Jak to możliwe, że w XXI wieku, islam – destrukcyjny i niereformowalny system religijny zawierający elementy polityki, legendy (baśni) i manipulacji ludźmi, gromadzi wokół siebie prawie ¼ ludzkości, z tendencją wzrostową? Moim zdaniem wpływ na taki stan rzeczy ma wiele grup czynników. Jedną z najważniejszych jest fałszywe nadawanie religii statusu systemu równego lub nawet ważniejszego niż inne systemy (polityczne, społeczne, moralne) mimo kruchości podstaw i zasad każdej religii. To co mnie nieustannie dziwi, to powszechne akceptowanie religii (szczególnie tych największych) jako systemów opartych na prawdzie i dowodach, którymi religie te nie są.
Czym właściwe jest religia? Nie ma jednej ścisłej i nadrzędnej definicji. Na przykład, według encyklopedii PWN, religia to: „Zjawisko różnorodnie definiowane i opisywane z wielu perspektyw, najczęściej jako relacja człowieka do sacrum”. Jak widzimy, jest to bardzo szerokie i nieprecyzyjne rozumienie, aczkolwiek szczególny nacisk w definiowaniu religii jest kładziony na „relację człowieka do sacrum”.
Idąc tym tropem, każdy z nas może być twórcą swojej własnej religii, która może propagować jakiekolwiek wartości (złe czy dobre). Co jednak najważniejsze, wartości te, nie muszą być w jakikolwiek sposób udowodnione. Wystarczy jedynie np. manifest twórcy danej, nowej religii w którym twórca (założyciel) religii, określa swoją wiarę w danego boga oraz szczegóły i zasady łączącej ich relacji. Tak z grubsza wygląda tworzenie religii w sensie ideologicznym.
Należy dodać, iż inną kwestią jest rejestracja religii w danym systemie prawnym. W Polsce przykładowo, nowe ruchy religijne podlegają procedurze rejestracyjnej i nadzorowi ze strony państwa. Procedura rejestracji wymaga m.in. przedłożenia spisanych szczegółów doktryny nowo powstającej grupy religijnej. Rejestracja danej religii warunkowana jest pozytywną opinią rzeczoznawcy. W Polsce często wydaje się negatywne opinie rzeczoznawców w stosunku do zgłaszanych ruchów religijnych. Jest to o tyle ciekawe, iż nie istnieją ściśle określone i obiektywne przesłanki do uznania danej doktryny myślowej za religię, więc często jest to „widzimisię” danego rzeczoznawcy lub też celowe zapobieganie rejestracji ruchów religijnych, które w mniemaniu rzeczoznawców (lub grup które nimi sterują) mogą ośmieszyć i/lub pomniejszyć wagę innych „poważnych” religii. No bo jakby to wyglądało gdyby każdego dnia powstawały dziesiątki czy setki nowych ruchów religijnych? Na pewno pomniejszyłoby to wartość istniejących „starych” religii, ludzie zaczęli by kwestionować sens i wartość 5 głównych religii, część ludzi przyłączyłaby się do nowych ruchów religijnych, itd. Więc lepiej ograniczać legitymizację nowych ruchów religijnych i sztucznie nadawać im status „gorszych” lub mniej wartościowych doktryn które „nie zasługują” aby być uznane jako religie.
Tak naprawdę jednak utworzenie religii w sensie ideologicznym i doktrynalnym, jest proste jak barszcz. Jedynym potrzebnym składnikiem jest deklaracja wiary w określone, wymyślone przez nas sacrum i związane z tą wiarą wartości i zasady. Powstaje więc podstawowe pytanie: dlaczego mamy aprobować stek bzdur jakim jest religia Islamu, skoro nie jest ona systemem opartym na dowodach i prawdzie? Jak w XXI wieku można wierzyć w poglądy i prawa stworzone przez człowieka żyjącego w VII wieku na bazie rzekomych „objawień” tego człowieka i „potwierdzenia” prawdziwości tych rzekomych objawień (o cudach nie wspominając) przez samego „proroka”, jego towarzyszy i wyznawców?
Religia jest oczywiście potrzebna, wyznacza chociażby sens życia ludziom, którzy tego potrzebują, daje nadzieję osobom w trudnej sytuacji życiowej, itd. Kościół tworzy poczucie wspólnoty ich członków, więź opartą na wspólnych przekonaniach i celach. W dużym skrócie, religia stanowi pewien „wentyl bezpieczeństwa” dla społeczeństwa. Nie jest również sekretem, że władze wielu państw aż po dzień dzisiejszy wykorzystują religie jako narzędzie sterowania obywatelami. W najgorszych przypadkach, religia może ewoluować do totalitarnego systemu opresji jakim jest Islam. Moim zdaniem, należy jasno i otwarcie walczyć z takim systemem, odrzucając na bok wyolbrzymioną do granic absurdu tolerancję i poprawność polityczną (szczególnie mowa tu o krajach Zachodu). Ma tu bowiem zastosowanie zasada „principiis obsta” (łac., przeszkadzaj początkom, tj. niszcz zło w zarodku) o ile już nie jest za późno dla niektórych krajów (np. Francji czy Szwecji).
