Dziś tekst o arcyciekawym zjawisku socjologicznym i politologicznym, czyli strefie 'CHAZ’ w amerykańskim mieście Seattle. W polskojęzycznym internecie o 'CHAZ’ trochę pisano, ale według mnie niewystarczająco (odnotowano tylko sam fakt, że coś takiego powstało oraz śmieszkowano z ich groteskowej „Farmy”), dlatego ja chciałbym rozwinąć temat nieco szerzej. Jedziem z koksem. Strefa znajduje się w Seattle, w stanie Waszyngton (nie mylić z miastem Waszyngton, które znajduje się 3700km od Seattle). Tzw. „antyfaszyści” zajęli dzielnicę „Capitol Hill” (skrót 'CHAZ’ to „Capitol Hill Autonomous Zone”). Strefa powstała 8-go czerwca 2020, na bazie ogólnokrajowych zamieszek i „buntu” po śmierci George Floyda. Starcia „antyfaszystów” z policją w Seattle były wyjątkowo brutalne (z obu stron). Płonęły radiowozy, a policja użyła gazu i armatek wodnych. Zamieszki w Seattle trwały około 2 tygodni, a ich finałem było wypędzenie policjantów z komendy (departamentu) w Capitol Hill, przejęcie (zasquattowanie) budynku, a następnie całej dzielnicy, co stało się 8-go czerwca.
Pierwsze zagadnienie to lokalizacja 'CHAZ’. Dlaczego tego typu lewacka komuna wyrosła akurat w Seattle, a nie np. w Kalifornii czy na Florydzie? Postaram się znaleźć uzasadnienie. Miasto Seattle jest dosyć duże, choć jak na warunki amerykańskie nie jest jakąś wiodącą metropolią (Seattle z aglomeracją liczy około 3 miliony mieszkańców). Miasto leży na totalnym uboczu (północno-zachodni kraniec USA) i obok Alaski uznawane jest potocznie przez Amerykanów za zadupie i „koniec świata”. Ja w wieku nastoletnim byłem zafascynowany muzyką grunge, która narodziła się właśnie w Seattle. Uwielbiałem zespoły Alice in Chains, Nirvana i Soundgarden (z kolei Pearl Jam uważałem za pozerów, profanatorów i pop dla mięczaków). Na bazie tego zainteresowania trochę czytałem o Seattle i całej specyfice tego miasta. Tam już we wczesnych latach 90-tych było mnóstwo lewactwa, marksizmu i innych „postępowych” zjawisk, typu LGBT. Zawsze w modzie były tam też narkotyki (np. wokaliści wspomnianych zespołów czy też urodzony w Seattle Jimi Hendrix zmarli bardzo młodo, bezpośrednio lub pośrednio poprzez stosowanie narkotyków). W Seattle jest dosyć wysoki (jak na USA) współczynnik zamieszkiwania ludności o białym kolorze skóry, a także wysoki poziom zamożności. Ponadprzeciętny jest poziom chorób psychicznych i depresji. Pokrótce wytłumaczę, dlaczego uważam wymienione czynniki za atuty w pojawieniu się tam 'CHAZ’. Wysoki poziom komunizacji, narkomanii, postępactwa, głupoty i ześwirowania to oczywiste czynniki sprzyjające, chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego (są to modelowe i obligatoryjne cechy młodego lewaka). Położenie miasta na uboczu to atut, bo mało będzie się tam kręciło przypadkowych ludzi i prowokatorów (a zawodowych Antifiarzy zawsze można zwieźć autobusami od Sorosa, zresztą liczne namioty na terenie 'CHAZ’ świadczą o tym, że własnie tak postąpiono i wielu „antyfaszystów” przyjechało tam z zewnątrz). Gdyby 'CHAZ” powstał np. w Filadelfii- od razu z całej gęsto zaludnionej okolicy na własną rękę zjechałoby się tam mnóstwo ciekawskich osób (zarówno zwolenników, jak i przeciwników), przez co szybko skończyłoby się wielkim zamieszaniem i być może konfrontacją (lub głośną interwencją sił mundurowych). Natomiast do Seattle mało kto na własną rękę przyjedzie, bo niemal każdy ma tam daleko. Seattle jest miastem białym i bogatym, a najbardziej pod tym względem wyróżnia się właśnie dzielnica „Capitol Hill”, którą zamieszkuje głównie klasa średnio-wyższa. Antykapitalizm antykapitalizmem, ale rozpieszczone dzieciaki białych rodziców (czyli trzon lewactwa) mają bardzo wysokie potrzeby konsumpcyjne. Zabawa w rewolucję jest dla nich fajna, ale jeść coś trzeba, internet WIFI też musi być szybki i z niskimi pingami, bo inaczej „rewolucję” szlag trafi. Dlatego 'CHAZ’ musiał powstać w bogatej, białej dzielnicy (gdyby 'CHAZ’ powstał w czarnych slumsach, to pierwszej nocy zakończyłby działalność wskutek strzelanin, kradzieży, gwałtów wojen gangów i innych przestępstw). Ciemnoskórzy podświadomie zresztą czują, że coś tu nie gra i że są perfidnie rozgrywani- dlatego też ogólnie w Antifie jest bardzo mało osób ciemnoskórych, a ci nieliczni to SDR (Sekcja Darcia Ryja), czyli ciemnoskóre, pyskate kobiety, które kłócą się z policją i oskarżają wszystkich wokół o rasizm (celem sekcji SDR jest zdemoralizowanie policjantów i spowodowanie, żeby nie wiedzieli, co mają robić). Natomiast trzon Anfity, czyli SMS (Sekcja Miotająco-Sprinterska) to w 99% osoby niezaprzeczalnie białe. Niby wszystko robione jest wyłącznie dla czarnych i niby chodzi o George Floyda i BLM, ale zajmują się tym niemalże sami biali, więc politycznym cynizmem śmierdzi na kilometr i czarni mniej lub bardziej świadomie to wyczuwają. W całej zabawie chodzi oczywiście o trwającą w USA kampanię wyborczą na prezydenta, a nie żadne prawa człowieka, czy śmierć rzezimieszka Floyda, którego osobę każdy ma głęboko w dupie. Czarni są potrzebni wspierającej ich Partii Demokratycznej tylko przy urnach, a zachęcić ma ich do tego szereg ustępstw i przywilejów oraz możliwość bezkarnych kradzieży w sklepach na terytorium całego kraju (politycy demokratów i np. raper Ice Cube wpłacają masowo kaucje sądowe, aby schwytani ciemnoskórzy szabrownicy sklepowi uniknęli wyroku). Jednakże w samym 'CHAZ’ najlepiej, żeby ich zbyt wielu nie było, a już zwłaszcza ciemnoskórych mężczyzn, którzy pewnie zaczęliby rywalizować między sobą o przywództwo i wpływy przy pomocy broni palnej, co byłoby PR-owską klęską całego przedsięwzięcia. Do tego dochodzi problem zaopatrzenia w towary- 'CHAZ’ oczywiście nie jest samowystarczalny pod żadnym względem (może poza imbecylizmem, którym mogliby obdzielić pół świata), więc absolutnie niezbędne jest złodziejstwo i finansowanie zewnętrzne (czyli poza Demokratami i Sorosem- bogaci rodzice, którzy będą przysyłać swoim rewolucyjnym pociechom rozmaite towary oraz twardą walutę na zakup tychże). W rodzinach ciemnoskórych na ogół się nie przelewa i matka ledwo wiąże koniec z końcem, więc oni niech lepiej przysposobią sobie telewizor i Najkacze na Florydzie, a w 'CHAZ’ niech będą mieszkały białe dzieci bogatych rodziców (wówczas będzie można pokazać w zaprzyjaźnionej telewizji, że w 'CHAZ’ wszystko jest fajnie i niczego tam nie brakuje). Tyle o wyborze takiej, a nie innej lokalizacji (biała, bogata dzielnica w odosobnionym geograficznie lewackim mieście Seattle, rządzonym od dekad przez Demokratów).
https://www.youtube.com/watch?v=JRPfTpMfzew
Teraz garść informacji o samym 'CHAZ’. Tenże teren od niedawna zwany jest też 'CHOP’ (Capitol Hill Organized Protest) i to chyba jest teraz oficjalnie obowiązująca nazwa, ale ja dla porządku będę nazywał to 'CHAZ’, żeby nie robić jeszcze większego zamieszania (gdyż sprawa jest i tak już dosyć mocno porąbana). Swoją drogą- fakt, że „rebelianci” już po kilkunastu godzinach zmienili nazwę swojego „państwa” jest wysoce znamienny. Jak pisałem wyżej: po 2-tygodniowych zamieszkach w Seattle, 8-go czerwca policja wycofała się ze swojej komendy dzielnicy w Capitol Hill. Budynek został „zasquattowany” przez protestujących i przemianowany na „Departament milicji ludowej„, co uznawane jest za początek 'CHAZ’. „Dzielnica” szybko rozszerzyła się na 6 przecznic oraz park. „CHAZ właściwy” funkcjonował mniej więcej przez 4 dni (od 8-go do 12-go czerwca). Pierwotną ideą było stworzenie dzielnicy bez policji (argumentowano, że policja potrafi tylko zabijać i do niczego pożytecznego się nie nadaje, więc teren bez policji będzie mlekiem i miodem płynący). Oczywiście naprawdę nie chodzi o samą policję, tylko o to, że jest ona obecnie w nieodpowiednich rękach. Dokładnie to samo zrobili bolszewicy w ZSRR ponad 100 lat temu- obalili carskie siły mundurowe i polityczne, aby równolegle powołać własne, dużo brutalniejsze służby. Podobieństw z rewolucją bolszewicką jest zresztą dużo więcej. W 'CHAZ’ przestano szanować własność prywatną, a właścicieli nieruchomości (kułaków) uznano za wrogów (co oczywiście nie przeszkadza „rewolucjonistom” w konsumowaniu dóbr korporacyjnych typu: Facebook, Microsoft, Google, Nike, Adidas, Starbucks, McDonalds, KFC, Apple, Microsoft, Netflix czy Coca-Cola). Tu więc mamy pewną różnicę z ZSRR- tam wszyscy kapitaliści byli źli, a im bogatszy, tym gorzej dla niego (gdyż bardziej można się było obłowić na okradnięciu jego dobytku). W 'CHAZ’ i ogólnie wśród współczesnego lewactwa jest trochę inaczej. Największym wrogiem jest tylko klasa średnia rasy białej, natomiast absolutnie topowi bilionerzy (a już zwłaszcza ci z domieszką krwi mojżeszowej, jak np. Mark Zuckerberg czy rodziny Rothschildów oraz Rockefellerów) to przyjaciele „antyfaszystów” i sojusznicy w rewolucji. Brak w tym logiki i konsekwencji trockistowsko-leninowskiej, ale przecież nikt nie mówił, że będzie logicznie. Zresztą to dopiero początek gwałtu na logice. Dzień po proklamowaniu 'CHAZ’ opublikowano listę 30 groteskowych żądań. Był taki komiks Kajko i Kokosz, konkretnie części „Woje Mirmiła” oraz „Rozprawa z Dajmiechem”, był to mniej więcej taki średniowieczny 'CHAZ’- zbójcerze siłą zajęli Mirmiłowo i domagali się luksusów oraz pieniędzy, a po ich uzyskaniu formułowali kolejne żądania.
