Kamiński, Wąsik i sytuacja w mediach

Witam w ten mroźno-smogowy okres i zapraszam na mój krótki komentarz na temat  wydarzeń bieżących. Chodzi o sprawę Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego, a także zmiany w strukturze polskojęzycznych mediów informacyjnych i ogólny chaos ustrojowy, podlewany rosnącą polaryzacją społeczną. Przedostatni mój wpis, z 23 grudnia był o niebezpiecznych precedensach, wprowadzanych bez pomyślunku i wyobraźni przez nowy rząd Donalda Tuska. Od tego czasu niestety wprowadzono kilka kolejnych, skandalicznych precedensów (których nie powstydziłyby się nawet junty wojskowe z centralnej Afryki) jak odebranie immunitetu przez marszałka sejmu czy aresztowanie ułaskawionych osób na terenie pałacu prezydenckiego z pomocą miejskiego autobusu oraz ogólna marginalizacja (i tak już słabego) urzędu prezydenta. Są też „nowe standardy” w obsadzaniu spółek skarbu państwa, gdzie na fotel prezesa Orlenu typowana jest (bez konkursu i kompetencji, ale za to z „zasługami”) Elżbieta Bieńkowska. Proponuję jako prezesa PKO dać Mirosława Drzewieckiego, a idealnym prezesem PZU byłby Sławomir Nowak.

Nie chcę się za bardzo rozpisywać o sprawie Kamińskiego i Wąsika, bo jest ona tak skomplikowana, że nawet najznamienitsi prawnicy nie mają w niej jednoznacznego zdania. W skrócie- 20 grudnia ubiegłego roku zapadł sądowy wyrok w sprawie „Afery gruntowej” z 2007 roku, w wyniku której padła koalicja PiS-LPR-Samoobrona. Poszkodowanym w aferze był m.in. Andrzej Lepper, a Kamiński i Wąsik (reprezentujący ówczesne państwowe służby antykorupcyjne) oskarżeni zostali o przekroczenie uprawnień. W 2015 roku doszło do ułaskawienia obu panów przez prezydenta Dudę, choć ostateczny wyrok skazujący jeszcze wtedy nie zapadł. Duda zastosował prezydenckie ułaskawienie, połączone z tzw. abolicją indywidualną, której występowanie w Polsce jest sporne z powodu skomplikowanych i przeciwstawnych ze sobą przepisów. W grudniu 2023 zapadł wyrok, a marszałek Hołownia (nie wiadomo, czy legalnie) wygasił mandaty obu posłów, a co za tym idzie- ich immunitety. Zostali oni zatrzymani przez policję w pałacu prezydenckim i przewiezieni do aresztu w Warszawie, a następnie rozdzieleni i wywiezieni do innych miast (pod aresztem warszawskim szykowano już wielki protest). Prezydent Duda przedwczoraj powtórnie ułaskawił obu panów (choć według wielu prawników nie musiał tego robić, bo pierwsze ułaskawienie było wystarczające), a ruch jest teraz po stronie ministra Bodnara, który z jakichś powodów ociąga się z decyzją o uwolnieniu, więc Kamiński i Wąsik na chwilę obecną nadal siedzą za kratkami (prowadzą też głodówkę). Swoją drogą, im dłużej będą siedzieli, tym lepiej dla PiSu, który w ten sposób mobilizuje swój elektorat. Nie wiadomo też co z mandatami poselskimi Kamińskiego i Wąsika, wszak powinien chronić ich immunitet. Rząd chyba też nie wie, bo odwołano obrady sejmu z całego minionego tygodnia, a zaległości jest sporo (sejm nie obradował od prawie miesiąca, a trzeba uchwalić np. budżet). Liczba posłów wynosi obecnie 458, co automatycznie powoduje, że wszelkie głosowania są nieważne.

Jeżeli miałbym wskazać winnego trwającego burdelu- postawiłbym na osoby, które po 1989 roku blokowały lustrację i dekomunizację. Gdyby wtedy wywalić wszystkich komunistów na zbity ryj i trzymać ich z dala od funkcji publicznych (tak, jak to zrobili np. Czesi)- dzisiaj bylibyśmy na całkiem innym poziomie rozwoju państwa. Niestety, zastosowano „grubą kreskę”, pozostawiono komuchów na swoich stanowiskach, utworzono niejasny system prawny, promujący koneksje i korupcję, więc teraz mamy to, co mamy, a brak lustracji po raz kolejny odbija nam się czkawką.

W sprawie Kamińskiego i Wąsika uważam, że wina leży po obu stronach, które nie mają najmniejszej ochoty się dogadać. Dosyć zastanawiające są 2 „przypadki”- autobus który akurat „zepsuł się” w takim miejscu, aby zablokować wjazd do pałacu prezydenckiego oraz termin wydania wyroku, który po trwającym 17 lat postępowaniu w sprawie „afery gruntowej” idealnie zbiegł się w czasie z zaprzysiężeniem rządu Tuska i innymi ważnymi sprawami (20-go grudnia mieliśmy pacyfikację TVP i wyłączenie TVP Info, uruchomienie mechanizmu relokacji imigrantów w Brukseli oraz wyrok na Kamińskiego i Wąsika po 17 latach). Przypadek? Nie sądzę.

Trudno powiedzieć, czy Kamiński i Wąsik powinni siedzieć. Według mnie- jeżeli tak, to również za kratkami powinien znaleźć się np. Sienkiewicz, który zrobił dokładnie to samo, czyli przekroczenie uprawnień i nielegalna prowokacja w celu zdyskredytowania politycznych rywali (sprawa z podpaleniem budki pod ambasadą). Tymczasem w sprawie budki nigdy nie rozpoczęło się żadne postępowanie, nie mówiąc o wyroku i wsadzaniu do więzienia aktywnego posła, w dodatku z ułaskawieniem. Jak widać- w państwie Tuska są równi i równiejsi.

Słówko należy się samej instytucji ułaskawienia prezydenckiego. Nie PiS ją wymyślił (jak sugerują niektórzy sympatycy rządu), ale funkcjonuje ona od ponad 30 lat. Wszyscy prezydenci mniej lub bardziej ułaskawiali, a Duda wręcz robi to stosunkowo najrzadziej. Ułaskawienie polega na tym, że przestępca ma anulowany wyrok i prezydent nie musi się nikomu tłumaczyć, dlaczego tak postąpił. Mi osobiście się to niespecjalnie podoba, ale „dura lex sed lex„. Łącznie w III RP dokonano około 7.000 ułaskawień prezydenckich, wiele z nich było kontrowersyjnych, np. ułaskawienie niejakiego Petera Vogla, osoby bardzo „śliskiej”, ułaskawionej przez prezydenta Kwaśniewskiego (który potem tłumaczył się, że on miał stertę papierów do podpisania, więc podpisywał wszystko po kolei bez wchodzenia w szczegóły, a dopiero potem się dowiedział kto to był Vogel). Dlatego uważam, że wylewanie pomyj na Dudę przez KODziarzy jest nieeleganckie, gdyż ich prezydenci również mają na koncie ułaskawienia, często wobec dużo bardziej jednoznacznych kanalii.

Sprawa Wąsika i Kamińskiego jest okazją do wykreowania męczenników, którzy w naszej cywilizacji i kulturze pełnią ważną rolę (wystarczy przypomnieć „Inkę”, rotmistrza Pileckiego, księdza Popiełuszkę, górników z „Wujka”, nie wspominając o Chrystusie). Siły „8 gwiazdek” przez 8 lat w opozycji próbowały wykreować męczennika (niektórzy nawet sami błagali o areszt), ale im się to nie udało, dlatego posługują się różnymi fejk-niusami, np. jakoby na „strajkach kobiet” reżimowa policja brutalnie pałowała, ale pomimo obecności wszystkich możliwych dziennikarzy i posiadania telefonu z kamerą przez każdego uczestnika- nikt nie zdołał tego pałowania nagrać. Rząd PiS bardzo dbał (nawet kosztem bycia uznanym za „miękiszonów”), aby przypadkiem nie stworzyć żadnego męczennika, bo wiedzieli jak to się może skończyć (od dłuższego czasu piszę pół-satyryczny tekst o „męczennikach” PiSu i wkrótce będzie tutaj opublikowany). Rządy Tuska na ogół są mniej ostrożne w kwestii męczenników, wiele przykładów mieliśmy w latach 2008-2015 i zanosi się na to, że w obecnej kadencji czeka nas powtórka. Czy Kamiński i Wąsik nimi będą? Raczej nie, bo pewnie wkrótce opuszczą areszty. Co innego, gdyby odwiedził ich „seryjny samobójca”, a monitoring akurat byłby zepsuty, ale taki „rympał” to chyba zbyt duża chamówa, nawet jak na słynące z takich zagrań rządy Tuska.