Ogólnie przyjmuje się, iż należy wykazywać tolerancję i szacunek wobec danej wiary, religii. W teorii jest to bardzo dobre podejście, aczkolwiek założenie te niesie za sobą bardzo niebezpieczne skutki. Czym innym jest bowiem niegroźna wiara niektórych ludów afrykańskich i amerykańskich w bogów lasu, słońca, urodzaju, itd. czy też wiara wyznawców pastafarianizmu w latającego potwora Spaghetti, a czym innym jest wiara w system religijny jakim jest Islam, w którym to promowane są wartości i działania mające na celu otępienie, wyniszczenie psychiczne i fizyczne, zniewolenie i zagładę ludzi (zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz Islamu).
System jakim jest Islam można porównać do idealnego więzienia. Idealne więzienie to takie, w którym więźniowie sami nie wiedzą, że są więzieni, a wygląda to tak:
Gdy w tradycyjnej rodzinie islamskiej rodzi się dziecko, jest od pierwszych lat życia silnie indoktrynowane religią Islamu. Dziecku przez lata wpaja się, że Islam jest doskonałą, ostateczną religią, jedynym wartościowym sposobem życia każdego muzułmanina. Wiedza o świecie, historii, innych religiach przekazywana dziecku w rodzinie islamskiej jest odpowiednio „filtrowana” pod kątem doskonałości i nadrzędności Islamu nad innymi religiami na świecie, tak aby rozwijające się dziecko nie miało możliwości negacji wpajanych mu kłamstw i półprawd. Równie ważne w praniu mózgu dziecka a następnie nastolatka jest izolacja młodego muzułmanina od innych kultur (np. nauka w szkole islamskiej) oraz absolutny zakaz negowania prawdziwości jakiegokolwiek wersetu Koranu czy też innych świętych tekstów Islamu. Gdy muzułmanin staje się dorosłym człowiekiem, jest już „gotowym” wyznawcą islamu, który nie tylko będzie wierny do końca życia, ale będzie również samemu przekonywać swoje najbliższe otoczenie (np. jego przyszłe dzieci) jak i niewiernych, iż islam jest doskonałym i cudownym systemem, bez którego nie może żyć żaden człowiek. Można to porównać do wirusa, który tworzy swoje kopie i zaraża coraz większe części zaatakowanego organizmu. Muzułmanie bardzo dbają o to, aby ich dzieci dorastały w mocnych objęciach Islamu, m.in. poprzez wpływ organizacji muzułmańskich na programy nauczania w szkołach. Takie praktyki mają miejsce również w krajach Europy, np. Wielkiej Brytanii.
W kraju tym, władze brytyjskie wszczęły swego czasu śledztwo w sprawie islamizacji szkół publicznych w Anglii i Walii. Muzułmanie, wchodząc w dzielnicach zdominowanych przez imigrantów do rad rodzicielskich, pozbywali się ze szkół publicznych dyrektorów i nauczycieli niebędących wyznawcami islamu. Zastępowali ich muzułmanami realizującymi ideał islamskiej edukacji w Wielkiej Brytanii (http://www.pch24.pl/wielka-brytania-coraz-blizej-kalifatu–islamizacja-postepuje,33046,i.html)
Oprócz indoktrynowania ludzi, siła islamu opiera się również na efekcie skali, zasięgu i długiej historii islamu jako religii. Przeciętny muzułmanin uważa, iż Islam jest ostateczną prawdą i jedynym porządkiem, no bo przecież Islam ma długą historię, „cudowną księgę”, setki milionów wyznawców, wszyscy jego znajomi i rodzina praktykują Islam. Dużo mądrzejsi ludzie od niego (np. imamowie) nauczają że Islam jest prawdą i obowiązkiem, itd. Zatem taki zwykły muzułmanin sobie myśli: jak Islam może być oszustwem? Miliony wyznawców przecież nie mogą się mylić….