W tych 30 postulatach „antyfaszystów” chodziło głównie o likwidację policji, przywileje dla osób czarnoskórych, wypuszczenie przestępców z więzień, legalizację pobytu kilkunastu milionów imigrantów i oczywiście o rzekę publicznych pieniędzy (reparacje za brutalność policji, darmowe mieszkania, darmowe studia, darmowa medycyna, darmowe towary, budowa parków i skateparków, granty, dotacje, dofinansowanie LGBT i tego typu lewackie El Clásico, całość miałaby być sfinansowana z pieniędzy, przeznaczanych obecnie na policję). Groteskowe było to, że „terroryści” z 'CHAZ’ nie mieli żadnej karty przetargowej, po prostu „ot tak” zgłosili swoje żądania, w dodatku wobec władz innego państwa (gdyż sami świadomie odłączyli się od USA i ogłosili odrębnym krajem). To tak, jakby Estonia nagle zażądała od władz Rosji, żeby zlikwidowały u siebie policję, przysłały górę pieniędzy, wypuściły osadzonych z więzień i dały paszporty rosyjskie wszystkim chętnym nielegalnym imigrantom (przy czym z samej Estonii deportowano by do Rosji ludzi bez procesu i prawa do obrony, przy pomocy kopa w dupę).
Zabawne jest to, że w samym Seattle od wielu lat nie można posiadać broni palnej bez zezwolenia, ani eksponować broni w miejscach publicznych, ale jedną z pierwszych decyzji w 'CHAZ’ było zalegalizowanie broni (także maszynowej) i umożliwienie noszenia jej „oficjalnie” na ulicy. Strzelecka grupa Puget Sound John Brown Gun Club (PSJBGC), uznawana za zbrojne ramię Antify, dostała zezwolenie od samozwańczych „władz” na noszenie karabinów na terenie 'CHAZ’. To też jest dosyć znamienne dla lewaków- sami walczą o rozbrojenie społeczeństw i są rzekomo przeciwni broni palnej, ale jeżeli zdobędą kontrolę nad jakimś terytorium- robią coś dokładnie odwrotnego, czyli paradują po ulicach z odkrytymi karabinami maszynowymi. Nie chodzi im więc o żadną ideę, tylko o rozbrojenie rywali politycznych, aby byli łatwiejsi do pokonania (co zresztą wpisuje się w główną ideę lewactwa, czyli „przywileje dla nas i dyskryminacja dla rywali„). Anarcho-lewaki nagminnie mówią o „mostach, a nie murach” ale pierwszą rzeczą, którą zrobiono w 'CHAZ’ było wzniesienie barykad i ustanowienie… granicy z USA. Chwilę później wykonano… pierwszą deportację ze strefy. „Antyfaszyści”, którzy na co dzień lobbują za swobodą migracji i „kajne grencen„- wyrzucili ze strefy mężczyznę, który powiedział, że jest działaczem „pro-life”. „Deportacja” nie była tak cywilizowana, jak to robi rząd federalny, gdyż mężczyznę usunięto siłą, a wcześniej pobito, nazwano „białym suprematystą” i skandowano: „Who don’t matter? This motherfucker!„. „Tolerancja antyfaszystowska” w pełnej krasie. Kilka dni później pobito i usunięto ze strefy faceta, który kulturalnie próbował głosić nauki Jezusa (TUTAJ filmik- swoją drogą, dociskali go do ziemi tak samo, jak George Floyda). Wyrzucono też mężczyznę, który był zwolennikiem Donalda Trumpa. Oczywiście nie było mowy o procesie i prawie do bezpłatnej obrony prawniczej, zamiast tego mieliśmy barbarzyńską i upodlającą „antyfaszystowską” deportację (zbluzganie i strzał w pysk na pożegnanie).
Podsumowując: w pierwszy dzień istnienia 'CHAZ’ (8 czerwca 2020) zbudowano szczelną granicę państwową z zasiekami, zalegalizowano broń palną i dokonano kilku deportacji z powodów politycznych, czyli dokonano 3 rzeczy, które na co dzień „antyfaszyści” zawzięcie zwalczają.
’CHAZ’ nie miał żadnego oficjalnego przywódcy, ani struktur decyzyjnych (ponoć pojawił się jakiś uzurpator, który nawet zyskał poparcie, ale po kilku godzinach go obalono z powodu podejrzeń o molestowanie seksualne). Ustalono, że wszelkie działania będą podejmowane w drodze wewnętrznego dialogu i konsensusu, czyli klasyczna utopia i niekończące się debatowanie, z którego nic nie wynika (po raz kolejny polecam kreskówkę South Park, odcinek S09E02 „Die hippie, die”). Bardzo szybko pomazano sprajami elewacje, dachy, a nawet ulice i chodniki (przy czym, poza jednym wyjątkiem- nie były to murale, ani nawet graffiti, tylko krzywe napisy, tagi, bohomazy i kulfony). Dosyć szybko zdano sobie sprawę z podstawowego problemu- zaopatrzenia w towary. Skoro handel jest niemożliwy (zamknięte granice), zresztą nie wiadomo czym mieszkańcy 'CHAZ’ mieliby handlować (wszak nie mają żadnych zasobów naturalnych i pracą się brzydzą) to naturalną koleją rzeczy jest to, że za chwilę „państwo” zostanie bez prądu, wody, ubrań, artykułów higienicznych i przede wszystkim bez jedzenia.
Żywność ukradziona z okolicznych sklepów wystarczyła 'CHAZ’-owi na około 1-2 dni funkcjonowania. Aby uniknąć kryzysu głodowego- powołano do życia legendarną już „Farmę” (zwaną też „Ogrodami”), która doczekała się setek artykułów prasowych oraz tysięcy memów internetowych. „Farma” w 'CHAZ’ to okrągły, wydzielony fragment parkowego trawnika o powierzchni około 50m2. Na trawniku najpierw rozłożono kartony (!!!), a na to nasypano kilkunastocentymetrową warstwę ziemi (jak pokazują zdjęcia- ziemia pochodziła z opakowań w nieekologicznych, foliowych workach, więc pewnie „antyfaszyści” opędzlowali jakiś market ogrodniczy). Następnie nieudolnie, bez żadnej koncepcji „zasadzono” jakieś pojedyncze, zróżnicowane roślinki (włącznie z konopiami indyjskimi), część z nich była w doniczkach (czyli pod spodem była ziemia i trawnik, na tym kartony, następnie druga warstwa ziemi, a na górze doniczką z ziemią- na to mogła wpaść tylko Antifa). Po 2 dniach połowa z tych roślin była albo uschnięta, albo zwiędła. Liczne filmiki pokazują, że na tej „farmie” działy się jakieś dziwne akcje i co chwila ktoś deptał te rośliny, szwendał się po sadzonkach bez celu, jeden z filmików pokazuje, że wytarzał się tam bezdomny. Pojawiła się też tablica informująca, że żywność z tej „Farmy” przysługuje wyłącznie ludziom czarnoskórym. Antifiarska „Farma” to wręcz kwintesencja lewactwa i idealny przykład na to, jak w praktyce radzi sobie forsowana w zachodnim świecie ideologia neomarksistowska. Aby uniknąć kompromitacji- do 'CHAZ’ wybrała się Jenny Durkan, burmistrz Seattle z ramienia Partii Demokratycznej i zaoferowała, że (na koszt miasta) przyśle zawodowych ogrodników, którzy jakoś ładnie ten antifiarski PGR ucywilizują (oczywiście wizualnie, bo o jakimkolwiek wyżywieniu tysięcy ludzi z 1 kubika ziemi nie mogło być mowy od samego początku). Oczywiście „antysystemowcy” i „anarchiści” z uznaniem zgodzili się na pomoc lewicowej pani burmistrz, a „Farma” przekształcona została w swego rodzaju ozdobny ogród, z kolorowymi kwiatami i krzewami, które zostały tam chamsko przesadzone z innego miejsca. Oczywiście bogaci rodzice nie zostawili swych rozpieszczonych pociech głodnych i zaczęli przysyłać do 'CHAZ’ dziesiątki ton żywności i napojów (gdyby nie to- strefa padłaby po 6 godzinach, a nie po 4 dniach). W tym celu dosyć szybko nagięto prawo graniczne „CHAZ’. Pierwotnie miała to być zamknięta strefa, do której nikt z zewnątrz nie miał prawa wejść, ale po około 3 kwadransach zdecydowano, że jeżeli przyjedzie jakaś dostawa z towarami dla mieszkańców, albo śmieciarka, żeby wywieźć nieczystości, to 'CHAZ’ łaskawie zrobi wyjątek i umożliwi swobodny wjazd na teren strefy.
Prócz „Farmy” w 'CHAZ’ powstało wiele różnych „instytucji”, finansowanych z zewnątrz (najprawdopodobniej przez demokratów i organizacje Sorosa): kino plenerowe, szpital polowy, vegańskie bufety, food-trucki, shisha-bary, sanitariaty uliczne i inne podejrzane namioty. Pomimo rzekomego „zamknięcia” i „eksterytorialności”- do 'CHAZ’ przez cały czas mogły wjeżdżać (finansowane przez miasto Seattle) służby medyczne, straż pożarna, służby techniczne czy ekipy wywozu śmieci. Przez cały czas działał też numer alarmowy 911, był też prąd, woda, gaz, internet, kablówka, telefonia komórkowa. Czyli nawet przez sekundę nie było to miejsce samowystarczalne (co próbują wmawiać nam lewaki). 'CHAZ’ był swego rodzaju „Przystankiem Woodstock”, czyli zlewaczała, rozpieszczona, biała młodzież popiła, poćpała, poruchała, „pobuntowała się”, a po kilku dniach grzecznie wróciła do domu i została po nich tylko sterta nieekologicznych śmieci. Różnica jest tylko taka, że „Woodstock” w celu minimalizacji strat i zgorszenia odbywa się na jakimś polu, z dala od cywilizacji, a „CHAZ’ był w środku dużego miasta.