Osobny akapit należy się dosyć ciekawemu zjawisku umywania rąk i prób trzymania się jak najdalej od łamania prawa. Adwersarze zarzucali Kaczyńskiemu, że łamiąc prawo wysługuje się innymi, a sam steruje z tylnego siedzenia, jako „szeregowy poseł”, aby uniknąć ewentualnych konsekwencji w przyszłości. Dokładnie to samo robi teraz Donald Tusk. Jego doktryna jest następująca: najpierw wsadza współpracownika na jakąś minę, a potem mówi: „trzymaj się mnie, a nic ci się nie stanie„. Jest to sprytny zabieg przyrządzenia dwóch pieczeni na jednym ogniu. Po pierwsze- delikwent bierze na siebie jakąś niepopularną, nielegalną sprawę, podpisując się pod nią swoim nazwiskiem. Po drugie- od tej pory jest już całkowicie uzależniony od Tuska (bez którego pomocy jest duża szansa, że wyląduje za kratkami w przyszłości). W ten sposób premier zawładnął najpierw panią Hennig-Kloską, która teraz jest mu w pełni oddana. Następnie Tusk wykiwał dwójkę naiwnych żółtodziobów, czyli Hołownię i Bodnara, którzy nie mieli szans w starciu z przebiegłym i doświadczonym lisem. Obaj dali się zrobić jak dzieci i mimowolnie zostali twarzami sprawy z Kamińskim/Wąsikiem, więc już muszą być Tuskowi wierni aż do końca, mimo tego, że nie są nawet z Platformy. Obaj są obecnie pod taką presją (z obu stron), że sami nie mają zielonego pojęcia, co dalej robić. Z jednej strony chcieliby być „fajni” i „praworządni”, a z drugiej- już wdepnęli w błoto i Tusk popycha ich coraz głębiej.

Są też tacy, którzy oparli się Tuskowi. Pewnie większość zauważyła, że wokół najgrubszych tematów (siłowe przejęcie TVP czy Kamiński/Wąsik) próżno szukać PSLu i Lewicy. Oni dobrze znają Tuska bo już współpracowali z nim w przeszłości, więc trzymają się od niego jak najdalej (Lewica wyszła chyba na tym najlepiej, bo z dosyć mizernym wynikiem wyborczym zainstalowała się głęboko w bezpiecznych, socjalnych i edukacyjnych ministerstwach, gdzie jest duża kasa i mało „brudnej polityki”, więc nawet gdy ten rząd kiedyś jebnie i władzę weźmie z powrotem PiS, to w Lewicy powiedzą, że „co złego to nie my”).

Tragikomiczna jest postać Marcina Kierwińskiego. Do tej pory uważałem go za osobę niezbyt sprytną i całkowicie zależną od Tuska, ale chyba się myliłem. Ma on w ręku najpotężniejsze ministerstwo (z punktu widzenia „porządkowania państwa” metodą Tuskową), czyli MSW. Próżno było go szukać w centrum wydarzeń grudniowych (co najwyżej puszczał jakieś kurtuazyjne tweety). Przykładowo, dużo lepiej wyglądałaby pacyfikacja budynków przy Woronicza, gdyby wykonywała ją umundurowana policja. Tymczasem robiła to jakaś tuskowo-sienkiewiczowska 'Grupa Wagnera’, a wezwani (zresztą przez PiS) policjanci Kierwińskiego stali zdezorientowani w holu i nie wiedzieli co mają robić. Cytując klasyka „Donald się wściekł”, bo nie tak to miało wyglądać. Prawdopodobnie zaprosił Kierwinskiego na dywanik i w krótkich, żołnierskich słowach wytłumaczył mu, że nie po to zrobił go szefem MSW i policji, żeby teraz do działań operacyjnych musiał wynajmować karków w skórzanych kurtkach. Kierwiński zreflektował się z nawiązką, wysyłając cały batalion uzbrojonej po zęby policji do pałacu prezydenckiego (zabrakło tylko armatek wodnych, helikoptera i oddziału konnego), aby zatrzymać Kamińskiego i Wąsika.

Osobną kategorią jest Bartłomiej Sienkiewicz, którego drugie imię to „rympał” i zdaje się czuć komfortowo w roli człowieka Tuska od brudnej roboty. Niestraszne mu podpisywanie się własnym nazwiskiem pod wątpliwej legalności papierami. Pewnie dwa razy nie trzeba by go prosić o podłożenie bomby na Nowogrodzkiej. On jednak ma niewiele do stracenia, bo już sporo nabroił w poprzednim rządzie Tuska, przed 2015 i jeżeli PiS będzie chciał go kiedyś wsadzić, to będą mogli to zrobić niezależnie od jego działań bieżących.

Mistrzami umywania rąk są oczywiście urzędnicy z Brukseli. Twierdzą oni, że kryzys ustrojowy w Polsce nie jest ich sprawą, bo przecież Polska to suwerenny kraj i oni nie mają prawa się mieszać 🙂 Wygląda to żenująco po tym, jak kazali zamknąć nam kopalnię Turów, karali za „niepraworządność” i cofnęli fundusze po tym, jak niejaki Bart Staszewski przykręcał własnej roboty tabliczkę „Strefa Wolna od LGBT” do różnych znaków drogowych udając, że to oficjalne tablice, zamontowane przez władze PiS. Wtedy Unia jak najbardziej mieszała się w nasze wewnętrzne sprawy, teraz już nagle nie mają do tego uprawnień. Wychodzi na to, że Tusk dzięki swojemu wrodzonemu geniuszowi negocjacyjnemu załatwił Polsce większą suwerenność. Mąż stanu!

11-go stycznia na ulicach Warszawy odbył się „Protest wolnych Polaków”, organizowany przez PiS (początkowo miał być sprzeciwem przeciwko pacyfikacji TVP, później zmieniono intencję na solidarność z osadzonymi Kamińskim i Wąsikiem). Powstał też „KOWP”, czyli Komitet Obrony Więźniów Politycznych (czy coś to komuś przypomina?). Z okazji marszu przed sejm wróciły barierki, które Szymon Hołownia uroczyście zlikwidował miesiąc temu, dodając tego górnolotne hasła o „otwarciu się na społeczeństwo„. Informacje o frekwencji na marszu jak zwykle były mocno rozbieżne pod względem sympatii politycznych tego, kto frekwencję podaje. I tak, warszawski ratusz twierdzi, że było 35 tysięcy osób, a organizator i rzecznik PiS podają liczbę 200-300 tysięcy. Prawda pewnie leży gdzieś po środku, czyli w okolicach 100 tysięcy (tyle też podał niemiecki portal Onet, który trudno posądzić o sympatyzowanie z PiS). Według mnie- 100 tysięcy to bardzo dużo biorąc pod uwagę 3 czynniki (które nie występowały np. w ubiegłorocznych marszach Tuska), czyli: 1) siarczysty mróz, 2) środek tygodnia, 3) organizowanie go naprędce, z małym wyprzedzeniem czasowym. Komentarze „ekspertów” tuskowych to oczywiście skrajna pogarda i przypisywanie wszystkich negatywnych cech wobec osób, które na protest PiS przyszły (czyli coś w rodzaju stosunku Hitlera do Żydów).

Atmosfera na marszu PiS była dosyć bojowa, aczkolwiek obeszło się bez incydentów i dało się zauważyć wyższą kulturę osobistą, niż na analogicznych imprezach plemienia przeciwnego (nie było okrzyków „jebać” i „wypierdalać”, ani wulgarnych haseł na transparentach, a najbrutalniejszy był okrzyk: „Ruda wrona orła nie pokona„). Chyba nawet w kręgach PiS mało kto spodziewał się takiego sukcesu, wszak to dopiero początek. Na pierwszych imprezach KODu w 2015 frekwencja była dużo niższa. Obóz PiS tym marszem pierwszy raz od 3 miesięcy pokazał, że też potrafi się odwinąć, a nie tylko przyjmować ciosy i oddawać teren.

