Kryzys imigracyjny na granicy polsko-białoruskiej

Głównym tematem w Polsce w ostatnich tygodniach jest tzw. kryzys imigracyjny na naszej granicy z Białorusią. Każdego dnia słychać o kolejnych „inżynierach”, „lekarzach” i „stypendystach, znających 6 języków”, którzy (podsyłani przez Aleksandra Łukaszenkę i Władimira Putina) z niewiadomych przyczyn próbują przedostać się na teren autorytarnego i faszystowskiego reżimu, opanowanego przez zaściankowy ciemnogród. Obecnie jest to średnio 600-800 prób przekroczenia granicy na dobę. Na terenie przygranicznym obowiązuje stan wyjątkowy, który powoduje, że mogą tam przebywać tylko służby państwowe oraz mieszkańcy. Na szczęście istnieją (jeszcze) w Polsce wolne i niezależne media oraz szereg organizacji pomocowo-humanitarnych, które dbają o los sympatycznych, brodatych przybyszów. Celebryci i influencerzy alarmują, że jest to „krwawa granica”, a bezduszni Polacy nic sobie z tego nie robią, wykazując moralną karłowatość. W niniejszym, dosyć długim tekście chciałbym dokładnie przeanalizować całą sytuację. Zapraszam do lektury.


Sytuacja w krajach „źródłowych”

Trasa piesza z Afganistanu do Warszawy nie prowadzi ani przez Mińsk, ani przez Województwo Podlaskie.

Na początek należy napisać skąd i dlaczego biorą się ci ludzie. „Oficjalnym” powodem wzmożonej aktywności nielegalnych imigrantów jest sytuacja w Afganistanie (o której pisałem TUTAJ), a konkretnie wycofanie się stamtąd wojsk USA i ofensywa Talibów. Powód całkiem logiczny i wiarygodny, problem jednak w tym, że nieprawdziwy. Mało który imigrant, próbujący obecnie dostać się do Polski pochodzi z Afganistanu. Owi imigranci to zbieranina z całej Afryki i Azji- głównie z Maroka, Egiptu, Kamerunu, Konga, Syrii, Iraku, Pakistanu, Indii, Bangladeszu, a nawet Turcji, w której poziom życia jest niewiele niższy od polskiego. Osoby z Afganistanu również tam są, ale to niewielki procent całości (nawet ambasador Afganistanu w Polsce, Tahir Quadiry twierdzi, że wśród osób koczujących w pobliżu polsko-białoruskiej granicy nie ma obywateli Afganistanu). Takie zróżnicowanie pochodzenia „uchodźców” świadczy o tym, że oni nie uciekają przed żadną konkretną wojną czy inną klęską żywiołową, a sam proces był zainspirowany zewnętrznie, prawdopodobnie przez przemytników i ich wspólników, którzy zaostrzyli kampanię reklamową na swoje usługi. Wiele źródeł potwierdza, iż w serwisach ogłoszeniowych w krajach Afryki i Azji można znaleźć liczne anonse przemytników, oferujące transport do Niemiec przez Białoruś i Polskę (średni koszt to około 4000 dolarów). W wyniku ostatnich nieporozumień i sankcji na linii UE-Białoruś- Aleksandr Łukaszenka postanowił „od ręki” przyznawać wizy obywatelom krajów III-go świata oraz pomagać im w nielegalnej przeprawie do Polski.

Populacja rok 1971

Populacja rok 2021

Polska

33

38

Egipt

35

102

Nigeria

57

206

Algieria

15

43

Irak

10

40

Arabia Saudyjska

6

35

Bangladesz

65

165

Pakistan

59

221

Kamerun

6

26

Indie

568

1380

Afganistan

11

39

W powyższej tabelce (wzrost populacji wybranych krajów w ciągu ostatnich 50 lat) znajdziemy jeden z dwóch głównych powodów tzw. kryzysu imigracyjnego (drugim powodem jest różnica w zarobkach, socjalu i szeroko pojętym poziomie życia). Jak widać po liczbach w tabelce- biedne kraje Afryki i Azji cechują się gigantycznym, niekontrolowanym przyrostem naturalnym. Coraz większa liczba ludzi musi pomieścić się na tym samym terytorium, 'wyposażonym’ w ograniczoną ilość zasobów (woda, żywność, energia i inne). Proces gwałtownego wzrostu populacji nie może trwać wiecznie, więc co sprytniejsi i zaradniejsi zawczasu próbują ewakuować się do krajów „zachodnich”, gdzie przyrost naturalny jest wręcz ujemny, a poziom życia- dużo wyższy. W zależności od politycznego „plemienia” funkcjonują dwa poglądy na ten temat, oba są w mojej opinii ułomne. Wariant „pseudoprawicowy” (reprezentowany m.in. przez PiS) to wysyłanie pomocy humanitarnej do Afryki/Azji, co powoduje jeszcze większy przyrost naturalny na tamtych terenach i jeszcze większe rozleniwienie wśród miejscowych. Wariant „lewacki” to już zupełna audotestrukcja, czyli wysyłanie pomocy humanitarnej, ale też „kajne grencen” (otwarcie granic dla wszystkich chętnych) oraz ideologia „BLM”, czyli przyznanie przywilejów osobom ciemnoskórym oraz mniejszościom religijnym, kosztem gospodarzy Europy, białych chrześcijan. Aby zrobić więcej miejsca przyjezdnym- lewactwo zaleca białym ludziom zmniejszyć przyrost naturalny do minimum, promując aborcję, eutanazję, homoseksualizm i bezdzietność. Autodestrukcja białej rasy o kilka lat odsunie katastrofę demograficzną, wynikającą z przeludnienia III-go świata, co będzie pokutą za kolonializm i rasizm z przeszłości. Nikt jednak nie rozważa rozwiązania, które mogłoby zapobiec gigantycznemu przyrostowi naturalnemu w krajach najbiedniejszych, a bez tego nie ma żadnej nadziei dla planety. Nawet najbardziej radykalni ekolodzy nie chcą zauważyć ścisłego związku pomiędzy zużyciem zasobów i produkcją zanieczyszczeń, a liczbą ludzi na świecie.


Wydarzenia na granicy

Bohaterowie serialu „Dom z Papieru” 'uchodzą’ z mennicy, poszukiwani przez setki policjantów, którzy są w pobliżu

W zeszłym roku z (byłą już niestety) dziewczyną postanowiliśmy obejrzeć głośny i szeroko polecany serial „Dom z Papieru„, który w nieodległej przeszłości zebrał wszystkie możliwe nagrody. W Wikipedii czytamy o nim: „Serial pokazuje opór i bunt wobec władzy, rządu i osób sterujących światem„. Fabuła polegała na tym, że grupa „sympatycznych” przestępców, zorganizowana i dowodzona przez genialnego „profesora” zabarykadowała się w mennicy w Madrycie i tam drukowała setki milionów euro, aby potem swój łup zabrać i wprowadzić w obieg (swoją drogą- forsowana była teza, że oni nikomu nie robią krzywdy, bo drukują 'nową’ kasę, a nie kradną istniejącą- tak wygląda Netflixowa nauka makroekonomii). Plan nienajgorszy, wszystko fajnie, ale nasuwa się jeden główny problem, mianowicie co na to policja i szeroko pojęte państwo? Uzbrojeni mundurowi szybko otoczyli budynek, ale wejść do środka i rozstrzelać 'okupantów’ za bardzo nie mogli, ponieważ w budynku przebywali zakładnicy. Pozostało im czekać, aż przestępcy sami w końcu wyjdą i wtedy ich schwytać. Przy budynku mennicy rozbito więc całe miasteczko policyjne, z najnowocześniejszym sprzętem, armią funkcjonariuszy i własnym sztabem dowodzenia. Teraz pozostaje tylko czekać na finałową akcję, czyli wyjście przestępców z mennicy.  Jak na razie- fabuły mamy na jakieś 20 minut, a tu trzeba było wypełnić około 20 45-minutowych odcinków (wyjście z mennicy odbyło się pod koniec 2-go sezonu, był to mniej więcej 20 odcinek, licząc od początku). Scenarzyści, aby wypełnić te 20 odcinków- zafundowali nam dramat obyczajowy i „Modę na sukces” w scenerii menniczej. Były romanse (oczywiście z wątkiem homo), ludzkie dramaty, zdrady, zemsty i inne triki, których nie powstydziłyby się zarówno paradokumenty z Polsatu, Blanka Lipińska, jak i najlepsze tureckie telenowele (wystarczy wspomnieć, że „profesor”, który miał zaplanowaną każdą minutę życia- wdał się w nieplanowany romans z… szefową policyjnej specgrupy, która go szukała, a sama szefowa bardzo późno zorientowała się, z kim ma do czynienia, oczywiście na koniec przeszłą na stronę przestępców). Jako, że ja chowany jestem na filmach typu „Terminator”, „Wykidajło” czy „Cobra” (z legendarną kreacją 'Nocnego Rzeźnika’) – przez te 20 odcinków „Domu z papieru” wynudziłem się maksymalnie, bo ciekawych momentów tam było łącznie na 1 odcinek, a pozostałe 19 to przegadana dramato-obyczajówka, pisana pod typową „Julkę”. Parę razy miałem już kryzys nudy i rozważałem zakończenie oglądania, ale przy serialu trzymała mnie myśl o zbliżającej się akcji finałowej. Wychodziłem z założenia, że skoro serial ma najwyższe oceny na portalach i ogromną kolekcję nagród to akcja finałowa będzie geniuszem scenarzystów, pod wpływem którego przez 3 kolejne dni będę chodził z otwartą gębą i dymem, wydobywającym się z mózgu. W końcu 'nadejszła wiekopomna chwila’- odpaliłem ostatni odcinek 2-go sezonu. Scena „wyjścia” z mennicy (chciałbym napisać „ucieczki”, ale słowo „wyjście” jest bardziej zgodne z prawdą) trwała… 2 minuty. Gdy to zobaczyłem- poczułem się, jakby scenarzysta dał mi w mordę. Jest to TUTAJ, od 36m45sek. Drużyna złodziei po prostu wyszła sobie w środku dnia na środku ulicy, 100 metrów od policyjnej barykady. Jedyną ich „strategią kamuflującą” było to, że wychodzili pojedynczo, a nie w grupie. Zabawne było też to, że byli wystrojeni, jak na wesele królowej. Chwilę wcześniej kopali tunel i byli brudni, spoceni i potwornie zmęczeni, a tu nagle cyk- w następnej scenie są wystrojeni w najlepsze ciuchy, wyszorowani, z perfekcyjnymi fryzurami (zwłaszcza ta blondi z wózkiem ma fryzurę, którą robi się godzinami, ona zresztą pracowała w tej mennicy i dołączyła do złodziei, więc jej twarz była znana policji). Najlepszy był jednak pan „profesor”, który postanowił w tym samym miejscu wyjechać sobie ciężarówką z pieniędzmi (zakamuflował się ubraniem czapeczki z daszkiem). Na tej samej ulicy było mnóstwo policji, kolejne 3 radiowozy na sygnale minęły go, jadąc (nie wiadomo po chuj) w miejsce, gdzie tych radiowozów było już z tysiąc, a wiedziano już wtedy, że nie ma tam złodziei. Czy ktoś zatrzymał „profesora” w wielkiej ciężarówce z setkami milionów euro? Czy chociaż ktoś rzucił okiem na ładunek? Pytanie retoryczne. Tak zakończył się „napad” na mennicę w serialu „Dom z Papieru”. Potem jeszcze powstały 3 kolejne sezony tego serialu (których z oczywistych powodów nie oglądałem), a fani zgodnie stwierdzili, że są one gorsze, niż te początkowe (nie wyobrażam sobie, że coś może być jeszcze gorsze, ale o gustach się nie dyskutuje).

