Kampania Trzaskowskiego

Kampania prezydencka formalnie zaczyna się dzisiaj, 15-go stycznia, ale realnie trwa już ona od dłuższego czasu. Liderem sondaży wyborczych i murowanym kandydatem do wejścia do drugiej tury jest dobrze wszystkim znany Rafał Trzaskowski, obecny prezydent Warszawy, członek i wiceprezes Platformy Obywatelskiej, a także uczestnik poprzednich wyborów prezydenckich w 2020 roku, które niewielką różnicą przegrał z Andrzejem Dudą. Zapraszam na pełen dygresji, wyzłośliwiania się oraz „bulu i nadzieji” tekścik, opisujący dotychczasową jego (pre)kampanię.


Najwcześniejszym wydarzeniem kampanijnym Trzaskowskiego, które przychodzi mi do głowy był lansik na wrześniowej powodzi. Okazało się, że warszawski ratusz zapłacił mediom grupy Ringier Axel Springer za 'dziękczynne’ artykuły (ilustrowane wizerunkiem Trzaskowskiego) o pomocy warszawiaków dla powodzian. Trzaskowski później pojawił się też w Bielsku-Białej, gdzie sali sesyjnej w sali urzędu miasta dokonywał autopromocji, był też telebim i wynajęcie części placu ratuszowego. Miasto nie wzięło za to ani złotówki, czyli za lanserkę Trzaskowskiego zapłacili jego mieszkańcy.

Trzaskowski ma tylu sojuszników i wysoko postawionych protektorów, a finansowy budżet jego kampanii będzie praktycznie nieograniczony, że szansą dla jego rywali (oprócz wpadek i gaf samego zainteresowanego) jest marketingowe „przegrzanie”, które wywoła niechęć u zwykłych ludzi. Po stronie „dupiarza” są m.in. obecny rząd, Unia Europejska, Sorosy i Schwabby, „ekolodzy”, Niemcy, najbogatsze samorządy, celebryci, media państwowe i większość prywatnych, „wolne sądy” oraz oczywiście sfanatyzowany elektorat 8-gwiazdkowy i tęczowe lewactwo. W praktyce jego oficjalna kampania wygląda na razie tak, jak na poniższym filmiku z telewizji zwanej „czystą wodą”:

Pozycja obowiązkowa, kto nie widział (wystarczy sam dźwięk)- niech nadrabia zaległości, TVP Kurskiego to przy tym nic. Autorzy materiału przypadkiem zapomnieli powiedzieć, że Żebrowski prowadzi w Warszawie teatr, dotowany przez warszawski ratusz. W pierwszej części dowiadujemy się, że Trzaskowski już w szkole podstawowej był giga-chadem. Wszystkie dziewczyny go podrywały, wszyscy chłopacy chcieli się z nim przyjaźnić, był urodzonym przywódcą i organizatorem, pomagał innym w nauce (np. zdradził Żebrowskiemu tajemnicę, że można z tablicy czytać całe zdania, a nie tylko jeden wyraz), po prostu chodzący ideał, który za co się nie zabrał- opanowywał w mig do perfekcji. Adam Małysz mógłby mu smarować narty, Magda Gessler mogłaby mu czyścić patelnie, Adam Mickiewicz mógłby mu czyścić kałamarze, a „Łysy z Brazzers” mógłby mu rozpakowywać prezerwatywy. W drugiej części audycji mamy klasyczne 8 gwiazd i hipokryzję poziomu kosmicznego (wszystko, co zarzucają PiSowi robią sami i to na większą skalę). Zresztą inne odcinki tej serii nie są pod tym względem gorsze (np. ze Szczurkiem czy Maleńczukiem).

Trzaskowski razem z partyjną wierchuszką 7-go grudnia przyjechał na wielką partyjną konwencję w stylu 'amerykańskim’ do Gliwic („przypadkiem” prezydentem tego miasta jest żona Borysa Budki, a hala w której wystąpił jest miejska). W swym godzinnym (czytanym z promptera) przemówieniu traktował okolicę, jak jakieś zadupie, wielokrotnie mówiąc o „Polsce powiatowej” i pomocy mniejszym ośrodkom. Serio, w Gliwicach takie coś? Przecież to jest obok Warszawy najludniejszy zespół miejski w Polsce. Kilometrów dróg bezkolizyjnych (A1, A4, DTŚ, 88) w samych Gliwicach jest chyba więcej, niż w całej Warszawie. Jako mieszkaniec Górnego Śląska czuję się lekko zażenowany. Równie dobrze Trzaskowski mógłby pojechać na Targówek czy Bemowo i mówić, że nie zapomina o mieszkańcach mniejszych ośrodków. „Dupiage” chciał też pokazać, że jest luzakiem, który wcale nie ma kija w dupie, więc zaczął coś bredzić o zupie 'zalewaaaaaajce’. Problem w tym, że na Śląsku nikt tak tej zupy nie nazywa (już prędzej żur, albo wodzionka).

Dużym problemem wizerunku Trzaskowskiego jest niespójność poglądów, które potrafi zmienić o 180 stopni nawet kilka razy w ciągu jednego dnia. Obecnie kreuje się na wielkiego patriotę gospodarczego i przyjaciela rolników, bredził coś o polskiej zdrowej żywności, czego nie ma sensu nawet komentować (dopiero co chciał na campusie wprowadzać reglamentację mięsa, a na horyzoncie jest unijna umowa handlowa z Mercosur). Na innym spotkaniu z wyborcami powiedział, że będzie prezydentem takim, jak Donald Trump (który dopiero co był faszystą i ruskim agentem). Wcześniej chodził w tęczowych paradach i ściągał krzyże ze ścian, teraz nagle jest wielkim katolikiem i przeciwnikiem obowiązku przedmiotu szkolnego „Edukacja zdrowotna” (za przymusem „nauczania” tego przedmiotu jest Donald Tusk, więc nie do końca rozumiem, Trzaskowski zapowiedział weto w tej sprawie?). Jest też przyjacielem kierowców, ale wcześniej w Warszawie pozwężał ulice, zlikwidował parkingi i lansował strefę „czystego” transportu. Wcześniej domagał się przyjęcia Ukrainy do UE i oskarżał o wpływy rosyjskie każdego, komu się ten pomysł podoba, dzisiaj nagle już sam uważa, żeby Ukraińców nie przyjmować. Trzaskowski obecnie jest największym zwolennikiem budowy CPK, a wcześniej u Kraśki w TokFM stwierdził, że to gigantomania, a w dodatku „będziemy mieli lotnisko w Berlinie”. Podobne przykłady 'konsekwencji w poglądach’ można wymieniać do jutra. W każdej sprawie Trzaskowski jest „za a nawet przeciw”.

Z okazji nowego roku Trzaskowski wygłosił… orędzie do narodu, stylizowane na prezydenckie, przemawiając (zresztą niezbyt korzystnie) na tle flag Polski, UE i NATO, a flagi Warszawy nie było. Mówią, że pycha kroczy przed upadkiem, zobaczymy czy w tym przypadku też tak będzie.

Sztab Trzaskowskiego popełnia błąd, próbując wylansować go na centroprawicowca i „chadeka”, bo nie ma to szans powodzenia (jego lewackie dokonania z przeszłości zbyt mocno na nim ciążą, aby prawicowcy, patrioci czy katolicy się na to nabrali). Jedyne co tym osiągną to wkurzenie lewaków, którzy do tej pory chętnie by na niego zagłosowali, a ostatecznie mogą w dniu wyborów zostać w domach. „Skręt w prawo” Trzaskowskiego to wprowadzanie go w ślepą uliczkę i jeżeli od początku planowali taką strategię, to lepiej byłoby, gdyby wystawiono Sikorskiego.

Pomimo licznych wpadek notowania Trzaskowskiego do końca ubiegłego roku były całkiem niezłe, ale w drugim tygodniu stycznia pojawiły się 3 różne sondaże wyborcze (dla RMF, CBOS i WP), a w każdym z nich zanotowano wyraźne tąpnięcie wyników Trzaskowskiego. Momentalnie nastąpiła zmiana nastrojów u twardego elektoratu. Dopiero co był wywiad z Żebrowskim, orędzie „prezydenckie”, triumfalizm 'silnych razem’ i plany zwycięstwa w pierwszej turze. Mniej-więcej do końca zeszłego roku wszyscy, związani z Trzaskowskim (politycy, media i elektorat) byli przekonani, że nie ma on z kim przegrać, a wybory będą tylko formalnością. Wystarczyły dwa tygodnie, aby nastroje zmieniły się o 180 stopni. „Bą Żur” komentując nowe sondaże stwierdził, że od początku wiedział, że wyniki będą się wyrównywały. Zrobił jak dziad z wyliczanki „Siała baba mak”, bo wiedział, ale nie powiedział.

Dzisiaj zrobiłem mały 'research’ w jądrze obozu 'demokratycznych liberałów’. Poczytałem komentarze na Gazecie oraz farmach trolli Giertycha i Szczerby, przesłuchałem też po audycji Pińskiego i Elizy Michalik. Widać tam ewidentne zaniepokojenie, praktycznie w ogóle nic nie było o PiSie, czyli de facto jedynym ich temacie w ostatnich latach. Zamiast tego jest głównie o obozie Tuska i w dodatku krytycznie. Są liczne narzekania na źle prowadzoną kampanię i samą osobę Trzaskowskiego (sporo głosów jest za podmianką na Sikorskiego) oraz na to, że Tusk jest dla niego kulą u nogi, bo rząd nie ma żadnych sukcesów i same porażki. Często też fanatycy domagają się wymiany Bodnara na Giertycha, a „przystawki” Platformy to już niemalże taki wróg, jak PiS. Jest to absolutna nowość w tych środowiskach. Jeszcze miesiąc temu w tych kręgach było wyłącznie osiem gwiazd (które można rozszyfrować też jako 'pusty łeb’). Każda, nawet najdelikatniejsza i najrozsądniejsza krytyka Koalicji była od razu hejtowana i oskarżana o ruski onucyzm. Demobilizacja u wyborców Koalicji jest faktem, coś tam w ostatnim czasie ostro pękło. Gdy przestępczy układ, oparty na sycylijskiej doktrynie 'Omertà’ jest napięty, jak plandeka na Żuku- wystarczy krótki okres zwątpienia i demobilizacji, aby wszystko pękło i się rozlazło, ratując własne dupy. W obozie władzy i jej sympatyków pojawiają się już pomysły rozpaczliwe i typowo totalitarne, aby wyłączyć wszystkie ośrodki informacyjne, których rząd nie kontroluje, czyli np. TV Republika, Twittera, Facebooka i TikToka.

Przypomina mi to kampanię Bronisława Komorowskiego z 2015 roku. Początkowo też było bajlando i strzelające szampany, sondaże, dające mu 73% w pierwszej turze i Michnik twierdzący, że musiałby przejechać zakonnicę w ciąży na pasach, aby przegrać. Już nawet w samym zachowaniu i sposobie bycia Komorowski i Trzaskowski mają ze sobą wiele wspólnego. Oczywiście „Szogun” był ekstremalnie gapowaty, lapsusowaty, ślamazarny, leniwy i nieudaczny, ale Trzaskowski też ma w sobie „to coś”. Gdy Komorowskiemu nagle zaczęło spadać w sondażach- nastąpiła panika, skutkująca wieloma groźnymi, nieskoordynowanymi wierzgnięciami różnych frakcji sypiącego się układu. Media wymyśliły jakiś zamach terrorystyczny, sam Komorowski między turami zarządził jakieś idiotyczne referendum o JOW (kosztujące tyle, co 'wybory kopertowe’, ale nie było z tej okazji komisji śledczej), potem 'wolne sądy’ wybrały sędziów TK 'na zapas’ od czego zaczął się trwający do dzisiaj bajzel prawny, a co sprytniejsi po 8 latach rozbrajania armii pojechali (oczywiście pro publico bono) do Francji, aby szybko podpisać na kolanie jakieś wielomiliardowe kontrakty na pseudo-helikoptery (które po zerwaniu ich przez PiS przestano w ogóle produkować). Oczywiście nie twierdzę, że teraz też tak będzie, bo Trzaskowski nadal jest faworytem, ale ewidentnie ostatnie tygodnie nie są udane dla jego kampanii. Już po publikacji kiepskich sondaży na jaw wyszła sprawa z ruskim gazem w warszawskich autobusach miejskich, na co Trzaskowski tłumaczył się, że: „nie był o tym poinformowany„. Skoro gospodarzowi myszy biegają po stodole i on zwala winę na tych, którzy go nie poinformowali, to znaczy, że z niego taki gospodarz, jak z koziej dupy trąba. Zresztą jego 'zarządzanie’ Warszawą (np. uprzykrzanie życia kierowcom, wspomaganie radykalnego lewactwa, notoryczne niepojawianie się na sesjach rady miasta, patodeweloperka, zamieciona pod dywan afera reprywatyzacyjna, rozciągające się w czasie i kosztach remonty infrastruktury, przepłacone inwestycje typu kładka, muzeum czy strefy relaksu) to temat, zasługujący na odrębny wpis.