’CHAZ’ w pierwotnej, „radosnej” i „tęczowej” formie zakończył działanie 12-go czerwca i stało się to, co musiało się stać. Tego dnia odbyły się negocjacje Anfity z władzami Seattle, pomniejszono strefę do 3 przecznic, oraz częściowo ją przywrócono do stanu sprzed zamieszek. Część barykad została usunięta, wrócił normalny ruch uliczny. Większość rozpieszczonych lewackich dzieciaków od razu opuściło strefę, zostali tam głównie przestępcy i najemnicy. Obecnie trwa dziwny stan, w którym niby 'CHAZ’ nadal istnieje, ale de facto jest to bezprawna dzielnica, którą nie wiadomo, kto kontroluje. Na teren dzielnicy nadal nie wjeżdża policja (dbają o to hojnie opłaceni „antyfaszyści”, którzy patrolują dzielnicę z kałachami). Jest to duży problem, bo dzielnica szybko zmieniła się w strefę kryminalną. Prawdopodobnie uzbrojonym, zawodowym „antyfaszystom” chodzi już tylko o to, aby policja siłowo odbiła strefę i przy okazji może pojawił się kolejny męczennik, co dałoby paliwo do podtrzymania protestów, popierających czarny rasizm. Jak podaje anglojęzyczna wikipedia- media informowały o młodych kobietach z Seattle, które były zwabiane do 'CHAZ’ i tam gwałcone (policja nie mogła im pomóc, bo zostałaby ostrzelana przez „antyfaszystów”). Większość sklepów i firm na terenie 'CHAZ’ nadal jest nieczynna (poza sklepem monopolowym, który prosperuje wyśmienicie). Nieliczne czynne biznesy muszą być chronione i monitorowane. Jeden z australijskich portali poinformował, że czarnoskóry gangsta-raper i kryminalista „Raz Simone” (który twardą ręką zabiega o zostanie władcą „CHAZ”) rozdaje przypadkowo spotkanym ciemnoskórym ludziom broń palną na ulicach (w zamian za to, że zostaną jego żołnierzami). Ceny nieruchomości na terenie 'CHAZ’ spadły diametralnie. Jeden z miejscowych najemców mieszkania powiedział w wywiadzie dla KIRO-TV: „Teraz każdy przestępca w mieście wie, że może przyjść w tę okolicę i może zrobić wszystko co chce, dopóki nie zagraża to życiu, a policja nie przyjdzie nic z tym zrobić„. Najprawdopodobniej dzielnica będzie przywracana do porządku „po cichu” i etapami, aby nie prowokować lewactwa jakąś jedną, wielką akcją zbrojną. W ciągu kilku najbliższych dni na teren 'CHAZ’ wróci policja (na początku przysłana z innych dzielnic, bo departament policyjny w Capitol Hill jeszcze przez jakiś czas będzie nieczynny), a sytuacja zacznie się powoli stabilizować. W dalszej perspektywie dzielnica pewnie będzie przekształcana w quasi-offową, ale mocno komercyjną atrakcję turystyczną, na wzór kopenhaskiej „Christianii”, londyńskiego „Camden Town” czy berlińskiego „Kreuzbergu” (podobieństwo z Europą jest nieprzypadkowe, bo lewactwo amerykańskie to po prostu pokłosie marksistowskich ruchów europejskich sprzed kilkudziesięciu lat, które z różnych przyczyn świetnie zadomowiły się we współczesnych Stanach Zjednoczonych). „CHAZ właściwy” utrzymał się raptem przez 4 dni i skończył totalną klapą oraz kompromitacją lewactwa, które obecnie uważa, że mądrzej o tym nie wspominać, to niedobra jest.
Tyle o samym 'CHAZ’ (ale za chwilę wrócę do tematu). Teraz w kilku punktach wymienię garść wydarzeń równoległych, które rozegrały się w czerwcu na całym świecie. Niestety jest to bardzo udana szarża lewactwa, które wykorzystało sytuację oraz bierność konserwatystów.
- 12-go czerwca rada miasta Minneapolis (czyli tego, gdzie zginął George Floyd) zdecydowała jednogłośnie, że policja zastąpiona zostanie przez „społeczny system bezpieczeństwa”. Nie wiadomo, co co w tym chodzi, ale podejrzewam, że nic się nie zmieni, poza zmianą nazwy formacji (co ma udobruchać lewaków). Brak policji w USA równoznaczny jest z chaosem i anarchią, co pokazały wydarzenia z ostatniego miesiąca.
- Na całym świecie obalane są pomniki osób, uznanych przez lewactwo za „faszystowskie”, „nazistowskie” i „suprematystyczne”. Dostało się m.in. Winstonowi Churchillowi, Krzysztofowi Kolumbowi, George Washingtonowi (!), Mahatmie Gandhiemu (!!) oraz Tadeuszowi Kościuszce (!!!). W Portsmouth w stanie Virginia obalany przez lewaków pomnik roztrzaskał jednemu z nich czaszkę (TUTAJ filmik) i nagle w obozie „antyfaszystów” okazało się, że policja jednak jest potrzebna.
- Portale streamingowe oraz telewizyjne zaczęły wycofywać „kontrowersyjne” zasoby ze swoich serwerów. „Zbanowane” zostały między innymi seriale BBC: „Mała Brytania”, „Liga Dżentelmenów” (oba niby za blackfejsy, które jednak nie pojawiały się we wszystkich odcinkach, ale profilaktycznie zbanowano całość) czy „Hotel Zacisze” (słynny odcinek z gośćmi z Niemiec, w którym pada „kontrowersyjne” zdanie: „a kto napadł na Polskę?„, sugerujące, że zrobili to Niemcy, a nie naziści z kosmosu). Wycofano również słynny film: „Przeminęło z Wiatrem”, niektóre odcinki bajki „The Simpsons”, komedię „Jaja w Tropikach”, serial „Diukowie Hazardu” i dziesiątki innych pozycji.
- Dosyć duże zamieszki miały miejsce w Londynie, w czasie „protestów” (czyli kradzieży i wandalizmu) ciężko pobito człowieka, który próbował sprzeciwić się obaleniu pomnika. Oczywiście pobity został przez Antifę uznany za „białego suprematystę”, więc mu się należało (TUTAJ artykuł). Akty „antyfaszystowskiego” wandalizmu nie ominęły również Francji i Niemiec.
- Władze podlondyńskiej formacji policji Hertfordshire Constabulary doradzały swym funkcjonariuszom, aby w razie potrzeby klękali przed czarnymi protestującymi, gdyż „gest uległości ma bardzo pozytywny wpływ na łagodzenie napięcia podczas protestów„.
- Władze angielskiej Premier League zaleciły, aby do końca bieżącego sezonu piłkarze występowali w emblematach z napisem Black Lives Matter. Swoje wsparcie dla akcji wyraził m.in. polski golkiper, Łukasz Fabiański.
- W wyniku zamieszek i protestów po śmierci George Floyda zginęło już w sumie kilkadziesiąt kolejnych osób (także ciemnoskórych i policjantów).
- W Portland, czyli najbliższym od Seattle dużym mieście USA również próbowano zainstalować lokalny 'CHAZ’, ale policja szybko przegoniła „antyfaszystów” i zdemontowała barykady.
- Jak podaje „The Jerusalem Post„, w Paryżu „antyrasistowscy” protestujący okrzyczeli swoich kontr-manifestantów mianem „brudnych Żydów”.
Wróćmy do Seattle. Podsumowując- „CHAZ właściwy” trwał 4 dni, od 8 do 12 czerwca. Potem większość „zwykłych” obywateli (młodych, rozpieszczonych białych studentów) wyjechała, bo znudziło im się ciągłe protestowanie, hałas, oderwanie od rzeczywistości, a także nasilająca się przestępczość. Po 12 czerwca 'CHAZ’ niby dalej istniał, ale przypominał on strefę „NO-GO”, gdzie lepiej się nie zapuszczać, a już zwłaszcza po zmroku. Dzielnicę opanowali przestępcy oraz zawodowi, uzbrojeni w karabiny działacze Antify. Obecnie trwają działania, związane z przywróceniem policji na teren dzielnicy. Na terenie 'CHAZ’ mieści się około 500 rezydencji, niemal wszystkie zostały obrabowane i zdemolowane, tracąc kilkadziesiąt procent swojej wartości. Podobnie ze sklepami i firmami. Praktycznie wszystkie elewacje nadają się do malowania i czyszczenia. Po kilku dniach funkcjonowania 'CHAZ’ cała okolica wygląda, jakby przeszło przez nią tornado. 20-go czerwca na terenie „CHAZ” doszło do strzelaniny, jedna osoba nie żyje, druga walczy o życie. Sprawcy uciekli, a policja nie została dopuszczona na teren zdarzenia. Obecnie „CHAZ” to jakby dwa światy- dzienny i nocny. Odkąd usunięto barykady i umożliwiono swobodne wchodzenie/wychodzenie ze strefy- normalni ludzie nocują na zewnątrz. W ciągu dnia nadal jest sielanka, streetart, Food-trucki, bajlando i Woodstock (ten właśnie obraz pokazywany jest przez zaprzyjaźnione z „antyfaszystami” media), jednak nocą populacja „CHAZ” spada o około 90%, a dzielnicę przejmują gangi i bojówki Antify, uzbrojone w karabiny maszynowe- tego już media nie pokazują. Poinformował o tym konserwatywny dziennikarz Andy Cuong Ngo, który spędził w „CHAZ” kilka dni, udając „antyfaszystę” (chodził tam zamaskowany, aby nie został rozpoznany i w efekcie zabity). Jako, że na terenie samego „CHAZ” wszystko już dawno zostało splądrowane uspołecznione- „antyfaszyści” nocą często organizują złodziejskie „rajdy” na obiekty, położone poza strefą, a gdy robi się gorąco- uciekają z powrotem do „CHAZ”, gdzie policja nadal nie ma wstępu. Gdyby „CHAZ” włączyć do kryminalnych statystyk jako osobny podmiot- strefa byłaby bezapelacyjnym amerykańskim liderem (per capita) pod względem każdego możliwego rodzaju przestępczości (włącznie z zabójstwami, strzelaninami, włamaniami, gwałtami i kradzieżami). Tak w praktyce kończą się rządy współczesnych lewaków, już nawet bolszewicy radzieccy lepiej gospodarzyli. Polska po 44 latach ich rządów wyglądała dużo lepiej, niż 'CHAZ’ po kilku dniach rządów Antify.
Trudno jednoznacznie stwierdzić, co to w ogóle miało być i jaki był cel robienia tego 'CHAZ’. Historia wszak pokazała, że tego typu inicjatywy z góry są skazane na porażkę i to się udać po prostu nie miało prawa. Wystarczy wspomnieć bolszewików, którzy jeszcze nie zdążyli do końca splądrować własnego kraju i rozbić wrogów u siebie, a już napadli na Polskę (potem zostało im już tylko zmuszenie społeczeństwa do niewolniczej pracy i wyłącznie dzięki temu zdołali rządzić przez 70 lat, zanim cały blok nie pierdolnął z hukiem pod ciężarem swej systemowej niewydolności). W odrodzonym Izraelu spróbowano znowu, mam na myśli Kibuce, czyli uspołecznione gospodarstwa rolne z silnie zarysowaną tolerancją na różne odchyły światopoglądowe. Kibuce były zorganizowane milion razy lepiej, niż 'CHAZ’, miały wsparcie władz krajowych, a ich mieszkańcy znali się świetnie na rolnictwie, byli pracowici i nie uprawiali doniczek na kartonach. No i też (co za niespodzianka!) się nie udało, wprawdzie Kibuce niby w Izraelu nadal istnieją, ale z pierwotnej inicjatywy społecznej została tylko nazwa, bo dzisiejsze kibuce przypominają najzwyklejsze wsie. Dlatego 'CHAZ’ również udać się nie mógł, zwłaszcza że jego obywatele to pół-marksiści i pół-terroryści, a zarówno marksiści, jak i terroryści słyną z tego, że nie są samowystarczalni i osiągają swoje cele kosztem osób z zewnątrz (więc zamknięcie się na hermetycznym terenie jest dla nich samobójstwem).