Przepiękny szpagat i fikołek logiczny zaprezentował „starszy brat w wierze”, Konstanty Gebert, posługujący się pseudonimem Dawid Warszawski. Próbuje on w pokrętny i z góry skazany na porażkę sposób wytłumaczyć, że marsz PiS był wulgarniejszy i bardziej nienawistny, niż marsze Tuska. Twierdzi on, że hasło „jebać PiS” było wprawdzie wulgarne, ale nie nienawistne 😉 Ciekawe co by powiedział, gdyby PiS zamienić na Żydów albo mniejszości seksualne? Według Geberta dużo gorsze są hasła: „Adolf Tusk” i „zdrajca”, jest to wręcz „koncentrat nienawiści”. Problem w tym, że na marszach Tuska nazywanie Kaczyńskiego zdrajcą i porównywanie go do Hitlera to były najpopularniejsze motywy, powtarzane wręcz do zarzygania. TUTAJ mamy pakiet Hitler + wypierdalać, ale jest to „koncentrat wolności”, co innego gdy ktoś powie „Adolf Tusk”…


Media – 2024

Jak obecnie wygląda rozkład medialny w Polsce? Media KODziarsko-lewackie, kontrolujące większość rynku (czyli TVN, GW, Newsweek, Polityka, Fakt, Oko-Press, Onet, Gazeta.pl itd) nadal funkcjonują w imię '8 gwiazdek’, a ich koordynacja z „przekazem dnia” wychodzącym od Donalda Tuska jest wręcz wzorcowa. Wszyscy mówią jednym głosem (ale z różnym nasyceniem), więc przeciętny 8-gwiazdkowiec ma wrażenie, że czerpie informacje z wielu źródeł (a skoro wszystkie mówią to samo, więc to musi być prawda). Przejęcie TVP przez Tuska zbliżyło polski rynek informacyjny do monopolu, w którym około 80% (z tendencją rosnącą) mediów jest prorządowe. Wiążą się z tym pewne plusy, ale też i minusy. Plusy są takie, że rząd ma pełną kontrolę nad przekazem (przede wszystkim jest w stanie kreować ogólnopolskie „przekazy dnia” na temat politycznych rywali oraz tworzyć „zmowy milczenia” i „tematy tabu” w niewygodnych dla siebie sprawach). Idealny przykład „pluralizmu” był wczoraj (12 stycznia) wieczorem, gdzie 3 redakcje (TVN, TVP i Polsat w roli przyzwoitki) prowadziły „wywiad” z Donaldem Tuskiem (Republiki oczywiście nie wpuszczono), co wyglądało jak spot reklamowy rządu. Przykładowo, Tusk chwalił się, że teraz w spółkach skarbu państwa będą przeprowadzane transparentne konkursy rekrutacyjne, odrzucani będą partyjniacy, a przyjmowani rzetelni i niezależni fachowcy. Aż się prosiło więc zapytać premiera jak to się ma do jego bliskiej i zaufanej współpracownicy Elżbiety Bieńkowskiej, typowanej (bez konkursu i kompetencji) na stanowisko prezesa Orlenu. Oczywiście nikt Tuska o to nie spytał. O nachodźców, czerwcowe podwyżki cen energii czy podstawę prawną przejęcia TVP również nie pytano. Tak niestety będą teraz wyglądały kontakty medialne rządu ze społeczeństwem. Inteligentny człowiek od razu zauważy, że coś tu nie gra, ale niestety Polacy już kilka razy pokazali, że wśród nich idiotów nie brakuje.

Problemem w monopolu medialnym jest tzw. kanibalizacja. Skoro wszystkie telewizje, gazety i portale mówią dokładnie to samo, to będą mimowolnie ze sobą konkurować o tego samego odbiorcę. To tak, jakby na jednej ulicy otworzyć 10 sklepów z pączkami od tego samego dostawcy. Nie chodzi nawet o pieniądze, bo rząd nimi hojnie obsypie wszystkich swych lizodupów i żaden głodem przymierać nie będzie. Chodzi o to, że duża część Polaków mając do dyspozycji tylko jeden i ten sam przekaz- najzwyczajniej przestanie go (częściowo albo nawet w całości) konsumować, więc niejako takie osoby wymkną się spod kontroli. Pół biedy, gdy po prostu nie będą oglądać niczego, ale część pewnie będzie poszukiwała mediów obiektywnych, prawicowych albo (o zgrozo) jawnie PiSowskich, które w warunkach dużego, niezaspokojonego popytu na swoje usługi będą miały ułatwione zadanie w zdobywaniu odbiorców (przynajmniej do czasu, aż Tusk i Sienkiewicz nie wyśle do nich „Wagnerowców” z nakazami eksmisji i aresztowania). Aby zminimalizować skutki kanibalizacji- należy stworzyć swego rodzaju medialne „konsorcjum”, w którym każdy lekko różni się od pozostałych (ale wszystkie pozostają w granicach pro-rządowych, nie wykraczając poza ustalone 'Okno Overtona’). I tak, najtwardszy elektorat Platformy z ciągotkami proniemieckimi ma TVN24 i „Newsweek”, żydokomuna i pogrobowcy Kiszczaka/Urbana mają „Gazetę Wyborczą” oraz „Politykę”, umiarkowane politycznie osoby starsze z alzheimerem i parkinsonem oraz wyborcy PSL mają neo-TVP, młode i 'tęczowe’ lewactwo ma oko.press i Krytykę Polityczną, wyborcy Hołowni mają Polsat i „Tygodnik Powszechny”. Są to (niskiej jakości, ale jednak) pozory pluralizmu, a spora część wyborców koalicji rządowej nie zauważy, że te media wypływają z jednej dziury i będą się kłócić do upadłego, że teraz mamy pluralizm. Jest to coś w rodzaju zestawu zupek w proszku. W każdym hipermarkecie znajdziemy regał, gdzie jest wiele różnych „zup” jednego rodzaju i jednego producenta, różniących się jedynie smakiem. Gdy wczytać się w skład- jest on w dużej części ten sam, a różnice są minimalne i dotyczą jedynie konkretnego smaku, wedle upodobań klienta. W zupach tych mamy „wsad” (mąka, sól, czosnek itd), który powtarza się we wszystkich rodzajach oraz „element ekstrawagancji”, czyli czynnik, który powoduje, że klient wybierze akurat tą zupkę (aromat barszczu), a nie jakąś inną (aromat żurku). To samo jest teraz w polskich mediach. Niby mamy do wyboru różne „smaki”, do wyboru do koloru, ale gdy głębiej je przeanalizować zauważymy, że we wszystkich jest ten sam rządowy „wsad”. Przejdźmy do szczegółowej analizy.

Dwa ważne ośrodki medialne z wyrobioną marką, czyli RadioZET (wykupione niedawno przez Agorę) oraz Super Express do tej pory były lekko antyPiSowskie, ale dużo brakowało im do TVN24 i można tam było niekiedy znaleźć obiektywne, a nawet anty-Tuskowe materiały. Od czasu wyborów parlamentarnych jednak poszły one ewidentnie w stronę ośmiogwiazdkową i dzisiaj już niewiele się różnią od TVN24. Super Express często wrzuca na swój kanał Youtube różne „sondy uliczne”, gdzie ewidentnie rozmówcy są selekcjonowani (tzn. nagrywa się większą ilość wywiadów, a potem do publikacji wybiera tylko te, pasujące pod tezę). Wyborcy PO zawsze są mili, weseli i kulturalni, a wyborcy PiS są brzydcy, starzy, brudni, smutni i niekulturalni. Zabieg ten sam, co w  filmach Goebbelsa o Żydach i aryjczykach. RadioZET z kolei ostatnio wsławiło się wyśmiewaniem Wąsika i Kamińskiego (jeszcze zanim prezydent ich po raz drugi ułaskawił) i szydzeniem z ludzi osadzonych. Dosyć nieodpowiedzialny zabieg w sytuacji, gdy dominująca liczba więźniów to wyborcy Platformy, z których pewnie większość uważa, że siedzą za niewinność.

Rzeczpospolita została pół roku temu wykupiona przez fundusz George Sorosa „Pluralis” [SIC], przez co dzisiaj jest czymś w rodzaju TVN24 dla inteligentnych (linia polityczna jest podobna, ale propaganda mniej chamska, a teksty dużo bardziej profesjonalne).