Trudno stwierdzić, na czym Trzaskowski mógłby chcieć przyciągać niezdecydowanych i budować poparcie (oprócz próby zatrzymania dotychczasowego, demobilizującego się elektoratu). Jedyne, co mi przychodzi do głowy to rzucenie przez Tuska potężnej kasy na bezpośrednie transfery socjalne (typu zamrożenie cen energii), ale to już musiałoby być w fazie przygotowania, żeby zdążyć do maja. Jedyne co mogą w tej kwestii zrobić to jakaś porządna waloryzacja emerytur w marcu, ale to z kolei miałoby reperkusje długofalowe w kontekście inflacji i kondycji finansów państwa w okresie przed-wyborów w 2027. Wczoraj Adam Bodnar hucznie obwieścił, że wznawiane będą śledztwa dotyczące dwóch „giga-afer” sprzed wielu lat, czyli przewałkowanych w TVNach do granic absurdu „dwóch wież” i kolizji eskorty Beaty Szydło z Seicento (pierwsza to wstępne, nieudane plany budowy wieżowców, które rozbiły się o biurokratów warszawskiego ratusza jak ptak o niemiecki wiatrak, a druga to drobna kolizja drogowa, w której nic nikomu się nie stało, a straty wyniosły kilka tysięcy złotych). Jeżeli to mają być ich karty w tej ważnej grze, to chyba trzeba szykować się na przyspieszone wybory. Przecież nawet najtwardsi KODziarze są zażenowani takimi rewelacjami. Oni chcą Ziobrę za kratami 'na wczoraj’, a dostaną kierowcę BORu z mandatem i 8 punktami karnymi po 3 latach śledztwa, liczącego 186 tomów akt. Jak już muszą, to niech lepiej wyjaśnią tą śmieszną zbiórkę na nowe Seicento, bo zdaje się, że kasa gdzieś wyparowała. Trzaskowski z poglądami od sasa do lasa i notujący gafę za gafą sam tego nie udźwignie. Celebryci i „autorytety”, którzy wkrótce wkroczą do gry ze swoimi laudacjami też raczej nie pomogą, co pokazały wybory w USA.

Szans dla „Bą Żura” nie widać, za to jest wiele zagrożeń. Jest on (w przeciwieństwie do Nawrockiego) 'nieświeży’, prowadząc kampanię już praktycznie od końcówki lata i będąc w dużej polityce od dekad. Trzaskowskiemu ciąży też partia i jej „dokonania”. Notowania rządu spadają, co jest źródłem załamania sondaży Trzaskowskiego. Duża część społeczeństwa chciałaby pokazać Tuskowi czerwoną kartkę, ale tego nie mogą zrobić w wyborach prezydenckich, więc  w zastępstwie pokażą ją Trzaskowskiemu (tego ryzyka nie ma Nawrocki, bo po pierwsze nie pełnił żadnej funkcji w rządzie, a po drugie partia która go wystawiła jest już w opozycji i odgrzewanie starych historii jest męczące dla większości Polaków).

W 2020 roku wielu KODziarzy się zmobilizowało, bo uwierzyli, że wybory będą sfałszowane. Zapytani potem o konkrety w kwestii fałszerstw twierdzili (po dłuższym namyśle), że TVP jest stronnicza. Teraz z tego argumentu może skorzystać Nawrocki, bo pod względem zasięgów mediów „tradycyjnych” dzisiejsza sytuacja ociera się o rządowy monopol. W samej TVP pod względem rozdziału czasu antenowego dla reprezentantów poszczególnych partii jest dziś nawet gorzej, niż za czasów Kurskiego, a przecież jest jeszcze armia prorządowych mediów prywatnych (które Trzaskowski miał też w 2020 roku).

Zagranica też wydaje się być atutem Nawrockiego. Niemcy od lat są zaangażowani maksymalnie w pompowanie swojego polskojęzycznego stronnictwa i wszystkie naboje już dawno zużyli. Ponadto po 15-tym października 2023 nadszedł okres spłaty, skutkujący rozczarowaniem Polaków (porzucenie dużych inwestycji, pakt migracyjny, import szrotu wiatrakowego i samochodowego za kredyty z KPO, pogarszające się saldo handlowe z Niemcami, Zielony Ład i wiele innych wasalistycznych czynników). Zresztą Niemcy są teraz zajęci własnym podwórkiem, bo ich rząd jest w stanie upadku i sami będą mieli za 6 tygodni wybory do Bundestagu, gdzie dobry wynik może osiągnąć AfD, która na pewno nie będzie przychylna koalicji Tuska bardziej, niż gabinet wysłanego na bambus Scholza. Podobna sytuacja jest we Francji, z kolei w Austrii ostatnio wygrali „faszyści”. Przede wszystkim jednak ważna zmiana zaszła w USA, gdzie z hukiem wymieniono lewicę na prawicę i pierwsze ruchy pokazują, że Trump nie będzie się z neomarksistami patyczkował (inauguracja Trumpa dopiero w przyszłym tygodniu, a już teraz Zuckerberg złożył publiczną samokrytykę, a część korporacji zrezygnowała z 'tęczy’ i 'woke’). Trump zaprosił na uroczystość swej inauguracji tylko dwóch polityków z Polski: Morawieckiego i Czarnka, co ewidentnie pokazuje, po czyjej jest stronie w 'plemiennym’ sporze nad Wisłą. Nic nie dały tłumaczenia Sikorskiego i Tuska, że oni tylko żartowali z tymi onucami i wcale nic złego na Trumpa nigdy nie mówili. Jeżeli amerykańskie służby nazbierały jakieś haki na PO w ciągu ostatnich 5 lat (a jest to wielce prawdopodobne), to teraz czekają one na ujawnienie w czasie kampanii wyborczej (administracja Bidena z oczywistych powodów ich nie upubliczniła), co pewnie stanie się w drugiej połowie maja, między 1, a 2 turą. Tak przy okazji mała dygresja. Zawsze, gdy Andrzej Duda spotykał się z Trumpem lub Bidenem to w TVNach zbierało się grono 'wybitnych, niezależnych i apolitycznych ekspertów’ od dyplomacji, gestów niewerbalnych, behawioryzmu i międzynarodowego bon-tonu. Analizowali oni mowę ciała, gestykulację i inne aspekty tychże spotkań, a wniosek 'przypadkiem’ zawsze był taki sam (niekorzystny dla Dudy). Z kilku takich okazji zrobiono nawet jakieś kilkudniowe aferki, np. gdy Duda rozmawiał z Bidenem przy windzie, albo gdy Duda stał, a Trump siedział. Nie neguję, że 'eksperci’ nie mieli racji, bo może nawet tak było (nie znam się na tym). Teraz jednak, gdy Trump dał jasny sygnał całej 'uśmiechniętej koalicji’, że w dniu jego zaprzysiężenia powinni zrobić to, co Marta Lempart kazała dziennikarzowi Newsweeka, którego pomyliła z Kosiniakiem-Kamyszem– nie widać już w TVNie ekspertów od dyplomatycznych gestów. Ciekawe dlaczego? 🙂 Duda wprawdzie też nie został zaproszony, ale da się to jakoś wytłumaczyć (został pozbawiony władzy poprzez dekretowo-uchwałową 'demokrację walczącą’, a i tak za chwilę odchodzi z urzędu, więc zamiast niego zaproszono do USA dwóch bardziej 'rokujących’ polityków PiS). Natomiast brak zaproszenia dla Tuska (który de facto jednoosobowo rządzi całym krajem) to jasny sygnał, że rządząca koalicja (i jej kandydat „Bą Żur”) nie jest koniem, na którego w najbliższych 5 latach postawi Donald Trump.

Najnowszym (wczorajszym) „happeningiem” Trzaskowskiego jest złożenie znicza na cmentarzu pod znakiem drogowym z nazwą ulicy Pawła Adamowicza (TUTAJ można obejrzeć filmik). Zostawię to bez komentarza, bo nie mam już czasu na pisanie szyderczego, długaśnego akapitu, opisującego tę wzruszającą „ceremonię” oraz hipokryzję Trzaskowskiego i jego „delegacji”, obklejonych owsiakowymi serduszkami (prawda jest taka, że WOŚP to jedyny pewny współwinny śmierci Adamowicza jako organizator imprezy masowej zajęcia pasa ruchu, cała reszta szukania winnych to konfabulacje, a przed śmiercią szczuły na niego głównie kręgi, związane z PO, podczas gdy PiSowi jego śmierć kompletnie się nie opłacała, bo i tak nie mieli szans na przejęcie Gdańska). Trzaskowski po „ceremonii” zrobił jeszcze męczennika z Owsiaka, wiążąc śmierć Adamowicza z niedawnymi pogróżkami 71-latka wobec szefa WOŚP. Jedyne, co na tym ugrał to połechtanie twardego elektoratu, który i tak by na niego zagłosował.

Wkrótce ruszą reklamy, billboardy, ulotki i plakaty (które potem jeszcze przez pół roku po wyborach będą szpecić krajobraz). Pamiętam, gdy Tusk uciekł do Brukseli- na jego miejsce w partii wskoczył Grzegorz Schetyna. Na dzień dobry zafundował sobie (oczywiście nie ze swoich prywatnych pieniędzy) gigantyczną kampanię billboardową. Jechałem wtedy z kumplami do Gdańska, nie było jeszcze południowej części autostrady A1, więc trzeba było przejechać przez środek Łodzi. Z nudów liczyliśmy billboardy z gębą Schetyny, było ich w pobliżu jednego szlaku w Łodzi ponad 100 (w innych miastach natężenie było podobne). Efekt? Kiepski, wręcz odwrotny do zamierzonego. Za rządów partyjnych Schetyny partia osunęła się w kryzysie i nawet przez chwile było ryzyko, że staną się przybudówką Nowoczesnej. Billboardów z facjatą Trzaskowskiego na naszych ulicach wkrótce rozgości się co najmniej tyle samo, co wtedy Schetyny.

Po ewentualnej porażce Trzaskowskiego Tusk umyje ręce, bo przecież nie on go wystawił, lecz demokratyczne prawybory. To obroni go przed atakami wewnętrznymi i dalej zostanie przywódcą koalicji. Natomiast porażka ta będzie miała bardzo poważne skutki zewnętrzne (spadek poparcia dla PO), które mogą poskutkować nawet przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi (szczury zaczną uciekać z tonącego okrętu, przystawki zaczną się odcinać od Tuska i skończy się huczną klapą). Chciałbym, żeby tak było, bo każdy dzień rządów Tuska to tragedia dla Polski, ale jednak nadal faworytem pozostaje „dupiarz”. Istnieje też ryzyko, że nawet jak Trzaskowski przegra, to i tak zostanie prezydentem (zadziała „Europejska Tarcza Demokracji”, która unieważni wybory, albo bodnarowcy aresztują Nawrockiego z byle powodu i unieważnią wszystkie głosy na niego oddane, a prezydentura 'przypadkiem’ zostanie przyznana temu, kto bez tych unieważnionych głosów zajął najlepszy wynik).