Wydaje mi się, że w dużej części było to zjawisko spontaniczne i oddolne, świadczyć może o tym brak przywództwa wewnątrz CHAZ i kłótnie wewnętrzne. Politycy Demokratów musieli zrobić dobrą minę do złej gry i wspierać do samego końca tę groteskę. Przypomina mi się ostatnie Święto Niepodległości 11 listopada i trzech KODziarzy, którzy na prezydenckich obchodach pod Grobem Nieznanego Żołnierza postanowili zrobić „hecę” przy pomocy kartonowego „czołgu”, którego lufę wycelowali w plecy polskich żołnierzy. Politycy POKO również bezpośrednio nie mieli z tym nic wspólnego, ale jednak musieli potem bagatelizować incydent i bronić tych KODziarzy, aby nie stracić twardego elektoratu. To samo jest z tym 'CHAZ’-em. Demokratom nie było to na rękę, ale musieli bronić tych lewaków i Antifiarzy, którzy są już tak zradykalizowani, że wymknęli się spod kontroli. Analogii do Polski jest tu więcej. W USA, podobnie jak u nas istnieje głodna władzy tzw. „opozycja totalna”, która nie ma kompletnie nic do zaoferowania społeczeństwu, więc jedyną szansą na jej powrót do koryta jest obrzydzenie ludziom opcji rządzącej oraz wywołanie chaosu w państwie, aby kreować się na tych, którzy ten chaos opanują. W USA również (a może wręcz- przede wszystkim) są lewackie media, które przedstawią 'CHAZ’ jako wielki sukces antyfaszystów oraz porażkę Trumpa.
Osobną sprawą jest tu udział ludzi czarnoskórych (a raczej jego brak). Polecam pooglądać sobie zdjęcia i filmy z wnętrza 'CHAZ’, jest ich mnóstwo w internecie. Uderzające jest to, że niemal na każdej ścianie jest napis „Black Lives Matter”, ale praktycznie wszystkie przebywające tam osoby mają skórę białą. Podobnie sprawa wygląda w wierchuszce Antify czy partii Demokratycznej. Murzyni są niby na piedestale, ale jakoś ich nie widać na pozycjach „decyzyjnych”. Oni doskonale to widzą i czują, ze ktoś tu kręci. Zresztą odwróćmy sytuację: czarny policjant zabija białego kryminalistę, po czym czarni przywłaszczają sobie jedną dzielnicę, gdzie wychwalają białą rasę. Czy nie byłoby to zjawisko podejrzane? Według mnie tak i czułbym się z tym dosyć nieswojo, szukając spisku i prawdziwych motywacji.
Kolejna rzecz to podziały rasowe, które przybierają na sile w ostatnich tygodniach (co w przyszłości skończy się wielką wojną rasową). Niby „peope are people„, wszyscy jesteśmy ludźmi, rasa jest nieważna, „jedna rasa- ludzka rasa”, ale jak murzyna zabili to nagle rasa jednak zaczęła być bardzo ważna i uaktywniła się typowo rasistowska ideologia Black Lives Matter. W mediach amerykańskich na porządku dziennym serwowane są postulaty, że biali powinni płacić czarnym za mieszkanie, naukę i kieszonkowe w ramach jakiejś wyimaginowanej pokuty. Jeżeli ktoś się z tym nie zgadza- uznawany jest za rasistę i suprematystę. Jest to kolejny dowód na to, że rasizm pielęgnowany jest głównie przez tzw. „antyrasistów” (podobnie jak faszyzm pielęgnowany jest przez „antyfaszystów”, a antysemityzm przez Żydów).
„Myśl ekonomiczna CHAZ” przypomina mi trochę rodzimą Partię Razem, tylko u nas kozłem ofiarnym jest kościół, a tam policja. Reszta jest identyczna. Likwidując kościół/policję nie tracimy zupełnie nic, a uwalniamy się od odwiecznego ciemiężyciela, ponadto przejęte zostają nieograniczone środki finansowe, z których możemy zlikwidować głód i biedę, wyposażyć służbę zdrowia w najlepszy sprzęt i kadry, obdzielić chętnych darmowymi mieszkaniami i zrealizować każdą potrzebną inwestycję. Oczywiście konkretnych wyliczeń- brak. Rozwijając trochę temat zauważyłem, że zachowanie lewactwa jest 3-stopniowe. Pierwszym punktem jest marginalizacja kościoła katolickiego (odcięcie od finansów, wiernych i łączenie pedofilią oraz innymi negatywnie kojarzącymi się zjawiskami). Jeżeli to się uda, to drugim punktem są przywileje dla mniejszości (seksualnych i rasowych). Jeżeli to się uda to przechodzimy do punktu trzeciego, czyli likwidacji policji (powtórka punktu pierwszego, tylko zamiast kościoła jest policja i zamiast pedofilii jest bezpodstawna przemoc). W zależności od kraju – „postęp” ten jest w różnej fazie „rozwoju”. W krajach islamskich w ogóle się nie zaczął i raczej się nie zanosi. W Polsce jesteśmy w połowie punktu pierwszego i robione są zalążki punktu drugiego (o likwidacji policji w ogóle się jeszcze nie mówi). Natomiast w krajach zachodnich, takich jak USA, Niemcy, Francja czy Wielka Brytania- punkty 1 i 2 są już zrealizowane, więc tam cała para lewactwa skierowana jest przeciwko policji, która w przyszłości ma zostać zastąpiona uzbrojonymi bojówkami Antify, czyli unowocześnionym NKWD.
Donald Trump według mnie bardzo źle (pod względem taktycznym) rozegrał sprawę z 'CHAZ’. Władze Seattle oraz stanu Waszyngton to lewactwo do kwadratu, więc od początku było jasne, że nie mógł liczyć na współpracę z nimi, zwłaszcza w czasie kampanii wyborczej. Według mnie- Trump powinien ogłosić, że 'CHAZ’ to wewnętrzna sprawa miasta Seattle oraz stanu Waszyngton i jemu nic do tego, dopóki ewentualnie wymienione władze oficjalnie nie poproszą go o pomoc (tym bardziej, że mieszkańcy Seattle „od zawsze” głosują na Demokratów, więc po cholerę Trump się tam pcha, to tak jakby Kaczyński na siłę chciał rozwiązać konflikt między Dulkiewicz a mieszkańcami Gdańska). Oczywiście, skoro 'CHAZ’ ogłosiło się osobnym państwem, to zgodnie z konstytucją należałoby wysłać tam federalną straż graniczną i do czasu organizacji wizowo-paszportowej nie wpuszczać ani nie wypuszczać nikogo, a już zwłaszcza w czasach pandemii koronawirusa. Trump miałby wtedy czyste ręce, a media republikańskie mogłyby zorganizować coś w rodzaju „reality show” z 'CHAZ’ (poumieszczać kamery na okolicznych budynkach i pokazywać światu na żywo, jak gospodarzą lewaki i „antyfaszyści”- oglądalność pewnie biłaby rekordy). Byłby to arcyciekawy eksperyment socjologiczny, który mógłby wielu ludziom otworzyć oczy. Nawet nie trzeba żadnej propagandy- tych debili wystarczyłoby po prostu pokazywać bez żadnego komentarza (coś jak z rodzimym KODziarstwem). Kupić popcorn i patrzeć, jak radzą sobie w swojej wymarzonej strefie. Cały świat zobaczyłby, jak wygląda utopia lewicy. Syf, zbrodnia, przestępczość, najniższe instynkty, ostateczne wyczerpanie wynikające ze spożywania śmieci, brak prywatności i duszący ucisk życia w hiperpolitycznej gminie, w której niewłaściwe słowo lub wyrażenie powoduje, że jesteś najpierw pobity, a potem siłowo deportowany. Bardzo chętnie zobaczyłbym takiego „Big Brothera”. Cały „bunt” w 'CHAZ’ skierowany byłby wówczas przeciwko demokratom, czyli de facto własnym sojusznikom, którzy musieliby ich przekupywać publicznymi pieniędzmi (co zresztą i tak zrobili, udostępniając im za darmo prąd, wodę, służby medyczne i komunalne oraz wiele innych udogodnień, za które zapłacili mieszkańcy innych dzielnic). Po kilku dniach politycy z Partii Demokratów sami na kolanach przyszliby do Trumpa z prośbą o pomoc w sprawie 'CHAZ’, którego metamorfoza w strefę przestępczości była tylko kwestią czasu. Donald Trump zamiast powiedzieć, że „róbta co chceta, to sprawa samorządowa, a nie federalna„- od samego początku ostro zaangażował się w rozwiązywanie problemu z 'CHAZ’ (głównie na gruncie dyplomatycznym i medialnym), czym skupił na sobie gniew „antyfaszystów”. Prezydent nazwał 'CHAZ’ terrorystami i zapowiedział wysłanie tam gwardii narodowej (czego jednak nie zdążył zrobić). Po 4 dniach 'CHAZ’ niejako dokonał samorozwiązania, ale pokłosie jest takie, że zły Trump nie rozumie społeczeństwa i jest brutalem, a dobrzy Demokraci to obrońcy uciśnionych. Trump po wszystkim próbował żartować i łagodzić sytuację na Twitterze, pisząc że 'CHAZ’ ukradł mu pomysł z murem (Trump w poprzedniej kampanii zapowiadał, że pierwszym co zrobi jako prezydent będzie budowa muru na granicy z Meksykiem, którego do dzisiaj nie zbudowano, z kolei „antypodziałowcy” z 'CHAZ’ już w pierwszy dzień zbudowali fortyfikacje graniczne). Dopiero po niemal 2 tygodniach Donald Trump zmienił strategię na „Big Brothera”, o czym świadczy JEGO WYPOWIEDŹ z 20-go czerwca, kiedy powiedział, że mógłby spacyfikować strefę w ciągu niecałej godziny, ale lepiej dla wszystkich będzie, gdy będziemy „po prostu oglądać tę katastrofę„. Ostatnio tak sobie myślałem, że może nawet dobrze, gdyby Donald Trump przerżnął wybory prezydenckie, wtedy ten kraj dużo szybciej pogrąży się w chaosie, co i tak jest nieuniknione, więc lepiej niech stanie się to jak najszybciej, póki biali konserwatyści stanowią jeszcze jakąś realną siłę (wtedy jest szansa na obronę, a zwlekając z tym- Amerykanów czeka to samo, co z białymi w RPA, czyli ucieczka albo śmierć). Sprawa z Floydem pokazała, że USA to kolos na glinianych nogach, a śmierć byle podrzędnego kryminalisty potrafi wywrócić całe mocarstwo do góry nogami.
