali na liście raptem po kilka głosów, to przecież liczą się głosy na partie na okręg, czyli sumarycznie tam pis dostanie kilka mandatów i uznaniowo można wybrać którzy kandydaci dostaną mandat niezależnie od liczby głosów a nawet ich braku.
Czyli w tym wypadku miejsce na liście w danym okregu wyborczym znaczenia nie ma (poza jedynkami reklamującymi dany okręg) , liczy się rozkaz partyjny kto ma wejść a kto nie.
Może się mylę, ale chyba tak to działa. Jeśli tak, to jest jak pisałeś, wystarczy w tym zapyzialym województwie jeden mandat zdobyty przez platfusy i consigliere wchodzi 🙁
Przypomina mi się tu scena z filmu kler jak biskup mordowicz rozdzielał kto ma gdzie siedzieć w miejscach Vip na mszy pod nowym sanktuarium, i stosunku do jednego delikwenta mówi 'rób jak chcesz bylebym tylko nie musiał na niego patrzeć’ bo 'ostatnio cwaniakował’.
od RacimiR: Mandaty przypadające liście uzyskują kandydaci w kolejności według otrzymanej liczby głosów (art. 233 Kodeksu wyborczego). Ostatnio Platfusy dostali tam trzy mandaty. Gdyby znowu mieli 3 to Giertych wejdzie na milion procent. Gdyby mieli dwa, to wejdzie na 99% (on i „jedynka”), a gdyby dostali tylko jeden (na co szanse są ultraniskie) to i tak na jakieś 90% będzie to Giertych, bo pewnie zbierze więcej głosów niż „jedynka” (zwłaszcza, że sporo będzie z zaświadczeń).
> Postanowiono ocieplić wizerunek Giertycha, wytaczając najcięższe działa
Bardzo mi się podoba to sformułowanie.
> Przecież aż się o to prosi, Platforma (i cała jej koalicja) wystawiła gołą dupę i wręczyła PiSowi trzepaczkę do dywanów, a PiS z niewiadomych przyczyn nic z tym nie robi. Wszak to byłby piękny dysonans poznawczy dla najbardziej lewicowych wyborców. Powinni oni zewsząd słyszeć: „Patrzcie kochani! Jedną z najważniejszych osób w waszej koalicji jest człowiek, który chodzi do kościoła, jest przeciwko aborcji, przeciwko homoseksualistom, a być może jest nawet narodowcem i przeciwnikiem Unii. Czy naprawdę chcecie takiego rządu?„. Tego w ogóle nie ma, nie wiem dlaczego, nie moja sprawa. Albo na Nowogrodzkiej na to nie wpadli, albo musiałaby wjechać jakaś teoria spiskowa.
Sęk w tym, że lewicowi wyborcy nie oglądają TVP ani nie czytają wPolityce czy Niezależnej. PiS nie może więc nic im powiedzieć. Natomiast gdyby jednak próbował, dotrze to głównie do własnego elektoratu, który niekoniecznie jest jakoś ślepo lojalny wobec PiS. Niektórzy ludzie są po prostu konserwatywni i dlatego głosują na PiS, ale mając do wyboru Giertycha mogą postanowić, że to on będzie ich reprezentował lepiej niż PiS.
od RacimiR: W sprawie tematów „o których się mówi” to PiS narzuca narrację od co najmniej 8 lat. Nawet jeśli KODziarze nie oglądają TVP (choć część ogląda, oczywiście z obrzydzeniem) to po ostrej kampanii Giertychowej TVN musiałby zrobić jakiś „feedback”. Ponadto w codziennym życiu KODziarstwo i lewactwo spotyka się z PiSowcami choćby w pracy i tam by ich pytali „co myślisz o Giertychu”.
Może przekalkulowali, że takimi kanałami to dotrze do zbyt małej liczby lewaków żeby warto było ryzykować utratę głosów starszych telewidzów, którzy Giertycha szanują i nawet lubią, i żal im, że się pokłócił z Kaczyńskim.
Druga możliwość to taka, że Giertych to taki capo di tutti capi, że nawet dziennikarze TVPiS się go boją 😉
od RacimiR: To już bardziej długa możliwość jest bardziej prawdopodobna. Po co mają ryzykować 5 minut przed wyborami, jak mogą mieć potem z tej okazji przerąbane u Romana.
