Zmowa milczenia w temacie tzw. „uchodźców”

Od dłuższego czasu zaobserwować można całkowitą zmowę milczenia polskojęzycznego mainstreamu w kwestii tzw. „uchodźców” i imigrantów, którzy w ostatnich latach licznie uraczyli Europę swoją obecnością. Powody milczenia są odrębne dla każdego z dwóch obozów politycznych, ale efektem jest cichy sojusz i jednomyślność w niepodejmowaniu tematu imigracji. Nieważne jest: PO czy PiS, TVN czy TVP, 'Gazeta Wyborcza’ czy 'Gazeta Polska’, 'Newsweek’ czy 'Tygodnik Sieci’. Nigdzie nie znajdziemy ani słowa o szeroko pojętej imigracji, tak, jakby był to temat zupełnie nieistotny. Problem w tym, że jest to temat arcy-istotny, wręcz najważniejszy, więc wypadałoby o nim niekiedy poinformować i podyskutować. W mediach i polityce na zachodzie Europy jest to już od dłuższego czasu temat numer jeden. Polska przyjęła w zeszłym roku najwięcej imigrantów z wszystkich krajów UE. Aż się prosi, by zacząć dyskusję społeczną na ten temat, jednak obu stronom politycznego sporu zależy na tym, żeby w kwestii imigracji panowała zmowa milczenia, PiS i PO z przystawkami mogą sobie podać rękę w tym temacie. Bardzo w Polsce popularną metodą uzyskiwania informacji jest obejrzenie najpierw „Faktów”, a potem „Wiadomości” i uśrednienie obu skrajnych przekazów. Jednakże w temacie imigracji ani jedni, ani drudzy- nie powiedzą ani pół słowa, więc nie ma czego uśredniać, co jest głównym tematem niniejszego tekstu, najeżonego nieplanowanymi dygresjami.


W zachodniej Europie debata o masowej imigracji mocno rozwinęła i zaostrzyła się w ciągu ostatnich 3 lat (a u nas wręcz przeciwnie, o czym w kolejnym 'rozdziale’). W 2015 roku, gdy na Stary Kontynent przybyła największa fala „uchodźców”- temat był bardzo głośny (bo nie dało się go zatuszować z powodu 'rozpiętości logistycznej’). Media jednak zadbały o to, że przybysze dzielili się na 2 (obie pozytywne) kategorie płciowe: matki z dziećmi, uciekające przed wojną oraz inżynierowie, lekarze i architekci, którzy będą zapierniczać na starzejące się społeczeństwa Europy i ich system emerytalny. Dodatkowo na zachodzie intensywnie promowana była tzw. „willkommenskultur” (kultura przywitania 'uchodźców’ całusami, transparentami, balonikami, serduszkami, słodyczami, a nawet waginami), natomiast wszelkie występki i wybryki sympatycznych brodaczy były wyciszane (np. słynny sylwester w Kolonii). U nas aż takiej propagandy nie było, więc można powiedzieć, że w 2015 roku startowaliśmy z wyższego poziomu pod względem prawdy i realizmu, niż Europa zachodnia. Od tego czasu minęły 3 lata i z przerażeniem obserwuję, że sytuacja się odwróciła- minęliśmy się z zachodem. Otóż przez te 3 lata na zachodzie debata mocno zbliżyła się do prawdy i stała się bliska rzeczywistości, natomiast przez te same 3 lata w Polsce debata nie dość, że merytorycznie jest na tym samym poziomie, co w roku 2015 (czyli w przysłowiowych malinach), to jeszcze jej nasilenie znacznie zmalało, tak jakby problem samoistnie zaniknął. Mam na myśli oczywiście mainstream (główny nurt), bo oddolne inicjatywy na szczęście są na posterunku i nie owijają w bawełnę (o czym niżej).

Tzw. „prezent Merkel”, czyli udekorowany betonowy kloc na głównej ulicy, utrudniający 'incydenty’ z kategorii 'bunt maszyn’

Świetną, nie dającą się przemilczeć okazją do dyskutowania o kryzysie imigracyjnym były wielkie zamachy terrorystyczne (np. Nicea, Paryż, Manchester, Berlin), jednakże od dłuższego czasu pod tym względem jest spokój (oczywiście w Europie panuje coraz większy chaos, ale akurat z problemem wielkich zamachów sobie poradzono). Według mnie to wina dwóch czynników: po pierwsze- mocnego dofinansowania i zwiększenia zakresu działalności służb antyterrorystycznych (wojsko na ulicach, inwigilacja, infiltracja, betonowe zapory, ustawiane właśnie przed świętami w centrach miast), a po drugie- cichego układu między władzami, a ubogacaczami kulturowymi (jak zrobicie duży zamach, to będziecie mieli przerąbane, a na otarcie łez możecie sobie gwałcić, kraść, handlować narkotykami i bić, wówczas co najwyżej dostaniecie kilka miesięcy więzienia). Tym sposobem dużych zamachów ostatnio w Europie nie ma, przez co można było wyciszyć problem masowej imigracji w krajach „słabo ubogaconych” (np. grupa V4, Bułgaria, Rumunia). Jednakże w krajach ubogaconych dogłębnie (Niemcy, Francja, Szwecja, Grecja, Włochy)- brak zamachów nie zatrzymał rozwoju jakości debaty o tym przerażającym zjawisku, co naturalnie przełożyło się na wzrost poparcia społecznego dla politycznych partii antyimigranckich oraz spadek poparcia dla sił pro-imigranckich. Po prostu obcując z ubogaceniem kulturowym na co dzień- nie dało się tego zjawiska dłużej bagatelizować, nawet przy braku zamachów terrorystycznych. Gdyby tak postąpiono, to media i politycy zostaliby wywiezieni na taczkach, lub zainstalowani w gilotynach, więc bardzo niechętnie, ale jednak zaczęto o tym problemie dyskutować na poważnie. Angela Merkel już w zeszłym roku oficjalnie przyznała, że pełne otwarcie granic było wielkim błędem. Żaden kraj (nawet Hiszpania) już nie przyjmuje „uchodźców” w sposób masowy. W siłę rosną partie i politycy antyimigranccy (po 2015 roku nastąpiła zmiana rządu we Włoszech i Austrii, Brexit oraz wzrost poparcia dla takich kręgów jak AFD, Pegida, Wilders, Le Pen czy Alternatywa dla Szwecji, przy czym tacy politycy jak Merkel czy Macron- dołują w sondażach i nie mają szans na reelekcję). Na zachodzie nikt już nie dyskutuje, jak tu ściągnąć kolejną hordę imigrantów , a wręcz przeciwnie: debata koncentruje się na tym- jak się ich pozbyć. Nawet o asymilacji mówi się coraz rzadziej, bo ludzie zaczęli rozumieć, że to na masową skalę niemożliwe (często wręcz kolejne pokolenia imigrantów, urodzone już „na miejscu” są bardziej radykalne, niż ich rodzice, urodzeni w Afryce).

Plan (zwłaszcza niemiecki) był bardzo prosty, ale był utopijny i kompletnie nie wypalił. Jakby to powiedział Jan Tomaszewski: to nie był błąd, to był wiel-błąd. Niemieckie firmy potrzebowały ludzi do pracy. Zamiast od razu (w 2004 roku) otworzyć się na ciężko pracujących i nie powodujących problemów Polaków- zamknęli dla nas rynek pracy na maksymalny okres czasu, więc po akcesji do UE bezrobotni i słabo zarabiający Polacy w sile kilku milionów pojechali tam, gdzie mogli pracować od razu- Irlandia, Holandia i Wielka Brytania. Pewnie większość z nich pojechałaby pracować do Niemiec, gdyby wtedy była taka możliwość (dobre zarobki, dobra infrastruktura, blisko z Polski). Niemieckich pracodawców trawił coraz większy niedobór siły roboczej przy wielkim na nią popycie. Powody są dwa- mało ludzi wchodzących na rynek pracy (niska rozrodczość- aborcja, lewactwo, homoseksualizm, kult imprez, zniszczona instytucja rodziny) oraz marksizm (o tym często mówi Krzysztof Karoń- wielu młodych Niemców jest niezdolnych do jakiejkolwiek pożytecznej pracy, wolą być coachami, trenerami personalnymi, działaczami NGO, casterami gamingowymi, kocimi behawiorystkami, modelkami na instagramie itp.) Tymczasem w Niemczech (i nigdzie indziej zresztą) nie brakuje coachów i działaczy gejowskich, za to brak jest ludzi do klasycznej harówki na hali, za kierownicą TIRa, za ladą w sklepie, przy opiece nad osobami starszymi czy na budowie. Pod presją wielkich korporacji oraz kręgów Sorosa- ułożono plan ściągnięcia masowej siły roboczej z krajów Afryki i Azji. Nie chcieli Polaka, bo woleli Mubaraka. Planowano, że około 90% „nowych Niemców” zasili szeregi klasy robotniczej, a pozostałe 10% (tych, którzy do niczego się nie nadają i powodują kłopoty wychowawcze) wyeksmituje się do Polski w ramach tzw. relokacji solidarnościowej, co już było dogadane z premierem Donaldem Tuskiem, któremu z tej okazji zafundowano stołek tzw. 'cara Europy’. Tym sposobem chciano utrzymać niemiecki system pracy i wymiany pokoleniowej- nowi przybysze mieli (prócz siebie samych) utrzymywać zarówno niemieckich emerytów, jak i coachów, trenerów personalnych, kocie behawiorystki, działaczy NGO i „modelki plus-size” z instagrama. Jednakże- zamiast ściągać ludzi typowo do roboty (jak wcześniej Turków, Polaków czy Jugosłowian), to „nowych Niemców” zachęcono do przyjazdu socjalem, co było błędem niewyobrażalnym i tragicznym. W efekcie, zamiast robotników przybyli ludzie, którzy, cytując klasyka- chcą zarobić, ale się nie narobić. Szacunki okazały się dokładnie odwrotne- 10% nadawało się do pracy, a 90% się do niej nie nadawało (lenie, dżihadyści, analfabeci, Piotrusie-pany, ściemniacze, pozoranci, dwie lewe ręce, casanovy, wielbiciele dżizji itd.) Zamiast odciążyć rdzennych Niemców- dodatkowo ich dociążono. Nachodźcy mieli pracować na nich, a wyszło dokładnie odwrotnie- wymierający Niemcy teraz muszą harować i na siebie, i na nachodźców, i na działaczy NGO, i na kocie behawiorystki. Jak to mówił Cezary Pazura- „Popełniliście duży błąd, chcieliście wydymać Freda, to teraz Fred wydyma was„. To, że muzułmański Fred dyma Niemców- jest obecnie w tym kraju wiedzą powszechną, choć wyrażaną niepublicznie, ze strachu. A jeszcze 3 lata temu mieli „willkommenskultur”! Zmiana podejścia i świadomości społecznej na temat imigracji jest diametralna. Podobnie jest w innych krajach zachodniej Europy. Tam już debata jest na poziomie tego, co przed śmiercią zdążył wyłożyć profesor Bogusław Wolniewicz. Jeszcze w 2015 roku Wolniewicz na zachodzie uznany zostałby za nazistę i faszystę, a teraz „Wolniewiczem” jadą już nawet zachodni lewacy, nie mówiąc już o prawicy, bo ona to już prawie nazizm (i to prawdziwy, a nie waflowy z TVN). Na zachodzie już dyskutuje się wyłącznie o tym, jak nachodźców wywalić na zbity ryj, obojętnie gdzie, najlepiej daleko i bez prawa powrotu. Niestety- zachodni myśliciele za bardzo nie mają czego wymyślić i te rozważania są zawsze takie same. Na początek bierze się logiczne 3 opcje. Pierwszą (fizyczne wybicie) odrzuca się od razu z powodów humanitarnych. Drugą (deportację do krajów pochodzenia) odrzuca się z powodu niemożliwości wykonania (macierzyste kraje nie chcą ich z powrotem, bo armię wysyła się za granicę, aby wróciła albo 'z tarczą’, albo 'na tarczy’, a nie po to, żeby wróciła 'zdrowa, ale bez tarczy’, ponadto nieliczne deportacje mocno utrudniane są przez siły Sorosa- blokady lotnisk itp.) Dlatego deportacje na masową skalę są niemożliwe, zostaje więc opcja numer 3, na której zawsze się kończy wszelka debata. Chodzi oczywiście o eksport nachodźców do „krajów trzecich” (kraj „pierwszy” to ten, gdzie nachodźca przebywa aktualnie, a kraj „drugi” to kraj jego pochodzenia). Takim „krajem trzecim” jest oczywiście Polska, ale nie tylko. Na szczęście Polska do tej pory skutecznie się temu opiera, co jest chyba jedynym plusem rządu PiS. Kraje zachodnie próbują robić to samo od 3 lat, a gdy im się nie uda- zmieniają retorykę, układają nowy program, ale cel jest zawsze ten sam. Najpierw była relokacja, potem jakieś hot-spoty, teraz ma być jakiś Światowy Pakt Migracyjny, ale w gruncie rzeczy chodzi o jedno i to samo (dla maksymalizacji szans spuszcza się ze smyczy „kij” w postaci różnych Timmermansów czy Verhofstadtów). To tak, jakby mężczyzna koniecznie chciał poderwać konkretną kobietę na seks. Najpierw bierze ją do kina, ale wraca do domu „sam z twardym”, więc potem zaprasza ją do restauracji, dalej nic, więc kolejna próba to wycieczka do ZOO (w międzyczasie jeszcze grozi, że jego psy, Frans i Guy, ją ugryzą, jeżeli się z nim nie prześpi).  Metody i „podchody” zróżnicowane, ale cel jest zawsze ten sam (tzw. spółkowanie). Dokładnie to samo robi zachód Europy w sprawie nachodźców, zachowują się jak namolny, ale pomysłowy podrywacz. Stawiając się w ich roli- jest to jedyne logiczne rozwiązanie beznadziejnej sytuacji, w której się znaleźli. Nic innego nie da się wymyślić. Albo eksportuj problem za granicę, albo całuj miecz Allaha. Tragiczne jest to, że nawet, gdyby im się udało (czego im absolutnie nie życzę), to tylko odsuną problem w czasie, bo przecież wszystkich nie wyrzucą (tym bardziej, że nachodźcy nie zamierzają się nigdzie przeprowadzać), zwłaszcza w erze Sorosa. Tyle, jeśli chodzi o „zachód”, bo według planów- miał to być tylko wstęp, a wyszła „dygresja Karonia”. Rozpisałem się tak bardzo o Niemczech, aby ukazać kontrast pomiędzy medialnym mainsteamem na zachodzie, a jego odpowiednikiem w Polsce i postępem w narracji w ciągu ostatnich 3 lat. O tym, o czym napisałem w tym akapicie- wie prawie każdy Niemiec, ich media też już nie owijają w bawełnę. Na większości dużych portali internetowych jest nawet specjalny dział „flüchtlinge” (tak, jak dział „sport” czy dział „pogoda”, tak jest też dział „uchodźcy”), a na głównej stronie portalu zawsze jest kilka newsów o nachodźcach (i to poważnych, strukturalnych, a nie tak, jak u nas: „matka z dzieckiem opuściła dom, a sekundę później trafiła w niego bomba atomowa, niestety faszyści z Marszu Niepodległości nie chcą się nimi zaopiekować, więc matka z dzieckiem umrą z głodu” + foto Aylana Kurdiego). Podobne specjalne działy „uchodźcze” występują na dużych portalach internetowych we Francji, Włoszech czy Szwecji, ponadto w tamtejszych telewizyjnych serwisach informacyjnych zawsze jest coś o imigrantach. A co mamy w mediach polskojęzycznych? Całkowite bajlando i despacito, o czym w kolejnym akapicie. Na koniec tematu „zachodniego” ciekawostka z google-translatora:


Chyba nie muszę pisać, że to z GW ?

Od 2015 roku polska debata mainstreamowa w kwestii uchodźców dalej jest „w malinach” i nie posunęła się ani milimetr do przodu. Co gorsza- jej natężenie spadło do minimalnego poziomu. 3 lata temu przynajmniej się o tym zjawisku mówiło (wprawdzie na poziomie kłótni dzieci z piaskownicy, ale zawsze coś), a teraz imigracja to w Polsce temat numer 30, gdzieś pomiędzy „sztuczką z suwakiem” Ewy Sonnet, a promocją świąteczną na damskie „Mordexy”. Nigdzie ani pół słowa o imigracji, cicho sza, jak „na Brackiej” u Turnaua. Problem, przez który upadają (i będą upadać) kolejne rządy zachodniej Europy, a może nawet cała Unia Europejska- jest w Polsce całkowicie wyciszony. Większość Polaków nie zagląda na oddolne strony internetowe, więc żyją w olbrzymim letargu i nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia. Ważna jest tu „solidarność” kręgów PiSowskich i anty-PiSowskich- obu stronom zależy na tym, aby o imigracji mówiło się jak najmniej. Powody są różne. U KODziarzy cisza jest dlatego, że są pod butem Merkel, Junckera i Macrona. Mogliby oczywiście pisać dalej to samo, co wcześniej (matki z dziećmi uciekają przed wojną, ale polscy faszyści z płonącymi swastykami i płonącymi kukłami Żyda są pozbawieni empatii), jednak nie miałoby to sensu i mogłoby odnieść skutek odwrotny. Po co w ogóle reklamować zjawisko, które na zachodzie rozwinęło się w przerażającym kierunku? Jeszcze jakiś ciekawski KODziarz zacząłby drążyć temat w mediach zagranicznych czy oddolnych i doszedłby do prawdy, przy okazji doznając olśnienia na temat mechanizmów działania TVN czy GW. Dlatego nie opłaca się im w ogóle o tym mówić, udając, że problem przeminął, jak zeszłoroczny śnieg. Z kolei kręgi PiSowskie pewnie chętnie mówiłyby o tym, co się dzieje w Europie (w celu oczernienia rywali z PO, sympatyzujących z merkelowską relokacją brodatych), ale wówczas PiSowski beton mógłby zacząć drążyć temat imigrantów z Azji południowej, którzy właśnie licznie zjeżdżają się do Polski na zaproszenie premiera Morawieckiego i konfederacji pracodawców „Lewiatan”. Dlatego PiSowcom też się nie opłaca o tym zjawisku opowiadać. KODziarstwo również ma w tej kwestii związane ręce, bo krytykując sprowadzanie Hindusów przez PiS naraziliby się na gniew kręgów Sorosa. Dlatego w polskojęzycznym mainstreamie panuje cisza, jak makiem zasiał.

https://twitter.com/pisorgpl/status/1052530980190334977

Są oczywiście pojedyncze odstępstwa od normy, ale jest ich niewiele, a chodzi w nich tylko o walkę polityczno-sondażową, która zawsze jest na pierwszym miejscu. Np. przed wyborami samorządowymi PiS wypuścił powyższy filmik, straszący nachodźcami (z retoryką, że „jak na nas nie zagłosujecie, to Merkel przyśle nad Wisłę dziesiątki tysięcy muzułmanów z Afryki”). Oczywiście w spocie PiS nie ma ani pół słowa o Hindusach, Wietnamczykach, Bengalczykach czy Nepalczykach (będę ich nazywał zbiorczo „Hindusami”, żeby za każdym razem nie wymieniać 40 krajów Azji, które obecnie eksportują do Polski tanią siłę roboczą). Ten spot to chyba jedyny przykład na podjęcie tematu imigracji przez PiS w ostatnim roku. Trochę więcej jest tego w anty-PiSie, ale też robią to rzadko, w dodatku trzymają się z daleka od realnej sytuacji w ubogaconej, zachodniej Europie. Przeszukałem ostatnie wzmianki o imigrantach w Gazecie Wyborczej i o sytuacji w UE nie znalazłem ani jednego tekstu. Sporo pisali o podejrzanym konwoju nachodźców, który zmierza z Ameryki Środkowej, przez Meksyk do USA (że faszyści Trumpa nie chcą ich wpuścić), sporo pisali o uchodźcach z Mjanmy, sporo krytykowali powyższy spot PiSu (że faszystowski), jest też kilka „wyciskaczy łez”, natomiast artykułu o nachodźcach na terenie zachodniej Europy- próżno w „Wyborczej” szukać. Taka z niej „europejska” Gazeta, a głównego tematu Europy- nie ma. W TVN jest podobnie- raz na kilka miesięcy puszczą jakiś „wyciskacz łez” (np. ostatnio TAKI), ale ogólnie trzymają się z daleka od rzetelnej analizy problemu. Niemieckie media Axel Springera w swej „macierzy” o nachodźcach piszą codziennie po kilka (dosyć rzetelnych) artykułów, natomiast Springerowski Onet- milczy jak grób. Ogólnie rzecz biorąc- temat imigracji w polskojęzycznym mainstreamie- nie istnieje.

To, że media nie mówią o „przybyszach Merkel” jestem jeszcze w stanie zrozumieć, wszak w Polsce tych ludzi fizycznie nie ma, więc nas to bezpośrednio nie dotyczy (choć skoro te media takie proeuropejskie, to powinni niekiedy napomknąć o sytuacji na zachodzie). Natomiast zmowa milczenia na temat Hindusów zaczyna mnie mocno irytować, bo to już jednak zjawisko, z którym przeciętny Kowalski ma kontakt bezpośredni.

Sami Hindusi często używają gestu (tzw. „indian nod”), polegającego na uśmiechnięciu się i szybkim machaniu głową w lewo i w prawo, tak jak robił legendarny „Pan Tik-Tak”. Niby rodzaje tego kiwania makówką są różne i mają różne znaczenia, ale w kontaktach z Europejczykami dominuje jeden wariant, czyli szybkie machanie (to ważne) z uśmiechem i bez marszczenia brwi (to też ważne), co oznacza mniej więcej „odpierdol się, frajerze„, „ups, przypał, co tu zrobić?” lub też „nie mam nic na swą obronę, to przynajmniej pomacham sobie czerepem dla taktycznej dezorientacji przeciwnika”, a oficjalnie oznacza on mniej więcej: „jest super!”, „despacito!”, „wyluzuj, stary, życie jest zbyt piękne, aby się kłócić”. Kto miał na co dzień do czynienia z Hindusami- ten pewnie kojarzy, o co mi chodzi. Gdy Hindus jest winny pieniądze i zapytasz go o spłatę- zacznie machać głową. Gdy przyłapiesz Hindusa w sypialni z własną żoną- będzie on machał głową. Gest ten stosowany jest, aby rozładować atmosferę w sytuacji kłopotliwej dla Hindusa, gdy nie ma on absolutnie żadnego wytłumaczenia i wina leży w 100% po jego stronie. Pomacha chwilę głową, modląc się, że mu się w ten sposób upiecze. Coś w tym zresztą jest- nawet, gdy ręka świerzbi, aby zdzielić delikwenta w cymbał, staropolski i rycerski etos blokuje proces przemocy wobec osoby, zachowującej się idiotycznie (z punktu widzenia kultury polskiej). Dlaczego o w ogóle tym piszę? Dokładnie ten sam gest powinien wykonać Morawiecki, Kaczyński i Kurski po zapytaniu „dlaczego sprowadzacie imigrantów i bezczelnie próbujecie to zatuszować?„. W TVP oczywiście nikt ich o to nie zapyta, w TVN też nie, bo to pytanie w obu stacjach figuruje na czerwonej liście pytań, po których zadaniu włącza się alarm przeciwpożarowy i uruchamiane są zraszacze w sufitach. Gdyby jednak „po obywatelsku”, na ulicy znienacka przyprzeć ich do muru i zapytać, dlaczego prowadzą niekontrolowaną imigrację z Azji i próbują ten fakt zataić przed społeczeństwem, to najrozsądniejszą ich odpowiedzią byłoby szybkie, rytmiczne machanie głową, w lewo i w prawo, oczywiście z głupkowatym uśmieszkiem. Nic mądrzejszego nie dałoby się zrobić w ich sytuacji.

Do ukończenia 30-go roku życia widziałem w Polsce jednego Hindusa (pracownik Huty Katowice, podlegającej pod koncern Arcelor Mittal, który komunikował się z bazą w Indiach, bo nikt z Polaków nie znał języka) i kilku Filipińczyków (grali po ulicach na fujarkach i sprzedawali płyty/kasety, niekiedy sprzedawali ciuchy na targu). To był cały mój kontakt z kulturą dalekiego wschodu w Polsce (oczywiście widywałem ich dużo za granicą, np. w Londynie, ale w Polsce nie). Kilka lat temu temu zacząłem już widywać pojedynczych Hindusów (oraz Arabów) w centrach dużych miast (Katowice, Wrocław, Kraków) i innych tłocznych, modnych miejscach (głównie tzw. galerie handlowe). Jakieś 98% z nich to młodzi mężczyźni. Intrygowało mnie to, że mieszkają zazwyczaj tam, gdzie przeciętnego Polaka nie byłoby stać, czyli w najbogatszych i najdroższych, ogrodzonych i chronionych osiedlach (w Katowicach mnóstwo ich na Bażantowie, Francuska Park, Dębowych Tarasach, Braci Mniejszych czy w nowych blokach na Tysiącleciu). Czyli nie jest to biedota, sprowadzona do pracy za stawkę minimalną, a raczej dzieci bogatych rodziców, którzy w Polsce uczą się lub imprezują, ewentualnie pracują w azjatyckich korporacjach, jak ten z Huty Katowice. To było jednak zjawisko dosyć marginalne. Sytuacja nabrała tempa w ostatnim czasie. Od kilku miesięcy coraz częściej widuję Hindusów w miejscach, w których najmniej bym się tego spodziewał, czyli najbiedniejsze dzielnice Siemianowic, Bytomia, Mysłowic, Świętochłowic czy Rudy Śląskiej. To już ewidentnie „dzieci Morawieckiego”, gnieżdżący się w kilka osób w najtańszych pokojach familoka z grzybem na ścianie, zasuwający za stawkę minimalną na 2 etatach. Ostatnio wchodzę sobie do szatni na siłowni, a tu 4 owłosionych Hindusów, patrzących na mnie, jakbym był jakimś intruzem. Gdy byłem przez kilka dni w Warszawie z okazji Marszu Niepodległości- też się ich naoglądałem. Nowym zjawiskiem było dla mnie 'Uber Eats’, bo na Śląsku tego jeszcze nie ma (pewnie kwestia czasu). Gdzie nie spojrzałem- tam Hindus na rowerze z paką „Uber Eats” albo „Pyszne.pl” na plecach. Pomijam już to, że jeżdżą tak, jak w ojczyźnie, czyli gdyby im życie było niemiłe (bez oświetlenia, bez stosowania się do ruchu drogowego i pieszego).