Kiedyś niemiecki „Der Spiegel” nazwał Trzaskowskiego „Trudeau Wschodu” (co miało być komplementem). 6-go stycznia 2025 premier Kanady, Justin Trudeau w niesławie (zapaść gospodarcza, szalejąca drożyzna, przestępczość, narkomania, niekontrolowana imigracja) zrezygnował ze stanowiska.


Osobną sprawą, zasługującą na dłuższy rozdział jest pytanie: Czy Gang Olsena w ogóle potrzebuje swojego prezydenta do sprawowania władzy? I tak od początku robią wszystko, czego tylko zapragną, ale tylnymi drzwiami. Mówi się, że w cywilizowanych krajach są trzy rodzaje władzy: ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza (jako czwartą władzę uznaje się media). Donald Tusk wprowadził jednak nowy system (demokrację walczącą). Władzy ustawodawczej w nim w ogóle nie ma (bo nie ma ustaw), a władza sądownicza i media podlegają bezpośrednio pod władzę „uchwałodawczą”, czyli Tuska i jego konto na twitterze, z którego publikowane są wytyczne w sprawie dekreto-uchwał. Tusk rzuca „luźny i niezobowiązujący” rozkaz i za przeproszeniem, chuj go obchodzi, jak jego ludzie sobie z tym poradzą. Mają to jakoś zrobić i koniec, nieważne kto z nizin partyjnych się pod tym na koniec podpisze, można w razie czego wykorzystać (wewnętrzną lub zewnętrzną) interwencję 'silnych ludzi’. Jeżeli społeczeństwo będzie nastawione sceptycznie, to wkroczyć musi druga i czwarta władza (sądownictwo i media, podległe bezpośrednio jednoosobowej władzy uchwałodawczej), aby rozwiać wszelkie wątpliwości i wytłumaczyć zaściankowemu plebsowi, że wszystko zrobione jest legalnie i praworządnie, a wszelkie podejrzenia o łamanie prawa przez władzę to faszyzm, populizm i woda na młyn Putina.

W związku z powyższym urząd prezydenta (parlament zresztą też) w ciągu ostatniego roku został znacznie zmarginalizowany, bo rządzenie odbywa się za pomocą tweeto-dekretów Tuska i uchwał formalnego autorstwa podstawionych pod ścianą urzędników niższego szczebla (dekret sygnowany jest ich nazwiskiem, a nie Tuska), a prawodawstwo i konstytucja nie przewidziały co w takiej sytuacji robić, więc hulaj dusza, piekła nie ma. Po co Tuskowi prezydent, skoro może jednym rozkazem kazać podwładnym odwołać prokuratora krajowego, wpisać TVN na listę spółek strategicznych czy wysłać „silnych ludzi” do TVP i postawić ją w stan likwidacji? Nawet najnowsze kontrowersyjne wydarzenie, czyli zaproszenie do Polski i zapewnienie nietykalności Beniamina Netaniahu (co równoznaczne jest z pogwałceniem wyroku Międzynarodowego Trybunału Karnego) zostało klepnięte przez rząd przy pomocy uchwały (Duda na pewno by tego nie zawetował, gdyż to on pierwszy rzucił ten pomysł). Być może rząd bał się debaty na ten temat w sejmie, bo mogłaby ona pójść w złą stronę, a znając czepialstwo „starozakonnych” na pewno byliby wściekli, nawet pomimo udanego z punktu ich widzenia głosowania (więc parlamentarzyści podpadliby jednym i drugim jednocześnie, tzn. pro-Palestyńczykom i pro-Żydom). Zatem potencjalna wygrana Trzaskowskiego nie zwiększy władzy Tuska (która obecnie jest ogromna), a wręcz może ją zmniejszyć (konkurencja wewnętrzna).

Wygrana Trzaskowskiego przydałaby się Tuskowi i jego mocodawcom głównie w kontekście propagandowo-mobilizacyjnym w sferze „utrzymania mandatu społecznego”. Będą mogli potem mówić w mediach, że są zwycięzcami, po raz kolejny utarli nosa PiSowi, a Polacy przy urnach zdecydowali, iż obrany kierunek polityczny ich zadowala i chcą jego kontynuacji, więc oni zgodnie z wolą narodu będą ten kierunek utrzymywać. Ponadto żelazny elektorat Tuska potrzebuje jakiegoś sukcesu, bo nastroje w ich szeregach są ostatnio raczej kiepskie. Poparcie społeczne dla rządu spada, liczne komisje śledcze okazały się kosztownym i nieskutecznym pośmiewiskiem, o czym nawet KODziarze nie chcą już rozmawiać, wyniki gospodarcze kraju i drożyzna są frustrujące, w spółkach skarbu państwa straty i kolesiostwo, nikt nie chce podpisać się pod odebraniem dotacji PiSowi, TVP nie ogląda nawet pies z kulawą nogą, pomimo przyznania rekordowych funduszy, a jedyny, który trafił za kraty to Palikot (z kolei Romanowskiego raz musieli wypuścić, a potem im zwiał). Nie ma nawet aborcji, nie mówiąc już o lekarzach, którzy po zwycięstwie uśmiechniętej koalicji sami mieli dzwonić do pacjentów i pytać, czy czegoś nie potrzebują. Do tego zagranica- Trump i upadki rządów we Francji i Niemczech. Spolaryzowana ekstrema KODziarska (bardzo liczna, jak pokazały niedawne badania Krytyki Politycznej, którą trudno posądzić o pro-PiS-ostwo) potrzebuje w końcu jakiegoś sukcesu, bo czekają już 15 miesięcy i przez ten czas doznali samych zawodów. Tym z pewnością mogłoby być zwycięstwo Trzaskowskiego. Niestety, jest druga strona medalu: jeżeli Trzaskowski przegra- będzie to ogromny cios demotywujący, podobnie jak to było w 2015 roku po porażce Komorowskiego, od której zaczęła się 8-letnia dominacja PiS. Głównie dlatego Tuskowi potrzebne jest zwycięstwo wyborcze, bo jak pisałem wyżej- władzy mu to nie doda, bo i tak wszystko załatwia innym trybem.

Gdyby wygrał Trzaskowski to można ewentualnie przy okazji wykorzystać go do 'klepania’ takiego prawa, które zalegalizuje ich przestępstwa. Przypomina mi się afera taśmowa, po której rozpoczęciu 'przypadkiem’ z prędkością światła wprowadzono nowe prawo, stanowiące że taśmy nagrane bez wiedzy nagrywanego nie mogą służyć jako dowód w sądzie, podobne manewry taktyczne są wielce prawdopodobne po potencjalnym zwycięstwie Trzaskowskiego. Problemy w tym przypadku są jednak dwa. Po pierwsze rząd narobił bigosu znacznie wcześniej, a żelazna zasada mówi, że prawo nie działa wstecz (choć nasze „wolne sądy” i „autorytety” typu profesor Zoll pewnie stwierdziliby coś innego w razie potrzeby, zgodnie z ideologią „mądrości etapu”), a po drugie gdyby rząd nagle chciał rządzić normalną ścieżką (a nie twitterem, pałą i uchwałą, jak do tej pory) to musieliby dbać o przystawki, co jest przeciwne do realizowanej od dłuższego czasu strategii Tuska wobec tychże przystawek. Pewnie skończy się to tak, że w razie wygranej Trzaskowskiego najpierw Tusk upewni się, czy dana sprawa jest w stanie przejść normalną ścieżkę legislacyjną bez żadnych problemów i roszczeń (czyli dyscyplina w głosowaniu koalicji i zgoda prezydenta). Jeżeli tak- wtedy właśnie w ten sposób postąpią, a jeżeli nie to załatwią temat dekretem i uchwałą, jak robili to do tej pory. Będzie to trochę lepiej wyglądało, niż załatwianie wszystkiego uchwałą. Podsumowując jednym zdaniem- potencjalna wygrana Trzaskowskiego spozycjonowałaby go w roli tuskowej przystawki nr3 (obok SLD i Trzeciej Nogi) i gdy będzie między całą czwórką (Tuskiem i 3 przystawkami) zgoda to nowe prawo zostanie wprowadzone normalnie, a gdy nie będzie zgody to wprowadzą je dekreto-uchwałą samego Tuska, z pominięciem 3 przystawek.

Jest też minus potencjalnej wygranej Trzaskowskiego. Tuskowi odpadnie wtedy worek treningowy, na który zwalał wszystkie winy, np. za brak realizacji swoich wyborczych tzw. „konkretów”. Do tej pory, gdy ktoś pytał czemu nie realizują obietnic to odpowiadali chórem, że bardzo by chcieli, ale Duda wszystko wetuje. Jest to oczywiście kłamstwo (bo nic nie zawetował, gdyż uchwał nie może), ale KODziarze w to wierzą. W przypadku wygranej Trzaskowskiego odpadnie im ten wygodny i skuteczny (na wewnętrzny pożytek) element usprawiedliwiający.

Przy zwycięstwie „Bą Żura” rządzący układ polityczny będzie miał de facto największą władzę od co najmniej 1989, czyli obie izby parlamentu, prezydenta, premiera „uchwałodawcę”, media, sądy, większość samorządów i Unię Europejską. Wtedy- strach się bać, choć jestem prawie pewny, że maksymalnie w 2027 roku ludzie wywiozą ich na taczkach z powodu krachu finansów publicznych i pogorszenia się stopy życiowej.

Znów rozpisałem się bardziej, niż pierwotnie planowałem i musiałem podzielić planowany tekst na dwa (czyli w sumie na trzy, licząc z tym poprzednim). Niniejszy wpis miał być jeszcze o Nawrockim i Mentzenie, ale nie zdążyłem, a za chwilę muszę wyjść na kilkanaście godzin i przejechać samochodem 400km po śniegu. W międzyczasie kandydaturę zgłosił Grzegorz Braun, co też zasługuje na dłuższy komentarz, więc tym bardziej bym nie zdążył. Zatem reszta kandydatów prawdopodobnie w piątek, max sobotę. pozdRo!

RacimiR, 15.01.2025

PS: Dziękuję Marcinowi.

PS2: Na koniec bonus: historia edycji strony Trzaskowskiego na Wikipedii, „przypadkiem” przed kampanią wycięto z niej pewien nieistotny fragmencik:

62 thoughts on “Kampania Trzaskowskiego”

  1. Obawiam się że Trzaskowski jeszcze wygra te wybory, ponieważ w maju będzie półtora roku od końca rządów PiS a to jeszcze trochę za wcześnie. Owszem ogólnie szybko zużywa się koalicja 13-go grudnia ale i tak to raczej za wcześnie aby II turę wygrał kandydat PiS (choć w I turze może Nawrocki zdobyć najwyższy wynik).
    W 2027 w wyborach moim zdaniem PiS będzie mógł przejąć władzę, oczywiście nie dlatego że jakoś ludzie pokochają PiS (zresztą same poglądy polityczne wśród ludzi są stałe więc nie ma przejść z jednej strony do drugiej, co najwyżej część jednej strony zostanie w domu) a po prostu ,,wypali” się w rządzeniu plus kryzys gospodarczy

  2. > gdzie dobry wynik może osiągnąć AfD, która na pewno nie będzie przychylna koalicji Tuska bardziej, niż gabinet wysłanego na bambus Scholza

    A dlaczego nie mieliby być przychylni partii, która realizuje w Polsce niemieckie interesy jak nikt inny?