Legenda, jaką jest Islam tak absurdalnie się rozrosła i zakorzeniła w świadomości społeczności islamskiej, że poszczególne, rzadkie jednostki które budzą się z tego koszmaru, wręcz toną w morzu zacofania, niewiedzy i fałszu wspólnoty muzułmańskiej w której funkcjonują… Często muzułmanie stwierdzają, że sami wybrali Islam. To właśnie jest „więzienie umysłu”. Człowiek tak bardzo przesiąkł wpajaną mu przez całe życie ideologią i narzuconymi regułami życia, że sam nie zdaje sobie sprawy, ze jest niewolnikiem. Większość ludzi (nie tylko muzułmanów) nie docenia ogromnego wpływu otoczenia kulturowego i społecznego na kształtowanie osobowości człowieka. Człowiek jest istotą społeczną, przyjmującą w dużym stopniu wzorce zachowania otoczenia w którym funkcjonuje.
Nawet jeśli przeciętny muzułmanin jest zdolny do głębszej refleksji i jasnej oceny rzeczywistości, to stając przeciwko swojej społeczności naraziłby się na odrzucenie i karę, ze strony wspólnoty w której żyje (w tym rodziny). Jak wiemy, człowiek jest istotą stadną, szczególnie przywiązaną do rodziny. Co więcej, to od rodziców dziecko czerpie najwięcej wzorców zachowań oraz przyjmuje ich światopogląd. Islam jest więc jak „perpetuum mobile”: Raz wprawiona w ruch machina której nie da się zatrzymać, gdyż poszczególne elementy machiny same z własnej woli nawzajem się napędzają. Przykład, w jaki sposób Islam postrzegany jest przez muzułmanina (źródło: http://nczas.com/numer-biezacy/temat-numeru/prof-wolniewicz-trzeba-isc-w-boj-przeciw-islamowi/): „Islam nie jest tylko religią; to cały sposób życia. Prowadzi muzułmanina od narodzin do grobu. Ani Koranu, ani słów Proroka, ani ich zastosowań zmienić nie można. Islam jest przewodnikiem ludzkości po wsze czasy, aż do dnia sądu. Islam zabrania przejścia na inną wiarę. Karą za to jest śmierć. Co do tego nie ma wątpliwości. Islam przyjmują też ludzie innej wiary. Winni wiedzieć, że islam można przyjąć, ale nie można go porzucić. Tego muzułmanie nie wymyślili, takie jest najwyższe prawo Boże. Nie żądajcie, byśmy jednych zasad się trzymali, a drugich nie. Muzułmanin przyjmuje islam jako całość.”
Sprawność systemu jakim jest islam jest dodatkowo zapewniona przez nacisk w islamie na utrzymanie zacofania jego wyznawców (w niemal każdym obszarze życia człowieka). Sami muzułmanie nie wiedzą że są zacofani, co dobrze obrazuje poniższy fragment wywiadu z Ibrahim Al-Buleihi – saudyjskim intelektualistą i pisarzem, opublikowanego na stronie: http://www.euroislam.pl/index.php/2012/08/saudyjski-intelektualista-nie-wiemy-ze-jestesmy-zacofani/.
Dziennikarz: My, Arabowie, jesteśmy społeczeństwem konsumentów, nawet jeżeli zaszły jakieś zmiany. Ale do jakiego stopnia? Czy znajdujemy się w momencie tuż przed wyjściem z zacofania?
Ibrahim Al-Buleihi: Skądże, nawet nie zaczęliśmy, ponieważ nie przyznaliśmy się do tego, że jesteśmy zacofani. Być może 10-20% osób jest świadomych tego zacofania, ale większość nawet go nie zauważyła.
Tak więc naszym problemem jest to, że jesteśmy zacofani i nie wiemy tego…
– Właśnie tak, nie wiemy, że jesteśmy zacofani. Wręcz przeciwnie, traktujemy mieszkańców [Zachodu] jakby byli stolarzami czy kowalami. Traktujemy tych ludzi, którzy stworzyli tę wspaniałą i wzniosłą cywilizację, jakby byli stolarzami i kowalami. Postrzegamy ich jako zwykłych pracowników, podczas gdy samych siebie uważamy za ludzi myśli, nauki i kultury, którzy ucieleśniają wszystko, do czego się w życiu aspiruje. A rzeczy powinny wyglądać zupełnie inaczej.
– Dlaczego jest pan takim pesymistą ?
– To jest rzeczywistość. Jeżeli odesłalibyśmy prosperującemu [Zachodowi] wszystko, co od niego dostaliśmy, co pozostałoby? Nawet ‘Aqqal’, opaska na głowę, którą pan nosi, została zrobiona w Wielkiej Brytanii. Jesteśmy niezdolni do produkcji czegokolwiek. Nie możemy niczego zrobić bez [Zachodu]. Jeżeli masz ból głowy, musisz połknąć aspirynę, którą oni zrobili. Jeżeli chcesz podróżować, musisz wziąć samolot lub samochód; jeżeli chcesz się przespać, musisz włączyć klimatyzację – i to wszystko jest prawdą dla wszystkich narzędzi cywilizacji.