Trochę się rozpisałem, na koniec dam jeszcze filmik z wykładem Krzysztofa Karonia, który prezentuje hipotezę, z którą ja w dużej części się zgadzam. W skrócie: amerykańskie miejsca pracy w produkcji i przemyśle zostały przerzucone do Azji, a młode pokolenie Amerykanów jest nieudaczne, leniwe i zmarksizowane, niezdolne do pożytecznej pracy. Do władzy doszedł Donald Trump, który słusznie zauważył, że taka sytuacja jest szkodliwa i nie może ona trwać w nieskończoność, gdyż Chińczycy nie będą wiecznie doposażać Amerykanów w towary, bo nie są oni organizacją charytatywną. Trump chciał spróbować odrodzić amerykańską produkcję, ale poza tym, że młode pokolenie Amerykanów ma dwie lewe ręce, napotkał też drugą przeszkodę, czyli opozycję totalną, której na rękę jest hodowanie nieudaczników i nierobów, bo jest to ich naturalny elektorat w drodze do koryta. Stąd cała sytuacja z zamieszkami, gdyż trwa tam obecnie „brudna” kampania prezydencka. Ścierają się w niej dwa nurty: „Make America Great Again” oraz „Make America CHAZ„. Zwycięstwo i rządy Demokratów zmienią USA w jeden wielki 'CHAZ’, może to i dobrze, bo wówczas szybciej to wszystko jebnie i będzie więcej czasu na odbudowę.
https://www.youtube.com/watch?v=QwCKAnD0vt0
RacimiR, 20.06.2020
PS: Dzięki za flotę z ostatnich 2 miesięcy dla: Ryśka, Krzyśka, Grzegorza, Tomasza i Pawła!
PS2: UPDATE: CHAZ (CHOP) zakończył działalność pod koniec czerwca. W związku z narastającą liczbą strzelanin, pobić, gwałtów, kradzieży i wszelkiego rodzaju przestępczości- lewaki spakowali się i opuścili strefę, przenosząc się do miejsc, które chronione są przez policję. Na oficjalnym koncie twitterowym „CHAZ” pojawił się wpis z informacją, że „antyfaszyści” rezygnują z okupacji dzielnicy i przenoszą się do internetu, gdzie będą uprawiać „wirtualny aktywizm”. 1-go lipca opustoszały i zdewastowany teren „przetrzepała” policja, co pokazane jest na poniższym filmie:
Posągi pewnych ludzi się obala , a innych wznosi:
https://www.bbc.com/news/world-europe-53123947
Oczywiście niemcy, siedlisko wszelkiego kurestwa w Europie, z tego powodu nie skaczę z radości na wieść o zmniejszeniu u nich ilości jankeskich sił zbrojnych gdyż doprowadzi to ponownie do uaktywnienia się psychicznego defektu obecnego u germańskich plemion od zawsze, każącego urządzać jewropkę według ich chorego rozumowania.
Cywilizacja białego człowieka upada, czeka nas wykrzywiona neo-komuna pod rządami korporacji i przemysłu zbrojeniowego z frontowymi pionkami pokroju antify i tfu „demokratów”, praca w chińskich fabrykach zapałek lub zardzewiały bułat kalifa. Gdzie się nie obrócisz dupa 🙂
Polecam więc iść w ślady tego pana 😉
https://pl.qwe.wiki/wiki/Carl_Emil_Pettersson
Bierność Ameryki doprowadziła do tego gdyby zrobili porządek z hippisowskim i brudasami i zabili wszystkich Niemców po 2 wojnie nie byłoby tego. Oni przez lata przymykali oko na ich wybryki. A amerykańskie wojsko przyjeżdża do nas po roszczenia u szkopów jakby puścili im imigrantów to by przed nimi klękali.
Zastanawia mnie kiedy w USA wygrana jakiegoś Republikanina (pomimo że i ta partia to w większości lewactwo w wersji light) będzie niemożliwa nawet gdyby cały ich elektorat (republikański) zmobilizował się w 100%. Moim zdaniem tak za około 10 lat będzie niemożliwe aby prezydentem USA był Republikanin, to i tak cud że Trump został prezydentem (a przypomnę że i tak stało się to dzięki zwycięstwu w danych stanach [coś w rodzaju naszych JOW-ów do Senatu], gdyż Clinton miała więcej bezpośrednich głosów.
Będzie to coś w rodzaju niemożliwości zwycięstwa PiS-u w dużych miastach tj. Warszawa gdzie niezależnie co się dzieje to i tak wiadomo kto wygra.
od RacimiR: Ja myślę, że nawet wcześniej, o ile nic się nie zmieni. Tegoroczne wybory są wg mnie ostatnimi na długi czas, które może wygrać republikanin.
Ja też tak sądzę że Trump jest ostatnim republikańskim prezydentem i moim zdaniem tych wyborów nie wygra musiałby zabić albo zabrać prawo głosu wszystkim czarnym a to niemożliwe.
Az chce sie powiedziec ze hameryka to nie kraj – to stan umyslu.
Troche przemyśleń luźnych, jakie moga większości z nas sie od razu pojawić:
– te 500 wlascicieli (do niedawna) luksusowych domów + sklepikarze z pewnością glosowali na demokratów… i dalej beda na nich głosowac, nakamerowanych złodziei tez nie oskarża o demolke bo to faszyzm i rasizm, moze nawet czarrnym oddadzą te domy
– uczestnicy tej hucpy (zwerrbowani przez antife) to studenci/studentki pol na pol (odwrotnie niz na wiecach bosaka gdzie kobiet malutko), jak mozna byc tak glupim i dac sie nabrać na te debilizmy, widocznie wyborcy demokratów to ta glupsza polowa społeczeństwa amerykańskiego, miejmy nadzieje ze choć kilka % uczestników jak znajdzie uczciwą pracę i zmadzeje bedzie się śmiać z siebie, nawet pokolenie dzieci kwiatow zmadzralo i dorosło
– proces sadzenia roślinek razem z doniczka na kartonie i przysypanie ziemią tego, no litości, jak mozna byc az takim matołkiem, przeciez tam kilkaset osob bylo i ani jeden im nie wytłumaczył im procesu sadzenia, czyzby wszyscy mieszkali w wieżowcu i nie mieli stycznosci z ogródkiem
– ludzie jak zwierzęta stadne musza miec przywódców, inaczej anarchia i najniższe instynkty
– wojownicy ISIS ci to dopiero sobie utworzyli best squad ever, wiemy co sie tam dzialo (faceci chrzescijanie skracani o glowe a kobiety naloznice)
-co jak co ale graffiti nawet im wyszło, nawet wszystkim nam znany śmieszny kapral z wasikiem miał zamiłowanie w akwareli
I podsumowując nawet monty python takie rzeczy sie nie śniło
Co do kibuców źymianskich w usraelu polecam poczytanie troche o tym temacie, wprawdzie tam chodzilo o uspolecznienie własności (czyli komunizm) ale dodatkowo prubujac wprowadzic rownosc wszystkich i wszyskiego takie rzeczy nawymyslali ze moglbym o to posadzic czubka z tworek a nie najmadrzejsza rase swiata.
Np. mezczyzni wykonywali kobiece zawody (haftowanie i tworzenie odzienia) a kobiety ciezkie prace polowe (co powodowalo problemy psychiczne na starość). Male dzieci byly karmione piersia przez kilka matek aby od malego wpoic im przynależność zbiorową a nie przynależnośc do jednej matki. Ciagle spotkania grupowe i samo wychwalanie jaki to raj mają. Na szczęście kibuce padły po jednym pokoleniu, usrael stwarzal wiele mozliwosci innej pracy (np. wojsko) i mlodzi poprostu uciekli i nie bylo następców.
I jako ciekawostka na koniec zbiorowosci kolektywne przerozne istnieja w usa dobrze prosperuja nawet gdyz wladze zwalniaja ich z podatków (takie mini – socjalizmy w wersji light):
– amisze: niby kolektyw ale pozornie, w rzeczywistości sa cholernie dobrymi rolnikami i maja $ z plodow rolnych ekologicznych a ze nie używają pradu czy traktorow, radia tv po prostu mają male potrzeby (to jeszcze zaleznie od zboru), ale usilnie cywilizacja do nich tez sie wpycha
– indianie: ci co przetrwali zyja w rezerwatach jak 100 lat temu, male potrzeby, cos tam upoluja, troche popija i sa wlascicielami kasyn
Ale nawet te male społeczeństwa w usa sie kurcza a ich potomstwo prrzyjmuje hamerykanski styl zycia.
Bo Izrael jest nagłupsza część tej „najmądrzejszej rasy”. To są ci Żydzi, którym w życiu nie wyszło (interes nie szedł, z partii wyrzucili itp.), a najczęściej nie wychodzi właśnie nieudacznikom.
Nigdy nie lubiłem grunge’u, była to dla mnie kwintesencja ćpuństwa, depresji i dekadencji. Teraz uważam, że promowanie grunge’u było celowe i chodziło o osłabienie społeczeństwa.
Nie chcę bronić Donalda „447” Trumpa, ale nie mógł on w tej sytuacji postąpić tak, jak piszesz. Zraziłby do siebie część dotychczasowego elektoratu. Oni odłączyli się nie tylko od stanu Washington, ale też od całego USA, więc to nie była „sprawa samorządowa a nie federalna”, republikanie wierzący w „MAGA” i siłę państwa oczekiwali od niego reakcji. O wiele sensowniejsze byłoby wysłanie, tak jak mówisz, wojska, z tym, że w USA od takich rzeczy jest w zasadzie Gwardia, a ta odmówiła współpracy.
od RacimiR: Z grunge to prawda, jest to depresyjny gatunek, aczkolwiek ja skupiałem się bardziej na walorach muzycznych, niektóre kompozycje są genialne i nawet dzisiaj zdarza mi się słuchać Alicji, Nirvany czy Soundgarden. W teksty nigdy się specjalnie nie wsłuchiwałem, zresztą tyczy się to każdej muzyki, którą słucham. Dla mnie muzyka to muzyka, a nie poezja.
Z Trumpem też masz rację. Pewnie sam wpadł na to, żeby zrobić Big Brothera (a jak nie wpadł, to jakiś doradca pewnie mu ten pomysł podsunął), ale miałoby to swoje minusy, a główny z nich to uderzenie w powagę państwa, więc pośrednio także w prezydenta.
Trump-mur sie buduje, planuja skonczyc w ciagu 10 lat. To jednak jest kawal granicy. Na YT sa relacje z budowy.
od RacimiR: To raczej propaganda. Trump zapowiadał w poprzedniej kampanii, że ten mur jest w stanie wybudować w ciągu miesiąca. Coś tam niby robią, ale Demokraci torpedują przedsięwzięcie z całych sił. Przez 5 lat praktycznie nic nie zbudowano, w takim tempie nie da rady tego skończyć, nawet gdyby wygrał nadchodzące wybory.
I wlasnie dlatego latynosi (meksykańce i inne narodowości z ameryki srodkowej) wlewaja sie ile wlezie przez tę dziurawa granice, kopią tunele i maja inne sposoby (jak ktos ogladal sicario to wie w czym rzecz) a miasta sanktuaria rzadzone przez lewakow demokratow zatwierdzaja im pobyt i przymykaja na to oko.
Trump przyszlych wyborów nie wygra (obecna kadencja wygrana przez system wyborczy usa a większość amerykanow glosowala na clinton), glownie przez koronawirusa i jeszccze te demonstracje antify. Elektorat latynosow ktory dorósł i uzyskal prawa wyborcze zaglosuje na demokratów, tak samo murzyni i biale kobiety lewaczki.
Innymi slowy przez kilkadziesiąt lat najblizszych rebublikanie nie beda rządzić ani parlamentarnie ani nie beda miec wlasnego prezydenta.
Biali co zostana w usa czeka ich taki sam los jak w Afryce – beda sie przeprowadzać do Stanów srodkowych, się okopią i beda tam wegetować tworzac enklawy bialych.
Ciekawi mnie los dolara, mysle ze globalna walutą stanie sie yuan chinski (w azji i afryce na pewno).
od RacimiR: Wg mnie Trump może jednak wygrać, szansę obstawiam na 60/40 dla Trumpa. Koronawirus to przecież nie jego wina, a demonstracje Antify czy BLM (czyli kradzieże i wandalizm) tylko przysporzą mu popularności.
Ej, słyszeliście, że CHAZ w Seattle stało się pośmiewiskiem na całym świecie?
Ale przejdzie do historii jako Komuna Paryska 2.0 i stanie się inspiracją dla przyszłych pokoleń lewactwa.
A Rosja też idzie w stronę upadku. Prawda?
od RacimiR: Oczywiście że tak, ale wg mnie USA padną wcześniej.
Ej, czy nie wydaje wam się, że społeczeństwa polskie, izraelskie i amerykańskich mają paradoksalnie wiele wspólnych cech?
Bo mi tak.
od RacimiR: Czemu paradoksalnie? Wszyscy wywodzą się z Europy, z tego samego kręgu cywilizacyjno-kulturowego. Połowa mieszkańców Izraela ma korzenie polskie.
▌▌Taki cytacik: „Panie Trump, dlaczego twoje firmy są prywatne, dlaczego wasze samoloty są prywatne??? Tu masz przyjaciół w Polsce, oni Ci pomogą i zrobią wszystko tak, by Marks był zadowolony… Samoloty, autobusy, ropę, węgiel będziecie mieli państwowe i wtedy szczęście na was spłynie!”
.
▌▌„nie wydaje wam się, że społeczeństwa polskie, izraelskie i amerykańskich mają paradoksalnie wiele wspólnych cech?”
Premier M.Morawiecki, w celu pozyskania milionów wyborców w RPRL:
● — „Myśl socjalistyczna jest głęboko obecna w filozofii Prawa i Sprawiedliwości…”
.
Prezydent D.Trump w celu pozyskania milionów wyborców w USA powtarza za mną:
● — „Socjalizm niszczy narody!”
.
Brzmi podobnie? Tak, ale to jest podobieństwo jak między krzesłem elektrycznym, a zwykłym krzesłem…
● „Londyński Institute of Economic Affairs opublikował badanie, z którego wynika, że właśnie mimo tych 30 lat przyzwyczajania się do nowej rynkowej rzeczywistości Polacy nie są jej przychylni. Zajęliśmy 12. miejsce od końca na 75 badanych państw, właśnie w postawach prokapitalistycznych.”
.
▌▌To ja jeszcze przy okazji podkreślę różnice i krótko scharakteryzuję ich przyczyny.
Fantastyczne, a wręcz fanatyczne poparcie PiS otrzymuje gdzie? Na terenach mniejszości ukraińskiej, na Huculszczyźnie, na Łemkowszczyźnie, na obszarach endemicznej, przysłowiowej galicyjskiej biedy, obszarze działań Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy — tam sowieccy ludzie nigdy sami nie potrafili zbudować dobrobytu, dlatego tak bardzo do tamtejszej mentalności folwarczno-pańszczyźnianej przemawia nadrzędne hasło socjalistów: — „Rabuj tych, co jeszcze coś mają!”
.
To jest różnica w społecznej mentalności:
● inaczej patrzą na świat angielscy sklepikarze;
● inaczej patrzą na świat niemieccy fabrykanci i robotnicy;
● a inaczej patrzy na świat polski chłop folwarczno-pańszczyźniany na służbie u swego pana i właściciela…
Pośredni efekt dwóch okupacji i dwóch eksterminacji polskich elit…
.
● Angielski sklepikarz: — Kasa musi się zgadzać! Zysk musi być!
● Niemiecki fabrykant i robotnik: — Robota musi być dobrze wykonana, na czas i dobrze zapłacona!
● Polski chłop folwarczno-pańszczyźniany na służbie u swego pana i właściciela: — Panie, daj co łaska i nie goń do roboty za dużo…
.
Powinieneś powiedzieć ” marginalizacja chrześcijaństwa”.
od RacimiR: Niekoniecznie. Prawosławie ma spokój, bo praktycznie nie występuje w krajach zachodnich. Z kolei odłamy protestanckie są autonomiczne i zdecentralizowane, przez co trudno je zbiorczo atakować, niektóre z nich są zinfiltrowane (najlepszym przykładem „kościół” psychopastora z Lublina).
Katolicyzm to z kolei jedna wielka całość i jest łatwym celem.
Katolicyzm jest zwalczany, ponieważ jego nauki mocno utrudniają przyjemności np. seks pozamałżeński, masturbacja, antykoncepcja (nawet w małżeństwie) jest grzechem ciężkim. A nawet katolicy o ile część rzeczy tj. aborcja uważają za złe to o tyle te powyższe rzeczy w najlepszym razie dziwią się dlaczego to jest grzechem (w tym ja; jednakże mimo wszystko uznaje te nauki) a w najgorszym nic sobie z tego nie robią. Oczywiście z pewnością zgadzam się że seks a miłość to często dwie różne sprawy. Po prostu każdy ma popęd a w dzisiejszych czasach, telewizja, internet i praktycznie całe otoczenie przesiąknięte jest tym, może nawet nie tyle pornografią (chociaż tego też dużo i zgadzam się że powinna być ograniczona bo demoralizuje dzieci) to przynajmniej pewna nagość (np. odsłonięcia miejsc intymnych) jest pokazywana wszędzie gdzie się nie popatrzymy, kiedyś łatwiej było się opanować teraz to mission impossible.
Co do protestantyzmu to czasami gdy wybiera się między katolicyzmem a tym drugim to lewactwo może używać protestantyzmu do walki z katolicyzmem, czasami protestanci (np. w Szwecji) są bardzo lewaccy, gdzie błogosławi się homozwiązki aczkolwiek i tak większość protestantów ma podobną naukę do katolicyzmu w sprawie etyki seksualnej co też lewakom się za bardzo nie podoba ale to już bardziej zależy od tego w jakim państwie to jest i jak bardzo kościół protestancki uzależniony jest od państwa (czasami kościoły protestanckie jako kościoły krajowe są mocno uzależnione od państwa).
od RacimiR: To prawda. Doczepię się tylko katolickich „zasad”, one zostały już mocno zliberalizowane. Antykoncepcja została oficjalnie dozwolona przez papieża Benedykta, masturbacji też się raczej nie potępia (bo jakieś 90% młodych hipsterów to onaniści, więc byłoby to zrażanie do siebie przyszłościowej grupy społecznej). Krytyka dotyczy tylko seksu pozamałżeńskiego (i jest lekka) oraz aborcji, czyli głównej soli w oku dla lewactwa feministycznego.
Katolicyzm jest zwalczany, ponieważ sprzeciwia się konsumpcjonizmowi (tłumacząc wiernym, że oprócz potrzeb ciała są jeszcze potrzeby duszy, i że są one ważniejsze), przez co psuje interesy korporacjom, które czerpią zyski z konsumpcji właśnie. Tylko tyle i aż tyle.
od RacimiR: Myślę, że jest więcej powodów, np. sprzeciw wobec aborcji (podczas, gdy trzon elektoratu lewactwa to kobiety „pro-choice”).
Pytanie, czy to jest tabakiera dla nosa, czy nos dla tabakiery. Np. geje by lewaków w ogóle nie interesowali, gdyby Kościół ich aprobował. A ponieważ ich nie aprobuje, to są oni użyteczną bronią przeciw Kościołowi. Z feministkami jest podobnie – możni tego świata mają głęboko w dupie to, czy jakaś szmata może sobie zabić dziecko, czy nie. Natomiast Kościoła chętnie by się pozbyli, i aborcja jest narzędziem do tego.
W Szwecji dominują ateiści, a nie protestanci.
od RacimiR: A kto pisał, że w Szwecji dominują protestanci? Jak już się czepiasz czegoś, to niech to będzie jakaś istotna rzecz.
A swoją drogą skoro rozpocząłem już wątek Kościoła. Warto też wspomnieć trochę w kontekście mojego komentarza powyżej o osobach które są wierzące.
Przede wszystkim co człowiek uznaje za moralne złe. Te czyny które krzywdzą fizycznie i psychicznie. Dlatego nawet osoby innej religii lub ateiści, nie będą mordować, gwałcić czy nawet psychicznie ranić np. obrażając słownie. Zarówno katolik jak i inna osoba będzie miała z tego powodu wyrzuty sumienia, a katolik dodatkowo rozumie że krzywdząc kogoś krzywdzi Boga. Zatem jego żal za grzechy jest wtedy doskonały bo wynika z miłości do Boga.
Kościół jednak uznaje również coś takiego jak żal niedoskonały. Zanim wyjaśnię co to jest wrócę do kwestii z mojego powyższego komentarza a mianowicie ludzie (w tym ja) nie rozumieją dlaczego seks pozamałżeński, prezerwatywy czy masturbacja są grzechem i to ciężkim, przecież nikogo w ten sposób nie ranimy fizycznie czy psychicznie. A jednak należy się z tego spowiadać jeśli mamy świadomość że to grzech, możemy wtedy żałować ale zwykle jest to żal niedoskonały czyli żal polegający na tym że żałujemy dlatego że boimy się pójścia do piekła (jeśli idzie się do spowiedzi to wystarczy taki żal, ale jeśli jesteśmy na łożu śmierci i mamy grzech ciężki a nie ma w pobliżu księdza który nas wyspowiada to Bóg może wybaczyć ale tylko jeśli mamy żal doskonały).