    Jedyny powód, który mi przychodzi do głowy to taki, że PO to zasadniczo przybudówka CDU. Jeżeli — ale tylko jeżeli — partykularne porachunki między partiami okażą się ważniejsze, niż interes Niemiec, to rzeczywiście AfD będzie nieprzychylna wobec PO/KO (ale to dotyczy SPD w dokładnie takim samym stopniu).

    Myślę jednak, że to się nie stanie. Spory między niemieckimi partiami zostają w Niemczech. W przeciwieństwie do polityków polskojęzycznych, niemieccy nie wywlekają swoich sporów poza swój kraj.

    od RacimiR: Nie napisałem, że będą nieprzychylni, tylko że nie będą bardziej przychylni niż Scholz, bo bardziej się po prostu nie da (pomijam już to, że dla jednych i drugich jesteśmy kolonią). Czyli w najlepszym przypadku z Niemcami dalej będzie to samo co było (a jest szansa, że nawet gorzej, bo TVNy od zawsze wieszają psy na AfD), co w połączeniu z roszadą w USA daje efekt taki, że pod względem 'władców’ zagranicznych PO zaliczy regres, a PiS postęp.

    1. Myślę, że TVN w takiej sytuacji po prostu przestanie wieszać psy na AfD.

      od RacimiR: Będą mieli duży problem, żeby to wytłumaczyć, bo wyniki rozłożą się po połowie i w samych Niemczech będzie to co u nas (2 plemiona).

      1. Ale o jakiej sytuacji my mówimy? Takiej, że AfD rządzi, czy takiej, że jest pat bo AfD ma tyle procent, że pozostałe partie mają problem ze stworzeniem koalicji?

        W pierwszej sytuacji nic nie będą tłumaczyć, po prostu przestaną wieszać psy na AfD, a nawet — jak u Orwella — będą twierdzić, że AfD to ich odwieczny wielki sojusznik. Będą natomiast wieszać psy na PiS i Konfederacji.

        W drugiej sytuacji będą czekać, co się wydarzy i komentować bezstronnie. To znaczy, wydarzenia w Niemczech; do wydarzeń w Polsce bezstronni oczywiście nie będą.

        od RacimiR: Mimo wszystko będzie dysonans (tysięczny) i w końcu może jakiś zakuty KODziarski łeb pęknie. AfD nie ma szans na samodzielne rządy, będzie co jak u nas teraz, czyli niestabilne szeroka koalicja przeciwko silnym 'faszystom’.
        Tak czy inaczej Niemcy nie będą wspierać PO bardziej niż do tej pory, a jest szansa, że nawet mniej (skupiając się na tym, żeby wyciągnąć ze swej kolonii jak najwięcej).

        1. W dalszym ciągu nie rozumiem, dlaczego wsparcie Niemiec dla PO miało by zmaleć, a nie miałoby wzrosnąć. Bez względu na to, kto rządzi w Niemczech, PO jest im potrzebne albo chociaż przydatne.

          Mało tego — uważam, że niemieckie wsparcie dla PO wzrośnie w czasie kampanii w 2027 (również bez względu na to, kto akurat będzie rządził w Niemczech).

          od RacimiR: Czysta matematyka. Jeżeli coś wynosi 100%, to nie może bardziej wzrosnąć, a ewentualna zmiana może być tylko w dół.

          1. Środki przeznaczane na popieranie PO na pewno nie absorbują 100% niemieckiego budżetu, ani 100% niemieckich aktywów nie ujmowanych w budżecie. Dlatego owszem mogą bardziej wzrosnąć.

            od RacimiR: Co konkretnie mieliby zrobić? Dać więcej na TVN i na Campus Dupiarza, otworzyć tysięczną gazetę? To nic nie da. Przez 8 lat inwestowali żeby wprowadzić swoje stronnictwo i teraz będą chcieli zarabiać (już to robią). Używane wiatraki i auta elektryczne, zatrzymanie inwestycji konkurujących z Niemcami itp.

          2. Oczywiście że zarabiają, ale to nie znaczy, że nie wydają. Rzadko kiedy jest tak, że się zarabia nie ponosząc przy tym żadnych kosztów. Na pewno w okolicach 2027 wydadzą więcej, bo od tego zależy, ile zarobią w kolejnej kadencji samorządu tej prowincji.

            od RacimiR: Nie wiadomo na co mieliby to wydawać, bo wszystko już zrobili wcześniej (i tak są na znacznym, wielokrotnym plusie w stosunku do kosztów, więc raczej nie oszczędzali). Bardziej huczny Campus czy bardziej proniemiecki Onet nic nie da, a może mieć odwrotny skutek. Pomijam już to, że każde takie dofinansowanie zostawia większe lub mniejsze ślady i może gdzieś wypłynąć (tak jak z ostatnim Campusem, gdy dupiarz tłumaczył się, że Niemcy wcale aż tyle nie zapłacili, bo Soros dał więcej).

  3. > albo gdy Duda stał, a Trump siedział.

    Też mnie to zbulwersowało, tak być nie powinno. I nie sądzę, żeby brak krzesła był jakimś zaniedbaniem. Chodziło o to, żeby Dudzie pokazać jego miejsce. Zresztą, zaproszenia na inaugurację Duda akurat nie dostał.

    Trump rzeczywiście ma moc, nawet Zuckerberg musiał się przed nim (lub przed Muskiem) ukorzyć. Natomiast nie jestem do końca pewien, czy będzie jej chciał użyć do pomocy PiS-owi. Jak już pisałem, Trumpowi władza PiS wcale nie byłaby na rękę, bo stawiałaby go w niewygodnej sytuacji, kiedy chce się pozbyć Europy i zająć bardziej lukratywnymi miejscami, jak Bliski Wschód i wschodnia Azja. Jeszcze nie zasiadł na tronie, a już szuka dymu, na razie z Danią, a to takie preludium, takich inicjatyw z jego strony będzie na pewno więcej.

    od RacimiR: Widziałem potem jakiś kolaż zdjęć ze znacznie ważniejszymi politykami, gdzie jeden siedział i drugi stał. Na pewno jest to mniejszy policzek, niż niezaproszenie Tuska i nikogo z koalicji rządowej.
    Trump nie chce się pozbyć Europy. Chce sprzedawać nam drogi gaz, technologie, rządzić nastrojami Twitterem i Facebookiem i robić tu kasę na McDonaldach, Teslach i Googlach. Jeżeli nadarza się okazja, że poddana mu 'murzyńskość’ ma szansę w wyborach, a on przypadkiem ma jakieś kwity na ich rywali to na pewno je odpali.

  4. > przed śmiercią szczuły na niego głównie kręgi, związane z PO, podczas gdy PiSowi jego śmierć kompletnie się nie opłacała, bo i tak nie mieli szans na przejęcie Gdańska

    Mało tego — PiS miało haki na Adamowicza, na tyle poważne, że PO go nie poparła, podobnie jak nie poparła HGW, na którą też PiS miało haki. HGW ustąpiła, ale Adamowicz się postawił i wygrał w cuglach, tymczasem lansowany przez PO Wałęsa-junior nie wszedł nawet do drugiej tury.

    Adamowicz był też niewygodny, bo mógł zacząć sypać w sprawie Amber-Gold/OLT.

    od RacimiR: Problem w tym, że my to wiemy, ale KODziarskie zakute łby bronią się przed tymi informacjami jak przed diabłem. Dla nich Adamowicz był do samego końca członkiem PO, zabójca był wyznawcą PiS, a winy Owsiaka nie ma żadnej.

    1. Co ciekawe, napisali o tym w „Jew York Magazine”. Czyżby przestał obowiązywać zakaz jechania po sobie w obecności gojów?

  5. Bą żur!
    W artykule o pomarańczowym trampku napisales
    że niezależnie kto w USandA zostanie prezydentem
    to i tak rządzą rzyyygowiny tzn. rzyyyydzi.

    Niestety w naszym kondominium jest tak samo,
    co czyni wybory prezydenckie czy parlamentarne
    teatrzykiem dla gojów, a nacja starozakonnych jest
    reżyserami jak nikt inny.
    W sumie wybory prezydenckie przypominają mi film
    krwawy sport czy jakiś inny karate klasy B gdzie
    jest mnóstwo nieistonych wojowników robiących Za tło
    ani tak najważniejszy jest wielki finał gdzie w szranki
    stanie dwóch samców alfa, czyli u nas dupiage i boxer.
    Ale po kolei, czaskowsky ma żymianskie pochodzenie
    przez matkę, sługłus szorosza, lewak ideologiczny i praktyczny.
    Braun jest frankistą, artykuł o frankistach pyk: https://bb-i.blog/2019/09/23/frankisci/
    tak samo mentzen pyk: https://iluminata.pl/kandydat-slawomir-mentzen-nowa-nadzieja-dla-naiwnych/
    O Nawrockim nie spotkałem jeszcze opinii że to starozakonniec
    (generalnie mało jest o nim info, nawet gadzinowka jedynie wygrzebala
    że był bokserem alfąsem).
    Za czarnego konia tych wyborów może być mentzen ale wg.
    mnie dobije max 20% (jak to kiedyś Kukiz) i to pod warunkiem
    że niejaki ozjasz goldberg nie pierdolnie jakiejś alzheimerowej
    tetryczej wypowiedzi o miękkiej pedofilii czy czegoś w ten deseń,
    a braun jednak nie wystartuje bo znowu poparcie będą mieli obaj mizerne.

    Finalnie reżyserzy wiadomego pochodzenia dadzą nam Czaska
    i nawrocka a sami będą się śmiać po pachy jak to goje masowo
    będą pędzić do urn.
    Czytałem też opinie że marsz niepodległości to też dzieło ich rezyserii,
    niech się goje cieszą jak głupki i dalej myślą że ich kraj jest niepodlegly,
    wszak nasze ulice ich kamienice, aha skoro o nieruchomościach mowa
    maja oni kiepełe, obok sławnego obozu kupili wille komendanta, aktualnie
    robią remont i będzie nowa atrakcja turystyczna 😉

  6. Środkowa Ręka Sorosa

    Czajkowski po prostu robi speedrun kampanii Bula z 2015. Wtedy już w lutym stawiałem dość grubą kasę na wygraną Dudy. Tęczowy pedorafau już przegrał te wybory, teraz pozostało tylko oglądać rozkład.

    1. klioes vel pislamista

      10/10
      Rafalala jest bez szans, o ile Dupa-bis czyli Nawrocki nie ujawni sie szerszej publicznosci jako wlasnie Dupa-bis, ktorym niestety jest.

  7. Mam wrażenie, że Braun idzie w ślady JKM, czyli drogą politycznego celebryty (oraz być może świadomego sabotażysty), którego celem nie jest wygrywanie jakichkolwiek wyborów czy dostanie się do władzy, tylko zwracanie na siebie uwagi i dawanie upustu swojemu przerośniętemu ego (i być może rzucanie kłód pod nogi kolegom).

      1. klioes vel pislamista

        Nie zgadzam sie z panami.
        Z punktu widzenia rezulatow wyborow, istotne jest to, zeby Rafalala-Dupiarz nie wygral. I wlaczenie sie Brauna nic tu nie zmiania.
        natomiast walenie przez Brauna prawdy wprost, tak jaka jest, jest BEZCENNE.