Dlaczego w ogóle o tym piszę? Otóż, sytuacja skojarzyła mi się z tym, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej. Bohaterowie serialu, wystrojeni i wypindrzeni chcieli dostać się z punktu A (mennicy) do punktu B (na ulicę 200 metrów od mennicy, gdzie żodyn z miliona przebywających w pobliżu policjantów z niewiadomych przyczyn nie zwróci na nich uwagi). Tzw. „uchodźcy” z Afryki i Azji, przebywający na Białorusi prawdopodobnie naoglądali się „Domu z papieru„, bo wiernie skopiowali plan serialowego „profesora”. Ubrali się w najmodniejsze ciuszki, wyposażyli się w nowoczesne smartfony, odwiedzili fryzjerów i barberów, którzy nienagannie wystylizowali im zarost, użyli francuskich perfum i na koniec postanowili „ot tak” przejść sobie przez granicę białorusko-polską w miejscu niedozwolonym. Niestety- rzeczywistość okazała się trochę inna, niż w serialu. Polskie służby mundurowe (choć nie idealne)- były bardziej spostrzegawcze od serialowej, hiszpańskiej policji, co wywołało autentyczne zdziwienie i frustrację u „uchodźców”, a także u polskojęzycznego lewactwa i miejscowej agentury. Życie to niestety nie serial na Netflixie. Dżihadyści pewnie chętnie przejechaliby (tak jak „profesor” z serialu) przez granicę ciężarówką, wypełnioną bombami, kałachami i rakietami, ale widząc, że życie to nie serial- zaniechali prób.

Sytuacja w wielu aspektach mocno przypomina tę z 2015 i 2016 roku, gdy łącznie kilka milionów imigrantów „na rympał” wdarło się do Europy przez Bałkany oraz Morze Śródziemne. Wówczas „oficjalnym” krajem źródłowym była Syria, ale „uchodźcy” pochodzili z całego świata. Tak wtedy, jak i dzisiaj absolutną większość „uchodźców” stanowią młodzi, silni, dobrze ubrani, w różnym stopniu uposażeni pigmentalnie mężczyźni w wieku 18-40 lat. Zgodnie z zasadami socjotechniki (bardzo skutecznymi na mózgi naiwniaków i lewaków) mężczyzn tych w mediach nie pokazuje się wcale, albo z dalekiego kadru.

Imigracja z roku 2015 była tak wielka, że doczekała się specjalistycznej infrastruktury fotograficznej. Wówczas świat obiegły szokujące informacje, gdy organizacje „pomocowe” i „humanitarne” poddawały wyselekcjonowane dzieci różnorakim zabiegom wizażu, aby na zdjęciach wzbudzały więcej litości. Prócz malowania i charakteryzacji dopuszczano się nawet inhalowania i wstrzykiwania dzieciom podejrzanych środków, aby wyglądały na schorowane i potrzebujące natychmiastowej pomocy. Preparowano też teatralno-choreograficzne układy grupowe, jak ten na fotografii poniżej. Odpowiednio przygotowane zdjęcia trafiały potem na czołówki gazet i portali, aby „kruszyć serca” Europejczyków. Obecny, polsko-białoruski „kryzys” jest zbyt mały i zbyt nowy, aby powstała specjalistyczna „FCF” (Fabryka Ckliwych Fotografii), więc lewaccy „reporterzy” mają dosyć trudne zadanie, ale niektórym udało się zrobić fajne fotki (np. słynna dziewczynka z misiem, czyli najpopularniejsze zdjęcie roku 2021 w Polsce).

Rok 2015 to już przeszłość, ale schematy obecnej imigracji są identyczne. Największym „uchodźczym” celebrytą (na obecną chwilę) jest kot „Speedy Gonzales”. Przywędrował on z Afganistanu za rodziną, która tak szybko uciekała przed bombami Talibów, że z tego wszystkiego zapomniała zabrać swego futrzaka. Pokonał on na piechotę około 5000km w 48 godzin (Vśr>100km/h), a na koniec zjadł porządną kolację i nienagannie zapozował w pięknym, puszystym futrze. W pobliżu „z tragarzami” przechodził fotograf Gazety Wyborczej, który ustrzelił „fotkę życia”.

Instrukcja robienia zdjęć tzw. „uchodźcom”: 

  1. Udaj się na granicę polsko-białoruską i znajdź obóz imigrantów
  2. Spróbuj wyszukać jakieś dziecko, najlepiej małą dziewczynkę z kotem lub misiem. Jeżeli widzisz dziecko, ale nie chce ono podejść- spróbuj zwabić je czekoladkami lub maskotkami.
  3. Jeżeli nie ma dziecka, to poszukaj jakiejś kobiety.
  4. Jeżeli nie ma ani dzieci, ani kobiet, to poszukaj mężczyzny rannego, albo z widocznymi objawami choroby.
  5. Jeżeli w zasięgu wzroku nie ma żadnego obiektu z punktów 2-4 (co jest wielce prawdopodobne, gdyż stanowią oni poniżej 3% liczby „uchodźców”) – zrób chociaż zdjęcie młodym, silnym mężczyznom, ale jeżeli zostanie ono w ogóle użyte, to w miejscu mało wyeksponowanym, gdyż silni mężczyźni nie wzbudzą litości u odbiorcy (co najwyżej stukniętym feministkom-autsajderkom zrobi się gorąco, gdyż liczą one na to, że zdesperowani „uchodźcy” będą je adorować).
  6. Przed zrobieniem zdjęcia powiedz obiektom, aby założyli maseczkę (żeby nie zrazić COVIDowców) i w miarę możliwości zdjęli buty (dla wzbudzenia litości u odbiorcy, że niby szli z Afganistanu 5000km na bosaka).

Jeżeli fotograf ma szczęście to zrobi zdjęcie jednemu z kilku „fotogenicznych” dzieci, które (z racji liczby zrobionych im zdjęć) już powoli stają się mimowolnymi celebrytami, jak np. dziewczynka w fioletowej kurtce, tuląca misia, której fotografie znajdziemy w największych mediach, social-mediach, a nawet na mównicy sejmowej. Jeżeli fotograf nie ma szczęścia, to zrobi co najwyżej coś takiego:


W mediach obu plemion znajdziemy głównie emocje, przekrzykiwanie się nawzajem, obustronne oskarżenia i bardzo szczelne „bańki informacyjne”. Jak jednak wygląda sytuacja z punktu widzenia „realnego”? Przede wszystkim „uchodźcy” wzmogli swą aktywność na wszystkich szlakach, o czym w Polsce nikt nie mówi. Np. TUTAJ artykuł z wpływowego portalu Breitbart, w którym czytamy, że przez pierwsze 9 miesięcy 2021 roku do Wielkiej Brytanii przypłynęło 2 razy więcej nielegalnych imigrantów, niż w całym roku 2020. Wzmożony ruch występuje również na szlaku morskim z Libii do Włoch, na szlakach z Maroka do Ceuty/Mellili czy na szlaku Bałkańskim z Turcji, przez Grecję, kraje byłej Jugosławii do zachodniej Europy. Problem zatem nie dotyczy tylko Polski, jak próbują przekazywać to lewaki (którzy przyjęli retorykę, że każda inna nacja by się zlitowała nad „uchodźcami”, ale Polacy jak zwykle musieli wykazać się brakiem serca). Problem w tym, że praktycznie wszystkie kraje graniczne UE borykają się z problemem imigrantów i nikt ich nie chce wpuszczać. Szlaki „zachodnie” są jednak relatywnie drogie, jeden „uchodźca” musi zapłacić przemytnikowi od 12 do 20 tysięcy dolarów, w dodatku może się po drodze albo utopić (szlak śródziemnomorski), albo musi przejść pieszo setki kilometrów (szlak bałkański). Z kolei przeprawa szlakiem „białoruskim” jest dosyć tania, bo jej koszt to około 3-4 tysiące dolarów za osobę. Ponadto, wybierając szlak „polski” – dany „uchodźca” nie ryzykuje ani utopienia, ani dalekich wędrówek (Łukaszenka podwiezie pod samą granicę, wystarczy się przez nią przeprawić i potem przejść kilka, maksymalnie kilkanaście kilometrów, gdzie czeka przewoźnik do Niemiec). Dlatego trasa przez Polskę jest obecnie bardzo atrakcyjna dla sympatycznych, brodatych „inżynierów” i „lekarzy”. W mojej ocenie należy twardo z nimi postępować, aby nie skusili swoim sukcesem kolejnych tysięcy podobnych osób do wyruszenia na granicę polsko-białoruską. Wiadomo, że nie jest to zbyt humanitarne rozwiązanie, ale i tak jest najbardziej humanitarne z wszystkich możliwych opcji (pomaganie tym ludziom jest humanitarne dla tych konkretnych ludzi, ale niehumanitarne dla tych, którzy zachęceni sukcesem poprzedników spróbują zrobić to samo w przyszłości).

Kapelan Gazety Wyborczej, Lemański z jakimś drugim przydupasem-tragarzem próbują sforsować granicę w nielegalnym miejscu z torbami z Ikei. Brakuje jeszcze Charamsy i Sowy, ale widocznie im się nie chciało- wolą 'działać’ przez Facebook. W tle Marta Górczyńska, prezes finansowanej przez Sorosa Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. 