Denerwuje mnie mocno bezgotówkowe zamawianie żarcia przez Pyszne i Ubera, bo cierpi na tym gospodarka i polscy przedsiębiorcy, a z tego co widziałem w Warszawie- jest to już smutna norma. Pierwszą prowizję bierze holenderski portal Pyszne.pl (de facto takeaway.com), drugą prowizję bierze amerykański Uber Eats, trzecią prowizję bierze (też na ogół zagraniczny) bank za płatność online. Po opłaceniu tych 3 prowizji i podatków- polskiemu właścicielowi pizzerii zostaje niecała połowa z kwoty, którą płaci klient. Z tego musi opłacić czynsz, media i pracowników, z trudem wychodząc na zero, nie ma mowy o jakimkolwiek rozwoju firmy. On się musi martwić o bilans i ewentualną stratę, bo Pyszne, Uber i Bank swoją działkę biorą od razu, a właściciel lokalu widzi kasę dopiero na samym końcu, oczywiście odpowiednio pomniejszoną przez wyżej wymienionych. Dodatkowo Hindusi w tym Uberze jeżdżą za stawkę grubo poniżej minimalnej, na forach Ubera wyczytałem, że średnio wychodzą 7-8 złotych na godzinę, bez żadnego ubezpieczenia, bo nie mają żadnej umowy, zajmując przy okazji miejsce pracy Polakowi, który pewnie mógłby zarabiać 2 razy tyle, co Hindus na rowerze, gdyby nie 3 niepotrzebnych, zagranicznych pośredników. Skoro tego nie może robić, to jedzie pracować na magazyn do Niemiec czy Holandii. Tak trudno jest zamówić szamę telefonicznie i zapłacić gotówką? Wówczas omijamy 3 pośredników, którzy za użyczenie swojego systemu komputerowego wyprowadzają z Polski setki milionów złotych, drenując nasz kraj z kapitału i nie płacąc podatków, a przy okazji maksymalizujemy szanse, że jedzenie dostarczy Polak i wspieramy polską przedsiębiorczość. To taka dygresja kulinarna dla osób, których lubi dopaść niespodziewane „gastro”.

Wracając do imigracji- Polska ubogacana jest w bardzo szybkim tempie przez młodych mężczyzn, ze średnim uposażeniem pigmentalnym. Pojawili się nagle i prawdopodobnie będzie ich coraz więcej. Świadczą o tym nawet oficjalne liczby rządowe, notujące roczne wzrosty imigrantów z Azji rzędu kilkudziesięciu procent. Do niedawna nie byłem specjalnym sympatykiem Ukraińców, ale w obecnej sytuacji chyba chciałbym, aby w Polsce zostali. Podobno w 2019 roku będą mogli legalnie pracować w Niemczech, wszak tam nadal nierozwiązany jest problem wykarmienia emerytów, coachów, działaczy NGO, modelek z instagrama i dodatkowo jeszcze islamskich nachodźców. Ludzie od harówki są w Niemczech na wagę złota, a Ukraińcy do tego nadają się świetnie. Ponoć około 60% Ukraińców, pracujących teraz w Polsce, planuje wyjazd do Niemiec, gdy uzyskają taką możliwość. Wcześniej chciałem, żeby Ukraińcy wyjechali do Niemiec, przez co w Polsce spadłoby bezrobocie i wzrosły zarobki, a także wydajność gospodarki, wymuszona brakiem ludzi. O moja naiwności! Rząd już pracuje nad tym, aby przypadkiem Polacy za dużo nie zarabiali, a firmy nie inwestowały w maszyny. Obserwując działania Mateusza Morawieckiego- jestem pełen obaw. Ukraińcy wyjadą, a na ich miejsce planowane jest sprowadzenie takiej samej liczby Hindusów, czyli ludzi obcych kulturowo, religijnie i obyczajowo. Już wolę tych Ukraińców, bo przynajmniej można się z nimi dogadać, są lepiej wykształceni, są częścią tej samej kultury i rozwiązują życiowe problemy w sposób bardziej odpowiedzialny, niż machanie łbem. Morawiecki, w kwestii polskiej gospodarki oficjalnie mówi o elektrycznych samochodach, łazikach kosmicznych i wielkich innowacjach technologicznych, ale prawda jest taka, że nasza „gospodarka” od 20 lat oparta jest na półdarmowej sile roboczej i poddostawcach dla zachodnich firm, co obecnie przekłada się na jako-taki wzrost gospodarczy Polski. Zero mechanizacji, zero organizacji, za to harówa po 12 godzin z sobotami- na obecną chwilę to wystarczy na uzyskanie tych 4-5% wzrostu PKB. W dodatku rosną ceny, podatki i socjal, więc nawet obecny „system gospodarczy” przy braku wzrostów wynagrodzeń może wkrótce się załamać. Na 100% w miejsce Ukraińców ściągnięci będą Hindusi, bo innego pomysłu rząd PiS po prostu nie ma, a na spadek rozwoju PKB nie mogą sobie pozwolić, bo to chyba jedyne, czym mogą się pochwalić (Niemcy w ostatnim kwartale zaliczyły recesję o -0.2%, więc tym bardziej musimy zaoferować ich firmom niższą cenę za skręcanie śrubek). Sam już nie wiem, co mam myśleć o tych Ukraińcach, bo problem jest złożony, ale na pewno trzeba zacząć ogólnopolską debatę o imigracji. Tego niestety nie umożliwiają nam media głównego nurtu. Obliczyłem, że tylko w 2017 roku udział Polaków w społeczeństwie kraju spadł 5%. PIĘĆ PROCENT W ROK! Czyli w tym tempie, za 20 lat nie ma nas w ogóle. Gdyby piwo straciło 5% woltażu w rok, to pewnie wybuchłoby wielkie powstanie zbrojne. A 5% straty „woltażu” Polaków w Polsce? Czyż to nie wystarczający powód, aby przynajmniej zacząć rzeczowo rozmawiać o imigracji? Dla POPiSu- nie, bo im się to nie opłaca politycznie. Dla Polaków- jak najbardziej tak.

Jedynym plusem w tej beznadziei jest oddolny internet, czyli strony takie jak ta, inne blogi, telewizja Marcina Roli czy Mediów Narodowych, Gadowski, Michalkiewicz, Żebrowski, Korwin-Mikke, prof. Nowak, Karoń, 'Najwyższy Czas’, 'Magna Polonia’, 'Prawicowy Internet’, CE Powiśle, zasoby Ruchu Narodowego, 'Kontrrewolucja’ Lecha Łukszy i wiele innych oddolnych miejsc, gdzie (nie tylko o imigracji) mówi się prawdę, bez owijania w bawełnę. Problem niestety jest taki, że są to media mocno niszowe, niedocierające do szerszego odbiorcy, dodatkowo w większości przypadków deficytowe, prowadzone jedynie dla satysfakcji (ostatnio białą flagę wywiesił świetny portal ndie.pl, który nie był w stanie dłużej dokładać do interesu i wybierać „być albo mieć”). W temacie profesjonalizmu i finansowania jesteśmy o lata świetlne za rywalami.

W najlepszej sytuacji jest lewactwo- mają „know-how” oraz finansowanie z zagranicy i częściowo ze środków publicznych (obecnie mniejsze, niż w czasie rządów ich pupili, ale nawet teraz coś im skapnie). Kontrolują polskojęzyczną rozrywkę, posiadają świetnie prosperujące portale internetowe. Springer, Soros, Discovery i inne korporacje dają im środki na prowadzenie dochodowych biznesów, minusem jest twarda linia redakcyjna i przekazy dnia, przez co ich pracownicy nie mogą spojrzeć sobie w oczy w lustrze. Kasa jednak się zgadza, reklamodawcy walą drzwiami i oknami, a machina kręci się znakomicie (co ostatnio pokazały „wolne sądy”, grzecznie odwołując proces przeciwko hajlującemu pracownikowi TVN).

Półkę niżej w kwestii organizacji są media PiSowskie- mają finansowanie publiczne, inaczej splajtowaliby w ciągu miesiąca, gdyby przyszło do wypłaty wynagrodzeń. Media te są półprofesjonalne- jedynie TVP przez dekady doświadczeń prezentuje jako-taki poziom (głównie dzięki filmom, teleturniejom, programom rozrywkowym, zasobom archiwalnym i transmisjom sportowym). Jednakże PiSowskie portale internetowe to, jak to mówił syn Tuska- lipa. Są tam prawie same wiadomości polityczne (wzbogacone o linię partyjną). Kompletny portal internetowy musi zawierać także bogaty dział sportowy, pogodę, dział plotkarski dla kobiet, pocztę e-mail, dział zakupów i promocji, działy lokalne, działy kulturowe itd. Tego w PiSowskich portalach albo nie ma w ogóle, albo traktowane jest po macoszemu. Kilka lat temu (chyba jeszcze za czasów PO-PSL) byłem bliski zatrudnienia w „Gazecie Polskiej Codziennie”, która chciała poprawić swój żenujący nakład poprzez zwiększenie sprzedaży poza stolicą (chyba do dzisiaj tego nie zrobili i gazeta jest nadal typowo warszawska). Miałem tam niby pisać o wydarzeniach na Śląsku, gdzie wszystkie lokalne media są w rękach niemieckich, co robi solidną lukę dla opcji patriotycznej, która obecnie nie ma żadnej gazety lokalnej w niemal 5-milionowym województwie. Jako któryś etap rekrutacyjny (jak się potem okazało- ostatni) zadzwonił do mniej jakiś personalny ważniak z Warszawy i mówił, że ja miałbym skupić się na clickbaitach, pokazywaniu ludzkiej niedoli i krzywdy, żeby czytelnika chwytało to za serce i okazał współczucie. Pomyślałem sobie wówczas to, co „Rzeźnik” z „Kartoflisk” mówi po ładnej bramce i tak się zakończyła moja przygoda z Gazetą Polską. Piszę to, żeby pokazać, że media PiSu nie są profesjonalne, nie „ogarniają” rzeczywistości i mają jeszcze sporo do nauki od kolegów z TVN i Springera. Media te (poza TVP) nie mają zbyt wiele do zaoferowania zwykłemu człowiekowi, poza stronniczymi wiadomościami politycznymi, cała reszta leży i kwiczy. Ratuje ich tylko finansowanie ze środków publicznych.

Na samym końcu pod względem profesjonalizmu są niestety media prawicowe, czyli de facto jedyne, które podejmują temat imigracji i inne tematy, świadomie wyciszane przez media, powiązane z dużymi partiami politycznymi. Głównym skarbem oddolnych mediów są ludzie, czyli zapaleńcy, poświęcający prywatny czas na próbę dotarcia do odbiorcy i objaśnienia otaczającej nas rzeczywistości. Niestety- nie ma ani kasy z zagranicy, ani kasy z reklam, ani kasy ze środków publicznych, a więc ani działów lokalnych, ani działów sportowych, ani porządnego serwera, ani autorskiego CMSa, ani wozów transmisyjnych, ani nawet fotografa. Wszystko „na wariata”. W dodatku- gdy się napisze o słowo za dużo, to można wylądować w więzieniu, jak Wojciech Sumliński, a jako kolejne utrudnienie szykowana jest już ACTA2, nie mówiąc już o banach i blokowaniu zasięgów na pejsie czy youtube. Dlatego marzy mi się jeden, porządny, kompletny prawicowy portal internetowy, niepowiązany z POPiSem, na którym pojawiałoby się co najmniej kilkadziesiąt newsów na dobę. Wyposażony w biuro, samochód, fotografa, drona i oczywiście dobrych, obiektywnych dziennikarzy. Musiałby do gry wejść ktoś z pieniędzmi na rozruch, ale wydaje mi się, że po jakimś czasie przedsięwzięcie zaczęłoby być dochodowe i trafiło pod przysłowiowe strzechy. Ktoś powie, że rynek portali jest w Polsce już nasycony i trudno będzie się wbić w konkurencję, ale przecież istniejące portale są wszystkie takie same, opanowane przez lewactwo, więc przestrzeń do zabrania jest spora. Bez takiego oddolnego miejsca niestety nie ma szans na rozpoczęcie ważnych debat społecznych na gorące tematy, których jak diabeł święconej wody unikają media głównego nurtu (czyli np. imigracja, finanse publiczne czy ustawa 447). Obecnie- z braku laku ludzie muszą wchodzić na różne Onety, aby sprawdzić, czy Lewandowski coś strzelił, czy jutro będzie padał śnieg, albo sprawdzić pocztę, a o ważnych sprawach i tak się stamtąd nie dowiedzą. Gdyby istniał duży, wpływowy portal wolnościowy, to także media mainstreamowe musiałyby trochę wyhamować ze swą propagandą, bo inaczej straciłyby większość sympatyków.

PS: Trochę chaotycznie wyszło, ale pisałem to w nocy i idę właśnie paść na barłóg. Poruszyłem tematy, które nadawałyby się na osobne wpisy, ale niestety el-classico, czyli brak czasu. Ogólnie, to między dygresjami chodziło mi o to, że trzeba zacząć debatę ogólnopolską o imigracji, zanim nie będzie za późno, a duże media tej debaty na pewno nie rozpoczną, zanim Warszawa nie zamieni się w Bombaj (czyli gdy już będzie 'po ptokach’).

PS2: Nie pisałem tu o konkretnych przykładach ubogacenia kulturowego Europy, bo tego jest tyle, że nie ma sensu wymieniać po kolei. Ciekawskim po raz kolejny zareklamuję 2 profile na twitterze- Voice of Europe (bardziej przyczynowo-skutkowy) i Onlinemagazin (niemalże same przykłady „ubogacenia Europy”).

PS3: Dzięki za filantropijne darowizny dla Bartosza i Bogusia (czy my się przypadkiem nie znamy?)

RacimiR, 30.11.2018

A na koniec najnowszy prezent od pejsa za wrzucenie miesiąc temu fotki Macrona w otoczeniu swych sympatyków. Zdjęcie to zostało całkowicie wycofane z Pejsa, a wszyscy, którzy je udostępnili- dostali ostrzeżenia.

126 thoughts on “Zmowa milczenia w temacie tzw. „uchodźców””

  1. Trochę mi przykro, że na równi ze wszystkimi mediami stosuje Pan metodę zamilczania telewizji Idź Pod Prąd. Rozumiem, że ich Pan nie lubi z pobudek zapewne religijnych oraz głównego prowadzącego ale nie może Pan powiedzieć, że nie mówią prawdy szczególnie w kwestiach tematu który Pan poruszył. Wymienił Pan wszystkie niby prawicowe media a Idź Pod Prąd nie. Shame!

    od RacimiR: Nie mówią prawdy, to jest tzw. murzyńskość w najczystszej postaci- robienie „łaski” Amerykanom i prawicowym Żydom, a każdy kto myśli inaczej jest z automatu chińsko-ruskim agentem. Nie różnią się niczym od TVP czy TVN, tylko obiekt kultu jest inny (choć właściwie w TVP przekaz w sprawie USA jest ten sam co w IPP). O prowadzącym psychopastorze już pisałem tu kilka razy, to awanturnik, cynik i groźny manipulant, z którym nawet jego były kolega Marian nie chce mieć nic wspólnego. Chociaż trzeba przyznać, że są oddolni. Aż sobie teraz z ciekawości obejrzałem na youtube, czy to w ogóle jeszcze istnieje i spodobał mi się tytuł audycji z 27.11: „PiS rozpoczyna wojnę z USA”, a przecież właśnie tego dnia cały rząd padł plackiem na kolana przed niechlujnie napisanymi instrukcjami od Mosbacherowej w sprawie TVN 🙂 „Rozpoczęcie wojny” jak diabli.

    1. „a przecież właśnie tego dnia cały rząd padł plackiem na kolana przed niechlujnie napisanymi instrukcjami od Mosbacherowej w sprawie TVN ”

      Wszystkie media „prawicowe” i „patriotyczne” jak na rozkaz ruszyły do ataku na USA – Sakiewicz, Karnowscy, Ziemkiewicz, „niezależni” blogerzy – a ty piszesz takie idiotyzmy.
      PiS dostał wyraźne polecenie z Berlina, by zepsuć stosunki z USA – i to robi.
      Kaczyński nas zapisał do projektu euroazjatyckiego.
      Masz (chcesz mieć) dzieci?
      No to martw sie o nie – bo skończą w chińskim obozie pracy lub jako dawcy organów.

      Racimir – jesteś ślepy, głupi czy też wykonujesz czyjeś polecenia?

      od RacimiR: Jestem rusko-chińsko-watykańsko-niemieckim agentem. Chyba ktoś psychopastora przedawkował 😉 W Waszyngtonie akurat najbardziej boją się polskich blogerów i Ziemkiewicza 🙂 Fakty są takie, że Mosbacherowa jednym listem (pisanym na kolanie) momentalnie ustawiła do pionu polski rząd i sądownictwo. Murzyńskość w najczystszej postaci. Linia Berlina to jest akurat to, co robi TVN i Mosbacher, czyli kreowanie polskich patriotów jako nazistów, na podstawie podejrzanych, nieistotnych wydarzeń leśnych i ochrona stacji telewizyjnej, która tę propagandę uprawia. Gdy już świat uzna Polaków za nazistów, to nie wstawi się za nami w razie zagrożenia.
      Dzisiaj w sejmie hucznie obchodzono Chanukę, pastor lubi to.

        1. Kiedy pastor pochwalił zapalenie świec chanukowych w Sejmie? Wrzuć link albo nie łżyj! Znowu.

          od RacimiR: A skrytykował? Nie oglądam tego gówna, więc nie chce mi się szukać.
          „Polski bohater zamordowany przez islamskiego terrorystę” 🙂 Nie dość, że lewak i KODziarz, to jeszcze prawdopodobnie policja go zastrzeliła, a nie terrorysta.

  2. Ze wszystkim się zgadzam, ale polemika z Pyszne.pl czy Uber Eats jest dla mnie zabawna. Jest przecież wolny rynek (powiedzmy) i zarówno restauracje jak i firmy udostępniające usługę zawierają umowę dwustronną dla obu stron korzystną. Restauracje zwiększają ilość zamówień, a firma udostępnia nowoczesną aplikację, która pomaga w promowaniu zarówno zamawiania na wynos jak i konkretnych restauracji. Wszyscy na tym wygrywają, a co najważniejsze – każdy do umowy przystępuje dobrowolnie. Jeśli jakiejś restauracji się ta usługa nie podoba albo nie opłaca może z niej zrezygnować lub w ogóle nie podejmować współpracy, reklamując się na własną rękę, co wiele knajp w Krakowie robi, bo większość świetnych restauracji w spisie Pyszne nie ma, a jednak trudno tam o stolik. 🙂 Zawsze też jakiś Polak może wyjść z inicjatywą stworzenia innej aplikacji lub podobnego portalu i tym samym stworzenie konkurencji na rynku. Jeśli klient otrzymuje jakąś usługę taniej, to wszyscy na tym zyskują. Klient jest zadowolony bo płaci mniej, a inni producenci mają motywację do poprawy jakości swoich usług. Na tym polega właśnie wolny rynek. Każdy ma na nim konkurować, pracować i ścigać się z innymi. Jeśli ktoś chce sobie zamawiać z Pyszne.pl to niech się nie martwi marżą dla holenderskiego koncernu czy kondycją knajpki tylko niech dba o swoje zadowolenie, bo nikt na tym jego zadowoleniu nie traci. Jeśli knajpa upadnie, to znaczy, że interes był nieopłacalny i nie umiał skutecznie konkurować na rynku. 🙂 Swoją drogą są w Krakowie knajpy, które funkcjonują od XIII wieku (tak, tak 1364 Wierzynek) i mają się świetnie, nie ma ich w żadnych aplikacjach, a stoliki trzeba rezerwować. 🙂

    od RacimiR: Pyszne jest monopolistą i jeżeli pizzeria z niego nie korzysta, to plajta murowana. Pyszne to wykorzystuje i wyciąga łapy po coraz większe prowizje. Uber przynajmniej ma konkurencję (np. MyTaxi), ale pyszne to tragedia. Obecnie większość zamówień w zwykłych pizzeriach osiedlowych jest przez pyszne. Po prostu musisz z tego korzystać, a oni mocno cisną na prowizje. Wierzynek czy Bonerowski to inna liga typu 'exclusive’ i „klient VIP’, ale to nieliczna kategoria restauracji, z tradycją i renomą od pokoleń i świetnym położeniem.
    Czy to wolny rynek? Te firmy nie płacą podatków. Taki Uber (pseudo przewoźnik) bierze dla siebie prowizję za kurs, a wszystkie podatki musi płacić kierowca z tego, co mu łaskawie zostawią, zresztą firma ma milion procesów w różnych państwach o unikanie płacenia podatków. To samo zresztą facebook czy google. Z pysznym nie wiem, ale pewnie też mocno chachmęcą. To tak, jakby napisać, że w czasach Balcerowicza sprzedaż hut, cukrowni, fabryk to tez był wolny rynek. Albo kupowanie firm przez Kulczyka za półdarmo. No teoretycznie był wolny rynek, ale my po prostu nie mamy kapitału, aby obronić się przed światowymi korporacjami, które gromadzą kapitał od ponad 100 lat.
    Jest polska aplikacja- pizzaportal, ale mało kto z tego korzysta. Pyszne było kiedyś polskie, ale sprzedali się Holendrom za niewielkie pieniądze (w stosunku do tego, co oni teraz zarabiają w Polsce).
    Ja nikomu nie bronią zamawiać przez pyszne i ubera, ale niech się potem nie dziwi, że Polska jest biedna, żarcie na wynos jest drogie, a dostawcą był Hindus z wkurwioną miną. Oni biorą około 10% prowizji nieopodatkowanej tylko za to, że użyczą systemu informatycznego, kojarzącego klienta z restauracją. Złoty interes.

    1. W biznesie marketingu internetowego (jak i kazdego innego) istotne jest
      – kapitał : polski czy zagraniczny
      – konkurencja : a pyszne to praktycznie monopolista
      I tu wlasnie jest pies pogrzebany, gdyby pyszne-pl nadal bylo polskie i realna konkurencja telepizzy byloby git : niskie marze za marketing i usluge dostarczenia oraz podatki w polsce. A tak mamy podatki w holandii i horendalne marże.
      Polacy sprzedali pyszne – ich prawo, ale restauratorzy (na pewno jest cos takiego jak zwiazek restauratorów) powinni negocjowac teraz nizsza marze albo … uciekamy do telepizzy. No ale janusze biznesu predzej sie potna anizeli odwaza zjednoczyc przeciwko kapitalowi obcemu. Wszak chodzi o to aby sasiad mial gorzej 😉
      I dlatego taki groupon (czyli hieny z wallstret) robi z nami polakami co chce (wystarczy zobaczyc przeplyw kapitalu ile zarobili na nas) i niejeden sklep doprowadzil do bankructwa. Po prostu nam polakom brakuje patriotyzmu ekonomicznego i tyle (kupowanie na targowisku zamiast lidla, biedronki, wszystko co polskie i u polskich producentow).
      Patriotyzmu ekonomicznego mozemy sie uczyc od np. Japonczykow – nic co niejaponskie japonczykowi nie wcisniesz. To samo chiny, korea poludniowa, ogolnie rrrozwinieci ekonomicznie azjaci.
      Oprocz grupona problem jest z innymi monopolistami, takie google, instagram, microsoft, oracle, twitter, fejsbook … i wiele innych internetowych molochow praktycznie nie maja konkurencji i robia globalnie co chcą. Jedynie chiny maja jaja aby sie przeciwstawic i promowac swoje narodowe alternatywy (z duza pomoca chinskich partyjniakow) i dlateo m.in. przez to chiny sa dla mnie nr1 jesli chodzi o gospodarke swiata , a nie jewusa z zadluzonym ciagle pustym nadmiernie drukowanym dolarem.

      od RacimiR: Zgadzam się, dlatego mnie tak „szteruje” to pyszne. Taki Lidl czy Biedronka przynajmniej ogarniają logistykę, zatrudniają ludzi, płacą podatki itd, ponadto nie ma za bardzo wyjścia i trzeba tam chodzić. A pyszne co robi? Praktycznie nic, w dodatku podatków nie płacą. Tylko infolinia (pewnie kilkanaście osób) i marketing, a reszta sru do Holandii, to są w skali kraju dziesiątki, a może nawet setki milionów złotych. Można ich jednak dziecinie prosto ominąć, dzwoniąc prosto do knajpy. Wielu ludzi jednak ma to w dupie. Jestem w stanie zrozumieć osobę, która np. przyjeżdża do hotelu w obcym mieście w godzinach wieczornych i nie ma zielonego pojęcia gdzie można coś zjeść, dlatego odpala pyszne, bo nie chce jej się poświęcać godziny czasu na rekonesans gastronomiczny na nieznanym terenie. Natomiast osoba, która regularnie zamawia przez żarcie (przesz pyszne.pl) z tej samej restauracji po prostu działa na szkodę gospodarki, a takich osób z tego co wiem są w Polsce dziesiątki tysięcy. Patriotyzm ekonomiczny to jest u nas jakieś science-fiction.
      Mam kumpla w czeskiej Pradze (pozdro, jak to czytasz) i on potrafi przejść pół miasta, żeby kupić kosmetyki Ziaja, albo polskie żarcie. Mieszka za granicą, płaci tam podatki, ale przynajmniej tak może wspomóc ojczyznę. Tymczasem wielu Polaków robi dokładnie odwrotnie- chce im się jeść, to zamiast zadzwonić- włażą na pyszne i z dostawą Uber, płatność online… I klik, parę złotych właśnie wywędrowało za granicę, a dostawcą będzie Hindus.

      1. Z tym patriotyzmem ekonomicznym to święta racja niestety. Ja mieszkam w UK od 2000 roku ,ale tak mi się mi ułożyło ,że przez kilka miesięcy mieszkam w Warszawie na Targówku i obserwuje ,że dla Kowalskiego czy Nowaka cena i ilość ,a nie jakość i pochodzenie towaru ma znaczenie. Jak widzę te tłumy z wypchanymi po brzegi wózkami w lidlu czy biedronce to mi się nie dobrze robi. Ja sama po przyjeździe znalazłam rolnika ,który przyjeżdża w piątki i soboty w pobliżu gdzie mieszkam i kupuję u niego warzywa,owoce
        ,jajka,a kapusty kiszonej nigdzie takiej nie jadłam.W lidlu czy biedronce jestem raz na miesiąc po specyficzne produkty których nie znajdę nigdzie indziej. Jeśli ktoś nie ma takiego dojścia do świeżych i sprawdzonych produktów to przecież są bazarki.Może jest trochę drożej ,ale ja wychodzę z założenia że lepiej mniej a lepszej jakości. A ponoć i tak Polacy marnują tony żywności więc jak drożej zapłacą to i będą wyrzucać mniej,
        no i najważniejsze że wspieramy nasze a nie obce.

        od RacimiR: I to jest dobre podejście. Ja na bazar mam daleko (ze 2km), a wokół milion supermarketów, wiec niestety idę na łatwiznę, ale tam zawsze wybieram polskie produkty. Ponoć polska sieć Dino szybko się rozwija i chce konkurować z zachodnimi sieciami- jak otworzą sklep niedaleko mojego miejsca zamieszkania, to na pewno tylko tam będę kupował. Na razie niestety nie mam wyjścia.