  8. W sprawie Grenlandii głośno się zrobiło, nie była to chyba jednorazowa wrzutka Trumpa. A dla USA warto byłoby przejąć Grenlandię na własność. Czyli włączyć ją do Stanów Zjednoczonych a nie skolonizować gospodarczo tylko. Bo jeśli Grenlandia będzie niepodległa lub nawet częścią Danii jak teraz ale jej autonomia zostanie poszerzona np. o sprawy zagraniczne to zawsze będzie z perspektywy USA ryzyko że władze Grenlandii się zbuntują, że dogadają się z Rosją i/lub Chinami a będąc częścią USA (bez względu czy jako stan czy terytorium nieinkorporowane) to zawsze pewność bo na własnym terytorium można robić co się chce. A Grenlandia to po pierwsze duże złoża ropy, gazu, metali ziem rzadkich, diamentów itp. To także kontrola nad Przejściem Północno-Zachodnim tzn. trasie do Azji od strony Ameryki Północnej które w okresie letnim gdy lód stopnieje to jest otwarte. Ale to także bliskość Rosji (na płaskich mapach tego nie widać ale na globusie widzimy że do północnej Rosji z Grenlandii jest blisko w linii prostej nad biegunem północnym) i w razie wojny kontrola tej części jest strategiczna, zresztą już w czasie zimnej wojny był to jeden z potencjalnych punktów zapalnych, a i południowa Grenlandia jest ważna (warto zauważyć że np. lecąc z Warszawy do np. Nowego Jorku przelatuje się w okolicach południowej Grenlandii ze względu na krzywiznę Ziemi bo jest tak szybciej wbrew liniom prostym na mapie).
    A Grenlandię bardzo łatwo byłoby przejąć militarnie (o ile Dania nie ugnie się wcześniej pod gospodarczym naporem ceł), tam prawie wcale nie ma duńskiej armii, a USA właściwie już ma tam swoją dużą bazę, wystarczyłoby żeby US Army wkroczyło do stolicy Nuuk, potem ustawa w Kongresie o przyłączeniu gdzie Republikanie mają większość (a Trump chyba pozbył się nekonserwatystów/ neokonów) a nie wierzę w to żeby kraje Europy wysłały swoje floty do odbicia Grenlandii (swoją drogą Putin mógłby zazdrościć, USA bezkrwawo zajęłoby ogromne powierzchniowo terytorium a Putin w sumie zajął niecałe 1/5 terytorium Ukrainy za cenę ogromnych strat; oczywiście nie mówię że popierałbym taki scenariusz, skoro potępiam Putina za siłową zmianę granic to też i w tym wypadku nie chciałbym aby to stało się siłowo, zbrojnie, nie jestem hipokrytą).
    Z Panamą też byłoby szybko, choć ze względu na to że jakąś armię mają to przez jakiś symboliczny opór jakieś ofiary by były po stronie USA (oczywiście i w tym wypadku nie popieram siłowych działań). Ogólnie to jest ciekawe bo Panama była do początku XX wieku częścią Kolumbii a to USA wyrąbały Panamę z Kolumbii w celu budowy Kanału Panamskiego, który to właśnie Amerykanie wybudowali. Potem nim zarządzali włącznie z przylegającą Strefą Kanału. W 1999 oddali to w użytkowanie Panamy jako konsekwencja decyzji Jimmiego Cartera dwadzieścia lat wcześniej. Ta decyzja była krytykowana choć do czasów Trumpa nikt nie odważył się nawet tego powiedzieć i moim zdaniem nie zdziwię się jeśli USA zajęłyby ten Kanał. To najkrótsza droga z Atlantyku na Pacyfik (w innym przypadku trzeba liczyć albo na wspomnianą trasę przy biegunie która tylko przez dwa/ trzy letnie miesiące jest otwarta gdy nie ma lodu, albo okrążać wokół Ameryki Południowej bardzo długą trasą, w dodatku przepłynąć przez niebezpieczną cieśninę Drake’a między Ameryką Południową i Antarktydą gdzie wieją bardzo silne wiatry a ocean jest wzburzony).
    Wrzutką Trumpa mogłoby być przejęcie Kanady. W tym wypadku moim zdaniem Trump nie chce przejąć jej a co najwyżej powalczyć o lepszy bilans handlowy. A nie chce wchłonięcia gdyż Kanada jest ,,liberalna” i gdyby mieli wpływ np. na wybory w USA to raczej USA stałoby się jako wielka Kalifornia (swoją drogą w 1848 po skończonej wojnie z Meksykiem USA zabrało Meksykowi obszary od Teksasu po Kalifornię na wschodzie i po Oregon na północy ale tak naprawdę USA zajęło cały obecny Meksyk ze stolicą włącznie, były głosy aby wziąć cały Meksyk jednak powstrzymano się przed tym gdyż pojawiły się głosy że dużo Latynosów jako mieszkańców USA zaburzy charakter anglosaski USA dlatego pozostawiono Meksyk niepodległy w terytorium jakie znamy do dziś).

    1. klioes vel pislamista

      Trupm z pewnoscia chcialby mmiec Grenlandie. Ale na pewno nie chcialby wojny z Dania. Oczywiscie nie dlatego, ze USA sie Danii boja… 🙂
      Moim zdaniem Trump rozpoczal swego rodzaju „negocjacje”.
      Z pozycji sily oczywiscie.
      Celem jest zagwarantowanie niepopadalnosci Grenlandii w sojusz z Rosja/Chinami
      i zagwarantowanie kodominacji amerykanskiej na tej wyspie.
      Co do Kanady – 10/10. W tym przypadku jednak popelnil blad, niepotrzebnie stymulujac kanadyjskiego ducha oporu. I to w momencie, gdy lewactwo w Kanadzie samo sie zaoralo.
      Natomiat co do Panamy, przypomne, ze Kolumbia dalej nie uznaje istnienia tego panstwa. po prostu dla Bogoty Panama to zsecesjonowana prowincja.
      A zatem droga do nacisku na Paname ze strony USA jest oczywista: „Albo przyjmiecie nasze warunki, albo przestaniemy was chronic od Kolumbii i sami dogadamy sie z Kolumbijczykami.”

      Trump jest ostrym graczem. Jest zdeterminowany do globalnego zwyciestwa USA.
      I te wszystkie jego ruchy temu wlasnie sluza.

      1. Kolumbię oni mają nawet w miarę dogadaną, mają tam swoje wojsko. Jest inny problem, kartele narkotykowe mają tam za dużo do powiedzenia. Gdyby Amerykanie zaczęli z nimi walczyć, to by się zrobił drugi Wietnam i to taki z dżunglą, i też by mieli przeciwko sobie ćpunów na własnym podwórku. Raczej tego nie chcą.

  9. Mam mieszane uczucia co do startu Brauna. Z jednej strony odchodzi ważne skrzydło Konfederacji. Z drugiej strony moim zdaniem i tak prędzej czy później doszłoby do rozstania Brauna z Konfederacją, za rok, za dwa ale i tak by do tego doszło. Grzegorz Braun ma ostry język, nie unika ostrych słów, nie hamuje się, czasem do przesady np. nazywając obecną Ukrainę nazistami co jest przesadą, owszem sam krytykuje Ukrainę za kult UPA ale takie słowa to daleko idące nadużycie – z tą Ukrainą to tylko przykład, można by znaleźć w innych kwestiach takie nadużycia, już nie mówiąc że pewne słowa Brauna są czasem jednak zgodne z prorosyjską narracją np. że siły NATO sprowokowały Rosję bo rozszerzyło się na wschód (co jest absurdalne bo każdy kraj dobrowolnie wchodził do NATO co jest zgodne z prawem międzynarodowym); tandem Mentzen/ Bosak choć też często mówi podobnie jeśli chodzi o sens to jednak jeśli chodzi o sposób wypowiedzi to używają bardziej łagodnych i przede wszystkim merytorycznych słów, argumentując konkretne działania a nie używając emocjonalnych, często wręcz przesadzonych słów jak Braun.
    To na dłuższą metę nie miało prawa się udać. To co zrobił Grzegorz Braun moim zdaniem po prostu przyspieszyło nieuniknione zamiast przedłużania o pewien czas nieefektywnego partnerstwa w którym obie strony źle się czują.

    1. Frankista braun głównie lansuje swoją osobę, w bardzo dosadny, często drastyczny sposób jak np. performance chanukowy czy mocne wypowiedzi
      o ukrach, euro kolchozie. W zasadzie jest to kopia ozjasza goldberga tzn. Korwina.
      W sumie obaj to plemię samowybrane. Widać wyraźnie że ci dwaj samce alfa są mocno radykalni nawet jak na konfę, i odejście było kwestia czasu.
      Ale jak już miał odejść z konfy to mógł to zrobić z klasą (czyli powiedzmy kilka miesięcy po najbliższych wyborach parlamentarnych gdzie miejmy nadzieję konfa chociaż kilkanaście % zgarnie) a on tą swoją manianą mocno prawicy zaszkodził.
      Wiadome że ani mentzen ani braun do II tury nie dostaną się, tym bardziej prezydentem być,
      ale jak pisałem wcześniej max kilkanaście % mentzena byłoby bardziej medialne dla konfy aniżeli obaj zdobyli tylko kilka %.
      Druga sprawa konfa bez brauna może być koalicjantem pisu o ile kolejne wybory wygrają, i realnie rządzić. To co mają teraz tych nastu posłów to tylko mogą szabelkami machać.

      1. Plus jest taki, że Braun zdjął z Konfederacji etykietki prawicowych ekstremistów i ruskich onuc. Teraz obie etykietyki spoczywają na nim.

        Drugi plus: Mentzen i Braun mogą łącznie zebrać więcej niż zebrałby sam Mentzen.

        Trzeci plus: mają razem więcej czasu antenowego.

        od RacimiR: Ruskimi onucami i tak będą ich nazywali. To obecnie synonim faszysty czy populisty, tzn. ten którego nie lubią „demokraci”. Co do reszty to zgoda, ale jest jednak fundamentalny minus- dotychczasowy elektorat Konfederacji podzieli się. Może to się skończyć 4.5% dla partii Brauna w parlamentarnych, czyli kilkaset tysięcy głosów prawicy wyrzuconych w błoto, co może poskutkować drugą kadencją uśmiechniętych (tak, jak wcześniej było w drugą stronę z Zandbergiem i TREP-em Palikota z Kwaśniewskim).

        1. klioes vel pislamista

          Podzielam zdanie xyhu.
          Podzial elektoratu Konfy nie ma teraz aktualnie zadnego znaczenia.
          Nie wykluczam, ze przed wyborami parlamentarnymi Konfa z Braunem moze sie znowu skleic.
          Braun postapil prawidlowo.

          1. Ja się tylko obawiam, że kandydaci prawicowi, których jest już trzech (Mentzen, Braun i Stanowski) większość energii stracą na walkę między sobą niż na walkę z Dupiarzem. Stanowski już zaczął atakować Mentzena.

  10. Wg. mnie Grenlandia jest już zaklepana przez żymian w USandA,
    najważniejszy jest kapitał w postaci surowców i kopalin, po prostu
    dla jewuesej wystarczy sięgnąć ręką (wg. talmudu goje jako zwierzęta
    nie mają prawa własności, więc tam gdzie goj jest jak jezioro z którego każdy żyd
    może czerpać do woli).
    Aspekty bezpieczeństwa wysuwane przez wojskowych są dodatkowym
    atutem. Pisałem trochę o tym 😛
    https://monitorpostepu.pl/incydent-w-magdeburgu/#comment-31894

    A jak to zrobią jankesi? Scenariusz hawajski!
    https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Hawaje
    Najpierw 'ochrona wyspy’ (tu przed kacapami), potem jednostronna
    deklaracja Kongresu akt przyłączenia jako kolejny stan, a pod sam koniec
    'referendum’ czy eskimosi się zgadzają 😀
    ONZ jako własność żymian pofika trochę, zrobią teatrzyk ale finalnie
    dojdzie do przyłączenia.
    Putin zzielenieje z zazdrosci że tak łatwo trampkowi z tym pójdzie,
    gdzie on stracił kilkaset tys żołnierzy o dwie małe republiczki.

    Panama kapitałowo i biznesowo jest de facto własnością USA, tym
    bardziej kanał panamski, więc nie rozumiem do końca trochę tej hucpy.
    Poprzez ciągle junty wojskowe USA zlikwidowalo tam armię, ale rządy nadal niestabilne
    jak to w Ameryce środkowej. Może tu jest sedno sprawy. A stabilność rzadu
    to stabilne zzyski z samego kanału.
    Może rząd panamski oglądał film Dune2 i zaminuje kanał?
    Zreszta jak nie mają armii, a może nawet i dynamitu, to kto moglby
    to zrobić? Jezuici?