Tysiące „uchodźców” przebywa obecnie na terytorium Białorusi, z dala od najbliższego przejścia granicznego. Polska zaoferowała im pomoc humanitarną, ale strona Białoruska ją oczywiście odrzuciła. Dlaczego imigranci nie przeprawią się zgodnie z procedurami, przez przejścia graniczne, tylko szwendają się po lasach? W Unii Europejskiej nadal obowiązujące są tzw. porozumienia Dublińskie, z których wynika, że imigrant, starający się o azyl musi zgłosić wniosek w pierwszym „bezpiecznym” kraju, w którym się znalazł (Afgańczycy dużo bliżej niż do Polski mają np. do Dubaju, gdzie chyba nie jest tak źle, skoro polskie celebrytki i influencerki rozkoszują się tam szejkiem z kupy szejka). Każdy „uchodźca”, wchodząc do Polski przez przejście graniczne musiałby złożyć wniosek o azyl w Polsce, a jak wiadomo- oni chcą do Niemiec, ewentualnie Skandynawii czy Beneluksu. Polska jest dla nich jedynie krajem tranzytowym, który muszą oni przebyć bez zostawiania jakiegokolwiek śladu. Zresztą w instrukcjach od przemytników i organizacji Sorosa wyraźnie jest podkreślane, żeby nie podpisywać w Polsce absolutnie żadnych papierów, a już zwłaszcza wniosku o azyl. Dlatego właśnie „uchodźcy” próbują przekraczać granicę w lesie, z dala od przejścia granicznego, aby incognito przedostać się do Niemiec. Po polskiej stronie granicy już czeka na nich przemytnik-przewoźnik, który przetransportuje ich na teren Niemiec. Obecnie, wprowadzony (na terenach przygranicznych) stan wyjątkowy trochę utrudnia cały proceder, bo wzmożone patrole polskich służb mundurowych nie dość, że patrolują samą granicę, to jeszcze nie dopuszczają przemytniczych busików na tereny objęte stanem wyjątkowym. Dlatego na obecną chwilę „uchodźca” musi najpierw przejść przez granicę (co nie jest zbyt trudne, żyletkowe zasieki łatwo przeciąć, albo pokonać przy użyciu dwóch europalet), a potem przejść jeszcze kilkanaście kilometrów przez pola i lasy na spotkanie z przewoźnikiem. Sądząc po tym, że śmiałków z dnia na dzień jest coraz więcej (w całym wrześniu około 7500 prób nielegalnego przekroczenia granicy, obecnie około 650 prób dziennie)- szanse na sukces muszą być dosyć spore. Z oczywistych względów nie ma żadnych statystyk ilu osobom udało się niepostrzeżenie dostać na terytorium Polski (i dalej do Niemiec). Podobny proceder do niedawna miał miejsce na granicy białorusko-litewskiej oraz białorusko-łotewskiej, ale tam dosyć zgrabnie sobie z „uchodźcami” poradzono (głównie dlatego, że tamtejsze partie opozycyjne współpracowały z rządem i nie robiły cyrków, jak nasi „totalni”). Obecnie więc prawie cały strumień nielegalnych imigrantów, przebywających na Białorusi kierowany jest do Polski, co jest bardzo niepokojące. Oczywiście nie dowiemy się o tym ani z TVP, ani z TVN/GW, bo nadawcom obu plemion informowanie o udanych przekroczeniach graniczy nie jest na rękę. Media rządowe forsują przekaz, jakoby dzielna i świetnie zorganizowana przez MSW Straż Graniczna wyłapywała 100% prób nielegalnego przekraczania granicy. Z kolei media antyrządowe i lewackie twierdzą, że Polacy to moralni spadkobiercy organizatorów gett żydowskich, którzy w przedszkolu bawili się w Rudolfa Hößa, więc również wyłapują oni 100% prób nielegalnego przekraczania granicy z Białorusią, a złapanych „uchodźców” torturują, zabijają i na koniec wyrywają im złote zęby, jak w czasach rządów akwarelisty z Marsa, którego z powodu polskiego wsparcia nie zdołał powstrzymać ogólnoniemiecki ruch antyfaszystowski. Tym sposobem żadna z opcji politycznych nie bierze pod uwagę, że może jednak komuś udało się wślizgnąć na terytorium Polski, a dalej do Niemiec. Gdyby tak nie było, to przecież liczba prób przekroczenia granicy by malała, a nie rosła. W sierpniu bardzo popularna była liczba „32”, bo niby tylu imigrantów miało wtedy koczować na granicy. Eksponowano to „32” dosłownie wszędzie. Pisano listy otwarte, podpisywane przez szanowne gremia postkomunistycznej „elyty”, gdzie przyrównywano liczbę 32 „uchodźców” do populacji Polski. Lewaki w social-media śmieszkowały, że „wielka Polska katolicka jest tak potężna, że obawia się 32 matek z dziećmi xDDDD„. Niepostrzeżenie jednak z tych 32 osób po kilku tygodniach zrobiło się już ponad 600 prób przekroczenia granicy na dobę, a obecnie liczba ta wynosi 700-800 (na bieżąco podawana jest na koncie twitterowym straży granicznej). Smutne i zarazem niewygodne fakty są takie, że nasza granica jest dziurawa jak ser szwajcarski, pomimo wprowadzenia stanu wyjątkowego, mobilizacji straży granicznej, budowy płotu i oddelegowania 3000 żołnierzy i 'terytorialsów’. Mariusz Kamiński, Szef MSWiA powiedział w Sejmie, że straż graniczna zatrzymuje 95 procent przybywających z Białorusi migrantów. Jest to bezczelne kłamstwo. Dane rządowe mówią, że we wrześniu doszło do 7500 prób przekroczenia granicy, czyli wg liczb Kamińskiego powinno zostać zatrzymanych 7125 osób, a 375 przejść dalej. Z kolei dane rządu niemieckiego mówią, że we wrześniu tylko w 2 Landach (Branderburgia i Meklemburgia/Pomorze Przednie) zgłosiło wniosek o azyl około 2200 migrantów, którzy wcześniej przebywali na Białorusi. Liczbę 2200 według moich szacunków można pomnożyć przez 2, bo należy do niej doliczyć inne Landy (np. Saksonię, Berlin czy Bawarię), inne kraje UE (np. Szwecję) oraz osoby, które dopiero są w trasie lub odpoczywają po jej trudach i jeszcze nie zdążyły nigdzie się zgłosić po azyl. Dlatego wg mnie „wyłapywanych” jest nie 95% „uchodźców”, jak twierdzi Kamiński, a jakieś 50%. Dodać też należy, że te 50% złapanych nie wraca grzecznie do domu na drugim końcu świata, lecz składa wniosek o azyl w Polsce (i zostaje tu już co najmniej na kilka lat), albo wraca na Białoruś i nazajutrz próbuje po raz kolejny wedrzeć się do Polski przez las. Szanse imigrantów oceniam więc następująco: azyl w Polsce: 100% szans (może go złożyć każdy na dowolnym przejściu granicznym), azyl w Niemczech: 50% szans (trzeba przejść nielegalnie przez granicę, potem kawałek dalej poza stan wyjątkowy i potem dostać się na teren Niemiec). Liczby te (dosyć optymistyczne dla „uchodźców”) współgrają z tym, że śmiałków jest coraz więcej. Śmiem twierdzić, że jeżeli delikwent jest kumaty, silny, sprawny, przeszkolony taktycznie i posiada plan terenu- musi mieć ogromnego pecha, aby został złapany. Wyłapywani są przeciętniacy i „randomy”, a wyszkoleni dżihadyści i „samce alfa” bez problemu dostają się do Niemiec. Dziwię się wręcz, że przemytnicy tak późno na to wpadli, ale być może wcześniej po prostu „uchodźcy” nie potrafili uzyskać wizy do Białorusi, co teraz nie sprawia większego problemu. Jeździłem ostatnio trochę (kilka tysięcy kilometrów) po Polsce (wprawdzie były to głównie A1, A4 i S8, ale nie tylko) i nie miałem żadnej kontroli, nie widziałem też, żeby ktoś był kontrolowany. Próżno szukać też samochodów straży granicznej. Pokazuje to, że „uchodźca” musi dotrzeć poza strefę stanu wyjątkowego, a najlepiej do Białegostoku, żeby spokojnie odszukać kontrahenta, który przewiezie go do Niemiec z minimalnym ryzykiem.

Jedno z wielu ogłoszeń przemytników, ogłaszających się w social media

Strach pomyśleć, co na tej granicy działo się wcześniej (w kontekście przemytu), skoro obecnie przy gigantycznej mobilizacji organów państwowych granica jest dosyć dziurawa. Od niemalże 20 lat jest to zewnętrzna granica Unii i dopiero teraz ktoś wpadł na to, że może należy zacząć ją pilnować… Oczywiście o udanych próbach przekroczenia nie dowiemy się ani z TVP, ani z TVN. Być może Niemcy się wkrótce wkurzą rosnącą liczbą „inżynierów”, „lekarzy” i „prymusów-stypendystów z 6 językami obcymi” w ich kraju, wówczas TVN i Axel Springer grzecznie przestawią wajchę z „wpuszczać” na „uszczelniać”. Na szczęście, z pomocą dla pograniczników nadchodzi to, z czym nie poradził sobie ani Hitler, ani Napoleon. W nadchodzący weekend na granicy polsko-białoruskiej prognozowane są przymrozki, zima się zbliża, więc „uchodźcy” będą mieli utrudnione zadanie. W mojej opinii- kryzys zakończy się dopiero wtedy, jak masy „uchodźców” odbiją się od granicy, przemarzną, wrócą do domów „na tarczy” i opowiedzą innym chętnym, że ten szlak jest zbyt szczelny, aby ryzykować zdrowie i kilka tysięcy dolarów. Niestety, różne Jachiry, Sterczewskie i Kramki robią wszystko, aby ten moment maksymalnie odsunąć w czasie.