    2. Dodam jeszcze przyklad grupowego dojenia ciezko pracujacych ludzi przez hieny kapitalizmu – karta multisport (multi platinium i jej hybrydy) mianowicie grupowala ona szkoly fitness, tanca, silownie, i inne formy rozrywki dla korpo szczurów. Na poczatku ochoczo wszyscy w to wchodzili (wiadomo obiecanki zlotych gor jak to w amber gold czy get back), ale po kilku latach rezygnowaly z niej korporacje typu X-outsourcing (korporacje placily za te karty a pracownicy tak naprawde rzadko chodzili na rrozne formy aktywnosci fizycznej). Potem po rozum do glowy poszly szkoly tanca, silownie, joga, aerobiki i inne modne metrosexualne formy rozrywki 🙂
      I sie okazalo ze ludzi rrzeczywiscie nagle bylo mniej ale zzyski zblizone i pozbyto sie szkodnika zerujacego w postaci multi-hiena. Wiec jak sie ktos postawi a biznes prowadzi dobrze to i wiele zdziala samodzielnie.

      od RacimiR: Tych kart sportowych jest teraz pełno rodzajów. Łatwo było rozbić ten monopol, bo szef firmy miał czarno na białym ile to kosztuje i wiedział, że połowa nie chodzi, więc kasa w błoto.
      Z pysznym jest trochę inaczej, bo klient nie wie naprawdę, ile pożerają różne prowizje. Ponadto właściciel knajpy musi zapłacić pysznemu za maszynkę (tablecik). Taki przeciętny metroseksualny Brajanek pewnie uważa, że jak mu z konta zeszła dana kwota za pizzę, to całość trafia do restauracji. To zresztą jest na wydruku z pysznego- np. pizza 30zł, dostawa 5zł, razem 35zł. Na rachunku (pseudo-paragonie) nie ma ani słowa o podatkach i prowizjach, a ceny które tam są to fejk-niusy. .
      Naprawdę wygląda to tak:
      kwota zapłaty 35zł
      prowizja pyszne – 2zł
      prowizja uber – 2zł
      prowizja bank – 1zł
      dostawca (dla Hindusa) – 5zł
      Właścicielowi knajpy zostaje 25zł, ale (co najlepsze) musi on zapłacić VAT od 35zł (czyli także od tych 10zł, których w ogóle nie zobaczył na oczy). Pyszne i Uber biorą po 2zł (nie wykonując de facto żadnej pracy) i nie płacą od tego ani grosza podatku, tylko przerzucają ten obowiązek na knajpę. Ich koszty to infolinia i marketing, reszta wypływa sobie za granicę, dochodowego też pewnie nie płacą, kupując z centrali jakiś „know-how”, który oficjalnie generuje im stratę. Tak samo jest z uberem-taxi, który bierze sobie od razu 20%, a cały VAT musi opłacić kierowca (czyli nie tylko od tego co sam zarobił, ale też od tego, co na dzień dobry wziął mu Uber).
      VAT jest rózny na rózne rzeczy, średnio z 10%, czyli z 35 złotych właściciel widzi na oczy jakieś 22-23 złote. I z tego musi opłacić praktycznie wszystko- składniki pizzy, media, pensje, czynsz.
      Pewnie wielu ludzi zamawia jedzenie przez uber/pyszne z płatnością online, a potem jedząc tą pizzę narzekają na niskie zarobki w Polsce i to, że w tym kraju wszystko jest zagraniczne, oskarżając o to masonerię i iluminatów…

      1. A może zamiast zamawiać przez pyszne lepiej byłoby iść zjeść do pizzeria i po ludzku zjeść gorącą pizzę prosto z pieca,? Zamiast dawać zarobić tym Ukraińców którzy szaleją starymi dislami na drodze.

        od RacimiR: Tyż można 🙂 A jak już trzeba zamawiać, to najlepiej przez telefon.

    3. Polska jest biedna, nie dlatego, że Pyszne ma duży udział w rynku w sferze zamawiania jedzenia na wynos (na pewno nie jest monopolistą), tylko dlatego, że rząd nie chce pozwolić uczciwie konkurować Polakom na naszym rynku. Jeśli duże koncerny otrzymują granty czy niższe progi podatkowe za budowanie fabryk to zabija to wejście na rynek mniejszych firm, które mogłyby oferować lepsze i korzystniejsze cenowo usługi, a które nie mają dużego kapitału. Zresztą restauratorka jest trudnym biznesem i plajtowanie jest wpisane w ryzyko. Koło mnie jest bar mleczny, który nie reklamuje się nigdzie, a jadają tam wszyscy, od prezesów po budowlańców. Przecież nikogo Pyszne do zawarcia umowy nie zmusza. Oferuje konkretne usługi, a ludzie decydując się na nie, godzą się na warunki w tym wysokość marży. Co w tym złego? Sam pomysł portalu jest genialny, bo w prosty sposób można mieć dostęp do tysięcy lokali, szczególnie jeśli się jest w mieście, które się nie zna. To też szansa na wypromowanie się małych lokali, a po zdobyciu klienteli mogą przestać korzystać z Pyszne. 🙂 Allegro też ma „złodziejskie warunki” a swego czasu z niego korzystałam. Byłam w tamtym momencie na etapie zakładania z kolegą firmy i traktowaliśmy allegro jako tani sposób na zbadanie rynku. Chcieliśmy wiedzieć jakie produkty będą dla klientów atrakcyjne i jakie ceny możemy narzucić. Po kilku miesiącach „badań” zrezygnowaliśmy z Allegro i zainwestowaliśmy w promowanie sklepu internetowego. Pyszne można potraktować w ten sam sposób. I wisienka na torcie. Mam z kolegą firmę zarejestrowaną w UK, tam płacimy podatki (nie mamy w PL nawet filii), ubezpieczenie, składkę na ichniejsze NFZ mimo, że wszystkie produkty od zera produkujemy w Polsce. Zatrudniamy też wyłącznie polskich podwykonawców – programistów, grafików, fotografów itd. Prowadzenie firmy w UK jest nie tylko łatwiejsze, ale znacznie tańsze niż w PL. Nas na zakładanie tu spółki zwyczajnie nie było stać, podobnie jak na zmierzenie się z obostrzeniami z US. Dzięki temu możemy mieć polską markę z brytyjskim kapitałem, którą możemy konkurować z niemieckimi, brytyjskimi, francuskimi firmami, bo oferujemy produkty lepszej jakości, a w korzystniejszej cenie. 🙂 My też sprawiamy, że Polska jest biedna?

      od RacimiR: Ja nie pisze, że przez Pyszne Polska jest biedna, tylko że przez Pyszne z Polski wypływa duży kapitał, co jest jednym z powodów osłabienia rozwoju Polski- a mogłoby tak nie być, gdyby tylko ludzie zamawiali żarło przez telefon. Tylko o to mi chodzi- o dziecinną łatwość ominięcia tego pośrednika-pasożyta. To tak, jakby komuś nie chciało się iść 3 metry do śmietnika, więc wyrzucił odpadek na chodnik.
      Samo Pyszne jest dobrym pomysłem, zresztą to była kiedyś polska firma. Jednak prowizje, które pobierają są za duże w porównaniu z tym, że oni praktycznie nic nie robią, poza marketingiem i utrzymaniem systemu informatycznego, co kosztuje grosze w stosunku do ich przychodów. Zrezygnować nie da rady, bo splajtujesz. Ich udział w rynku to około 70% wszystkich zamówień na wynos, z tendencją mocno rosnącą- więc praktycznie monopol. Im więcej udziału zdobędą, tym bardziej będą mogli dźwigać prowizje. Bary mleczne, puby piwne czy restauracje „weselne” to inna specyfika- tam bazujesz na klientach, którzy przychodzą osobiście i nawet bez opcji wywozów można się utrzymać na rynku. Z kolei taka typowo osiedlowa pizzeria po prostu musi mieć pyszne, czy tego chce, czy nie. Tak jak musisz mieć dzisiaj terminal do płacenia kartą, tak samo musisz mieć pyszne. Oczywiście nikt nie zmusza do posiadania terminala czy pysznego, ale wtedy interes leży i kwiczy. Nie wkurzałbym się tak bardzo o to, gdyby nie to, że pyszne można bardzo łatwo ominąć, nie tracąc nic. Np. samochodu polskiego nie kupimy, więc już trudno, trzeba kupić zagraniczny, nie ma wyjścia. Z Krakowa do Katowic możesz jechać przez Olkusz, ale stracisz dodatkową godzinę, więc płacisz te zbójnickie 20zł i jedziesz autostradą, która teoretycznie nie jest monopolem. Nawet ten Uber jestem w stanie zdzierżyć- możesz mieć przejazd uberem za 10zł, albo normalną taksówką za 20zł, czyli oszczędzasz dychę. Coś za coś. Z jedzeniem na wynos jest inaczej- można ominąć pyszne bez żadnego problemu i żadnej straty w jakości usługi (a wręcz przeciwnie- zamówienie telefoniczne będzie traktowane priorytetowo jako „klient VIP”, a mniej zyskowne zamówienie z pysznego spadnie na koniec kolejki), ale jednak ludzie tego nie robią, a kasa znika w Holandii. Gdyby te pyszne płaciło podatek od swojej prowizji to też byłbym mniej wkurzony, ale oni cały podatek (nawet ten, który sami powinni zapłacić) przerzucają na restauratora, a do centrali transferują czysty cymes. Polski przedsiębiorca nie może tak zrobić, bo będzie miał skarbówkę na karku.
      Allegro właśnie przez swoją łapczywość straciło rynek (mam nadzieję, że tak będzie z pysznym wkrótce i pojawi się jakaś realna konkurencja, tak jak z Uberem i MyTaxi). Ja kiedyś sprzedałem tam starego grata za 400zł i mi allegro naliczyło 100zł prowizji 🙂 25%! Od tego czasu (już z 10 lat) nie skorzystałem z tego serwisu, a wcześniej kupowałem tam dużo. Całymi latami brali horrendalne prowizje od sprzedawców i się przejechali na tym- pojawił się olx, ebay, amazon, cała masa innych portali oraz przede wszystkim sprzedawcy zaczęli zakładać swoje własne, małe sklepy internetowe. Allegro w tej chwili to niewielki ułamek tego, co mieli 10 lat temu.
      Co do Twojego biznesu- nie pozostaje mi nic, jak tylko kibicować i życzyć szybkiej ekspansji 🙂

      1. Aż z ciekawości sprawdzę (na ile to możliwe) jak podatkowo rozlicza się Pyszne i ile oni rzeczywiście wyprowadzają za granicę i jak to ma się do polskiego prawa podatkowego. 🙂 Zgodzę się z tym, że można zamawiać bezpośrednio w restauracji, ale nie zgadzam się z tym że splajta restauracji to coś negatywnego. Rynek jest bardzo zmienny i trzeba być innowacyjnym i elastycznym, a restauratorka to wyjątkowo trudny biznes bo zależy nie tylko od jakości, ale też od mody. Ilość restauracji w katalogu Pyszne to przecież tylko ułamek tego ile miejsc gastronomicznych rzeczywiście funkcjonuje, czyli nie jest tak, że trzeba posiadać konto na Pyszne, żeby w ogóle istnieć. Jak prowizje mogą być za duże lub coś za drugie, skoro każdy człowiek ma subiektywną ocenę wartości danego dobra czy usługi? Pyszne nakłada taką marże jaką może. Skoro ludzie mimo tego nadal z niej korzystają to znaczy, że chcą, a nie że muszą. Pyszne zapewne oceniło ile mogą zyskać i stracić potencjalnie na takiej czy innej marży i pewnie okaże się w niedługiej przyszłości czy było to słuszne czy nie. Można mieć restauracje i nie być w Pyszne. I nie wiem co Ciebie bardziej martwi? To że Pyszne ma tak duże marże i tracą na tym restauratorzy czy, że to kapitał zagraniczny i część pieniędzy wypływa z Polski?

        od RacimiR: Nie dotrzesz do takich danych, skoro nawet skarbówka tego nie potrafi zrobić. Tam panuje kreatywna księgowość level hard.
        Ludzie korzystają, bo prowizję oficjalnie pokrywa restauracja, a nie klient. Cena do zapłaty jest ta sama, więc pewnie 90% ludzi myśli, że Pyszne jest za darmo. Oczywiście potem jest to przerzucane na klienta w postaci podwyższenia ceny, o czym mało kto sobie nie zdaje sprawę.
        Pizzeria poza śródmieściem, oferująca jedzenie na wynos musi mieć pyszne. Nie wiem, czy jest chociaż 1%, które z niego nie korzystają.
        Twoje pytanie zawiera 2 identyczne odpowiedzi- martwi mnie to, że kapitał polskich przedsiębiorców w głupi sposób wypływa z Polski przez działania pośrednika-pasożyta, którego łatwo obejść. Dla Niemca czy Japończyka takie rzeczy są oczywiste, Polacy (i inne narody postkomunistyczne) niestety mają duży problem, aby to zrozumieć (to chyba jeszcze kompleksy z czasów PRL, gdzie importowany produkt był cenniejszy, niż złoto). Dlatego polskie firmy typu CCC, LPP czy Orlen, które próbują rozwijać się za granicą- odbiły się od zachodnich krajów jak od ściany i jedyne, co mogą, to działać w krajach typu Rumunia, Czechy, Litwa czy Ukraina.
        Niemiec nie będzie tankował na polskiej stacji, choćby nawet było tam taniej, niż na niemieckiej. Dlatego są silni gospodarczo. Nawet, gdy Niemcy sprzedali firmę Opel Amerykanom, to od razu przestali kupować te samochody. Wcześniej było to dla nich super auto, a teraz to już ostatni szajs, bo nie jest niemiecki. U polskiego konsumenta jest wręcz odwrotnie- im bardziej coś jest z zagranicy, tym lepiej, dlatego jeszcze długo będziemy dziadami. Jedynie to, że zachód zżerany jest przez nachodźców i marksizm- daje nam jakąś szansę gospodarczą.
        Ja Pyszne traktuję jako dodatkowy podatek od towarów i usług, ale taki, który płacimy Holandii, a nie Polsce. I co najgorsze- łatwo go obejść, ale ludzie tego nie robią, bo nie oni go płacą (tylko restauracja), więc nie zdają sobie nawet sprawy z jego istnienia.

      2. No dobra, poszperałam trochę i rzeczywiście nasze polskie chłopaki sprzedały za okrągłą sumę 100% udziałów, pozostając przy tym nadal w Radzie Nadzorczej oddziału w PL holenderskiemu gigantowi. Z tego co widzę w KRS co roku notują stratę, ale to całkiem normalne przy świeżym biznesie i zakresie ich inwestycji. Marże mają też niewielką bo rzędu 12% chociaż chodzą słuchy, że umowy są różne dla różnych restauracji. Niestety poza udokumentowaniem strat nie mogę nic znaleźć na temat ich systemu rozliczeniowego. Musiałabym poprosić o wykład jakąś dobrze zaznajomioną z prawem międzynarodowym księgową. Jak będę mieć tylko okazję to to zrobię i podzielę się wnioskami! 🙂 Znalazłam jednak coś innego. Skargi restauratorów, którzy narzekają na wysoką marże, unifikację ich marki (to największy zarzut), próby uzależnienia ich od systemu operacyjnego Pyszne i zasięg Pyszne. I przyznam, że nie widzę w tym kompletnie nic złego, to wręcz idealna sytuacja do konsumenta. Rynek jest i powinien być agresywny. Podmioty mają ze sobą walczyć o klienta i im więcej konkurencji tym lepsza oferta do konsumenta. Pyszne ma oczywiście podobnie jak Allegro złodziejskie warunki, ale restauracje mają cały wachlarz jak się przed Pyszne bronić i co najważniejsze zmusza ich to do świadczenia lepszych usług – wyższej jakości, lepszej reklamy, korzystniejszych cen. Restauracje mogą tworzyć własne platformy/aplikacje do zamawiania jedzenia, budować i reklamować markę na milion sposobów i obejść się bez pyszne. Kto konkurencji nie wytrzyma upada. Naturalne prawo rynku. Konsument na takiej sytuacji zyskuje. 🙂 Temat zresztą bardzo ciekawy. Uczę w kilku liceach ekonomii i zastanawiam się czy tematu Pyszne nie wykorzystać przy okazji omawiania subiektywnej wartości pieniądza i odpowiedzenia na pytanie czym jest rynek i co go kształtuje.

        od RacimiR: Stratę mają, żeby nie płacić podatku dochodowego, praktycznie wszystkie zachodnie korporacje oficjalnie jadą na stracie (np. kupią logo z centrali za 10 milionów, jak kiedyś TPSA od Orange), przy czym zamiast się wynieść z „deficytowej” Polski, to się ciągle rozbudowują, cóż za filantropia 😉 Uber czy Tesla nawet w kraju macierzystym jadą na permanentnych stratach, a mimo to nie myślą o likwidacji. Sztuczne podbijanie kosztów to wręcz klasyka przedsiębiorczości.
        Polacy, którzy sprzedali Pyszne po prostu postawili 2 warunki- duża kasa od razu + mniejsza kasa co miesiąc (Rada Nadzorcza). Ich wpływ na strategię firmy jest jednak żaden. 12% marży to mało? Przecież oni nic nie robią. Oni powinni brać 1%.
        Nie bardzo rozumiem, czym konsument tutaj zyskuje. Doszedł po prostu pasożyt pomiędzy nimi, a restauracją. Pyszne nie kontroluje jakości usług. Zanim stworzono pyszne to restauracje nie konkurowały jakością?
        Przed pysznym nie ma jak się bronić, po prostu musisz zaakceptować ich złodziejskie warunki, albo zwinąć interes. Pisanie, że można się bez nich obejść to utopia. Bo nie można! Gdyby było można, to by restauracje nie płaciły im 12% haraczu.
        Nie rozumiem, w jaki sposób Pyszne miałoby zmuszać restauracje do korzystniejszych cen, jest dokładnie na odwrót- ich prowizje są przerzucane na klienta. Pyszne to tak, jakby kolejny podatek. Nic z tego nie masz, poza wyższą ceną końcową i niższą jakością usługi (o czym na koniec).
        Ja mam tylko nadzieję, że Pyszne podzieli los Allegro- rozochoceni zaczną wyciągać łapy po kolejne pieniądze i ludzie odpłyną do pizzaportalu i innych systemów. Pyszne ma ponad 90% rynku zamówień internetowych i około 70% rynku zamówień na wynos ogólnie, to jest o wiele za dużo, by traktować ich w kategoriach wolnego rynku. To wręcz idealny przykład monopolu.
        Ja gdybym prowadził pizzerię, to dałbym po prostu 2 cenniki- jeden dla pysznego (wyższy o 12%) i jeden normalny dla klientów bezpośrednich. Pewnie niejeden już na to wpadł i chyba nikt tego nie robi, więc podejrzewam, że pyszne zabezpieczyło się prawnie przed takimi praktykami.
        Jeszcze taka ciekawostka- system pysznego koszt dostawy (zazwyczaj 1zł/km) oblicza na podstawie kodu pocztowego, a nie ulicy. Wystarczy więc, że w profilu wpiszesz sobie kod pocztowy taki sam, jak ma restauracja z której chcesz zamówić i możesz zamawiać żarcie nawet z drugiego końca Polski z kosztem dostawy 1 zł. Np. jesteś z Poznania, wpisujesz sobie adres dostawy ul. Piłsudskiego 1, 00-001 Poznań (kod warszawski), i zamawiasz z Warszawy (300km) z kosztem 1zł 🙂 Pyszne ma tyle kasy, a nie potrafią takiej pierdoły nawet ogarnąć.
        I na koniec o jakości usług. Właściciel każdej firmy dba w pierwszej kolejności o klientów najbardziej dochodowych- chce ich zadowolić, by do niego wrócili. Np. fryzjer bardziej będzie się starał dla klientki, która robi modelowanie i farbowanie za 150zł, niż dla 'Sebixa’, który chce się ostrzyc na maszynką „na zapałkę” za 15zł. W restauracji, gdy przy jednym stole siedzą turyści zagraniczni, szastający kasą, a przy drugim stole siedzą lokalne żule- kelner i kuchnia będą dbać głownie o stolik nr1, a żulików obsługiwać będą w drugiej kolejności, z mniejszym zaangażowaniem. To podstawa przedsiębiorczości, więc chyba nie muszę rozwijać myśli.
        I teraz taki 'case study’ na klasówkę z podstaw ekonomii w liceum: Pan Jan prowadzi pizzerię na krakowskim Kazimierzu. Równo o godzinie 18:00 otrzymał dwa zamówienia na ten sam produkt (np. pizza + cola), z kwotą do zapłaty 50zł. Koszty realizacji zamówienia stanowią 35zł (składniki, energia, czynsz, wynagrodzenia, podatek, amortyzacja itd). Jedno zamówienie z Dębnik, a drugie z Bieńczyc. Odległość do obu klientów identyczna, czas dojazdu również. Do tego momentu- ceteris paribus. Pan Jan ma jednego dostawcę, więc trzeba wybrać, do którego klienta ma on pojechać najpierw, bo przecież się nie rozdwoi. Klienci mieszkają w dwóch różnych kierunkach, więc różnica w czasie dostawy będzie ogromna, około 1 godziny. Klient z Dębnik zamówił przez telefon, więc pan Jan ma z takiego zamówienia 15zł netto zysku (50 minus 35 kosztów). Z kolei klient z Bieńczyc zamówił przez Pyszne, więc pan Jan zarobi na nim tylko 9 złotych (bo dodatkowe 6zł, czyli 12% z 50zł musi odpalić pysznemu). Pytanie brzmi: który klient będzie obsłużony pierwszy (czyli uzyska większą jakość usługi), a który będzie musiał czekać godzinę dłużej i dostanie jedzonko zimne?
        Odpowiedź jest chyba oczywista…
        Nawet wypiekacze pizzy na ogół mają instrukcje od szefa, żeby do zamówień z pysznego dawać mniej składników, a skupić się na 'wypieszczeniu’ pizzy bardziej zyskownej, celem zadowolenia bardziej wartościowego klienta. Tyle w kwestii „podnoszenia jakości usług” dzięki Pysznemu 😉 Jak masz za mało sera, a pizza jest zimna i trzeba było na nią czekać 2 godziny, to lepiej następnym razem zamów telefonicznie.

        1. Co to znaczy, że Pyszne nie ma prawa do 12% marży bo nic nie robi? Przecież rynek nie składa się tylko z dóbr, ale też usług. To, że ktoś nic nie produkuje fizycznie nie oznacza przecież, że nic nie oferuje konsumentom. Pyszne zapewnia portal, oprogramowanie, marketing i jakieś inne dodatkowe usługi i za to pobiera marżę. Też korzystam z różnych programów, gdzie wykupuję abonament np. miesięczny żeby mieć dostęp do jakiś usług. A co do traktowania klientów dwojako to jest to w mojej opinii kwintesencja januszowości. I takie wilki biznesu wcześniej czy później w naturalny sposób upadają. Zawsze złościło mnie takie podejście do sprzedaży. Konsument zawsze oczekuje, że bez względu na to ile będzie wynosił jego koszyk będzie obsłużony profesjonalnie. I przedsiębiorca wiedząc to powinien każde zamówienie traktować jednakowo bez względu na to czy ktoś kupuje za 5 zł. rzeczy czy za 500. Szczególnie, że każdy klient może następnym razem wydać więcej, polecić firmę innym, więc profesjonalizm bardzo się opłaca długoterminowo. Tak ja działam i taką filozofię wyznaję. Mogę się zgodzić co do systemu opodatkowania Pyszne, ale kompletnie nie zgadzam się z jego funkcjonowaniem na rynku. Jak konkurencja może wpływać korzystnie na konsumenta? A no tak, że im więcej podmiotów tym trudniej o klienta. Nawet jeśli część przedsiębiorców przerzuca marże z Pyszne na klienta to i tak nie może podnieść cen znacząco, bo musi też konkurować z podmiotami spoza katalogu Pyszne i dopasować ceny do portfeli potencjalnych klientów. A jaka będzie różnica czy knajpy wejdą w katalog Pyszne czy Pizzaportal? Przecież obie naliczają marże, mają (prawdopodobnie) inny system podatkowy, ale dla konsumenta bezpośrednio nic to nie zmienia. Aż z ciekawości zajrzałam w raport rynku gastronomicznego w PL i rośnie on dynamicznie od jakiś 5 lat. Zerknęłam na ilość restauracji w Krk i ilość dostępnych miejsc w Pyszne i stanowią tylko niewielki procent. Wniosek z tego taki, że Polacy mają więcej pieniędzy, chętniej jadają na mieście i mamy zwiększającą się turystykę w tym też tę biznesową. I nagle pojawia się na rynku Pyszne, które postanawia skorzystać ze zmian i zwiększającego się rynku. Czy to nie kapitalizm? I później narzekania restauratorów na złodziejskie warunki przed którymi można się bronić na milion dwieście sposobów, w tym budując solidną markę. Zapewniam Was, że w najbliższych latach pojawi się całe mnóstwo podobnych pomysłów, które postawią wyzwania przed innymi branżami chcą zagarnąć część rynku dla siebie. I ja nie widzę w tym nic złego. Widzę jednak coś innego, a mianowicie etykę pracy. Ludzie często biorą się za biznes którego nie znają, zatrudniają ludzi nie mając pojęcia o zarządzaniu nimi, nie znajdą produktów ani preferencji klientów. Niech o tym świadczy choćby fakt jak niewiele firm w PL zleca wykonywanie innym podmiotom badania rynku, chociaż na zachodzie czy w Stanach to norma. Już nie wspomnę o braku profesjonalizmu, zaniżaniu cen lub jego zawyżaniu bez zbadania portfeli docelowych klientów. Kto jest takim januszem niech upada. Polskie firmy dobrze, mądrze zarządzane przetrwają Pyszne i dziesiątki innych rywali bo się dopasują albo konkurencję wygryzą. A co do kupowania na Zachodzie i tych patriotycznych zachowań to… tak Brytyjczycy tak kochają UK, że kupują masowo w polskich, arabskich i azjatyckich sklepach. 🙂 I podobne zachowania są wszędzie, więc nie wynosiłabym rzekomych polskich kompleksów do rangi problemu gospodarczego. To nad czym my (tak uważam) musimy popracować to zdecydowanie nad profesjonalizmem i kształceniem kadry kierowniczej. Czasem też jak czytam takie komentarze jak Twoje to dochodzę do wniosku, że my chyba nie jesteśmy jeszcze mentalnie gotowi na taką kapitalistyczną rewolucję, bo tylko pomyśl ile by się firm różnych namnożyło gdyby nie było ZUSu, podatku dochodowego a VAT byłby na poziomie 15%. Hm…

          od RacimiR: Coś tam robią, ale nie zasługują na 12%. System mają gotowy, więc zostaje im utrzymanie tego systemu (2 osoby + prąd), marketing (nieobowiązkowy) i infolinia (kilka osób za psie pieniądze). Pewnie ich realne koszty to 1%, a pozostałe 11% mogą sobie wysłać do Holandii. To właśnie uważam za patologię.
          Traktowanie klientów dwojako to nie żadna januszowatość, tylko podstawa mikroekonomii. Małe firmy, jak pizzerie stosują to właśnie do zamówień z pysznego (wynocha na koniec kolejki), a duże firmy (np. banki) mają specjalne wydziały do spraw obsługi klienta kluczowego czy biznesowego. W banku jak jesteś klientem typu „piąte koło u wozu” to masz do dyspozycji salę, gdzie czeka 20 osób i otwarte jest jedno okienko, albo musisz szwendać się po budynku jak Wałęsa na pogrzebie Busha, a jak jesteś klientem biznesowym, to od razu przydzielają asystentkę z cycem na wierzchu, zapraszają na piętro, sadzają na skórzanej kanapie, robią kawę, a po minucie pojawia się usłużny kierownik, który rzuca wszystkie obowiązki, żeby tylko zadowolić takiego klienta. Pracowałem kiedyś w banku i było kilku klientów-milionerów, którzy jak się tylko pojawili w drzwiach, to cały bank stawał na głowie i „zwykli” klienci szli w odstawkę. To samo jest choćby na infoliniach- jest osobny numer dla „plebsu”, gdzie czeka się po 30 minut na połączenie i na koniec trafiasz na niekompetentnego konsultanta, i jest osobny numer dla klienta kluczowego, gdzie masz od razu rozmowę i konsultant robi wszystko, aby sprawę załatwić szybko i profesjonalnie. Zawsze tak było, że przedsiębiorca bardziej się stara wtedy, gdy zarobi więcej. Wiadomo, że klient „gorszy” mógłby w przyszłości zrobić większe zamówienie, ale to już loteria i rachunek prawdopodobieństwa. Konsument może sobie oczekiwać profesjonalności bez względu na jego koszyk, ale to utopia. Podstawowym celem firmy jest maksymalizacja zysku, a nie „caritas”, czyli zadowolenie każdego klienta (a już zwłaszcza takiego, z którego nie ma żadnej korzyści).
          Konkurencja wpływa dobrze na rynek, ale pyszne nie jest konkurencją, tylko pośrednikiem-pasożytem- to właśnie sedno. Gdyby pyszne założyło sobie własną sieć restauracji, to byliby konkurencją. Obecnie nią nie są, a wręcz są antykonkurencją. To tak, jakby „piętro wyżej” od pysznego założyć nowy portal smaczne.pl, który wyszukuje inne portale (pyszne, pizzaportal itp) i bierze sobie za to kolejne 12%, przerzucając koszty i podatki na restauracje. Pyszne jest po prostu niepotrzebnym ryjem do wykarmienia w łańcuchu pomiędzy klientem a restauracją.
          „im więcej podmiotów tym trudniej o klienta” – zgoda, ale czy pyszne zwiększa ilość podmiotów? W swojej bazie tak, ale fizycznie nie. Wręcz przeciwnie, niektórzy zwijają interes, bo od tego, co zarabiali dawniej teraz muszą odpalić prowizję dla pysznego, która spowodowała nierentowność.
          Jak można się bronić przed pysznym na 1.200.000 sposobów? Właśnie nie można! Można napisać, że wystarczy świadczyć usługi lepszej jakości, to klienci i tak będą. Niby tak, ale na tej zasadzie można też zlikwidować możliwość płacenia kartą, zlikwidować stronę internetową, w ubikacji zamiast muszli zrobić rynny, nie myć podłogi itd – jeżeli restauracja robi dobre jedzenie w korzystnej cenie, to ludzie i tak będą 🙂 Realnie jednak musi być terminal płatniczy, musi być kibel, musi być umyta podłoga i musi być pyszne. Musi? Nie musi! Ale wtedy utrzyma się jedna restauracja na tysiąc.
          Konsument płaci tyle samo przez pyszne, co przez telefon czy osobiście, dlatego właśnie pyszne jest takie groźne. Gdyby to konsument ze swojej kieszeni pokrywał prowizję dla pysznego, to pies z kulawą nogą by z tego nie korzystał. Konsument pokrywa to nieoficjalnie, właśnie w tym, że ma usługę gorszej jakości w cenie usługi normalnej jakości (zamówienie telefoniczne). Jeszcze jedna patola z pysznym jest taka, że w ich systemie ocen i komentarzy jest pełno trolli, wynajmowanych przez konkurencję, aby oczerniali konkurencję (dużo ludzi podczas zamówienia kieruje się rankingiem z pysznego i komentarzami).
          Co do 'niewielkiego procenta’- mi się wydaje, że praktycznie wszyscy są na pysznym. Oczywiście ci, którzy oferują jadło na wywóz, bo w liście restauracji były pewnie też takie, które nie dostarczają, pewnie dodatkowo też te zlikwidowane (katalogi restauracji są rzadko uaktualniane). Ponadto- w pysznym pojawiają się tylko te restauracje, które są akurat otwarte, mają włączoną maszynkę z pysznego i są w stanie zrealizować zamówienie (z dostawą) w czasie krótszym, niż 120 minut. Jak sprawdzisz o 12, a knajpa otwiera się o 14, to jej nie będzie. Gdy knajpa ma bardzo dużo zamówień i już więcej na ten moment nie są w stanie zrealizować, to wyłączają maszynkę z pysznego, żeby im dodatkowe (gówniane) zamówienia nie spływały- też ich wtedy chwilowo nie ma w systemie. Natomiast w katalogu masz wszystkie cały czas- nawet jak są zamknięte, jak mają „bizi” czy jak w ogóle nie dowożą do klienta. Ja ogólnie jestem za konkurencją i wolnym rynkiem, ale ten jeden wyjątek, czyli pyszne według mnie robi robotę odwrotną, to taki dodatkowy VAT 12%, który zabija przedsiębiorczość i transferuje kasę za granicę. Jak jest np. 10.000 restauracji w Polsce, a dzięki pysznemu zostanie 5.000 najbardziej konkurencyjnych, to według mnie jest to zła zmiana, bo rynek się skurczy. Liczę jednak na to, że ten portal się wyłoży przez swoją łapczywość, jak allegro czy uber. Będzie jednak musiał wejść ktoś z dużą kasą na marketing, bo sam system to banał- ważne jest pozyskanie nowych profili. Gdy będzie 10 różnych „pysznych” i zaczną konkurować między sobą niskimi prowizjami, to będzie OK. Dopóki jednak jest monopol i 12% za usługę wartą 1% – będzie lipa.
          Co do UK- oni akurat są specyficzni- nie są ekonomicznymi patriotami, bo dalej myślą, że są światowym imperium, nad którym słońce nie zachodzi i wszystko należy do nich 😉 Zresztą w tym kraju Anglików jest coraz mniej, bodajże najmniejszy udział rdzennej populacji z całej Europy. Anglik tylko patrzy, czy przypadkiem coś nie jest francuskie, każde inne kupi 🙂 Natomiast do Niemiec czy Japonii nie wbijesz się z biznesem, jeżeli firma jest z Polski, bo oni kupują tylko swoje produkty.

          1. Kiedy „firma nie zasługuje na taką a taką prowizję” to ten system przypomina bardziej komunizm niż wolny rynek, bo istnieje w ekonomii coś takiego jak subiektywna wartość pieniądza. To samo dobro czy usługa może mieć dla dwóch osób różną wartość. Jeśli zacznę malować jakieś szkaradne obrazy i wg. Ciebie będą warte 5 złoty, ale znajdę kupców którzy zapłacą za nie 50 000 zł. to też nie zasługuję na taką marżę? Pyszne może marże nakładać i 70% jeśli tylko znajdzie na nie klientów. Moralność w ekonomii to zupełna inna sprawa. Problem Pyszne trochę przypomina problemy rolników, którzy od lat jęczą jak się coś nie opłaca produkować, a nie widzą jak szkodliwe są dopłaty i cała biurokratyczna machina, która niszczy rynek. Skoro się nie opłaca hodować malin to niech zaczną hodować to co się opłaca. Dla mnie to dość proste. Pamiętam dobrze jak w mediach rozgorzała dyskusja rolników, którzy mieli problem z wielkimi koncernami mleczarskimi bo wchodzili na rynek agresywnie, mieli tanie produkty i mali przedsiębiorcy nie mogli finansowo z nimi konkurować. Ale mądry Polak postanowił kilkaset takich małych przedsiębiorstw mleczarskich połączyć w jeden prawny organ i pod nim występować. I co się okazało? Że mieli nie tylko finanse by skutecznie konkurować, ale też wprowadzać pewne innowacyjne rozwiązania technologiczne. Jak to wygląda dziś? A tak, że udział Netle i tym podobnych gigantów w PL jest wciąż na 2., 3. i dalszych pozycjach i nie mogą się przebić bo Polacy kupują najchętniej u polskich producentów. Świetny sposób jak wykosić konkurencję sposobem. Polscy restauratorzy mogliby zrobić podobnie, bo dlaczego nie. 🙂 I tak, jest milion 600 sposób że odesłać Pyszne z kwitkiem, ale Ciebie chyba nie przekonam. 🙂 Lubię bardzo ten blog, chętnie czytam wpisy i fajnie, że można też wymienić się poglądami.

            od RacimiR: Traktujesz Pyszne jak zwykła firmę rynkową (np. producentów mleka), ale to jest ewenement, którego nie można porównywać z niczym innym. Powtórzę jeszcze raz, pyszne to tylko pośrednik-pasożyt, który psuje rynek i dodatkowo wysyła kasę za granicę. Jaki jest produkt pysznego? Żaden. Pyszne to chamskie wbicie się w proces między sprzedawcą a kupującym. To nie jest żadna konkurencja. To tak, jakby Morawiecki podniósł VAT do 50% i powiedział, że to zwiększy konkurencję. I będzie miał rację! Wszak utrzymają się w takich warunkach tylko najbardziej konkurencyjni, a reszta splajtuje. Tylko czy o to chodzi w gospodarce? Koszty przedsiębiorców powinny być jak najniższe, a nie jak najwyższe. A Pyszne to są koszty i zero pożytku. Gdyby Pyszne nagle wyłączyć to ludzie przestaliby zamawiać żarcie? Oczywiście, że nie. Wszystko byłoby tak samo, a ceny dzięki konkurencji poszłyby w dół, bo nie trzeba byłoby już płacić tych 12% nie wiadomo za co. Zresztą zanim pojawiło się pyszne, to rynek jedzenia na wynos funkcjonował w Polsce dobrze, był ograniczany jedynie przez niską zamożność społeczeństwa (niski popyt), która ostatnio szybko wzrosła.
            Polscy restauratorzy mogliby coś zrobić, ale ciężko im się wbić. Klient patrzy na cenę i nie obchodzi go prowizja. A cena końcowa byłaby taka sama. Klient ma już konto na Pysznym, więc po co ma zakładać kolejne bez żadnego bonusu cenowego? Szkoda czasu. Trzeba byłoby mu zaoferować coś więcej, np. jakieś gratisy startowe, ale to wymaga milionowych nakładów na sam początek.
            Nie wiem jakie mogą być sposoby, aby odesłać pyszne z kwitkiem? Jedyne co można, to zrezygnować z ich usług i stracić 70% klientów? Wydaje mi się, że ludzie po prostu nie wiedza, że pyszne bierze prowizje. Przeciętny user pysznego pewnie myśli, że ta firma działa społecznie i jest organizacją charytatywną, bo prowizja nie jest uwzględniona na paragonie. Zresztą sam paragon jest kłamliwy, bo nie ma na nim napisanej prowizji, a wszystko inne jest zawyżone o 12%, żeby wyszła dana kwota, więc nawet skarbówka mogłaby się do tego przyczepić.
            Cieszę się, że lubisz ten blog, ale przekonanie mnie do pysznego jest tak prawdopodobne, jak przekonanie mnie do sprowadzania nachodźców socjalnych z Maroka 🙂

  3. Jaką gotówką(mniej-więcej) trzeba by dysponować na rozkręcenie takiego portalu z „prawdziwego zdarzenia”?

    od RacimiR: Nie wiem, z milion minimum.

    1. Chłopaki od Pyszne mieli 300 000 zł. własnych środków i ok. 300 000 z UE. Ale to było 8 lat temu, dzisiaj żeby poważnie wejść na rynek, myślę, że trzeba by mieć kapitał rzędu ok. 50 mln. 😉

      od RacimiR: Rozbicie monopolu jest piekielnie drogie, więc te 50mln to teraz minimum (z czego 45 na marketing).

      1. Zawsze można też sposobem z jakiego część firm korzysta. 🙂 Podkupienie kadry kierowniczej, specjalistów, wchłonięcie mniejszych podmiotów z know-how, lepsza oferta kosztem mniejszych zysków, bardzo szczegółowe badanie rynku i preferencji klientów + błyskotliwa kampania reklamowa odwołująca się do emocji wyższych potencjalnych konsumentów. Można by tak wymieniać i wymieniać. Nie zawsze też duże pieniądze wydane na reklamę przynoszą zysk, bo jednak jest sporo reklam, które były wyprodukowane niemal za darmo, a przyniosły rekordowy zwrot. I są też takie na które wydano mnóstwo pieniędzy a okazały się klapą wizerunkową i pogrzebały markę.

        od RacimiR: Pyszne ma już gotowe wszystko, więc podkupienie kadr nic im nie zaszkodzi. Oni po prostu kupili system, który jest praktycznie bezobsługowy.
        Lepszej oferty inny portal nie da, bo na pysznym są praktycznie już wszyscy. Gdy nowy portal zrobi niższe prowizje, niż ma pyszne- klient i tak będzie kupował przez pyszne, bo nie on płaci te prowizje. To jest bardzo trudna sytuacja. Coś jak z facebookiem- też niby wolny rynek, ale pejs jest nie do ruszenia, choćby ktoś nawet lepszy portal stworzył.

  4. Niestety Polska w ciągu dekady ostatecznie stanie się multikulturowa. Szczególnie widoczne to będzie w dużych miastach.
    Muzułmanów mało jest w Polsce ale nie dzięki PiS-owi ale bardziej dlatego że jest za mały socjal (kiedyś UE miała plany jednego socjalu w całej Unii, póki co projekt jest ,,zawieszony”; gdyby w Polsce był podobny socjal co na zachodzie Europy to wtedy muzułmanie osiedlali by się także u nas a PiS nic by z tym nie zrobił).

  5. Gazeta Polska to niestety skrajna rusofobia, tam wszędzie widzą Putina, dla nich mówienie że na Ukrainie jest banderyzm to ruska propaganda, mało tego, kiedyś gdy wszedłem na ich portal po tym gdy PiS padł na kolanach przed Izraelem to napisali że ,,ruska agentura chciała skłócenia Polski z Izraelem”.
    Wczoraj w studiu TVP Info jeden z dziennikarzy GP skrytykował Marka Jakubiaka za to że powiedział że konflikt na Ukrainie nie jest naszym konfliktem i nie powinniśmy się do niego mieszać

    od RacimiR: To są przede wszystkim fanatyczni PiSowcy. Gdy miałem tam pracować to jeszcze tak nie było, ale od 2015 roku włażą w tyłek Kaczyńskiego już na maksymalnym poziomie. A Rosja to taki zastępczak, którym można tłumaczyć wszystkie wpadki rządu.

  6. Ale Mjanmę to szanuj. Birmańczycy to może i biedni, niekwykształceni ludzie, ale to oni zatrzymali pochód islamu w Azji, tak jak Jan III Sobieski w Europie. Są do dzisiaj z tego dumni i do dzisiaj nienawidzą muzułmanów (ku zgorszeniu organizacji międzynarodowych).

    od RacimiR: Nic złego o nich nie napisałem.

  7. Co do zdjęcia Macrona z murzynami, to podpis powinien być:

    Netflix robi film biograficzny o Macronie. Trwa casting na odtwórcę głównej roli.

    od RacimiR: Może Maciej Stuhr? Pewnie byłby wniebowzięy. Albo Rafał Trzaskowski- Geremek nauczył go francuskiego 😉

  8. Z tymi stwierdzeniem „Już wolę tych Ukraińców, bo przynajmniej można się z nimi dogadać, są lepiej wykształceni, są częścią tej samej kultury i rozwiązują życiowe problemy w sposób bardziej odpowiedzialny, niż machanie łbem. ”
    nie mogę się zgodzić ci obcy kulturowo hindusi to chociaż nie będą brali udziału w wyborach a ukraińcy mają swoich przedstawicieli w postaci bolka,trzaskowskiegot, sycza, tuska i schetyny etc , w dodatku od ukraińcy to obok eskimosów czołowi antypolonici,

    od RacimiR: To wolisz Hindusów? TVNy też ich lubią. Zresztą też mają na kogo głosować- Partia Razem i Scchuering-Wielgus. Gdyby było ich tu kilka milionów z prawami wyborczymi, to pewnie wszystkie partie prześcigałyby się w obietnicach dla Hindusów, tak jak to jest na zachodzie.

    1. Środkowa ręka Sorosa

      @Racimir: A można po prostu nienawidzic wszystkich? 😉

      od RacimiR: Nie ja decyduję o tym, czy można 😉 Jednak nie o nienawiść tu chodzi, ale o realia. Opcje są dwie- albo Ukraińcy, albo Hindusi (ewentualnie opcja numer 3, czyli PO wraca do władzy i funduje nam dublet Hindusi + relokanci brodaci z Niemiec). Innych opcji (zwłaszcza o nazwie „Polska dla Polaków”) nie ma w obecnej sytuacji politycznej i gospodarce, konkurującej ceną siły roboczej. Ja z tych możliwości wybieram Ukraińców, choć też nie jestem ich jakimś specjalnym zwolennikiem.

    2. Przede wszystkim Ukraińcy to też Słowianie. Dogadasz się z każdym jednym. A co do domniemanej antypolskości to trzeba też rozdzielać posunięcia oligarchów, postkomunistów i całej „góry” od normalnych ludzi. Są inicjatywy które dążą do zgody pomiędzy naszymi narodami. Kością niezgody najczęściej jest pan Bandera, ale patrząc z perspektywy Ukraińskiej jest to bohater. U nas za bohatera można uważać na przykład Piłsudskiego, którego z kolei inne narody mogą uważać za bandytę.
      Zgoda buduje. Niezgodni zawsze pozostaniemy słabi. Moim zdaniem należy wybaczyć sobie wojny naszych dziadów i dążyć do zjednoczenia w obliczu innych zagrożeń, a na bok odłożyć nasze waśnie sprzed dziesięcioleci.
      Szkoda, że organizacje które chciały zrzeszyć wszystkich Słowian nie miały większej siły przebicia. Ciągle szczuje się Polaków na inne narody (głównie przeciwko Rosjanom). Ale w czyim interesie jest nasze skłócenie? Wolicie trzymać z Amerykanami i wychować dzieci według reguł MTV, czy stanąć po stronie bądź co bądź zacofanej, nieidealnej, ale jakby nie było w większości „prawilnej” Rosji? Bo nie oszukujmy się, na tą chwilę poza USA, Rosją i Chinami innych mocarstw nie ma. Polska jest pionkiem. A idea Międzymorza póki co jest w powijakach…

      od RacimiR: Ja tam z Ruskimi nie zamierzam się bratać z powodów historycznych. Jako ludzie są OK, ale ich politykom nie wierzę. Najeżdżali nas już tyle razy, że wątpię, aby nagle się oduczyli tego nawyku. To, że Polacy ich na ogół nie lubią jest wyłącznie ich winą- Stalinizm, rozbiory i liczne wojny w średniowieczu (inicjowane zawsze przez Moskwę). Najnowsze działania Putina tylko to wzmagają- gdyby wybrał on „opcję carską”, to „pojednanie słowiańskie” byłoby bardzo możliwe. Wybrał on jednak „opcję radziecką” czyli gloryfikację bolszewików i wpisanie ich do podręczników historii Rosji jako „pełnowartościowych” rosyjskich patriotów. Dla Polski oznacza to m.in zakaz mówienia o tym, co wydarzyło się 17 września 1939 (można za to w Rosji trafić za kratki) czy wielki ból dupy, gdy w Polsce wyburza się jakiś sowiecki pomnik. Gdyby Putin poszedł inną droga, tzn. powiedział, że bolszewicy to byli okupanci i totalitarni awanturnicy- sympatia ze strony Polaków byłaby stokroć większa. Stało się inaczej, więc na sojusz, a nawet na neutralność z Rosją nie ma żadnych szans.
      USA to też nie moje klimaty (uważam, że ten kraj to Titanic), ale też nie mam mentalności chłopa pańszczyźnianego, żeby na siłę szukać sobie jakiegoś pana, co niestety bardzo popularne jest na tzw. prawicy wolnościowej (+ wieczne kłótnie o to, które mocarstwo byłoby dla nas lepszym Alfonsem- USA czy Rosja).
      Co do Ukraińców- nie mam do nich jakichś wielkich zastrzeżeń, ale wolałbym, żeby mieszkali na Ukrainie i odbudowywali własny kraj, bo jak tak dalej pójdzie, to niedługo zostaną tam tylko sami starcy, a wszyscy młodzi wyjadą na zachód. Jednak jeżeli miałbym wybierać między Ukraińcami a Hindusami (bo obecnie tylko te 2 opcje wchodzą w grę) to oczywiście wolę Ukraińców, właśnie z powodów kulturowych, językowych, religijnych, czyli ogólnie rzecz biorąc- dlatego, że są bardzo podobni do Polaków pod każdym względem (czego nie można powiedzieć o Hindusach). PS: Ten wygaszacz ekranu dalej masz ? 😀

  9. Czytalem (juz nie pamietam gdzie ) ze wedlug cbos w 2017r czasowo min 3 miesiace za granica przebywalo 2.5mln Polaków.
    W stosunku do okolo 15mln pracujacych w polsce liczby robia wrażenie. Wg. Maowieckiego kazdy rozwiniety kraj swoja potege gospodarcza buduje poprzez prace emigrantow (a do chin czy japonii co obecnie sa potegami ludzie tez migruja ?).
    Brak taniej sily roboczej powoduje ze janusze biznesu kupowaliby maszyny, inwestowali w innowacje ale po co? Tani ukrainiec czy hindus przeciez jest. I dlatego nadal mamy niskie marze, wysokie koszty pracy i duza szara strefe. A dobrzy fachowcy bogaca europe zachodnia zamiast Polskę (informatycy, elektrycy, wykonczeniowka i budowlancy, ale tez lekarze, naukowcy… wlasciwie kazdy z nas zna kilka osob za granica z rodzinami) a w zamian mamy prostych roboli muslimow. Polityka po zbóju. Najgorsze jest ze wszystkie partie w polsce (poza ruchem narodowym) nie widza przeszkód (nawet wolnosciowcy korwina).
    Ciekawe czy nasi przodkowie walczyliby o Polskę widzac co sie oobecnie dzieję – watpie.
    Nas polakow jest moze 38mln a Hindusów miliard – pamietajmy o tym. Wszyscy sie nie pomieszcza u nas.

    od RacimiR: Zgadzam się z każdym słowem. Morawiecki widzi tylko słupki PKB, ale nie obchodzi go to, że ten wzrost w małym stopniu przekłada się na standard życia zwykłych ludzi. Byliśmy, jesteśmy i będziemy montownią dla firm z zachodu, konkurującą wyłącznie kosztami pracy. Oczywiście są w Polsce nowoczesne technologie, ale to mały ułamek z tych 15 milionów zatrudnionych w Polsce.
    Indie są przeludnione, ale najgorszy jest Bangladesz- niewielki kraj, który często trawiony jest przez klęski żywiołowe, bez zasobów naturalnych, nie potrafiący się nawet wyżywić (są uzależnieni od eksportu żywności). W dodatku muzułmański. Około 1100 osób na kilometr kwadratowy (3 razy tyle, co w Indiach), a ciągle przybywa w bardzo szybkim tempie. Ci ludzie (nadwyżka) po prostu muszą stamtąd wyjechać, bo inaczej zdechną z głodu. Wymagania mają bardzo niskie (jak któryś z nich ma skórzane buty to już jest kozakiem na mieście), wykształcenie też praktycznie zerowe- pasują jak ulał do naszego modelu gospodarczego i to oni zastąpią Ukraińców. Oczywiście przyjadą same chłopy, a kobiety zostaną w Bangladeszu, bo przecież muszą rodzić kolejne dzieci… Ja się ich po prostu boję, chyba nawet bardziej niż brodaczy z Maroka- ci muszą mieć smartfona i najnowsze ciuchy, a jak nie to strzelą focha i wracają do domu. Z kolei gościowi z Bangladeszu wystarczy prycza, tanie żarcie, robota za minimalną albo poniżej i możliwość wysłania stu dolarów miesięcznie do rodziny w kraju, co tam jest fortuną.

  10. Stare Maxisko

    Ale… ale to nieprawda… Na Brackiej u Turnaua padal deszcz… cichosza była po prostu na ulicach i wszędzie w mieście 😉

    od RacimiR: W mediach jest to samo z imigracją- cicho sza i deszcz jako temat zastępczy 😉

  11. Ostatnio youtube zaśmieca na szczycie promowany zwiastun nowego gówna nakręconego przez holanda dla spedalonego netflixa, na końcu jest aktoreczka z jaszczurzą facjąta se myśle skąd wzieli taką reptiliankę a tu okazuje się że to córeczka niesławnego olsząńskiego jabłonowskiego, ciekawe nawet resortowa córeczka antypolaka rosatiego nie zagrałą w tylu antypolskich gównach co córeczka olszańskiego, rosati grałą co najwyżej ruskie dziwki zagranicą a olszańka grywa u ukraińców, ruskich i w hameryce, co ciekawe tvp kurskiego tak upadło że jedne z tych ruskich gówien emitowali w sobotę, myśle że jabłonowski ostatecznie się zdemaskował komu służy właśnie najbardziej przez promowanie swojej córuni

    od RacimiR: Wydaje mi się, że Weronice „suchy konar” Rosati tatuś mógłby załatwić jakąś stała fuchę, tak jak żonie (projektantka mody) czy synowi (dyrektor Media Marktu), ale widocznie chciała się od niego uniezależnić i działa w aktorstwie na własną rękę (za co mam do niej jakiś szacunek), nie życząc sobie jego „kryszy”. A, że umiejętności aktorskie niezbyt wybitne, krew niemojżeszowa (wada nieodwracalna), to zostają jej głównie trzecioplanowe role prostytutek (poprzedzone pewnie „weinsteinizacją”).
    Co do Olszańskiego- od początku go nie lubiłem i wydawał mi się podejrzany, to taki Chojecki, który promuje inne mocarstwo, wydaje mi się, że ostatnio jego popularność osłabła.
    Inne beztalencie z reptiliońską fizjonomią, na chama forsowane w rozwoju kariery scenicznej to córka Aleksandra Smolara- kumpla Michnika i księgowego Sorosa na terenie Polin. Ona z kolei ma wzorcowe wręcz pochodzenie i przodków, ma świetne kontakty z Agnieszką Holland, więc kariera stoi otworem. Niestety na Francję protekcja była za krótka, a konkurencja za duża, więc ostatnio osiadła w Polsce, kręcąc się wokół finansowanych z publicznych pieniędzy teatrów i pewnie jeszcze sporo o niej usłyszymy.

    1. Eeeee panowie Rosati Weroniczka to ladna z wygladu jest, zaden paszczur nic z tych rzeczy.
      Nawet MaxKolonko swego czasu z nia brylował (czy przeleciał MaxTV o tym milczy …)
      Natomiast charakter weroniczki, pochodzenie, poglady polityczne (jak i calej rodziny rosatich) nie jest mi znane.
      NetFlix to specyficzna fabryka lewackich filmow, taki outsourcing dla syjonwood, robia duzo filmow, nawet bardzo dużo tyle ze 99% tego ja nie moge oglądać, po prostu nie trawie. Chyba vikings, rodzina borgiow, chenryk8, rzym, pacyfik jest ich i mi sie podobalo.
      Cala reszta to jakies seince fiction w najgorszym wydaniu, no ale robi sie to co chce widownia 10-30lat wszak glownie chodzi o zzzzyski dla narodu wybranego a lewackie pranie mozgu to dyskretnie i przy okazji.

      od RacimiR: No ładna jest, choć ma jakąś skazę, której nie potrafią opisać, być może podobieństwo rys twarzy do ojca (to samo ma Marta Kaczyńska). Z Kolonką byli oficjalnie parą, więc trudno żeby nie spółkowali 😉 Potem z Tedzikiem, a później z… starszym od niej o prawie 50 lat Zaorskim, czym straciła dużo szacunku.
      Z Netflixa ja oglądałem tylko Narcos, fajny serial. Od innych trzymam się z dala, choć Wiedźmina na pewno zobaczę z ciekawości.

      1. Środkowa ręka Sorosa

        Nie z Zaorskim tylko Żuławskim. Który zresztą kilka lat potem napisał książkę w której umieścił postac dwudziestoparoletniej, puszczalskiej Esterki (AKA „szmaty z Hollywood”) 🙂

        od racimiR: Faktycznie porąbało mi się, tak to jest, jak się czyta komentarze po nocce o 6:30 🙂 Utwory Żuławskiego czy Tedego dowodzą, że związki z Rosati dobrze wpływają na płodność twórczą jej absztyfikantów 🙂

      2. teg wiedźmina to nawet nie mam zamairu nawet 1 sekundu obejrzeć, wieźmin to było od zawsze lewackie gówno te ksiażki promowały aborcje,homoseksualizm i demonizowały nacjonalizm, bez szkalnej kuli wiem że zrobią tam z głównego wroga 2 kaczyńskiego który gnebi pedałów i wolne sondy a broniony jest przez rycerzy na zielono ze szczerbcem aby koajrzyło sie z onr

        od RacimiR: Poczekamy, zobaczymy. Ja zobaczę, ale oczywiście na cda za darmo.

  12. Czytam Twoje wpisy i jak porównuję ich treść z tym co widzę codziennie to wiedz RacimiR jedno – żyć się odechciewa. Nie jest to wina Twoich wpisów bo poruszasz tematy które powinny być obecne w takiej naszej społecznej dyskusji ale niestety ich tam nie ma.

    od RacimiR: To tzw. czerwona pigułka Matrixa… Gdyby zawczasu o tym dyskutować, to na pewno wielu rzeczy dałoby się uniknąć. A tak- w mediach coco jambo i bajlando, a w realnym życiu coraz większa lipa.

  13. https://nczas.com/2018/12/01/paryz-to-juz-strefa-regularnej-wojny-macron-przestal-panowac-nad-swoja-stolica/
    https://nczas.com/2018/12/01/zamieszki-w-europie-protesty-zoltych-kamizelek-dotarly-do-holandii/
    Często śmiejemy się z Francuzów, ale oni przynajmniej mają jaja protestować przeciwko podwyżkom podatków. To już wygląda jak rewolucja, i co ciekawe przenosi się na inne kraje Europy. W Belgii i Holandii również doszło do protestów tzw. żółtych kamizelek, w Holandii poza kwestią podatków protestowano również przeciwko paktowi migracyjnemu ONZ co dowodzi że jest to bunt przeciwko establishmentowi. Europa powoli się budzi.

    od RacimiR: I dobrze, niech to jebnie jak najszybciej. Według mnie władze sobie poradzą z pacyfikacją, ale za jakieś 2-3 lata już będzie totalny chaos.

    1. A może to Ruscy organizują te protesty? Taki odwecik za Majdan.

      od RacimiR: Sytuacja we Francji jest tak zła, że nie potrzeba Ruskich, żeby wkurzyć społeczeństwo. To już prędzej Bruksela te protesty zorganizowała (mimowolnie). Ponadto- gdyby nie Majdan, to Rosja nie zajęłaby Krymu.

      1. Gdyby nie Majdan, Ukraina byłaby wciąż ruskim protektoratem. Lepiej mieć całą Ukrainę jako protektorat, niż Krym jako terytorium.

        Sytuacja we Francji jest kilka razy lepsza niż w Polsce, biorąc pod uwagę ceny i zarobki. Owszem, przy tej demografii rokowania na najbliższe dekady nie są optymistyczne, ale nie przeciw nachodźcom ludzie protestują. Zresztą gdyby ich uchodźcy faktycznie wnerwiali, to by inaczej głosowali.

        od RacimiR: Ludzie protestują gdy im się pogarsza sytuacja życiowa, a nie jeśli są poniżej polskiego poziomu. O ruskich mackach nie chce mi się pisać, zapraszam na jakieś fora teorii spiskowych.

        1. Główny temat tej strony, czyli anty-biały rasizm, to przecież też skutek ruskich macek za czasów ZSRR.

          od RacimiR: Nie rozumiem. Ruskie macki (Jałta) paradoksalnie nas uratowały przed „postępem” (a przynajmniej go opóźniły).

          1. Ruscy po 1945 uważali ten teren za swoje lenno, z którego zbiera się daniny, ale które się chroni przed obcymi. Atakowanie Polski nie miało żadnego sensu. Natomiast jak najbardziej miał sens atak na USA i Europę zachodnią. Ruscy wiedzieli, że atak militarny nie ma sensu. Postanowili wykończyć zachód światopoglądowo, podpłacając hipisowskich aktywistów, żeby siali tam dekadencję oraz m.in. anty-biały rasizm. Skoro wtedy udało im się organizować studenckie protesty, to i teraz byliby w stanie organizować to co się dzieje.

            Nawiasem mówiąc, nasza „Solidarność” to też nie był całkiem oddolny ruch, tylko organizowany przez zachód, przynajmniej do stanu wojennego (później do spółki przystąpili polscy aparatczycy, przeczuwający rychły upadek ZSRR i szukający zapasowego wyjścia).

            od RacimiR: Rosja jest bidnym, zacofanym krajem z PKB na poziomie Holandii. Obwinianie ich o wszystko, co się dzieje w światowej geopolityce jest nielogiczne. Hippisi i tak by się pojawili, bo nagły sukces gospodarczy w drugim pokoleniu po wojnie uderzył ludziom do łbów. To już bardziej Żydów bym podejrzewał, bo są wielokrotnie bogatsi od Rosji i mają obsadzone wszystkie odpowiednie stanowiska + powody religijne i historyczne.

          2. Według Bezmienowa, na dywersję światopoglądową szła lwia część budżetu KGB. Do tego jeszcze cała masa pożytecznych idiotów, pracujących za darmo. Amerykańskich Żydów bym nie podejrzewał, bo rozpierdolenie USA to zabicie żywiciela (a oni nie są głupi), izraelskich Żydów – również, z tego samego powodu. Ewentualnie Żydzi radzieccy mogli za tym stać.

            W Japonii, Tajwanie czy Singapurze hipisów nie było, mimo, że był jeszcze większy sukces gospodarczy.

            od RacimiR: Budżet KGB to nie była studnia bez dna, wywiad i kontrwywiad USA był znacznie bogatszy. Nawet lwia część budżetu biednego kraju nie da rady zrobić różnicy w geopolityce, tym bardziej, że ZSRR był skupiony na dotrzymaniu kroku pod względem typowo militarnym.
            W Azji masowo nie sprowadzano robotników z biednych krajów, aby wykonywali najprostsze prace, tam ogólnie jest inne podejście do pracy (tzw. „źle wprowadzony marksizm” nie urósł).
            Co do Żydów- władza zawsze się wyżywi, zwłaszcza w kraju, gdzie stanowi dosyć niewielki i mocno zintegrowany ułamek populacji, więc ogólna kondycja żywiciela jest stosunkowo mało ważna (aczkolwiek dla tego celu zrobiono tak, aby do USA spływał pieniądz z całego świata z wielu różnych źródeł). Dużo ważniejsze jest utrzymanie władzy, czemu sprzyja dodatkowa ochrona politycznej poprawności (w tym przypadku możliwość oskarżenia dowolnej osoby o antysemityzm czy faszyzm), forsowana przez lewaków i hipisów. Co Żydom po silnych USA, gdzie wolnościowo usposobieni obywatele będą chcieli wyrównać szanse w dostępie do władzy i stanowisk dla osób najbardziej kompetentnych, niezależnie od narodowości, rasy i religii? Białych ludzi trzeba maksymalnie docisnąć, aby tak się przypadkiem nie stało. Najbardziej wpływowi siewcy „postępu”, jak Soros czy Zuckerberg- nie są Rosjanami…

  14. Anty-polski performers (zleccony prawdopodobnie przez totalna łopozycje) w meksyku, niejaki podstarzaly pijaczyna gitarzysta robert waters (ktorego popularnosc mozna przyrownac do typowego wykonacy disco polo w polsce) innymi slowy slabo znana postac w swiatowej muzyce na swoim koncercie dla meksykancow na telebimie wyświetlono hasla resists kaczynskis in poland, wolne sady, lamanie demokracji i inne podobne banialuki. Szkoda ze nie dodal jeszcze ze polscy nazisci bija anielskich marynarzy meksykanskich w gdańsku. Najpierw bono sie osmieszal a teraz ten waters jakby meksykanskich ludzi obchodzil kraj malutki gszies w europie jak meksykanie maja problemy u siebie np. 50tys ofiar rocznie w wojnie karteli i uchodźcy z ameryki srodkowej w karawanie idscy do usa (aktualnie koczuja w tijuanie w meksyku) a takze wszech obecna bieda i wegetacja poza glownymi metropoliami miast meksyku.
    To tak jakby na koncercie Maleńczuk a na telebinie wyswietlono ze w kolumbii obywatele powinni obalic prezydenta bo lamie demokracje przez lapowki od mafiozow narkotykowych, albo w salwadorze rośnie w sile faszyzm. Typowy widz mialby ubaw po pachy (a meksykance chyba tarzaja sie ze smiechu). No nic po prostu sam o malo co sie nie udlawilem przy obiedzie jak to czytalem.

    Tymczasem w francji elegancji kraju wzorcowej demokracji i tolerancji w strajkach zoltych kamizelek 65 osob rannycch w tym 11 policjantow i ponad 160 aresztowanych, a wladza z francuskim prremierem na czele nazywa ich wichrzycielami (zupelnie jak u nas Jaruzelski w stanie wojennym). Gdzie tusk, gdzie makrela, przeciez tam sa masowe aresztowania?

    I jeszccze jedna rzecz z lokalnego podworka: rozwalily sie 2 sklady pendolino, za naprawe alstom rzada 50 baniek (polowa ceny nowego skladu) fakt faktem zmiazdzona jest kompletnie 1/6 pociagu obu skladow jednakze w polskich warunkach sredno co kilka km jest kolejowy przejazd, zapory i co kilka miesiecy jakas lokomotywa rozwali auto robiac z niego pusszke sarrdynek. Sily nie ma – to po prostu rachunek prrawdopodobiensstwa. Pol biedy jakas porzadna polska lokomotywa jak pierdolnie to co najwyzej rozwali sie reflektor i porysuje przód, naprawa kosztuje grosze, prrzod sie pomaluje reflektor wymieni i sruuu za miesiac lokomotywa znow na torach.
    No ale tutaj mamy pierdolino czyli ferrrari na torach mogace jechac nawet 350 (huj ze na polskiich torach srednio 180 no ale przeciez moze 350) bilet 2-3 sstowy krakow warszawa i wifi ponoc kiedys ma byc jak pkp doplaci 2,2 miliona.
    A polskie pesy zapieprzaja w europie za ulamek ceny pendolino… a leoExpress krakow praga kosztuje 18pln…
    Mam tylko nadzieje ze zegarki ówczesnego znanego nam ministra z zamilowania do nich sa nadal na chodzie.

    od RacimiR: o Watersie niedawno już pisałem, nie mam dla niego szacunku. Podobnie Bono- nawet na profilu pejsowym U2 większość komentarzy fanów jest typu: „Bono, mamy już dosyć, przestań już pieprzyć o polityce, tylko rób muzykę!” Np. TEN POST – polecam komentarze 🙂 Ludzie instynktownie widzą, że to wszystko ściema na pokaz.
    A to pendolino powinno być ubezpieczone, zresztą w ogóle jest niepotrzebne. Średnio 180? Chyba maksymalnie- jedynie na CMK można jechać z taką prędkością, pozostałe linie to średnio 80. Z Katowic do Krakowa (~80 km) pociąg jedzie 2.5 godziny, to jest prędkość rowerowa (więc każdy jeździ autem- 3 drogi- A4, DK94 i DK79 są mocno zatłoczone, aż się prosi o szybką kolej). Najpierw trzeba było zrobić torowiska, a potem kupować Pendolino, ale zrobiono odwrotnie, bo poszła lewa kasa pod stołem, a na koniec Ewa Kopacz robiła tam kampanię parlamentarną, zaglądając ludziom do talerza.

  15. Już po losowaniu do eliminacji do Euro 2020. Jesteśmy w grupie G, drużyny z pierwszego i drugiego miejsca wychodzą z grupy, trzecie miejsce to baraże. Zagramy z Austrią, Izraelem, Słowenią, Macedonią i Łotwą. Wydaje się że razem z Austrią jesteśmy faworytami i będziemy co najwyżej z nimi rywalizować o to z którego miejsca wyjdziemy.
    No po takim losowaniu nie awansować to byłby ogromny wstyd, nie wiem jak musieliby grać żeby nie awansować

    od RacimiR: Po losowaniu grup na mundialu też zawsze jest wielki optymizm, a potem klasyka – 2 szybkie wpierdule i mecz o honor 😉

    1. Powiem tak: zapewne awansujemy razem z Austrią (pytanie tylko czy z 1 czy 2 miejsca) bo jesteśmy lepsi niż reszta drużyn, ale obawiam się że na Euro będą czy mecze i do domu.

      od RacimiR: Też tak sądzę, po rozszerzeniu liczby uczestników ME trudno tam nie awansować, nawet z obecną formą.

      1. A dokładniej analizując: Austria to jedyny zespół na naszym poziomie, Łotwa i Macedonia to amatorzy, Słowenia i Izrael to półamatorzy na poziomie Litwy (z który graliśmy przed mundialem a z którą wygraliśmy 4:0), którzy czasami mając dobry mecz potrafią zabrać punkty lepszemu zespołowi ale w tabeli dużo nie zmienia.
        Z taką grupą to awansowałaby nawet kadra Smudy i Fornalika, nie ma zespołu który by realnie mógł sprawdzić nasze umiejętności, oczywiście po eliminacjach będzie wielkie pompowanie balonika, który pęknie z wielkim hukiem na samym turnieju.

        od RacimIR: Z Łotwą już graliśmy w jakichś eliminacjach, gdy kadrę prowadził Boniek- z marnym skutkiem.

          1. Arabowie nie chcieli Izraela w konfederacji azjatyckiej, więc ostatecznie UEFA go przyjęła, ale zanim to się stało to grał jeszcze w konfederacji Oceanii a nawet Ameryki Południowej.

  16. Frau Merkel stwierdzila przed paroma latami,ze Islam nalezy do Niemiec.
    3 dni temu premier Bawarii-H.Seehofer tylko potwierdzil jej slowa.
    Nic dodac nic ujac…….

      1. Juz powoli otwieraja oczy….
        Pracuje z Niemcami.Kiedys w czasie przerwy podjelam rozmowe
        o „przystojnych brodaczach”.Boze, zebym wiedziala,jak dostane
        po nosie,nigdy w zyciu bym nie zaczynala….Przecietny Niemiec
        ma gdzies polityke.U nich liczy sie wolny weekend, imprezka,
        pilka nozna .Osobicie przeraza mnie to Co sie dzieje..

        od RacimiR: W szerszym towarzystwie nie ma mowy o szczerości, ale jak z nimi pogadać na osobności, to inaczej mówią, zwłaszcza po alkoholu. Oni wiedzą co jest grane, ale boją się głośno wypowiadać własnego zdania. To chyba ogólnie cecha zachodniej Europy i USA- oni na pokaz zawsze są szczęśliwi i nic im nie dolega. Na przywitanie pytają „jak się masz” i trzeba odpowiedzieć „dobrze”. Przy czym pytający ma w dupie odpowiedź, a odpowiadający nigdy się nie przyzna, że jest niedobrze. Ale jak z nim pogadać szczerze, to wychodzi szydło z wora. Do tego dochodzi strach przed tzw. mową nienawiści.

        1. „W szerszym towarzystwie nie ma mowy o szczerości, ale jak z nimi pogadać na osobności, to inaczej mówią, zwłaszcza po alkoholu.”

          No myśmy gadali z nimi po alkoholu. Gadali mniej więcej to samo, co oficjalna propaganda mówi – że na razie nachodźcy zachowują się trochę dziko, ale w ciągu 5 lat na pewno się zasymilują.

          od RacimiR: Widocznie Wam nie ufali.

        2. Haslo 'hał hał do you do’ w usa + wymuszony sztuczny glupi usmiech (widoczne to jest na zdjeciach rowniez ludzi z usa) to takie specyficzne ichniejsze dzien dobry ale uwaga! tylko w okreslonym amerykanskim srodowisku – znajoma ponad 20 lat temu byla w usa aupair (z ciekawosci wyjechala) i troche mi poopowiadala jak z tym jest.
          Mianowicie tego typu przywitanie wtedy okolo roku 2000 jest obowiazujace wsrod klasy sredniej bialych ludzi ktorym po prostu ssie udalo w zyciu (mieszkancow przedmieścia z wlasnymi domami), jak trafi sie na takim osiedlu latynos czy skosnooki to tez sie odzywaja (i tym bardziej do kobiety choc polka to przeciez biala). A inne mniejszosci czy chocby blokowiska tego zwrotu nie ma (na pewno w murzynskich gettach czy innych trudno sobie to wyobrazic 😀 )
          I oczywiscie w stosunku go czarnucha absolutnie nie ma takich pogawedek (toź to rasizm!). Znajoma nawet wtedy chciala zostac w ameryce no ale majac narzeczonego w polsce i studia jednak wrocila ostatecznie zyjac teraz w niemczech. Aczkolwiek po pol roku wtedy pobytu juz jak opowiadala rzygala tym hamerykanskim hał hał hał do you do i tym namolnym przymilaniem sie klasy średniej w usa (faceci, sasiadki bez wyjątku na przedmiesciu) zwlaszcza ze angielski wtedy miała slaby. Jak stwierdzila nawet jak delikwent jest bankrutem, ma raka, zona odeszła to i tak zawsze jest i’m fine.
          Moze i lepiej ze wsrod mniejszosci amerykanskich nie ma tego debilkowa hał hał do …
          W europie tego nie ma, natomiast w korporacjach bardziej ten zwrot wymuszony jest przez polityke firmy, i nie wazne czy ciapak, czarnuch, muslim zaczynajac pogawedke musi byc psi poczatek hał hał hał …

          od RacimiR: W Londynie każdy się tak wita, łącznie z łorking class. Jak powiesz, że masz się źle, to oni nie wiedzą co robić, bo chyba pierwszy raz się z tym spotkali. Po prostu musisz odpowiedzieć, że jest OK, choćbyś nawet był przebity mieczem na wylot.

        3. Oni juz sie boja nawet wlasnego cienia…
          Sa strasznie falszywi,wiec trzeba robic dobra
          mine do zlej gry .Mialam te przyjemnosc uslyszec
          jak jeden z nich nasmiewal sie z Polakow.
          Zorientowal sie,ze uslyszalam,zrobilo mu sie
          glupio i mnie przeprosil.Takie incydenty sie zdarzaja,
          ale ja, akurat jestem na to wyjatkowo wrazliwa….

          od RacimiR: Zdarza się, w Polsce z Niemców też coraz częściej ludzie (zwłaszcza młodzi) się naśmiewają, nie mówiąc już o nachodźcach, którzy nie mają żadnego szacunku dla swojego żywiciela.

  17. Myślę, że akurat ludzie chętniej zamawiają przez aplikacje typu pyszne.pl co też z pewnością przekłada się na ilość zamówień w lokalach. Pyszne.pl nie jest monopolistą bo jest jeszcze, wspomniany przez Ciebie, Uber Eats i Pizza Portal. Przyznaję, że sam bardzo rzadko zamawiam coś płacąc gotówką, po prostu wygodniej mi płacić online lub kartą przy odbiorze. Hindusów w Warszawie od groma, ale szczerze mówiąc ilekroć zamawiałem jakieś żarełko przez pyszne.pl do pracy to w 85% przypadków dostawcą był Polak. Cóż, wolny rynek.

    od RacimiR: Pyszne jest jak windows, a pizzaportal jest jak linux 🙂 Niby nie ma monopolu, ale jednak ma dominujący udział w rynku. Uber Eats nie jest konkurencją dla pysznego, bo obie aplikacje zajmują się czymś innym (pyszne kojarzy klienta z knajpą, a uber zajmuje się kojarzeniem istniejącego już zamówienia z dostawcą)- ostatnio te 2 firmy zaczęły współpracę, więc tym bardziej robi się monopol. Z Uberem dostawca nie ma żadnej umowy, de facto jest to praca na czarno, bez ubezpieczenia zdrowotnego i emerytalnego, gorzej niż umowa śmieciowa (czyli nieuczciwa konkurencja na rynku pracy). To samo uber-pseudo taxi, gdzie kierowcy jeżdża nielegalnie, a gdy złapie ich policja czy inspekcja transportu, to grożą im wielkie grzywny- wówczas uber nie zapewnia żadnego wsparcia, tylko „radź se sam”.
    Kartą możesz płacić bez pośrednictwa pysznego i ubera, gotówka to chyba też nie jest jakaś skrajna niedogodność. Rób jak uważasz, ale wiedz, że każde takie zamówienie to kilka złociszy, które bezpowrotnie uciekają z Polski.

  18. Olśniło mnie!

    Tow. Merkel nie popełniła błędu zapraszając arabomurzynów. Tu wcale nie chodziło o siłę roboczą – to tylko oficjalna wersja. Chodziło o aktywizację militarną społeczeństwa, pacyfikowanego przez 45 lat po wojnie. Szczegóły planu:
    1. Nadmiar mężczyzn
    2. Niemki wybierają arabomurzynów (tak były tresowane od lat)
    3. Rodowici Niemcy są samotni i przez to sfrustrowani i agresywni
    4. Zapraszamy rodowitych Niemców do armii i organizacji paramilitarnych, tutaj można się wykazać
    5. Fall Weiss 2.0

    od RacimiR: Naciągane. Punkt 2 + 4 = Niemcy nie wstępują do armii, bo tak byli tresowani od lat.

    1. Czy ja wiem? Tresura pacyfistyczna chyba skończyła się w 1990, czyli jedno pokolenie temu; od tamtego czasu mogło się zmienić. W NRD w ogóle nie było takiej tresury, a wręcz przeciwnie. Poza tym – krew nie woda, jak to mówią.

      Pożyjemy, zobaczymy. Może moja hipoteza jest naciągana, ale bardziej w nią jestem skłonny uwierzyć, niż w to, że tow. Merkel popełniła taki błąd.

      od RacimiR: Tresura pacyfistyczna (kastrowanie + feminizm) jest coraz większa. W NRD punktu numer 2 też nie było.
      Dla nas działania Merkel to „błąd”, ale ona może mieć inne priorytety.

      1. W byłym NRD z tego co wiem jest najwyższy nadmiar mężczyzn w Europie. Chyba Niemki stamtąd wyemigrowały do RFN.

        Ty jesteś mądry, czy mógłbyś wykombinować jakąś prawdopodobną hipotezę, co tak naprawdę mają Niemcy z zapraszania „południowców”? Bo nie kupuję tego, że to głupi błąd i że to nie było przemyślane.

        od RacimiR: Wg mnie to celowe działanie, a nie żaden „błąd”. Zniszczenie białych społeczeństw planowano już ponad 50 lat temu i jest to konsekwentnie realizowane. Merkel jest tu tylko trybikiem. Niemcom mocno „pomogły” korporacje, które nie kierują się dobrem państwa, a bieżącym bilansem. Oni zawsze będą forsować zwiększenie podaży siły roboczej. Wydaje mi się, że Niemcy chyba serio uwierzyli, że nachodźcy będą pracowali, wszak mają kilka milionów Turków, którzy na ogół pracują i są nieźle wykształceni, pomyśleli, że ci nowi będą podobni, a resztę sru do Polski. Gdyby im ci nachodźcy byli do czegoś potrzebni, to by przecież nie próbowali na wszelkie sposoby się ich teraz pozbyć.

        1. „Merkel jest tu tylko trybikiem”

          Sugerujesz, że jest takim Bolkiem, którym ktoś steruje, bo ma na nią papiery? Bo inaczej nie wyobrażam sobie, żeby kanclerz mocarstwa gospodarczego, hegemona Europy, z własnej woli działała wbrew interesowi państwa, na którego czubku jest, i im wyżej czubek, tym wyżej ona.

          „to by przecież nie próbowali na wszelkie sposoby się ich teraz pozbyć. ”

          I nie próbują, tylko wyborcom wmawiają, że próbują. Niemcy mają w asortymencie wiele sposobów, po które jeszcze nawet nie sięgnęli. I nie mówię tu o Kristallnacht (chociaż to też leży w zapasie). Wystarczyłoby pozabierać im te zasiłki.

          od RacimiR: Merkel była agentką Stasi. Nie jest Bolkiem (prostym kapusiem), tylko kimś dużo ważniejszym. Ona działa tak, żeby Niemcy były bogate (wtedy jest łatwiej rządzić), ale w długofalowej perspektywie (gdy ona już odejdzie, bądź umrze) stały się marksistowskie.
          Jak mieliby niby zabrać te zasiłki? Musieliby wszystkim zabrać. Do tego Soros, Bruksela, Antifa. To byłby upadek Niemiec.

          1. Bruksela < Berlin.

            Co do buntów Sorosa, Antify i samych zainteresowanych, to można byłoby im pozwolić na kontrolowaną rozpierduchę, żeby mieć pretekst do zrobienia Kristallnacht 2.0. Dawno by to zrobili, gdyby im naprawdę zależało i gdyby faktycznie uchodźcy im nie byli do czegoś potrzebni. Być może chcą jeszcze trochę powkurwiać własnych obywateli, żeby mieć i u nich poparcie dla Kristallnacht.

            od RacimiR: Ciekawe kto ma zrobić ten Kristallnacht, w dodatku o 100 razy większy, niż ten pierwotny i przeciwko bardziej wojowniczej kulturze? Rurkowcy i geje? W niektórych częściach NRD zostało trochę chłopów, ale w skali Niemiec nie ma na to szans. Ta teoria jest po prostu głupia i zupełnie nieprawdopodobna.
            To tak, jakby zalać sobie mieszkanie wodą, żeby mieć potem poparcie żony do osuszania, przy czym żona jest pływaczką, zodiakalną rybą i lubi wędkować.

          2. „Ta teoria jest po prostu głupia i zupełnie nieprawdopodobna.”

            Moim zdaniem, zupełnie nieprawdopodobna jest wersja, że niemieckie władze świadomie rozpierdalają swój kraj.

            Czyli – mamy dwie teorie – moja i Twoja, obydwie nieprawdopodobne. Musimy szukać dalej.

            BTW. Ile procent Niemców to rurkowcy i geje? Może odsetek jest podobny, jak i u nas, tylko bardziej się lansują? Przecież w W̶e̶h̶r̶m̶a̶c̶h̶c̶i̶e̶ Bundeswehrze i G̶e̶s̶t̶a̶p̶o̶ niemieckiej policji ktoś pracuje, a rurkowcy ani geje by tam nie szli.

            od RacimiR: Dlaczego nieprawdopodobna? A to, że Tusk świadomie rozwalał Polskę też jest nieprawdopodobne? Po prostu władze Niemiec nie są patriotami, tylko międzynarodówką marksistowską.
            Kto pracuje w niemieckich służbach? Właśnie rurkowcy, kobiety oraz coraz więcej muzułmanów. W zeszłe wakacje jeden nachodźca ganiał z maczetą kilku przerażonych policjantów po całym Monachium, dopiero gdy dotarło 20 radiowozów z posiłkami uzbrojonymi po zęby, to udało im się go obezwładnić.

          3. „Dlaczego nieprawdopodobna? A to, że Tusk świadomie rozwalał Polskę też jest nieprawdopodobne? Po prostu władze Niemiec nie są patriotami, tylko międzynarodówką marksistowską.”

            Nie porównuj Tuska, który jest słupem CDU do władz niemiec, które nie mają już nad sobą seniora i rządzą suwerennie. Rządzili patriotycznie od kilkudziesięciu lat (doprowadzając do rozkwitu gospodarkę Niemiec i uzależniając od Niemiec kraje ościenne) i co, nagle złożyli hołd jakiejś międzynarodówce?

            „Kto pracuje w niemieckich służbach? Właśnie rurkowcy, kobiety oraz coraz więcej muzułmanów. W zeszłe wakacje jeden nachodźca ganiał z maczetą kilku przerażonych policjantów po całym Monachium, dopiero gdy dotarło 20 radiowozów z posiłkami uzbrojonymi po zęby, to udało im się go obezwładnić.”

            Też mi się tak wydawało. Po ostatnich wydarzeniach we Francji zmieniłem zdanie. Francja sprawia wrażenie jeszcze bardziej rurkowego kraju, niż Niemcy, a jednak jak przychodzi co do czego, to policja się nie patyczkuje. W Niemczech, jak przyjdzie rozkaz, to tak wojsko jak i policja ruszą w bój. I będą jeszcze bardziej bezwzględni i zorganizowani niż policja francuska. Bo to jednak Niemcy.

            Podejrzewam, że z tymi rurkowcami i kobietami w Bundeswehrze to tylko taki PR dla prasy.

            od RacimiR: Merkel też nie jest na szczycie piramidy. Tusk jest szefem 3 piętra, Merkel drugiego (razem z Junckerem), ale „Krzysztofem Jarzyną” jest jakaś szara eminencja, prawdopodobnie pochodzenia mojżeszowego z USA.
            W niemieckich służbach pewnie ostało się kilku chłopów z jajami, ale większość to tragedia. We Francji niby policjanci byli brutalni, ale to wyłącznie przez różnice w uzbrojeniu + ochronę prawną + organizację. Gdyby „żółte kamizelki” dostały policyjne uzbrojenie i nie były karane za przemoc, to z policji by została czerwona plama.

          4. „We Francji niby policjanci byli brutalni, ale to wyłącznie przez różnice w uzbrojeniu + ochronę prawną + organizację. Gdyby „żółte kamizelki” dostały policyjne uzbrojenie i nie były karane za przemoc, to z policji by została czerwona plama. ”

            Ale w Niemczech jest to samo. Niemieckie ZOMO też będzie miało uzbrojenie, ochronę prawną i organizację.

            od RacimiR: Żółte kamizelki nie miały uzbrojenia, dlatego ich spacyfikowano brutalnie.
            Policja z zachodu jest mocna tylko wtedy, gdy są skrajnie nierówne szanse (w uzbrojeniu i sądownictwie), gdy mają lepszą broń i mogą lać kogo popadnie, a winny zawsze będzie demonstrant, a nie policjant. Oni mogą ciągać za włosy, strzelać, pałować i nic, a demonstrant jak dotknie policjanta w kask to już prosto do aresztu za napaść na funkcjonariusza.
            Islamiści z Niemiec (i innych krajów) będą mieli uzbrojenie i do tego ochronę prawno-polityczno-medialną Sorosów, więc policja się obsra przed nimi. Raz, że będą mogli zwyczajnie dostać w cymbał, a dwa, że jak kogoś zabiją, to zostaną okrzyknięci faszystami i rasistami, a islamiści jeszcze bardziej się wnerwią. Ponadto oni używają brudnych sztuczek typu żywe tarcze z kobiet, a policja wtedy traci morale, bo nie wiedzą co robić.

  19. Jeszcze z tymi hindusami bo mocno mnie wnerwili swym ponizajacym stosunkiem do warszawiaków, tak sie zastanawiam kiedy sie to multi kulti lewactwo zaczelo i co jest przyczyna tego wszystkiego?
    Przyczyna tego mieszania sie, migracji i wogole jesst … biznes 🙁
    a mianowicie dazenie do niskich cen, niskich kosztow pracy.
    Od czasow odkrycia ameryk zwozono tam czarnych dla darmowej sily roboczej (bo i po co zwozic bialych jak trzeba im placic za prace?). Po wojnie secesyjnej zamiast zaladowac murrzynow na stratek i wywiezc ich z powrrotem do afryki pozwolono im niestetry zostac. Czyli prradziejow lewactwa doszukiwalbym sie juz w wojnie secesyjnej. Efekt: zamurzynowiona ameryka poludniowa (mnoza sie tam jak szczury) a w usa biali (lartynosow i skosnych nie zaliczam do bialych) sa juz mniej niz 50%. I tak biali biznesmeni w kilka pokolen zrobili z usa murzynownie.
    Ten sam biznes terraz zpowodowal islamizacje europy i ten sam biznes powoduje problemy z migracja ukrow i hindusow do polski.
    W krakowie jesszcze kilka lat temu hindusow mozna bylo spotkac w tramwajach nowej huty w okolicach philip moris – przetwornia tytoniu. Siedzieli cichutko, a ludzie sie od nich odsuwali bo śmierdzieli tym tytoniem (i chyba byli swiadomi tego ze ich pogardzamy). Teraz niestety (znajomi z branży mi opowiadaja) ze coraz bardziej panosza sie w IT razem z ukrami (chyba ukry it spieprrzaja na zachód, nie wiem), natromiast w europie hindusi w IT niestety opanowali to w wiekszosci. Zreszta na miliard hindusow jak jeden na 100 zostanie informatykiem to mamy ich armie 10 milionow. Ruchy i polityka lewactwa dodala im wiatru w skrzydla i teraz to oni gardza Europejczyka mi (w tym Polakami). I niestety glupie polki zostaja ich zonami (choc czasem ciezko odróżnić czy to hindus czy muslim karnacja podobna).
    Czasem w jakims centrum handlowym widze głupią nawet ladna polke za raczke i tlumaczy ciapakowi poszczegolne towary łamaną angielszczyzna (smiac sie chce z tej scenki i niestety płakać bo kolejna polka urrodzi bambo). To ze kobiety maja prawo glosu to kolejne nieszczęście, zazwyczaj głosują na partie liberalne demokratyczne (w usa na hilarke) i niestety ulegają urokowi książąt orientu i teraz ksiazetom azjatyckim (az chce sie tym kobietom robić to co francuskie spoleczenstwo robilo francuzkom za kolaboracje).
    Zresztą trzeba powiedziec wprost ze oprocz socjalu glupie biale kobiety to kolejny wabik dla migracji.
    Czy widzial ktos by murzyni w afryce czy muslimy oddawali swoje kobiety bialym? Tamtejsze ludy wiedza dobrze jak kobiety rowno trzymac.
    I sobie mysle co rozmylo ten nasz patriotyzm i dbałość o drugiego polaka, jeszcze 40 lat temu strajkowalismy i bilismy komuchow, byla jakas wola walki i wola oszyskanie ojczyzny. A teraz chyba to ze wydaje ssie nam ze zyjemy w dobrobycie przycmilo nam ze jako narod jestesmy w niebezpieczeństw ie, a za kilka pokoleń biali beda w mniejszosci i beda pomiatani jak w usa czy europie. Nasze pokolenie do tego doprowadzilo!
    Ten marsz na 100lecie niepodleglosci powinien miec frekwencje 250tys w kazdym mieście a nie tylko warszawie, nawet troche mi smutno ze tylko te swierc miliona jest swiadome ze wolnosc nie jest dana raz na zawsze.

    od RacimiR: Oczywiście, że niewolnictwo jest przyczyną. W XXI wieku się ono trochę ucywilizowało, ale nachodźcy dostali kolejne bonusy czyli polityczna poprawność + anty-biały rasizm. Trzeba się po prostu izolować, tak jak Japonia, inaczej mamy Afro-Azję, jak USA czy zachodnia UE. Ameryka Południowa nie wygląda na tym tle aż tak tragicznie, pewnie dlatego, że tam nie ma socjalu i pensje nie są najwyższe. USA, Francja i Wielka Brytania najszybciej podzielą los RPA.
    Afryka zawsze była kontynentem, w którym nikt nie chciał mieszkać, a ludzie mnożyli się na potęgę. Do czasów nowożytnych przyrost ten „wyrównywany” był przez przeraźliwie niską średnią długość życia. Odkąd Afryka ma jak-takie narzędzia opieki zdrowotnej- nastąpiła eksplozja demograficzna, co naturalnie skończy się zalaniem świata nachodźcami. Trzeba się po prostu odgrodzić i tyle. Opcja Japońska, albo dla tych, co już są ubogaceni- Izraelska.
    Co do kobiet to też głównie o polityczną poprawność chodzi. Po prostu model biała kobieta + czarny facet jest promowany maksymalnie- w mediach, teledyskach muzycznych, show-businesie, filmach, serialach, reklamach… A kobiety lubią podążać za modą i być modne, marksiści kulturowi dobrze wiedzieli, za który sznureczek pociągnąć. Oczywiście kobiety dosyć szybko rozumieją, że takie związki na ogół kończą się źle, ale najczęściej nawet po szybkim rozstaniu jest już dla delikwentki za późno (Bambo + choroby psychiczne o podłożu lękowym).
    To bicie komuchów w stanie wojennym jest przereklamowane. Wszyscy bili, łącznie ze Skibą, Owsiakiem, Bolęsą i Michnikiem, ale żadnemu komuchowi krzywda się nie stała. Odwrotnie niż u niemieckich nazistów z czasów wojny, bo tam teraz to albo sanitariusze, albo łącznościowcy 🙂

    1. „Ten marsz na 100lecie niepodleglosci powinien miec frekwencje 250tys”

      Frekwencja na marszu jest imponująca jak na kraj europejski. Gorzej jest przy urnach, gdzie partie ewidentnie antypolskie wciąż mają dwucyfrowe poparcie (por. Węgry – tam Jobbik ma dwucyfrowe poparcie, lewactwo – jednocyfrowe). A jeszcze gorzej jest przy głosowaniu portfelem – patriotyzmu gospodarczego w Polsce prawie nie ma.

  20. Poruszył mnie ten fragment: „wielu młodych Niemców jest niezdolnych do jakiejkolwiek pożytecznej pracy, wolą być coachami, trenerami personalnymi, działaczami NGO, casterami gamingowymi, kocimi behawiorystkami, modelkami na instagramie itp.) Tymczasem w Niemczech (i nigdzie indziej zresztą) nie brakuje coachów i działaczy gejowskich, za to brak jest ludzi do klasycznej harówki na hali, za kierownicą TIRa, za ladą w sklepie, przy opiece nad osobami starszymi czy na budowie”.
    Otóż w Polsce dzieje się to samo. Weźmy taki przykład: w mojej małej miejscowości jest parę Biedronek. Znam z-cę kierownika jednej z nich. W ostatnich dniach ujrzałem zmianę w jednej z nich. Czyli ukraińców jako pracowników. I wierzcie lub nie – takiej harówy u żądnego pracownika Biedronki w Polsce (a trochę ich zwiedziłem) nie widziałem. Nagle Biedronka zrobiła się o wiele czystsza i panuje w niej względny porządek. No więc pytam tej znajomej – o co kaman? nie ma polskich pracowników chętnych do Biedry? Otóż nie ma. Co się młoda osoba przyjmie do pracy to w najlepszym wypadku składa wymówienie po paru dniach, w najgorszym – jeszcze tego samego dnia. Kierownik wtedy zostaje w przysłowiowej czarnej dupie bo nagle brakuje obsady sklepu. Jaki powód wymówień? Np „nie tego się spodziewałam”, „myślałam, że będę pracować tylko na kasie” itd itp Notoryczne jest siedzenie na smarpthonie u młodych podczas pracy. Wypisz wymaluj powyższy fragment artykułu. Większość młodych dziewczyn chce karierę robić a necie, dopisałbym do powyższej listy multi level marketing (cała akcja głównie na fejsie i siedzenie na smartphonie, od czasu do czasu na pocztę, inna sprawa, że techniki sekciarskie, coś przypominającego piramidę finansową). Rzecz w tym, że Ci Ukraińcy zapierdalają bez słowa skargi, zostają jak trzeba do 2 w nocy na dodatekj z uśmiechem i ja nie muszę tego wiedzieć od tej znajomej, to wszyscy klienci sklepu widzą. Młodzi Polacy nie są nauczeni pracy, wg mnie albo to się wywodzi z PRL-u (jeśli ktoś starszy, gdzie czy się robi czy się leży – pensja się należy, każdy widzał chyba obrazek 9 robotników drogowych opartych o łopatę i jednego pracującego praktykanta) albo z zachodnich lewackich wartości (jeśli chodzi o młodych). I teraz będąc pracodawcą, kogo byście zatrudnili? Pracowitego Ukraińca, czy wolelibyście aby wisiało ogłoszenie o pracę przez kilka miesięcy, a może znajdzie się Polak, który będzie chciał „pracować” przez kilka dni, zanim złoży wymówienie.
    Jeszcze inna sprawa, że w mojej małej mieścinie od paru lat widzę coraz więcej bardzo ubogaconych pigmentalnie, ostatnio sporo azjatów a Ukrainiec to co trzeci przechodzień. Tylko ślepi tego nie chcą zauważyć albo im to na rękę.

    od RacimiR: Wszędzie tak jest, o tym też mówi Karoń. Im kraj bogatszy, tym więcej w nim ludzi, którzy się do niczego nie nadają. Polacy zapierniczają na zachodzie dokładnie tak samo, jak Ukraińcy w Biedronce, bo mogą zarobić 3 razy tyle, co w ojczyźnie. Z kolei Ukraińcy na Ukrainie pracują na pół gwizdka i siedzą na smartfonach. Dlatego też rozwijają migracje- każdy bogatszy kraj wysysa do siebie najpracowitszych ludzi z krajów biedniejszych, aby pracowali na przysłowiowych coachów i kocie behawiorystki. Anglia wzięła Polaków, to Polska wzięła Ukraińcow i tak dalej. Efektem jest multi-kulti + to, że taki proces nie może trwać wiecznie. Oczywiście zasada działa przy migracjach ekonomicznych, bo przy migracjach socjalnych (jak brodaci „inżynierowie” z Niemiec) przyjeżdża grupa przeciwna, czyli największe możliwe nieroby, z których pożytek jest jeszcze mniejszy, niż z kocich behawiorystek.

  21. https://fakty.interia.pl/swiat/news-francja-wstrzymuje-tymczasowo-podwyzke-akcyzy-na-paliwo,nId,2712710
    Można ? Można. Rząd francuski zawiesza podwyżkę akcyzy na paliwo, sukces protestujących.

    od RacimiR: No i jak teraz dziurę budżetową sfinansują? 🙂 To działanie na bardzo krótką metę. Rząd Francji będzie musiał znaleźć pieniądze gdzie indziej, i to pilnie. Po krótkich poszukiwaniach znów zostanie im jedna możliwość, czyli zabrać obywatelom w jakiejś innej formie, niż paliwo.

    1. https://www.tvp.info/40277932/francja-nadal-nie-moze-spac-spokojnie-zawieszenie-podwyzki-akcyzy-nie-zatrzymalo-protestow
      ,,Zawieszenie” na pół roku podwyżki akcyzy nie zatrzymało protestów. ,,Żółte kamizelki” zapowiadają nadal organizowanie demonstracji przeciwko samemu Macronowi i jego polityce podatkowej. I bardzo dobrze; zapewne Macron tym ,,zawieszeniem” chce przeczekać te pół roku a potem wprowadzić podwyżkę podatku, a wiadomo że jak teraz protestujący pójdą do domu to za pół roku ludzie już tak licznie nie będą wychodzić na ulicę.
      Zapewne gdyby Macron wycofał się tak po pierwszych protestach to pewnie by się uspokoiło, a teraz już jest za późno, Francuzi dostali teraz wiatru w żagle.

      od RacimiR: Wszystko okaże się w weekend. Wg mnie Macron nie wytrzyma pół roku bez tej kasy i już wcześniej będzie musiał jakiś nowy podatek wprowadzić, ewentualnie coś sprzedać Niemcom (mówi się, ze Francja ma oddać swoje miejsce jako stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ na rzecz 'Unii Europejskiej’- może akurat Niemcy im sypną trochę ojro na półroczne bajlando w zamian za ten stołeczek).

      1. A może TVPiS trochę wyolbrzymia to, co tam się dzieje? Gdyby zobaczyć, co o Polsce mówiły zachodnioeuropejskie telewizje 2 lata temu (gdy trwał Ciamajdan), to można by dojść do wniosku, że Polacy dostali wiatr w żagle, a PiS za chwilę upadnie.

        od RacimiR: Ja nie biorą informacji od komentatorów i ekspertów w TV, tylko puszczam sobie źródłowe filmiki. W ciamajdanie widziałem udającego Diduszkę, a teraz w Paryżu widzę latającą kostkę brukową, setki aresztowań, płonące samochody… Nie ma co tego porównywać, a kamizelki na pewno nie są wyolbrzymione, jak KOD.

        1. „Ja nie biorą informacji od komentatorów i ekspertów w TV”

          Ty – nie, ale przed chwilą kuba9131 wrzucił link od TVPiS właśnie. Stąd moja refleksja.

          1. Ja linkuje info od wielu źródeł, niezależnie od opcji poglądowych mediów i portali żeby nikt mi nie zarzucił że wrzucam linki z jakiś aniszowych portali.

  22. ten nasz prezydent to jest taki głupi czy se jaja robi, ściska się z czołowym lewakiem wśród aktorów , który finansuje antife i pedalstwo i jest zwolennikiem syjonu i przyjacielem sorosa, natanjahu i rotshilda a a może znaleźli nić porozumienia ich łączy to ze obaj są z partii pseudo konserwatywnych
    https://wpolityce.pl/polityka/424028-prezydent-duda-spotkal-sie-ze-schwarzeneggerem

    od RacimiR: Mi tam się Arnold kojarzy z kulturystyką i ciekawymi filmami z młodości.
    Antifa i Soros + Syjon i Netanjahu? Przecież to są zwalczające się środowiska.

  23. A dlaczego by nie?
    https://fakty.interia.pl/swiat/news-69-latek-domagal-sie-zmiany-swojego-wieku-sad-odrzucil-jego-,nId,2712846

    skoro imigranci zmieniają wiek wedle woli
    https://www.tvp.info/40107223/dorosly-imigrant-udawal-chlopca-chodzil-nawet-do-szkoly

    od RacimiR: Mówca motywacyjny 😉 Z jednej strony gardzę takimi zawodami, ale z drugiej strony- podziwiam ludzi, którzy w ten sposób są w stanie zarobić na życie (w sensie, że umieją znaleźć jeleni, którzy im za to płącą).
    Co do sedna- gdyby to była żydówka z tatuażami + lesbijka + weganka + ekolożka, to pewnie by jej poszło łatwiej z tą zmianą wieku.

  24. https://nczas.com/2018/12/04/sensacyjne-informacje-powstaje-nowa-partia-polityczna-ojca-tadeusza-rydzyka-znamy-szczegoly/
    Powstaje partia Ruch Prawdziwa Europa, która ma być pod patronatem ojca Rydzyka. Jeśli faktycznie tak się stanie to PiS może mieć poważny problem, duża część wyborców PiS-u to słuchacze Radia Maryja i TV Trwam (przez Tuska nazwani ,,moherową koalicją”).
    Oczywiście Rydzyka nie lubię, dla niego liczą się pieniądze, aczkolwiek do tej pory jest to najbardziej konserwatywne środowisko PiS-u, podobają mi się ich postulaty np. zakaz aborcji eugenicznej, ponoć do partii mają przyłączyć się byli członkowie PiS-u np. były minister środowiska Jan Szyszko. Oby to otrzeźwiło PiS; ja teraz się obawiam że może to odebrać część głosów PiS-owi przez co do władzy powróci poprzednie środowisko.

    od RacimiR: Ponoć z tą partią to fejk nius.

    1. Ja Rydzyka lubię. Pieniądze liczą się chyba dla każdego, facet jest konsekwentny, nie łopoce jak chorągiewka na wietrze, przez długie lata prowadził jedyne propolskie media w eterze, a pieniędzy nie przejada, tylko inwestuje.

      Niestety, jest człowiek starej daty, nie stara się trafić do młodych. Radia Maryja słucham rzadko, z reguły w samochodzie na długich trasach (ja mam słabe radio, a on – mocne nadajniki, w wielu miejscach jest to jedyna stacja, którą łapie), mam wrażenie, że stacja jest sprofilowana na 70-latków.

  25. Witaj Racimirze!!!
    Kolejne gratulacje za kolejny celny, inteligentny i wnikliwy artykuł!!!
    Prędzej czy później Europa się obudzi! Już zaczynają się nasilać ruchy antyimigracyjne i to nie tylko wśród ludności ale i rządów!
    Przykład: http://wgospodarce.pl/informacje/57237-dania-wyrzuci-niechcianych-imigrantow-na-wyspe
    A to z pewnością dopiero początek! Makreli już od dawna pali się dupa a Makaron właśnie dostaje czerwoną kartkę od „żółtych kamizelek” a jestem przekonany, że na tym nie koniec!!!!
    W ogóle sytuacja we Francji to odrębny temat! I podejrzewam, że tam to dopiero początek rozróby a jak głupawy prezydencik nie uspokoi swoich wielkopańskich wyskoków to skończy się rewolucją, którą, znając podejście Makarona, będą władze we Francji gasić policyjnymi pałkami, wojskiem i wprowadzaniem coraz większego zamordyzmu ze stanem wyjątkowym włącznie! A wtedy to na prawdę krew się poleje i pożar może ogarnąć całą Europę! Zwykli zjadacze chleba mają na prawdę już dosyć szarogęszenia się władzy i przygłupów z Brukseli!

    Pozdrawiam
    Robert

    od RacimiR: Dania od początku zachowywała się zdroworozsądkowo, już 2 lata temu przywrócili kontrole graniczne i powiedzieli, że będą przyjmować tylko kobiety z dziećmi oraz dyskryminowanych gejów. Przybyło niewielu, głownie nielegalnie i konsekwentnie się ich wyrzuca. Oczywiście Kopenhaga była 'ubogacona’ i zmarksizowana już wcześniej (np. słynna dzielnica Christiania), ale leży na wyspie. Geograficznie to bardziej Szwecja, niż Dania. Głowna, lądowa cześć kraju jest na ogół konserwatywna i nieuposażona pigmentalnie.
    Niestety Dania to wyjątek w okolicy- reszta Skandynawii, Niemcy, Benelux czy Francja nadal śpią i nie wiadomo, czy się obudzą. Obecne protesty we Francji są głównie o kasę, a postulaty imigracyjne są w dalszym rzędzie.
    Kibicuję oczywiście żółtym kamizelkom- niech w końcu się zacznie chaos, bo każdy dzień zwłoki zmniejsza nasze szanse na przetrwanie.

    1. „niech w końcu się zacznie chaos, bo każdy dzień zwłoki zmniejsza nasze szanse na przetrwanie. ”

      Za późno – źle, ale za wcześnie – też źle. Na razie islamiści robią dużo hałasu, ale jest ich jeszcze za mało, żeby wygrać, jeżeli rdzenni się zmobilizują. Optymalnie będzie, jeżeli konflikt zacznie się wtedy, gdy siły będą wyrównane, wtedy zniszczenia będą największe po obu stronach (rdzenni z zachodniej Europy to przecież też nasi wrogowie).

      od RacimiR: Liczysz na to, że wszyscy wybiją się nawzajem, na końcu zostanie dwóch bossów i zrobią „double knockout” ? Przecież to głupie, tym bardziej, że wówczas przypłyną „osadnicy” z Afryki, gdzie ludzi nie brakuje.

      1. Oczywiście, nie zostanie dwóch bossów, wszyscy się nie wybiją, ktoś wygra, a ktoś przegra. Ale liczę na to, że obie strony wyjdą z tego mocno przetrzebione. Osadnicy z Afryki nie przypłyną do kraju, gdzie trwa wojna. Mają do wyboru wiele lepszych miejsc, jak już chcą gdzieś płynąć.

        od RacimiR: Niby gdzie indziej mają płynąć? Gdy konkwistadorzy odkrywali nowe lądy, to ludzie bardzo chętnie tam się przeprowadzali, chociaż tam wszystko trzeba było zbudować od zera. W podbitych Niemczech na dzień dobry będzie rozwinięta infrastruktura + mnóstwo białych niewolników (jeńców?). Dopiero wtedy brodaci zaczną tam „uchodzić” porządnymi liczbami.

        1. „W podbitych Niemczech na dzień dobry będzie rozwinięta infrastruktura”

          Nie, bo będzie zniszczona w wyniku działań wojennych. Tym bardziej, im bardziej wyrównany konflikt.

          „+ mnóstwo białych niewolników (jeńców?)”

          Zrobiłeś cztery odważne założenia:

          1. Arabomurzyni wygrają
          2. Niemcy dadzą się złapać w siatkę na własnym podwórku
          3. Niemcy będą nadawali się do roboty
          4. Będzie ich mnóstwo.

          O ile 1. byłoby możliwe, gdyby konflikt zaczął się za późno (tak, jak pisałem – „Za późno – źle, ale za wcześnie – też źle”), o tyle 2., 3. i 4. łącznie raczej nie wystąpią. Jeżeli wojna przyjmie niekorzystny obrót, to większość Niemców ucieknie do Argentyny (tradycyjny już kierunek niemieckiej emigracji, zwłaszcza wojennej), część zginie, a zostaną odpady, które nie będą się nadawały do niczego.

          I nawet jak arabomurzyni wygrają, to w spustoszonym kraju stworzy się wielka próżnia, w którą wejdą USA, Rosja i Chiny, które odgonią nowych afrykańskich osadników tak, jak silniejsi padlinożercy odganiają słabszych.

          A gdyby nawet wyszło tak, jak przewidujesz (tzn. arabomurzyni przejmą infrastrukturę i nałapią Niemców w siatkę, i osiedli się ich tam jeszcze więcej – uważam to za możliwe, ale mało prawdopodobne), to i tak wolę mieć takich sąsiadów niż Niemców.

          od RacimiR: Chyba lepsza uszkodzona infrastruktura, niż gdyby jej nie było w ogóle? Zresztą nie będzie aż tak uszkodzona, bo to nie będzie wojna klasyczna- wrogowie są przemieszani na danym terytorium i żyją obok siebie, więc nie wysadzą w powietrze połowy miasta i nie zrobią nalotu dywanowego, bo by przy okazji zabili też swoich. Walka będzie polegała na zabijaniu ludzi pojedynczo, a nie rozwalaniu całego terenu włącznie z infrastrukturą.
          Skoro założyłeś, że trzeba czekać jak najdłużej, to chyba oczywiste, że araby wygrają i złapią Niemców w siatkę, ku uciesze Sorosa i „antyfaszystów”.
          Ja mimo wszystko wolę Niemców, Francuzów i Szwedów w Europie, niż dżihadystów.

          1. „Skoro założyłeś, że trzeba czekać jak najdłużej”

            Nie, pisałem wyraźnie, że za późno – też źle. Optymalny jest taki moment, w którym szanse są wyrównane.

            Nie widzę ani jednego powodu, dla którego Niemcy mieliby być lepszymi sąsiadami niż np. Turcy czy Arabi. Właściwie to każdy sąsiad jest lepszy niż Niemcy.

            od RacimiR: Myślę, że najlepszy rozpad Niemiec na małe państewka, jak w średniowieczu. Już teraz landy kłócą się między sobą. My byśmy mogli dostać Pomorze Przednie, Brandenburgię (bez Berlina) i Saksonię, tam jeszcze nie ma aż takiego lewactwa.

          2. „Myślę, że najlepszy rozpad Niemiec na małe państewka, jak w średniowieczu.”

            Czas pokazał, że to jest nietrwałe rozwiązanie, rozpadnięci Niemcy prędzej czy później się zjednoczą, zleją się w całość kropla po kropli, jak szczątki T-1000 w filmie Terminator 2.

            „My byśmy mogli dostać Pomorze Przednie, Brandenburgię (bez Berlina) i Saksonię, tam jeszcze nie ma aż takiego lewactwa. ”

            Myślę, że to nierealne, ale jak już, to od jawnej aneksji wolałbym takie rozwiązanie jak Nagorny Karabach – oficjalnie część Azerbejdżanu, nieoficjalnie część Armenii, do której jednak nawet sama Armenia się nie przyznaje. Dzięki temu kontrolują sytuację, a umywają od tego ręce.

            od RacimiR: Bez przesady, T-1000 scalał się błyskawicznie, a Niemcy zlewali się w całość bardzo długo, dopiero od niewiele ponad 100 lat są połączeni i to też nie do końca, bo Austria i Szwajcaria nadal są osobno. Ponad 80% swojej historii byli porozdzielani, a można jeszcze doliczyć do tego czasy RFN/NRD.
            Nie mówię o jawnej aneksji granicznych landów (sami by się też na to nie zgodzili) tylko szerokiej autonomii, oczywiście bez wpływu na ustawodawstwo czy politykę zagraniczną i strategiczną.

          3. Obawiam się, że w praktyce to raczej nasi folksdojcze będą się starali doprowadzić do oddania naszych ziem Niemcom, albo do zrobienia tu niemieckiego protektoratu (co częściowo już nastąpiło). O zajęciu prasłowiańskich ziem wschodnich Niemiec możemy na razie tylko pomarzyć.

            od RacimiR: Folksdojcze raczej już nic nie zrobią, tym bardziej, że „złota pani” (jak to mówi Michalkiewicz) jest na wylocie. Wschodnie landy wolą Kaczyńskiego od Merkel i są skłócone z Berlinem. Gdy nastąpi kryzys/wojna to te antypatie jeszcze wzrosną. Pewnie będą chcieli osobnych państw, jak przez Bismarckiem i protektoratu Polski. Poczekamy, zobaczymy.

          4. „Folksdojcze raczej już nic nie zrobią, tym bardziej, że „złota pani” (jak to mówi Michalkiewicz) jest na wylocie.”

            Wybrali już kolejną złotą panią.

            „Wschodnie landy wolą Kaczyńskiego od Merkel i są skłócone z Berlinem.”

            Naprawdę? To byłyby fantastycznie wspaniałe wieści, masz jakieś źródło? O ile ja wiem, Merkel nie lubią, ale Kaczyńskiego też nie bardzo – lubią natomiast rewizjonistów z AfD/BdV, które są jeszcze gorsze (dla nas) niż CDU.

            Poza tym, po wynikach głosowań i sondaży mam wrażenie, że polskie zachodnie województwa (a już na pewno duże miasta) wolą Merkel (pod postacią jej słupów) od Kaczyńskiego…

            „Gdy nastąpi kryzys/wojna to te antypatie jeszcze wzrosną. Pewnie będą chcieli osobnych państw, jak przez Bismarckiem i protektoratu Polski.”

            Ale czemu akurat Polski, a nie np. Rosji?

            od RacimiR: Kolejna złota pani wybrana nie została przez ludzi, a przez partię. Prawdziwa zmiana nadejdzie w kolejnych wyborach do bundestagu, w międzyczasie poszczególne landy się zbuntują (jak ostatnio Hesja). Na manifestacjach AfD widywane są bannery z poparciem dla PiS i Orbana, jest to dla nich symbol sprzeciwu wobec Merkel. NRDowcy mają do Kaczora duży szacunek za podejście do nachodźców.
            W Polsce poparcie dla Merkel/Tuska jest głównie wśród ludzi starszych z kompleksami wyniesionymi z PRL. Oni już się niestety nie zmienią, ale demografia zrobi swoje. Widać to zresztą na filmikach z KODu czy innych OTUA, gdzie średnia wieku jest 60+ i dla przeciwwagi z Marszu Niepodległości, gdzie są głównie młode osoby. Wystarczy poczekać, a duże miasta zmienią właściciela (najlepiej na prawicę, a nie PiS).
            Dlaczego nie Rosji? 1) Bo z nią nie graniczą 2) jest w niej więcej islamu, niż w Niemczech 3) Jest krajem zacofanym, nieprzewidywalnym i z ambicjami imperialnymi

          5. „W Polsce poparcie dla Merkel/Tuska jest głównie wśród ludzi starszych z kompleksami wyniesionymi z PRL. Oni już się niestety nie zmienią, ale demografia zrobi swoje.”

            Chyba nie tylko. Obserwuję sporo młodych, ojkofobicznych ludzi, którzy właśnie dzisiaj mają kompleksy, bo już nie byli karmieni antyniemiecką propagandą w szkole (sam zauważyłem, jak diametralnie zmieniło się podejście do Niemców na lekcjach około roku 1990), nie rozmawiali też z pokoleniem pradziadków, naocznych świadków 2wś. Nie chodzą na ustawki OTUA, bo widzą, że proces przejmowania „zacofanej” Polski przez „postępowe” Niemcy trwa, i wystarczy w niego nie ingerować.

            od RacimiR: Jest trochę lewaków młodych, ale to mniejszość, której liczebnośc ukazuje poparcie dla partii Razem. Trzon opcji niemieckiej to podstarzałe KODziarstwo.

          6. Ale ja nie mówię o aktywistach, tych jest rzeczywiście bardzo mało. Mówię o ludziach o kolonialnej mentalności, którzy widzą pełzającą kolonizację Polski przez Niemcy i jeszcze się z tego cieszą. Oni nie chodzą na manify. Nawet niekoniecznie pójdą do urn wyborczych. Ale do Lidla chodzą codziennie i wychwalają pod niebiosa wszystko, co niemieckie. To tacy ludzie są najgorsi, a nie KODziarstwo.

            od RacimiR: Ja też nie mówię o aktywistach, tych jest kilkuset w skali kraju, a Partia Razem ma jakieś 1-2% poparcia, czyli kilkaset tysięcy. PONowoczesna to głównie elektorat starszy, jak to pisała dawniej Wyborcza o Giertychu- trzeba zabrać babci dowód, a nie wejdą do sejmu. Młodzi lewacy wolą Razem, bo PO jest dla nich zbyt prawicowe.
            Z Lidlem jest ten problem, że nie ma alternatywy. U mnie same Lidle, Biedry, Aldi, Netto, Kerfury, Intermarsze… Jest duża polska sieć- Dino, ale nie wszędzie (u mnie nie ma- gdyby byli, to bym tam chodził na zakupy).

          7. Z naszych to jeszcze Polo Market. Netto czy Biedronka to w porównaniu do Lidla mniejsze zło (bo Dania i Portugalia nie są wrogo do nas nastawione), poza tym kolejny wybór masz na półkach z towarem, gdzie są i polskie, i zagraniczne produkty (głównie niemieckie). Są też „mieszane”, jak np. Zott, który niby jest robiony w Polsce i z polskich surowców, ale cały zysk idzie do Niemiec za „użycie logo”.

            od RacimiR: Polomarket to mała sieć, jednak Dino daje większe nadzieje, dużo nowych marketów otwierają i jak tak dalej pójdzie, to staną się zagrożeniem dla Lidla. Na giełdzie ocierają się już o WIG20 i roczni otwierają 3-cyfrową liczbę marketów. Bojęsię tylko, że jak zdobędą pozycję, to sprzedadzą się jak Solaris, pyszne.pl czy home.pl. Biedronka jest już z Luksemburga (raj podatkowy i pralnia brudnych pieniędzy), a to chyba jeszcze gorzej, niż Niemcy.
            Ja czekam na Dino w swojej okolicy, niestety oni rozwijają się nierównomiernie, na Dolnym Śląsku są wszędzie, a na Górnym- nigdzie.
            Polskie produkty są w sklepach w całej Europie, niestety markety płacą naszym rolnikom i producentom głodowe stawki, a cały cymes wędruje za granicę jako logo czy inne wartości niematerialne i prawne. Np. owoce w supermarkecie kosztują 10 razy tyle, co dostaje za nie hodowca.

          8. „[Luksemburg] a to chyba jeszcze gorzej, niż Niemcy.”

            Czy ja wiem? To zbyt małe państwo, żeby zagrozić Polsce.

            od RacimiR: Firmy z Luksemburga czy innego Lichtensteinu to jeszcze gorzej, bo ich właścicielami też są Niemcy, a dodatkowo płacą śmiesznie niskie podatki (raj podatkowy, niezdrowa konkurencja). Pod względem kolonizacji ekonomicznej są groźniejsi, militarnie oczywiście nic nie znaczą.

  26. Wiem, że to przysłowiowa kropla w morzu, lecz Warszawska Gazeta często podejmuje temat migracji.

    https://warszawskagazeta.pl/felietony/druga-strona-polityki/item/3700-niebezpieczna-radykalizacja-islamu

    https://warszawskagazeta.pl/teoria-spisku/item/5904-najazd-sterowany-islamizacja-cywilizacji-lacinskiej

    https://warszawskagazeta.pl/swiat/item/6016-niemiecka-choroba-instytucjom-publicznym-zabroniono-tworzyc-statystyki-przestepstw-dokonywanych-przez-imigrantow

    https://warszawskagazeta.pl/kraj/item/5842-ujawniamy-tajny-szczyt-w-marrakeszu-polski-rzad-w-tajemnicy-podpisal-deklaracje-wspierajaca-imigracje-wegry-odmowily

    od RacimiR: I bardzo dobrze, jednak to jest niszowa gazeta, tak jak mój blog. Trzeba trafić pod strzechy.

  27. https://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/grzegorz-schetyna-rozmontowuje-nowoczesna/v3fxwb3#slajd-6
    Nowoczesna się rozpada. 8 ich posłów przeszło do PO. Przez to tracą klub w Sejmie a stają się kołem poselskim. A chodzi o to że Nowoczesna jest podzielona, część posłów związanych z Kamilą Gasiuk-Pihowicz chciała stworzenia wspólnego klubu parlamentarnego z PO, a część związanych z obecną przywódczynią Katarzyną Lubnauer tego nie chcieli.
    Chyba Nowoczesna do wyborów przestanie istnieć.

    od RacimiR: To już dawno przewidziałem. Nowoczesna była chwilowym „czyśćcem” dla lemingów, którzy zawiedzeni byli rządami PO-PSL. Po 3 latach od wyborów zapomnieli oni o skandalach PO i z powrotem zaczęli ich popierać, więc Nowoczesną można już zlikwidować, aby nie robiła konkurencji dla PO. Oczywiście lewactwo nie ma z tą „nienawistną ósemką” żadnego problemu, ale jak jeden radny Kałuża zmienił barwy, to była awantura na 2 tygodnie i grożono mu śmiercią.
    W przyszłorocznych wyborach Nowoczesna na pewno nie wystartuje samodzielnie, bo nie zdobędą 5% i tylko zabiorą głosy Platformie- trzeba ich jak najszybciej wygasić, bo stawka jest spora.
    „Nikt nikogo nie osłabia” – Grzegorz Schetyna 😀
    Totalni chcą zmontować wielką koalicję anty-PiS (z PSL, SLD i Razem), ale problem jest taki, że tam jest tak dużo ryjów chętnych do koryta, że wcześniej pozabijają się nawzajem.

  28. Niezupełnie jest tak, jak piszesz. Bardzo wielu polityków niemieckich, jak Altmeier, Seehofer i wielu innych lewackich popierają imigracje, mało tego , chcą aby ci, którzy nie dostali azylu pozostali w Niemczech. Musiałabym przytoczyć wiele cytatów i artykułów prasowych z różnych regionów Niemiec, ale to wymagałoby sporo pracy , której zwyczajnie nie chce mi się robić i co nie jest moim tu zadaniem. Warto poczytać sobie anonymous.de. Jak znasz bardzo dobrze niemiecki, to polecam.Tam na bieżąco piszą o tych sprawach i z tego wynika, iż jest wręcz przeciwnie. Z resztą się zgadzam i cieszę sie, że znów napisałeś. Pozdrawiam

    od RacimiR: Oczywiście, że w całej UE jest mnóstwo partii, które do końca będą brnąć w tego „Titanica”. Jednakże coraz mniej ludzi ich popiera, a coraz więcej- nienawidzi. Na fali są dosyć nowe partie antyimigranckie, które praktycznie wszędzie zyskują poparcie.

  29. Stare Maxisko

    Chciałem się tym podzielić, nie wiem czy widziałeś (widzieliście), ale w sumie to trochę straszne… niby śmieszne, ale jednak przez śmiech należy sobie uświadomić, że to się działo naprawdę i na pewno nadal się dzieje, tylko pod trochę inną formą.
    Kolesie (nooo, tacy wykształceni co na uczelni pracują) postanowili strolować naukę o gender…. ja pier….
    https://www.youtube.com/watch?v=EgVF5ToSM9k

    od RacimiR: ja widziałem to gdzieś, z jednej strony śmieszne, z drugiej straszne.

  30. Ja obawiam sie ze jednak w najblizszych wyborach jesiennych przyszlego roku koalicja po+przystawki odbierze czesc niezdecydowanego elektoratu i PIS straci większość, wszak w wyborach samorządowych ta taktyka zadziałała (pomimo ze tak naprawdę PO lekko stracila od przed-ostatnich wyborow samorzadowych), mieszczuchy teraz mysle tym bardziej zaglosuja na ten nowy twor. Kompromitujacy sie rysio pysio z nowa partia wg. mnie robi to celowo aby tym bardziej ludzie o nowosmiesznej zapomnieli. Afery PO juz dawno zapomniane, natomiast
    PIS wkurza ludzi ciaglym podnoszeniem podatków (ostatnio z 5 na 8% fast foody i akcyza na silniki aut 2l i wiecej) wlasciwie nie ma dnia aby maowiecki czegos nowego nie opodatkowal. Urzedy skarbowe natomiast pod pretekstem 'uszczelniania vat’ wzywaja zwyklych szarych ludzi i pytaja skad kasa na mieszkanie czy cos innego drogiego, urzedasy skarbowki robią prowokacje, kontrole itp, rozumiem ze chyba jakis nowy system motywacyjny maja, a ponieważ bogatego oszusta podatkowego ciezko oskarżyć o nadużycie (oni maja oplacone cale kancelarie adwokackie) to skarbowka gnebi pojedynczych prrzedsiebiorcow ktorzy sa za slabi na obrone.
    Z obietnic wyborczych pis wlasciwie udalo sie tylko 500+ i inne rozdawaj_ochlapy+, likwidacja gimnazjum.
    Reforma sądów, darmowa opieka lekarska dla kazdego polaka, likwidacja biurokracji, ulatwienia dla przedsiębiorców, proste podatki … wszystko lezy i kwiczy.
    Za to mamy milion ukrow, troche hindusow i pełzanie przed źydami.
    Jedyny elektorat jaki zostal pis to chyba pobierracze wszelakich+, choc na domiar zlego ci ludzie nie widza ze tak naprawde ta kasa jest z wyzszych podatkow.
    Prawica (ruch narodowy, wolnosc korwina) jest rozbita i slabo rozpowszechniona wsrod ludzi wiec nawet 5% progu nie przekroczą, pokazaly to ostatnio wybory samorzadowe.
    Tak naprawde zwykly szary czlowiek bedzie glosowal przeciwko
    – lemingi przeciwko pis
    – biedni, szaraczki prrzeciwko po
    Moze nawert dojdzie do tego ze w sejmie bedzie tylko pis i po…kto wie?

    od RacimiR: Trudno powiedzieć, najpierw są zresztą eurowybory. Ważne będą kampanie i różne niespodzianki, przygotowane z tej okazji (np. taśmy z Sowy- na pewno na powrót Tuska zostawiono kilka mocnych rozmów, bo gdy afera wybuchła, to Donald był już cesarzem). Niezdecydowany elektorat po prostu nie pójdzie wcale, ja gdybym musiał albo na PiS, albo na PO, to też bym nie poszedł. Zresztą taki impas (50/50) wcale nie musiałby być taki zły- przynajmniej wtedy nic by nie uchwalili 🙂 Choć podejrzewam, że w kwestii podniesienia podatków doszliby do „porozumienia ponad podziałami”.
    Wolność ma połączyć się z Ruchem Narodowym, fajnie, gdyby weszli do sejmu, ja chyba na nich zagłosuję. Dobrze, gdyby jeszcze Jakubiak się do nich przyłączył.

    1. Przecież jak Wolność połączy się z Ruchem Narodowym, to klęska murowana. Korwin znowu w ostatniej chwili powie coś o Hitlerze, tym razem w imieniu połączonych sił, i Ruch Narodowy będzie pogrążony na długie lata.

      O ewentualnych sojuszach z Wolnością będzie można myśleć tylko jeżeli pozbędą się tego pajaca.

      od RacimiR: Bez fuzji też by była klęska, więc nie ma nic do stracenia 🙂 Gdy Korwin palnie jakąś głupotę, to elektorat odpłynie do Kukiza albo Jakubiaka. na pewno im mniej partii narodowych tym lepiej, bo obecna sytuacja (4 partie, z czego max jedna przekracza 5%) jest marnotrawstwem.

  31. Racimir, a skąd masz wiedzę, że lewactwo „jedzie Wolniewiczem” a Polacy na zachodnim rynku pracy to tylko jeden wielki pożytek?

    od RacimiR: Czytam nieraz duże zagraniczne portale (głównie lewicowe, bo innych nie ma, tak jak w Polsce) i tam teza, że trzeba było w ogóle nie przyjmować tych nachodźców jest niemal oczywista. Większość koncentruje się na tym, gdzie by tu ich wyeksmitować i jak zmienić elity polityczne na bardziej realne. Czyli klasyczny Wolniewicz.
    Polacy na zachodzie to jakieś 4 miliony ludzi, a każdy z nich inny. Większość jednak pracuje bardzo ciężko i nie powoduje żadnych problemów. Wszystko musieli załatwić sobie sami, bez oglądania się na socjal. Sam tak pracowałem i wiem, że Polacy są bardzo cenieni przez pracodawców. Są oczywiście czarne owce, ale to mniejszość. Z kolei wśród nachodźców nie pracuje prawie żaden (mówią o tym oficjalne statystyki) mimo tego, że mają darmowe kursy zawodu i języka, darmowe zakwaterowanie oraz inne narzędzia socjalne, pomagające znaleźć pracę.

    1. „i wiem, że Polacy są bardzo cenieni przez pracodawców”

      Ale nie przez wyborców. W Niemczech głosowali na esabliszment, który blokował Polakom prawo do pracy (i nadal głosują), a w UK zagłosowali na Brexit, gdy głównym argumentem zwolenników Brexitu było to, że dzięki temu pozbędą się Polaków.

      Musiałbym chyba głodem przymierać, żeby jechać pracować na tych skurwysynów. Niech sobie biorą nachodźców, jak tak bardzo ich kochają.

      1. Co za hipokryzja. Jak mozna mieć pretensje, że rodowici Brytyjczycy chcą się pozbyc Polaków z rynku pracy i jednocześnie mieć problem z ukrami którzy przyjeżdżają do nas, zabierają nam pracę i blokują podwyżki płac… Jakbyś nie zauwazyl to oni robią nam dokladnie to samo, co Polacy robią Brytyjczykom.

        1. Ale ja nie mam pretensji do rodowitych Brytyjczyków. Są u siebie, szanuję ich wybór – wolą Pakistańczyków niż Polaków, dlatego się tam nie wybieram.

          od RacimiR: Wydaje mi się, że wolą Polaków, tylko boją się tego powiedzieć głośno.

          1. Nie wiem. Jakoś Pakistańczykom domów nie podpalają, a głosowali na brexit między innymi z powodu Polaków (był to jeden z argumentów zwolenników brexitu). Nota bene brexit w żaden sposób nie chroni ich przed Pakistańczykami.

            od RacimiR: Brexit to nie po to, żeby się Polaków pozbyć, tylko odzyskać suwerenność. Podpalenia to dosyć rzadkie incydenty jak na 2-milionową diasporę. Trzeba też zauważyć, że łatwiej zaatakować Polaka, bo nie chroni go polityczna poprawność, jak Pakistańczyków. Tommy Robinson (sympatyk Polaków) coś o tym wie.

  32. „Warszawski Sąd Rejonowy wydał precedensowy wyrok w sprawie brutalnego pobicia muzułmanki na warszawskiej Woli w 2017 r. Zarzuty postawione sprawcy (Polak, któremu w trakcie zdarzenia towarzyszyła żona w ciąży) dotyczyły obrazy uczuć religijnych oraz znieważenia grupy ludności (uchodźców) ze względu na ich wyznanie. Sprawca ośmieszał religię (islam) wyznawaną przez pokrzywdzoną, twierdził, że „Allah i Mahomet są pedofilami”, używał też wielu słów dotyczących uchodźców w Polsce, porównując ich do terrorystów, wysyłając ich „do gazu” itp. Popychał i kopał pokrzywdzoną. W obronie Czeczenki stanął ortodoksyjny Żyd, który, jak twierdzi, wcześniej miał do czynienia z atakami ze względu na swoją religię.” (za https://www.rp.pl/Prawo-karne/312059943-Ksiazka-do-przeczytania-i-wiezienie-za-pobicie-muzulmanki.html)
    co o tym sądzicie? to dopiero chamska ustawka, ortodoksyjny żyd nagle się tam znalazł i pomógł muzułmance hehe

    od RacimiR: „Brutalne pobicie” i nawet nie napisali, jakie rany odniosła ofiara? Czyli pewnie żadnych. Śmierdzi z kilometra, a kluczowe są tu pewnie subiektywne zeznania muzułmanki, tak jak w innej sprawie, gdy którąś rzekomo opluto, ale nikt inny tego nie widział, a na kamerach nic nie ma. Rzeczpospolita od czasu kupna przez PO stała się takim papierowym 'Oko Press’- kreują się na profesjonalnych i obiektywnych, ale za wszystkim i tak stoi Gazeta Wyborcza.
    Żydzi i muzułmanie pod tym względem jadą na tym samym wózku, obu tym, grupom zależy na tym, aby zyskać dodatkową ochronę ponad to, co grozi za zwykłe pobicie. Pana adwokata zapraszam do Palestyny, tam będzie mógł dużo częściej się wykazywać i to w przypadkach, gdzie ludzie doznają trwałego uszczerbku na zdrowiu.
    Za mówienie, że Jan Paweł II był pedofilem nic nie grozi, a wręcz jest to „nowoczesne”, natomiast mówienie tego samego o Mahomecie (który zapłodnił Aiszę, gdy była dzieckiem) jest już nielegalne i karalne…

  33. https://wiadomosci.wp.pl/jaroslaw-kaczynski-kontra-lech-walesa-jest-wyrok-6324608244196993a
    Jest wyrok rozprawy Kaczyński vs Wałęsa. Ten drugi musi prosić Kaczyńskiego za słowa jakoby to on był odpowiedzialny za śmierć brata i 95 innych osób w Smoleńsku. Zapadł sprawiedliwy wyrok moim zdaniem.

    od RacimiR: Wyrok jest nieprawmocny, więc pewnie niedługo trio Mosbacher-Giertych-Tuleya weźmie sprawy w swoje ręce i zrobią „porządek”. Gdyby jednak jakimś cudem Bolęsę ostatecznie skazano- podejrzewam, że on Kaczora bardzo hucznie nie przeprosi, zyskując poklask Wyborczej i wzmacniając swój poziom „męczennictwa”. Taki wyrok to wymarzony prezent dla lewackich mediów (zwłaszcza zagranicznych), będą one mogły truć o ataku faszystów na legendę wolności. Anne Applebaum na pewno jest ucieszona i już ma z tej okazji gotowy paszkwil dla Washington Post.

  34. Mam pytanie. Czy procent osób w kraju zatrudnionych w usługach faktycznie świadczy o jego zamożności? Wciąż pamiętam jak mój nauczyciel geografii w szkole w kółko to powtarzał, a nie wiem czy to prawda.

    od RacimiR: Ja też to milion razy słyszałem w latach 90-tych, to chyba szkoła Balcerowicza- najlepiej jeszcze, żeby te usługi to był marketing i zarządzanie, ze zrobionym dyplomem na prywatnej uczelni. O tym by pewnie można książkę napisać. Samo puszczanie takiego sloganu bez wyjaśnienia jest wg mnie nieprawdziwe i szkodliwe. Np. gdyby w jakimś kraju wszystkie kobiety były prostytutkami, a wszyscy mężczyźni- męskimi prostytutkami. Zatrudnienie w usługach = 100%, czyli według hasła- kraj powinien być superbogaty. A tu nie dość, że nie ma jedzenia, prądu i towarów, to jeszcze popyt na usługi zerowy, bo nie wiadomo kto komu miałby płacić, za co i z czego. Dlatego trzeba problem przedstawiać głębiej.
    Wydaje mi się, że przede wszystkim trzeba by uwzględnić bilans handlowy z zagranicą i zadłużenie oraz podzielić usługi na 3 rodzaje: usługi zyskowne (np. turystyka dla obcokrajowców, transport międzynarodowy, Amazon dla Niemców czy inne montownie, czyli czysta kasa wpływa z zagranicy), usługi neutralne (mechanika samochodowa, remonty domów, służba zdrowia- płacisz kasę, żeby coś w ogóle działało tak, jak należy, ale musisz to regularnie robić, bo inaczej 'pacjent’ się zepsuje całkiem) i usługi pasożytnicze (coaching, koci behawioryzm, wróżbiarstwo- wyrzucanie pieniędzy w błoto i trzeba komuś innemu zabrać, aby wyżywić takiego 'usługodawcę’). Jeżeli w kraju dominuje grupa usługodawców numer 3, to wkrótce wszyscy umrą tam z głodu, z kolei grupa pierwsza jest w stanie wyżywić kraj.
    Ponadto należałoby od nowa zdefiniować słowo „usługa”, bo w czasach komputeryzacji- nie wiadomo, co ono właściwie oznacza. Np. pobranie gotówki z banku- dawniej to była usługa, bo musiała to ręcznie zrobić kasjerka, a teraz, gdy robi to bankomat? Usługa, czy już nie? Albo wysłanie e-maila czy myjnia automatyczna. To de facto robi się samo, bez udziału pracy człowieka (oczywiście serwis maszyn to usługa, ale samo użycie sprawnej maszyny?).
    Dużo ludzi zatrudnionych w usługach to automatycznie mało ludzi w produkcji i przemyśle. Są rożne rodzaje krajów ze znacznym zatrudnieniem w usługach. Biorąc rzecz w skali makro- są znów 2 opcje:
    1) opcja „dobra” – kraj jest tak bardzo zmechanizowany i nowoczesny technologicznie, że niewielu ludzi i tak jest w stanie zaopatrzyć go w produkty i energię
    2) opcja „zła” – produkty przemysłowe i energia sprowadzane są z zagranicy
    2a) jeżeli te produkty są na kredyt (dług publiczny rośnie) to sytuacja jest zła, zapłacą za to przyszłe pokolenia, a w kraju wcześniej czy później wybuchnie rewolucja
    2b) jeżeli za te produkty jesteśmy w stanie zapłacić gotówką z usług (turystyka, outsourcing księgowy, montownie)- sytuacja jest średnia
    Ogólnie w UE jest taka biurokracja i tak skomplikowany system fiskalno-socjalno-dopłatowy, że trudno cokolwiek obliczyć bez wynajęcia całego zespołu badaczy. Na pewno najlepiej mają się te kraje, które posiadają siedziby globalnych korporacji (np. opisany w tekście Uber czy Pyszne, albo Google czy Facebook), bo tam kasa spływa sama z zagranicy i nawet przy znacznym zatrudnieniu w usługach oraz rozbudowanym socjalu takie kraje są w stanie zbilansować budżet.
    W ostatnim czasie Chiny bezlitośnie obaliły bliźniaczą tezę, że kraj oparty na przemyśle (z niskim udziałem usług) to bida z nędzą bez perspektyw, dlatego tezę z „chlebodawczymi” usługami słyszymy coraz rzadziej.