– Cywilizacje nawzajem się uzupełniają.
– Uzupełniają?! A co my im daliśmy?
– Ropę naftową, religię islamu…
– Ropa naftowa przyszła od Allaha, a na dodatek potrzebujemy Zachodu, żeby ją wydobywać. Gdyby nie ich przemysł, nasza ropa byłaby bezwartościowa. Leżała w ziemi przez wieki, a nie korzystaliśmy z niej w żaden sposób. Ropa stała się wartościowa dopiero wtedy, kiedy wymyślili wynalazki, a później przybyli tutaj, żeby wydobywać ją z naszej ziemi. […] Cywilizacje mierzone są przez zdolność do zmiany. A my uważamy dokładnie na odwrót. Wierzymy, że miarą sukcesu jest niezmienność, a to wielki problem. Jeżeli społeczeństwa pozostałyby statyczne, cywilizacja nie rozwijałaby się. Ich rozwój zależy od ich chęci zmiany. […]
Islamiści często twierdzą, że wszystko co złe w Islamie jest reprezentowane przez niewielki odsetek wyznawców Islamu nazywanych ekstremistami. Tak niestety nie jest. Po pierwsze, zło w Islamie ma wiele, ale to wiele imion, m.in.: terroryzm, pedofilia, morderstwa honorowe, okaleczanie narządów płciowych kobiet, dyskryminacja kobiet, śmierć za odejście od Islamu, śmierć za obrazę Islamu, itd., itd. Przy czym sami muzułmanie nie uznają tych czynów jako zło. Po drugie, zakładając że tylko jakiś niewielki procent wszystkich wyznawców Islamu stosuje którąkolwiek formę wymienionego zła, np. 10% wyznawców, to z 1,5 mld muzułmanów, daje nam to 150 milionów osób. Po trzecie, nieprawdą jest, że większość muzułmanów to spokojny, tolerancyjny i miłościwy „środek” określany jako Islam umiarkowany:
„Już czas, byśmy rozpoznali — i zobowiązali muzułmanów do rozpoznania — że „muzułmański ekstremizm” nie jest ekstremizmem wśród muzułmanów. Sam główny nurt islamu reprezentuje ekstremistyczne odrzucenie intelektualnej uczciwości, równości płci, świeckiej polityki i prawdziwego pluralizmu. Prawda na temat islamu jest politycznie niepoprawna i przerażająca: islam to same skrajności i brak centrum” (źródło:http://www.truthdig.com/report/item/20060207_reality_islam#14211587397821&action=collapse_widget&id=4769733)
Z kolei BajkSven Lau, 34-letni czołowy konwertyta i jeden z najbardziej znanych salafitów w Niemczech, mówi nam tak: „W islamie nie istnieje podział na radykalnych i umiarkowanych muzułmanów. Istnieją tylko muzułmanie jako jednolita wspólnota religijna” (źródło: http://wiadomosci.onet.pl/religia/zaproszenie-do-raju/mxdq9)
Tak więc Islam to nie słodka mieszanka ze szczyptą goryczy. Islam jest wielką zamaskowaną machiną wojenną, w której każdy muzułmanin spełnia określoną rolę, zadanie (nawet jeśli sam nie zdaje sobie z tego sprawy). Ktoś jest lufą, ktoś kołem zamachowym, ktoś zwykłą śrubką w tej machinie. Tak więc mamy terrorystów realizujących zamachy, mamy inteligentów broniących Islamu w debatach politycznych, mamy imamów sterujących społecznościami, mamy muzułmanów wymuszających (w granicach prawa) ustępstwa na rzecz islamu w krajach „niewiernych” (np. jedzenie halal w stołówkach szkół) itd.