I co się okazuje. Kiedyś w internecie widziałem badanie ale już nie pamiętam gdzie więc linka nie podam aczkolwiek jeśli się dobrze zastanowić to każdy dojdzie do podobnych wniosków patrząc zarówno na siebie (jeśli jest się wierzącym) albo na innych wierzących, że to że nasza wiara wynika głównie ze strachu przed wiecznym potępieniem, piekłem, przed wiecznymi męczarniami. W tym badaniu okazało się że gdyby nie było piekła, potępienie nie wiązałoby się z odczuwaniem wiecznego bólu albo nawet gdyby piekło było czasowe to wtedy ludzie już inaczej podchodziliby do tego, oczywiście nie mordowaliby, nie gwałcili, nie kradli ale już na przyjemności seksualne pozwalaliby sobie na prawo i lewo. Zresztą nasze chodzenie do kościoła, modlitwy nawet jeśli kogoś nudzą to je znoszą bo się boją wiecznego cierpienia w piekle. Zatem widzimy że tak naprawdę w naszej wierze większość nie dostrzega relacji z Bogiem, ale boimy się o swój los pośmiertny. Zresztą już sam wybór wierzyć czy nie wierzyć jest tym podyktowany i jeśli wybieramy to pierwsze to na zasadzie ,,kurde, przecież jak nie będę wierzyć to po śmierci mogę mieć przerąbane więc lepiej jak będę wierzący”. Trochę dzieje się to na zasadzie gdy matka mówi do dziecka ,,jak nie posprzątasz pokoju to ojciec się z tobą policzy”, takie dziecko w tym momencie pewnie pokój posprząta ale zrobi to ze strachu a nie dlatego że ma jakieś natchnienie.
Jeden z argumentów ateistów jest to że ludzie wierzą bo są zastraszeni i akurat duża część prawdy w tym jest. Być może ludzie mają za bardzo obraz Boga karzącego, część jest w pewnym sensie trochę egoistyczna martwiąc się o nasz los, bo przecież nawet dobre uczynki mogą wynikać ze strachu przed piekłem. W każdym razie u większości katolików, w tym u mnie główną motywacją jest strach przed piekłem, bardziej lub mniej świadomie ale u większości tak jest.
Zakład Pascala mi się przypomina, o opłacalności wiary.
Zakład Pascala jest głównie dla tych co się wahają i dlatego wybierają wiarę ,,na wszelki wypadek”. Coś bardziej w rodzaju agnostycyzmu. Ale zwykle od tego zaczyna się pogłębianie wiary, szczególnie dotyka to młodzież, co prawda w dzieciństwie otrzymujemy chrzest, później I komunia święta ale jako dzieci jesteśmy wierzący bo tak zostaliśmy nauczeni przez rodziców ale mając kilkanaście lat gdy sami zaczynamy myśleć i podejmować wybory także samemu musimy podjąć decyzję wierzyć czy nie wierzyć. Ale jeśli już uznamy się za wierzących katolików to należy starać pogłębić wiarę. Ja np. czytałem o różnych objawieniach (np. w Fatimie), albo czytając o egzorcyzmach (osoby opętane miały mówić obcymi językami których nie znały, nienaturalnie się zachowywać tj. chodzenie po suficie), szczególnie mocno na moją wyobraźnie zadziałał horror ,,Egzorcyzmy Emily Rose” oparty na faktach. Oczywiście powątpiewania przychodzą, ale wtedy przypominam sobie o tych powyższych dowodach.
Aczkolwiek i tak najczęściej w mojej wierze boje się wiecznego potępienia i dlatego unikam grzechów nieczystości albo chodzę do kościoła i modlę się w nadziei że moja dusza zostanie potępiona, jest to tzw. bojaźń niewolnicza, różni się od zakładu Pascala tym że człowiek autentycznie jest wierzącym (wierzy w sąd Boży, niebo i piekło) ale właśnie głównym powodem jego postępowania jest chęć uniknięcia wiecznej kary, nawet dobre uczynki są robione ze strachu (aczkolwiek nawet gdy ktoś jest ateistą to nie oznacza to że jest złym człowiekiem, pewnie nawet z potrzeby serca czyni dobro). Przede wszystkim działa to psychologicznie, przykładowo jeśli na jakimś podwórku jest groźny pies który może ugryźć to nie będziemy tam wchodzić, podobnie na wyobraźnie działa to że możemy być męczeni i to na wieczność.
Ale przyznajmy, większość osób nie zastanawia się nad tym faktem głębiej ale gdyby nie świadomość potępienia to ich relacja z Bogiem nagle by się urwała
Resztka białych Amerykanów jeszcze będzie błagać o chińską inwazję, tylko Chińczykom udało się zapędzić czarnych do roboty i tylko oni nie boją się rasizmu.
od RacimiR: To fakt, oglądałem ostatnio co się dzieje w Rwandzie. Kilkanaście lat temu krwawe ludobójstwo i totalny syf oraz głód, a teraz weszli tam Chińczycy i jest to wielki plac budowy i całkiem nowoczesne, przyszłościowe państwo.
UCLA zawiesiło profesora za to, że nie był rasistą i nie chciał zwolnić czarnych z egzaminu (tzn. chciał, żeby wszyscy, bez względu na rasę, pisali egzamin).
https://www.quora.com/What-made-you-angry-today/answer/Alex-Mann-32
Witam. Bardzi ciekawy blog. Widzę że głównymi odbiorcami są prawdopodobnie wyborcy bardziej zbliżeni do Konfederatów niż Zjednoczonej Prawicy.
Czy jest szansa że napisze Pan wpis poparcia dla Andrzeja Dudy? Rozumiem zastrzeżenia, sam nie z wszystkim się zgadzam, ale te wybory mają szczególną rangę, to jest walka z tym wszystkim o czym Pan pisze. Bosak rozbija głosy po prawej stronie i jest to igranie z ogniem. Wiemy co moze się stać. Jeśli Duda nie wygra 1, to jest ryzyko w 2. Jeśli Trzask wygra, to Gowin i jego paczka przechodzą na 2 stronę i mamy forsowanie całego tego zła i idiotyzmu o którym Pan tu pisze. PiS i Jarek mają plan na przyszłość Polski. Nie są idealni, ale nie jest łatwo kiedy przeciwnik cały czas zaciekle atakuje. Osobiście wierzę w Trójmorze – plan który jest powoli wdrażany i który ma szanse stać się relną alternatywą dla UE i przynieść naszemu krajowi ogromne korzyści.
od RacimiR: Będę pisał osobny wpis o wyborach, ale wielkim fanem Dudy nie jestem. Będę głosował na Bosaka, w drugiej turze może na Dudę. Nie ma mowy, żeby Duda wygrał w pierwszej turze, zresztą nigdy jeszcze w Polsce nie było takiej sytuacji, a teraz konkurencja jest chyba największa.
Kwaśniewski wygrał w I turze w 2000.
od RacimiR: No fakt, mój błąd. To w ogóle były przerażające wybory- w czołówce same komuchy lub ubecja.
Wtedy ludzie głosowali na Kwaśniewskiego bo mieli już dość rządów koalicji AWS-u i UW (od 2000 roku mniejszościowy AWS). Chodzi głównie o te ,,cztery reformy” ale też np. zamykanie kopalni na Śląsku, czy ,,chłodzenie gospodarki” przez Balcerowicza która skutkowała gigantycznym wzrostem bezrobocia. Nawet było wtedy powiedzenie ,,Buzek na wózek”. Dobrze że już rok później w 2001 były parlamentarne bo ludzie by Buzka roznieśli, tak się wkurzyli że woleli wybrać po raz kolejny dawnych PZPR-owców do władzy, a AWS który w 1997 roku wygrał z wynikiem 33%, w 2001 nie wszedł do Sejmu bo miał wynik tylko…5% (startował jako koalicja więc nie wszedł do Sejmu). Aż ciężko uwierzyć że już w 2004 w eurowyborach Buzek miał najlepszy indywidualny wynik i tak miał w każdych eurowyborach do 2014 roku, dopiero rok temu najlepszy wynik indywidualny miała Beata Szydło.
od RacimiR: Właśnie dlatego było to straszne, że był wybór między komuną (SLD) i postkomuną (UW).
Buzek ma zawsze tyle głosów, bo KODziarstwo ze Śląska zapomniało, kim on był naprawdę (pomogły im w tym media typu TVN). On teraz nie jest grabarzem przemysłu, a dobrym wesołym dziadkiem, który był kiedyś jakąś ważną szychą w UE.
Zastanawia mnie to, dlaczego na Śląsku PO jest tak popularną partią. Przecież w latach swoich rządów oni raczej gardzili nim i mieli go gdzieś, a większość Śląska i tak na nich głosuje. Ciekawi mnie też ponadprzeciętna popularność SLD w miastach byłego Zagłębia Dąbrowskiego, czyli Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza, Będzin itd. Totalnie nie rozumiem tych dwóch zjawisk.
od RacimiR: Zagłębie Dąbrowskie zostało w dużej części zbudowane za czasów Gierka, swego czasu były to najnowocześniejsze miasta w Polsce (Sosnowiec i Dąbrowa to modelowy przykład budownictwa socjalistycznego), więc to dosyć logiczne, że są tam czerwone ciągotki, zwłaszcza wśród starszych osób, które osiedliły się tam w latach 70/80.
A czemu na Śląsku POKO? Tu już bardziej skomplikowana sprawa i czynników jest więcej. Duże znaczenie ma fakt, że w całym PiS nie ma ani jednej ważnej osoby ze Śląska, przez to partia ta uchodzi za „obcą” i „okupacyjną”. W PO z kolei ze Śląska jest Buzek, Budka, Bieńkowska i wielu innych znanych polityków. Wypowiedź Kaczyńskiego o „opcji niemieckiej” nie poprawiła sprawy. Ale w ostatnich wyborach PiS zyskiwał, nawet udało im się zmontować sejmik wojewódzki. Ogromną robotę dla PO robi TVN, zresztą nie tylko na Śląsku.
Jeszcze Durczok. (może nie w PO, ale we wsparciu).
od RacimiR: Akurat on nie ma już żadnej siły, nawet nie wiadomo co on teraz robi.
Możliwe, że podobna sytuacja jest teraz…
Była. Kwaśniewski wygrał w pierwszej turze w 2000.
Dzięki wielkie za ten tekst. Potwierdziło się to co zacząłem sam zauważać w ostatnim czasie. W sumie szkoda – kolejni ludzie wytarli sobie zad ideałami, w które wierzę. Nic mnie tak nie rozsierdza jak obłuda, hipokryzja i kłamstwo. Najlepsze było ostatnio jak ośmieliłem się kwestionować różne rzeczy – o jak sobie pozwolili. Teraz już nie tyle nie wspieram, ale wręcz jestem za uwaleniem tych antycywilizacyjnych, odmóżdżonych rozruchów. Z drugiej strony nie mam w sumie reprezentacji politycznej. Jakieś opcje, które niby są konserwatywne i prawicowe, mają zatrute dodatki. Dodatkowo jakkolwiek jestem otwarty i życzliwy, i generalnie nie mam problemu z tym, że ktoś jest np.katolikiem, to niestety nie zawsze ludzie się tym odwzjajemniają. Mam dość ekscentryczną wiarę można powiedzieć i nie podoba się ona osobom ultrareligijnym. Pobudka w jakimś katoszariacie jest praktycznie pod pewnymi względami identyczna co lewacka dystopia, którą scharakteryzowałeś w tekście.
od RacimiR: Katoszariat jest niemożliwy, kościół liberalizuje się i słabnie w bardzo szybkim tempie. Dużo bardziej prawdopodobny jest klasyczny, islamski szariat, bo oni akurat rozwijają się w bardzo szybkim tempie.