Skoro sfera TVN24 dla inteligentnych jest obsadzona, należało też zadbać o TVN24 dla osób niedołężnych i zacofanych oraz patologicznych „madek” które siedzą na socjalu i oglądają paradokumenty. Tę rolę pełni obecnie TVP i TVPInfo. Kadry budynku przy Woronicza zostały przewietrzone przy pomocy „silnych ludzi” wysłanych przez ministra Sienkiewicza (podstawy prawne tych zmian nadal są w fazie poszukiwań). Nowe nabytki sekcji informacyjnej neo-TVP to m.in. Paweł Płuska, Zbigniew Łuczyński, Tomasz Marzec (wszyscy z TVN), Igor Nazaruk (Gazeta Wyborcza i Oko-Press), Bartłomiej Bublewicz (Onet i inne media niemieckiego Springera) oraz główny prezenter nowego programu „i9:30” Marek Czyż, który w ostatnich latach kojarzony był głównie z antyPiSowskimi wrzutkami, nagrywanymi w samochodzie. Stacja nie zapomniała o młodych dziennikarzach, np. awans z regionalnej do ogólnopolskiej TVP otrzymała utalentowana, 25-letnia Zuzanna Czyż (to, że jest córką Marka Czyża to przypadek, nie mający żadnego znaczenia). Znaczną częścią widowni „i19:30” są widzowie TVN, którzy o 19:00 zobaczą „Fakty”, a o 19:30 przełączą na TVP- wówczas będą mieli „informacje z dwóch niezależnych źródeł”, co pozwoli im na podtrzymanie (we własnych oczach) statusu niekwestionowanej elity intelektualnej, upoważnionej do „jebania” podludzi z ciemnogrodu. Jako „ekspert” do TVP często zapraszany jest Konrad Dulkowski z OMZRiK, co wiele pokazuje w temacie kierunku, w jakim poszły rządowe media. Na dosyć rozpoznawalną postać TVP wyrasta niejaki Maciej Gąsiorowski (ten od legendarnego już materiału o wiatrakach), którego sposób mówienia mógłby być wzorcem w szkołach dla opiekunów osób starszych. Nie ma w tym przypadku, bo w jednym materiale pochwalił się, że oddał ojca z Alzheimerem do domu opieki. Takie osoby jak Gąsiorowski senior są targetem dla nowej TVP.

Neo-TVP będzie łagodniejszą wersją TVN24, przeznaczoną dla osób starszych i mniej zradykalizowanych. Sam TVN24 to ostra jazda bez trzymanki, szczucie 24/7, strzelanie słowami antypisowskimi z prędkością rapu Eminema oraz utrzymywanie widza w permanentnym stanie podkurwienia, czyli powyżej 90% tętna maksymalnego. Program dla „elit” i innych „silnych razem”, czyli klasycznego betonu, dla którego '8 gwiazdek’ jest sensem życia. Z kolei TVP będzie programem dla starszych osób, mniej radykalnych, często sympatyzujących z 'Trzecią Drogą’, gdzie tematy polityczne będą ograniczone do minimum (kosztem 'ludzkich dramatów’, ciekawostek, sportu i newsów godnych telewizji śniadaniowej). Gdzieniegdzie przemycony zostanie jakiś podprogowy temacik, np. wychwalanie wiatraków czy usprawiedliwianie nielegalnych działań rządu. Oczywiście sekcja informacyjna neo-TVP będzie mieć wyniki oglądalności dużo niższe, niż ta wcześniejsza, pro-PiSowska. To samo z TVP-Info, które już całkowicie straciło sens istnienia, nie wiem kto by ten kanał miał oglądać, najlepiej to od razu zlikwidować.

Kolejna grupa medialna to imperium najbogatszego Polaka, Zygmunta Solorza-Żaka, czyli szeroko pojęta grupa Polsat (kanał informacyjny Polsat News, platforma PolsatBOX i portal Interia.pl, Eleven i inne). Do tej pory pozycjonowali się jako medium „najbardziej obiektywne” i trudno było się z tym nie zgodzić (mając „konkurencję” w postaci TVN24 i TVP Kurskiego bycie 'najbardziej obiektywnym’ nie było specjalnie wygórowanym zadaniem, a wręcz przeciwnie- prześcignięcie rywali w braku obiektywizmu było praktycznie niemożliwe). Z pewnością Polsat bardzo chętnie pozostałby w tej roli, bo to już wcześniej zapewniało im zyski i prestiż, a teraz byłoby jeszcze lepiej (przejęliby dodatkowo część widzów byłej TVP, która nie ma dostępu do TV Republika). Niestety, to nie będzie takie proste, bo naciski polityczne „demokratów liberalnych” są gigantyczne, a zarząd Polsatu nie może ich zignorować. Imperium Zygmunta Kroka Solorza w ostatnim czasie mocno się zróżnicowało, a branża medialna pełni w nim coraz mniejszy udział, z kolei rosnący jest udział energetyki (węglowej i odnawialnej) i innych branż, na czym Solorz chce zarobić miliardy. Bez dobrych stosunków z Tuskiem nie będzie na to szans, a zamiast wiatraków energetycznych pan Zygmunt będzie mógł co najwyżej handlować wentylatorami biurowymi i wiatrakami odpustowymi bezpośrednio z samochodu marki Żuk. Dlatego w najbliższym czasie pewnym jest, że linia polityczna mediów Polsatu skręci w wiadomą stronę, już zresztą zaczęły się naciski aby z Polsat Box (czyli wiodącego dostawcy telewizji kablowej i satelitarnej w Polsce) usunąć TV Republikę, albo przynajmniej przerzucić na droższy pakiet. Oczywiście Polsat nie zamieni się w drugi TVN24, bo to nikomu by się nie opłacało, ale wkrótce krytyka Donalda Tuska i jego rządu będzie tam zabroniona (o ile już nie jest).

Teraz o mediach PiSu (czyli Sakiewicza i braci Karnowskich). Skupię się głównie na najważniejszym z nich, czyli TV Republika, która po wizycie tajemniczych, sienkiewiczowskich „karków” w skórzanych kurtkach na ulicy Woronicza przejęła dotychczasową widownię TVP, notując dziś niewyobrażalne wzrosty oglądalności i innych wskaźników (np. subskrybcje na Youtube niedługo przekroczą milion, a przed wyborami w październiku było to pół miliona, budowane przez kilkanaście lat). Wcześniej Republika zajmowała 4 miejsce wśród telewizji informacyjnych (za TVPInfo, TVN24 i Polsat News), obecnie jest to mocne miejsce drugie, z dużymi szansami na pozycję lidera. Republika ma dosyć słaby zasięg (na zwykłej antenie w wielu miejscach nie da się jej złapać, a w większości kablówek, np. UPC/Play potrzebny jest drogi pakiet) i gdyby to poprawić- pewnie byłaby najlepsza w tej kategorii (to jednak mało prawdopodobne, bo w obecnej sytuacji politycznej istnieje duża presja w drugą stronę, czyli aby maksymalnie utrudnić dostęp do tej stacji). TV Republika stała się tym, czym wcześniej była TVP Info oraz „Wiadomości” (zwłaszcza, że przejęli część znanych nazwisk, np. Rachoń czy Holecka). Siłą „Republiki” jest swego rodzaju monopol na krytykę rządu i reprezentowanie niemal 8 milionów wyborców PiS. Im bardziej pozostałe media będą starały się zrobić dobrze Tuskowi- tym większy będzie popyt na treści „Republiki”. Tusk ma więc nie lada zagwozdkę. Może zostawić „Republikę” w spokoju, ale wtedy urośnie ona na bardzo silny ośrodek medialny (co już się intensywnie zaczęło), przez co rząd nie będzie mógł skutecznie stosować „zmowy milczenia” po własnych przestępstwach, bo „Republika” będzie w stanie (przynajmniej częściowo) przełamywać tę zmowę.

Już teraz media Tuska poświęcają „Republice” ogromną ilość czasu, np. pół „Szkiełka” w TVN24 (ulubionego programu 8-gwiazdkowej ekstremy) poświęcona jest Republice, co jest mimowolną reklamą, promocją i upodmiotowieniem. Screen powyżej (o tym, że Republika na marszu PiS miała chwilowe problemy z łącznością) był głównym newsem na Gazecie.pl (de facto wchodząc o dowolnej porze na gazetę.pl – zawsze będzie tam coś o Republice). Ośmiogwiazdkowcy muszą mieć informacje z obozu przeciwnego, więc nietknięta „Republika” będzie bardzo ważnym ośrodkiem opiniotwórczym. Drugą opcją Donalda Tuska jest wykoszenie Republiki, co może zrobić bardzo łatwo (zwłaszcza w epoce 'silnych ludzi’). Znając Tuska- jest to bardzo prawdopodobne w drugiej połowie roku (na razie w państwie jest zbyt duży chaos, aby otwierać nowy front, do tego dochodzą dwie kampanie wyborcze, gdzie lepiej nie emanować zamordyzmem i stalinizmem). Na chwilę obecną mamy ze strony Tuska całkowity zakaz reklam spółek skarbu państwa oraz presję polityczną na reklamodawców o wycofanie reklam w mediach antyrządowych. Ostatnio pod pretekstem wypowiedzi Jana Pietrzaka z reklam w Republice „zrezygnowały” takie firmy, jak: Ikea, Żabka, Pyszne, Media Expert, mBank, Żywiec, Skoda, Carrefour, Wedel, Millennium, Mastercard, Alior, Santander, Provident, Tarczyński i kilka innych (swoją drogą, część z nich strzeliła sobie w stopę, bo druga strona zapowiedziała bojkot, ja chyba też do niego dołączę, bo prawie wszystkie te firmy są i tak zagraniczne). Oczywiście- gdyby nie Pietrzak, to szybko znaleziono by jakiś inny „skandal” i powód do nacisków na reklamodawców. Gdyby za porównanie do Hitlera karać każdą redakcję, to w Polsce już dawno nie byłoby żadnych mediów. W TVN i innych ośrodkach tuskowych były dużo gorsze rzeczy, ale reklamodawcy jakoś się nie wycofywali (np. legitymizowanie „jebać” i „wypierdalać”, Frasyniuk obrażający straż graniczną czy ostatnia afera z Kąckim i Gazetą Wyborczą,  o której pisałem wczoraj). Przypomina to sytuację, gdy Donald Trump po otrzymaniu bana na Pejsbuku chciał założyć własny portal społecznościowy, ale wszystkie możliwe firmy do tego potrzebne (hosting, światłowody, sprzęt komputerowy, oprogramowanie) ogłosiły „oddolnie”, że nie będą brały w tym przedsięwzięciu udziału, nawet gdy Trump zapłaci im podwójną stawkę. Czy obecne działania wystarczą, aby zniszczyć Republikę? Absolutnie nie, bo reklamodawcy i tak się znajdą i to za wyższą kasę, biorąc pod uwagę 30-krotny wzrost oglądalności względem czasów przedwyborczych. Tuskowi potrzebne będzie coś więcej (kary, prowokacje, nagonka, a na koniec policja, sądy i ewentualnie Wagnerowcy). Czy to się wydarzy? Według mnie- tak. Premier już pokazał, że z chęcią idzie na zwarcie i dalszą polaryzację (oprócz „jebania PiSu” pozwoli mu to też zmarginalizować i pożreć koalicjantów, co chciał zrobić już rok temu przy pomocy „wspólnej listy”), więc po wyborach do europarlamentu można spodziewać się dalszych represji rządowych dla Republiki.

Problem w tym, że nawet doprowadzając „Republikę” (oraz pozostałe media Sakiewicza i Karnowskich) do likwidacji- miliony ludzi, którzy gardzą Tuskiem nie zmienią nagle poglądów (a wręcz przeciwnie, o męczennikach już pisałem wyżej). Oni zamiast włączyć TVN24- będą poszukiwali sobie nowych mediów. Takie będą powstawały jak grzyby po deszczu, a gdy Tusk będzie wszystkie od razu likwidował „silnymi ludźmi” to spora część społeczeństwa powie „dość”. Do tego jeszcze za chwilę do gry wejdzie Stanowski, który na pewno nie będzie drugim TVNem, a na ataku na niego przejechał się już niejeden, z Kanałem Sportowym na czele.

Gdyby teoretycznie wykosić z rynku WSZYSTKIE media, które ośmielają się skrytykować Donalda Tuska- doszłoby do sytuacji rodem z Korei Północnej, co byłoby samozaoraniem rządu Tuska. Z jednej strony Polacy mają duże doświadczenie w budowie struktur podziemnych (wyniesione z rozbiorów, a potem okupacji niemieckiej i sowieckiej), więc na pewno i tak byłby jakiś obieg informacyjny (zwłaszcza, że jest internet który dosyć trudno kontrolować). Z drugiej strony rządowe media stawałyby się coraz bardziej karykaturalne, bo w walce o rządowe dotacje i reklamy lizałyby dupę Tuska w coraz bardziej żenujący sposób, jak „Jarząbek” z „Misia”. Taka sytuacja jest według mnie bardzo realna.

Obóz Tuska teraz jest święcie przekonany, że wprawdzie łamią prawo i jadą ostro po bandzie, ale to „dla dobra sprawy” i tylko przez krótki czas, żeby szybko zaprowadzić praworządność, a potem już będzie spokój, cywilizacja, pojednanie i taniec szczęśliwych ludzi w kółeczku. Oczywiście tak nie będzie, historia nie zna ani jednego takiego przypadku, za to zna wiele przypadków odwrotnych (np. Hitler, Stalin czy feministki), gdy też chciano osiągnąć pewien cel i potem wyluzować, a skończyło się coraz to nowymi „wyzwaniami”, o których nie było mowy na początku. Z tego powodu czekają nas ciekawe, acz dosyć mroczne czasy.

RacimiR, 13.01.2024

28 thoughts on “Kamiński, Wąsik i sytuacja w mediach”

  1. klioes vel pislamista

    A kiedy policjanci-faszyści na usługach Kaczora-dyktatora, którzy złapali swego czasu Donka na radarze, poniosą wreszcie zasłużoną karę i zostaną wyp*********?!

    Pieśń o Donaldzie

    Jak Go błagali, tak na koniu białym
    Powrócił (wziąwszy już Adenauera
    Nagrodę) Donald… Zdrajcom ocalałym
    Z pogromu daje pociechę i wspiera.
    Starzy UBecy – wszyscy przy nadziei;
    Znów bezkarności widmo – dla złodziei!

    Bardziej niż Rolland Donald godzien Pieśni.
    Przecież to wasal niezawodny (Niemiec)!
    Niestety nadal Polacy współcześni
    Nie rozumieją, że wstydu rumieniec
    Nie może szpecić renegata lica.
    (Co mu tam jakieś krzyki: „Targowica!”)

    Przybył i działa. Zaraz z konia zsiadłszy,
    Za kierownicą zasiadł samochodu.
    Gna! – pęd do władzy – „Stanę się bogatszy,
    Stojąc na czele durnego narodu.”
    Zabudowania… Czy w nich prędkość zmniejszy?
    Nie zmniejszył!… Donald (na razie) biedniejszy.

    od RacimiR: O losie radarowców nic mi nie wiadomo (może odwiedził ich seryjny samobójca?), ale wczoraj 'kasta’ uznała, że trzeba przyjrzeć się policjantom, którzy mieli czelność wylegitymować posłankę Gajewską, która przyszła drzeć mordę przez megafon na spotkaniu z ówczesnym premierem.

  2. Nie wiem czy prezydent Duda nie zrobił jednego błędu w grudniu. Szybko powołał rząd Donalda Tuska. Konstytucja mówi że po ukończeniu drugiego kroku prezydent niezwłocznie powołuje taki rząd ale nie ma konkretnego terminu i niezwłocznie to równie dobrze może być za miesiąc, rok, dwa lata itp. Skoro nie ma bezpośredniego zapisu o terminie powołania tylko jakieś ogólne ,,niezwłocznie”; teraz gdyby udało się doprowadzić do przedterminowych wyborów (o sposobie w jaki może do tego dojść pisałem we wcześniejszym komentarzu, ale przypomnę że ustawę budżetową może teraz podważyć TK jeśli prezydent zdecyduje się ją odesłać do TK) i jeśli PiS będzie pierwszy (pewnie wyniki będą podobne co ostatnio) to znów w pierwszym kroku niech powoła Morawieckiego lub jakiegoś innego z PiS ale gdy nie uzyska wotum zaufania i dojdzie do drugiego kroku gdy wybiorą Tuska w Sejmie to niech nie zaprzysięża go (formalnie rząd PiS-u nadal istnieje mimo stanu dymisji). A że konstytucja nie wskazuje dokładnej daty to nie będzie to złamanie prawa; z nimi trzeba na ostro, jednocześnie da się grać na ich zasadach jednocześnie nie łamiąc prawa.

  3. Polszmata zawsze była lewacka po 2015, w tych ich serialidłach i para dokumentach zawsze były motywy pedalskie i antypisowskie. Nie wspominając o tych pseudo wydarzeniach kabaretowych.
    Jedyne co mnie dziwi jakim cudem emitują tam anty sejsmiczną Pasję Gibsona.

  4. Co do reklamodawców nie mogę się doczekać kiedy imigranci, których tak kochają bedą rozbijać ich witryny sklepowe i robić darmowe zakupy.

  5. Co myślisz o tej teorii że rosja napadnie Polskę za 3 lata. Ja w nią nie wierzę ponieważ to info od szmat z Hameryki, pewnie taki wymyk aby prędko im zapłacić roszczenia z 447. Gdyby rządził PiS nawet bym jeszcze uwierzył ale teraz nigdy. Sam jeden kacap mówił że Polskę rozszarpie unia. Poza tym przyjmijmy że Rosja napade na Polskę i kogo dadzą na rządy komisaryczne ruskich u nas za dużo niema a platfusy i reszta już władzy nie oddadzą nigdy a stare proruskie dziady z SLD już są w ich rządzie. Będzie tylko straszenie że jak Rosja przyjdzie to dadzą władze PiS i konfederacji.

    od RacimiR: Uważam, że to się nie stanie, bo nie mamy żadnej mniejszości rosyjskiej, a praktycznie całe społeczeństwo jest antyrosyjskie. Zresztą z tych samych powodów Rosja nie chce zachodniej Ukrainy.
    Nawet gdyby nas zaatakowali i podbili, to okupacja byłaby droga i bezsensowna. Już prędzej zaatakują „pribałtikę”, bo tam jest trochę Rosjan i sentymentów po ZSRR.