Rzućmy okiem na 2 niezależne, szeroko zakrojone badania dotyczące fundamentalizmu islamskiego, jego skali, istoty i genezy:
Wyniki badania przeprowadzonego przez naukowców z Berlińskiego Ośrodka Socjologii wśród 12 tys. muzułmańskich imigrantów w Europie pokazują, że dwie trzecie muzułmanów w UE stawia swoje zasady religijne ponad prawem europejskim, a 45 proc. wyznawców islamu z UE uważa, że Zachód chce zniszczyć islam. Badanie przeprowadzono w Holandii, Niemczech, Francji, Austrii i Szwecji. Socjologowie ustalili, że holenderscy muzułmanie są najbardziej radykalni. – Ten fakt zaprzecza rozpowszechnionemu poglądowi, że religijny fundamentalizm jest reakcją na odrzucenie przez społeczeństwo – wyjaśnia socjolog Ruud Koopmans. – Nie jest tak, ponieważ muzułmanie w Niemczech mają przecież mniej praw niż w np. w Holandii – zauważa (źródło:http://rebelya.pl/post/5292/badania-muzumanow-mieszkajacych-w-unii-europejs)
Natomiast Ruud Koopmans, autor raportu z 5 letnich badań marokańskich i tureckich imigrantów w Austrii, Belgii, Francji, Niemczech, Holandii oraz Szwecji („The Six Country Immigrant Integration Comparative Survey”) mówi:
“Wnioski płynące z przeprowadzonych przez nas badań, jasno zaprzeczają, iż często podejmowany argument że religijny fundamentalizm jest zjawiskiem marginesowym w krajach Europy Zachodniej oraz że islamski fundamentalizm nie jest większy niż fundamentalizm chrześcijański. Oba stwierdzenie są rażąco fałszywe, jako że niemal połowa europejskich muzułmanów zgadza się, że muzułmanie powinni wrócić do korzeni Islamu, że istnieje tylko jedna interpretacja Koranu oraz że prawa wytyczone przez Koran są ważniejsze niż prawa świeckie.”
Na koniec, przyjrzyjmy się krótko jak wygląda w praktyce agresja Islamu wobec „niewiernych”. Wszyscy wiedzą co się dzieje we Francji, Szwecji czy Wielkiej Brytanii, popatrzmy jednak na nasz piękny kraj:
Musa Czachorowski – członek Muzułmańskiego Związku Religijnego mówi:
„w Polsce tak naprawdę nie znamy muzułmanów. No bo skąd mamy znać? Muzułmanów w Polsce nie ma prawie w ogóle i nic nie wskazuje na to, by wkrótce miało pojawić się ich więcej. I przede wszystkim: nie ma żadnych przesłanek, by dziś muzułmanów się bać.” (źródło:http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/dzihad-w-polsce-mrzonka-czy-odlegla-rzeczywistosc/gt69k)
Tak, nie wiem jak dla Was, ale dla mnie takie przesłanki były, są i będą. Jedną z nich może być udaremnienie (tuż przed realizacją) ataku terrorystycznego ze strony islamistów na przełomie 2003 i 2004 roku w Polsce. Celem skoordynowanego ataku w czterech polskich miastach miały być 4 polskie katedry podczas pasterki. Według Generała Pawła Pruszyńskiego który w 2003 i 2004 roku nadzorował tajną operację o kryptonimie „Miecz”, gdyby nie udało się pokrzyżować planów terrorystów, zginęłoby tysiące osób. Słowa Generała: „Wtedy był problem, związany z Irakiem. To miało być wymuszenie na Polsce określonych zachowań. Po zamachach w Hiszpanii terroryści wiedzieli, że można to zrobić” (źródło: http://fakty.interia.pl/polska/news-gen-pruszynski-w-2003-r-udaremniono-zamachy-na-polskie-kosci,nId,1576018).
Podsumowując: zaplanowany i gotowy do realizacji atak na 4 polskie katedry, potencjalnie tysiące niewinnych ofiar, zorganizowani islamscy terroryści rozbici w trakcie zaawansowanych przygotowań do ataku. Ale w polskich mediach informacje te, były oczywiście traktowane bardziej jako „ciekawostka” mało ważna informacja, no bo w sumie „nic się nie stało, Polacy nic się nie stało” no i „nie wolno obrażać innych kultur”. Ładne mi nic się nie stało… Ciekawe co byłoby, gdyby nasze służby nie wiedziały o tym ataku. Stoisz sobie w kościele z rodziną podczas pasterki a tu nagle wybucha bomba rozrywając na kawałki ciebie i dziesiątki (jak nie setki) osób. Podobnie w 3 innych miejscach w tym samym czasie. Ciekawe czy wtedy byłaby to wystarczająco ważna informacja dla polskich mediów.
Zastanawiam się, ile podobnych ataków islamistów w Polsce zostało udaremnionych ale nie upublicznionych? A jak wzrośnie zagrożenie muzułmańskimi atakami terrorystycznymi gdy Polska mocniej zaangażuje się przeciwko międzynarodowej walce przeciw terroryzmowi lub gdy w Polsce będzie więcej muzułmanów?
Strażnik Ostatniej Bramy, minimalne poprawki RacimiR
06.11.2015
Zobacz też: