Wybory Parlamentarne 2019

Kierunek strzałki nieprzypadkowy

Zapraszam na lekko spóźnioną analizę wyborów parlamentarnych z 2019 roku. Odbyły się one 13-go października, co już na wstępie budzi uzasadnione podejrzenia o kacze manipulacje, gdyż „13-tka” dla wielu postępowców kojarzy się z pechem i wolą oni wtedy nie wychodzić z domu. W wyborach startowała „banda czworga” oraz Konfederacja. Cała piątka przekroczyła próg wyborczy. Frekwencja wyborcza wyniosła 61.74% (18.7 mln głosujących) i była dużo wyższa, niż w poprzednich wyborach parlamentarnych- wówczas zagłosowało tylko 50.9% uprawnionych (15.6 mln osób). Jak można się było spodziewać- zwyciężył PiS (Zjednoczona Prawica) ze świetnym wynikiem 43.59% głosów (poparło ich 8 milionów głosujących). Wygrali oni piąte wybory z rzędu, poprawiając swój wynik z poprzednich wyborów parlamentarnych aż o 2.3 miliona głosów (wówczas dostali 5.7 miliona, czyli 37%). Jednakże, pomimo znacznej poprawy wyniku liczbowego- PiS będzie miał dokładnie tyle samo posłów, ilu miał dotychczas, czyli 235 mandatów. Powodem jest splot kilku niezależnych czynników z pogranicza szczęścia i matematyki. Głównym „winowajcą” braku zwiększenia się liczby posłów PiS jest próg wyborczy: w 2019 przekroczyli go wszyscy, którzy zdołali się zarejestrować, natomiast w 2015 ponad 2.5 miliona poprawnie oddanych głosów poszło „w kanał”, gdyż były one oddane na listy, które nie przekroczyły progu. Pozostałe komitety uzyskały następującą ilość mandatów poselskich: POKO-134, SLD-49, PSL-30, Konfederacja-11, Mniejszość Niemiecka-1.

Mniej klarowna sytuacja jest w senacie, gdzie systemem wyborczym są JOW-y. Wygrał PiS (8.1 miliona głosów, 44.5% głosów, 48 mandatów). Drugie miejsce przypada POKO (6.5 miliona głosów, 35.5%, 43 mandaty). Trzeci był PSL (1 milion głosów, 5.72%, 3 mandaty), a czwarte SLD (415 tysięcy głosów, 2.3%, 2 mandaty). Pozostałe 4 mandaty zdobyli senatorzy niezależni, startujący z własnych komitetów. Na obecną chwilę- nikt w senacie nie ma większości. Wg mnie lepszą sytuację wyjściową posiada PiS, samodzielnie dzierżąc 48 mandatów. Wprawdzie POKE (POKO + SLD + PSL) też mają 48, ale od kilku miesięcy rywalizują oni ze sobą o podobny elektorat, więc na pewno nie będą jednogłośni. Zresztą liderzy PSLu oficjalnie już powiedzieli, że są otwarci na rozmowy z PiS o koalicji w senacie (w sejmie zresztą też, ale to akurat PiSowi nie jest potrzebne). Na obecną chwilę trwa przekupywanie przekonywanie senatorów do zmiany barw i nie wiadomo jak się to skończy. Nawet, gdyby PiS nie osiągnął większości w niższej izbie, to i tak będzie mógł blokować senat przez większość sejmową, to jednak wydłuży cały proces legislacyjny i będzie świetną okazją dla polityków, mediów i celebrytów opozycyjnych do robienia różnych ciamajdanów i innych puczów, które będą wspierane przez unijnych Timmermansów.

Skalę zwycięstwa PiS pokazuje powyższa mapka ich zysków w danych województwach, w stosunku do poprzednich wyborów parlamentarnych z 2015 roku. W kolorowej podziałce „najgorsza” kategoria to +2.5% głosów więcej, czyli PiS przez ostatnie 4 lata zyskał w najgorszym przypadku co najmniej 2.5%, a średnio, w skali całego kraju- dużo więcej. Wprawdzie nie przełożyło się to specjalnie na liczbę posłów, ale to efekt szczęścia w poprzednich wyborach (nieprzekroczenia 8% progu przez ZLEW Palikota i Millera, a także 5% progu przez Partię KORWiN i Partię Razem). Teraz PiS znalazł się na drugim biegunie szczęścia, bo (po raz pierwszy w historii) wszystkie 5 zarejestrowanych komitetów ogólnopolskich przekroczyło próg i mało który Polak może dziś powiedzieć, że jego głos nie miał wpływu na układ sejmu (w poprzednich wyborach takich osób było około 2.5 miliona, a teraz tylko 170 tysięcy).


Teraz chwilę o kampanii wyborczej. PiS prowadził ją dosyć poprawnie, bez większych błędów. Politycy jeździli po całym kraju, chwaląc się swoimi dokonaniami z pierwszej kadencji (spadek bezrobocia, wzrost płac, wzrost PKB, stosunkowo niskie deficyty budżetowe, program 500+, obniżka niektórych podatków itd). Wtórowała im zaprzyjaźniona TVP, która relacjonowała te wiece, dodając odpowiedni, „ekspercki” komentarz. Przekaz był banalny- politycy PiS wymieniali swoje sukcesy (porażki przemilczali) i puentowali, że jeżeli zostaną wybrani znów, to kraj nadal będzie się rozwijał, a jeżeli przegrają, to wszystkie ich dokonania zostaną zaprzepaszczone przez nieodpowiedzialnych rywali. Jarosław Kaczyński na konwencji w Bydgoszczy powiedział o rywalach: „Przecież nasi konkurenci na ogół twierdzą, że oni wszystko utrzymają. Ale nie utrzymają. Nawet gdyby chcieli, a nie sądzę, żeby chcieli, ale nawet gdyby chcieli, gdyby uczciwie chcieli, to na to trzeba mieć inne niż oni umiejętności, tzn. wyższe, ale także inne niż oni uwarunkowania. Bo oni mają takie, jakie mają. Nie będę się nad tym rozwodził. Wszyscy państwo wiedzą„. Ta wypowiedź dosyć dobrze charakteryzuje kampanię PiSu- Kaczyński w kulturalnych słowach połączył sukcesy własnego rządu z soczystym plaskaczem w opozycyjny pysk. Gdy nadarzyła się okazja i rywale zrobili coś głupiego (patrz niżej w akapicie o POKO), to oczywiście siły PiSu akcentowały te „prezenty”, ale były one tylko dodatkiem, a nie głównym daniem kampanii PiS, która w największej części skupiona była na chwalipięctwie.

Tak wyglądał ekran z „przeprosinami” TVP dla Konfederacji przed „Wiadomościami” (rozmiar i proporcje tekstu do białego tła są oryginalne), a chwilę później wyemitowano stronniczy materiał, kwestionujący wyrok sądu, który nakazał przeprosić.

Kampania Konfederacji prowadzona była przede wszystkim w internecie z powodu odgórnej blokady występów w dużych mediach oraz braku pieniędzy na organizację okazałych konwencji. Dlatego kampania trafiła głównie do młodych osób, które biegle obsługują internet i potrafią otworzyć coś bardziej wysublimowanego, niż Onet (co naturalnie przełożyło się na młody wiek elektoratu). Konfederacja akcentowała swe przywiązanie do wolnego rynku, tradycji, religii, wolności jednostki, porządku społecznego, patriotyzmu. Politycy partii często ostrzegali przed zagrożeniami zagranicznymi, czyli amerykańską ustawą 447, marksizmem kulturowym oraz zwiększeniem imigracji z Azji południowo-wschodniej. Według mnie- kampania była udana, trudno się do czegokolwiek przyczepić. Media KODziarskie na początku bojkotowały Konfederację i nie zapraszały jej przedstawicieli do debat i wywiadów. Jedna z „dziennikarek” TokFM tłumaczyła na twitterze, że nie zaproszono Konfederacji do radiowej debaty w Krakowie, ponieważ są to faszyści i nie ma dla nich miejsca w przestrzeni publicznej. Nagle, około tydzień przed wyborami wajcha została przestawiona. Prawdopodobnie „totalni” zdali sobie sprawę, że sami na pewno nie zablokują większości sejmowej PiSu, więc zrobili dobrą minę do złej gry i przypomnieli sobie o Konfederacji. W debacie w TVN wziął udział Krzysztof Bosak, który wypadł bardzo przyzwoicie. Inaczej zachowały się media PiSu (TVP, Sakiewicz, bracia Karnowscy). Tam Konfederacja była najpierw bojkotowana, ale gdy zdano sobie sprawę, że prawdopodobnie przekroczy ona próg wyborczy- zaczął się chamski atak. Argumenty były mało wysublimowane i „uniwersalne”- ruskie onuce, faszyści, ludzie nieodpowiedzialni i zmarnowany głos. TVP przegrała dwa procesy w trybie wyborczym za „reportaż” o sondażach poparcia (wybiórczych, w których Konfederacja była pod progiem) i zobowiązana była do zamieszczenia przez sąd przeprosin. Owe „przeprosiny” były tak kuriozalne i idiotyczne (zamiast przeprosić, to jeszcze zaatakowali), że według mnie pomogły Konfederacji osiągnąć lepszy wynik. Ostatecznie Konfederacja zdobyła 6.81% głosów (1.25 miliona wyborców), zdobywając 11 mandatów w przyszłym sejmie. Nie ukrywam, że jeden z tych głosów był mój i bardzo się cieszę, że pierwszy raz od wielu lat w sejmie zasiądzie prawica.

Kampania PSLu przypominała kampanię PiS. Była mało agresywna i nastawiona przede wszystkim na autopromocję. Ciekawą postacią w tym temacie jest Paweł Kukiz. Z niewiadomych przyczyn wstąpił on do PSL, czym odstraszył od siebie prawie wszystkich dotychczasowych zwolenników. Wydaje mi się, że to całkiem dobrze, bo gdyby „Kukiz’15” startował osobno, to pewnie zdobyłby z 4%, a Konfederacja też 4% i ani jednych, ani drugich nie byłoby w sejmie. Jednakże przez mariaż Kukiza z PSLem Konfederacja przejęła dużą część jego dotychczasowych wyborców, co pozwoliło jej przekroczyć próg. Sam Kukiz (i kilku posłów z jego zlikwidowanego ruchu, np. szwendająca się po wszystkich telewizjach Agnieszka Ścigaj) również znajdzie się w sejmie. Sam Kukiz był niewidoczny w kampanii i nie wyróżnił się niczym, poza żenującym występem z playbacku na konwencji PSL. Cały show skradł Władysław Kosiniak-Kamysz, który obecnie jest jedynym z najbardziej rozpoznawalnych i lubianych polityków w Polsce. PSL w wyborach otrzymał 8.55% głosów (1.57 miliona). W poprzednich wyborach dostali 5.13% (780 tysięcy głosów). Rachunek jest prosty- PSL dostał 2 razy więcej głosów, niż w 2015. Wstępne badania przepływu elektoratu mówią, że PSL najwięcej „nowych” głosów na PSL to dotychczasowi wyborcy PONowoczesnej.

Kampania SLD (wspierana przez Gazetę Wyborczą i jej mutacje typu TokFM) to głównie sprawy światopoglądowe oraz obiecywanie gruszek na wierzbie, bez konkretnych obliczeń, z czego to ma być sfinansowane. Jeżeli rachunki gospodarczo-budżetowe nie sumują się ze sobą, to trzeba po prostu unikać tematów ekonomicznych jak ognia i skupić się na czymś innym, czyli LGBTQWERTYHUJ, homo-małżeństwach, dwutlenku węgla oraz atakowaniu PiSu i delikatnym wbijaniu szpileczek w POKO (z którym SLD rywalizował o elektorat KODziarski 60+). Poza postkomunistami na SLD zagłosowali „młodzi, wykształceni z wielkich miast„, czyli lewacy (głównie płci żeńskiej), którzy nie zaznali jeszcze prawdziwego życia i planują prześlizgnąć się przez nie dzięki pieniądzom rodziców lub „pracy” w jakimś „antydyskryminacyjnym” NGO Sorosa. Komuniści nie chcieli powtórzyć swego potężnego błędu z 2015 roku, kiedy startowali jako koalicja (ZLEW) i obowiązywał ich 8%-owy próg wyborczy (dostali wtedy 7.55% i nie weszli do sejmu). Teraz więc wystartowali jako „partia” (chociaż spokojnie mogli wystartować jako „koalicja”, bo dostali 12.56% głosów, czyli 2.3 miliona). Start jako „partia” wymagał wytypowania jednego komitetu, jako „flagowego”. Padło na najsilniejszych, czyli SLD, a dwa pozostałe- Partia Razem i Wiosna Biedronia zostały de facto wchłonięte przez SLD. Media lewackie unikały podawania tej informacji i określały (do dzisiaj to robią) listę SLD jako jakaś mityczna „Lewica”, ale fakty są brutalne- w wyborach nie brała udziału żadna „Lewica”, tylko SLD, czyli oficjalny kontynuator PZPR. Zresztą sam lider, Włodzimierz Czarzasty określa się dumnie jako „komunista”. Wiosna dużo nie straciła na tej fuzji, bo po pierwsze całą ta partyjka to był jednorazowy projekt-trampolina dla dwóch „związków partnerskich” (Biedroń/Śmiszek i Spurek/Anaszewicz), a po drugie- Wiosna ma na głowie rozliczenie się z podejrzanego finansowania euro-kampanii (huczna konwencja na Torwarze, kosztująca miliony złotych), a po wchłonięciu przez SLD prawdopodobnie nie będą musieli niczego rozliczać. Najgorzej na „konsolidacji” wyszła Partia Razem, bo miała ona duże ambicje, a teraz została ona zredukowana do przydupasów Czarzastego i Millera. Partia Razem będzie próbowała obejść prawo przy podziale subwencji partyjnych. Niby nie mogą one być wykorzystywane na wspieranie innej partii, ale stosowany ma być „pośrednik” w postaci jakiejś lewackiej fundacji (SLD wypłaci kasę fundacji, a fundacja przekaże je resztkom Partii Razem, o ile Czarzasty nie zmieni zdania i nie powie, Zandbergowi, że nie ma jego płaszcza).

To zdjęcie idealnie odwzorowuje kampanię POKO. TVN pokazuje ich tylko od pasa w górę, ukrywając to co na dole. Aby obraz był kompletny- na jednej nodze Budki powinien być przyczepiony telefon (z numerami do zaprzyjaźnionych prokuratorów i sędziów), a na drugiej nodze kabura z pistoletem (dla członków POKO, którzy złamią zasadę Omerta).

No i na koniec najciekawszy przypadek politologiczny, czyli kampania POKO. To, co oni odwalili przez ostatni miesiąc nadawałoby się na książkę pod tytułem: „Jak przegrać wybory i koncertowo przerżnąć ogromny potencjał, wspierany do końca przez bardzo silne media„. Co strzał, to albo niecelny, albo w stopę, albo w kolano, albo w głowę. Zresztą cała ostatnia kadencja sejmowa w wykonaniu PO tak wyglądała, nie mogli zdecydować się na długofalową strategię i co chwilę zmieniali zdanie w sprawie kluczowych zagadnień. Raz byli wolnorynkowcami, a za chwilę byli socjalistami (obiecując utrzymanie wszystkich świadczeń PiSu oraz dorzucenie kilku nowych, m.in. idiotyczne dopłaty dla osób, zarabiających najniższą krajową). Raz byli katolikami i konserwatystami, a za chwilę przymilali się do ideologów LGBT. Raz chcieli sprowadzać nachodźców, przebywających w Niemczech, by po chwili powiedzieć, że nigdy nie mieli tego w planach. Ten brak spójności ideologiczno-programowej budził dezorientację wśród ich elektoratu- spora jego część została stracona na rzecz rywali z PiS, PSL i SLD. PO nie miała do zaoferowania Polakom nic, poza prymitywnym anty-PiSem, puczami, skargami zagranicznymi i protestami ulicznymi. Dlatego ostatecznie pozostał im tylko elektorat typowo TVNowski, kierujący się ideą: „po obaleniu PiS choćby potop„. Co chwilę zmieniał się też lider opozycji. Niby był nim Grzegorz Schetyna, ale nie jest on lubiany przez Donalda Tuska, TVN i sporą część PO, więc co chwilę próbowano go kimś zastąpić. Najpierw tym człowiekiem był Mateusz Kijowski, później Ryszard „polski JFK” Petru. Obaj już całkowicie zniknęli ze sceny politycznej i nawet w gronie swoich niedawnych zwolenników budzą poczucie obciachu. Na kolejnych liderów bezskutecznie próbowano lansować Katarzynę Lubnauer (dziedzic Petru) i Pawła Kasprzaka (dziedzic Kijowskiego). Próbowano też opcję z Kierwińskim, Szczerbą i Grabcem, ale nie podołali zadaniu. Nowacka też nie dała rady. Potem był Arłukowicz, ale schowano go po tym, jak wyśmiał „pana Andrzeja” pod sklepem. Kilka miesięcy temu postawiono na Brejzę, ale jego również szybko schowano po ujawnieniu afery hejterskiej w inowrocławskim ratuszu. Ostatnim wynalazkiem była Kidawa-Błońska, która również już zakończyła swą misję. Obecnie liderem znów jest Grzegorz Schetyna, ale wewnętrzna opozycja prawdopodobnie wkrótce go zniszczy na korzyść Borysa Budki. Problem w tym, że tej stajni Augiasza pomóc może tylko Donald Tusk, a cała reszta to osoby albo niekompetentne, albo skompromitowane (a najczęściej jedno i drugie naraz).

https://www.youtube.com/watch?v=KNzgWdpZcpE

Kampania POKO składała się z 2 punktów. Punkt nr0 (nieistniejący) to program wyborczy i długofalowy plan na Polskę. Punkt nr1 to walenie maczugą w PiS, czyli to, co do znudzenia robią od kilkunastu lat. Punkt nr2 to „świecenie oczami” i tłumaczenie się przed własnym elektoratem z licznych kompromitacji, które wypłynęły w czasie kampanii. Zaczęło się od awarii oczyszczalni ścieków „Czajka” w Warszawie, a konkretnie „zrzutu kontrolowanego” milionów ton odpadów do Wisły oraz licznych nieprawidłowości budowlano-techniczno-finansowych, które wyszły na jaw podczas wzmożonego zainteresowania mediów feralną oczyszczalnią. Następnie była fatalna kampania profrekwencyjna: „Nie świruj, idź na wybory” (szydząca z osób upośledzonych), zainicjowana przez celebrytów, powiązanych z POKO. Po kilku dniach nawet sami politycy POKO oficjalnie się od niej odcięli. Potem jak grom z jasnego nieba na POKO spadły taśmy Sławomira Neumanna. Pan Sławek mówił tam o dyspozycyjności i lojalności zaprzyjaźnionych sądów i prokuratur, o ochronie skompromitowanych polityków PO na wzór mafijny („będziemy ich bronić jak, kurwa, niepodległości„) oraz o braku szacunku do własnych wyborców i polityków niższego szczebla z Tczewa. Taśmy te nie miały wpływu na elektorat „mocno zdecydowany” po obu stronach (przeciwnicy PO już wcześniej wiedzieli, że to zorganizowana grupa przestępcza, natomiast „beton” PO zastosował „syndrom wyparcia” i nigdy nie przyjął do wiadomości słów, które wypowiedział Neumann). Jednakże elektorat „neutralny” i niezdecydowany mógł podjąć decyzję o głosowaniu pod wpływem tych taśm, co osłabiło wynik POKO. Cały czas w internecie dostępny jest tzw. „gabinet cieni” PO, w którym w najlepsze figuruje sobie… Sławomir Neumann (w „gabinecie” jest też główny bohater afery melioracyjnej, Stanisław Gawłowski oraz kilka osób, które w maju zostały wybrane do europarlamentu). Władze POKO dla własnego dobra powinny usunąć w pizdu ten cały „gabinet cieni” i się do niego nigdy nie przyznawać, ale nie zrobiono tego. Aby dowalić przeciwnikom, POKO uruchomiła stronę 100aferpis.pl, gdzie opisano 100 największych „afer” pierwszej kadencji rządu PiS. Problem w tym, że prawie wszystkie te przykłady są nieistotne (np. że stadnina koni zakończyła rok stratą), lub też niewiarygodne i naciągane jak plandeka na Żuku- większość opisów zawiera słowo „miał” (coś zrobić). Skoro „miał”, to nie ma pewności, że coś zrobił na pewno. Słowem „miał” można bezkarnie poprzedzić dowolną czynność, wykonaną przez dowolną osobę (np. ja słyszałem, że Adam Michnik miał zgwałcić zakonnicę w ciąży). Każda ze 100 „afer” udokumentowana jest linkiem, lub linkami do odpowiadających im artykułów medialnych (chyba nie muszę pisać, że w prawie każdym przypadku jest to link do Gazety Wyborczej). Na uwagę pod tym względem zasługuje „afera imigracyjna” (nr96 na liście). POKO zarzuca PiSowi, że ściągnęli do Polski 17.000 muzułmanów (chociaż sami za czasu rządów Ewy Kopacz chcieli to robić na dużo większą skalę, w dodatku chcieli ich sprowadzać do zamkniętych obozów na utrzymaniu państwa, a nie robotników, jak robi PiS). Link pod „aferą imigracyjną” prowadzi do strony… prawy.pl, którą prowadzi Jacek Międlar 🙂 POKO uważa Międlara za faszystę, który powinien zniknąć z przestrzeni publicznej, ale jeżeli jest okazja uderzyć w PiS, to nawet Międlar się nada. Władze POKO w końcu uznały, że trzeba by zorganizować jakąś dużą konwencję wyborczą. Problem w tym, że jak można zrobić konwencję, żeby ludzie się nie pokapowali, że nie mają żadnego programu? Zastosowano strategię, użytą już w eurowyborach (Jażdżewski), czyli zrobią na konwencji „one man show„, a wtedy nikt nie będzie pytał o program. Tym razem na głównego stand-upowca desygnowano Lecha Bolęsę Wałęsę. Niestety, akurat zmarł Kornel Morawiecki, przez co przesunięto termin konwencji POKO o 1 dzień (skoro przesunęli datę, to oznacza, że szanują dokonania Kornela). Na konwencji przemówił Grzegorz Schetyna, który chwalił się, że należał do „Solidarności Walczącej” Kornela Morawieckiego. Następnie na mównicę wyszedł wódz plemienia OTUA, kradnąc całe show. Obrzucił on błotem Kornela Morawieckiego i nazwał go zdrajcą. Cała sala, włącznie z Grzegorzem Schetyną zgotowała Wałęsie owacje na stojąco. Podsumowując konwencję- przełożono ją o 1 dzień z powodu śmierci Morawieckiego, Schetyna z dumą opowiadał o tym, że w czasach PRL był członkiem zespołu Morawieckiego, następnie Wałęsa nazwał Morawieckiego zdrajcą, a Schetyna mu przyklasnął. Wyszło arcy-idiotycznie, ale przynajmniej plus jest taki, że nie ma w Polsce ani jednej osoby, która wiedziałaby, czy na konwencji zaprezentowano jakiś program, bo wszyscy i tak mówili o Wałęsie. Jakby problemów było mało- nazajutrz Wałęsa napisał na pejsbuku, że on jednak będzie głosował na PSL 🙂

Mógłbym wymieniać kolejne kompromitacje (paragon Budki, kapusta Gasiuk-Pihowicz, czy apel Halickiego do UE, aby zablokowała wypłaty z funduszy europejskich) POKO w kampanii, ale już wystarczająco dużo o tym napisałem. Nagromadzenie lapsusów było tak duże, że zasadnym jest podejrzewać, że POKO specjalnie chciała przegrać te wybory. Ostatecznie zagłosowało na nich raptem 5 milionów ludzi, czyli 27.4%. W poprzednich wyborach było to 4.8 miliona ludzi, czyli 32% (licząc wyniki PO i Nowoczesnej). POKO poprawiła więc swój wynik o 200.000 osób, ale jest to najmniejsza „poprawa” spośród wszystkich 5 startujących komitetów wyborczych. Wzrost ten jest wyłącznie zasługą rekordowej frekwencji, gdyż procentowo rzecz biorąc- POKO straciło 4.6% poparcia (spadek z 32% do 27.4%). Ponadto władze POKO musiały odpalić też część stołków dla Zielonych i inicjatywy Barbary Nowackiej, więc sama Platforma zmniejszyła swój wpływ na politykę kraju (który i tak już wcześniej był mizerny). Dlatego POKO to jedyny z pięciu komitetów, który odnotował bezapelacyjną porażkę w tych wyborach. Pozostałe 4 (PiS, PSL, SLD i Konfederacja) mogą mówić o zwycięstwie.

Jedyną siłą POKO są obecnie wspierające ich media, głównie TVN i w mniejszym stopniu Gazeta Wyborcza (która powoli zaczyna stawiać na SLD). Gdyby nie media- poparcie dla POKO spadłoby do około 3%, a z drugiej strony- gdyby ubrać kilkaset małp w kurtki z logiem POKO i promować je w TVN- małpki zdobyły identyczny wynik, co Schetyna i spółka, czyli 27.4%.

Media POKOwskie z powodu braku sukcesu ogólnopolskiego zaczęły opisywać tzw. „zwycięstwo pozorowane”. Nie w ich stylu było napisać: „Kurwa mać, znowu przegraliśmy, trzeba coś zmienić„, więc zaczęto uprawiać propagandę sukcesu. W tym celu pieczołowicie odnajdowano nadzwyczajne przypadki permutacji i odchyleń statystycznych, oczywiście tylko tych, pasujących pod tezę (np. o tym, że POKO wygrała znów w aresztach i zakładach karnych oraz w Niemczech- nie mówiono). Główną siłę przekazu postawiono na senat, w którym PiS nie uzyskał większości. Po wyborach ponad 90% artykułów w Gazecie Wyborczej dotyczyło senatu, przez co można było odnieść wrażenie, że wyborów do sejmu w ogóle nie było. Wyszukiwano też na mapie jakieś pojedyncze gminy oraz grupy społeczne, gdzie POKO zwyciężyła z PiS i na tej podstawie formułowano „demokratyczny” wniosek. Uprawiano też dziennikarską gimnastykę, np. dzisiaj na Wybiórczej Monika Olejnik napisała: „Ci niewdzięczni Polacy zawiedli prezesa. Dostali kupę kasy, a nie zagłosowali na PiS„. Gdyby ktoś czytał tylko GW to mógłby odnieść wrażenie, że PiS tych wyborów wcale nie wygrał.


Ciekawostki wyborcze

Jak zwykle- pojawiły się liczne głosy, typu: „dlaczego PiS ma rządzić krajem, skoro zdobyli tylko 43,59% głosów, a opozycja zdobyła 56,41%„. Na tej samej zasadzie można zapytać, dlaczego FC Barcelona została mistrzem Hiszpanii, zdobywając marne 93 punkty, skoro wszystkie pozostałe drużyny z ligi zdobyły tych punktów prawie 1000!


Kolejne zagadnienie to samo słowo „demokracja”, a konkretnie: czy demokracja wygrała, czy przegrała?  Są dwie odpowiedzi na to pytanie, w zależności od definicji samej demokracji.

W ujęciu pierwotnym (greckim) demokracja to wola większości. W bieżących wyborach mieliśmy rekordową frekwencję, a wszystkie startujące komitety ogólnopolskie dostały się do sejmu. Liczba głosów nieważnych była znikoma. Każda opcja polityczna (lewica, prawica, komuniści, lewacy, Niemcy, złodzieje, socjaliści, katolicy) będzie miała swoją reprezentację w sejmie. Dlatego w wariancie „klasycznym” demokracja odniosła największe zwycięstwo w historii Polski.

W ujęciu „postępowym” (lewackim) demokracja to inaczej partia lub zbiór partii, który namaszczony jest poparciem centrali lewackiej. Zbiór ten jest inny w każdym kraju, a także w każdych kolejnych wyborach jest aktualizowany o „mądrość etapu”. W opisywanych wyborach parlamentarnych w 2019 roku na miano „demokracji” wytypowano dwie listy wyborcze, konkretnie POKO i SLD. Zdobyły one dosyć słaby wynik (zwłaszcza POKO), więc w ujęciu „postępowym” możemy wyciągnąć wniosek, że demokracja poniosła porażkę i taką też wersję kolportują media „postępowe”, pokroju Gazety Wyborczej czy TVNu.


Zabawna sytuacja wynikła w okręgu nr74 do senatu (Chorzów, Piekary Śl., Ruda Śl., Siemianowice Śl., Świętochłowice). Głównym bohaterem opowieści jest Dawid Kostempski, były prezydent Świętochłowic, który wsławił się tam m.in. „modernizacją” stadionu Śląska Świętochłowice, polegającej na jego rozebraniu i stwierdzeniu, że jednak nie ma pieniędzy na kolejne etapy prac, przez co obiekt obecnie stoi zrujnowany i ogrodzony (z surowym zakazem wstępu). Przed „modernizacją” na tym stadionie (o pojemności 26.000 osób) odbywały się mecze 3-ligowych piłkarzy, zawody żużlowe, festyny, a teraz jest „chuj dupa i kamieni kupa”. Kostempski przez wiele lat należał do PO, ale na początku bieżącego roku wywalono go z partii na zbity ryj. Napisałbym o nim więcej, ale to bardzo niebezpieczny człowiek, nie stroniący od metod gangsterskich, zresztą wyrzucenie z PO mówi samo za siebie (oni za byle co nie wyrzucają, co potwierdzi choćby Sławek Neumann). Pan Kostempski postanowił, że wystartuje w wyborach do senatu i w tym celu założył sobie jednoosobowy komitet o wdzięcznej nazwie: „Komitet Wyborczy Wyborców Koalicja Obywatelska Dawid Kostempski” 🙂 Ewidentna podróbka nazwy „prawdziwej” POKO i próba wykorzystania głupoty KODziarstwa, które patrzy na nazwę listy, a nie na nazwisko. Na domiar złego pan Dawid wylosował „jedynkę” na liście senackiej, co z pewnością napędziło mu mimowolnych 'sympatyków’. W efekcie Kostempski oraz Henryk Mercik (wystawiony przez „prawdziwą” POKO) podzielili się głosami mniej więcej po połowie, a senatorem z tego (mocno KODziarskiego) okręgu została Dorota Tobiszowska z PiS, która uzyskała żenujący wynik 38% głosów (bodajże drugi najgorszy wynik wśród 100 nowych senatorów), ale Kostempski i Mercik dostali jeszcze mniej. Podsumowując- Kostempski nie dość, że nie został senatorem, to jeszcze spowodował, że Henryk Mercik z POKO również nim nie został (gdyby Kostempski wystartował pod inną nazwą komitetu, albo w ogóle nie wystartował, to na 100% senatorem zostałby Mercik z POKO, a nie Tobiszowska z PiS, zresztą w tym okręgu zawsze do tej pory wygrywała PO). Niby marginalna i lokalna sprawa, ale obecnie trwa ostra walka o większość senacką, więc różnica jednej „szabli” jest bardzo ważna i jeżeli PiS jakimś cudem zdobędzie senat, to z dużą pomocą Kostempskiego.


Zagadkowa była kampania koalicjantów Pawła Kukiza, czyli „Ślonzoków Razem”. Powyżej zdjęcie, które ustrzeliłem w Chorzowie (przepraszam za jakość- robiłem z samochodu w nocy). „Ślonzoki Razem”, z krzywym dopiskiem „na liście Kukiza”. Wszystko fajnie, ale nie ma czegoś takiego, jak „lista Kukiza”, bo została ona przecież wchłonięta przez PSL. Jaka kampania- taki wynik: pani Jelonek nie udało się dostać do parlamentu.


Platforma Obywatelska w jednej z poprzednich kampanii wyborczych obiecywała, że jeżeli wygrają, to całkowicie zlikwidują senat, bo jest on niepotrzebny (obietnicy nie spełnili). Gdyby teraz PiS zaczął realizować tę obietnicę, to podejrzewam, że Platforma zmieniłaby o 180 stopni swoje zdanie na temat senatu i izbę, którą chcieli zlikwidować- teraz broniliby „Rejtanem”.


Zabawna jest zmiana „mądrości etapu” antyPiSu w stosunku do TVP. W latach 2015-2017 TVP była opisywana jako obciach, którego nikt nie ogląda. W tych latach wg badań Nielsena TVP regularnie traciła widzów, więc opozycyjne media były przekonane, że kopią leżącego, a same za chwilę przejmą cały rynek i sytuacja wróci do monopolu z lat 2007-2015. Gazeta Wyborcza oddelegowała funkcjonariuszkę Agnieszkę Kublik do codziennego pisania prześmiewczych artykułów opisujących, jak to bardzo szkoda prądu na utrzymywanie sprzętu nadającego na Woronicza, bo przecież kompletnie nikt nie ogląda TVP. „Mądrość etapu” została zmieniona o 180 stopni w okolicach roku 2017 (gdy publiczny nadawca zaczął powoli odzyskiwać widownię). Od tego czasu TVP zaczęła być przez „totalnych” gloryfikowana i obwiniana o wszystkie sukcesy rządu. Jacek Kurski z nieudacznika, którego największym sukcesem było „Studio Yayo” stał się nagle arcymistrzem socjotechniki i dziennikarstwa, bezbłędnie odkrywającym najskrytsze sznureczki mentalne, za które należy pociągnąć u społeczeństwa, aby stało się ono zwolennikami PiS. Gdybym był dziennikarzem TVNu to czułbym się zawiedziony i sfrustrowany. Przecież robiłbym dokładnie to samo, co rywale z TVP, a w zawodach mój „koń” osiągnąłby 2 razy gorszy wynik, niż „koń” rywala. Robienie z TVP głównego winowajcy zwycięstwa PiS mimowolnie uderza w morale dziennikarzy antyPiSowskich, którzy pracują bardzo ciężko, a efekty ich pracy są coraz gorsze. Ja wiem, że TVP ma kasę z podatków, a TVN jej nie ma, ale chodzi mi tu o czysto zawodowy pojedynek zatrudnionych tam kadr. Budżety oraz pensje w TVP i TVN są mniej więcej podobne, zasięg obu telewizji również, więc szanse są wyrównane, ale skoro właśnie TVP przesądziła o wyniku wyborów, to oznacza, że w TVN pracują amatorzy i partacze (oczywiście biorąc pod założenie, że PiS wygrał wyłącznie dzięki TVP, bo ja się z tym akurat nie zgadzam).


W Katowicach przy ul. Szkolnej ktoś życzliwy obok plakatów Marka Plury porozwieszał bannery, przypominające jego głos za ACTA2

Świeżo upieczonym senatorem został Marek Plura z PO. Ktoś kiedyś powiedział o Agnieszce Holland, że jej „brzydota psychiczna jest jeszcze większa, niż fizyczna„. To zdanie można odnieść również do Marka Plury. Choruje on na zanik mięśni i mam wrażenie, że właśnie dzięki temu całkiem nieźle się ustawił w życiu, zyskując sympatię ludzi metodą „na litość”. Przez 8 lat był posłem, potem przez 4 lata był europosłem. W majowych eurowyborach próbował znów wyekspediować się do Brukseli, jednak bez powodzenia. Skoro się nie udało, to huzia na senat! Pan Plura na koncie ma wiele dziwnych i kontrowersyjnych głosowań, godzących w polską rację stanu. Najgłośniejszą z nich jest zagłosowanie za ACTA2, a później żenujące tłumaczenie się, że chciał zagłosować przeciwko, ale jest niepełnosprawny i dlatego się „pomylił”. Zawodowy poseł, który ma za sobą tysiące głosowań pomylił się akurat w tak ważnej sprawie!


Dosyć ciekawa historia wydarzyła się podczas kampanii między Partią Razem, a Rafałem Ziemkiewiczem. Jej początki sięgają 2016 roku, kiedy Ziemkiewicz napisał o Partii Razem: „w polskim życiu publicznym nie może być miejsca dla marksistów, leninistów, trockistów, maoistów i innej czerwonej swołoczy oraz zwykłych ulicznych bandytów, atakujących manifestacje patriotyczne (…) 17 września to właściwa data aby wystąpić ze społeczną inicjatywą zdelegalizowania postbolszewickiej, organizacji, której istnienie w Polsce, tak doświadczonej przez czerwony terror, narusza konstytucję i przede wszystkim poczucie elementarnej przyzwoitości” (słowa Ziemkiewicza to zresztą nic innego, jak wierna przeróbka tekstu, który Partia Razem napisała na temat ONR). Partia Razem pozwała za to Ziemkiewicza do sądu. Proces trwał 3 lata, a wydany w październiku wyrok był niekorzystny dla Zandbergów- sąd orzekł, że Ziemkiewicz ma pełne prawo nazywać ich komunistami. Partia Razem zobowiązana jest do pokrycia kosztów sądowych oraz wypłaty Ziemkiewiczowi drobnego odszkodowania. Problem w tym, że Partia Razem w międzyczasie została wchłonięta przez SLD i to Sojuz musi Ziemkiewiczowi zapłacić. Podsumowując- Ziemkiewicz nazwał Razem komunistami, ci podali go za to do sądu i przegrali, a SLD (którego lider Czarzasty sam nazywa siebie komunistą) musi zapłacić odszkodowanie Ziemkiewiczowi za to, że ten nazwał nowych wasali Czarzastego mianem komunistów. Nawet Bareja by tego nie wymyślił.


„Do Warszawy jadą pany”

https://www.youtube.com/watch?v=JddAZ_oj0Zs

Poniżej posłowie, którzy otrzymali najwięcej głosów. Oczywiście nie odpowiada to „procentom”, gdyż okręgi wyborcze mają różne wielkości i przyporządkowane są różnej liczbie mieszkańców, ponadto (najsilniejsza, odpowiadająca za 3 najlepsze miejsca) lista warszawska „wzmocniona” została komisjami, które umiejscowione były poza granicami Polski.

  1. Małgorzata Kidawa-Błońska (POKO) – 416 030 głosów
  2. Jarosław Kaczyński (PiS) – 248 935 głosów
  3. Adrian Zandberg (SLD) – 140 898 głosów
  4. Małgorzata Wassermann (PiS) – 140 692 głosów
  5. Mariusz Błaszczak (PiS) – 135 189 głosów
  6. Mateusz Morawiecki (PiS) – 133 687 głosów
  7. Zbigniew Ziobro (PiS) – 115 903 głosów
  8. Borys Budka (POKO) – 99 550 głosów
  9. Jacek Sasin (PiS) – 91 241 głosów
  10. Mirosława Stachowiak-Różecka (PiS) – 91 236 głosów

Poniżej lista gorzej sklasyfikowanych osób, które z różnych względów zdecydowałem się wyróżnić (numer to miejsce na liście posłów, którzy dostali największą liczbę głosów):

23.  Grzegorz Schetyna (POKO) – 66 859 głosów (prezes POKO przerżnął z mało znaną posłanką PiS, Stachowiak-Różecką we własnym mateczniku, Wrocławiu)

31. Janusz Korwin-Mikke (Konfederacja) – 60 385 głosów

51. Krzysztof Śmiszek (SLD, prywatnie i zawodowo jest to partner życiowy Roberta Biedronia) – 43 447 głosów

72. Joanna Senyszyn (SLD) – 36 405 (ta baba nadaje się do cyrku trzeciego wieku, a nie do sejmu)

83. Bartłomiej „idziemy po was” Sienkiewicz (POKO) – 35 009 (po kompromitacji w „aferze taśmowej” i 4 latach partyjnej kwarantanny- pan Sienkiewicz wrócił do łask)

88. Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) –  33 784 (to jest najwyżej sklasyfikowany polityk z PSL, ja nie wiem jakim cudem oni zdobyli aż tyle głosów, skoro najlepszy z nich ma raptem 88 miejsce)

94. Antoni Macierewicz (PiS) – 31 280 głosów

95. Włodzimierz Czarzasty (SLD) – 31 244 głosów (prezes SLD kandydował z miasta, zwanego „stanem umysłu” i kojarzonego z komuną, a mimo to uzyskał dosyć słaby wynik. Pomimo bogatej kariery politycznej i 59 lat na karku- będzie to jego debiut w parlamencie)

96. Grzegorz Braun (Konfederacja) – 31 148 głosów (tu będzie wesoło, choć jest niemal pewne, że media obu stron tylko czekają, aż będzie można wylansować jakąś jego kontrowersyjną wypowiedź, aby uderzyć w ten sposób w całą Konfederację)

106. Adam Andruszkiewicz (Kukiz’15 PiS) – 29 829 głosów

122. Joanna Scheuring-Wielgus (SLD) – 26 092 głosów (ta niezrównoważona pani nie dostała się do europarlamentu po aferze z oddaniem piesków do schroniska, ale spróbowała do sejmu i udało się, ona w ciągu ostatnich 18 miesięcy była w 4 partiach- Nowoczesnej, Teraz!, Wiośnie i SLD)

124. Wanda Nowicka (SLD) – 25 767 głosów (to chyba jedyna przedstawicielka Ruchu Palikota, której udało się wrócić do czynnej polityki. Prawdopodobnie znów będzie wykorzystywać swoje wpływy do ochrony bojówkarzy z Antify)

130. Sławomir Neumann (POKO) – 25 202 głosów (afera z podsłuchem zaszkodziła mu bardzo, ale jednak udało mu się wślizgnąć do sejmu dzięki głosom, jak to określił: „samych pojebów„)

131. Dariusz Rosati (POKO) – 25 061 głosów (kolejny spadochroniarz, który nie dostał się do Brukseli, dawniej znany jako TW Buyer)

148. Paweł Kukiz (PSL) –  23 468 głosów

150. Paweł Poncyljusz (POKO) – 23 312 (przebył podobną ścieżkę polityczną, co Radek Sikorski czy Miś Kamiński, czyli jeszcze nie tak dawno jeden z najważniejszych polityków PiS, który po kopie w dupę od Kaczyńskiego został przywitany z otwartymi ramionami przez POKO)

155. Robert Winnicki (Konfederacja) – 22 639 głosów (jeden z moich ulubionych polityków, który świetnie radzi sobie w debatach o wysokim poziomie merytorycznym)

159. Dobromir Sośnierz (Konfederacja) – 22 191 głosów (on też)

161. Krzysztof Bosak (Konfederacja) – 22 158 głosów (on również)

193. Marcelina Zawisza (SLD) – 19 206 głosów (jedna z głównych kandydatek do obniżenia prestiżu i powagi polskiego parlamentu)

199. Anna Maria Żukowska (SLD) – 18 864 (to samo wrażenie, co piętro wyżej)

221. Jacek „heil Hitler” Protasiewicz (PSL) – 17 618 głosów (ciekawe, co Kukiz ma do powiedzenia na temat swojego kolegi partyjnego)

244. Cezary Grabarczyk (POKO) – 16 357 głosów (następny cwaniaczek, po Sikorskim i Sienkiewiczu, który zakończył partyjną kwarantannę po licznych aferach z czasów rządów PO/PSL)

257. Jarosław Gowin (PiS) – 15802 głosów (żenujący wynik, jak na osobę, z którą boi się igrać nawet Kaczyński)

277. Filip Roman Kaczyński (PiS) – 14731 głosów (ciekawe, ile z tych głosów dostał przez pomyłkę wyborców, związaną z dosyć charakterystycznym nazwiskiem)

281. Henryka Krzywonos (POKO) 14 508 głosów (odechciewa mi się wszystkiego, gdy takie osoby dostają się do sejmu. Byłą motorniczą tramwaju, który stanął w wyniku wyłączania zasilania, potem dostała gigantyczną emeryturę specjalną od Donalda Tuska, a teraz zasiądzie w sejmie na drugą kadencję)

282. Marek Dyduch (SLD) – 14 451 głosów (demony przeszłości wracają)

290. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (SLD) – 14 257 głosów (wzorcowy projekt ośmiornicy fundacyjno-grantowej George Sorosa, jej główne dokonanie życiowe to darcie ryja na „czarnych protestach”)

294. Michał Wypij (PiS) – 14 170 głosów (nie znam gościa, ale ma fajne, „szlacheckie” nazwisko)

303. Monika Rosa (POKO) – 13 918 (żenujący wynik, jak na liczbę okazałych billboardów z jej fizjonomią, które w czasie kampanii wisiały w Katowicach i okolicach. Nawet Morawiecki i Budka razem wzięci nie mieli ich aż tyle)

305. Krzysztof Mieszkowski (POKO) – 13 814 (facepalm, aż sobie muszę puścić TO od 48m24s +to, co chwilę później powiedział Grzegorz Braun)

309. Michał Szczerba (POKO) – 13 747 głosów (lansowany przez dłuższy czas na jednego z liderów i „młodych wilczków” PO, a ledwo w ogóle dostał się do sejmu)

319. Jan Łopata (PSL) – 13 346 głosów (gdyby ktoś na młodzieżowym przyjęciu damsko-męskim oświadczył publicznie, że zagłosował na Jana Łopatę- dodałoby mu to w oczach innych imprezowiczów +20 punktów do charyzmy i poczucia humoru, a są to czynniki dosyć skutecznie otwierające wrota do damskich serc, więc niewykluczone, że pan Jan wjechał do sejmu z dużą pomocą niebanalnego nazwiska)

362. Grzegorz Napieralski (POKO) 11 766 (a ten skąd się nagle w POKO znalazł? Przecież on był kiedyś prezesem SLD. Kto pamięta ten przebój? Wkurzało mnie wtedy, że takie fajne dziewczyny promują takiego hultaja)

388. Iwona Hartwich (POKO) – 10 865 głosów (Liderka  „apolitycznego” protestu opiekunów osób niepełnosprawnych. Żenada do kwadratu i zero kompetencji do sprawowania ważnej funkcji. Najpierw jej syn został radnym POKO, a teraz sama została posłanką. Na kilka dni przed wyborami „wzbogacono” jej kampanię o mrożącą krew w żyłach informację, że „ktoś” złożył donos do MOPSu, żeby zbadano, czy mieszka w dobrych warunkach, przez co pani Iwona w oczach KODziarstwa stała się męczennicą reżimu. Prawdopodobnie gdyby nie akcja „false flag” z „donosem faszysty”, to by się do sejmu nie dostała. Zastosowano dokładnie tą samą strategię, co z Antonim Szpakiem, czyli anonimowy donos -> męczennik -> sława wśród anty-PiSu)

434. Killion Munzele Munyama (POKO) – 7 764 głosów (to chyba jedyny uposażony pigmentalnie poseł w nadchodzącej kadencji)

451. Klaudia Jachira (POKO) – 6 434 (no i dostała się nasza perełka. Jak to się mówi- głupi ma zawsze szczęście, więc pani Klaudia cudem weszła do sejmu, z „obiecującym” wynikiem nr451 (na 460 w sumie). Jak już wcześniej prognozowałem- będzie robiła taki wstyd, że wywalą ją z POKO, a potem może nawet zrobią jej coś gorszego, aby nie kompromitowała obozu anty-PiSu)


Kto się nie dostał?

Po liście tych, którzy się dostali- nieuchronnie nadszedł czas na listę tych, których nie zobaczymy w przyszłym sejmie. Oto oni:

Stanisław Piotrowicz. To paradoksalnie świetna wiadomość dla PiSu, bo „argumentum ad piotrowiczum” było jedyną odpowiedzią KODziarzy na zarzucanie im, że ich polityczni i medialni pupile to w dużej części postkomuna. Nie wiem, dlaczego PiS w ogóle wystawił Piotrowicza na listy, bo nie jest to żaden wybitny fachowiec, a tylko był obciążeniem pod względem PR-owskim (także wśród twardego elektoratu PiS). Pewnie zadecydowały jakieś inne powody (np. posiadane przez Piotrowicza 'haki’). Sam Piotrowicz miał pecha, bo startował z „trudnego” okręgu (najeżonego mocną konkurencją ze strony innych polityków PiS). Piotrowicz w wyborach dostał ponad 10.000 głosów (o 4.000 więcej, niż np. Jachira, która kandydowała z największego okręgu- Warszawy), ale to nie wystarczyło.

Już kilka miesięcy przed wyborami z kandydowania zrezygnowała Krystyna Pawłowicz. Tu podobnie jak z Piotrowiczem- była ona dużym obciążeniem wizerunkowym w oczach neutralnych i niezdecydowanych wyborców, choć żelazny elektorat PiS ją uwielbiał.

Nie dostał się też Sławomir Mentzen z Konfederacji. Szkoda, bo pod względem kultury i wiedzy bije on na głowę jakieś 95% polityków.

W sejmie nie zobaczymy też byłych posłów Kukiz’15- Piotra „Liroya” Marca i Marka Jakubiaka. Wg mnie Jakubiak przydałby się Konfederacji (w celu wysyłania do go telewizji), ale podobno miał zbyt duże wymagania, dotyczące swojej pozycji w partii.

Piotr Misiło – była gwiazda „Nowoczesnej” uzyskała raptem… 1000 głosów. Pan Piotr (który wsławił się m.in. udostępnieniem w internecie znaku Polski Walczącej na tęczowym tle) przeszedł ciekawą ścieżkę. Najpierw był członkiem Nowoczesnej, z której wyleciał na zbity ryj za krytykę przewodniczącej Lubnauer. Gdy Platforma wchłonęła Nowoczesną- Misiło został z otwartymi ramionami przywitany w POKO.

Inne znane nazwiska, które bez powodzenia kandydowały do parlamentu (obu izb) to: Waldemar Pawlak, Tomasz Cimoszewicz, Anna Sobecka, Krzysztof Czabański, Jerzy Meysztowicz, Roman Kosecki, Jan Duda (ojciec prezydenta RP), Marek Migalski, Władysław Kozakiewicz, Jerzy Wenderlich, Monika Jaruzelska i Krzysztof „trójząb” Kasprzak.


Jeżeli już mowa o Kasprzaku to należy poświęcić akapicik „oddolnej” opozycji ulicznej. Najpierw był KOD, który potem ewoluował w Obywateli RP (postulaty zostały te same, czyli obalić PiS). Ruch ten przedstawiany był przez media opozycji jako „największy polski ruch społeczny od czasów Solidarności„. W latach 2015-17 zachwytom nie było końca, a w czasach świetności dwaj liderzy opozycji (Grzegorz Schetyna i Ryszard Petru) przepychali się nawzajem na scenie, aby stanąć jak najbliżej Mateusza Kijowskiego. W ujęciu historycznym- wielkie społeczne protesty uliczne niemal zawsze zmieniały diametralnie całą scenę polityczną (wspomniana Solidarność, której członkowie do dzisiaj trzęsą całą polską polityką, czy rewolucja bolszewicka w Rosji, która zmiotła ze sceny wszystkie dotychczasowe elity polityczne i zastąpiła je własnymi). Jak na tym tle wypada KOD? Ano tak, że gorzej być nie mogło. Ten „największy ruch społeczny” został całkowicie olany przez swoich sojuszników z POKO. Już nawet Poncyljusz z PiS dostał „jedynkę” POKO w Rzeszowie, nawet Hartwich została posłanką POKO (której całym wkładem było kilkanaście dni koczowania i darcia ryja w sejmie oraz objadania się bezpłatnym cateringiem), natomiast KODziarskim „elytom”, które dla „dobra sprawy” poświęciły naprawdę sporo czasu, nerwów i innych i zasobów- władze POKO w wyborach pokazały środkowy palec. Miał rację Sławek Neumann, mówiąc, że „KOD jest niczym„. Do lansowania się na modnych demonstracjach KODu politycy POKO byli pierwsi w kolejce, ale gdy przyszło do układania list wyborczych- olali KOD sikiem prostym. Zdradzili, wycisnęli jak cytrynę i kopnęli w dupę. KODziarze „korespondencyjni” (którzy sympatyzowali z KODem na odległość, telepatycznie) wyparli to ze swoich umysłów i obecnie nie przyznają się do niegdysiejszego sympatyzowania z KODem. Z kolei KODziarze „zaangażowani” (w sumie z kilkadziesiąt osób, głównie z Warszawy + regularnie tam dojeżdżający), którzy na wietrze i deszczu organizowali za własne pieniądze skromne, ale regularne manifestacje- dopiero po 4 latach pajacowania zrozumieli, że POKO to, mówiąc kolokwialnie- lipa. Paweł Kasprzak dostał zakaz wstępu na wyborcze listy POKO, więc postanowił kandydować jako niezależny senator, ale oczywiście się nie dostał, bo zagłosowali na niego tylko ci, którzy razem z nim uczestniczyli w tych skromnych demonstracjach w 2018 i 2019 roku. Sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. KOD de facto przestał istnieć po fakturach Kijowskiego, ale potem jeszcze przez ponad 2 lata działała bardziej zaangażowana, ale mniej liczna grupa „post-KODu”, która właśnie również przestałą istnieć. Ja osobiście mam to w dupie (a nawet czuję lekką satysfakcję), ale gdybym był zaangażowanym KODziarzem, to byłbym wściekły na POKO, że tak podle postąpili z tym „największym ruchem społecznym„. Prawda jest taka, że KOD był sztuczną przybudówką Platformy Obywatelskiej, która miała pomóc w jak najszybszym obaleniu rządu PiS jeszcze w 2015 roku, zanim ten rząd w ogóle zdąży się sformować (poza KODem i politykami PO w próbie obalenia rządu uczestniczyły jeszcze zaprzyjaźnione media i niektórzy przedstawiciele UE). Gdyby KOD był naprawdę oddolny, to powstałby dużo później, jako kontra do realnych działań rządu. Tymczasem KOD zaistniał od razu po ogłoszeniu wyników, zanim politycy PiSu zdążyli wytrzeźwieć po wygranych wyborach. W niedzielę były wybory, a do końca kolejnego tygodnia KOD miał już dużą rozpoznawalność, mnóstwo laudacji medialnych i kilkadziesiąt tysięcy fanów na pejsbuku. Jednakże misja, do której KOD został powołany nie udała się, rząd PiS przetrwał (i co gorsza, właśnie uzyskał re-elekcję), więc KOD stracił swoją podstawową użyteczność i musiał zostać wygaszony przez stwórców. Najprawdopodobniej zgliszcza po KODzie zostaną wkrótce przejęte przez SLD (a konkretnie przez młodych lewaków z Partii Razem i Wiosny).

Rok 2016, ciamajdan i okupacja mównicy przez POKO

Na koniec mała prognoza na przyszłość. Czeka nas sejm chyba jeszcze bardziej emocjonalny i krzykliwy, niż ten poprzedni. Weszło sporo lewaków i krzykaczy oraz osób niekompetentnych. Lecąc partiami:

Konfederacja to dla mnie (i pewnie dla każdego Polaka) duża niewiadoma. Mają ogromną szansę, aby na stałe zagościć w parlamencie i stać się realną siłą polityczną. Ciężka praca przed nimi. Ich największy atut jest taki, że są po prostu jedyną prawicą, więc mają duży potencjalny elektorat do zagospodarowania. Nie ciągnie się też za nimi ogon postkomunistyczny, co jest dużym obciążeniem dla ich rywali z sejmu. Niestety, mają oni wielu wrogów (cała „banda czworga”), którzy (z pomocą przyporządkowanych im mediów) tylko czekają na ewentualne materiały, które mogliby propagandowo wykorzystywać. Co chwilę będziemy więc słyszeli o „ruskich onucach” i „faszystach”. Każdy wywiad udzielony przez Grzegorza Brauna i Janusza Korwin-Mikkego będzie starannie odsłuchiwany zarówno w TVP, jak i w TVN, z nadzieją na wyłuskanie jakiegoś kontrowersyjnego zdania, które będzie można wyjąć z kontekstu i nagłośnić. Konfederacja musi więc przede wszystkim robić swoje, harować, przekonywać do swoich racji oraz pilnować Brauna i Korwina, aby nie palnęli czegoś głupiego (co niestety jest prawie nieuniknione).

PSL standardowo będzie dbać o własne stołki, a nie o dobro Polski. Wg mnie bardzo zaszkodziła im „POKE”, czyli mariaż z lewakami w kampanii do europarlamentu. Stracili przez to (na rzecz PiS) mnóstwo elektoratu wiejskiego i rolniczego, jednakże w ciągu ostatnich miesięcy przejęli sporo konserwatywnego elektoratu od PO, co dało im niezły wynik wyborczy. Trudno coś więcej o nich napisać. Wejdą w koalicję z każdym, kto zagwarantuje im profity.

POKO wg mnie to dinozaur, który obrzucany jest kamieniami (w myśl słynnej teorii Ewy Kopacz). Niby jeszcze żyją, ale ich przyszłość rysuje się w czarnych barwach. Nie dość, że osiągnęli słaby wynik, to wyniki w ich kolejnych wyborach będą jeszcze gorsze. Jedyna ich szansa to Donald Tusk, który musiałby wrócić do Polski i wziąć towarzystwo za mordy. Bez Tuska Platformę z przybudówkami czeka rozkład i utrata miana najsilniejszej partii opozycyjnej na rzecz SLD. Obecnie w PO trwa wojna i kolejni politycy kwestionują przywództwo Grzegorza Schetyny. Sam Schetyna popełnił kardynalny błąd, tworząc POKE. Projekt POKE (zjednoczenie całej parlamentarnej opozycji antyPiSowskiej) opisywany był jako wielki sukces Schetyny, ale prawda jest zupełnie odwrotna. POKE powołano do życia tylko dlatego, żeby pokazać, że przy zjednoczeniu całej opozycji można zwyciężyć z PiS (przez co PiS nie ma moralnego prawa rządzić). Plan się, delikatnie mówiąc- nie udał (PiS w eurowyborach zdobył 45%, a POKE- 38%). POKE chwilę później rozpadła się z hukiem, pozostawiając dwa duże problemy dla POKO. Po pierwsze- POKO wchodząc w mariaż z lewicowym SLD i konserwatywnym PSL- straciła resztki tożsamości. Po drugie- POKO wyhodowała sobie pasożyta (SLD), który wkrótce ją prześcignie w sondażach. Praktycznie 100% wyborców POKO to ludzie, którzy zagłosują najsilniejszą partię, która nie jest PiSem (to efekt polityki medialno-PRowskiej PO, opartej od kilkunastu lat wyłącznie na waleniu maczugą w PiS). Dla wyborcy POKO nie ma żadnego znaczenia, jaką nazwę nosi partia, na którą zagłosuje. Ważne jest tylko to, żeby miała ona wysokie notowania w sondażach i nie była PiSem. Dlatego w momencie, gdy SLD zrówna się sondażowo z POKO- zacznie się „efekt kuli śnieżnej”, a większość dotychczasowych wyborców POKO zacznie popierać SLD, jako najsilniejszą opozycję antyPiSowską. Trudno mi sobie wyobrazić wyborcę, który wcześniej nie głosował na POKO i nagle chciałby to zrobić. No, bo niby dlaczego? Przecież to partia bez programu, bez idei, bez przywódcy. Same minusy i tylko jeden plus, czyli to, że nie są PiSem (problem w tym, że to mało oryginalne, bo każda partia, oprócz PiSu- nie jest PiSem). Rozpad POKO zostanie trochę spowolniony przez zaprzyjaźniony TVN, któremu dużo bliżej jest do tajnych służb postkomunistycznych, aniżeli do komunistów oficjalnych (SLD). Jednakże Gazeta Wyborcza (+ reszta Sorosów) wkrótce ochłodzi swój stosunek do POKO i przerzuci się na swoich czerwonych towarzyszy. Politycy POKO mogą sobie teraz posłuchać piosenki Ani Dąbrowskiej „Z tobą nie umiem wygrać”.

SLD niestety czeka świetlana przyszłość. Powody są dwa- pierwszy już opisałem powyżej- wkrótce zacznie się masowy przepływ zwolenników z POKO do SLD. Drugi powód to lewakująca i sterowana z zagranicy młodzież, zafascynowana „ekologią”, multi-kulti, ojkofobią, fajnizmem, LGBT, Marvelem i innymi, powiązanymi zjawiskami. Chciałbym, żeby było inaczej, ale niestety nie mam nadziei. Młode pokolenie (zwłaszcza płci żeńskiej) to lewactwo, że hej. Będą oni w najbliższych latach osiągać wiek wyborczy. Nie jest oczywiście aż tak źle, jak na zachodzie Europy (bo tam to już totalna „kaplyca”), ale jednak progres lewacznictwa wśród małolatów jest w Polsce ewidentny. To napędzi zwolenników dla SLD, która wkrótce stanie się najsilniejszą partią opozycyjną. W obecnym sejmie mamy 3 partie konserwatywne (PiS, PSL i K), jedną nie wiadomo jaką (POKO) i tylko jedną lewacką (SLD), więc ta jedyna partia lewacka przejmie 100% elektoratu lewackiego, co pozwoli jej urosnąć w siłę. To, że SLD jest bezpośrednim i oficjalnym kontynuatorem totalitarnej i reżimowej PZPR nie stanowi żadnego problemu dla młodych lewaków, a wręcz jest atutem, bo wśród nich komunizm zaczyna być modny i „fajny” (dokładnie to samo zresztą dzieje się teraz w USA).

No i na koniec PiS. Na początek należy napisać, że głównym gwarantem siły tej partii jest Jarosław Kaczyński. Ma on swoje lata i gdyby umarł, albo zdecydował o przejściu na emeryturę z powodu niewydolności fizycznej, to PiS się prawdopodobnie rozleci. Wg mnie najlepszym (choć nie idealnym) następcą byłby Zbigniew Ziobro, cała reszta się nie nadaje (na czele z Gowinem, który polskie szkolnictwo wyższe zamienił w jednego wielkiego erasmusa-orgasmusa, jedynie politechniki trzymają jakiś poziom, a cała reszta uczelni nadaje się tylko do likwidacji). Przyjmijmy jednak, że Kaczyński dociągnie do końca rozpoczynającej się kadencji na fotelu prezesa. Ważna będzie koniunktura gospodarcza. Od kilku lat bardzo często mówi się o zbliżającym się kryzysie. Według mnie nie nastąpi on w ciągu 4 lat (im więcej się gada o kryzysie, tym mniejsza szansa, że on będzie, bo porządny kryzys musi być poprzedzony ostrym goleniem jeleni z kasy, a skoro jelenie są ostrożne i boją się kryzysu, to trudno je ogolić, więc nie ma sensu teraz wywoływać kryzysu). PiS bardzo dużo obiecał w kampanii wyborczej i teraz muszą się z tym zmierzyć. Wyjścia są dwa. Pierwsze (klasyczne) to po prostu chamskie wycofanie się z obietnic, jak to robiono przez całą IIIRP. Drugim wyjściem jest uruchomienie drukarek i napędzenie inflacji. Sama inflacja jest obecnie najlepszym przyjacielem PiSu i im wyższa, tym lepiej, bo duża część programów socjalnych określona jest kwotowo (z programem 500+ na czele). Obligacje skarbowe (oprocentowane bodajże na 2.5%) też bardziej będą się rządowi opłacały, bo po wykupie ich realna wartość będzie dużo mniejsza, niż wcześniej. PiS obiecał też zwiększenie płacy minimalnej brutto do 4000zł w 2023 roku. Aby to osiągnąć, pensje musiałyby rosnąć o około 11% rocznie. Wystarczy zwiększyć inflację do 5%, a realnie pensje będą musiały rosnąć tylko o 6% (11 minus 5), czyli mniej więcej w tym samym tempie, co w ostatnich 4 latach. To jest do zrobienia, bo gospodarka ma się dobrze, a podaż pracowników spada (więcej osób przechodzi na emerytury, niż wchodzi na rynek pracy, do tego Ukraińcy będą mogli wkrótce dużo łatwiej zatrudnić się w Niemczech, więc pewnie wielu z nich wyjedzie z Polski). Jeżeli za wysoką inflacją idzie jeszcze wyższy wzrost płac, to można mówić o sukcesie. Ja pamiętam czasy, gdy bilet tramwajowy kosztował 10.000zł i nikt nie robił tragedii z tego powodu, bo ludzie miesięcznie zarabiali kilka milionów. Obietnica zrównoważonego budżetu w 2020 roku wg mnie nie zostanie spełniona, a jeżeli tak, to dzięki księgowym sztuczkom. Ogólnie rzecz biorąc- gdyby PiS nie był partią socjalną, trochę bardziej zwalczał lewactwo (w tym tygodniu odbędzie się „tęczowy piątek” w setkach polskich szkół, a PiS milczy) i gdyby negatywnie ustosunkowali się do amerykańskiej ustawy 447- byłbym zadowolony z tego rządu. Póki co cieszę się, że do sejmu dostałą się Konfederacja, z którą wiążę duże nadzieje.

RacimiR, 20.10.2019


PS: Przepraszam, że tak długo pisałem ten tekst, bo miał pojawić się w środę, ale jak zwykle milion innych rzeczy wyskoczyło.

PS2: Dziękują Karinie, Tomaszowi, Markowi, Grzegorzowi i Romanowi za napełnienie mej kiermany.

PS3: W kręgach celebrycko-bankietowych tradycją robi się już sytuacja, gdy po przerżniętych wyborach przez kilka dni pojawiają się liczne rachunki sumienia i apele, żeby może nie obrażać aż tak bardzo wyborców PiS, bo to nie pomaga opozycji w pozyskiwaniu wyborców, po czym mija tydzień i wszystko wraca do „normy” (patologia, kołtuni, Janusze, którzy wyciągają DPF ze swoich Passatów, ciemnogród i chłopi pańszczyźniani, którzy nie płacą podatków).

77 thoughts on “Wybory Parlamentarne 2019”

  1. Wynik PiS-u uważam za umiarkowany sukces, poprawili swój wynik w liczbach bezwzględnych i procentowy ale mandatów mają tyle samo, niektóre sondaże wywindowały ich do 50% stąd m.in słowa Kaczyńskiego ,,zasłużyliśmy na więcej” + jeszcze prawdopodobna utrata Senatu (no chyba że będzie Kałuża) – pojawiły się plotki że PSL może porozumieć się z PiS-em w Senacie ale Kosiniak-Kamysz temu zaprzeczył, najprawdopodobniej po negocjacjach, prawdopodobnie po długich negocjacjach KO-PSL-SLD wybiorą zgodnie Marszałka Senatu (stawiam że Borusewicza). Ale Senat to nie jest największy problem PiS. Już teraz pojawiły się tarcia w PiS-ie między ,,gowinowcami” i ,,ziobrystami” (np. Twitterowa kłótnia między Gowinem a Jakim) głównie o stanowiska ponieważ te frakcje zostały wzmocnione, natomiast na pewno się dogadają, trochę ponegocjują ale się dogadają, wydaje się że Kaczyński opanuje wszystko i póki będzie prezesem póty PiS nie skończy jak AWS. Wydaje mi się że PiS nie zapłaci roszczeń żydowskich i nie chodzi tu tylko o wejście Konfederacji do Sejmu, po prostu w PiS-ie jest wiele osób, zwłaszcza z dołów partyjnych którzy się na to nie zgodzą nawet zakładając że wierchuszka PiS-u ma jakiś plan na to (zresztą Jaki kilka dni temu powiedział że będzie sprzeciwiał się roszczeniom).
    PiS będzie musiał teraz skoncentrować się na wyborach prezydenckich bo jeśli Duda przegra to może być to początek końca rządów PiS a przynajmniej w tej kadencji parlamentu (wyniki do Senatu pokazały że porażka Dudy jest możliwa). Dlaczego ? I nie chodzi mi nawet o to że opozycyjny prezydent wszystko by wetował. Otóż prezydent ma możliwość w kilku przypadkach zwołać przedterminowe wybory parlamentarne. Głównie chodzi o ustawę budżetową która musi być podpisana mniej więcej do połowy stycznia. Mając opozycyjny Senat i prezydenta to PiS musiałby wcześnie zająć się tą ustawą budżetową i to już na jesieni. Senat ma 30 dni na zajęcie się ustawą z kolei prezydent ma 21 dni na podpisanie. Niemal na pewno Senat wydłużałby ten termin i zajął się tym na ostatnią chwilę, prezydent nie może zawetować tej ustawy ale również czekałby z nią do ostatniej chwili. Jeśli nie podpisałby jej do połowy stycznia, zapewne opozycyjny prezydent skorzystałby z okazji i zwołał przedterminowe wybory, dlatego PiS musiałby jak najwcześniej tą ustawą się zajmować. Ogólnie kadencja dla PiS-u będzie trudniejsza bo w Sejmie będzie atakowany przez Konfederację od strony konserwatywnej. Może być też atakowany przez SLD od strony socjalnej ale to zależy od tego czy SLD zajmie się sprawami socjalnymi czy tylko zajmować się będzie sprawami światopoglądowymi (jeśli tymi drugimi to PiS może się cieszyć)
    Jeśli SLD stałaby się drugą siłą to uważam że będzie to katastrofa, niemrawa KO jest niegroźna o tyle lewacki SLD (co ciekawe wczesny SLD gdy wiodącą rolę grali tam dawni PZPR-owcy był dosyć konserwatywny jeśli chodzi o sprawy obyczajowe, dopiero gdy PZPR-owcy zaczęli umierać a lukę zapełniać zaczęło młodsze pokolenie to stali się lewaccy) który ma program, groźny i niebezpieczny ale ma. Ewentualne zwycięstwo SLD byłoby tragedią dla Polski.
    Co do Konfederacji to jeśli się nie rozleci jak Kukiz’15 to myślę że ma szanse stać się partią między 5 a 10% czyli partią która regularnie wchodzi do Sejmu. Jako że są w Sejmie i będą mieli silne koło poselskie to nie będzie możliwości ich cenzurowania, wszakże często obrady Sejmu są transmitowane w TV. Swoją drogą ponoć Korwin w ostatnich chwilach kampanii wyborczej dostał zapalenia gardła i dlatego nie przemawiał, ależ to było doskonałe zrządzenie losu dla Konfederacji, nie mógł zostać odpalony protokół 1%.
    PSL zrobił najlepszą rzecz wychodząc z KE i przyciągając Kukiza, dzięki temu – co prawda na wsi nadal dostali w dupę – ale przyciągnęli jakąś część konserwatywnego elektoratu KO z dużych miast (można powiedzieć że w partii zmienił się profil partii z wiejskiej na miejską), ponoć część przedsiębiorców również na nich głosowała.
    KO najprawdopodobniej dalej będzie nijaka, no chyba że nowy lider (Schetyna najprawdopodobniej przestanie nim być) będzie lepszy i określi się w końcu w jaką stronę chce iść Platforma.
    PS: Akurat w Tczewie wygrał PiS (chyba pierwszy raz w historii tego miasta) więc mieszkańcy najwidoczniej nie wybaczyli Neumannowi tych słów.

    od RacimiR: Senat jest sprawą otwartą. KO-SLD-PSL też nie mają większości, więc nie mogą wybrać marszałka bez zgody PiS. Tych czterech „bezpartyjnych” jest teraz języczkiem u wagi. Marek Sawicki z PSLu mówił, że są otwarci na koalicyjne rozmowy z PiS.
    Kłótnie wewnątrz PiS to głównie wymysły i pobożne życzenia TVNu. Totalni już rok temu, gdy Kaczyński był w szpitalu na biodro dzielili- PiS na kawałki i w kółko gadali o jakichś „delfinach”. Gowinowcy są słabi, a sam ich lider uzyskał słaby wynik (w Krakowie widziałem sporo jego dużych, podświetlanych billboardów przy głównych drogach, więc tym bardziej powinien lepiej wypaść).
    Prezydent to ostatnia szansa dla „totalnych”, bo potem przez dłuższy czas (3 lub 4 lata) nie będzie żadnych wyborów. Jedyny, który mógłby zagrozić Dudzie to Donald Tusk. Jeżeli Tusk nie będzie chętny wystartować, to totalni nie mają kogo wystawić, zostaną im kandydaci pokroju Kierwińskiego.
    SLD na pewno prześcignie POKO w sondażach, to jest nieuniknione.
    W Tczewie wygrał PiS, ale Neumann mimo wszystko został posłem. Można wyobrazić sobie jaka jazda byłaby w mediach, gdyby było odwrotnie, tzn. nagrali jakiegoś ważnego polityka PiS, który mówi, że rzyga Podkarpaciem, a wszelkie afery TVNu/GW to nawet dobrze, bo łatwiej będzie zreformować sądy…

  2. Obiecuję ,że postaram się więcej pisać 🙂 zapomniałeś. Ale fajnie ,że coś w ogóle .. Ja sobie tak obiecuję podesłać ci chajs już jakieś 2 lata ale może spełnię przed tobą:)

    od RacimiR: Ja już nauczony doświadczeniem przestałem obiecywać częstsze pisanie, bo zawsze jak to pisałem, to nazajutrz zwaliło mi się na łeb 20 niespodziewanych, czasochłonnych spraw, taka klątwa obietnicowa 🙂

  3. Do listy osób które się nie dostały można dodać wicemiss Roksanę Oraniec 😉
    Tak, wiem, trzeba czymś listy zapełnić i zadbać o parytety, a jakby był ktoś ciekawy to dostała 620 głosów 🙂 Gdyby się jakimś cudem dostała, Konfederacja miała by problem większy niż POKO z Jachirą – w dużej partii łatwiej takie coś ukryć.

    Po wyborach tama medialna dla Konfederacji puściła i teraz chodzą do mediów kilka razy dziennie – tak samo było po eurowyborach. Teraz z tego powodu Konfederacja domaga się powtórzenia wyborów w niektórych okręgach. Oby nie był to strzał w stopę, choć pewnie nic z tego nie będzie.
    Korwin już zdążył obrazić wyborców PiSu 😉

    Polecam wykład Sławomira Mentzena sprzed kilku miesięcy o strategii na kampanię wyborczą. Tłumaczy wiele zachowań społeczeństwa wobec afer i jak robić propagandę.
    https://www.youtube.com/watch?v=kllQnSZtKxo

    Trochę mnie zdziwiło promowanie PSLu przez „Atora”. Co chwilę jakieś wywiady m.i. Kukiz i Kosiniak. Bronienie ich, „oni się zmienili” itp. A Konfederacja ponoć nie chciała z nim wywiadów. Dziwne.

    Wynik wyborów nie jest zły:
    POKO i lewica utrzymana z dala od sterów.
    Socjalistyczny i walczący z lewactwem głownie deklaratywnie PiS ma teraz na prawo merytoryczną opozycję (oby się to utrzymało). Może więc będzie się pilnował. Może…
    PSL – mam nadzieję że „Ator” się co do nich nie mylił i będą starali się być rozsądną partią centrową.
    Konfederacja przełamała próg i mają czas do następnych wyborów na zwiększenie popularności. Oby tego nie spieprzyli. Liczę że uda się im chociaż wprowadzić do mediów wiedzę na temat marksizmu.

    Pozostaje zrobić popkorn, zapiąć pasy i obserwować 😉
    https://caffeinatedthoughts.com/2017/08/klm-gay-pride-meme-unintentionally-points-obvious/

    https://twitter.com/Mlodzi_Razem/status/1185179861884821504 😉

    od RacimiR: O tej Oraniec to pierwszy raz słyszę, pewnie ją wystawili w celach wizualnych, a szans na mandat nigdy nie miała (chyba, że mandat od policji).
    Co do Atora- nie słucham go, on zbyt mocno odlatuje w przestworza i inne teorie spiskowe. Kiedyś zrobił filmik na podstawie mojego tekstu o 56 płciach i nawet słowem nie powiedział skąd to czyta. Jego wpływ na politykę jest raczej mały. Taki Max-Kolonko ma 10 razy większe zasięgi i z jego inicjatywy politycznej wyszedł jeden wielki śmiech na sali.

  4. Ten agencior postkomuny Korwin, jak partia tzw. prawicowa typu PiS jest w opozycji (a przy korycie są SLD, PO, PSL itd.), robi wszystko żeby skompromitować prawicę i żeby jego partyjki nie załapały się do knesejmu. Dlatego Korwin kompromituje się celowo (mówiąc o Hitlerze, niepełnosprawnych dzieciach, o babach że są głupsze itd.), żeby te jego 4% z kawałkiem prawackich głosów trafiło do szamba. I tak robił to przez prawie 30 lat.
    Teraz jak wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że PiS na drugą kadencję jednak będzie dalej rządził, to oficer prowadzący kazał „krulowi” się nie kompromitować i żeby ta cała Konfederacja jednak załapała się na koryto do Knesejmu, mając za zadanie zabrać PiSowi trochę głosów i razem z POmiotem, Mniejszością Niemiecką, PracySwoimLudziom, SLD, pedałami, zielonymi i inną swołoczą czerwono-różową, napsuć PiSiorom krwi przez 4 lata jak tylko zdołają.
    Tak samo było z PSL, gdzie inni oficerowie prowadzący kazali m.in Lechowi 'Bolkowi’ Wałęsie (i innym konfidentom) poprzeć PSL, a także Kukizowi zwąchać się z Kosiniakiem-Kamyszem, żeby ta zdegenerowana „ludowa” partyjka przekroczyła 5% próg wyborczy. Nawet lewacka, żydowska i antypolska TVN przed wyborami ciepło się wypowiadała o Konfederacji, zapraszając jednego z jej „liderów” Bosaka do studia (który ma przypadkowo odpowiednie pochodzenie). Wszystko jest pod kontrolą, i nawet taką Konfederację obstawiają odpowiednimi „ludźmi”. PSL-u nie trzeba „obstawiać” swoimi ludźmi, bo oni mają 100% zdolność koalicyjną z każdym, za przywileje i stanowiska.

    Nie głosowałem na żadną „partię” w ostatnich wyborach. Gdyby PiS był zdecydowanie przeciwny ustawie 447 i powiedział żydom wprost na arenie międzynarodowej żeby spadali na drzewo, utrzymywał relacje z USA na zasadzie partnerskiej a nie służalskiej. I nie wpuszczał milionów imigrantów ukraińskich, czeczeńskich, hinduskich i innych do Polski, to ja bym na tą partię mimo wszystko zagłosował. Safandulska i frajerska PiS, co by o nich nie mówić, jest jednak najlepszą partią polityczną jaka rządziła po 89r. w naszym bantustanie pod wieloma względami. Wcześniejsze partie które „rządziły” w naszym nieszczęśliwym kraju, to było dno i 5 metrów mułu.

    od RacimiR: To trochę teorie spiskowe z tymi oficerami, choć może są prawdziwe, ale pewności nie ma. Bolek jest po prostu sam z siebie idiotą i nie potrzebuje prowadzącego, aby kompromitować siebie i wszystkich, którzy go zapraszają.
    Konfederacja to nie jest typowa partia wodzowska Korwina, tak jak wcześniejsze, tylko większa koalicja, z Ruchem Narodowym na czele.

    1. „Gdyby PiS był zdecydowanie przeciwny ustawie 447 i powiedział żydom wprost na arenie międzynarodowej żeby spadali na drzewo, utrzymywał relacje z USA na zasadzie partnerskiej a nie służalskiej. ” – przecież PiS to partia zdecydowanie pro-żydowska. Tak filosemickiej partii w sejmie chyba do tej pory nie było.

    2. Z tego co widzę, to ten cały „ruch narodowy” jest w konfederacji zmarginalizowany przez korwinowców. Jacy „narodowcy” których jednym z liderów tego ruchu jest chłoptaś Bosak z odpowiednimi, „pierwszorzędnymi korzeniami”, który swego czasu nie mający wtedy żadnego doświadczenia, ani ukończonych żadnych studiów, był u Gierdycha szefem jego biura w „LidzePolskichRodzin”. I to w Warszawce, gdzie osób z wyższym wykształceniem i jakimś doświadczeniem, także w polityce, jest jak psów.

      Teraz nawet żydzi widocznie muszą stanąć na czele „narodowców” (i ich kontrolować) w tym bantustanie, bo widocznie sami polscy prawaccy goje są za głupi żeby to zrobić.
      Jeszcze do niedawna myślałem naiwnie, że polscy „narodowcy” stworzą partię podobną pod względem programu do PiS-u, z naciskiem na interes narodowy, czego PiS-owi brakuje (coś takiego jak syjonizm w Izraelu). Niestety, „narodowcy” zwąchali się z liberałami od Korwina, to ci drudzy ich zmarginalizowali i narzucili retorykę liberalną w konfederacji.
      Gdyby to byli prawdziwi Narodowcy, to na żadną współpracę z liberałami od Korwina by nie poszli, bo ideowo te dwie organizacje byłyby różne, wzajemnie się wykluczające. Jednak pęd do koryta okazał się silniejszy.

      od RacimiR: To ciekawe, bo kilku ważnych polityków Konfederacji mówi, że jest dokładnie odwrotnie (Korwiniści są marginalizowani przez Narodowców). Co do Bosaka- nie wiadomo, czy ma „korzenie”. To są tylko spekulacje kręgów, którzy obwiniają o to praktycznie każdego. Nawet gdyby Bosak był Żydem (w co wątpię), to zostałby przez swoich krajanów zakwalifikowany jako „self hating jew” (tak jak Norman Finkelstein), czyli osoba szkodliwa, która nie zasługuje na miano Żyda i należy ją wykluczyć z życia publicznego. Porządny Żyd musi spełniać dwa warunki: 1) niezależnie od poglądów wspierać przedsiębiorstwo holokaust i ustawę 447, 2) zadeklarować się jako reprezentant jednej z dwóch „jedynie słusznych” opcji (do wyboru): a) żydokomuna (Soros, demokraci, Timmermansy, Szechtery) lub b) żydoprawica (republikanie, Trump, silny Izrael, anty-islam). Bosak nie spełnia ani jednego z tych warunków.
      Gdyby narodowcy nie weszli w koalicję z korwinistami, to jedni i drudzy by zdobyli po 3.5% głosów. Można to nazwać pędem do koryta, ale jednak bez tego nadal gówno by znaczyli w polityce, z korzyścią dla „bandy czworga”. Ponadto frakcje korwinistów i narodowców mają sporo wspólnego, z szeroko pojętą wolnością i antykomunizmem na czele. No i w Konfederacji jest jeszcze trzecia siła, czyli Braunowcy, którym trudno odmówić partiotyzmu.

      1. Korwin politykiem jest powiedzialbym specyficznym, ma taki swoj 'lans’ uzupelniony aktorskim zachowaniem, gestami, mocnymi wypowiedziami by wywolac czasem skandalik, by prasa nierwazne jak byleby pisala, styl wykreowany juz od komuny aby byc rozpoznawalnym i co najważniejsze zarabiać gruba kasiore jako polityk – i to mu wyszlo i wychodzi nadal (zajebisty PR, i od zawssze pensja posla, pocczawszy od pzprr, 3cia rp, 4ta rp, brukselka). Nie jest sloniem w skladzie porcelany jak bolęsa, kazde zdanie ma przemyślane. Dodatkowo sspecyficzne jakanie sie i muszka zamiast krawata. Zawssze jest w top10 rozpoznawalnych politykow w polsce. A ze przyssal sie do prawicy, no coz przynajmniej do slusznej strony.
        Umiaru nie ma tylko w jednym – plodzeniu dzieci ktorych chyba (formalnych) ma kilkanaście, az dziw bierze ze jest jeszccze 500+ przeciwny!
        A czy to agent (mina) by ludzi zniechęcić do prrawej strony nie wiem.
        Jak pissalem wcześniej albo by w konccu jape przymknal (skoro konfederracja wybory wygrala) albo Jesszcze lepiej bruksela (sszkoda ze sie nie dostal) i by sie z biedroniem ciagle klocili w euroburdelu.

        od RacimiR: Korwin miewał dosyć długie przerwy w posłowaniu (licząc od 1989 roku więcej czasu nie był posłem, niż nim był). Utrzymywał się wtedy z pisania książek i publicystyki. Jego gwiazdorstwo może być groźne, tym bardziej że jest już stary i nie ma tej witalności, co w 1989 roku, gdy próbował robić lustrację. Obecnie już nic mu się nie chce zmieniać i walczyć, mówi on już tylko, że to wszystko trzeba zaorać.

      2. Tego bym się akurat nie czepiał. Należał do najbardziej prokapitalistycznej partii, jaka wtedy była legalna. W tamtych czasach jak ktoś chciał robić jakąkolwiek politykę, to nie miał zbyt wielkiego wyboru.

  5. Nie sądzę, żeby Braun dał złapać się głupiej wypowiedzi – to bardzo zrównoważony człowiek, najpierw myśli, a potem mówi. Co innego Korwin, dlatego media już sugerują, że jest on liderem Konfederacji. Prawdopodobnie skończy się tym, że kolejny raz zostanie wyrzucony z własnej partii. Gdyby nie Jachira, to właśnie Korwin byłby błaznem #1 tej kadencji.

    od RacimiR: Braun też lubi palnąć babola. Tu nawet nie chodzi, żeby wypowiedź była głupia, tylko żeby jakieś jedno zdanie wyrwać z kontekstu i nagłośnić (np. coś o Żydach).

  6. Ciezko powiedzieć co bedzie z Kaczyńskim (czyli pisem), korwinem (konfederracja).
    Obaj sa w zaawansowanym wieku emerytalnym, jak na moj gust obaj powinni odsuwac sie w cien polityki i dla swietego spokoju nie odzywac sie w mediach, nie udzielac wywiadów (zauwazyliscie jak sprytnie Macierewicza włożono do szafy i geba w knebel).
    W konfederacji pozytywne jest ze wladze i znaczace zdanie dzierżą politycy 30+, czyli pelni energii, witalni, nie zarażeni komunizmem i ukladami. Ale tajne sluzby czy inne uklady nie spią – mimochodem moga podrzucić im osoby niby prawicowe a potem na sygnal buch – nagle skret poglodow o 180 stopni i lewactwo konfederracje przejmuje ! Popatrzcie co sie dzieje we wloszech – niby na początku koalicja prawicowa i sprawy z nachodzcami i wogole szły ku leprzemu a tu nagle buchhhhhhh – koalicjant prawicowy skrecil w lewo i nachodzcow znow maja 3 razy więcej, a wlochy znow sa bramą do europy.
    Prezydent 2020 ciezko powiedzieć kto będzie. Fajnie jakby duda mial reelekcje ale cos buczy ze nieeeee i w ogóle. Tusk ma $ w Brukseli, czy zrezygnuje z mamony na rzecz kandydowania w polsce? Juz w biezacej kampanii po malo go bylo widac i słychać, raczej pozostawil platfusow samych sobie. Poza duda silnych kandydatów na prezydenta nie widzę, moze maowiecki czy Ziobro (obaj tez mogliby byc szefem pisu po kaczynskim).
    Sam pis (w kontekscie 447) dla nas lepiej jako polakow byloby jak ciagle by sie klocili frakcjami wewnatrz partii pisu – i nic kluczowego w temacie 447 nie uchwaliliby (nawet porozumienia ponad podzialami mogloby nie byc).
    Ogolnie teraz jak mamy w sejmie taki przekladaniec czyli byc moze sklocony wewn. pis, sklejone z lewactwa roznorodnego sld, zbieranina spadow wszelakich w ramach ko, psl, konfederracja to nic a nic nie uda im sie przegłosować. A moze lepiej, rozne jachiry i inne pajace by zrobily z posiedzeń cyrk na wiejskiej (sam gmach budynku z zewnatrrz nawet z wygladu cyrk przypomina).

    od RacimiR: Kadencja Tuska w Brukseli skończy się przed wyborami prezydenckimi (chyba nawet jeszcze w 2019 roku) i na pewno wiadomo, że kolejnej nie będzie. Pewnie gdyby chciał to by dostał jakiś gorszy (niż ma teraz) stołek w Brukseli (tak jak Bieńkowska), ale pytanie czy go to zadowoli. Wg mnie nie i wróci do Polski, robiąc dużo zamieszania i szkód. Na razie siedzi cicho, bo jeszcze jest „królem Europy”, co zobowiązuje go do apolityczności i niewtykania łap w wewnętrzne sprawy krajów członkowskich, ale gdy kadencja mu wygaśnie to z przytupem zacznie się medialne pompowanie jego osoby na rynek krajowy. To jest jedyna nadzieja dla POKO, w przeciwnym razie mogą zwijać sztandar, bo cała wierchuszka PO to albo cwaniaki i złodzieje, albo kompletni idioci.

    1. Moim zdaniem największe szanse z obecnego PiS na zdobycie prezydentury (nawet większe od Dudusia) miałaby Beata Szydło. No, ale musiałaby wrócić z Brukseli…

    2. Ja widzę plusy jego powrotu – może ożywi trochę POKO i odbierze trochę elektoratu Sojuzowi. Z dwojga złego już lepsze POKO niż SLD.

      od RacimiR: Tyż prawda.

    3. co zrobił Tusk przed wyborami w 2005 , zrobił se ślub kościelny aby lepiej wyglądało, ostatnio on i jego rodzina robią se wspólne foty z marksistą watykańskim , tylko głupi nie zauważy, że to jego początek kampanii wyborczej

      od RacimiR: Ponoć mają mu zaoferować stołek przewodniczącego jakiejś frakcji w europarlamencie. To już poważne stanowisko, więc może się skusi i nie wróci. A jeżeli nie, to zjedzie na białym koniu do Polin i będzie lipa.

  7. nie no super, z inflacją nie ma problemu bo wzrosną płace- tylko co z moimi ciężko wypracowanymi latami oszczednosciami? inflacja to kradziez, a Pis to komuchy i zlodzieje.

    od RacimiR: To jest właśnie duży minus, ale PiS ma w dupie takie osoby. Dla nich inflacja to samo dobro, bo na socjal pójdzie mniej pieniędzy, a ludzie oszczędzający będą musieli więcej pracować. Najlepiej chyba kupić jakieś mieszkanie albo garaże na wynajem, bo trzymanie kasy na lokacie 2% to czysta strata. Faworyzowani są ludzie, żyjący od wypłaty do wypłaty- napędzają konsumpcję i dostają socjal, a ci co oszczędzają i próbują być przedsiębiorczy to to kopa w dupę.

  8. Na necie piszą, że PiS namawia tych, którzy dostają więcej głosów w wyborach by zrezygnowali z mandatu poselskiego, aby tylko PZPR-owiec Piotrowicz się dostał (!). Mocne musi mieć te haki :).

    od RacimiR: Fejk nius level hard 🙂 Wyborcza niech się lepiej zajmie swoimi pupilami, a nie wymyśla jakieś niestworzone historie. Dzień bez Piotrowicza w mediach POKO- dniem straconym.

  9. NOP w wyborach do senatu:
    Wybory parlamentarne A.D. 2019 przeszły do historii. Stanowisko narodowych radykałów w ich kwestii prezentowaliśmy TUTAJ. Kandydat Narodowego Odrodzenia Polski do Senatu, Mariusz Trawka, zdobył w swoim okręgu 9,24% głosów – poparło go w sumie 13 859 Polaków. Kampania prowadzona bez angażowania środków finansowych – jedynie wysiłkiem polskich patriotów – była zwieńczeniem pracy formacyjno-ideowej oraz akcji społecznych, które prowadzimy od lat. Za oddane głosy serdecznie wszystkim dziękujemy!

  10. Szef ZNP niejaki 'zbroniarz’ dal znow o sobie znać.
    Przed wakacyjny strajk nauczycieli jak przedstawiles we wpisie w czerwcu mial wygasnac, niestety zamienil sie na strajk wloski bezterminowy. Nauczyciel ma wykonywac tylko prace wyspecjalizowane w karcie nauczyciela bardzo sumiennie teraz (czyli do tej pory nauczyciele nie byli sumienni?) a inne obowiazki jak wycieczki, spotkania z rodzicami, dystrybucja podrecznikow, zastępstwo nie wykonywac wogole (bo nie ma tego w karcie nauczycieli). Teczowych piatkow tez w karcie nie ma…ciekawe czy beda. To samo z goscinnymi wizytami młodzieży z innych państw np. tych no … tego źymian.
    Cel strajku: pensja nauczyciela = srednia krajowa PLN. I tyle ma byc i zaden inny huj!
    Moja ocena tego jest taka: Pis wybory wygral to dalej hulaj dusza trzeba go wydoic. Gdyby platfusy rzadzily znp by otrzymał odpowiedz: wypierdac i ryj w kubel. Musimy dac kase lgbt, organizacjom sorrosza, mniejszościom, nachodzcon a nie jakims belfrom. Aha i mial byc tlok w szkołach bo podwojny rocznik gimbazy jest w lo.
    Oczywiście jak nauczyciele wygrają dalej zastrajkuja pielęgniarki, urzedasy, lesnicy, straz graniczna, strażacy, policja … ogolnie każdy se moze zastrajkowac bedacy na rzadowym wikcie (oczywiscie z wyłączeniem dyrektorow panstwowych spółek z przyczyn oczywistych).

    Teraz troche o pomyslach zbroniarza co nauczyciele maja robic a co nie tzn. moje zdanie: zbroniarz czy tobie sie czasem sufit na leb nie zawalił?
    Wezmy takiego informatyka programiste, kolega z projektu zachorowal i szef prosi o minimalne zastepstwo a informatyk nie, klient przyjechal i informatyk ma sie z nim nie spotkac, wypadla delegacja i konieczny wyjazd i informatyk programista nie! A czemu nie – bo tych czynności nie ma w umowie.
    I na koniec wisienka na torcie: informatyk chce 4 srednie krajowe!
    Po kilku takich nie pracodawca firmy it znajdzie kogos ale przy stanie permanentnym 'nie’ po prostu sie takiego programisty pozbedzie. I tak samo bedzie w kazdej normalnej firmie w dowolnej branży. A nikt nikomu nie kaze byc nauczycielem, a jakos tak dziwnie jest ze ktos kto jest teraz nauczycielem to zawsze w rodzinie dalszej blizszej nauczyciel jest.
    No ciekawe co bedzie ale pis sie ugnie. SLD, ko, psl stana za nauczycielami murem.

    od RacimiR: Po fiasku „krowiego” protestu z kwietnia wydaje mi się, że teraz Broniarz już nic nie zdziała. Chętnych do pracy nauczyciela jest sporo, bo to bezpieczna praca, z umową, pełnym socjalem, bonusami. Miał być eksodus nauczycieli i wszyscy mieli się zwolnić, a jakoś tego nie widać i szkoły funkcjonują normalnie. Strachy na lachy. PiS pewnie rzuci trochę podwyżek budżetówce, co przy rosnącej inflacji nie trzepnie państwa zbyt mocno po kieszeniach.

    1. Wypowiem się, bo mam nauczycieli w rodzinie. W praktyce żadnego strajku nie ma, wszystko działa tak jak działało, wycieczki też są.

  11. KO straciła nieco głosów, bo ludzie stawiali krzyżyk w logo zamiast w kratce:
    https://www.wprost.pl/wybory-parlamentarne-2019/10260661/ko-stracila-glosy-przez-niefortunnie-zaprojektowane-logo-przyklady-kraza-w-sieci.html
    Jak widać, to zadanie przerosło wykształcony elektorat z wielkich miast.

    od RacimiR: Ja byłem przewodniczącym komisji i u mnie na jakieś 900 głosów był jeden albo dwa takie przypadki. Wielcy obrońcy demokracji się znaleźli, co nie wiedzą, gdzie krzyżyk postawić (tym bardziej, że mogli w obu kratkach skreślić i głos byłby ważny, albo mogli się spytać).
    Najbardziej zastanawia mnie gmina Cisna, tam ponoć było prawie 1000 głosów oddanych przez zaświadczenie (prawie wszystkie na POKO). Śmierdzi wałem na kilometr. W mojej komisji takie przypadki teraz były 3, ogólnie to byłem z 10 razy przewodniczącym w komisjach wyborczych i zawsze tych zaświadczeń nie miałem więcej, niż 5.
    Cisna niby miejscowość turystyczna, ale bez przesady, kto tam jeździ w październiku? Ja tam byłem w sierpniu i w słynnej siekierezadzie (głównej atrakcji Cisnej) było z 5 osób.

    1. władca wszechświata

      W Cisnej tego dnia był popularny bieg, na który przyjechało dużo ludzi z całej Polski. Tak samo Komańcza/Krosno/Krynica. Żaden przewał tym razem.

      od RacimiR: Chyba że tak, nie wiedziałem o biegu. W każdym razie to chyba pierwszy przypadek w historii, że głosów przez zaświadczenie było więcej, niż „normalnych”.

      1. Czy ja wiem? Mi się raz zdarzyło głosować na zaświadczenie, było to w 2010 roku. Z powodu śmierci Kaczyńskiego termin wyborów wypadł tak że druga tura była na początku lipca i akurat wtedy byłem w Jastarni nad morzem. Też była tłumna kolejka głosujących na zaświadczenie. Czemu kolejka? Ano, bo przepis jest tak skonstruowany że zanim członek komisji wyda ci kartę, najpierw musi przepisać wszystkie dane adresowe do swojego zeszytu. Nie wiem czemu, bo przecież zaświadczenie i tak zabiera, więc mógłby to przepisywać w momencie jak jest mniejszy ruch w lokalu, albo zaraz po zakończeniu głosowania.

        od RacimiR: Ja też głosowałem raz na zaświadczenie- w dniu, w którym umarł Jaruzelski i były też wybory – Legia grała z Ruchem, a wyjazd i wybory rzecz święta 😉 No ale żeby zaświadczeń było więcej, niż normalnych? Chyba tylko w kurortach turystycznych jest to możliwe. W tych komisjach, w których ja siedziałem takich głosów było średnio z 0.3% w stosunku do reszty.
        Zeszyt „zaświadczeniowy” trzeba uzupełnić najpierw o dane głosującego, bo ten się w nim na koniec podpisuje. Dosyć podejrzane byłoby, gdyby komisja kazała się podpisać „in blanco” w pustej linijce, obiecując, że potem sobie to uzupełnią. No i przepis jest taki, że komisja identyfikuje wyborcę na podstawie dowodu tożsamości, a nie z danych z zaświadczenia (trzeba porównać, czy dane się zgadzają, ale ogólnie zasada jest taka, że jak nie masz dowodu w ręce, to nie możesz dotknąć długopisem spisu wyborców).

        1. No nie no, co do identyfikowania na podstawie dowodu tożsamości to się zgadzam.

          Mi chodziło o to że procedura głosowania na podstawie zaświadczenia mogłaby zostać uproszczona w ten sposób, aby wyglądała mniej więcej tak:

          1) Wyborca oddaje członkowi komisji swoje zaświadczenie oraz okazuje do wglądu dowód tożsamości;
          2) Członek komisji weryfikuje dane z zaświadczenia z danymi z dowodu tożsamości.
          Jeśli się zgadzają, to:
          3) Członek komisji oddaje dowód wyborcy, a zaświadczenie chowa do jakiejś teczki czy coś.
          Pewien problem jest z podpisem, bo rozumiem że wyborca musi jakoś pokwitować odebranie kart wyborczych. Może jednak dobrą praktyką byłoby że na oczach wyborcy przepisuje się jedynie imię, nazwisko i pesel (to dane jednoznacznie identyfikujące wyborcę), a reszta jest uzupełniana później w momencie gdy jest mało wyborców albo po zamknięciu lokalu.
          Albo jeszcze lepiej – w zeszycie zaświadczeniowym adnotacja, że pozostałe dane (inne niż imię, nazwisko i pesel) dostępne są na zaświadczeniu które jest załącznikiem do protokołu głosowania.

          od RacimiR: Podpis jest kluczowy, a podpisywanie się w niewypełnionym formularzu jest podejrzane (KOD od razu by zrobił aferę z tego). Nie pamiętam już, gdzie się te zaświadczenia pakowało na koniec, ale na pewno nie są one załącznikiem do protokołów (choćby dlatego, że zaświadczenie jest jedno, a protokoły 4, w tym jeden trzeba z załącznikami wywiesić na drzwiach lokalu po głosowaniu).
          Ogólnie to jest niewielki problem przepisać wszystko, bo takich przypadków jest na ogół mniej, niż 5 (czyli 10 minut roboty rozłożone na 14 godzin, w których lokal wyborczy jest otwarty). W komisjach gminnych pewnie najczęściej tych zaświadczeń jest 0. Po prostu ta Cisna jest tu absolutną skrajnością.

      2. No ale że jak? Sportowcy murem za POKO? Czy to jakaś zaangażowana impreza?

        od RacimiR: Ja to nie wiem nic o tym biegu, ale ogólnie Cisna już po eurowyborach wykreowana została przez media totalne na bastion europejskości na tyłach zaściankowego Podkarpacia. No, a KODziarstwo jak wiadomo m.in. z taśm Neumanna- lubi robić głupie i nieistotne rzeczy to mogli się zorganizować i specjalnie tam pojechać na wybory, aby pokazać światu i złemu Kaczorowi, że przy mobilizacji są w stanie zdobyć nawet głębokie Podkarpacie. No a drugi wariant to po prostu wałek z zaświadczeniami. Ja na miejscu PiS bym sprawdził, czy te zaświadczenia z Cisnej przypadkiem nie pochodzą z jednego i tego samego, zaprzyjaźnionego Urzędu Miasta (np. z Warszawy, Tczewa czy innego Inowrocławia), bo statystycznie rzecz biorąc- powinna być to mieszanka z całej Polski.
        Plan jest prosty- ratusz miasta A znajduje 1000 KODziarzy i wydaje im zaświadczenia, ale nie skreśla ich z listy uprawnionych w rodzimym mieście. W wyborczą niedzielę te 1000 osób o 7 rano leci zagłosować u siebie, a następnie pakują się w autobusy do Cisnej i jadą tam zagłosować drugi raz na podstawie zaświadczenia. To jest nie do wykrycia, o ile ktoś nie złoży protestu wyborczego (bez protestu wszystko jest od razu pakowane w wory, plombowane i nigdy więcej nie otwierane, a po kilku latach utylizowane).
        Aż tyle głosów przez zaświadczenie to naprawdę podejrzana sprawa. Już nawet fizycznie niemożliwa do zrobienia. Każdy taki przypadek to około 2 minuty pracy dla członka komisji (musi on poprosić o dowód, wyborca musi go znaleźć i okazać, co już trwa z 20 sekund, potem trzeba porównać dane z dowodu i zaświadczenia- kolejne 10 sekund, potem spisać dane delikwenta do zeszytu- imię, nazwisko, pesel, data urodzenia, pełny adres i numer zaświadczenia, który jest długi, w sumie minuta, bo trzeba robić to bardzo starannie, zostaje 30 sekund na podpisanie się wyborcy, wydanie mu karty i ewentualne poinstruowanie go gdzie się zaznacza głos). Razem 2 minuty na osobę (30 na godzinę). Wybory trwają od 7 do 21, czyli 14 godzin, czyli 840 minut, dzieląc to przez 2 minuty- wychodzi 420 osób, które są w stanie się dopisać do listy na podstawie zaświadczenia- i to biorąc pod uwagę, że przez te 14 godzin non stop jest kolejka do tych zaświadczeń i nie ma przypadków szczególnych, gdy coś się nie zgadza i np. trzeba dzwonić do ewidencji ludności. To wszystko musi robić jedna osoba, bo zeszyt na dopiski jest jeden i nie można go rozpinać na pojedyncze kartki (pomijam już to, że zwyczajowo ten zeszyt ma 100-150 pozycji, więc ci z Cisnej od razu musieli mieć większy, albo dzwonili do Urzędu żeby im dowieźli kolejne, a to kolejny stracony czas). Jakim cudem tam więc oddano prawie 1000 głosów przez zaświadczenie? Nie mam pojęcia, ale podejrzane to jest dla mnie.
        Być może komisja z Cisnej była uprzedzona zawczasu, że dużo osób zjedzie i zrobili im wyjątkowo np. trzy osobne stanowiska na dopiski do listy. Zwykła komisja z jednym zeszytem by nie dała rady tylu ludzi dopisać.

        1. władca wszechświata

          To jeszcze raz się tu wtrącę, bo widzę, że teoria spiskowa ma się dobrze.
          Słyszał ktoś o Biegu Rzeźnika? Jest to chyba najbardziej znany bieg górski w Polsce. Przez tą samą ekipę jest organizowany Maraton Bieszczadzki – to właśnie bieg (a raczej biegi, bo było kilka dystansów), który odbył się w terminie, o którym mowa. Biegi odbywały się w sobotę, ale duża część ludzi przy okazji takiej imprezy zostaje na cały weekend – zresztą przyjeżdżają też wcześniej. Pozwoliłem sobie sprawdzić i wyszło, że na wszystkich dystansach biegi ukończyło ponad 1300 osób. Do tego można doliczyć też trochę ludzi ze względu na to, że często jedzie się z nieuczestniczącą w biegu rodziną.
          Co do możliwości fizycznej obsłużenia takiej zgrai to nie wiem. Możliwe, że ze względu na imprezę zostało to jakoś przygotowane – ale tu można zgadywać. Tak czy inaczej niekoniecznie doszło do przewału.
          W poglądy sportowców lub wycieczkowiczów nie wnikam.

          od RacimiR: Być może to z powodu tego biegu. Mnie sprawa zainteresowała z powodu statystyki i ogromnej ilości tych zaświadczeń (jestem bardzo doświadczonym komisarzem wyborczym). W Cisnej (która ma z 600 mieszkańców i 1 komisję) było ich więcej, niż choćby w całych Katowicach, gdzie jest ponad 100 komisji i też przyjezdnych/turystów nie brakuje.
          No i poglądy głosujących też dziwne- biegacze to na ogół osoby młode i inteligentne, a większość głosów z Cisnej poszło na partię z elektoratem starym i mało inteligentnym. Ale mniejsza z tym, to i tak nie miało żadnego wpływu na wynik ogólnopolski.

  12. Takie nieprzemyślane podnoszenie najbardziej odbije się na tych małych przedsiębiorstwach, ponieważ znacznie zwiększą się kwoty utrzymania firmy. Myślę, że po części to podnoszenie tej pensji ma też za zadanie uratowanie ZUSu. Ludzie się cieszą że na minimalnej zarobią więcej ale skąd mamy mieć pewność, że pensje innych ludzi, którzy już bardzo długo pracują na swoich stanowiskach dostaną takie proporcjonalne podwyżki. Też znam przykłady (najczęściej na budowie), że zatrudnieni są na minimalna, a resztę dostają do ręki i tu głównie wzrosną koszty czyli ceny mieszkań, które teraz są bardzo wysokie ( Wrocław).
    Jeśli chodzi o wynik wyborów i „przepowiadajac” przyszłość to można zauważyć, że wśród młodych są wybierane skrajne partie ( SLD i Konfederacja). Kobiety nie głosują na Konfederacji bo jednak pietnowane wypowiedzi w mediach pozostają z tyłu głowy, więc jest takie myślenie, że Korwin (bo niby był pokazywany na przywódcę Konfederacji) nie lubi i ciągle obraża kobiety. U mnie na Politechnice była ankieta na dużej grupie studenckiej na Fb, SLD i Konfederacja mieli bardzo zbliżone wyniki (młodych wgl nie PO) . Przypominam że to jest uczelnia techniczna, na uniwersytetach to zapewne SLD by wygrało. Głosowanie ma SLD jest promowane jako modne wydaje mi się, że można to po części porownac do ruchu hipisowskiego. Gdzieś się utarlo że Konfederacja jest m.in. przeciwko sieci 5G i bardzo za kościółem a jednak większość młodych odchodzi już od kościoła i konserwatyzmu i dlatego taki wynik ma SLD. Nie ze względu na program, ponieważ większość go nie zna tylko tak ogólnie czyli: LGBT, anty kościół, eko (mimo ze każda partia to miała ale oni niby najbardziej) i nie są pisem. Nie obchodzi ich i nie wiedzą, że SLD powstało z PZPR, że prezes tej partii deklaruje się jako komunista, że SLD nieraz się już sama zaorała, że jakby SLD rządziło to imigrantów z bliskiego wschodu by wpuszczali najwięcej jak się da, że znowu byśmy się stali slugusami Niemców. Niestety jeśli coś się nie stanie to trend lewacki może się ciągle rozwijać w Polsce.
    PS. Witam po bardzo długiej przerwie dawno tu nie zaglądałem. Byłem jeszcze za czasów czarnego tła 🙂

    od RacimiR: Płacę minimalną można dosyć łatwo ominąć umową o dzieło, rozpisaniem niepełnego etatu, albo po prostu na czarno zatrudnić i po kłopocie. Tak pracuje kilka milionów Polaków w małych firmach. Masz rację, że najgorzej będą mieli ci, którzy teraz zarabiali np. 2500 netto, bo i tak będą ponad minimalną, a ich szef będzie miał mocny argument, żeby im nie podnosić płacy („musiałem podnieść najgorzej zarabiającym i budżet na podwyżki się przez to wyczerpał, więc sory”).
    Widziałem gdzieś wykresik głosów wśród studentów i faktycznie Konfederacja i SLD mieli tam stosunkowo dobre wyniki, około 20%, tyle samo co POKO i PiS. Najmniej miał PSL. Samo SLD do niedawna byłą marginesem, od czasów POKE stała się ważnym junior-partnerem POKO, a obecnie trwają procesy, któe z SLD zrobią dowódcę, a POKO stanie się ich junior-partnerem. Jednak elektorat jest ten sam, po prostu przepłyną z jednej partii do drugiej + trochę młodych lewaków (którzy może zmądrzeją z czasem, ja sam w wieku szkolnym miałem poglądy raczej lewicowe, ale gdy liznąłem trochę prawdziwego życia to szybko mi przeszło- oby dzisiejsza młodzież przeszła taką samą ścieżkę ideologiczną).
    Pozdro i zaglądaj częściej 🙂

    1. Wśród młodych osób wyniki układały się mniej więcej tak: PiS 26%, KO 24%, Konfederacja 19% i SLD 18%. Gdyby więc tylko młodzi głosowali mielibyśmy rozdrobniony Sejm, niby nadal PiS i PO wygrywają ale jest to już niewielka przewaga.
      Rzeczywiście dużo młodych osób – nie tylko kobiet – to lewacy. Kilka dni temu młodzi skandowali na cześć Jerzego Urbana, aż mnie to przeraziło, chyba wiedzą kim był Urban. Ostatnio Patryk Jaki zauważył że jeśli nic się nie zmieni to młode pokolenie po uzyskaniu praw wyborczych wymiecie PiS ze sceny politycznej a władzę przejmie nie Platforma ale SLD i to nie te ,,stare SLD” z dawnymi PZPR-owcami ale lewackie.

      od RacimiR: Tak może być, ale są dwie nadzieje. Po pierwsze- młody człowiek jest niedoświadczony i nie ma wyrobionych poglądów, więc jest duża szansa, że zmądrzeje z czasem (ja sam jestem najlepszym przykładem, w pierwszych moich wyborach po 18-tce zagłosowałem na SLD!), a po drugie- islamiści na zachodzie wcześniej czy później zaczną zaprowadzać „porządki”, a wtedy lewactwo oberwie po uszach i stanie się niemodne (a moda to kluczowy czynnik, powodujący sympatię polityczną u małolatów).

      1. Zgadzam się z nim tylko co Pis z tym zrobił przez tamte 4 lata, nic zupełnie. Gdyby były obiecane strzelnice w każdym powiecie może nie byłoby tylu przychlastów. Chodząc po ulicy od lat nie widziałem dzieci nawalających się pistoletami na kulki czy plastikowymi mieczami zamiast tego małe zombie ze smartfonami słuchające ciot typu podsiadło i jak tu oczekiwać normalności. Dodajmy że na tvp po dziś dzień są lecą lewackie dziadostwa telenowele typu „barwy spermy” gdzie była promowana każda lewacka patola a w te niby historyczne seriale typu „wojenne dziewczyny” czy „stulecie winnych” promują chory feminizm

        od RacimiR: Masz niestety rację. PiS jedyne co zrobił, to trochę przyhamował rozwój lewactwa. To samo zresztą jest w USA za Trumpa. Nie ma kontrrewolucji, jest jedynie spowolnienie rewolucji.
        W Katowicach ostatnio w modzie wśród małolatów jest wlezienie pod tramwaj z nosem w smartfonie- 2 takie przypadki w ciągu ostatniego miesiąca (w tym 1 śmiertelny) + 1 wjazd pod tramwaj na hulajnodze ze słuchawkami w uszach.

      2. „islamiści na zachodzie wcześniej czy później zaczną zaprowadzać „porządki”, a wtedy lewactwo oberwie po uszach i stanie się niemodne”

        Albo lewactwo ucieknie stamtąd do nas i zacznie panoszyć się u nas.

        od RacimiR: Nie sądzę, żeby do reżimu uciekali, zresztą kto im to sfinansuje? Do roboty za 2000 raczej nie pójdą. To zbyt głupie, nawet jak na lewaków, że zrobią syf u siebie i pojadą go robić gdzie indziej.
        Ci bogatsi będą się izolować (mieszkać w zamkniętych, strzeżonych osiedlach), gdzie nachodźcy nie będą mieli wstępu, a cała reszta po spotkaniu z mieczem allaha albo zginie, albo zmądrzeje.

        1. „Nie sądzę, żeby do reżimu uciekali, zresztą kto im to sfinansuje?”

          Jak to kto? Filantrop z NYC i jemu podobni. No i do jakiego reżimu? W porównaniu z szariatem to jest raj.

          „To zbyt głupie, nawet jak na lewaków, że zrobią syf u siebie i pojadą go robić gdzie indziej.”

          A ich idol Che Guevara to niby jak robił?

          „Ci bogatsi będą się izolować (mieszkać w zamkniętych, strzeżonych osiedlach), gdzie nachodźcy nie będą mieli wstępu”

          Taki sposób mieszkania jest dość męczący, obawiam się, że przynajmniej część będzie chciała zamieszkać w Polsce. W końcu – tam nic ich nie trzyma. Są przecież kosmopolityczni.

        2. Jeszcze co do finansowania – oni zwykle są albo bogaci (jak na nasze warunki), albo mają bogatych rodziców. Skoro taka Silje Garmo jakoś sobie u nas radzi, to i oni sobie poradzą.

          od RacimiR: Jeżeli mają dużo kasy, to zostaną u siebie, w zamkniętych fortecach na przedmieściach. Po co mieliby do Polski jechać? Problem w tym, że oni będą biednieć, gdy islamiści będą ich wypychali z intratnych stanowisk- wtedy dopiero będą decydować się na wyjazd.

          1. „Jeżeli mają dużo kasy, to zostaną u siebie, w zamkniętych fortecach na przedmieściach. Po co mieliby do Polski jechać?”

            Życie w zamkniętych fortecach jest po prostu niewygodne i drogie, zwłaszcza, jeżeli chce się czasem opuścić miejsce zamieszkania i np. polansować się na mieście (niektórzy mają taką potrzebę, zwłaszcza młodzi) albo wypocząć i zrelaksować się w jakimś fajnym miejscu (niezależnie od wieku). Nie każdego lewaka będzie na to stać. A o np. daczy można zapomnieć jeżeli żyje się w niebezpiecznym kraju.

            Tymczasem w Polsce można mieszkać o wiele taniej w zwykłej willi, a nawet jeżeli ktoś chce mieć fortecę, to i tak mu to u nas wyjdzie taniej. Zresztą – przed kim lewak miałby się tu chronić? Przed radykalnymi katolikami? Oni najwyżej pokrzyczą. Z przykrością stwierdzam, że chrześcijanie – nawet radykalni – to już nie to co kiedyś.

            „Problem w tym, że oni będą biednieć, gdy islamiści będą ich wypychali z intratnych stanowisk- wtedy dopiero będą decydować się na wyjazd.”

            Owszem, jak islamiści zaczną ich wypychać, to będzie jakby kolejna fala expatów. Takich trochę biedniejszych niż ci pierwsi.

            Obydwie fale będą składały się głównie z lewactwa, które najpierw narobiło syfu u siebie, a teraz będzie robić syf u nas. Oni nawet nie będą świadomi, że cała ta sytuacja jest przez nich samych.

            od RacimiR: Mowa o bogatych ludziach, więc to, że coś jest drogie nie ma znaczenia. Dlaczego takie życie miałoby być niewygodne? Tak już teraz się dzieje na zachodzie (np. lider hiszpańskiego Podemosu czy bogaci Żydzi z USA, a nawet całe miasta typu Detroit, Phoenis, Chicago, Baltimore itd). Bogaci budują sobie drugie, grodzone i chronione miasto obok tego głównego, gdzie „ubogacacze” nie mają wstępu. Ponadto do dyspozycji mają ścisłe śródmieście „głównego” miasta, gdzie jest milion kamer, policji i często wojska. Zatem jest gdzie się lansować, zresztą dzisiejszy lans i szpan przenosi się do internetu. Może nie jest to zbyt komfortowe, ale tragedii nie ma.
            Nie widzę powodów, aby lewacy mieli przyjeżdżać do Polski. Nie po to wieszają na nas psy, żeby na koniec się tu chronić. Prędzej ludzie o zabarwieniu prawicowym przyjadą, którzy mają dosyć życia w multi-kulti.

          2. Świat nie jest zero-jedynkowy. Nie ma ostrej granicy między bogatymi a biednymi. Oprócz wąskiej elity obżydliwie bogatych są zastępy nieco mniej bogatych i ogromne rzesze takich tylko trochę bogatych (w tym pożyteczni idioci). Im mniej bogata grupa, tym liczniejsza, ale mniej rzucająca się w oczy. Na przykład: pierwszy sekretarz komitetu centralnego Podemosu to może i miliarder, ale on jest jeden. O wiele więcej jest nieco mniej bogatych i tylko trochę bogatych członków i sympatyków tej partii. Oni już muszą liczyć się z wydatkami. I oni przyjadą.

            Co z tego, że wieszają na nas psy? Mogą być niekonsekwentni i nikt im nic nie zrobi. Dialektyka, panie. W dodatku zracjonalizują sobie, że wcale nie uciekają z własnego kurwidołka, tylko jadą na front walki o lepsze jutro, bohatersko zaprowadzać kulturę w zaściankowym ciemnogrodzie, jak jacyś misjonarze.

            Niektórych może przestraszy propaganda, wg której tu jest faszyzm i żyć się nie da, ale większość przecież bywała tutaj na różnych erazmusach itp. imprezach, albo zna kogoś, kto tu był. Wiedzą, że można tu i żyć tanio i bezpiecznie, i pochlać, i poruchać, tylko z ćpaniem są przejściowe trudności.

            A ludzie o zabarwieniu prawicowym tak szybko nie przyjadą. Będą się trzymać swoich ojczyzn i ojcowizn póki się da. Ludzie prawicowi uciekają dopiero, gdy sytuacja jest beznadziejna (np. rosyjska arystokracja w czasie rewolucji uciekła przed niechybną śmiercią, ale biali w RPA jeszcze się trzymają). Dlatego oni opuszczą ten okręt ostatni, i przyjadą tu, jak będzie tu już roiło się od lewactwa.

            Prędzej spodziewałbym się impostorów – ludzi, którzy tylko udają prawicowców, żeby zostać tu zaakceptowanym, a jak tylko osiądą i zintegrują się, to szydło wyjdzie z worka. Coś w rodzaju takiji, tylko w lewackim wydaniu. Po owocach ich poznamy – tylko to już poniewczasie.

            od RacimiR: Ciężko powiedzieć, jak będzie, zwłaszcza że mowa o milionach ludzi, wśród których każdy będzie miał inne motywacje. Lewacka biedota bez kapitału przede wszystkim nie będzie potrafiła się tutaj nawet urządzić, bo nawet gdyby poszli ciężko harować (do czego są raczej niezdolni), to po opłaceniu rachunków niewiele im zostanie (a są oni mocno przyzwyczajeni do wysokiego poziomu życia, więc nie będą mieszkać w 15 osób w 3-pokojowym mieszkaniu, jak Ukraińcy czy Hindusi). Do tego chłodna zima, mityczny smog, trudny język. Wydaje mi się, że prędzej uciekną na tereny krajów lewakujących, w których katastrofa nastąpi trochę później (część USA, część Kanady, Australia, Szwajcaria, Dania, Austria, Czechy czy byłe NRD).

          3. Lewacka biedota tu może nie przyjedzie, ale lewacka klasa średnia – jak najbardziej. Oni tam są średni, a tu są względnie bogaci. Przypuszczam, że Silje Garmo nie mieszka z kilkunastoma współlokatorami (nie twierdzę, że jest lewaczką, ale skoro ona sobie tu daje radę, to i lewak da sobie radę).

            Nie wiem, dlaczego napisałeś o chłodnej zimie, przecież Niemców ani tym bardziej Szwedów to nie odstraszy. Smog to ściema antywęglowych lobbystów, a język może i trudny, ale da się tu funkcjonować nie znając języka. Na erazmusa jakoś przyjeżdżają.

            BTW. Jak lewackiej klasy średniej już będzie odpowiednia liczba, to i lewacką biedotę ściągnie.

            od RacimiR: Klasa średnia pracuje, a jak zmienią miejsce zamieszkania to skąd będą brać hajs? Szwedzi i Niemcy mogą pojechać do Danii (poza Kopenhagą tam jest w miarę normalnie). Smog to ściema, jak i większość tego co lewackie, ale oni jednak w to wierzą. Znam kilkunastu lewaków i raczej tendencje są odwrotne- wyjeżdżają z Polski. Jeżeli zacznie się rzeź islamska to ideolodzy im trochę zmienią mądrość etapu wobec religii miłości. Najgorzej będzie, gdyby w Polsce doszło do władzy SLD, bo będą od razu próbowali „nadrabiać zaległości” i kraj zamieni się w małe ZSRR.

          4. Klasa średnia bardzo często pracuje na stanowiskach w firmach, które i tak zatrudniają Polaków i Ukraińców w oddziałach w Polsce. Typowo zarząd, księgowe i kadrowe siedzą np. w Niemczech, a szeregowi pracownicy w Polsce i dostają polecenia przez telefon, albo mailem, kilka razy w roku przyjeżdża jakaś wizytacja. Mogą się przeprowadzić i dalej dostawać wypłaty. Nie mówiąc o tym, że całą firmę da się przenieść.

            Osobiście znam kilku obcokrajowców, którzy nie znają polskiego, a tu mieszkają i pracują (w zagranicznej firmie, oczywiście).

            Różnego rodzaju wolne zawody, typu artysta czy lekarz, też tu się odnajdą. Może prawnicy będą mieli problem, ale chyba tylko oni. A z kolei naukowcy i „naukowcy” zostaną tu przyjęci z otwartymi rękami, tym bardziej otwartymi, im bardziej są lewaccy.

            Kolejny sposób to wykupienie tu nieruchomości i życie z wynajmu, plus jeden dom dla siebie. To wszystko taniej wyjdzie niż forteca tam. Można to łączyć z pracą w zawodzie.

            Zastanawiam się, czy eksperyment z Christianią nie wyszedł Danii na dobre. Coś jak z kiblem. Kibel śmierdzi, ale jeżeli nie ma kibla, to śmierdzi w całym domu.

            od RacimiR: Zachodnie firmy nie są w stanie wchłonąć zbyt wielu ludzi do stanowisk menedżerskich, bo ktoś jednak musi na nich zapieprzać. Jeżeli całe firmy będą przenoszone, to wyjdzie to Polsce na dobre, ale będą miały one bardzo trudno się dostosować do powszechnego kombinatorstwa, korupcji i omijania przepisów, bez którego prowadzenie firmy w Polsce jest praktycznie niemożliwe. Inny problem w tym, że lewacy na ogół nie potrafią prowadzić firm, a nieliczni jadą głownie na dotacjach i tzw. fundraisingu, a to w Polsce jest na dużo niższym poziomie, niż na zachodzie i raczej będzie coraz mniejsze w całej UE. Lekarze to też raczej nie lewacy, chyba że masz na myśli tzw. psychologów, coachów czy inne kocie behawiorystki. Tacy w Polsce nie zarobią dużo, bo konkurencja ogromna. Zresztą ogólnie wszyscy lekarze (nawet dobrzy, np. ci, którzy robią operacje w szpitalach) w Polsce zarabiają słabo.
            Mieszkań na wynajem biedota nie kupi, bo nie będzie miała za co (zwłaszcza, że nieruchomości w Polsce obecnie drożeją po 10% rocznie i raczej ten trend będzie trwał przez najbliższe lata). Oni sami na ogół wynajmują mieszkania od kogoś, a co dopiero mieć własne i jeszcze kilka na wynajem. Jeżeli kogoś stać na kupno kilku mieszkań (nawet w Polsce) to z powodów logicznych nie można go zakwalifikować do biedoty. A jak zaczną zjeżdżać się bogaci obcokrajowcy i kupować mieszkania, to ich cena będzie rosła jeszcze szybciej przy coraz niższym popycie (ludność Polski stoi w miejscu, albo nawet spada), przez co cały interes stanie się w końcu nieopłacalny. Jedyna grupa, która tak być może zrobi to lewackie dzieci bogatych rodziców, które odziedziczą duże pieniądze, do których zarobienia nie przyłożyli ręki. Takich przypadków niestety jest sporo (zauważyłem, że im bogatszych ktoś ma rodziców i im bardziej jest przez nich rozpieszczony, tym większa szansa, że wpadnie w szpony lewactwa, a jeżeli jest to dziewczyna o mentalności humanistycznej i anty-ścisłej, to szanse jej lewactwa wynoszą niemal 100%).
            Forteca wychodzi stosunkowo tanio, jeżeli jej wielkość jest odpowiednio duża i podział kosztów obrony przed ubogaceniem rozkłada się na wielu mieszkańców. Zwłaszcza w obecnych czasach, gdzie za półdarmo jest monitoring, systemy alarmowe, noktowizory, drony itp. Cała infrastruktura wokół dużych fortec (centra handlowe itp) robi się de facto sama z powodów popytowych. Zresztą już istnieją takie fortece w USA, zachodniej UE czy dużych miastach Brazylii, gdzie pigmentalnie uposażonych nie uświadczysz i ciągle się rozrastają.
            Byłem kiedyś w Christiani, ciekawe doświadczenie. Pewnie masz rację. Tam mają burdel w jednej dzielnicy i nawet go trochę ogarnęli, a po drugiej stronie Mostu nas Sundem mają burdel w całym kraju. Z kolei Dania „kontynentalna” to praktycznie tak, jak w Gangu Olsena- porządek, cisza i spokój. Jedynie bliskość zlewaczałego do bólu Hamburga może im zagrozić.