    1. Rosja nie musi napadać Polski, wystarczy że napadnie Litwe, Łotwę lub Estonie, i juz będziemy w wojnie z Rosją. Po opanowaniu i ustabilizowaniu się frontu Ukraińskiego jest to mocno prawdopodobne. Także perspektywa 3 lat nie wygląda różowo. Niepodległość tych 3 krajów jest zależna od Polski. Hameryka wcale nie musi reagować, Niemcy jak to Niemcy.
      Wszystko zależy od Nas i Finlandii, Szwecji, Czechów, Słowaków,Rumunii, Norwegii, ewentualnie Francji i Wielkiej Brytanii czy te kraje obroną swoja niepodległość w przypadku wojny.
      W Przypadku kiedy Rosja zajmie Litwe, Łotwe i Estonie, a My jako Polska, Nato, Eu nie zrobimy z tym nic, to jesteśmy następni w kolejce……..

      od RacimiR: Rosja graniczy z mnóstwem krajów z ogromną mniejszością rosyjską (głównie od południa) więc atakowanie Polski i wrogich im Polaków (wprawdzie podzielonych na dwa plemiona, ale oba są antyrosyjskie) jest z ich punktu widzenia kompletnie bez sensu.

      1. Rosja to stan umysłu, tam o żadnym racjonalnym myśleniu nie ma mowy. Putin określił jasno swoje cele: odzyskanie terenów/wpływów na terenach byłego ZSSR. Mówił o tym głośno na forum międzynarodowym, zaraz przed dogrywką w Ukrainie. Z perspektywy czasu zamiast napadać na Ukraine mogli się dalej bogacić, robiąc swoje interesy z Niemcami i UE. Zamiast tego wybrali realizowanie własnych celów, także mowa że coś dla nich jest z sensem lub nie mija się z celem.

        od RacimiR: Dokładnie tak jest, natomiast Polska nie była w ZSRR, co jest dzisiaj bardzo ważne. Nie mamy Rosjan ani ludzi rosyjskojęzycznych, naród gardzi Moskwą, więc zajmowanie Polski byłoby dla Rosji kompletnie nieopłacalne.

      2. Tu raczej chodzi o to że L, Ł i E należą do NATO. I o ile kraje takie jak Niemcy czy USA niekoniecznie zechcą się mieszać w konflikt (który nabrałby wtedy cech wojny światowej), o tyle Polska, a właściwie polskie władze, z miłą chęcią wciągną nas w wojnę, oficjalnie wypełniając zobowiązania członkowskie.

      3. Szkopy też zaczęły straszyć atakiem Rosji, każdy kto się zna wie kurwa dlaczego aby nakłonić na federalizację uessri armię.

      4. Jak tylko Rosjanie nas napadną, to od razu Niemcy wkroczą i zajmą większość terenu Polski. Oficjalnie będzie to pomoc, nieoficjalnie będzie to okupacja i kolejny rozbiór Polski. Amerykanie umyją od tego ręce, bo „NATO pomogło”.

        Nie wykluczam nawet, że po cichu Rosjanie się z Niemcami dogadają w tej sprawie. Taka zabawa w złego i dobrego policjanta. Tym bardziej, że Rosjanom wiele do szczęścia nie trzeba — Podlasie, ewentualnie Mazury żeby odciąć Polskę od Litwy i zapewnić sobie dostęp do Królewca.

        Żeby nie było wątpliwości — to nie będzie taki zabór jak za Bismarcka, tzn. z agresywną germanizacją, ale również z inwestycjami w infrastrukturę i rozwojem gospodarczym. Wtedy Niemcy intensywnie się rozmnażali i potrzebowali Lebensraumu (choć wtedy jeszcze tego tak nie nazywali). Inwestowali w Śląsk, Wielkopolskę i Pomorze, bo to w przyszłości miały być Niemcy.

        Tym razem Niemcy nie potrzebują nowych terenów do zasiedlenia, potrzebują tylko taniej lub darmowej siły roboczej, puli narządów do przeszczepu dla starzejącego się społeczeństwa i oczywiście miejsca na toksyczne odpady. A także bufora, w razie gdyby Rosjanom coś odbiło. I nie łudzą się, że tu kiedyś będą Niemcy. Będą więc stosowali gospodarkę rabunkową i wycisk fiskalny. Bardziej będzie to przypominało zabór austriacki z XIX wieku niż pruski/niemiecki.

        od RacimiR: Niemcy nie muszą wkraczać wojskowo, żeby to osiągnąć (wtedy jeszcze Polacy by się pokapowali), przecież oni już to robią w ramach Unii. Zresztą na dzień dzisiejszy to na 90% my byśmy ich militarnie pokonali (1 na 1, bez udziału Rosji).
        Ten Bismarckowski „rozwój” (przynajmniej na Śląsku) polegał głównie na tym, żeby stworzyć przemysł ciężki i infrastrukturę mu potrzebną (drogi, koleje, energetyka, osiedla robotnicze), aby węgiel oraz stal przewozić do „Niemiec właściwych”. Niejako skutkiem ubocznym był średniej klasy skok cywilizacyjny (czyli Śląsk w porównaniu do Niemiec nadal gospodarczo był grubo poniżej średniej krajowej, ale w porównaniu z sąsiednim Sosnowcem i zaborem rosyjskim był wręcz eldorado). Polska komunistyczna de facto kontynuowała tę politykę, czyli minimum inwestycji i maksimum zysków z eksportu węgla i stali, co udawało się do lat 80-tych, gdy przyszły obniżki cen tych dóbr.

        1. Skąd bierzesz te 90%?

          Moim zdaniem nie pokonalibyśmy ich, bo w tym czasie wykrwawialibyśmy się w walce z Ruskimi, Niemcy patrzeliby na to jak Stalin na Powstanie Warszawskie, a my byśmy patrzeli na Niemców jak na sojuszników, którzy zaraz na pewno nam pomogą, tylko się zorganizują. Jak już polska armia zostałaby zniszczona, i przyszłaby pora na Niemców, to nagle by się okazało, że Rosjanie zatrzymali ofensywę i konflikt zostałby zamrożony.

          od RacimiR: Gdyby nas wzięli w kleszcze jak w 1939 to byśmy przegrali na 100%, ale z samymi Niemcami (bez Rosji) byśmy wygrali na 90%. Dane „biorę” z szacunków własnych 😉 Aczkolwiek uważam że ani Rosji ani Niemcom nie opłaca się atakować Polski (pierwsi mają lepsze cele, które łatwiej będzie im anektować i ustabilizować, a drudzy już de facto nas skolonizowali).

    2. A co jeśli będzie taki scenariusz ? Rosja napada na Polskę ale jest to atak pozorowany. Artykuł 5 NATO uruchomiony, idzie nas bronić, trwają kilka tygodni walk po których Rosję nawet udaje się wypchnąć z terytorium Polski ale zanim to nastąpi czy jest możliwy taki scenariusz: armia niemiecka w czasie gdy trwają walki nie idzie na front ale zatrzymuje się mniej więcej na terytoriach Ziem Odzyskanych (no może z wyjątkiem Warmii i Mazur bo są trochę dalej położone), pod pretekstem ochrony własnego bezpieczeństwa, zabezpieczenia własnych granic a ostatecznie skończy się aneksją tych terenów tak że np. Wrocław to znów będzie Breslau a Szczecin znów będzie Stettin.
      Taka ciekawostka. RFN za Konrada Adenauera było antypolsko nastawione, oczywiście Adenauer miał gdzieś nasze Ziemie Odzyskane ale silne były tam związki wypędzonych wtedy i pragmatycznie nie uznawał przyłączenia Ziem Odzyskanych do Polski. Co prawda w 1970 kanclerz RFN Willy Brandt uznał ten fakt ale gdy dochodziła sprawa zjednoczenia Niemiec to Helmut Kohl nie uznawał tego faktu i proponował renegocjację granicy lecz na nasze szczęście mocarstwa ze szczególnym uwzględnieniem Wielkiej Brytanii która obawiała się silnego wzrostu Niemiec i warunkowały zgodę na zjednoczenie Niemiec jeśli uznają granicę na Odrze i Nysie co w 1990 ostatecznie się stało. Jednak do dzisiaj konstytucja Niemiec uznaje oficjalnie że Niemcy są w granicach z 1937 a oni uznają wyższość swojej konstytucji niż traktatów. Ja bym się nie zdziwił jeśli Niemcy do teraz patrzą pożądliwie na nasze Ziemie Odzyskane i tylko czekają na jakąś okazję by mieć pretekst do ich zabrania.