Wydarzenia w „salonie”

Spory kawał tekstu należy się naszej „kochanej” opozycji i szeroko pojętemu „salonowi” i „elitom”, które zainstalowały się w Polsce w wyniku ofensywy stalinowskiej. Każdy, kto ma choć trochę oleju w głowie wiedział już wcześniej, że jest to banda jawnych antypolaków, ewentualnie stado pożytecznych idiotów, wodzonych za nos przez zagraniczną agenturę. Tak, jak 17-go września 1939 z otwartymi ramionami witali bolszewików- tak samo teraz witają „uchodźców”. Niby człowiek wiedział, ale jednak skala debilizmu przebiła wszystkie możliwe limity i w ostatnich tygodniach powstała kopalnia memów i żenady. Mogliśmy przede wszystkim zauważyć, jak wielkie są w Polsce wpływy rosyjskie. Wiadomo, że TVN i zwłaszcza Gazeta Wyborcza to media, które od zawsze bardzo ciepło wypowiadały się o Rosji, ale to co dzieje się ostatnio to już totalne przegięcie, zwłaszcza, jeżeli chodzi o GW i inne organizacje Sorosa. W ostatnim czasie zastanawiałem się, czy GW to agentura bardziej rosyjska, czy może bardziej niemiecka. Odpowiedź na to pytanie była dosyć trudna, gdyż narracja Rosji i Niemiec w wielu dziedzinach jest zbieżna (np. energetyka czy polityka historyczna), więc nie wiadomo było kto zlecił sprzyjające artykuły w organie Michnika. Ostatnie tygodnie pokazały jednak dobitnie, że Gazeta Wyborcza wypisuje w 100% to samo, co rosyjski Sputnik. Udostępnia ona bez wahania materiały, podrzucone przez służby Białorusi i Rosji, a gazetowi stali czytelnicy komentują ten zarzut następująco: „lepszy Putin i Łukaszenka, niż reżimowa TVP xDDDDD„. Organ z Czerskiej oczywiście oficjalnie uznaje się za antyrosyjski w myśl zasady: „złodziej woła- łapać złodzieja!„, oczywiście próżno szukać na Czerskiej jakichkolwiek antyrosyjskich czy antybiałoruskich inicjatyw. A, przepraszam, jedna jest. Dodatek do GW, „Wysokie Obcasy” stworzył niedawno kalendarz „dekolt dla Białorusi”, gdzie 18 kobiet (z poglądami mniej lub raczej bardziej komunistycznymi) „zwalcza” białoruski reżim pozując topless, z kotem na rękach. Szach-mat! Łukaszenka już się nie pozbiera po tym wysublimowanym ciosie Gazety Wyborczej.


Oficjalna wersja „elit liberalnych” jest następująca. Na granicy polsko-białoruskiej, po polskiej stronie koczują ranne kobiety i dzieci z kotem. Uciekli z Afganistanu, skąd przyszli piechotą w ciągu 2-3 dni. Tak są wycieńczeni, że nie mają już sił na dojście do przejścia granicznego i złożenie tam papierów o azyl (mimo, że z niewiadomych przyczyn byli w Mińsku, nadrabiając ponad 100km). Nie ma wśród nich ani jednego mężczyzny. Wszyscy mają nowoczesne i tolerancyjne poglądy, nikt nie wyznaje islamu. Są oni świetnie wykształceni. Dobre ciuchy i smartfony mają tylko dlatego, żeby nie paść ofiarą dyskryminacji. Dobry wujek Łukaszenka chce przesyłać im prezenty, żywność i leki, ale polska Straż Graniczna przechwytuje przesyłki, co gorsza- torturują i zabijają oni uchodźców. Reżim Kaczafiego zbudował też płot, który rani i zabija zwierzęta. Zaściankowi i ograniczeni mentalnie Polacy jako potomkowie nazistów nie chcą wpuszczać uchodźców do swojego kraju. Boją się powiewu świeżości i tolerancji, co mogłoby zachwiać ich faszystowski system wartości. Żarty żartami, ale w taką wersję prawdy wierzy około 10 milionów Polaków, a ściślej- Polek, bo to one częściej są ofiarą pedagogiki wstydu i perfidnej manipulacji.

Lewacki klasyk. Przyjmij ich Polsko, ale zakwateruj z dala od mojego domu

Podobnie jak to było wcześniej- nikt tych „uchodźców” nie chce widzieć u siebie w domu, ani nawet w swoim najbliższym otoczeniu. Lewactwo ochoczo apeluje o przyjmowanie ich do Polski, ale umieszczeni mają być jak najdalej od nich, najlepiej „za karę” w ośrodkach w Polsce wschodniej, która głosuje na PiS. „Elyta” będzie „wspierać” imigrantów przez Facebooka, dalej siedząc w strzeżonych, grodzonych warszawskich osiedlach, gdzie żaden imigrant nie ma wstępu (wyjątkiem dostawa żarcia przez Pyszne.pl). „Uchodźcy” mają być siłą wsadzeni do państwowych ośrodków w przysłowiowym środku lasu, gdzie zamiast się integrować i edukować- będą się frustrować i radykalizować. Paradoksem jest to, że lewactwo zgodnie uważa, że rząd PiS przez 6 lat nie zrobił niczego dobrze, ale jeżeli zleci mu się integrację imigrantów z obcych kręgów kulturowych, co nie udało się jeszcze nikomu (włącznie z Niemcami, którym wszystko się udaje)- PiS wywiąże się z tego zadania celująco. Ktoś powie, że lewaki z pomocą Sorosa posiadają mnóstwo organizacji pozarządowych, które mogłyby się tym zająć. Jest to nieprawda. Oni chętnie wezmą publiczny pieniądz na „integrację”, ale ich działania ograniczą się do internetu, ewentualnie jakichś fotosesji, plakatów, paneli dyskusyjnych w centrum Warszawy, artykułów medialnych czy pojedynczych pogadanek. Przebywanie (fizyczne) między „uchodźcami” (a już zwłaszcza tymi problematycznymi) leży z dala od zainteresowań lewackich organizacji (ewentualnie jakieś pojedyncze „Julki” z IQ<70 mogą na to pójść, ale z powodów seksualnych, a nie chęci edukacji i integracji). Cały ciężar opieki nad tymi „uchodźcami” weźmie więc na siebie państwo i jego niedofinansowane ośrodki. Głównym z nich jest obecnie ośrodek o adresie Linin 28, koło Góry Kalwarii- większego zadupia ze świecą szukać, na pewno „uchodźcy” się tam doskonale zintegrują…. Powinno się ten Ośrodek przenieść do Miasteczka Wilanów- niech „uchodźcy” szlajają się między blokami, zamieszkanymi przez lemingów, lewaków i „liberałów”, a przynajmniej nauczą się języka polskiego.

Teraz kilka krótkich historii i spostrzeżeń, które zawarłem z punktach:

  • Zarząd Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie wydał oświadczenie, nawołujące do otwarcia granic, zakończone zdaniem: „Bądźmy ludźmi, po prostu„. Biorąc pod uwagę to, co Żydzi w Izraelu robią z Palestyńczykami- tego typu oświadczenie brzmi jak niesmaczny żart.
  • Władysław Frasyniuk w TVN określił straż graniczną mianem „śmieci” (powód to pilnowanie granic). Prowadzący wywiad nie zareagował.
  • Gazeta Wyborcza na wszelkie sposoby próbowała zohydzić wprowadzenie stanu wyjątkowego. W tym celu kolportowano wersję, jakoby hotelarze z Podlasia ponosili wielkie straty z powodu braku turystów (jak powszechnie wiadomo- Podlasie jesienią zamienia się w główne światowe zagłębie turystyczne, deklasując Paryż, Barcelonę, Włochy i Turcję). Problem w tym, że jest dokładnie odwrotnie, niż twierdzi „Wybiórcza” – wiem to od znajomego z pierwszej ręki. Wszak wzmożone służby mundurowe, oddelegowane na teren stanu wyjątkowego muszą gdzieś spać, więc miejscowi hotelarze i pensjonariusze notują najlepszą jesień w historii.
  • Kilku clebrytów, influencerów, a także posłów Platformy na własną rękę próbowało wylansować się na sytuacji z „uchodźcami”. Posłanka Jachira upierała się, że immunitet uprawnia ją do przekroczenia granicy w dowolnym miejscu oraz zabrania ze sobą do Polski dowolnej grupy nielegalnych imigrantów. Poseł Sterczewski (znany dotychczas z brudnych butów) wykonał legendarny już rajd z niebieską torbą (podobno były w niej leki, być może zapas psychotropów właściciela, które zapomniał zażyć rano, inna wersja twierdzi, że kolega Nitras mu coś posypał). Gdyby faktycznie chciał przekazać on torbę „uchodźcom”- przeszedłby na Białoruś przez przejście graniczne, ale widocznie chciał odwalić szopkę, co mu się doskonale udało. Aktywnością na granicy wykazała się również Marta Lempart, kapelan Gazety Wyborczej Wojciech Lemański i wielu innych zawodowych celebryto-lewaków. Punktem wspólnym ich działań jest to, że próbują dostać się do „uchodźców” na przełaj, a nie przez przejście graniczne, a po zatrzymaniu przez straż graniczną wykazują się zdziwieniem i oburzeniem, tak jakby pierwszy raz spotkali się z tym, że nie można „ot tak” sobie przechodzić przez granicę w dowolnym miejscu.
  • Bartosz Kramek (który ledwie wyszedł z aresztu za zarzut prania brudnych pieniędzy, po wpłaceniu 300.000 zł kaucji, na którą była jakaś podejrzana zbiórka wśród „elyt”) w Gazecie Wyborczej próbował zorganizować akt „obywatelskiego nieposłuszeństwa”, polegający na rozcięciu i przerwaniu granicznych zasieków. Wtórował mu były lider opozycji ulicznej, Paweł „trójząb” Kasprzak. Plan był prosty- sprowadzić wielki tłum ludzi na granicę, aby spowodować zbiegowisko, zamieszanie i awanturę (to, że lewacy i ich media potrafią świetnie wykorzystywać chaotyczne zbiegowiska udowodniła choćby akcja na Kapitolu w USA pod koniec prezydentury Trumpa). Problem w tym, że po wielkiej kampanii reklamowej w Gazecie Wyborczej i mediach społecznościowych swój udział w imprezie Kramka zgłosiło… 13 osób, zresztą sami zawodowcy. Z tych 13 osób jedna to Kramek, jedna to działacz lewacki z Holandii, 3 to fotoreporterzy (GW, oko.press), a pozostałe 8 to „Julki” i „aktywiści”, powiązani z sorosowymi NGO. „Zwykłych” (bezinteresownych i oddolnych) ludzi było tam prawdopodobnie 0, może 1. Nawet Kasprzak (który sam 'naganiał’ do udziału) w końcu ich olał (przypomina mi się dowcip: Dlaczego w Wąchocku nie odbył się pochód dziewic? Bo jedna zachorowała, a druga powiedziała, że sama nie pójdzie). Rzecz działa się jeszcze przed wprowadzeniem stanu wyjątkowego, gdy każdy swobodnie mógł podejść do granicy. Ostatecznie wyszła żenada na całego- „aktywiści” brodząc po kostki w błocie (w adidasach) nie zdołali przeciąć drutu, pomimo posiadania specjalistycznych nożyc. Filmik TUTAJ. Sam cwaniaczek Kramek oczywiście patrzył sobie na wszystko z boku, wysługując się „antyfaszystkami” (w razie czego w sądzie powiedziałby, że on niczego nielegalnego nie robił, tylko się przyglądał). Gdy organizatorzy zrozumieli, że po swoim wyczynie nie zjednają sobie tłumów sprzymierzeńców- spróbowali chociaż zrobić to, co nie udaje im się od 6 lat, czyli wykreować męczennika reżimu. Ciśnienie na męczennika jest tak wielkie, że wymagania spadły do minimum i obecnie nadaje się do tej roli nawet podejrzany typ spod ciemnej gwiazdy- Kramek. Obóz lewacki chyba zapomniał, że władza sądownicza w Polsce nadal kadrowo opanowana jest przez swych kolegów, czyli potomków żydokomuny, przywiezionej tu na radzieckich czołgach w 1944. Lewacy byli święcie przekonani, że te 13 osób (z Kramkiem na czele) zostanie aresztowane i surowo osądzone. Rozkręcono już medialną akcję „uwolnić Kramka i więźniów politycznych”, 'wielki nieobecny’ Kasprzak pisał na pejsie „pojechali po wyroki„. Jak się sprawa skończyła? Siedzą? Mamy męczennika? Otóż nie! Wypuszczono wszystkich 13 jeszcze w ten sam dzień i nie toczy się wobec nich żadne postępowanie. Akcja z Kramkiem jest w gruncie rzeczy optymistyczna. Po pierwsze- pokazała, że poparcie oni mają co najwyżej w internecie i zwykli ludzie (nawet lewaki) ich olewają, a po drugie- sama organizacja tej „operacji” (brak zdecydowania, łażenie w adidasach po kostki w błocie, brak przecięcia drutu) pokazuje, że agentura rosyjska ma dosyć niski budżet na działalność operacyjną w Polsce.
  • Organizator całego procederu, Alaksandr Ryhorawicz Łukaszenka wykorzystuje działalność agentury i pożytecznych idiotów (Kramek, Jachira, Sterczewski, Lemański i wielu innych) do celów politycznych. Jego (oraz rosyjskie) tuby propagandowe pokazują tych idiotów jako „Polaków” i „przedstawicieli polskiego państwa”, a nie jako „opozycję totalną”. Sterczewski, biegający przy granicy z niebieską torbą na stałe zagościł we wschodnich mediach.
  • Gazeta Wyborcza bardzo chętnie cytuje białoruskie treści rządowe. W jednym z artykułów „wyjaśniono” cały proceder. Otóż, według Białoruskiego Państwowego Komitetu Granicznego w Polsce działa „sieć organizatorów nielegalnej imigracji”, ale polska straż graniczna jednocześnie „w sposób nielegalny wydala imigrantów na Białoruś”. Czyli najpierw organizują, a potem zmieniają zdanie o 180 stopni.
  • Lewacy są ogólnie oburzeni, że nieopodal polskiej granicy znajdują się ludzie, potrzebujący pomocy (oczywiście nie chcą słyszeć o tym, że mogą sami pojechać na Białoruś i tam kupić im jedzenie czy odzież). To mniej więcej tak, jakby zebrać kilkuset najbardziej doświadczonych wiarusów spod Żabek i wysłać ich pod niemiecką granicę, do lasu w miejscowości Bielinek, gmina Cedynia, a potem domagać się od Niemców przysyłania im towarów, z zastrzeżeniem, że transport ma odbyć się „na przełaj”, w linii prostej przez Odrę, a nie przez najbliższy most graniczny. Jeżeli ktoś straci zdrowie, albo życie- oskarżyć Niemców.
  • W międzyczasie wydarzył się nieprzyjemny incydent na lotnisku Heathrow w Londynie, gdzie bez podania uzasadnienia nie wpuszczono na teren Wielkiej Brytanii Rafała Ziemkiewicza. Oba kraje są w strefie Schengen, Ziemkiewicz posiadał wszystko, co powinien mieć: dokumenty osobiste, szczepienie i testy COVID, bilet powrotny i zabukowany hotel, ale mimo to- został odesłany do Polski, czyli zrobiono mu (modne ostatnio określenie) „push back”. Lewactwo z tej okazji ucieszyło się niemiłosiernie- zgodnie twierdząc, że „dobrze mu tak”. To samo lewactwo oburza się jednak, gdy granicę zewnętrzną UE przekraczają ludzie poza przejściem granicznym, bez dokumentów, bez szczepień, bez niczego. Ich należy wpuścić bez gadania! Co innego Ziemkiewicz… Porównanie tych sytuacji idealnie pokazuje sposób rozumowania lewaków, który nie ma nic wspólnego z elementarną logiką.
  • Nie godzę się na to, żeby obsadzać żołnierzy polskiej Straży Granicznej w rolach strażników muru berlińskiego z byłego NRD” powiedziała Agnieszka Holland, odbierając nagrodę za całokształt twórczości na festiwalu filmowym w Gdyni. Nie będę komentował tej wypowiedzi, ale dodam tylko po raz kolejny, że pani Holland to Żydówka z rodziny o głębokich tradycjach komunistycznych, której brzydota psychiczna jest dalece większa, niż fizyczna.
  • Lewactwo i „ekolodzy” twierdzą, że nowe ogrodzenie na granicy polsko-białoruskiej jest zabójcze dla zwierząt. Dokładnie w tym samym czasie (druga połowa września 2021) powstało 100-kilometrowe ogrodzenie na granicy polsko-niemieckiej i ono ma… chronić zwierzęta. Czyli zasada jest prosta: jeżeli płot budują Polacy to jest to „płot nienawiści”, ale jeżeli płot budują Niemcy to jest to „płot miłości”.
Efekt podjudzania społeczeństwa przez media prorosyjskie

Akapicik należy się też zyskom/stratom politycznym. PiS oczywiście zyskuje na całym tym ambarasie, pokazując, że „państwo działa sprawnie” (jak pisałem wyżej, około połowa chętnych wbija się do Polski i dalej do Niemiec, ale jest to wiedza tajemna- oficjalna wersja jest taka, że „uchodźcy” są wyłapywani co do jednego). Już w 2015 roku ówczesny „kryzys imigracyjny” pozwolił PiSowi wygrać wybory, teraz też im pomoże.

Zyskuje też Konfederacja, posiadając równie twarde stanowisko wobec imigrantów.

SLD (które chce pełnego otwarcia granic) bazuje na elektoracie lewackim, więc raczej też zyskuje. Groteską jest fakt, że SLD to bezpośredni spadkobiercy PZPR, czyli partii, która doskonale dbała o szczelność granic (dużo lepiej, niż ma to miejsce obecnie, pomimo posiadania lepszej technologii przez obecne służby graniczne).

Mniej jednoznacznie sprawa wygląda u „opozycji totalnej”. Oni są „za, a nawet przeciw„, podobnie zresztą Unia Europejska (czyli Niemcy), która wysyła sprzeczne sygnały. Każdy znajdzie coś dla siebie, jeżeli chodzi o stanowisko UE i PO.

Są więc stanowiska typu „kajne grencen” i „obywatelskie nieposłuszeństwo”, jak działania Jachiry czy Sterczewskiego, oraz Parlamentu Europejskiego, który domaga się wpuszczenia na teren stanu wyjątkowego mediów, NGO-sów, prawników, lekarzy, dziennikarzy, obserwatorów, polityków, czyli de facto wszystkich chętnych, którzy zainwestują w wyrobienie sobie pozwolenia.

Są stanowiska „pośrednie” i „bezpłciowe”, znane z miałkich wypowiedzi polityków typu Hołownia czy Kosiniak-Kamysz, którzy jak ognia unikają konkretów, a w kółko „apelują o rozwagę i rozsądek” i „postulują o wypracowanie kompromisu”. Wtóruje im rzecznik rządu Niemiec Steffen Seibert, który 1-go października powiedział na konferencji: „najważniejsze jest teraz, by szybko znaleziono dla tych ludzi humanitarne rozwiązania” (oczywiście nie powiedział, jakie konkretnie miałyby być te rozwiązania). Przypomina mi się piosenka Nosowskiej o dzikach i ogólnie afera z dzikami sprzed 2 lat. Na końcu filmiku Nosowska mówi „musi być jakaś inna metoda„, ale oczywiście nie wie jaka (kto ma wymyślić tę genialną metodę, skoro nie lewacy, bo chyba nie nieudacznicy z PiS?). Skutki cyrku z dzikami są takie, że dzisiaj widziałem na katowickim „tauzenie” bandę dzików, szwendającą się między blokami, a Niemcy budują wspomniany, 100-kilometrowy płot, żeby dziki z Polski nie przechodziły do „krainy demokracji i praworządności”.

Najważniejsi politycy UE i PO (jak Věra Jourová czy Donald Tusk) prezentują stanowiska twarde, czyli „nie wpuszczać imigrantów z Białorusi„, podobne zdanie ma Komisja Europejska. Zresztą Niemcy mają w tej grze najwięcej do stracenia, bo to jest prawdziwy cel „stypendystów z 6 językami”, których na zachód od Odry już dobrze znają po imigracyjnej fali z 2015 roku. Utrwaleniu „twardego” przekazu nie sprzyja postawa prorosyjskiej Gazety Wyborczej, a nawet TVNu, który (z niewiadomych przyczyn, po kilku tygodniach neutralności) ostatnio znów zaczął mocno forsować godzącą w Niemcy opcję „kajne grencen”. W mojej opinii (gdyby nie to, że zachęciłoby to kolejnych brodatych śmiałków)- moglibyśmy podstawiać „uchodźcom” autobusy i przewozić ich do Niemiec, wszak domagają się tego kosmopolityczni i „liberalni” lewacy, proniemieckie media polskojęzyczne oraz duża część proniemieckiej opozycji totalnej, niech więc biorą tę słodycz do siebie, wszak są oni „cenniejsi, niż złoto„. Gdyby Niemcy zaczęli marudzić- zagrać pedagogiką wstydu, albo wystawić rachunek za pilnowanie granic, jak zrobił to Erdogan.

Brak koordynacji w Platformie Obywatelskiej, której politycy wyznają skrajnie różne poglądy na temat imigrantów świadczyć może o chaosie wewnątrz tej partii, nad którym nie zdołał zapanować nawet Donald Tusk. Wygląda na to, że zarząd nie ma wpływu na samowolkę takich „harcowników”, jak Jachira czy Sterczewski, co publicznie zasugerował „mecenas Donalda Tuska” i koordynator „Soku z Buraka”, Roman Giertych. „Harcownicy” widocznie obliczyli, że bardziej opłaca im się autopromocja na „uchodźcach”, niż skoordynowanie się z partią (Sterczewski bardzo dużo zyskał na rozpoznawalności w ostatnich tygodniach i z pewności opłaciło mu się to cyrkowanie, a w razie gniewu Tuska pójdzie do SLD, albo do Hołowni).


Akapicik należy się też Stanom Zjednoczonym. Powyżej filmik z granicy USA z Meksykiem, gdzie koczuje około 10.000 osób. Są to w przeważającej części uchodźcy (bez cudzysłowu) z Haiti, czyli jednego z najbiedniejszych krajów świata, gdzie niedawno doszło to ogromnego trzęsienia ziemi. Czy Stany wpuszczają wszystkich, jak leci? No właśnie nie: nikt nie jest przepuszczany przez granicę, a w całej okolicy panuje zakaz poruszania się (obejmujący również dziennikarzy i „aktywistów”). TVN jest stacją amerykańską, ale próżno tam szukać choćby krótkiej wzmianki o kryzysie na granicy USA-Meksyk. Zamiast tego przez pół dnia mamy pseudomoralne apele różnorakich „autorytetów” (często o korzeniach 'starozakonnych’) o wpuszczenie wszystkich chętnych z Białorusi do Polski. Niejaki „Exen”, na którego twitterowym profilu można znaleźć całkiem ciekawe informacje napisał, że: „Amerykanie jeszcze zbierają szczęki z podłogi, taki materiał nagrali„. Może niech pojadą nagrać materiał na swoją własną granicę? Albo lepiej nie, bo już nigdy nie domkną swych szczęk. Ostatnie miesiące pokazały, że amerykańskie gadki o „uchodźcach” czy BLM były tylko po to, żeby zmanipulować społeczeństwo i obalić Trumpa, bo administracja nowego prezydenta kontynuuje działania Trumpa w tym zakresie, a nawet je zaostrza.


PS: Nie pisałem długo, gdyż stresowałem się swą chorobą. We wtorek powinienem dowiedzieć się, czy czeka mnie kolejna operacja, a jeżeli nie- będę najszczęśliwszą osobą na świecie. Dużo jednak wskazuje na to, że znów będę krojony (po raz czwarty- moje plecy wyglądają już jak wycinanka dla dzieci do lat 3).

PS2: Dziękuję Basi i Kamilowi za hajs!

PS3: Gdyby komuś się nudziło- wklejam linki do kilku moich starszych tekstów o „uchodźcach”, które pisałem z okazji fali imigrantów z 2015 roku:

RacimiR, 8.10.2021

22 thoughts on “Kryzys imigracyjny na granicy polsko-białoruskiej”

  1. Łukaszenka do czasu wyborów w sierpniu 2020 próbował lawirować między Rosją a Zachodem pomimo że Białoruś jest w rosyjskiej strefie wpływów. Po wyborach z wiadomego powodu nikt z Łukaszenką nikt się nie zadaje, nikt go nie uznaje nawet za prezydenta, więc została mu już tylko Rosja (więc Białoruś została de facto oddana w ręce Rosji). Dla Putina to bardzo wygodna sytuacja. Dlaczego ? Otóż Łukaszenka uzależniony od Rosji (jakby tego było mało to Białoruś jest mocno zadłużona u Rosji) będzie wykorzystywany do tego czego chce Putin. I dzięki temu Władimir będzie mógł odcinać się od działań Łukaszenki a nawet oficjalnie potępić jego działania mówiąc ,,to nie my, my nie mamy z tym nic wspólnego, to osobisty wymysł Łukaszenki”, wszakże wszelkie działania będą odbywać się pod flagą białoruską a nie rosyjską (przecież Rosja taki sztuczny kryzys migracyjny też mogłaby wywołać np. ściągając migrantów pod granicę z Łotwą i Estonią czy z Polską i Litwą od strony Kaliningradu a jednak tego nie robi).
    A co do samych migrantów, wydaje mi się że na czas zimy szlak migracyjny wygaśnie, (choć jeśli zima będzie łagodna to co najwyżej zmniejszy się ale nie wygaśnie całkowicie) natomiast na wiosnę cały proceder może ruszyć od nowa. Kaczyński wpadł na dobry pomysł żeby zbudować jeszcze silniejsze zasieki tzn. wysoki betonowy mur taki jak na granicy grecko-tureckiej i wtedy rzeczywiście granica byłaby nie do przejścia.

    od RacimiR: Nie znam się za bardzo na geopolityce wschodniej, ale wydaje mi się, że Putin też by Łukaszenkę chętnie wymienił na jakiegoś swojego agenta. Łukaszenka jest odtrącony zarówno przez zachód (mocno), jak i Putina (słabo, ale jednak), więc robi się nieprzewidywalny i niebezpieczny. Kraj ten nie ma dostępu do morza, nie ma zbyt wielu zasobów energetycznych, więc stosunki z sąsiadami są dla niego kluczowe. Szkoda, że tak to wygląda między Polską a Białorusią, bo to jeden z niewielu narodów, z którym nie mamy żadnej „kontrowersji” historycznej.
    Co do samej granicy- ogrodzenie to ważna rzecz, ale właściwie każde łatwo można przejść przy użyciu specjalistycznego sprzętu (drabiny itp). Samo ogrodzenie nigdy nie powstrzyma imigrantów, a jedynie zaabsorbuje i opóźni ich w momencie największego „przypału” (zamiast przekraczać granicę przez sekundę- z ogrodzeniem zajmie im to minutę, albo dwie). W tym czasie kluczowe są patrole strażników, wyposażonych w sprzęt typu noktowizor, wykrywacz ruchu czy dron bojowy.
    Najważniejsze jest jednak to, żeby w krajach 3-go świata zapanowała powszechna wiedza, że przez Polskę lepiej nie próbować- bez tego proceder się nie skończy.

  2. 1. Podbudowująca jest informacja, że Niemcy podstawiają transporty – nachodźcy idą więc niszczyć Niemcy, a nie Polskę, i ja na miejscu PiS-u bym ich wpuszczał, jedynie udając przed wyborcami, że tego nie robię (i być może tak właśnie w rzeczywistości jest).

    2. Domaganie się rachunku za pilnowanie granic by nie wyszło. Turków Niemcy szanują, a nas nie, dlatego jasno by dali do zrozumienia, że pilnowanie ich granic to nasz psi obowiązek i bezczelnością jest domaganie się za to hajsu.

    3. Pozytywną rzeczą może być też to, że ta cała akcja zmotywuje władze do wzmocnienia granic w przyszłości.

    4. To, że Tusk stracił kontrolę nad partią, nie jest zaskoczeniem. Jego dawni podwładni zdążyli już się jako tako ustawić. On ich olał w 2014, więc oni jego też, a formalne przekazanie mu władzy nad PO było tylko dla picu, bo założenie jest takie, że wyborcy lubią Tuska bardziej niż Budkę, Schetynę czy inne towarzystwo, które tak ośmieszyło się ciamajdanem.

    5. Poza tym: od dłuższego czasu twierdzisz, że kobiety bardziej łykają antypolską propagandę. Nie zauważyłem tego, wręcz przeciwnie – to raczej kobiety są tradycyjne i religijne, a faceci „światowi”. Konserwatyzm kobiet i ich przywiązanie do religii ma zresztą uzasadnienie – one nie chcą zostać same z dzieckiem, a religia i tradycyjne wartości akurat dość skutecznie temu zapobiegają. A jeżeli nawet ulegają dekadenckim wpływom, to wytykanie im tego zadziała tak, jak wytykanie wschodnim obszarom Polski poparcia dla PiS – czyli przeciwskutecznie, powodując, że naprawdę coraz więcej kobiet przejdzie na złą stronę.

    6. Powodzenia w powracaniu do zdrowia!

    od RacimiR: 1- nie sądzę, żeby to robili Niemcy, zatrzymywani busiarze to głównie Polacy i Holendrzy, ale to najemnicy, którzy chcą zarobić (ponoć za jeden przerzut z Podlasia do Niemiec busiarz inkasuje około 200 zł od osoby, miejsc w busie jest 10-18). Na pewno Niemcy nie robią tego „odgórnie”. 2 – Erdoganowi też tak najpierw powiedzieli, a ten w odwecie wpuścił 10.000 brodaczy i Niemcy zmuszeni byli z Turcją rozmawiać z pozycji 'defensywnej’ . 3 – na pewno tak. „Przepuszczalność” obecna pokazuje, że wcześniej tej granicy de facto nie było w ogóle, poza kreską na mapie (swego rodzaju nieformalne Schengen). Jeżeli ktoś się zastanawiał skąd w Polsce tyle papierosów i alkoholu ze wschodu to już wie. 4 – Tusk ma wpływ na dinozaurów, świadczy to o surowym ukaraniu Budki i Siemoniaka za to, że byli u Mazurka na kielichu. Budka został mocno upodlony- w kilka miesięcy z prezesa partii stał się zwykłym posłem bez żadnej funkcji. Tusk jednak prawdopodobnie nie ma wpływu na młodzież (typu Jachira czy Sterczewski), która dołączyła do partii już po dezercji Tuska do Brukseli, 5 – Nie zgodzę się po stokroć. Lewactwo kobietami stoi, zwłaszcza jeśli chodzi o młodzież. Facetów jest tam garstka i to w większości cyniczne cwaniaki (jak Kramek, Gaweł), lub kalkulanci, którzy chcą poruchać dzięki wysokiemu współczynnikowi ilości kobiet do mężczyzn w środowisku. Nieporzypadkowo komuniści postawili na pozyskanie elektoratu żeńskiego, bo łatwo je zmanipulować, a to wystarczy, by mieć te 50% + 1 w wyborach. W kościołach może jest trochę więcej kobiet (ale raczej nieznacznie), bo po prostu dłużej żyją, a średnia wieku ludzi w kościołach jest dosyć wysoka. 6 – dzięki.

    1. Noi Tusk wyprowadził ludzi na ulicę, kilka tysięcy w sumie, np. w Krakowie 3tys, w Katowicach 1tys, w warszafce pewno kilkanaście tys tusko-matolkow będzie, nawet w moim miasteczku powiatowym było paru dziadków z kod-u.

      Ja nierozumiem jak ludziska mogą być aż tak głupie, przecież pisiory żadnego polexitu nie planują.
      Widzę analogię do protestów po decyzji TK że aborcja jest niezgodna z konstytucyjnym prawem do życia, tu skąd inad baby wylazly protestować (jakby nie można było skrobanki w Czechach czy szwabii zrobić).
      Pzdr.

      od RacimiR: To są ci co zawsze- 'babcie kasie’ i inny podejrzany element, który zawsze wychodzi na ulice, gdy jest okazja. Na zdjęciach widać, że to w przeważającej części osoby starsze, które mają kompleksy 'zachodu’, wyniesione jeszcze z czasów PRL. Słowo 'polexit’ działa na nie, jak woda na młyn.

    2. 1. 200 zł za osobę? Tak mało?

      2. No ale Erdogan to Erdogan, a Kaczyński to Kaczyński, z nim nie będą tak gadać, bo jest ich – volens nolens – wasalem, a Erdogan jest suwerenem.

      5. Nie tylko dlatego, że dłużej żyją. W różnych ruchach oazowych, duszpasterswach akademickich czy choćby na pielgrzymach też jest babiniec. Tylko że massmedia tego nie pokazują. Pokazują moherowe berety z jednej strony a Julki z drugiej. Oczywiście, nie zaprzeczam, że po stronie Julek również jest dużo dziewczyn, ale dużo w tym winy po stronie przynajmniej niektórych prawicowców, którzy delikatnie mówiąc, mocno zniechęcali kobiety, zarzucając im jakieś braki (np. Korwin i jego fanboye) – i to jest mój punkt. Nie róbmy tego, bo tylko pogorszymy.

      od RacimiR: Tak słyszałem z tymi 200zł. To nie jest wcale tak mało, skoro to bez podatku- 15 osobowy busik to 3000zł, nie mówiąc o TIRze, gdzie wejdzie kilkadziesiąt osób. Kierowca w razie wpadki może powiedzieć, że wziął ich na auto-stop i dostanie co najwyżej niski wyrok w zawiasach. Pkt 2 – Kaczyński ma doskonała kartę przetargową, czyli nieograniczoną liczbę „lekarzy”, których w każdej chwili może wysłać do Niemiec. Co do kościoła- wg mnie u młodych jest raczej 50/50, widać to np. po pielgrzymkach gdzie z oczywistych względów nie idą ludzi 80+. Zaangażowani katolicy to jednak margines, może 1% populacji Polski. Ja mieszkam koło wielkiej szkoły (mam okno na wejście) i widzę jak to wygląda- 12-latki w 6-kolorowych torbach czy podziurawionych kabaretkach.

      1. Ja widuję nawet dzieci z takimi torbami. A one raczej nie są świadome, czego to symbol i albo noszą je, bo im się podobają wizualnie. Lub są to torby ich rodziców, którzy są niestety pojebani.

        Niemcy już wolą tych „lekarzy” wpuścić, albo i nie wpuścić, tylko zatrzymać ich gdzieś w Słubicach (kosztem angażowania własnych służb i utrudniania transportu swoich odpadów do Polski), niż zgodzić się na żądania Kaczyńskiego. Nie zrobią tego, bo to by było niepedagogiczne. Ulegną Kaczyńskiemu, to natychmiast zbuntują im się inne kraje.

        od RacimiR: To że „torbowcy” są nieświadomi to nawet lepiej dla lewactwa- nieświadomą masą łatwiej sterować. Ważne, żeby byli aktywni i a miarę możliwości agresywni wobec rywala. Zresztą nie wiem, czy jest w ogóle coś takiego jak „świadomy lewak”, to są raczej wyrazy przeciwstawne. KODziarstwo, które wczoraj zwołał Tusk też w 90% jest nieświadome, po co tam w ogóle przyszło.
        Transporty „lekarzy” należałoby puszczać wahadłowo (np. 3 konwojowane autobusy jeździłyby non stop)- żeby w razie zamknięcia granicy Niemcy/Polska nie zostać z ręką w nocniku, tylko co najwyżej z pasażerami tych 3 autobusów. Niemcy zresztą nie mogą „ot tak” sobie zamknąć granicy, muszą mieć jakiś powód. Gdyby powiedzieli że to z powodu nachodźców- zostaliby zjedzeni przez lewactwo (własne i zagraniczne).

  3. Tak mi jeszcze przyszło do głowy, odnośnie instrukcji dla fotoreporterów – nie prościej byłoby wziąć dziecko i misia ze sobą, i zrobić mu zdjęcie w lesie? Skoro można było zainscenizować całe urodziny Hitlera, to co za problem z ustawieniem paru zdjęć?

    od RacimiR: Słuszna uwaga, chyba na to jeszcze nie wpadli.

  4. Stanisław Słota

    Oglądałem konf. rzecz. SG, na której poinformowano m. in., że Białorusini oddali strzały do PL żołnierzy. Nie wyłapałem pytania dziennikarzy o szczegóły tego zdarzenia. Wszyscy cisnęli zgodnie ze swoją linią programową, czyli dzieci z Michałowa, itd… Piąta kolumna…

    od RacimiR: Nikomu nie opłaca się zaognianie konfliktu, może to i dobrze, że nie jest to rozdmuchiwane- Rosjanie mają ogromną przewagę medialno-agenturalną, więc lepiej nie dawać im powodów do kreowania „breaking newsów” (oczywiście póki żaden polski mundurowy nie zginie od kuli ze wschodu). Te legendarne już dzieci z Michałowa to też zabawna historia- sami powiedzieli, że chcą do Niemiec i za nic w świecie nie podpiszą wniosku o azyl w Polsce, a lewactwo robi z nich męczenników, jakby Polska im odmówiła azylu.

  5. Od miesiąca trwa kryzys paliwowy w Wielkiej Brytanii, są problemy z tankowaniem na stacjach paliw bo nie ma tam paliwa. Media mówią że to przez BREXIT, ponieważ migrantów żeby rozwozić paliwo brakuje. Jest oczywiście mniej migrantów ale jaka jest prawda ? Otóż na początku tylko jeden koncern paliwowy miał problem i to tylko na kilku stacjach, natomiast tamtejsze media rozdmuchały problem sugerując że wszędzie brak paliwa, rząd Borisa Johnsona zrobił jeszcze gorszą rzecz a mianowicie zamiast wyjaśnić jak jest to zaapelował żeby nie panikować, no a jak rząd mówi żeby nie panikować to jest sugestia że trzeba panikować. No i ludzie rzucili się tankować a nawet kupować dla siebie na zapas w butelkach. No i rzeczywiście powstał kryzys, teraz żołnierze muszą dowozić paliwo.
    Tylko morał z tego taki że tego typu kryzys można wywołać sztucznie, działa to wszystko jak samospełniająca się przepowiednia

    od RacimiR: To dobry temat dla tabloidów i clickbaitów, ale nie było aż tak źle z tym paliwem. Jak brakuje kierowców to trzeba im zapłacić więcej, niż minimalna, proste jak konstrukcja cepa. Całkiem inna sprawa jest taka, że ogólnie na całym świecie paliwa drożeją, zwłaszcza gaz.

    1. Jest taka zasada że po każdym kryzysie zawsze drożeją surowce naturalne (rudy metali, ropa, gaz, kopaliny) ogólnie wszystko co się wydobywa z ziemi.

      Ogólnie im więcej i częściej są kryzysy tym więcej hieny z Wall Street się oblowia. Pamiętacie rok 2008 bo podwyżki obecne to analogia końcówki tamtego kryzysu.

      Natomiast wzrost energii i sorowcow energetycznych to haracz starozakonnycch na Europie (przy użyciu lewackich figurantow w UE). Zawsze chodzi o to samo – aby zarobić ale się nie narobić.
      W 2015 napuscili Europejczyków na kredyty frankówe a potem zwindowali kurs Franka dwukrotnie.
      Teraz napuscili Europejczyków na gaz (m. In. programy wymiany kotłów co na gazowe tzn. czyste powietrze) i zwindowali cenę gazu (w porozumieniu z Putinem).
      Napuscili zachód na elektryfikacje aut i zwiększyli cenę prądu.
      Pamiętam bodajże końcówkę lat 90tych był analogiczny program wymiany pieców na olej opałowy a po kilku latach zdrozal on 3 krotnie (pomijając fakt że ludzie lali go do aut, ciężarówek i traktorów).
      Teraz jest gorzej nawet bo mamy przymus zamknięcia kopalń więc do pieców węglowych się już definitywnie nie wróci.
      Ja mam taki pomysł – na rachunkach za prąd cennik wszystkiego zostawić bez zmian i dodać nowa pozycje: europejska opłata ekologiczna i dać 75% pozostałych pozycji cen. Wtedy jak typowy Janusz dostanie po kieszeni może przestanie głosować na popis, choć też nie jestem pewien tego, trzaskowski zwiększył opłatę za śmieci parkowanie ale warszawiacy pójdą za nim w ogień.
      Ogólnie do hien z Wall Street – robili skoki na ropę, walutowe na Franka, na amerykańskie domy z pazdzierzu, teraz na gaz i panele solarne i wiatrowe… co jeszcze wymyśla.

      od RacimiR: Z prądem to wygląda na celowy plan wygaszania resztek europejskiego przemysłu- Chiny tylko się cieszą. Co do węgla- nie potrzeba nam tu kopalń, wszak można sprowadzić surowiec z zagranicy, np. z Rosji…

  6. W piątek Trybunał Konstytucyjny orzekł że konstytucja jest ważniejsza niż prawo unijne. No i co zrobili ci co do tej pory krzyczeli ,,konstytucja” ? Otóż z inicjatywy Tuska zgromadzili się totalni na placu Zamkowym pod pretekstem obrony członkostwa w UE. To warto wspomnieć że np. Niemcy i kilka innych krajów UE tak samo uznają jak Polska że ich ustawa zasadnicza jest ważniejsza niż prawo UE i nikt nie robi cyrków z tego powodu. Oczywiście protestujący byli często bez maseczek, bez dystansu.
    No i data i godzina nie przypadkowa bo w pobliżu w tym czasie była miesięcznica smoleńska, ewidentnie Tusk dąży do prowokacji. W odpowiedzi Robert Bąkiewicz zorganizował kontrmanifestację gdzie próbowano zakrzykiwać przemówienia Tuska.
    PS: A tak po prawdzie co do meritum sprawy to istnieje kolizja między prawem UE a naszą konstytucją, gdyż prawo UE po traktacie lizbońskim mówi że jest najważniejsze a nasza konstytucja mówi że to ona jest najważniejsza.

    od RacimiR: Jest mnóstwo kolizji, np. nasz konstytucja mówi, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, albo że komunizm jest reżimem totalitarnym, którego promowanie jest zabronione. A szopka Tuska to cykliczna próba wyciągnięcia KODu na ulice, dzieje się to regularnie od 6 lat pod różnymi pretekstami. Teraz w modzie jest straszenie polexitem.

  7. Szkoda, że nie istnieje przepis, nakazujący narzucanie cwelebryto-lewakom przyjmowania pod swój dach i na własny koszt (wraz z pełną odpowiedzialnością prawną za hece „uciekinierów”) tych wszystkich, cenniejszych od platyny, kompozytorów, chirurgów, architektów i fizyków nuklearnych. Teraz narracja jest taka, że tymi wspaniałymi ludźmi z Afryki tu, w Polsce powinien zająć się znienawidzony kato-faszysto-kościół. Trudno pojąć dlaczego, skoro katolików i księży należy, jak to stwierdził klasyk, „przypiłować”, czyli jak sądzę – w najlepszym razie umieścić w obozach koncentracyjnych, a w najgorszym po prostu wypełnić masowe groby.

    Myślę, jak tak to wszystko oglądam, że naprawdę, tak jak piszesz, władze powinny w trybie błyskawicznym wybudować ośrodek dla kompozytorów, chirurgów, architektów i fizyków nuklearnych właśnie w środku Wilanowa i Centrum Warszawy, wraz z zasadą nietykalności dla nich, bez względu na czyny i zachowania. Jakiekolwiek zachowania liberal-lewaków, które byłyby w obronie własnej – z miejsca interpretować jako rasistowski atak na uchodźców, zakładać sprawy i od razu surowo karać latami więzienia. „Ełropejczycy” na taki akt nienawiści rasowej na pewno przyklasnęliby władzy.