    Z Kanada ewidentny żart, jankesi się z kanadyjczykow smiali
    i żartowali od zawsze, choćby w filmie South Park, troche
    to tak jak my się śmiejemy z Francuzów. Nawet trampek
    jaja sobie robił z gościa byłego premiera Tradeu.

    od RacimiR: Ponoć sami Grenlandczycy w większości by tego chcieli.

    1. Grenlandczycy zyskaliby bardzo dużo na przejęciu przez USA, choćby to, że automatycznie staliby się świętymi krowami, czyli obywatelami USA. To daje wiele przywilejów, np. ochrona USA gdziekolwiek się pojedzie (z wyjątkiem Korei Pn, Iranu, Gazy i może jeszcze kilku miejsc). Inni ludzie pół życia poświęcają temu, żeby oni lub ich dzieci mogły takie obywatelstwo dostać.

      Szeregowi Panamczycy są w tej samej sytuacji co Grenlandczycy.

      Przypuszczam, że raczej staną się drugim i trzecim Puerto Rico niż 51-szym stanem USA, ale i tak dobrze na tym wyjdą.

      Natomiast Kanadyjczycy za wiele nie mają do uzyskania, a wiele do stracenia, na przykład masowe zwolnienia w urzędach i oraz instytucjach, które nie mają odpowiedników w USA, konieczność dostosowania wszystkich standardów (np. jednostek), itd.

      BTW. Panama nie potrzebuje armii, żeby sprzeciwić się planom amerykańskim, czy wysadzić Kanał. Kartele narkotykowe wystarczą. Im na pewno nie będzie na rękę amerykańska obecność.

      1. Grenlandczycy czy eskimosi to podrodzina Indian, prości ludzie, takie polskie chłopki roztropki, z kiepełą żymian nie mają szans. Urobienie ich możliwościami paszportu USandA to jeden z wątków ich omamienia. Jeśli sami chcą ochrony USA to jak podstawienie głowy katu.
        Moim zdaniem czeka ich los dużo gorszy niz obecnie, tzn. teraz niby w ograniczony sposób od Danii są gospodarzami swojego państwa, jakby z lekka pomocą Danii sami eksploatowali te zasoby to każdy z ich 50tys byłby miliarderem.
        A tak czeka ich los analogiczny do Indian w rezerwatach w hameryce po podboju białych. Wygonia ich z własnych domostw pod pozorem ich 'dobra’ .
        Tam gdzie zasoby i kopaliny będzie krajobraz księżycowy. Wszelkie zyski a one mogą iść w setki miliardów zielonych wyląduje u bankierów żymian.
        Dania dostanie swoją działkę, opłatę by się nie wtracała.
        Na domiar złego żymianie ich zadluza tak że się do końca życia nie spłaca
        (biblijny wątek o 7 latach tłustych, 7 chudych, i każdy obywatel Egiptu stał się niewolnikiem faraona).
        Finalnie z populacji 50tys ludzi na Grenlandii zostanie kilka tys.

        Każdy mały kraj z jakimiś cennymi kopalinami, te bogactwa doprowadzają do upadku i nędzy, np. Sierra Leone, Kongo, Irak, ostatnio Wenezuela.
        Zawsze wtedy jakieś mocarstwo bierze 'w opieke’ te kopaliny i wysysa kapitał.
        Wyobraźcie sobie jakby polska miała ropy tyle co Kuwejt czy Arabia Saudyjska.
        Ruscy by nas z łap nie wypuścili, bylibyśmy druga Białorusią, a jakbyśmy się zbuntowali byłoby to samo co na Ukrainie. A na dodatek jakbyśmy mieli milionówa mniejszość żymian ska czekałby nas los gazy.

        1. klioes vel pislamista

          Eskimosi pustynno-stepowi z pewnoscia interesuja sie zasobami ojczyzny prawdziwych Eskimosow…

        2. Akurat kraje i krainy wzięte „pod opiekę” USA z reguły miały i nadal mają się dobrze, nawet kraje przez nich pokonane — RFN, Włochy, Japonia. Warto też porównać np. Koreę Pd z Koreą Pn czy RFN z NRD. Mieszkańcy Alaski też mają lepiej niż mieszkańcy pobliskiej Czukocji czy Kamczatki. Takie są fakty.

  11. Blackpill Polska

    Trzasku plasku przegra to typowa analogia do Komorowskiego . Co do scenariuszu rumuńskiego nam to nie grozi gdyż za Nawrockim stoi Trump i amerykańcom nie jest to na rękę . Scenariusz rumuński jest realny w przypadku Brauna gdyż nie jest on nikomu na rękę. Unieważnienie głosów na Brauna odbyło by się z hojnym wsparciem zagranicy i tutaj byliby by zjednoczeni. Trump stawia na PiS i jest to człowiek pozytywnie kojarzony przez polaków m.in zniesienie wiz. PS podpromuj moją stronkę Blackpill Polska po banie

    1. O ile Trumpowi będzie się chciało wtrącać w wewnętrzne sprawy UE akurat w tej prowincji. Co do pozytywnego bycia kojarzonym, to na dwoje babka wróżyła. Z jednej strony wizy, z drugiej 447, próby dogadywania się z Rosją i komplementy dla AfD.

      od RacimiR: Czemu by się miał nie wtrącać? To tak, jakby ktoś był w radzie nadzorczej jakiejś dużej firmy i mu się nie chciało jechać na głosowanie w swoim interesie. Przecież tym się nie musi zajmować osobiście Trump, tylko jego administracja.

      1. Tu jest trochę inaczej, bo Trump oficjalnie nie jest we władzach UE. Ma środki, żeby oddziaływać na UE, ale są ograniczone i nie darmowe, więc musi ich oszczędnie używać. Może mu się po prostu nie opłacić ratowanie Nawrockiego, bo tym samym wysiłkiem może uzyskać wpływ w jakiejś bardziej wartościowym dla niego temacie. Ekonomia.

        od RacimiR: Tu nie chodzi, żeby mu billboardy finansować. Wystarczy wypuścić jakieś tajne (zdobyte wcześniej, była na to cała kadencja Bidena) szkodliwe dla Trzaska informacje, to nic nie kosztuje (tzn. wywiad i inwigilacja kosztuje, ale to USA robią i tak, a samo wypuszczenie zdobytych w ten sposób materiałów już jest darmowe). Ewentualnie podpompować trochę Twitterem jeżeli w dużych mediach będą próbowali zrobić zmowę milczenia (to też Muska i Trumpa nic nie kosztuje).

        1. Nie wiem, czy grywasz w brydża lub brydżopodobne gry. Jest takie powiedznie: „Każdy as bierze raz”. Kompromat na Dupiarza jest takim właśnie asem. Można go zagrać, ale wtedy się go straci. Może być bardziej opłacalne poprzeć Dupiarza (lub zachować życzliwą neutralność, gdy będą unieważniali Nawrockiego — a taki scenariusz rozważamy), a później manipulować tymże Dupiarzem, wciąż mając tego asa. Są też inne powody, o których pisałem, dla których Dupiarz może być Trumpowi bardziej na rękę.

          Zaś co do tego, że pompowanie socjalmediów nic nie kosztuje, mam spore wątpliwości.

        2. klioes vel pislamista

          10/10
          Administarcja Trumpa ma wiele dobrych powodow aby popierac PiS, a udupic KO.
          KO z Tuskiem na czele to agentura BND, a nie agentura CIA.
          I to samo juz wystarcza.

          1. Czasami Amerykanie wycofują się z miejsc, które przestają im się opłacać i przestają wspierać lokalne lojalne wobec siebie rządy. Na przykład w Afganistanie. Jak w korporacji. W jakimś excelu słupki przestają się zgadzać, cyk, i cały sajt sprzedany lub zlikwidowany.

  12. Trzaskowskiego poparli w tym tygodniu Żeleński i Martyniuk.. Pierwszy nie dziwi ale drugi już tak myślał że wróci do tvp przez to. Tymczasem to dla obu głupie rozwiązanie bo wyborcy po nienawidzą martyniuka i disco polo a Martyniuk straci wielu słuchaczy którzy byli mu wierni.

    od RacimiR: Według mnie to niezły ruch z tym Zenkiem, może zebrać mu parę dodatkowych głosów (np. na wsi czy na Podlasiu). KODziarze i tak mu wszystko wybaczą (zresztą wiedzą, że to ściema, bo on słucha wiedeńskich klasyków i jazzu) i raczej żaden się za to nie obrazi.
    Sam Zenek faktycznie wyjdzie na tym jak Zabłocki na mydle.

    1. Prędzej bym się spodziewał tego po Sławomirze niż Martyniuku, tymczasem Sławomir skończył gorzej był na prowincjonalnym sylwestrze a Martyniuk na polszmacie. Zenek może też liczyć że za poparcie skasują zarzuty jego synowi.

    2. Z tego co wiem to Martyniuk mówi że jest apolityczny a filmik z Trzaskowskim to dlatego że poprosił go o to gdy spotkał się z nim w restauracji w Bielsku Podlaskim (według niego spotkanie było przypadkowe). Tak samo mówił że jest apolityczny gdy np. kilka miesięcy temu koncertował na kampanii Jacka Kurskiego z PiS. Nie ma powodu żeby nie wierzyć Zenkowi, widać że spokojny, miły ale i naiwny człowiek skoro politycy z różnych partii (także tych nienawidzących słuchaczy disco polo) w czasie kampanii się z nim fotografują, filmiki robią a on się na to zgadza wszystko
      Za to np. jego żona Danuta Martyniuk jest proPiS-owska i pewnie nakrzyczała na męża za ten filmik

      1. https://plejada.pl/newsy/zenek-martyniuk-komentuje-spotkanie-z-rafalem-trzaskowskim-wczesniej-pisali-ze-stary/701m13g
        Tutaj całe kulisy spotkania z Trzaskowskim. Mówił że akurat zadzwonił ktoś ze sztabu Trzaskowskiego i pytał się czy akurat jedzie do restauracji w Bielsku Podlaskim i odpowiedział że tak bo często tam jeździ do tej restauracji. I powiedział że spotkałby się z każdym kandydatem który go o to poprosi niezależnie jaki kandydat. Powiedział że jego polityka nie interesuje, a lubi spotykać się z ludźmi i śpiewać to często koncertuje nawet jeśli to jest koncert partyjny (najczęściej takie robił PiS i często w wyborach samorządowych czy też gdy Kurski próbował startować do europarlamentu – nieskutecznie dopowiem – to zgadzał się Zenek koncertować bo to lubi, nie promuje żadnej partii i mówi że nigdy nie promował. Zresztą mimo że to Onet to warto przeczytać to.

    3. Kwestia taka ile zenkowi za te szopke zapłacone? Podejrzewam że sporo, a on przecież ma wiek emerytalny, na pewno ciężko mu śpiewać czy koncertowac,
      i ma świadomość że to jego ostatnie podrygi by hajc zarobic.
      A to że fani go opuszcza kwestia mało istotna dla sterego człowieka z nieuchronnym końcem kariery.

      Natomiast z czaskowskim to tak jak z tym dowcipem z leninem,
      tzn otwieram fortepian a tam Lenin, otwieram lodówkę i Lenin, już się boję otworzyć konserwe…
      Jak tu napisane na kampanię jego przeznaczono kosmiczne nieograniczone środki, wszędzie on jest w tv radio prasa wyskakujące reklamy w necie,
      jedyna szansa dla innych kandydatów to nadmiar propagandy Czaska
      i przerzyganie przez to zwykłego pracującego człowieka.

  13. Też uważacie że jakby JP2 podczas swoich pielgrzymek opowiadał o owsiku i złotym Melonie to by go ogłosili pedofilem za życia.