      od RacimiR: Niemcy nie mają powodu, aby to robić, zwłaszcza gdy ich agentura właśnie wzięła w Polsce władze i ustawia kraj na własne widzimisię. Gdyby dalej rządził PiS to miałoby to jakieś podstawy logiczne, choć też raczej wątpię. Niemcom do dzisiaj odbija się czkawką przyłączenie NRD, w które wpakowano setki miliardów euro, a nadal odstaje od zachodu pod każdym względem. Z Polską byłoby jeszcze gorzej, bo oprócz jeszcze większych różnic ekonomicznych dochodzi różnica językowa i narodowościowa.
      Sytuacja która jest teraz z punktu widzenia Berlina jest idealna- mogą nam przysyłać nachodźców czy jakieś toksyczne odpady, kolonizować ekonomicznie (Lidl, TMobile itd) oraz wyciągać do siebie najbardziej pracowitych ludzi, a z drugiej strony nie muszą Polakom płacić socjalu, emerytur, służby zdrowia itp. A ziemi to nie potrzebują, bo ich przyrost naturalny jest ujemny (maskowany przez imigrację i ich potomstwo).

      1. W sprawie teoretycznej wojny z Rosją jedna rzecz mnie śmieszy. Kto niby miałby walczyć lewaccy gówniarze wychowani na tik toku, chuflixie i pacyfiźmie czy może resztówka konserwatystów, którzy za Polskę zmienioną przez Tuska w lewacką kolonią, na pewno walczyć nie bedą

  6. Od 8 lat są sędziowie dublerzy w Trybunale Konstytucyjnym.
    Tymczasem ale cyrk… właśnie słyszę że od jutra będzie prokurator krajowy i prokurator krajowy dubler. Zaraz będą też posłowie dublerzy (za Kamińskiego i Wąsika, bo nie wierzę żeby nikt nie łyknął mandatu, najwyżej stanie się skoczkiem międzypartyjnym).
    W mediach publicznych w sumie też jest prezes i prezes dubler.
    W tej akurat sprawie Konfederacja ma rację że trzeba zrobić reset konstytucyjny. I nie staję po żadnej ze stron, bo obie są już zacietrzewione na maksa.

  7. Opieprzony Kierwiński tak ostro wziął się do roboty, że ABW dojechało jakichś byłych żołnierzy, preppersów i antyfanów kowida i szczepień pod zarzutem bycia ruską onucą (sic!) oraz „przygotowywania zamachu stanu”. „Demokrata” Tusk jeszcze dobrze dupy na tronie nie posadził, a już zaczyna totalniackie porządki wprowadzać. To się na pewno dobrze skończy.

  8. Swoimi działaniami tusk tylko się pogrąży ,niemcy zwalczają jak mogą afd,szwedzi Szwedzkich demokratów,duńczycy nye Borgerlige, w tych krajach za ich poglądy możesz wylecieć z pracy ,pójść do pierdla, itp. Im bardziej ich zwalczali tym poparcie rosło. Podobnie w polsce tylko z tą różnicą że te partie startowały od zera. Pis ma na razie 35% nadal jest na czele. Szykują się ciężkie czasy Peło wygrała w 2011 bo pezełożyło się na to europa w kryzysie do 2011 bezrobocie było pod kreską nie przekroczyło czerwonej linii 10% po 2012 wszystko zaczeło się jebać podobnie teraz będzie.W rok max 2 lata poleci im poparcie druga strona medalu to lgbt i inne młode lewaki tusk ich wychujał i niby dał im preferencyjne traktowanie. Może pokażą ich częściej w tv. A rozczeniowość tego towarzystwa nie ma granic. Podobna sytuacja była z ligierskim z zielonych skrajny lewak w dodatku sodomita. Przekierował poparcie w 2015 na dudę podobnie będzie teraz część w julek w złości przekieruje swe poparcie na PiS ,podobnie było w 2015. Zobaczymy za rok za dwa.

  9. W Twoim opracowaniu zabrakło imperium Rydzyka.
    W kwestii męczenników — obóz „demokratyczny” ma męczennika w osobie tego ćpuna Igora Stachowiaka. Nic lepszego nie udało się znaleźć, ale robią z niego drugiego Grzegorza Przemyka.

    od racimiR: Rydzyka pominąłem, bo po pierwsze on od dawna dba o samowystarczalność i pozory niezależności (istniał długo przed PiSem), po drugie jest już stary i pewnie nie pociągnie za długo, a po trzecie on opiera się na religii, a nie polityce. Oczywiście Sienkiewicz może go upokorzyć w ramach igrzysk (i pewnie to zrobi) bo maszyna nienawiści już dawno go obsmarowywuje, ale dla PiSu to chyba nawet lepiej, bo konsumenci mediów Rydzyka pójdą do nich.
    Co do Stachowiaka- nie wiadomo nawet jakie miał poglądy (pewnie żadne, prócz ćpania i imprezowania), więc dosyć kiepski symbol ucisku. No, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.

    1. Te moherowe babcie od Rydzyka to taki odpowiednik Julek Aktywistek. Fakt, że mają po 70 lat, ale poza tym ta sama miaucząca „empatia” (u Julek dla zwierząt, u Bożenek dla tzw. dzieci nienarodzonych), to samo moralistyczne oburzenie, ta sama bezmyślna zgoda na wszystko co idzie z Centrum

    2. Uważam za skandal porównywanie Stachowiaka do Przemyka. To uwłaczanie godności tego drugiego i pamięci o nim. Przemyk to wzorowy uczeń, maturzysta i poeta zaangażowany w działalność opozycyjną. Stachowiak – ćpun i bandzior, wielokrotnie notowany za kradzieże i napady, skończył najwyżej podstawówkę, choć i to wątpliwe. Zauważyłem pewne podobieństwo sprawy Stachowiaka w Polsce i Floyda w USA. Obaj byli notowanymi wcześniej przestępcami. Obaj byli pod wpływem narkotyków. Do obu wezwano policję po tym, jak kolejny raz złamali prawo. Obaj stawiali opór policji i nie wykonywali jej poleceń. Obaj ponieśli w wyniku tego śmierć. W obu przypadkach policjanci zostali skazani pod silną presją medialną (głównie mediów lewackich i liberalnych). Z obu próbuje się robić bohaterów. W obu przypadkach lewactwo wykorzystywało śmierć przestępców do walki politycznej, odpowiednio żeby zaszkodzić Trumpowi w USA i PiS w Polsce. Jedyna różnica była w kolorze skóry przestępców.

  10. Zaś pretensje do Dudy, że ułaskawił Kamińskiego i Wąsika, poza stronniczością, opierają się głównie na braku wiedzy.

    Więszość ludzi wie, że instytucja ułaskawienia jest bardzo stara i pochodzi z czasów, kiedy krajami rządzili monarchowie. Mało ludzi jednak zdaje sobie sprawę, po co to było. Otóż, król miał swoich tajnych agentów, którzy wykonywali różne misje, często wymagało to łamania prawa i groziło wpadką. Musieli oni wiedzieć, że w razie czego unikną kary, bo król ich ułaskawi.

    Do Kamińskiego i Wąsika pasuje to jak ulał. Ich misją było podpuszczenie Leppera, żeby dało się mu udowodnić korupcję. Jednak wymagało to złamania prawa przez nich samych, i dlatego zostali ułaskawieni. Racja stanu tego wymagała.

  11. Co się stanie za 20 lat?

    Zapomnieliście jeszcze o Macieju Podstawce i Krzysztofie Woźniaku ( kanał Bądź Na Bieżąco i kanał Ator). Oni też krytykują Tuska.