Używanie takich pojęć jak „katoszariat” jest obraźliwe i nie ma nic wspólnego z deklarowaną przez Ciebie „otwartością i życzliwością”.
„Katoszariat” to zbyt mocne określenie bo szariat to totalna extrema nawet przy purytanach.
Tak sobie pomyślałem… A gdyby pojawiły się tam ubrane na czarno, zamaskowane bojówki, które strzelałyby do białych (szczególnie tych uzbrojonych) z okrzykiem na ustach, że robią to dla „czarnych braci”, „dżordża flojda” i „bi-el-em”? W końcu byłaby to walka z rasizmem. Według lewicowej ideologii przecież: biały = rasista.
Skoro nie wypalił pomysł destabilizacji COVIDem (obawiam się, że najgorsze dopiero przed nami – znów coś wypuszczą, ale już śmiechu nie będzie) to złapali się za nieśmiertelny temat – rasizm. Naturalnie cała akcja ma za zadanie nie tyle destabilizację struktur (policja już tam nie powinna powstać), co destabilizację sytuacji politycznej. Trump jest pryszczem na dupie lewactwa, bolącym i dokuczliwym.
W Texasie jakoś jest spokój, biali sobie stoją spokojnie obok posesji z karabinami, czarni spokojnie protestują, pozdrawiając i białych i policję, niosąc np. transparenty „my live matter” (ktoś to sfilmował komórką). Niedawno widziałem filmik, na którym jakiś chyba Latynos zrobił eksperyment – najpierw stał z transparentem BlackLiveMatter – wszyscy przybijali piony, a potem zamienił to na AllLivesMatter i się zaczęło. Ataki, głównie ze strony czarnych, pobicia, zniewagi itd.
Zgadzam się, że USA to właściwie federacja korporacji i niebawem już runie na pysk. Dlatego obawiam się, że wywołają wojnę, by podratować gospodarkę, a na pewno jakiś poważny kryzys. Chiny nie chcą wpuszczać organizacji finansowych typu BlackRock do siebie i przede wszystkim o to trwa wojna – o kontrolę. Bo Rotschildowie i Rockeferellowie mają właściwie cały świat na własność. Polecam książkę Józefa Białka (właściciela wydawnictwa Wektory) „Czas niewolników”.
Niepokoi mnie głupota ludzka i zachwyt reminiscencyjny nad komuną, Leninem, bolszewizmem. To kompletna nieznajomość rzeczy – wystarczy poczytać choć trochę jak rządzili komuniści po dojściu do władzy w Rosji (ile nakradli to oddzielny temat) czy w Ameryce Południowej. Ernesto Guevara mordował homoseksualistów, a oni noszą dziś jego wizerunek na koszulkach.
Jedną dobrą rzecz, jaką Trump zrobił, to ogłoszenie, że antifa to terroryści, którymi w istocie są. Widziałem zdjęcia, na których wspólnie z ISIS pozują ze swoimi flagami, czyli już wiadomo, kim są ci zbrodniarze. Polecam też poczytać, skąd ta organizacja się wywodzi i na czyich usługach działała od samego niemal początku. https://www.youtube.com/watch?v=4o3o0mQmrpc
od RacimiR: Cały ten kraj zmierza do nieuchronnej klęski i sytuacja z Floydem tylko to potwierdziła. Niestety możesz mieć rację z tym, że w ramach zapobiegnięcia upadkowi USA wzniecą (dla odwrócenia uwagi) jakąś wojnę zewnętrzną, bo akurat armię mają potężną.
Całe szczęście Polacy są już trochę uodpornieni na komunizm, aczkolwiek młode pokolenie go nie zaznało i widać, że mają ciągotki do tej „słodyczy”.
Wątpię. Armia może się okazać wkrótce potrzebna w kraju. Do odwrócenia uwagi lepsza będzie np. awaria elektrowni atomowej, albo jakiś wielki pożar lasów. Normalnie mogłaby być też epidemia, ale chyba limit wyczerpany na ten rok.
od RacimiR: Na Antifę w zupełności wystarczy policja, i to nawet jej ułamek. Tu nie chodzi, że obecne służby nie dają rady, bo rywal jest tak silny. Chodzi o to, że one przed nimi klękają i boją się cokolwiek zrobić, ale gdyby chciały, to by szybko zrobiły porządek. A armię wysłać na „misję stabilizacyjną” i informować o tym w mediach na okrągło- przyciągnie to uwagę społeczną i może przy okazji jakieś łupy się zdobędzie na przedłużenie agonii.
Armia amerykańska, w przeciwieństwie do radzieckiej (i wielu innych), nie działa na zasadzie łupów, tylko na zasadzie zaopatrzenia. Tzn. nie jest tak, że wypuszcza się głodnych żołnierzy na wroga, żeby sami sobie coś zdobyli, podzielili się łupami i coś jeszcze oddali dowództwu. Za armią idzie potężne zaopatrzenie, a wojna to wielki wydatek, który oczywiście zwraca się, ale po długim czasie (najczęściej w postaci ropy).
Jak walczyli z Niemcami, to przywieźli ze sobą wszystko, czego potrzebowali, i jedyne co kradli, to jakieś pierdoły typu zegarki, które traktowali jako trofea.
Armia różni się od policji kilkoma rzeczami:
1. Podlega prezydentowi, a nie jakimś gubernatorom czy sekretarzom stanu.
2. Morale jest trochę inne, więc możliwe, że nie będą klękać.
3. Nie ona jest uważana za wroga #1 przez pół społeczeństwa.
Punkt 3 był również jednym z powodów, dlaczego Jaruzelski użył wojska, a nie sił MSW.
od RacimiR: Nikt nie pisał, że US Army kradnie zegarki, rowery i wódkę, jak bolszewicy w okupowanej Polsce. Oni działają bardziej profesjonalnie- „stabilizują” teren, czyli obalają dotychczasowe rządy, w ich miejsce instalują własny „demokratyczny” rząd marionetkowy, a potem wpuszczają tam własne firmy (zwłaszcza naftowe), które zyskują monopol na eksploatację złóż i innych zasobów z danego terytorium.
„Cały zespół SWAT z Florydy (fot. z lewej) zrezygnował po tym jak ich przełożona i szefowa policji Sonia Quinones widoczna po prawej stronie, uklęknęła przed protestującymi z #BlackLivesMatter, którzy domagali się śledztwa w sprawie nalotu SWAT na ich koleżkę zamieszanego w narkobiznes, podczas którego zginął.
„Ryzyko związane z wykonywaniem naszych obowiązków w tym charakterze, jest nie do zaakceptowania dla nas i naszych rodzin (..) udręka i stres związany ze świadomością obecnej polityki miasta, pozostawia nas w sytuacji niemożliwej do utrzymania” – napisali w liście rezygnacyjnym. Dodali, że „bezpieczeństwo psów policyjnych stało się dla urzędników ważniejsze niż bezpieczeństwo zespołu”.
Panowie mają jaja i właśnie dlatego byli w jednostce specjalnej. Wiedzą, że wszystko ma swoje konsekwencje, a szefowa policji na klęczkach to biała flaga przed kryminalistami i poczucie całkowitego braku wsparcia.
Sytuacja w USA i na świecie jest jaka jest. Część zaczęła odgrywać rolę uciemiężonych ofiar, a część – płaszczących się błaznów, jak pani Sonia. Można nad tym płakać lub się z tego śmiać, ale robi się niebezpiecznie, gdy zachowania charakterystyczne dla wąskiej grupki szalonych aktywistów, rozchodzą się po ludziach na wysokich stanowiskach.
Fakt jest taki, że Floryda z dnia na dzień straciła najbardziej wyspecjalizowaną jednostkę policji z najbardziej uzdolnionymi funkcjonariuszami. Mowa o ośmiu oficerach i dwóch sierżantach, w tym nowo wybranym przewodniczącym Międzynarodowego Stowarzyszenia Policji IPA (International Police Association). Jak zwykle w przypadku skutków działań lewicy – ucierpią niewinni.” – z Kamieni Kupa z fb
Tak, ale wątpię, że kolejna misja pokojowa przyciągnie uwagę ludzi. Raczej wypuści z puszki Pandory jakichś neo-hipisów i będzie jeszcze gorzej. Poza tym, jak już pisałem, armia może się dla Trumpa okazać ostatnią deską ratunku, i potrzebuje jej w USA. Ewentualnie będzie jakaś mała stabilizacja gdzieś w Ameryce Środkowej, żeby był pretekst do przerzucenia większych sił i środków w pobliże USA (żeby byli pod ręką, gdy Trump powie w FoxTV, że nadeszła godzina ciężkiej próby).
od RacimiR: Jak wszystkie media będą trąbiły o wojnie to uwaga ludzi będzie przyciągnięta.
Na antifę i rozjuszonych murzynów spokojnie wystarczy policja z odpowiednimi rozkazami i przyzwoleniem do działania. Z drugiej strony- jeżeli służby mają mieć związane ręce, klękać przed murzynami, bezustannie ich przepraszać i dawać sobie wejść na głowę, to nawet największa armia nic tu nie pomoże.
Ale nie wszystkie media będą trąbiły o wojnie, w każdym razie nie tak, jak by Trump oczekiwał. Będą trąbiły, że prezydent nie ma pomysłu na kraj, więc rozpętał kolejną bezsensowną wojnę.
od RacimiR: Wszystkie będą trąbiły. Wojna jest takim tematem, że z góry dominuje wszystkie newsy. Niektóre media (CNN itp) oczywiście będą przedstawiały wojnę krytycznie, ale przynajmniej będą zajęte wojną i nie będą miały czasu podjudzać do czarnego rasizmu. Potencjalna wojna oczywiście dopiero po wygranych przez Trumpa wyborach, więc będzie mu zwisało co o nim gadają w mediach opozycyjnych.
Nie zgadzam się. U mnie w szkole (bo jestem małolatem) chłopaki mają raczej prawilne poglądy. U dziewczyn to nie wiem ale widziałem tylko jedną z tęczową 6 kolorową torbę.
CIekawie piszesz, ale na Boga, używaj akapitów.
xD, jeszcze ten Karoń na końcu…
Był raz CHAZ i nie ma CHAZ 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=LN9TJblK7MY
Czytając te wszystkie „mOndrości” przyszłość kreuje się w barwach, gdzie prace młodych doktorantów politologii będą nosić temat:
“Bycie kompletnie pierdolniętym jako mainstreamowa postawa światopogladowa w kręgach konserwatywnych w pierwszym ćwierćwieczu XXI w”
Punkt 1 to likwidacja religii, która stanowi dominujący fundament danego społeczeństwa.