  14. https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2025-01-18/trump-zamierza-ruszyc-z-wielka-akcja-dzien-po-inauguracji-chodzi-o-migrantow/
    1.Donald Trump zamierza rozpocząć największą akcję deportacyjną w historii USA i to już dzień po zaprzysiężeniu. Aresztowania nielegalsów mają odbyć się również w największych miastach USA tj. Chicago gdzie tak akcja ma się rozpocząć, ale też Nowy Jork, Waszyngton, Miami itp. Podejrzewam że burmistrzowie tych miast będą robić pod górkę urzędnikom federalnym gdyż w dużych miastach rządzą Demokraci, może nawet pomagać ukryć się nielegalsom. Ale ponoć burmistrzowie którzy będą ukrywać ich to też mają być ścigani przez służby.
    2. Zapewne też Trump dokończy budowę muru na granicy z Meksykiem. Co ciekawe w kampanii Trumpa przebrzmiewały pomysły na uznanie karteli narkotykowych z Meksyku za organizacje terrorystyczne (a właściwie niektórzy doradcy Trumpa z pierwszej kadencji mu to doradzali). A gdyby tak się stało to po pierwsze Trump mógłby wprowadzić stan wyjątkowy na granicy z Meksykiem – choć i bez tego chyba może lecz wiadomo, lepszy argument zawsze warto mieć – po drugie mówi się o interwencji armii amerykańskiej w Meksyku tzn. są dwie opcje, albo siły specjalne US Army przeprowadzały punktowe operacje albo wkroczyć do północnego Meksyku i zrobić tam na kilka (naście/ dziesiąt) kilometrów strefę buforową (no okey, jest jeszcze trzecia opcja że jedno i drugie). Ciekawe czy w tym kierunku coś się zadzieje; no i wątpię że Meksyk od tak zaakceptowałby działalność obcej armii (Meksyk jak i cała Ameryka Łacińska nie lubią Stanów Zjednoczonych), choć raczej nie zaryzykowałby starcia z USA, raczej podejrzewam że rząd meksykański ograniczyłby się do słownego potępienia i wycofania sił z Meksyku nazywając to naruszeniem suwerenności. Choć prawda jest taka że Meksyk nie radzi sobie z kartelami narkotykowymi.

    1. Przypuszczam, że klikadziesiąt-kilkaset tysięcy z tych nielegalsów to Polacy. Oni będą najłatwiejszym celem deportacji, bo nikt ich nie będzie bronił.

      od RacimiR: Kilkaset to na pewno nie, prędzej kilkanaście, z czego większość proamerykańska i nadająca się do pracy. Nie wiem po co Polacy mieliby jechać na nielegalu do USA. Dość łatwo to zrobić legalnie, a znacznie lepsze warunki (praca, socjal, ubezpieczenie, albo nawet bezdomność uliczna) są choćby w sąsiednich Niemczech (czy Holandii, Norwegii), gdzie lewactwo i ubogacenie kulturowe mniej więcej na podobnym poziomie co w USA.
      Obejrzałem ostatnio kilka filmów o fentanylu w USA i nigdzie na ulicy żadnego Polaka nie było.

      1. > Nie wiem po co Polacy mieliby jechać na nielegalu do USA.

        Jak to po co? Po to, żeby dostać tam robotę na czarno i zarabiać dolary. Od niedawna można tam jechać legalnie i tylko pracować nielegalnie, ale mnóstwo Polaków pojechało tam, kiedy nie było to takie proste. Jechali na jakichś krótkotrwałych wizach turystycznych, au pair czy work&travel i zostawali tam dłużej — w tym momencie stawali się illegals. Sam znam kilka takich przypadków. Przypuszczam, że zjawisko ma charakter masowy.

        > Obejrzałem ostatnio kilka filmów o fentanylu w USA i nigdzie na ulicy żadnego Polaka nie było.

        No i co z tego? Nikogo nie będzie obchodziło, czy ćpają czy nie. Ważne, że Republikanie mogą sobie odhaczyć, że ileś illegalsów zostało deportowanych, a Demokraci ucieszą się, że deportują białych, a kolorowych zostawiają. Z punktu widzenia amerykańskiego wyborcy, win-win.

        od RacimiR: Połowa moich znajomych szkolnych siedzi na emigracji, ale żaden nie w USA. Nie rozumiem jaki jest sens długotrwałego siedzenia w kraju nielegalnie i praca tam na czarno bez ubezpieczenia i podstawowych praw obywatelskich, skoro można robić to samo w UE legalnie, bliżej od domu i za podobne pieniądze.

        1. > Połowa moich znajomych szkolnych siedzi na emigracji, ale żaden nie w USA.

          Bo mieszkasz na Śląsku, z którego defaultowy kierunek emigracji to Niemcy. W innych częściach Polski jest inaczej.

          > Nie rozumiem jaki jest sens długotrwałego siedzenia w kraju nielegalnie i praca tam na czarno bez ubezpieczenia i podstawowych praw obywatelskich, skoro można robić to samo w UE legalnie, bliżej od domu i za podobne pieniądze.

          Nieprawda, w USA można zarobić dużo więcej. Poza tym dopiero od jakiegoś czasu w UE można zarabiać legalnie. Co do ubezpieczenia — niektórzy są skłonni dla większego zarobku zaryzykować więcej.

          od RacimiR: Moi znajomi to głównie UK, Holandia, Skandynawia, tak też wyglądają statystyki ogólnopolskie po wejściu do UE. Do Niemiec stosunkowo mało ludzi wyjechało, bo oni dosyć późno się otwarli na Polaków. Polonia w USA to głównie emigracja z czasu wczesnego i średniego PRL, gdzie często kolejne pokolenia już nawet nie potrafią mówić po polsku.
          W USA zarobki na najbardziej pospolitych stanowiskach są podobne, a nawet niższe, co w zachodniej Europie. Minimalna to jakieś 8$ na godzinę, w zależności od stanu, czyli dupy nie urywa (w dodatku ubezpieczenia nie masz).
          Oczywiście są branże, gdzie zarabia się więcej (zwłaszcza IT), ale to nie jest grupa o której rozmawiamy (czyli biedota zagrożona deportacją).

    2. Poczekamy zobaczymy, na pewno dla reklamy dla ciemnego luda jakiś performance zrobi, u nas mamy płot i co? i migranci i tak przełaża.
      Zreszta czemu nie załatwił tego w pierwszej kadencji hę?
      Deportuje tylko tych nielegalnych co są bandziorami w USA, resztę nielegalnych oleje. Lewaki Urzedasy tam poszczególnych stanów z góry mówią że będą mu rzucać kłody pod nogi.
      Emigranci są potrzebni jako tania siła robocza typu koszenie trawnika, budowlanka, czy sprzątanie domów czym się m.in Polacy w latach 90tych zajmowali (swoją drogą nie pojmuje jakim trzeba być leniem, flejtuchem, aby nawet swoich czterech ścian nie ogarnąć). A tera musk chce do USA sprowadzić tanich hindusow, jeszcze raz tu daje link: https://www.patrioticalternative.org.uk/elon_musk_s_rug_pull_the_indian_invasion
      Trampek jako doradcami otoczyl się miliarderami, więc od razu widać czyj interes będzie realizował.
      Ja zbyt długo żyje żeby uwierzyć w kolejne bajki kolejnego zbawcy w tym przypadku pomarańczowego trampka z dracym się ciagle ryjem.
      Meksyk, problem narkotyków jest do załatwienia w 5 minut jednym podpisem jak Duerte w indonezji: znajdują przy tobie prochy – kula w łeb! Czy w Indonezji mamy obecnie z tym problem zwłaszcza że są na szlaku handlowym do złotego trójkąta? Żadnego!
      Problem w tym że ten handel jest kontrolowany przez meksykańskich polityków oraz CIA. Już hamerykany mieli historie prohibicji więc wyciągnęli wnioski.
      I pod koniec obrazek pyk: https://desertpeace.wordpress.com/wp-content/uploads/2016/01/cx-yzq-wwaeudrq.jpg?w=638

  15. Wiecie po czym poznać, gdyby jeszcze ktoś nie wiedział że jest kampania?
    Ano politykiery (plemienia starozakonnego wiadomo jakiego) zwalczają
    swoja wewnętrzną odrazę do smierdzacego motlochu yyyy tzn. do pracujacej
    na nich w podatkach większej części społeczeństwa i próbują się z nim bratać.
    Mozna ich zobaczyć wśród innych ludzi w metrze, sklepie, targowisku, gdzieś pod blokiem, w parku, autobusie, tramwaju, razem z motlochem biegają, robią pompki, przybijaja piątki,
    i co najważniejsze mówią ludzkim głosem np. komentują wysokie ceny w sklepie 😀
    … ech oczywiście wszystko w świetle kamer i otoczeniu goryli czy innych tajniaków.
    A jak ja jechałem MPK do pracy, zapieprzalem w robocie, robiłem zakupy to mnie w tewizezoze nie pokazywali 🙁 wkurwilem się.

  16. Zauważyłyście że jak PiS dawał komuś pieniądze to się dla niego źle skończyło
    -miliardy na Żeleńskiego i Ukrainę a dzisiaj ataki na nich
    – promocja w TVP Martyniuka a dzisiaj popieranie Trzaskowskiego
    -500 plus dla po koniaków, a dzisiaj znienawidzę nie przez .
    Niektórzy myślą że jakby dawali Owsikowi by ich lubił nic z tych rzeczy pluł by 1000 razy mocniej niż teraz. Najlepsza Rada dla PiSu jeżeli jakimś cudem wygrają nie dawać nikomu.

    od RacimiR: Jeszcze te sylwestry ze Stingiem, Black Eyed Peas czy Mel C. Ogólnie dawanie publicznej kasy celebrytom to patologia, niezależnie w którą stronę.

    1. klioes vel pislamista

      „Ogólnie dawanie publicznej kasy celebrytom to patologia, niezależnie w którą stronę.”

      1000/1000!

  17. A ta szmata żebrowski grała w 1612 putinowskim antypolskim filmidle. Ogólnie obecnie unikam polińkich filmideł nawett ych starych one wcale dobre nie były tylko promowały szmaciarzy tego typu.

    1. klioes vel pislamista

      Ta szmata („aktor”) znana jest od lat w swoim srodowisku z tego, ze umie zrobic tylko dwie miny. Koledzy od lat kpia z jego zdolnosci („aktor 2 min”).

  18. Co się stanie za 20 lat?

    Wiecie państwo, że teraz coś Żydzi rekordowo chcą ubiegać się o polskie obywatelstwo na wypadek sytuacji kryzysowej? Czyżby przeczuwali, że Izrael chyli się ku upadkowi?

    https://tvrepublika.pl/Swiat/Rosnie-liczba-Zydow-z-Izraela-wnioskujacych-o-polskie-obywatelstwo/180442

    od RacimiR: Sprawa znana od 35 lat. Co im szkodzi złożyć wniosek, skoro 'nasze’ władze od zawsze rozpatrują je pozytywnie. W ten sposób mają mocniejszy paszport (schengen bez stania w kolejkach) i może jakiś socjal jeszcze wysępią.

  19. Włączyłem wielguckiego na kanale 0, ale 10 minut nie wytrzymałem nie przez niego tylko przez dwóch debili, których marzeniem było obciągnąć jurasowi, to był mój pierwszy i ostatni raz kiedy włączyłem ten kanał.