  12. Telenowela, teatrzyk dla gawiedzi Kamiński Wąsik ech że też chciałeś to opisywać, parę linijek ale jednak.
    Osobiście ja już srałem i rzygałem tematem Wąsik i Kamiński przez ostatnie 3 tygodnie. Dlaczego?
    Przez pierwsze 2 tygodnie 90% TVP tvn polszmat tv radio w aucie, internety, gazety wasik Kamiński, napierdalanie non stop, jakby cały świat nie istniał tylko wasik i Kamiński. Już bałem się że wasik i Kamiński z lodówki mi wyskocza czy znajdę ich w konserwie.
    Od połowy grudnia nie było obrad Sejmu więc partyjne pismaki znalazły se temat zastępczy.
    Moje zdanie jako typowego przedstawiciela motlochu jest takie:
    – wykrywanie korupcji metoda na podpuszczanie (co robił w i k) na łapówkę uważam za wyjątkowo podłe i chamskie, przecież potencjalny łapowkobiorca bez trudu kąpnie się że to prowokacja służb
    – znajdowanie haków na polecenie Kaczyńskiego na własnych koalicjantow uważam za jeszcze bardziej podłe, tak robili i robią kgb, FBI za hoovera, (w sensie zawsze na kogokolwiek na wysokim stanowisku trzeba mieć haki by nie fikał), finalnie jak się haków nie znalazło sowieci grozili śmiercią rodzinie, a Hoover nagrywał porno z dziwkami
    – gdzie był Kamiński Wąsik gdy korumpowano Czarneckiego (ostatecznie się nie zgodził, zgłosił to do służb, a państwo przejeło mu bank a on uciekł z Polski) albo gdy Mao wiecki nabył w 'promocji’ działkę od biskupa
    – Lepper wiedział dużo, gadał dużo np. talibowie w Polsce, haków nie znaleźli to go powiesili może nawet na polecenie w k
    Podsumowując, powinni siedzieć w kiciu k i w i to tyle ile niewinny komenda, pisiory robią z nich męczenników a prezydent ułaskawia ułaskawionych. Podejrzewam też że k i w maja mnóstwo haków nie tylko na platfusow ale przede wszystkim na pisiorow w tym Mao kaczki dudusia itd, dlatego takie wrzenie wokół nich.
    I oczywiście siedzieć musi Sienkiewicz.
    Teraz każdy więzień w Polsce rozpocznie glodowke i będzie pisał o ulaskawienie.
    Wygląda też na to że PiS złamał niepisana zasadę jak się kopiemy to tylko do kostek wsadzajac Nowaka do kicia i odbierając duże emerytury ubekom, a wsadzenie do kicia w k to odwet po. Ogólnie co jest najśmieszniejsze PiS stał się tera jak PO, może nawet kradną tyle samo. PiS tera: donosi do Brukseli która ma na nich wyjebane, tworzy nowe kody, robi demonstracje i performance w sejmie ostatnio hymn, robi spędy zwozac autokarami na demonstracje do wawy (z Kielc było 80 autokarów wynajetych) itd, tylko czekam jak PiS będzie machal flagami Unii i tęczowymi.
    Osobiście totalnie zbrzydla mi polityka i politycy wszystkich nacji w Polsce i na świecie, łącznie z naiwniakami z konfy.
    Zawsze są to ci lepsi, nietykalni, zawsze nas okradaja a my jak te barany na nich głosujemy.

  13. Może tera na wesoło o TVP, a w szczególności tvpinfo.
    Zacznę od pojęcia czok!
    Otóż pojęcie czok (zacytowane w komedii kac Vegas 2)
    najprościej ujmując to mocno rozgotowany ryż. Ryż taki jest to papka, bez smaku, bez zapachu, mdły, ohydny, breja, bez wartości odżywczych, fuj.
    Można też dodać że to potrawa bez charakteru, bez polotu, nudna, bez takiej powiedzmy ikry, iskry, niezauważalna.
    Karmi się tym małe dzieci, starców bez zębów, osoby psychiczne, z alcheimerem, demencja.
    I wreszcie zrozumiałem, wreszcie do mnie dotarło że teraz tvpinfo to czok!
    Monotonny mdły jednostajny powolny nudny przekaz, bez charakteru, nic a nic nie ciekawy dla widza, dobry dla tetrykow, osób z autyzmem, demencja, alzeimerem.
    Postarzany orłoś spełnia tą definicje z nawiązką.
    Można to włączyć jak się ma problemy ze snem, po kilku minutach człowiek przysypia.
    Może nawet powinni zmienić nazwę kanału z TVP info na tvczok (nie mylić z durczok, czy inny dupczok).
    Ale są i dobre strony, może cześć osób zamiast oglądać ten szatanski wynalazek wypierdoli to przez okno.

    od RacimiR: Ciekawe kto to w ogóle ogląda? Chyba tylko KODziarze, których nie stać na TVN24. Innej grupy społecznej nie potrafię znaleźć.

  14. Trudno się nie zgodzić z tym wywodem

    Obserwuję wiele osób, określających się jako konserwatywni liberałowie czy wolnościowcy, którym bardzo przeszkadza upadek obyczajów, panoszenie się zboczeń, niszczenie normalnej rodziny, desakralizacja świata Zachodu etc., ale z drugiej strony tak ukochali sobie swobodę i „sobiepaństwo”, że będą bronić liberalizmu jak niepodległości, obwiniając za wszystko co się dzieje mniej lub bardziej utajone siły marksistowskie, lewackie etc. Uważam, że często są to osoby o dobrych intencjach i nie należy traktować ich jako przeciwników. Cały problem leży w tym, że usilnie wypierają fakt, że żyjemy w świecie LIBERALNYM, a te patologie wynikają głównie z LIBERALNEJ ideologii, zaś udział radykalnej lewicy w panującym burdelu to może 10-20%. Niestety, nie da się mieć i pełnej swobody i normalności. Albo uznajemy, że swobody są święte i „nikt mi nie będzie mówił co mam robić, bo jestem wolnym człowiekiem! i dalej mamy ten burdel, albo dokonujemy przełomu psychologicznego, uznajemy, że ważny jest również DOBRY PORZĄDEK, który wiąże się z ograniczeniem tych swobód. A najlepiej to uznać, że wolność to możność czynienia dobra, a nie grzechu (który jest niewolą) – ale to już poziom zaawansowany, i chyba nie wszyscy są na to gotowi.

    1. Jest powiedzenie że wolność pięści kończy się na wolności czyjegoś nosa. Konserwatysta może jednocześnie sprzeciwiać się afirmacji (nawet powiem więcej, ja uważam że wcale nie powinny istnieć jakiekolwiek państwowe związki czy małżeństwa cywilne tylko każdy mógł w urzędzie zapisać sobie majątek bez podatku komu chce nawet jeśli ma taki kaprys) ale uznawać czyjąś wolność; no bo jak kontrolować innych ludzi, czy państwo ma w każdym domu kamery zakładać i patrzyć czy np. homoś zaprasza innego homosia do domu; po drugie państwo ma w zwyczaju chęć kontroli więc wykorzystałoby to do śledzenia innych czynności tj. co robię w domu, co jem, co mówię, co oglądam itp. a na pewno rządy miałoby taką pokusę obserwowania obywateli, więc nie można rządom dawać do ręki takich narzędzi (już i tak zwłaszcza w miastach kamery są na każdej ulicy aż zaglądają do szyb domów, jeszcze na wsi można mieć jakąś prywatność). Krótko mówiąc nie da się tak kontrolować ludzi, no chyba że zbudować państwo totalitarne które śledzi na każdym kroku, w każdym miejscu i o każdej porze ale chyba nikt tego nie chce. Już nie mówiąc że zakazy i nakazy często są nieskuteczne i powodują skutek odwrotny od zamierzonego a to dlatego że człowiek w istocie nie lubi musieć coś zrobić, powoduje to odruchowy bunt, po drugie taki system kontroli to duże pieniądze z budżetu by kosztowały a policja musiałaby się zając egzekwowaniem tego prawa tak że nie miałaby czasu na łapania np. morderców, złodziei itp. tylko cały czas na każdym kroku musiałaby pilnować każdego człowieka i niezapowiedzianie bez zgody wchodzić do czyjegoś domu naruszać tym samym jego prywatność.
      To właśnie państwo zabawiając się w tworzenie związków, małżeństw (swoją drogą to chyba napoleońska Francja pierwszy raz wprowadziła państwowe małżeństwa – niech mnie ktoś poprawi jak się mylę) tworzy następne problemy że pojawiają się takie grupy jak LGBT które też chcą mieć państwowy związek, kto wie czy za ileś tam lat nikt nie wpadnie na pomysł że państwo ma uznać małżeństwo człowieka ze zwierzęciem, bo państwo dowolnie może sobie zmieniać definicję małżeństwa jak jej aktualnie pasuje.
      Pomysł Tancreda to utopia, niemożliwe do zrealizowania bez stworzenia państwa totalitarnego. Ja się określam jako wolnościowy konserwatysta i nie widzę nic w tym sprzecznego. A plandemia pokazała jak ważna jest wolność i jak rządy wykorzystają każdy pretekst żeby tą wolność odbierać. Wolność to pewne minimum do pokojowego współistnienia społeczeństwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top