Doczekaliśmy się w polskiej polityce Krzysztofa Jarzyny ze Szczecina.
To może teraz trochę humoru (a raczej groteskowego przemysłu pogardy wiadomo w kogo stronę, o byle co byleby się dopierdolić) w kampanii na ostatniej prostej odnośnie tzn polskiej 'elyty’ która sama się nią zrobiła i 'patocelebryci’.
Janda wiadomo, pisać nie trzeba że zasłynęła w tym że 'czuję się w Polsce jakby ktoś ciągle na nią sraaaaałłł’!
(podobne fekaliowe porównania w stosunku do naszego kraju stosuje hollllland i engelking), ale ostatnio Janda wpadła w mocna depresję, uwaga! na chorobę która się nazywa 'Polska’ ! No dziękujemy pani już dawno.
Teraz ni zgruchy ni z pietruchy odezwała się Markowska (córka tego slynnego piosenkarza co w wieku 15 lat zrobił bahora sąsiadce o czym mało kto wie). Nienawidzi pis! A dlaczego, bo zagląda nam do łóżek! I dzieli dobry hetero, zły sort homo lpg itd.
No pierdnalem na te argumentację bo to przecież lewica czyli śmieszek biedron i inni tam ciągle gadają o tym zagladaniu że niby nie zagląda dają ale jednak zaglądają bo ciągle o tym tylko jest gadaniną i dyskryminacja homo itp.
Kolejna mniej znana El dursi polko libanka nagrała filmik jak to na Orlenie nie zatankowała choć tankowała a paliwa nie ma choć jest… mącen ie wody i w zasadzie do teraz nie wiem o co babie chodzi.
Kolejny nasz idol Levandowsky którego opisywać nie trzeba, okazało się że ostatnio się ujawnił że w zasadzie od zawsze jest pro platformowy, a jego żona agitowala baby by szly na wybory.
No byłem w małym szoku bo jego monetyzacja jest głównie dzięki zaangażowaniu kibiców, dzięki nim jest ten cały piłkarski show, a w jaki sposób po traktowała kibiców, czyżby nie pamiętał kto urządził akcje widelec?
A hasło 'Tusk matole twoja władze obala…’?
Ja już gdzieś to mam i nie oglądam żadnego meczu z nim.
Podsumowując nie znan żadnego przedstawiciela tzn. elyty co by był za pis, a prawie każdy agituje antypis.
od RacimiR: Na celebrytów szkoda strzępić ryja. Na całym świecie są to prawie same lewaki, bo inaczej ich kariera by zahamowała. Np. Janusz Rewiński- świetny i lubiany aktor, legendarne role w „kleksie”, Zmiennikach czy jako Siara w Kilerze. Zadeklarował się jako wyborca Andrzeja Dudy i tyle go widzieliśmy na ekranie, przestali go zatrudniać, ostracyzm środowiskowy, nie ma chłopa. Dlatego aktorzy, którzy są za PiS po prostu nie mówią tego głośno, bo byliby skończeni zawodowo. Wydaje mi się, że Pazura jest kryptopisowcem (jego brat Radosław to prawie na pewno), on też zresztą gra od jakiegoś czasu tylko postacie drugo i trzecioplanowe, więc coś musi być na rzeczy, bo to świetny i lubiany aktor, a jednak go nie zatrudniają tak często, jak kiedyś. Jeszcze kilka przykładów by się znalazło. A ostatnio rozwalił mnie Tomasz Karolak (ten co kiedyś reklamował „kolorową niepodległą”), który postanowił wesprzeć kandydata… Konfederacji (ale powiedział, że nie wspiera i nawet nie lubi jego partii, tylko tego konkretnego osobnika). Oczywiście został zbesztany przez KODziarstwo i innych celebrytów 🙂 Nie wiem po co on to zrobił, widocznie jest jeszcze mniej inteligentny, niż myślałem (choć zawsze wiedziałem, że to debil, ale nie że aż taki).
Rewiński to po raz ostatni pojawił się w filmie 2007 potem nie było już nic, czyli dużo wcześniej został wykluczony. A Lewandowski był od zawsze przereklamowany a poza tym to patałach.
od RacimiR: On już wcześniej przejawiał prawicowe poglądy, dlatego go odstawili na bok. Gdyby zachował się jak Zbrojewicz albo Zelt (czyli drewna aktorskie, które jednak założyły tęczowe koszulki) to pewnie byłby do dzisiaj wziętym aktorem.