    2. Niepotrzebnie pokiści ożywili tę mumię. To był krok z ich punktu widzenia samobójczy, zastanawiam się, czy może ktoś im po prostu kazał to zrobić.

  13. Może powinna wreszcie powstać (chociaż są raczej na to małe szanse) partia, która umiejętnie łączy konserwatywne i lewicowe elementy (niestety ale jest na to duży popyt) czyli przede wszystkim z jednej strony upraszczanie i obniżanie wszelkich podatków, redukcja socjalu oraz zaostrzona selektywność przy wyborze emigrantów (z punktowaniem przydatności jak np. w Kanadzie) a z drugiej strony tolerancja dla homoseksualizmu (tego tradycyjnego a nie wyuzdanego z pod znaku LGBT, oraz oczywiście bez adopcji) jak i zwiększenie świeckość państwa (no i rozliczenie Kościoła z wielu afer pedofilskich poprzez skazanie pedofilskich księży i wypłata odszkodowania ofiarom przemocy seksualnej w dzieciństwie). Jeżeli taka partia stanowczo odcięła by się od starych, czerwonych dziadów pamiętających czasy PZPR i Magdalenki to byłbym jak najbardziej skłonny na taką partię zagłosować. Niestety ale młodzi lewacy w SLD to tylko przykrywka i reklama aby głosować na starych postkomuchow natomiast w konfederacji za dużo jest wariatów pokroju Korwina i jego kucowatych przydupasów.

    od RacimiR: W sumie ciekawa koncepcja politologiczna, ale realnie rzecz biorąc – wg mnie to utopia (chyba nigdzie na świecie nie ma czegoś takiego), bo tolerancja dla homoseksualizmu i świeckość państwa została zawłaszczona przez twarde lewactwo, którego podstawą jest podwyżka podatków i „marsz przez instytucje” (rozbudowa aparatu państwowego i „pozarządowego”, który oczywiście obsadzą swoimi ludźmi).

    1. @Racimir:
      Partia Libertariańska w USA ma mniej więcej takie poglądy, ale z powodu tamtejszej ordynacji wyborczej nie jest w stanie przeskoczyć dwóch Przewodnich Sił Narodu Amerykańskiego. W Polsce w tę stronę szedł Rysiu. Owszem, tylko w deklaracjach (w praktyce był tylko szalupą dla PO), ale na te deklaracje jednak 5% zagłosowało.

      @Kacper:
      1. Tolerancja z ramienia państwa dla homoseksualizmu u nas jest i zawsze była (nie licząc zaborów i okupacji). Było to i jest to u nas legalne (w przeciwieństwie do UK, Niemiec czy ZSRR). Nic więcej nie trzeba w tej materii robić. Koniec tematu.
      2. Jest u nas selektywność przy wyborze imigrantów. Przyjeżdżają tylko ci Ukraińcy, których ktoś chce tu zatrudnić. Owszem, oceny przydatności nie dokonuje państwo, tylko niewidzialna ręka rynku, ale to akurat powinno Ci się podobać.

      od RacimiR: Rysiu (wczesny) przecież nic nie mówił o ideologii, jechał tylko ekonomią. Wziął też arcylewaków takich jak Szajbus-Bajbus, Mieszkowskiego czy Misiło i ani jednego konserwatysty.

  14. Stowarzyszenie „Odpowiedzialny Gdańsk” ogłosiło sukces – udało się udupić homopiątek w LO 8 w Gdańsku. Ta szkoła organizowała homopiątek w zeszłym roku i jest bardzo strategiczna, ponieważ w tym samym budynku działa także podstawówka. Organizując homopiątek oficjalnie w liceum (co jest mniej szokujące dla opini publicznej), faktycznie wciąga się do zabawy również dzieci z podstawówki. Dyrekcja LO 8 wycofała się z pomysłu.

    od RacimiR: To, że dobrym newsem są pojedyncze szkoły, które się z tego wyłamały pokazuje, w jak ciemnej dupie jesteśmy. Przecież to jest nielegalne i nie powinno w ogóle się odbyć nigdzie bez zgody MEN i każdego z rodziców.

    1. Nazwałbym to raczej szczęściem w nieszczęściu niż dobrym newsem, bo dobry byłby wtedy, gdyby żadna szkoła nie wzięła udziału. Ale skoro pojedyncze szkoły biorą w tym udział (to nie jest jeszcze powszechna akcja, oficjalne statystyki robione przez lewaków są moim zdaniem zawyżone), a jeszcze się z tego wyłamują, to moim zdaniem jest z czego się cieszyć i działać dalej.

      Wielu nauczycieli jest pod wpływem lewackiego ZNP, ale po fiasku poprzedniego strajku zaufanie do ZNP spadło.

      od RacimiR: ZNP to nie lewaki, to postkomuna, socjaliści i „korytnicy”.

      1. Niestety, lewaki:

        https://wpolityce.pl/polityka/423945-nasz-news-znp-nie-chce-szopek-i-jaselek-w-szkolach

        Szanujący się postkomunista (nie mylić z komunistą) nie robi takich jaj, tylko zajmuje się okopywaniem stanowiska swojego i kolesiów i dojeniem hajsu. A atakowanie tradycji na pewno nie jest w jego interesie – raczej zależy mu na status quo.

        od RacimiR: Widocznie także do ZNP doszły już „wpływy zadnberskie”. Postęp, panie. Postkomuna aby utrzymać (czy nawet poszerzyć poszerzyć) stołki musi przymilać się do lewactwa antykościelnego.

        1. Jeszcze co do postkomunistów – moim zdaniem modelowym przykładem postkomunisty jest Kwaśniewski. Rządził „żeby było tak jak było”, mówił ludziom to, co chcieli usłyszeć i unikał konfliktów, a po cichu robił co mógł dla siebie i swoich towarzyszy.

          od RacimiR: Dla mnie Miller jest symbolem postkomuny. Do tego Urban, Dukaczewski, Borowski. Kwachu też, ale on był tylko figurantem, który miał ładnie wyglądać i uśmiechać się, a gdyby podskakiwał, to były na niego haki (związane np. z wybrykami podczas choroby filipińskiej).

  15. Hej,
    Czytam od dawna i jak wiekszosc bede narzekal ze wpisy pojawiaja sie zbyt rzadko. Pozdrawiam rozmowcow i podziele sie tym ze wymiana pogladow przypomina mi wczesne czasy internetu (kiedy dostep byl mocno ograniczony i szambo bylo pod kontrola a nie wylewalo sie z ekranu na kazdej stronie). Tym sposobem propozycja dla gospodarza strony – czy jest szansa na zalozenie forum i podpiecie go pod te strone ? Mysle ze wsrod czytelnikow znajdzie sie grono ktore poswieci troche czasu na kosmetyke administracyjna.

    dzieki i pozdro

    od RacimiR: Ja jestem stara szkoła internetowa, pamiętam czasy gdy nagrywarka CD była rarytasem, a gdy wszedł internet przed modem 56.6k to już w ogóle kosmos (i rachunki z telekomuny na 300zł), a potem SDI 115kb nielegalnie podzielone na pół wieżowca – absolutny orgazm.
    Na forum niestety nie mam czasu, przynajmniej teraz. To jest sporo roboty typowo administracyjnej (webmasterskiej), nie tylko z moderacją. Fora to już chyba w ogóle wyszły z użytku, poza kilkoma tymi największymi. Reszta przeniosła się na pejsa i jego grupy dyskusyjne.
    Komentarze pod wpisami można traktować jako forum 😉 pzdr

    1. Ja pamietam czasy netscape i stron z prymitywnymi poruszajacymi sie gif-ami.
      Pierwszy kontakt byl juz w LO bodajze w 1997r, na prymitywnych 10 calowych monitorkach czarno bialych netscape wyświetlal alta vista i inne wtedy prymitywne stronki. Przyznam sie szczerze nie sadzilem ze to sie tak rozrosnie ze czlowiek dzis jest wrosniety w smartfona z internetem zaledwie po 20 latach. Mniemalem ze wogole komputery beda tylka dla wąskiej grupy informatykow i przemysłu. Jak mowiles wtedy ze masz swoj e-mail to traktowala cie reszta towarzystwa jak przyglupa i dziwolaga.
      Potem byl akademik i kilka tys kompow w sieci 10mbit (najnowoczesniejsza wtedy i zmodernizowana siec w polsce), piractwo, filmy, nagrywarki, dowolny software ówtedy miales od znajomego nagrywacza na plytce za kilka zł. Dodatkowo uslugi elektroniczne typu usuwanie simlock, i ogolnie crackowanie softwareu wbudowanego w eprom dowolnego urzadzenia. To miejsce bylo nazywane 'krzemowa melina’ moze niektorzy z forum wiedza o co mi chodzi. W modzie wtedy bylo: icq, gg, kazaa, direct connect, smsy przez bramki www, quake, neostrada, tepsa, linux, pajaczek, c++, java raczkowala, mptrojki… ogolnie jak odwiedziles to miejsce to liczba kompow 1.1×liczba studentów i kazdy gapi sie w monitor 'rentgen’ kineskopowy przez 99% czasu. W czasach post komuny z 25% bezrobociem mielismy swoisty kontakt z cywilizacja zachodu na wyciagniecie reki.
      Mimowolnie internet z mozolem ale sie rozrastal i kontakt z tym swiatem miala coraz wieksza liczba mlodych ludzi.
      Teraz natomiast mamy chyba juz finalna faze tej rewolucji informatycznej smartfon z internetem za grosze, kazdy z nim zrosniety z wujkiem google.
      Wszelke NWO chwilowo przespaly tę rewolucje ale szybko nadrabiaja straty: m.in. propaganda pejs-zbuk, inwigilacja, kontrola totalna, acta i inne.

      od RacimiR: Ja też to wszystko pamiętam, mam wręcz identyczne wspomnienia (z wyjątkiem akademika, bo studiowałem zbyt blisko domu, żeby w nim mieszkać, ale często bywałem w akademikach u znajomych z uczelni i zawsze zazdrościłem im szybkiego łącza, zresztą tam nawet na sieci lokalnej było praktycznie wszystko z muzyki i filmów). Był jeszcze IRC, na którym zresztą panowała 100 razy wyższa kultura, niż teraz na grupach dyskusyjnych, gdzie wszyscy się wyzywają nawzajem na model kibolski. Najlepsze były filmy z Kazy- ściągałem go 2 dni (sąsiedzi wkurwieni, bo mieliśmy dzielone, dość wolne łącze nawet jak na tamte czasy, więc jak wszyscy naraz weszli to byle strona otwierała się przez 5 minut) i na koniec się okazało, że to nie film, tylko jakiś nieotwieralny plik 700MB, albo jakieś porno 🙂 W późniejszych wersjach Kazy można sobie było podglądnąć kawałek, który się już ściągnął i sprawdzić czy jest sens ściągać resztę, ale w pierwszych wersjach było to niemożliwe i trzeba było pobrać całość (a na koniec na ogół „niespodzianka”). Z kazy przeszedłem na eMule, potem na Torrenty. Mam dziś dość duży problem z muzyką „rzadką”. 10 lat temu była w miarę ogólnodostępna i w niezłej jakości, a dzisiaj albo nie ma wcale, albo jest na YT, ale w fatalnej jakości. Na portalach typu Spotify są tylko przeboje, a muzyki niszowej czy starych polskich szlagrów ni ma. Pierwszy chyba był Napster, którego próbowały zwalczyć gwiazdy muzyczne (m.in. Metallica). Miło wspominam czasy chwilę przed internetem, nagrywarki CD z prędkością 1x (po godzinie nagrywania, na stanie 95% komunikat, że jednak się płyta nie nagrała), noszenie twardych dysków (pół godziny stracone zanim się to w ogóle podłączyło u kogoś- zworki, niebieski BIOS oraz taśmy master/slave i primary/secondary, które się podłączało na chybił-trafił i zawsze dopiero ostatnia zastosowana kombinacja była odpowiednia), overclocking (sprzęt po roku od kupna był już przestarzały, więc trzeba było wycisnąć z niego jak najwięcej), kafejki internetowe, gdzie się szło na całą noc z kumplami pograć w quake czy starcrafta, giełda koło Spodka czy na dworcu, gdzie wymieniało się grami i filmami. Była to jakaś mimowolna aktywizacja społecznościowa wśród NERDów, trzeba było ruszyć dupę i poznawać nowych ludzi, a teraz to już wchodzisz w sieć i masz wszystko od razu. Efektem są coraz liczniejsi ludzie (zwłaszcza mężczyźni, kobiet to jakoś nie dotyka), którzy w ogóle nie wychodzą z domu i zamawiają pizzę przez internet z komentarzem, żeby ją zostawić pod drzwiami, bo się boją nawet dostawcy.
      Ja obawiam się, że obecna faza rozwoju internetu wcale nie jest finalna, a NWO po kilkunastu latach odwrotu w końcu wykorzysta internet na swój sposób. W przyszłości wszystkie możliwe urządzenia będą podłączone do sieci, a kontrola mózgów osiągnie niewyobrażalne rozmiary dzięki monopolizacji informacji (promowaniu dużych, korporacyjnych portali i usuwaniu małych, niezależnych). Będzie jeszcze gorzej niż za Stalina, bo wtedy przynajmniej w gronie znajomych można było podyskutować i pokrytykować władze, a z internetem w kuchenkach i milionem wszędobylskich mikrofonów/kamer będzie to wręcz niemożliwe.

  16. Zastanawiam się czy gdyby doszło do dużego kryzysu (ale chodzi o recesje a nie o zwykłe spowolnienie gospodarcze które co kilka lat nadchodzi a kiedy gospodarka nadal się rozwija tylko wolniej) to czy Polska mocno ucierpiałaby na kryzysie. I czy wtedy byłyby duże protesty niezadowolonych z kryzysu obywateli które doprowadziłyby do upadku rząd PiS. Mam wrażenie że totalni liczą na taki scenariusz, obawiam się że w takim scenariuszu władzę przejąłby szeroki rząd KO-PSL-SLD.
    Totalni oczywiście straszą kryzysem od wielu lat, natomiast czy takowy nadejdzie; nasza gospodarka póki co rozwija się szybko powyżej 4% PKB, stopniowo ten wzrost spada ale nadal jest dużo wyższy niż np. w Niemczech gdzie ci są krok od recesji. Korwin kilka dni temu stwierdził że kryzys przyjdzie w 2021 roku i wymiecie rząd PiS, czy rzeczywiście tak będzie ?

    od RacimiR: Trudno powiedzieć. Wg mnie kryzysu nie będzie w najbliższych 4 latach. Gdyby miał być, to by o nim tak często nie mówiono. Wielkie kryzysy mają to do siebie, że zawsze przychodzą nagle, z dnia na dzień, kiedy jest ogromny optymizm i ludzie inwestują na potęgę. Teraz tego nie ma, ludzie są wystraszeni i trzymają kasę na lokatach, albo ją wydają na bieżąco.
    Totalni to inna bajka, im zostało jedynie straszenie kryzysem. Ich elektorat nawet przy 4% wzrostu PKB i najniższym bezrobociu w historii myśli, że właśnie teraz jest już kryzys. Problem w tym, że ten elektorat drugi raz nie wyjdzie na ulice po wpadce z KODem, a sympatycy PiS tym bardziej nie wyjdą.
    Musiałby być jakiś wielki krach, aby się tak stało. Polska już w poprzednim kryzysie, pomimo arcy-złodziei u władzy dosyć dobrze się obroniła (gdzie prawie wszystkie banki były zagraniczne), a teraz jesteśmy dużo lepiej przygotowani (repolonizacja Pekao, Aliora, mówi się też o odkupieniu Mbanku). No i też nasza gospodarka, oparta na taniej sile roboczej mocno to zamortyzuje. Gdy na bogatym zachodzie zacznie się recesja, to będą szukali oszczędności i tańszych towarów, a te znajdą w Polsce, co napędzi nam zamówień.

    1. Socjalizm w wykonaniu PiS może doprowadzić do kryzysu – bo podstawowy problem socjalizmu jest taki, że kiedyś kończą się cudze pieniądze.

      Myślę jednak, że PiS jest na tyle cwany, że rozegra sprawę na swoją korzyść – wiedząc, że idzie kryzys specjalnie przegra wybory, uprzednio zabezpieczywszy sobie „głębokie państwo”, wpuści niezjednoczoną opozycję, która przez max 4 lata będzie się żarła, a wtedy wejdzie PiS w białym garniturze. I zdobędzie większość konstytucyjną.

      od RacimiR: Kryzysu nie będzie w tej kadencji. Socjalizm zawsze jest zły, ale PiS sprytnie zeżre go inflacją. Już teraz 500+ to jest de facto 450+, licząc skumulowaną inflację od czasu, gdy program wprowadzono. Tragedia zacznie się wtedy, gdy PiS postanowi rewaloryzować socjal, bo jego roszczeniowy elektorat się tego domaga (są oni wręcz zdziwieni i czują się oszukani, że pensje rosną, a 500+ nie).

      1. W tej kadencji na pewno nie. Ale w następnej – być może. Jeżeli za 4 lata zauważysz, że PiS robi koncertowe wpadki, żeby przegrać wybory, to wiedz, że coś się dzieje 🙂

  17. Troche malo znanych faktow na temat poslow konfederacji:
    – na 11 poslow 4 jest/bylo inforrmatykami (urbaniak, sosnierz, kulesza, berkowicz), no ciekawe, ciekawe!
    – metzen nie jest w sejmie, podobnie wilk, straszna sszkoda bo sa to wyjatkowo ambitni i inteligentni ludzie, potrafiacy prosto wytlumaczyc sprawy pawne gmatwane niejednokrotnie przez reszte świń z sejmu
    I teraz ludzie ktorzy w moim mniemaniu nie powinni byc w konfederacji, sa to raczej zwierzeta, baa swinie polityczne byleby przy korycie a partia malo ważna:
    – sosnierrz – z tatusiem bedzie sie spotykal w sejmie, tatuś jest w pis (a wczeniej tatus byl w po, kld, upr, idp), sosnierrz po przygodzie z konfederacja gdzieś sobie poskacze do innej partii. Byl m.in. teologiem, informatykiem , gazeciarzem, czyli polityk jak ulał
    – dziambor – nauczyciel angielskiego, byl w po, upr, pis (brakuje jeszcze sld, psl do kompletu bandy czworga).

    od RacimiR: Zawód informatyk niewiele mówi. „Informatykami” są m.in Zandberg, Kijowski czy Kierwiński, a widać z kilometra, że nie ogarniają nawet prostej logiki i związków przyczynowo-skutkowych. Wydaje mi się, że szczytem ich umiejętności informatycznych jest obsługa social-media (gdzie też zresztą lapsusy popełniali, np. Kijowski kłamał, że mu się ktoś na konto włamał i myślał, że nikt się nie skapnie, że to ściema). Oczywiście informatycy z Konfederacji mogą być bardziej biegli. Ogólnie pod względem wykształcenia to w Polsce najważniejsze urzędy (prezydent, premier, minister) najczęściej piastowali… historycy, a na drugim miejscu prawnicy.
    Nie zgodzę się z krytyką Sośnierza. Bardzo mądry i ogarnięty facet, który ma twarde i spójne poglądy wolnorynkowe oraz antyunijne. Z ojcem ponoć w nienajlepszych stosunkach (zresztą Sośnierz senior nie ma na koncie żadnego skandalu). Nie sądzę, żeby Dobromir zmienił partię- jeżeli to zrobi to będzie szok, jak z Kukizem w PSL.
    Konfederacja ma tych 11, to dobry początek. Ważne, żeby dali z siebie wszystko (także ci, którzy sięnie dostali) i w kolejnej kadencji rozszerzyli swe grono (sondaże mówią, że po wyborach poparcie im szybko rośnie).