  35. A może to USA stoi za „żółtymi kamizelkami”? Pewnie nie pasuje im pomysł utworzenia armii „europejskiej”.

    Nie, nie wierzę w oddolność tej imprezy. Ktoś za tym stoi.

  36. Nie przesadzalbym z tymi protestami we francjji – uzyskali jedynie zawieszenie podwyzki paliwa, kilka miesiecy i wszyscy o tym zapomną, makaronowi korona z glowy nie spadnie.
    Strajkowalo raptem 30tys w całej francjji i 8tys w paryzu.
    Policja sie nie cackala jak u nas (np. delikatne przenoszenie holoty z kod z chodnika), prewencyjnie 1300 osob aresztowala (glownie prowodyrow, a jak ktos grzecznie w zoltej kamizelce stal nic nie robila), z granatami hukowymi i transporterami to dla wrazenia grozy tylko. Byc moze policja byla bardziej osmielona bo strajkujacy to 99% biali i nie bylo ryzyka oskarżenia o rasizm.
    Jakby rzeczywiscie makaron a większośc francuzow miala dosc to byloby kilkaset demonstrantów w calej Francji. Pamietajcie tez ze wiekszosc francuzow to miekkie lewaki – im ten makaronek pasuje wraz z lewackim rrzadem. Generalnie typowy francuz ma gdzies te podwyżkę i czy zamiast makarona bedzie ten czy inny posluszny picuś, wola sobie zabojadki popic winko, pozrec sera plesniowego i poruchac wieczorem. Swego czasu w gorach ichniejszych byłem, poobserwowalem ich, typowy francuz z prowincji ma wyjebane na wszystko, a w kurorcie obsluge turystów zajmowaly sie … polki (sprzatanie, recepcja, kelnerki, kucharze), a polskie chopy z dachow snieg zgarniali – francuz kierownik hotelu siedzial w swojej kanciapie z tv i czasem cos mamrotal i wszelkie zgloszenia olewal.
    Zauwazcie tez kto tak naprawde tam strajkuje – ichniejsze janusze biznesu glownie sredni wiek, biala karnacja bardzo rrzadko ciemna, podejrzewam ze to sa glownie logistycy z branzy transportowej, taksiarze i tym podobni i im rzeczywiscie te pare eurocentow na litrze zmienia znacznie zzyski.
    Innymi slowy typowy francuz z dziada pradziada spi, mlodziez biala zlewaczala łazi w rurkach i pstrokatych oczojebnych ubiorkach i dla nich francja jest oki i wogole wszystko tam jest oki viva la france, nie to co w naszym zacofanym polskim ciemnogrodzie gdzie jest faszyzm w liczbie cwierc miliona 😉
    A muslimy spasione byki czarny grozny ubior i noz za pazucha jako wyposażenie obowiązkowe. I tym samym widac kto rzadzi w mieście .

    od RacimiR: Ja bym z kolei tego nie bagatelizował. Liczby pewnie są zaniżone, a ponadto mnóstwo ludzi popiera ruch, ale boi się demonstrować. We Francji policja jest bardzo brutalna- pojawiło się wiele filmów z pobić demonstrantów, facet z urwaną dłonią, są ofiary śmiertelne, ponad 1000 aresztowań, setki rannych… Nawet za lajkowanie protestu na pejsie można odpowiadać karnie. Trwa totalna pacyfikacja siłowa, więc nie dziw, że mało ludzi walczy. To nie jest Marsz Niepodległości, gdzie 5 Włochów z flagą stanowi największe zagrożenie. Oczywiście z brodatymi policja obchodzi się całkiem inaczej.

    1. Juz uaktualniam: wg. francuskiego ministerstwa spraw wewn. w calej francji strajkowalo 130tys osób, policja aresztowala 1700 a 1300 osob nadal jest w areszcie, sto kilka demonstrantów rannych w tym 17 policjantow. Czyli powtórka z ubieglego tygodnia. Srednio 1% protestujacych zostal aresztowany.
      Ale i tak jak na narod o libie ludności znacznie przekraczają cej liczbe np. polakow w polsce te 130tys choc robia wrazenie makarona nie obali, zreszta jak wyzej pisalem wybiorą innego poslusznego (wielkiemu biznesowi, hienom z wallstreet) pieska francuskiego.
      Gdyby w calej francji bylo milion strajkujacych, a w samym paryzu 130tys to rzeczywiscie wojna domowa, wojsko na ulicach i makaron na drugi dzien sklada dymisje (za namową babci yyyyy tzn. żony) i nowy piesek jest prezydentem. Ale jak widac francuzi miekkie faje siedza w domu.
      Tendencja ilosci strajkujacych jest stala, aczkolwiek kazdy protest i tak sie kiedyś wypali (np. w Hiszpanii to samo bylo i hiszpanski rzad sprytnie spacyfikowal).
      A unia milczy, wszak w polsce lamana jest demokracja i cwierc miliona faszystów jest, to jest bol glowy timmermansa, nowego króla jewropy a nie jakis tam piknik zoltych kamizelek we francji.

      od RacimiR: Policja robiła przerażające rzeczy, więc ludzie się po prostu boją, ale cicho popierają. Te 130 tysięcy to i tak dużo, jeżeli jest ogromna szansa ba aresztowanie czy zostanie rannym.
      Na KODzie było 2000, teraz jest 100 i Wyborcza stwierdziła, że to ze strachu przed brutalnością policji (która obchodziła się z nimi jak z jajkiem).
      Nikt nie jest w stanie przewidzieć, co we Francji będzie dalej. Na pewno sytuacja jest nam na rękę- lewak Macron dostaje po dupie, nastroje antybrukselskie rosną, a sama Unia pokazuje, jakimi są hipokrytami, nie reagując i znajdując sobie temat zastępczy w Polsce. Sam Macron, który przy każdej okazji krytykuje Polskę wczoraj powiedział, że to jest wewnętrzna sprawa Francji i inne kraje mają się od niego odczepić.

  37. https://fakty.interia.pl/swiat/news-szczegolnie-drastyczne-zdjecia-rannych-rosjanie-podsycaja-pr,nId,2721167
    Należałoby zadawać pytanie nie ..czy” ale ,,kiedy” nagle ,,okaże się” że to ruscy protesty robią. Ach ten Putin, to pewnie on podnosi Francuzom podatki, to on przyjmuje imigrantów. A wiadomo że oskarżenie o bycie agentem Putina automatycznie skreśla jakąkolwiek możliwość zmian tego typu: ,,nie chcesz zacieśniania integracji europejskiej, europejskiej armii czy superpaństwa unijnego a to pewnie jesteś agentem Putina”.
    Np. w Polsce zarówno PiS jak i PO oskarżają się o bycie agentami Putina, w innych krajach jest podobnie.

    od RacimiR: To już prędzej USA za tym stoją, chociaż największa tu wina samej Francji. Agentura zagraniczna, jeżeli w ogóle maczała w tym palce, to tylko wznieciła iskrę w magazynie prochu.

  38. Irytuje mnie program na Polsat News o nazwie Prezydenci i Premierzy. Co to ma być za dyskusja? Prowadzi go lewicujący Gugała, a w studiu siedzą zawsze osoby o prawie identycznych poglądach, m.in. Szogun, Miller, Bielecki, Pawlak, Marcinkiewicz czy Belka. Wszyscy siedzą i „dyskutują”. Główne poruszane tematy to wpadki PiSu i krytyka tej partii oraz wychwalanie totalnych. Przypomina to TOK FM czy dawny program Lisa w TVP. W Polsce większość premierów i prezydentów ma identyczne poglądy, więc proporcje powinny wynosic 3:1, czyli trzech powinno być z PO (i jej starych klonów), SLD i PSL, a ten jeden to powinien być Kaczyński albo Olszewski. Jednak prędzej palma wyrośnie przed moim domem, niż to się stanie.

    od RacimiR: Nie widziałem tego ani razu. Gugała to stary aparatczyk, powinien iść do TVN. Lepiej, żeby sami kisili się we własnym sosie. Gdy jest 4 vs 1 to zazwyczaj ten jeden nie ma możliwości wypowiedzenia jednego pełnego zdania, bo jak tylko gębę otworzy, to od razu mu wszyscy przerywają.

  39. Co sądzicie o tym że ks. Henryk Jankowski, kapelan Solidarności miałby być pedofilem. Zastanawiam się czy to jest prawda czy tylko oszczercza akcja przeciwko księdzu. Oczywiście jeśli był pedofilem należy to potępić i usunąć jego pomnik w Gdańsku.
    Podobne oskarżenia często wysuwa się wobec naszego papieża Jana Pawła II jakoby krył pedofilów, ale wątpię w prawdziwość tych oskarżeń.

    od RacimiR: Nie mam pojęcia, póki nie ma dowodów to można to traktować jak lewacką prowokację. Co ciekawe- lewacy chętnie mówią o Jankowskim (bez dowodów), ale o „euroweeku” rozmawiać już nie chcą…

  40. https://wiadomosci.wp.pl/strzelanina-w-centrum-strasburga-sa-ofiary-6326507610327169a
    Dawno nic się nie działo. We Francji w Strasburgu doszło do ataku, 1 osoba nie żyje, kilka rannych. Do zamachu doszło na jarmarku bożonarodzeniowym.
    Aż przypomniała mi się piosenka ,,Kolorowych jarmarków” Maryli Rodowicz.

    od RacimiR: Ciekawe czy to zbieg okoliczności, czy prowokacja rządu, aby odwrócić uwagę od żółtych kamizelek? Najlepsze jest to, że napastnika chyba do dzisiaj nie złapano, chociaż figuruje we wszystkich możliwych kartotekach policyjnych (już przed zamachem figurował).

    1. Ostatecznie zginęły 3 osoby.
      Możesz mieć rację. Dużo jest teorii spiskowych że to mogła być prowokacja francuskich służb, żeby ograniczyć protest żółtych kamizelek. Swoją drogą zamachowiec został zabity, czyli nic już nie powie kto zlecił mu przeprowadzenie zamachu. Zresztą zamachowiec już kilka razy po zamachu miał być otoczony przez policję ale udawało mu się uciec, niczym jakiś Rambo.

      od RacimIR: Dzisiaj w Niemczech 3 osoby ciężko ranne, a zamachowca nie złapali, też jakiś Rambo…

  41. tymczasem we francyji chyba zamach?
    albo makaron chciał w końcu ludzi czymś innym zająć i zarządził służbom zrobić incydent

  42. Racimir bardzo ciekawy tekst będę go udostępnial w necie. Moje uznanie mam nadzieję że będziesz mógł rozwijać swoje rzemiosło felietonostyczne w profesjonalnej firmie . To tak odnośnie życzęn.
    Jednak muszę cię wyprowadzić ciebie że stanu ignorancji w temacie imigrantów ekonomicznych z Ukrainy. Statystyki jednoznacznie wskazują że tylko 15% Ukraińców w Polsce potrafi posługiwać się językiem polskim. 40 % Ukraińców w Polsce wyraża zainteresowanie nauka języka polskiego. Reszta ma to w dupie. Jak wygląda praca z ukraincami w takiej sytuacji? Mam przekaż z pierwszej ręki. Pracowałem z ukraincami i rozmawiałem z wieloma osobami które mają podobne doświadczenia w pracy. Ukraińcy którzy znają język polski zastraszaja tych pozostałych którzy nie potrafią i nie rozieja podstawowych poleceń przełożonych. W rezultacie mamy sytuację zmowy róbcie co wam karze albo wypad. W efekcie Polacy trzymają się osobno a Ukraińcy trzymają się swoich mafiozow. Jest rywalizacja i niestety Pol ki pracownik najczęściej woli się zwolnić aby uniknąć sytuacji z filmu walki o ogień. Na porządku dziennym są złośliwości typu porysowany samochód, kradzione tablice rejestracyjne, i one prymitywne pomysły sąsiadów zza wschodniej granicy. Pracowałem z nimi i zawsze jest taki jeden Ukrainiec który z chciwości organizuje sobie swoje mafie.

    od RacimiR: Dzięki za komplementy 🙂
    Co do języka- z Ukraińcami jest tak, że nawet gdy kompletnie nie znają Polskiego, to i tak się z nimi jakoś dogadasz, bo ich język jest po prostu podobny. Gdy pomieszka w Polsce dłużej, to mimowolnie się z czasem nauczy języka, nawet bez kursów. Z kolei z Hindusem się nie dogadasz po naszemu, a co najwyżej po angielsku.
    Znam jedną firmę, gdzie są całe brygady ukraińskie i tam po prostu językiem „urzędowym” jest ukraiński. Gdy jakiś zbłąkany Polak trafi do takiej brygady, to też czuje się obco. Trzymanie się razem jest normalne, Polacy za granicą również to robią, gdy stanowią duży odsetek zatrudnionych na danym zakładzie. Takie są uroki masowej emigracji, której jestem wielkim przeciwnikiem.

    1. Pracowałem z Ukraińcami ponad 3 miesiące jako pracownik restauracji która otrzymuje zamówienia przez pyszne . Większość z tych Ukraińców to zabiedzone sieroty które chcą zarobić i mieć co wysłać do rodziny na Ukrainie . Nie znam ukraińskiego wiec nie mogłem się dogadać a wiekszość miałą po prostu instrukcje aby nie gadać z Polakami . Nawet wieloletni pracownicy głównie znajomi szefa Polaka mieli problemy komunikacyjne z nimi . W dodatku rotacja jest taka że po pól roku na miejsce jednego Ukraińca przychodził nowy który wystraszony unika zwykłej rozmowy . Prawdopodobnie wielu z nich rozumie wiele slow ale widocznie wolą udawać że nie rozumieją. Potwierdzam że zamówienia na pyszne są realizowane w drugiej kolejności oraz że składniki są gorszego sortu . Ukraińcy czesto nie mają badań sanaepidu co wynika z prostego faktu że badania kosztują . Ukraińcy czesto o ile rozumieją niektóre słowa mają problem z czytania instrukcji po polsku , nazw składników do przygotowania zamówień . Ukraińcy generalnie alfabetu łacińskego ucza się pierwszy raz w zyciu .
      Z faktu trudności rozumienia tekstu wynika wiele zabawnych sytuacji gdy klient otrzymuje niewłaściwe zamówienie , a wkurzeni ukraińscy dostawcy zamówień kłócą się z ukraińskimi kucharzami na głos w obecności klientów w restauracji . Jak wspomniałem ukraińscy pracownicy często pracują nie dłużej niż pół roku . Gdy wyjeżdzają do siebie po powrocie ich miejsce pracy jest czesto zajete przez następnego Ukraińca który musi od nowa robić badania oraz uczyć się tekstu po polsku .
      Najwięcej do powiedzenia ma zazwyczaj jeden mafiozo jesli jest to restauracja albo dwóch trzech w przypadku pracy w magazynie . Sa to nieraz osoby z kryminalną przeszłością którzy praktycznie nie wracają do Ukrainy . Albo zwyczajnie osoby unikające służby wojskowej , złodziejaszkowie którzy ujawniają swoje skłonności na niekorzyść właściciela . Najmniej konfliktów jest z Ukraińcami którzy się nie boją swoich ukraińskich stręczycieli i jako tak potrafią wyjaśnic szefowi problem nekania Ukraińców przez Ukrainców .
      Zasugerowałeś że istnieje wieksza szansa dogadania się z słowiańskimi Ukrraińcami . Jestem jednak bardzo spectyczny ponieważ nna ukrainie jest wiele mniejszości etnicznych , ukraińscy pracownicy pochodzą ze zróżnicowanych środowisk społecznych . Inaczej się pracuje z osobą która jest studentem lub studentką z Ukrainy a inaczej wygląda praca z Ukraińcami którzy mają kryminalną przeszłość .
      Temat konfliktowych Ukraińców w pracy jest poruszany na forach . Ja mogę tylko potwierdzić że dopóki Ukraińcy nie dominują liczebnie w załodze to można jako tako funkcjonować . Ale sytuacja zmienia się diametralnie gdy wśród załogi pracowniczej dominują pracownicy z Ukrainy i wprowadzają swoje zamordystyczne obyczaje . Najgorsza jest zatem sytuacja wśród załóg pracujących w magazynach . To dlatego polski pracownik rezygnuje z pracy nieraz po tygodniu lub miesiącu pracy wśród osób które wręcz wyzywają się na tych biednych Polakach . I nie ma różnicy dla polskiego pracownika czy to jest Ukraiński czy Hinduski pracownik . Na dłuższą metę nie da się prowadzić żadnego uczciwego biznesu konkurując na rynku zatrudniającą na czarno.
      Mając bowiem tanich pracowników można zejść z ceną finalną produktu do poziomu niszczącego uczciwych polskich restauratorów i polskie firmy .

      od RacimiR: Dostawca z Ukrainy (czy Hindus) może być dobry, jak mieszkasz w dobrze oznakowanym i oświetlonym budynku przy ulicy, ale jak zamówienie jest do jakiejś oficyny, albo dużego kompleksu hal magazynowych, albo do nowego budynku, którego nie ma jeszcze w nawigacji, albo do bramy, gdzie jest kilka wejść do klatek, to on nie trafi, a przez telefon się nie dogadasz.
      Ja mam kilku Ukraińców w robocie i oni są akurat OK, normalnie z nimi gadam po polsku, chętnie opowiadają o swoich problemach i ogólnie są prawie tacy, jak Polacy, ale może to jakieś wyjątki. Mówią po polsku (z akcentem), jeden tu studiuje i chce zostać na stałe, sprowadzić dziewczynę. Nie byłem w sytuacji, gdy Ukraińców było dużo, albo większość. Na pewno łatwiej się z nimi dogadać, niż z Hindusami, dużo słów jest takich samych w obu językach. Ale jest ich jednak za dużo i za szybko przyjechali. Kilka tysięcy rocznie można byłoby sprowadzić, a nie nagle sprowadzono 2 miliony, a za chwilę półtora miliona wyjedzie do Niemiec. Takie nagłe zmiany nie są dobre dla gospodarki, która lubi spokój i przewidywalność.
      Szef od kumpla ma tokarnię i sprowadził kilku Ukraińców, kupił im nawet mieszkanie, za które płaci firma. Zarabiają tyle samo, co ten kumpel, a mają mieszkanie za free (wprawdzie dziadowskie w starym familoku, ale zawsze coś).

      1. Dziękuję za komentarz ale uważam że twoja opinia na temat pracy pośród Ukraińców jest zbyt idealistyczna. Ja to jestem w stanie zrozumieć ponieważ pracowałeś z Ukraincami którzy nie rozrabiali. Ale moje negatywne doświadczenia nie są odosobnione lecz są reguła w wielu pizzeria j magazynach. Tam Polak musi się dostosować do grafiku ustalanego przez Ukraińców którzy nie chcą się przepracowac. Moje wnioski są takie że jak jest jest ich mało to pracują ciężej niż Polacy. Ale gdy ich liczebność jest przytlaczajaca jak ma to miejsce w wielu magazynach to Polacy są od tej gorszej roboty.

        od RacimiR: Być może tak jest, ja się z tym nie spotkałem osobiście, jednak trochę słyszałem od znajomych. Moja opinia o Ukraińcach jest taka, że psują rynek pracy, ale jeżeli na ich miejsce mieliby zostać sprowadzeni Hindusi i Pakistańczycy, to już wolę tych Ukraińców.

  43. Raz spróbowałem zamawiać pizzę przez portal pyszne i uznałem, że rzecz jest mało praktyczna. Samo wyszukanie lokalu, wybranie konkretnej pizzy, podanie adresu, zapłata zajęło mi znacznie więcej czasu niż gdybym robił to telefonicznie. Inna sprawa, że spotkała mnie sytuacja o której wspomniał Racimir – czekałem na zamówienie przeszło 2 godziny, podczas gdy zawsze gdy zamawiałem w tym lokalu telefonicznie, czas realizacji nie przekraczał godziny. Wtedy nie skojarzyłem faktów, ale najwyraźniej dla pracowników pizzerii ci, którzy zamawiają przez pyszne są na końcu kolejki.

    Co do Ukraińców i innych imigrantów, to tutaj dla odmiany zdumiewa mnie krótkowzroczność Autora – wiadomo że przyroda nie znosi prózni, i ktoś w tych wszystkich montowniach, czy słabo płatnych usługach pracować musi. Jeśli nie będą to Ukraińcy, to musi być to ktoś inny, a rezerw w sile roboczej wśród Polaków już nie ma i nie będzie, więc trzeba szukać dalej, np w Azji.
    Fakt, że teraz pojawiają się artykuły wieszczące armageddon po tym, gdy Ukraińcy wyjadą za pracą do Niemiec i że potrzebujemy mnóstwo nowych(tanich) pracowników, ale… Na horyzoncie widać już spowolnienie gospodarcze, jeśli nawet nie porządny, światowy kryzys gospodarczy, a wówczas sytuacja na rynku pracy znacznie się zmieni, a wtedy pierwsi do zwolnienia pójdą przybysze. Natomiast jako kraj zyskamy kilka lat spokoju od hord najemnych pracowników – migrantów.
    Jeszcze inna kwestia, że na dłuższą(wieloletnią) metę, nie unikniemy zwiększenia liczebności cudzoziemnców w kraju. Ważne aby robić to z głową i nie pozwalać, na taki bałagan jaki jest w Niemczech czy Szwecji, że kto chce ten się osiedla, biorąc wiele, w zamian nic nie dając.

    od RacimiR: Miejsca pracy można po prostu unowocześnić, zainwestować w maszyny, które będą zastępować pracę ludzi i za jakiś czas się zwrócą. W polskich montowniach nie ma podstawowych rzeczy, bo się ich po prostu nie opłaca kupić, mając pracownika za półdarmo. 90% roboty to siła mięśni. Nawet wózek widłowy to jest często wielki problem na polskim magazynie. Ja kiedyś byłem magazynierem i widziałem jak to wygląda. Na 30 osób na zmianie był 1 wózek silnikowy i 4 ręczne „paleciaki”, z czego dwa były niesprawne (kółka nie kręciły się tak, jak trzeba). Poszedłeś się wysikać na 3 minuty, to po powrocie paleciaka już nie było, bo ktoś zajumał- potem trzeba było szukać, kłócić się itp. I weź pracuj w takich warunkach. Nawet Chiny już nas biją pod tym względem, nie mówiąc o Niemcach. Gdyby pensje poszły mocno w górę, to pracodawcy obliczyliby, że taniej im będzie kupić maszynę, niż zatrudnić kolejną osobę. Póki co im się to nie opłaca, bo niskie pensje i tania siła robocza to polityka wszystkich rządów po 1989. Dlatego uważam, że nie powinniśmy sprowadzać żadnych Hindusów, a gdy Ukraińcy wyjadą i zmniejszy się podaż pracownika- firmy będą musiały unowocześnić zakłady, zwiększyć wydajność, oczywiście część Januszy splajtuje, ale najlepsi się utrzymają na rynku. Zresztą nadal w Polsce jest około miliona bezrobotnych, do tego kilka milionów (na ogół młodych) emigrantów, którzy mogliby wrócić, gdyby dostali godne wynagrodzenie. Niestety plany są inne- za Ukraińców przyjadą robotnicy z Azji i nadal będzie syf, kiła i mogiła, zero inwestycji i nowoczesności, a większość pracy będzie za minimalną. W dodatku, gdy przyjdzie kryzys- Hindusi w większości zostaną i trzeba będzie ich utrzymywać, tak jak na zachodzie. Wątpię, żeby wrócili do domów, skoro tam jest jeszcze gorzej.
    Wg mnie można uniknąć zwiększenia liczby cudzoziemców. Po prostu ich nie wpuszczać i tyle. Kraj się nie zawali.

  44. co myślicie o tej aferze z Euroweek?
    czy to początek szeregu takich akcji ubogacania polskich kobiet (dzieci w tym przypadku)

    od RacimiR: Obawiam się, że tak. Nazwa i męscy uczestnicy tego programu idealnie oddaje słowo „euro”.

  45. https://www.tvp.info/40409502/jacek-protasiewicz-dolaczy-do-kola-nowoczesnej
    To się nazywa towarzystwo wzajemnej adoracji. Jacek Protasiewicz z klubu PSL-UED dołączył do Nowoczesnej po tym jak odejście ich członków spowodowało że straciła status klubu a stała się kołem poselskim (miała 14 i potrzebowała jednego posła, a do klubu potrzeba 15). Podobnie było kilka miesięcy temu z PSL-em, gdy jego posłowie odchodzili z partii i stracili status klubu to posłowie UED dołączyli do PSL-u tworząc jeden klub.

    od RacimiR: Jacek „heil Hitler” Protasiewicz to totalne dno etyki politycznej. Podobnie jak poseł Sowa (brat księdza z TVN) – najpierw odszedł z PO do Nowoczesnej, a teraz to samo w drugą stronę 🙂

  46. Jak czytam o restauracjach gdzie pracuja ukry (i zamawianiu przez pyszne), a takze o tym co na forach wypisuja byli kucharze lub kelnerzy (plucie do zarcia, szczanie do zupy…)
    to ja juz wole sobie sam gotowac, a wyjscie na miasto by cos zjesc to tylko do pozzerii prowadzonej przez polaka, dokladne przyjrzenie sie jak kucharz ja robi na miejscu i konsumpcji a na miejscu.

    To co powyżej pisano o ukrach (towarzystwo wzajemnej adoracji, brak kontaktu z polakami, trudnosci komunikacyjne) wypisz wymaluj to codzienność ich pracy w IT, szefostwo niestety to toleruje bo mniej zarabiają.
    Jakby nie patrzec multi kulti jakiekolwiek by nie bylo nie sprawdza sie w 99% branzach biznesowych wszystko to jest na sile przez lewactwo utłaczane.

    Po raz n-ty daje przyklad japonii – narod w 99% monoetniczny a sa potęga gospodarczą swiata.

  47. Widzę jeden plus Hindusów nad Ukraińcami. Pisałeś, że Ukraińcy przywożą słoiki z domu i przez to nie biorą udziału w napędzaniu polskiej gospodarki. Hindusi raczej słoików nie wezmą z Indii.

    od RacimiR: Faktycznie, jest to jakiś plus, ale chyba jedyny.

    1. Jest jeszcze co najmniej jeden – Hindusi nie kultywują antypolskiego nacjonalizmu i (chyba) nie mają ludobójców wśród bohaterów narodowych.

      Jest jeszcze co najmniej jeden – Hindusi nie kultywują antypolskiego nacjonalizmu i (chyba) nie mają ludobójców wśród bohaterów narodowych.

      od RacimiR: Ja się z banderyzmem nie spotkałem poza internetem, ale jest to jakiś problem. Nie znam historii Indii, ale podejrzewam, że też mają ludobójców wśród bohaterów. Mimo wszystko wolę Ukraińców- można się z nimi dogadać, wyglądają tak samo, są chrześcijanami, pracują ciężko i są lepiej wykształceni, nie gwałcą kobiet zbyt często, nie jest ich ponad miliard więc nas nie zaleją imigrantami, no i nie machają głowami. Często Ukraińcy są ojkofobami, więc szybko się zasymilują w Polsce, w przeciwieństwie do Hindusów. Sporo kobiet też przyjeżdża z Ukrainy, a z Indii 95% to chłopy, nastawione na mix rasowy.

      1. Z Ukry przyjezdni to w 77% mężczyźni i jest ich 3 miliony w Polin. Z taką liczbą ciężko o asymilację. Obudź się Polsko!

Skomentuj xyhu Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top