Karolak przeszedł na prawą stronę w 2016. Nie wiem, co tam się wydarzyło, ale o coś się poprztykali (być może chodziło o to, że Lis go wrobił w nabijanie się z wpisu Kingi Dudy, który okazał się fejkiem, a może o coś zupełnie innego, np. pieniądze). Czy debil, to nie wiem. Może po prostu powiedział szczerze. Możliwe, że nawet przejdzie z filmu do polityki, jak niejeden aktor już uczynił.
od RacimiR: Dosyć dziwny transfer, z „kolorowej niepodległej” prosto do Konfederacji 😉 Wydaje mi się, że jest po prostu debilem (takim, jak filmy w których gra), bo jawne sympatyzowanie z prawicą oznacza automatyczny koniec kariery w „szołbiznesie” (a już zwłaszcza teraz po nowych przetasowaniach politycznych).
A może on wcale nie chce kontynuować kariery aktorskiej? Może chce rzucić to w cholerę (bo pewnie odłożył sobie sporo) i zająć się czymś innym, np. polityką?
od RacimiR: Jest z nim kilka długich wywiadów na YT, posłuchaj sobie. „Salon” go po prostu w pewnym momencie przestał brać pod uwagę przy ustalaniu obsad filmu. Podobnie, ale na mniejszą skalę jest z Pazurą- on dostaje jakieś ogony i epizody, a dawniej był najbardziej wziętym polskim aktorem.
> Giertych w PO jest jak „uchodźcy”, którzy przyjechali do Niemiec czy Szwecji. Gdy już zainstaluje się w partii- nie będzie się go dało 'deportować’, a z czasem wszyscy „rdzenni” Platformiarze będą mu grzecznie schodzili z drogi, lub oferowali swe usługi służebnicze. Jak pisałem wyżej- nie jest to człowiek znikąd, bez żadnych „pleców” jak Kołodziejczak, tylko osoba bardzo wpływowa. Giertych ma za sobą oligarchów, sądy, własne farmy trolli, rozległe kontakty towarzyskie. Przychylne są mu media 'opozycji totalnej’ oraz instytucje unijne. Jedyne, czego Giertych nie ma to wpływy w armii, ale Polska to nie jest Afryka, gdzie generałowie robią wojskowy zamach stanu.
W 1926 zrobili 🙂
Ale nawet jego cywilni koledzy mogą Giertycha wywieźć na taczce, tak jak jego kolegę po fachu, Olszewskiego w operacji „Lewy Czerwcowy” a.k.a „policzmy głosy”.
Banaś to w pewnym sensie drugi Giertych też był w PiS a teraz jest jego wrogiem i sojusznikiem Tuska
od RacimiR: Takich jak Banaś to jest/było pełno (np. Kamiński Sikorski Niesiołowski czy Dorn), ale każdy (poza Giertychem) najpierw złożył samokrytykę poglądową.
Szkoda że tekst o męczennikach się nie ukaże
od RacimiR: Ukaże się, ale nie przed wyborami. Też żałuje, że nie zdążyłem, bo byłoby jak znalazł na wybory, ale cóż. Obsuwa musi być 😉
To wyniki exit poll. PiS 36,8%, KO 31,6%, TD 13%, Lewica 8,6%, Konfederacja 6,2%.
Frekwencja rekordowo wysoka bo ponad 72%.
Powiem tak PiS niby zwycięża ale na ten moment traci władzę. Niestety władzę przejmuje prawdopodobnie totalna opozycja z Tuskiem na czele jako premierem. Rozczarowuje wynik Konfederacji. Chociaż to tylko exit poll i wyniki będą się jeszcze różnić po spływaniu głosów.
Giertych został i jest posłem! Niestety 🙁
I to 2 miejsce zdobył wg zdobytych ilości głosów w Świętokrzyskiem.
Zadziałała tzn 'magia nazwiska’.
Wstyd to przyznać ale wśród pospolstwa w mojej gminie zdobył 100 głosów, a takich gmin jest kilkanaście w Świętokrzyskiem.
I to gdzie Platfusy maja tylko 20% poparcia tutaj.
od RacimiR: To było do przewidzenia, być może część głosów była przez zaświadczenie.