  18. co myślisz o tej aferce zychowicza, ja tego kolesia nigdy nie ceniłem przezywam go „ulubiony prawak radosława sikorskiego” bo zwasze sobie miłe pogaduchy na twiterze uskuteczniali, a teraz jak widzę że na twiterze bronią go sekielski, bodnar , lis i inni to upada kolejna pseudo prawicowa gwizdeczka, nic dziwnego ze go tak kochają skoro jego zdaniem polska powinna poprawić stosunki z niemcami/ue a do tego zbudować sillna armię co jest wzajemnie sprzeczne bo ueessr przecież kończy z armiami narodowymi i krajami narodowymi wogóle

    od RacimiR: Trudno mi powiedzieć, nie czytałem tej książki, nie wiem też jak naprawdę było, ale cała „otoczka” jest bliźniaczo podobna do rewelacji Grossa.

  19. https://wpolityce.pl/kosciol/470261-zakonczyl-sie-synod-amazonski-co-zawarto-w-dokumencie
    Kościół Katolicki pod władzą Franciszka stacza się coraz bardziej. Synod amazoński (który Amazonii dotyczy tylko z nazwy bo de facto otworzy szeroko furtkę do zmian) pozwala na święcenie żonatych księży w tamtym regionie, ponieważ brakuje tam księży czyli mamy w Kościele stopniowe zniesienie celibatu. Wprowadzone zostało też pojęcie ,,grzechu ekologicznego” tzn. że grzech popełnia ten kto nie dba o środowisko.
    Pojawiały się nawet kwestia wyświęcania kobiet ale póki co Franek jest sceptyczny, chyba nie ten etap jeszcze.
    W każdym razie synod jest przełomem; ponoć niemiecki episkopat planuje zrobić podobny synod w grudniu

    1. Nic nowego. W średniowieczu w Polsce księża też mogli być żonaci – właśnie dlatego, że brakowałoby chętnych.

      od RacimiR: Problem stary jak świat. Żonaty ksiądz = dzieci, które chciałyby dziedziczyć majątek kościelny po zmarłym ojcu.

  20. U mnie na podlasiu na cmentarzach w godzinach szczytu dużo mniej osób niż zwykle do tej pory, jeżeli w takim regionie ludzie odwracają się już nie tylko od kościoła ale także od śięta zmarłych to boję się spytać jak było gdzie indziej pod tym względem

    od RacimiR: U mnie nie wiem, bo ja byłem o 6 rano. Wczoraj (2 listopada) też mnóstwo ludzi widziałem przy cmentarzach.

  21. Co sądzicie o Halloween. Od wielu lat również w Polsce jest moda na obchodzenie tego święta, ludzie przebierają się za szkielety, czarownice, potwory, robione są słynne dynie, dzieci wyłudzają cukierki wtedy. Kościół potępia to święto, ponoć sataniści tego dnia mają ważne święto, ponoć przez to święto śmierć jest traktowana bez powagi. Ja nie obchodzę Halloween, choć kilka lat temu jeszcze to robiłem; uważacie że to niewinna zabawa czy jest to zagrożenie lub głupota ?

    od RacimiR: Ja za stary jestem, żeby to obchodzić, ale gdybym był młodszy to też bym nie obchodził. Ogólnie nie pasują mi żadne „międzynarodowe” święta, które przede wszystkim nastawione są na konsumpcję i marketing.

  22. https://wiadomosci.wp.pl/wybory-prezydenckie-2020-wladyslaw-kosiniak-kamysz-jestem-gotowy-6442149379737217a
    Kosiak-Kamysz będzie zapewne kandydatem na prezydenta. PSL chyba poczuł wiatr w żagle.
    Dlaczego piszę komentarz o tym ? Otóż z dwóch powodów. Po pierwsze ponoć Tusk chciałby aby KK był jednym kandydatem opozycji na prezydenta (Tusk zapewne zostanie szefem Europejskiej Partii Ludowej i nie będzie chciał wracać do naszej polityki). Zastanawia mnie po co ludowcy chcą powtarzać manewr z Koalicją Europejską, przecież wybory europejskie pokazały że to tak się nie sumuje. Po drugie – jak już wspomniałem – pojawia się kwestia jednego kandydata opozycji na prezydenta już w I turze na zasadzie prawyborów. Znowu zastanawiam się po jaką cholerę skoro od tego jest II tura.
    Jedyny wniosek mi przychodzi że Kosiniak chciałby to wykorzystać będąc jedynym kandydatem antyPiS a tym samym jakieś szanse na prezydenturę by miał pomimo nawet tego że elektoraty się nie sumują.
    Zgaduję jednak że POKO się nie zgodzi (tym bardziej że jest afirmacja Kosiaka to plan Tuska zapewne przeciwko Schetynie) i wystawi swojego kandydata. SLD które obecnie jest na fali również wystawi swojego kandydata – Biedronia lub Zandberga. Zapewne w II turze Duda spotka się z kandydatem POKO (wiem że pojawiają się sugestie że wkrótce SLD wyprzedzi POKO w sondażach ale myślę że to będzie proces długotrwały i tak szybko się to nie stanie, myślę że w prezydenckich Duda zmierzy się jeszcze z kimś z POKO).
    Zastanawiam się czy Duda wygra te wybory. A to nie jest pewne, parlamentarne pokazały że walka będzie się toczyć do samego końca. A jak przegra to podejrzewam że kwestią czasu będzie skrócenie kadencji parlamentu i przyspieszone wybory parlamentarne.

    od RacimiR: Mi się wydaje, że Tusk wystartuje w wyborach (Niemcom, Sorosiętom i eurofaszystom dużo bardziej się to opłaca w kontekście walki o wpływy w Polsce, niż trzymanie Tuska w Brukseli na jakimś fasadowym stanowisku). Zresztą na grudzień Donald zapowiedział, że ogłosi coś ważnego i wyda książkę, która będzie początkiem jego kampanii prezydenckiej. Kosiniak pewnie zajmie 3 miejsce, ciekawe czy oficjalnie poprze Tuska w 2 turze?
    Jeżeli jednak Tusk pozostanie w Brukseli, to PO może zwijać interes i uzgadniać warunki wasalizacji z SLD, bo nie ma tam ani jednej osoby, która mogłaby pociągnąć dalej ten wózek.

  23. Wolę to niż tamto.

    Moim zdaniem ludzie młodzi w Polsce będą zazwyczaj bojkotować wybory. Raczej nie pójdą głosować za SLD. Tylko będą bojkotować wybory. Jedynie 46 % poszło głosować. Myślę, iż ludzie w wieku 18-29 lat poprą Ruch 11 Listopada ( nie wszyscy, ale ogromna ich część). W przypadku młodych ludzi wygrali zwolennicy bojkotu wyborów. Rekordowa frekwencja w tym roku a za 4 lata frekwencja wyniesie od 5 do 30%.

    od RacimiR: Nie zgadzam się z prawie całą wypowiedzią. Wg mnie młodzi będą głosować na SLD i Konfederację. Ruch 11 listopada? 🙂 Zlituj się. Ta syjonistyczna sekta jeszcze istnieje?

      1. Partia chyba nie istnieje, natomiast wspólnota protestancka oraz kanał Idź Pod Prąd istnieją jak najbardziej.

        od RacimiR: Istnieją, tylko że tego już nikt nie ogląda, poza garstką lunatyków. Nawet Marian coś tam próbuje solo robić na Youtube na kamerce za 50zł 🙂

    1. W jakim świecie będą żyli moi potomkowie?

      Niestety, nie żartuję.😁😁 Idź Pod Prąd TV działa.😂😂 Mają około 4 miliony widzów jak nie więcej. Ponad 15 000 000 wyświetleń. Będą masowe zawody Konfederacją Putina i Xi Jippinga. Młodzi pokażą całemu Okrągłemu Stołowi czerwoną kartkę. Wszyscy WON!!! Tak młodzi powiedzą okrągłostołowcom. Bojkot Wyborów to przeważająca opcja wśród młodych ludzi. Już agenci Rosji i Niemiec atakuja, gdy Polska i Izrael ze sobą współpracują.

      od RacimiR: Hahaha, ty tak na serio? 4 miliony widzów 🙂 Poglądy IPP są zbieżne z okrągłostołowym PiSem, czyli wchodzenie w tyłek USA i Izraelowi za wszelką cenę. Tą międzynarodową „współpracę” dobrze charakteryzuje ostatni wywiad Wysockiej-Schnepf z nowym ambasadorem Izraela w Warszawie. IPP to despotyzm, kasowanie komentarzy, pranie mózgów, syjonizm i podejrzane finansowanie z USA. Na tym się nie zbuduje żadnej siły, poza grupką ogłupionych akolitów, którzy będą tracili swe cenne życie do usługiwania pastorowi. IPP zdobyło jako-taką sławę w czasach rządów PO/PSL, bo skupieni byli głównie na naśmiewaniu się z KODu i punktowaniu lewaków. Sam te słuchowiska niejednokrotnie wtedy sobie puszczałem. Po dojściu do władzy PiSu i Trumpa nastąpiła fatalna w skutkach metamorfoza na tzw. „murzyńskość”, a gwoździem do trumny było odejście Mariana, który to legitymował swoją niezbyt piękną, ale jednak popularną gębą.

      1. Co się stanie za 20 lat?

        Ta, jasne. Wejdź na YouTube . To się zdziwisz, ile osób ich ogląda.

        od RacimiR: No widzę właśnie, kilka, max kilkanaście tysięcy ludzi, czyli 3 razy mniej, niż kilka lat temu. Pewnie jeszcze większość tych odsłon jest robiona automatami przez samych zainteresowanych.

      2. Tutaj wkradła się pewna nieścisłość. Codzienny program IPP jest nadawany od lutego 2016 r., a więc już za rządów PiS, chociaż był to ich początek.

        od RacimiR: Wcześniej (za PO) też były audycje (niecodzienne) i to dużo popularniejsze, niż te obecne.

    1. przecież tusk przez całe życie nie mówił prawdy , dlatego teraz mu nie wierzę jak mówi pewnie jeszcze do niego nie doszło że soros i merkel mu karzą startować

  24. https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/612332,marszalek-senatu-opozycja-kandydat.html
    No i chyba stało się jasne. Skoro nie było Kałuży to Senat będzie w rękach totalnych tak jak przewidywałem. Marszałek Senatu będzie z KO. Wiem że PSL jest kojarzony że pójdzie z każdym kto da więcej ale jest tam (niezrozumiały dla mnie) antyPiS-owski nurt. Jest prawdopodobne że PiS proponował PSL-owi wejście do koalicji rządowej pomimo większości w Sejmie, jednak PSL pomimo że miałby duże korzyści z takiej koalicji to mimo wszystko wybrał sojusz z totalnymi (czyli oznacza to że PSL może i lubi stołki ale bardziej nienawidzi PiS-u).
    Senat oczywiście mało może zrobić, jednak to że totalni go przejęli jest symboliczne a w polityce liczą się symbole, jest to pewne odciśnięte piętno na PiS-ie.

    od RacimiR: Trudno obecnie powiedzieć, co będzie. Obie strony mają po 48 senatorów, a 'totalni’ mają ich jeszcze rozbitych na kilka zwalczających się partii, więc ich zapowiedzi wystawienia marszałka (bez większości) można o kant dupy potłuc. Musi być jakiś Kałuża (chociażby spośród tych 4 niepartyjnych), inaczej będzie impas, który zresztą jest na rękę PiSowi.

    1. Tak jak przewidywałem. Senat w rękach totalnych. Marszałkiem Senatu będzie Tomasz Grodzki z POKO.
      A mógł PSL w zamian za poparcie Karczewskiego na marszałka, wejść w koalicję z PiS to miałby trochę stanowisk i spółek skarbu państwa; a tak mają figę z makiem. Ale w sumie to nie dziwi mnie to, Kosiniak-Kamysz to polityk wielkomiejski, pochodzi z Krakowa i tam mieszka do teraz, a w dużych miastach to panoszy się lewactwo, to wszystko wyjaśnia, Kosiniak nie ma nic wspólnego z rolnictwem ani polską wsią – uważam że gdyby to Pawlak był szefem PSL-u to mógłby zawrzeć koalicję z PiS.
      W każdym bądź razie uważam że Senat długo w rękach totalnych się nie utrzyma, jednak uważam że Kałuże mogą uaktywnić się dopiero po wyborach prezydenckich, jeśli Duda wygra to Kałuże uznają że opłaca im się przejść do PiS

      1. Nowy Marszałek Senatu się rozkręca. Najpierw tuż po tym jak został wybrany marszałkiem mówił że do Senatu wróci normalność (w domyśle Sejm to nienormalność) i zrobił sobie happening.
        Teraz to: https://www.se.pl/wiadomosci/polityka/do-senatu-rp-wrocily-unijne-flagi-jutro-oredzie-telewizyjne-marszalka-grodzkiego-aa-TrSq-2Ku1-ntap.html
        Jako że Grodzki jest z POKO to nie byłby sobą gdyby nie wprowadził z powrotem unijnych flag; Marszałek Senatu jest trzecią osobą w państwie więc przysługuje mu możliwość wygłoszenia orędzia do narodu w TVP co będzie swego rodzaju prztyczkiem w nos dla publicznej Kurskiego (gdyby Grodzki chciał to by sobie mógł takie orędzia wygłaszać codziennie zaraz po głównym wydaniu wiadomości), ponoć już jutro ma wygłosić orędzie.
        Mało ? To zobaczcie to: https://telewizjarepublika.pl/zaczelo-sie-marszalek-grodzki-leci-do-usa-by-podziekowac-za-quotobrone-praworzadnosciquot-zobacz-ostry-komentarz-ziemkiewicza,87366.html
        Nowy marszałek już rozwinął swoje skrzydełka nie zdążywszy się rozsiąść na fotelu marszałkowskim i będzie leciał do USA nagadywać na Polskę, ma wystąpić w amerykańskim Senacie gdzie będzie nagadywał o ,,praworządności” w Polsce

        od RacimiR: Faktycznie słabo to wygląda. Chociaż przemówienie w USA będzie przeciw skuteczne- miejscowi 'żymianie’ zobaczą tam tylko, że polska opozycja to jakieś nielogiczne świry.

    2. No i nie było impasu. Wygrał Grodzki z PO, głosami PO, SLD, PSL i trzech senatorów niezrzeszonych, razem 51 głosów. PIS-owi nie udało się do siebie przekonać nawet Lidii Staroń, która w swoim okręgu nie miała kontrkandydata z PIS. Wstrzymała ona się od głosu, a Karczewski dostał jedynie 48 głosów senatorów PIS.

  25. https://wiadomosci.wp.pl/szymon-holownia-szykuje-kampanie-chce-wystartowac-w-wyborach-6443904920758401a
    Ponoć na prezydenta może wystartować dziennikarz i celebryta TVN-owski Szymon Hołownia jako kandydat ,,obywatelski”.
    Ciekawy artykuł na wpolityce.pl : https://wpolityce.pl/polityka/471896-karuzela-nazwisk-ws-obywatelskiego-kandydata-opozycji
    Zgadzam się z tamtymi tezami. Ponoć po stronie totalnych ma być jakiś kandydat ,,obywatelski”, w domyśle ma przyciągnąć tych co nie głosują a w II turze przekierować te głosy na kandydata KO. Czyli żaden obywatelski a po prostu teatr żeby zwiększyć szansę kandydatowi totalnych w II turze.

    od RacimiR: Hołownia to jakiś żart, jeżeli wystartuje to dostanie <1%. Opozycja jest w lesie jeśli chodzi o kandydata na prezydenta. w PO takiej osoby nie ma, a z kolei Kosiniak-Kamysz nie dostanie poparcia PO i SLD (przynajmniej w 1 turze, bo w drugiej poprą każdego, kto nie jest Dudą).

  26. Witam. Jakie masz zdanie o tym straszeniu zagładą klimatyczną za 20-30 lat i wizji emigracji miliardów murzynów do Europy? Czy to realne zagrożenie czy pretekst do ściągania tym razem uchodźców klimatycznych ? Czy nawet „tolerancyjna” Europa przyjęłaby tylu ludzi czy raczej wystawili by w końcu wojska na granicach. Czy może Europa do 2050 roku zmieni się całkowicie i nie będzie już tutaj mowy o tej eurokomunie. Bardzo mnie zastanawia co o tym wszystkim sądzisz. Pozdrawiam

    od RacimiR: Przeludnienie Afryki (przy obecnym ich przyroście naturalnym) jest nieuchronne, choć nie wiem, czy to ma jakikolwiek związek z klimatem (jeżeli tak to bardzo niewielki). Oni nie uciekają z Afryki przed gorącem i dwutlenkiem węgla, tylko z biedy, obietnic socjalu i łatwego życia, a z czasem będą też tacy, którzy uciekają z głodu (rolnictwo afrykańskie nie wytrzyma tak szybko zwiększającej się liczby ludzi). Do tego muzułmanie „uciekają” z powodu tzw. hidżry. Jeżeli przyrost naturalny w Afryce nie zostanie zahamowany, to jej mieszkańcy albo będą masowo emigrować (jeżeli ktoś zgodzi się ich wpuścić), albo masowo zdychać z głodu (jeżeli nikt ich nie wpuści).
    Nie mam pojęcia co zrobi Europa, to już zależy od klimatu politycznego. Na dzień dzisiejszy sparzyli się na nachodźcach z 2015 roku i są coraz mniej chętni sprowadzać kolejnych. Szwecja, Wielka Brytania czy Francja to kraje, zmierzające do upadku. Nawet lewacy nie mają ochoty z nimi przebywać (ci, którzy chcą sprowadzać „uchodźców” domagają się, aby ich kwaterowano jak najdalej od nich, a już przede wszystkim nie w ich domu, np. lewak z Bogatyni będzie chciał, aby „uchodźców” kwaterowano w Suwałkach, a lewak z Ustrzyk będzie chciał, żeby ich kwaterowano w Świnoujściu). Co ciekawe, nawet sami „uchodźcy”, którzy już dotarli do Europy na ogół są przeciwni dalszemu „kajne grencen” (oczywiście poza swoimi własnymi znajomymi i rodziną, których chcieliby sprowadzić do siebie), bo wiedzą doskonale, że kolejne masy imigrantów to dla nich ogromna konkurencja (do socjalu, kobiet czy do handlu narkotykami).

    1. Według mnie Zachodnia Europa już nie wpuści żadnych nachodźców, ale za to bardzo będzie się chciała pozbyć tych co ma teraz u siebie. Obstawiam, że za jakieś 15-20 lat w krajach nowej unii (w Polsce też) władze będą sprawować lewackie lub lewakujące partie, w polskim przypadku będzie to koalicja SLD/POKO. A jak wiadomo, dla lewaków z naszego regionu nie ma większej przyjemności niż wchodzenie w tyłek UE, więc gdy dorwą się do koryta to powiedzą, że w ramach polityki „solidarności” przyjmą wszystkich „uchodźców” aby odciążyć inne kraje, a w podziękowaniu zostaną poklepani po plecach, a ich elektorat będzie dzięki temu w siódmym niebie. Scenariusz może wyglądać różnie. Może być też tak że wtedy tam islam zacznie się panoszyć, tworzyć partie zdobywające po kilka procent w wyborach i wzywać do wprowadzenia szariatu, a wtedy może lewaki i ich elektorat się ogarnie. Mam nadzieję, że za 10 lat w Szwecji jakaś muzułmańska partia będzie się liczyła i lewaki będą musieli się dogadać z nimi, a wtedy da to im dużo do myślenia, chociaż wytłumaczenie swoim lemingom, że islam jest jednak niefajny, a katolicyzm i Watykan nie taki zły może być bardzo trudne.

      od RacimiR: Mam nadzieję, że tak nie będzie.

  27. Wybór
    (pełna wersja)

    Lewica, czyli zwykła LEWIZNA;
    W dodatku teraz zatęczowiona.
    Jeśli obejmie władzę, Ojczyzna
    To znaczy polski w niej naród, skona.

    PSL, czyli ta dupodajka,
    Która każdemu da, kto zapłaci.
    Za każdym razem jest inna bajka,
    Lecz ten sam morał: „Szmata się szmaci!”

    Gorzej zeszmacił się tylko Kukiz,
    Który Korwina ma za wariata,
    „Walcząc z systemem”. Walczył dopóki
    Systemu… nie wsparł (jako szmat szmata).

    PO Platformą się okazało
    Do okradania obywateli,
    Gdy „o chrześcijaństwie swym zapomniało”.
    (A „nowoczesnych” żeśmy widzieli…)

    PiS to SOCJALIZM, co potępiony
    Był tysiąc razy przez głos Kościoła.
    Ale, kto o tym wie, „jest szalony!”
    (Tak w każdym razie nieuk go woła.)

    PiS to podróbka patriotyzmu,
    Wydmuszka z prawa jest i chrześcijaństwa.
    A nędza córką jest socjalizmu…
    Czy brak ratunku jest już dla państwa?

    Nie, lecz wybierzmy tych, co nie kłamią;
    Co wiernie trwają, gdzie polska racja;
    Obietnicami czczymi nie mamią!
    To lista czwarta – KONFEDERACJA!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top