  20. Oglądałem „wywiad” z Wielguckim w Kanale Zero przeprowadzony przez Stanowskiego i Mazurka. Szczerze mówiąc czułem, że to tak się skończy i zrobią z typa zwykłego wariata. Cały czas mu przerywali i nie dali mu dojść do słowa. Jak przywoływał temat wyroku SR w Złotoryi, to cały czas przerywali i bagatelizowali fakt, że choć sąd KARNY uznał Wielguckiego za winnego popełnienia czynu z art. 216 KK tj. zniewagi, tak jednocześnie uniewinnił go od zarzutów o zniesławienie z art. 212 KK. Oczywiście zasadniczo Wielgucki przegrał proces, ale sąd przy okazji stwierdził, że ma rację co do braku transparentności Owsiaka, bo sam Owsiak nie dostarczył dokumentów, które pozwoliłyby na uznanie Wielguckiego za winnego, co do pozostałych zarzutów czyli zniesławienia. Zniesławienie różni się oczywiście od zniewagi, ale tego chyba nie trzeba tłumaczyć. Nie ma wątpliwości, że często zniewaga i zniesławienie niejako się łączą, no ale to tutaj nie jest istotne.

    Stanowski wraz z Mazurkiem zamiast skupić się na tym, co istotne i wyszło przy okazji, co potwierdził sąd czyli brak transparentności Owsiaka przez niedostarczanie innych dokumentów niż te dostępne publicznie, to czepiali się zasadniczego przedmiotu procesu czyli kwestii odpowiedzialności Wielguckiego za czyn. Typowa dziennikarska zagrywka, żeby zrobić z kogoś idiotę. Dla mnie prawdę mówiąc nie jest tu istotne, że Wielgucki przegrał. Nie jest istotne w kontekście transparentności Owsiaka, bo sąd stwierdził, że Wielgucki obraził Owsiaka, ale nie stwierdził, że go pomówił w drodze zniesławienia. Potem czepiali się tego, że po apelacji Owsiaka już Sąd Okręgowy powiedział, że Wielgucki nie miał dowodów i celowo chciał wymusić coraz to większą ilość dokumentów dotyczących działalności WOŚP i spółek powiązanych. Prawdę mówiąc takie rozstrzygnięcie SO mnie nie dziwi, bo w Okręgach ówcześnie zdecydowana większość to byli sędziowie ze środowisk uznawanych obecnie za „demokratyczne” tj. wspierający je.

    Nie będę jednak tutaj trzymać absolutnie strony Wielguckiego, bo jakby nie patrzeć przestępstwo z art. 212 charakteryzuje się tym, że w zasadzie oskarżony w postępowaniu prywatnoskargowym musi udowodnić swoją rację, chociaż jeśli sąd żąda czegoś od oskarżyciela, to ten też powinien to dostarczyć. To też wynika z faktu, że jakby nie było żadnych obowiązków po stronie oskarżyciela, to każdy mógłby sobie składać prywatne akty oskarżenia i w ten sposób ciągać ludzi po sądach oraz zajmować wokandę. W przypadku naruszenia dóbr osobistych w procesie cywilnym różnica jest przynajmniej taka, że koszty są o wiele większe, sprawy są o wiele dłuższe i często tych terminów wyznacza się kilka, bo na jednym sprawy nie idzie zakończyć, a ostateczne koszty sądowe plus pełnomocnik procesowy mogą iść w tysiącach. Można uznać, że Wielgucki nie miał dowodów i stąd zmiana zdania ze strony SO. Niemniej odnoszę wrażenie, że tutaj SO był trochę stronniczy. Można przyjąć, że po prostu trzymał się kwestii prawnych, jednak powinien uwzględnić zdanie SR w kontekście dowodów ze strony Owsiaka. Nie ma co jednak ukrywać, że Owsiak po prostu nie chciał tych dokumentów dostarczyć i tyle, a jakby trafił na mniej charakternego sędziego to wygrałby absolutnie już w pierwszej instancji. Jakby nie miał tarczy ochronnej „pomagacza dzieciom”, to na pewno by to wyglądało inaczej.

    Kolejna kwestia to było doczepienie się o jakieś wpisy na Twitterze czy gdzie indziej. Wielgucki mówił, że otrzymywał groźby. Również grożono jego rodzinie, a w szczególności dziecku. To oczywiście duet prowadzący wyciągnął akcję, gdzie Wielgucki pomówił córkę piosenkarki Katarzyny Kowalskiej o narkomanię czy inne nałogi, żeby uważać w tym względzie, gdy trafiła ona do szpitali w związku z jakąś chorobą. Fakt było to idiotyczne z jego strony. To znaczy on odwołując się do tematu nie stwierdził wprost, że dotyczy to córki, ale było w kontekście. Ważmy jednak skalę. No pomówienie o narkomanię chyba jednak stoi inaczej w hierarchii niż groźby śmierci, zdjęcia w trumnie, groźby zrobienia krzywdy dziecku. No dla nich to była absolutnie taka sama sytuacja. Nie ma co.

    W zasadzie oni nie podeszli do tej rozmowy na poważnie i nie dziwi mnie to. Jak ktoś idzie grzać temat gościa, który ma powiązania ze wpływowymi ludźmi (takie coś jak WOŚP utworzone w Polsce w latach 90 przez zwykłego gościa skończyłoby się najpewniej tym, że zaraz by skończył kilka metrów pod ziemią, a inicjatywa poszłaby do śmieci zanim by się rozkręciła), to nie idzie na rozmowę do typa, który nie będzie się chciał narażać. Jakby Stanowski czy Mazurek chcieli podejść na poważnie, to zaraz by byli ciągani po sądach. Po prostu chodziło o zrobienie show i Stanowski od początku nie myślał o wyłożeniu i analizie tematu WOŚP. Wielgucki mówił, że przesłał im około 300MB materiałów, a oni podeszli do tego tak jakby ich w ogóle nie przeczytali. Ba oni się zachowywali tak jakby maila nie otworzyli. Absolutnie nie zrobili tego od profesjonalnej strony, by pokazać te materiały widzom, nie pokazali skanów dokumentów, no nic po prostu taka gadka i zwykłe ataki z dupy. Poruszony został temat budżetu NFZ i kwot ze zbiórki WOŚP, gdzie NFZ ma 200 miliardów, a WOŚP średnio 200 milionów i w zasadzie wyszło na to, że NFZ ma kasę, ale woli nie wydawać, bo WOŚP da. Dla mnie to całkowity absurd. Ostatnio byłem w nówce szpitalu w Lublinie i nie widziałem ani jednego sprzętu z serduszkiem. Rozumiem, że tutaj sprzęt się zmaterializował sam z siebie i nie to nie pochodzi z kasy ze składek? Oczywiście wiadomo, że to jest kasa z NFZ na wypłaty, na refundację leków, na zabiegi, wizyty lekarskie itd., no ale to absurd. Zróbmy może zrzutki na sprzęt dla Sił Zbrojnych, na rowery dla listonoszy i na ryzy papierów do szkół, bo pamiętam zawsze każdemu nauczycielowi brakowało i chciał co rok ryzę 500 kartek mając dwie klasy i robiąc dwa sprawdziany w roku na niecałe 30 osób.

    Tym bardziej uderzająca jest kwestia tego, że zasadniczo na WOŚP nawet jeśli ktoś nie płaci bezpośrednio, to przynajmniej pośrednio. Nawet pomijając niegospodarność poprzez wpłaty od Spółek Skarbu Państwa czy od Spółek Samorządowych, to wciąż same samorządy dają kasę bezpośrednio na organizację finałów, sprowadzenie różnych atrakcji w postaci grajków. Pośrednie koszty również wchodzą w grę, bo przecież udział różnych służb, a nawet udostępnienie przestrzeni to też istotna kwestia. Tak więc w związku z tym żałosne jest twierdzenie, że jak ktoś nie daje na Owsiaka to ma się zrzec prawa do leczenia sprzętem od WOŚP-u. No ale powiedzmy szczerze jak ktoś ma ubezpieczenie zdrowotne, to ma prawo korzystać z ochrony zdrowia. Skoro Owsiak już coś kupił, to widocznie chciał i nic mu do tego, że ktoś ma na jego temat określone zdanie. Do tego jeśli ktoś choćby pośrednio wpłacił, bo poszła na Owsiaka od samorządu kwota z jego podatków (czy to ten procent z PIT, CIT idący do samorządów czy podatek rolny, leśny, od nieruchomości itd.), to tym bardziej uprawnia go do korzystania z tego sprzętu. Nie można także zapomnieć o fakcie, że de facto ten sprzęt nie należy wciąż do szpitala, tylko do Owsiaka, ale szpital musi płacić słono za jego konserwację, naprawy itd., oczywiście w konkretnej firmie, którą wskaże Owsiak. Do tego ten sprzęt jest kupowany całkowicie losowo i bez przemyślenia przez co często stoi w jakiejś piwnicy, bo szpitala nie stać na utrzymanie, nie ma wykształconych pracowników i nalepka jest na jakimś losowym sprzęcie, bo jak przychodzą wizytatorzy z kontrolą to patrzą czy się zgadza liczba, a nie czy faktycznie to jest ten sprzęt (inna sprawa to te serduszka, bo nie zawsze serduszko znaczy, że sprzęt jest od WOŚP, tylko po prostu naklejają jak leci).

    Niemniej no Wielgucki wypadł w tym programie słabo. Nie pomogło mu zdecydowanie to, że cały czas mu przerywano, prowadzący nie zaznajomili się z dostarczonymi materiałami i musiał odpowiadać na ataki raz z lewej, a raz z drugiej zanim nawet odniósł się do tego pierwszego. Napisałbym więcej, no ale już mi się nie chce nawet, bo jak ktoś obejrzy to sam wyciągnie wnioski. Więcej w tym „wywiadzie” było czepiania się pierdół i wyciągania głupot typu wpis na twitterze albo odnoszenia się kwestii nieistotnych typu przegrana w sprawie o zniewagę.

    od RacimiR: Nie słuchałem tego jeszcze, ale chciałem dzisiaj sobie wieczorem puścić (jeszcze mam zaległy wywiad z Walusiem).
    Dla mnie Owsiak (pomijając jego hejterskie i księgowe wybryki) jest mocno przereklamowany. We wszystkich edycjach jego 'orkiestra’ zebrała coś około 2 miliardy złotych, a Tusk tylko w tym roku rzucił na TVP w likwidacji 3-3.5 miliarda (które miały iść niby na onkologię). Czyli te 30-kilka edycji WOŚP to tyle, co 7 miesięcy dofinansowania do telewizji, której prawie nikt nie ogląda (pomijam już to, że WOŚP otrzymuje bezpłatną pomoc organizacyjną z wielu publicznych źródeł typu samorządy, telewizja, strażacy, wojsko, medycy czy ostatnio Orlen i PZU, bez czego ich wynik finansowy byłby znacznie niższy).
    Owsiak dobrze się pozycjonuje z oznaczaniem terenu przy pomocy naklejek, bo to jest najbardziej widoczne- gdyby miał finansować pensje personelu szpitali to pewnie nie starczyłoby kasy nawet na 1 dzień. To tak, jakby ktoś zrobił zbiórkę na nowe włączniki świateł (koszt jednego 8zł, w hurcie pewnie znacznie mniej) we wszystkich polskich szkołach, ale na każdym musiałaby zostać jego naklejka. Potem chwaliłby się, ze oświetla polskie szkoły i bez niego dzieci siedziałyby po ciemku, a jak się komuś nie podoba jego działalność hejtersko-polityczna to niech wyśle dziecko do piwnicy żeby siedziało w ciemności.

  21. Mówiłem, że tak będzie. Zaczyna się.
    https://dorzeczy.pl/kraj/680803/trump-planuje-wycofac-z-europy-20-tys-zolnierzy-usa.html

    od RacimiR: Dokładnie to samo było za pierwszej jego prezydentury. Mówił, że albo 3% PKB, albo wyjazd, teraz zwiększył do 5% z powodu Ukrainy. Może to być tylko wywieranie presji i element negocjacji na kraje typu Niemcy, aby więcej się zbroiły (najlepiej w fabrykach w USA).
    My nawet możemy na tym skorzystać, bo jesteśmy krajem frontowym z dużym udziałem w zbrojeniach (aczkolwiek póki rządzi Tusk to raczej nie ma na to szans).

Skomentuj xyhu Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top