Co do Giertycha ,osobiście uważam że co jak co to przez rok lub dwa może być cicho lecz gdy Romek się uaktywni a tutaj może być jak strzał z bazuki . Giertych to inteligentny facet pewnie samego Tuska ma już w garści a ten wysłał go do Świętokrzyskiego bastionu pisu tusk może liczył że mu się nie uda . Ale Roman wejdzie do sejmu. Cała ta koalicja jebnie po roku czy dwóch
od RacimiR: On już się zaczął uaktywniać, a będzie tylko się rozkręcał z czasem. Teraz trzeba znowu uruchomić machinę PRowską, aby wyborcy reszty koalicji (zwłaszcza ci od aborcji, homozwiązków i anty-kościoła) go zaakceptowali, albo przynajmniej tolerowali. Głównym tym elementem PRu będzie to, co napisał Michnik, czyli 'zaakceptujcie go, bo on nienawidzi Kaczora, a jak już go obali to potem się zobaczy’.
Biorąc, że rządy Milicji Obywatelskiej i Lewicy są nieuchronne, cała nadzieja w Panu Mecenasie, że Polska nam się nie zamieni w śluzowca (takie stworzenie co ma 720 płci i nie ma mózgu, jak ktoś nie wie).
Na niego bym nie liczył miał zemscić się na kalkstainie i załatwić sobie nietykalność te cele zrealizował resztę będzie robił z dyscypliną do trójgłowego hydry.
Naprawdę dobrze napisane. Wielu autorom wydaje się, że posiadają rzetelną wiedzę na poruszany przez siebie temat, ale tak nie jest. Stąd też moje ogromne zaskoczenie. Czuję, że chyba powinienem podziękować za Twoje działania. Będę rekomendował to miejsce i regularnie tu zaglądał, aby zobaczyć nowe rzeczy.
od RacimiR: To chyba spam, ale nie jestem pewny do końca, więc zostawię ten wpis (oczywiście bez linka).
Hej, wiecie, że przy dzisiejszym głosowaniu w sprawie aborcji Giertych nie pojawił się na głosowaniu mimo tego, że w KO obowiązywała w tej sprawie dyscyplina partyjna?
https://dorzeczy.pl/kraj/579300/donald-tusk-ma-zapalenie-pluc-cir-wydalo-komunikat.html
Coś powoli Donald Tusk traci siły i zdrowie umożliwiające mu rządzenie. Teraz w najbliższym czasie planuje rekonstrukcję rządu. Ciekawe, czy pewnego dnia wybierze sobie zastępcę na premiera.
od RacimiR: Tusk nie słynie z pracoholizmu, a choroba jeszcze mu w tym pomoże 😉
Ta rekonstrukcja przypomina mi taktyczne odesłanie na europejski immunitet dwóch największych „rympałowców” czyli Kierwińskiego i Sienkiewicza. Gdyby ktoś chciał ich osądzić za nielegalne przejęcie TVP czy 'działania’ policji na proteście rolników, to będzie chroniła ich Bruksela. Jeszcze Bodnara mógłby tam wysłać, ale widocznie ten murzyn ma jeszcze jakieś zadania, zresztą on nie jest nawet z PO więc można go wycisnąć jak cytrynę, bo nie chroni go doktryna Neumanna.
Ja ogólnie mam dość emerytów w polityce w naszym polskim grajdołku,
obu tych kaczek: kaczora dyktatora właściwego i Donalda duck.
A nawet 3 donaldow mam dość bo tego w USandA także, i klitusia bajdusia.
Hamerykany w sumie też mają dość tych 80 letnich staruchow w najbliższym
wyborze na prezydenta. Wybór jak między alzeimerem a zespołem 'suchego konara’ .
Zadziwiające jest ze scena polityczna w usanda i w Polsce jest okupowana
przez tetrykownie tyle lat i jakoś nie widać wykreowanych propagandowo młodych następców.
No chyba ze w Polsce za 'mlodych’ uznać pinokia Mao i lalusia czaskofskiego,
bo bardzo prawdopodobne że za niecałe 2 lata będzie bój o prezydenturę
między tymi dwoma. A następców liderów popis bardzo trudno mi prorokowac.
Noi są też dobre wieści, Buzek (więcej spierolic się nie dało) przechodzi na emeryture
i nie kandyduje do UE, tak samo chyba też Miller (prawdziwego mężczyznę poznaje się jak
kończy a nie jak zaczyna) nie mający poparcia czarzastego.