    Aż dziw, że jeszcze nie słychać wypowiedzi o Polakach, którzy mordują imigrantów tak, jak Żydów – po prostu z nienawiści, milionami i to wyłącznie Żydów, nikogo innego – taki los prześladowanych od początku istnienia planety. I że cały świat potępia antysemitów Polaków, którzy popełniają ludobójstwo nie tylko na uchodźcach, ale i na własnych lewicowo-liberalnych komunistach polskojęzycznych – taki faszyzm w Polsce króluje.

    Niedawno czytałem, że już pojawiły się stwierdzenia, iż „w czasie okupacji Polacy zamordowali więcej Żydów, niż Niemcy” (nie wiem, czy to czasem nie była parafraza socjologa Grossa) oraz że „w stodole w Jedwabnem Polacy spalili 6 milionów Żydów”. W ogóle temat Jedwabnem jest dość ciekawy – ostatnio poczytałem nieco o tym i film Sumlińskiego też udało mi się ujrzeć i ściągnąć, zanim zniknie z netu. O tym, że Niemcy przechowywali i chronili Żydów w obozach koncentracyjnych, by ci nie zostali wymordowani przez krwiożerczych Polaków słyszałem jakiś czas temu.

    Polityka jest taka, by kopać Polaków zawsze i wszędzie, bo to przecież antysemici i mordercy, przy których SS-mani z SS-Totenkopfverbände to przedszkolaki i małe kotki. Dlatego świat nie będzie Polaków ani szanował, ani żałował, gdy coś się stanie – „dobrze im tak, mordercom Żydów!” Oczywiście Niemcy, Ukraińcy, Litwini, Szwedzi, Holendrzy, Belgowie tylko ochraniali Żydów przed Polakami.

    Cieszę się, że już lepiej się czujesz. Może się uda i operacja okaże się zbędna. Najważniejsze, żebyś zdrowiał.

    J.

    od RacimiR: Lewaki (mniej lub bardziej świadomie) wiedzą, że „uchodźcy” to ogromny problem, nie chcą z nimi fizycznie przebywać. Jeżeli ktoś zna lewakó to wie o czym mówię- oni mogą zaprzyjaźnić się co najwyżej z już zintegrowanym przybyszem, ale na pewno nie z takim co „ani me ani be ani kukuryku”- takimi gardzą nawet bardziej, niż PiSowcami. Dlatego lewaki chcą ulokować „uchodźców” z dala od siebie- najlepiej w kościołach i we wschodniej Polsce (to właśnie jest „piłowanie”- czyli obdarzenie wroga syzyfową pracą, aby odniósł porażkę i nie miał siły na nic innego). Sami oczywiście chowają się w strzeżonych osiedlach, których ogrodzenia i ochrona są dużo lepsze, niż to ogrodzenie na granicy, przeciwko któremu protestują. Nie przeszkadza im to obnosić się moralną wyższością, z powodu swej „walki o prawa człowieka” przy pomocy pejsbuka czy z ciepłego dyskutowania o „uchodźcach” z podobnymi sobie lewakami na „Zbawixie” na jarmużowym latte machiatto za 30zł.
    Co do filmu Sumlińskiego- jest tak prawdziwy, że stronie przeciwnej nie opłacają się żadne polemiki. Musieli więc go po prostu „wyłączyć” i wykluczyć tak, aby jak najmniej ludzi go zobaczyło. W jednej z nielicznych „analiz” – niejaka pani Markusz napisała „zobaczyłam film, żebyście wy już nie musieli” i potem „zbrodnia w Jedwabnem jest jednym z najlepiej udokumentowanych wydarzeń z całej 2 wojny światowej i mówienie, że to Niemcy jest kłamstwem” (tak zostało to „najlepiej” udokumentowane, że dopiero w latach 90-tych wypłynęło i to też na bazie podejrzanych domniemań i konfabulacji). W polityce historycznej Niemcy, Żydzi i Rosja przyjęli wspólną strategię, gdzie to Polacy (z pomocą kosmitów nazistowskich) byli agresorem, Żydzi ofiarą, a Niemcy i Rosjanie wyzwolicielami i „antyfaszystami”.

    1. Niemieccy naziści ratowali przecież Żydów przed śmiercią z rąk Polaków podczas ll wojny!
      Prawdziwej historii Polski nie znacie imbecyle jedne!
      Łykacie jak pelikany propagandowe historie w szkolnych podręcznikach w prlu. A internety poczytajcie chociaż trochę zakowskiego czy Michnika ogólnie wyborcza. Tam prawdę opisują ale widzę was to w oczy kole.
      Niemcy ratowali Żydów przed szabrujacymi Polakami co na żywca im wyrywali złote żeby, okradali skromne żydowskie kamienice z pamiątek rodzinnych, biżuterii, obrazów, srebrnej zastawy stołowej, nawet ubrania czy książki hebrajskie się polactwu przydały. Niemcy najpierw Żydów umieścili i pilnowali w gettach przed wrednym polactwem ale napierajacy szabrownicy (tzn. SS czyli szare szeregi) nawet tam ich mordowali i okradali z jedzenia co powodowało choroby z niedozywienia. Więc Niemcy przewozili pociągami Żydów na prowincję gdzie Polaków było niewielu (np. do auszfic), by ich dodatkowo zabezpieczyć zrobili ogrodzenie z drutu kolczastego pod napięciem. Tam przynajmniej jak myśleli Niemcy Żydzi są bezpieczni. Równolegle statkami ewakuowano Żydów na Madagaskar, ale bandziory z polskich lasów państwowych zniszczyli niemieckie statki ewakuacyjne płynące po morzu dlatego te cholerne polskie lasy trzeba wreszcie wyciąć w pień.
      Niemcy nie docenili jednak zaprzanstwa i hamstwa Polaków. Niepostrzeżenie Polacy przedarli się do obozów zgrupujacych Żydów i Polacy mordowali ich cyklonem w komorach gazowych a ciała palili w krematoriach. Niemcy nie wiedzieli o tym!
      Wprawdzie Niemcy pilnowali ogrodzeń obozów ale nie czuli zapachu cyklonu ani nie widzieli dymu. Przecież poczciwi niemieccy kucharze im tam zupę gotowali z kiszonej kapusty. A Żydom dobrze się w obozach żyło, wyrabiali szczotki z włosów, mydła i inne kosmetyki a co bardziej pracowici do Niemiec jeździli pracować i byli szczęśliwi tam (głównie dlatego że nie było Polaków).
      Raj w obozach dla Żydów skończył się wraz z wykroczeniem dzielnej armii czerwonej na ziemię polskie. I znowu winni Polacy korzystający z tej wojennej zawieruchy gdyż wymordowali resztki ocalonych Żydów.
      I tak to właśnie było. Polacy muszą zapłacić za swoje zbrodnie. Muszą zapłacić w złotówkach, euro, dolarach (byle nie libanskich) zlocie, drewnie, diamentach, nieruchomościach, fabrykach, dewizach… muszą zapłacić wszystkim.
      W tym naplywie polskich zbrodni paradoksalnie pocieszający jest fakt istoty smierci, gdzie śmierć Żyda to metafizyka, to spotkanie z najwyższym. A śmierć polskiego kmiota to po prostu śmierć jak śmierć… jak psa kota czy muchy.

      od RacimiR: My sobie tu śmieszkujemy, ale tak właśnie nauczana jest młodzież.

  8. dziwi mnie to że latynosy mają problem z wejściem do lewackie Ameryki, widocznie jak cenniejsi niż złoto którzy chcą do szkopow azylu, ci chcą azylu w lewackich stanach typu kalifornia z socjalem a demokratom sa potrzebni nie tam tylko w teksasie etc dlatego ich nie wpuszczają

    od RacimiR: Stany mają ich po dziurki w nosie, więc bardzo niechętnie wpuszczają nowych, zwłaszcza społeczne niziny. Jedynie ludzie na poziomie i wykształceni bez problemu tam wjeżdżają.

  9. To, co sie dzieje teraz w Niemczech, a pisze z autopsji, jest trudne do zrozumienia.
    Jako kobieta mam dylemat,czy wieczorem wyjsc na spacer,czy nie zaczepi mnie jakis bezowy prostak.W miescie czuje rowniez jakis idiotyczny niepokoj, bo pelno ich wszedzie.
    Siedza w knajpach z rana, na kawie.Oczywiscie w grupkach,bo tak czuja sie bezpiecznie.Sa agresywni,zaczepiaja kobiety i nie maja z tym zadnego problemu.
    Jestem przerazona tym, co lewactwo nam zgotowalo.Nie chce tego problemu w Polsce,ale mysle,ze bedziemy mieli z czasem, to samo co Germancy.

    Zycze duzo zdrowka i trzymam kciuki,bedzie dobrze…..

    od RacimiR: To jest straszne z tymi „uchodźcami”, aczkolwiek było do przewidzenia już wiele lat temu.
    Ze zdrowiem (chyba) już trochę lepiej.

    1. Przecież nie pracują i muszą jakoś czas spędzać, więc siedzą w knajpach piją kawusie, w środku dnia kebab a wieczorem piwko (jak Allah nie widzi). I kaska z socjalu leci, a niemiecki podatnik płaci.
      Nie powiem, ja też lubiłem piwko wypić ale wieczorem w sobotę a nie w ciągu dnia pracy.

  10. Oni siedza juz od samego rana w knajpach,lub wlocza sie po miescie bez celu…
    A szkopy ida do pracy. Zyc ni umierac.
    Niemcy maja juz zlasowane mozgi,nie interesuje ich ta sytuacja.Jak rozmawiam z nimi w pracy,to wszystko jest ok.,nic strasznego sie nie dzieje.

    od RacimiR: Jeszcze narkotykami handlują i odbierają pieniądze od ich żebrających kobiet…

  11. Jak możesz oglądać Netflixa??? Tfu. Zostaw to dla tęczowych pajaców, oni lubią bajki.

    od RacimiR: Już nie oglądam, ale i tak nie płaciłem nigdy za niego.

  12. Wogole ten kryzys na granicy pokazuje że niepotrzebne nam są darmozjady z Hameryki stacjonujące w Polsce, ale zapomniałem oni czekają na dzień kiedy będą pomagali czyszczić kamienice.

  13. Teraz to samo towarzystwo które popierało turystów Łukaszenki jest najbardziej proukraińskie i antyrosyjskie XD Typowe dla fajnopolaków popieranie wszystkiego co jest modne,fajne i postępowe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top